Gender – nowe słowo, stare lewactwo. Ks. prof. Paweł Bortkiewicz

avatar użytkownika Maryla

Pragnąc zrozumieć ideologię gender, trzeba odbyć krótki kurs historii marksizmu-leninizmu. I nie można tego traktować jako pomyłki piszącego te słowa. Bez marksizmu nie zrozumiemy genderyzmu.

Marksizm – reaktywacja

Warto przypomnieć, że choć punktem wyjścia dla Marksa była analiza sytuacji Niemiec w XIX wieku, to stawiał on sobie ideały o wiele większe. Twierdził wprost, że „emancypacja Niemca jest emancypacją człowieka”. Co najbardziej ogranicza Niemca w szczególności, a człowieka w ogólności? Klasyk nie miał wątpliwości, że tym złowieszczym czynnikiem zniewolenia człowieka jest religia – swoisty produkt ludzkiej świadomości, „samowiedza i poczucie samego siebie u człowieka, który siebie bądź jeszcze nie odnalazł, bądź już znowu zagubił”.

Marks nie poprzestawał na rzucaniu haseł. Dążył do konsekwentnego ukazania i usunięcia korzeni zła, czyli koncepcji Boga. Pierwszym działaniem marksizmu była zatem eliminacja Boga, orzeczenie Jego nieistnienia. Skoro zaś pozbyto się Boga, to człowiek mógł przypisać sobie odebrane Bogu atrybuty. Stawały się one atrybutami człowieka. A pierwszym z nich jest atrybut stwórcy. Człowiek przestał w tej jednej chwili orzeczenia marksowskiego być stworzeniem, a odtąd stwarzał siebie sam.

„Wprost przeciwnie niż w filozofii niemieckiej, zstępującej z nieba na ziemię, my wstępujemy tu z ziemi do nieba. To znaczy, bierzemy za punkt wyjścia nie to, co ludzie mówią, imaginują sobie czy wyobrażają (…); bierzemy tu za punkt wyjścia ludzi rzeczywiście działających i z ich rzeczywistego procesu życiowego wyprowadzamy też rozwój ideologicznych refleksów i cech tego procesu życiowego. (…) Moralność, religia, metafizyka i wszystkie inne rodzaje ideologii oraz odpowiadające im formy świadomości tracą już przeto pozory samodzielności” (K. Marks, F. Engels. Ideologia niemiecka).

Człowiek został zatem wyzwolony od Boga, a zarazem pozbawiony moralności, religii, metafizyki. Problemem pozostała jednak natura człowieka. Marks miał za złe znanemu krytykowi chrześcijaństwa – Feuerbachowi, iż jego krytyka religii usunęła Boga, ale nie usunęła konsekwencji religijnego obrazu świata i człowieka.

Dopóki pojawia się mówienie o naturze człowieka, o prawie naturalnym, o naturalnej instytucji małżeństwa czy rodziny, to znaczy, że opisuje się człowieka nadal w kategoriach abstrakcyjnych i ahistorycznych. Faktycznym elementem walki z naturą stała się destrukcja natury społecznej i rodzinnej człowieka. Najkrócej i najzwięźlej – skoro nie ma Boga, nie ma też małżeństwa, które było ustanowione z Jego zamysłu. Tą kwestią zajął się wnikliwie Fryderyk Engels: „Tak więc małżeństwo pojedynczej pary bynajmniej nie wkracza do historii jako pojednanie między mężczyzną i kobietą, a tym mniej jako najwyższa forma małżeństwa. Przeciwnie. Zjawia się ono jako ujarzmienie jednej płci przez drugą, jako proklamowanie nieznanej dotychczas w dziejach pierwotnych wrogości płci. (F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana).

Gender – wagon w pociągu rewolucji

Marksistowski opis rzeczywistości małżeństwa i rodziny stał się znakomitym narzędziem w radykalnym feminizmie, który zawiązał się mniej więcej w latach 70. XX wieku. Do ruchu feministycznego radykałowie wnieśli stereotyp kobiety jako prototypu ”klasy uciskanej„, a za narzędzia ucisku uznali małżeństwo i ”obowiązkowy heteroseksualizm„.

Celem rewolucji feministycznej w tym okresie stało się już nie tylko usunięcie przywilejów mężczyzn, lecz wyeliminowanie różnicy między płciami. Dlatego w równym stopniu nowy feminizm godził zarówno w mężczyzn, jak i w kobiety podejmujące macierzyństwo.

Wtedy też pojawiła się mocna artykulacja marksowskiej tezy, iż role, jakie odgrywają kobieta i mężczyzna, zależą od kultury i historii. Istotnie, trzeba pamiętać, że w antropologii marksowskiej, człowiek jest pochodną materii i jej ruchu, jak również pochodną stosunków społeczno-ekonomicznych. Stąd jednak konsekwentny wniosek, że efektem tych dogmatów materializmu dialektycznego i materializmu historycznego jest nie tylko kwestia ról i zadań społecznych. Jest to kwestia produkcji tego, co tradycyjnie nazywane było ”naturą społeczną„ człowieka. Dlatego też radykalny feminizm, a za nim ideologia gender podkreślają, że np. w sercu kobiety nie ma naturalnych uczuć macierzyńskich, pojawiają się one dopiero na pewnym etapie historii. Skoro zaś się pojawiają, mogą też zanikać. I nie ma w tym nic zaskakującego.

W tym miejscu rodzi się postulat nowej rewolucji kulturalnej, która zniesie wszelką odmienność, wszelkie różnice, konstytuujące rodzinę. Nie można już tolerować rodziny budowanej na instytucji heteroseksualnego małżeństwa. Takie małżeństwo wyznacza wszak sztywny gorset ról i funkcji społecznych. Wyznacza zarazem kierunki ucisku kobiet. Istotą ucisku kobiet jest macierzyństwo i wychowywanie dzieci. Dziecko staje się zatem ostatecznym potwierdzeniem podrzędnego statusu kobiety, jest niejako symbolem jej ucisku i wyzysku. Wszystko zatem, co godzi w dziecko, w samo jego istnienie, nabiera charakteru wyzwoleńczego.

Z czym zatem należy wiązać gender od strony programowej? Aborcja na żądanie, antykoncepcja, całkowita wolność seksualna, zatrudnienie kobiet i przetrzymywanie dzieci we wspomaganych przez państwo żłobkach są warunkami koniecznymi do wyzwolenia kobiet. Jedna z czołowych propagatorek ideologii, Nancy Chodorow, w swojej książce ”The Reproduction of Mothering„ zauważa, że dopóki kobiety będą pełnić funkcje wychowawczo-opiekuńcze, dzieci będą rosnąć, postrzegając ludzkość podzieloną na dwie różne i – według niej – oczywiście nierówne klasy.

Dlatego też radykalny feminizm i genderyzm domaga się tego, aby dzieci żyły bez rodziny. Absolutnie zakazana staje się w tej perspektywie rodzina biologiczna. Jej odrzucenie czy wręcz unicestwienie sprawi, że ludzkość będzie mogła wreszcie powrócić do swej naturalnej, wielopostaciowej i perwersyjnej seksualności.

Ruch promarksistowski

Nietrudno dostrzec, że elementy lewactwa, wskazane pobieżnie wyżej, znajdują się u podstaw jednej z partii zasiadających w Sejmie. Może nawet nie jednej… Spory sejmowe najnowszej kadencji rozpoczęły się od walki o krzyż, o zniesienie znaku obecności Boga w przestrzeni publicznej. Tak jak to postulował stary Marks. Najpierw detronizacja Boga, potem intronizacja… No właśnie, kogo? Człowieka? Przecież nie ma czegoś takiego jak człowiek, pojęty abstrakcyjnie, czegoś takiego jak natura ludzka?

Nie ma Boga, nie ma moralności, religii, kultury. Określają człowieka stosunki społeczne i ekonomiczne, określa człowieka materia, ”płeć mózgu„, geny, które – jak powiada socjobiologia – ”trzymają nasz umysł na smyczy„. Wszystko to jednak jest poniżejludzkie. I tak, po raz kolejny, jak pisali o tym kiedyś księża profesorowie Tadeusz Styczeń i Andrzej Szostek, w tego typu projekcie człowiek zaczyna służyć zwierzęciu w sobie – projekt ubóstwienia staje się ubestwieniem człowieka.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz TChr

http://www.radiomaryja.pl/informacje/gender-nowe-slowo-stare-lewactwo/

 

Etykietowanie:

96 komentarzy

avatar użytkownika HOBO

1. Jak walczyć z tą chorobą skoro nawet

(wydawało by się) konserwatyści brytyjscy akcepują związki jednopłciowe.

hobo

avatar użytkownika michael

2. Oni nie akceptują, Oni sa zmuszeni do ich tolerowania

Gender, jak każda odmiana komunizmu posługuje sie agresywnym terrorem. Nie jest ważne, czy jest to terror zbrojny, czy "ideologiczny". To nie jest ważne, ponieważ tak czy inaczej prowadzi to do eksterminacji rodzaju ludzkiego.
Jest to totalny genocyd, jest to zbrodnia genocydu prowadząca do biologicznego i duchowego unicestwienia ludzi i ich człowieczeństwa.

I. Pojęcie i termin „genocyd”. http://www.mysl.pl/?m=10&art_id=362&more=more
Prof. Ryszard Szawłowski:

Genocyd jest pojęciem i terminem w pierwszym rzędzie prawniczym, mocno zakorzenionym w skali światowej od ponad pół wieku. Ukute przez polskiego prawnika prof. Rafała Lemkina (1900-1959), przebywającego od 1941 roku w USA, w jego pracy angielskojęzycznej z 1944 roku [1], znalazło swój ostateczny wyraz w prawie międzynarodowym w postaci Konwencji Organizacji Narodów Zjednoczonych z 9 XII 1948 o zapobieganiu i karaniu zbrodni genocydu.
Stronami tej Konwencji jest obecnie 140 państw świata, w tym Polska i Ukraina [2].

W myśl tej Konwencji (art. II) genocydem jest którykolwiek z czynów, dalej wymienionych, dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych. Konwencja ujmuje następujące czyny:
a) zabójstwo członków grupy;
b) spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy;
c) rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego;
d) stosowanie środków mających na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy;
e) przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy.
[...]
______________________________________________________________________________

[1] Raphael Lemkin, Axis Rule in Occupied Europe. Laws of Occupation, Analysis of Government, Proposals for Redress, Carnegie Endowment for International Peace, New York 1944. Szczególnie ważny jest rozdział IX jej tej pracy, zatytułowany “Genocide”, a w nim dwa pierwsze podrozdziały:
I. Genocide – A New Term and New Conception for Destruction of Nations i
II. Techniques of Genocide in Various Fields. Reprint Axis Rule ukazał się w Nowym Jorku w 1973 r.
[2] Por. www.ohchr.org/english/countries/ratification/1.htm.
[...]

avatar użytkownika Maryla

3. Gender groźniejsze od

Gender groźniejsze od marksizmu

Z JE ks. abp. Henrykiem Hoserem, przewodniczącym Zespołu
Ekspertów ds. Bioetycznych Konferencji Episkopatu Polski, ordynariuszem
warszawsko-praskim, rozmawia Małgorzata Jędrzejczyk

Księże Arcybiskupie, coraz głośniej mówi się o ideologii gender. Z czym ona się wiąże, jakie są jej korzenie?

– Ideologia gender pojawiła się w kręgach bardzo radykalnego
feminizmu w latach 70., 80., aczkolwiek dojrzewała od lat 50. ubiegłego
stulecia (J. Money). Właśnie to środowisko, związane z nim organizacje
feministyczne i stowarzyszona z nimi Międzynarodowa Federacja
Planowanego Rodzicielstwa (IPPF) – której przedstawiciele działają w
Polsce – zaproponowały tę ideologię podczas światowej konferencji
ludnościowej w Pekinie w 1995 roku. Po niej, 5, 10 lat później, odbyły
się kolejne konferencje, które miały kontrolować i nadzorować
wprowadzenie ideologii gender do polityki społecznej i ekonomicznej
poszczególnych krajów. Dziś mija więc prawie 20 lat aplikacji tej
ideologii. Widzimy, że ideologia gender nie wzięła się znikąd, nie jest
spontanicznym wykwitem ludzkiej twórczości, ale jest to bardzo
konsekutywny program. Narzuca tzw. gender mainstreaming – swego rodzaju
strumień działań medialnych, ekonomicznych, politycznych, których
zadaniem jest ugruntowanie tej ideologii w społeczeństwie poprzez
zaakceptowanie jej, by potem stanowić podstawę działań
polityczno-społecznych i przekształcać podstawowe więzi międzyosobowe.
Znaczenie określenia gender jest niechętnie definiowane nawet przez jego
protagonistów. Przeważają twierdzenia opisowe, które dowodzą, że nie
płeć biologiczna determinuje to, czy dana osoba jest mężczyzną, czy
kobietą, ale „rodzaj” – gender oznaczający tożsamość psychiczną,
kulturową, wybraną, a nie zdeterminowaną przez poczęcie i urodzenie.
Prowadzi to do idei zamienności płci, do zmniejszania różnic płciowych,
skoro są to tylko wyuczone role. Ta konstrukcja myślowa ścieli łoże
przekonaniu o równości i równorzędności wszystkich orientacji
seksualnych, w tym homo- i transseksualnych, jako nowych komponentów i
form „rodziny”.

Drastycznym przykładem obrazującym zastosowanie tej ideologii
jest pomysł kanadyjskiej rodziny, która postanowiła zataić przed
otoczeniem i przed swoim dzieckiem jego płeć, by ono, gdy dorośnie, samo
mogło zadecydować, czy chce zostać kobietą, czy mężczyzną…

– Jest to jeden z wielu przykładów zastosowania tej ideologii i
otumanienia ludzi. Musimy sobie uświadomić, że ideologia gender pojawiła
się dużo wcześniej, bo podczas ewolucji cywilizacji atlantyckiej,
przynajmniej od oświecenia, do dzisiaj. Jej celem jest zniwelowanie
wszystkich zewnętrznych determinantów człowieka. Odbywa się to przez
usunięcie Boga, a następnie natury. (Specyficzna natura człowieka
odbiega od świata zoologicznego w sposób zupełnie nieprawdopodobnie
daleki; dostrzegają to również genetycy). O człowieku, który pozostaje
ogołocony z Boga, z wymiaru transcendentnego, ogołocony z pojęcia natury
ludzkiej, która jest wspólnym mianownikiem całej ludzkości, ma
decydować kultura, w której żyje. A kultura jest często czynnikiem
różnicującym ludzkość, nie zawsze łączącym. Kultura może tworzyć kręgi
kulturowe, ale te kręgi są czasami bardzo wąskie. W związku z tym
kultura jest wytworem człowieka – człowiek może sam siebie produkować. I
w ten sposób dochodzimy do ideologii gender, która jest przykładem
licznych schizoidalnych sytuacji. Tymczasem człowiek powinien być
całością wewnętrznie skomponowaną, zawierającą wszystkie elementy
potrzebne do jego istnienia. Tym komponentem – jeśli sięgniemy do
antropologii biblijnej – jest ciało, dusza i duch, które powinny ze sobą
współgrać, działać integralnie oraz ukazywać całe bogactwo istoty i
osoby ludzkiej. A dzisiaj obserwujemy ich rozszczepienie. Największe
rozszczepienie zachodzi pomiędzy ciałem a świadomością człowieka. Z
kolei ciało, gdy nie jest zintegrowane ze świadomością, jest traktowane
jako swego rodzaju surowiec, który możemy kształtować według swoich
upodobań. Stąd mamy do czynienia z taką sytuacją, kiedy oderwano
człowieka od jego determinacji płciowej. Ideologia gender odrzuca tę
determinację i uważa, że decydująca powinna być płeć kulturowa, czyli ta
determinacja, którą sami tworzymy.

W gender ciało traktuje się jako materiał, który można zmienić
poprzez technikę np. operacyjną – operacje plastyczne, interwencje
chirurgiczne, ingerencje hormonalne. Każda ideologia ma swój przekład w
pedagogice i nauczaniu, podobnie było z propagandą marksizmu i
leninizmu. Proces wychowania powinien iść w kierunku właśnie integracji
osoby zgodnie z jej płcią wrodzoną. Dzisiaj mamy studia genderowe, tzw.
queer studies, które z powagą uniwersytecką są wykładane na różnych
uczelniach. Wywodzą się z dawnego nurtu psychoetnosocjologii, która
opisywała psychikę kobiety, mężczyzny, ich podobieństwo oraz różnice.
Natomiast queer studies powodują, że te psychiki mogą być przedmiotem
wyboru nawet w zaawansowanym okresie życia, że między kobietą i
mężczyzną zachodzi tylko specyficzna różnica psychiczna.

Kłopotliwe stereotypy

Co najmniej 8 polskich uczelni prowadzi wykłady z gender.
Jedna ze zwolenniczek tej ideologii, dr inż. Zofia Łapniewska z
Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu Warszawskiego, nie ukrywa,
że celem gender jest „obalenie stereotypów dotyczących płci”, które –
jak twierdzi – „są podstawą do uprzedzeń społecznych”.

– Obalanie stereotypów jest narzędziem przekształcania społeczeństwa.
Jako wielki i kłopotliwy stereotyp ogłasza się dzisiaj tradycyjną
rodzinę złożoną z ojca, matki, dzieci, które poczęli, zrodzili i
wychowali. Taką rodzinę niektórzy uważają za strukturę opresyjną, która
wprowadza człowieka w jakieś sztywne ramy i nie daje mu możliwości
rozwoju. W związku z tym jest to dalsza konstrukcja „wolnych
elektronów”, ludzi, którzy ewoluują zupełnie niezależnie od innych i
którzy nie są zdolni do tworzenia trwałych relacji wynikających z ich
dziedzictwa biologicznego, kulturowego, społecznego. Obiektywnie jest to
niewątpliwie okaleczenie człowieka w jego całym bogactwie i stałości
jego struktury, rozwoju, dynamiki życia.

Gender najbardziej uderza w kobietę. Według założeń tej
ideologii kobiety są pokrzywdzone, bo „skazane” na wykonywanie swojej
roli matki, żony…

– Ideologia gender jest pochodną marksizmu i nie wolno zapominać, że
jest to nowy sposób walki klas. Z tym że klasami stają się kobiety i
mężczyźni. Proletariatem są kobiety, a mężczyźni są posiadaczami,
kapitalistami, którzy proletariat uciskają. Największą krzywdę, jaką
radykalny feminizm wyrządza kobiecie, jest jej maskulinizacja. W efekcie
sprowadza się kobietę do tego, by mogła zastąpić mężczyznę. Jest to
niezgodne z jej naturą. Maskulinizacja istniała w marksizmie. Była
bardzo silną cechą ideologii stalinowskiej. Dzisiaj ogłasza się z
triumfem, że kobiety mogą działać w jednostkach bojowych armii, uczy się
je zabijać ludzi. A to przecież mija się z powołaniem kobiety, by dawać
życie, a nie żeby je niszczyć.

Ideologia gender wychowuje ludzi, którymi łatwo manipulować.
Do takiego wykorzystywania ludzi dążył marksizm, który definiował
człowieka jako produkt stosunków społeczno-ekonomicznych. Czy gender nie
jest groźniejsze od marksizmu?

– Gender jest groźniejsze, bo idzie dalej niż marksizm. Marksizm nie
wnikał aż tak głęboko w naturę człowieka. Próbował go tylko poddać
kontroli państwowej, dlatego też były próby przejęcia wychowania dzieci
przez państwo. Wówczas proklamowano rodziców jako pokolenie wsteczne,
konserwatywne, reakcyjne. W ideologii gender z kolei dokonuje się
dekonstrukcja poprzez obalanie tzw. stereotypów, dotycząca między innymi
relacji między starszym a młodszym pokoleniem. Chodzi o to, by starsze
pokolenie nie miało wpływu na wychowanie młodszego, a młodzi byli
wychowywani przez swoich rówieśników. I ten proces właśnie obserwujemy.
Autorytet rodziców dla młodych jest coraz mniejszy z wielu względów.
Między innymi dlatego, że rodzice dzisiaj nie wiedzą, do czego
wychowywać, są zdezorientowani, a ich dzieci pozostają głównie pod
wpływem wychowawczym czy raczej antywychowawczym mediów i środowiska,
nad którym rodzice nie panują.

Na ratunek rodzinie

Co więc robić, by nie wychowywać pokolenia zwolenników gender?

– Często powtarzam, że w rodzinie tym, co wychowuje, jest relacja
męża do żony, żony do męża i relacja wzajemna rodziców, czyli małżeńska
miłość. Dzieci, którym zapewniono poczucie bezpieczeństwa, uczą się
wierności jako owocu zaufania drugiej osobie. Zaufanie, wzajemna miłość w
rodzinie są dzisiaj najważniejsze. Jeśli uratujemy relacje małżeńskie i
rodzicielskie, wówczas uratujemy również młodzież, która w rodzinnym,
pełnym miłości domu, czuje się bezpieczna, akceptowana i nie ucieka z
domu, lecz chętnie do niego wraca.

Wydaje się, że wobec tych wszystkich zagrożeń ocaleniem może być na nowo powrót do teologii ciała w ujęciu Jana Pawła II.

– Musimy odkryć teologię ciała, a nie do niej powracać, bo jej nie
znamy. Teologia ciała była słusznie nazywana przewrotem kopernikańskim,
ale niestety za jej upowszechnianiem nie poszła działalność
duszpasterska Kościoła. I to był może największy cień pracy
duszpasterskiej kapłanów w czasie pontyfikatu Jana Pawła II, który był
kontynuatorem Papieża Pawła VI w tej dziedzinie. Niestety, różne
uwarunkowania ideologiczne, inercja spowodowały, że nie sięgaliśmy do
tej nauki, nie wprowadzaliśmy jej w życie, w nasze praktyki
katechetyczne, pastoralne. Do dzisiaj wielu katechetów i księży nie
potrafi mówić o tak ważnych sprawach.

Jak Kościół traktuje transseksualistów, ofiary ideologii gender? Jak powinniśmy się do nich odnosić? Jak im pomóc?

– Kościół traktuje tych ludzi jako wymagających szacunku, życzliwości
i pomocy, jako ludzi zagubionych. Oni często twierdzą coś przeciwnego,
że dopiero co odkryli swoją tożsamość, ale w istocie są zagubieni.
Wszystkie zaburzenia orientacji seksualnej są groźnym zjawiskiem i tym
groźniejszym, że się je promuje. Przecież wykluczenie pewnych zaburzeń
orientacji seksualnej z listy chorób było działaniem czysto
ideologicznym, np. usunięcie homoseksualizmu z listy chorób WHO nie
polegało na nowych odkryciach i nowych faktach naukowych, lecz było
wynikiem niezbyt jednogłośnego głosowania w towarzystwach
psychiatrycznych. To ustalenie niczego nie zmienia, powinniśmy pomóc
odnajdywać każdemu człowiekowi jego wewnętrzną jedność z innymi ludźmi i
z Bogiem. Od tego zależy szczęście człowieka.

Oswajanie z gender

Zjawisko transseksualizmu czy homoseksualizmu istniało od
dawna. Najgroźniejsze są pewne formy usankcjonowania prawnego. I to
obecnie obserwujemy.

– Tak, to jest znowu ogromny temat roli prawa. Prawo w tradycji
rzymskiej było normatywne, czyli stawiało pewne normy obowiązujące
wszystkich obywateli. Prawo rzymskie wprowadziło pojęcie osoby ludzkiej i
jej podmiotowości, której niestety byli w znacznej mierze pozbawieni
niewolnicy. Prawo stawiało pewne normy społeczne, które należało
respektować dla dobra wspólnego całego społeczeństwa. Dzisiaj domaga się
(nie jestem specjalistą od filozofii prawa), żeby wymogi stawiane prawu
były takie, aby uprawomocniło bieżące praktyki społeczne bez ich
oceniania. Ta ocena jest tylko socjologiczna, i to przekłamana, bo
problem homoseksualizmu w zależności od statystyk dotyczy około 4 proc.
ludności, a wydaje się, że jest to ideologia coraz bardziej dominująca i
w tej chwili mniejszości dyktują prawa, którym ma się podporządkować
większość społeczeństwa. Tu jest niewątpliwie bardzo poważny spór o rolę
prawa i uważam, że legislatorzy, prawodawcy ponoszą ogromną
odpowiedzialność za to, co się w społeczeństwie dzieje. Dla przeciętnego
człowieka to, co jest dozwolone prawnie, powinno być też moralnie
dobre. Tymczasem prawo w warunkach reglamentacji życia przestrzennego
społeczeństwa jest coraz bardziej wymagające. Wszyscy znamy ostrzeżenia:
„dotknięcie, wejście grozi śmiercią lub kalectwem” przez jakieś
nieodpowiedzialne zachowanie. Są przecież znaki zakazu w kodeksie
drogowym, ale w osobowym życiu społecznym odchodzi się od takich
zachowań ostrożnościowych i zapobiegawczych. Nie stawia się takich
znaków ostrzegawczych. A zatem nasze społeczeństwo powinno być świadome
dokonujących się procesów i stąd trzeba mówić w sposób, w jaki
przemawiali prorocy, którzy widzieli dalej i mogli na czas ostrzegać
współczesnych. Ostrzeganie przed niebezpieczeństwem, jakim jest np.
gender, nie jest bynajmniej negatywizmem, ale przestrogą przed realnym
niebezpieczeństwem, które może przynieść nieodwracalne skutki.

Jak wobec tego oceniać działania rządzących zmierzające do uznania tzw. związków partnerskich?

– Na pewno wiele rzeczy, które wynikają z faktu wspólnoty domowej,
można regulować rozporządzeniami czy nowelizacjami jakichś szczegółowych
praw, niewymagającymi żadnych strukturalnych zmian. Zrównanie tzw.
związków partnerskich z małżeństwem, a zwłaszcza zrównanie związków
heteroseksualnych z homoseksualnymi, to poważny zamach właśnie na to, co
jest podstawą każdego społeczeństwa, czyli rodzinę w klasycznym tego
słowa znaczeniu. W końcu ludzkość nie pojawiła się dzisiaj. Jedyną
instytucją, która przetrwała we wszystkich okresach historii, we
wszystkich reżimach i ustrojach, jest rodzina. Dzisiejsze manipulacje,
by to zmienić, są postawą daleko idącej nieodpowiedzialności społecznej.
Tak to należy widzieć. Jest to zarazem obraza Pana Boga, Stwórcy
człowieka. Dla nas, wierzących, musi być jasno powiedziane: rodzina jest
absolutnie pierwotną instytucją społeczną.

Próbuje się nas oswoić z ideologią gender. Na piedestale
medialnym stawia się transseksualistów, dając im najwyższe funkcje
państwowe.

– Chodzi o część długofalowej strategii, a nie o spontaniczne
działanie, chodzi o bardzo precyzyjnie określoną socjotechnikę. Są
podręczniki owej socjotechniki. To, co obserwujemy, jest tylko
wierzchołkiem góry lodowej. Kryje się za nią cały system. Zawsze dziwię
się, że ludzie są tak łatwowierni i biorą wszystko za dobrą monetę.
Należy sobie uświadomić, że w drodze do przeforsowania pewnych ideologii
następuje pewien proces oswajania ze zjawiskiem, a dopiero później
wprowadza się radykalne zmiany. Francja jest tego najlepszym przykładem.
Byłem we Francji, kiedy powstawał „pakt socjalny”, który miał
sankcjonować związki partnerskie, satysfakcjonując tych, którzy z
jakichś powodów nie chcą zawierać małżeństwa. Natomiast dzisiaj, wbrew
bardzo dużej części społeczeństwa, wprowadza się prawo pozwalające na
zrównanie związku małżeńskiego heteroseksualnego i homoseksualnego
erzacu.

Jak więc zabezpieczyć się przed zakrojoną na tak szeroką skalę socjotechniką?

– Mamy już dostępne w języku polskim opracowania tych zagadnień.
Problemem jest to, że żyjemy w tzw. szumie medialnym i ludzie nie są w
stanie znaleźć już tego, czego poszukują, są też niedoinformowani.
Nadmiar informacji powoduje niedoinformowanie. I to jest ciekawe
zjawisko, którego jesteśmy świadkami, dlatego powinniśmy ułatwiać
ludziom dostęp do potrzebnej wiedzy. Nie wystarcza ograniczyć się tylko
do wydania książki. Ona jest przedmiotem martwym, dopóki się jej nie
przeczyta. Należy ułatwiać jej lekturę, a zwłaszcza trzeba się spotykać z
ludźmi przy rozmaitych okazjach i ukazywać nie tylko powierzchnię, ale
również dno całej sprawy. Dopiero wówczas, gdy w takim pogłębionym
spojrzeniu ludzie odkryją te wszystkie przemiany, którym ulegają,
wówczas moim zdaniem zmądrzeją. Bo najbardziej deficytową rzeczą dzisiaj
jest mądrość. Nad tym ubolewali już prorocy Starego Testamentu.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Jędrzejczyk

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. ONZ, WHO i koncerny aborcyjne wzywają do zabijania

Na przełomie lutego i marca odbędzie się seria spotkań w ramach Globalnych Tematycznych Konsultacji Zdrowotnych, wydarzeniu organizowanym przez ONZ i WHO. W tym celu przygotowano projekt raportu "Health in the Post-2015 Development Agenda", który stawia cele "zdrowotne" dla Świata po roku 2015. ONZ, WHO wraz z koncernami aborcyjnymi chcą dążyć do tego, by aborcja na życzenie była powszechnie dostępna i legalna, by kobiety miały mniej dzieci i by świat rozumiał płeć jako "gender".

Swój wkład w dokument mają różne organizacje proaborcyjne m.in. jedna z największych sieci klinik aborcyjnych "Marie Stops", jak również IPAS, producent wysysarek do dzieci, który sponsorował Wandę Nowicką i federę, przesyłając im granty na działalność zmierzającą do niedopuszczenia do zmiany prawa aborcyjnego w Polsce (projekt zmiany Konstytucji w 2007 roku). Wytyczają oni cele dla rządów, żądając promocji i prawnego umożliwienia przeprowadzania aborcji wśród "młodych kobiet i nieletnich dziewczynek".

Do 19. lutego 2013 roku można wysyłać protesty do WHO. Dlaczego warto to zrobić? Przykład: obecnie w Polsce nie można przerywać ciąży na życzenie. W związku z tym niezgodne z ustawą jest dopuszczenie w Polsce do obrotu środków wczesnoporonnych, nazywanych jako "pigułki po" do stosowania w przeciągu 72 a nawet 120 godzin. Jeśli kobieta ma owulację do zapłodnienia dochodzi w 1-2 godzin "po". Nie trzeba tu być geniuszem matematycznym. Nasz Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych nie chce jednak tego widzieć, bo powołuje się na... właśnie raport WHO przygotowany zresztą we współpracy z Planned Parenthood, największą siecią klinik aborcyjnych. Raport donosi, że ciąża jest ciążą dopiero po kilku dniach od zapłodnienia, a mianowicie od zagnieżdżenia, więc środki używane do zabicia kilkudniowych dzieci to... antykoncepcja.

Wysyłajmy protesty do WHO. Bombardujmy prawdą.

Aleksandra Michalczyk, Fundacja Pro - Prawo do Życia

_______________________________

Maile można wysyłać do 19.02.2013r. na adres: post2015health@who.int

Można również napisać swój komentarz na stronie internetowej:http://www.worldwewant2015.org/node/304902

W tytule należy wpisać: "Comments on draft health report"

WHO informuje, że komentarze zostaną opublikowane, więc jeśli nie życzysz sobie tego, należy to napisać w mailu.

Zapoznaj się z projektem Raportu

Informacja ukazała się na stronie KSD: http://ksd.media.pl/aktualnoci/971-onz-who-i-koncerny-aborcyjne-wzywaja-...
--
Biuro Prasowe
Katolickiego Stowarzyszenia Dziennikarzy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. zaraza u bram

Adopcja dzieci przez gejów. Niemcki Trybunał rozszerzył prawa


Sędziowie w Karlsruhe postanowili, że adopcja dla osób w związkach partnerskich będzie możliwa od zaraz.

Niemiecki Trybunał Konstytucyjny rozszerzył uprawnienia
homoseksualistów do adopcji dzieci. Sędziowie w Karlsruhe orzekli, że
gdy jedna osoba w związku jednopłciowym ma wcześniej adoptowane dziecko,
to druga może je też adoptować.

Obowiązujący dotychczas zakaz tego rodzaju adopcji narusza zasadę
równego traktowania - orzekł Trybunał Konstytucyjny. Partnerzy będący
gejami i lesbijkami też muszą mieć w takich przypadkach możliwość
adopcji - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Dotychczas możliwe było jedynie adoptowanie rodzonego dziecka partnera.

Przewodniczący składu orzekającego Ferdinand Kirchhof powiedział, że
adopcja i przez drugiego partnera będzie służyć dobru dziecka, wpływając
pozytywnie na jego psychiczny rozwój. Rozwiązanie takie poprawi ponadto
sytuację prawną dziecka, które będzie mogło skorzystać z prawa do
opieki i dziedziczenia.

Trybunał Konstytucyjny przychylił się do wniosku lekarki z Muenster w
Nadrenii Północnej-Westfalii. Jej partnerka adoptowała w 2004 roku
dziewczynkę z Bułgarii. 13-letnia obecnie dziewczynka mieszka razem z
obiema kobietami. Sąd odrzucił wcześniej wniosek lekarki o adopcję
dziecka partnerki.

Sędziowie w Karlsruhe postanowili, że taka adopcja dla osób w związkach partnerskich będzie możliwa od zaraz.

Przewodnicząca klubu parlamentarnego Zielonych w Bundestagu Renate Kuenast powiedziała, że decyzja trybunału jest zwycięstwem dzieci. Jak podkreśliła, sędziowie po raz kolejny przywołali do porządku rząd Angeli Merkel, który ignoruje potrzeby niemieckich rodzin. - Rodzina jest tam, gdzie dorośli biorą odpowiedzialność (za dzieci), wszystko jedno, czy jest to rodzina hetero czy homo - powiedziała Kuenast.

Jednopłciowe związki partnerskie zalegalizowano w Niemczech w 2001
roku. Od tego czasu pary jednopłciowe wywalczyły sobie wiele
przywilejów, m.in. prawo do dziedziczenia. Nie mogą natomiast wspólnie
rozliczać podatków i nie mają prawa jako związek partnerski do adopcji
dzieci.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Goethe

6. Świat zamienił sie w Sodomę i Gomorę....

Rządy i finansjera buduje "wieżę Babel".
Wszystko to sprowadza się i zmierza do ZEZWIERZĘCENIA CZŁOWIEKA.
Najpierw teoria "ewolucji" i zmałpienie. Teraz całkowite zezwierzęcenie poprzez "teorię Gender".
Skoro człowiek to tylko zwierzę takie samo jak świnia , krowa czy baran ... itd, To co stoi na przeszkodzie w zrehabilitowaniu esesmanów i faszystów tudzież komunistów (NKWD-stów) za czynności na zwierzętach...
Co za różnica czy na rzeż idą krowy , owce , świnie czy barany.... nie ma przecież żadnej różnicy, może to być człowiek.... potem oskubać , przetworzyć w konserwę i SMACZNEGO...

Goethe..."Nikt nie jest tak bardzo zniewolony jak ktoś, kto czuje się wolnym, podczas gdy w rzeczywistości nim nie jest...",JVG

avatar użytkownika Maryla

7. ks. prof. dr hab. Paweł Bortkiewicz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. "Widmo krąży nad Europą...":

"Widmo krąży nad Europą...": 165 lat temu Marks i Engels opublikowali "Manifest komunistyczny"


W ostatnich dniach lutego 1848 roku ukazał się w Londynie "Manifest
Partii Komunistycznej" Fryderyka Engelsa i Karola Marksa, choć w
pierwszych wydaniach autorzy nie zostali ujawnieni. Leszek Kołakowski
nazwał tę publikację "arcydziełem politycznej literatury propagandowej".

Tytuł
"Manifest Komunistyczny" pojawił się w wydaniu z 1872 roku. Pierwszymi
językami, w jakim go opublikowano były: angielski, francuski, niemiecki,
włoski, flamandzki i duński.



"Manifest Komunistyczny" powstał na zlecenie robotniczej organizacji
- Związku Sprawiedliwych, przekształconego w 1847 r. w Związek
Komunistów. Marksowi i Engelsowi powierzono opracowanie programu
politycznego.



W intencjach autorów zadaniem "Manifestu Komunistycznego" było
obwieszczenie zbliżającej się nieuchronnie "zagłady nowoczesnej
własności burżuazyjnej".



"Manifest Komunistyczny" zaczyna się zdaniem: "Widmo krąży po Europie - widmo komunizmu".
W walce z burżuazją
przewodzić proletariatowi mieli przewodzić komuniści "najbardziej
zdecydowana, prąca wciąż naprzód część partii robotniczych". Celem tej
walki było obalenie burżuazji, odebranie jej środków produkcji i
zdobycie władzy politycznej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. za KAI

Europę opanowała straszna ideologia - ideologia dekonstrukcji, czyli rozkładu rzeczywistości: człowieka, małżeństwa, narodu, prawa, moralności, sztuki - mówił wczoraj podczas dziękczynnej Eucharystii za pontyfikat papieża Benedykta XVI bp Piotr Libera.
- Dziękujemy Ojcu Świętemu za jego krystaliczną naukę wiary i bezkompromisowy sprzeciw wobec współczesnego relatywizmu, za jego zmaganie się o duszę sekularyzującej się Europy - mówił wczoraj bp Piotr Libera. Podkreślał, że tą Eucharystią Kościół płocki dziękuje Ojcu Świętemu za to, że cechował go sprzeciw wobec ,,pewników współczesnego relatywizmu". Także za to, że walczył o duszę coraz bardziej zsekularyzowanej Europy.

- Dziś Europę opanowała inna, choć w swoich skutkach być może równie straszna ideologia - ideologia dekonstrukcji, czyli rozkładu rzeczywistości: człowieka, małżeństwa, rodziny, narodu, prawa, moralności, sztuki. Dziękujemy Benedyktowi XVI za jego wielką troskę o Kościół - mówił hierarcha.

Przypomniał, że - żegnając się z Polską 28 maja 2006 r. na krakowskich Błoniach - Benedykt XVI nawiązywał do słynnego wołania Jana Pawła II z 1979 roku: ,,Musicie być mocni (...). Musicie być mocni tą mocą, którą daje wiara! Musicie być mocni mocą wiary! Musicie być wierni! Dziś tej mocy bardziej wam potrzeba niż w jakiejkolwiek epoce dziejów". Bp Libera, jako ówczesny sekretarz KEP i organizator papieskiej pielgrzymki do Polski, czytał je w Krakowie w imieniu papieża.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Czerska i Wiertnicza urządziły polowanie z nagonką na księdza

za wypowiedź o dzieciach urodzonych w ywniku zapłodniebnia in-vitro. Czerska wyje juz kolejny dzień , Wietrnicza ścigała księdza na ulicy, dzisiaj odpwoiedział w studio tvn24



Ksiądz tłumaczy się ze słów o bruzdach na twarzach dzieci z in vitro

Ksiądz tłumaczy się ze słów o bruzdach na twarzach dzieci z in vitro
Nie uważam, że dziecko poczęto in vito jest gorsze. Mówię
tylko o zagrożeniu - powiedział w "Faktach po Faktach" ks. Franciszek
Longchamps de Bérier.
zobacz więcej »

Wypowiedzi, które pojawiły się po moim wywiadzie o jakiejś segregacji
dzieci poczętych metodą in vitro czy o getcie ławkowym, w ogóle nie mają
żadnej podstawy w tym tekście - stwierdził ks. Longchamps de Berier.
Zaznaczył też, że nigdy nie uważał dzieci poczętych metodą in vitro za
gorsze.

Chodzi o genetykę


Ks. Longchamps de Berier utrzymuje, że jego jedynym celem była
dyskusja o zagrożeniach genetycznych związanych z zapłodnieniem metodą
in vitro. - Jestem prawnikiem, ja tylko czytam opracowania. Na przykład
artykuł, z którego wynika, że liczba wad genetycznych u dzieci przy
wspomaganym rozrodzie jest około 30 razy wyższa, więc w populacji
tysiąca urodzeń normalnie to jest 20-40, a w przypadku dzieci poczętych z
in vitro jest to 30-60 - powiedział

Jak podkreślił, z
prawnego punktu widzenia rodzi to dwa pytania. Pierwsze dotyczy
informowania par decydujących się na in vitro o ryzyku, jakie jest z tym
związane. - Druga kwestia, która się pojawia, dotyczy tego, że pewne
wady genetyczne mogą być podstawą do aborcji, a przynajmniej do
wyłączenia karalności aborcji w Polsce - argumentował ks. Longchamps de
Berier.

Natura nie wybacza


- Potocznie mówimy, że pan Bóg wybacza zawsze, ludzie czasami, a
natura nigdy. Pytanie jest, czy nie robimy czegoś, czego natura nie
wybacza - tak ks. Longchamps de Berier uzasadniał poruszenie w "Uważam
Rze" zagadnień związanych z wadami genetycznymi.

-
Dochodzą do nas informacje od lekarzy, dotyczące czterech zespołów,
jakie częściej pojawiają się u dzieci z in vitro. I jeśli omawiamy te
zespoły, to w poszczególnych zespołach są cechy o charakterze
morfologicznym. Zdanie, które było wszędzie cytowane, zostało wyrwane z
kontekstu z omówienia jednego z tych zespołów - podkreślił, wyjaśniając
kontrowersyjną wypowiedź o bruździe, jaka miałaby wyróżniać dzieci
poczęte tą metodą.

Kościół nigdy nie zaakceptuje in vitro


- Nie sądzę, aby Kościół mógł zaakceptować in vitro - stwierdził
ks. Longchamps de Berier. Podkreślił, że z punktu widzenia Kościoła
problemem jest tzw. selektywna aborcja, jaka towarzyszy tej metodzie.

- Nigdy nie powiedziałem jednak, że dziecko
poczęte z in vitro jest gorsze. Mówimy o samej metodzie, nie mówimy o
człowieku - zaznaczył, odpowiadając na zarzuty osób urażonych jego
wywiadem. - Są takimi samymi ludźmi jak wszyscy inni. Jest dla nich
miejsce w Kościele, jest miejsce w społeczeństwie - podsumował.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Zaskakujący zwrot w sprawie

Zaskakujący zwrot w sprawie in vitro. Projekt uchwały trafi do kosza?

Podpis pod projektem uchwały o dofinansowaniu in vitro z budżetu
Szczecina nagle wycofała prawniczka rady miasta. Bez jej podpisu
lansowana przez PO uchwała może trafić do kosza.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Ks. Oko dla Fronda.pl:

Ks. Oko dla Fronda.pl: Homolobby przypisuje sobie cechy boskie

http://www.fronda.pl/a/ks-oko-dla-frondapl-homolobby-przypisuje-sobie-ce...

Marta Brzezińska: Jak Ksiądz się czuje po wczorajszej debacie, czy może raczej pseudodebacie w programie „Tomasz Lis na żywo”? Rażąca dysproporcja sił i niemal każda próba dojścia Księdza do głosu zagłuszona przez zaproszonych do studia gości – jest Ksiądz zadowolony?

Ks. Dariusz Oko: Nie trudno było przewidzieć, że program będzie strasznie tendencyjny. Telewizja Publiczna jest przecież tworzona za pieniądze publiczne, całego społeczeństwa i jemu całemu ma służyć, a nie tylko jakiejś wąskiej grupie interesów. Telewizja ma równomiernie, sprawiedliwie, reprezentować różne stanowiska, a to była raczej homopropaganda. Społeczeństwo polskie w zdecydowanej większości jest przeciwne zrównaniu homozwiązków z małżeństwem i homoadopcję, a wczoraj było reprezentowane jako mniejszość. I podobnie jest prawie we wszystkich takich programach. Mógłby ktoś zapytać, po co my w ogóle jesteśmy zapraszani do takich programów. Chyba jedynie po to, by uczynić nas obiektem zaszczucia. Normalnie rzecz biorąc, dziennikarz powinien być arbitrem, a Lis zdecydowanie stoi po jednej stornie. Ja jednak zgodziłem się na występ w tym programie, bo dzięki niemu mogłem dotrzeć do może trzy i pół miliona widzów z argumentami, które by do nich nigdy nie dotarły, gdyż są całkiem przemilczane. 60 proc. chorych na AIDS to homoseksualiści, 40 proc. pedofilów to geje – chciałem te dane wprowadzić do debaty publicznej. Każdy, kto się na te tematy wypowiada, musi o nich pamiętać, bo one kierują dyskusję na zasadniczo inny kierunek. Pomimo tych rażących dysproporcji jestem zadowolony z udziału w programie. Wbrew niekorzystnym warunkom i byciu w mniejszości, w stosunku 1:4, udało mi się przeforsować kilka istotnych argumentów. Poza tym, byłem chyba jedyną osobą, która dysponowała twardą wiedzą w tym temacie, danymi statystycznymi. Mówiłem o rzeczywistości, a nie jednostkowych, subiektywnych odczuciach. Oponentów charakteryzował brak elementarnej wiedzy i powtarzanie sloganów ideologii gender i homopropagandy. Naprzeciw temu wyłożyłem rzetelne dane naukowe. Mam nadzieję, że ten kontrast widzowie zauważyli – z jednej strony była spokojnie przedstawiana rzetelna wiedza, a z drugiej – ideologiczne hasła, propaganda bez elementarnej wiedzy empirycznej, albo nawet wbrew tej wiedzy.

Mówi Ksiądz o twardych danych, naukowych argumentach, a jednak za każdym razem, kiedy próbował je Ksiądz przedstawiać, goście Tomasza Lisa z politowaniem wybuchali, pytając skąd je Ksiądz wziął. Co więcej, w dzisiejszej prasie widzę nagłówki: ksiądz powoływał się na rzekome „statystki”. Skąd pochodzą dane, na które się Ksiądz powoływał?

Jeżeli chodzi o rodziny homoseksualne, to powoływałem się na badania prof. Marka Regnerusa. Były one szeroko komentowane, także w polskiej prasie. Co do ich rzetelności naukowej trudno mieć wątpliwości, szczególnie potwierdziły to nieudane próby ich obalenia przez homolobby. Jeżeli zaś chodzi o ilość homoseksualistów chorych na AIDS, to takie dane prezentował niemiecki Instytut Kocha, poważna instytucja naukowa. Podobne dane napływają z innych krajów. Takie statystyki są jednak ukrywane. Jeśli ktoś ma co do nich wątpliwości, to proponuję powołać komisję i zbadać, ilu wśród chorych na choroby zakaźne czy wśród pedofilów jest homoseksualistów. Pójdźmy razem do polskich szpitali zakaźnych oraz więzień i policzmy, ustalmy proporcje. Tylko czy ktoś z moich oponentów zdecyduje się na takie badania? Oczywiście, że nie, uciekają przed prawdą, ideologowie przeżywają paniczny strach przed twardą rzeczywistością, która obala ich iluzje. Jeżeli homoseksualistów jest mniej więcej 2 proc. w społeczeństwie, a jest ich około 40 proc. wśród pedofilów i 60 proc. wśród chorych na AIDS, to znaczy to, że kilkadziesiąt razy częściej stają pedofilami i chorują na AIDS (oraz na inne choroby weneryczne). Wynika to z niesłychanego, niespotykanego nigdzie indziej promiskuizmu, rozpusty, w jakich żyją. Czegoś takiego nie spotyka się a żadnej innej grupie społecznej! Te dane pokazują, że medialne dyskusje podążają w kompletnie złym kierunku. Ci ludzie potrzebują pomocy medycznej, a nie propagowania takiego stylu życia! To jest medyczna katastrofa.

Zna Ksiądz jeszcze jakieś szokujące dane, o których media nie mówią?

Można jeszcze dodać, że geje mają średnio 12. partnerów seksualnych rocznie, a jeśli są w "związku", liczba ta spada do 8. Ich związki zwykle trwają 1,5 roku. I takim ludziom mamy oddawać dzieci? Przecież to skrajna nieodpowiedzialność. Charakterystyczne, że do programu redaktora Lisa nie udało się znaleźć choćby jednej pary gejowskiej wychowującej dzieci, którą dałoby się pokazać, a przecież aż by się o to prosiło. Głównie po to, by zaspokoić swoje pragnienie dominacji, przeforsowują zgubne dla społeczeństwa ustawy. Weźmy przykład Niemiec – homoseksualiści mogą tam zawierać związki partnerskie od ponad 10 lat, ale z tego prawie w ogóle nie korzystają! Spośród wszystkich zawartych małżeństw i związków partnerskich, homozwiązki stanowią zaledwie pół promila! I zdecydowana większość z nich już się rozpadła. Czyli zawiera je tylko znikoma mniejszość ze znikomej mniejszości. Zatem ich to wcale nie interesuje, oni tego nie potrzebują, wystarczy 12 partnerów rocznie. Po co zatem ta cała awantura? Po co terroryzowanie całego społeczeństwa roszczeniami homolobby?

Po to, aby marginalna grupa w społeczeństwie uzyskała upragniona przywileje. Najpierw dość skromnie, ale później będą kolejne postulaty...

Dokładnie. Trzeba pamiętać, że homozwiązki pociągają za sobą cały pakiet. Jeśli zgodzimy się na homozwiązki, to niebawem dojdzie do tego adopcja, zaraz później przyjdzie nakaz mówienia "rodzic A" i "rodzic B" zakaz mówienia „mama” i „tata”. Dzieci w przedszkolach i szkołach będą upominane za użycie najświętszych słów ludzkości. Przecież tak już jest na Zachodzie. Co to za ludzie, którzy chcą zakazać dzieciom używanie słów „mama” i „tata”? Takim ludziom chcemy dać pełną władzę? Do tego dojdzie jeszcze prześladowanie i wsadzanie do więzień przeciwników. Oni, którzy głoszą tolerancję, chcą za każdą ich krytykę od razu karać, łącznie z więzieniem. W Holandii już planuje się utworzenie gett dla „homofobów”, czyli przeciwników gejów. Homofoby mają być zamykani w gettach i więziach jak kiedyś Żydzi. I imię jedynie słusznej, arcypostępowej ideologii gender. Takie jest nastawienie ludzi, którzy chcą dominować, którzy pragną nad nami zapanować. Takie będą ich kolejne kroki. Trzeba wiedzieć, że ktoś, kto dziś popiera homozwiązki, jutro będzie musiał popierać homoadopcję, później zakaz mówienia „mama” i „tata”, a następnie więzienie dla każdego, kto wypowie zdanie krytyki na temat gejów. Trzeba zresztą powiedzieć, że w ten sposób przypisują sobie oni cechy boskie, bo tylko Boga nie można krytykować. Jeżeli każde zdanie krytyki na temat gejów, zwłaszcza jeśli są to po prostu dane, jak często chorują oni na choroby weneryczne albo stają się pedofilami, ma być niedopuszczalne, to zmierzamy w stronę państwa totalitarnego. Ludzie, którzy tak bardzo muszą kłamać i ukrywać prawdę, którzy wynoszą się ponad wszelką krytykę, są bardzo niebezpieczni, przypisują sobie cechy boskie i czemuś takiemu trzeba się zdecydowanie przeciwstawiać. Z pożarem ideologii trzeba tłumić w zarodku, po potem może być za późno. Chyba w XX wieku nauczyliśmy się dostatecznie dużo na ten temat?

Ksiądz powoływał się na twarde dane, tymczasem Księdza oponenci mówili, że to informacje wyssane z palca. Po obejrzeniu wczorajszego programu mam raczej wątpliwości, skąd oni wyssali swoje argumenty. Skąd Joanna Kluzik-Rostkowska wie, że Kościół uważa seks za grzeszny, a Michał Piróg, że nie dopuszcza dzieci z Zespołem Downa do chrztu i Komunii świętej? Posłanka PO zresztą zreflektowała się, że Kościół często zmieniał zdanie, więc pewnie i w tej materii niebawem je zmieni. Wracamy zatem do tej nieuchronnej postępowości, co podkreślała także Ilona Łepkowska, mówiąc, że homozwiązki to już fakt społeczny i pozostaje nam się tylko do tego przystosować, bo ten postęp jest nieuchronny. Naprawdę?

Ci ludzie nie mają elementarnej wiedzy. Panią Kluzik-Rostkowską prosiłbym o dokładne cytaty, kiedy niby Kościół twierdził, że każdy seks jest grzechem, usprawiedliwionym jedynie wtedy, kiedy jego celem jest prokreacja. Pominę już milczeniem tezy, że Kościół nie pozwala na chrzest i Komunię dzieciom z Zespołem Downa, bo to całkowity absurd. Proszę jednak o konkretne cytaty, bo ja chętnie podaję źródła, na których się opieram, statystyki, badania. Jednak wypowiedzi moich oponentów zdradzają, jak bardzo im brak elementarnej wiedzy na tematy, na które się wypowiadają, jak bardzo zatem służą nie prawdzie, ale pewnym grupom interesu oraz ich ideologiom.

To, że postęp jest nieodwracalny, nieuchronny, twierdzili komuniści. Podczas rewolucji październikowej zaczęto na przykład wprowadzać rozpustę, rozprężenie, z czego sami bolszewicy zaczęli się wycofywać, bo zobaczyli, że to im rozsadza państwo. Ideologia gender wprowadza teraz taką rozpustę, z której wycofali się sami bolszewicy po rewolucji październikowej. Tak samo marksiści, Lenin, Marks mówili o nieuchronnym postępie "naukowego" komunizmu, który ogarnie cały świat. To samo Hitler i naziści mówili o nieuchronnym postępie "naukowego" narodowego socjalizmu, który także zapanuje nad światem. Jedna i druga teoria dla ich wyznawców była szczytem mądrości. Przecież w XX wieku w Europie w pewnych krajach największym znakiem postępu był faszyzm, eugenika. Socjaliści i lewacy popierali przecież eugenikę, to u nich się zaczęło takie myślenie, co przejął później nazizm. Największym postępem w pewnych krajach europejskich był faszyzm, nazizm, komunizm. Olbrzymie połacie kuli ziemskiej były objęte ideologiami które mówiły o postępie tak, jak dziś mówią genderowcy. Mówili, że postęp jest nieuchronny, ale nieuchronna okazała się tylko wojna między nimi, która doprowadziła do śmierci około 50 milionów ludzi. Niezależnie do tego komuniści zamordowali około 150 milionów ludzi. Oto do czego mogą dojść ludzie, którzy zbrodniczym ideologiom wieżą bardziej, niż rozumowi, którzy sumienie wymieniają na propagandę. Szczególnie dotyczy to ateistów, bo jeżeli Bóg istnieje, a ktoś głosi, że Boga nie ma, to popełnia fundamentalny błąd, który skutkuje później kolejnymi strasznymi błędami (jak w ciągu równań matematycznych). Ideologia gender jest kolejną kreacją i klęską rozumu ateistycznego, która pokazuje, jak ten rozum jest biedny, spaczony, że może coś takiego wyprodukować coś aż tak absurdalnego. Zwracał na to uwagę między innymi Leszek Kołakowski, jeden z największych filozofów naszych czasów, który gender krytykował podobnie, jak marksizm. Gdy zasypiają rozum i wiara, tam budzą się demony. Jako filozof poznałem wiele ludzkich teorii, ale muszę przyznać gender, że gender jest jedną z najgłupszych, najbardziej absurdalnych utopii. W jego centrum stoi aksjomat, że płeć jest przede wszystkim kwestią umowy społecznej. Czyli jeżeli my teraz umówimy się, że ja jestem kobietą, a Pani jest mężczyzną, to jest umowa nienaruszalna, którą wszyscy muszą zaakceptować. Jutro ja będę Darią, Pani Martynem, państwo musi to uznać, zmienić nam dowody osobiste itd. Jeśli gender jest "naukowy", to tak, jak "naukowy komunizm".

Jak na razie, genderowe ideologie nie mają w Polsce aż tak wielu podatnych gruntów dla zaszczepienia swojej choroby?

Na tym tle widać zalety Polski, bo trzeba pamiętać, że ani komunizm, ani nazizm nie mogły tu zwyciężyć o własnych siłach. I chwała Polsce za to. Dlaczego? Bo u nas była wiara. Tam, gdzie jest wiara, nie ma miejsca na ideologię. To jest powód do dumy dla Polaków, bo tak wielkie narody, jak Niemcy, Włosi czy Rosjanie, dały się ogłupić, zdominować przez garstkę ludzi, wyznających zbrodnicze ideologie, a u nas to się nie udało, bo być może jesteśmy pod tym względem szczególnie mądrzy, mamy wiarę. Podobnie dziś genderowcy mają szczególnie trudne zadanie, bo ich ideologia jest kolejną utopią. Kolejny produkt ateistów, neomarksizm. Ludzie, którzy w niego wierzą, nie bardzo różnią się od tych, co uwierzyli „Trybunie Ludu”, Bierutowi i Gomułce. Zresztą, bardzo często to są ich dzieci, potomkowie fizyczni lub duchowi. Oni zresztą nie mogą inaczej, bo jeśli ktoś nie wierzy w Boga, to musi sobie znaleźć jakąś inną ideologię dla wytłumaczenia swojej egzystencji, jakiś ersatz prawdziwej wiary. Wcześniej mieli nazizm, faszyzm, marksizm, a teraz, kiedy są skompromitowane, to muszą mieć coś innego. Natura nie znosi próżni. Ateiści ciągle będą zatem tworzyć kolejne utopie, a wierzący – nieustannie pokazywać im, że znowu pobłądzili oraz jak dobrze i pięknie jest wierzyć Bogu. Charakterystyczne jest to, z jaką agresją mówią oni o nietolerancji, a wystarczy poczytać choćby teksty Tomasza Lisa – ile tam agresji, ubliżających wyrażeń na temat ludzi o innych przekonaniach?

Ksiądz zauważył świetną analogię, pomiędzy ostatnim numerem „Newsweeka”, który sugeruje, że Kościół kryje pedofilię, a tym, że media kryją prawdę o homoseksualizmie. Okładki i felietony Tomasza Lisa to tylko wierzchołek góry lodowej, jaką jest niesamowita agresja, kiedy ktoś próbuje powiedzieć prawdę o homoseksualizmie. Dlaczego tak się dzieje?

Marzy mi się następny numer „Newsweeka” z okładką, na której wielkimi literami będzie napisane, że media ukrywają prawdę o pedofilii wśród gejów. W Kościele rzeczywiście jest jeszcze sporo do zrobienia, ale nikt nie robi więcej niż Kościół! Jeżeli w więzieniu mamy 1000 pedofilów, to znajdziemy wśród nich może jednego księdza i jakichś 400 gejów. Więc ja się pytam, dlaczego tak wiele mówi się o księżach, jeżeli to jest 1 ksiądz na 1000 pedofilów, a nie mówi się o 400 gejach? Czemu już nie pisze, że 80-90% księży pedofilii to geje (czyli właściwie efebofile)? A według bo w księży można uderzać w najgorszy sposób, ale o gejach nie wolno powiedzieć ani jednego krytycznego słowa. To wielka manipulacja, czysta nieuczciwość i propaganda. Oczekuję oczywistej proporcjonalności. Jeżeli tyle, m.in. „Newsweek”, pisze o księżach pedofilach, to oczekujemy, aby 400 razy więcej pisano o gejach pedofilach. To chyba logiczne. Jeśli tak wnikliwie pada się zjawisko pedofilii w jednej grupie społecznej, u księży, to przecież tak samo trzeba je badać u innych - dziennikarzy, nauczycieli, polityków, ale przede wszystkim u gejów, bo tam jest go najwięcej. Jeśli na rzeczywiście chodzi o prawdę, o dobro dzieci, a nie tylko o chrystofobię, katofobię, heterofobię, o nienawiść do Kościoła.

Agresja jest po tamtej stronie?

To oczywiste. Co spotkało prof. Pawłowicz? Ataki homobojówek na UMK, groźby. Homoterror na coraz większą skalę. Jeśli ktokolwiek wyrazi się krytycznie o genderideologii, o gejach, to natychmiast zaczyna się szczucie, nagonka na cała skalę, donosy do przełożonych, żądanie wyrzucenia z pracy. Metody iście stalinowskie. Równocześnie na stronach gejowskich groźby zamordowania - pozostawiane bez żadnej kary! Ja także się z nimi spotykam. Ale tym bardziej takim ludziom trzeba się przeciwstawiać, nie można dopuścić, by panowali nad nami ludzie, którzy do istnienia potrzebują aż tak wiele kłamstw i nienawiści. Język nienawiści jest po tamtej stronie. Oni tak wiele mówią o nienawiści, bo sami tak bardzo nienawidzą, sami żyją w schematach nienawiści, mówią z własnego głębokiego doświadczenia. To ma dwie zasadnicze przyczyny. Po pierwsze, lęk egzystencjalny. Ta prawda ich przeraża, bo uderza w ich egzystencjalny fundament, w ich światopoglądy. Jeżeli oni w to wierzą i tym żyją, to pokazywanie danych, które całkiem kompromitują ich ideologię, musi budzić lęk. Nie chcą przyjąć nawet najbardziej oczywistych danych, które obalają ich światopogląd, bo znaleźliby się tym samym w bardzo trudnej sytuacji. Nic im nie zostanie. Boga nie mają, wiary nie mają, ich światopogląd okazuje się kolejną iluzją, zostaje złowieszcza pustka. To ze strachu przed tą pustką trzymają się kurczowo kłamstw, utopii, ideologicznych absurdów, bo egzystencjalnie nie są zdolni do przyjęcia prawdy. Drugi powód wynika z różnicy pomiędzy osobami wierzącymi i niewierzącymi. To po tamtej stronie jest nienawiść i pogarda. Jeżeli człowiek wierzy w Boga, to stara się patrzeć na wszystkich z najwyższym szacunkiem. Oczywiście, jako dzieci Boże, które czasem błądzą, mylą się i grzeszą, ale są jak kosmos i katedra. Są stworzeniem jak mikro-kosmos i mają godność katedry – mogą przyjąć Boga. Człowiek wierzący stara się robić wszystko, by tych niewierzących uratować, tym bardziej, jeśli błądzą. Stara się jednak podchodzić do takiego człowieka z najwyższym szacunkiem, miłością i troską. U ateistów jest zasadniczo inaczej, bo jeśli oni uważają ludzi za nieco inteligentniejsze zwierzęta, to jesteśmy dla nich niczym więcej, niż takie właśnie zwierzątko, tylko mniej inteligentne, mniej zaawansowane ewolucyjnie, niż one. Oni natomiast przypisują sobie jakby cechy boskie, nie pozwalają się krytykować, jakby byli nieomylni, jakby ich ideologie były nienaruszalnym objawieniem. Im też trudniej przyznać się do błędu, go grzechu, przeprosić, bo nie mają nikogo wyższego, kto mógłby im przebaczyć i pomimo ich win ich podtrzymać. Dla nich katolicy, którzy myślą inaczej, są jakby podludźmi, których można i należy zniszczyć na drodze pochodu ich kolejnej ideologii. Ta nienawiść i pogarda (niedawno jeden z posłów mówił nawet o „bydle”) świadczy o tym, że ateiści patrzą na katolików jak na zwierzęta, tych, których można najpierw słowami, a później także fizycznie eksterminować. Trzeba pamiętać, że największe zbrodnie w dziejach świata, wielokrotnie przerastające wszelkie inne, popełniali ateiści. Pol Pot, Mao Tse Tung, Hitler, Lenin, Stalin. Ich zbrodnie przewyższają wszelkie inne. To nie jest przypadek, to wynika z wewnętrznej logiki ateizmu. Kłamstwo, pogarda, agresja i nienawiść obecne w ideologii gender to tylko mała część czegoś o wiele większego, czegoś odwiecznego.

Rozmawiała Marta Brzezińska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Gender, czyli wskrzeszanie Engelsa

Człowiek nie jest mężczyzną czy kobietą, człowiek się którymś z nich staje poprzez wpływy środowiska, poprzez własną akceptację. To zaś oznacza totalne zniszczenie tożsamości ludzkiej (człowieczeństwa człowieka!). Owa destrukcja dokonuje się przez wzajemne przeciwstawienia i rozdzielenie elementów małżeństwa i rodziny, które są dla niego konstytutywne: miłości i płodności. Miłość, która w „naturalnym” wydaniu jest otwarta na płodność, w wydaniu ideologii gender staje się przelotną rozrywką, w dodatku towarem poddanym prawom rynku, określanym przez politykę i sterowaną odgórnie ekonomię. W takiej zaś perspektywie płodność jest niepotrzebnym dodatkiem i przeszkodą do realizowania hedonistycznych planów.

Pod koniec stycznia media zarówno laickie, jak i katolickie zgodnie informowały, że podczas spotkania w Watykanie z uczestnikami sesji plenarnej Papieskiej Rady Cor Unum, Benedykt XVI powiedział: „Kościół powtarza swoje wielkie »tak« dla godności i piękna małżeństwa jako wiernego i płodnego wyrazu sojuszu między mężczyzną a kobietą, zaś »nie« dla takich filozofii, jak gender, wynika z faktu, że wzajemność między kobiecością a męskością jest wyrazem piękna natury, jakiej pragnął Stwórca”. W ten sposób Ojciec Święty – kolejny już raz – wyraził zdecydowany sprzeciw wobec filozofii gender, według której, jak wyjaśniał już w przemówieniu do Kurii Rzymskiej (21 grudnia 2012 roku), „płeć nie jest już pierwotnym faktem natury, który człowiek musi przyjąć i osobiście wypełnić sensem, ale rolą społeczną, o której decyduje się autonomicznie, podczas gdy dotychczas decydowało o tym społeczeństwo”. Benedykt XVI podkreślał, że zło tej ideologii wyrasta z aberracji antropologicznej - człowiek kwestionuje, że ma uprzednio ukonstytuowaną naturę swojej cielesności, charakteryzującą istotę ludzką. Zaprzecza swojej własnej naturze i postanawia, że nie została ona mu dana jako fakt uprzedni, ale to on sam ma ją sobie stworzyć.

Papieskie zdecydowane i jednoznaczne „nie” wobec genderyzmu zostało zauważone, ale ocenione było w sposób zróżnicowany. W charakterystyczny dla siebie sposób „Gazeta Wyborcza” zasugerowała, że stanowisko wobec nowego feminizmu i gender jest w Kościele zróżnicowane. Są wszak w nim twory osobowe, zwane „teolożkami”, które opowiadają się przeciw dualizmom płciowym. Jedna z najbardziej znanych, Elisabeth Johnson stwierdza: „Doprawdy, kim jest kobieta i kto ma o tym decydować? Sugeruję, że męskość i kobiecość należą do pojęć, które są najbardziej stereotypowe kulturowo, stworzone przez społeczeństwo seksistowskie, rasowe, klasowe”. Wniosek „Gazety” jest prosty – „nie” wobec genderyzmu jest „nie” wypowiedzianym wewnątrz samego Kościoła. Jest sporem frakcyjnym seksistów i feministek, sporem w którym z jednej strony mamy głosy papieży, a z drugiej „profesor renomowanej jezuickiej uczelni Fordham University w Nowym Jorku, członkini kongregacji sióstr józefitek”. Waga tych głosów tak dalece się równoważy, że … być może potrzebne jest sięgnięcie najpierw do pewnych istotnych kontekstów.

Kontekst walki o rodzinę

Rodzina, w klasycznym ujęciu, wedle koncepcji Arystotelesa, Biblii, Tomasza z Akwinu, współczesnej filozofii dialogu i personalizmu chrześcijańskiego, wyrastała z pojęcia natury ludzkiej. Elementem tej racjonalnej struktury człowieka była więź społeczna, skłaniająca do wzajemnych relacji opartych na miłości – kobiety i mężczyzny, rodziców i dziecka, dziecka i rodziców. Ta racjonalna i oczywista wizja została podważona w nowożytności. Najpierw Thomas Hobbes podporządkował człowieka jako istotę zastraszoną, człowieka, który drugiemu jest wilkiem, Lewiatanowi, czyli w praktyce państwu. O życiu społecznym, o więzach rodzinnych nie miała decydować miłość jako skłonność naturalna, ale zasada dominacji. Nawet pisząc o relacjach matki do dziecka Hobbes pisał o prawie do dominacji. To zburzyło porządek prawa naturalnego i wymusiło poszukiwanie nowego ładu.

Takim poszukiwaczem nowego ładu okazał się Malthus, który w osławionym eseju o teorii ludnościowej z 1798 r. ukazał dysproporcje między przyrostem ludnościowym a wzrostem żywności. Jego zdaniem groziło to katastrofą demograficzną, a jej rozwiązaniem było uznanie wysokiej śmiertelności środowisk ubogich za stan pobłogosławiony przez Boga. Ateista Jeremy Bentham poszedł o krok dalej. Nie wystarczy uznać naturalnej śmiertelności za pomoc w rozwiązaniu problemu demograficznego – trzeba procesom demograficznym czynnie pomóc! To Bentham zaczął promować antykoncepcję i dzieciobójstwo, w rękopisach wychwalał też związki homoseksualne (dają przyjemność, a nie szkodzą w zakresie prokreacji). Refleksje Malthusa i Benthama wsparł Darwin, zapożyczając zresztą od Malthusa pojęcie walki o byt. Skoro walka o byt jest prawem powszechnym w świecie przyrody, to tym bardziej obowiązuje w mikroświecie człowieka! Na dodatek to już nie jest kwestia (wątpliwych) teologicznie dywagacji Malthusa, ale to jest kwestia nauki!

Kuzyn Darwina T. Galton wprowadził pojęcie „eugeniki”, czyli sztuki dobrego płodzenia. Jak ta sztuka wyglądała o tym świadczy bodaj najlepiej dzieło Edwina Blacka „Wojna przeciw słabym” lub Magdaleny Gawin „Rasa i nowoczesność”. Warto i trzeba koniecznie zobaczyć też film Grzegorza Brauna pod tym tytułem. Eugenika to wojna przeciw słabym – upośledzonym, niepełnosprawnym, dalej idąc wykluczonym społecznie czy cywilizacyjnie. To wojna, która przetoczyła się w okresie II wojny światowej w sposób bezpardonowy, ale zarazem bardzo czytelny, nie zakamuflowany. Po 1945 r. wojna przeciw słabym nie została zaniechana. Przybrała nowe postacie. Zyskała nowych liderów, a wśród nich Margaret Sanger, która ukuła „genialnie perwersyjne” określenie „kontrola urodzin”. A kontrola urodzin to antykoncepcja, sterylizacja, aborcja czy selekcja embrionów drogą in vitro. W 2012 roku czytaliśmy też o „nowatorskich| pomysłach etycznych doktorantów z Oxfordu postulujących „aborcję postnatalną”. To propozycja dla tych, którym udało się przejść sito selekcji w wyniku diagnostyki prenatalnej. To propozycja dla tych, którzy przychodząc na nasz lepszy, wspaniały świat szpecą go.

Od kilku wieków nie zależy nam na przyszłości świata, nie myślimy w kategoriach dobra i celu. Myślimy w kategoriach przyjemności i konsumpcji dóbr. Zamiast świata racjonalnego pielgrzymowania mamy świat cwanych konsumentów żyjących w rytmie „słodkiego, miłego życia”. Niepełnosprawni są w tym świecie zdecydowanie niepotrzebni. Są odpadem tego świata. Są słabymi w świecie silnych. Na tyle słabymi, że można ich bezkarnie wyeliminować. W tej perspektywie walki silnych egoistów przeciw słabym wierzącym w miłość trzeba szukać szerokiego tła dla zrozumienia gender.

Walka przed solidarnością i komunią

Skoro pojawia się słowo „walka”, to wybrzmiewa wraz z nim słowo „marksizm”. Warto przypomnieć, że punktem wyjścia dla Marksa była analiza sytuacji Niemiec w XIX wieku, ale konkluzje stąd wynikające były o wiele ogólniejsze, gdyż jak zapewniał Autor: „emancypacja Niemca jest emancypacją człowieka”. W opisie tej sytuacji zwracała uwagę rola religii traktowanej jako „samowiedza i poczucie samego siebie u człowieka, który siebie bądź jeszcze nie odnalazł, bądź już znowu zagubił”. Krytyka religii powinna zatem prowadzić do ukazania i usunięcia korzeni zła. Wiąże się to z problemem samorozumienia człowieka szerzej ‑ problemem antropologii. Skoro nie ma Boga, to człowiek nie jest od Niego zależny. Atrybuty przypisywane Bogu są atrybutami człowieka. Pierwszym z nich jest atrybut stwórcy. Pochodzenie człowieka da się wytłumaczyć dialektyką i teorią ewolucji. Człowiek stwarza zatem sam siebie.

„Wprost przeciwnie niż w filozofii niemieckiej, zstępującej z nieba na ziemię ‑ my wstępujemy tu z ziemi do nieba. To znaczy, bierzemy za punkt wyjścia nie to, co ludzie mówią, imaginują sobie czy wyobrażają, (…); bierzemy tu za punkt wyjścia ludzi rzeczywiście działających i z ich rzeczywistego procesu życiowego wyprowadzamy też rozwój ideologicznych refleksów i cech tego procesu życiowego.(...) Moralność, religia, metafizyka i wszystkie inne rodzaje ideologii oraz odpowiadające im formy świadomości tracą już przeto pozory samodzielności" (K. Marks, F. Engels. Ideologia niemiecka.).
Problemem pozostaje jednak natura człowieka. Marks stwierdzał, że feuerbachowska krytyka religii usunęła Boga, ale nie usunęła konsekwencji religijnego obrazu świata i człowieka, traktując nadal człowieka w kategoriach abstrakcyjnych i ahistorycznych. Zrozumienie ziemskiej podstawy „świata religijnego” uwolni od złudzenia stałej i normatywnej natury człowieka. Elementem walki z naturą stała się destrukcja natury społecznej i rodzinnej człowieka. Nie sposób nie oddać w tym momencie słów jednemu z klasyków: „Tak więc małżeństwo pojedynczej pary bynajmniej nie wkracza do historii jako pojednanie między mężczyzną i kobietą, a tym mniej jako najwyższa forma małżeństwa. Przeciwnie. Zjawia się ono jako ujarzmienie jednej płci przez drugą, jako proklamowanie nie znanej dotychczas w dziejach pierwotnych wrogości płci. W starym niedrukowanym rękopisie, napisanym przez Marksa i przeze mnie w roku 1846, znajduję, co następuje: “Pierwszy podział pracy to podział pracy między kobietą i mężczyzną w dziele płodzenia dzieci"[1]. Dzisiaj mogę dodać: pierwsze przeciwieństwo klasowe, jakie występuje w historii, zbiega się z rozwojem antagonizmu między kobietą a mężczyzną w małżeństwie pojedynczej pary, a pierwszy ucisk klasowy — z uciskiem żeńskiej płci przez męską. Małżeństwo pojedynczej pary było w historii wielkim krokiem naprzód, ale jednocześnie zapoczątkowuje ono obok niewolnictwa i własności prywatnej tę po dziś dzień trwającą epokę, w której każdy postęp jest równocześnie względnym cofnięciem cię, gdy pomyślność i rozwój jednego człowieka zostają osiągnięte poprzez cierpienia i ucisk innych. Jest ono formą komoda cywilizowanego społeczeństwa, w której możemy już badać charakter przeciwieństw i sprzeczności rozwijających się w tym społeczeństwie w całej pełni. Dawna względna swoboda obcowania płciowego nie znikła bynajmniej wraz ze zwycięstwem małżeństwa parzystego, a nawet pojedynczego”[2].

I jeszcze jeden fragment tego samego dzieła Fryderyka Engelsa: „A więc pojedyncza rodzina, w tych wypadkach, kiedy pozostaje ona wierna swemu historycznemu pochodzeniu, kiedy wyraża jasno konflikt pomiędzy mężczyzną a kobietą wywołany przez wyłączne panowanie mężczyzny, stanowi miniaturowy obraz tych samych przeciwieństw i sprzeczności, w których od powstania cywilizacji obraca się rozdzielone na klasy społeczeństwo nie mogąc przeciwieństw tych ani rozwiązać, ani przezwyciężyć. Mówię tu oczywiście tylko o tych wypadkach małżeństwa pojedynczej pary, w których życie małżeńskie rzeczywiście kształtuje się według przepisów ustalonych zgodnie z pierwotnym charakterem tej instytucji, ale w których żona buntuje się przeciwko władzy męża. Że nie we wszystkich małżeństwach tak się dzieje, wie o tym najlepiej niemiecki filister, który tak samo nie umie utrzymać swego panowania w domu jak w państwie i któremu żona zupełnie słusznie zabiera ster rządów, do których nie dorósł. Za to wydaje mu się, że może on spoglądać z góry na swego francuskiego towarzysza niedoli, któremu częściej niż jemu przytrafiają się rzeczy o wiele gorsze”[3].

Gender w pociągu rewolucji

Marksistowski opis rzeczywistości małżeństwa i rodziny stał się znakomitym narzędziem w radykalnym feminizmie, który zawiązał się mniej więcej w latach 70. XX wieku. Do ruchu feministycznego - radykałowie wnieśli stereotyp kobiety jako prototypu „klasy uciskanej”, a za narzędzia ucisku uznali małżeństwo i „obowiązkowy heteroseksualizm”.

Celem rewolucji feministycznej w tym okresie stało się już nie tylko usunięcie przywilejów mężczyzn, lecz wyeliminowanie różnicy między płciami. Dlatego, w równym stopniu nowy feminizm godziła zarówno w mężczyzn, jak i w kobiety podejmujące macierzyństwo. Wtedy też pojawiła się mocna artykulacja marksowskiej tezy, iż role, jakie odgrywają kobieta i mężczyzna, zależą od kultury i historii. Istotnie, trzeba pamiętać, że w antropologii marksowskiej, człowiek jest pochodną materii i jej ruchu, jak również pochodną stosunków społeczno-ekonomicznych. Stąd jednak konsekwentny wniosek, że efektem tych dogmatów materializmu dialektycznego i materializmu historycznego jest nie tylko kwestia ról i zadań społecznych. Jest to kwestia produkcji tego, co tradycyjnie nazywane było „naturą społeczną” człowieka. Dlatego też radykalny feminizm, a za nim ideologia gender podkreślają, że np. w sercu kobiety nie ma naturalnych uczuć macierzyńskich, pojawiają się one dopiero na pewnym etapie historii. Skoro zaś się pojawiają, mogą tez zanikać.

To właśnie w tym miejscu rodzi się postulat nowej rewolucji kulturalnej, która zniesie wszelką odmienność, wszelkie różnice, konstytuujące rodzinę. Rodzina bowiem w tradycyjnym swoim ujęciu, opiera się na instytucji heteroseksualnego małżeństwa. To zaś wyznacza sztywny gorset ról i funkcji społecznych. Wyznacza zarazem kierunki ucisku kobiety. Istotą ucisku kobiet jest w tej perspektywie - macierzyństwo i wychowywanie dzieci. Dziecko staje się zatem ostatecznym potwierdzeniem podrzędnego statusu kobiety, jest niejako symbolem jej ucisku i wyzysku. Wszystko zatem, co godzi w dziecko, w samo jego istnienie nabiera charakteru wyzwoleńczego.

Z czym zatem należy wiązać gender od strony programowej? Aborcja na żądanie, antykoncepcja, całkowita wolność seksualna, zatrudnienie kobiet i przetrzymywanie dzieci we wspomaganych przez państwo żłobkach są warunkami koniecznymi do wyzwolenia kobiet. Jedna z czołowych propagatorek ideologii Nancy Chodorow, w swojej książce The Reproduction of Mothering[4] zauważa, że dopóki kobiety będą pełnić funkcje wychowawczo-opiekuńcze, dzieci będą rosnąć, postrzegając ludzkość podzieloną na dwie różne i - według niej – oczywiście nierówne klasy. Dlatego też radykalny feminizm i genderyzm domaga się tego, aby dzieci żyły bez rodziny. Absolutnie zakazana staje się w tej perspektywie rodzina biologiczna. Jej odrzucenie, czy wręcz unicestwienie sprawi, że ludzkość będzie mogła wreszcie powrócić do swej naturalnej, wielopostaciowej i perwersyjnej seksualności.

Można w tym miejscu zarzucić, że powyższe uwagi odnoszą się głównie do radykalnego feminizmu, a zatem czy nie jest nadużyciem podciąganie pod te poglądy ideologii gender. Można jednak dostrzec naturalną i logiczną konsekwencję obu nurtów. Radykalny feminizm proklamuje rewolucję przeciwko rodzinie. Staje jednak przed pytanie, jak w sposób zgodny z ideologią marksowską a zarazem w sposób nie kojarzący się ze „szczytnymi” zdobyczami totalitaryzmu marksistowskiego wyeliminować „klasy płciowe” (sex classes)? Wszak są one uwarunkowane biologicznymi różnicami między kobietą i mężczyzną. To właśnie w tym miejscu w pociąg rewolucji feministycznej wsiada gender. Do lat 50. ubiegłego wieku słowo gender było terminem gramatycznym i wskazywało, czy wyraz jest rodzaju męskiego, żeńskiego, czy też nijakiego. Dopiero niejaki dr John Moneya z Hopkins University w Baltimore (USA), zaczął go używać w nowym kontekście, wprowadzając termin gender identity. Termin ten miał służyć określeniu nie tego, jakiej płci jest dana osoba, ale temu, czy dana osoba czuje się mężczyzną, czy kobietą. A owo samopoczucie płciowe miało wynikać i zależeć od tego, jak dziecko było wychowywane. Kate Millet w opublikowanej w 1969 r. Sexual Politics (Polityka seksualna) stwierdziła dobitnie, iż „... nie ma różnicy między płciami w chwili urodzin. Osobowość psychoseksualna jest więc czymś wyuczonym po narodzeniu”[5].

Tak konstruowana idea płci kulturowej i społecznej stała się bardzo wygodnym narzędziem walki. Już nie chodziło tutaj o walkę z polityką, instytucjami państwowymi, a walkę z ideami, które ukazywały różnice między kobietą i mężczyzną. Tę zmianę widać w dokumentach międzynarodowych. O ile do 1990 r. w dokumentach ONZ kładziono nacisk na wyeliminowanie wszelkich form dyskryminacji kobiet, o tyle od lat 90. XX wieku problem gender zajął główne miejsce. Charakterystycznym stał się fakt samego redefiniowania pojęcia gender jako „systemu ról i stosunków między kobietą i mężczyzną, który nie jest zdeterminowany biologicznie, lecz zależy od kontekstu społecznego, politycznego i gospodarczego. Tak jak płeć biologiczna jest dana, tak gender jest wytworem”[6].

Podobna marksowska nowomowa stosowana jest w dokumentach Światowej Konferencji ONZ poświęconej kobiecie, w Pekinie w 1995 r. (por. dokument końcowy pt. Platforma Działania (Platform for Action)). Zawarty w tym dokumencie postulat: Cel strategiczny H. 2: Włączyć perspektywę kulturowej tożsamości płci (gender perspective) do ustawodawstwa, polityk publicznych, programów i projektów znalazł się także w europejskiej konwencji dotyczącej przemocy wobec kobiet, podpisanej przez rząd polski w grudniu ubiegłego roku.

Totalitarny charakter gender

Z punktu widzenia klasycznej wizji człowieka, jako rzeczywistości ukonstytuowanej przez naturę a nie relacje społeczne i ekonomiczne, ideologia gender prezentuje podstawową aberrację antropologiczną – marginalizuje bowiem istotę człowieka, a ekstremalizuje to, co jest drugorzędne czy trzeciorzędne. Nie jest to jednak kwestia tylko idei – to kwestia perfidnego i zbrodniczego planu politycznego, który wpisuje się w proces wielowiekowej destrukcji rodziny – walki nie tylko silnych ze słabymi, ale walki patologii z normalnością. W klasycznej walce marksistowskiej chodziło o pozbawienie człowieka jego osobowej podmiotowości. Jednostka była niczym, zerem, liczył się tylko kolektyw, a dokładniej jego świadoma część, czyli partia proletariacka. W efekcie dokonywała się radykalna i bezprzykładna alienacja osoby.

Ideologia gender wykazuje w tym zakresie dość ścisłą analogię. Ideologia, która ma roszczenia wybitnie totalitarne dąży do całkowitego podporządkowania sobie osoby ludzkiej. To, co stanowi naturalny komponent człowieczeństwa – struktura poznawcza, emocjonalna i wolitywna, zakorzenionej w płciowej konstytucji bytu ludzkiego ma być poddana i uzależniona zewnętrznemu sterowaniu. Człowiek nie jest mężczyzną czy kobietą, człowiek się którymś z nich staje poprzez wpływy środowiska, poprzez własną akceptację. To zaś oznacza totalne zniszczenie tożsamości ludzkiej (człowieczeństwa człowieka!). Owa destrukcja dokonuje się przez wzajemne przeciwstawienia i rozdzielenie elementów małżeństwa i rodziny, które są dla niego konstytutywne: miłości i płodności. Miłość, która w „naturalnym” wydaniu jest otwarta na płodność, w wydaniu ideologii gender staje się przelotną rozrywką, w dodatku towarem poddanym prawom rynku, określanym przez politykę i sterowaną odgórnie ekonomię. W takiej zaś perspektywie płodność jest niepotrzebnym dodatkiem i przeszkodą do realizowania hedonistycznych planów. Duch Benthama unosi się nad genderyzmem, nawet jeśli jego twórcy i projektodawcy, nie są tego świadomi.

Ideałem staje się w takiej perspektywie to, by ciało ludzkie naznaczone symbolem płciowości, jak i samą płodność poddać administracji państwa. To państwo zatem, wciąż aktualizujący się Lewiatan wprowadza zasady polityki populacyjnej. Są to zasady, przypomniane dokładnie w ostatnich tygodniach przez działania Europejskiego Parlamentarnego Forum ds. Populacji i Rozwoju. Instytucja ta sporządziła dwie listy organizacji, fundacji, ośrodków medialnych i edukacyjnych oraz stron internetowych działających w 32 państwach Europy, które są wyraźnie obce celom EPF. Powodem jest jedna kwestia – obrona życia i rodziny. Jak pisał „Nasz Dziennik” cytowany przez „Frondę”[7] „Wymieniane na listach osoby i organizacje zostały napiętnowane, ponieważ sprzeciwiają się sekularyzacji Europy i są „anti-choice”, czyli właściwie mówiąc: są pro-life, bronią rodziny i prawa naturalnego przed ideologiami antynatalistycznymi i relatywistycznymi. Tym samym przeszkadzają w lobbowaniu na rzecz rzekomego wyboru (pro-choice)”. Zestaw przypomina kartotekę policyjną z poszukiwanymi kryminalistami; są zatem dane personalne, zdjęcie, opis działania przeciwnego polityce anti-life[8]. W ten sposób ideologia gender syntetycznie łączy w sobie zasady hobbesowskiego Lewiatana, moralność utylitarną Benthama, malthuzjańską awersję wobec przyrostu naturalnego, z typowo sowiecko-stalinowskim orzekaniem o winie.

Poddanie całej rzeczywistości płci państwu i jego decyzjom – to z pewnością kwestia pomysłów sięgających filozofii Platona. Przy całym zróżnicowaniu interpretacji dotyczących jego konstrukcji projektu państwa totalitarnego, bezdyskusyjne i niekwestionowane stają się porównania gender z ustrojami totalitarnymi XX wieku. W tych systemach życie stawało się jedną z „rzeczy”, która podlega wyłącznej kompetencji państwa. Celem tego administrowania życiem stawało się państwo bez człowieka, a zarazem przyznanie temu państwu władzy nad zdolnością „produkowania” człowieka. By to jednak mogło się dokonać niezbywalnie potrzebne było i jest zniszczenie rodziny.

U źródeł dewastacji rodziny znajduje się niszczenie małżeństwa – nie jest ono zatem traktowane jako jedyny, z definicji związek mężczyzny i kobiety, ale jako jedynie jedna z wielu możliwości, obejmujących także rozmaite rodzaje związków homoseksualnych. W ten sposób postuluje się całkowite odrzucenie zasad moralnych rządzących życiem małżeńskim i rodzinnym. To z kolei prowadzi do zbarbaryzowania kultury i zdziczenia wszelkich odniesień międzyludzkich. W miejsce kultury i etyki proponuje się jako sztuczny sztafaż podtrzymujący całą dekonstrukcyjną konstrukcję - współcześnie rozumiane prawa człowieka. Konferencja ONZ 5-10 czerwca 2000 roku w Nowym Jorku zaproponowała zestaw tzw. „nowych praw człowieka”, a wśród nich traktowanie własnej płci jako zjawiska antropologicznie nieokreślonego ("gender") oraz prawo do wyboru własnej „orientacji seksualnej” a także do jej zmiany. Te i inne „prawa” pozbawione racjonalności i oderwane od racjonalnej natury człowieka (w tym prawo do dowolnego kształtowania i interpretowania modelu rodziny) usiłują kształtować współczesne oblicze małżeństwa i rodziny.

W swoich bezcennych katechezach na temat teologii ciała bł. Jan Paweł II podkreślał, iż ciało ludzkie jest nie tylko somatycznym podłożem reakcji o charakterze seksualnym, ale jest równocześnie środkiem wyrazu dla całej osoby, która przez «mowę ciała» wypowiada siebie[9]. Zignorowanie zawartego w ludzkiej naturze Bożego planu, w tym także znaczenia ciała i jego głębokich związków z duchem, nie tylko obraża Stwórcę, ale i samego człowieka. Ostatecznie zaś nieuchronnie prowadzi do zguby człowieczeństwa[10]. I dlatego zamiast walki gender z rozumem i człowiekiem, konieczna jest walka przeciw ideologii gender.

Paweł Bortkiewicz TChr

Tekst ukazał się w najnowszym numerze kwartalnika FRONDA Nr. 66

Przypisy:

[1] K. Marks i F. Engels, Ideologia niemiecka, w: Dzieła, Książka i Wiedza 1975, wyd. 2., s. 33.

[2] F. Engels, Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa. W związku z badaniami Lewisa H. Morgana. http://www.marxists.org/polski/marks-engels/1884/pochodzenie/10.htm#071

[3]Tamże.

[4] The Reproduction of Mothering: Psychoanalysis and the Sociology of Gender, Berkeley, University of California Press 1978.

[5] Cyt. za Gender – nowa niebezpieczna ideologia, http://media.wp.pl/kat,1022939,page,2,wid,8111405,wiadomosc.html?ticaid=...

[6]tamże.

[7]Por. UWAGA! Europejskie Parlamentarne Forum ds. Populacji i Rozwoju wpisało Frondę... na listę groźnych mediów. Jesteśmy niebezpieczni bo bronimy życia! http://www.fronda.pl/a/uwaga-europejskie-parlamentarne-forum-ds-populacj...

[8] Na przykład Jean-Marie le Méné - na przykład - mąż i ojciec 9 dzieci, jest „winien” założenia i kierowania Fundacją im. Jérôme’a Lejeune’a, bycia członkiem Rycerzy Francuskiej Legii Honorowej oraz Naukowego Komitetu Europejskiego Instytutu Bioetyki. Por. http://pl.scribd.com/doc/114431296/Top-27-European-Anti-choice-Personali...

[9] Por. Jan Paweł II, Katechezy Ojca świętego Jana Pawła II. Teologia małżeństwa, Kraków 1999 s. 406.

[10] Por. A. Szostek, Prawa miłości i prawa do życia, w: Dar ciała darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu więzi małżeńskiej, red. P. Ślęczka, Lublin 2005,s. 131-132.

http://www.fronda.pl/a/gender-czyli-wskrzeszanie-engelsa,26852.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Ks. Oko dla Fronda.pl: Rząd

Ks. Oko dla Fronda.pl: Rząd tak wprowadza ideologię gender w Polsce, jak Bierut wprowadzał komunizm
http://www.fronda.pl/a/ks-oko-dla-frondapl-rzad-tak-wprowadza-ideologie-...

Program ideologii gender jest napisany przez ludzi, którzy są maniakami seksu. To są rozpustnicy, ludzie z poważnymi zaburzeniami seksualnymi, którzy swoje zboczenia chcą narzucić naszej młodzieży. To jest największy problem. Jeśli młodzież zostanie zdemoralizowana, to wszystko upadnie - mówi w rozmowie z Fronda.pl ks. dr hab Dariusz Oko.

Marta Brzezińska: Dzisiejsza „Rz” poinformowała, że rząd przygotowuje daleko idące zmiany, mające zliberalizować zasady nadawania imion. Dopuszczalne mają być imiona nieprzypisane do żadnej płci. Kolejny triumf ideologii gender?

Ks. dr hab Dariusz Oko: Umożliwienie nadawania dzieciom imion bezpłciowych to tylko wierzchołek góry lodowej w kontekście tego, co robi polski rząd. Widać, że politycy z obozu władzy całym frontem chcą wprowadzić ideologię gender w Polsce. Środowisko genderlobby naciska na polski rząd, by w szkołach obowiązywały podręczniki wprost dyktowane przed genderyzm. Podręczniki, które wprowadzą młodzież w skrajną rozwiązłość. To jest najgorsze. Trzeba o tym alarmować. Kwestia imion to w porównaniu z tym sprawa mniejszej wagi.

Jakie inne niebezpieczne kroki mogą zostać podjęte?

Trzeba otwarcie mówić o tym, że nasz rząd tak wprowadza ideologię gender w Polsce, jak Bierut wprowadzał komunizm. Musimy bić na alarm, bo dzieją się straszne rzeczy. Kiedy zaczęto przeglądać podręczniki do wychowania seksualnego w Polsce, zażądano usunięcia wszystkich wzmianek o tym, że homoseksualizm nie jest uprawnioną orientacją. Środowiska genderlobby naciskają, by przerobić polskie podręczniki na wzór na przykład niemieckich.

Ale przecież jest jeszcze Ministerstwo Edukacji Narodowej...

Genderideolodzy chcą wprowadzić takie rozwiązania do polskich szkół i widać, że Ministerstwo Edukacji Narodowej zaczyna temu ulegać. Już zalecono przecież usunięcie stwierdzenia, że homoseksualizm można leczyć, co zaprzecza prawdzie naukowej. Znamy przecież przypadki wyleczonych homoseksualistów. Kwestia imion to naprawdę niewielki problem w porównaniu z tym, że nasz rząd planuje wprowadzanie homozwiązków. Wygląda na to, że dominujący politycy chcą przenieść na polski grunt dosłownie 1:1 ideologię gender tak, jak Bierut wprowadzał komunizm. Taka jest reguła. Trzeba to mówić, zdawać sobie z tego sprawę i z tym walczyć.

Wcześniej rząd przyjął kontrowersyjną konwencję o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet, która nie tyle walczy z przemocą względem pań, co promuje ideologię gender.

Dokładnie tak. Trzeba o tym pamiętać. Znajdujemy się w niepokojącej sytuacji. Świadczą o tym kolejne działania rządu. Imiona to naprawdę wierzchołek góry lodowej, jeśli weźmiemy pod uwagę to, co dominujący politycy robią w sprawie podręczników. Program ideologii gender jest napisany przez ludzi, którzy są maniakami seksu. To są rozpustnicy, ludzie z poważnymi zaburzeniami seksualnymi, którzy swoje zboczenia chcą narzucić naszej młodzieży. To jest największy problem. Jeśli młodzież zostanie zdemoralizowana, to wszystko upadnie. To długofalowy proces ateizacji przez demoralizację, przez seksualizację. Degeneracja przez seksualizację – oto program genderyzmu. To właśnie nasz rząd zaczyna na pełnym froncie wprowadzać.

Jaki ma w tym interes?

To wszystko jest narzucane z Zachodu. Jaki interes? Taki sam, jaki mieli polscy komuniści podporządkowując się całkowicie Moskwie. Dziś nasz rząd chce się podporządkować Brukseli. Liczy na nagrody, pochwały z jej strony. Nasi politycy tak naprawdę nie bardzo rozumieją, o co chodzi w ideologii gender, nie znają jej, ale ślepo przenoszą ją na polski grunt. Bo tak jest na Zachodzie. Chcą wprost podporządkować się dominującej sile politycznej w Europie. I z tego czerpać korzyści polityczne przede wszystkim dla samych siebie, bo przecież nie dla Polski. Bo dla Polski to jest katastrofa.

Genderlobby argumentuje, że my także musimy wprowadzać takie rozwiązania, bo niektóre kraje zachodnie tak zrobiły. Idąc tym tokiem rozumowania można by powiedzieć, że musimy wprowadzić komunizm, bo Rosja tak zrobiła, wprowadzić nazizm bo Niemcy tak zrobili, albo powiedzieć, że Izraelici muszą przejść na islam, bo wszyscy ich sąsiedzi dawno już przyjęli to wyznanie. Wprowadzać ideologię gender do polskich szkół to tak, jakby dzieciom izraelskim narzucać naukę islamu. Genderyzm jest absolutnie sprzeczny z chrześcijaństwem i polską tradycją. To jest łamanie praw rodziców w kontekście wychowania ich dzieci.

Rozmawiała Marta Brzezińska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Ks. abp Hoser: Ideologia

Ks. abp Hoser: Ideologia gender nie ma przyszłości

Ideologia gender dąży do autodestrukcji i nie ma przyszłości –
mówił ks. abp Henryk Hoser. Przewodniczący Zespołu Ekspertów KEP ds.
Bioetycznych wygłosił dzisiaj wykład w Wyższej Szkole Kultury Społecznej
i Medialnej w Toruniu w ramach międzynarodowego sympozjum naukowego nt.
genderowej rewolucji.

Ks. abp Hoser nakreślił ewolucję myśli europejskiej dotyczącej
człowieka, wskazując na tendencje destrukcyjne, jakie pojawiły się
począwszy od Renesansu. Stopniowo eliminowano Kościół jako
interpretatora Objawienia, a Bóg przestał być postrzegany jako Ojciec, a
zaczął jako demiurg, konstruktor natury. Wiek XIX przyniósł darwinizm
biologiczny i społeczny, spojrzenie na człowieka jako byt pozbawiony
Boga, zdany na samego siebie.

W wieku XX ruch radykalnego feminizmu “wyzwalał” kobiety od roli i
misji żony i matki. Za ciężar i nieszczęście uznano “uzależnienie od
prokreacji”, stąd walka z płodnością i jej “skutkiem”, czyli niechcianym
dzieckiem. Narzędziem do walki z nimi stały się antykoncepcja i
techniki aborcyjne.

Do końca lat 80. ubiegłego wieku uformowała się ideologia gender,
według której płeć jest bardziej ukształtowana przez kulturę niż naturę.
Stąd idea maskuliniizacji kobiet i feminizacji mężczyzn, nowej walki
klasowej między kobietami i mężczyznami, życie płciowe i seksualne
oddzielone od prokreacji, odejście od wierności i trwałości związków.

Obecnie – jak przypomina ks. abp Hoser - walka ta jest narzucana
społeczeństwom poprzez wpływy środowisk genderowych w ONZ czy
Parlamencie Europejskim. Pod ich wpływem tworzone są dokumenty takie jak
np. Konwencja nt. przemocy wobec kobiet.

- Skutkiem są próby dekonstrukcji rodziny, zamiany słów “ojciec”,
“matka” na “rodzic A i B” – mówił ks. abp Hoser. – Walczy się z rodziną
jako instytucją opresyjną, a nienawiść wobec rodziny łączy się z
nienawiścią wobec Kościoła, który rodziny broni.

Arcybiskup wskazał też na teorię queer, określającą tożsamość
seksualną jako wytwór kultury, którą określił mianem “delirium i
fantasmagorii, graniczącej z szaleństwem”. – Ta teoria dąży do
autodestrukcji, co wróży powrót do zdrowego rozsądku – powiedział.

Zaznaczył, że współcześnie konieczny jest powrót do prawdy o
człowieku, o komplementarności kobiety i mężczyzny, prawdy o rodzinie,
która istniała i istnieć będzie we wszystkich kulturach.

Ks. abp Hoser zachęcał słuchaczy do badania problemu, dodając, że
ideologia gender nie ma przyszłości, a już teraz na świecie pojawiają
się tendencje do poszukiwania prawdy o człowieku, badania mówiące o
różnicach między kobietami i mężczyznami.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Co trzecia eutanazja niedobrowolna

Belgia jest obecnie „liderem” w dziedzinie pobierania organów do przeszczepu od pacjentów poddanych eutanazji. Jedna trzecia przypadków eutanazji w tym kraju nie jest dobrowolna.

Dwaj naukowcy z Oxfordu: Julian Savulescu i Dominic Wilkinson przekonują, że „eutanazyjne dawstwo narządów” mogłoby służyć „racjonalizacji” obecnej polityki dotyczącej eutanazji. „Dlaczego chirurdzy muszą czekać do śmierci chorego w wyniku wycofania zaawansowanych zabiegów resuscytacyjnych albo zaprzestania przedłużającej się terapii leczniczej? Alternatywą byłoby znieczulenie pacjenta i usunięcie narządów, w tym serca i płuc. Śmierć mózgu nastąpi w wyniku usunięcia serca. (…) Organy będą bardziej przydatne… więcej narządów będzie dostępnych (na przykład serce i płuca) – napisali w czasopiśmie „Bioethics”.

Prof. Savulescu opowiada się także za dzieciobójstwem w przypadku narodzenia się niepełnosprawnych niemowląt.

http://gosc.pl/doc/1494805.Co-trzecia-eutanazja-niedobrowolna-organy-do-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Erozja wolności w imię wolności

Każda rewolucja oznacza zniszczenie prawowitej władzy, porządku i zastąpienie ich nieładem. Potwierdzają to kolejne rebelie w dziejach świata. Pierwszą była rewolucja religijna, później polityczna (rewolucja francuska), po niej społeczno-ekonomiczna (bolszewicka), teraz ma miejsce kulturowa.

O rewolucji genderowej mówili wczoraj prelegenci międzynarodowego sympozjum w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.

– Trzeba odkrywać obiektywną prawdę, która nas konstytuuje, a nie tworzyć „prawdę”, która nas niszczy – mówił ks. abp Henryk Hoser, pasterz Kościoła warszawsko-praskiego. Konceptualizacja teorii gender dokonała się do końca lat 80. XX wieku, zaś jej początki sięgają lat 50.

– Jej realizacja następuje przez oręże walki społecznej narzuconej całemu społeczeństwu. Dokonuje się przede wszystkim poprzez dekonstrukcję rodziny jako jednostki „opresyjnej” – podkreślił ksiądz arcybiskup.

Na pytanie, czy jest możliwy dialog z „herodami”, prof. Jacek Bartyzel odpowiedział, że nie bardzo w takowy wierzy.

– Dialog wymaga jakiejś wspólnej podstawy. Jak mogę prowadzić dialog z kimś, kto pragnie mi narzucić ideologię, która jest niezgodna z rzeczywistością? – pytał Bartyzel.

Ideologię gender, jak podkreślali prelegenci, charakteryzują marksistowskie korzenie. – Nabudowana jest na lewicy. Celem tej filozofii nie jest poznanie świata, tylko zmiana mentalności człowieka, zmiana świata – podkreślał ks. prof. Andrzej Maryniarczyk, kierownik Zakładu Metafizyki KUL.

Mówiąc o źródłach i konsekwencjach odrzucenia ludzkiej natury, wskazał, że człowiek posiada wolność i może działać przeciw naturze, wybierać zło. Dramat człowieka polega na tym, że może spiskować przeciwko sobie – mówił dodał.

Gościem specjalnym konferencji była dr Gabriele Kuby, niemiecka socjolog, dziennikarka i autorka książek o tematyce gender. Mówiąc o globalnej rewolucji seksualnej, zwróciła uwagę na panującą dyktaturę relatywizmu.

– Przejawia się to likwidacją wolności w imię wolności – zaznaczyła Kuby. Podkreśliła, że w dzisiejszych czasach chrześcijaństwo wzbudza wściekłość.

– Głosi bowiem, że aktywność seksualna jest wyłącznie częścią małżeńskiego związku mężczyzny i kobiety, związku otwartego na nowe życie – zaznaczyła Kuby.

– Miara, która była wiążąca w sferze seksualności przez stulecia, jest niszczona i ma zostać zniszczona w każdym kraju na ziemi, ponieważ taka jest polityka ONZ i Unii Europejskiej oraz wielu rządów narodowych – podkreśliła Kuby i dodała, że kryptonimem globalnej rewolucji seksualnej, w której się znajdujemy, jest gender mainstreaming (główny nurt genderowy), który stworzyli radykalne feministki i homoseksualiści.

Omówiła też pojęcie gender, które oznacza płeć społeczną. Ideologia ta głosi, że płeć społeczna jest niezależna od płci biologicznej.

Konferencję otworzył o. dr Tadeusz Rydzyk, założyciel i rektor WSKSiM, który nawiązując do nadejścia kalendarzowej wiosny i zaznaczając jej spóźnienie, przypomniał słowa Jana Pawła II i Benedykta XVI mówiące o wiośnie Kościoła.

– Może ta wiosna też jest trochę spóźniona, ale to od nas zależy, kiedy ona nadejdzie – podkreślił dyrektor Radia Maryja, wzywając świeckich do walki z ideologią gender.

Katarzyna Cegielska Toruń

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/27590,erozja-wolnosci-w-imie-woln...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Paryż: Nawet 1,5 mln osób

Paryż: Nawet 1,5 mln osób demonstrowało przeciw tzw. małżeństwom homoseksualnym. Kolejna wielka manifestacja Francuzów

Na 5-kilometrowej trasie od Wielkiego Łuku Braterstwa do Łuku
Triumfalnego ustawiono gigantyczne ekrany. Na balkonach powywieszano
transparenty z napisami: "Francois (Hollande), nie chcemy twojego
prawa", "Nie dla gejstremizmu", "Chcemy pracy a nie małżeństw
homoseksualnych".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika ciociababcia

19. Sympozjum Rewolucja Genderowa (WSK SiM, RM)

Otwarcie – o. Tadeusz Rydzyk CSsR
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=2uf05QUmraM

“Ideologia gender a prawda o człowieku” – ks. abp Henryk Hoser
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=HXbgSfw_Eac

“Rewolucja kulturowa Nowej Lewicy” – prof. dr hab. Jacek Bartyzel
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=Wxqgho3EhXw

“Źródła i konsekwencje odrzucenia ludzkiej natury” – ks. prof. dr hab. Andrzej Maryniarczyk
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=znPgbcTwl7Y

“Globalna rewolucja seksualna” – Gabriele Kuby (Niemcy)
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=f6wcUwP5nw4

ciociababcia

avatar użytkownika Maryla

20. CHAMSTWO W BUTACH Z GNOJU - CYNGLÓWA KUBLIK

włazi Terlikowskim w buciorach z gnojem do domu i do łózka

Za co feministki mogłyby chcieć "zabić" Terlikowskiego
http://wyborcza.pl/autorzy/1,129154,12599685,Strona_Agnieszki_Kublik,,,4...

Ponad roku temu Ilona Łepkowska prowokowała w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”, że za jej poglądy „feministki ją zabiją”. Chodzi o stwierdzenie, że „nie ma równouprawnienia, bo gdyby było, to mężczyźni mogliby rodzić dzieci”.

Kazimiera Szczuka w imieniu feministek zadeklarowała, że mordu na Łepkowskiej nie będzie, ale świat malowany przez nią w jej serialach nazwała „miłym zaściankiem, w którym wszystkie stereotypy o polskiej rodzinności widać jak na dłoni”.

Po lekturze wywiadu Grzegorza Sroczyńskiego z Małgorzatą Terlikowską, żoną Tomasza Terlikowskiego „Mąż chce, dzieci chcą, a ja nie” zastanawiam się, czy feministki nie będą chciały zabić Terlikowskiego. Za jego katolicki zaścianek. I wcale nie taki miły.

Bo to nie jest wcale wywiad o Małgorzacie Terlikowskiej, to znaczy nie przede wszystkim o niej. To bardzo smutna, bardzo przygnębiająca historia kobiety, która żyje w zgodzie z potrzebami męża. Zinternalizowała je, odczytuje je jako własne. Błędnie. I chyba już zaczyna jej świtać, że coś jest tu nie tak.

Dzieci Terlikowscy mają czworo. Tomasz chce mieć kolejne. Małgorzata nie. W tym wywiadzie dzieci dla niej to hałas, bałagan, ciężka fizyczna praca. Ani razu nie mówi o szczęściu, nie opowiada o ich ulubionych książkach, wspólnych zabawach.

Terlikowski namawia żonę na piąte dziecko. Nie właściwie to nie namawia, on jej je wmusza. Wywiera na nią presję, osacza, stawia pod ścianą. Wykorzystuje do tego dzieci (zrobiły na jej komputerze wygaszacz z napisem „chcemy dzidziusia!”).

Małgorzata tę presje odczytuje jako miłość („jeżeli mój mąż chce, żebym mu urodziła dziecko, to znaczy, że mnie kocha”).

A jednak nie potrafi powiedzieć, że i ona pragnie kolejnego dziecka. Mówi, że „zmięknie”. Czyli ulegnie pod presją męża, dzieci i ... lekarza.

| 

Jest
takie powiedzenie, że "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia".
Czytając felieton Agnieszki Kublik na temat wywiadu Małgorzaty
Terlikowskiej w „Wysokich Obcasach” przekonałam się, jak bardzo ów punkt
siedzenia determinuje postrzeganie otaczającego świata.

czytaj »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Arcybiskup o heavy metalu i gender

Abp Marek Jędraszewski odpowiadał 12 kwietnia na pytania dotyczące wiary i kultury.

"Dzisiaj propaguje się typ społeczeństwa, które ma płacić na tych, którzy są wyjątkowymi egoistami" - mówił o promocji związków homoseksualnych i ideologii gender. Spotkanie odbyło się w bazylice archikatedralnej w Łodzi.

Głównym elementem "Dialogów" były jak zwykle pytania i odpowiedzi abp. Jędraszewskiego, ale w związku z tematyką spotkania istotne były też punkty towarzyszące. Na początku organista z łódzkiej katedry, Jakub Garbacz wykonał "Alleluia" z oratorium Haendla "Mesjasz". Później taniec zmartwychwstania zaprezentowały tancerki ze stowarzyszenia Move'n Łódź. W przerwie wystąpił z kolei chór pasyjny z parafii pw. Najświętszej Maryi Panny Królowej w Sokolnikach-Lesie pod dyrekcją Laury Sołek-Banackiej, który zaśpiewał pieśni paschalne.

Część dialogową rozpoczęły pytania przysłane przez internautów. Byli zainteresowani m.in. dzisiejszą funkcją kultury, relacjami między religią i kulturą czy kulturotwórczą rolą religii chrześcijańskiej. Jeden z internautów chciał się dowiedzieć, czy katolik może tolerować kultury, w których "prawdy wiary Kościoła katolickiego są stawiane na równi z prawdami wiary wspólnot protestanckich, muzułmańskich czy nawet poglądami ateistycznymi".

Kilka pytań dotyczyło kwestii profanacji. Zdaniem metropolity łódzkiego częste przypadki naruszania godności symboli ważnych dla ludzi wierzących wynika z fałszywego pojmowania wolności. "Autentyczna wolność jest wtedy, gdy jest w służbie prawdzie" - mówił abp Jędraszewski. "Jeżeli tworzy się pewne instalacje, gdzie znieważa się krzyż, gdzie publicznie drze się Pismo Święte, trudno wtedy mówić o
kulturze i szacunku. Ci, którzy tak czynią, budzą we mnie smutek, żal i współczucie. Bo muszą to być biedni ludzie, skoro w krzyżu nie widzą najbardziej wzniosłego symbolu tego, co ludzkie - a mianowicie tego, że człowiek jest zdolny bezinteresownie oddać swoje życie w ofierze za innych" - tłumaczył abp
Jędraszewski.

W odpowiedzi na pytanie dotyczące takich grzechów jak kazirodztwo czy homoseksualizm oraz przeciwstawianiu się tendencji do zrównywania małżeństwa ze związkami homoseksualnymi, abp Jędraszewski podkreślił, że takich pomysłów, "które uderzają w samą istotę człowieka jako kobiety i mężczyzny", nie byłoby, gdyby "ludzie jeszcze raz przeczytali trzy pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju".

Jednak źródeł promocji związków homoseksualnych i ideologii gender metropolita łódzki szukał jeszcze w innym miejscu. "Ta szczególna pogarda, jaka jest dzisiaj sączona, zwłaszcza gdy chodzi o relacje między kobietą a mężczyzną, a także pogarda wobec rodziny, to pomysł jednego z klasyków" - mówił hierarcha. Wyjaśnił, że pod tym pojęciem rozumie twórców światowego komunizmu - Marksa, Engelsa, Lenina i Stalina.

"Warto wiedzieć, że Engels napisał - o ile się nie mylę - w latach 70. XIX wieku książkę »Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa«, w której przedstawił związek między kobietą i mężczyzną, zwłaszcza rodzinę, jako podstawowy przejaw ucisku. Coś na kształt konfliktu i ucisku, jaki panował między kapitalistą a proletariuszem. Engels twierdził, że coś takiego jest zwłaszcza w małżeństwie
monogamicznym - zawsze kobieta jest istotą wykorzystywaną. Dlatego za wszelką cenę trzeba z tym związkiem skończyć, trzeba dać kobiecie wolność. Trzeba zatem w jakiejś mierze zrobić w niej mężczyznę" - mówił abp Jędraszewski.

Według Engelsa wyzwolenie kobiety możliwe jest tylko wtedy, gdy nie będzie miała dzieci. "Doskonale wiemy, że z punktu widzenia ewolucji takie myślenie sprawia, że naród, który przyjmie tego rodzaju program, jest skazany na wymarcie - on nie ma przyszłości. Tak, jak przyszłości nie mają żadne związki homoseksualne - z punktu widzenia ewolucji i zdrowego organizmu, do którego istoty należy przekazywanie dalej życia" - mówił metropolita łódzki.

Abp Jędraszewski zauważył, że propaguje się dzisiaj typ społeczeństwa, "które ma płacić na tych, którzy są wyjątkowymi egoistami". "Którzy nie chcą brać żadnej odpowiedzialności za to, żeby mieć dzieci i je wychowywać, którzy nie chcą myśleć o przyszłości narodu i państwa. To jest rzeczywiście wielka pomyłka, że zabiera się wiele z tych funduszy, które powinny być przeznaczone na wsparcie ubogich i zdrowych wielodzietnych rodzin. A jakoś znajdują się fundusze na propagowanie programów, które w gruncie rzeczy są zwrócone przeciwko człowiekowi" - mówił arcybiskup łódzki. "A paradoks polega jeszcze na tym, że to, co teraz mówię, na pewno zasługuje na to, żeby te środowiska nazwały mnie homofobem, czyli wrogiem człowieka. Ale to jest przykład właśnie na to, jak manipuluje się słowem, żeby osiągnąć swoje - nieraz bardzo złe - cele" - podkreślał abp Jędraszewski.

Metropolita łódzki mówił też o współczesnym malarstwie, Halloween i... muzyce heavymetalowej. Przestrzegał, żeby nie wrzucać wszystkich rodzajów współczesnej sztuki do jednego worka. Jako przykład podawał ciężką muzykę rockową, która z jednej strony może przybierać oblicza satanistyczne, a z drugiej - mocno chrześcijańskie.

Podczas tej edycji "Dialogów w katedrze" była też możliwość zadawania pytań przez obecnych w świątyni. "Na żywo" abp Jędraszewski mówił o przyszłości katolickich mediów i położeniu większego nacisku na nauczanie łaciny - nie tylko wśród księży.

Kolejne spotkanie w ramach "Dialogów w katedrze" odbędzie się 10 maja pod hasłem "Wiara i rodzina".

http://gosc.pl/doc/1519917.Arcybiskup-o-heavy-metalu-i-gender

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Ksiądz Oko w Gliwicach już w

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Europa Homo+ - To wielki

Europa Homo+

- To wielki dzień w historii demokracji - powiedziała minister
sprawiedliwości Christiane Taubira, gdy francuski parlament ostatecznie
przyjął we wtorek ustawę o "małżeństwie dla wszystkich". To także
symboliczne wydarzenie w walce o prawa homoseksualistów w Europie.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Gender jako kategoria polityczna.

Konferencja "Gender jako kategoria polityczna" która odbyła się na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Jednym z prelegentów konferencji był dr Paul Cameron. Gorąco zachęcam do wysłuchania całości wykładu, który w sposób przejrzysty i błyskotliwy demaskuje zagrożenia niesione przez ideologię gender!

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Genderowa ideologia coraz wyraźniej wkracza do polskich szkół

Bale studniówkowe, podczas których poloneza można zatańczyć jedynie z przedstawicielem płci przeciwnej to przejaw dyskryminacji – uważają autorzy podręcznika „Lekcja równości”.

Patronat nad książką objęła minister ds. równości Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, a także Związek Nauczycielstwa Polskiego. Podręcznik wydała Kampania przeciw Homofobii.

Wszystko to przeradza się w promocję, presję, a nawet dyktaturę homoseksualizmu – zwraca uwagę dr hab. Urszula Dudziak z Instytutu Nauk o Rodzinie KUL.
- Wcześniejsze apele o to, żeby nie dyskryminować środowiska homoseksualistów, wyraźnie przeradzają się w promocję homoseksualizmu, w presję, a nawet niestety wydaje się, że w dyktaturę homoseksualizmu. Tego typu postulaty, jak regulowanie tego, czy na studniówce ma być polonez czy też nie; uznawanie że nie może go być ze względu na to, że tańczy chłopiec z dziewczyną – jest pewnego rodzaju presją. To kolejna cenzura – już nie tylko książek, materiałów edukacyjnych – ale cenzura konkretnych zachowań, które są uświęcone tradycją szkoły; które są cenione, które są naturalnym zwyczajem na studniówkach – powiedziała dr hab. Urszula Dudziak.

Według autorów podręcznika, nauczyciele powinni podczas lekcji akcentować homoseksualizm ważnych postaci historycznych.

Prezentowanie autorytetów w nauce jako osoby będące gejami czy lesbijkami to lansowanie homoseksualizmu i fałszowanie rzeczywistości – mówi dr hab. Urszula Dudziak.
- Przypisywanie wszystkim tego typu wyborów, decyzji, zachowań jest w tym momencie – zwłaszcza kiedy to przypisywanie jest nieprawdziwe – lansowaniem homoseksualizmu. Jeżeli jest nieprawdziwe to nawet fałszowaniem rzeczywistości. Nigdy samo wezwanie do niedyskryminacji nie może i nie powinno być utożsamiane z presją i dyktaturą, która niestety coraz bardziej jest widoczna – powiedziała dr hab. Urszula Dudziak.

Poza tym autorzy podręcznika „Lekcja równości” zalecają przeprowadzenie lekcji z udziałem homo lub transseksualisty w charakterze gościa. Zastrzegają jednak, by nie konfrontować ich z księdzem.

http://www.radiomaryja.pl/informacje/genderowa-ideologia-coraz-wyrazniej...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Kontestator polskiej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Barbara Fedyszak-Radziejowska

Barbara Fedyszak-Radziejowska

Święto Mamy już niepotrzebne?

Jeśli płeć kobiety i mężczyzny zniknie z definicji małżeństwa, to kim będą w takim świecie matki? »

Co będziemy świętować w Dniu Matki, gdy damy się przekonać naukowcom,
że płeć ma charakter wyłącznie kulturowy? Już dzisiaj na wielu
uczelniach, także w Polsce, kształci się przyszłe elity w przekonaniu,
iż światowa nauka ustaliła to bezspornie. I nie chodzi tu o dość
oczywiste zróżnicowanie sposobów pełnienia ról kobiecych i męskich
w różnych kulturach i narodach. Ustalenia mają bardziej fundamentalny
charakter. Zgodnie z nowym (?) spojrzeniem na społeczną oraz kulturową
tożsamość płci, z pozycji Gender Studies, okazała się ona jedynie
kulturowym stereotypem, ukształtowanym w celu narzucenia dominacji
jednych osobników ludzkich nad innymi. Nieco upraszczając dokonania
Gender Studies, odkryto, że osobniki stereotypowo zwane mężczyznami
wymyśliły i bardzo umiejętnie wpisały w kulturę stereotyp innych
osobników, kobiet, by zdobyć nad nimi możliwie pełną władzę.

W rezultacie osobniki zwane mężczyznami skoncentrowały ją w swoich
rękach, podobnie jak majątki, prestiż oraz większość ludzkich
przyjemności, obarczając zdominowane osobniki zadaniem rodzenia dzieci.
Tak pojawiły się na świecie „matki”, czyli osoby przykute do mało
wartościowych i degradujących zajęć domowych, polegających głównie na
nużącej opiece nad nowymi, młodymi osobnikami ludzkimi. Dzięki tym
naukowym dokonaniom ponownie słuszna okazała się teza, iż „tak zwane
małżeństwo pojedynczej pary bynajmniej nie wkracza do historii jako
pojednanie między mężczyzną i kobietą…

Zjawia się ono jako ujarzmienie jednej płci przez drugą, jako
proklamowanie nieznanej dotychczas w dziejach pierwotnych wrogości płci”
(F. Engels. Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa). W tym
nowym, wspaniałym świecie, wolnym od stereotypów płci, każdy będzie tym,
kim chce, niezależnie od biologicznych uwarunkowań. Przestanie być
„więźniem” swojej płci, a zapewne także innych, otrzymanych od natury
(i Boga) talentów, uzdolnień, możliwości oraz ograniczeń. Wspólnym
i zarazem jedynym punktem odniesienia dla „wartościowego życia” staną
się atrybuty osobników dominujących, zwanych mężczyznami, a więc
dochody, władza, prestiż, sukcesy i kariera. Po co więc w takich czasach
obchodzić Dzień Matki i szerzyć patriarchalny model postaw
„degradujących” kobiety?

Najwyższy czas skończyć z kultem macierzyńskich wartości, a więc
miłości w 100 procentach aseksualnej, odpowiedzialności i troski
o innych, poświęcenia i przedkładania opieki nad dziećmi i starzejącymi
się rodzicami ponad własne przyjemności i sukcesy! Jeśli ze szkolnych
podręczników wyrzucamy obrazki, zdania, wiersze i utwory podtrzymujące
tradycyjną rolę matek i opiekunek rodzinnej wspólnoty, wprowadzając
ścisłą reglamentację skojarzeń z pracą „w” i „poza” domem
z przedstawicielami obu płci, i to dokładnie „po połowie”, to po co
utrzymywać w kalendarzu to niepotrzebne święto? Jeśli płeć kobiety
i mężczyzny zniknie z definicji małżeństwa i przestanie pełnić rolę
fundamentu, na którym buduje się wspólnotę rodziny, to kim będą w takim
świecie matki? Zapewne osobami „świadczącymi usługi prokreacyjne”. Ale
tak zaprogramowana rola zawodowa (?) nie potrzebuje swojego święta.
Jeśli małżeństwo przestanie być związkiem kobiety i mężczyzny, to
w społeczeństwie stracą swoje znaczenie rodziny, macierzyństwo
i ojcostwo.

Znikną też powody, dla których „pozostają one pod opieką
Rzeczypospolitej Polskiej”, jak głosi art. 18. Konstytucji RP. Zrównani
i identyczni, wybierający płeć i role rodzinne wedle sytuacyjnej
zachcianki, pozbawieni trwałych i dojrzałych tożsamości, skoncentrowani
na rynkowych i egoistycznych wartościach uwolnimy się także od dylematów
tolerancji. W  świecie identycznych osobników tolerancja, pluralizm
i szacunek dla różnorodności przestaną być potrzebne. Nie tak dawno
likwidacja prywatnej własności miała znieść różnice między bogatymi
i biednymi, a likwidacja religii i narodów zakończyć czas wojen
i konfliktów. I nie zlikwidowały ani jednego, ani drugiego. I podobnie
będzie z kolejną ideologią, która drogą inżynierii społecznej próbuje
właśnie narzucić nam nowy, wspaniały świat, „wolny” od kobiet
i mężczyzn, matek i ojców, małżeństw i rodzin. Nieskutecznie, nie mam tu
żadnych wątpliwości. Poza jedną, ile ludzkiego cierpienia i rodzinnych
tragedii przyniesie, nim znajdzie się na śmietniku historii.

W „Rzeczpospolitej” (18/19 maja) I. Kacprzak opublikowała zwierzenia
anonimowych Polek, które wyjaśniają, dlaczego nie chcą drugiego dziecka.
Są matkami, ale nie jestem pewna, czy chcą świętować Dzień Matki.
Odniosłam wrażenie, że macierzyństwo nie stało się dla nich źródłem
szczególnej radości. Zdają się nie dostrzegać w nim twórczej,
odpowiedzialnej i niesamowicie wciągającej pracy, a nawet swoistego
powołania do tworzenia i budowania domu rodzinnego, z niepowtarzalną
wspólnotą żon i mężów, synów i córek, sióstr i braci oraz dziadków
z babciami. Może dlatego, że – jak mówi jedna z nich: „mąż jest
pragmatyczny, nie chce drugiego dziecka, jest słabszej konstrukcji
psychicznej”. A może dlatego, że ona sama „lubi swoją pracę i nie chce
robić nic innego”. Rozumiem, że matki, podobnie jak ojcowie, bywają
różne, także gdy prawdziwie kochają swoje dzieci. Świętujmy więc Dzień
Matki póki czas, póki widzimy w macierzyństwie twórcze powołanie,
a w ojcostwie równie twórcze, chociaż odmienne dopełnienie. Bo „nowy
wspaniały świat” z biseksualnymi, otwartymi na ciągłe zmiany partnerami,
ich „nowoczesnymi” związkami oraz instytucjami „świadczącymi usługi
prokreacyjne” zbudowany zostanie na naszej bierności i bezmyślności.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. neomarksiści atakują w całej Europie faszyzmem


"Der Spiegel": Prawica opanowała korporacje akademickie w Niemczech


Działacze prawicowi opanowali centralne władze niemieckich
korporacji akademickich i zamierzają wprowadzić rasistowskie kryteria
przyjęcia nowych członków - pisze niemiecki tygodnik "Der Spiegel",
nazywając ich postulat "wymaganiem dowodu na aryjskość".

Na rozpoczętym w czwartek w Eisenach w Turyngii
zjeździe centralnych władz korporacji akademickich ma być dyskutowana
propozycja wprowadzenie nowych kryteriów przyjmowania w szeregi
organizacji nowych członków - podał w czwartek w wydaniu internetowym
"Der Spiegel".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. W Paryżu zatrzymano około 50

W Paryżu zatrzymano około 50 przeciwników małżeństw homoseksualnych

Paryska
policja aresztowała około pięćdziesięciu demonstrantów, którzy zebrali
się na zaplanowanym na niedzielę masowym wiecu, by zaprotestować
przeciwko legalizacji małżeństw homoseksualnych we Francji.
 →

Demonstranci na pewien czas zablokowali jedną z
najsłynniejszych ulic francuskiej stolicy – Pola Elizejskie, stróżowie
porządku szybko ich jednak rozpędzili.

Nielegalna
akcja odbyła się w przeddzień zaplanowanego protestu. Przypuszcza się,
że demonstracja protestacyjna przeciwko ustawie podpisanej w ubiegłym
tygodniu przez prezydenta Francji zgromadzi około 200 tysięcy ludzi.

Wielotysięczny pochód przeciw małżeństwom homoseksualnym w Rio de Janeiro

Dziesiątki
tysięcy chrześcijan ewangelicznych wzięło udział w corocznym "Marszu w
imię Jezusa" w Rio de Janeiro. Protestowali oni przeciwko przyjętej
niedawno ustawie, legalizującej małżeństwa homoseksualne.
 →

Według danych policji, na akcji zebrało się co najmniej
100 tysięcy ludzi. Pochód zakończył się kazaniami, wspólną modlitwą i
koncertem gospelowym. W uroczystości wziął udział burmistrz Rio de
Janeiro Eduardo Paes wraz z innymi znanymi brazylijskimi politykami.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

30. Bardzo potrzebny głos lekarzy

List otwarty Oddziału Śląskiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich



Lekarze:  Domagamy się zakazu "In vitro"   Jakub Szymczuk /GN W takich warunkach kliniki "in vitro" przechowują ludzi


W obliczu podjęcia decyzji o finansowaniu procedury „In vitro”, my lekarze zrzeszeni w Katolickim Stowarzyszeniu Lekarzy Polskich, Oddziale Śląskim, zwracamy uwagę na ogrom zła, krzywdy i szereg nieprawidłowości związanych z tą procedurą.


Oddzielenie prokreacji od aktu seksualnego, aktu małżeńskiego zawsze niesie ze sobą złe społeczne konsekwencje oraz jest szczególnie niekorzystne dla dzieci przychodzących na świat wskutek działania osób trzecich. Pociąga także za sobą nieuchronnie redefinicję ojcostwa, macierzyństwa, wierności małżeńskiej, wprowadzając zamęt w relacjach rodzinnych i niszcząc tym samym fundamenty życia społecznego.


Zapłodnienie w warunkach laboratoryjnych i „wyprodukowanie” dziecka poprzez techniczną interwencję osób trzecich jest wyrazem braku szacunku dla godności życia ludzkiego.


Procedura „In vitro” jest nieodłącznie związana z niszczeniem życia człowieka w fazie prenatalnego rozwoju, jest więc głęboko nieetyczna.


Jako lekarze stwierdzamy z mocą, iż metoda „In vitro” nie leczy niepłodności, a umożliwia jedynie „wyprodukowanie” dziecka; co więcej może stanowić ryzyko dla życia i zdrowia matki oraz dziecka. Natomiast powołaniem i obowiązkiem lekarskim jest ratowanie życia i zdrowia. W tym miejscu podkreślamy, że procedura „In vitro” nie ratuje życia ani zdrowia ale je niszczy, co jest całkowicie sprzeczne z etyką lekarską.


Procedura ta jest radykalnie sprzeczna z ekologią prokreacji, zastępując naturalne środowisko poczęcia i początkowego rozwoju człowieka, jakim jest łono matki, przez „szkło”, a w skrajnym przypadku przez system głębokiego zamrażania (do temperatury −195°C).


Procedura „In vitro”, na różnych etapach jej stosowania, narusza trzy artykuły Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej:


Art. 30. Przyrodzona i niezbywalna godność człowieka stanowi źródło wolności i praw człowieka i obywatela. Jest ona nienaruszalna, a jej poszanowanie i ochrona jest obowiązkiem władz publicznych;


Art. 38. Rzeczpospolita Polska zapewnia każdemu człowiekowi prawną ochronę życia;


Art. 40. Nikt nie może być poddany torturom ani okrutnemu, nieludzkiemu lub poniżającemu traktowaniu i karaniu. Zakazuje się stosowania kar cielesnych;


oraz


art. 157a kodeksu karnego: § 1. Kto powoduje uszkodzenie ciała dziecka poczętego lub rozstrój zdrowia zagrażający jego życiu, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.


Procedura „In vitro” jest rażąco niezgodna z troską o ludzkie życie, etyką i obowiązującym prawem, dlatego my lekarze domagamy się całkowitego prawnego zakazu stosowania metody „In vitro”!


Metoda ta powstała jako odpowiedź na pragnienie posiadania potomstwa przez małżeństwa niepłodne. Technika „In vitro” nie leczy niepłodności i jest niezgodna ze sztuką lekarską. Współczesna medycyna wypracowała etyczną i efektywną metodę leczenia niepłodności – naprotechnologię, którą my jako lekarze popieramy i promujemy.


Zarząd Oddziału Śląskiego Katolickiego Stowarzyszenia Lekarzy Polskich
Prezes - dr n. med. Elżbieta Kortyczko
Wiceprezes - dr Barbara Kopczyńska

http://gosc.pl/doc/1585327.Lekarze-Domagamy-sie-zakazu-In-vitro

avatar użytkownika Maryla

31. Skandaliczne słowa Singera

Usprawiedliwiający dzieciobójstwo bioetyk z Princeton Peter Singer porównał ludzi do krów przejadających pastwiska. Zasugerował, że „prawa reprodukcyjne” kobiet będą musiały być uchylone ze względu na ochronę środowiska.

Przemawiając w Kuala Lumpur na konferencji z udziałem 4 tysięcy proaborcjonistów, Singer straszył wizją zmian klimatu i spowodowanej przez to katastrofy ekologicznej, która miałaby skutkować milionami, a nawet miliardami uchodźców.

Jak powiedział, „możliwe, że dajemy kobietom prawo do podejmowania reprodukcyjnych wyborów, że mamy do czynienia z niespotykanym zapotrzebowaniem na antykoncepcję, ale liczba dzieci, którą kobiety chcą posiadać, nadal rośnie w sposób powodujący problemy dla środowiska”. Jego zdaniem, dzieje się tak z powodu „poglądów ideologicznych religijnych”.

Przeciw słowom Singera zaoponował dyrektor wykonawczy Funduszu Ludnościowego ONZ (UNFPA) Nigeryjczyk Babtunde Osotimehin. - Nie ma mowy, żebyśmy doszli do punktu, w którym będziemy w ten sposób ograniczać prawa ludzi – oświadczył. Podkreślił, że prognozy, mówiące o globalnym przeludnieniu i głodzie, były chybione. Przykładem fiaska tych przewidywań są Indie, które nie tylko mają dość żywności, ale jeszcze ją eksportują. Tymczasem w innych krajach więcej jest 65-latków niż 5-latków i ich problemem nie jest zbyt wielki przyrost naturalny, a raczej to, jak w takich warunkach zachować konkurencyjność.

Potwierdził to prof. Hans Rosling z Karolinska Institute, który stwierdził, że lęki przed przeludnieniem są wyolbrzymione, a według prognoz populacja świata sięgnie 9 miliardów, a potem zacznie spadać. Także Alicia Yamin z Harvardu zauważyła, że Malthus się mylił, bo ludzie są kimś więcej niż tylko konsumentami i posiadają zdolność rozwiązywania problemów.

Tymczasem szef wykonawczy UNFPA zauważył, że zbytnia konsumpcja jest problemem, ale nie w krajach biednych, ale bogatych. - Bezdomny w Danii konsumuje więcej niż 6-osobowa rodzina w Tanzanii - stwierdził obrazowo.

Jeszcze ostrzej mówiła Kavita Ramdas z Fundacji Forda w New Delhi. Zwróciła uwagę, że gdy w np. w biednym Mozambiku spożycie odpowiada plonom z 4,7 hektara, to w bogatym USA – 9,7 hektara. Ponadto od 1975 do 2002 r. wielkość domów w USA wzrosła o 38 proc., podczas gdy liczebność rodzin zmalała. (Słuchała tego żona Billa Gatesa, Melinda, która ma z nim troje dzieci i... dom z basenem o powierzchni ponad 6 tysięcy metrów kwadratowych.)

– Jeśli Amerykanie konsumują więcej niż Afrykanie, to oni powinni być zmuszeni do realizowania polityki jednego dziecka – stwierdziła.

Na uwagę dziennikarza, że nie bardzo widzi, jak sprawić, by bogaci konsumowali mniej, Hinduska odpowiedział wprost:

- Zmuście ich!

Podkreśliła, że Południe nie będzie dłużej tolerować hipokryzji Zachodu i jego planów.

- To już było. Mieliśmy przymusowe sterylizacje. Mieliśmy lęki zachodu, że rasa czarna opanuje świat. Mamy dość bycia niewolnikami kolonialnych panów - stwierdziła Hinduska, która jak na ironię pracuje w fundacji, która w latach 60.rozważała rozpylanie nad Indiami środków antykoncepcyjnych, które byłyby dezaktywowane przez leki, przepisywane na receptę.

http://gosc.pl/doc/1585328.Skandaliczne-slowa-Singera

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Bp Mering pyta o wykłady gender na KUL

Czy program został przygotowany we współpracy z ośrodkiem bliskim skrajnej lewicy?

Ordynariusz włocławski bp Wiesław Mering zwrócił się z oficjalnym pytaniem do władz KUL o wyjaśnienie sprawy oferty wykładów gender na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim.

Czcigodny Księże Rektorze,

w związku z doniesieniami prasowymi o wprowadzeniu na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim oferty wykładu „GENDER: feminizm, queer studies, men’s studies”, uprzejmie proszę o pilne wyjaśnienie sprawy, a zwłaszcza o odpowiedź, czy program został przygotowany we współpracy z ośrodkiem Brama Grodzka – Teatr NN, czyli środowiskiem bliskim „Krytyce Politycznej” i skrajnej lewicy.

Będę zobowiązany za dołączenie programu planowanych wykładów.

Oczekuję odpowiedzi, gdyż chcę poruszyć problem na najbliższym zebraniu Konferencji Episkopatu Polski w Krakowie.

Łączę wyrazy szacunku

+ Wiesław Mering
BISKUP WŁOCŁAWSKI

Źródło: http://www.diecezja.wloclawek.pl/pl/news/20,aktualnosci/978,bp-mering-st...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

33. mnie zastanawia coś innego

a co będzie jak dwójka dzieci,tego samego ojca,kiedyś po latach spotka się jako para małżeńska...jakie bedą tego konsekwencje biologiczne.. ?czy dzieci zrodzonego z tego związku,to ....?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

34. Gender na KUL Katolicki

Gender na KUL

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II od nowego roku
akademickiego planuje cykl wykładów z pseudonaukowej i sprzecznej z
nauczaniem Kościoła ideologii gender. O wyjaśnienia do rektora uczelni
ks. prof. Antoniego Dębińskiego zwrócił się ks. bp Wiesław Mering.

„W związku z doniesieniami prasowymi o wprowadzeniu na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim oferty wykładu ’GENDER: feminizm, queer studies,
men’s studies’ uprzejmie proszę o pilne wyjaśnienie sprawy, a zwłaszcza
o odpowiedź, czy program został przygotowany we współpracy z Ośrodkiem
Brama Grodzka – Teatr NN, czyli środowiskiem bliskim ’Krytyce
Politycznej’ i skrajnej lewicy. Będę zobowiązany za dołączenie programu
planowanych wykładów” – napisał ks. bp Mering. W rozmowie z „Naszym
Dziennikiem” uzasadnia, że gender nie stanowi wykładni chrześcijańskiej
antropologii i filozofii, a ideologia ta służy interesom grupy ludzi
chcących narzucić wszystkim swoje chore wyobrażenia. – Ta ideologia ma
tylko jeden cel: walkę z chrześcijaństwem w Europie i w USA. Niepokoi
mnie to, co dzieje się na KUL – podkreśla przewodniczący Rady KEP ds.
Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego. Dodaje, że przed
rozpoczynającymi się w piątek obradami Episkopatu Polski chciałby
poruszyć tę sprawę. – Niepokoję się jako biskup, który ma strzec
depozytu wiary i przekazać go przyszłym pokoleniom. Niepokoję się jako
absolwent KUL, jako chrześcijanin i mieszkaniec Włocławka. Boli mnie, że
coś niedobrego dzieje się z tak wielkim dziedzictwem, i czekam na
wyjaśnienia – dodaje ksiądz biskup.

A niepokój księdza biskupa, jak i wszystkich zatroskanych o rzetelną
wykładnię teologii katolickiej i przekazu bogatego nauczania Jan Pawła
II dotyczącego rodziny, teologii ciała, budzi nowy kierunek: teksty
kultury i animacja sieci, jaki KUL otwiera wraz z nowym rokiem
akademickim w Instytucie Filologii Polskiej. Władze uczelni informują,
że będzie to kierunek nowoczesny i innowacyjny. To właśnie w jego
programie znajduje się wykład „Gender: feminizm, queer studies, men’s
studies”.

Ksiądz biskup Mering nie otrzymał jeszcze odpowiedzi na swoje pismo.
„Naszemu Dziennikowi” również nie udało się wczoraj uzyskać konkretnych
informacji dotyczących tematyki wykładów. Rektor uczelni bowiem – jak
usłyszeliśmy w sekretariacie jego kancelarii – nie rozmawia z
dziennikarzami. Pomimo wielokrotnych prób nie udało się nam porozmawiać z
rzecznikiem prasowym KUL. Nie był możliwy również kontakt z kanclerzem
uczelni ks. abp. Stanisławem Budzikiem.

Rektor KUL wydał wczoraj wieczorem krótkie oświadczenie. „Zgodnie z
katolickim charakterem uczelni, podejmujemy badania naukowe nad
współczesnymi zjawiskami kulturowymi, a wśród nich także badania nad
ideologią ’gender’” – przyznał ks. prof. dr hab. Antoni Dębiński.
Miałoby to przygotować studentów do „krytycznego i dojrzałego
uczestniczenia w życiu społecznym”.

Tymczasem nowy kierunek studiów na KUL powstaje we współpracy z
Ośrodkiem Brama Grodzka – Teatr NN promowanym przez środowiska związane z
„Gazetą Wyborczą” czy kręgami „Krytyki Politycznej”. Znany jest również
z promowania homoseksualizmu i feminizmu. Wszystko więc wskazuje na to,
że wykład będzie traktował o nowych kierunkach, które postawiły sobie
za cel zniszczenie tradycyjnego pojęcia płci. Jak dodaje w rozmowie z
„Naszym Dziennikiem” ks. prof. Paweł Bortkiewicz, etyk i wykładowca w
WSKSiM, ruchy homoseksualne, feministyczne, gender, radykalizujące się
od czasów rewolucji seksualnej, kwestionują podstawowe prawdy o
cielesności człowieka, o małżeństwie i rodzinie. – To są kierunki, które
wymierzone są wprost w małżeństwo, dewastują wizję człowieka –
podsumowuje ksiądz profesor.

Małgorzata Pabis

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

35. Dla mnie gender to jedna z

Dla mnie gender to jedna z tych zmian narzucanych społecnościom w celu ich rozmontowania, destrukcji, upadku i śmierci. Sprawdzona metoda podboju państw. Pisałam o tym we wpisie "Potwory". Nie mogę pojąć, że władze KUL zamiast podjąć badania i wykłady na temat dezintegrowania społeczności przez narzucanie im niezliczonych zmian, zajmują się ideologią gender jakby była samodzielnym zjawiskiem, a nie finansowanym z zewnątrz, podstępnym środkiem niszczenia istniejących struktur.
Oświadczenie Instytutu Filologii Polskiej Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego wprawilo mnie w osłupienie.
Zwłaszcza fragment przeze mnie wytłuszczony....
A to jego treść:
Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Wiesław Mering zwrócił się do Jego Magnificencji Księdza Rektora Prof. dr hab. Antoniego Dębińskiego w liście otwartym z dnia 18 czerwca br., pytając o "ofertę wykładu Gender: feminizm, queer studies, men’s studies" oraz prosząc o wyjaśnienie, czy "program został przygotowany we współpracy z Ośrodkiem Brama Grodzka - Teatr NN, czyli środowiskiem bliskim »Krytyce Politycznej« i skrajnej lewicy".

1. Wykład pod nazwą Gender: feminizm, queer studies, men’s studies został przewidziany jako obejmująca 30 godzin lekcyjnych propozycja z bloku zajęć fakultatywnych na uruchamianym właśnie przez nasz uniwersytet kierunku Teksty kultury i animacja sieci i zaplanowano go na rok akademicki 2015/2016. Kierunek prowadzony ma być przez Instytut Filologii Polskiej. Wstępny program wykładu, pozostający do wglądu w sekretariacie Instytutu, zakłada poinformowanie studentów o założeniach tych nurtów metodologii badań literackich, które punktem wyjścia czynią kategorię gender (płeć), traktowaną jako kategoria społeczno-kulturowa. Nurty te, o czym nie trzeba przekonywać, mają znaczny udział w panoramie kultury współczesnej i tak jak nie można byłoby przedstawić obrazu filozofii współczesnej bez prezentacji założeń marksizmu, tak też nie można skutecznie objaśnić toczącej się we współczesnej humanistyce dyskusji aksjologiczno-metodologicznej bez przedstawienia tez formułowanych przez zwolenników badań typu gender studies. Pragniemy zwrócić uwagę, że syntetyczne ich omówienie jest od lat koniecznym składnikiem kursów teorii literatury i metodologii badań literackich na wszystkich typach studiów polonistycznych, w tym także na KUL-u, z czym nie wiąże się bynajmniej intencja propagowania gender studies jako takich, podobnie jak trudno byłoby przypisywać tego rodzaju informacyjnym kursom uniwersyteckim intencję propagowania innych nurtów i postaw metodologicznych, z którymi zapoznają się studenci.

Publikacje naukowe pracowników Instytutu Filologii Polskiej KUL dobitnie świadczą o tym, że w naszym środowisku badania typu gender skłaniały raczej do postaw polemicznych, wykazywano ich uproszczenia oraz wpisaną w nie ideę konfliktu. Uważamy jednak, że należycie wykształcony, dojrzały humanista powinien być zdolny do podjęcia odpowiedzialnej dyskusji także ze zwolennikami poglądów, które nie znajdują jego aprobaty.

2. Ośrodek "Brama Grodzka-Teatr NN", o który pyta w swoim liście Jego Ekscelencja, współpracuje z Instytutem Filologii Polskiej KUL w przygotowaniu projektu studiów Teksty kultury i animacja sieci zarówno merytorycznie, jak i organizacyjnie. Uważamy tę współpracę za niezwykle cenną i poczytujemy ją sobie za zaszczyt. Prawo o szkolnictwie wyższym warunkiem prowadzenia studiów o profilu praktycznym (takimi zaś mają być Teksty kultury i animacja sieci) czyni współpracę z instytucjami zewnętrznymi, które - uczestnicząc w realizacji programu - mają studentom umożliwiać aktualizację wiedzy akademickiej. W Lublinie tylko Ośrodek Brama Grodzka dysponuje zarówno odpowiednią infrastrukturą, jak i bogatym doświadczeniem, które pozwalają na takie partnerstwo.

Nie umiemy wyjaśnić, dlaczego ktokolwiek mógłby uważać Ośrodek Brama Grodzka za środowisko "bliskie »Krytyce Politycznej« i skrajnej lewicy", chcemy wszakże podkreślić, że tenże zasłużony dla kultury Lublina i całego regionu Ośrodek od wielu lat współpracuje z lubelską kurią metropolitalną, a także - przy organizacji kolejnych kongresów kultury chrześcijańskiej - z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II. Do największych osiągnięć Ośrodka należy na przykład misterium Jedna ziemia, dwie świątynie, podczas którego śp. abp Józef Życiński oraz rabin Michael Schudrich symbolicznie odnowili pamięć współistnienia polskiej i żydowskiej społeczności Lublina, czy też zorganizowany na terenie dawnego obozu koncentracyjnego na Majdanku Dzień pięciu modlitw, w którym wzięli udział przedstawiciele pięciu wyznań i religii z kardynałem Williamem Keelerem i śp. abp. Józefem Życińskim na czele, albo misterium Dzwon świętego Michała, przypominające najstarszą, a dziś już nieistniejącą katolicką świątynię Lublina. Współpraca z lubelską kurią metropolitalną bynajmniej nie ustała po śmierci abp. Józefa Życińskiego, ale nadal się rozwija i umacnia, a Ośrodek często odwiedzany jest przez wybitnych profesorów naszego uniwersytetu, studentów, a także kleryków lubelskiego seminarium, którzy właśnie w Teatrze NN i dzięki jego zbiorom poznają wieloreligijną tradycję rodzimej diecezji. Na koniec warto dodać, że dyrektor Ośrodka, pan Tomasz Pietrasiewicz, został powołany przez Księdza Arcybiskupa Józefa Życińskiego, Metropolitę Lubelskiego na członka Rady Konsultacyjnej Centrum Jana Pawła II Archidiecezji Lubelskiej.

3. Projekt studiów Teksty kultury i animacja sieci wyrasta z rozpoznania nieuchronnych i bardzo poważnych wyzwań społeczno-kulturowych, jakie stają przed polską humanistyką, i roli, jaką w podjęciu tych wyzwań powinien odegrać Katolicki Uniwersytet Jana Pawła II. Uważamy, że to właśnie KUL jest szczególnie zobowiązany do tego, by kształcić młodych ludzi, którzy, rozumiejąc zarówno tradycję, jak i zmieniającą się tak dynamicznie współczesność, nie będą w tej drugiej widzieć zagrożenia, ale powołanie. Pragniemy, by nasi absolwenci byli zdolni do przyjęcia odpowiedzialności za ludzki wymiar kultury XXI wieku, w tym także kultury cyfrowej, by - zadomowieni w niej - umieli ją przekształcać, najdosłowniej humanizować, by wreszcie umieli pomnażać jej zasoby dla pożytku "małych ojczyzn" i szeroko rozumianego dziedzictwa narodowego. Praktyczny wymiar tych studiów rozumiemy także jako intencję takiego kształcenia naszych przyszłych absolwentów, by byli zdolni do samodzielnych inicjatyw, organizacji własnego warsztatu pracy i stwarzania go dla innych, animowania środowisk lokalnych i rozwijania ich potencjału. Chcemy wreszcie, by w tych poczynaniach byli ludźmi dialogu, by rozumieli źródła doświadczenia chaosu, który nęka współczesną kulturę, i by w tym zrozumieniu umieli proponować - lecz nie narzucać - wartości humanistyczne, tych zaś, o czym jesteśmy przekonani, nie można oderwać od chrześcijaństwa. Człowiek bowiem, jak uczył Jan Paweł II, jest drogą Kościoła. A nie można człowieka zrozumieć bez Chrystusa.

W imieniu Instytutu Filologii Polskiej:

dr hab., prof. KUL Andrzej Tyszczyk, dyrektor IFP KUL

prof. dr hab. Mirosława Hanusiewicz-Lavallee

avatar użytkownika Maryla

36. @guantanamera

duch TW Filozofa wciąż żywy na KUL. A współpraca z absolwentami typu mason i lewak J.Hartman jest dla KUL widać czymś zaszczytnym i powszechnym.

ANI ZŁOTÓWKI NA TACĘ DLA KUL !
Niech idą do Michnika po dofinansowanie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

37. @Maryla

Inne były zajęcia i wykłady na KUL gdy rektorem był (1989-1998) ks. bp Stanisław Wielgus...
Po owocach... Po owocach!
Łączy się to z oświadczeniem o.Tadeusza Rydzyka... Wszystko się znamiennie łączy, szkoda, że tymi związkami przyczynowo-skutkowymi KUL się nie zajmie....

avatar użytkownika Maryla

38. duch TW Filozofa i jego wychowanków w GW

"Nasz Dziennik" podpadł Episkopatowi. Takiego spięcia jeszcze nie było
Katarzyna Wiśniewska

Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,14126447,_Nasz_Dziennik__podpadl_Episkopatowi...

Gazeta związana z ojcem Rydzykiem nazwała Katolicką Agencję Informacyjną "ośrodkiem ateistycznym". Pech chciał, że to agencja powołana przez Episkopat i będąca jego własnością
Autor tekstu w weekendowym numerze, ks. Czesław Bartnik, wymienił Katolicką Agencję Informacyjną wśród "ośrodków ateistycznych" (w jednym rzędzie np. z Ruchem Palikota), które "występują wyraźnie nie tylko z antyklerykalizmem, ale wprost z sekularyzmem, laicyzacją, ateizmem i próbami rozbicia Kościoła".

Wielką nieroztropnością wykazał się "Nasz Dziennik". Pech chciał, że KAI to agencja powołana przez Episkopat w 1993 r. i jest jego własnością. W radzie programowej KAI zasiada pięciu biskupów, na czele z abp. Stanisławem Budzikiem. W jego imieniu ks. Krzysztof Podstawka, rzecznik archidiecezji lubelskiej, napisał: "Wyrażam stanowczy protest z powodu mijających się z prawdą i krzywdzących opinii, wyrażonych pod adresem Agencji". Dalej jest jeszcze ostrzej, bo rzecznik abp. Budzika stwierdza, że "publikowanie wspomnianych powyżej oszczerczych pomówień wobec tak zasłużonej instytucji jest próbą rozbijania jedności Kościoła i sianiem zamętu w umysłach wiernych. Wpisuje się niestety - ufam, że wbrew woli autora i redakcji - w program walki z Kościołem, przed którą chce rzekomo przestrzegać".
Przypomina to trochę wystąpienia prymasa Józefa Glempa czy kard. Stanisława Dziwisza niechętnych Rydzykowi. Niewykluczone, że grono rydzykosceptyków w Episkopacie powiększy się po ataku na KAI i niektórzy biskupi mocno się zastanowią, zanim udzielą swojego poparcia np. Telewizji Trwam.

Co ciekawe, wiceprzewodniczącym Rady Programowej KAI jest ulubieniec mediów o. Rydzyka bp Adam Lepa. Mimo to media o. Rydzyka są na zimnej wojnie z KAI. Dlaczego? Bo KAI nieraz eksponuje wydarzenia i wypowiedzi ludzi Kościoła krytyczne wobec mediów o. Rydzyka.

Episkopat wszedł w tę wojnę dość niespodziewanie. Biskupi od dawna udają, że nie widzą nadużyć Radia Maryja i "Naszego Dziennika" - mieszania się w partyjne rozgrywki, szkalowania przeciwników. A jednak nawet cierpliwość Episkopatu dla radiomaryjnych mediów kiedyś się kończy. Szkoda, że Episkopat nie ujął się przy okazji za wspomnianymi także przez ks. Bartnika "Tygodnikiem Powszechnym" czy "Więzią". Biskupom nie przeszkadzają też chyba antysemickie tony w tekście ks. Bartnika ("polityczne lobby żydowskie"). Ale dla Rydzyka to ostrzeżenie: może sobie na wiele pozwolić, dopóki nie nadepnie na odcisk Episkopatowi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Rektor KUL o wykładach

Rektor KUL o wykładach z gender

"Zgodnie z katolickim charakterem uczelni, podejmujemy badania nad współczesnymi zjawiskami kulturowymi".

Odpowiadając na pojawiające się pytania informuję, że KUL nie otwiera kierunku pod nazwą „Gender studies”. Zgodnie z katolickim charakterem uczelni, podejmujemy badania naukowe nad współczesnymi zjawiskami kulturowymi, a wśród nich
także badania nad ideologią „gender” - pisze w odpowiedzi na pytania
włocławskiego bp. Wiesława Meringa rektor Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego, ks. prof. Antoni Dębiński. Wcześniej hierarcha zadał
publicznie pytanie o to, czy katolicka uczelnia zamierza nauczać ideologii gender wspólnie z Ośrodkiem Brama Grodzka, któremu zarzucał lewicowość.

- Wyniki tych badań prezentowane są w ramach konferencji naukowych i
wykładów monograficznych. Obowiązkiem uniwersytetu, zwłaszcza
uniwersytetu katolickiego, jest analizowanie ważnych wątków dyskursu
publicznego w sposób zorganizowany i usystematyzowany. W ten sposób
przygotowujemy naszych studentów do krytycznego i dojrzałego
uczestniczenia w życiu społecznym - dodał ks. Dębiński. Także Instytut
Filologii Polskiej KUL, który organizuje kierunek "Teksty kultury i animacja sieci" wydał oświadczenie w tej sprawie.

Przeczytaj także:

"Bp Mering pyta o wykłady gender na KUL".

"KUL odpowiada bp. Meringowi".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Gender na KUL. Ks. bp Mering:

Gender na KUL. Ks. bp Mering: to walka z chrześcijaństwem


Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II od nowego roku
akademickiego planuje cykl wykładów z pseudonaukowej i sprzecznej z
nauczaniem Kościoła ideologii gender.
Zajęcia miałyby się odbywać w Instytucie Filologii Polskiej.

O wyjaśnienie tej sprawy do rektora uczelni ks. prof. Antoniego
Dębińskiego zwrócił się ks. bp Wiesław Mering, przewodniczący Rady KEP
ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego.

W wystosowanym przez ks. bp Wiesław Mering liście czytamy, że gender
nie stanowi wykładni chrześcijańskiej antropologii i filozofii, a
ideologia ta służy interesom grupy ludzi chcących narzucić wszystkim
swoje chore wrażenia. Podkreśla, że ideologia gender ma na celu walkę z
chrześcijaństwem w Europie i USA. [czytaj list]

- Ideologia gender jest tak sprzeczna z tym co o człowieku i o Bogu
myśli chrześcijaństwo – bo to zawsze się łączy – że kojarzenie ideologii
gender w jakimkolwiek sensie z uniwersytetem katolickim jest dla mnie
bolesne. Bolesne dlatego, że sam jestem jego absolwentem. Tam uczyłem
się mojego rozumienia chrześcijaństwa, tam spotykałem wielkich mistrzów
mojej życiowej drogi zaczynając od ks. kard. Stefana Wyszyńskiego
– podkreśla ks. bp Wiesław Mering.

Rektor KUL odpowiadając na pismo ks. bp. Meringa pisze, że „nie otwiera kierunku pod nazwą „Gender studies”.
Zgodnie z katolickim charakterem uczelni, podejmujemy badania naukowe
nad współczesnymi zjawiskami kulturowymi, a wśród nich także badania nad
ideologią „gender”. Wyniki tych badań prezentowane są w ramach
konferencji naukowych i wykładów monograficznych” – tłumaczy w
specjalnie wydanym oświadczeniu rektor KUL. Odpowiedzi udzielił także
Instytut Filologii Polskiej KUL.

Oświadczenie Rektora KUL – czytaj

Oświadczenie Instytutu Filologii Polskiej KUL – czytaj

- W tym oświadczeniu Instytutu Filologii Polskiej pisze, że trzeba
humanistę uczyć zdolności do podjęcia odpowiedzialnej dyskusji ze
zwolennikami poglądów, które nie znajdują jego aprobaty. – Nie mam nic
przeciw temu, żeby uczyć rozmawiać. Sam jestem gotów i rozmawiałem w
życiu z najrozmaitszymi ludźmi; ale nie wolno sprawiać wrażenia, że
pogląd przeciwnika Kościoła jest mi bliższy, niż pogląd Ewangelii, bo
wtedy stajemy się jak te uniwersytety amerykańskie, które aborcjoniście
jakim jest prezydent USA wręczają swoje wyrazy uznania, dyplomy, tytuły
itd.
– powiedział ks. bp Wiesław Mering.

Nowy kierunek studiów na KUL powstaje we współpracy z Ośrodkiem Brama
Grodzka – Teatr NN promowanym przez środowiska związane z „Gazetą
Wyborczą” czy kręgami „Krytyki Politycznej”. Znany jest również z
promowania homoseksualizmu i feminizmu.

Oświadczenie Rektora KUL ks. prof. dr hab. Antoniego Dębińskiego


Lublin,  18 czerwca 2013 r.

Odpowiadając na pojawiające się pytania informuję, że KUL nie otwiera kierunku pod nazwą „Gender studies”.
Zgodnie z katolickim charakterem uczelni, podejmujemy badania naukowe
nad współczesnymi zjawiskami kulturowymi, a wśród nich także badania nad
ideologią „gender”. Wyniki tych badań prezentowane są w ramach
konferencji naukowych i wykładów monograficznych. Obowiązkiem
uniwersytetu, zwłaszcza uniwersytetu katolickiego, jest analizowanie
ważnych wątków dyskursu publicznego w sposób zorganizowany i
usystematyzowany. W ten sposób przygotowujemy naszych studentów do
krytycznego i dojrzałego uczestniczenia w życiu społecznym.

ks. prof. dr hab. Antoni Dębiński

Rektor KUL

Oświadczenie Instytutu Filologii Polskiej KUL

Lublin, 18 czerwca 2013 r.

Jego Ekscelencja Ksiądz Biskup Wiesław Mering zwrócił się do Jego
Magnificencji Księdza Rektora Prof. dr hab. Antoniego Dębińskiego w
liście otwartym z dnia 18 czerwca br., pytając o „ofertę wykładu Gender:
feminizm, queer studies, men’s studies” oraz prosząc o wyjaśnienie, czy
„program został przygotowany we współpracy z Ośrodkiem Brama Grodzka –
Teatr NN, czyli środowiskiem bliskim »Krytyce Politycznej« i skrajnej
lewicy”.

1. Wykład pod nazwą Gender: feminizm, queer studies, men’s studies
został przewidziany jako obejmująca 30 godzin lekcyjnych propozycja z
bloku zajęć fakultatywnych na uruchamianym właśnie przez nasz
uniwersytet kierunku Teksty kultury i animacja sieci i zaplanowano go na
rok akademicki 2015/2016. Kierunek prowadzony ma być przez Instytut
Filologii Polskiej. Wstępny program wykładu, pozostający do wglądu w
sekretariacie Instytutu, zakłada poinformowanie studentów o założeniach
tych nurtów metodologii badań literackich, które punktem wyjścia czynią
kategorię gender (płeć), traktowaną jako kategoria społeczno-kulturowa.
Nurty te, o czym nie trzeba przekonywać, mają znaczny udział w panoramie
kultury współczesnej i tak jak nie można byłoby przedstawić obrazu
filozofii współczesnej bez prezentacji założeń marksizmu, tak też nie
można skutecznie objaśnić toczącej się we współczesnej humanistyce
dyskusji aksjologiczno-metodologicznej bez przedstawienia tez
formułowanych przez zwolenników badań typu gender studies. Pragniemy
zwrócić uwagę, że syntetyczne ich omówienie jest od lat koniecznym
składnikiem kursów teorii literatury i metodologii badań literackich na
wszystkich typach studiów polonistycznych, w tym także na KUL-u, z czym
nie wiąże się bynajmniej intencja propagowania gender studies jako
takich, podobnie jak trudno byłoby przypisywać tego rodzaju
informacyjnym kursom uniwersyteckim intencję propagowania innych nurtów i
postaw metodologicznych, z którymi zapoznają się studenci.

Publikacje naukowe pracowników Instytutu Filologii Polskiej KUL
dobitnie świadczą o tym, że w naszym środowisku badania typu gender
skłaniały raczej do postaw polemicznych, wykazywano ich uproszczenia
oraz wpisaną w nie ideę konfliktu. Uważamy jednak, że należycie
wykształcony, dojrzały humanista powinien być zdolny do podjęcia
odpowiedzialnej dyskusji także ze zwolennikami poglądów, które nie
znajdują jego aprobaty.

2. Ośrodek „Brama Grodzka-Teatr NN”, o który pyta w swoim liście Jego
Ekscelencja, współpracuje z Instytutem Filologii Polskiej KUL w
przygotowaniu projektu studiów Teksty kultury i animacja sieci zarówno
merytorycznie, jak i organizacyjnie. Uważamy tę współpracę za niezwykle
cenną i poczytujemy ją sobie za zaszczyt. Prawo o szkolnictwie wyższym
warunkiem prowadzenia

studiów o profilu praktycznym (takimi zaś mają być Teksty kultury i
animacja sieci) czyni współpracę z instytucjami zewnętrznymi, które –
uczestnicząc w realizacji programu – mają studentom umożliwiać
aktualizację wiedzy akademickiej. W Lublinie tylko Ośrodek Brama Grodzka
dysponuje zarówno odpowiednią infrastrukturą, jak i bogatym
doświadczeniem, które pozwolają na takie partnerstwo.

Nie umiemy wyjaśnić, dlaczego ktokolwiek mógłby uważać Ośrodek Brama
Grodzka za środowisko „bliskie »Krytyce Politycznej« i skrajnej lewicy”,
chcemy wszakże podkreślić, że tenże zasłużony dla kultury Lublina i
całego regionu Ośrodek od wielu lat współpracuje z lubelską kurią
metropolitalną, a także – przy organizacji kolejnych kongresów kultury
chrześcijańskiej – z Katolickim Uniwersytetem Lubelskim Jana Pawła II.
Do największych osiągnięć Ośrodka należy na przykład misterium Jedna
ziemia, dwie świątynie, podczas którego śp. abp Józef Życiński oraz
rabin Michael Schudrich symbolicznie odnowili pamięć współistnienia
polskiej i żydowskiej społeczności Lublina, czy też zorganizowany na
terenie dawnego obozu koncentracyjnego na Majdanku Dzień pięciu modlitw,
w którym wzięli udział przedstawiciele pięciu wyznań i religii z
kardynałem Williamem Keelerem i śp. abp. Józefem Życińskim na czele,
albo misterium Dzwon świętego Michała, przypominające najstarszą, a dziś
już nieistniejącą katolicką świątynię Lublina. Współpraca z lubelską
kurią metropolitalną bynajmniej nie ustała po śmierci abp. Józefa
Życińskiego, ale nadal się rozwija i umacnia, a Ośrodek często
odwiedzany jest przez wybitnych profesorów naszego uniwersytetu,
studentów, a także kleryków lubelskiego seminarium, którzy właśnie w
Teatrze NN i dzięki jego zbiorom poznają wieloreligijną tradycję
rodzimej diecezji. Na koniec warto dodać, że dyrektor Ośrodka, pan
Tomasz Pietrasiewicz, został powołany przez Księdza Arcybiskupa Józefa
Życińskiego, Metropolitę Lubelskiego na członka Rady Konsultacyjnej
Centrum Jana Pawła II Archidiecezji Lubelskiej.

3. Projekt studiów Teksty kultury i animacja sieci wyrasta z
rozpoznania nieuchronnych i bardzo poważnych wyzwań
społeczno-kulturowych, jakie stają przed polską humanistyką, i roli,
jaką w podjęciu tych wyzwań powinien odegrać Katolicki Uniwersytet Jana
Pawła II. Uważamy, że to właśnie KUL jest szczególnie zobowiązany do
tego, by kształcić młodych ludzi, którzy, rozumiejąc zarówno tradycję,
jak i zmieniającą się tak dynamicznie współczesność, nie będą w tej
drugiej widzieć zagrożenia, ale powołanie. Pragniemy, by nasi absolwenci
byli zdolni do przyjęcia odpowiedzialności za ludzki wymiar kultury XXI
wieku, w tym także kultury cyfrowej, by – zadomowieni w niej – umieli
ją przekształcać, najdosłowniej humanizować, by wreszcie umieli pomnażać
jej zasoby dla pożytku „małych ojczyzn” i szeroko rozumianego
dziedzictwa narodowego. Praktyczny wymiar tych studiów rozumiemy także
jako intencję takiego kształcenia naszych przyszłych absolwentów, by
byli zdolni do samodzielnych inicjatyw, organizacji własnego warsztatu
pracy i stwarzania go dla innych, animowania środowisk lokalnych i
rozwijania ich potencjału. Chcemy wreszcie, by w tych poczynaniach byli
ludźmi dialogu, by rozumieli źródła doświadczenia chaosu, który nęka
współczesną kulturę, i by w tym zrozumieniu umieli proponować – lecz nie
narzucać – wartości humanistyczne, tych zaś, o czym jesteśmy
przekonani, nie można oderwać od chrześcijaństwa. Człowiek bowiem, jak
uczył Jan Paweł II, jest drogą Kościoła. A nie można człowieka zrozumieć
bez Chrystusa.

W imieniu Instytutu Filologii Polskiej:

dr hab., prof. KUL Andrzej Tyszczyk, dyrektor IFP KUL

prof. dr hab. Mirosława Hanusiewicz -Lavallee

List ks. bp. Wiesława Meringa do rektora KUL


Czcigodny Księże Rektorze,

w związku z doniesieniami prasowymi o wprowadzeniu na Katolickim
Uniwersytecie Lubelskim oferty wykładu „GENDER: feminizm, queer studies,
men’s studies”, uprzejmie proszę o pilne wyjaśnienie sprawy, a
zwłaszcza o odpowiedź, czy program został przygotowany we współpracy z
ośrodkiem Brama Grodzka – Teatr NN, czyli środowiskiem bliskim „Krytyce
Politycznej” i skrajnej lewicy.

Będę zobowiązany za dołączenie programu planowanych wykładów.

Oczekuję odpowiedzi, gdyż chcę poruszyć problem na najbliższym zebraniu Konferencji Episkopatu Polski w Krakowie.

 

Łączę wyrazy szacunku

+ Wiesław Mering 

Biskup Włocławski

Włocławek, dnia 15 czerwca 2013 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Ideologia gender jest

Ideologia gender jest zaprzeczeniem antropologii chrześcijańskiej

Wypowiedź ks. bp Wiesława Meringa, pasterza diecezji włocławskiej

To dla mnie bolesne dlatego, że sam jestem absolwentem tej uczelni.
Tam uczyłem się rozumienia chrześcijaństwa. Spotykałem wielkich
mistrzów; począwszy od kard. Wyszyńskiego, który z czułością odnosił się
do KUL, skończywszy na wielkich postaciach humanistyki i filozofii.
Teraz nagle, kiedy te rozmaite „genderciotki” – jak słusznie nazywa je
jeden z tygodników – zawracają ludziom głowę. Ja nie twierdzę, że
wprowadza się jakieś zajęcia aprobujące te poglądy. To nie o to chodzi.
Ale jednak podejmuje się badania z niezbyt chrześcijańskimi
współpartnerami. Otóż, dlaczego mi się to nie podoba?

Ks. Rektor odpowiada dość sztampowo. To jest dokładnie tak jak
odpowiedziała mi Kancelaria Prezydenta. To są dokładnie te same teksty
rozsyłane jedynie ze zmianą adresata. Ks. Rektor mówi, że badania nad
ideologią gender są obowiązkiem uniwersytetu. Zgodziłbym się z tym
zdaniem gdyby dodać – krytyczne badania. Co znaczą same badania? Mogę je
podejmować z sympatią, z przekonaniem, z wolą rozszerzania, ale mogę
zachować zdrowy dystans. Nie widzę woli zdrowego dystansu i krytycznego
podejścia do całego problemu. To jest pierwsza moja uwaga w odniesieniu
do tekstu Ks. Rektora.

Druga uwaga: Ks. Rektor pisze, że obowiązkiem Uniwersytetu
katolickiego jest analizowanie ważnych wątków dyskursu publicznego. Być
może jestem starozakonny, ale dla mnie rolą i zadaniem Uniwersytetu
katolickiego jest przede wszystkim trwanie w duchu wierności Ewangelii i
głoszenie zdrowej nauki Kościoła. To jest pierwsze zadanie. Być może
krytyczne podejście do gender nie wyklucza się z drugim celem. Trzeba to
jasno i precyzyjnie sformułować, żeby nie wprowadzać ludzi w błąd. To
był powód napisania mojego listu. Nie twierdziłem, że KUL będzie teraz
głosił ideologię gender. Pytałem jedynie, czy to jest dostatecznie
roztropne, żeby w ogóle budzić tego typu skojarzenia. Ta ideologia jest
absolutnym zaprzeczeniem antropologii chrześcijańskiej. Tu nie ma
najmniejszych wątpliwości.

Z kolei w oświadczeniu Instytutu Filologii Polskiej czytam, że trzeba
humanistę uczyć zdolności do podjęcia odpowiedzialnej dyskusji ze
zwolennikami poglądów, które nie znajdują jego aprobaty. Nie mam nic
przeciwko temu, żeby uczyć rozmawiać. Sam jestem gotów i rozmawiałem w
życiu z najrozmaitszymi ludźmi, ale nie wolno mi sprawiać wrażenia, że
pogląd przeciwnika Kościoła  jest mi bliższy, niż pogląd Ewangelii.
Wtedy to stajemy się jak uniwersytety amerykańskie, które aborcjoniście
jakim jest prezydent Stanów Zjednoczonych wręczają swoje wyrazy uznania,
dyplomy, tytuły itd. Już od momentu zapoczątkowania tej problematyki
coś było nie w porządku.

Mówią, że ten wstępny program wykładu pozostaje do wglądu w
sekretariacie. Prosiłem, żeby mi go przesłano. Prawie co tydzień dostaje
jakieś informacje poszczególnych wydziałów Katolickiego Uniwersytetu
Lubelskiego z bardzo dokładnymi danymi związanymi z wykładami,
wykładowcami danego przedmiotu itp. Jednak nikt nie zdecydował się, żeby
odpowiedzieć na moją prośbę. Widocznie jakieś niezręczności zostały
popełnione.

Jeżeli określa się kategorię gender jako kategorię
społeczno-kulturową, to tym samym daje się do zrozumienia, że jest to do
przyjęcia. Jak płeć człowieka może być kategorią społeczno-kulturową;
zmienną, tworzącą się w czasie? Wcale nie twierdzę, że trzeba
wszystkich, którzy są dotknięci takimi problemami wieszać, czy stawiać
pod ścianą.

Chciałbym przypomnieć, że jedno z pierwszych zdań Biblii mówi: Bóg
stworzył człowieka jako mężczyznę. Żadne zaklęcia genderowe, żadne tzw.
krytyczne studia, dialogi nie są w stanie tego zmienić. Gdyby te
principia były zachowane to może bez problemu byśmy się porozumieli. Nie
widzę nawet woli wyjaśnienia sytuacji biskupowi, który jest nią
zaniepokojony. To jest Uniwersytet katolicki. Utożsamiałem się z nim
przez długie lata. Byłem dumny z tego, że go ukończyłem. Widocznie coś
się tam znowu łamie. To nie jest kwestia mojej niechęci, tylko mojego
niepokoju.

Instytut Filologii Polskiej tłumaczy mi, że trzeba kształcić młodych
ludzi, aby rozumieli zarówno tradycję jak i współczesność. Nigdy bym się
tego nie domyślił. To jest takie nowatorskie, wyjątkowe i jedyne, że
podpisani profesorowie powinni dostać Medal Podwiązki. We współczesności
nie powinno się widzieć zagrożeń, ale powołanie. Jest to drugie
niesłychanie odkrywcze stwierdzenie. Zupełnie nowa perspektywa. Co to
znaczy, że widzę we współczesności zagrożenia? Współczesność jest różna,
kultura jest rozmaita. Kryzys dotyczy właśnie kultury. Gazeta Wyborcza
jest oczywiście nieustannie zatroskana o kryzys w Kościele. Ten kryzys
jest o wiele szerszy. Dotyczy podstaw kultury, tego co człowiek myślał o
sobie przez wieki oraz tego, co widział jako zadanie kultury, czyli
służbę dobru, pięknu i prawdzie.

Dzisiaj za kulturę uchodzi obieranie ziemniaków, czy przybijanie
genitaliów do krzyża. Dla mnie nie jest to żadna kultura. Wiem, że ludzi
myślących podobnie jest bardzo wielu. Współczesna kultura to również
muzyka Wojciecha Kilara, której słucham z poruszeniem i najwyższym
przejęciem. Czuję w niej ogromną tradycję, która od wieków tworzyła nasz
kontynent, służąc dobru i pięknu. Ciągle straszy się nas tym, że musimy
być ludźmi dialogu. Powtarzam, że chcę być człowiekiem dialogu, ale z
kim mam dialogować? Dlaczego dialog ma być nieustającym ustępowaniem ze
swojego stanowiska? Nie bardzo rozumiem. Dlaczego wyznając dialog, mam z
góry uznawać za prawdziwe stanowisko tych, którzy są przeciwni
Ewangelii i tradycji? Dla mnie jest to niezrozumiałe. Wejść w dialog to
wystawić na próbę swoje stanowisko z obu stron, nie tylko z jednej.
Kościół nieustająco ma się bić w piersi i przepraszać za samo istnienie?
Jest przecież instytucją zbrodniczą, instytucją skandaliczną i
niedobrą. Wszystko to, co mówią nam w imię dialogu, mamy z pokłonem
przyjmować za prawdę, uznawać za wielkie odkrycie.

Św. Piotr w jednym ze swoich listów mówi: „Bądźcie gotowi do obrony
tej nadziei, która jest w was”. To nie jest takie proste, że z jednej
strony mamy durni, którzy nie rozumieją, co znaczy dynamicznie
zmieniająca się współczesność i samodzielne inicjatywy, co znaczy być
człowiekiem dialogu, rozumieć współczesną kulturę, nie narzucać żadnych
swoich wartości, a przyjmować tylko te inne. To wszystko kończy się
bardzo pięknym zdaniem Jana Pawła II, że człowiek jest drogą Kościoła.

Wiem, że dla człowieka jedyną szansą jest dzisiaj Kościół, Ewangelia i
nauka Jezusa. Jeżeli będziemy odcinać te chrześcijańskie korzenie i
zapomnimy o nich, staniemy się jak puste, usychające drzewa. Doskonale
to rozumiem. Nie widzę jednak ani w oświadczeniu instytutu, ani w liście
Jego Magnificencji, zwykłego powiedzenia, że gdzieś popełniliśmy błąd w
przygotowywaniu tego cyklu wykładów i niedostatecznie precyzyjnie
zaznaczyliśmy swoje odniesienie do tej złowrogiej ideologii, jaką jest
gender. Mam prawo wyjawić moje zdanie, nazwać rzeczy po imieniu, jak ci
którzy myślą dokładnie odwrotnie.

Niestety żadne z moich wątpliwości nie są mniejsze, niż przed
otrzymaniem tego tekstu. Mówiąc o Bramie Grodzkiej i Teatrze NN oraz o
współpracy niektórych  osób z Krytyką Polityczną, czy Gazetą Wyborczą, powoływałem się bardzo wyraźnie na informacje prasowe.

W odpowiedzi przypominają mi, że ks. abp św. p. Józef Życiński bardzo
często te ośrodki odwiedzał, współpracował, powoływał tam różnych ludzi
na członków Rady Konsultacyjnej Centrum Jana Pawła II w archidiecezji.
Jeżeli ktoś jest odpowiedzialny i nadaje się do tego, aby wejść do rady,
to bardzo dobrze.

Mojego niepokoju nie łagodzi jednak sytuacja, w której pojawia się współpracownik Gazety Wyborczej i Krytyki Politycznej,
propagujący przecież teksty Marksa, czy Lenina. Jeżeli dzieje się coś
takiego powinno zapalić się światło ostrzegawcze. Dialog nie polega na
tym, że nieustannie ustępuję ze swoich racji i bardziej kłaniam się
temu, który chce się ze mną kłócić. Bronię stanowiska, które jest moim
stanowiskiem. Jeżeli chwali nas Gazeta Wyborcza, czy ludzie Krytyki Politycznej, to powinniśmy się poważnie zaniepokoić.

Nie mówię, że nie można czasami znaleźć wartościowych i godziwych
myśli w tych środkach przekazu, ale z reguły są to środowiska
nieprzyjazne Kościołowi. Dla mnie Kościół jest domem. W nim się
wychowałem, jemu chcę być wierny. Chcę umrzeć jako taki chrześcijanin,
jakim byłem zawsze. Nie jako chrześcijanin, który podpowiada mi taki,
czy inny wydział teologiczny; taki, czy inny uniwersytet; taką czy inną
redakcję gazety.

RIRM/WCz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Bp Mering odpowiada rektorowi KUL.

"To, że trzeba się zajmować na poziomie uniwersyteckim rozmaitymi trendami tej kultury jest dla mnie zupełnie normalne. Ale widocznie rzecz nie była dostatecznie przemyślana, kiedy ją wprowadzono, skoro wzbudziła spory niepokój wśród ludzi" - powiedział dziś KAI bp Wiesław Mering, pytany o ustosunkowanie się do odpowiedzi rektora KUL na temat organizowanych na tej uczelni wykładów o ideologii gender. Zdaniem bp. Meringa, "trzeba wyakcentować, że to jest krytyczna refleksja, że tu nie ma żadnej zgody na coś, co z chrześcijaństwem nie da się pogodzić".

W liście do rektora KUL bp Wiesław Mering prosił o wyjaśnienie na temat oferty wykładu pt. „GENDER: feminizm, queer studies, men’s studies”, "a zwłaszcza o odpowiedź, czy program został przygotowany we współpracy z ośrodkiem Brama Grodzka – Teatr NN, czyli środowiskiem bliskim „Krytyce Politycznej” i skrajnej lewicy". Poinformował, że poruszy tę kwestię na zbliżającym się zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski w Krakowie.

Wczoraj głos w sprawie zabrał rektor KUL ks. prof. dr hab. Antoni Dębiński. W swoim oświadczeniu poinformował, że zgodnie z katolickim charakterem uczelni, KUL podejmuje badania naukowe nad współczesnymi zjawiskami kulturowymi, a wśród nich także badania nad ideologią „gender”. "Obowiązkiem uniwersytetu, zwłaszcza uniwersytetu katolickiego, jest analizowanie ważnych wątków dyskursu publicznego w sposób zorganizowany i usystematyzowany. W ten sposób przygotowujemy naszych studentów do krytycznego i dojrzałego uczestniczenia w życiu społecznym" - oświadczył.

"Cieszę się, że w ogóle ksiądz rektor odpowiedział, bo uważam, że ludzie na pewnym poziomie kultury powinni ze sobą rozmawiać. Natomiast nie na wszystkie moje pytania znalazłem tam odpowiedź" - powiedział dziś w rozmowie z KAI bp Wiesław Mering.

Zdaniem bp. Meringa odpowiedź rektora KUL w sprawie wykładów na temat ideologii gender „ma bardzo duży poziom ogólnikowości”. – To, że trzeba się zajmować na poziomie uniwersyteckim rozmaitymi trendami tej kultury jest dla mnie zupełnie normalne, ja tego nie muszę odkrywać. Ale widocznie rzecz nie była dostatecznie przemyślana, kiedy ją wprowadzono, skoro wzbudziła spory niepokój wśród ludzi – stwierdził bp Mering.

„Mnie nie interesuje koncepcja gender. Władze uczelni są autonomiczne, mają prawo wybrać przedmiot zainteresowań. Mnie interesuje, jaka jest nauka Chrystusa, Ewangelii i Kościoła na temat małżeństwa i rodziny, bo to jest zagrożone i tym trzeba się przejmować" - podkreślił bp Mering.

Jak wyjaśnił, gdyby temat wykładu nt. gender zawierał krytyczne ustosunkowanie się do tej ideologii, on nie miałby żadnych zastrzeżeń, tymczasem z tytułu zajęć to nie wynika. - Dlatego nie jestem usatysfakcjonowany i będę te sprawy śledził z dużą uwagą – powiedział biskup włocławski. Przyznał, że będzie chciał – jak zapowiedział w liście do rektora KUL – poruszyć tę sprawę na najbliższym zebraniu plenarnym Episkopatu Polski w Krakowie. – Uważam, że jest to poważna sprawa. Nie możemy się stać uniwersytetami amerykańskimi, które będąc z nazwy katolickie, nagradzają znanego aborcjonistę swoimi nagrodami i dyplomami – powiedział.

„Być może jestem bardziej zdecydowany w moim widzeniu chrześcijaństwa, ale uważam, że jeżeli Bóg stworzył człowieka mężczyzną i niewiastą, to nie poprawiajmy Pana Boga” – dodał w rozmowie z KAI bp Mering.

Osobne oświadczenie w sprawie wydali także pracownicy Instytutu Filologii Polskiej KUL, odpowiedzialni za włączenie wykładu nt. gender w tok nauczania studentów lubelskiej uczelni.

"Uważamy (...), że należycie wykształcony, dojrzały humanista powinien być zdolny do podjęcia odpowiedzialnej dyskusji także ze zwolennikami poglądów, które nie znajdują jego aprobaty" - napisali.

"Praktyczny wymiar tych studiów rozumiemy (...) jako intencję takiego kształcenia naszych przyszłych absolwentów, by byli zdolni do samodzielnych inicjatyw, organizacji własnego warsztatu pracy i stwarzania go dla innych, animowania środowisk lokalnych i rozwijania ich potencjału. Chcemy wreszcie, by w tych poczynaniach byli ludźmi dialogu, by rozumieli źródła doświadczenia chaosu, który nęka współczesną kulturę, i by w tym zrozumieniu umieli proponować – lecz nie narzucać – wartości humanistyczne, tych zaś, o czym jesteśmy przekonani, nie można oderwać od chrześcijaństwa" - uzasadniali członkowie IFP KUL.

Zdaniem przewodniczącego Rady Episkopatu ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa, zakończenie całej sprawy powinno nastąpić „bez większego problemu”. – Trzeba tylko wyakcentować, że to jest krytyczna refleksja; że tu nie ma żadnej zgody na coś, co z chrześcijaństwem nie da się pogodzić. Myślę też, że niekoniecznie ten lubelski ośrodek [Brama Grodzka-Teatr NN - KAI] musi być partnerem do ustalania tematyki wykładów - powiedział bp Mering.

Podkreślił, że są inni znakomici znawcy ideologii gender, jak np. ks. prof. Dariusza Oko. - Jest wysokiej klasy specjalistą, swojego chrześcijaństwa się nie wstydzi i wiele nas może nauczyć. Nie musimy więc szukać „podejrzanych” ośrodków, żeby udowadniać nie wiadomo jakie tezy – dodał bp Mering.

http://gosc.pl/doc/1602391.Wyklady-o-gender-niedostatecznie-przemyslane

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Gender- nowa ideologia, zagrożenie? ks.Oko

http://solidarni2010.pl/14509-gender--nowa-ideologia-zagrozenie.html

Ideolodzy gender zakładają, że nasza tożsamość płciowa nie wynika z natury, tylko z kultury, można powiedzieć, że jest naszym wymysłem albo nawet rodzajem naszej fantazji.

ANNA CICHOBŁAZIŃSKA:

- W mediach coraz częściej pojawiają się terminy: gender, ideologia gender, totalitaryzm gender, filozofia gender. Co one oznaczają?

KS. DARIUSZ OKO: - Należy mówić nie tyle o „filozofii”, ile o „ideologii” gender. Filozofia jest radykalnym poszukiwaniem prawdy i dobra, natomiast ideologia jest narzędziem bezwzględnej walki o swoje interesy, także kosztem prawdy i dobra. Ma ona doprowadzić do zwycięstwa poglądów i zaspokojenia egoistycznych pragnień jakiejś grupy społecznej kosztem największej nawet krzywdy innych grup. W tym sensie gender jest klasycznym przykładem ideologii, jest narzędziem w bezpardonowej walce o korzyści dla ateistycznego gender i homolobby.
Sama nazwa pochodzi od angielskiego słowa „gender”, co było wcześniej oznaczeniem gramatycznym płci, w odróżnieniu od słowa „sex”, oznaczającego płeć biologiczną. Obecnie słowo „gender” zaczęto używać do określenia płci w znaczeniu kulturowym. To jest też główny aksjomat tej ideologii, że nasza płeć jest przede wszystkim określana nie biologicznie, ale kulturowo w procesie wychowania, czyli nie rodzimy się jako istoty płci męskiej albo żeńskiej, ale takimi jesteśmy kreowani po urodzeniu. Na tym ideolodzy gender budują całą swoją teorię, to jest jej kamień węgielny. Zakładają, że nasza tożsamość płciowa nie wynika z natury, tylko z kultury, można powiedzieć, że jest naszym wymysłem albo nawet rodzajem naszej fantazji. W związku z tym jest prawie całkowicie plastyczna, może być kształtowana w procesie wychowania, teraz najlepiej zgodnie z ideologią gender.
W ten sposób rusza cała lawina, bo jeżeli nawet rzecz tak naturalna i oczywista jak płeć ma być kształtowana kulturowo, ma być kwestią umowy, to tym bardziej wszystko inne może być tak kształtowane. W ten sposób otwiera się pole do popisu dla inżynierów społecznych, o jakim nie śnili nawet komuniści.

- Co stoi u podstaw takich założeń i dlaczego są one tak groźne?

- Postawy duchowe twórców genderideologii. To są przede wszystkim lewaccy ateiści. Ateizm buduje na fundamentalnym, fałszywym założeniu nieistnienia Boga i przez to z konieczności błędnie rozumie człowieka i świat. To tak, jakby dziecko żyjące w łonie matki twierdziło, że jego matka w ogóle nie istnieje. Ateizm jest jak błąd popełniony na początku łańcucha równań, który będzie się powtarzał na każdym ich kolejnym etapie i nie dopuści do osiągnięcia poprawnego wyniku.
Ponieważ jest to błąd ogromny, ma też ogromnie złe konsekwencje. Największe błędy kulturowe i gospodarcze, a zarazem największe zbrodnie w dziejach ludzkości popełniali ateiści, a zarazem (śmiertelni) wrogowie chrześcijaństwa, którzy nigdy za to publicznie nie żałowali i nie przeprosili. Na koncie nazizmu jest ok. 50 mln ofiar II wojny światowej, na koncie komunizmu przynajmniej 150 mln ofiar - jako wynik wszystkich jego rewolucji, czystek i innych społecznych „eksperymentów”. Sama eksterminacja bogatszych rodzin chłopskich w Rosji sięgnęła ok. 7 mln ofiar, Wielki Głód na Ukrainie pochłonął może nawet 14 mln naszych wschodnich sąsiadów, rewolucja kulturalna w Chinach kosztowała ok. 40 mln ludzkich istnień. Ludzie, którzy są najbardziej zaciekłymi wrogami Boga, siłą rzeczy stają się też najbardziej gorliwymi sługami Szatana. Trzeba pamiętać, że to właśnie on staje się zasadniczym źródłem ich myślenia.
Jednak po tym oceanie zbrodni i absurdów ateistom trudno osiągać władzę przy pomocy klasycznego marksizmu, jest on już zbyt skompromitowany. Zarazem, jak każdy człowiek, potrzebują oni jakiegoś światopoglądu, jakiegoś sensu, jakiegoś ogólnego rozumienia rzeczywistości. Kiedy prosty marksizm nie może spełniać już tych funkcji, wymyślili sobie jego mutację, czyli genderyzm. Tworzą sobie przy tym iluzję misji, służby. Tak jak kiedyś „pomagali” robotnikom i chłopom, zagarniając przy tym całą władzę dla siebie, tworząc najgorsze, najbardziej krwawe dyktatury znane w dziejach, tak teraz chcą „pomóc” ludziom odmiennym seksualnie i przy tej okazji zdobyć totalitarną władzę. Ponieważ są oni duchowymi albo nawet fizycznymi potomkami najgorszych ateistycznych przestępców, trzeba się spodziewać, że będą podobnie niegodziwi, zakłamani i bezwzględni w swoim działaniu.

- Dlaczego tak wiele mówią o seksie, tak bardzo na nim się koncentrują?

- To też jest typowe dla ateizmu. Jeżeli neguje się to, co najwyższe, najbardziej duchowe w człowieku, czyli jego wspólnotę z Bogiem i ludźmi, siłą rzeczy niesłychanie zuboża się ludzką egzystencję i zapada w to, co niższe, nawet czysto fizjologiczne. A seksualność należy do najpotężniejszych sił naszej cielesności, stąd jej przecenianie, bezwolne poddawanie się jej oraz odłączenie od miłości i odpowiedzialności łatwo prowadzi do zniewolenia, do poszukiwania spełnienia i szczęścia prawie wyłącznie w jej granicach, także na drodze zachowań bardzo wypaczonych. To dlatego ateiści szczególnie łatwo stają się seksmaniakami, seksoholikami czy seksonarkomanami i chcą jeszcze te chore postawy narzucić całemu społeczeństwu.

- Czy są jeszcze inne źródła tej ideologii?

- Tak, trzeba by wymienić jeszcze przynajmniej trzy. Są to oczywiście walczący geje, którzy swój ewidentnie zaburzony sposób życia chcą wypromować jako możliwie najlepszy, dorabiając usprawiedliwiającą teorię do swojego postępowania. Są też fanatyczne feministki (często też lesbijki), które w ramach „wyzwolenia” kobiet chcą je „uwolnić” od macierzyństwa, dzieci, małżeństwa, rodziny i mężczyzn. Motywacje obu tych grup można częściowo rozumieć, biorąc pod uwagę ewidentne krzywdy i niesprawiedliwości, które często spotykały je w przeszłości. Jednak nie sposób nie dostrzec niechęci, resentymentu, a nawet nienawiści, jakimi kierują się ci ludzie, a które są skierowane przede wszystkim przeciwko zwykłym mężczyznom. Po „wojnie klas” głosi się „wojnę płci”. Jednak nienawiść i chęć zemsty nigdy nie są dobrymi doradcami; np. II wojna światowa w dużym stopniu była rezultatem chęci „odegrania się” Niemców za przegranie pierwszej.

- A jakie jest to trzecie źródło?

- Szerzej można powiedzieć, że ideologię gender popierają wszyscy wrogowie Boga i religii, zwłaszcza religii biblijnych - chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Znaczącą siłą są tu oczywiście masoni, ale także grupa najbogatszych miliarderów amerykańskich, którzy doszli do przekonania, że na Ziemi jest za dużo ludzi i dlatego na skalę światową inwestują gigantyczne pieniądze w antykoncepcję, aborcję oraz rozwój i propagowanie ideologii gender. Chodzi o to, żeby było maksimum seksu, ale minimum dzieci. Ludźmi opętanymi seksualnością jest też o wiele łatwiej sterować, manipulować, bo ich umysł jest pochłonięty głównie tą dziedziną. W naszym kręgu kulturowym gender stało się główną bronią wrogów wiary, ich intelektualnym taranem, wokół którego zbierają się i koncentrują. Dobrze wiedzą, dlaczego. Genderyzmu i chrześcijaństwa nie da się pogodzić, podobnie jak bolszewizmu i chrześcijaństwa. Tu jest radykalne albo-albo, albo to, albo tamto.

- Mówi się wręcz o totalnym zagrożeniu tą ideologią...

- Słusznie mówi się o gendertotalitaryzmie, bo genderyści rzeczywiście chcą władzy totalnej, chcą wszystko zdominować i wszystkim rządzić, wszystkich uszczęśliwić na siłę, czyli uczynić niewolnikami lub zakładnikami swojej ideologii. To jest niejako wpisane w logikę ideologii ateistycznych. Biologizują człowieka, ludzi uważają zasadniczo za takie bardziej inteligentne zwierzęta, ale siebie oczywiście za zwierzęta najinteligentniejsze. A zwierzęta mocniejsze zabijają i pożerają te słabsze. Stąd ich usprawiedliwienie dla wcześniejszych i współczesnych zbrodni. Wcześniej dla Kołymy, a dzisiaj dla łamania podstawowych praw ludzkich osób wierzących, dla niesłychanej pogardy wobec nas. To widać choćby w niesamowitej arogancji i nienawiści, z jaką nieraz mówią o nas w mediach i w polityce. Nie jest przypadkiem, że ateiści najbardziej popierający genderyzm w polityce i mediach, jak Janusz Palikot i Jerzy Urban, ustanawiają też polskie rekordy języka cynizmu, nienawiści, wulgarności i pogardy. Tak depczą podstawowe prawo człowieka do poszanowania jego godności, ale także inne prawa. Należy tu wymienić również prawo do udziału w życiu społecznym, demokratycznym i medialnym, które jest niszczone przez wykluczanie mediów opozycyjnych, bo nie ma demokracji bez opozycji, a nie ma opozycji bez wolnych mediów. Należy tu też święte prawo rodziców do wychowywania dzieci według własnej kultury i własnych przekonań, które jest łamane poprzez narzucanie dzieciom wychowania według genderyzmu (czyli według maniaków seksualnych). Tak oto Polska i inne kraje Zachodu stają się miejscem deptania podstawowych praw ludzkich.
Jest wiele podobieństw pomiędzy genderyzmem a marksizmem: ateistyczna pycha, zakłamanie i przemoc, kompletny brak szacunku dla innych, podobne klęski rozumu i sumienia ateistycznego. Marksiści mordowali ludzi inaczej myślących, genderyści wykazują olbrzymią pogardę wobec ludzi inaczej myślących i mordują na razie słowami. Komuniści za jedno zdanie krytyki Stalina wsadzali do więzienia lub mordowali, genderyści za jedno zdanie krytyki swej ideologii też chcą wsadzać do więzienia, z „homofobii” chcą „leczyć”, podobnie jak stalinowcy „leczyli” z prawicowych „odchyleń”. Siebie samych wyłączają natomiast z wszelkiej krytyki, stawiając się ponad nią. Innych, szczególnie katolików, można według nich do woli obrażać i im ubliżać - ale ich samych przenigdy.

- Jak dochodzi się do takiej postawy?

- To znowu coś typowego dla ateizmu. Słusznie się zauważa, że ateista na ogół nie uznaje żadnego Boga - z wyjątkiem siebie samego. To zrozumiałe, że kto nie uznaje Boga, samemu sobie przypisuje cechy boskie. Tak właśnie postępuje homolobby, bo niepodleganie jakiejkolwiek krytyce jest cechą boską. Ale kiedy człowiek zaczyna sobie przypisywać cechy boskie, otwiera się otchłań - tak było od Nerona po Stalina. To w istocie jest też pycha szatańska: „Nie będę służył, nie uznam porządku natury ustanowionego przez Boga. Sam będę tworzył nowe prawa i sam będę bogiem”. Nie na darmo obecny Ojciec Święty Franciszek jeszcze jako prymas Argentyny ostrzegał, żeby nie być naiwnym, żeby zdawać sobie sprawę, że gender oraz homoideologia są dziełami Szatana. Przyszłego papieża spotkał za to iście szatański atak mediów i polityków. On jednak tylko potwierdził te słowa i pokazał, jak bardzo sam Bóg chce, aby przeciwstawiać się tej złowrogiej ideologii.

- Tematyka gender najczęściej pojawia się w kontekście edukacji: mamy towarzystwa i stowarzyszenia edukacji przeciw dyskryminacji płci, studia gender na renomowanych uczelniach, trenerzy gender reklamują swoje warsztaty w szkołach etc. Za tymi instytucjami stoją organizacje o zasięgu światowym (ONZ), europejskim (UE) czy państwowym (ministerstwo edukacji, ministerstwo zdrowia). Zaplecze takich autorytetów dla ideologii gender może ogłupić człowieka nieznającego się na rzeczy. Jak możemy się bronić przed genderideologią?

- Instytucje te stały się w istocie przybudówką dla ideologii gender - jak kiedyś „polski” rząd dla władców Moskwy. Podobnie było z komunizmem. Wszystkie instytucje w państwach socjalistycznych musiały funkcjonować według zasad marksizmu, służyć mu i go propagować. Na każdej uczelni musiała być katedra marksizmu i każdy student musiał zdać egzamin z marksizmu-leninizmu. W końcu jedna trzecia kuli ziemskiej była pod panowaniem komunizmu. Jednak powoli ludzie przestawali uznawać te zbrodnicze absurdy, w końcu nikt - ani rządzeni, ani rządzący - w to nie wierzył, marksizm zdegenerował się do żałosnej przykrywki dla nagiej żądzy zdobycia i zachowania władzy. Teraz mamy etap rozwoju genderyzmu, rozkład przyjdzie później. Obecnie przemoc ideologiczna narzucana jest nie przez czołgi, ale poprzez potężne środki polityczne i finansowe. Tak jak Moskwa próbowała nam narzucić komunizm, tak dziś Bruksela czy ONZ chcą nam narzucić genderyzm. Tak jak kiedyś musieliśmy walczyć z kłamstwem i przemocą komunizmu, tak dzisiaj musimy walczyć z kłamstwem i przemocą genderyzmu. I to jest nieuniknione. Ludzie, którzy są ateistami, wrogami Kościoła, będą nas atakować. Wrogowie Boga są też wrogami chrześcijan. Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną religią świata, bo jest najlepszą, najbardziej bliską Bogu religią. Szacuje się, że od czasów Chrystusa do dziś zamordowano ok. 70 mln chrześcijan, większość z nich w XX wieku - wieku największych ideologicznych szaleństw. Również ateiści w Korei Północnej właśnie w tej chwili w swoich obozach koncentracyjnych więżą, torturują i mordują tysiące chrześcijan. Nienawiść, której doświadczamy od genderystów, jest tylko cząstką większej, ogólnoświatowej nienawiści.

- Ale zwolennicy genderyzmu wydają się tacy potężni...

- Przede wszystkim trzeba do tego podchodzić ze spokojem, patrzeć w dalekiej, najlepiej ostatecznej perspektywie. Walka należy do istoty naszego życia. Na poziomie ciała jesteśmy nieustannie atakowani przez miliony, miliardy bakterii i wirusów, które chcą żyć naszym kosztem i w końcu nas zupełnie zniszczyć. Żeby żyć, musimy z nimi walczyć, musimy wytwarzać miliony i miliardy białych ciałek, które są naszymi żołnierzami i obrońcami. Ta walka trwa w naszych żyłach 24 godziny na dobę, zwycięstwo w niej jest warunkiem życia.
Podobnie jest w świecie ducha. Ludzie, którzy żyją w wielkim błędzie albo w wielkiej iluzji czy kłamstwie, także potrzebują uzasadnienia swojej egzystencji, dlatego produkują kolejne teorie, podobnie pomylone i absurdalne jak całe ich życie. Muszą jakoś uzasadnić swoje teofobie, chrystofobie, heterofobie. Dla większej pewności siebie usiłują jeszcze te absurdy narzucić całemu społeczeństwu. To jest jedno z zasadniczych źródeł bakterii i wirusów duchowych krążących w naszej kulturze, genderyzmowi można nawet przyznać „zaszczytne” miano „duchowego AIDS” naszych czasów. Jak bowiem wirusy HIV osłabiają system immunologiczny człowieka, tak wirusy gender osłabiają jego zdolność krytycznego myślenia. Po akceptacji takiego absurdu przyjęcie każdego innego staje się tym bardziej możliwe.
Niemniej nawet najbardziej absurdalna teoria, jeśli staje się narzędziem potężnych grup, może odnosić sukcesy. Przecież kiedyś na wszystkich uniwersytetach w Niemczech królowały najpierw heglizm, a potem nazizm. Na wszystkich uczelniach „obozu socjalistycznego” królował marksizm (na Kubie i w Korei Północnej króluje nawet do dzisiaj). Natomiast profesorowie uczelni katolickich, którzy krytykowali te absurdy, byli za to okrutnie prześladowani, a nawet mordowani. Jednak historia to im właśnie przyznała rację, dlatego też z ich zdaniem trzeba się szczególnie liczyć, gdy mówią, że z genderyzmem będzie podobnie. To tylko kwestia czasu.

- Co może uczynić zwykły człowiek nieustannie bombardowany przez tę ideologię?

- Przede wszystkim uodpornić się na nią, podobnie jak uodporniliśmy się na propagandę komunistyczną, uświadomić sobie, że trzeba ją rozumieć na odwrót. Kiedy ćwierć wieku temu media komunistyczne kogoś bardzo chwaliły, wiedzieliśmy, że musi to być człowiek szczególnie niegodziwie żyjący. Kiedy natomiast kogoś gwałtownie atakowały, wiedzieliśmy, że musi to być człowiek szczególnie szlachetny, wartościowy. Podobnie jest dzisiaj, kiedy największe media są w rękach postkomunistów, kiedy tak bardzo promują homoseksualizm i z taką nienawiścią atakują Kościół, to tak jak kiedyś szukaliśmy podziemnej „bibuły”, tak teraz trzeba szukać innych, nie nagłaśnianych, ale prawdomównych mediów - jak np. tygodnik „Niedziela”. Ten krytycyzm i poszukiwanie właściwych źródeł prawdy są bardzo ważne, bo inaczej producenci kłamstwa stają się panami naszych umysłów i serc. Trzeba też podejmować mądre decyzje polityczne, nie dopuszczać lub odsuwać od władzy ludzi, którzy kierują się nie rzeczywistością, lecz ideologią. Trzeba też samemu angażować się w politykę, bo jeśli uczciwi będą od niej stronić, rządzić nami będą ludzie niegodni, a nawet przestępcy. Po zdobyciu władzy politycznej mogą już łatwo zdominować całe społeczeństwo i wszystkie jego instytucje.

- Szczególnym polem zmagań staje się teraz szkoła…

- Tak, po niepowodzeniu wprowadzenia homozwiązków, walki koncentrują się na szkole. Zwolennicy gender chcą wprowadzić obowiązkowe dla wszystkich wychowanie seksualne według programu genderystów - czyli ludzi często właśnie głęboko seksualnie zaburzonych. W ich podręcznikach zakazane są takie słowa, jak: „matka”, „ojciec”, „małżeństwo”, „wierność”, a promuje się takie, jak „rodzic A”, „rodzic B”, „partnerstwo na odcinek czasu życia”. Ogólnie ich program opiera się na niezwykle prymitywnej antropologii, miłość redukuje do fizjologii, promuje seks bez zasad i ograniczeń, czyli niesłychaną rozwiązłość i rozpasanie. Znam to dobrze z różnych krajów Zachodu, w których w sumie spędziłem 10 lat. W konkretach wygląda to np. tak, że podczas takich lekcji w Niemczech 12-letnie dziewczynki są zmuszane do tego, aby na sztuczne penisy nakładać prezerwatywy, a potem je lizać jak lizaki i oceniać ich smaki. Rodzicom za nieposłanie dziecka na takie lekcje grozi nawet więzienie i odebranie praw rodzicielskich. W Szwajcarii, w Bazylei, do przedszkoli 4-letnim dzieciom dostarczono sztuczne penisy w stanie wzwodu i rozchylone waginy, aby tym się bawiły. Bo według genderystów seks koniecznie musi być uprawiany już od powijaków. To szczególnie wyraźnie pokazuje, z kim mamy do czynienia. Widać, że realizuje się tu szatański plan: deprawacja i ateizacja poprzez seksualizację. Ludzie opętani seksem chcą, by wszyscy inni żyli podobnie, i jest to niezwykle groźne, bo niszczy kolebkę człowieczeństwa, zaburza albo uniemożliwia rozwój człowieczeństwa, burzy przyszłość rodziny. Po takim wychowaniu młodzież łatwo może popaść w rozwiązłość, w seks-narkomanię, stać się niezdolna ani do wiary, ani do małżeństwa i rodziny. W tym sensie genderyzm jest jeszcze gorszy niż bolszewizm, bo tamten niszczył społeczne i gospodarcze więzi, a ten niszczy samo człowieczeństwo i rodzinę. Wprowadzać genderyzm do szkół to tak, jakby wprowadzać obowiązkowe lekcje pornografii, to jest straszny gwałt na duszy dziecka, który może zrujnować całą jego przyszłość. To niesłychana pogarda dla godności i praw jego oraz jego rodziców.

- Owoce takich działań są już widoczne...

- Tak, przede wszystkim w postaci europejskiej katastrofy demograficznej. Tak wychowani ludzie dążą do maksimum przyjemności z seksu, ale minimum dzieci. Dziecko staje się dla nich jedynie bardzo kłopotliwym balastem w pogoni za ciągle nowymi doznaniami i partnerami. Stąd jest dużo seksu, dużo partnerów, dużo chorób wenerycznych, dużo aborcji, ale mało małżeństw, mało rodzin i mało dzieci. Tak jest zwłaszcza w Niemczech, gdzie na Niemkę przypada statystycznie 0,9 dziecka, a dla samego zachowania tego samego poziomu populacji potrzeba minimum 2, 1 dzieci na kobietę. Niemcy mają jeden z najniższych przyrostów naturalnych w świecie. Na 100 emerytów przypada 60 dzieci, a tylko 40 wnuków. Ale też większość Niemców zdradza swoje żony, a w kraju tym jest ok. 400 tys. prostytutek, czyli 1 proc. kobiet zamieszkujących ten kraj „pracuje” w tym charakterze. Każdego dnia mają one ok. 1 mln 200 tys. „klientów”, czyli ok. 3 proc. mężczyzn tego kraju. W Marsylii pierwszym językiem stał się już arabski, francuski spadł na drugie miejsce. To są także owoce mentalności totalnej rozwiązłości. Podobnie jak komunizm prowadził do upadku gospodarczego państwa, tak genderyzm prowadzi do unicestwienia rodziny i katastrofy demograficznej. Jest cały ocean seksu, a nie ma dzieci. Całe obszary Europy zaczynają przypominać dom publiczny, a w nim nie ma miejsca na dzieci.

- To rozumieją osoby odpowiedzialne, światłe, ale jeżeli za programami do szkół przygotowywanymi w Ministerstwie Edukacji Narodowej stoją takie organizacje, jak: Światowa Organizacja Zdrowia, Ministerstwo Zdrowia, Polska Akademia Nauk, bo w jej siedzibie odbywała się konferencja o bulwersujących aspektach edukacji seksualnej w szkołach, to przeciętny Kowalski ma mętlik w głowie. Jak zatem bronić naszych dzieci?

- Trzeba je bronić ze wszystkich sił, bo są naszym największym skarbem i przedmiotem największej odpowiedzialności. Nie wolno dopuszczać ludzi zaburzonych ideologicznie i seksualnie ani do szkół, ani do dzieci. Należy wskazywać, że wychowywanie dzieci wbrew najgłębszym, najświętszym przekonaniom rodziców, jest ciężkim przestępstwem, rodzajem kidnapingu, które państwo ma obowiązek ścigać i karać. Wychowywać dzieci chrześcijan według genderyzmu to tak, jakby dzieci żydowskie siłą zmuszać do przejścia na islam. Nikt nie ma prawa tak z butami i pałką wdzierać się do sanktuarium rodziny. Dlatego trzeba uczestniczyć w marszach i innych formach protestacyjnych, pisać i wysyłać listy do minister edukacji narodowej i innych członków rządu, skandale nagłaśniać w mediach i szukać pomocy prawnej, nie obawiać się walki sądowej. Trzeba też dobrze kontrolować, co się dzieje w szkole, uważnie przyglądać się zajęciom z tym związanym. Dyrektor szkoły nie ma prawa nic robić w tej dziedzinie bez wyraźnej zgody rodziców. Bardzo ważne jest nagłaśnianie wszelkich nadużyć w tej dziedzinie, bo zło lubi działanie w ciemności. Zasadą genderowców jest „rewolucja od góry”, „marsz przez instytucje”. Poprzez przechwycenie mediów i ośrodków władzy usiłują większości narzucić coś, co nigdy nie zostałoby przyjęte na drodze demokratycznej. Tak też okazują się wrogami demokracji.

- Czy takie starania przynoszą sukces?

- Oczywiście. W Stanach Zjednoczonych za przeprowadzenie lekcji wychowania seksualnego w stylu europejskiego genderyzmu trafiłoby się do więzienia za molestowanie nieletnich. Dzięki protestom pani Gabriele Kuby w Niemczech udało się zmusić ministerstwo oświaty do wycofania genderowskiej broszury, w której rodzice byli nakłaniani do zachowań pedofilskich wobec własnych dzieci. W Bazylei rodzice wymogli na władzach kantonalnych wycofanie z przedszkoli owych genderowskich pomocy naukowych w postaci penisa i waginy. W Norwegii rząd wycofał się (po 30 latach) z finansowania genderowców, bo ostatecznie sami się ośmieszyli i skompromitowali. Marsz genderowców został zatrzymany na Węgrzech, Litwie, w Estonii i Rosji. Nadal niewiele mają do powiedzenia w krajach islamu, na Litwie homopropaganda jest prawnie zakazana. Z absurdem można wygrać, trzeba tylko chcieć i dobrze się organizować.

- A jakie szanse mamy w Polsce?

- Szczególnie bardzo duże. Już pokazaliśmy to w XX wieku, kiedy szaleństwu ideologii uległy tak wielkie, mądre narody, jak Niemcy i Rosjanie, nasi sąsiedzi. W Polsce dobrowolnie to się nie udało, u nas takie ideologie trzeba było przynieść z zewnątrz, krzewić przy pomocy bomb, czołgów i bagnetów, w ciemnościach gestapowskich i ubeckich katowni. Myśmy aż tak nie zgłupieli, nie dali się aż tak uwieść. Zawdzięczamy to przede wszystkim naszej wierze, bo im więcej w umysłach i sercach jest prawdziwej wiary, tym mniej jest tam miejsca na ideologie, czyli wiary szczególnie błędne. To dlatego też komunizm u nas zawsze był najsłabszy i najszybciej się zawalił. Zawdzięczamy to głównie Kościołowi. Z tego mamy prawo być dumni, to może być nasz szczególny dar dla Europy - nasza wiara i krytycyzm wobec ideologii, które zbudowaliśmy na bardzo głębokiej wiedzy i - nieraz bardzo krwawym - doświadczeniu.

- Czyli mamy na czym budować naszą nadzieję?

- Oczywiście, na wszystko trzeba patrzeć w perspektywie Bożej, ostatecznej, czyli niejako „z góry”, metafizycznie. A w tej perspektywie każde zło jest słabsze od Boga, każde jego zwycięstwo jest lokalne i małe, przejściowe i tymczasowe. Genderimperium załamie się i rozpadnie, podobnie jak załamały się i rozpadły „niezwyciężalna, 1000-letnia” Rzesza oraz „obóz braterskich krajów socjalistycznych” zbudowany na marksizmie, czyli na „najbardziej światłej, naukowej teorii, którą kiedykolwiek widziała i miała zobaczyć ludzkość”. Chodzi tylko o to, żeby nastąpiło to jak najszybciej i w tym czasie pochłonęło jak najmniej ofiar, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Przyłożenie do tego ręki jest świętym i radosnym obowiązkiem każdej i każdego spośród nas.

* * *

Ks. Dariusz Oko - kapłan archidiecezji krakowskiej. Doktor habilitowany filozofii i doktor teologii, pracownik Wydziału Filozofii UPJPII w Krakowie. Po święceniach kapłańskich przez 6 lat studiował na uczelniach w Niemczech, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Przez całe 28 lat kapłaństwa zaangażowany równolegle w pracy naukowej i duszpasterstwie (jako stały rezydent w parafiach polskich, europejskich i amerykańskich). Przez 16 lat duszpasterz studentów i od 16 lat duszpasterz Służby Zdrowia Archidiecezji Krakowskiej. Podczas studiów, konferencji naukowych i pielgrzymek z lekarzami ok. 10 lat spędził za granicą, poznał ponad 40 krajów na 6 kontynentach. Znany także z działalności publicystycznej, zwłaszcza z krytyki teologii liberalnej oraz genderideologii, homoideologii i homoherezji.

za: niedziela.pl

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. absolwent KUL, godny "dyskutant" ideolog gender

Hartman chce zniszczyć Kodeks Etyki Lekarskiej
http://gosc.pl/doc/1602864.Hartman-chce-zniszczyc-Kodeks-Etyki-Lekarskiej

Wzburzenie w środowisku medycznym wzbudził wywiad prof. Jana Hartmana na temat Kodeksu Etyki Lekarskiej.

Uważa on, że KEL jest „mieszaniną mowy-trawy oraz ekspresji różnych
korporacyjnych fobii, urazów i zaklęć, nieudolną próbą połączenia dwóch
zasad: dobra pacjenta i dobra korporacji”. - Amatorszczyzna i oportunizm
- uważa prof. Hartman.

Kpi już z pierwszego artykuł KEL, który mówi, że „zasady etyki
lekarskiej wynikają z ogólnych norm etycznych”. - Ha, a jakież to są te
„ogóle normy etyczne”? Czyżby lekarze, w tym twórcy KEL, umieli takowe
wymienić, i to wszyscy takie same? Wolne żarty - toż to tylko taka sobie
mowa, wiesz, dla picu - drwi.

(Pełny tekst wywiadu znajdziesz TUTAJ)

W odpowiedzi rozgorzała debata w branżowych mediach: mp.pl oraz i medexpress.pl

Zdumiony i zaniepokojony wypowiedzią filozofa, powołanego przez
Ministra Zdrowia do komisji ds. etyki w ochronie zdrowia, jest szef
Naczelnej Rady Lekarskiej dr Maciej Hamankiewicz. - Profesor Hartman w
ironiczny, a momentami wręcz wulgarny sposób odnosi się do zapisów
kodeksu etyki jednej z największych grup zawodowych w Polsce o tak
szczególnym znaczeniu zaufania społecznego - stwierdził szef NRL.

- Moim zdaniem, jest dokładnie odwrotnie niż twierdzi profesor Hartman.
Odwołanie się do "ogólnych norm etycznych" jest największą zaletą KEL
Takie normy oczywiście są, a ich podstawą jest uznanie, że człowiek ma
przyrodzoną i niezbywalną godność - dodał lider Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy dr Krzysztof Bukiel.

Jeszcze gwałtowniej zareagował prorektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Jan Duława.

- To, co wyprawia (to najłagodniejszy eufemizm, jako udało mi się
znaleźć) pan profesor Hartman nie tylko przekracza granice przyzwoitości
i dobrego smaku, ale przede wszystkim uniemożliwia podjęcie
merytorycznej dyskusji. Dawno nie spotkałem się z takim nagromadzeniem
pychy, arogancji i lekceważenia - napisał w liście otwartym do ministra
zdrowia Bartosza Arłukowicza.

Prof. Duława skrytykował „niezwykłe nagromadzenie półprawd, przeinaczeń
i zwykłej nieprawdy, a przede wszystkim inwektyw (np. takie frazy jak:
„jest też dowodem głupoty, bo nawet niezbyt rozgarnięty człowiek
pojmie”, „witaj w feudalnej krainie bufonady i hipokryzji, synku”, „mowa
dla picu”, „bełkot”, „żenujące”.)

Zdaniem prof. Duławy, ze sposobu narracji pana profesora (Hartmana)
można wyciągnąć wniosek, że nie oczekuje on podjęcia dyskusji. - Trudno
bowiem dyskutować z właścicielem prawdy objawionej. Nie wiem kto i kiedy
mu tę prawdę objawił, ale nie życzę sobie, aby pan profesor Hartman
uczył mnie etyki mojego zawodu. To, co dla niego jest „sytuacją
trywialną”, dla mnie i dla moich kolegów codziennie jest dramatycznym,
często tragicznym, bo nierozwiązywalnym problemem m.in. etycznym, który
mimo wszystko rozwiązywać muszę. Z wdzięcznością przyjmę każdą pomoc,
ale nie wyobrażam sobie, aby udzielić mógł jej ktoś, kto okazuje mi
pogardę i uważa mnie za nadętego głupca - pisze ceniony internista do
ministra zdrowia, apelując, by ten uniemożliwił panu profesorowi
Hartmanowi podejmowanie prób majstrowania przy jakimkolwiek dokumencie
związanym z jego pracą, a szczególnie z etyką lekarską.

Zaniepokojony jest także dyrektor Międzywydziałowego Instytutu Bioetyki
Uniwersytetu Papieskiego im. Jana Pawła II w Krakowie ks. dr hab.
Andrzej Muszala. - Jan Hartman w swojej krytyce Kodeksu Etyki Lekarskiej
neguje istnienie norm ogólnych. Tymczasem odrzucenie tych
norm sprawia, że etyka staje się umową społeczną, a prawo traci swój
fundament. Spór tak naprawdę toczy się nie o Kodeks, ale o coś o wiele
głębszego: o społeczeństwo, o ludzką godność - podkreśla ks. prof.
Muszala.

- Pan Hartman widzi w Kodeksie „aksjologiczny chaos”. Oczywiście,
myślenie systematyczne, logiczne, oparte na wartościach dla kogoś, kto
zamiast racjonalnej argumentacji używa emocjonalnych wykrzykników, musi
się jawić jako niezrozumiałe i chaotyczne. Np. nie podoba mu się
stwierdzenie, że zasady etyki lekarskiej wynikają z ogólnych norm
etycznych. Jego zdaniem nic takiego nie istnieje. Jeżeli odrzuca się
normy ogólne, etyka staje się umową społeczną. Zasady etyczne zostają
wówczas zawieszone w próżni, zaś prawo traci swój fundament; można by go
wówczas zmieniać zgodnie z chwilowymi zapotrzebowaniami - ostrzega szef
bioetycznego instytutu.

Zwraca przy tym uwagę, że Jan Hartman nie jest lekarzem, ani
bioetykiem. - Ani w badaniach magisterskich, ani doktorskich bioetyką
się nie zajmował. Tytuł bioetyka uzurpuje sobie od jakiegoś czasu. W
swoim artykule w sposób niekompetentny odnosi się do wartości dla
lekarzy fundamentalnych i szanowanych od setek lat - podsumowuje ks.
prof. Muszala.

By przekonać się, jak groźne jest dopuszczenie prof. Hartmana do wpływu
na kształtowanie etyki w polskiej medycynie, zerknij tutaj: Hartman: Eugenika prewencyjna stanie się standardem

Nasza sonda: Czy popierasz poglądy etyczne prof. Hartmana?

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Coraz więcej praw dla homoseksualistów

Aby zrozumieć
procesy, które się dziś dokonują musimy sięgnąć do tzw. rewolucji
seksualnej z 1968 roku – powiedział ks. Prof. Paweł Bortkiewicz –
teolog, moralista.

Przypomnijmy nie milkną
echa po tym jak we Francji została uchwalona ustawa zezwalającą na
zawieranie związków homoseksualnych na prawach małżeństw i adoptowanie
dzieci przez pary tej samej płci.

Tymczasem propagowanie społecznej
akceptacji dla homoseksualizmu podobnie jak dla pedofilii i zoofili
sięga rewolucji seksualnej z 1968 roku. Sprzyjała temu ofensywa mediów i
poparcie zachodnioeuropejskiej lewicy. W Niemczech dopiero w ubiegłym
roku zdelegalizowano zoofilię, jej  zwolennicy doprowadzili w tym kraju
do rozrostu przemysłu pornograficznego dla zoofilów oraz utworzenia
specjalnych domów publicznych ze zwierzętami. Inaczej ma się rzecz z
homoseksualistami, którzy otrzymują w zachodnioeuropejskich krajach UE,
coraz więcej praw.

- Chcąc
zrozumieć te procesy, które dzisiaj się dokonują musimy koniecznie
sięgnąć do tzw. rewolucji seksualnej z ’68 roku. Warto przypomnieć, że
ta rewolucja seksualna bazowała i do dzisiaj bazuje na dwóch wektorach: z
jednej strony pojęciu rewolucji, która jest pojęciem typowo
heglowsko-marksistowskim i które bardzo wyraźnie sugeruje, że to co dziś
jest lepsze od tego co było wczoraj, a gorsze od tego co było jutro.
Czyli, że mamy linearny, rosnący, postępowy ciąg dziejów. Natomiast
drugi wektor tej rewolucji, to jest redukcja człowieka, rewolucja
seksualna miała wymiar czysto Froid’owski w którym człowiek został
sprowadzony wyłącznie do momentu popędowego, do momentu libido, do
zaspokojenia tego popędu
-mówi ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

Ksiądz profesor akcentuje, że obecnie mamy też do czynienia z kolejnym krokiem w celu promocji pedofilii.

- W związku
z tym, że postuluje się edukację seksualną dziecka od 4 roku życia –
takie są zalecenia międzynarodowe, które Polska próbuje też akceptować i
przyswajać – zauważmy, że w tej sytuacji koronny argument, który do tej
pory bywał stosowany w sytuacjach kontra pedofilii mianowicie argument o
tym, że jest to wykorzystywanie dziecka nieletniego wbrew jego woli,
wbrew jego świadomości. Ten argument upadnie, bo jeśli dziecko ma już 12
lat to jest już uświadamiane seksualnie, od lat 8 a zatem trudno mówić o
tym, że ono w sposób bezwolny i w sposób ubezwłasnowolniony było
poddawane jakimkolwiek zabiegom –
dodaje ks. prof. Paweł Bortkiewicz.

 http://www.radiomaryja.pl/informacje/coraz-wiecej-praw-dla-homoseksualistow/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Degeneracja - Sodomita

Degeneracja - Sodomita prowadzi lekcję w szkole w Lublinie....

"Tak
wyglądają pierwsze lekcje "gender" w polskich szkołach i przedszkolach.
Transwestyta Telimena Fenis na spotkaniu z dziećmi w Lublinie
6.06.2013."
To nie żarty, to
rzeczywistość i bezpośrednie pokłosie pozwalania cwelom, pedofilom i
pederastom manifestowania na ulicach. Zaczęli od "parady równości", dziś
wkroczyli do szkół . . . Tragiczna degeneracja.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

47. Och...

Spojrzałam na to zdjęcie...
I otóż wczoraj w telewizji, która ma w nazwie "Polska" był jakiś program dla dzieci prowadzony przez J. Pakosińską. Brał w nim udział lekarz. Podjął on bardzo ważny dla dzieci temat - lifting.
Tak, lifting. "No, bo wiecie, skóra się rozciąga i wasi dziadkowie i babcie często chcą i wy kiedyś..." Ja tego nie wdziałam - opowiedziała mi o tym wstrząśnięta znajoma.
Lekarz, którego nazwiska nie znam i Pakosińska, której nazwisko jest znane wzięli udział w uroczym programie dla dzieci który - zdaniem odpowiedzialnych za TVP ludzi - nie ma wspólnego z żadną ukrytą reklamą i straszliwym skandalem...

avatar użytkownika Maryla

48. Gender jak niebezpieczna choroba

Ideologia gender powinna być studiowana na katolickich uczelniach w formie krytycznej analizy - powiedział w wywiadzie dla KAI ks. dr hab. Dariusz Oko. Wykładowca Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie skomentował ofertę wykładu na KUL pt. „GENDER: feminizm, queer studies, men’s studies” oraz reakcję bp. Wiesława Meringa w tej sprawie. Ideologia gender powinna być studiowana na katolickich uczelniach, bo trzeba znać swojego przeciwnika, a ona jest współcześnie jednym z najważniejszych narzędzi intelektualnych środowisk lewacko-ateistycznych, często śmiertelnych wrogów zarówno zdrowego rozumu, jak i chrześcijaństwa. Ja sam okazyjnie wspominam o niej na moich wykładach, ilustruję nią pewne tezy filozoficzne oraz planuję systematyczne zajęcia na jej temat.

Pytanie jednak, jak się to robi. W formie krytycznej analizy, do której może nawet okazyjnie zaprasza się zwolenników tego nurtu, czy też apologetyczno-propagandowego wykładu prowadzonego przez nich samych, czy też przygotowanego pod ich przemożnym wpływem? Sam tytuł tego wykładu nie daje pewności, że chodzi o pierwszą formę, brzmi jak skopiowany z programów ośrodków genderowych. Brakuje choćby podtytułu w rodzaju: „Spojrzenie krytyczne”. - mówił w rozmowie z KAI ks. dr hab. Dariusz Oko.

Reakcję księdza biskupa Wiesława Meringa uważam jak najbardziej za odpowiednią. Tak realizuje on swoje podstawowe zadanie, pyta jak dobry, czuwający pasterz, czy do owiec nie zbliżają się wilki w owczych skórach. - dodał ks. Oko - Problem jest bardzo poważny, ponieważ na Zachodzie wiele katolickich uczelni zostało zniszczonych przez naiwne, lekkomyślne otwieranie się na ideologie ateistyczne. Od ich studiowania płynnie przeszły one do ich propagowania, z katolickich w wielu obszarach stały się antykatolickie. Takimi ideologiami trzeba się zajmować, tak jak bakteriami niebezpiecznych chorób - żeby się na nie uodpornić, wytworzyć przeciwciała, wynaleźć lekarstwa, a nie żeby się nimi zarazić, chorować i umrzeć. Osoby, które tego nie potrafią, nie powinny tego robić, bo próbują się zmierzyć z wyzwaniem ponad swoje siły.

http://gosc.pl/doc/1606119.Gender-jak-niebezpieczna-choroba

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

49. upadek naszej cywilizacji i to na własne życzenie

czy damy radę postawić temu tamę ? ta zaraz ogarnia całą Europę...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

50. Ideologia gender i totalitaryzm

ks. Marek Dziewiecki

Ks. Dziewiecki: Ideologię gender propagują ci, którzy chcą zdobyć władzę absolutną na zawsze.

Ideologia gender to taka fikcja, która jest najbardziej sprzeczna z rzeczywistością, spośród wszystkich fikcji, jakie w dotychczasowej historii wymyślili ludzie przewrotni. Fikcja ta opiera się na trzech założeniach. Założenie pierwsze: ciało i jego biochemiczne uwarunkowania nie określają płci człowieka, gdyż ta jest wyłącznie wytworem kultury, podobnie jak wytworem kultury są malowidła, rzeźby czy dzieła architektury. Założenie drugie: kryterium ludzkiej tożsamości nie jest rozumność i wolność, która czyni człowieka zdolnym do miłości, lecz tak zwana orientacja seksualna, którą można dowolnie zmieniać. Wyjątkiem jest orientacja homoseksualna, którą genderowcy – wbrew własnym założeniom – uznają za coś wrodzonego, a nie kulturowo nabytego. Założenie trzecie: sensem życia człowieka są doznania seksualne i dlatego przeżywanie przyjemności seksualnych wystarczy człowiekowi do szczęścia. Wszystko inne w ideologii gender jest dodawane wyłącznie po to, by jej absurdalne założenia nie były widoczne natychmiast i by jej intelektualny prymitywizm nie stał się oczywisty nawet dla dzieci, które odróżniają przecież mamę od taty.

To właśnie w imię opisanych powyżej trzech utopijnych założeń genderyści dążą do tego, by już w przedszkolu dzieci skupiały się seksie i doznaniach seksualnych, a jednocześnie by postrzegały swoje ciała w oderwaniu od płci i płodności. W imię tych samych założeń ideolodzy gender dążą do tego, by w żadnej fazie życia człowiek nie uczył się kochać i by zapomniał o swojej tęsknocie za szczęśliwym małżeństwem i trwałą rodziną.

Ideologia gender jest w jeszcze bardziej radykalny sposób sprzeczna z faktami – a przez to jeszcze bardziej groźna – niż ludobójcza ideologia marksistowska, która samą siebie uznała za jedyną naukową i która miliony ludzi przymuszała do wiary w to, że ustrój komunistyczny był najlepszym miejscem rozwoju człowieka. Jak to możliwe, że tak oczywistą utopię, jaką jest ideologia gender, otwarcie propagują – a nawet uznają za naukową! – nie tylko niektórzy politycy, dziennikarze czy przedstawiciele (niskiej) kultury, ale nawet niektórzy pracownicy akademiccy? Odpowiedź jest zaskakująco prosta. Otóż ludzie ci wiedzą, że chodzi tu o ideologię, która może stać się narzędziem najdoskonalszej ze wszystkich dotychczasowych tyranii totalitarnych. Ideologię gender wspierają ci, którzy dążą do zdobycia władzy całkowitej i na zawsze, a także ci, którzy chcą należeć do układu, czerpiącego stanowiska i pieniądze, przydzielane przez totalitarnych władców.

Wszystkie dotychczasowe systemy totalitarne musiały upaść. Nie da się bowiem w nieskończoność podtrzymywać sytuacji, w której zdecydowana mniejszość żyje kosztem zdecydowanej większości obywateli. Podtrzymywanie takiego systemu jest na długą metę zbyt kosztowne. Grupa trzymająca władzę musi przeznaczać ogromne środki na finansowanie osób oraz instytucji, które na różne sposoby terroryzują gnębionych obywateli. Ideologia gender daje możliwość dokonania radykalnej zmiany w tym względzie, gdyż zmierza do sytuacji, w której to sami obywatele pozbawią siebie wolności i będą dążyć do tego, by nic w tym względzie się nie zmieniło! Celem ideologii gender jest doprowadzenie do uzależnienia większości ludzi od seksu. Tacy ludzie – na wzór alkoholików czy narkomanów – uczynią bowiem wszystko, by nikt ich już z tego stanu nie uwolnił. Ludzie, którzy popadną w erotomanię, nie tylko nie zdołają odebrać władzy dyktatorowi, lecz jeszcze staną się dla niego źródłem ogromnych dochodów. Każde pieniądze wydadzą na pornografię, prostytucję, „zmianę” płci, antykoncepcję, aborcję czy leczenie chorób wenerycznych. Resztę pieniędzy wydadzą na eutanazję, gdy już odkryją, że seksualność oderwana od miłości i płodności, nie tylko ich nie uszczęśliwia, lecz przeciwnie – odbiera im chęć istnienia.

Największą przeszkodą na drodze do zwycięstwa totalitaryzmu opartego na ideologii gender są chrześcijanie, którzy respektują rzeczywistość stworzoną przez Boga. A Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę. Wskazał też drogę do trwałego szczęścia. Drogą tą jest płodne małżeństwo. Ideolodzy gender uczynią wszystko, by niektórych chrześcijan przeciągnąć na swoją stronę, a pozostałych zastraszyć i wyeliminować z życia publicznego. Gdyby im się to udało, wtedy najbardziej radykalny totalitaryzm w dziejach ludzkości stałby się faktem.

http://gosc.pl/doc/1603065.Ideologia-gender-i-totalitaryzm

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

51. Cały czas mam wątpliwości

Cały czas mam wątpliwości


Z JE ks. bp. Wiesławem Meringiem,
przewodniczącym Rady ds. Kultury i Ochrony Dziedzictwa Kulturowego
Konferencji Episkopatu Polski, rozmawia Paulina Gajkowska

Jak Ksiądz Biskup odebrał stanowisko księdza rektora Antoniego
Dębińskiego w kwestii nowego kierunku na Katolickim Uniwersytecie
Lubelskim, na którym ma być wykładana ideologia gender?

– Po pierwsze, chciałbym podkreślić, że cieszę się, iż między innymi
pod wpływem moich pytań został zauważony i poruszony głośno ważny temat.
W moim przekonaniu, katolicki charakter lubelskiej uczelni jest czymś
niezwykle cennym i ważnym. Wszystko, co ten katolicki rys może w
jakikolwiek sposób zaciemniać czy przysłaniać, jest nie do
zaakceptowania. Zawsze tak myślałem: jako student KUL, potem absolwent i
teraz jako biskup. Dyskusja uaktywniona w pewnym sensie po moim liście,
w którym zwróciłem się do księdza rektora z szeregiem pytań, pozwoli,
jak sądzę, stopniowo wiele rzeczy wyjaśnić. Pragnę jednocześnie
zaznaczyć, że nigdy nie podejrzewałem KUL o to, że będzie propagował
ideologię gender.

Kontrowersje i obawy wynikają z faktu pomysłu współpracy przy tworzeniu nowego kierunku z ośrodkami antykatolickimi?

– Tak, mój niepokój budzą ludzie, którzy mają się tym zajmować, a
dokładnie instytucja, w oparciu o którą KUL zamierza budować nowy
kierunek. Żadna z prób tłumaczenia czy usprawiedliwiania tego faktu
podjęta przez władze uczelni nie uspokaja niestety moich wątpliwości.
Nie jestem pewien, czy zostaną wybrani właściwi ludzie. Mamy znakomitych
specjalistów, którzy o zagrożeniach ideologii gender potrafią mówić w
sposób kompetentny i właściwy. Gdybym wiedział, że właśnie taki
naukowiec miałby prowadzić pod krytycznym kątem wykład z ideologii
gender, nie miałbym żadnych wątpliwości ani obaw. Takiej pewności
niestety nie mam. Kolejną sprawą, o której warto powiedzieć, jest
kwestia przyznania się do błędu. Odnoszę wrażenie, że ten przedmiot był
przygotowywany poza społeczeństwem katolickim. Uniwersytet nie ma
obowiązku pytać każdorazowo, czy może wprowadzać takie, a nie inne
zajęcia – nie musi o to pytać ani biskupa, ani katolickiej opinii
publicznej. Od początku jednak ta sprawa była prowadzona niezręcznie.
Brakuje jednoznacznego stwierdzenia, że będzie to omówienie krytyczne, a
nie indoktrynacja. Nie ma zgody na tezy głoszone przez gender, ponieważ
jest to nurt jadowicie i skrajnie antychrześcijański. Tak groźnej,
wytoczonej przeciwko naszej cywilizacji ideologii jeszcze nie było.
Stanowi ona kompensację wszystkich najbardziej niebezpiecznych nurtów, z
którymi mamy do czynienia od wielu dekad, a w sposób szczególny i
zintensyfikowany od 1968 roku. Liczę na to, że środowisko KUL, które nie
jest wcale jednolite, jeśli chodzi o ocenę wprowadzenia tego
przedmiotu, wymoże na władzach, aby sprawa została wyjaśniona. Ufam, że
uda się znaleźć ścieżkę, dzięki której zyskamy pewność, iż wykład będzie
miał charakter krytycznej oceny zjawiska gender.

W obronie zasadności pojawienia się przedmiotu gender na uczelni
katolickiej przytaczany jest argument wskazujący na obecność wykładów z
marksizmu w czasach PRL, których celem ostatecznie nie była obrona ani
legitymizacja podwalin myśli komunistycznej.

– Pamiętam dobrze te wykłady, ponieważ na nie uczęszczałem. Do dziś
mam podpisy w moim indeksie z zaliczeń. Różnica jednak jest taka, że w
tamtych czasach nie miałem najmniejszych wątpliwości, że nie biorę
udziału w indoktrynacji, ale uczestniczę w tych zajęciach, aby
dowiedzieć się, czym w istocie jest marksizm i jak należy sobie z nim
radzić. Jeśli KUL doprowadzi do sytuacji, w której nie będziemy zmuszani
artykułować naszych obaw, ponieważ zostaną one rozwiane poprzez
konkretne kroki podejmowane przez władze uczelni, problem zniknie.
Domyślam się, że trudno przyznać się do błędu i wycofać z zamiarów.
Jednak w tej sytuacji jest to konieczne, aby oczyścić całą sprawę i
nadać jej właściwy ton.

Czy uczelnia, której zależy na tym, aby zachować swój katolicki
profil i budowaną przez lata tożsamość opartą na tradycji
chrześcijańskiej, może – w jakimkolwiek celu – inicjować współpracę ze
środowiskami, które jawnie przeciwstawiają się nauce Kościoła i odcinają
od korzeni naszej cywilizacji?

– W takich sprawach głoszę zawsze czytelne poglądy. Otóż jest to
niebezpieczny „flirt” ze złym duchem. Katolik nie może równocześnie
popierać bieli i czerni, prawdy i fałszu. Nie da się połączyć w jedną
sensowną całość takiego „tańca upiorów”. W swoich celach ideologia
gender jest mroczna, zła i nieczysta i nie możemy wchodzić z nią w
jakąkolwiek formę współpracy. Wyjście z tej niewygodnej być może dla
władz uczelni sytuacji jest proste: przyznać się, że nie to było celem,
że doszło do niezrozumienia intencji, i naprawić całą sprawę, formułując
na nowo kształt wykładu.

Jakie zagrożenia niosłoby wprowadzenie indoktrynacji ideologii
gender na katolickiej uczelni? Oczywiście, mamy cały czas nadzieję, że
do niej nie dojdzie.

– Skutki byłyby rozległe i bardzo niebezpieczne dla umysłów młodych
ludzi pragnących poznać prawdę. Uniwersytet, który rozmywa już samą
decyzją o wykładzie tworzonym we współpracy z antykatolickimi ośrodkami
swoją katolicką tożsamość, wprowadza w błąd swoich studentów i
pracowników, jak również katolicką opinię publiczną. Powoduje niepokój i
zamęt. Natomiast dążenie do prawdy, dobra i piękna zakłada wewnętrzny
spokój, skupienie i pewność, że praca naukowa przebiega tak, jak
powinna. Ponadto podjęcie takiej decyzji może prowadzić do głębokich
podziałów w środowisku katolickim związanym z uczelnią. To, co jest
katolickie, musi pozostać katolickie, nie możemy iść pod żadnym pozorem
na układy ze złem. Mówili o tym bł. Jan Paweł II, Benedykt XVI i mówi
obecnie Franciszek. Już święty Paweł poucza nas, abyśmy unikali nawet
pozorów zła. W sytuacji, o której dyskutujemy już od kilku tygodni na
łamach „Naszego Dziennika”, najwidoczniej musiał być jakiś pozór zła,
skoro tak wielu ludzi wyraża głośno swoje wątpliwości i rozterki z nią
związane. Dlatego teraz do władz KUL należy całą sprawę w sposób
przejrzysty wyjaśnić i naprawić, aby obawy i zamęt ustąpiły miejsca
prawdzie.

Dziękuję za rozmowę.

Paulina Gajkowska

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-w-polsce/42326,caly-czas-mam-wa...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

52. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Karol Marks, to niemiecki Żyd, który nigdy nie kochał żadnego Boga.
Kochał komunę i pieniądze.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

53. Mateusz Marek/Nasz

zdjecie

Mateusz Marek/Nasz Dziennik

Gorzej niż marksizm


Gender do naszych polskich realiów weszło niejako kuchennymi drzwiami w przestrzeń życia publicznego i politycznego.

Stało się tak w roku 2012, gdy pełnomocnik do spraw równego
traktowania Agnieszka Kozłowska-Rajewicz w imieniu rządu
Rzeczypospolitej Polskiej podpisała Konwencję Rady Europy o zapobieganiu
i zwalczaniu przemocy wobec kobiet oraz przemocy domowej.

Konwencja stawiała niczym niepopartą, ale lansowaną z niezwykłą
konsekwencją tezę, iż przemoc to wynik kulturowej roli kobiety, a nie
patologii wszechobecnej w kulturze Europy. W preambule Konwencji
czytamy: „przemoc wobec kobiet jest manifestacją nierównego stosunku sił
pomiędzy kobietami a mężczyznami na przestrzeni wieków, który
doprowadził do dominacji mężczyzn nad kobietami i dyskryminacji tych
ostatnich, a także uniemożliwił pełną poprawę sytuacji kobiet”.

Nie można w tym miejscu oprzeć się myśli, że nowoczesna Konwencja
reaktywuje próchno i zgniliznę myśli Fryderyka Engelsa, który pisał: „W
historii za pierwszorzędny antagonizm należy uznać antagonizm między
mężczyzną i kobietą w monogamicznym małżeństwie, a za pierwszorzędny
ucisk – ucisk kobiety przez mężczyznę”.

Trzeba koniecznie dostrzec, że istnieje prosta kładka myślowa między
tymi poglądami Engelsa a radykalnym ruchem feministycznym, z którego
wyrasta ideologia gender. Już w latach 70. XX wieku szczególnie mocno
zaakcentowano wizerunek kobiety jako prototypu „klasy uciskanej”, a
małżeństwo i „obowiązkowy heteroseksualizm” uznano za narzędzia ucisku.

W takiej perspektywie macierzyństwo jest zagrożeniem wolności
kobiety, a najbardziej czytelnym znakiem jej własnej samorealizacji jest
aborcja i antykoncepcja.

Drogą do wyzwolenia staje się redefinicja płci. Wbrew oczywistości,
wbrew zdrowemu rozsądkowi, wbrew elementarnej intuicji genderyzm
kwestionuje istnienie płci biologicznej i zakłada, że w nowym porządku
świata ma istnieć tylko płeć społeczno-kulturowa, którą to można wybrać w
drodze eksperymentu. Dramatem, a wręcz tragedią, jest to, że absurdalny
konstrukt chorego umysłu zostaje umieszczony w zapisach prawnych wielu
dokumentów, jak choćby wspomnianej Konwencji. Jakie to ma konsekwencje?
Największą z nich jest możliwość przedefiniowania instytucji małżeństwa.

W tym celu podejmuje się – i jest to zjawisko szczególnie wymagające
wszelkiego możliwego oporu – presje edukacyjne. Artykuł 14 Konwencji
mówi wyraźnie, że: „W uzasadnionych przypadkach Strony podejmują
działania konieczne do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania
na wszystkich poziomach edukacji materiałów szkoleniowych dostosowanych
do zmieniających się możliwości osób uczących się, dotyczących
równouprawnienia kobiet i mężczyzn, niestereotypowych ról przypisanych
płciom”.

Oznacza to narzucony państwu obowiązek edukacji, pokazującej
nietypowe role płciowe jako normalne i typowe. Jest to przymus
edukacyjnej promocji homoseksualizmu i transseksualizmu z równoczesną
walką z tradycyjnym pojmowaniem płci oraz przypisanych im ról. To, co
może zdumiewać, to błyskawiczna i bezprecedensowa droga wdrażania owej
rewolucji seksualnej w realiach polskich.

Dnia 22 kwietnia 2013 roku na konferencji z udziałem przedstawicieli
Ministerstwa Edukacji Narodowej i Ministerstwa Zdrowia były omawiane
Standardy Edukacji Seksualnej WHO. Zakładają one, że:

– dzieci powinny być poddane edukacji seksualnej już przed czwartym rokiem życia;

– między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się
„skutecznie stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w
przyszłości” oraz powinno umieć „brać odpowiedzialność za bezpieczne i
przyjemne doświadczenia seksualne”;

– między 12. a 15. rokiem życia dziecko powinno potrafić samo zaopatrywać się w antykoncepcję;

– powyżej 15. roku życia można dziecku dodatkowo wpoić „krytyczne
podejście do norm kulturowych/religijnych w odniesieniu do ciąży,
rodzicielstwa itp”.

Wskazane „standardy” znalazły swój wyraz w spotkaniu 24 maja 2013
roku w gmachu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, gdy minister Agnieszka
Kozłowska-Rajewicz zaprezentowała Krajowy Program Działań na rzecz
Równego Traktowania na lata 2013-2015.

Pośpiech jest w tym wypadku zdumiewający, tym bardziej że opracowane
przez WHO standardy edukacji seksualnej w Europie nie mogą stanowić i –
jak wyraźnie wskazano na stronie 7 tego dokumentu – nie stanowią
wytycznych do wprowadzenia opisanego modelu edukacji seksualnej.

To kolejny segment w strategii podważania tożsamości biologicznej i
moralnej człowieka, a tym samym podważania małżeństwa i rodziny.

Jest to zjawisko, o którym bez cienia przesady można powiedzieć, że
jest gorsze niż marksizm i stalinizm. I zasługuje na stosowną reakcję.


Autor jest etykiem, kierownikiem Zakładu Katolickiej Nauki Społecznej UAM w Poznaniu, wykładowcą w WSKSiM.

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz Tchr

http://www.naszdziennik.pl/mysl/43048,gorzej-niz-marksizm.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. Holandia: Sąd orzekł, że

Holandia: Sąd orzekł, że fundacja “StitchingMartijn” ma prawo promować pedofilię
http://radiorp.pl/holandia-sad-orzekl-ze-fundacja-stitchingmartijn-ma-pr...

W Holandii, Sąd Apelacyjny orzekł, że nie można zakazać działalności fundacji, która promuje pedofilię. W 2012 r. Sąd Cywilny w Assen nakazał rozwiązanie fundacji “StitchingMartijn”, stwierdzając że oferuje ona kontakty seksualne między dorosłymi i dziećmi które są sprzeczne z normami i wartościami społeczeństwa holenderskiego. Teraz jednak wyrok sądu pierwszej instancji uchylił ten wyrok.

Dla sędziów, teksty i zdjęcia na stronie internetowej fundacji nie naruszają prawa. Sąd stwierdził że fakt, iż niektórzy członkowie klubu zostali skazani za przestępstwa seksualne, nie powinien być łączony z pracą samej Fundacji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

55. TAK TAK NIE NIE

Klęska Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. W stosunku do poprzedniego roku stracił prawie 30 proc. kandydatów na studia! Tak gigantycznej straty nie zanotowała żadna inna uczelnia publiczna. Na na to KUL?
Te dane robią wrażenie. W ubiegłym roku w systemie rekrutacyjnym KUL zarejestrowało się 6730 kandydatów na studia, w tym roku - 4780. Spadek liczby chętnych na tle innych uczelni jest bardzo duży, nawet jeżeli uwzględnimy niż demograficzny. Politechnika Lubelska odnotowała 5 proc. mniej kandydatów, Uniwersytet Przyrodniczy - 8 proc. Co ciekawe, w przypadku UMCS liczba kandydatów na studia wzrosła w stosunku do poprzedniego roku o 8 proc.

Jaki jest powód klęski KUL? W ostatnim czasie uczelnię ostro krytykowały portale i media katolickie, w tym o. Rydzyka. Choćby za to, że uczelnia nie chciała ukarać prof. Zofii Kolbuszewskiej z Instytutu Filologii Angielskiej KUL, która stanęła w obronie dyrektorki teatru z Poznania (po wulgarnym komentarzu dotyczącym nowego papieża chciano artystkę odwołać z funkcji). Ks. prof. Antoni Dębiński, który kieruje uniwersytetem od jesieni ubiegłego roku, nie ugiął się przed żądaniami zwolnienia Kolbuszewskiej z pracy. Druga głośna sprawa to spór o "gender". KUL został zaatakowany przez biskupa włocławskiego Wiesława Meringa za to, że w programie nowych studiów dotyczących kultury i animacji sieci znalazł się wykład poświęcony problematyce "gender". Uniwersytet krytykowały portale i media ultrakatolickie za to, że próbuje przedstawiać studentom "lewacką ideologię".

Cały tekst: http://lublin.gazeta.pl/lublin/1,48724,14255561,KUL_w_ciagu_roku_stracil...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

56. Gender - nowe oblicze walki z Bogiem

Rozmowa z bp. Wiesławem Meringiem
http://www.pch24.pl/gender---nowe-oblicze-walki-z-bogiem,16232,i.html#ix...

Ekscelencjo, w niedawnym swoim wystąpieniu zwrócił Ksiądz Biskup uwagę opinii publicznej na temat ideologii gender. Czy chrześcijanie powinni postrzegać tę ideologię jako zagrożenie? Jeśli tak, to dlaczego?

 

- Bardzo cieszę się ze stosowania takiego nazewnictwa. Gender
bowiem nie uważam za filozofię, tylko za ideologię. Podstawową różnicę
widzę w tym, że filozofia z natury szuka prawdy, a ideologia jest
przekonana, że już ją znalazła i teraz próbuje wszelkimi sposobami
narzucić ją ludziom. Tak więc należy mówić o ideologii gender niezależnie od tego, że bazuje ona na niektórych myślach, prądach i kierunkach filozoficznych, o których jeszcze powiem.

 

Gedner jest śmiertelnie
poważną próbą walki z chrześcijaństwem. Do tej pory najstarszą formą
antychrześcijaństwa był ateizm, twierdzący, że nie ma Boga. Gender
natomiast nie tylko przyjmuje ateizm, lecz również kwestionuje samą
koncepcję człowieka, który staje się czymś trudno uchwytnym,
„niedokończonym”, jakimś rodzajem meduzy, przybierającej naturę i
właściwości odmienne w różnych sytuacjach kulturowych. Człowiek staje
się wytworem swoich zmysłowych namiętności; nie jest już „mężczyzną i
kobietą”, lecz sprawia wrażenie czegoś niedokończonego,
niezrealizowanego, a o swojej naturze decyduje sam. Gender
zatem unicestwia Boga, człowieka, jego naturę, rodzinę, małżeństwo!
Zresztą uderzenie w Boga – zawsze jest również ciosem w człowieka!

 

Nic dziwnego, że takie poglądy muszą
budzić najgłębszy niepokój chrześcijan, znajdujących w Biblii, tradycji i
nauce społecznej Kościoła wskazówki, pozwalające uchwycić istotę
człowieka, jego powołanie, Boży plan względem ludzi – rodzinę dla Syna
Bożego wybrał sam Bóg! – czy wreszcie przypomnienie, iż człowiek nie ma
hołdować instynktom, lecz kierować nimi, panować nad nimi w oparciu o
pomoc Bożą.

 

Czy dostrzega Ksiądz Biskup jakieś podobieństwa między gender a innymi lewicowymi ideologiami, które w II połowie XX wieku opanowały uniwersytety zachodniego świata?

 

- Walka z Bogiem zaczęła się
wcześniej niż w XX wieku. Największe „zasługi” przynosi bez wątpienia
filozofia oświecenia. Voltaire pragnął pozbawienia papieża władzy
doczesnej, a na uczelniach chciał wprowadzić nauczanie świeckie i
heretyckie; duchowieństwo powinno zostać zniszczone, a terror powinien
ogarnąć ziemię i trwać na niej tak długo, dopóki choć jeden
chrześcijanin trwać będzie przy swojej wierze. To prawdziwe poglądy
filozofa – wzoru tolerancji; jeżeli jeszcze dodać do tego silne akcenty
antysemickie, to „światłość” Voltaire’a jaśnieje o wiele słabiej!

 

Podobnie słynny encyklopedysta Denis
Diderot, który wprawdzie niczego oryginalnego w filozofii nie stworzył,
ale stał się symbolem oświeceniowej myśli poprzez głoszony deizm,
antropocentryzm i krytykę religii. Wskazał tym samym prostą drogę do
sekularyzacji europejskiej kultury.

 

Najbardziej zajadłym przeciwnikiem
religii był jednak Ludwig Feuerbach, który w miejsce teologii chciał
wprowadzić antropologię, czyli na miejsce Boga postawić człowieka. Boga
uważał za wytwór ludzkiego intelektu, twierdząc, że to ludzkie
pragnienia, dążenie do szczęścia, przybiera Jego postać. Trudno tu
omawiać szczegółowiej poglądy Feuerbacha, ale zostały one przejęte przez
lewicę heglowską i rozpropagowane przez marksizm, który dobrze znamy.
Owocem z kolei indoktrynacji marksistowskiej stał się scjentyzm, a także
rewolta 1968 roku w świecie zachodnim. Wskutek negacji tradycji,
kultury zachodniego świata, oczywiście religii, autorytetów, itp.,
zrodziła się, po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach, właśnie
ideologia gender.

 

Dlaczego ideologie tego typu
tak łatwo znajdują sobie miejsce w polskich środowiskach
uniwersyteckich? Przecież doświadczenie komunizmu powinno uodpornić je
na nowe „mody intelektualne” importowane z zagranicy.

 

Nie sądzę, by ideologia gender
była szczególnie potrzebna i poszukiwana na polskich uczelniach. Jeżeli
władze uczelni wprowadzają ją w swoich programach, to kierują się
przede wszystkim poprawnością polityczną i pragnieniem bycia na bieżąco z
prądami współczesnej kultury, czy – może – bezmyślnym naśladowaniem
uniwersytetów amerykańskich czy zachodnioeuropejskich.

 

Przyjrzałem się nazwiskom ludzi wykładających w jedenastu różnych ośrodkach w Polsce ideologię gender:
bardzo trudno znaleźć tam jakieś znane nazwisko, poważnego pracownika
nauki, człowieka z autorytetem; najwięcej pojawia się skrajnych
feministek, zacietrzewionych w swoim przywiązaniu do głoszonych poglądów
i odsądzających od czci i wiary tych, którzy myślą inaczej. Niby głoszą
wolność i tolerancję, ale nie mają zamiaru dawać jej myślącym inaczej.

 

Wiele lat temu ksiądz profesor
Styczeń, przyjaciel Jana Pawła II, ostrzegał przed mitem antydogmatyzmu,
czyli uznawaniem prowizoryczności twierdzeń nauki. To prowizoryczność
jednak stanowi… dogmat tzw. społeczeństwa „otwartego”. Kosztem zatem
prawdy promuje się konsens społeczny; widoczne to jest także w myśleniu
filozoficznym i w teologii.

 

Katolicki Uniwersytet
Lubelski jest uczelnią bliską sercom wszystkich katolików w Polsce.
Ksiądz Biskup, jako jej absolwent, z pewnością w szczególny sposób
interesuje się wszystkim, co dotyczy KUL. Czy to właśnie było powodem
napisania przez Księdza Biskupa publicznego listu do rektora KUL z
pytaniem o wykłady gender, które mają być prowadzone na tej uczelni?

 

- Moja wypowiedź, dotycząca wykładów gender
na KUL-u, wynikła najpierw z pewnego zaniepokojenia sytuacją: nagle
pojawiają się zapowiedzi tej problematyki w wykładach, bez żadnych
dopowiedzeń, określeń, co ma być ich przedmiotem, celem, czemu mają
służyć. Wydawało mi się nieprawdopodobne, by uniwersytet katolicki tej
rangi co KUL, mógł po prostu udostępniać swoje sale wykładowe podobnie
smętnej ideologii. Prosiłem zatem Księdza Rektora o wyjaśnienie
sytuacji.

 

Niestety odpowiedzi mnie nie
satysfakcjonują. Zamiast pokrętnych tłumaczeń, trzeba było napisać, że
chodzi o krytyczne odniesienie się do modnego dzisiaj kierunku, że celem
wykładów jest ukazanie wewnętrznej sprzeczności gender, ich
charakteru antychrześcijańskiego, itp. Taka deklaracja uspokoiłaby
zarówno świeckich, jak i duchownych, i przyczyniła się do wyciszenia
niepokoju. W odpowiedziach jednak zwracano raczej uwagę na to, jak ważny
dla współczesności jest gender i jak korzystne będzie zaznajomienie z tymi poglądami studentów.

 

Nie podzielam entuzjazmu władz KUL-u:
niekoniecznie trzeba poznawać i doświadczać wszystkich brudów
dzisiejszej kultury, żeby naprawdę ją ubogacić tym, co dobre, mądre i
piękne. Taki jest pogląd również wielu pracowników KUL – zwłaszcza
Wydziałów: Teologicznego i Filozoficznego, których roli dla Kościoła w
Polsce nie da się przecenić!

 

Ośrodek Brama Grodzka-TeatrNN
– czyli instytucja, która współpracuje z KUL przy tworzeniu kierunku
studiów z fakultatywnymi wykładami z gender – jest środowiskiem
bliskim skrajnie lewicowej „Krytyce Politycznej”, co udowodnili m.in.
dziennikarze naszego portalu. Jednak wydaje się, że przedstawiciele KUL,
odpowiadając Księdzu Biskupowi, zbagatelizowali tę kwestię. Czy ma ona
istotne znaczenie dla wyrobienia sobie stanowiska na temat profilu tych
studiów?

 

- Akurat na pytanie o to, czy Ośrodek Brama Grodzka – Teatr NN jest najbardziej odpowiedni do współpracy z KUL w sprawie gender,
nie doczekałem się odpowiedzi ze strony Księdza Rektora. Jestem
wdzięczny środowiskom prawicowym za natychmiastową reakcję w tej
sprawie. W moim liście wskazywałem, że to dziennikarze nagłośnili
sprawę!

 

Sugerowałem też, że Kościół ma specjalistów wysokiej klasy, przygotowanych do ewentualnego, krytycznego omawiania gender
(myślę zwłaszcza o środowisku krakowskim z księdzem profesorem
Dariuszem Oko czy warszawskim z panią profesor Marią Ryś). Jak długo
uniwersytet katolicki, podejmując tak kontrowersyjną problematykę,
będzie korzystał ze skrajnie lewicowego ośrodka „Bramy Grodzkiej…”, tak
długo nie będę miał wątpliwości, że sytuacja rozwija się w niedobrym
kierunku. Trudno się spodziewać krytyki gender ze strony ludzi, którzy ją na co dzień popierają i promują! To jest przecież zupełna naiwność!

 

W liście do KUL wspomniał Ksiądz Biskup o tym, że planuje podjąć temat gender na szerszym forum Konferencji Episkopatu Polski. Czy planuje Ksiądz Biskup jakieś kroki w tej sprawie?

 

- Problem ten podjąłem na Konferencji
Episkopatu, ale nie jestem upoważniony do przedstawienia tych spraw na
zewnątrz. Ciągle liczę na uzdrowienie sytuacji przez odpowiednie decyzje
władz uczelni, a także przez stymulującą rolę Wielkiego Kanclerza
KUL-u.

 

A czy planuję jakieś dalsze kroki w tej sprawie? Naturalnie, ale jeszcze nie pora o tym mówić.

 

Czy Kościół w Polsce jest intelektualnie przygotowany, by stawić czoło ideologii gender?

 

- Tu akurat nie mam najmniejszych
wątpliwości i to zarówno jeżeli chodzi o świeckich przedstawicieli
Kościoła, jak i o duchownych.

 

Mamy znakomite ośrodki studiów nad
teologią małżeństwa i rodziny (Warszawa, Kraków, Lublin); mamy autorów,
którzy nie boją się nazywać rzeczy po imieniu (wspomniani już: ksiądz
profesor Dariusz Oko, pani profesor Maria Ryś); znakomite środowiska
publicystyczno-popularyzatorskie, skupiające się wokół tygodników
katolickich („Gość Niedzielny”, „Przewodnik”, „Niedziela”, „Idziemy”);
jest „Nasz Dziennik”, Radio „Maryja”, TV Trwam; są aktywne centra
chrześcijan świeckich, zainteresowanych przekazywaniem integralnej nauki
Kościoła dotyczącej małżeństwa i rodziny; są ośrodki myśli Jana Pawła
II (Kraków, Warszawa), której przecież w żaden sposób nie da się
pogodzić z gender; są wreszcie środowiska mniej związane z
Kościołem instytucjonalnym, ale wyraźnie wierne chrześcijańskiej wizji
małżeństwa i rodziny (np. „Sieci”, „Do Rzeczy”, „WPiS”, „Polonia
Christiana”, itp.).

 

Za każdą pracę, publikację i troskę w
tej dziedzinie, za jasne prezentowanie zdrowego rozsądku – jestem
wymienionym środowiskom ogromnie wdzięczny. Już wielokrotnie
doświadczaliśmy w Polsce, jak bardzo wiele znaczy głos opinii
społecznej; ruchy i stowarzyszenia kościelne mają wiele do potwierdzenia
także w tej sprawie.

 

Liczni publicyści katoliccy,
czy konserwatywni, zauważają, że na KUL działy się niedawno inne
niepokojące rzeczy. Na przykład wystąpienie prof. Zygmunta Baumana jako
głównej „gwiazdy” Kongresu Kultury Chrześcijańskiej czy przypadek prof.
Zofii Kolbuszewskiej, która broniła skandalicznej wypowiedzi szefowej
Teatru Ósmego Dnia na temat Ojca Świętego. Tymczasem od lat obserwujemy w
wielu krajach Europy czy w USA proces laicyzacji uczelni katolickich.
Uczelnie powołane do tego, by kształcić katolików, dobrowolnie rezygnują
ze związków z Kościołem i katolicyzmem. Czy Ksiądz Biskup nie obawia
się, że za kilka lat w Polsce nie będzie już miejsc intelektualnego
kształtowania elit katolickich?

 

- Niektóre z sygnalizowanych tu
problemów poruszył niedawno w swojej rozmowie z Rektorem KUL ksiądz
redaktor Tomasz Jaklewicz na łamach „Gościa Niedzielnego”. Warto tekst
Jego wywiadu z Księdzem Rektorem KUL przeczytać!

 

Natomiast, coraz więcej ujawnianych
wiadomości na temat profesora Zygmunta Baumana, wypadek Pani Dziekan,
broniącej obrzydliwej wypowiedzi dyrektorki Teatru Ósmego Dnia z
Poznania na temat Ojca Świętego, nie tylko budzi niepokój, ale
zdecydowany sprzeciw. Te wypadki to „małpowanie” najgorszych wzorów
amerykańskich: jeden z uniwersytetów katolickich w USA nadał przecież
doktorat honoris causa prezydentowi Obamie, znanemu z popierania aborcji i przeznaczania na nią olbrzymich środków.

 

Ja pamiętam zupełnie inny KUL:
Uniwersytet wtedy był mały, ale prężny, zwarty i nieustannie wierny
moralnej i społecznej nauce Kościoła. Nie mógł w pełni cieszyć się
wolnością, bo tej nie było dla żadnej uczelni w Polsce. Nie szukał
jednak nowinek, mód lansowanych przez określone środowiska, tylko zajęty
był dzisiejszym odczytywaniem wielkiego spadku, jaki chrześcijaństwo
wniosło w życie kontynentu, świata i naszego kraju.

 

Pytanie o wierność Ewangelii i Nauce
Społecznej Kościoła powinna być pierwszym kryterium, dla którego
podejmuje się badania nad takim czy innym problemem. Uniwersytety
Katolickie zaistniały głównie dla podejmowania intelektualnej refleksji w
tych dziedzinach, które wyrzucono ze szkół państwowych (teologia,
filozofia). Dziś KUL liczy wielu studentów, ale ilość nie przełożyła się
na jakość studiów: pospieszne kształcenie najczęściej rodzi bylejakość,
a KUL zamienia się w lokalną, lubelską szkołę, którą poza nazwą coraz
mniej łączy ze swoim poprzednikiem i nazwiskami takich Mistrzów jak:
Mieczysław Albert Krąpiec, Stefan Swieżawski, Marian Kurdziałek, Karol
Wojtyła, Wincenty Granat, Józef Kudasiewicz, Stanisław Łach czy Irena
Sławińska, Czesław Zgorzelski, Marian Maciejewski, Janina
Niemirska-Pliszczyńska i inni.

 

I jeszcze jedna uwaga: z niepokojem
mówiąc o KUL – nie myślę o Wydziałach Teologicznym czy Filozoficznym,
które kontynuują znakomite tradycje.

 

Powtórzę: Uniwersytet Katolicki ma
wiernie przekazywać naukę Kościoła; tym musi przekonywać o swojej
konfesyjności, a nie przypinaniem kolejnych odznaczeń do sutann. W
przeciwnym razie, nie daj Bóg, niepokój wyrażony w pytaniu może stać się
ciałem.

 

Oczywiście, nie reprezentuję tu poglądów niczyich – poza moimi własnymi, co wypada mi jasno zaznaczyć.

 

Jak można przeciwdziałać laicyzacji katolickich uczelni?

 

- Przeciwdziałanie laicyzacji
katolickich uczelni to przede wszystkim kwestia właściwego doboru kadr,
ludzi, którzy nie tyle zajęci będą osiągnięciem kolejnych stopni
naukowych, ile trwaniem i propagowaniem prawdy o Ewangelii. Nie wdając
się w żadne szczegóły, wydaje mi się, że jest to kluczowe dla
zrozumienia błędnej decyzji o wprowadzeniu modnej dziś ideologii w
problematykę studiów, na dodatek w oparciu o niewłaściwe środowisko.

 

Rozmawiali: Piotr Doerre, Krzysztof Gędłek

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

57. Zaplecze gender w Polsce

Zaplecze gender w Polsce

Jest rzeczą niezwykle zastanawiającą, że „Krytyka Polityczna”
raz za razem publikuje teksty lub organizuje wykłady nawiązujące do
dziedzictwa komunizmu w świecie zachodnim. Nie ulega wątpliwości, że
środowisko „Krytyki Politycznej” można wpisać w ogólnoeuropejski nurt
neomarksistowski. Stąd wielka potrzeba tego środowiska, by opisać tę
przestrzeń ideologiczną, w jakiś sposób ją uporządkować.

Potrzebują Marksa

Wpisuje się w to wydana przez „Krytykę Polityczną” książka Erica
Hobsbawna „Jak zmienić świat. Marks i marksizm 1840-2011”. Bardzo
ciekawie brzmi zdanie zaczerpnięte z prezentacji na stronach
internetowych tejże książki: „Bo dziś, zdaniem autora, Marks i jego
myśli są żywe i potrzebne jak nigdy wcześniej”.

Właśnie to można z pewnością powiedzieć o środowisku „Krytyki
Politycznej”, że Marks i jego myśli (w nowoczesnym wydaniu nowej
zachodnioeuropejskiej lewicy) są żywe. Oczywiście w ofercie
zatytułowanej „Nasi autorzy” na stronach internetowych „Krytyki
Politycznej” znajdziemy takie nazwiska jak Theodor Adorno (szkoła
frankfurcka), znany postmodernista Zygmunt Bauman, Daniel Cohn-Bendit i
inni.

„Krytyka Polityczna” doskonale zdaje sobie sprawę z obciążeń polskiej
lewicy peerelowskim komunizmem. Dlatego idąc tropem „Gazety Wyborczej”,
raz za razem stara się „uczłowieczyć” komunistów, pokazując ich trudną
drogę ewolucji ideowej na przestrzeni dziesięcioleci. Wzorcową postacią
jest tutaj dla nich Jacek Kuroń, ale publikacji poświęconych tej
tematyce jest bardzo dużo (zob. promowanie książki Marci Shore „Dzieci
rewolucji”).

Promowane są też raz za razem publikacje wywracające historię
europejskiej i narodowej kultury do góry nogami. Reklamowano spotkanie
wokół książki Kamila Sipowicza zatytułowanej „Encyklopedia polskiej
psychodelii”.

Chodziło o odpowiedź na następujące pytania: „Co zażywał Mickiewicz, a
co inni wieszcze? Czy pogańscy Słowianie ćpali więcej niż
chrześcijańscy? Jak wiele polska i światowa kultura zawdzięcza
substancjom psychodelicznym? Czy psychodeliki są niebezpieczne dla
kapitału? A ty skąd miałeś te grzybki? I czemu się ze mną nie
podzieliłeś?”. Tego typu książki doskonale komponują się z teoriami
propagowanymi przez inne środowiska w stylu, że „Zośka” i „Rudy” byli
gejami, a rotmistrz Pilecki narodowym zdrajcą. Promocja takich
publikacji i teorii ma oczywiście jakiś cel. Wszelkie autorytety
stanowiące osnowę dla narodowej kultury są podważane, a wszystko to po
to, by promować nowe wzorce kulturowej rewolucji.

Promują Janion

Niezwykle mocno promowaną postacią jest Maria Janion, znana
propagatorka ideologii gender. O tyle jest to postać ważna dla
środowiska nowej lewicy, że jako znawczyni romantyzmu (epoki niezwykle
mocno kształtującej polską kulturę i polską świadomość narodową) stara
się ten „bogoojczyźniany”, romantyczny patriotyzm podważyć.

„Profesor Maria Janion od lat jest zmorą polskiego ’ładu’
składającego się z powstań narodowych, heroizmu i cierpienia. Będąc
przede wszystkim badaczką romantycznych fantazmatów, znawczynią i
krytyczką literatury, wciąż kontynuuje bunt kwiatu przeciwko swoim
korzeniom, jak w słynnej myśli jednego z jej pierwszych wzorów –
Stanisława Brzozowskiego (…)” – oto cytat z recenzji Tomasza Janczura
dotyczącej książki „Janion. Transe – traumy – transgresje. 1: Niedobre
dziecię”. Recenzja ta i promocja książki jest zamieszczona na stronie
„Krytyki Politycznej”.

Ideologia gender zajmuje niezwykle ważne miejsce w ofercie
intelektualnej promowanej przez środowisko „Krytyki Politycznej”. Jest
to zresztą trend ogólnoeuropejski, zatem „Krytyka” stara się nie
odbiegać od tego standardu.

Z wielkim zainteresowaniem i niepokojem śledzi zjawisko walki o
równość płci, szczególnie zwracając swoje oczy na Polskę. Czytamy:
„Światowe Forum Ekonomiczne (World Economic Forum, WEF), znane z
organizowania styczniowych szczytów w Davos, opublikowało kolejną edycję
Raportu Global Gender Center Gap Report.

WEF ocenia w raporcie poszczególne kraje pod względem równości
płciowej na czterech płaszczyznach: ekonomicznej, edukacyjnej,
politycznej i zdrowotnej. Polska zajęła 50. miejsce. Pierwsza piątka:
Islandia, Finlandia, Norwegia, Szwecja, Nowa Zelandia”.

Środowisko „Krytyki Politycznej” korzysta naturalnie z różnych
grantów i dotacji. Działając 10 lat, stara się otwierać nowe kluby we
wszystkich większych miastach Polski (w tej chwili jest 20 takich
ośrodków). Jak sami piszą, działają również w Rosji, Niemczech, na
Ukrainie. Stają się więc ważnym ośrodkiem promocji idei nowej lewicy.

Rewolucjoniści

Szczególnie ważnym obszarem oddziaływania jest szeroko pojęta
kultura. Promocja postmodernizmu w sztuce, teatrze, literaturze jest
niezwykle mocna. Równie mocno wyraża się to w promowaniu ideologii
gender.

Działacze związani z „Krytyką” ze szczególnym upodobaniem starają się
wchodzić w kręgi uniwersyteckie, doskonale zdając sobie sprawę, że
rewolucja kulturalna na Zachodzie zaczęła się właśnie na uczelniach.
Czytamy: „Środowisko ’Krytyki Politycznej’ tworzą dziś młodzi naukowcy,
działacze społeczni, publicyści, ale także pisarze, krytycy literatury i
sztuki, dramaturgowie, filmoznawcy i artyści”.

Zatem to nie przypadek, że treści dotyczące np. ideologii gender
pojawiają się w pierwszym rzędzie w dziedzinie sztuki. Różnorakie
skandalizujące spektakle teatralne (mające rzekomo prowokować
intelektualnie), wystawy, filmy to tylko pierwszy krok, by osiągnąć
ostatecznie cele ważniejsze.

Druga sfera to stała obecność na uniwersytetach, szczególnie poprzez
wpływ na wykłady z tzw. ideologii gender i im podobne. Oczywiście cały
czas też publikowane są książki promujące taką ideologię. Wszystko to
jednak ma prowadzić do kulturowej rewolucji, a później do rewolucji w
polityce.

Lewica z „Krytyki Politycznej” bowiem, jak sama o sobie pisze,
działalność rozwija „w trzech głównych sferach: nauki, kultury i
polityki, starając się jednocześnie eliminować między nimi sztuczne
podziały. Wierzymy – piszą działacze „Krytyki” – że naukę, sztukę i
politykę dzielą jedynie środki wyrazu, łączy zaś wpływ na kształt życia
społecznego”.

Środowisko „Krytyki Politycznej” wydaje się dzisiaj być bodaj
najpoważniejszym ośrodkiem kreującym ideologię rewolucji kulturalnej na
gruncie polskim.

Korzystając z mocnego wsparcia środowisk zachodnich uważane jest za o
wiele bardziej wiarygodne niż skompromitowani postkomuniści z SLD. Sam
Sławomir Sierakowski, jak i jego koledzy kreują go na człowieka
nowoczesnego, który doskonale pojął, na czym polegała rewolucja
kulturowa na Zachodzie.

Jest on o wiele mniej nachalny niż Janusz Palikot, przez to jest o
wiele bardziej akceptowalny na uniwersytetach i wręcz wszechobecnych w
różnorakich nowoczesnych (a raczej ponowoczesnych) inicjatywach
kulturowych. Dotyczy to i tak uczelni, samorządów, inicjatyw państwowych
itp. Celem jest rewolucja kulturalna, która oczywiście ma mieć swój
finał w rewolucji w polityce.

Prof. Mieczysław Ryba

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

58. w Bogocie odwołali, w Lublinie nie

„Nie” dla gender na katolickiej uczelni


Na Papieskim Uniwersytecie Ksaweriańskim w
Bogocie odwołano wykłady, które miały być prowadzone przez czołowych
aktywistów LGBT z Kolumbii i Ekwadoru. Przeciwko promocji związków
homoseksualnych i ideologii gender na katolickiej uczelni zaprotestowali
kolumbijscy biskupi i katolicy.

Jak poinformował ks. bp José Daniel Falla, sekretarz Konferencji
Episkopatu Kolumbii, dzięki interwencji ks. kard. Rubéna Salazara,
arcybiskupa Bogoty i zarazem przewodniczącego tamtejszego Episkopatu,
ks. abp. Ettore Balestrero, nuncjusza apostolskiego, i nacisków
świeckich kurs „Ciclo Rosa Académico”, który miał odbyć się na Papieskim
Uniwersytecie Ksaweriańskim w dniach 28-30 sierpnia br., został
odwołany.

Dużą presję na wycofanie wykładów wywarli świeccy, którzy podjęli
akcję zbierania podpisów pod petycją do władz uczelni. Domagali się
odwołania kursu poświęconego ideologii sprzecznej z Ewangelią i nauką
Kościoła, podważającej prawdę o człowieku i jego godność.

Organizacja Głos Katolicki Kolumbii (GKK) na swojej stronie
internetowej podziękowała pasterzom Kolumbii za interwencję, a także
katolickim organizacjom i środkom społecznego przekazu, które
przyłączyły się do protestu.

„Pragniemy przypomnieć, że nie jest to inicjatywa wymierzona przeciw
nauce lub ośrodkowi akademickiemu, ale skierowana na rzecz uczciwego
dochodzenia do Prawdy” – czytamy. GKK zwrócił uwagę na konieczność
reakcji wobec relatywizmu naukowego, braku spójności prawdy o człowieku i
jego instrumentalnym traktowaniu.

Kurs „Ciclo Rosa Académico” miał otwarcie promować ideologię gender i
program polityczny LGBT (lesbijek, gejów, trans- i biseksualistów) w
Ameryce Południowej. – Realizacja tego przedsięwzięcia na uniwersytecie
katolickim implikuje łamanie prawa i zaangażowanie w prawdę ewangeliczną
nakazane przez Konstytucję Apostolską o uniwersytetach katolickich „Ex
Corde Ecclesiae” – przestrzegała organizacja GKK.

Dyrektor Instytutu Studiów Społecznych i Kulturowych PENSAR na
Papieskim Uniwersytecie Ksaweriańskim o. Alberto Múnera, organizator
wydarzenia, tłumaczył się, że chodzi „jedynie o badania i analizy
fenomenu społecznego i kulturowego”, a nie promocję związków
homoseksualnych i ideologii gender. Jednak jak wynika zarówno z programu
planowanych wykładów, jak i listy zaproszonych wykładowców tematyka
wykładów nie pozostawia złudzeń i jest otwartą promocją ideologii gender
i życia homoseksualnego.

Wśród zaproszonych wykładowców był m.in. transseksualista, jak też
osoby spośród „elit” środowisk homoseksualnych dążących do zmiany prawa w
ustawodawstwie państwa. Na spotkania przygotowano również specjalne
materiały promocyjne sfinansowane przez LGBT.

Jak wskazali organizatorzy, „są to osoby kompetentne w materii”, by
rozmawiać o homoseksualizmie. Na pytania o możliwość uczestnictwa i
konsultacji ze strony Kościoła organizator – o. Múnera, odpowiedział, że
„nie jest to miejsce na prezentowanie nauki Kościoła”.

Agnieszka Gracz

http://www.naszdziennik.pl/wiara-kosciol-na-swiecie/50869,nie-dla-gender...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

59. Samodestrukcja

Samodestrukcja Europy

Projekt ustawy o homofobii dyskutowany w parlamencie wzbudził we Włoszech żywą reakcję świata katolickiego.

Apel zmierzający do zablokowana propozycji ustawy przeciw homofobii,
promowany przez Stowarzyszenie Giuristi per la Vita (dosł. Prawnicy dla
Życia), został rozpowszechniony w gazetach i na niektórych stronach
internetowych, osiągając w ciagu kilku tygodni ponad 27 tys. głosów
poparcia. Stowarzyszenie Famiglia Domani (dosł. Rodzina Jutro) markiza
Luigi Coda Nunziante przesłało wszystkim deputowanym studium na temat
projektu ustawy, obalające wszystkie jej założenia i podkreślające, jak
bardzo ten projekt jest rażąco sprzeczny z wolnością wypowiedzi
zagwarantowaną przez włoską konstytucję.

Inne stowarzyszenie Alleanza Cattolica (dosł. Przymierze Katolickie)
opublikowało płatny manifest w różnych ogólnokrajowych dziennikach,
noszący tytuł „Rzeczywiste związki a homofobia: pięć stałych punktów”.
Następnie zainicjowano w Izbie Deputowanych szereg manifestacji ze
świecą w ręku w stylu francuskich veilleurs (dosł. stróżów,
czuwających), w celu cichego wyrażenia jasnego i mocnego sprzeciwu wobec
projektu ustawy.

Jednym z pierwszych hierarchów, który skrytykował publicznie
propozycję ustawy, był ks. arcybiskup Ferrara-Comacchio, Luigi Negri.
Powiedział on między innymi: –Projekt tej ustawy o homofobii jest bardzo
poważną sprawą, jest klęską laickiego państwa i utwierdzaniem się
nowych tendencji totalitarnych. Wydaje się, że w tym wszystkim
chrześcijaństwo jest nieobecne (…). Chciałbym przypomnieć tym osobom,
które zaprezentowały wspomniany projekt ustawy, a szczególnie tym
wszystkim, którzy przygotowują się do dyskusji nad nim, że wiek XX i XXI
jest niezwykle bogaty w społeczne eksperymenty, w których obywatele
zostali pozbawieni swobody przeżywania głębokich przekonań własnej
egzystencji, a nawet życia, ponieważ te przekonania były uważane za
negatywne i groźne dla państwa zarówno faszystowskiego, jak i
komunistycznego –dodał ksiądz arcybiskup.

Słowa te oparte na faktach spotkały się z obelgami ze strony
środowisk laicyzujących i homoseksualnych. To, co przydarzyło się w
Irlandii współbratu ks. arcybiskupa Negri, jest zresztą wymowne. Biskup
diecezji Raphoe Philip Boyce w marcu ubiegłego roku był oficjalnie
przesłuchiwany z powodu niektórych słów wypowiedzianych podczas homilii
wygłoszonej w sanktuarium Matki Bożej w Knock z okazji odprawiania
nowenny maryjnej. Formalne oskarżenie dotyczyło naruszenia Prohibition
of Incitement to Hatred Act z 1989 r., irlandzkiej ustawy zakazującej
podburzania do nienawiści, z powodu dwóch zdań wypowiedzianych podczas
homilii, w której biskup Boyce stwierdził, że „irlandzki Kościół
katolicki jest ugodzony strzałami kultury laicyzmu bez Boga oraz że
znakiem odróżniającym wierzących chrześcijan jest to, iż mają oni
perspektywę na przyszłość, ponieważ wiedzą, że w zasadzie ich życie nie
skończy się w próżni”.

U początków ustaw o homofobii proponowanych w Europie leży konkretna
ideologia: ideologia gender. W jednym ze swoich ostatnich przemówień do
Kurii Rzymskiej, 22 grudnia 2012 r., Benedykt XVI, krytykując teorię
gender, przypomniał znane stwierdzenie Simone de Beauvoir „Nikt nie
rodzi się kobietą, tylko się nią staje”. „Te słowa – wyjaśnia Papież –
dały podwaliny tego, co dzisiaj pod hasłem ’gender’ jest przedstawiane
jako nowa filozofia seksualności. Płeć, zgodnie z tą filozofią, nie jest
już pierwotnym faktem natury, który człowiek musi przyjąć i osobiście
wypełnić sensem, ale rolą społeczną, o której decyduje się samemu,
podczas gdy dotychczas decydowało o tym społeczeństwo. Oczywiste jest,
jak głęboko błędna jest ta teoria i wynikająca z niej rewolucja
antropologiczna”.

Benedykt XVI stwierdza ponadto, że „istotą człowieka jest to, że
został stworzony przez Boga jako mężczyzna i jako kobieta”, chociaż
teraz uważa się, że bycie mężczyzną i kobietą zostało określone przez
społeczeństwo, „a obecnie my sami o tym decydujemy”. Tym, co będzie
kwestionowała każda ustawa o homofobii, jest właśnie żądanie
stwierdzenia, że homoseksualizm nie tkwi w naturze człowieka. Być może
przez jakiś czas będzie tolerowany ten, kto będzie się sprzeciwiał
uznaniu małżeństwa między osobami tej samej płci, ale nie będzie
jakiegokolwiek miejsca dla twierdzenia, że natura przewiduje jedynie
mężczyznę i kobietę. Źródeł ustawy o homofobii nie należy upatrywać tak
bardzo w problemie przemocy i dyskryminacji osób homoseksualnych, ale
raczej w próbie potwierdzenia homoseksualizmu jako faktu naturalnego,
jako jednej z możliwych opcji przewidzianych w naturze. Równa godność
nie ma więc swojego źródła w fakcie bycia osobami stworzonymi na obraz i
podobieństwo Boga, ale w uznaniu różnych opcji seksualnych i
emocjonalnych.

Kardynał Ratzinger, prefekt Kongregacji Nauki Wiary, w Liście do
Biskupów Kościoła katolickiego o duszpasterstwie osób homoseksualnych,
opublikowanym w roku 1986, wyjaśnił, że ustawy przeciw homofobii
stanowią jedynie narzędzia do przekonania społeczności, że
homoseksualizm jest normalnym stanem, który prawo powinno chronić:
„Stwierdzenie, że dyskryminacja skłonności homoseksualnej jest
nielegalna, może łatwo prowadzić do uznania homoseksualizmu za źródło
pozytywne praw człowieka, na przykład w odniesieniu do tzw. affirmative
action, czy za zachowanie godne uprzywilejowanego traktowania. Jest to
tym bardziej zgubne od momentu, gdy nie ma prawa do homoseksualizmu
(por. nr 10), które nie powinno być podstawą do roszczeń sądowych.
Przejście od uznania homoseksualizmu za czynnik, na bazie którego
dyskryminacja jest nielegalna, może łatwo prowadzić, jeżeli nie
automatycznie, do ochrony prawnej i promocji homoseksualizmu.
Homoseksualizm danej osoby pozostawałby zatem w sprzeczności z
domniemaną dyskryminacją, a tym samym korzystanie z praw z nim
związanych byłoby wzmocnione poprzez afirmację uwarunkowania
homoseksualnego zamiast uznania go za pogwałcenie fundamentalnych praw
człowieka”.

Tym, co najbardziej interesuje lobby homoseksualne nie jest
legalizacja tzw. małżeństwa homoseksualnego, które samo w sobie stanowi
sprzeczność, ale legalne wyparcie potwierdzenia prymatu rodziny
naturalnej i chrześcijańskiej. A ponieważ rodzina oparta na małżeństwie
zawartym między mężczyzną i kobietą jest podstawową komórką
społeczeństwa, scenariusz, jaki się jawi po uchwaleniu tych ustaw,
będzie scenariuszem stopniowej samodestrukcji tego, czym była Europa
chrześcijańska.

Prof. Roberto de Mattei, Uniwersytet Europejski w Rzymie

http://www.naszdziennik.pl/mysl/51892,samodestrukcja-europy.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. Gender – śmiercionośna

Gender – śmiercionośna ideologia atakuje

Konferencja
ks. prof. Pawła Bortkiewicza wygłoszona podczas VIII Ogólnopolskiej
Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja do Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu nt.
GENDER – śmiercionośna ideologia atakuje. Nie dać się oswoić,
to mało! – trzeba się przeciwstawić temu, co zagraża naszej
cywilizacji”.

Chciałbym rozpocząć krótką refleksję od rzeczy bardzo
oczywistej. Przez całe wieki, za czasów życia św. Józefa, jak i dzisiaj w
życiu ludzi roztropnych istnieje bardzo proste rozgraniczenie: coś jest
normą, coś jest patologią. Na przykład normą jest to, że człowiek
posiada pewien zasób dóbr potrzebnych do życia. Natomiast patologią jest
bieda, bezrobocie, bezdomność. Kiedy dostrzegamy zróżnicowanie
patologii i normy, pojawiają się różne możliwości działania. Najbardziej
racjonalną, najbardziej podstawową rzeczywistością jest to, aby
usiłować pokonać patologię i wrócić do normy. A więc, aby przywrócić
odpowiednie warunki pracy; aby dać godziwe wynagrodzenie i uwolnić ludzi
od brzemienia np. bezdomności.

Można postąpić inaczej. Można
powiedzieć, że nie ma w ogóle ludzi biednych. Nie ma ludzi bezdomnych.
Nie ma kryzysu. On pukał do naszych drzwi, ale my daliśmy mu odpór.
Można powiedzieć jeszcze inaczej. Bieda – to zamożność, tylko zamożność
inaczej. A można zrobić jeszcze coś innego. Próbować przekonywać, że
bieda jest lepsza od zamożności. Lepiej jest być biednym, niż bogatym.
Ktoś powie, że to zupełny absurd. Ktoś drugi zapyta: jak to się ma do
ideologii gender? Ma się tak, że gender dokonuje przewartościowania.
Próbuje przewartościować i uczynić patologię normą. Usiłuje zmienić
nasze myślenie. Usiłuje nam wmówić, że warto być dewiantem, niż
człowiekiem normalnym osadzonym w swojej tożsamości.

XX wiek przyniósł nam dwie wielkie
rewolucje obyczajowe, których skutki do dzisiaj odczuwamy w sposób coraz
bardziej zatrważający. Pierwsza to rewolucja, której datę można
precyzyjnie określić. Rok 1948 – amerykański seksuolog Alfred Kinsey
publikuje swój raport dotyczący seksualności Amerykanów. Raport, który
został przeprowadzony przez bardzo szczególnego człowieka, przez bardzo
szczególny zespół badawczy. A przede wszystkim został przeprowadzony
wśród osób głównie homoseksualnych i wśród więźniów osadzonych za
przestępstwa seksualne. Na podstawie tak „obiektywnego” raportu Kinsey
publikuje swoje wyniki, z których wynika, że znaczący procent Amerykanów
preferuje zachowania homoseksualne; inna część preferuje zachowania
biseksualne. Zaś część normalna jest właściwie w mniejszości. Zauważmy,
co się dzieje dalej. Kilka lat później amerykańskie Towarzystwo
Psychiatryczne znosi homoseksualizm z listy zaburzeń seksualnych. Nieco
później czyni to Światowa Organizacja Zdrowia. Dzisiaj wiemy, że
nazwanie kogoś o preferencjach homoseksualnych osobą o jakiś zaburzonych
skłonnościach, czy osobą chorą naraża na sankcje karne. Nie mówiąc o
sankcjach politycznych. Mieliśmy tego dowody także niedawno w polskiej
rzeczywistości wraz z wystąpieniem prof. Pawłowicz.

Druga rewolucja sięga także mniej więcej
lat ’50. Może nieco później. To jest rewolucja, której skutki dzisiaj
zaczynamy na dobre odczuwać. Niejaki John Money, amerykański znawca
seksuologii zauważył, ze istnieje bardzo radykalne rozgraniczenie dwóch
pojęć. Mianowicie język angielski na rozgraniczenie płciowości człowieka
używa dwóch słów. Jedno to słowo: sex, które oznacza płeć biologiczną,
stosunki seksualne. A drugie to słowo: gender, które miało do czasów
Moneya bardzo neutralne znaczenie. Oznaczało, że coś jest rodzaju
męskiego, coś jest rodzaju żeńskiego. Money wymyślił sobie, że gender
jest o wiele ważniejsze, niż sex. Sex jest tylko płcią biologiczną, a
gender jest płcią kulturową; płcią społeczną. Jest pewną rolą płciową,
która nas okrywa, która kształtuje społeczeństwo. To ona jest bardziej
decydująca, niż płeć biologiczna. Aby zilustrować, na czym polega
problem, a jest to ilustracja bardzo prawdziwa w całej swojej
rozciągłości w czasach, kiedy Money wygłaszał swoje koncepcje małżeństwo
jego przyjaciół wzbogaciło się o bliźnięta. Tak się złożyło, że tuż po
urodzeniu tych bliźniąt, którym nadano pierwotnie imiona Brian i Brius
okazało się, że ze względów medycznych trzeba było te noworodki
obrzezać. Przy obrzezaniu popełniono błąd chirurgiczny i jednego z tych
chłopców okaleczono radykalnie. Dziecko zostało pozbawione narządów
płciowych męskich. Money wmówił rodzicom, że to nie jest problem. Ten
tragiczny wydawałoby się przypadek stanowi doskonałą okazję do
udowodnienia jego tez. Wmówił im, że warto, aby wychowali to dziecko,
jako dziewczynkę. Skoro dziecko jest pozbawione narządów płciowych
męskich to płeć biologiczna jest nieistotna, będzie się liczyło to, kim
ono będzie się czuło. Rodzice rzeczywiście zaczęli wychowywać Briusa na
sposób żeński, nadali mu imię Breta. Zaczęli ubierać dziecko w różowe,
kolorowe sukienki; dawać mu lalki i posyłać do zabawy z dziewczętami.
Chłopiec od dziecka protestował; płakał, krzyczał, bronił się. Jednak
był przymuszany do tego typu zachowań. W wieku 10 lat, kiedy uświadomił
sobie całą historię swojego życia i kontekst, w którym się wychowuje
zaczął dążyć do tego, żeby przywrócono mu cechy męskie. Rzeczywiście
zrekonstruowano chirurgicznie cechy męskie. Nie mniej jednak w wieku 38
lat człowiek, który był deprawowany i degradowany w swojej tożsamości
popełnił samobójstwo. Taka jest geneza gender i dlatego stwierdzenie, że
jest to teoria, ideologia na wskroś śmiercionośna. W samym swoim
początku znajduje niezwykle konkretne, niestety tragiczne potwierdzenie.
Mimo tej tragedii, która rozegrała się na początku lansowania tej
teorii – teoria niestety nie ustała.

Istota gender, która jest lansowana
przez zwolenników Moneya, przez zwolenników radykalnego feminizmu, przez
zwolenników odrzucenia natury ludzkiej – jest teorią naprawdę
absurdalną. Myślę, że nie ma sensu i potrzeby, żeby ją szczegółowo
analizować. Przypomnę raz jeszcze, że u podstawy tej teorii jest
radykalne rozróżnienie. Płeć człowieka nie jest jednolita. Tożsamość
człowieka nie jest jednolita. Nie jest ważne to, jakimi się rodzimy,
jaką płeć biologiczną posiadamy. Istotne jest to, kim się stajemy pod
wpływem kultury i społeczeństwa. Dlaczego to ma pewne istotne i niestety
destrukcyjne znaczenie. Zauważmy, że bardzo często dostrzegamy właśnie
jakieś patologie w życiu społecznym, rodzinnym i osobistym. Dostrzegamy
oczywiście przemoc w rodzinie, patologie seksualne, molestowanie itd.

W nawiązaniu do wstępnej uwagi, iż w
relacji normy i patologii można zachować się bardzo różnie, można starać
się zwalczać te patologie i pokazywać, że one dokonują się w
zdeprawowanej rodzinie. Tak naprawdę takie patologie, z jakimi mieliśmy
do czynienia w epopei Katarzyny W. rozgrywanej od roku w naszym kraju –
problemem nie było ani macierzyństwo, ani normalna rodzina, ale
zdegradowana rodzina.  Rodzina w samym zarodku nieprawdziwa. Można
wracać do normy i pokazywać, że w normalnej rodzinie kochającego męża i
żony; w małżeństwie, które zasadza się na wzajemnej miłości i wierności,
które jest otwarte na dar życia takich patologii być po prostu nie
może. Można powiedzieć coś zupełnie innego. Można powiedzieć, że winą
jest to, co było uznawane za normę. Winą jest tradycyjna rodzina, że
trzeba ją zmienić. A jeżeli mamy do dyspozycji narzędzie w postaci
gender możemy bardzo prosto zmienić rodzinę. Możemy powiedzieć, że
gender jest dowolnym układem partnerskim: dwóch mężczyzn, dwóch kobiet.
Jest dowolnym układem partnerskim nawet większej ilości osób. To jest
przecież tylko pewien twór kulturowy.

To, co dzisiaj się dzieje przestało być
już od dawna teorią opisującą płeć w sposób mniej lub bardziej
absurdalny. Stało się radykalną teorią walki; teorią wyzwolenia. Z
resztą gender w sposób bezpośredni odwołuje się w swoich założeniach do
tego, co orzekł już w XIX wieku klasyk filozofii marksistowskiej
Fryderyk Engels, który uznał w jednym ze swoich pism, że prapierwotnym
wyzyskiem człowieka jest ucisk kobiety przez mężczyznę w małżeństwie.
Pierwsza podstawowa walka, jaką nowy człowiek ma przeprowadzić powinna
być walką właśnie ze strukturą małżeństwa. Powinna być walą o zburzenie,
zniszczenie tej struktury. Ten pomysł dzisiaj zostaje podjęty w całej
rozciągłości przez gender. Można było by powiedzieć, że to jest raczej
problem dla psychiatrów. Przecież te urojone pomysły nijak mają się do
rzeczywistości.

Jeżeli dzisiaj podejmujemy temat gender
to, dlatego, że teoria gender przenika bardzo mocno w dwóch sferach. Po
pierwsze, przenika w sferze edukacji. Po drugie, przenika w sferze
polityki. W sferze edukacji przenika w zakresie wychowania. W chwili
obecnej poczynając od przedszkola, idąc przez szkołę podstawową,
gimnazjum aż po studia. Po studia wyższe, tzw. gender studies, które są w
tej chwili uprawiane na wszystkich właściwie większych uniwersytetach w
Polsce. Od UJ, aż po Uniwersytet Warszawski, czy poznański, łódzki,
białostocki i toruński. Nas może jednak bardziej zainteresować to, co
próbuje się dokonać na gruncie edukacji na poziomie szkoły podstawowej i
gimnazjalnej. Dokładnie 22 kwietnia br. na konferencji z udziałem
ministra edukacji i zdrowia były omawiane standardy edukacji seksualnej
Światowej Organizacji Zdrowia. Te standardy nie zostały jeszcze w Polsce
przyjęte, ale sam fakt ich pojawienia się jest niezwykle niebezpieczny.
Pozwolę sobie przywołać dwa, czy trzy elementy tych standardów, które
rząd polski chce by były realizowane już dziś w polskich szkołach. A
więc dzieci powinny być poddane edukacji seksualnej, już przed czwartym
rokiem życia. Między 9. a 12. rokiem życia dziecko powinno nauczyć się
skutecznie: „stosować prezerwatywy i środki antykoncepcyjne w
przyszłości oraz powinno umieć brać odpowiedzialność za bezpieczne i
przyjemne doświadczenia seksualne”. Między 12. a 15. rokiem życia
dziecko powinno potrafić samo zaopatrywać się w antykoncepcję. Powyżej
15. roku życia można dziecku dodatkowo wpoić krytyczne podejście do norm
kulturowych, religijnych w odniesieniu do ciąży, rodzicielstwa itp.

Te pomysły nie zostały jeszcze wdrożone.
Próby ich wdrożenia dokonują się. W Poznaniu przetoczyła się potężna
walka wokół jednego z programów edukacyjnych lansowanych przez pewne
stowarzyszenie, które zaoferowało miastu, szkołom publicznym – od
przedszkoli aż po szkoły licealne program edukacyjny, którego elementem
było gender. Ten program edukacyjny był bardzo szczególny. W
poniedziałek odbyła się debata zorganizowana przez Akcję Katolicką w
Poznaniu. Na debatę byli zaproszeni przedstawiciele owego
stowarzyszenia. Odmówili przyjścia, tłumacząc, że ich oferta nie ma
charakteru lansowania ideologii gender, a jest ofertą
kulturowo-edukacyjną, a gender jest tylko jednym z elementów. Rzecz
ciekawa. W tej debacie padło zdanie, które zostało gdzieś odsunięte na
bok, jako nieistotne, ale ono utkwiło mi gdzieś w pamięci. W ramach tego
programu edukacyjnego dzieci w szkole gimnazjalnej miały poznawać
legendy 12 kręgów kulturowych: azjatyckich, afrykańskich, amerykańskich
itd. Typowe wychowanie multiculture – wychowanie wielokulturowe, w
którym nie było ani jednej legendy europejskiej. Nie mówiąc już o ani
jednej tradycji, czy podaniu polskim. A więc wychowanie wielokulturowe,
które rozmywa tożsamość ucznia w sensie kulturowym. Do tego dochodzi
rozmycie tożsamości w sensie seksualnym. To jest bardzo destrukcyjna
sytuacja. To jest sytuacja, która u wielu młodych ludzi może spowodować
kompletne rozchwianie ich tożsamości. Można powiedzieć, takie
rozchwianie jest z punktu widzenia jakiegoś socjomanipulatora bardzo
korzystne, bo mając do czynienia z ludźmi o nieokreślonej tożsamości
możemy nimi bardzo łatwo manipulować. Odwołując się do „legendy
założycielskiej gender” możemy przywołać historię jednego chłopca
wychowanego w duchu bycia kobietą, który popełnił samobójstwo. Wydaje
się, że ta ilustracja powinna socjotechniką, socjomanipulatorom bardzo
mocno przyświecać.

Teoria gender przenika do polityki;
przenika w skali międzynarodowej. Poczynając od Konferencji Pekińskiej,
poświęconej kobietom w 1995 roku. Możemy spojrzeć w tzw. Traktaty
Amsterdamskie z 1999 roku. Wreszcie w uchwałę Parlamentu Europejskiego z
2006 roku, określającego negatywny stosunek do osób homoseksualnych,
transseksualnych, biseksualnych – określających ten stosunek, jako
negatywny na równi z antysemityzmem; na równi z rasizmem. Dlaczego to
wszystko ma znaczenie? Dlatego, że te ustawy polityczne, które są
lansowane przez Europę i które w jakichś formach docierają w nasze
lokalne ustawodawstwo, one wszystkie degradują pojęcie rodziny.
Interpretują rodzinę, jako związek dowolny; partnerski. W tym roku w
dwóch tradycyjnie renomowanych wydawnictwach w Encyklopedii Larousse i w
Słowniku Oxford małżeństwo ma być określone, jako dowolny związek
partnerski w duchu gender. Absolutnie nie, jako związek mężczyzny i
kobiety. To ma oczywiście swoje konsekwencje. Jeżeli w ubiegłym roku
przetoczyła się w Polsce duża dyskusja, za sprawą środowisk kościelnych
dotycząca ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, która wciąż
jest obiektem lansowanym przez rząd polski. Zauważmy, że problemem nie
było oczywiście przeciwdziałanie przemocy w rodzinie. Tylko pokazanie,
że źródłem tej przemocy jest tradycyjna rodzina. A po drugie, że
zasadniczym sposobem przeciwdziałania przemocy jest kształtowanie i
wychowanie do rodziny w duchu gender. A więc do rodziny zupełnie
rozmytej w zakresie swojej tożsamości. (…)

Jeżeli zatem dzisiaj stając w tym
sanktuarium, spoglądamy na współczesną rzeczywistość polską, musimy po
pierwsze być świadomi zagrożeń, które są związane z ideologią gender.
Zwracam się przede wszystkim do rodziców, do osób odpowiedzialnych za
edukację, za wychowanie, do osób, które pracują w szkołach, do także
polityków, samorządowców, przedstawicieli różnych instytucji
państwowych. Proszę państwa, musimy być czujni. Nawet nie w imię
szczególnych atrybutów wiary, ale w imię zdrowego rozsądku, w imię
roztropności i racjonalności musimy bronić – chciałoby się powiedzieć
jak niepodległości – pojęcia małżeństwa, jako związku mężczyzny i
kobiety.

Musimy bronić, dlatego że przyszłość
świata idzie przez rodzinę, idzie przez małżeństwo. Jeżeli małżeństwo i
rodzina zostaną zdegradowane to przyszłość świata, a na pewno przyszłość
Polski – która jest na ok. 220 miejscu w świecie pod względem przyrostu
naturalnego jest fizycznie zagrożona. I o tę koncepcję, o prawdę
małżeństwa musimy rzeczywiście walczyć. Walka oznacza z jednej strony
odkrywanie tego wszystkiego, co jest patologią, ale autentycznie
chrześcijańska walka zakłada zwyciężanie zła dobrem. A zatem musimy
dążyć wciąż do promowania miłości małżeńskiej. Musimy ukazywać piękno
rodzin, piękno małżeństw, które są wierne, które trwają mimo różnych
trudności.

Musimy ukazywać to, co jest normą, pełną
prawdy i piękna. Normą dzisiaj bardzo często zaniedbywaną, normą
poniżaną, normą wyszydzaną, ale normą, która jest na miarę prawdy o
człowieku. I wreszcie ostatnie zdanie. My katolicy w Polsce mamy
szczególne dziedzictwo – oręże, które może służyć do walki z gender. 
Mam na myśli teologię ciała Jana Pawła II. To jest wielki temat, wielka
katecheza głoszona przez Ojca św., przez pierwsze trzy lata jego
pontyfikatu. Katecheza, którą warto dzisiaj odświeżyć i koniecznie
trzeba to zrobić, żeby jeszcze raz ukazać piękno stworzenia, stworzenia
mężczyzny i kobiety, piękno ludzkiej płciowości. Żeby ukazać, że to
ciało, które jestem wyznacznikiem ludzkiej tożsamości, jest jednocześnie
ciałem, w którym zmartwychwstaniemy.

Bardzo serdeczne Bóg zapłać …

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

61. M.Borawski/Nasz

zdjecie

M.Borawski/Nasz Dziennik

Gender manipuluje narodami

http://www.naszdziennik.pl/mysl/54487,gender-manipuluje-narodami.html

Z dr Marguerite A. Peeters, dyrektor
Instytutu na rzecz Dynamiki Dialogu Międzykulturowego, dziennikarką i
autorką wielu publikacji analizujących globalne procesy przemian,
rozmawia Beata Falkowska

W swojej najnowszej książce „Gender – światowa norma
polityczna i kulturowa” dowodzi Pani, że ideologia gender stanowi
element globalnego zarządzania narodami. Na czym polega ten proces i jak
dotyka każdego z nas?

– Rewolucja genderowa gwałtownie rozprzestrzenia się po całym świecie
i z niespotykaną siłą atakuje macierzyństwo i ojcostwo,
komplementarność mężczyzny i kobiety, ich tożsamość jako małżonków.
Niszczy także ludzką potrzebę miłości oraz bezinteresownego dawania
siebie, wspólnoty i szczęścia. Gender jako ideologia równouprawnienia
obowiązuje jako polityczna norma od konferencji w Pekinie w 1995 roku.
Co więcej, to priorytet globalnego zarządzania. Na Zachodzie ta
rewolucja wprowadza do polityki państw i nowego ustawodawstwa tzw.
małżeństwo poszerzone o pary jednopłciowe lub kreację „trzeciej”
(„neutralnej”) płci. W państwach rozwijających się rewolucja genderowa
skupia się na tzw. walce o prawa kobiet, zasadzającej się m.in. na
powszechnym dostępie do antykoncepcji i aborcji. Rewolucja seksualna,
której efektem jest obecny kryzys rodziny na Zachodzie, wykreowała nową
kulturę i osiągnęła stadium, w którym jej cele stały się globalnymi
normami. Na naszych oczach tworzy się nowa globalna kultura. Radykalne
mniejszościowe lobby sterowane z Zachodu, ale o zasięgu międzynarodowym,
przeprowadza światowy przewrót, a zachodnie społeczeństwa pogrążone w
zagubieniu i chaosie ochoczo podążają we wskazywanym kierunku.

Stwierdza Pani, że globalne zarządzanie pozbawia nas
kreatywności, a hasło konsensusu decyduje za nas o normach życia
społecznego. Niby wielu chce wyrwać się z tego schematu, a nie może.
Jakie są narzędzia wtłaczania nas w system, w którym choćby milczeniem
czy ignorancją popieramy ideologię gender, sami o tym nie wiedząc?

– Weźmy przykład Francji. Uchwalenie ustawy Taubira, która
usankcjonowała „małżeństwo dla wszystkich”, wywołało masowe
demonstracje, które poruszyły swoim rozmiarem cały świat, ale nie
skutkowały żadnymi politycznymi czy prawnymi zmianami. Ci, którzy wyszli
na ulice, by protestować, wiedzieli wystarczająco dużo o ideologii
gender, aby zidentyfikować ją jako zabójczą z punktu widzenia
antropologii i kultury, ale wiedza o tej rzeczywistości pozostaje wśród
ogółu Francuzów powierzchowna, niewystarczająca, aby pokonać zło u jego
korzeni. Wielu rodziców jest wciąż zupełnie nieświadomych treści i
wyzwań, jakie niesie „nowa edukacja”, która ma być narzucona ich
dzieciom w szkołach. Tak, ignorancja jest olbrzymim problemem i
zwolennicy gender wykorzystują to. Oni sami sfabrykowali strategię
inżynierii społecznej, nigdzie jasno niezdefiniowaną, w której
manipuluje się masami.

Jak Pani zachęciłaby nas wszystkich do walki o normalność?
Pisze Pani w swojej książce o wyższości działań edukacyjnych nad
politycznymi.

– Każde ludzkie działanie jest również wychowaniem (kształtowaniem).
Przede wszystkim nas samych, ale także ludzi wokół nas. W ten sposób
posunięcia polityka „wychowują” jego kolegów, wyborców, rywali. W
świecie, do którego wchodzimy, gdzie projekty społecznej transformacji
tak radykalne jak rewolucja genderowa są narzucane poprzez prawo,
politykę władz, propagandę i reformę szkolnictwa, jesteśmy wezwani
przede wszystkim do świadectwa. Bez względu na pozycję społeczną musimy
świadczyć przez słowa i uczynki. To jest właśnie ten nadrzędny wymiar
wychowawczy, o którym piszę. Walka polityczna często wpada w pułapkę
wojny o władzę. Gdy szuka się sposobów, jak wpływać na innych, jak
przejmować kontrolę nad innymi, by narzucać im swoje poglądy, nasze
intencje nie są już czyste, a nasze świadectwo traci skuteczność i
autorytet.

W jaki sposób lobby gender będzie starało się uzyskać
krytyczną masę dla osiągnięcia swoich celów w takim państwie jak Polska,
wciąż mocno katolickim i konserwatywnym?

– Na poziomie kulturowym wszędzie na świecie wzór rewolucji wydaje
się taki sam: od rewolucji seksualnej, radykalnie laicko rozumianego
wyzwolenia kobiet, poprzez upadek rodziny, do obecnej redefinicji
małżeństwa i rodziny. Na poziomie politycznym obserwujemy niepokojący
nowy trend do narzucania większości woli mniejszości. Oczywiście we
Francji lewica wygrała wybory prezydenckie i parlamentarne, ale to nie
znaczy, że Francuzi opowiadają się za nową ustawą o małżeństwie. Może to
posłuży za zachętę dla młodych polskich katolików, by angażowali się w
politykę.

Dziękuję za rozmowę.

Beata Falkowska


Kongres kobiet o problematyce gender w strategiach województw

O równości płci, priorytetach zawodowych i życiowych kobiet
dyskutowano dzisiaj w czasie II Podlaskiego Kongresu Kobiet w
Białymstoku.
O równości płci, priorytetach
zawodowych i życiowych kobiet dyskutowano dzisiaj w czasie II
Podlaskiego Kongresu Kobiet w Białymstoku. Jedną z uczestniczek dyskusji
była minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka.

Obrady przeprowadzono w Wyższej Szkole Administracji Publicznej w Białymstoku, a głównym hasłem były słowa Quo vadis femina? (dokąd zmierzasz kobieto?). Organizatorem było Podlaskie Stowarzyszenie Właścicielek Firm Klub Kobiet Biznesu, współorganizatorem - Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego.

Barbara Kudrycka mówiła na konferencji
prasowej, wszystkie fundusze unijne przyznawane przez jej resort w tej
perspektywie budżetowej były przyznawane zgodnie z podstawowym
kryterium: równego dostępu do nich kobiet i mężczyzn, bez względu na to,
czy dotyczyło to projektów badawczych, czy edukacyjnych.

- To nie jest wymysł nasz, ministerstwa,
to są wymogi Komisji Europejskiej i jednocześnie regulacji ministerstwa
rozwoju regionalnego. Jestem przekonana, że podobne zasady będą
obowiązywały w kolejnej perspektywie finansowej, która zaczyna się 2014
roku
- dodała Kudrycka.

Pytana, czy chciałaby być tytułowana ministrą lub ministerką
i zgodziłaby się na takie tytułowanie, Barbara Kudrycka odpowiedziała,
że w pracy tytułowana jest stopniem naukowym - profesorem. Zaznaczyła,
że wybiera profesora a nie profesorkę, ale dodała, że rodzaj żeński by jej nie przeszkadzał.

- Z mojego punktu widzenia, my mamy w
języku polskim naprawdę to, czego nie ma w innych językach. My mamy pani
i pan, i to jest rozróżnienie płci. Jeśli ktoś mówi "pani sędzio", to
zwraca się do kobiety, która jest sędzią, jeśli "panie sędzio" - do
mężczyzny
- mówiła minister.

Jednym z tematów kongresu była problematyka
gender w strategiach rozwoju (gender - termin z jęz. angielskiego na
określenie zespołu zachowań, norm i wartości przypisanych przez kulturę
do każdej z płci).

Urszula Arter z Urzędu Marszałkowskiego w
Białymstoku mówiła dziennikarzom, że strategia rozwoju województwa
podlaskiego została przygotowana zgodnie z zasadą równości kobiet i
mężczyzn. Być może w strategii nie znajdziemy ani słowa gender, ani
zdań o tym, że będziemy wspierać kobiety czy mężczyzn, ale główną
bolączką naszego województwa jest przedsiębiorczość i temu jest
strategia przede wszystkim poświęcona. A przedsiębiorczość nie ma płci
- powiedziała.

Dr Ewa Rumińska-Zimny, ekspert ONZ i UE ds.
gender zwracała jednak uwagę, że w wielu krajach bierze się pod uwagę,
przy formach wspierania przedsiębiorczości np. to, iż kobieta prowadząca
firmę zwykle musi to godzić z obowiązkami rodzinnymi. Jak mówiła, tam
od kosztów prowadzenia małych i mikro- przedsiębiorstw odejmowane są
koszty opieki nad dziećmi.

- Wartość różnorodności, w tym m.in.
perspektywy gender, równości kobiet i mężczyzn w rozwoju gospodarczym,
jest istotnym czynnikiem rozwoju danego regionu
- mówiła
Rumińska-Zimny. Przywoływała badania naukowe, z których wynika, że wtedy
rosną w przedsiębiorstwie zyski i cały region rozwija się lepiej.

Mówiła też, że z grupą uczestniczek Kongresu Kobiet dokonała oceny strategii ośmiu województw. Mamy dość jasne wnioski z tego: tam tej perspektywy (gender) nie ma
- powiedziała. Podała przykład ujmowania w programach operacyjnych
(tworzonych na bazie strategii) problematyki tworzenia miejsc pracy,
gdzie mowa jest ogólnie o wzroście zatrudnienia, bez podziału na kobiety
i mężczyzn.

Podała przykład krajów skandynawskich, które - jak to ujęła - są dużo bardziej wrażliwe i już na starcie tworzenia strategii mają szerokie konsultacje na ten temat problematyki równościowej.

Dr Agnieszka Graff - pisarka, feministka zwróciła uwagę także na konieczność edukacji genderowej i antyprzemocowej, a także edukacji ku różnorodności. -
Myślę, że zwłaszcza w Białymstoku, gdzie ostatnio w Polsce wiele
słychać, że w tym regionie źle się dzieje jeśli chodzi o tolerancję i
różnorodność, takie inicjatywy edukacyjne, ze wsparciem władz, bardzo by
się przydały
- powiedziała.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

62. Triumf homolobby wynikiem błędów sprzed 50 lat

Triumf homolobby wynikiem błędów sprzed 50 lat
fot.REUTERS/Tony Gentile/Forum

„Wadliwa
katechizacja dzieci i młodzieży przyczyniła się do ułomnego rozumienia
kwestii moralnych w dzisiejszych czasach” – stwierdził szef trybunału
Stolicy Apostolskiej, kardynał Raymond Burke. Amerykański hierarcha
zajmujący jedno z najwyższych stanowisk w Watykanie zaapelował do
wiernych, by się wreszcie „przebudzili” i „zdecydowanie przeciwstawili”
najgorszemu złu naszych czasów, jakim jest promocja homoseksualizmu.


Kardynał Burke udzielił wywiadu dla
magazyny „The Wanderer”. Wezwał katolików, szczególnie tych z USA, do
przebudzenia. Mówił, że „alarmujące tempo realizacji programu
homoseksualnego powinno obudzić nas wszystkich i przestraszyć, jeśli
chodzi o przyszłość naszego narodu! To jest oszustwo, kłamstwo dotyczące
najbardziej podstawowego aspektu naszej ludzkiej natury, dotyczy bowiem
seksualności człowieka”. - To jest diabelski plan – kontynuował duchowny – którego celem jest zniszczenie jednostek, rodzin i ostatecznie całego narodu.


Hierarcha wyjaśnił, że „większa
akceptacja dla legalizacji związków osób tej samej płci jest przejawem
kultury śmierci, kultury sprzeciwiającej się  życiu i rodzinie”. Kultura
ta trwa w USA od jakiegoś czasu.

Prefekt Trybunału Sygnatury
Apostolskiej wyraził przekonanie, że katolicy w przeważającej mierze nie
byli w stanie odpowiednio zmobilizować się przeciwko idei
„homomałżeństw”, ponieważ „nie przekazano im gruntownej wiedzy na temat
Nauczania Katolickiego, potrzebnego do zwalczania poważnego zła naszych
czasów”.


Zapytany o wzrost wpływów ruchu
homoseksualnego oraz o to, jaka powinna być reakcja wiernych, aby
zablokować dalsze ataki na małżeństwo między jednym mężczyzną i jedną
kobietą, kapłan odparł: - Potrzeba przede wszystkim dużo modlitwy i postu.


Stan moralny społeczeństwa wynika ze złej katechizacji


Hierarcha tłumaczył także, że to w
jakim stanie znajduje się dzisiejsze państwo i społeczeństwo wynika z
trwającej już ponad 50 lat „niewłaściwej katechizacji dzieci i
młodzieży”. - Po ponad pół wieku mamy wielu dorosłych wyborców,
którzy wspierają polityków o niemoralnych poglądach,  ponieważ nie znają
wiary katolickiej i jej nauczania w odniesieniu do osób tej samej płci
oraz wrodzonego zaburzenia stosunków seksualnych między osobami
homoseksualnymi. W związku z tym nie są w stanie bronić wiary
katolickiej w tej kwestii –
wyjaśnił.


„Musimy się brzydzić aktami homoseksualnymi”


Kardynał Burke skrytykował także
„wywyższenie tolerancji, która jest błędnie postrzegana jako cnota
regulująca wszystkie inne cnoty.” Duchowny stwierdził, że „to oszustwo
doprowadziło do tego, iż powinniśmy nie tylko tolerować inne osoby
dopuszczające się niemoralnych czynów, ale wydaje się również, iż
winniśmy zaakceptować ten niemoralny sposób zachowania”.


- Tolerancja jest cnotą, ale z
pewnością nie cnotą główną. Cnotą główną jest miłość. Miłość oznacza
mówienie prawdy, zwłaszcza prawdy o ludzkim życiu i seksualności. Choć
kochamy daną osobę, która cierpi z powodu angażowania się w relacje
seksualne z osobą tej samej płci i chcemy dla niej jak najlepiej, to
jednak musimy się brzydzić jej czynami, ponieważ są one sprzeczne z samą
naturą, jaką stworzył Bóg
– tłumaczył.

Dodał, że „cnota miłosierdzia wymaga
od nas okazania zrozumienia dla danej osoby, ale także byśmy byli
twardzi i wytrwali w przeciwstawieniu się złu”.


Katolik nie może milczeć, musi przeciwstawić się programowi homoseksualnemu


Hierarcha skrytykował wiernych,
którzy milczą i nie przeciwstawiają się złu, jakim jest promocja
homoseksualizmu. Katolik nie może akceptować czynów homoseksualnych.
Dodawał, że jeśli będziemy dłużej milczeć i nie przeciwstawimy się
zdecydowanie działaniom homolobby, może się okazać, że znajdziemy się w
sytuacji, w której będzie bardzo trudno cokolwiek zmienić.


Zapytany konkretnie o przypadek
Speaker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, która twierdzi, że jest
katoliczką, a mimo to popiera późną aborcję, „homo-małżeństwa” itp.,
kard. Burke odpowiedział: - Z  pewnością jest to przypadek, kiedy
kanon 915 musi być stosowany. Jest to osoba, która z uporem - po
wielokrotnych upomnieniachtrwa w grzechu ciężkim i ma przez to
współudział w zbrodni aborcji - i w dodatku nadal uznaje się za gorliwą
katoliczkę. Jest to doskonały przykład tego, o czym błogosławiony Jan
Paweł II mówił odnosząc się do  katolików, którzy oddzielili wiarę od
życia publicznego i dlatego nie służą swoim braciom oraz siostrom we
właściwy sposób, nie chroniąc życia niewinnych i bezbronnych
nienarodzonych oraz integralności małżeństwa i rodziny.


Kanon 915 stanowi: „Do Komunii
świętej nie należy dopuszczać ekskomunikowanych lub podlegających
interdyktowi, po wymierzeniu lub deklaracji kary, jak również innych
osób trwających z uporem w jawnym grzechu ciężkim”.


Nie wolno zapraszać na uczelnie katolickie polityków głoszących niemoralne poglądy


Hierarcha stwierdził ponadto, że
katoliccy politycy, którzy popierają poglądy sprzeczne z wiarą
katolicką, nie powinni być w żadnym wypadku honorowani przez katolickie
uniwersytety, bo jest to „skandal, który musi się wreszcie skończyć!".


Szef jednego z najwyższych urzędów w Watykanie skrytykował także „kulturę dialogu w Kościele dot. rażących naruszeń moralnych”. - Żyjemy w kulturze fałszywego dialogu - który również wkradł się do Kościoła – w odniesieniu do rażących naruszeń prawa moralnego.
Zapytywał, „czy moralnie dopuszczalne jest popieranie osób publicznych,
które wprost dopuszczają się rażących naruszeń”. Hierarcha uznał za
skandaliczne honorowanie i popieranie przez instytucje katolickie osób
siejących publicznie zgorszenie. - W pewien sposób przyczyniają się one do grzeszności innych osób – mówił.


Kardynał wyraził przekonanie, że w
„państwie totalitarnym” – a za takie uznał Stany Zjednoczone – Katolicy
muszą być gotowi na prześladowania. – Jeśli obecny rząd – który nie
można określić w żaden inny sposób niż mianem totalitarnego - nie zboczy
z tego kursu, to doczekamy prześladowań. Katolicy nie będą w stanie
prowadzić większości normalnych usług czy w służbie zdrowia, czy w
oświacie, ponieważ w sumieniu nie będą już w stanie zrobić tego, czegp
rząd od nich będzie wymagał: nie będą w stanie współpracować w zakresie
poważnego zła moralnego.


Duchowny wyraził nadzieję, iż obecną politykę rządu można powstrzymać i nadać jej inny kierunek.

- Nasz rząd musi być powstrzymany - powiedział.
- Sondaże mówią, że większość Amerykanów jest przeciwna aborcji, a
także sprzeciwia się idei uznania związku dwóch osób tej samej płci za
małżeństwo lub odpowiednik małżeństwa. Dlaczego więc rząd narzuca te
idee obywatelom, którzy w dobrze uformowanych sumieniach im się
sprzeciwiają?
– pytał.


Kardynał Burke dodał, że pokłada
nadzieję w młodych ludziach, którzy coraz częściej dostrzegają, jak
bardzo upadła kultura amerykańska. Pragną prawdy. Zaapelował o
współpracę z nimi i pomaganie w budowaniu lepszej przyszłości.


 

Agnieszka Stelmach
źródło: breitbart.com

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. Abp Kupny przeciw ideoligii gender: "Następne pokolenia mają pra

Abp Kupny przeciw ideoligii gender: "Następne pokolenia mają prawo do zwyczajnej matki i zwyczajnego ojca"
http://wpolityce.pl/wydarzenia/64067-abp-kupny-przeciw-ideoligii-gender-...

Zróbmy wszystko, aby dzieci nie musiały nazywać swojej mamy i swego ojca: „Rodzicem A” lub „Rodzicem B”

– mówił abp Józef Kupny podczas uroczystości w podwrocławskiej Oleśnicy.

Okazją do pierwszej wizyty metropolity wrocławskiego w tym mieście było wmurowanie aktu erekcyjnego pod budowę kościoła pw. Najświętszej Maryi Panny Fatimskiej oraz poświęcenie kaplicy w domu parafialnym.
Nowa świątynia powstaje w najwyżej położonym miejscu miasta od 2005 r. Wtedy dokonano poświęcenia placu pod jej budowę. Zakończenie budowy planowane jest na 100. rocznicę objawień w Fatimie w 2017 r.

Sprawując Mszę św. w miejscu, gdzie w przyszłości będzie stał ołtarz, metropolita wrocławski zwrócił uwagę na szczególną rolę Maryi w dziele zbawienia świata oraz w procesie duchowego odradzania się człowieka. Podkreślił, że Matce Boga nie jest obojętny los ludzi, którzy odchodzą od Stwórcy, przywołując przy tym orędzie z Fatimy, zachęcające do modlitwy w intencji grzeszników. Wskazując na Maryję jako na matkę nawrócenia abp Józef Kupny zaznaczył, że nie chodzi tu jedynie o kosmetykę duszy, ale o proces, który dotyka całego życia człowieka.

Wiele miejsca poświęcił hierarcha roli rodziny we współczesnym świecie. Zauważył, że obserwowane dziś: niż demograficzny, manipulowanie życiem, materializowanie miłości nie przyszły nagle.

To jest proces, który trwa, ale pamiętajmy, że to samo nie przeminie. Potrzeba wysiłku, trudu, leczenia, by powrócić do normalności, a nie ma lepszego leczenia, jak to, które przebiega w zdrowym środowisku rodziny

– mówił hierarcha, dodając:

Tutaj, w tym miejscu, jest czas na to, by przyrzec następnym pokoleniom, że będą miały prawo do zwyczajnej matki, zwyczajnego ojca, którzy troszczą się o należyte wychowanie swojego dziecka. Zróbmy wszystko, aby dzieci nie musiały nazywać swojej mamy i swego ojca: „Rodzicem A” lub „Rodzicem B”, żeby podręczniki szkolne były wolne od tej ideologii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. a feministrka Środa, przodowniczka gender sie zapluwa

Widmo krąży po Europie (i Białymstoku)
http://www.wprost.pl/ar/419586/Widmo-krazy-po-Europie-i-Bialymstoku/

Widmo gender. Ostrzega przed nim Kościół, rozwijając coraz agresywniej atak na rzekomą ideologię gender, czyli uderzając de facto w demokratyczny postulat równości. Do działań dołączył właśnie prezydent Białegostoku, bo po co komu równość w mieście? Tadeusz Truskolaski cofnął patronat honorowy dla odbywającej się w Białymstoku wielkiej konferencji Kongresu Kobiet zorganizowanej przez przedsiębiorczynie. Dlaczego? Ponieważ dopatrzył się w programie obrad słowa „gender” i przestraszył się go jak diabeł święconej wody. Albo – by powiedzieć trafniej – jak inkwizycja odkryć Galileusza.

Wydawać by się mogło, że prezydent, który poza funkcją i herbem jest obdarzony tytułem doktora habilitowanego, powinien rozumieć słowo „gender”, i to w jego znaczeniu zarówno poznawczym, jak i politycznym.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

65. Wielkie brawa dla p. Tadeusza Truskolaskiego!

"Tadeusz Truskolaski cofnął patronat honorowy dla odbywającej się w Białymstoku wielkiej konferencji Kongresu Kobiet zorganizowanej przez przedsiębiorczynie. Dlaczego? Ponieważ dopatrzył się w programie obrad słowa „gender”...
No, proszę, są w Polsce normalni ludzie! I Nie wstydzą się swoich zasad i zapatrywań. Z nich należy brać przykład.

avatar użytkownika Maryla

66. @guantanamera

w Białymstoku rośnie ruch oporu przeciwko inwazji lewactwa :) Nawet w PO.
Wybory barona w regionie.

'Nowym przewodniczącym miejskich struktur partii został poseł Robert Tyszkiewicz, zdobywając głosy trzech czwartych delegatów niedzielnego zjazdu. - Nadal więc będziemy zakładnikami prezydenta Białegostoku - komentowali wybór jego partyjni przeciwnicy.
Sam prezydent Tadeusz Truskolaski, chociaż bezpartyjny, a jedynie rządzący z poparciem Platformy, na zjeździe nie tylko się stawił, ale nawet jako pierwszy zabrał głos. Zachęcał oczywiście do poparcia Tyszkiewicza, dla którego niedzielne głosowanie to pierwszy etap walki o powrót do fotela przewodniczącego ugrupowania w całym województwie. Kontrkandydata poseł miał tylko jednego - członka zarządu województwa odpowiedzialnego za służbę zdrowia - Karola Pileckiego. Temu zaś wsparcia udzielił białostocki senator partii, do wiosny jej miejski przewodniczący - Tadeusz Arłukowicz. Opuścił on to stanowisko m.in. w wyniku konfliktu z prezydentem miasta.

- Obecny układ personalny sprawia, że białostocka Platforma in gremio nie ma tak naprawdę realnego wpływu na decyzje istotne z punktu widzenia społeczności miejskiej, ponosząc za nie odpowiedzialność, gdy budzą społeczne niezadowolenie - napisał senator w liście do uczestników zjazdu, apelując o poparcie Pileckiego."

Cały tekst: http://bialystok.gazeta.pl/bialystok/1,35235,14730131,Wygrala_opcja_prez...


Pilotażowy program edukacji seksualnej dla dzieci w Szwajcarii

Romina Lenzlinger, publicystka portalu Blick.ch, w swoim artykule
przybliżyła realia edukacji seksualnej szwajcarskich dzieci z 30 szkół i
przedszkoli w kantonie Basel-Stadt. Przedszkolaki są pierwszymi, którzy
zostali objęci programem, który ma być wprowadzony na terenie całego
kraju w 2014 roku. Placówki te otrzymały kuferki z materiałami do
obowiązkowej edukacji seksualnej. W kuferkach dzieci znalazły, prócz
książeczek i układanek, także modele penisów i wagin naturalnej
wielkości oraz filmy przedstawiające kopulacje dorosłych.

Zgodnie wprowadzanymi programami nauczania czteroletnie dzieci mają
poznać różnice w anatomii mężczyzn i kobiet, w tym różnice między
genitaliami męskimi a żeńskimi. Dzieci maja też być zapoznane z tym jak
dochodzi do poczęcia i jak wygląda poród. By dzieci mogły wszystko
dokładnie zrozumieć nauczyciele dysponują obrazkami i małymi modelami
anatomicznymi przedstawicieli obu płci.

Proces edukacji seksualnej ma sprawić, że dziecko będzie wiedziało,
że dotykanie ciała ludzkiego jest przyjemne dla dotykanego i
dotykającego. Służyć temu mają zajęcia praktyczne podczas których dzieci
mają wzajemnie się masować.
Wszystko to zapewnić ma właściwy rozwój
seksualności dziecka. W procesie edukacji dzieci są też uczone używania w
rozmowach określeń związanych z seksem tak, aby nie miały jakiś
zahamowań.

Rządowe plany edukacji seksualnej spotkały się z olbrzymim oporem
społecznym. Przeciwnicy takiego modelu edukacji seksualnej zjednoczyli
się w ruchu Obywatele dla Obywateli. Ich zdaniem działania władz nie
maja nic wspólnego z edukacją, i są perwersyjnym demoralizowaniem
dzieci.

(tekst ukazał się pierwotnie na portalu prawy.pl i w tygodniku Warszawska Gazeta)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Przemoc i akty wandalizmu

Przemoc i akty wandalizmu odsłoną nowego człowieka Europy

Palenie kościołów i profanacja świętości nabiera tempa w Unii Europejskiej

We Francji, w Niemczech, Hiszpanii,
Skandynawii na porządku dziennym są podpalenia, profanacje, akty
wandalizmu dokonywane przez różne środowiska antykatolickie.

 

W czwartek, 3 października, anarchiści z Kommando Mateo Morral
podłożyli bombę w katedrze w Saragossie. Lewaccy ekstremiści zaatakowali
w czasie, gdy w świątyni było mnóstwo wiernych oraz turystów. Na
szczęście w wyniku eksplozji nikt nie został ranny, jednak zabytek
poniósł poważne szkody.

W liście otwartym terroryści poinformowali, że atak jest odwetem za
wspieranie przez Kościół katolicki dyktatury Franco, a także że
wymierzają go z powodu symbolu, jaki stanowi katedra. Zabytek
dziedzictwa kultury europejskiej jest bowiem znakiem opieki Najświętszej
Maryi Panny nad narodem hiszpańskim. Nie jest to pierwszy ani ostatni
zamach na chrześcijan w Europie. Ponadto dyskryminacja wyznawców
Chrystusa w Unii Europejskiej nabiera coraz większej dynamiki. W tym
miejscu odniosę się wyłącznie do przemocy fizycznej i aktów wandalizmu,
ponieważ o zawężaniu prawa i tworzeniu nowego porządku legislacyjnego w
Unii Europejskiej wymierzonego w chrześcijan na łamach „Naszego
Dziennika” mówi się częściej.

Sól traci swój smak

Katolicka organizacja Obserwatorium Nietolerancji i Dyskryminacji
Chrześcijan w Europie monitoruje proces wzrostu nienawiści
antychrześcijańskiej na naszym kontynencie w takich krajach, jak:
Austria, Belgia, Czechy, Francja, Irlandia, Szwecja, Wielka Brytania,
Niemcy, Holandia, Hiszpania, Dania. To w tych krajach, według
pieczołowicie zbieranych meldunków, dokumentów i danych organizacji z
siedzibą w Wiedniu, dochodzi do najczęstszych przypadków łamania praw
chrześcijan.

Na pierwszy rzut oka jest to zadziwiające, ponieważ według
stereotypowego myślenia są to kraje tradycyjnie chrześcijańskie: albo
katolickie, albo protestanckie, a większość ich obywateli przyznaje się
do przynależności do któregoś z Kościołów chrześcijańskich. Pozory mogą
mylić. Po pierwsze, agresywny liberalizm oraz zeświecczenie pogłębiają
się z roku na rok. Na kampanie nienawiści wobec chrześcijan uprawiane
przez media podatna jest przede wszystkim młodzież. Można ją dowolnie
urabiać na narzędzia, którymi potem uderza się przemocą w wierzących w
Chrystusa.

Po drugie, antychrześcijańskie mniejszości stały się dziś niezwykle
agresywne, zmobilizowane, dobrze zorganizowane i finansowane (także
przez instytucje Unii Europejskiej). Po trzecie, tzw. ogół, większość to
tylko puste liczby. Ilość nie oznacza jakość. Milcząca, obojętna
większość, często tylko z nazwy chrześcijańska, nominalnie przynależy do
Kościoła. Reprezentanci tego grasującego po Europie neopogaństwa
rekrutowani są spośród „śpiących”, obojętnych, sytych katolików czy
protestantów, znudzonych konsumpcjonizmem, poszukujących nowych bodźców,
mocnych efektów. To przykład zjawiska, kiedy sól traci swój smak.  

Kim są wrogowie Chrystusa?

Świętokradzcy prowadzący swoją systemową i zaplanowaną kampanię,
włącznie z wykorzystywaniem metod terrorystycznych, jak pokazuje
najświeższy przykład z Saragossy (w lutym anarchiści uderzyli także w
Madrycie, jednak policji i saperom udało się ochronić katedrę La
Almudena), należą do różnych środowisk. Chociaż chrystofobia przejawiana
jest przez różne środowiska – lewackie, komunistyczne, libertyńskie,
satanistyczne, ateistyczne, racjonalistyczne, gejowskie, masońskie,
islamistyczne – wszystkie one mają jeden cel: zniszczenie Kościoła i
obrazę świętości ważnych dla chrześcijan. Tylko w lipcu podpalono
kościół katolicki pw. św. Rafała Archanioła w Grabsen, luterański w
Hanowerze, zdewastowano XIII-wieczny kościół św. Leonarda
w Grafin (RFN), w Hiszpanii policja aresztowała młodych ludzi, którzy
próbowali spalić kościół Carmen de Vinaroz w Castellón, we Francji
antykatolickie graffiti pojawiły się na drzwiach kościoła pw. św.
Martina d’Esquermes, i tu pozwolę sobie przemilczeć treść komunikatu
lewicowej młodzieży.

Ktoś powie: „Ale to tylko podpalenia i akty wandalizmu”. Nic bardziej
mylnego. Jest to kolejna odsłona walki z chrześcijaństwem na Starym
Kontynencie. Sterroryzowani świadkowie zajść mówią, że „dzisiaj jest to
budynek, a jutro przyjdą do naszych domów”. Tym razem anarchiści nikogo
nie zabili. Jak będzie „jutro”?


Autor jest socjologiem, pracownikiem naukowym Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego.

Tomasz M. Korczyński



Rządowa walka z chrześcijańskimi świętami we Francji

Francja: rządowa organizacja chce, by dwa chrześcijańskie święta zastąpić muzułmańskim i żydowskim
Atak laicyzacji na chrześcijaństwo trwa: Francuski
urząd ds. laicyzmu (L'observatoire de la laïcité) proponuje, by dwa
chrześcijańskie święta zastąpić jednym żydowskim i jednym muzułmańskim.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. WHO reklamuje kontrowersyjny

WHO reklamuje kontrowersyjny podręcznik dla dzieci

Europejski oddział Światowej Organizacji Zdrowia reklamuje
podręcznik w którym promuje masturbację, antykoncepcję, aborcję i
homoseksualizm. Książka jest skierowana do dzieci i młodzieży.

W publikacji pedofilia nie została uznana za coś nagannego moralnie. O
sprawie napisał portal prawy.pl.  Książka trafiła do ministrów zdrowia
państw UE. WHO reklamując podręcznik przekonuje, że “opiera się on na
całościowym podejściu i rozumieniu seksualności jako obszaru, w którym
należy pomóc dzieciom i młodzieży w samookreśleniu ich seksualności”.

Ponadto organizacja przewiduje, że dzieci w wieku 4-6 lat powinny
umacniać swoją tożsamość genderową, być informowane o różnych rodzajach
rodzin i skłaniane do akceptowania “różnorodności”. Ewa Kowalewska,
dyrektor Human Life International nie ukrywa swojego oburzenia wydaniem
takiej publikacji. Jak mówi, jest to promowanie pedofilii.

- Naciski ze strony WHO i innych organizacji międzynarodowych, aby
wprowadzić edukację seksualną demoralizującą dzieci, można
zakwalifikować jako molestowanie. To jest przygotowywanie dzieci do
współżycia seksualnego. Stąd się biorą pomysły, aby obniżyć wiek
dopuszczalny, kiedy to nie będzie przestępstwo. To jest promowanie
pedofilii –
akcentuje Ewa Kowalewska.

Krytycznie do publikacji odnieśli się już hiszpańscy księża biskupi.
Także 43 tysiące obywateli tego kraju podpisało się pod petycją
skierowaną do szefa europejskiego oddziału WHO. WHO próbuje jednak
uspokajać, że celem dokumentu jest reakcja na powszechne w Europie
zagrożenia, takie jak choroby weneryczne i “polepszenie jakości życia,
zdrowia i dobrobytu”.


Religia wraca do hiszpańskich szkół - obowiązkowo

Ocena z religii będzie też wliczana do średniej.



Wolność "z" i "bez" Boga

Wolność "z" i "bez" Boga

Temat kolejnego "Dziedzińca pogan", który w dniach 26-28 listopada odbędzie się w Berlinie.

Doświadczenie wolności "z" i "bez" Boga będzie tematem kolejnego
"Dziedzińca pogan", który w dniach 26-28 listopada odbędzie się w
Berlinie. Jego program zaprezentowano dzisiaj przed południem w
Watykanie. W konferencji prasowej wzięli przedstawiciele organizatorów:
Papieskiej Rady Kultury, archidiecezji Berlina i Konferencji Biskupów
Niemiec. Ostatnia edycja "Dziedzińca pogan" pod nazwą "Dziedziniec
dialogu" odbyła się w dniach 11-12 października w Warszawie.




Abp Zollitsch podkreślił, że szczególny akcent nie zostanie położony
tylko na pokojową rewolucję w 1989 r. i jej polityczne następstwa w 24
lata po upadku muru berlińskiego ale horyzont problemów będzie
poszerzony o takie podstawowe problemy jak pytanie o to czy Bóg jest
podstawą i celem ludzkiej wolności lub jej największym wrogiem i
przeciwnikiem?



Przypomniał też, że Berlin jest miastem, gdzie zrodził się niemiecki
idealizm reprezentowany przez filozofów Johanna Gottlieba Fichtego,
Friedricha Daniela Schleiermachera, Friedricha Wilhelma Josepha
Schellinga i Georga Wilhelma Friedricha Hegela, którzy między 1790 i
1850 żywo zastanawiali się nad przeznaczeniem człowieka, ludzką i boską
wolnością oraz relacjami między religią, moralnością i sztuką.



Niemiecki hierarcha przypomniał, że do najczęściej wysuwanych zarzutów
chrześcijan wobec ateistów jest to, że ateizm nie tylko osłabia postawy
etyczne i moralne ale nieuchronnie prowadzi do ich osłabienia a nawet
likwidacji. Podobnie sekularyści i ateiści uważają religię za
niebezpiecznie irracjonalny fanatyzm. Dlatego jedna z najważniejszych
dyskusji, która odbędzie się w berlińskim "czerwonym ratuszu" będzie
miała tytuł zaczerpnięty z "Braci Karamazow" Fiodora Dostojewskiego:
"Jeśli Boga nie ma to wszystko jest dozwolone". Szczególnie poruszone
zostanie zagadnienie granic wolności w medycynie i sztuce.



"Pytania Dziedzińca pogan w Berlinie są elementarne i fundamentalne:
kim jest człowiek? Jak odnoszą się do siebie etyka i wiara w Boga, a
także wolność sztuki i religii. Z odpowiedzią na te pytania wielokrotnie
w ostatnich latach zmaga się opinia publiczna dlatego tym bardziej
obecnie odpowiedź na te poszukiwania musi się dać każdemu z osobna" -
powiedział przewodniczący niemieckiego episkopatu.



W konferencji prasowej w Auli Jana Pawła II wzięli udział kard.
Gianfranco Ravasi, przewodniczący Papieskiej Rady Kultury, abp Robert
Zollitsch, przewodniczący niemieckiego episkopatu, jego sekretarz ks.
Hans Langendörfer, dr Joachim Hake, dyrektor Akademii Katolickiej w
Berlinie oraz ks. Laurent Mazas, dyrektor wykonawczy "Dziedzińca pogan".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. arch/-Dr Paul Cameron w

zdjecie

arch/-

Dr Paul Cameron w Polsce

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/57212,dr-paul-cameron-w-polsce.html

W Polsce gości dr Paul Cameron, amerykański
psycholog społeczny i badacz kwestii związanych z homoseksualizmem,
rewolucją genderową. Dzisiaj spotka się z mieszkańcami Rzeszowa, ale w
kolejnych dniach będzie też gościł w innych miastach.   

– Rewolucja genderowa nie omija ani Europy, ani Polski – uważa dr
Paul Cameron, który dzisiaj gości na Podkarpaciu. Podkreśla, że w
Europie Zachodniej, Australii, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych i w wielu
innych krajach walka z rodziną i chrześcijaństwem przybiera na sile i
przejawia się m.in. otwartym terrorem sądowym, medialnym a także
fizycznym. Pewne grupy nachalnie promują homoseksualizm, domagając się
przywilejów dla gejów i lesbijek. – W tej sytuacji musimy być na to
przygotowani, mieć wiedzę i przede wszystkim skutecznie protestować –
uważa dr Cameron.

Dzisiaj dr Paul Cameron, o godz. 19.00, w dolnym kościele parafii pw.
Matki Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie przy ul. Dąbrowskiego 71, wygłosi
wykład otwarty pt. „Rodzina, małżeństwo, płeć – ofiary ideologii
gender”.

21 października dr Cameron będzie gościł w Krakowie, gdzie o godz.
18.00 w klubie „Pod Gruszką” przy ulicy Szczepańskiej 1 wygłosi wykład
„Jak przeciwstawiać się rewolucji obyczajowej?”.

Z kolei 22 października będzie gościł w Warszawie, gdzie w
Warszawskim Domu Technika NOT (sala E, II piętro) przy ul. Czackiego 3/5
wygłosi wykład „Tęczowa dyktatura”.

Natomiast 23 października o godz. 18.15 zaplanowano wykład naukowca w
Opolu na Uniwersytecie Opolskim (Aula Stara A), przy ulicy Oleskiej 48,
którego tematem będzie „Rodzina, małżeństwo, płeć – ofiary ideologii
gender” .

Na ten sam temat dr Cameron będzie mówił w Białej Podlaskiej 24
października o godz. 18 w sali konferencyjnej restauracji Skala przy ul.
Artyleryjskiej 1.

Z kolei 25 października dr Cameron będzie gościem międzynarodowej
konferencji Dni Godności Życia, która odbędzie się na Uniwersytecie w
Białymstoku. O godz. 17.10 amerykański naukowiec wygłosi referat
„Rodzina i małżeństwo – ofiary ideologii gender”.

Dr Paul Cameron jest emerytowanym profesorem Uniwersytetu Wayne
State, Uniwersytetu Louisville, Uniwersytetu Nebraska i Fuller Graduate
School of Psychology. Był doradcą ds. rodziny rządów USA i Kanady oraz
specjalistą z zakresu spraw społecznych, zatrudnionym przez miasto
Houston oraz stany Teksas, Luizjana, Montana, Utah i Kolorado. Jego
publikacje ukazywały się w takich pismach jak: „American Psychologist”,
„Gerontologist”, „Journal of Gerontology”, „Psychological Reports”,
„British Medical Journal”, „Canadian Medical Association Journal” czy
„Postgraduate Medical Journal”.

Mariusz Kamieniecki


Gender - nowy wróg prawicy. Graff: Tej rzeki konserwatywnym kijem już się nie zawróci



Od kilku dni "gender" jawi się na prawicy jako przyczyna wszelkiego zła: jest powodem pedofilii, niszczy Polskę, rodzinę, zagraża Kościołowi i mami dzieci. Radni PiS w Lublinie przyszli nawet do ratusza z transparentem "Stop gender". Agnieszka Graff, wykładowczyni gender studies: - Pomysł, że płeć jest czymś niezmiennym, danym przez Boga, a wszelkie próby zmieniania tego są z nadania szatana, skompromitował się już w XIX w.
Padają najcięższe oskarżenia wobec gender.

Przewodniczący Episkopatu abp Józef Michalik przyczyn "karygodnych" zachowań seksualnych upatruje m.in. w "promocji ideologii gender".

Według definicji Światowej Organizacji Zdrowia gender to "stworzone przez społeczeństwo role, zachowania, aktywności i atrybuty, jakie dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla mężczyzn i kobiet." Prawicowe środowiska snują własną definicję gender.

Tadeusz Rydzyk : - Już nie mówią "Proletariusze wszystkich miast łączcie się!". Teraz jest rewolucja genderowa. Marksizm się przepoczwarza. Ludzie tego nie widzą, także ludzie nauki.

Publicysta Tomasz Terlikowski ostrzega: - Jak będzie wyglądać świat, w którym takie myślenie stanie się normą, nawet trudno sobie wyobrazić. Jedno nie ulega wątpliwości będzie on jeszcze gorszy niż to, co zafundowali nam komuniści.

Krystyna Pawłowicz, poseł PiS dostrzega próbę odwrócenia porządku świata: - W ideologii "gender" chodzi o to, żeby o płci nie decydowała medycyna. O to, żeby płeć można było sobie wybrać. To wywrócenie całej dotychczasowej obyczajowości.

By chronić kraj przed gender, politycy PiS na sesji rady miejskiej w Lublinie wywiesili ostrzegawczy transparent: "Gender niszczy Polskę, gender niszczy rodzinę, gender - STOP".

Politycy wojujący z gender, tak ją postrzegają:

Andrzej Jaworski, szef sejmowego zespołu ds. przeciwdziałania ateizacji : - Ma doprowadzić do zniszczenia tradycyjnego pojęcia płci oraz rodziny i w ich miejsce wprowadzić relatywistyczną wizję człowieka, który w każdej chwili sam może decydować o tym jaką ma płeć, albo uznać, że jest to jego osobista sprawa i nikt nie może w to ingerować. W Belgii mamy już propozycję wyeliminowania słów mama i tata i zastąpienia ich słowem rodzic. W Polsce rozpoczęto programy edukacyjne dla najmłodszych, które mają doprowadzić do tego, by dzieci od najmłodszych lat były wychowywane bez tradycyjnego, naturalnego podziału na chłopców i dziewczynki, co powodzi do tego że chłopcy mają chodzi w sukienkach.

Anna Sobecka, posłanka PiS : - Nasza konstytucja gwarantuje małżeństwo kobiety i mężczyzny, a ideologia gender jest podważeniem i zaprzeczeniem wszystkiego, co stanowi podstawę funkcjonowania społeczeństw, nie tylko narodu polskiego. Nie będę się więcej wypowiadać, bo cokolwiek powiem zostanie wykorzystane jako nagonka na prawicę.

Stanisław Pięta, poseł PiS : - Nienawidzę gender. A jak ją definiuję? Proszę przeczytać w wikipedii.

O co chodzi z gender? Wyjaśnia Agnieszka Graff, wykładowczyni gender studies:

O tyle, zgadzam się z prawicą, że kategoria gender ma swój rodowód w feminizmie, w ruchach społecznych na rzecz emancypacji kobiet lat 60 i 70. Sam termin i nurt badań zwany dziś 'gender studies' stworzyły socjolożki i psycholożki, które domagały się uwzględnienia płci w badaniach socjologicznych i w badaniach z psychologii (rozwój "dzieci" badano wcześniej na próbach czysto męskich, dziś to nie do pomyślenia).

Gender, w odróżnieniu od płci biologicznej, czyli tej hormonalnej i genetycznej, jest zmienne w czasie i zróżnicowane kulturowo, podlega też wpływom ruchów społecznych takich jak feminizm.

Ale pomysł, że to jakiś nowy demon, który przeciwstawia się tradycyjnej kulturze, jest o tyle aberracyjny, że w ciągu tych 30 lat, kategorię gender jako neutralną i opisową przyjęły Światowa Organizacja Zdrowia, ONZ, Unia Europejska.

To termin, którym posługuje się społeczność międzynarodowa, gdy mowa o feminizacji ubóstwa, o edukacji dziewcząt, o dostępie kobiet do mediów i władzy, o przemocy seksualnej. To kluczowe słowo w dyskursie równościowym od kliku dekad, co najmniej od 1995, słynnej ONZ-owskiej konferencji w Pekinie.

Mówienie w 2013 roku, że oto nagle dzieje się coś złego, świadczy tylko o tym, że polski kościół katolicki, opiera się nowoczesności w sposób skazany na porażkę. Tej rzeki już się konserwatywnym kijem nie zawróci. Pomysł, że płeć jest czymś niezmiennym, danym przez Boga, a wszelkie próby zmieniania tego są z nadania szatana, już się skompromitował w XIX w., gdy zaczęła się walka o prawa wyborcze kobiet. Wtedy właśnie kaznodzieje różnych religii twierdzili, że to zamach na prawa boskie. Język, którym dziś się posługują polscy biskupi, to pieśń przeszłości nawet w Watykanie - wystarczy posłuchać co mów Franciszek...

Nie można udawać, że gender to termin neutralny światopoglądowo, wywodzi się przecież z poglądu liberalnego, który bierze pod uwagę prawo i potrzeby jednostek do kształtowania własnego życia, do podejmowania wyborów i do życia w zgodzie ze swoją tożsamością, pewnym zróżnicowaniem. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami i Kościół powinien już się z tym oswoić.

Inna rzecz, że biskupom i prawicowym publicystom myli się gender, który dotyczy płci, z kategoriami dotyczącymi tożsamości i orientacji seksualnej. Gdyby Kościół otrząsnął się z anachronicznych wyobrażeń o płci, z przekonania, że jest czymś stabilnym i niezmiennym, byłoby mu po drodze z niektórymi wątkami myśli genderowej. Przecież Kościół jest instytucją, która ma działać na rzecz sprawiedliwości na świecie - także tej genderowej.

Agnieszka Graff: "Konserwatywny kij tej rzeki nie zawróci"


Nie znosi tego ojciec Rydzyk, abp Michalik, PiS i Tomasz Terlikowski. Gender - nowy wróg prawicy

Od kilku dni "gender" jawi się na prawicy jako przyczyna wszelkiego
zła: jest powodem pedofilii, niszczy Polskę, rodzinę, zagraża Kościołowi
i mami dzieci.




"Nie ma czegoś takiego jak 'ideologia' gender. Biskupi przekroczyli granice absurdu" - Dryjańska o słowach księży

Hierarchowie Kościoła katolickiego
potrzebują wroga i sami sobie tego wroga wykreowali. Księża i biskupi
powtarzają te same słowa, to jest zorganizowana kampania - tak
socjolożka Anna Dryjańska komentuje oskarżenia duchownych wobec...
"ideologii" gender.

W ostatnich miesiącach hierarchowie Kościoła
katolickiego i niektóre środowiska katolickie często straszyli wiernych
"ideologią gender". Tomasz Terlikowski twierdził, że to "największe
zagrożenie", abp Hoser, że jest to herezja groźniejsza niż marksizm i
uniemożliwia zbawienie, a ks. Oko nawoływał, aby się przed nią bronić.
Abp Michalik stwierdził nawet, że "ideologia gender" to jedna z przyczyn
- obok pornografii i rozwodów - które prowadzą do wykorzystywania dzieci przez dorosłych. Czym jest gender, tłumaczy nam Anna Dryjańska - socjolożka i członkini fundacji Feminoteka."Księża też mają gender"


- Gender to płeć, bo płeć to coś więcej niż to, jakie mamy
genitalia czy zestaw chromosomów. Gender to cały nasz bagaż kulturowy,
historyczny i obyczajowy związany z męskością i kobiecością. Kobiety w
Arabii Saudyjskiej różnią się od kobiet w Polsce, bo jest różnica między
pojmowaniem kobiecości w Polsce, a w Arabii Saudyjskiej. Gender to płeć
społeczna i wszyscy to mamy, księża również - mówi Dryjańska.


Nie ma natomiast czegoś takiego jak "ideologia gender". - Jest
feminizm, i to jest zestaw idei. Równie dobrze można mówić o ideologii
katolicyzmu czy liberalizmu. Każdy ruch społeczny można nazwać ideologią
- tłumaczy nasza rozmówczyni i dodaje, że gender jako słowo z języka angielskiego
brzmi na tyle obco, że osoba, która się na tym nie zna, może nie
wiedzieć, o co chodzi. - To, że straszą płcią społeczną, świadczy o tym,
że biskupi kłamią albo są totalnymi ignorantami - kwituje.

"Hierarchowie atakują równość płci"


- To już dawno przekroczyło granice absurdu. Księża i biskupi
powtarzają te same słowa i zwroty. Tak jak posłowie otrzymują kartkę z
tym, co mają mówić, tak samo dzieje się wśród księży. To jest
zorganizowana kampania przeciwko równości płci, na której froncie stoi
ks. Oko - ocenia socjolożka.

Dryjańska mówi również o
tym, jak na Dolnym Śląsku i Mazowszu lokalni księża reagują na program
równościowy w przedszkolach. - Mamy sygnały od przedszkoli, że księdza
nękają nauczycielki przedszkolne, które prowadzą zajęcia równościowe.
Jeden z nich przyszedł do domu nauczycielki i zapytał, o co właściwie
chodzi. Nauczycielka wytłumaczyła mu, że chodzi o zwalczanie
stereotypów, i ten ksiądz stwierdził, że nie ma w tym nic złego. Jednak
po zdaniu relacji biskupowi ten i tak kazał mu na mszy potępić
"ideologię gender" - tłumaczyła słowa o zorganizowanej kampanii.


- Hierarchowie Kościoła katolickiego potrzebują wroga i sami
sobie tego wroga wykreowali. To ma być właśnie gender, czyli kobiecość
lub męskość. W II Rzeczpospolitej hierarchowie protestowali, gdy
planowano wprowadzić do prawa możliwość rozwodów. Wtedy też organizowali
nagonki i demonstracje na ulicach przeciwko rozwodom, dziś atakują
równość płci - podsumowała.



ks. Dariusz Kowalczyk SJ



GN 42/2013
|

W walce z pedofilią powinno chodzić o dobro dzieci. Ale takie
postawienie sprawy wymaga rzetelnej i całościowej znajomości problemu.

Przypomina walkę komunistów o światowy pokój. Im bardziej towarzysze
walczyli, tym większy rósł stos trupów. Podobnie z pedofilią.
Rozszerzają się pedo-pornografia oraz turystyka pedofilska. W walce
z pedofilią powinno chodzić o dobro dzieci. Ale takie postawienie sprawy
wymaga rzetelnej znajomości problemu. Tymczasem można odnieść wrażenie,
że dramat ofiar pedofilii jest traktowany bardzo instrumentalnie:
politycy powiedzą coś pod publiczkę o kastracji zboczeńców, a media
wałkują wybrane afery, by przyciągnąć klienta i przywalić komu trzeba,
zgodnie z dyrektywami…

Owa propaganda idzie w parze z postępującą erotyzacją wszystkich
dziedzin życia, co najbardziej uderza w dzieci i młodzież. Geje,
feministki i inni lewacy biorą się za wychowanie naszych pociech.
Wytyczne do wychowania seksualnego, wydane pod egidą Światowej
Organizacji Zdrowia, zalecają nauczanie o radości z wczesnodziecięcej
masturbacji i przekonują, że dzieci od 6 do 9 lat powinny wiedzieć, jaki
mają wybór, jeśli chodzi o rodzicielstwo, ciążę, bezpłodność, adopcję,
antykoncepcję…

W Szwajcarii wymyślono prezerwatywy dla dzieci w wieku 12–14 lat.
„Hotshoty”, bo tak nazywa się ten wynalazek, mają mniejsze rozmiary, aby
nastolatek nie miał problemów z ich użyciem. Cieszą się pedofile.
Rośnie liczba małolatów, którzy prostytuują się, by mieć na ciuchy
i sprzęt elektroniczny. Na jakich to mediach się wychowali? Jakich mają
rodziców? W jednym z rzymskich liceów ustawiono dystrybutory
prezerwatyw. Giuliano Ferrara, niewierzący dziennikarz, stwierdził:
„Nisko spuszczone spodnie chłopców i dziewcząt oraz czujna straż
przeciwko pedofilii, prezerwatywy w szkołach i rygor w seminariach: nasz
wiek proponuje Kościołowi swoje śmieszne, groteskowe paradoksy, a my
musimy pić tę obfitość kłamstwa, ogłupiali widzowie oblężenia”.

Daniel Cohn-Bendit
 


The Green Party / CC 2.0


Daniel Cohn-Bendit


Fetowany dziś na europejskich salonach lewicowy europarlamentarzysta
Cohn-Bendit w latach 70. wielokrotnie chełpił się swymi pedofilskimi
doświadczeniami: „Mój ciągły flirt z dziećmi szybko przyjął charakter
erotyczny. Te małe 5-letnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie
podrywać. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek
i zaczęły mnie głaskać”.

Pełna hipokryzji walka z pedofilią trwa! A dzieci wypaczonych w swej osobowości i seksualności coraz więcej.


Gender - ideologia totalitarna

http://www.niedziela.pl/artykul/106423/nd/

ANNA CICHOBŁAZIŃSKA: - W mediach coraz częściej
pojawiają się terminy: gender, ideologia gender, totalitaryzm gender,
filozofia gender. Co one oznaczają?

KS. DARIUSZ OKO: - Należy mówić nie tyle o „filozofii”, ile o
„ideologii” gender. Filozofia jest radykalnym poszukiwaniem prawdy i
dobra, natomiast ideologia jest narzędziem bezwzględnej walki o swoje
interesy, także kosztem prawdy i dobra. Ma ona doprowadzić do zwycięstwa
poglądów i zaspokojenia egoistycznych pragnień jakiejś grupy społecznej
kosztem największej nawet krzywdy innych grup. W tym sensie gender jest
klasycznym przykładem ideologii, jest narzędziem w bezpardonowej walce o
korzyści dla ateistycznego gender i homolobby.

Sama nazwa pochodzi od angielskiego słowa „gender”, co było
wcześniej oznaczeniem gramatycznym płci, w odróżnieniu od słowa „sex”,
oznaczającego płeć biologiczną. Obecnie słowo „gender” zaczęto używać do
określenia płci w znaczeniu kulturowym. To jest też główny aksjomat tej
ideologii, że nasza płeć jest przede wszystkim określana nie
biologicznie, ale kulturowo w procesie wychowania, czyli nie rodzimy się
jako istoty płci męskiej albo żeńskiej, ale takimi jesteśmy kreowani po
urodzeniu. Na tym ideolodzy gender budują całą swoją teorię, to jest
jej kamień węgielny. Zakładają, że nasza tożsamość płciowa nie wynika z
natury, tylko z kultury, można powiedzieć, że jest naszym wymysłem albo
nawet rodzajem naszej fantazji. W związku z tym jest prawie całkowicie
plastyczna, może być kształtowana w procesie wychowania, teraz najlepiej
zgodnie z ideologią gender.

W ten sposób rusza cała lawina, bo jeżeli nawet rzecz tak naturalna i
oczywista jak płeć ma być kształtowana kulturowo, ma być kwestią umowy,
to tym bardziej wszystko inne może być tak kształtowane. W ten sposób
otwiera się pole do popisu dla inżynierów społecznych, o jakim nie śnili
nawet komuniści.

- Co stoi u podstaw takich założeń i dlaczego są one tak groźne?

- Postawy duchowe twórców genderideologii. To są przede wszystkim
lewaccy ateiści. Ateizm buduje na fundamentalnym, fałszywym założeniu
nieistnienia Boga i przez to z konieczności błędnie rozumie człowieka i
świat. To tak, jakby dziecko żyjące w łonie matki twierdziło, że jego
matka w ogóle nie istnieje. Ateizm jest jak błąd popełniony na początku
łańcucha równań, który będzie się powtarzał na każdym ich kolejnym
etapie i nie dopuści do osiągnięcia poprawnego wyniku.

Ponieważ jest to błąd ogromny, ma też ogromnie złe konsekwencje.
Największe błędy kulturowe i gospodarcze, a zarazem największe zbrodnie w
dziejach ludzkości popełniali ateiści, a zarazem (śmiertelni) wrogowie
chrześcijaństwa, którzy nigdy za to publicznie nie żałowali i nie
przeprosili. Na koncie nazizmu jest ok. 50 mln ofiar II wojny światowej,
na koncie komunizmu przynajmniej 150 mln ofiar - jako wynik wszystkich
jego rewolucji, czystek i innych społecznych „eksperymentów”. Sama
eksterminacja bogatszych rodzin chłopskich w Rosji sięgnęła ok. 7 mln
ofiar, Wielki Głód na Ukrainie pochłonął może nawet 14 mln naszych
wschodnich sąsiadów, rewolucja kulturalna w Chinach kosztowała ok. 40
mln ludzkich istnień. Ludzie, którzy są najbardziej zaciekłymi wrogami
Boga, siłą rzeczy stają się też najbardziej gorliwymi sługami Szatana.
Trzeba pamiętać, że to właśnie on staje się zasadniczym źródłem ich
myślenia.

Jednak po tym oceanie zbrodni i absurdów ateistom trudno osiągać
władzę przy pomocy klasycznego marksizmu, jest on już zbyt
skompromitowany. Zarazem, jak każdy człowiek, potrzebują oni jakiegoś
światopoglądu, jakiegoś sensu, jakiegoś ogólnego rozumienia
rzeczywistości. Kiedy prosty marksizm nie może spełniać już tych
funkcji, wymyślili sobie jego mutację, czyli genderyzm. Tworzą sobie
przy tym iluzję misji, służby. Tak jak kiedyś „pomagali” robotnikom i
chłopom, zagarniając przy tym całą władzę dla siebie, tworząc najgorsze,
najbardziej krwawe dyktatury znane w dziejach, tak teraz chcą „pomóc”
ludziom odmiennym seksualnie i przy tej okazji zdobyć totalitarną
władzę. Ponieważ są oni duchowymi albo nawet fizycznymi potomkami
najgorszych ateistycznych przestępców, trzeba się spodziewać, że będą
podobnie niegodziwi, zakłamani i bezwzględni w swoim działaniu.

- Dlaczego tak wiele mówią o seksie, tak bardzo na nim się koncentrują?

- To też jest typowe dla ateizmu. Jeżeli neguje się to,
co najwyższe, najbardziej duchowe w człowieku, czyli jego wspólnotę z
Bogiem i ludźmi, siłą rzeczy niesłychanie zuboża się ludzką egzystencję i
zapada w to, co niższe, nawet czysto fizjologiczne. A seksualność
należy do najpotężniejszych sił naszej cielesności, stąd jej
przecenianie, bezwolne poddawanie się jej oraz odłączenie od miłości i
odpowiedzialności łatwo prowadzi do zniewolenia, do poszukiwania
spełnienia i szczęścia prawie wyłącznie w jej granicach, także na drodze
zachowań bardzo wypaczonych. To dlatego ateiści szczególnie łatwo stają
się seksmaniakami, seksoholikami czy seksonarkomanami i chcą jeszcze te
chore postawy narzucić całemu społeczeństwu.

- Czy są jeszcze inne źródła tej ideologii?

- Tak, trzeba by wymienić jeszcze przynajmniej trzy. Są
to oczywiście walczący geje, którzy swój ewidentnie zaburzony sposób
życia chcą wypromować jako możliwie najlepszy, dorabiając
usprawiedliwiającą teorię do swojego postępowania. Są też fanatyczne
feministki (często też lesbijki), które w ramach „wyzwolenia” kobiet
chcą je „uwolnić” od macierzyństwa, dzieci, małżeństwa, rodziny i
mężczyzn. Motywacje obu tych grup można częściowo rozumieć, biorąc pod
uwagę ewidentne krzywdy i niesprawiedliwości, które często spotykały je w
przeszłości. Jednak nie sposób nie dostrzec niechęci, resentymentu, a
nawet nienawiści, jakimi kierują się ci ludzie, a które są skierowane
przede wszystkim przeciwko zwykłym mężczyznom. Po „wojnie klas” głosi
się „wojnę płci”. Jednak nienawiść i chęć zemsty nigdy nie są dobrymi
doradcami; np. II wojna światowa w dużym stopniu była rezultatem chęci
„odegrania się” Niemców za przegranie pierwszej.

- A jakie jest to trzecie źródło?

- Szerzej można powiedzieć, że ideologię gender popierają
wszyscy wrogowie Boga i religii, zwłaszcza religii biblijnych -
chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Znaczącą siłą są tu oczywiście
masoni, ale także grupa najbogatszych miliarderów amerykańskich, którzy
doszli do przekonania, że na Ziemi jest za dużo ludzi i dlatego na skalę
światową inwestują gigantyczne pieniądze w antykoncepcję, aborcję oraz
rozwój i propagowanie ideologii gender. Chodzi o to, żeby było maksimum
seksu, ale minimum dzieci. Ludźmi opętanymi seksualnością jest też o
wiele łatwiej sterować, manipulować, bo ich umysł jest pochłonięty
głównie tą dziedziną. W naszym kręgu kulturowym gender stało się główną
bronią wrogów wiary, ich intelektualnym taranem, wokół którego zbierają
się i koncentrują. Dobrze wiedzą, dlaczego. Genderyzmu i chrześcijaństwa
nie da się pogodzić, podobnie jak bolszewizmu i chrześcijaństwa. Tu
jest radykalne albo-albo, albo to, albo tamto.

- Mówi się wręcz o totalnym zagrożeniu tą ideologią...

- Słusznie mówi się o gendertotalitaryzmie, bo genderyści rzeczywiście
chcą władzy totalnej, chcą wszystko zdominować i wszystkim rządzić,
wszystkich uszczęśliwić na siłę, czyli uczynić niewolnikami lub
zakładnikami swojej ideologii. To jest niejako wpisane w logikę
ideologii ateistycznych. Biologizują człowieka, ludzi uważają zasadniczo
za takie bardziej inteligentne zwierzęta, ale siebie oczywiście za
zwierzęta najinteligentniejsze. A zwierzęta mocniejsze zabijają i
pożerają te słabsze. Stąd ich usprawiedliwienie dla wcześniejszych i
współczesnych zbrodni. Wcześniej dla Kołymy, a dzisiaj dla łamania
podstawowych praw ludzkich osób wierzących, dla niesłychanej pogardy
wobec nas. To widać choćby w niesamowitej arogancji i nienawiści, z jaką
nieraz mówią o nas w mediach i w polityce. Nie jest przypadkiem, że
ateiści najbardziej popierający genderyzm w polityce i mediach, jak
Janusz Palikot i Jerzy Urban, ustanawiają też polskie rekordy języka
cynizmu, nienawiści, wulgarności i pogardy. Tak depczą podstawowe prawo
człowieka do poszanowania jego godności, ale także inne prawa. Należy tu
wymienić również prawo do udziału w życiu społecznym, demokratycznym i
medialnym, które jest niszczone przez wykluczanie mediów opozycyjnych,
bo nie ma demokracji bez opozycji, a nie ma opozycji bez wolnych mediów.
Należy tu też święte prawo rodziców do wychowywania dzieci według
własnej kultury i własnych przekonań, które jest łamane poprzez
narzucanie dzieciom wychowania według genderyzmu (czyli według maniaków
seksualnych). Tak oto Polska i inne kraje Zachodu stają się miejscem
deptania podstawowych praw ludzkich.

Jest wiele podobieństw pomiędzy genderyzmem a marksizmem:
ateistyczna pycha, zakłamanie i przemoc, kompletny brak szacunku dla
innych, podobne klęski rozumu i sumienia ateistycznego. Marksiści
mordowali ludzi inaczej myślących, genderyści wykazują olbrzymią pogardę
wobec ludzi inaczej myślących i mordują na razie słowami. Komuniści za
jedno zdanie krytyki Stalina wsadzali do więzienia lub mordowali,
genderyści za jedno zdanie krytyki swej ideologii też chcą wsadzać do
więzienia, z „homofobii” chcą „leczyć”, podobnie jak stalinowcy
„leczyli” z prawicowych „odchyleń”. Siebie samych wyłączają natomiast z
wszelkiej krytyki, stawiając się ponad nią. Innych, szczególnie
katolików, można według nich do woli obrażać i im ubliżać - ale ich
samych przenigdy.

- Jak dochodzi się do takiej postawy?

- To znowu coś typowego dla ateizmu. Słusznie się
zauważa, że ateista na ogół nie uznaje żadnego Boga - z wyjątkiem siebie
samego. To zrozumiałe, że kto nie uznaje Boga, samemu sobie przypisuje
cechy boskie. Tak właśnie postępuje homolobby, bo niepodleganie
jakiejkolwiek krytyce jest cechą boską. Ale kiedy człowiek zaczyna sobie
przypisywać cechy boskie, otwiera się otchłań - tak było od Nerona po
Stalina. To w istocie jest też pycha szatańska: „Nie będę służył, nie
uznam porządku natury ustanowionego przez Boga. Sam będę tworzył nowe
prawa i sam będę bogiem”. Nie na darmo obecny Ojciec Święty Franciszek
jeszcze jako prymas Argentyny ostrzegał, żeby nie być naiwnym, żeby
zdawać sobie sprawę, że gender oraz homoideologia są dziełami Szatana.
Przyszłego papieża spotkał za to iście szatański atak mediów i
polityków. On jednak tylko potwierdził te słowa i pokazał, jak bardzo
sam Bóg chce, aby przeciwstawiać się tej złowrogiej ideologii.

- Tematyka gender najczęściej pojawia się w kontekście
edukacji: mamy towarzystwa i stowarzyszenia edukacji przeciw
dyskryminacji płci, studia gender na renomowanych uczelniach, trenerzy
gender reklamują swoje warsztaty w szkołach etc. Za tymi instytucjami
stoją organizacje o zasięgu światowym (ONZ), europejskim (UE) czy
państwowym (ministerstwo edukacji, ministerstwo zdrowia). Zaplecze
takich autorytetów dla ideologii gender może ogłupić człowieka
nieznającego się na rzeczy. Jak możemy się bronić przed genderideologią?

- Instytucje te stały się w istocie przybudówką dla
ideologii gender - jak kiedyś „polski” rząd dla władców Moskwy. Podobnie
było z komunizmem. Wszystkie instytucje w państwach socjalistycznych
musiały funkcjonować według zasad marksizmu, służyć mu i go propagować.
Na każdej uczelni musiała być katedra marksizmu i każdy student musiał
zdać egzamin z marksizmu-leninizmu. W końcu jedna trzecia kuli ziemskiej
była pod panowaniem komunizmu. Jednak powoli ludzie przestawali uznawać
te zbrodnicze absurdy, w końcu nikt - ani rządzeni, ani rządzący - w to
nie wierzył, marksizm zdegenerował się do żałosnej przykrywki dla
nagiej żądzy zdobycia i zachowania władzy. Teraz mamy etap rozwoju
genderyzmu, rozkład przyjdzie później. Obecnie przemoc ideologiczna
narzucana jest nie przez czołgi, ale poprzez potężne środki polityczne i
finansowe. Tak jak Moskwa próbowała nam narzucić komunizm, tak dziś
Bruksela czy ONZ chcą nam narzucić genderyzm. Tak jak kiedyś musieliśmy
walczyć z kłamstwem i przemocą komunizmu, tak dzisiaj musimy walczyć z
kłamstwem i przemocą genderyzmu. I to jest nieuniknione. Ludzie, którzy
są ateistami, wrogami Kościoła, będą nas atakować. Wrogowie Boga są też
wrogami chrześcijan. Chrześcijaństwo jest najbardziej prześladowaną
religią świata, bo jest najlepszą, najbardziej bliską Bogu religią.
Szacuje się, że od czasów Chrystusa do dziś zamordowano ok. 70 mln
chrześcijan, większość z nich w XX wieku - wieku największych
ideologicznych szaleństw. Również ateiści w Korei Północnej właśnie w
tej chwili w swoich obozach koncentracyjnych więżą, torturują i mordują
tysiące chrześcijan. Nienawiść, której doświadczamy od genderystów, jest
tylko cząstką większej, ogólnoświatowej nienawiści.

- Ale zwolennicy genderyzmu wydają się tacy potężni...

- Przede wszystkim trzeba do tego podchodzić ze spokojem, patrzeć w
dalekiej, najlepiej ostatecznej perspektywie. Walka należy do istoty
naszego życia. Na poziomie ciała jesteśmy nieustannie atakowani przez
miliony, miliardy bakterii i wirusów, które chcą żyć naszym kosztem i w
końcu nas zupełnie zniszczyć. Żeby żyć, musimy z nimi walczyć, musimy
wytwarzać miliony i miliardy białych ciałek, które są naszymi
żołnierzami i obrońcami. Ta walka trwa w naszych żyłach 24 godziny na
dobę, zwycięstwo w niej jest warunkiem życia.

Podobnie jest w świecie ducha. Ludzie, którzy żyją w wielkim błędzie
albo w wielkiej iluzji czy kłamstwie, także potrzebują uzasadnienia
swojej egzystencji, dlatego produkują kolejne teorie, podobnie pomylone i
absurdalne jak całe ich życie. Muszą jakoś uzasadnić swoje teofobie,
chrystofobie, heterofobie. Dla większej pewności siebie usiłują jeszcze
te absurdy narzucić całemu społeczeństwu. To jest jedno z zasadniczych
źródeł bakterii i wirusów duchowych krążących w naszej kulturze,
genderyzmowi można nawet przyznać „zaszczytne” miano „duchowego AIDS”
naszych czasów. Jak bowiem wirusy HIV osłabiają system immunologiczny
człowieka, tak wirusy gender osłabiają jego zdolność krytycznego
myślenia. Po akceptacji takiego absurdu przyjęcie każdego innego staje
się tym bardziej możliwe.

Niemniej nawet najbardziej absurdalna teoria, jeśli staje się
narzędziem potężnych grup, może odnosić sukcesy. Przecież kiedyś na
wszystkich uniwersytetach w Niemczech królowały najpierw heglizm, a
potem nazizm. Na wszystkich uczelniach „obozu socjalistycznego” królował
marksizm (na Kubie i w Korei Północnej króluje nawet do dzisiaj).
Natomiast profesorowie uczelni katolickich, którzy krytykowali te
absurdy, byli za to okrutnie prześladowani, a nawet mordowani. Jednak
historia to im właśnie przyznała rację, dlatego też z ich zdaniem trzeba
się szczególnie liczyć, gdy mówią, że z genderyzmem będzie podobnie. To
tylko kwestia czasu.

- Co może uczynić zwykły człowiek nieustannie bombardowany przez tę ideologię?

- Przede wszystkim uodpornić się na nią, podobnie jak
uodporniliśmy się na propagandę komunistyczną, uświadomić sobie, że
trzeba ją rozumieć na odwrót. Kiedy ćwierć wieku temu media
komunistyczne kogoś bardzo chwaliły, wiedzieliśmy, że musi to być
człowiek szczególnie niegodziwie żyjący. Kiedy natomiast kogoś
gwałtownie atakowały, wiedzieliśmy, że musi to być człowiek szczególnie
szlachetny, wartościowy. Podobnie jest dzisiaj, kiedy największe media
są w rękach postkomunistów, kiedy tak bardzo promują homoseksualizm i z
taką nienawiścią atakują Kościół, to tak jak kiedyś szukaliśmy
podziemnej „bibuły”, tak teraz trzeba szukać innych, nie nagłaśnianych,
ale prawdomównych mediów - jak np. tygodnik „Niedziela”. Ten krytycyzm i
poszukiwanie właściwych źródeł prawdy są bardzo ważne, bo inaczej
producenci kłamstwa stają się panami naszych umysłów i serc. Trzeba też
podejmować mądre decyzje polityczne, nie dopuszczać lub odsuwać od
władzy ludzi, którzy kierują się nie rzeczywistością, lecz ideologią.
Trzeba też samemu angażować się w politykę, bo jeśli uczciwi będą od
niej stronić, rządzić nami będą ludzie niegodni, a nawet przestępcy. Po
zdobyciu władzy politycznej mogą już łatwo zdominować całe społeczeństwo
i wszystkie jego instytucje.

- Szczególnym polem zmagań staje się teraz szkoła…

- Tak, po niepowodzeniu wprowadzenia homozwiązków, walki
koncentrują się na szkole. Zwolennicy gender chcą wprowadzić obowiązkowe
dla wszystkich wychowanie seksualne według programu genderystów - czyli
ludzi często właśnie głęboko seksualnie zaburzonych. W ich
podręcznikach zakazane są takie słowa, jak: „matka”, „ojciec”,
„małżeństwo”, „wierność”, a promuje się takie, jak „rodzic A”, „rodzic
B”, „partnerstwo na odcinek czasu życia”. Ogólnie ich program opiera się
na niezwykle prymitywnej antropologii, miłość redukuje do fizjologii,
promuje seks bez zasad i ograniczeń, czyli niesłychaną rozwiązłość i
rozpasanie. Znam to dobrze z różnych krajów Zachodu, w których w sumie
spędziłem 10 lat. W konkretach wygląda to np. tak, że podczas takich
lekcji w Niemczech 12-letnie dziewczynki są zmuszane do tego, aby na
sztuczne penisy nakładać prezerwatywy, a potem je lizać jak lizaki i
oceniać ich smaki. Rodzicom za nieposłanie dziecka na takie lekcje grozi
nawet więzienie i odebranie praw rodzicielskich. W Szwajcarii, w
Bazylei, do przedszkoli 4-letnim dzieciom dostarczono sztuczne penisy w
stanie wzwodu i rozchylone waginy, aby tym się bawiły. Bo według
genderystów seks koniecznie musi być uprawiany już od powijaków. To
szczególnie wyraźnie pokazuje, z kim mamy do czynienia. Widać, że
realizuje się tu szatański plan: deprawacja i ateizacja poprzez
seksualizację. Ludzie opętani seksem chcą, by wszyscy inni żyli
podobnie, i jest to niezwykle groźne, bo niszczy kolebkę
człowieczeństwa, zaburza albo uniemożliwia rozwój człowieczeństwa, burzy
przyszłość rodziny. Po takim wychowaniu młodzież łatwo może popaść w
rozwiązłość, w seks-narkomanię, stać się niezdolna ani do wiary, ani do
małżeństwa i rodziny. W tym sensie genderyzm jest jeszcze gorszy niż
bolszewizm, bo tamten niszczył społeczne i gospodarcze więzi, a ten
niszczy samo człowieczeństwo i rodzinę. Wprowadzać genderyzm do szkół to
tak, jakby wprowadzać obowiązkowe lekcje pornografii, to jest straszny
gwałt na duszy dziecka, który może zrujnować całą jego przyszłość. To
niesłychana pogarda dla godności i praw jego oraz jego rodziców.

- Owoce takich działań są już widoczne...

- Tak, przede wszystkim w postaci europejskiej katastrofy
demograficznej. Tak wychowani ludzie dążą do maksimum przyjemności z
seksu, ale minimum dzieci. Dziecko staje się dla nich jedynie bardzo
kłopotliwym balastem w pogoni za ciągle nowymi doznaniami i partnerami.
Stąd jest dużo seksu, dużo partnerów, dużo chorób wenerycznych, dużo
aborcji, ale mało małżeństw, mało rodzin i mało dzieci. Tak jest
zwłaszcza w Niemczech, gdzie na Niemkę przypada statystycznie 0,9
dziecka, a dla samego zachowania tego samego poziomu populacji potrzeba
minimum 2, 1 dzieci na kobietę. Niemcy mają jeden z najniższych
przyrostów naturalnych w świecie. Na 100 emerytów przypada 60 dzieci, a
tylko 40 wnuków. Ale też większość Niemców zdradza swoje żony, a w kraju
tym jest ok. 400 tys. prostytutek, czyli 1 proc. kobiet zamieszkujących
ten kraj „pracuje” w tym charakterze. Każdego dnia mają one ok. 1 mln
200 tys. „klientów”, czyli ok. 3 proc. mężczyzn tego kraju. W Marsylii
pierwszym językiem stał się już arabski, francuski spadł na drugie
miejsce. To są także owoce mentalności totalnej rozwiązłości. Podobnie
jak komunizm prowadził do upadku gospodarczego państwa, tak genderyzm
prowadzi do unicestwienia rodziny i katastrofy demograficznej. Jest cały
ocean seksu, a nie ma dzieci. Całe obszary Europy zaczynają przypominać
dom publiczny, a w nim nie ma miejsca na dzieci.

- To rozumieją osoby odpowiedzialne, światłe, ale jeżeli
za programami do szkół przygotowywanymi w Ministerstwie Edukacji
Narodowej stoją takie organizacje, jak: Światowa Organizacja Zdrowia,
Ministerstwo Zdrowia, Polska Akademia Nauk, bo w jej siedzibie odbywała
się konferencja o bulwersujących aspektach edukacji seksualnej w
szkołach, to przeciętny Kowalski ma mętlik w głowie. Jak zatem bronić
naszych dzieci?

- Trzeba je bronić ze wszystkich sił, bo są naszym
największym skarbem i przedmiotem największej odpowiedzialności. Nie
wolno dopuszczać ludzi zaburzonych ideologicznie i seksualnie ani do
szkół, ani do dzieci. Należy wskazywać, że wychowywanie dzieci wbrew
najgłębszym, najświętszym przekonaniom rodziców, jest ciężkim
przestępstwem, rodzajem kidnapingu, które państwo ma obowiązek ścigać i
karać. Wychowywać dzieci chrześcijan według genderyzmu to tak, jakby
dzieci żydowskie siłą zmuszać do przejścia na islam. Nikt nie ma prawa
tak z butami i pałką wdzierać się do sanktuarium rodziny. Dlatego trzeba
uczestniczyć w marszach i innych formach protestacyjnych, pisać i
wysyłać listy do minister edukacji narodowej i innych członków rządu,
skandale nagłaśniać w mediach i szukać pomocy prawnej, nie obawiać się
walki sądowej. Trzeba też dobrze kontrolować, co się dzieje w szkole,
uważnie przyglądać się zajęciom z tym związanym. Dyrektor szkoły nie ma
prawa nic robić w tej dziedzinie bez wyraźnej zgody rodziców. Bardzo
ważne jest nagłaśnianie wszelkich nadużyć w tej dziedzinie, bo zło lubi
działanie w ciemności. Zasadą genderowców jest „rewolucja od góry”,
„marsz przez instytucje”. Poprzez przechwycenie mediów i ośrodków władzy
usiłują większości narzucić coś, co nigdy nie zostałoby przyjęte na
drodze demokratycznej. Tak też okazują się wrogami demokracji.

- Czy takie starania przynoszą sukces?

- Oczywiście. W Stanach Zjednoczonych za przeprowadzenie
lekcji wychowania seksualnego w stylu europejskiego genderyzmu trafiłoby
się do więzienia za molestowanie nieletnich. Dzięki protestom pani
Gabriele Kuby w Niemczech udało się zmusić ministerstwo oświaty do
wycofania genderowskiej broszury, w której rodzice byli nakłaniani do
zachowań pedofilskich wobec własnych dzieci. W Bazylei rodzice wymogli
na władzach kantonalnych wycofanie z przedszkoli owych genderowskich
pomocy naukowych w postaci penisa i waginy. W Norwegii rząd wycofał się
(po 30 latach) z finansowania genderowców, bo ostatecznie sami się
ośmieszyli i skompromitowali. Marsz genderowców został zatrzymany na
Węgrzech, Litwie, w Estonii i Rosji. Nadal niewiele mają do powiedzenia w
krajach islamu, na Litwie homopropaganda jest prawnie zakazana. Z
absurdem można wygrać, trzeba tylko chcieć i dobrze się organizować.

- A jakie szanse mamy w Polsce?

- Szczególnie bardzo duże. Już pokazaliśmy to w XX wieku,
kiedy szaleństwu ideologii uległy tak wielkie, mądre narody, jak Niemcy
i Rosjanie, nasi sąsiedzi. W Polsce dobrowolnie to się nie udało, u nas
takie ideologie trzeba było przynieść z zewnątrz, krzewić przy pomocy
bomb, czołgów i bagnetów, w ciemnościach gestapowskich i ubeckich
katowni. Myśmy aż tak nie zgłupieli, nie dali się aż tak uwieść.
Zawdzięczamy to przede wszystkim naszej wierze, bo im więcej w umysłach i
sercach jest prawdziwej wiary, tym mniej jest tam miejsca na ideologie,
czyli wiary szczególnie błędne. To dlatego też komunizm u nas zawsze
był najsłabszy i najszybciej się zawalił. Zawdzięczamy to głównie
Kościołowi. Z tego mamy prawo być dumni, to może być nasz szczególny dar
dla Europy - nasza wiara i krytycyzm wobec ideologii, które
zbudowaliśmy na bardzo głębokiej wiedzy i - nieraz bardzo krwawym -
doświadczeniu.

- Czyli mamy na czym budować naszą nadzieję?

- Oczywiście, na wszystko trzeba patrzeć w perspektywie
Bożej, ostatecznej, czyli niejako „z góry”, metafizycznie. A w tej
perspektywie każde zło jest słabsze od Boga, każde jego zwycięstwo jest
lokalne i małe, przejściowe i tymczasowe. Genderimperium załamie się i
rozpadnie, podobnie jak załamały się i rozpadły „niezwyciężalna,
1000-letnia” Rzesza oraz „obóz braterskich krajów socjalistycznych”
zbudowany na marksizmie, czyli na „najbardziej światłej, naukowej
teorii, którą kiedykolwiek widziała i miała zobaczyć ludzkość”. Chodzi
tylko o to, żeby nastąpiło to jak najszybciej i w tym czasie pochłonęło
jak najmniej ofiar, zwłaszcza wśród dzieci i młodzieży. Przyłożenie do
tego ręki jest świętym i radosnym obowiązkiem każdej i każdego spośród
nas.

* * *

Ks. Dariusz Oko - kapłan archidiecezji krakowskiej. Doktor
habilitowany filozofii i doktor teologii, pracownik Wydziału Filozofii
UPJPII w Krakowie. Po święceniach kapłańskich przez 6 lat studiował na
uczelniach w Niemczech, Włoszech i Stanach Zjednoczonych. Przez całe 28
lat kapłaństwa zaangażowany równolegle w pracy naukowej i
duszpasterstwie (jako stały rezydent w parafiach polskich, europejskich i
amerykańskich). Przez 16 lat duszpasterz studentów i od 16 lat
duszpasterz Służby Zdrowia Archidiecezji Krakowskiej. Podczas studiów,
konferencji naukowych i pielgrzymek z lekarzami ok. 10 lat spędził za
granicą, poznał ponad 40 krajów na 6 kontynentach. Znany także z
działalności publicystycznej, zwłaszcza z krytyki teologii liberalnej
oraz genderideologii, homoideologii i homoherezji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. Aborcja prawem podstawowym!

Aborcja prawem podstawowym!

Proaborcyjne lobby w Unioparlamencie żąda uznania aborcji za
prawo podstawowe! Unioparlament zaleca też, by aborcja była finansowana z
pieniędzy podatników w ramach publicznych systemów opieki zdrowotnej
państw członkowskich.

Jak pisze dr Joanna Banasiuk z Ordo Iuris, rezolucja wzywa także do
zmiany regulacji państw członkowskich w celu ograniczenia korzystania z
wolności religijnej, wolności sumienia i sprzeciwu sumienia. Ponadto
edukacja seksualna nastolatków w szkołach podstawowych na terenie całej
UE ma przekazywać pozytywny obraz homoseksualizmu i transseksualizmu.
Wzywa się również Unię Europejską do stworzenia „kultury akceptacji,
szacunku, niedyskryminacji i niestosowania przemocy” wobec aborcji i
promujących ją środowisk, co prowadzić musi do uznania treści
krytykujących aborcje i broniących życia dzieci w prenatalnej fazie ich
rozwoju, za tzw. „mowę nienawiści”.

Źródło: Blitzkrieg przeciwko prawu do życia w Parlamencie Europejskim

Zobacz także: Cud: Europarlament potępia aborcję! Ale selektywnie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. Leksykalni ogłupiacze w

Leksykalni
ogłupiacze w akcji. Krytyka aborcji mową nienawiści, a słowo "lesbijka"
- "wytworem męskiego szowinizmu". Jak daleko posuniemy się w tym
szaleństwie?

"Pisząc o środowiskach LGBT trzeba unikać słów „lesbijka" i
„lesbijski", bo to "wytwory męskiego szowinizmu", które często używane
są w znaczeniu obraźliwym" - zaleca Claudio Rossi Marcelli, autor
broszury zawierającej językowe przykazania dla dziennikarzy.

Pod auspicjami Włoskiego Związku Dziennikarzy wydano
instrukcję wyjaśniającą, jakich słów i terminów nie należy używać, by
nie godzić we wrażliwość gejów i lesbijek. Okazuje się , że to sprawa
bardziej skomplikowana niżby się mogło wydawać.

Dziennikarski dekalog leksykalnych przykazań dla piszących o
problemach LGBT pt. „Dziesięć błędów środków informacji". Opracował go
dziennikarz Claudio Rossi Marcelli. Jak informuje "Rzeczpospolita"
broszurkę przedstawiono w Rzymie i Mediolanie na sympozjach pt. „Duma i
uprzedzenie" zorganizowanych przez Włoskie Biuro Walki z Dyskryminacją
Rasową pod patronatem Związku Dziennikarzy.

Wynika z  niej, że pisząc o środowiskach LGBT trzeba unikać słów
„lesbijka" i „lesbijski", bo to "wytwory męskiego szowinizmu", które
często używane są w znaczeniu obraźliwym. Za to słowa „gej" i „gejowski"
są neutralne, choć i tu trzeba uważać, bo na przykład sformułowanie
„rodzina gejowska" nieostrożnie rozciąga tę orientację na dzieci takiej
familii, co niekoniecznie jest prawdą.

W związku z tym Marcelli proponuje nowotwór językowy: „rodzina homorodzicielska".

Podobnie mają się sprawy ze „społecznością gejowską", bo termin
sugeruje, że chodzi wyłącznie o gejów, niesłusznie wykluczając
biseksualistów i transwestytów. Zniknąć powinno również sformułowanie
„ikona gejowska", bo przecież osoby cieszące się popularnością i
szacunkiem w środowisku LGBT i je wspierające to również
heteroseksualiści.

- czytamy w artykule.

Kompletne kuriozum znajdujemy w zaleceniach dotyczących opisu par gejowskich posiadających dzieci. Okazuje się, że jak ognia trzeba
unikać w nich odnoszącego się do aspektu biologicznego słowa „matka" i
używać – zdaniem autora opisującego wyłącznie odgrywaną rolę społeczną –
terminu „mama", szczególnie gdy rolę tę odgrywa mężczyzna.

Jak zauważa "Rz" z niezbyt jasnych powodów dekalog odradza też
nazywanie „narzeczonym" któregokolwiek z członków związku
homoseksualnego przed oficjalnym „coming outem", czyli publicznym
ogłoszeniem  związku. W takiej sytuacji "poprawne politycznie" będzie
„intymny przyjaciel", „najbliższy przyjaciel".

Zakazane jest też pisanie o „gustach seksualnych", bo mogłoby to
oznaczać, że chodzi o świadomy wybór, podczas gdy orientacja seksualna
jest wrodzona.

Okazuje się też, że teksów poświęconych LGBT nie należy ilustrować
zdjęciami z parad Gay Pride, "bo akcentują jedynie aspekt
folklorystyczny i ostentacyjny" a jedynie ciepłe rodzinne fotki z
codziennego zycia.

Jak pisze Rzeczpospolita,

"część włoskiego środowiska dziennikarskiego skarży się, że broszura
pozostawiła ich bez słów, w sensie przenośnym i literalnym. Niektórzy,
choć żartem, wyrażają obawy, że już niebawem „homoterroryści" zmuszą
Związek Dziennikarski do wprowadzenia kar za leksykalne błędy
homofobiczne. Inni pokpiwają, że w redakcjach w obawie przed sankcjami
pojawią się cenzorzy i eksperci od wolnej od homofobii nowomowy."

Na inny aspekt sprawy zwraca uwagę Aleksander Stępkowski, prawnik:

W dokumencie Parlamentu Europejskiego wszelka krytyka

aborcji ma zostać uznana 
za „mowę nienawiści", czego próby obserwować
można było niedawno 
w polskim Sejmie

- czytamy w "Rz".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Szymański: „Odesłaliśmy do

Szymański:
„Odesłaliśmy do komisji najbardziej kuriozalny i sfanatyzowany tekst
tej kadencji.” Fiasko dokumentu o powszechnej legalizacji aborcji w UE!

"Zaproponowane sprawozdanie to jaskrawy przykład dominacji ideologii nad prawem w Parlamencie."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

73. Europarlament: Który z

Europarlament: Który z europosłów za życiem?

Parlament Europejski nie zagłosował nad projektem rezolucji w
sprawie zdrowia reprodukcyjnego i seksualnego oraz praw w tej
dziedzinie. Na wniosek brytyjskiego konserwatysty Ashley’a Foxa przyjęto
propozycję odesłania kontrowersyjnego sprawozdania Edite Estreli do
Komisji Praw Kobiet i Równouprawnienia.

W proponowanej rezolucji znalazło się wiele punktów niezgodnych z
nauką Kościoła. W temat dotyczący praw seksualnych kolokwialnie rzecz
ujmując wmieszano też religię i sumienie. W jednym punkcie zapisano np.,
że Parlament Europejski zaleca, aby zgodnie z prawami człowieka i
zdrowiem publicznym wysokiej jakości usługi aborcyjne były legalne,
bezpieczne i dostępne dla wszystkich w ramach systemów opieki zdrowotnej
państw członkowskich, w tym również dla kobiet, które nie mieszkają w
danym państwie, a które często poszukują takich usług w innych państwach
ze względu na ograniczenia w ustawach aborcyjnych w krajach, z których
pochodzą (…).

W innym z kolei PE miał podkreślić, że państwa członkowskie powinny
regulować i monitorować korzystanie z prawa do odmowy działania
sprzecznego z własnym sumieniem w kluczowych zawodach, aby zagwarantować
przestrzeganie prawa jednostki do opieki zdrowotnej w zakresie
reprodukcji. Tak się składa, że nie głosowano na forum Parlamentu
Europejskiego ani nad tymi, ani nad innymi zapisami rezolucji.

- Szkodliwa rezolucja, która miała być głosowana w Parlamencie
Europejskim na wniosek naszej grupy politycznej została odesłana do
komisji. Jest to czytelny sygnał, że większość posłów nie chce brać
udziału w propagowaniu aborcji, czyli zabijaniu dzieci nienarodzonych
przed zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Nie bez
znaczenia był fakt zebrania ponad miliona podpisów pod akcją “Jeden z
Nas”-
podsumowuje decyzję Europarlamentu prof. Mirosław Piotrowski, poseł do PE.

Z kolei Konrad Szymański, europoseł PiS powiedział, że zaproponowane
sprawozdanie to jaskrawy przykład dominacji ideologii nad prawem w
Parlamencie.

 - Apele o powszechną legalizację aborcji w UE stoją w sprzeczności z
traktami unijnymi. Polityczny atak na wolność sumienia lekarzy oraz
prawa rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swymi poglądami to byłaby
kompromitacja Unii
– komentuje po głosowaniu Szymański.

Warto dodać, że sprawozdanie Edite Estreli może jeszcze wrócić na
sesję plenarną PE, a wówczas eurodeputowani mogą nad nim zagłosować.

Przypomnieć należy inną sprawę. Czego tak bardzo domagają się
obywatele UE w związku ze słynnym zapisem „każdy ma prawo do życia”. A
raczej z właściwą i prawdziwą jego interpretacją. Założeniem
europejskiej inicjatywy obywatelskiej „Jeden z Nas” jest ochrona
ludzkiego życia od chwili poczęcia.

Ponad 1 milion 400 tysięcy podpisów poparcia dla tej akcji to sygnał,
że europosłowie muszą liczyć się z opinią publiczną Unii Europejskiej.
Wtóruje temu wypowiedź włoskiego eurodeputowanego, Carlo Casiniego,
który powiedział Radiu Maryja, że celem tej inicjatywy jest nie tylko
doprowadzenie do przyjęcia europejskiego prawa, które zakazuje
destrukcyjnych eksperymentów na ludzkich embrionach.

 - Są też inne cele, które już zaczęliśmy osiągać. Np. budzić
sumienia ludzi, ratować życie ludzkie. Robimy to, by dodać odwagi
kobietom, które mają problemy w czasie ciąży, ale wiedzą, że noszą w
sobie dziecko. Gdy jednak kobiety nie myślą w ten sposób, łatwiej jest
wtedy poddać się aborcji. Kiedy ludzie wołają, że to człowiek, że jest
on częścią Ciebie, to wołanie daje im odwagę i jestem pewien, że w
rezultacie ratuje się ludzkie życie. To jest bardzo ważne. Są ludzie,
którzy uginają się pod naciskiem kultury aborcji tak jakby nie było, o
co walczyć. Ale to nie tak trzeba reagować, trzeba zachować wolę walki i
nie poddawać się i to już jest osiągnięcie. Walka o życie to walka
globalna, to bitwa, którą wygramy. Wiemy, że najważniejsze, by walczyć,
może w przyszłym i kolejnym pokoleniu. Walka o życie jest tym samym, co
walka z niewolnictwem, walka o wolność ludzi czarnej rasy, itp. Na pewno
wygramy, nigdy nie wolno się poddać.
– mówi Casini.

Powiedzieć trzeba, że zdecydowany sprzeciw wobec akceptacji raportów,
które dotyczą nieposzanowania ludzkiego życia zarówno przed narodzinami
jak i po narodzinach ma w Europarlamencie kluczową rolę. Nie można
zapomnieć o sile głosu Parlamentu Europejskiego, który w przyszłości
może np. podjąć decyzję w sprawie wniosku Komisji Europejskiej
dotyczącego zakazu finansowania badań, w których ludzkie zarodki są
niszczone.

Dawid Nahajowski, Strasburg/RIRM

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. Nowa Lewica Powrót

Nowa Lewica Powrót marksizmu

Prof. Piotr Jaroszyński
http://www.naszdziennik.pl/wp/57726,nowa-lewica-powrot-marksizmu.html

Rok 1989 (choć był to dłuższy proces) przyjmuje się często jako symboliczną datę upadku komunizmu w bloku sowieckim i rozpadu Związku Sowieckiego. Dla Polski miało to oznaczać odzyskanie niepodległości i powrót do Europy albo – szerzej mówiąc – powrót do cywilizacji euroatlantyckiej, która obejmowała przede wszystkim Europę Zachodnią i Stany Zjednoczone, a organizacyjnie NATO i Unię Europejską.
Upadek komunizmu miał być równoznaczny z upadkiem marksizmu, tej ideologii, której głównym autorem był Karol Marks, a która dzięki współpracy Fryderyka Engelsa i po różnych „ulepszeniach” i przeróbkach ze strony takich wodzów jak Lenin czy Stalin obowiązywała we wszystkich dziedzinach życia Związku Sowieckiego i jego satelitów, w tym również w Polsce. I faktycznie, wiele wskazywało na to, że marksizm upadł: znikły dzieła Marksa obowiązkowo zalegające półki księgarń, rozwiązano Instytut Podstawowych Problemów Marksizmu-Leninizmu funkcjonujący przy KC PZPR (Komitet Centralny Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej), wycofano marksizm jako obowiązkowy przedmiot na wszystkich uczelniach Polski. Społeczeństwo było przekonane, że można spokojniej oddychać po tym zatruwaniu świadomości, jakie trwało przez bez mała pół wieku.
Ale czy faktycznie marksizm upadł jako ideologia, a nie tylko jako nazwa czy nazwisko jego twórcy? Otwierając się na Zachód i włączając się w jego struktury ekonomiczne czy polityczne, zaczęliśmy ze zdumieniem stwierdzać, że ten wymarzony Zachód coraz mniej przypomina samego siebie, jest natomiast podgryzany czy nawet przegryzany przez jakąś ideologię, która zwraca się przeciwko zachodniemu dziedzictwu, jego kulturze i tradycji, a w sposób szczególny chce doprowadzić do demoralizacji i sekularyzacji społeczeństwa. Szczególnie wyrazistym znakiem stało się odrzucanie modelu normalnej rodziny, promocja i legalizacja dewiacji, walka z Kościołem katolickim. Wielu z nas, pamiętających czasy komuny, zaczęło spontanicznie reagować: nawet za komuny tak nie było!
Powstaje wobec tego szereg pytań: co się stało z Zachodem? Czy te działania są efektem tylko indywidualnych lub lokalnych inicjatyw? Kto za tym tak naprawdę stoi? Odpowiedź nie jest trudna, można ją znaleźć, śledząc dzieje marksizmu zachodniego. Albowiem za obowiązującą na Zachodzie ideologią stoi pewna forma marksizmu zwana Nową Lewicą. Jest to marksizm dopasowany nie do warunków sowieckich, ale do warunków demokracji zachodniej. Marksizm ten w latach 20. ubiegłego wieku był rozwijany przez tzw. Szkołę Frankfurcką w Niemczech, w połowie lat 30. przedostał się do Stanów Zjednoczonych, a w latach 50. zaczął rozpleniać się w Europie. Dziś zdecydowanie dominuje, a my wpadliśmy z deszczu pod rynnę. Nowa Lewica jest w swym programie jeszcze bardziej radykalna niż marksizm sowiecki. Tak! Jeszcze bardziej radykalna, tyle że stosuje inne metody i dlatego może wydawać się miękka, demokratyczna i humanitarna.
Musimy zatem krok po kroku ukazać prawdziwe oblicze Nowej Lewicy, by móc skutecznie się przed nią bronić.


Kłamstwa gender

Tak zwana kwestia gender stanowi dziś w Europie jedno z
najpoważniejszych i wywierających decydujący wpływ na rodzinę wyzwań – z
uwagi na skutki społeczne i kulturowe z nią powiązane.

Po legalizacji układów homoseksualnych, wprowadzeniu przestępstwa
homofobii i wszelkich inicjatyw legislacyjnych w celu zniesienia
domniemanej dyskryminacji w społeczeństwie pojawia się ideologia gender.
Aby zrozumieć znaczenie tych propozycji legislacyjnych i skutki ich
odrzucenia, należy zapoznać się z odległymi korzeniami kulturowymi i
politycznymi gender.

Przeciwko naturze

Korzenie kulturowe mogą z jednej strony sięgać rewolucji seksualnej
rozwijającej się w USA od lat 50. ubiegłego stulecia wraz z
opublikowaniem tzw. Raportów Kinseya (od nazwiska publikacji doktora
Alfreda Kinseya). Ta rewolucja społeczna zbiegła się z filozoficznym i
krytyczno-literackim ruchem strukturalizmu rozwijającym się przede
wszystkim we Francji w latach 60. i 70. XX wieku. Do jego
najważniejszych przedstawicieli należeli: lingwista Roman Jakobson,
antropolog Claude Lévi-Strauss, psychoanalityk Jacques Lacan, filozof i
historyk Michel Foucault, filozof marksistowski Louis Althusser oraz
krytyk literacki Roland Barthes.

Strukturalizm znajdujący swój wyraz w rewolucji 1968 r. stoi u źródeł
myśli jednej z najważniejszych protagonistek ruchu gender –
amerykańskiej filozof Judith Butler, autorki publikacji „Uwikłani w
płeć. Feminizm i polityka tożsamości” z roku 1990, która w niedługim
czasie stała się prawdziwym i właściwym manifestem tej ideologii.
Punktem wyjścia analizy Butler jest odrzucenie jakiegokolwiek elementu
stabilności w tożsamości ludzkiej osoby. Klasyczne definicje męskości i
kobiecości zostają zanegowane jako przypadkowe i mało znaczące
konstrukcje społeczne, a tradycyjna płeć biologiczna zostaje zastąpiona
nową płcią społeczną i psychologiczną. W takim ujęciu nie mówi się już o
tożsamości seksualnej, ale o orientacji seksualnej przyjmującej różne
kierunki rozwoju: heretoseksualny, homoseksualny, transseksualny itd. w
zależności od kontekstu społeczno-kulturowego, w którym dana jednostka
będzie wzrastała i się rozwijała.

Destrukcja rodziny

Jeśli zaś chodzi o korzenie polityczne teorii płci, można ich
upatrywać w dwóch konferencjach ONZ: w Kairze (1994) i w Pekinie (1995),
stanowiących pierwszy krok skrywanej strategii ukierunkowanej na
uwypuklenie europejskiej normy politycznej – tzw. perspektywy płci. Taki
zamysł dobrze ilustruje Amerykanka Dale O’Leary w swoim eseju z roku
1997 pt. „Mężczyźni czy kobiety, wojna płci”, w którym podkreśla, że
„to, co się stało, jest ważne, ponieważ wojna kulturowa jest walką idei,
a ONZ ma prestiż i środki ekonomiczne pozwalające jej promować tę
sprawę wśród wszystkich, poczynając od liderów świata, aż do dzieci
szkolnych, przenikając przez mass media”. Ponadto O’Leary zwraca też
uwagę, jak „Platforma Działań wywodząca się z Konferencji Pekińskiej na
temat kobiet zachęciła rządy do krzewienia sprawy płci w każdym
programie politycznym i w każdej instytucji publicznej czy prywatnej”.

W takim ujęciu, dochodząc do naszych czasów, 26 września 2013 r. w
Nowym Jorku, w głównej siedzibie ONZ, odbyło się po raz pierwszy od
założenia Organizacji spotkanie ministerialne w sprawie obrony i
promocji praw LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i
transseksualnych), w którym wzięli udział: wysoki komisarz Narodów
Zjednoczonych ds. praw człowieka Navanethem Pillay i dyrektorzy Human
Rights Watch, Międzynarodowej Komisji Praw Człowieka Gejów i Lesbijek,
amerykański sekretarz stanu John Kerry, ministrowie spraw zagranicznych
Argentyny, Brazylii, Chorwacji, Holandii i Norwegii, a także francuski
minister współpracy i wysocy urzędnicy Unii Europejskiej, Japonii i
Nowej Zelandii.

W środowisku międzynarodowym ważne jest także przypomnienie tzw.
Zasad Yogyakarty (Yogyakarta Principles) przyjętych na międzynarodowym
kongresie, jaki odbył się na Uniwersytecie Gadjah Mada w Dżakarcie
(Indonezja) w dniach 6-9 listopada 2006 r., stanowiących szereg
rewolucyjnych wytycznych w sprawie stosowania prawa międzynarodowego w
zakresie tzw. orientacji seksualnej i tożsamości płci. Projekt Zasad
Yogyakarta został zaprezentowany podczas obrad Rady ONZ ds. Praw
Człowieka 26 marca 2007 r., a 29 lipca 2009 r. Rada Europy uwzględniła
go w dokumencie „Prawa człowieka a tożsamość płciowa”. Ten projekt
proponuje całkowitą zmianę społeczeństwa (nie zwykłe rozszerzenie praw,
jak się kłamliwie mówi) poprzez zniszczenie tradycyjnej rodziny i pojęć
osób: mężczyzny i kobiety.

Deprawacja w szkole

Pod naciskiem tych inicjatyw politycznych idee gender przekroczyły
Atlantyk i zaczęły krążyć przede wszystkich w „nowocześniejszych”
krajach Europy Północnej. Zwłaszcza w ostatnim czasie zjawisko gender
rozwinęło się w oszałamiającym tempie, podbijając coraz szersze obszary w
ustawodawstwach krajów europejskich w większości o tradycji
konserwatywnej. Zwykle to zjawisko idzie w parze z uchwalaniem praw
korzystnych dla homoseksualistów. Między ruchem gender a ruchem
homoseksualnym zawiązał się de facto mocny ideologiczny sojusz
strategiczny dążący do stworzenia nowej antropologii społecznej
uwolnionej od prawa naturalnego.

Francja François Hollande’a jest dzisiaj tym europejskim krajem,
który bardziej niż inne stoi w centrum prawdziwej rewolucji kulturowej
napędzanej przez ministra edukacji Vincenta Peillona. W związku z tym
rozpoczęciu roku szkolnego we Francji towarzyszyło umieszczenie na
frontonie 55 tys. placówek edukacyjnych Karty świeckości, dwóch stron
podzielonych na 15 punktów i 2 rozdziały: „Republika jest laicka” oraz
„Szkoła jest laicka”. W wizji Peillona i Hollande’a szkoła nie powinna
być zwykłym miejscem nauki, ale głównym substytutem rodziny
przekazującym pseudowartości „Republiki”.

Od roku szkolnego 2014/2015 r. francuskie ministerstwo edukacji
zamierza wprowadzić kursy „moralności laickiej”, które będą się odbywały
w szkołach wszystkich szczebli, od przedszkola do liceum. „Moralność
laicka” obejmuje „walkę z homofobią”. Wszystkie szkoły otrzymały okólnik
ministerialny z jasnym i mocnym wezwaniem do wychowywynia swoich
uczniów w równości płci i do zwalczania homofobii w klasie. Główny
związek zawodowy nauczycieli poparł przyjęcie we wszystkich salach
szkolnych tekstu z tytułem wyrażającym cały program: „Tata nosi
spódnicę”. Michel Teychenné, polityk deklarujący się jako
homoseksualista, stwierdził, że „homofobia stała się przestępstwem, a
szkoła Republiki powinna uczyć żyć razem, zwalczając dyskryminację
przeciwko wszystkim LGBT”. W takim ujęciu ministerstwo edukacji zaleciło
przyjęcie we wszystkich szkołach „zestawu uświadamiania” na temat
homoseksualizmu w postacji materiałów popularnonaukowych dla studentów i
kadry uczącej.

Przebudzenie

Zaskakująca zmiana kierunku następuje jednak w Norwegii, kraju
znajdującym się w ostatnich latach w czołówce polityki płci. Najnowszy
film dokumentalny norweskiego reżysera Haralda Eia „The Gender Equality
Paradox” („Paradoks genderowej równości”) zdemaskował oszustwa i
kłamstwa kryjące się za postawami ideologicznymi teoretyków gender. Z
pracy reżysera wynika paradoks. Pomimo że ten kraj skandynawski zajmuje
pierwsze miejsce w klasyfikacji „The Global Gender Gap Report”,
corocznym raporcie oceniającym kraje pod względem równości płci,
polityka płci nie funkcjonuje. Przez lata rząd próbował odwrócić role,
przyjmując na przykład męskich pielęgniarzy i kobiety inżynierów, z
fatalnymi skutkami. Nie można obciążyć odpowiedzialnością za tę sytuację
domniemanych form dyskryminacji, jako że prawa równości dotyczące
gender obowiązują w Norwegii bardziej niż w innych krajach. Problem w
tym, że nie można pogwałcić ludzkiej natury.

Film analizujący w sposób uczciwy i bez ideologicznych przesądów, a
na bazie rzeczywistych danych wpływ społeczny polityki równości płci
skłonił norwerski rząd do obcięcia subwencji (w roku 2012 przez 7,5 mln
euro) zarezerwonych dla LGBT zaangażowanych w tę politykę.

Także we Francji ruch „Manif pour Tous”, który rozwinął się stopniowo
ubiegłej jesieni w sposób spontaniczny jako wyraz sprzeciwu wobec
rewolucyjnych ustaw Hollande’a, przyczynił się do przebudzenia milionów
sumień i podjęcia w innych krajach podobnych inicjatyw w obronie
naturalnej rodziny. Dlatego tak ważne i decydujące jest przeprowadzanie
wszędzie i na wszystkich szczeblach kampanii informacyjnych
przedstawiających w sposób prawidłowy i szczery zakłamanie i poważne
zagrożenia dla rodziny i całego społeczeństwa ze strony ideologii
gender. Pochód tej ideologii nie jest nieodwracalny.

 

PROF. ROBERTO DE MATTEI UNIWERSYTET EUROPEJSKI W RZYMIE

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. „Stop” inwazji

„Stop” inwazji gender

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/58170,stop-inwazji-gender.html

Stanowisko Akcji Katolickiej diecezji tarnowskiej w sprawie zagrożeń związanych z promowaniem ideologii sprzecznych z chrześcijańską wizją człowieka

Akcja Katolicka diecezji tarnowskiej wyraża głębokie zaniepokojenie docierającymi informacjami na temat szeroko zakrojonej inwazji na polskie szkoły w zakresie edukacji seksualnej. Sprawa wydaje się być fundamentalna dla jestestwa narodu. Zamiast wychowania do odpowiedzialności i czystości, proponuje się dzieciom obsesyjne zainteresowanie seksem już od najmłodszych lat życia. Zamierzone zmiany traktujemy jako zamach na niewinność dzieci; programową deprawację młodego pokolenia.

Szlachetne wychowanie dzieci i młodzieży to najważniejsze zadanie każdego pokolenia ludzi dorosłych, gdyż nic poza dobrym wychowaniem nie może zapewnić dobrej przyszłości – ani poszczególnych rodzin, ani całego narodu i państwa.

Pierwszymi i niezastąpionymi wychowawcami są rodzice; szkoła może jedynie wspomagać proces wychowawczy prowadzony przez rodzinę. Najwznioślejsze zadanie rodziców i nauczycieli to wychowanie do miłości.

Rola rodziców jest rolą zasadniczą, wiodącą w procesie wychowawczym dziecka. To na rodzicach spoczywa największy obowiązek wychowania młodego pokolenia poprzez zabezpieczenie podstawowych potrzeb i stworzenia warunków do prawidłowego rozwoju. To rodzice kształtują u dziecka poprawne zachowanie, postępowanie zgodne z przyjętymi wartościami i zasadami, rozróżnianie dobra i zła, uczą szacunku dla tradycji, wyrabiają kulturę osobistą.

Jako chrześcijańscy rodzice mamy obowiązek domagać się, by z naszymi dziećmi realizowano w polskiej szkole program wychowawczy oparty na chrześcijańskiej wizji człowieka, by zawarta w nim była czytelna hierarchia wartości, by zachodziła spójność między wychowaniem w domu i szkole.

22 kwietnia tego roku w siedzibie Polskiej Akademii Nauk w Warszawie odbyła się konferencja pt. „Standardy edukacji seksualnej w Europie. Rekomendacje WHO”, której organizatorem było Europejskie Biuro Światowej Organizacji Zdrowia przy współpracy m.in. Ministerstwa Edukacji Narodowej oraz Ministerstwa Zdrowia. Wytyczne WHO nie są obligatoryjne, ale obserwujemy wzmożone działania sił, domagających się wdrożenia standardów WHO w Polsce.

Nasz sprzeciw budzi gotowość instytucji państwowych do wydawania i promowania deprawujących dzieci materiałów, a także spotkania z członkami stowarzyszeń, najbardziej radykalnych pod względem niszczenia obyczajowości w Polsce.

W pełni popieramy stanowisko wyrażone w Oświadczeniu Zarządu Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia, dotyczące ratyfikacji Konwencji Rady Europy w sprawie przemocy wobec kobiet. Sygnatariusze PFROŻ ostrzegają: „Przypominamy, że Konwencja oparta jest na feministycznej ideologii gender, a na państwie przyjmującym Konwencję wymusza zmianę definicję płci z biologicznej na tzw. płeć społeczną. Konsekwencją tak radykalnej zmiany będzie walka z tradycyjnymi wspólnotami chronionymi przez Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej – małżeństwem i rodziną, a także z pozytywnym dorobkiem cywilizacyjnym, który w Konwencji traktowany jest jako zagrożenie, nie zaś jako wartościowy dorobek poprzednich pokoleń. Przyjęcie Konwencji nałoży też na państwo obowiązek edukacji dzieci i młodzieży w zakresie tzw. niestereotypowych ról płci, co sprowadza się do promocji homoseksualizmu i innych tzw. orientacji płciowych”.

Postulaty wprowadzenia obowiązkowej, permisywnej edukacji seksualnej od pierwszej klasy szkoły podstawowej, czy nawet już w przedszkolach, z wdrożeniem ideologii gender i problematyki LGBTQ, to program deprawacji i ateizacji młodzieży poprzez seksualizację. Uznajemy potrzebę utrzymania dotychczasowego wychowania prorodzinnego w formie lekcji „Wychowanie do życia w rodzinie”. Obecnie prowadzona w polskich szkołach edukacja seksualna jest zachętą do wstrzemięźliwości, czystości przedmałżeńskiej i wierności.

Apelujemy do rodziców i nauczycieli, do parlamentarzystów, do wszystkich Polaków: Nie pozwólcie, by niszczono nasze rodziny i demoralizowano dzieci w szkołach, brońcie drogich nam wartości społecznych, kulturowych, moralnych i religijnych. Pielęgnujcie najświętsze ludzkie wartości i pojęcia: miłości, małżeństwa, rodziny, macierzyństwa, ojcostwa.

„Twierdzą nam będzie każdy próg” – te słowa Roty niech będą drogowskazem aktualnym nie tylko w czasach bezpośredniego zagrożenia, ale i obecnego, bardziej podstępnego, zakamuflowanego, nazywającego przewrotnie „tolerancją” przyzwolenie na zło czy „wolnością” destruktywną samowolę.

Coraz bardziej nachalna ideologia liberalnej wolności atakuje i podważa rozumowe zasady i wartości cywilizacyjne, kształtujące dotychczas ludzkie myślenie i zachowanie. I tak głosi:

- wolność myśli – wyzwolonej z rygorów logiki, filozofii i prawdy („nie ma jednej prawdy, każdy może mieć swoją”),

- wolność słowa – wyzwolonego z obowiązku wyrażania obiektywnej prawdy,

- wolność uczuć – wyzutych z naturalnych i rodzinnych wartości,

- wolność czynów – zwolnionych z realizacji dobra, wyzwolonych z obowiązków i norm moralnych,

- wolność sztuki – wyzwolonej z kryteriów piękna i harmonii,

- wolność nauki – wyzwolonej z filozoficznych i metodologicznych schematów oraz z respektowania praw natury.

Jeśli chcemy, by młode pokolenie Polaków mogło zdobyć solidne wychowanie i wykształcenie, to nie pozwólmy, by w naszych szkołach bezkarni byli demoralizatorzy i fałszywi prorocy łatwego szczęścia, a zatem szczęścia osiągniętego bez zasad moralnych, bez czujności i dyscypliny.

„Duch tego świata – mówił w Toronto podczas Światowych Dni Młodzieży w 2002 r. Ojciec Święty Jan Paweł II – oferuje wiele fałszywych złudzeń oraz karykatur szczęścia. Nie ma chyba głębszej ciemności niż ta, która przenika duszę młodych ludzi, kiedy to fałszywi prorocy gaszą w nich światło wiary, nadziei i miłości. Największym podstępem i najgłębszym źródłem nieszczęścia jest złudzenie odkrywania życia poprzez wykluczenie Boga, odnajdywania wolności poprzez wykluczenie prawd moralnych oraz osobistej odpowiedzialności″ (Jan Paweł II, Toronto 2002 r.)

W odpowiedzialności za wychowanie młodego pokolenia oraz kształt przyszłego społeczeństwa przywróćmy formułę „Bóg. Honor. Ojczyzna″ jako fundament działań wychowawczych. W tym zawołaniu zawarta jest polska wielowiekowa tradycja wychowawcza, która streszcza narodową i kulturową tożsamość kraju wyrastającą z wierności podstawowym i uniwersalnym wartościom ludzkim i narodowym. Przywiązanie do tych wartości wynikało z chrześcijańskiego wymiaru kultury polskiej i chrześcijańskiej wizji człowieka, leżącej u podstaw kultury europejskiej. Ideałem tej kultury jest człowiek żyjący w prawdzie, ceniący wolność, czyniący dobro, kierujący się miłością, dostrzegający piękno świata, rozwijający w sobie cnoty roztropności, męstwa, sprawiedliwości, umiarkowania.

Źródło: Akcja Katolicka diecezji tarnowskiej


Nowa Lewica - kamuflaż

Prof. Piotr Jaroszyński

Nowa Lewica jest odmianą
marksizmu. Słowo „marksizm” powinno już być wystarczająco odpychające,
by uważać na Nową Lewicę. A jednak w wielu wypadkach takim nie jest.

Nie jest odpychające dla samych marksistów, którzy dzięki legitymacji
partyjnej mogli robić kariery w państwach komunistycznych. Pozostaje w
nich sentyment do tamtych czasów, stąd nowa wersja marksizmu też jest im
bliska. Marksizm może być też atrakcyjny dla tych, którzy nie
doświadczyli koszmaru państwa totalitarnego, z tego prostego powodu, że
są na to zbyt młodzi. Marksizm odpowiednio podany może sprawiać wrażenie
propozycji bardzo humanitarnej, pełnej miłości i tolerancji. A wreszcie
marksizm wielu jego propagatorom i ideologom zastępował religię, stąd
odnosili się do niego z nieomal religijnym uczuciem. Postanowili zrobić
wszystko, by tę pseudoreligię ocalić. I gdy słowo „marksizm” nabrało w
pewnych krajach lub kręgach negatywnego znaczenia, głównie z powodu zbyt
mocnego kojarzenia go z totalitarnymi praktykami w Związku Sowieckim
czy w Chinach, to zaczęto wprowadzać nowe słowa, bardziej przyjazne w
odbiorze.

Takim słowem czy wyrażeniem jest „Nowa Lewica” albo „Krytyka
Polityczna”. Faktycznie jest to kamuflaż, gdyż chodzi ciągle o marksizm.
By jednak przekonać się, że jest to marksizm, trzeba sięgnąć głębiej do
publikowanych książek lub artykułów, a na to dzisiejszy człowiek, jak
wiadomo, nie ma czasu. Nie mówiąc już o prawdziwej analizie wyrastającej
z dociekliwości. O tym doskonale wiedzą współcześni propagatorzy
marksizmu, stąd potrafią zmieniać maski w zależności od tego, do jakiego
odbiorcy chcą trafić.

Marksizm tradycyjny jest dziełem inteligentów, sam Marks skończył
studia na Uniwersytecie Berlińskim, uznawanym wówczas za najlepszy w
świecie. Pozostawił po sobie olbrzymi dorobek pisarski, świadczący o
rozleglej erudycji. Ale odbiorcą jego doktryny nie miał być docelowo
inteligent, lecz przede wszystkim człowiek niewykształcony, czyli
robotnik. Stąd właśnie sam marksizm jako doktryna społeczno-polityczna
obliczony był ostatecznie na pojętność umysłową ludzi nieposiadających
głębszej wiedzy, po to żeby ci ludzie nie tyle zaczęli się zastanawiać i
dyskutować nad marksizmem, lecz by zrobili rewolucję, czyli ruszyli do
walki rozumianej dosłownie jako zabijanie innych ludzi z tego tytułu, że
należą do klasy „oprawców”, jak burżuazja i kler. Marksizm był u swych
założeń ideologią nienawiści, ideologią walki na śmierć i życie, walki,
która przed niczym się nie cofa – ani przed zbrodnią, ani przed
kłamstwem, ani przed oszustwem, ani przed złodziejstwem, ani przed
prawem. Celem walki jest całkowite zniszczenie przeciwnika za pomocą
jakichkolwiek środków. Takim był marksizm, którego główne idee w formie
bardzo prostej zaczęto wsączać w umysły robotników.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. Stwórca

Stwórca do likwidacji


Andrzej Krajewski


GN 41/2013
|

Słowo „Bóg” miało zniknąć w Związku Sowieckim najpóźniej pod
koniec lat 30. Lecz gdy okazało się to nie takie proste, Stalin uznał,
że panowanie nad Europą warte jest jednak Mszy.

Stwórca do likwidacji
 


archiwum gn


Przechodzę na tydzień bez przerwy – głosi napis na fladze na plakacie propagującym likwidację niedzieli

Trzej hierarchowie, wiezieni po zapadnięciu zmroku 4 września 1943 r.
na Kreml, ocaleli z rzezi, jaką urządził Kościołowi prawosławnemu Józef
Stalin. Ale to nie oznaczało, że tyran potraktuje ich łaskawie.
Zaskoczeni zaproszeniem mieli prawo umierać ze strachu. Metropolitę
Aleksego ściągnięto z Leningradu, choć nadal trwało oblężenie miasta,
Sergiusza przywieziono z Uljanowska, jedynie arcybiskup Mikołaj
przebywał w Moskwie. Zbliżała się północ, kiedy wprowadzono
ich do pokoju, w którym czekali: Stalin, Wiaczesław Mołotow oraz
pułkownik NKWD Georgij Karpow. Ku zaskoczeniu przybyłych dyktator
przywitał ich bardzo ciepło, chwaląc Cerkiew za patriotyzm. Po czym
zapytał, co mógłby zrobić dla gości. Ośmielony tym metropolita
moskiewski Sergiusz zwrócił uwagę, że prawosławie w Rosji od 1925 r.
nie ma swego przywódcy, ponieważ urząd patriarchy pozostaje
nieobsadzony.

„A ile czasu potrzebujecie na zwołanie soboru?” – zapytał Stalin.
Zaskoczony Sergiusz nie wiedząc nawet, ilu z uwięzionych biskupów
jeszcze żyje, odpowiedział, że około miesiąca. Stalin odwrócił się
do od lat zajmującego się prześladowaniem duchowieństwa płk. Karpowa
i z uśmiechem zagadnął: „Dlaczego nie zastosować bolszewickiego tempa?
Jeśli pomożecie metropolicie Sergiuszowi odpowiednim transportem,
to sobór mógłby zebrać się za trzy, cztery dni” – zanotował
we wspomnieniach pułkownik NKWD. Tuż po północy tyran, który o mały włos
nie wykorzenił w Rosji prawosławia, udzielił pozwolenia na jego
odbudowę.

Cerkiew z przetrąconym karkiem

Bolszewicy rządzili ledwie skrawkiem Rosji, gdy już w styczniu 1918 r.
Włodzimierz Lenin przygotował dekret „O rozdziale państwa i szkoły
od Kościoła”. Pozwalał on władzom przejmować świątynie, klasztory,
instytucje charytatywne i szkoły prowadzone przez związki wyznaniowe.
Zakazano także nauczania dzieci religii. Reżim nie zamierzał tolerować
żadnego światopoglądu poza komunistycznym. W najmocniej zrośniętą
z Rosją Cerkiew prawosławną uderzono bez pardonu, mordując w krótkim
czasie 37 biskupów i około 8 tys. popów. Natomiast patriarchę Moskwy
i całej Rusi Tichona uwięziono, by nigdy już nie wypuścić na wolność.
Nie pozwolono też wybrać jego następcy. Prześladowania złamały opór
Kościoła prawosławnego. Władzę przejęli w nim duchowni należący
do powstałej pod patronatem sowieckiej policji politycznej GPU
organizacji Żywa Cerkiew.

Zadanie wykorzeniania religijności wśród ludu partia powierzyła
Jemielianowi Jarosławskiemu. Ten gorliwy komunista, syn żydowskich
zesłańców, zabrał się za walkę z religią w iście kapitalistycznym stylu.
Założony przez niego za państwowe pieniądze koncern wydawniczy „Ateist”
był jedyną w ZSRR spółką akcyjną zapewniającą udziałowcom pokaźne
zyski, wypłacane w postaci dywidendy. Propagowanie postaw
antyreligijnych Jarosławski rozpoczął od wydawania dziennika „Bezbożnik”
(200 tys. egzemplarzy nakładu), tygodnika „Ateist” (1,5 mln nakładu)
oraz tygodnika dla młodzieży „Antyreligioznik”. W teren wyruszyli
korespondenci gazet, wyszydzający na ich łamach każdy przejaw
religijności i denuncjujący zbyt pobożnych obywateli. Członkowie
stowarzyszenia zakładali pierwsze muzea ateizmu, nadzorowali tworzenie
„bezbożnych kołchozów”, „bezbożnych brygad produkcyjnych”, a nawet grup
„bezbożnych więźniów”. Te działania jednak w praktyce niewiele
zmieniały.

„Cerkwie były pełne, ludzie z trudem wciskali się do wnętrza, każdy
niósł płonącą świecę i tysiące płomyków rzucało blask na złote płaszcze
osłaniające postacie świętych na ikonach” – zanotował w 1926 r.
zwiedzający Moskwę podczas świąt wielkanocnych korespondent
komunistycznego dziennika „Die Rote Fahne” Egon Erwin Kisch. Co więcej,
tamtego roku prawosławna Wielkanoc wypadła wedle wprowadzonego przez
komunistów kalendarza juliańskiego (Cerkiew pozostała przy
gregoriańskim) na dzień 1 maja. Takie fetowanie przez obywateli Święta
Pracy rozeźliło partyjne kierownictwo. Ale następca Lenina, były uczeń
seminarium w Tyflisie (dziś Tbilisi), Józef Stalin nigdy nie działał
pochopnie. Ważniejsza była dla niego walka o przejęcie władzy nad partią
i wyeliminowanie konkurentów. Spokój nie trwał jednak długo.

Czas zagłady

Miłośników dziennika „Bezbożnik” w styczniu 1929 r. musiało ucieszyć
doniesienie, że w moskiewskich szkołach nauczyciele nakazali uczniom
objąć dyżury w cerkwiach i spisywać nazwiska modlących się ludzi. Pod
koniec dyżuru dzieci przekazywały raporty dyrektorom. Uczniowie, którym
udało się wytropić w świątyni kolegów, otrzymywali specjalne nagrody.
Najbardziej zaś ceniono donoszących na własnych rodziców. „Jeśli
najbliższy krewny okaże się wrogiem ludu, przestaje być krewnym,
a staje się wrogiem” – instruował w specjalnej czytance pisarz Maksym
Gorki. Użycie dzieci w walce z religią stanowiło dopiero preludium.
Wkrótce pozbawiono kapłanów praw do kartek żywnościowych i opieki
lekarskiej. Dzieci popów przestano przyjmować do szkół i na uczelnie.
W sierpniu 1929 r. zlikwidowano wolne niedziele i wprowadzono ruchomy
tydzień roboczy, nazwany „nieprerywką”. Składał się on z pięciu dni
pracy i szóstego przeznaczonego na odpoczynek. Natomiast w Boże
Narodzenie ustanowiono święto… industrializacji. Zamiast otrzymywać
prezenty, wszyscy robotnicy musieli wpłacać składki na fundusz
uprzemysłowienia ZSRR.

Tymczasem Jarosławski zmienił nazwę swej organizacji na Związek
Wojujących Bezbożników i na początku 1930 r. skierował stowarzyszenie
do akcji powszechnego zamykania świątyń.

„Powzięto uchwałę, żądającą zamknięcia wszystkich kościołów, cerkwi,
bożnic itp. oraz zdjęcia dzwonów. Uchwała ta przez wybranych delegatów
została natychmiast przedstawiona obradującemu w tym czasie prezydium
»Gorsowieta« [Radzie Miejskiej – przyp. aut.]” – donosił z Mińska 18
stycznia 1930 r. polski konsulat. Tego dnia przez miasto przemaszerowała
„demonstracja antyreligijna z udziałem wojska, uczelni, komsomołu,
związków zawodowych, organizacji sportowych”. Pochód zakończył się
wiecem przed katolicką katedrą na pl. Wolności, gdzie spalono zrabowane
ze wszystkich świątyń obrazy i ikony. W poufnym raporcie przekazanym
przez polskie MSZ na ręce prymasa Augusta Hlonda przewidywano,
że wkrótce należy spodziewać się przekształcenia mińskich świątyń
w magazyny, archiwa lub kinoteatry. Identyczne demonstracje
przetoczyły się przez większość miast w ZSRR. Aktywiści Związku
Wojujących Bezbożników zamykali świątynie i konfiskowali dzwony,
pozdrawiając się nowym powitaniem, brzmiącym: „Boga niet”. W odpowiedzi
należało powiedzieć: „I nie budiet”. W pamiętnym roku 1930 zlikwidowano
też święta wielkanocne, a duchownym nakazano przekazać Biblie i naczynia
liturgiczne lokalnym władzom do depozytu. Gdy zdawało się,
iż sparaliżowanych strachem ludzi już nic nie zaskoczy, 18 lipca 1931 r.
dziennik „Prawda” doniósł o planach zbudowania w Moskwie Pałacu
Sowietów. Uważni czytelnicy spostrzegli, że pod podanym w tekście
adresem stoi budowany przez 44 lata, w podzięce Bogu za zwycięstwo nad
Napoleonem, Sobór Chrystusa Zbawiciela. Na jego miejscu zaplanowano
drapacz chmur o wysokości 420 m, z ogromnym posągiem Lenina zamiast
iglicy. Rankiem 5 grudnia 1931 r. Moskwę ogłuszył huk detonacji
i wspaniała świątynia legła w gruzach.



Aby dopełnić triumfu, Stalin ogłosił w połowie maja 1932 r. dekret
nakazujący wykorzenienie wiary w Boga. „Do dnia 1 maja 1937 roku
na całym terytorium ZSRR nie powinno pozostać ani jednego domu modlitwy
i samo pojęcie Boga winno zostać przekreślone jako przeżytek
średniowiecza” – oświadczył tyran w wygłoszonym wówczas przemówieniu.

Cudowne ocalenie

Podczas trwającej pięć lat rzezi zamordowano 45 tys. kapłanów, zakonnic
i zakonników, zamknięto też 38 tys. świątyń. Na koniec w 1937 r.
przeprowadzono spis powszechny, w którym wprowadzono pytania o poglądy
religijne. Wyniki ankiety wywołały na Kremlu konsternację. Pomimo
strachu spośród 161 mln mieszkańców ZSRR ok. 55 mln nadal uparcie
twierdziło, że Bóg istnieje. Co więcej, trudna do określenia liczba
indagowanych mogła okłamać ankieterów. Przywiązanie do wiary zaskakiwało
komunistów.

Wkrótce Stalin zrezygnował z nowej „antyreligijnej pięciolatki”
i zajął się czystką w partii oraz siłach zbrojnych. Co więcej, w 1938 r.
kinomani przecierali ze zdumienia oczy, oglądając nowy film ulubionego
reżysera tyrana, Siergieja Eisensteina, pt. „Aleksander Newski”.
W epopei o walce z Krzyżakami (czyli niemieckimi najeźdźcami)
prawosławni duchowni odgrywali bardzo pozytywną rolę, zagrzewając
Rusinów do poświęceń dla ojczyzny. Pojawienie się takiego dzieła
zapowiadało zmianę linii politycznej. Dla Stalina, planującego wojnę
o panowanie nad Europą, Cerkiew, służąca mu jak niegdyś carom, mogła
okazać się przydatnym narzędziem. Tyle że Hitler uderzył pierwszy,
wywodząc w pole swego byłego sojusznika. Po otrząśnięciu się z szoku
Stalin 3 lipca 1941 r. w orędziu do narodu zamiast zwrotu: „towarzysze
i towarzyszki” zaczął przemowę od tradycyjnej, prawosławnej inwokacji:
„Bracia i Siostry”. Wkrótce Jemielian Jarosławski otrzymał od dyktatora
polecenie napisania artykułu pod znamiennym tytułem: „Dlaczego ludzie
wierzący są przeciwko Hitlerowi”. Po czym zawieszono działalność Związku
Wojujących Bezbożników, a jego szef popadł w niełaskę. Wdzięczna
Cerkiew rozpoczęła wśród wiernych zbiórkę datków na wspomożenie armii,
z których ufundowano kilka jednostek wojskowych. Jak w „Aleksandrze
Newskim” popi znów wzywali do walki w obronie ojczyzny.

Oficjalne zatwierdzenie odwilży nastąpiło jednak dopiero po soborze
powszechnym, zwołanym w Moskwie 8 września 1943 r. Wzięło w nim udział
pozostałych przy życiu 19 biskupów, w większości dowiezionych
na spotkanie przez płk. Karpowa wprost z łagrów. Na patriarchę
moskiewskiego, zgodnie z wolą Kremla, wybrano zasłużonego dla reżimu
Sergiusza (Stragorodskiego). Prześladowania ustały aż do śmierci
Stalina. Co więcej, otwarto ok. 20 tys. świątyń, uruchomiono seminaria
duchowne, a nawet wytwórnie świec i naczyń liturgicznych.

Jednocześnie nikt nie potrafił z całkowitą pewnością zgadnąć, czemu –
gdy szala zwycięstwa w wojnie przechylała się już na stronę ZSRR –
Stalin postanowił umożliwić odrodzenie się Cerkwi prawosławnej. Dyktator
zaś nie zwykł tłumaczyć się komukolwiek ze swych decyzji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. WHO chce deprawować

WHO chce deprawować dzieci

„Standardy te są bardzo niepokojące, prowadzą do nadmiernego rozbudzenia seksualnego.”

Organizacje obrony praw człowieka ostrzegają przed przymusową
seksualizacją dzieci, propagowaną przez Światową Organizację Zdrowia.
Zagrożeniem tym zajęła się włoska fundacja Novae Terrae.


Przebadała ona wytyczne zawarte w dokumencie „Standardy wychowania
seksualnego w Europie”, przeznaczonym dla europejskich ministerstw
zdrowia i oświaty. Okazało się, że pod pretekstem edukacji zaleca się
poddawanie dzieci ideologicznej indoktrynacji, i to już w wieku
przedszkolnym. W konsekwencji prowadzi to do przedwczesnego i
nadmiernego rozbudzenia seksualnego, które trzeba potem poskramiać
farmakologicznie.

„Najbardziej zbulwersowało nas to, że dokument ten inspiruje się
twierdzeniami ideologii gender oraz tzw. «Zasadami z Yogyakarty» –
powiedział Radiu Watykańskiemu Luca Volonté, dyrektor fundacji Novae
Terrae. – Są to faktyczne podstawy tego dokumentu, który szczegółowo
podaje, w jaki sposób wychowanie seksualne powinno się dostosować do
tych arbitralnych wyobrażeń o równowadze seksualnej. Standardy te są
bardzo niepokojące, prowadzą bowiem do nadmiernego rozbudzenia
seksualnego dziecka, czyli uczą dzieci, jak nadużywać własnej płciowości
od najwcześniejszych lat, już w pierwszej fazie wiekowej, od
niemowlęctwa do czwartego roku życia. Konsekwencją wprowadzania w życie
płciowe dzieci w tym wieku są sytuacje, które spotykamy już na przykład w
Holandii, gdzie rodzice, aby poradzić sobie z problemami, jakie stwarza
im szkoła, poddają dzieci terapii hormonalnej, by zablokować
seksualność dziecka środkami farmakologicznymi”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

78. Adhortacja „Amoris laetitia”.

Adhortacja „Amoris laetitia”. Franciszek: Związek homoseksualny to nie małżeństwo

Papieska adhortacja będzie dla postępowej części Kościoła
katolickiego tekstem w pewnym stopniu rozczarowującym. Ojciec Święty w
swoim dokumencie podsumowującym dwa ostatnie synody biskupów o rodzinie
stanowczo sprzeciwia się zrównaniu związków homoseksualnych z
małżeństwem i nie daje wprost zgody na udzielanie komunii osobom
rozwiedzionym.
- Papież zdaje się mówić: dość smutku, choć nie oznacza to, że unikamy
rozmowy o zagrożeniach dla rodziny – skomentował treść adhortacji
„Amoris laetitia” sekretarz Konferencji Episkopatu Polski bp Artur
Miziński. Podpisany jeszcze 8 kwietnia i opublikowany w piątek dokument
jest papieskim podsumowaniem dwóch synodów biskupów poświęconych
rodzinie, które miały miejsce w 2014 i 2015 r.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

79. Skandaliczne metody walki z


Fot. schutzinitiative.ch

Skandaliczne metody walki z homofobią. Niemieckie szkoły mają uczyć dzieci o seksie analnym, sadomasochizmie i darkroomach

„Rozumiem chęć walki z dyskryminacją, ale to narusza godność dzieci i je odczula. Potem łatwiej padają ofiarą pedofili”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

80. Bruksela wymusza gender

Bruksela wymusza gender

Rada Unii Europejskiej usiłuje wymusić na Polsce zobowiązanie do zmiany definicji małżeństwa. Ostatnią taką próbę rządowi Beaty Szydło
udało się wprawdzie odeprzeć, ale pewne jest, że będą kolejne.

Podnosząc argument, że prawo rodzinne leży w wyłącznej kompetencji praw
członkowskich Unii Europejskiej, Polska oświadczyła, że „żadne działania
Unii nie mogą prowadzić do narzucenia państwom członkowskim obowiązku
rozszerzenia przepisów odnoszących się do małżeństw na związki
jednopłciowe, także w przypadkach, gdy zarejestrowane są one w innych
państwach członkowskich UE”.

To sedno obszernej polskiej deklaracji
zgłoszonej do Konkluzji Rady Unii Europejskiej ds. Zatrudnienia,
Polityki Społecznej, Zdrowia i Ochrony Konsumentów, do której dotarł
„Nasz Dziennik”. Negocjacje treści tych zapisów były długie. Jeszcze na
początku roku prawnicy z Instytutu Ordo Iuris ostrzegali, że dokument
przewiduje rozwiązania uderzające w nasz porządek konstytucyjny.

Konkluzje, które zostały ostatecznie przyjęte przez państwa członkowskie
16 czerwca br., odnoszą się do „Listy działań Komisji Europejskiej na
rzecz poprawy równego traktowania osób LGBTI”. W teorii chodzi o
przeciwdziałanie dyskryminacji, w praktyce – o wdrażanie ideologii
gender, włącznie z przewrotem w definicji małżeństwa i rodziny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

81. Gender niszczy dzieci To

Gender niszczy dzieci

To propagowanie gender odpowiada za
zaburzenia tożsamości płciowej wśród dzieci - wskazują naukowcy z
Amerykańskiego Kolegium Pediatrów


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

83. całe zło kolejny raz

wypływa z niemieckich kręgów

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

84. Lewacki walec Rada Główna

Lewacki walec


Rada Główna Nauki i Szkolnictwa Wyższego
próbuje narzucić uczelniom genderową iluzję tolerancji

Rada, która jest wybieralnym organem przedstawicielskim nauki i
szkolnictwa wyższego i opiniuje projekty aktów prawnych, rekomenduje
„Standard Antydyskryminacyjny dla Uczelni”.

To dokument, na mocy którego uczelnia zobowiązuje się do prowadzenia
działań na rzecz przeciwdziałania przemocy i dyskryminacji oraz na rzecz
wzmacniania zasady „równego traktowania”.

– Środowiska lewicowe i liberalne nie odpuszczają. To, co teraz
proponują dla uczelni wyższych, jest nie tylko niedorzeczne i
niepotrzebne, ale też rozmywa etos akademicki, właściwą rolę uczelni
wyższych, które przede wszystkim mają za zadanie racjonalną formację
młodego człowieka. To próba powtórzenia tego, co tego typu środowiska
próbowały zrobić w poprzednich latach, starając się o liberalizację w
duchu antydyskryminacyjnym prawa karnego – komentuje poseł Dariusz
Piontkowski (PiS) z sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży.

Tego samego zdania jest dr Andrzej Mazan z Fundacji Dobrej Edukacji
Maximilianum.

– Realizacja deklaracji równościowej wprowadza pewien niepokój co do
rozumienia norm zachowań ludzkich. Zredukuje tym samym właściwe
rozumienie istoty człowieczeństwa. Obawiam się istotnych zmian w treści
nauczania, szczególnie jeśli chodzi o nauki humanistyczne i pedagogikę.
Chodzi tu oczywiście o przekazywanie niebezpiecznych i szkodliwych
wzorców relacji męsko-damskich oraz – co się z tym wiąże – niewłaściwych
wzorców wychowywania dzieci. To wszystko deprecjonuje rolę
uniwersytetów i uczelni wyższych, które jak dotąd w większości cieszą
się pewnym społecznym autorytetem. Uczelnie nie mogą być polem do
jakichkolwiek rozgrywek ideologicznych – dodaje dr Mazan.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

85. Amerykańscy pediatrzy burzą

Amerykańscy pediatrzy burzą mit o możliwości wyboru płci. „Gender to krzywdząca dzieci ideologia przebrana za naukę”

Amerykańscy pediatrzy nie mają wątpliwości.
Przekonywanie, iż można wybrać płeć jest głupią i szkodliwa ideologią,
mającą zgubny wpływ zwłaszcza na dzieci. 

Amerykańska Fundacja Heritage zorganizowała sympozjum pediatrów
poświęcone tematyce gender i zmiennopłciowości (transgender). Michelle
Cretella szefowa American College of Pediatricians nie pozostawiła
suchej nitki na gender.

Według niej działania i przekazy dotyczące tego zagadnienia nie mają nic wspólnego z nauką, a są czystą ideologią.

Dotoczy to zwłaszcza dzieci, których przekonywanie, iż mogą wybrać,
zmienić płeć jest dla nich niszczące i psychicznie i fizycznie.

Podawanie dzieciom hormonów blokujących ich naturalny rozwój płci ma groźne skutki zdrowotne.

Kiedy normalnemu zdrowemu dziecku podaje się hormony blokujące w czasie dojrzewania, to dokonuje się na nim chemicznej kastracji – powiedziała doktror Cretella. – Zatrzymywanie normalnego procesu dojrzewania wyrządza dzieciom wielkie szkody.

– Dojrzewanie fizyczne zgodnie ze swą naturalną płcią nie może
być traktowane jako choroba i powstrzymywane. Dla dziewcząt , które
nawet w wieku 16 lat poddaje się amputacji piersi kończy się to
depresją, a nawet skłonnościami samobójczymi. 

Indoktrynowanie dzieci w wieku przedszkolnym kłamstwem  iż mogły
zostać uwięzione w złym ciele blokuje ich normalny rozwój i całkowicie
zaburza ocenę rzeczywistości i zdolności poznawcze.

Ustalenia sympozjum pediatrów spotkały się  z ostrym atakiem
środowisk LGBTQ. Organizacja „Think Progress” (Myśl Postępowo – tłum
red.) zarzuciła Crettlli manipulacje i nieliczenie się z odkryciami
naukowymi.

Organizacja owszem przyznaje, iż blokowanie dojrzewania i podawanie
hormonów innej płci prowadzi do bezpłodności, ale celem takiej „terapii”
nie jest utrzymanie zdolności rozrodczych, a zapobieżenie ciągłym
zmianom fizycznym, jakie dzieci musiałby przechodzić, gdyby zdecydowały
się na zmianę płci w późniejszym wieku.

Według Myśl Postępowo już półtoraroczne dzieci powinny móc decydować o swej płci. – Dzieci
już wieku 18 miesięcy mogą zacząć określać aspekty swojej płci i to
dzieci mają mówić rodzicom z jaką płcią się utożsamiają, a nie na odwrót
– czytamy na stronie internetowej organizacji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

86. Wściekłe feministki atakują!

Wściekłe feministki atakują! Dewastacja zabytków w Warszawie. Internauci na tropie bandytek [FOTO]

Wandale pomazali we wtorek ogrodzenie budynku Kurii
Archidiecezji Warszawskiej, dom parafialny przy warszawskiej
Archikatedrze św. Jana Chrzciciela i budynek Kurii Warszawsko-Praskiej.
Zdaniem proboszcza archikatedry ks. Bogdana Bartołda sprawcami są
zwolennicy aborcji. Internauci już sugerują, kto może być „sprawczynią”.

Napisy „Oto ciało moje, oto krew moja. Wara wam” i „Mordercy kobiet”
pojawiły się we wtorek w trzech punktach Warszawy: na ogrodzeniu budynku
Kurii Archidiecezji Warszawskiej przy ul. Miodowej, na domu parafialnym
przy archikatedrze św. Jana Chrzciciela i na drzwiach i schodach
budynku Kurii Warszawsko-Praskiej. Na tym ostatnim nieznani sprawcy
napisali jeszcze „Rwanda pamiętamy”.

Ks. Bartołd powiedział, że napisy zauważył rano, kiedy szedł na mszę
św. około godz. 6.50. „Wczoraj, kiedy wracałem z koncertu około 21
jeszcze ich nie było” – zaznaczył. Zdaniem ks. Bartołda, wandalizmu
dopuścili się przeciwnicy obywatelskiego projektu ustawy „Zatrzymaj
aborcję”, który Sejmowa Komisja Polityki Społecznej i Rodziny skierowała
w poniedziałek do podkomisji. Projekt zakłada zniesienie możliwości
przerwania ciąży ze względu na duże prawdopodobieństwo ciężkich i
nieodwracalnych wad płodu.

„Nie ulega wątpliwości, że te napisy odnoszą się do tej ustawy.
Wygląda to na zorganizowaną akcję przeciwko nauczaniu Kościoła, który
broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci i przypomina, że życie
jest święte. A są osoby, które się z tym nie zgadzają” – podkreślił.

Przypomniał, że budynek parafialny jest zabytkiem, który cztery lata
temu został odnowiony za pieniądze z budżetu Warszawy. „Możemy się
różnić w poglądach, możemy dyskutować, natomiast nie jest do
zaakceptowania forma niszczenia obiektów zabytkowych należących do
wspólnoty Kościoła. To jest po prostu wandalizm i barbarzyństwo” –
ocenił ks. Bartołd.

Poinformował, że zawiadomił policję, która była już na miejscu.
„Złożyłem zeznania na okoliczność ścigania sprawców, bo trzeba będzie
wystąpić do ubezpieczyciela, który będzie żądał zadośćuczynienia” –
wyjaśnił. Proboszcz parafii archikatedralnej powiedział, że na
zainstalowanym na ul. Kanonia monitoringu zostało zarejestrowanych kilka
osób.

Jak powiedziała Anna Wojtas z Biura Prasowego Archidiecezji
Warszawskiej, napisy które pojawiły się na ogrodzeniu budynku Kurii,
były podobnej treści i najprawdopodobniej zostały sporządzone przez tę
samą osobę co na dwóch pozostałych budynkach. Dodała, że napisy z prawej
strony przy głównej bramie wjazdowej zostały już zasłonięte.

Oficer prasowy komendanta rejonowego policji w Warszawie nadkom.
Robert Szumiata poinformował, że jeśli wojewódzki konserwator zabytków
potwierdzi, iż zniszczone budynki są zabytkami, to policja będzie
prowadziła postępowanie z urzędu na podstawie art. 108 ustawy o ochronie
zabytków. „Kuria na Miodowej na pewno jest zabytkiem, jednak nie wiemy,
czy jest nim ogrodzenie, na którym sporządzono napisy. Na ul. Kanonii
sprawa jest prostsza, ponieważ sporządzono je (napisy) na elewacji
budynku” – zaznaczył. „Będziemy prowadzić postępowanie, analizować
nagrania z monitoringu, które zabezpieczyliśmy, i będziemy starać się
zatrzymać sprawców oraz oszacować wysokość strat” – dodał.

Tymczasem internet jest jak zawsze szybszy od policji i już znalazł
osobę która może przynajmniej coś wiedzieć na temat tej dewastacji. Jak
poinformował facebookowy profil Obserwator Publiczny w sprawę może być
zamieszana feministka.

„Pani Aleksandra Perzyńska – idealny przykład bluźnierstw (napisy
kpiące ze słów kanonu Mszy Św.) i wandalizmu, objawiającego się poprzez
niszczenie zabytków (w dodatku budynków sakralnych). Kolejny przejaw
„miłości i szacunku” ze strony „tolerancyjnych”
” – napisał Obserwator Publiczny.




Nieznani sprawcy pomazali budynki kościelne. „Zorganizowana akcja przeciw nauce Kościoła”

Sprawcy prawdopodobnie są zwolennikami aborcji.  zobacz więcej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

87. Fala komentarzy po relacji z


Fala
komentarzy po relacji z turnieju LGBT. Ziemkiewicz: "Latarnicy"
wkroczyli do szkoły przerabiać dzieci na świeże mięsko dla pederastów

autor: Fratria/Twitter
Relacja dziennikarza wPolsce.pl Macieja Zemły z turnieju
siatkówki dla osób LGBT w warszawskiej szkole podstawowej wywołała
prawdziwą burze w sieci. Internauci są szczególnie oburzeni i zszokowani
tym, że na terenie publicznej szkoły podstawowej sprzedawano
gadżety erotyczne.
autor: Facebook Volup Warsaw
W publicznej Szkole Podstawowej nr 340 na warszawskim Ursynowie
odbył się turniej siatkówki dla społeczności LGBT. Wstęp na imprezę był
bezpłatny, a patronatem objął je prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.
Na miejscu pojawił się dziennikarz telewizji wPolsce.pl Maciej Zemła.
To, co zobaczył na miejscu, było szokujące. W szkole sprzedawane były
gadżety erotyczne. Dziennikarz wPolsce.pl, który postanowił
udokumentować całą sytuację, został ostatecznie wyrzucony z terenu
szkoły. Wcześniej zdążył jednak wykonać kilka nagrań. W rozmowie
z portalem wPolityce.pl Maciej Zemła relacjonuje całą sytuację.

autor: Facebook Volup Warsaw

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

88. i dlatego taki wsciekły atak Kosciół

ale damy radę i nie dopuścimy do "nowego szatanskiego ładu"
tak nam dopomóż Bóg

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

89. Słynny benedyktyn z Tyńca

Ideologia gender to ciąg dalszy komunizmu. Z punktu widzenia
wiary jest zupełnie niesłuszna, sprzeciwia się prawu Bożemu i my,
wierzący, absolutnie nie możemy jej przyjąć – mówi w filmie „Zmierzch.
Ofensywa ideologii gender” o. Leon Knabit OSB.

Na antenie telewizji Trwam w piątkowy wieczór miała miejsce premiera
filmu „Zmierzch. Ofensywa ideologii gender”. Obraz reżyserii Piotra
Dublańskiego ukazuje, jakie tezy legły u podstaw ruchu genderyzmu
i LGBT. Eksperci w dokumencie wyprodukowanym przez Fundację Polska
Ziemia wyjaśniają, jakie tezy przyświecają postępującemu
na świecie genderyzmowi.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Czym jest ideologia gender? Pora zmierzyć się z prawdą! „Zmierzch. Ofensywa ideologii gender”- trzeba to zobaczyć! WIDEO

CZYTAJ TAKŻE: Ks. Bortkiewicz o prawdziwym obliczu gender: To atak sił lewicowych służący zniszczeniu kultury zachodniej

Występujący w filmie słynny benedyktyn z Tyńca, ojciec Leon Knabit, ocenia że ideologia gender jest dalszym ciągiem komunizmu.

Uświadomiona
mniejszość narzuca swą wolę nieuświadomionej większości. Przecież
komunistów wtedy było mniej, ale oni byli uświadomieni, oni byli mądrzy,
dawali szczęście, radość, raj na ziemi i tym głuptakom nieuświadomionym
narzucali, a jak się nie podobało, to się mordowało miliony ludzi
w imię ideologii tej, że my wam damy szczęście

— mówi mnich.

Jak podkreślał o. Leon Knabit OSB, „ideologia gender jest z punktu widzenia wiary zupełnie niesłuszna”.

Wierzymy,
że Pan Bóg stworzył człowieka – Pan Bóg mężczyzną i niewiastą stworzył
ich i zalecił im, ażeby się rozmnażali i napełniali ziemię. Jeśli
człowiek, który po grzechu pierworodnym chciał być jak Bóg, a więc
on ma decydować o tym, co jest dobre, a co złe i zaciera różnice między
płciami, stając się ważniejszym od Pana Boga, mówi, że płeć to nie jest
sprawa stworzenia, normalnego powstawania człowieka z relacji seksualnej
między mężem a żoną, no to jest wytwór kulturalny umysłowości
człowieka. A to się sprzeciwia prawu Bożemu. I my jako wierzący, tego
przyjąć absolutnie nie możemy

— zaznaczył.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zdecydowany głos ojca Leona nt. karty LGBT: Ludzie, opamiętajcie się! Czynne uświadamianie dzieci jest przestępstwem, pedofilią

kpc/Radio Maryja


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

90. Stolica Apostolska zajęła

Stolica Apostolska zajęła oficjalne stanowisko w sprawie gender. W ogłoszonym dziś dokumencie stanowczo sprzeciwia się tej ideologii, a w szczególności narzucaniu jej w szkołach i na uczelniach jako jedynego słusznego światopoglądu o rzekomo naukowym charakterze. Zarazem jednak Kościół zachęca do dialogu w ramach studiów gender, zwłaszcza gdy chodzi o sposób, w jaki różnica między obu płciami jest przeżywana w różnych kulturach.

Dokument pod tytułem „Mężczyzną i kobietą ich stworzył. Z myślą o drodze dialogu o kwestii gender w edukacji” został przygotowany przez Kongregację ds. Edukacji Katolickiej. Jak przyznał jej prefekt, powstał on w odpowiedzi na realne zagrożenie, z jakim spotykamy się dziś w szkolnictwie, gdzie siłą narzuca się ideologię gender, a zarazem eliminuje się inne punkty widzenia, w tym chrześcijański, zarzucając im, że są przestarzałe.

Tymczasem, jak przypomina kard. Giuseppe Versaldi, teorie gender, zwłaszcza w swych najbardziej radykalnych formach, oddalają się od naturalnych realiów, podporządkowując wszystko emocjonalnym decyzjom podmiotu. W ten sposób tożsamość płciowa, a w konsekwencji również rodzina stają się „płynne”, oparte na chwilowej zachciance, a nie na prawdzie i rzeczywistości. Dąży się do zlikwidowania różnicy płciowej pod pretekstem, że nie ma ona najmniejszego znaczenia dla rozwoju osobowego.

Na ideologię gender Kościół odpowiada antropologią chrześcijańską. Jednakże, jak zastrzegł podczas prezentacji dokumentu kard. Versaldi, by podważyć tę ideologię wystarczą argumenty, które nie odwołują się do wiary. Również i bez niej można w sposób racjonalny wykazać istotną rolę ciała w określeniu tożsamości osoby. Tożsamość człowieka kształtuje się w oparciu o różnorodność płciową, a w rodzinie konfrontacja z matką i z ojcem ułatwia dziecku rozwój własnej tożsamości płciowej. Płeć neutralna czy trzecia płeć jest natomiast czystym wymysłem.

https://www.niedziela.pl/artykul/43354/Watykanski-dokument-o-gender-%E2%...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

91. Pojęcie „gender” wprowadzone

Pojęcie
„gender” wprowadzone w 1995 do oficjalnego dyskursu międzynarodowego
od samego początku budziło kontrowersje i służyć miało podważeniu
tradycyjnych norm i wartości. Już podczas Konferencji ws. Praw Kobiet
w Pekinie (1995 r.) próbowano uczynić z niego narzędzie społecznej
zmiany. Zostało to jednak udaremnione przez jednoznaczny i zdecydowany
sprzeciw państw biorących udział w obradach. Dzięki temu, trzy lata
później, w wiążącym Statucie Rzymskim, stanowiącym podstawę
funkcjonowania Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze, pojęcie
„płeć” w rozumieniu „gender” zdefiniowano w jasny sposób, wskazując,
że odnosi się ona do płci męskiej i żeńskiej w kontekście społecznym.
Nie powstrzymało to jednak agend i Komitetów ONZ przed używaniem
w swoich zaleceniach kontrowersyjnego i ideologicznego języka, opartego
na przekonaniu o istnieniu różnych tożsamości płciowych.

Obecnie
dochodzi do prób zmiany oficjalnego języka traktatowego ONZ.
Międzynarodowa Komisja Prawna, pracująca nad tekstem traktatu
dotyczącego przeciwdziałania zbrodniom przeciw ludzkości, zasugerowała,
by - mając na uwadze „postępy w dziedzinie praw człowieka” - zmienić
definicję płci w rozumieniu „gender”. Komisja zaleca uwzględnienie
opinii Niezależnego Eksperta ONZ ds. zwalczania przemocy i dyskryminacji
opartej na orientacji seksualnej i tożsamości płciowej. Zdaniem
Eksperta gender oznacza „głębokie wewnętrzne doświadczenie płci
w rozumieniu gender każdej osoby, które może, ale nie musi korespondować
z płcią przypisaną w dniu narodzin”. Traktat będzie poddawany pod
dyskusję podczas 6. Komitetu Zgromadzenia Ogólnego ONZ (28 października –
6 listopada br.).

Należy mieć nadzieję,
że przedstawiciele Polski i innych państw jasno sprzeciwią się
uczynieniu z genderowej nowomowy kategorii prawnie chronionych. Uznanie
płci za płynną kategorię i zanegowanie znaczenia różnic biologicznych
między kobietami i mężczyznami w wiążącym traktacie międzynarodowym
byłoby znacznym zwycięstwem środowisk popierających ideologię LGBT.
Konieczność dostosowania prawa krajowego do wymienionych postulatów,
byłaby ciosem w naturalne struktury społeczne oparte na rodzinie
i tradycyjnym małżeństwie. Zmiana definicji nie zmieni bowiem
praw biologii

— skomentowała Karolina Pawłowska z Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.

Zdjęcie Ordo Iuris

autor:

Ordo Iuris


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

92. Kraków: Na Uniwersytecie

Kraków:
Na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II odbędzie się dziś konferencja
pt. „Ideologia LGBT i gender. Doświadczenia państw UE i polityka UE”

Na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie odbędzie się
dziś konferencja pt. „Ideologia LGBT i gender. Doświadczenia państw UE i
polityka UE”. Organizują ją europosłowie PiS Beata Kempa i Patryk Jaki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

93. NASZ NEWS. Tęczowi aktywiści


NASZ
NEWS. Tęczowi aktywiści wtargnęli na konferencję dot. gender i LGBT.
Ks. prof. Oko: "To przedsmak tego, co nas czeka, gdy przejmą…

zdjęcie ilustracyjne  / autor: wpolityce.pl
a Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie trwa
konferencja pt. „Ideologia LGBT i gender. Doświadczenia państw
UE i polityka UE” organizowana przez europosłów PiS Beatę Kempę
i Patryka Jakiego. Konferencja została zakłócona przez aktywistów LGBT,
którzy na sali rozłożyli tęczową flagę.

W konferencji biorą udział wybitni naukowcy, którzy zajmują się
problematyką LGBT i gender, m.in. ks. prof. Paweł Bortkiewicz, prof.
Andrzej Nalaskowski i ks. prof. Dariusz Oko.

To jest dobra ilustracja totalności ideologii gender. To przedsmak tego, co nas czeka, gdy przejmą władzę

— powiedział ks. prof. Dariusz Oko, komentując zachowanie aktywistów LGBT.

Przypomnijmy,
że temat konferencji nie spodobał się władzom Uniwersytetu
Jagiellońskiego, który odmówił europosłom jej organizacji.

Zawsze mi się wydawało, że uniwersytety są miejscem wymiany różnych poglądów

— przyznał na Twitterze Patryk Jaki.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

94. Socjolog: LGBT to nowa


Socjolog: LGBT to nowa religia

Liberalna inteligencja widzi rzeczywistość w kategoriach
apokaliptycznego starcia między dobrem a złem: ruch LGBT to ofiary, PiS
to wilki, a my jesteśmy bohaterami, bo bronimy mniejszości. Ale życie
społeczne to o wiele bardziej skomplikowana gra - mówi Michał Łuczewski
socjolog, psycholog, doktor habilitowany nauk społecznych, pracuje w
Instytucie Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego. Były dyrektor
programowy Centrum Myśli Jana Pawła II. Autor książek "Odwieczny naród.
Polak i katolik w Żmiącej" oraz "Kapitał moralny. Polityki historyczne w
późnej nowoczesności" "Homofobiczna agresja w Polsce
wzrasta, ponieważ jest wzmacniana przez rządzącą partię, która uczyniła
z mniejszości seksualnych kozła ofiarnego, nie troszcząc się o
bezpieczeństwo i dobrostan tych obywatelek i obywateli. Margot jest de
facto ofiarą politycznych represji, aresztowaną za odmowę bycia
poniżaną" – napisali w liście do szefowej Komisji Europejskiej wybitni
twórcy i intelektualiści, m.in. Margaret Atwood, Timothy Snyder i Slavoj
Žižek. Podpisałby się pan pod tym?

W tym liście tym kozłem ofiarnym zostaje ustanowiona mniejszość. Staje
się ona czymś świętym, swego rodzaju totemem, znakiem rozpoznawczym,
wokół którego inteligencja może się na powrót zgromadzić.

wPolityce.pl: Ks. Adam Boniecki i ks. prof. Alfred Wierzbicki
wraz z Naczelnym Rabinem Polski Michaelem Schudrichem zdecydowali się
poręczyć za aktywistę LGBT o pseudonimie „Margot”. Jak to możliwe,
że duchowni solidaryzują się z napastnikiem, a nie z ofiarą napaści?

Ks. prof. Paweł Bortkiewicz:
Oczywiście bardzo trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo taki akt
przeczy podstawowym zasadom nie tylko logiki, ale przede wszystkim
moralności judeo-chrześcijańskiej, skoro mówimy o trzech duchownych.
Chyba jednoznacznie można powiedzieć, że moralność judeo-chrześcijańska
bardzo jednoznacznie wskazuje, co jest dobrem, a co złem, co należy
czynić w takich sytuacjach. Myślę, że tutaj motywacją tego czynu nie
są absolutnie jakieś argumenty religijne, ale argumenty związane z nową
religijnością i nową moralnością, jaką jest religijność i moralność
poprawności politycznej, religijność i moralność tolerancji, tzw.
niedyskryminacji i tego wszystkiego, co z tego wynika. To jest po prostu
tworzenie nowych podstaw kulturowych i cywilizacyjnych. Niestety
wspomniani duchowni, przedstawiciele dwóch religii w jakiś sposób
porzucają chyba swoje szeregi, a wchodzą w przestrzeń, która nie ma nic
wspólnego ani z judaizmem ani z chrześcijaństwem, z judaizmem
ortodoksyjnym – to trzeba oczywiście podkreślić – i chrześcijaństwem
także ortodoksyjnym.

Jakie skutki społeczne będzie miało udzielone przez duchownych poparcie dla sprzecznych z prawem działań aktywistów LGBT?

Myślę,
że przede wszystkim wytworzy to pewien zamęt i chaos. To jest zjawisko,
które będzie prowokowało do postępowania taką drogą oryginalności przez
niektórych naśladowców wspomnianych tutaj ludzi. Dlatego, że w tej
sytuacji, w której dzisiaj żyjemy, takie skandalizujące – nie waham się
użyć tego słowa – zachowania prowokują oczywiście do naśladownictwa,
zwłaszcza ludzi młodych. To jest zjawisko bardzo niebezpieczne. Z jednej
strony zatem mamy zachętę do swoistego naśladownictwa, ale z drugiej
strony to jest rzeczywiście – i to jest najbardziej niebezpieczna sprawa
– podważenie fundamentów praworządności, stwierdzenie, że istnieje
totalny relatywizm moralny i prawny, który nie liczy się z żadnymi
zasadami. To jest najbardziej niebezpieczna konsekwencja
tego oświadczenia.

Zastanawiam się nad motywami, jakie
mogły przyświecać przy dawaniu tego poręczenia… Czy w Księdza Profesora
ocenie bardziej można by tu było mówić o podążaniu za pewną modą, chęcią
zaistnienia, czy raczej chęci nadania pewnego wymiaru sakralnego
ideologii LGBT i działaniom z nią związanym?

To trudne
pytanie. Myślę, że wszyscy trzej wymienieni ludzie są postaciami
publicznymi, na dodatek zacnymi, które w wielu wypadkach swoją biografią
zapisały się bardzo pozytywnie w naszej przestrzeni zarówno kulturowej,
jak i religijnej. Nie będę tutaj przywoływał tych osiągnięć, ale mówię
to z pełnym przekonaniem i bez cienia ironii. Znane są zasługi zarówno
rabina Schudricha, jak i o wiele bliżej mi znane zasługi ks. Bonieckiego
czy ks. prof. Wierzbickiego, nota bene mojego kolegi z lat studiów
na KUL. Myślę zatem, że tu nie chodzi o zaistnienie, bo to są ludzie,
którzy już zaistnieli, a więc raczej jest to kwestia nadania pewnej
legitymizacji, pewnej sakralności. Ale w imię czego to się dokonuje?
Naprawdę trudno mi powiedzieć. Jestem bezradny. Nie znajduję tutaj
żadnej odpowiedzi.

Dwa czy trzy lata temu uczestniczyłem
w Areopagu Warszawskim, w którym dyskutowałem m.in. z ks. prof.
Wierzbickim i przyznam się, że ta dyskusja była dla mnie wielkim
zaskoczeniem. Ja co prawda studiowałem teologię moralną, ks. prof.
Wierzbicki – etykę, ale spotykaliśmy się na zajęciach z etyki, mieliśmy
wspólnych mistrzów, zwłaszcza ks. prof. Stycznia, który wielokrotnie
przekonywał nas do tez, które zresztą wynikały z koncepcji etyki Karola
Wojtyły, związanych z tym, że etyka wywodzi się z wizji człowieka,
że etyka powinna być normatywna, a nie opisowa – wtedy traci swój
charakter, jeżeli posługuje się socjologizacją normy moralnej, a więc
przyjmuje opinię publiczną jako kryterium moralności, zatraca swoją
tożsamość, zatraca swój charakter. Wyrośliśmy z tej samej szkoły, z tych
samych słów mistrzów, ale okazuje się, że można inaczej pojmować
rzeczywistość. W imię czego to się dzieje? Pozostaje to we mnie jakimś
dramatycznym pytaniem, na które niestety nie potrafię
znaleźć odpowiedzi.

Pozostaje jeszcze kwestia samej
Ewangelii. Ci księża, którzy opowiedzieli się nie po stronie ofiary
tylko po stronie sprawcy chyba mają z tą Ewangelią problem.

Nie tylko oni, bo jak wiemy środowisko „Tygodnika Powszechnego” poparło artykuł pani Wielowieyskiej,
o którym zresztą portal wPolityce.pl bardzo obszernie pisał, artykuł
demontujący podstawy moralności chrześcijańskiej, w którym pani
Wielowieyska w „Gazecie Wyborczej” próbowała wmówić, że chrześcijaństwo
jest bardzo niejednoznaczne, że Ewangelia jest bardzo niespójna
i chaotycznie wręcz napisana. Okazuje się, że są osoby, które mają
problem z lekturą Ewangelii. Przy czym nie przeceniam zdolności
intelektualnych redaktorów „Gazety Wyborczej”, nie jest dla mnie
zaskoczeniem, że mają trudności z lekturą tego tekstu, natomiast jestem
rzeczywiście zaskoczony, że dwóch bardzo prominentnych przedstawicieli
inteligencji duchowieństwa katolickiego też reprezentuje podobne
poglądy. Oczywiście, że nie ma absolutnie możliwości pogodzenia czy
to postawy pana/pani „Margot”, czy w ogóle ruchu LGBT czy ideologii
gender – w żaden sposób nie ma możliwości pogodzenia tych nurtów i tych
postaw zarówno z prawdą stworzenia i przede wszystkim z prawdą
Odkupienia przyniesionego przez Chrystusa. Chrystus przychodzi, aby
wyzwolić człowieka z jego grzechów, z jego słabości, z jego zaburzeń,
a nie po to, aby tolerować zło. Chrystus nie jest bogiem tolerancji, ale
jest Bogiem afirmacji człowieka, przy czym ta afirmacja zakłada
nawrócenie i to jest podstawowa prawda chrześcijańska. Jeżeli
my ją ignorujemy, to ignorujemy Ewangelię. Jeszcze raz chcę to bardzo
mocno podkreślić, bo to jest temat, który myślę musimy sobie bardzo
mocno uzmysławiać, że nie ma możliwości pogodzenia ideologii gender -
w żadnej postaci - z wiarą chrześcijańską. Nie ma możliwości wspólnoty,
dialogu i porozumienia między tymi dwoma rzeczywistościami i to niestety
ma swoje konsekwencje. Nie możemy liczyć tutaj na porozumienie. Musimy
nastawić się na walkę, która będzie miała swoje konsekwencje, ale która
musi doprowadzić do zwycięstwa chrześcijaństwa, dlatego że to jest
gwarancją ocalenia człowieka.

Dodajmy jeszcze, że to jest walka o każdego człowieka.

To jest
walka o każdego człowieka. To nie jest walka, która toczy się o kogoś
gdzieś poza nami, ale to jest walka o nas, o nasze rodziny, a skoro Jan
Paweł II mówił, że przyszłość świata idzie przez rodzinę, to można też
powiedzieć, że przyszłość Polski idzie przez rodzinę. Nasza przyszłość
idzie przez rodzinę. To jest walka o naszą przyszłość, o nasze dziś
i o nasze jutro.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

95. Zakaz chrztu dzieci,


Zakaz chrztu dzieci, kapłaństwo kobiet i małżeństwa homoseksualne. Dunin stawia Kościołowi warunki: Dopiero wtedy może istnieć

Kinga Dunin / autor: screen YT/Magister Zwyczajny
Zakaz chrztu dzieci, zgoda na kapłaństwo kobiet i małżeństwa
homoseksualne - takie stwierdzenia padły w 2012 roku podczas pierwszego
Międzynarodowego Kongresu Ruchu Odrodzenia Żydowskiego w Polsce z ust
pisarki i feministki Kingi Dunin. Jaj szokujące słowa przypomniał
portal brulion24.pl.

Podczas kongresu Dunin posunęła się bardzo daleko. Stwierdziła m.in.,
że powinno wprowadzić się zakaz chrztu małych dzieci i zezwolić
na kapłaństwo kobiet.

Musimy zabronić tak wczesnego
chrzczenia dzieci. Możesz być ochrzczony, kiedy jesteś stary, dojrzały.
To okrutna i zwariowana reguła, aby chrzcić kogoś, kto jest nieświadomy.
Jestem za multi-kulturowym i multi-religijnym krajem, gdzie wszystkie
religie koegzystują. Ale polskiemu Kościołowi Katolickiemu chciałabym
postawić kilka warunków i powiedzieć, że mogą istnieć w naszym kraju
z innymi religiami, ale pod jednym warunkiem. Muszą zdecydować się
na święcenie kobiet na księży oraz zaakceptować małżeństwa
homoseksualne. I dopiero po tych warunkach polski Kościół może istnieć

— oświadczyła Dunin.


To mają być te „wartości” bogatego i postępowego Zachodu?

wkt/TT/brulion24.pl


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

96. Janecki: Zaczęło się od


Janecki:
Zaczęło się od idiotyzmu z „herstory” jako „jej historii”, a potem już
poszła lawina niszcząca język, sens i zdrowy rozsądek


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl