Czy "barany" miały swoje powody? - o racjonalności wyborów

avatar użytkownika elig

  W wyborach parlamentarnych 9 października prawie 60% wyborców głosowało na PO, PSL i SLD, czyli partie pragnące kontynuacji obecnego sposobu sprawowania władzy. Dziesięć procent poparło ugrupowanie Palikota, reklamujące się skutecznie jako "antysystemowe". Prawicowi publicyści zareagowali na to gradem wyzwisk, wymyślając elektoratowi od "idiotów", "baranów" oraz "lemingów". Tylko niektórzy próbowali analizować wyniki wyborów. I oni jednak pisali głównie o wpływie propagandy oraz mniej lub bardziej uświadomionych lęków społecznych.

  Bloger Szczurbiurowy w swojej wczorajszej notce /TUTAJ/ przeprowadził całą analizę psychologiczno-psychiatryczną, twierdząc, iż to nieprzepracowana trauma historyczna sięgająca jeszcze czasów drugiej wojny światowej, wpłynęła na wynik wyborów. W jego ślady poszedł Rafał Ziemkiewicz w "Uważam Rze" /nr 37/2011/ pisząc artykuł "Wybory w cieniu Smoleńska", w którym dowodził, że tragedia smoleńska obudziła lęk przed Rosją , a słowa Kaczyńskiego o Angeli Merkel - lęk przed Niemcami, wiec wyborcy uznali, że bezpieczniej będzie wybrać ugodowego Tuska. W "Warszawskiej Gazecie" /14-20.10.2011/ dla odmiany ukazał się tekst znanego pisarza Stanisława Srokowskiego "Potwory złudzeń" w którym czytamy: "Żyjemy w świecie omamów i iluzji,osaczeni zwidami i halucynacjami. Potwierdziły to najnowsze wybory. Omamy bierzemy za realność. Właśnie gdy to piszę, słyszę ryk entuzjazmu. Znowu wybory wygrała partia złudzeń i fanaberii.".

  Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że gdy propaganda, lęki i złudzenia stają się sprzeczne z tym, co widać za oknem - przestają oddziaływać na ludzi. Decyzje elektoratu PO, PSL i SLD muszą więc też mieć jakieś konkretne materialne przesłanki /ja uważam, że błędnie interpretowane/. Po pierwsze są to sprawy ekonomiczne. Lata 2004-2009 włącznie były najpomyślniejsze po drugiej wojnie światowej z punktu widzenia zwykłego zjadacza chleba. Wystarczy wspomnieć, że w badaniach robionych na początku 2010, tylko 16% ankietowanych określało swoją sytuację materialną jako złą. Obecnie ten wskaźnik wynosi już 55%, ale wciąż wielu wydaje się, że to chwilowe trudności , które da się przeczekać, nic nie zmieniając. Sytuacja jest tu analogiczna jak w 1977 roku, gdy zaczynał się już zmierzch Gierka /976 - Radom i Ursus, 2010 - Smoleńsk/. Sądzę, iż gdyby wtedy Gierek przeprowadził wolne wybory - wygrałby w cuglach.

  W cytowanym wyżej numerze "Uważam Rze" Ziemkiewicz zamieścił też felieton "Druga Portugalia". Napisał tam, że gdyby Kaczyński dotrwał do końca kadencji lub wygrał wybory w 2007 roku, to on uchodziłby teraz za "teflonowego i niezatapialnego". Absolutnie w to nie wierzę. Gdyby Kaczyński rządził w 2008, wrogie mu media, biznes i finansjera wykorzystałyby kryzys do doszczętnego zniszczenia jego oraz jego partii. Nie zawahałyby się przed wywołaniem w tym celu paniki na polskim rynku i doprowadzeniem do upadku wielu banków. To, że mieliśmy wtedy niewielkie tylko kłopoty jest m.in. zasługą parasola ochronnego nad ekipą Tuska. I tak doszliśmy do drugiego czynnika, który sprzyjał i sprzyja nadal Tuskowi /przynajmniej na razie/:

  Jest nim zagrażający nam obecnie kryzys. Nieustannie wszyscy o tym trąbią, ale wyborcy pamiętają przecież, że podobna panika była już w 2008 roku i nic wielkiego się nie stało, a rząd Tuska pochwalił się nawet "zieloną wyspą". Maja więc nadzieję, że ten numer może udać się Tuskowi po raz drugi. Prawica jest w stanie przeciwstawić temu tylko daleki od rzeczywistości obraz spustoszonej Polski w której ostatnie 20 lat zostało zmarnowane. No cóż, na przykład mieszkańcy małej wioski koło Pułtuska wyglądają przez okna i widzą linię autobusową, która dwa lata temu dotarła tam oraz świeżo wyasfaltowaną drogę przez wieś i elegancki chodniczek, niedawno ułożony. W samym mieście otwarto wreszcie szpital, a miejscowa wyższa uczelnia nadal się rozwija. Trudno jest ich przekonać, że wszystko się wali.

  Na koniec warto też wspomnieć o niechęci do zmian. Ludzie dostają nerwowej wysypki na sam dźwięk słowa "reforma". To jednak również ma swoje racjonalne podstawy. Wszyscy pamiętają, ile nas kosztowały reformy Balcerowicza. Potem przyszły "cztery wielkie reformy" rządu Buzka. Tylko jedna z nich,terytorialna, jako tako się udała. Służba zdrowia i oświata leżą, a system emerytalny jest właśnie rozmontowywany. Nikt nie pragnie powtórzenia czegoś podobnego.

  Sytuacja jest wiec podwójnie trudna. Jak to opisywałam w mojej notce "Bunt kaloryferów w III RP" /TUTAJ/, system III RP staje się coraz bardziej niewydolny, ale nie ma społecznej akceptacji dla zmian. W efekcie "wszyscy wiedzą, że pieprznie, ale nikt nie wie kiedy". Trzeba czekać na przełom i mieć nadzieję, iż jego skutki nie okażą się zbyt dotkliwe.

32 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @elig

nie ma żadnej racjonalności, bo nie było zadnych wyborów.

50% uznało, że ma wszystko w d.., a pozostałe zmobilizowane z róznych powodów poszło do urn. Głosujący na PiS, bo widzieli w nim jedyną siłę mogącą ratować reszytki Polski, reszta to albo zainteresowani finansowo w trwaniu układu lub oglądający tańce na lodzie i szkło kontaktowe.

Na moje oko to tak naprawdę do wyborów poszło ok 40-42% - tak jak wykazywały sondaże, a resztę głosów "sie dosypało". Wszystkie media pompowały Palikota nie pokazując jego bandy. Osiągnęli skutek - szkło kontaktowe poszło głosować na przyjaciela Bronka.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. a propos komentarz z GW- 100% TRAFNY

nodens_pn
4 godziny temu

0

Ponoć, kiedy Piłsudski na czele legionów wkraczał do Polski pozaborowej witały ich najczęściej zdziwione, a nierzadko wrogie spojrzenia rodaków, którym nie w głowie była odbudowa polskiej państwowości. Polscy poddani dwóch cesarzy i jednego cara byli zakorzenieni w zaborach tak mocno, że, być może nie całkowicie, ale z pewnością w dużym procencie, zatracili świadomość narodową, wiążąc swoje losy z Rosją, Niemcami lub Austrią. Gdyby nie Piłsudski, dekada by wystarczyła, abyśmy rozpłynęli się w historycznym zamęcie, raz na zawsze.

Jednak to on miał rację - Marszałek. a nie rzesze bezrozumnej polskiej gawiedzi, której dobrze było w rozbiorowym grajdole.
Piłsudski niczym drożdże zaczynił cały kraj, wzbudzając i przypominając narodowego ducha.
To on miał rację!

Dzisiaj jest w jakiś sposób podobnie.
Tłumy Polaków, uśpione tuskową propagandą, przetrącone obawą aby nie było gorzej, trwają w malignie niepewności, albo w chocholim tańcu swoich lęków, do którego przygrywają im te wszystkie Żakowskie, Lizy, Wołki, Paradowskie i Magierowskie, a przyśpiewuje niczym zły czarnoksiężnik sam Tusk. Trwają tak i mówią za swoimi hipnotyzerami: po co nam te wszystkie marsz, na co oburzenie, trwajmy w tej naszej obłomowszczyźnie, grzęźnijmy w niej coraz bardziej, aż zatraci się wola i sumienie, a wtedy z czystym sumieniem powiemy, że wszystko nam jedno.
Myślę, że gdyby Marszałek wstał z grobu, rozpoznał by te złe i zdziwione spojrzenia i tak jak kiedyś, rozjechałby ową polską niemoc kopytami swojej Kasztanki.

http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,10482468,Po_porazce_warszawskich_Obur...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

3. @Maryla

Rzeczywiście, bardzo trafna analogia.

avatar użytkownika michael

4. Dyskusja o liczebności stada lemingów i ilości kretynów.

Wraca ten temat jak bumerang, wszędzie jest pełno opowieści o stadzie baranów, które niemądrze głosowało. Napisałem u MarkD bardzo krótką notkę, która i tak jest montażem dwóch innych komentarzy. Zaraz wkleję ten tekst. Ale dodam bardzo ważny argument etyczny. Mianowicie, pogarda do ludzi "głosujących inaczej" za bardzo kojarzy się z pychą, która oślepia.

Ale pogarda i takie traktowanie mieszkających w Polsce Obywateli jest domeną naszych przeciwników. Pamiętamy filmy z YouTube z Lisem mówiącym otwarcie co myśli O NAS. To jest domena Palikmiota i jego doradcy Piotra Tymochowicza, który uważa, że aby zrozumieć elektorat, trzeba umieć zrozumieć debila. Tak mówił Władysław Bartoszewski, NAZYWAJĄC NAS BYDŁEM. Zostawmy tę frazeologię i takie gadanie komunistom, wrogom Polski. Niech pogarda do własnego Narodu pozostanie znakiem firmowym naszych przeciwników.

My wiemy co innego. Przeciwko Polsce, przeciwko polskiemu interesowi narodowemu, przeciwko polskiej Niepodległości jest cała koalicja antypisu PO, RPP, czy może PPR, SLD i PSL oraz partia czterech prezydentów [Jaruzelski, Kwaśniewski, Dukaczewski i Komorowski]. To są partie. Oni są po jednej stronie. Po drugiej stronie są obywatele.

Jeśli NAPRAWDĘ mamy odnieść sukces, musimy do tych obywateli dotrzeć, musimy ich przekonać. To jest nasze zadanie. Czeka nas ładnych parę lat pracy. Zaręczam, będziemy mieli stukrotnie mniejszą szansę na ich poparcie, jeśli zauważą w naszych duszach naszą pogardę.
I to by było na tyle.

Ostatnio zmieniony przez michael o pon., 17/10/2011 - 21:22.
avatar użytkownika michael

5. A TERAZ OBIECANY CYTAT:

Przeciętna analiza rozkładu prawdopodobieństwa w dowolnej populacji ludzkiej wskazuje na to, że debili jest mniej niż 12,5 %. Kropka.



Obawiam się, że na tym polega jeden z naszych błędów i to jest ważny błąd.

Podaję na razie taką uwagę:
Nie głosujący za interesem publicznym nie są jednolitą, ani zwartą grupą, myślę, że dałoby się ich zachowania interpretować, przy założeniu hipotezy o racjonalności ich różnych oczekiwań. Jest to zapewne złożony zbiór, posiadający swoją stukturę. 
Celowo nawiązuję do noblisty Roberta Lucasa oraz laureatów nagrody Nobla w 2011 roku, profesorów Thomasa J. Sargenta i Christophera A. Simsa.

Według tej hipotezy, nie jest prawdą, że ludzie są debilami. Prawdą jest to, że ludzie wybierają racjonalnie. Konieczne jest więc zrozumienie ich racjonalności.

avatar użytkownika michael

6. @ elig - Tak, dobra analogia. Pamiętam tę obojętność na początku

Do dzisiaj tkwi w mojej świadomości ta relacja, powtarzana przez różne osoby w różnych kontekstach. Ale moja prababcia, niezwykle szlachetna Osoba, mówiła: 
- Tak było na początku długiej drogi do Niepodległości. Każdy początek jest taki.
- Ale później Marszałek swoją pracą, swoim przykładem i determinacją udowodnił Polakom, że zasługuje na ich szacunek, porwał ich, pobudził ich wiarę, nadzieję i miłość.
A w środku tej drogi było realizowane marzenie całego Narodu, był sukces wojenny 1920 roku, był długi wysiłek w budowie potęgi Rzeczypospolitej. Realizowaliśmy i budowaliśmy, byliśmy dumni z naszej Ojczyzny, uczyliśmy się kochać ją i szanować. A w Szkołach, przy elementarzu uczyliśmy się czym jest Bóg, Honor i Ojczyzna.

A na końcu tej drogi była miłość całego Narodu i Wielka Pamięć, która trwa do dzisiaj.

Tak rozumiem tę analogię.

Ostatnio zmieniony przez michael o pon., 17/10/2011 - 22:13.
avatar użytkownika elig

7. @michael

Z ta pogarda i debilami to oczywista racja. Sama napisałam przedwczoraj notkę, w której apelowałam, by nie ubliżać ludziom. Zamiast tego trzeba promować pozytywny przekaz i krzewić nasze wartości.

avatar użytkownika sierp

8. Swoje zdanie na ten temat

Swoje zdanie na ten temat wyraziłem już tutaj: http://sierp.libertarianizm.pl/?p=820
W skrócie - dla wielu ludzi najważniejsze w polityce są kwestie światopoglądowo-obyczajowe, bo pozostałych spraw nie rozumieją albo uważają, że nie przekładają się na ich codzienny byt. I ci, którzy pod tym względem nie są prawicowi, nie zagłosują na wyrazistą (pod względem światopoglądowo-obyczajowym) prawicę choćby nie wiem co. Wybiorą raczej neutralne, bezpieczne centrum - czyli PO i PSL. Albo zostaną w domu.
Podziały polityczne w naszym kraju kształtują się wyraźnie wokół spraw światopoglądowo-obyczajowych. Lewica obyczajowa głosuje na Palikota i SLD, centrum na PO i PSL, prawica na PiS, z rzadka na PR, PJN, KNP, UPR. Porównajmy emocje wzbudzane przez sprawy typu krzyż w Sejmie czy parady gejów z emocjami wzbudzanymi przez podnoszenie podatków, ograniczanie dostępu do informacji publicznej, inwigilację obywateli, umowy o dostawy gazu z Gazpromem czy afery. Te pierwsze są znacznie silniejsze.
A to działa w ICH interesie - bo oni doskonale wiedzą, że z prawicą w sensie światopoglądowo-obyczajowym nie będzie się identyfikować dużo więcej osób, niż ostatnio głosowało na PiS + kanapowe partyjki i że sama prawica ich nie pokona. Dlatego celowo kreują takie spory.
Dlaczego grać w ICH grę?
A jeśli już, to inteligentnie. ONI mają swoją lewicę, centrum i prawicę (konserwatywne skrzydło PO, PJN, Giertycha, konserwatystów popierających Jaruzelskiego, Pro Milito itd.). Dlaczego MY nie możemy mieć swojej lewicy, centrum i prawicy?

avatar użytkownika dodam

9. Nowi Właściciele Toyot i Citroenów zagłosowali hurtem na PO.

Naturalnej energii Polaków dwa lata 2005-2007 wystarczyły by zaowocowała niepotykanym wzrostem zamożności i rozwojem. Istnieje jednak przesunięcie w czasie pomiędzy wzrostem aktywności a jego odczuwalnymi skutkami w obszarze konsumpcji. Te ostatnie przesunęły się na lata 2008-2011 przyczyniając się do niczym nieuzasadnionego utrzymania notowań przez rządzących!

Nie jest to pierwsze tak wyraźne skorzystanie z profitów wypracowanych przez poprzedników. W historii III RP w podobnym stopniu, jak dzisiaj PO, skorzystało SLD. W latach 2001-2005 odcinali kupony od historycznych reform wypracowanych przez AWS i AWSowskiego przygotowania wejścia do UE. Gdyby nie afera Rywina, czyli próba neutralizacji swojego największego protektora ze środowiska dawnych przeciwników PRLu, a właściwie gdyby nie to, że Michnik w porę zorientował się, że chcą go zatopić (por mój wpis pt. Imperium Umoczonych już raz miało się równie dobrze jak dziś.), SLD rządziłoby pewnie do dzisiaj. Nie docenili siły medialnej Michnika.

Stało się co się stało. Powinniśmy teraz pracować nad tym by Nowi Właściciele Toyot i Citroenów (inie tylko oni) nauczyli się dostrzegać związek pomiędzy zasobnością swoich portfeli, a monopolem medialnym, poziomem korupcji, niszczeniem niezależności instytucji takich jak prokuratura, IPN, policja, ABW, CBA, NIK, obstawieniem swoimi rad nadzorczych i zarządów, przywróceniem na newralgiczne dla bezpieczeństwa państwa ludzi powiązanych z peerelowską (czytaj radziecką) agenturą, nobilitowaniem i awansowaniem odpowiedzialnych za zbrodnią smoleńską, uzależnieniem od Rosji, rezygnacją z polityki jagiellońskiej, podporządkowaniem Polski polityce Niemiec i Francji.

Związki pomiędzy wymienionymi działaniami rządzących a zasobnością portfeli, czy szerzej, jakością życia nie są trywialne. Każdemu z wymienionych tematów należałoby poświęcić mniej lub bardziej obszerne opracowania przystosowane do różnego poziomu odbiorców, różnych grup społecznych.

Taka praca u podstaw potrzebna tu i teraz by "swoje powody" nie odgrywały w przyszłości już takiej roli.

Pozdrawiam,

Ostatnio zmieniony przez dodam o wt., 18/10/2011 - 12:04.
avatar użytkownika Sierota

10. @dodam

Naturalnej energii Polaków dwa lata 2005-2007 wystarczyły by zaowocowała niepotykanym wzrostem zamożności i rozwojem. Istnieje jednak przesunięcie w czasie pomiędzy wzrostem aktywności a jego odczuwalnymi skutkami w obszarze konsumpcji. Te ostatnie przesunęły się na lata 2008-2011 przyczyniając się do niczym nieuzasadnionego utrzymania notowań przez rządzących!

Celne spostrzeżenie. Tak właśnie działa rynek, który jest procesem a nie zdarzeniem, ale ten prosty fakt nie dociera do świadomości ogółu.  

Ostatnio zmieniony przez Sierota o wt., 18/10/2011 - 12:49.
avatar użytkownika dodam

11. @Sierota, niestety nie mogę odwzajemnić się

zgodą z Pańskim komentarzem. Jeśli przyjmiemy logikę zawartą w stwierdzeniu:

"ONI mają swoją lewicę, centrum i prawicę (konserwatywne skrzydło PO, PJN, Giertycha, konserwatystów popierających Jaruzelskiego, Pro Milito itd.). Dlaczego MY nie możemy mieć swojej lewicy, centrum i prawicy?"

to czym "MY" będzie różnić się od "ONI"?

Ponadto pański wniosek wynika z błędnego założenia jakoby

"Podziały polityczne w naszym kraju kształtują się wyraźnie wokół spraw światopoglądowo-obyczajowych"

To nie jest prawda. Ideologia rządzących od 22 lat z krótkimi przerwami beneficjentów PRLu jest traktowana instrumentalnie. Siwiec, Kwaśniewski, Kalisz czy Palikot z dnia na dzień zmieniliby swoje poglądy, gdyby doszli do wniosku, że mogliby na tym coś zyskać. Póki co zyskują na ośmieszaniu i wzniecaniu nienawiści przeciwko Kościołowi.

Krótko mówiąc podziały ideologiczne w Polsce są wytworem mediów pozostających w rękach Umoczonych. Jeśli Polska odzyska kiedyś media to odzwierciedlone zostaną w wymiarze odpowiadającym rzeczywistej skali i temperaturze sporu.

Ostatnio zmieniony przez dodam o wt., 18/10/2011 - 15:13.
avatar użytkownika sierp

12. @ dodam

"to czym "MY" będzie różnić się od "ONI"?"

Będziemy różnić się w sprawach zasadniczych - gospodarka, organizacja państwa, polityka zagraniczna, prawa obywatelskie, a przede wszystkim cel - działanie dla dobra narodu, społeczeństwa, Polski, wspólnego, nas wszystkich czy jak to zwał, a nie dla dobra rządzących klik.
Przynajmniej tak rozumiem "MY".
Jeśli dla kogoś "Nie jest ważne czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt. Najważniejsze, żeby Polska była katolicka" (cytując Henryka Goryszewskiego), to ja go do NAS już nie zaliczam. To idealny kandydat do "ICH prawicy".

"To nie jest prawda. Ideologia rządzących od 22 lat z krótkimi przerwami beneficjentów PRLu jest traktowana instrumentalnie. Siwiec, Kwaśniewski, Kalisz czy Palikot z dnia na dzień zmieniliby swoje poglądy, gdyby doszli do wniosku, że mogliby na tym coś zyskać. Póki co zyskują na ośmieszaniu i wzniecaniu nienawiści przeciwko Kościołowi."

Oczywiście, że jest traktowana instrumentalnie. Bo ONI wiedzą, że grając kartą światopoglądowo-obyczajową zyskują. Zauważyli, że przenosząc konfrontację na to pole mogą wygrać, bo te sprawy "ruszają" dużą część elektoratu, a ponadto odwracają uwagę od spraw naprawdę istotnych. Dlaczego grać w ICH grę?

"Krótko mówiąc podziały ideologiczne w Polsce są wytworem mediów pozostających w rękach Umoczonych"

Tylko wtórnie. One istnieją naprawdę, bo ludzie różnią się pod względem światopoglądu, obyczajów i stylu życia. Ale nie są to podziały najważniejsze. Tym niemniej łatwo na nich grać i ONI właśnie to robią.

avatar użytkownika Sierota

13. RE: Krótko mówiąc podziały ideologiczne

w Polsce są wytworem mediów pozostających w rękach Umoczonych.

Podziały ideologiczne są lustrzanym odbiciem światopoglądu, czyli zespołu sądów, przekonań i opinii na temat otaczającego świata czerpanych z rozmaitych dziedzin, głównie z nauki, filozofii i religii a nie mediów. Tak jest w każdym kraju a nie tylko w Polsce.

avatar użytkownika Unicorn

14. Zapominacie o podziałach

Zapominacie o podziałach wewnątrz grup. Moim zdaniem, niektóre podziały międzyludzkie są już nie do zespawania. Drogi się rozeszły. Mamy dwa wyjścia: próbować ich nawracać (złudne) ponieważ oni nas nienawidzą a wręcz strzeliliby nam w plecy, a drugie- całkowicie zignorować, tak właśnie wyśmiany i olany Piłsudski zrobił ze swoimi legionistami budując nowe twory bez oglądania się na innych. Kwestia czy dobrze zrobił, współpracując za wszelką cenę z wywiadami państw centralnych, to inna sprawa.
Dla mnie osobiście, PiS był, jest i pewnie będzie gównianą opozycją. Narzeka ciągle na nieistnienie w mediach a nic nie potrafią zaproponować.
Na chwilę obecną priorytetem jest przedsiębiorczość- deregulacje i edukacja. Lustracja i reszta walk może chwilowo zaczekać.
Sami możemy napisać projekt ustawy deregulacyjnej.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Sierota

15. RE: Dla mnie osobiście, PiS był, jest i pewnie będzie gównianą

opozycją.

Jest inna opozycja, lub inny wariant?

Lustracja i reszta walk NIE może chwilowo zaczekać jeżeli mowa jest o wyzwoleniu przedsiębiorczości. Odwlekanie skutkuje takim obrazem kraju, jaki mamy obecnie.
 
Emigruje się nie tylko "za chlebem", ale także w poszukiwaniu dogodniejszych warunków do rozwoju przedsiębiorczości, a wśród naturalizowanych Amerykanów są m.in. Szwedzi, Finowie, czy Szwajcarzy, którzy wybrali USA jako kraj o dogodniejszych warunkach do rozwoju przedsiębiorczości.  

avatar użytkownika dodam

16. @sierp

Podziały ideologiczne "istnieją naprawdę", tyle że bez mediów nie prowadziłyby do aż takiej polaryzacji. Od wieków Polska tolerancją stoi i nie ma żadnego powodu poza wpływem mediów, dla którego obserwujemy to co obserwujemy. Zwolennicy Umoczonych to ludzie zupełnie zdezorientowani, pozyskani dzięki emocjonalnej inwazji głównie trzech telewizji o zasięgu ogólnokrajowym, a w drugiej kolejności stacji radiowych. Co więcej, znaczna część zwolenników Umoczonych, jeśli nie większość, ideologicznie bliższa jest PiSowi!

Warto zwrócić uwagę jakie skutki wywołało stosunkowo drobne pęknięcie w murze propagandy, będące konsekwencją afery Rywina.

Takich afer w ostatnich czterech latach było kilkaset i nic. Dlaczego? Wajda wyjaśnił: media są "zaprzyjaźnione". Nawet kilku dobrych publicystów na tysiące pracowników mediów uznanych zostało za śmiertelne zagrożenie dla faworytów Wajdy. Dla zażegnania tego zagrożenia podjęto działanie zdumiewające: wymyślono nową ustawę medialną! Ustawę skwapliwie podpisaną przez pełniącego obowiązki prezydenta marszałka Komorowskiego, natychmiast po przejęciu urzędu, bez liczenia się z kosztami politycznymi i wizerunkowymi (względy etyczne dla Umoczonych mogą być co najwyżej przedmiotem kpin) tak czytelnego pospiechu.

avatar użytkownika dodam

17. @Unicorn

Ich poszczuto na nas. Z emocjami trudno dyskutować. Musimy im pomachać jakąś kiełbasą przed nosem.

Masowa przedsiębiorczość, własny interes w systemie oligarchicznym jest fikcją. Edukacja z programem wymyślonym przez ludzi o mentalności Hall, z dyrektorami szkół z nomenklatury PO/SLD/PSL też jest fikcją.

avatar użytkownika elig

18. @dodam

Jest tez wiele osób, najczęściej niegłosujących, które można by nazwać "Zosiami samosiami". Twierdzą one, że pracują na własny rachunek, same dają sobie radę i państwo oraz polityka nie są im potrzebne. Im trzeba by uświadamiać, że od jakości rządzenia zależy n.p. czy będą musiały płacić haracz jakiejś mafii lub zbyt wysokie podatki, względnie spędzać pół życia stojąc w korkach.

avatar użytkownika elig

19. @Unicorn

Kto może, ten może - ja nie potrafię. To nie takie proste, jak się wydaje.

avatar użytkownika michael

20. Czy "barany" miały swoje powody? - o racjonalności wyborów

Zwracam sobie uwagę na dyskusję pomiędzy dodam, sierp i sierota. Dodam zwraca uwagę na to, że ideologiczne zróżnicowanie pomiędzy "prawicą" a "lewicą" nie jest czynnikiem różnicującym pomiędzy faktycznymi grupami interesów, ale jest używane przez reżim instrumentalnie - Kwaśniewski nie ma poglądów, ale broni swoich interesów. Komentarze od 8, 9, 10, 11 - a propos współczesnej definicji komunizmu.*)
Tak właśnie jest, mało kto rozumie gdzie jest prawdziwa gra.
Palikot, jak i reszta komunistów grają krzyżem, aby bezpiecznie nas okradać.
Ludzie widzą i zdają sobie sprawę z typu instrumentalności tego sporu, to jest walka z dezinformacyjną osłoną zbrodni. 
 

http://blogmedia24.pl/node/52519
W Polsce już faktycznie jest system dwupartyjny.
Musimy jeszcze znaleźć prawdziwą różnicę pomiędzy tymi stronami.

Ostatnio zmieniony przez michael o wt., 18/10/2011 - 22:03.
avatar użytkownika michael

21. *)

WSPÓŁCZESNA DEFINICJA KOMUNIZMU

Komunizm jest grupą wpływu, złożoną z ludzi interesu, świadomie i celowo realizujących plan zniszczenia systemów etycznych i społeczno-politycznych w państwach, aż do wrogiego przejęcia władzy politycznej, w stopniu umożliwiającym trwałą degenerację prawa państwowego, w sposób zapewniający tej grupie przejęcie kontroli nad gospodarką, w celu długotrwałej pasożytniczej eksploatacji jej zasobów materialnych i ludzkich, pod ochroną prawa państwowego i międzynarodowego. (-) Cel w niej opisany może być osiągany wszelkimi, dostępnymi środkami.

http://michael.salon24.pl/50753,wspolczesna-definicja-komunizmu

Ostatnio zmieniony przez michael o wt., 18/10/2011 - 21:58.
avatar użytkownika sierp

22. @ michael

"ideologiczne zróżnicowanie pomiędzy "prawicą" a "lewicą" nie jest czynnikiem różnicującym pomiędzy faktycznymi grupami interesów, ale jest używane przez reżim instrumentalnie"

Właśnie tak. Reżim eksponuje prawicowość (światopoglądowo-obyczajową) opozycji (używając prowokacji z jednym krzyżem, drugim krzyżem, strasząc religijnymi fanatykami) po to, by nieprawicowcy zagłosowali na bezpieczne centrum (czyli na nich).
Na mniejszą skalę było to robione zresztą również z opozycją lewicową, dopóki nie postanowiono stworzyć własnej lewicy (Palikot).
W ten sposób stwarza się wrażenie, że gra idzie o sprawy światopoglądowo-obyczajowe, a nie o to, co jest obiektywnie ważniejsze.
Jednak warto też zwrócić uwagę, że gdyby te sprawy nie były emocjonalnie ważne dla ludzi, to nie dałoby się ich wykorzystać.
Niestety są ważne i dlatego nie powinno się grać w ich grę - to znaczy, powinno się pod tym względem również jawić jako "bezpieczne centrum". Albo rozdzielić opozycję na światopoglądowo-obyczajową prawicę, centrum i lewicę.
Należy pamiętać, że przeciętny wyborca nie jest osobą tak głęboko zainteresowaną polityką jak my tu na blogach czy działacze partyjni. On mało rozumie z mechanizmów rządzących polityką i gospodarką. I działa emocjonalnie. I często sprawy światopoglądowo-obyczajowe przeważają. Są tacy (sam znam), którzy nie zagłosują nawet na najlepszy program gospodarczy, jeśli będzie połączony z "krucyfiksem" (określenie mojego rozmówcy).

avatar użytkownika dodam

23. @Elig

Tak, na tym powinien skoncentrować się nasz przekaz-odtrutka. Gdy mówimy o Pileckim Zosie-samosie patrzą tępym wzrokiem jak na cudoków, ale gdy powiemy o drugiej kategorii pracownikach w Niemczech to złapią w lot. Trzeba zatem mówić o drugiej kategorii pracownikach i drugiej kategorii firmach w kraju, w którym władza dba przede wszystkim o poklepanie po plecach przez sąsiadów, w kraju w którym tak wiele ma do powiedzenia człowiek oskarżany przez własną żonę o zawłaszczenie jej majątku. Trzeba mówić, że i dzisiaj są ludzie godni zaufania jak Pilecki i że to bardzo ważne by im powierzyć stery państwa a nie oszustom.

I tak dalej z każdym tematem odruchowo odrzucanym przez Zosie-samosie wskutek nieustannej propagandy Umoczonych.

avatar użytkownika sierp

24. @ Unicorn

"Na chwilę obecną priorytetem jest przedsiębiorczość- deregulacje i edukacja. Lustracja i reszta walk może chwilowo zaczekać.
Sami możemy napisać projekt ustawy deregulacyjnej. "

To jest ważne, ale jedna uwaga:
Jeśli ma to zainteresować wyborców, to muszą być konkrety, które dotyczą bezpośrednio "ludu".
Na przykład:
- zniesienie obowiązkowej minimalnej składki ZUS dla rozpoczynających działalność gospodarczą;
- zniesienie karalności za drobny handel uliczny w miejscu niewyznaczonym z konfiskatą towaru (pomysł "Przyjaznego Państwa") Palikota;
- zniesienie regulacji utrudniających dostęp do wykonywania zawodów - o których pisała Fundacja Republikańska;
- może w ogóle zniesienie składek na ZUS, PIT, CIT i oparcie systemu podatkowego choćby na pomyśle CAS: http://www.smith.org.pl/pl/pages/letters/20
- zniesienie, a przynajmniej ograniczenie stosowania pozwoleń na budowę (patrz http://sierp.libertarianizm.pl/?p=532 http://sierp.libertarianizm.pl/?p=680)
- likwidacja instytucji, które służą tylko utrudnieniu życia ludziom i nabicia kabzy urzędasom, np. http://www.mmtorun.pl/artykul/jak-uwalic-przedsiebiorce-za-cennik

i tak dalej.

Do wyborców nie trafi się ogólnikowymi, wielostronicowymi programami i strategiami.

avatar użytkownika dodam

25. @michael

Dobrze by było by coraz więcej ludzi to dostrzegało. W każdym bądź razie warto nad tym pracować.
Co do systemu dwupartyjnego, to miałem kiedyś nadzieję, że PO będzie dla PiSu jakąś alternatywą. Niestety "AntyPiS" nią nie jest. Alternatywa musi być budowana na realnej podstawie. Jeśli miałbym zabawić się w wróżkę to powiedziałbym, że PO, cały "AntyPiS" zniknie. Im dłużej będzie u władzy tym zniknie bardziej. Dwie partie wyłonią się w przyszłości z PiSu, w drugiej kadencji po przesileniu typu węgierskiego.

avatar użytkownika michael

26. Sierp - Mój Ojciec mawiał: POLITYKA = INTERES + PROPAGANDA

I opowiadał dalej.
Wytłumaczę Tobie to zjawisko na przykładzie wojny nuklearnej. Wyjaśnię dlaczego nie czuję zagrożenia tą wojną. Otóż POLITYKA to najpierw INTERES. Wyobraź sobie, że nasz sąsiad chce zdobyć nasze mieszkanie. To jest cel jego działania. Przecież facet nie wrzuci do naszego mieszkania granatu, ani nie odpali skrzynki z trotylem, ponieważ jest to sprzeczne z jego INTERESEM, nie rozwali granatem tego, co chce zdobyć.

I dlatego zawsze warto wiedzieć, co jest dla kogo INTERESEM, a co jest PROPAGANDĄ. I dalej mój Ojciec mówił, że cały problem w starciu pomiędzy komunistami, a resztą świata, polega na tym, że komuniści inaczej identyfikują pojęcie INTERESU i w zupełnie odmienny sposób odróżniają obszar swego INTERESU od obszaru, który wyodrębniają jako PROPAGANDĘ.
Odmienność w rozumieniu różnicy pomiędzy INTERESEM a PROPAGANDĄ, jest różnicą cywilizacyjną i jest skutkiem działania różnych systemów wartości w tych cywilizacjach.

Wracając do Palikota. Krzyż nie jest dla niego żadną wartością, on nawet nie jest w stanie zrozumieć dlaczego stanowi dla nas jakąkolwiek wartość, obojętnie jaką, emocjonalną, symboliczną, czy mistyczną.
Dlatego Krzyż, religia, prawda, historia, czy tradycja są dla tej cywilizacji instrumentalnym żerem PROPAGANDY.

Mój Ojciec mówił, że tragedią Zachodu jest brak zrozumienia tego, że komuniści mają absolutnie inny system wartości i dlatego mają inne motywy, inne cele i wreszcie zupełnie inaczej rozumieją rzeczywistość.
A różnica nie jest polityczna, ale aksjologiczna.

Ostatnio zmieniony przez michael o wt., 18/10/2011 - 23:26.
avatar użytkownika sierp

27. @ michael

"Dlatego Krzyż, religia, prawda, historia, czy tradycja są dla tej cywilizacji instrumentalnym żerem PROPAGANDY."

No właśnie - czyli trzeba działać tak, by ta propaganda była jak najbardziej bezsilna.
Jeśli partia opozycyjna będzie jawiła się pod względem światopoglądowo-obyczajowym jako bezpieczne, umiarkowane, centrum, nieodróżnialne pod tym względem od PO czy PSL, to propaganda przedstawiająca jako najistotniejszą kwestię zagrożenie religijnymi fanatykami nie odniesie skutku.
A jeśli byłyby partie opozycyjne nazwijmy to "prawicowa" i "lewicowa" (pod tym względem, a poza tym całkowicie podobne), to taka propaganda skierowana przeciw jednej napędzi wyborców drugiej :-)

"komuniści mają absolutnie inny system wartości i dlatego mają inne motywy, inne cele i wreszcie zupełnie inaczej rozumieją rzeczywistość"

Obawiam się, że to stwierdzenie jest prawdziwe nie tylko dla komunistów, ale w ogóle większości polityków, dla których liczy się tylko i wyłącznie poszerzanie własnej władzy. Uważam, że przeciętny polityk na odpowiednio wysokim szczeblu władzy jest istotą całkowicie amoralną i zdolną do dowolnej podłości. Bo taki łatwiej się przebije, co podkreślał Nowak - "typowym władcą jest szary, nie złoty".

avatar użytkownika michael

29. @ komentarz 25: Dodam

Kolejne bardzo ważne spostrzeżenie:
Antypis nie niosąc żadnej wartości nie jest "realną podstawą" do budowy alternatywy w systemie dwupartyjnym. I to jest jasne.
Bardziej intrygującą i bardzo mnie inspirującą hipotezą jest to, że PiS zawiera w sobie całość przyszłego polskiego potencjału politycznego. Aktualny PiS zawiera w sobie całą przyszłą prawicę, centrum i lewicę.

Nałożyłbym na to nasze poprzednie uwagi o relacjach pomiędzy wartościami, interesem i propagandą. "ideologiczne zróżnicowanie pomiędzy "prawicą" a "lewicą" nie jest czynnikiem różnicującym pomiędzy faktycznymi grupami interesów, ale jest używane przez reżim instrumentalnie"

Razem z przedstawioną wyżej hipotezą, jest w tym bardzo płodna inspiracja.
I radykalna ocena aktualnej PO - jest to totalitarny bez-wartościowey śmietnik.
Może nawet jeszcze dalej, ten śmietnik nie jest bez-wartościowy, ale jest źródłem wartości negatywnych.
 

Ostatnio zmieniony przez michael o śr., 19/10/2011 - 00:19.
avatar użytkownika Sierota

30. RE: Sierp

Nie ma najlepszych reform ;-) Albo są skuteczne albo nie. Tu żadne nie będą skuteczne bez rozwałki tego postkomunistycznego bardaku.

Polska cierpi z powodu tzw. "modernizacji", czyli innymi słowy na postkomunistycznym bardaku ciągle usiłuje się coś tam klecić i wychodzi szopa, a nie dom. To, co jest trzeba rozwalić i zacząć odbudowę, a nie bawić się w kosmetykę, bo to droga donikąd i ciągle będziemy świadkami jak nie walki z handlem ulicznym, to patologii w sferze budżetowej.

Wariant odbudowy jest jednak wielu nie na rękę, bo wzrusza ich fundamenty i tu jest problem. Do wykonania takiego wariantu potrzeby jest przywódca, który chwyci towarzystwo krótko za ryj. Ja takiego nie widzę ;-) a więc będziemy brnąć w kolejnych etapach "modernizacji" i może w końcu wojna coś zmieni, choć wątpię, bo zazwyczaj giną najlepsi ;-)   

p.s. w Stanach (Filadelfia) na ulicy sprzedają słodkie cynamonowe bułki prosto z wózka i nikt ludzi nie ściga ;-) a  u nas pajace dęte nie rozumiejące podstawowych praw rynkowych będą ścigać emerytów sprzedającycyh na ulicach kwiaty i owoce z działek, jakby ci ludzie sprzedawali dla sportu a nie z nędzy, no ale władza ubrana w fikuśne gangi w kolorze seledynowym i sandały ma widać własne kanony estetyczne i pies ich wszystkich...;-) robimy swoje 

avatar użytkownika dodam

32. @michael

Dzięki za bezbłędne syntetyczne spojrzenie i optymizm promieniujący z samego formułowania zadań. Przygotowanie zarzutów i aktu oskarżenia byłoby znakomitym zadaniem intelektualnym nie tylko w odniesieniu do rozboju na gospodarce narodowej. Proponuję ćwiczenie dla studentów prawa: sporządzić akt oskarżenia wybranej z 750 afer PO z listy MarkD. Mógłby pojawić się grafik w internecie informujący, które afery zostały już "zajęte".
Pozdrawiam serdecznie,