Hasło "Platforma", bezimienni prezydent i prezes kancelarii ministrów, selekcja Powstańców, władza odjechała daleko...

avatar użytkownika Maryla

 

Przez 6 lat niemiłościwego panowania Platformy Obywatelskiej i jej aparatu partyjnego na najwyższych urzędach premiera i prezydenta, widzieliśmy już wiele, aż za dużo. Szczególnie upodobali sobie "nową świecką tradycję" nieobchodzenia świąt państwowych. Specjalizuje sie w tym procederze szczególnie premier rządu PO-PSL Donald Tusk. Prezydent z listy partyjnej PO specjalizuje się w okrzykach RAZEM, po czym w otoczeniu swojej kancelarii i urzędników państwa, w bardzo licznej ochronie funkcjonariuszy BOR idzie osobno, a społeczeństwo w swoją stronę. Przykładów mozna by mnożyć, ale ten wpis jest o szczególnym przypadku "świętowania" 69. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego.

Ta władza jest tak oderwana od społeczeństwa i tak się jakiegokolwiek kontaktu z tymże społeczeństwem boi, że w tym roku wprowadzono nową świecką tradycję, która przebiła wszystkie dotychczasowe metody . Donald Tusk spotkał się w tym roku dwa razy z działaczami swojej własnej partii. Na Śląsku zamknęli sie za płotem  obciągniętym czarną folią, za kordonem policji i ochrony, na Mazurach poszli dalej. Jeden z uczestników spotkania zdradził, że aby wejść do środka trzeba było pokazać imienne zaproszenie, a także podać hasło, które brzmiało "Platforma".

"Wszyscy są równi, ale niektórzy są równiejsi". Ta zasada z Folwarku Zwierząt nie po raz pierwszy została zastosowana przez władze PO podczas tegorocznych obchodów rocznicy Powstania Warszawskiego. Po raz pierwszy zastosowano ją skutecznie 1 sierpnia 2009 r. Nie wszyscy kombatanci zostali  wpuszczeni pod pomnik Gloria Victis. Piasły o tym media, była głośna awantura, ale wszystko przyschło. Stołeczni urzędnicy i Straż Miejska żądali od kombatantów czerwonych przepustek upoważniających do wejścia do tzw. strefy pierwszej. Takie zaproszenia dostało jednak tylko część kombatantów, politycy i najważniejsi urzędnicy państwowi. " Jestem z batalionu Parasol. Po powstaniu trafiłem do więzienia, nie potrzebuję przepustek, powstanie mam wypisane na twarzy - próbował przekonać urzędników jeden z kombatantów, który chciał wziąć udział w głównych obchodach. Bez skutku. - To skandal - krzyknęła stojąca obok kobieta. Inny z kombatantów, także nie miał zaproszenia, pokazał jednak ordery i legitymacje. - Uczestniczyłem w powstaniu. Proszę mnie wpuścić - przekonywał. Te argumenty także nie odniosły skutków. Warszawiacy stojący obok krzyczeli: "hańba", "skandal", "jesteście jak Niemcy".Tuż przed godziną "W" do przejścia podjechał kombatant na wózku inwalidzkim. - Tego pana też nie wpuścicie? - rzucił, ktoś z tłumu. Urzędniczka sprawdzająca przepustki poprosiła o czerwoną. Nie miał. - Nie wejdzie Pan - usłyszał."

 

69. rocznica PW ma być wstępem do całkowitego zamknięcia dla społeczeństwa obchodów okrągłej ważnej 70. rocznicy PW? Na to wygląda. Władza wypuściła forpocztę i eksperymentalnie zastosowana segregację żyjących jeszcze Powstańców Warszawskich.

Jest coś niezdrowego w tonie tych celebracji. Myślę, że żałoba nie powinna być związana z triumfalizmem i samozadowoleniem - tak prof. Norman Davies oceniał w TOK FM uroczystości związane z Powstaniem Warszawskim. Wg historyka "zbliżamy się chyba do tego momentu, kiedy te obchody powinny mieć swój naturalny kres". - Jeśli obchody są używane politycznie, wtedy czas z tym skończyć.

Do mediów wydelegowano ministra w Kancelarii Premiera Władysława Bartoszewskiego, który przygotował grunt do segregacji ."Teraz, zamiast czuć się uprawnionym moralnie współgospodarzem obchodów - nie obiektem czci, ale współgospodarzem - zastanawiam się: czy ja tam jestem na miejscu? Czy to jest miejsce zawłaszczone przez motłoch? Bo tak nazywam tych ludzi. Przyjeżdża banda, wszystko jedno czym motywowana,obłędem, namiętnością, szowinizmem, łapówkami, kosztami podróży, ale zachowuje się tak, jakby była motłochem. Ja to uważam za motłoch.


Według Pana, jakie osoby wszczynają te burdy? - Andrzeje Friszke, członek Kolegium IPN :
To są zorganizowane grupy. Gwizdy dochodziły z jednego miejsca. Po uroczystościach w tym sektorze można było również usłyszeć brawa. Przypuszczam, że pewnie ktoś w tym szczególnym momencie dołączył do tych osób. Ktoś szczególnie cenny dla tej grupy.

Prof. Friszke: Utożsamianie tradycji z ideologią prawicową to działanie na rozbicie spójności narodu

Publicysci "Polityki"Adam Szostkiewicz i Radosław Markowski ida jeszcze dalej. Przecież chodzi tu o Niemców i Rosjan. To budowa fundamentu, że tupaniem, grożeniem, pyskowaniem da się coś załatwiać. Oni mówią: jak dojdziemy do władzy, to pokażemy gdzie ich miejsce. Rocznica wybuchu powstania - "pretekst do lżenia przedstawicieli państwa w imię interesu politycznego".

 

 

O godz. 17 - w godzinę "W" – dźwiękiem syren alarmowych oddano hołd
Powstańcom Warszawskim. Z udziałem Prezydenta RP Bronisława Komorowskiego w 69. rocznicę wybuchu Powstania odbyła się uroczystość przy pomniku Gloria Victis na wojskowych Powązkach.

Tylko władza z kilkoma Powstańcami, odgrodzona od reszty Kombatantów i Warszawiaków.

69 rocznica Powstania Warszawskiego: Nieliczne gwizdy pod pomnikiem Gloria Victis [ZDJĘCIA]


Spiker nie wymieniał nazwisk przedstawicieli władz, tylko nazwiska powstańców, którzy im towarzyszyli, aby oddzieleni murem ochrony zgromadzeni nie mogli w czas wyrażać swojej dezaprobaty. Władza zasłoniła się wybranymi starannie Kombatantami przed społeczeństwem. Hołd poległym powstańcom i wieńce złożyli prezydent Bronisław Komorowski, premier Donald Tusk, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Galeria: Warszawscy kibice zadbali o oprawę obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. FILMY I ZDJĘCIA, zdjęcie: 2 z 7

Powstańcze uroczystości odbywały się wczoraj także przed pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego, naprzeciw budynku Sejmu. Przyszła jednak na nie zaledwie garstka powstańców.

Uroczystości przed Pomnikiem Polskiego Państwa Podziemnego i AK z udziałem ministra Sławomira Rybickiego

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz zapewniła, że Sejm obejmie prawną ochroną znak Polski Walczącej, słynnej kotwicy. Warto w tym kontekście przypomnieć, że Platforma, forsując ten projekt na sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu, była odporna zarówno na krytykę posłów PiS, którzy podnosili, że ustawa nie jest dostatecznie przygotowana, jak i na zastrzeżenia Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa.

 

 
Relacje obecnych o 17.00 przy pomniku Gloria Victis na wojskowych Powązkach.

"Na Powązkach tłumy Warszawiaków, serce rośnie, że Pamięć wśród Narodu nie ginie. W skłąd oficjalnych delegacji składających kwiaty weszli bezimienni prezydent i prezes kancelarii ministrów. Mimo apelu Generała Ścibora-Rylskiego, nie obyło się bez gwizdów.

To prawda. Tłumy rodziców ze swoimi pociechami, co mnie osobiście szalenie cieszy. Zapadł mi w pamięć taki obrazek... Uczestniczka Powstania Warszawskiego w tłumie Legionistów, staruszka, schorowana, pochylona, opierająca się o laskę. Któryś z braci zaproponował jej żeby usiadła. Odmówiła. Stała wśród nas i modliła się. Obok niej młodzi ludzie, dzieciaki, również w koszulkach powstańczych. Co tu ukrywać łezka zakręciła mi się w oku. Cieszy postawa wielu osób, także podczas hymnu państwowego.

Ogromny szacunek dla osób ogarniających to wszystko. Chorągiewki, znicze, itd. Otrzymałem jedną z chorągiewek, wracając podarowałem ją jednemu dziecku. Przepełniała je radość. Duch w Narodzie nie ginie. Dziękuję wszystkim, którzy dziś tam się pojawili.

Serce rośnie patrząc na rzesze młodych ludzi, którzy przychodzą na Powązki, aby oddać hołd Powstańcom.
O godzinie 17.00 nikt nie wstydził się łez.

Podczas samej uroczystości nie do końca podobało się zebranym za sektorem dla oficjeli, że wraz ze po zakończeniu składania symbolicznych wieńców, ogłoszono koniec uroczystości, wojsko odmaszerowało. Tak jakby był koniec imprezy. "

 

Wielu warszawiaków czekało już przy Cmentarzu Powstańców Warszawskich przy ul. Wolskiej. O godz. 19.30 miała zacząć się tu modlitwa ekumeniczna, a po niej polowa msza święta. Obecność zapowiedział metropolita warszawski kard. Kazimierz Nycz. Jest dość dużo policji, która sprawdza torby osób wchodzących do sektorów. Ludzie boją się, czy będą mogli podejść do pomnika Polegli Niepokonani, by zapalić znicz. Ludzie byli niezadowoleni. Nigdy tak nie było. Wszystko pogrodzone. Zza barierek można sobie popatrzeć na puste krzesła .

Uroczystość przy pomniku „Polegli-Niepokonani 1939-1945” na Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli

Problemy z uczestnictwem w obchodach rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego miały także osoby, które przybyły na cmentarz Powstańców Warszawy na Woli, w tym przedstawiciele Narodowych Sił Zbrojnych. Zostali odprawieni z kwitkiem. W podobnej sytuacji znalazło się wielu Kombatantów i osób, które przyszły na groby pochowanych tam Powstańców -członków swoich rodzin. Tego typu sytuacja nigdy wcześniej nie miała miejsca, trudno też było ustalić, jaki był klucz wydawania kart wstępu do "strefy zamkniętej". Wpuszczano bez problemu partyjnych działaczy, miejskich urzędników, ludzi w średnim wieku, którym z całą pewnością nie można przypisać kombatanctwa.
Byliśmy też świadkami niezwykle skrupulatnych kontroli dokonywanych przez funkcjonariuszy BOR, przeprowadzano kontrole osobiste ... Kombatantów, harcerzy, dzieci, a nawet księży, sprawdzano też dokładnie wnoszone wieńce i kwiaty.

 

Jako Związek Żołnierzy NSZ otrzymaliśmy od Miasta Stołecznego Warszawa ogólne zaproszenie na organizowane na cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli uroczystości upamiętniające 69. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego. W zaproszeniu tym nie napisano, że osoby, które wybierają się na uroczystości, muszą posiadać specjalne pozwolenia czy zaproszenia. Nie zostaliśmy o tym poinformowani przez organizatorów.Wiceprezes Związku Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych ponadto wyjaśnił, że z informacji, jakie posiada, wynika, że ich przypadek nie był odosobniony. Przedstawiciele NSZ po drodze spotkali inną, zaprzyjaźnioną grupę rekonstrukcyjną, która również nie posiadała zezwolenia na wejście i musiała zawrócić. Nasza reprezentacja spotkała wielu rozżalonych mieszkańców Warszawy w różnym wieku, którym również nie pozwolono na udział w uroczystościach rocznicowych.

 

Uroczystość przy pomniku „Polegli-Niepokonani 1939-1945” na Cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli - polowa msza święta

~Zwykły Kowalski

 


Szkoda, że uroczystość była zarezerwowana tylko dla
władzy... Wyjątkowo duża liczba policjantów i barierek nie pozwalała nawet zbliżyć się do pomnika. Za to jak pięknie wygląda oficjalny przekaz z "odpolitycznionej" uroczystości...

 

Etykietowanie:

24 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. ciekawie te segregację tłumaczy "gospodarz" obchodów

http://www.rp.pl/artykul/153227,343445-Nie-wszyscy-kombatanci-wpuszczeni...
2 sierpnia 2009 r.
Całą sytuację wyjaśniał nam później wicedyrektor gabinetu prezydenta Warszawy Jarosław Jóźwiak. – Ponieważ ze względów bezpieczeństwa nie dało się uniknąć całkowicie wydzielenia sektora wokół pomnika Gloria Victis, rzeczywiście żołnierze Parasola nie mogli punktualnie o godz. 17 dostać się do grobów swoich rodzin. Ale w tym roku ten sektor był mniejszy niż przed rokiem a uroczystości o wiele krótsze. I już o godz. 17.20, gdy sznury ogradzające sektor zostały zdjęte, wszyscy mogli dojść do grobów – przekonuje.

A czerwone przepustki? – To zaproszenia wydawane tylko do sektora VIP, w którym stoi wojsko oddające salwę, członkowie delegacji składających kwiaty, szefowie organizacji kombatanckich i poszczególnych zgrupowań. W tym roku było to łącznie ok. 80 osób – wylicza dyrektor Jóźwiak.

Czy w przyszłym roku uda się uniknąć podobnych spięć z kombatantami? – Postaramy się. Przecież dla urzędników też nie jest to miła sytuacja. Ale obawiam się, że pewna wydzielona strefa będzie musiała pozostać. Przecież żołnierze nie mogą oddawać salw naciskani przez tłum – stwierdza wicedyrektor.

2 sierpnia 2013 r.
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/49865,platforma-zawlaszcza-powsta...

Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy urzędu miasta stołecznego Warszawy stwierdził, że „miasto nigdy nie wysyła zaproszeń do organizacji tylko do konkretnych osób, zaproszenia są więc imienne”.

– Nie zanotowaliśmy faktu odesłania z bramy grupy rekonstrukcyjnej, ewentualnie jej członkowie mogli zostać poproszeni gdy chcieli wejść bramką dla powstańców i gości, aby przeszli do bramki przez którą wchodziły poczty sztandarowe – odpowiedział Milczarczyk.

Z kolei komentując opisywaną przez nas sytuację pod pomnikiem Gloria Victis stwierdził, że zgodnie z wieloletnim zwyczajem pod Gloria Victis składane jest tylko pięć wieńców od najwyższych przedstawicieli władz państwowych i władz Warszawy.

-Takie rozwiązanie zostało wprowadzone 2008 lub 2009 roku po konsultacjach z ówczesnym Prezydentem RP, na prośbę Powstańców, dla których długie stanie jest bardzo wyczerpujące. W innych miejscach obchodów Powstania Warszawskiego urząd miasta zawsze zapewnia miejsca siedzące (od 3000 szt. na Pl.Krasińskich, po kilkaset np. przy Polegli Niepokonani). Wynika to z faktu, iż na cmentarzu na Powązkach przy pomniku Gloria Victis nie ma miejsca gdzie można byłoby takie krzesła rozstawić. Partie polityczne mogą składać wieńce po zakończeniu oficjalnej części. Poseł Jarosław Kaczyński otrzymał imienne zaproszeniena uroczystość, ale o godz. 17.00 nie było go w miejscu uroczystości, byli natomiast inni posłowie PiS min. poseł Macierewicz i poseł Suski – odpowiedział rzecznik prasowy urzędu miasta stołecznego Warszawy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. co będzie dalej? Wzorzec z Białorusi?

Białoruś: wysoka grzywna za uczczenie pamięci powstańców styczniowych

Skazany został działacz ruchu „Za swabodu” Wiktar Syryca.

Jak nie obejść rocznicy

Dwa miliony rubli białoruskich (ok. 700 zł) grzywny musi zapłacić
działacz ruchu „Za swabodu” Wiktar Syryca na mocy wyroku sądu rejonowego
w Baranowiczach wydanego 31 lipca br. (sędzia – Kaciaryna Gruda).
Aktywista został ukarany za zorganizowanie w dniu 2 czerwca br. obchodów
150-lecia bitwy powstańczej z wojskami carskimi pod Miłowidami –
poinformował w piątek portal nn.by

Sąd nie uwzględnił faktu, że Wiktar Syryca, Teresa Sieliwończyk oraz Wiaczasłau Bołbat dwukrotnie składali prośby do władz rejonu o zorganizowanie imprezy rocznicowej – i dwukrotnie otrzymali odmowy.
Urzędnicy zarzekali się, że dokładnie w dniu rocznicy sami organizują
przy pomniku bitwy własne oficjalne obchody. Odpowiednie ogłoszenie o
obchodach oficjalnych z udziałem władz powiatowych wydrukowała nawet
gazeta należąca do komitetu wykonawczego rejonu Baranowickiego „Nasz
kraj”.

Gdy
jednak aktywiści przybyli 2 czerwca na miejsce zaplanowanych obchodów,
nie zastali tam nikogo z oficjeli, a oficjalnego święta po prostu nie
było. W tej sytuacji postanowili sami uczcić pamięć kosynierów wraz z
przybyłymi na miejsce bitwy ludźmi.
I wtedy prawie natychmiast
pojawiła się milicjanci pod dowództwem porucznika Dzianisa Majsienii,
którzy najpierw zagrozili mandatami kierowcom zaparkowanych samochodów, a
potem zajęli się spisywaniem protokołów o organizacji
niesankcjonowanej imprezy masowej, w których wskazali Syrycę jako
organizatora.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. zanim będzie 70. rocznica, będzie 11 listopada

Komorowski chce maszerować 11 listopada. RAZEM! Pytanie - Z KIM? Z bojówkami z Niemiec?

Okazuje sie, że w tym roku bedzie jeszcze ciekawiej.


Zadyma na otwarcie Szczytu ONZ? Start: 11 listopada...

11.03.2013




(...) Działacze stołecznej Platformy Obywatelskiej nie kryją jednak
obaw, że Warszawa może się znaleźć w światowych mediach nie tylko dzięki
szczytowi klimatycznemu. Olbrzymia międzynarodowa impreza zaczyna się
bowiem 11 listopada - w Święto Niepodległości. W ostatnich latach
szczególnie upodobały je sobie grupy, które pod sztandarami
organizacyjnymi ONR i Młodzieży Wszechpolskiej wychodzą tego dnia na
ulice. Marszom niezmiennie towarzyszą starcia z policją. Bójki na pl.
Konstytucji w 2011 r. doprowadziły do zaostrzenia ustawy o
zgromadzeniach.



- Informowaliśmy sekretariat konferencji, że od kilku lat niektóre
środowiska w dość specyficzny sposób obchodzą to narodowe święto - mówi
Jarosław Jóźwiak. Jednak daty konferencji nie zmieniono. W dodatku
szczytom klimatycznym zwykle towarzyszą protesty ekologów. Nie ma
pewności, jak licznie planują odwiedzić Warszawę, ale - jak słyszymy w
ratuszu - "prawdopodobnie pojawią się w mieście, choćby ze względu
geopolityczne położenie Polski". Nasi rozmówcy nie wykluczają
znacznego ograniczenia swobody w protestach 11 listopada. Z pewnością
poza zasięgiem manifestantów będą tego dnia Trakt Królewski i trasa
prowadząca z centrum na Stadion Narodowy. Ratusz przewiduje, że jeśli
będą tego wymagać względy bezpieczeństwa, zostaną też zamknięte inne
rejony miasta.


11 listopada w stolicy może dojść do zamieszek

W listopadzie może dojść w Warszawie do zamieszek – alarmuje Maciej Wąsik – radny stolicy.

Dokładnie 11 listopada, kiedy w naszym kraju obchodzone jest Święto
Niepodległości, stolica będzie gospodarzem szczytu klimatycznego ONZ. W
związku ze szczytem do Warszawy mogą przyjechać tysiące anarchistów,
lewicowych działaczy oraz antyglobalistów.

Tymczasem tego samego dnia przez stolice będą przechodziły tłumy
patriotów, chcących uczcić odzyskanie przez nasz kraj niepodległości.

 - Biorąc pod uwagę doświadczenia sprzed 2 lat – kiedy atmosferę
można było uznać za podgrzaną – doszło do regularnych zamieszek w
okolicach Placu Konstytucji. Osoba, która podjęła decyzję, że ten szczyt
rozpocznie się właśnie 11 listopada w Warszawie, nie 10,12, czy 15
listopada dopuściła się potwornej prowokacji. Jeżeli rzeczywiście
przyjadą do Warszawy różne lewackie bojówki, środowiska z całej Europy,
to  prawdopodobne  jest narażenie na niebezpieczeństwo mieszkańców
stolicy. Może dojść do sytuacji niekontrolowanych i zamieszek. Uważam,
że to absolutnie nieodpowiedzialna decyzja –
powiedział Maciej Wąsik.

Wątpliwości budzi też niebagatelna suma, za jaką Ministerstwo
Środowiska postanowiło wynająć Stadion Narodowy na szczyt. Chodzi o 26,4
mln zł.

Nie wiem dlaczego organizowane jest to na stadionie w Warszawie.
Być może głównym powodem jest to, aby dofinansować ten obiekt właśnie
dużą imprezą. I to dofinansować z budżetu państwa. O ile celem
organizacji 19. Konwencji Klimatycznej jest tylko to, aby dofinansować
Stadion Narodowy to w takim razie organizacja konferencji jest zupełnie
niepotrzebna
– zaznaczył poseł i profesor Jan Szyszko.

Były Minister Środowiska dodaje, że w 2008 roku, kiedy nasz kraj
organizował taki szczyt w Poznaniu; nasza rola ograniczyła się do
podawania kawy.

- Jestem pełen obaw co do tego, czy obecny rząd wie po co organizuje
19. Konwencję Klimatyczną. Według mnie ta inicjatywa jest bardzo dobra.
Zresztą sam na forum mówiłem, że jest to okazja ku temu, aby Polska po
raz kolejny rozpoczęła zdecydowaną grę odnośnie rozliczenia z
zobowiązań, wynikających z Protokołu z Kioto i z Konwencji Klimatycznej.
Nie wiem, czy Polska nie postąpi tak jak w Poznaniu. A mianowicie,
zacznie ulegać Komisji Europejskiej i będzie tylko tym, który podaje
kawę, czy też zapewnia dobrą organizację logistyczną
– powiedział prof. Jan Szyszko.

Rząd przygotowuje się do szczytu klimatycznego

Premier Donald Tusk zadeklarował w sobotę, że zrobi wszystko, aby
obchody święta 11 listopada oraz obrady szczytu klimatycznego ONZ
przebiegły w spokoju. Dodał, że przemoc w życiu publicznym jest zawsze
złem i będzie skutecznie zwalczana. Zdaniem Tuska "kluczowe jest, żeby ludzie, którzy uważają, że 11
listopada jest od tego, żeby atakować innych ludzi, (...) wreszcie
nabrali dystansu do siebie i zrozumienia, czym powinno być święto
narodowe". "I pierwszą osobą, której dedykuje te słowa, jest Jarosław
Kaczyński; to on jest odpowiedzialny za to, że ludzie w Polsce z
polityki robią grę pełną agresji i nienawiści" -
powiedział. "I jeśli
nie ma żadnego pomysłu, jak uspokoić te emocje 11 listopada, to niech po
prostu milczy, a nie opowiada takie już niestworzone zupełnie historie o
spisku ONZ, Sienkiewicza i Tuska w sprawie szczytu" - dodał.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Komunikat Ministerstwa Prawdy (nr 316) tylko na Fronda.pl: Gazet

Komunikat Ministerstwa Prawdy (nr 316) tylko na Fronda.pl: Gazeta Wyborcza ostrzega przed motłochem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. BIAŁORUŚ JUŻ MAMY


Grzywna i sąd za…uczczenie Bohaterów Powstania Warszawskiego.

Zatrzymani częstochowscy Wszechpolacy

Częstochowscy Wszechpolacy

Represje
aparatu policyjnego Republiki Okrągłego Stołu wobec środowisk
negujących jej funkcjonowanie w obecnym kształcie nabierają tempa.

Wczoraj jednak, nikt nie wznosił haseł przeciwko władzom III RP. Grupa
młodych ludzi z częstochowskiego koła Młodzieży Wszechpolskiej,
postanowiła po prostu spełnić swój patriotyczny obowiązek oddając cześć
bohaterskim żołnierzom z Powstania Warszawskiego. Efekt? Dwa wnioski o
nałożenie grzywny w wysokości 500 zł, a także sprawa w Sądzie Rodzinnym.

Jednak po kolei.

Pozwolicie zatem, iż na wstępie oddam głos jednemu z częstochowskich
Wszechpolaków, którego relacja przybliży zaistniały skandal.

,,Wczorajsze obchody zaczęły się o godzinie 17:00, kiedy to odbyła
się Msza Św. w intencji Bohaterów Powstania Warszawskiego w kościele pw.
Najświętszej Maryi Panny. Następnie zaplanowano uroczysty przemarsz z
kościoła, pod Pomnik Nieznanego Żołnierza. W momencie, gdy zaczęła się
formować kolumna marszowa, nasi działacze dołączyli do niej, po czym
rozpoczęli rozkładanie samodzielnie zrobionego transparentu z napisem
"Wszechpolacy Pamiętają - Bohaterów Wysławiają". W czasie tej czynności,
trzech działaczy, wraz z transparentem zostało zaciągniętych pod kordon
policji, w ,,celu wylegitymowania''. Wylegitymowanie to jednak nie
doszło do skutku, gdyż działacze zostali umieszczeni w radiowozie i
przewiezieni na Komendę Miejską Policji w Częstochowie. Na miejscu,
dowiedzieliśmy się, że nie posiadamy zgody organizatora marszu na
rozpostarcie naszego transparentu. Na mocy art. 63a Kodeksu Wykroczeń,
wobec dwóch z nas skierowano wniosek do sądu o nałożenie grzywny w
wysokości 500 złotych, trzeci działacz - z racji swojej niepełnoletności
- odpowie przed Sądem Rodzinnym z tego samego artykułu.''

Wobec narodowców, kibiców czy wielu niezależnie działających
patriotów, w całej Polsce regularnie dochodzi do stosowania różnego
rodzaju represji, z różnym nasileniem. Chociaż każdy działający czynnie
na polu krytycznym wobec obecnego kształtu III RP doskonale wie, że w
Polsce mamy problem z wolnością słowa i dostajemy wiele niepokojących
sygnałów o działalności służb m.in. policyjnych, nie zawsze o nich
piszemy. Jako ludzie czynu, szczególnie nie lubimy się użalać, wiedząc,
jakie skutki za działalność na rzecz Wielkiej Polski mogły dotknąć
naszych wielkich poprzedników, na których często się powołujemy i którzy
mimo wielu zagrożeń, po prostu działali.

Wczoraj jednak, została przekroczona pewna granica. Jeżeli dojdziemy
do kuriozalnej sytuacji, w której policja będzie bezkarnie wyciągać ze
zgromadzeń młodych patriotów, na oczach setek ludzi właśnie w ten sposób
ich poniżać i karać za to, że chcieli oddać cześć naszym Bohaterom,
zamiast w tym czasie np. spędzać czas na bezmyślnym oglądaniu telewizji,
będziemy musieli wyciągnąć z tych faktów konkretne wnioski i coraz
odważniej walczyć o nasze prawa.

Nie pozwolimy, aby nasi Koledzy zostali ukarani za transparent
widoczny za zdjęciu. Nigdy nie będzie naszej zgody, na gaszenie
patriotyzmu i samodzielnego myślenia w młodym pokoleniu, za pomocą
aparatu policyjnego. Na to, naszego biernego przyzwolenia nie ma i nie
będzie.

W najbliższych dniach będziemy na bieżąco informować o rozwoju
opisanej powyżej sytuacji, jednak zapewniamy, iż nie złożymy broni i
zrobimy wszystko, by nasi młodsi Koledzy zostali oczyszczeni z
absurdalnych i szkalujących ich dobre imię, zarzutów.

W imieniu Zarządu Głównego Młodzieży Wszechpolskiej,

Adam Andruszkiewicz

Wiceprezes ZG MW

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. BOR blokuje pomnikBiuro

BOR blokuje pomnik

Biuro Ochrony Rządu zablokowało przed warszawiakami pomnik Polegli-Niepokonani. Rewidowano dzieci, harcerzy, powstańców i wieńce.
Ochroniarze prezydenta przepędzili nawet poczet sztandarowy Narodowych
Sił Zbrojnych.

Radni PiS chcą wyjaśnień, kto zdecydował, by podczas uroczystości na
cmentarzu Powstańców Warszawy na Woli uniemożliwić uczestnikom ceremonii
podejście do pomnika Polegli-Niepokonani. Jak co roku na cmentarz
Powstańców Warszawy przyszło wielu ludzi. Mieli wiązanki kwiatów,
znicze, plakietki z powstańczymi emblematami, biało-czerwone chorągiewki
i opaski, trudno było im ukryć wzruszenie.

Po wejściu na cmentarz zderzyli się jednak z metalowymi barierkami
odgradzającymi większość terenu i przesadną kontrolą, nawet wieńców,
które przechwytywali funkcjonariusze Biura Ochrony Rządu i odkładali pod
pomnik. Zszokowani warszawiacy komentowali, że czegoś takiego wcześniej
nigdy nie widzieli. Dostęp do pomnika Polegli-Niepokonani zawsze był
swobodny, można było złożyć kwiaty, zapalić znicze i spokojnie, w
zadumie pomodlić się.

Ale w tym roku ludzie nawet nie zostali wpuszczeni za barierki.
Wszyscy – zarówno dzieci, rodziny, jak i kombatanci w podeszłym wieku –
musieli stać z dala od pomnika.

Złość warszawiaków potęgował fakt, że na wielkim, odgrodzonym przez
BOR terenie przez prawie całą uroczystość stały setki pustych krzeseł,
których nikomu nie pozwolono zająć.

– Z początku miało być tak, że tylko jedna strefa, tzw. VIP, miała
być pod ochroną. Do wejścia do niej miały obowiązywać zaproszenia. Na
miejscu okazało się jednak, że większość terenu cmentarza jest osłonięta
barierkami. Dopiero po naszej interwencji wpuszczono ludzi na część
tych krzeseł. Większość stała jednak za barierkami – relacjonuje Piotr
Milowański (PiS), radny dzielnicy Warszawa-Wola.

Milowański sam rozdawał własne zaproszenia ludziom stojącym za
barierkami, w tym m.in. siostrom zakonnym z klasztoru na Karolkowej,
które co roku uczestniczą w uroczystościach na cmentarzu.

– Były zszokowane tym, że nie chcą ich wpuścić za barierki. Gdybym
nie przekazał im swojego zaproszenia, nie zostałyby dopuszczone do
pomnika i nie mogłyby złożyć kwiatów – dodaje radny.

Cała sytuacja wyglądała na wyreżyserowaną. Gdy tylko pojawił się
prezydent, nagle ni stąd, ni zowąd zaczęto wpuszczać przez bramki część
osób, nie poddając ich już żadnej kontroli.

– Prezydent Komorowski złożył kwiaty przy mogile, potem przeszedł się
wśród ludzi, doszedł do miejsca, w którym była bramka. Porozmawiał
trochę z ludźmi, potem z funkcjonariuszami BOR i chwilę później
zdecydowano się na otwarcie bramek i zaczęto powoli wpuszczać ludzi na
krzesła, które do tej pory stały puste. Wtedy funkcjonariusze BOR już
nie sprawdzali nikogo – podkreśla Milowański.

W jego ocenie, funkcjonariusze BOR wpuszczali przypadkowe osoby nawet
w miejsca położone bezpośrednio przy sektorze VIP w grupach 12-20
osobowych.

– Borowcy przesuwali ich, mówiąc „O, idźcie tam, idźcie tam”. A była
to strefa, w której był sam prezydent. Ta strefa nie była w żaden sposób
chroniona. A z drugiej strony nie wpuszczano na teren – nawet w dalszej
odległości – innych osób, by te również mogły obejrzeć uroczystość.
Ludzie stali po bokach, gdzieś między drzewami, nie mogąc złożyć kwiatów
pod pomnikiem. Dopiero gdy wszyscy już opuścili ten teren, szeroko
otwarto bramki i ludzie mogli podejść pod pomnik – relacjonuje radny
PiS.

„Nasz Dziennik” zwrócił się do BOR z pytaniem, kto kazał na cmentarzu
na Woli zamontować barierki, dlaczego były ustawione tak daleko od
pomnika i dlaczego bez kontroli wpuszczano ludzi na puste krzesła. Na
odpowiedź czekamy.

Barierki były też zresztą w innych miejscach, chociażby na placu
Krasińskich czy na Wojskowych Powązkach, gdzie ludziom nie pozwolono
zbliżyć się pod pomnik Gloria Victis. – Będziemy domagać się wyjaśnień.
Interesuje nas, kto tak naprawdę organizował uroczystości na Woli i kto
zdecydował, by ludzie do samego końca nie byli wpuszczani pod pomnik. A
później bez żadnej kontroli wpuszczano wszystkich – zapowiada radny
Piotr Milowański.

Witani tylko posłowie PO

Tydzień przed uroczystościami na Woli radni PiS dowiedzieli się, że nie będą mogli złożyć wieńca w oficjalnej delegacji.

– Dzielnica twierdziła, że w tej sprawie kontaktuje się z miastem,
miasto, że organizatorem uroczystości jest Kancelaria Prezydenta, więc
nie ma wpływu na procedury i na to, co dokładnie będzie się na tych
uroczystościach działo. Po tygodniu zabiegów ostatecznie ustalono, że
klub radnych PiS może złożyć wieniec, ale tylko jeden przedstawiciel
klubu zostanie wyczytany przy składaniu wieńca. Mimo że delegacja była
trzyosobowa – opowiada Milowański.

Podobnie było przy pomniku Mokotów Walczący – 1944. Organizatorzy
przywitali tylko posłów Platformy Obywatelskiej, wymieniając z nazwiska i
imienia m.in. Jarosława Gowina. O posłach Prawa i Sprawiedliwości czy
Solidarnej Polski zapomniano, choć składali wieńce pod pomnikiem.

– W imieniu Klubu Parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość złożyłem
wieniec pod pomnikiem Mokotów Walczący – 1944 w parku im. gen. G.
Orlicz-Dreszera na Mokotowie. Ale nikt z uczestników uroczystości
oficjalnie się o tym nie dowiedział. Przemilczano posłów PiS i
Solidarnej Polski, jakby ich nie było. Poprzez strach i brak szacunku
dla ludzi władza PO nie tylko obniżyła rangę uroczystości, ale pokazała,
że postanowiła je dla siebie zawłaszczyć. I otrzymała tylko oficjalne
oklaski – twierdzi poseł Artur Górski (PiS).

Sami kombatanci mówią, że żaden z powstańców nie chciał towarzyszyć
Donaldowi Tuskowi przy składaniu wieńca pod pomnikiem Gloria Victis. Z
braku chętnych przy jego boku musiał stać Władysław Bartoszewski.

Zapomnieli o rocznicy Powstania?

Tylko nieliczni ministrowie gabinetu Donalda Tuska oddali hołd warszawskim powstańcom

Do grupy aktywnych można jeszcze doliczyć Ministerstwo Obrony
Narodowej. Wprawdzie Tomasz Siemoniak, szef resortu, przebywał w
Afganistanie, ale rocznicę uczcił wiceminister Robert Kupiecki, który
spotkał się z kombatantami batalionu „Ruczaj” i złożył wiązankę kwiatów
pod głazem z tablicą upamiętniającą poległych żołnierzy tego batalionu.

Rocznicę Powstania dostrzegło też Ministerstwo Środowiska. Wieniec
pod tablicą poświęconą pamięci ofiar II wojny światowej, wmurowaną w
ścianę gmachu resortu, w towarzystwie kombatantów złożył wiceminister
środowiska Janusz Zaleski. Wśród aktywnych znalazło się Ministerstwo
Edukacji Narodowej. Minister Krystyna Szumilas rocznicę Powstania
podkreśliła tylko na stronach resortu, namawiając do chwili refleksji w
godzinie W, ale wiceminister Tadeusz Sławecki uczestniczył w obchodach
rocznicowych.

Pozostali szefowie resortów nie byli specjalnie widoczni. Wydarzeniu
notkę na blogu poświęcił przebywający na urlopie wicepremier Janusz
Piechociński. Radosław Sikorski, szef dyplomacji, do uczczenia godziny W
namawiał w przeddzień obchodów, tradycyjnie na Twitterze. Ale już 1
sierpnia nie był obecny na uroczystościach, choć przebywał w stolicy. Za
to wczoraj w Warszawie, w 70. rocznicę wybuchu powstania w obozie
zagłady w Treblince, spotkał się z ostatnim żyjącym uczestnikiem buntu –
Samuelem Willenbergiem, z którym rozmawiał o walce z antysemityzmem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. jak za Stalina

Policja inwigiluje parafię w Pączewie

Policja inwigiluje parafię pw. Zwiastowania NMP w Pączewie w diecezji pelplińskiej – alarmuje proboszcz, ks. Ireneusz Nowak.

Na początku przedmiotem zainteresowania policji byli parafianie
którzy brali udział w  manifestacji w obronie TV Trwam w Warszawie. Na
tym jednak nie koniec. Funkcjonariuszom zaczął przeszkadzać policjant,
który bezinteresownie udziela się w parafialnym Kościele jako organista.

Od pewnego czasu parafianie mają problemy z policją, funkcjonariusze 
przepytują kto grał podczas Mszy św. pogrzebowej ich bliskich, budzą
niepokój społeczny. Tymczasem: organistą jest policjant, który
bezpłatnie gra podczas Eucharystii.

Ks. proboszcz zastanawia się czy działania policji nie są wymierzone
właśnie przeciwko funkcjonariuszowi. Wskazywałoby to na bardzo
niepokojącą sytuację, iż w Polsce policjant nie może brać udziału w
życiu religijnym – podkreśla ks. proboszcz.

- Najpierw odniosłem wrażenie że parafia jest inwigilowana. Było to
kiedy policjant z posterunku ze Skórcza wiosną tego roku przed
manifestacją w Warszawie,  zatelefonował z zapytaniem czy parafia
organizuje wyjazd na manifestację z prośbą o podanie imion i nazwisk
osób które wyjeżdżają.  Wtedy nie interweniowałem. Miarka się przebrała
teraz kiedy policjanci z posterunku ze Skórcza oraz Starogardu
Gdańskiego odwiedzają moich parafian pogrążonych w żałobie z zapytaniem
kto grał podczas Mszy świętej pogrzebowej. Chciałbym powiedzieć że
organistą w mojej parafii jest właśnie policjant –
powiedział ks. Ireneusz Nowak.

Natomiast nikt w tej głośnej sprawie nie zgłosił się do proboszcza
parafii. Na zapytania kapłana komenda policji również nie odpowiada.

Nie rozumiem, że wokół mojej parafii robi się tyle zamieszania,
informuje się moich przełożonych a nie mnie jako proboszcza. W takiej
sytuacji odbieram te działania jako podstępne – zwraca uwagę ks.
proboszcz.

W związku z tą sytuacją skierowałem pismo do Bartłomieja Sienkiewicza
ministra spraw wewnętrznych i administracji – dodaje ks. Ireneusz 
Nowak.

- Początkowo zamierzałem skierować to pismo z zapytaniem do lokalnej
policji, ale doszedłem do wniosku, że jednak to nie przyniesie
pożądanego efektu. Odniosłem wrażenie, że policjanci działają na kogoś
zlecenie. Skierowałem pismo do ministra spraw wewnętrznych i
administracji, a poza tym także do wiadomości ministra sprawiedliwości. Z
tego co wiem to podobne sytuacje inwigilowania parafii są w innych
miejscach na terenie kraju co mieliśmy możliwość usłyszeć kiedy były te
wspomniane manifestacje
– podkreśla ks. Ireneusz Nowak.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. „Motłoch” skarcony za

„Motłoch”
skarcony za Bartoszewskiego. Dziadek składał kwiaty, babcia lała
krytyków wodą. A buczeć nie wolno... ZOBACZ reakcje z Powązek

„Chciałam oddać cześć ludziom walczącym w Powstaniu. Jednak
przeszkodziła mi w tym starsza pani. Postanowiła oblać wodą mnie i inne
osoby za to, że nie uraczyliśmy brawami i wyrazami zachwytu osoby pana
Bartoszewskiego.”

fot. youtube.com

Władysław Bartoszewski, który tak użala się na
gnębiący go „motłoch”, ma obrońców nie tylko w elitach władzy i redakcji
przy Czerskiej. Podczas uroczystości na warszawskich Powązkach
ministrowi, który sam nazywał siebie „wesołym staruszkiem”, ruszyła w
sukurs bojowa babcia.

Incydent z Powązek, wraz z towarzyszącym mu kontekstem, jako pierwszy opisał w wywiadzie dla portalu wPolityce.pl Piotr Gliński.

Bartoszewski być może nie zdaje sobie sprawy, ale jest wykorzystywany
do dzielenia Polaków. Dzięki niemu można znów zwalać na Jarosława
Kaczyńskiego na agresję, choć to nie on organizuje buczenie na
cmentarzu. Kilkanaście osób buczało, ktoś klaskał, ktoś gwizdał. Jakaś
pani oblała nas wodą. Była zdaje się zwolenniczką obecnej ekipy, a jak
się zaczęło jakieś buczenie to ona oblała delegację PiS-u wodą. I
uciekła. To dzielenie Polaków przynosi skutki

-  mówi profesor.

Kolejnych szczegółów dostarczają nasi czytelnicy. Studentka z Wielkopolski relacjonuje:

W tym roku po raz pierwszy miałam okazję znaleźć się na obchodach
rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego na Powązkach. Chciałam przede
wszystkim oddać cześć ludziom walczącym w Powstaniu, zarówno tym żyjącym
jak i tym, którzy polegli w walce za Ojczyznę. Jednak przeszkodziła mi w
tym starsza pani, która nie była (jak to jest w medialnym stereotypie
utrwalone) zwolenniczką ani PiS-u, ani słuchaczką Radio Maryja. Wręcz
przeciwnie. Postanowiła oblać wodą mnie i inne osoby stojące w pobliżu
za to, że nie uraczyliśmy brawami i wyrazami zachwytu osoby pana
Bartoszewskiego. Tego samego, który podobno jest profesorem i ludzi,
którzy bucząc zwracają uwagę na hipokryzję władzy - nazywa motłochem.
Tacy są właśnie zwolennicy PO, ale żadna telewizja tego nie pokaże.

Na tym filmie babci z wodą też wprawdzie nie ma, ale jest za
to strażnik, który - co podkreśla inny nasz czytelnik – nie reagował,
podobnie jak inni służbiści, na wyczyny kobiety.


Mieszkaniec Warszawy opowiada:

Byłem osobiście wraz ze swoją dziewczyną oraz przyjacielem. Podczas
kiedy kwiaty składał premier Tusk wraz z W. Bartoszewskim zgromadzeni
wokół mnie ludzie zaczęli buczeć. Wówczas jedna ze starszych pań stojąca
dwa rzędy przede mną wyciągnęła butelkę wody i po odkręceniu zaczęła
oblewać na oślep wszystkich dokoła. Najbardziej oblana została pani
bezpośrednio za polewaczką lecz i nam się solidnie wodą dostało. Działo
się to wszystko na oczach strażnika miejskiego, którego zresztą widać na
tym nagraniu

I dodaje:

Mimo wielu próśb kierowanych do Straży Miejskiej o przywołanie tej
pani do porządku i wyprowadzanie, nikt nie podjął żadnego działania.
Cała akcja działa się na oczach delegacji PiS i jak sądzę woda rozlewana
przez wspomnianą panią również dotarła do Jarosława Kaczyńskiego, prof.
Glińskiego oraz towarzyszących im polityków Prawa i Sprawiedliwości.

Potwierdza to nasza czytelniczka z Wielkopolski:

Strażnik miejski widząc całe wydarzenie nie zareagował na nie w żaden
sposób. Całe zajście mógł widzieć również Jarosław Kaczyński, stał parę
kroków od "miejsca zdarzenia"

Ciekawe, czy po tym incydencie w mainstreamowych mediach na równi z „moherami” zaczną funkcjonować „łoterki” Platformy?


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. "Super Express": - 69 lat

"Super Express": - 69 lat temu trwał drugi dzień bitwy o Polskę rozgrywającej się na ulicach stolicy naszego kraju. Jakby mało było klęski w wymiarze ludzkim i materialnym, komuniści, którzy instalowali się w Polsce, wydali wojnę ideałom patronującym Powstaniu Warszawskiemu i samej pamięci o nim. Kiedy ona się zaczęła i jak wyglądała?

Leszek Żebrowski: - Jeszcze jak powstanie trwało - a istniała już wtedy tzw. Polska Lubelska, istniał PKWN i ruszał cały propagandowy aparat komunistów - przywódcom Polskiego Państwa Podziemnego i uczestnikom Powstania przypisywano jak najgorsze intencje. Przede wszystkim, że zostało wywołane w porozumieniu z Niemcami przeciwko ZSRS i że jego przebieg był uzgodniony - że chodziło o spowodowanie jak największych strat wśród ludności cywilnej, bo ta była za komunizmem. Bardzo szybko podjęto też próby wyeliminowania Powstania ze świadomości. Szybko pojawiły się publikacje, w których heroiczny bój Warszawy został pominięty. Prześladowano ludzi, którzy poszukiwali szczątków swoich bliskich, szczątków uczestników walk na barykadach, ofiar zasypanych w piwnicach. Takie akcje organizował Powstaniec Jan Rodowicz ps. Anoda i między innymi za to został zamordowany przez UB. To było groźne dla komunistów, bo pokazywało, że po stronie Powstańców stał naród. A komuniści nie mieli się czym pochwalić. Twierdzili, wbrew faktom, że podstawowa masa sił powstańczych to Armia Ludowa.

http://www.se.pl/wydarzenia/opinie/leszek-zebrowski-powstanie-grozne-naw...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Paweł Piekarczyk - Bij bolszewika

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Zawłaszczanie tradycji

Zawłaszczanie tradycji narodowej

69 lat temu, 4 sierpnia ok. godziny 16.00, poległ na powstańczym posterunku poeta i powstaniec warszawski Krzysztof Kamil Baczyński.

5 sierpnia Harcerski Batalion Szturmowy AK „Zośka” pod dowództwem por. Ryszarda Białousa ps. „Jurek” uwolnił 350 Żydów z obozu koncentracyjnego Gęsiówka.

Nie tylko w Warszawie, ale również w całym kraju i poza jego granicami trwają uroczystości upamiętniające kolejną rocznicę bohaterskiego zrywu warszawiaków, którzy heroicznie walczyli o wolność i niepodległość.

Przeciwstawili się dwóm największym zbrodniczym totalitaryzmom XX wieku: niemieckiemu narodowemu socjalizmowi i sowieckiemu komunizmowi.

Gloria Victis! Mimo upływu 69 lat nadal to wydarzenie jest żywe wśród Polaków, dla których jest ważną częścią naszej tożsamości narodowej i kulturowej. To wielkie osiągnięcie, że po latach komunizmu możemy czcić naszych bohaterów.

Jak najbardziej należy wspierać inicjatywy, których celem jest podtrzymywanie pamięci i upowszechnianie wiedzy o tym jednym z najważniejszych wydarzeń w najnowszych dziejach Polski. Największą zasługę na tym polu ma śp. prezydent Lech Kaczyński, który jeszcze jako prezydent Warszawy doprowadził do utworzenia Muzeum Powstania Warszawskiego i zorganizował w 2004 roku pamiętne uroczystości 60. rocznicy wybuchu Powstania.

Jednak od 2007 roku nasila się zjawisko, które można nazwać zawłaszczaniem narodowej tradycji. Robią to politycznie poprawni przedstawiciele tak zwanego establishmentu i mainstreamowych mediów, „strażnicy okrągłostołowej III RP”, a także wykorzystywani przez nich „pożyteczni idioci”. „Strażnicy” jeszcze niedawno konsekwentnie przez lata ośmieszali takie pojęcia, jak: Bóg – Honor – Ojczyzna, Naród, patriotyzm, martyrologia.

Jednak ich wysiłki poszły na marne, bo wielu Polaków nie dało się nabrać na idiotyczne ideologiczne hasła o „europejskim narodzie” i o tym, że aby być „nowoczesnym i postępowym”, trzeba zapomnieć o własnej tradycji i przeszłości.

Dziś, gdy okazało się, że mimo zmasowanej propagandy deprecjonującej polskość jednak powstały niezależne środowiska i ośrodki, a grupy rekonstrukcyjne i miliony Polaków czczą pamięć wielkich narodowych wydarzeń i bohaterów z czasów I Rzeczypospolitej, powstańców listopadowych i styczniowych, czynu niepodległościowego u zarania II Rzeczypospolitej, wojny obronnej 1939 roku, oficerów zgładzonych w Katyniu, ludobójstwa wołyńskiego, Powstania Warszawskiego, żołnierzy wyklętych oraz ofiar zbrodniczego komunistycznego reżimu łącznie z ofiarami stanu wojennego, „strażnicy” próbują przejąć kontrolę nad kształtem i przebiegiem tych uroczystości.

Ośrodek prezydencki usiłował przechwycić patriotyczny marsz 11 listopada, a 2 maja, w Dniu Flagi, współorganizował maskaradę z czekoladowym orłem. Rządząca PO zafałszowała w uchwale senackiej i sejmowej prawdę o ludobójstwie wołyńskim.

Sekretarz stanu w rządzie Donalda Tuska Władysław Bartoszewski prowokacyjnie dzieli Polaków, kolejny raz obrażając chamskim sformułowaniem tych, którzy mają oczywiste demokratyczne prawo rządy jego popleczników uznawać za szkodliwe dla Polski. „Gazeta Wyborcza” poucza Polaków, w jaki sposób mają właściwie obchodzić rocznicę Powstania Warszawskiego.

Nie tak dawno na jej łamach na wszelkie sposoby niszczono pamięć o Powstaniu, absurdalnie zarzucając powstańcom i AK antysemityzm. Echa tych ataków pobrzmiewają w niemieckim filmie propagandowym emitowanym w TVP, jak najbardziej słusznie nazwanym w internecie „Nazi matki, nazi ojcowie”.

Czy o taką Polskę walczyli bohaterscy powstańcy?

Jan Maria Jackowski

http://www.naszdziennik.pl/mysl-felieton/49889,zawlaszczanie-tradycji-na...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. 1sierpnia 2013

z Powązek























Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Dr Hanna Karp Po 1 sierpnia i

"Okładka „Wprost” przedstawiająca powstańca z głową… Myszki Miki.
Wyglądała nie tylko jak prowokacja, ale szyderstwo, upokorzenie i
ośmieszenie Powstania. Odsłoniła – po raz kolejny, zresztą- rzeczywistą
twarz tego tygodnika".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Patos i groteska -

1 sierpnia o godzinie 17, jak zwykle zawyły w Warszawie syreny, a ruch uliczny na chwilę ustał. Nie tylko w centrum, ale również w miejscach od centrum miasta odległych, jak na przykład w okolicach lotniska im. Chopina, skąd właśnie odbierałem przyjaciół powracających z Teneryfy, gdzie uczestniczyli w spotkaniu zwołanym przez prezesa USOPAŁ Jana Kobylańskiego, w XX rocznicę utworzenia tej organizacji. Również i nasz samochód się zatrzymał, a kolega Włodzimierz Kuliński, kolega Janusz Korwin-Mikke i ja, podobnie jak inni kierowcy i pasażerowie, na tę chwilę wyszliśmy na zewnątrz samochodów. Co do tych syren, to musiały być na samej górze jakieś kontrowersje między bezpieczniackimi watahy, bo w niezależnych mediach głównego nurtu ukazały się wyjaśnienia, że te syreny nie wyją ot tak sobie - ale w ramach ćwiczeń obrony cywilnej.

Ciekawe, że ja to samo pisałem jeszcze w roku 2005, kiedy to niezależne telewizje, wśród których prym wiodła TVN, ustami pani red. Justyny Pochanke zaproponowały, by w dzień pogrzebu Jego Świątobliwości Jana Pawła II, w godzinie jego śmierci syreny żałośnie zawyły nie tylko w Warszawie, ale w całym naszym nieszczęśliwym kraju. I zawyły, chociaż dzisiaj z najwyższych sfery uzyskaliśmy zapewnienie, że należą one do systemu obrony cywilnej, gdzie wszystko odbywa się wyłącznie na rozkaz. No i dobrze - ale kto właściwie wydaje te rozkazy? Ja w 2005 roku odniosłem wrażenie, że rozkaz rzuciła pani red. Justyna Pochanke, będąca wszak wybitną przedstawicielka czwartej władzy - ale oczywiście mogę się mylić, bo któż może się pochwalić, że zgłębił powiązania między dajmy na to władzą drugą, czyli wykonawczą, a czwartą, albo władzą pierwszą a czwartą. Niewielu; wśród nich - myślę, że taki, dajmy na to, pan generał Marek Dukaczewski taką wiedzę tajemną może posiadać, ale za nic w świecie się nią z nami nie podzieli, bo to byłaby zdrada wielkiej tajemnicy państwowej, za którą władza trzecia, czyli sądownicza, sypnęłaby surowe kary - kto wie, czy nawet przedterminowego spotkania z Trójca Świętą? Ileż to otchłannych refleksji może wywołać uwaga, że syreny stanowią element systemu obrony cywilnej państwa?

A przecież syreny były tylko fragmentem uroczystości, w ramach których pan prezydent Komorowski w otoczeniu dygnitarzy państwowych i samorządowych, a także kombatantów, oddał hołd powstańcom przy pomniku „Gloria Victis” na Powązkach. Pan Władysław Bartoszewski, tytułowany nie wiedzieć czemu „profesorem” dał publicznie wyraz wahaniom, czy tam pójść, z uwagi na obecność „motłochu”, który przy pewnych nazwiskach buczał. Najwyraźniej ten łowca nagród musiał przyzwyczaić się do odgłosów zachwyconego cmokania: „cy, cy, cy!” - w związku z czym na buczenie reaguje alergicznie, w odróżnieniu od pana prezydenta Komorowskiego, który tak się przyzwyczaił do buczenia, jak młynarze do turkotu mechanizmu młyna i dopiero „kiedy staną osie, budzą się krzycząc z trwogą: a Słowo stało się!” - w związku z czym w ogóle go nie zauważa.

Ja oczywiście się domyślam, że pan Władysław Bartoszewski próbuje w ten sposób dać wyraz swojej wyższości nad „motłochem”, ale nie brzmi to specjalnie przekonująco w sytuacji, gdy w swoim czasie nie tylko jego polityczni przyjaciele, co to umieszczali go w radach nadzorczych, jak nie PLL „LOT”, to Ergo Hestia - złośliwi powiadają, że w charakterze przyzwoitki - kiedy było trzeba, nie tylko buczeli, ale wydawali nawet gorsze odgłosy - a on jakoś to znosił i nie protestował. Najwyraźniej zapamiętał, że „kto tam, gdzie trzeba zamilczy roztropnie, a wytrwa choć pod młotem - celu swego dopnie.” Więc jakoś tam wytrwał przy pomniku „Gloria Victis” mimo buczenia, bo w końcu, powiedzmy sobie szczerze, buczenie nikomu jeszcze nie zaszkodziło - oczywiście poza buczącymi - ale tak to już jest, że człowiek najbardziej sam sobie szkodzi.

To znaczy nie każdy - co to, to nie - bo rocznica Powstania Warszawskiego stanowi też znakomitą okazję dla tęgich głów politycznych, wyspecjalizowanych w chłodnych analizach, podpisanie której volkslisty może być bardziej opłacalne. Ze swoich wież z kości słoniowej ferują wyroki potępienia na „oszołomów” i „insurekcjonistów”, najwyraźniej nie zdając sobie sprawy, że nawet łaskawa oferta podpisania korzystnej volkslisty może być efektem chłodnej kalkulacji po drugiej stronie, która wkalkulowuje również gotowość do poświęcenia. Ale kanclerskie głowy najwyraźniej muszą uważać, że poświęcać się powinien kto inny - podobnie jak zwolennicy opierania się na doświadczeniu życiowym myślą, że zawsze kto inny umiera. Podobnie pan redaktor Adam Michnik, który w wywiadzie dla „Der Spiegla”, tradycyjnie doniósł nie tylko na Kaczyńskiego i radio Maryja, ale i na prawicowe partie, a już specjalnie - na węgierskiego premiera Orbana, co to chciałby wydobyć Węgry z pętli zadłużenia. Już tam Niemcy wyciągną z tego odpowiednie wnioski i Nasza Złota Pani nakaże powierzyć administrowanie naszym nieszczęśliwym krajem jakiejś zdrowej sile politycznej, która pana redaktora Michnika nie zasmuci nigdy więcej.

Jest to konieczne tym bardziej, że nawet wśród starszych i mądrzejszych wystąpiły objawy braku koordynacji. Oto okazało się, że Europejski Kongres Żydowski wynajął mecenasa Romana Giertycha, by ten zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego ustawę zakazującą uboju rytualnego. Ale nie uzgodnili tego z Żydami tubylczymi, z którego to powodu podnieśli oni klangor, że dlaczego akurat Giertych? To już nie można było znaleźć jakiegoś mecenasa-filosemity? Ale rysuje się kompromis, bo pan minister Boni od „cyfryzacji” wyraził zadowolenie ze skierowania sprawy do Trybunału Konstytucyjnego. Nie chciałbym uprzedzać wyroków niezawisłego Trybunału - ale wcale bym się nie zdziwił, gdyby kompromis między humanitaryzmem, a wolnością religijną przybrał w Trybunale taki oto kształt, że dokonywanie uboju rytualnego jest zakazane aryjczykom, natomiast Żydzi mogą ubijać rytualnie kogo tylko chcą. Dzięki temu żydowskie firmy przejmą cały eksport mięsa z Polski i taki będzie efekt całej sprawy. Ja w każdym razie na miejscu mecenasa Giertycha w tym kierunku bym dążył, bo wydaje mi się, że cała awantura z ubojem rytualnym obliczona była na taki właśnie efekt. Dzięki temu starsi i mądrzejsi mogą odnieść korzyść podwójną; przejąć eksport mięsa z Polski od głupich gojów, a dodatkowo oskarżyć ich o „antysemityzm”.

Tymczasem po 15 latach od zamordowania generała policji Marka Papały niezawisły sąd uniewinnił oskarżonych gangsterów, co zostało nie wiedzieć czemu uznane za klęskę niezależnej prokuratury. Warto w związku z tym przypomnieć wypowiedź pewnego bezpieczniaka, że nigdy, ale to NIGDY nie wyjdą na światło dzienne dokazywania bezpieki nie tylko w spółkach Skarbu Państwa, które zresztą po to właśnie są tworzone, ale również we wszystkich innych sprawach - bo bezpieka zrobi WSZYSTKO, by takim sprawom ukręcić łeb, nawet gdyby trzeba było w tym celu posłużyć się mokrą robotą. W takiej sytuacji nie dziwi brak koordynacji również między prokuraturami. Jedna oskarżała gangsterów, mimo że do drugiej, jeden przez drugiego zgłaszali się złodzieje samochodów, którzy przyznawali się do zamordowania generała Papały, aż prokurator musi ich mitygować. Podobnie było przed wojną, kiedy to Poczta Polska zwolniła z opłat telegramy wzywające do pomocy włoskiemu generałowi Nobile, który niefortunnie wyprawił się na Biegun Północny. Zachował się jeden taki telegram, w którym nadawca wzywa odbiorcę: „Panie Piperman, pan spiesz na pomoc generałowi Nobile! A gdybyś Pan nie mógł, to przyślij mnie Pan te dwanaście tuzinów koszul!”

Stanisław Michalkiewicz

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=2884

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Projekt "Kotwicy" Anna Smoleńska stworzyła 71 lat temu.

70 lat temu w niemieckim obozie Auschwitz w wieku 23 lat zginęła Anna Smoleńska, twórczyni "Kotwicy", symbolu Polski Walczącej. Po raz pierwszy "Kotwica" została umieszczona na murach 20 marca 1942 r.

Niemcy wystawili akt zgonu 30 marca 1943 roku. Jak datę śmierci podali w nim dzień 19 marca, a jako przyczynę wpisali "zapalenie opłucnej".

Projekt "Kotwicy" Anna Smoleńska stworzyła 71 lat temu. "W pierwszych miesiącach 1942 r. Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK ogłosiło konkurs na znak dla tej organizacji. Spośród dwudziestu siedmiu projektów ostatecznie wybrano Kotwicę, którą uznano za najbardziej czytelny symbol Polski Walczącej. Znak łączył w sobie literę P jak Polska i W jak walka. Symbol był stosunkowo łatwy do narysowania lub namalowania" - powiedział historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Adam Cyra.

Członkowie konspiracyjnej organizacji małego sabotażu "Wawer" rozpoczęli natychmiast malowanie symbolu na ulicach okupowanej Warszawy. Po raz pierwszy "Kotwica" została umieszczona na murach 20 marca 1942 r.

O symbolu konspiracyjny "Biuletyn Informacyjny" AK z 16 kwietnia 1942 r. pisał: "Już od miesiąca na murach Warszawy rysowany jest znak kotwicy. Rysunek kotwicy jest robiony tak, że jego górna część tworzy literę P, zaś część dolna - literę W. Pewna ilość napisów objaśnia, że znak kotwicy jest znakiem Polski Walczącej. Zapoczątkowany być może przez jakiś zespół - znak ten stał się już własnością powszechną ( ) Nie umiemy wytłumaczyć popularności tego znaku ( ) Być może działa tu chęć pokazania wrogowi, że mimo wszystko - nie złamał naszego ducha ( ) Może na wyobraźnię rysowników działa symbolika kotwicy - znaku nadziei".

Autorka znaku Polski Walczącej urodziła się w 1920 r. Studiowała historię sztuki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim oraz była harcerką Szarych Szeregów. Uczestniczyła w akcji małego sabotażu "Wawer". Była także łączniczką sekretarza redakcji "Biuletynu Informacyjnego" Marii Straszewskiej.

"Po nieudanej próbie aresztowania redaktora naczelnego Biuletynu Informacyjnego Aleksandra Kamińskiego i sekretarza redakcji Marii Straszewskiej, Gestapo 3 listopada 1942 r. aresztowało Annę Smoleńską wraz rodzicami, siostrą i bratem z żoną" - przypomniał Cyra.

Ojciec Anny - profesor chemii na Politechnice Warszawskiej Kazimierz Smoleński - przez kilka miesięcy był więziony na Pawiaku. 13 maja 1943 roku został rozstrzelany przez Niemców w Lesie Kabackim. Miał 57 lat.

Brat - Stanisław Smoleński, był dziennikarzem. Z Pawiaka został 27 listopada 1942 r. przywieziony do KL Auschwitz. W obozie otrzymał numer 78074. W marcu 1943 r. Niemcy przenieśli go do obozu Gross-Rosen, a miesiąc później do Sachsenhausen. Po wojnie powrócił do stolicy, gdzie rozpoczął pracę w Polskim Radiu. Zmarł w Warszawie 24 stycznia 1986 r.

Tego samego dnia co Stanisław, do Auschwitz z Pawiaka zostały przewiezione 53 kobiety, wśród których była jego żona Danuta (numer obozowy 26012), matka Eugenia (26010) oraz siostry: Anna (26008) i Janina (26009). "Większość przywiezionych wówczas warszawianek należała do organizacji Wawer. Zatrzymano je 3 listopada 1942 r. w różnych lokalach kontaktowych na terenie Warszawy" - powiedział Cyra.

Matka Anny, żona profesora Kazimierza Smoleńskiego - Eugenia, inżynier chemik, zginęła w Auschwitz 8 marca 1943 r. Żona brata Anny - Danuta, która była prawnikiem, zginęła w obozie 13 stycznia 1943 r. Siostra twórczyni "Kotwicy" - Janina, doktor chemii i biologii, zginęła w Auschwitz 12 marca 1943 r.

"W mieszkaniu profesora Kazimierza Smoleńskiego zatrzymano także przebywającą wówczas w nim Krystynę Rejs (nr 26007), która pobyt w niemieckich obozach przeżyła" - dodał Adam Cyra.

Niemcy założyli obóz Auschwitz w 1940 roku, aby więzić w nim Polaków. Auschwitz II-Birkenau powstał dwa lata później. Stał się miejscem zagłady Żydów. W kompleksie obozowym funkcjonowała także sieć podobozów. W Auschwitz Niemcy zgładzili co najmniej 1,1 mln osób, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości. W Auschwitz Niemcy uwięzili 140-150 tys. Polaków, z tego 70-75 tys. zginęło. 70 lat temu w niemieckim obozie Auschwitz w wieku 23 lat zginęła Anna Smoleńska, twórczyni "Kotwicy", symbolu Polski Walczącej. Po raz pierwszy "Kotwica" została umieszczona na murach 20 marca 1942 r.

Niemcy wystawili akt zgonu 30 marca 1943 roku. Jak datę śmierci podali w nim dzień 19 marca, a jako przyczynę wpisali "zapalenie opłucnej".

Projekt "Kotwicy" Anna Smoleńska stworzyła 71 lat temu. "W pierwszych miesiącach 1942 r. Biuro Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK ogłosiło konkurs na znak dla tej organizacji. Spośród dwudziestu siedmiu projektów ostatecznie wybrano Kotwicę, którą uznano za najbardziej czytelny symbol Polski Walczącej. Znak łączył w sobie literę P jak Polska i W jak walka. Symbol był stosunkowo łatwy do narysowania lub namalowania" - powiedział historyk z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau Adam Cyra.

Członkowie konspiracyjnej organizacji małego sabotażu "Wawer" rozpoczęli natychmiast malowanie symbolu na ulicach okupowanej Warszawy. Po raz pierwszy "Kotwica" została umieszczona na murach 20 marca 1942 r.

O symbolu konspiracyjny "Biuletyn Informacyjny" AK z 16 kwietnia 1942 r. pisał: "Już od miesiąca na murach Warszawy rysowany jest znak kotwicy. Rysunek kotwicy jest robiony tak, że jego górna część tworzy literę P, zaś część dolna - literę W. Pewna ilość napisów objaśnia, że znak kotwicy jest znakiem Polski Walczącej. Zapoczątkowany być może przez jakiś zespół - znak ten stał się już własnością powszechną ( ) Nie umiemy wytłumaczyć popularności tego znaku ( ) Być może działa tu chęć pokazania wrogowi, że mimo wszystko - nie złamał naszego ducha ( ) Może na wyobraźnię rysowników działa symbolika kotwicy - znaku nadziei".

Autorka znaku Polski Walczącej urodziła się w 1920 r. Studiowała historię sztuki na tajnym Uniwersytecie Warszawskim oraz była harcerką Szarych Szeregów. Uczestniczyła w akcji małego sabotażu "Wawer". Była także łączniczką sekretarza redakcji "Biuletynu Informacyjnego" Marii Straszewskiej.

"Po nieudanej próbie aresztowania redaktora naczelnego Biuletynu Informacyjnego Aleksandra Kamińskiego i sekretarza redakcji Marii Straszewskiej, Gestapo 3 listopada 1942 r. aresztowało Annę Smoleńską wraz rodzicami, siostrą i bratem z żoną" - przypomniał Cyra.

Ojciec Anny - profesor chemii na Politechnice Warszawskiej Kazimierz Smoleński - przez kilka miesięcy był więziony na Pawiaku. 13 maja 1943 roku został rozstrzelany przez Niemców w Lesie Kabackim. Miał 57 lat.

Brat - Stanisław Smoleński, był dziennikarzem. Z Pawiaka został 27 listopada 1942 r. przywieziony do KL Auschwitz. W obozie otrzymał numer 78074. W marcu 1943 r. Niemcy przenieśli go do obozu Gross-Rosen, a miesiąc później do Sachsenhausen. Po wojnie powrócił do stolicy, gdzie rozpoczął pracę w Polskim Radiu. Zmarł w Warszawie 24 stycznia 1986 r.

Tego samego dnia co Stanisław, do Auschwitz z Pawiaka zostały przewiezione 53 kobiety, wśród których była jego żona Danuta (numer obozowy 26012), matka Eugenia (26010) oraz siostry: Anna (26008) i Janina (26009). "Większość przywiezionych wówczas warszawianek należała do organizacji Wawer. Zatrzymano je 3 listopada 1942 r. w różnych lokalach kontaktowych na terenie Warszawy" - powiedział Cyra.

Matka Anny, żona profesora Kazimierza Smoleńskiego - Eugenia, inżynier chemik, zginęła w Auschwitz 8 marca 1943 r. Żona brata Anny - Danuta, która była prawnikiem, zginęła w obozie 13 stycznia 1943 r. Siostra twórczyni "Kotwicy" - Janina, doktor chemii i biologii, zginęła w Auschwitz 12 marca 1943 r.

"W mieszkaniu profesora Kazimierza Smoleńskiego zatrzymano także przebywającą wówczas w nim Krystynę Rejs (nr 26007), która pobyt w niemieckich obozach przeżyła" - dodał Adam Cyra.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17.  Niepokojące doniesienia.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Świeto Niepodległości - Warszawa 11 listopada 1933

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Apel do Prezydenta RP o weto

Ponieważ
"Rzeczpospolita" już zaczęła przygotowania do 11.11 (w tym roku
wyjątkowo wcześnie), lepiej poczytać sobie o rankingu Access Info...

http://www.rti-rating.org/news

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

20. All

Szanowni Państwo,

HGW, już zaczyna nogami kokietować polskie spoleczeństwo.
Nawet dziadzi nie złapała bo się pd paskudy odwraca''




Co do PO, zawsze stosowała metodę:

I mu sobie i wy sobie każdy sobie rzepkę skrobie.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

21. Szanowny Panie Michale

:) podobno każda potwora znajdzie swojego amatora, ale tej POtworze będzie wyjątkowo trudno kogoś skokietować. Wyjątkowo mało apetyczna.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Bartoszewski do UEFA. Nie ma

Bartoszewski do UEFA. Nie ma lepszego kandydata na delegata do walki z motłochem

Tylko u nas

Próbuje się wycinać kolejne miejsca, w których dotykające polityki emocje się pojawiają. Bez refleksji, skąd się biorą.

To niestety tendencja światowa. Władze FIFA i UEFA, a czasem również PZPN, alergicznie reagują na „politykę”.

Kibice Śląska chcieli w czwartek uczcić rocznicę Powstania
Warszawskiego efektowną oprawą. Nie zgodził się delegat UEFA grożąc
poważnymi konsekwencjami wobec klubu. W tym samym tygodniu
dowiedzieliśmy się o karze, jaka została nałożona na Lecha Poznań za to,
że ktoś sprzedawał naklejki z napisem „Good night left side”
(„Dobranoc, lewico”). Gdzie sprzedawał? Na stadionie? Obok? Nie wiadomo.
Kto sprzedawał? Nie wiadomo – wiemy jedynie, że nie klub, nie żadne
stowarzyszenie, sklep etc. Najprawdopodobniej po anonimowym
zawiadomieniu "Nigdy Więcej" piłkarska Unia nałożyła karę na klub. Lech
nie poznał jeszcze żadnych szczegółów – mają zapłacić 10 tys. euro i
już.

Gdy już Platforma zakończy swoje rządy miłości, Władysław
Bartoszewski może liczyć na kolejną ważną funkcję – delegat UEFA do
walki z motłochem będzie miał czym się zajmować.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Oprawa, która miała pojawić

Oprawa, która miała pojawić się na meczu Śląsk - Brugge, ale delegat UEFA nie wyraził na to zgody.

Teraz oprawa pojawiła się na meczu Śląska z Wisłą Kraków

fot. Slasknet

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Bronkowe fotki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl