Wykaz pozwów Adama Michnika i spółki Agora SA wytaczanych o ochronę dóbr osobistych.

avatar użytkownika Maryla

Wykaz pozwów Adama Michnika i spółki Agora SA wytaczanych o ochronę dóbr osobistych

Aneks do Raportu o zagrożeniach wolności słowa w Polsce w latach 2010-2011

Na podstawie informacji przekazywanych przez media oraz przez niektórych pozwanych, można ustalić, że Adam Michnik oraz zatrudniająca go, notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie spółka Agora SA, wytoczyli wymienione poniżej procesy o ochronę dóbr osobistych.

Wymienianie w jednym zestawieniu (w dwóch jego częściach) pozwów o ochronę dóbr Agory SA oraz Adama Michnika wynika z wykorzystywania tych samych zasobów (finansowanie przebiegu postępowania sądowego, osoba pełnomocnika prawnego) przez oba podmioty składające powództwa. Oparcie się na materiałach przekazywanych przez media oraz przez pozwanych wynika z tego, że właśnie tego typu informacje są dostępne opinii publicznej.

Baza źródłowa wpływa jednocześnie na sposób przedstawiania przedmiotu pozwu – nie zawsze można ustalić jednoznacznie, gdzie, kiedy i w jakiej formie padła wypowiedź, której dotyczył pozew. Media często zniekształcają i przekazują w sposób uproszczony przedmiot pozwu – słowa uznane za naruszające dobra osobiste powoda.

Pozostałe przytaczane niżej kluczowe informacje to: czas wpłynięcia pozwu lub wezwania przedsądowego, nazwa lub nazwisko pozwanego, pełnione przez niego funkcje publiczne w momencie bycia pozwanym oraz roszczenie powoda.

Pozwani wymienieni są w kolejności alfabetycznej.

W kolejności: DATA, POZWANY, PRZEDMIOT POZWU, ROSZCZENIA

1. V 2005, Roman Giertych, poseł na Sejm

W czasie publicznej debaty w krakowskim klubie Rzeczpospolitej nazwał Adama Michnika „byłym partyjnym aparatczykiem”

Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społecznyiv

2. VII 2007, Jarosław Gowin, senator RP,

W wywiadzie dla Dziennika stwierdził: „Pamiętam, jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą”

Przeprosiny i 50 tys. zł na cel społeczny

3. X 2008, Instytut Pamięci Narodowej

W publikacji IPN zatytułowanej „Marzec 1968 w dokumentach MSW” o ojcu Adama Michnika Ozjaszu Szechterze napisano, że w 1934 roku był „aresztowany i skazany za szpiegostwo na rzecz ZSRR”

Brak dokładnych danych. Roszczenia obejmowały żądanie wpłaty 50 tys. zł na cel społeczny

4. Słowa będące przedmiotem pozwu padły w 2005 r., proces zakończony ugodą miał miejsce w 2006 r., Anna Jarucka, była asystentka Włodzimierza Cimoszewicza

Zgodnie z informacjami przedstawianymi w prasie oraz przez Polską Agencję Prasową pozew dotyczył przypisania Michnikowi udziału w „grupie trzymającej władzę” oraz stwierdzenia, że „Gazeta Wyborcza” „była dyspozycyjna”. Słowa te znalazły się w zacytowanych niżej wypowiedziach Anny Jaruckiej: „z przykrością muszę stwierdzić, że po 16 latach przemian nadal nie żyjemy w demokratycznym państwie, tylko żyjemy w państwie totalitarnym, w którym teraz kolejna grupa trzymająca władzę – i moim zdaniem jest to Cimoszewicz, Barcikowski, Michnik – realizuje własny scenariusz obsadzenia stanowiska prezydenta Rzeczypospolitej”. „Pan marszałek i dyspozycyjna wobec niego gazeta [Gazeta Wyborcza], której redaktor naczelny [Adam Michnik] był zawsze na Szucha częstym gościem, zrobili wszystko, żebym ja tutaj dzisiaj stanęła jako osoba niewiarygodna, jako osoba niezrównoważona psychicznie”

Przeprosiny oraz 1000 zł na cel społeczny

5. Październik 2007, Robert Krasowski, redaktor naczelny „Dziennika”

W artykule „O rycerzach lustracyjnej wojny”, opublikowanym w Dzienniku, padło stwierdzenie: „Michnik poświęcił jedną trzecią życia na obronę byłych ubeków, wikłając się w wojnę, w której z roku na rok tylko tracił”

Przeprosiny i 10 tys. zł na cel społeczny

6. Wezwane przesądowe – 2007/2008, Andrzej Nowak, redaktor naczelny dwumiesięcznika „Arcana”

W wywiadzie dla „Dziennika” stwierdził: „Z mojej perspektywy pominięta została w pańskiej diagnozie bardzo ważna część rzeczywistości: niezwykle silna presja mediów, które – na czele z Michnikową Wyborczą – wmawiały innym mediom i polskiej szkole (a za ich pośrednictwem setkom tysięcy młodych wkraczających w życie Polaków), że polskość to nie jest ofiara, tylko oprawca, polskość to jest coś, czego trzeba się wstydzić i od czego trzeba się odciąć”

Przeprosiny w wezwaniu przedsądowym

7. 12 października 2005, Jerzy Targalski (Józef Darski), Tomasz Sakiewicz, p.o. redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” oraz wydawca tego czasopisma Zarząd Niezależnego Wydawnictwa Polskiego Sp. z o.o.

W artykule „Gry i zabawy Ubekistanu” opublikowanym w Gazecie Polskiej stwierdził: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał jeśli korzystali na niej komuniści”

Przeprosiny w „Gazecie Polskiej” i wpłata 30 tys. zł cel społeczny

8. IX 2006, Wojciech Wierzejski, poseł na Sejm

We wrześniu 2006 r. Wierzejski powiedział w programie „Teraz My” w telewizji TVN, że: „Michnik – jako członek KOR – był częścią ‘koncesjonowanej opozycji’, bo wcześniej był w PZPR, a potem się z tą
partią ‘dogadał’”

Przeprosiny i 30 tys. zł na cel społeczny

9. XII 2001, Rafał Ziemkiewicz, dziennikarz

Napisał w Życiu w artykule z 14.11.2001, że „Michnik wmawiał nam uparcie – gdy leżało to w interesie jego formacji – że nic w tym złego, jeśli były konfident SB jest ministrem, dyplomatą i posłem”

Brak danych

10. 2006, Ziemkiewicz, dziennikarz, wydawca „Newsweeka” Axel Springer

W tekście „Nie nadążam” opublikowanym przez Newsweek z 18.09.2005 Ziemkiewicz napisał: „Adam Michnik robił wszystko, abyśmy nawet nie poznali nazwisk komunistycznych zbrodniarzy”

Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny

11. 26 III 2007 – wezwanie przedsądowe,  27 IV 2007 – pozew, Andrzej Zybertowicz, profesor UMK

W artykule opublikowanym w Rzeczpospolitej napisał: „Adam Michnik wielokrotnie powtarzał: ja tyle lat siedziałem w więzieniu, to teraz mam rację”

Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej w wezwaniu przedsądowym. Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 15 tys. zł na cel społeczny w pozwie

12. 17 III 2008 – pozew Andrzej Zybertowicz, doradca Prezydenta RP

W wypowiedzi dla Rzeczpospolitej stwierdził: „Swoją drogą to ciekawe, kto mnie dotychczas pozwał do sądu: dwóch agentów i jeden ich zaciekły obrońca”

Przeprosiny na łamach Rzeczpospolitej oraz wpłata 20 tys. zł na cel społeczny

13. 30.IV.2003, Ad Novum Sp. zo.o., wydawca dziennika „Trybuna”

Brak cytatu. Według informacji z Rzeczpospolitej: „Trybuna sugerowała, że Agora niezgodnie z prawem odsprzedała swoje udziały w Canal+ oraz, że była winna Lwu Rywinowi pieniądze”. Brak danych

14. V 2002,  Andrzej Lepper, poseł na Sejm

Brak pełnych danych. Chodzi m.in. o wypowiedź z sejmowej trybuny: „Weźmy pana Michnika i Agorę. Przecież to jest tak wszystko pomieszane, są spółki, spółeczki, a pan Michnik za 2000 r. – o czym też piszę w książce – dostał ulgę podatkową w wysokości tylko 1800 mln zł, gdy w tym roku Wysoka Izba głosami lewej strony i PSL zatwierdziła zabranie emerytom, rencistom, studentom dopłaty do biletów, obniżyła zasiłki porodowe, skróciła urlopy macierzyńskie, zabrała opiekuńcze, tłumacząc, że w ten sposób zaoszczędzi się 1 mld zł. Magnat prasowy Michnik dostaje ulgę w wysokości prawie 2 mld zł, a emerytom, rencistom i biednym zabiera się 1 mld zł, bo to ma być
oszczędność”

Przeprosiny na łamach Gazety Wyborczej i Rzeczpospolitej oraz 50 tysięcy zł na cel społeczny

15. IX 2007,  Jarosław Kaczyński, Prezes Rady Ministrów

„Państwo chyba nie czytają Gazety Wyborczej. To, co się tam wyprawia, to Trybuna Ludu z 1953 r. Atak na nas przekracza wszelką miarę. Barańskiego (Marek Barański, dziennikarz TVP w PRL, później w NIE i Trybunie – red.) potrafią zostawić w tyle. Agora nie może nie mieć związków z oligarchią, jeżeli jest wydawnictwem na dużą skalę, a w Polsce gospodarka w niemałej części jest w rękach postkomunistycznych oligarchów. I w związku z tym zamówienia na ogłoszenia, reklamy, promocje są w ich rękach”

Przeprosiny i wpłata 50 tys. zł na cel społeczny

16. 2005, Teresa Kuczyńska, Jerzy Kłosiński – redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” oraz jego wydawca – spółka TYSOL

Teresa Kuczyńska w sierpniu 2005 r. w tekście „To była nagonka” opublikowanym w Tygodniku Solidarność napisała, że „GW woła o inwigilację ugrupowań prawicowych, o delegalizację ich partii”

Brak dokładnych danych. W orzeczeniu Sąd nakazał pozwanym umieszczenie w „Tygodniku Solidarność”, przeprosin oraz wpłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny

17. 2005 Teresa Kuczyńska, Jerzy Kłosiński – redaktor naczelny „Tygodnika Solidarność” oraz jego wydawca – spółka TYSOL

Teresa Kuczyńska w sierpniu 2005 r. w tekście „To była nagonka” opublikowanym w Tygodniku Solidarność napisała, że „GW woła o inwigilację ugrupowań prawicowych, o delegalizację ich partii”

W orzeczeniu Sąd nakazał pozwanym umieszczenie w „Tygodniku Solidarność”, przeprosin oraz wpłatę 20 tys. zł zadośćuczynienia na cel społeczny

18. IV – XI 2005, Antoni Macierewicz, poseł na Sejm, członek komisji śledczej

Według „Gazety Wyborczej”: „Macierewicz na konferencji prasowej cytował fragmenty pisma Czyżewskiego: „W procesie budowy i finansowania nowej siedziby Agory były zaangażowane firmy należące do grupy J. Kułakowskiego i A. Grochulskiego zarejestrowane w Wiedniu. (...) Przez jedną z tych spółek formalnie budowlanych (jej nazwa brzmiała Wera GmbH) przepłynęły znaczne pieniądze na rzecz Agory. Zasłoną do tej operacji był proces uczestniczenia tej spółki w budowie siedziby imperium pana Michnika”. A od siebie Macierewicz dodał: „To jest przez świadka pokazane jako mechanizm związków korupcyjno-mafijnych”. Andrzej Grochulski kierował kilka lat temu szczecińską spółką BGM Petrotrade Poland, której wspólnikom prokuratura zarzuca pranie brudnych pieniędzy i oszustwa podatkowe na 280 mln zł. Inni posłowie z komisji opowieści Czyżewskiego o powiązaniach mafii paliwowej z prokuratorami, służbami specjalnymi i mediami traktowali wstrzemięźliwie. Macierewicz ocenił, że „zeznania Czyżewskiego uzyskały zasadnicze potwierdzenie w innych źródłach dowodowych”lii

Przeprosiny oraz 50 tys. zł na cel społeczny

19. 21 IX 2010 – wezwanie przedsądowe, Jarosław Marek Rymkiewicz, profesor nauk filologicznych

W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim [krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim], mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami”

Pełnomocnik prawny Agory wezwał Rymkiewicza do opublikowania przeprosin „w związku z naruszeniem dóbr osobistych wydawcy „Gazety Wyborczej”

20. 1) 17 III 2011, 2) 7 VII 2011,  3) 21 VII 2011, Jarosław Marek Rymkiewicz, profesor nauk filologicznych

W komentarzu dla „Gazety Polskiej” w artykule Pamięć i Krzyż z 11 sierpnia 2010 roku miał stwierdzić o redaktorach „Gazety Wyborczej”: „rodzice czy dziadkowie wielu z nich byli członkami tej organizacji, która była skażona duchem ‘luksemburgizmu’, a więc ufundowana na nienawiści do Polski i Polaków. Tych redaktorów wychowano tak, że muszą żyć w nienawiści do polskiego krzyża. Uważam, że ludzie ci są godni współczucia – polscy katolicy powinni się za nich modlić”, nazwał ich: „duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii Polski”, zauważył też, że „Polacy, stając przy nim [krzyżu na przed Pałacem Prezydenckim], mówią, że chcą pozostać Polakami. To właśnie budzi teraz taką wściekłość, taki gniew, taką nienawiść – na przykład w redaktorach „Gazety Wyborczej”, którzy pragną, żeby Polacy wreszcie przestali być Polakami” Pierwsza rozprawa (17 III 2011) miała charakter pojednawczy stron, do ugody nie doszło. Następną rozprawę wyznaczono na dzień 7 lipca 2011 roku. Wyrok ogłoszono 21 lipca 2011
roku.

Sąd nakazał zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Polskiej” oraz wpłatę 5 tys. zł na cele społeczne. Zasądzono od pozwanego na rzecz Agora SA 1210 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania w sprawie.

21. 2006 Zbigniew Wasserman, minister koordynator ds. służb specjalnych

Według „Gazety Wyborczej”: „Były minister koordynator ds. służb specjalnych w styczniu 2006 r. zarzucał Gazecie, że toczy ‘zawziętą wojnę w celu ochrony układu ludzi władzy, biznesu, mafii i służb specjalnych’ oraz że ‘działania i praktyki „Gazety Wyborczej” wskazują na instrumentalną manipulację polityczną ”

Sąd nakazał Z.W. zamieszczenie przeprosin na łamach „Gazety Wyborczej” oraz wpłatę 15 tys. zł na cel społeczny

Ponadto: Wrzesień 2011. Agora S.A. kontra Antoni Klusik o naruszenie dóbr osobistych za nazwanie „Gazety Wyborczej” „organizacją przestępczą i wrogą naszej cywilizacji". Sąd w Opolu nakazał przeprosiny, należy je zamieścić na łamach „GW” i w audycji Radia Opole, „Loża radiowa”, której fragment skazany ma wykupić. Sąd nakazał zapłatę Agorze kwoty 600 zł tytułem zwrotu opłaty sądowej, oraz 360 zł tytułem zwrotu kosztów zastępstwa
procesowego. W uzasadnieniu wyroku sąd orzekł, że pozwany nie wskazał, ani nie udowodnił przestępczej działalności powódki oraz jej wrogości w stosunku do naszej cywilizacji.

za portalem wpolityce :

http://wpolityce.pl/wydarzenia/16049-wykaz-pozwow-adama-michnika-i-spolki-agora-sa-wytaczanych-o-ochrone-dobr-osobistych-aneks-do-raportu-spjn

Etykietowanie:

40 komentarzy

avatar użytkownika KID

1. A do tego należałoby dodać

A do tego należałoby dodać wszystkie inne procesy wytoczone przez dziennikarzy lokalnych oddziałów gazety, a zwłaszcza – z inspiracji-oskarżeń zawartych w artykułach. Mam tu na myśli np. sprawę dr. Ratajczaka, albo G. Wyskoka z Lublina.
Wiele z orzeczeń sądowych - to istne kurioza świadczące o kiepskim stanie sądownictwa w Polsce, a także zastraszeniu sędziów, którzy zapewne boją się konfliktu z niezwykle wpływowym medium.

Z drugiej strony mamy do czynienia z kompletną bezkarnością, jaką cieszą się publikacje gazety, pełne nieprawdziwych albo oszczerczych informacji. Pamiętymy prawie codzienne sprostowania rzecznika prasowego IPN po objęciu prezesury przez ś.p. prof. Kurtykę. Obiektem codziennych napaści był i jest o. Rydzyk, podziemie narodowe, polska historia. Itd.
GW jest trybuną przeróżnych polakożerców, jak Gross i jemu podobni. Niestety, krzywdzące naród polski oceny, bijące w poczucie wartości, godności i dumy narodowej, wywołują w Polakach poczucie wielkiej krzywdy i niechęć do Żydów. I w taki oto sposób GW jest odpowiedzialna za narastanie w Polsce nastrojów antysemickich i antyżydowskich. Jest głównym sprawcą takiego stanu rzeczy.

KID

avatar użytkownika amica

2. Agora

Uderza bezczelność Agorowej Gazety. Co wolno wojewodzie.....

avatar użytkownika guantanamera

3. Co z Jarosławem Gowinem,

...który w wywiadzie dla Dziennika stwierdził: „Pamiętam, jak wiele lat temu za poparcie idei lustracji zostałem przez Michnika nazwany faszystą” (Przeprosiny i 50 tys. zł).
Niepojęte - przecież Gowin chyba wiedział co mówi i stwierdził fakt! To co? Źle zapamiętał? A może nie było to "wiele lat temu" , tylko "kilka lat" i dobry adwokat na tym oparł atak? A może adwokat dowiódł, że za co innego został nazwany? No, to ciekawe za co...W ogóle nie został nazwany faszystą? Nie odnaleźli tego numeru GW? Nie zrobiono nagrania?
Nie pojmuję jak można przegrać w takiej sprawie...

avatar użytkownika Maryla

4. Kelus pisze do Michnika


Kelus pisze do Michnika


"Pozywając swych krytyków, zastraszasz potencjalnych polemistów,
działasz przeciwko wolności słowa i ograniczasz swobodę debaty
publicznej" - pisze legendarny bard do redaktora naczelnego "Wyborczej".

an Krzysztof Kelus, współtwórca Komitetu Obrony Robotników,
opozycjonista, legendarny bard opozycji, opublikował w tygodniku "Uważam
Rze" (17 września 2012 roku) list do Adama Michnika. Oto treść tego
ważnego listu:

Adamie!

Nasze drogi rozeszły się dość dawno.
Twojej publicystyki – jeśli ją jeszcze uprawiasz – w zasadzie już nie
śledzę, gdyż stałeś się dla mnie bez reszty przewidywalny i nieciekawy. 
Od czasu polemiki  z Alainem Besanconem – której forma i poziom miał
prawo zaskoczyć każdego, kto pamiętał Cię jako autora „Z dziejów honoru w
Polsce” -  twoją obsesją stała się obrona  najważniejszego wyboru
jakiego dokonałeś.  Tego z czasów Magdalenki i Okrągłego Stołu.  Z
czasów, gdy nasze drogi Się rozeszły…



Nawet jednak dla kogoś, kto śledził dyskurs publiczny w naszym kraju z
takiego oddalenia, jak ja to czyniłem, widoczne było jak na dłoni, że
przez całe lata polemika z Twoimi poglądami groziła wykluczeniem z
mainstreamu, skazywała na medialny niebyt,  marginalizację  i opatrzenie
adwersarza etykietą „oszołoma”.  Osłona medialna z jakiej korzystałeś
zachwiała się nieco po aferze Rywina. Był to moment, w którym w jakimś
sensie Ci nawet współczułem, gdy  na moje mazurskie odludzie dotarły
wieści, iż strącenie z piedestału przypłaciłeś załamaniem zdrowotnym i
depresją.



Jak zwykle okazałem się nadmiernie sentymentalny. Z wszelkich
sentymentów wyleczyłeś mnie w momencie, gdy
polemikę ze swymi adwersarzami zacząłeś prowadzić  nie przy pomocy pióra
czy klawiatury, lecz pozwów sądowych.  Moją pierwszą reakcją było
zażenowanie i żal – uczucia, które nieodmiennie pojawiają się w
sytuacjach, gdy osoba niegdyś  przez nas ceniona i szanowana, dopuszcza
się czynów nie licujących z deklarowanymi poglądami, dorobkiem czy
legendą.



Początkowo próbowałem  tłumaczyć to  zwykłą przywarą pieniactwa
, która -jak wiadomo -często nasila się z wiekiem.  Niestety jednak, ta
charakterologiczna deformacja trafiła na sprzyjającą  koniunkturę
instytucjonalną.  Nasze nieoczyszczone ze złogów komuny sądy, nie
okazały się ideologicznie neutralne i zamiast oddalać absurdalnie
sformułowane powództwa, zaczęły zasądzać grzywny, medialne przeprosiny i
inne  dolegliwości Twym adwersarzom, zachęcając Cię tym  samym do
produkowania kolejnych pozwów. Co z upodobaniem czynisz.



W czasach, gdy graliśmy w jednej drużynie, naszym adwersarzem w rozgrywce o wolność słowa był urząd Cenzury na ul. Mysiej.
Urząd zniknął, do czego w pewnej mierze obaj się przyczyniliśmy. Czy zależy Ci na tym, żeby Twoje pozwy sądowe
go zastąpiły? I czy zdajesz sobie sprawę z tego, że w pewnej mierze już
to się stało, skoro  Sędzia Agnieszka Matlak w imieniu Rzeczpospolitej
Polskiej orzekła, iż „negatywne treści na temat Adama Michnika redaktora
naczelnego Gazety Wyborczej oraz wydawcy tej gazety Agory S.A. są
sprzeczne z zasadami współżycia społecznego” (wyrok  z dnia 26 września
2005; sygn. III C 1225).



Jesteś, Adamie, dostatecznie rozgarnięty, by zdawać sobie sprawę, że wszelaka wolność – choćby wolność słowa -
nikomu nie jest dana na zawsze.
Czasami trzeba ją wywalczyć;  czasami dostaje się ją w spadku. Na
przykład w spadku po wujkach z Opozycji Demokratycznej, czy
Solidarności.  Nie ma gwarancji na jak długo, czy na jedno pokolenie,
czy na kilka lat.  Stale grozi jej dewaluacja. Niepostrzeżenie może
okazać się iluzją. Pojawiają się nowe zagrożenia, nowi nieprzyjaciele
wolności.

Od pewnego czasu są nimi Twoje pozwy.




Nie potrafię wyjaśnić dlaczego ostatni z nich, ten przeciwko Panu 
Rafałowi Ziemkiewiczowi, skłonił mnie do napisania tego listu.
W zasadzie powinienem to zrobić znacznie wcześniej, gdyż każda z 
pozywanych przez Ciebie osób  zasługiwała na okazanie  z nią
solidarności. Nie musiała w mojej ocenie mieć racji, wystarczyło, iż
była osobą, której próbowałeś swym pozwem kneblować usta.

Być może powstrzymywała mnie  niechęć do
upubliczniania własnej osoby, lub lenistwo. Moja bierność zaczęła mnie
jednak coraz bardziej uwierać, a po zapoznaniu się z treścią  ostatniego
z tych pozwów, pełnego inwektyw i pomówień, dalsza bierna postawa wobec
Twej aktywności pozwo-twórczej wydała mi się czymś wręcz
nieprzyzwoitym.



Tak więc, reasumując:  podobnie jak p.Rafał Ziemkiewicz,
uważam, że pozywając swych krytyków, zastraszasz potencjalnych
polemistów, działasz przeciwko wolności słowa i ograniczasz swobodę
debaty publicznej.

Po tym stwierdzeniu, oczekując na pozew,
apeluję do wszystkich tych, którzy inwestowali lub są skłonni
zainwestować w obronę wolności słowa, by podpisali się pod niniejszym
oświadczeniem, lub sformułowali  oświadczenia podobne.

Jan Krzysztof Kelus

Odludkowo; 05 września 2112



PS:  Ponieważ szansę na zamieszczenie tego listu na łamach Twojej gazety
uważam za znikome, kopię przesyłam p. Ziemkiewiczowi z prośbą o
upublicznienie.

Wystąpienie z pozwem zbiorowym przeciwko Michnikowi za epitet o "czytelnikach z rynsztoka"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

5. Należy ich bojkotować tak aby

Należy ich bojkotować tak aby zbankrutowali. Dobrą metodą, skutecznie ich ośmieszającą, jest tworzenie zmyślonych wydarzeń, ludzi, afer, podrzucanie ich pismakom a potem ujawnianie.
http://www.wykop.pl/link/1207057/a-tak-moje-teksty-kradnie-gazeta-wyborcza/
http://www.wykop.pl/link/1071189/o-tym-jak-powstaja-artykuly-do-gazety-w...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

6. nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka

Agora ma przeprosić Macierewicza - za jedno słowo

Wydawca "Gazety Wyborczej" spółka Agora SA ma przeprosić Antoniego
Macierewicza za stwierdzenie "GW", że za rządów PiS "wsadził" swego
bratanka i znajomych do państwowych spółek

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

7. nie kupuję tego czegoś,nie podpieram imperium swoimi pieniedzmi

nie biorę do ręki darmowych metrówek i z obrzydzeniem CZYTELNYM patrzę na czytających,to 'cuś"
ale ostatnio raczej,żadnego nie spotkałam...czytajacego mieszadło,
Salon KłamcuF
dziwne,że nie odważyli sie podać do sądu pana Waldemara Łysiaka,ale byłby Problem,bo on w Salonie .....,napisał SAMĄ Prawdę...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

8. Słowo wolne (chyba że sąd uzna inaczej)- Piotr Legutko

Swoboda publicznej debaty jest zagrożona. Sądy zastępują dziś w Polsce urząd cenzury.
Słowo wolne (chyba że sąd uzna inaczej)
Lista pozwanych przez Adama Michnika jest długa i wciąż rośnie

W redakcjach gazet zaszła zmiana. Wychodzą z mody listy z żądaniem sprostowania oraz polemiki krytykowanych urzędników. Zastąpiła je korespondencja od kancelarii adwokackich. Pisma przedprocesowe i pozwy sądowe. Nakazy wstrzymania publikacji lub usunięcia jej z internetowego archiwum. Okazują się skuteczniejsze w tłumieniu prasowej krytyki od konwencjonalnych sprostowań. Zjawiskiem szczególnym są pozwy, jakie publicyści dostają od publicystów. A zwłaszcza jednego.

Lista jest długa

Poeta i pisarz Jarosław Marek Rymkiewicz po ogłoszeniu wyroku skazującego w procesie, jaki wytoczył mu Adam Michnik, powiedział, że naczelny „Gazety Wyborczej” popełnił tym procesem cywilne samobójstwo. Ale nie było to ani pierwsze, ani ostatnie z takich samobójstw. Lista pozwanych przez Adama Michnika (a ściślej prawników Agory, wydawcy „Gazety Wyborczej”) jest długa i wciąż rośnie. Są na niej głównie politycy (m.in. Jarosław Kaczyński i Jarosław Gowin) oraz publicyści (m.in. Robert Krasowski, Andrzej Nowak, Tomasz Sakiewicz).

Większość pozwów dotyczyła opinii na temat publicznej działalności Michnika zawartych w publikacjach lub wywiadach. Sądy skazywały ich autorów na wysokie grzywny i przeprosiny. Coraz częściej wystarcza pismo od „Agory”, by skłonić pozwanego do ugody. „Polskie sądy zasądzają przeprosiny za opinie w telewizji, co przy kosztach ogłoszeń doprowadza pozwanych do ruiny; w ten sposób również finansowo niszczone są rodzące się nowe elity milczącej większości. Ucisk finansowy zaczyna zastępować dawną cenzurę i więzienie za poglądy” – czytamy w raporcie Obywatelskiej Rady Etyki Mediów na temat zagrożeń dla wolności słowa.

Osoba rzekomo wykształcona

Ostatni pozew Adama Michnika skierowany został (już po raz trzeci) przeciwko Rafałowi Ziemkiewiczowi. Ma wymiar symboliczny, bowiem pisarz i publicysta został pozwany za stwierdzenie, że Adam Michnik zwykł terroryzować przeciwników… pozwami sądowymi. Konstrukcja tego pozwu opiera się na zgłębianiu znaczenia słowa „terroryzować”, ale tym razem jego treść daleko wykracza poza prawnicze wywody, a tekst pełen jest mało dyplomatycznych inwektyw. Ziemkiewicz jest tam określany jako „osoba, która mieni się publicystą (…) posługuje się kretyńskim zwrotem „Michnikowszczyzna” i „sili się na bycie komentatorem rzekomo mądrym spraw wszelkich”. Zdaniem autora pozwu, „określenia zniesławiające padły z ust osoby rzekomo wykształconej”, a „pozwany zaproponował powodowi rynsztok, w którym jak widać doskonale się czuje”. Michnik przedstawiony jest w pozwie jako skromny dziennikarz prywatnej gazety, który „w odróżnieniu od pozwanego nie aspiruje do funkcji medialnego wieleba”. Mimo tej formy sąd pozew przyjął i wyznaczył termin rozprawy na 22 listopada. Ziemkiewiczowi grozi grzywna w wysokości 50 tys. złotych. (..)

całość :

http://gosc.pl/doc/1295934.Slowo-wolne-chyba-ze-sad-uzna-inaczej

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Michnik kontra krytykanci. Teresa Bochwic

„On wchodzi, sąd wstaje” - €“ tak relacjonował dziś ktoś obecny na toczącym się od 5 czy 6 lat procesie o opinię. Wchodził do sali Adam Michnik, który 6 lat temu poczuł się urażony opinią Jerzego Targalskiego, wydrukowaną w „Gazecie Polskiej”, że był pobłażliwy dla postkomunistów, czym usprawiedliwiał korupcję polityczną w Polsce (cytuję z pamięci).

Wstał Wysoki Sąd. Sędzia Gromek odrzuciła po raz kolejny wszystkie wnioski dowodowe strony pozwanej. Parę lat temu praktycznie uniemożliwiła stronie korzystanie z prawa do obrony (kto ciekaw szczegółów, niech szuka w internecie). Proces przejęli inni sędziowie. Dziś sędzia Gromek wróciła na salę sądową.

Była nadzieja na zakończenie dziś procesu w sprawie, w której każdy normalny sąd oddaliłby od początku powództwo. Sprawa nie zakończyła się. Mimo próśb osób obecnych na sali, sędzia nie zezwoliła Targalskiemu na to, żeby usiadł, kazała mu długo stać, nie zgodziła się na przerwę. Nie po raz pierwszy, kiedy z pięć lat temu zeznawałam w tym procesie, było to samo, tylko JT był o 5 lat młodszy i zdrowszy. Targalski wziął i padł zemdlony. Część obecnych uznała to za znakomity wybieg pozwanych. Innego zdania był lekarz , który udzielał Targalskiemu pierwszej pomocy; uznał, że nie może on uczestniczyć w rozprawie.

http://wpolityce.pl/artykuly/42737-michnik-kontra-krytykanci-mimo-prosb-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Krzysztof Czabański Wśród

Wśród serdecznych przyjaciół… "W sprawie przyjęcia Jerzego Targalskiego do SDP nikt z nich nie kiwnął palcem"

Tylko u nas

"Targalski zostałby niechybnie skazany, gdyby nie jego nagła niemoc na sali sądowej i w konsekwencji przełożenie procesu".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Żebrowski: Michnik chroni swe

Żebrowski: Michnik chroni swe rodzinne klejnoty

Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, której Ozjasz Szechter
był członkiem i bardzo wysokim funkcjonariuszem, była organizacją w II
RP nielegalną, walczącą z porządkiem konstytucyjnym, występującą
przeciwko niezawisłości i całości państwa polskiego.

Dobra osobiste to sprawa przede wszystkim osobistych odczuć, przy
odwołaniu się do ogólnie przyjętych ocen w społeczeństwie. Te zaś mogą
być i są zmienne, albowiem z czasem zmienia się system niektórych
wartości. Prawo cywilne nie definiuje tego pojęcia, zatem prawnik może
udowadniać przed sądem, że takie prawo zostało naruszone, także wobec
zmarłego członka najbliższej rodziny, choć podstawowe cechy owego prawa
to niezbywalność i niedziedziczność. Szykuje się nam ciekawy proces –
oto Adam Michnik skarży Instytut Pamięci Narodowej o ochronę dóbr
osobistych. W grę wchodzi cześć Ozjasza Szechtera, zmarłego w 1982 r.
ojca Adama Michnika. Otóż w przypisie do publikacji IPN („Marzec 1968 w
dokumentach MSW”, t. I, s. 553) zawarta jest o nim następująca
informacja: Ozjasz Szechter (…) członek KPZU, aresztowany i skazany za
szpiegostwo na rzecz ZSRR (1934) (…).

Ponieważ nie ma solidnych badań naukowych nad dziejami komunistycznej
zdrady w II RP, nie opublikowano dotąd nawet podstawowych dokumentów z
tego zakresu (a dlaczego? zgadnijcie sami), nie wiemy, czy taki właśnie
zarzut padł w wyroku, czy też nie. Być może nie, ale wtedy wystarczyłaby
solidna, dokumentalna publikacja na łamach „Gazety Wyborczej”, z
opublikowaniem in extenso owego wyroku. Byłoby to coś w rodzaju
formalnego sprostowania. Michnik jednak nie odpuszcza i idzie z tym do
sądu. Zapowiada się więc proces ciekawy, bo nie tylko o czystą
formułkowatość tu chodzi.

Na moskiewskim żołdzie

Komunistyczna Partia Zachodniej Ukrainy, której Ozjasz Szechter był
członkiem i bardzo wysokim funkcjonariuszem, była organizacją w II RP
nielegalną, walczącą z porządkiem konstytucyjnym, występującą przeciwko
niezawisłości i całości państwa polskiego. Nie ma co do tego żadnych
wątpliwości. Była to zakonspirowana partia polityczna, finansowana przez
wrogi Polsce Związek Sowiecki, całkowicie dyspozycyjna wobec Moskwy.
Jej funkcjonariusze (w slangu komuny zwani „funkami”) otrzymywali
sowiecki żołd wynoszący miesięcznie nawet kilkaset złotych (robotnik
zarabiał wówczas 100-150 zł). Całkowicie opłacani byli również
członkowie tzw. wojskówki, czyli siatki szpiegowsko-dywersyjnej, ponadto
istniała kategoria tzw. półfunków, czyli tych, którzy byli opłacani
częściowo. Razem, jak można szacować, co najmniej jedna trzecia członków
partii i organizacji komunistycznych (KPP, KPZU, KPZB, MOPR itp.) była
na sutym, moskiewskim żołdzie. W zamian za to oczekiwano od nich
wykonywania konkretnych zadań politycznych, szpiegowskich i
dywersyjnych. I były one wykonywane bez zastrzeżeń, choć w ramach
komunistycznego terroru lała się krew i padały niewinne, postronne
ofiary.

Ozjasz Szechter ps. „Jerzy” dla komunizmu, jak to określił jego syn
Adam, zerwał z całą swoją tradycją. Przed wybuchem wojny pracował w
prywatnym banku we Lwowie jako zwykły urzędnik. Prawdziwą karierę
zawodową zaczął jednak robić dopiero po 17 września 1939 r. Jako
sprawdzony, zahartowany w bojach z państwem polskim towarzysz, został
inspektorem kadr w sowieckim Gosbanku (Bank Państwowy) we Lwowie, po
wejściu Niemców w 1941 r. przerzucono go (wraz z rodziną) do Uzbekistanu
– nie, nie na zsyłkę, co było wówczas polskim losem, ale też do banku. W
latach 1943-1945 służył w wojsku, ale nie w tym „ludowym”, lecz jak na
nastajaszczego towarzysza przystało w Armii Czerwonej. W tzw. Polsce
Ludowej zawrotnej kariery nie zrobił – pełnił wprawdzie eksponowane
funkcje (kierownik Wydziału Prasowego CRZZ, zastępca redaktora
naczelnego „Głosu Ludu” – partyjne Wydawnictwo Książka i Wiedza), ale
rzutował na tym właśnie jego przedwojenny proces (tzw. proces łucki w
1934 r.), w którym oskarżeni uznani zostali za „sypaków”, czyli osoby
składające wielce obciążające komunę zeznania. Nie przeszkodziło mu to
jednak w otrzymaniu całkiem przyjemnego mieszkanka w alei Przyjaciół,
gdzie osiedli najważniejsi prominenci komunistyczni.

Według Michnika… tata antykomunista, mama patriotka

Syn, czyli Adam Michnik, twierdzi inaczej: Mój ojciec był bardzo
znanym działaczem komunistycznej partii przed wojną, siedział osiem lat w
więzieniu. Po wojnie nie odgrywał żadnej roli. Nie odgrywał, bo nie
chciał jej odgrywać. (…) miał on poglądy straszliwie antyreżimowe,
antysowieckie, a w związku z tym także antykomunistyczne, choć on tego
tak nie nazywał. Kto chce, niech wierzy, że funkcjonariusze KPZU byli po
prostu… antykomunistami. A kto w to nie uwierzy, też może być
pociągnięty do odpowiedzialności za naruszenie dóbr osobistych?

Helena Michnik, żona (?) Ozjasza Szechtera a matka Adama Michnika, z
zawodu nauczycielka, przed wojną nie pracowała, bowiem poświęcała się
również robocie rewolucyjnej. Za organizowanie nielegalnej,
komunistycznej młodzieżówki (Pionier) była aresztowana w 1925 r. Po 17
września 1939 r. pracowała jako nauczycielka w sowieckich szkołach
średnich, następnie w Gosbanku na stanowisku inspektora. Po wojnie
wykładała historię (?) w szkole Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i
napisała osławiony podręcznik historii Polski. Według Adama Michnika: w
obrębie historiografii marksistowskiej reprezentowała ona – w pewnym
sensie – skrajny ton patriotyczny (…). Kto chce, niech wierzy w
zapewnienia redaktora „GW”, który twierdzi: Kiedyś prof. Manteuffel użył
sformułowania, że podręczniki dla młodzieży były w PRL konstruowane
tak, jakby pisał je nieżyczliwy Polsce cudzoziemiec. Otóż podręcznik
mojej matki – zwłaszcza z perspektywy czasu i na tle innych książek tego
typu – wolny jest od takich paskudztw. Może na łamach „GW” ukażą się
obszerne fragmenty tego „podręcznika”, aby czytelnicy mogli sami ocenić,
od czego on był wolny?

Starszy brat zasądzał kary śmierci

Starszy brat Adama, Stefan, to członek PZPR, kapitan „ludowego” WP i
sędzia Wojskowego Sądu Rejonowego w Warszawie i Najwyższego Sądu
Wojskowego. Jego konto prawnicze obciążają liczne stalinowskie wyroki:
kary śmierci (wykonane) i kary długoletniego więzienia. Po 1968 r.
przeniósł się (na wszelki wypadek?) do Szwecji, gdzie mieszka do dziś
jako… uchodźca polityczny. Obecnie jest ścigany przez polski wymiar
sprawiedliwości za popełnione zbrodnie sądowe. Ale Adam mówi o nim tak: –
Kiedy zapadały najgorsze wyroki, Stefan był dwudziestoparoletnim
człowiekiem, który niewiele rozumiał z tego, co się działo. Nie
rozumiał? Kto chce, niech wierzy.

Adam Michnik powiedział o sobie: – Należałem do komunistów w
sześćdziesiątych latach. Uważałem, że komunistyczna Polska to moja
Polska. Nie był to jednak tylko rodzinny sentyment. W latach 1957-1962
należał do tzw. walterowców, czyli do „czerwonego harcerstwa”.
Odpowiadał mu nastrój komsomolskich idealistów i śpiewanie rewolucyjnych
pieśni po rosyjsku i żydowsku podczas przemarszów przez polskie wsie…

Jakby tego było mało, mamy w tej rodzinnej historii jeszcze jednego
Szechtera, Szymona. Też nie byle kto, bo to stryj Adama. Komsomolec we
Lwowie podczas okupacji sowieckiej, później członek PZPR.

Niezależnie od późniejszych, różnych losów członków tej
komunistycznej rodziny, należy na nią spojrzeć wedle ogólnie
obowiązujących w społeczeństwie ocen. Adam Michnik uważa, że grunt to
rodzinka, grunt to rodzinkę fajną mieć. I zamierza bronić jej… czci
przed sądem. Będzie ciekawie czy strasznie?

(tekst jest fragmentem książki Leszka Żebrowskiego: Mity przeciwko Polsce. Żydzi, Polacy. Komunizm 1939-2012 . Książka do kupienia w naszej księgarni TUTAJ)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

12. Szechter w Szwecji

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

13. Link do strony na ktorej znajduje sie ten film

http://nordiskungdom.se/

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika Maryla

14. Wojciech Czuchnowski

W czwartek przed warszawskim sądem okręgowym miała się odbyć rozprawa przeciwko szefowi "Gazety Polskiej" Tomaszowi Sakiewiczowi i publicyście tego tygodnika Jerzemu Targalskiemu.
http://wyborcza.pl/1,75968,13365253,Sakiewicza_kpiny_z_sadu.html
Chodzi o tekst Targalskiego, w którym napisał, że Adam Michnik "usprawiedliwiał korupcję, jeśli korzystali z niej komuniści". Za to nieprawdziwe stwierdzenie naczelny "Gazety Wyborczej" pozwał do sądu Targalskiego, Sakiewicza i wydawcę "GP".

Sprawa zasługuje na uwagę ze względu na długość trwania. Proces zaczął się w jesienią 2005 r. i od tego czasu odbyło się tylko kilka merytorycznych rozpraw. Pozostałe terminy "spadały", bo pozwani od początku stosowali rozmaite metody odwlekania sprawy. Najpierw wnioskowali o odraczanie kolejnych rozpraw, uzasadniając to różnymi losowymi nieszczęściami. Potem składali niezwiązane z meritum wnioski dowodowe. Gdy sąd je oddalał, odwoływali się od tego. Już w 2008 r. sąd zarzucał im, że próby odraczania kolejnych rozpraw to ich jedyna "taktyka procesowa". Trzy lata później sąd apelacyjny stwierdził, że doszło do "przewlekłości postępowania". Nic się od tamtej pory nie zmieniło.

Kolejnym pomysłem były wnioski o wyłączenie sędzi prowadzącej. Zaczął Targalski w marcu 2012, a potem w grudniu podobny wniosek złożył Sakiewicz. Gdy to oddalano - pisali zażalenia. Za każdym razem posiedzenie trzeba było odraczać.

Od ponad roku sąd nie może przeprowadzić ostatniego dowodu w sprawie, tj. przesłuchania stron - w tym Michnika - i zakończyć procesu.

Na kolejne terminy przesłuchania stawia się Michnik i jego pełnomocnik prawny mec. Piotr Rogowski. Przeciwko sobie mają publiczność - zawsze co najmniej kilkanaście osób z klubów "Gazety Polskiej" i kamery prawicowych telewizji. Publiczność pod salą lży Michnika i Rogowskiego. Kamery wszystko nagrywają, a Sakiewicz słucha tego ze świętoszkowatym uśmiechem.

Ponieważ wcześniejsze metody przedłużania procesu są już na wyczerpaniu, wczoraj Sakiewicz po prostu nie przyszedł. Wykorzystał fakt, że sąd nie doręczył mu prawidłowo wezwania.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Michnik wytoczył proces, ale

Michnik wytoczył proces, ale Ziemkiewiczowi nie podoba się sędzia

Sądowi Okręgowemu w Warszawie nie udało się zakończyć procesu.
Zarzucanie sędziom braku bezstronności weszło w krew tzw. niepokornym
publicystom.

Parę tygodni temu wnioskiem o wyłączenie sędziów wieloletni proces
Agory z wydawcą i naczelnym "Gazety Polskiej" zablokował Tomasz
Sakiewicz (wcześniej zrobił to inny pozwany Jerzy Targalski). We wtorek tej metody użył pełnomocnik Rafała Ziemkiewicza.

Ten drugi spór toczy się o jedno zdanie. Ziemkiewicz w tekście „Palikot licytuje” („Gazeta Polska
z 29 lutego 2012 r.) zarzucił Michnikowi: „A kiedy jego faktyczne tezy
zostaną przez kogoś odarte z tej obłudnej retoryki - tak jak to zrobił
np. Jarosław Marek Rymkiewicz - posuwa się do terroryzowania go przy
użyciu usłużnych »rozgrzanych sędziów «”. Metafora o „rozgrzanych
sędziach” na sędziach może robić wrażenie.

Faktem jest, że Michnik nigdy nie pozywał Rymkiewicza, a tym
bardziej "nie terroryzował" go. Zwłaszcza "używając usłużnych sędziów", w
domyśle działających na zlecenie, pod dyktando naczelnego "Wyborczej".
Stąd jego cywilny pozew o zniesławienie.

Proces zaczął
się w listopadzie i Ziemkiewicz zeznał wtedy, że słynna była sprawa,
którą Rymkiewiczowi wytoczył Michnik bądź spółka Agora.

We wtorek sąd na świadka wezwał poetę i prozaika od dawna piórem wspierającego PiS.
Sędzia Anna Pogorzelska zapytała Rymkiewicza: - Czy toczył pan sądowy
spór z Adamem Michnikiem? - Tak, byłem pozwany - odparł.


W marcu 2012 r. Rymkiewicz przegrał prawomocnie proces z Agorą, wydawcą
"Gazety". Przeprosił już za nieprawdziwe, zniesławiające twierdzenia,
że jej redaktorzy byli "duchowymi spadkobiercami Komunistycznej Partii
Polski", "wychowanymi w nienawiści do polskiego krzyża", i pragnęli, by
"Polacy w końcu przestali być Polakami". - Przegrałem, powództwo
wytoczyła spółka Agora - przypomniał sobie Rymkiewicz.

W
procesie cywilnym to na Ziemkiewiczu ciąży udowodnienie twierdzeń o
"terroryzowaniu", "usłużnych i rozgrzanych sędziach". Pomysł na to był
taki: wniosek o wezwanie na świadków naczelnego "Gazety Polskiej"
Tomasza Sakiewicza, pisowskiego eksperta od służb specjalnych Andrzeja
Zybertowicza czy ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina (mają bądź
mieli procesy z Michnikiem). Sędzia oddaliła ten wniosek jako
nieprzydatny do rozstrzygnięcia sprawy. - To pozbawia nas możliwości
obrony, składam wniosek o wyłączenie sędziego - zareagował mec.
Wdowczyk.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Proces Michnik kontra dziennikarze „GP” - najnowsze informacje

http://niezalezna.pl/41124-proces-michnik-kontra-dziennikarze-gp-najnows...

Dziś w Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyła się kolejna rozprawa w procesie, który Adam Michnik wytoczył wydawcy „Gazety Polskiej” i jej redaktorom Tomaszowi Sakiewiczowi i Jerzemu Targalskiemu. Z informacji portalu niezalezna.pl wynika, że Michnik wycofał się z powództwa przeciwko Jerzemu Targalskiemu.

Jak już wcześniej informowaliśmy redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik poczuł się urażony publikacją red. Targalskiego pt. „Gry i zabawy Ubekistanu” zamieszczoną w „Gazecie Polskiej” w 2005 r. Redaktor „GP,” komentując aferę Rywina na łamach tygodnika, napisał: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał, jeśli korzystali na niej komuniści”.

Jak udało nam się ustalić Adam Michnik wycofał się z powództwa przeciwko Jerzemu Targalskiemu i teraz będzie ścigał przed sądem wyłącznie redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza.

Już na poprzednich rozprawach Jerzy Targalski złożył wniosek o wyłączenie sędzi orzekającej w sprawie, zarzucając jej stronniczość. Wówczas trzyosobowy skład Sądu Okręgowego w Warszawie odrzucił ten wniosek, jednak Jerzy Targalski złożył apelację. Na dzisiejszej rozprawie oświadczył, że do tej pory nie dostał prawomocnego orzeczenia z sądu apelacyjnego stwierdzającego czy sędzia powinna być wyłączona, czy nie. W związku z tym Jerzy Targalski wniósł o odroczenie procesu. Na to jednak nie zgodziła się sędzia, która chciała dalej prowadzić postępowanie. Stanowczo zaprotestowali adwokaci dziennikarzy „Gazety Polskiej”, którzy zwrócili uwagę, że prowadzenie czynności narusza Kondeks Postępowania Cywilnego i również wystąpili o odroczenie procesu.

Ponowny wniosek o wyłączenie sędzi złożył także Jerzy Targalski. Po przerwie postępowanie zostało odroczone w oczekiwaniu na orzeczenie Sądu Apelacyjnego.

Przed salą rozpraw tradycyjnie zgromadziła się spora grupa sympatyków „Gazety Polskiej”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Teresa BochwicKoniec procesu

Koniec procesu o słowa. Michnik wycofał powództwo cywilne wytoczone przeciwko Jerzemu Targalskiemu

Tylko u nas

Wygrana Targalskiego to ważny sygnał dla pozywanych przed sąd za
słowa. Ważny sygnał dla prof. Andrzeja Nowaka, prof. Zybertowicza i tylu
innych, pozywanych przez tamto środowisko za wyrażane opinie.

Ostatnia
rozprawa w procesie Michnik - Ziemkiewicz. ''Michnik nazywa mnie
Rafałem Z. Na uwagę sądu odpowiada: niech sam się posługuje swoim
nazwiskiem"

"Powód nie pamięta co i kiedy napisałem ale pamięta że naruszyło to jego godność i dobre imię."

Ziemkiewicz w sądzie za "rozgrzanych i usłużnych sędziów" Michnika

Adam Michnik knebluje prawicowym publicystom i działaczom usta
pozwami sądowymi - uważa prawica. W czwartek Michnik odpowiedział:


Nie pozywam dziennikarzy, tylko kłamców
- Przez wiele lat nie reagowałem na nieprawdziwe artykuły i stwierdzenia o mnie. Goebbels mówił: "Plujcie, zawsze się coś przyklei". Ale tych kłamstw i oszczerstw było już za dużo. Nie mogę milczeć - mówił w Sądzie Okręgowym w Warszawie.

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" zeznawał wczoraj na procesie cywilnym, który wytoczył prawicowemu publicyście Rafałowi Ziemkiewiczowi. W "Gazecie Polskiej" półtora roku temu Ziemkiewicz popełnił niedługi felieton. Niby o Palikocie, ale dostało się III RP i Michnikowi. U Ziemkiewicza to nie nowość. Wiele lat i piór poświęcił na dokładanie Michnikowi. Napisał nawet książkę "Michnikowszczyzna".

W "Gazecie Polskiej" pisał, że "Kiedy jego [Michnika] faktyczne tezy zostaną przez kogoś odarte z tej obłudnej retoryki - tak jak to zrobił np. Jarosław Rymkiewicz - posuwa się do terroryzowania go przy użyciu usłużnych rozgrzanych sędziów". Czyli pozywa ich do sądu.

Za to stwierdzenie Adam Michnik oczekuje przeprosin i 50 tys. zł na Zakład dla Niewidomych w Laskach. Ziemkiewicz nie przeprosił, bo uważa, że publicyście w felietonie wolno dużo, bo jest to jego opinia. Wczoraj sąd najpierw przesłuchał Michnika, potem Ziemkiewicza.

Sędzia Anna Pogorzelska: - Dlaczego złożył pan pozew?

Adam Michnik: - Kłamliwie napisano, że terroryzuję oponentów, posługując się usłużnymi sędziami. To sugeruje moje nielegalne związki z wymiarem sprawiedliwości.

- Rozumiem, że sędziowie mogli się obrazić, ale pan?

- Odebrałem to jako zarzut, że jestem złym człowiekiem, który sięga po nielegalne metody, by kneblować opozycję. Napisano kłamstwo. Jestem publicystą, naruszono moją godność i dobre imię. Nic innego nie mam. Gdyby było tam napisane, że jestem brzydki, to prawo felietonisty, ale jeśli pisze się nieprawdziwie o moich poczynaniach, to jest to oszczerstwo.

Dalej Michnik mówił: - Byłem przez lata w sercu wielu ostrych debat. Mnie krytykowano, ja krytykowałem. I było w porządku. Problem się pojawił, gdy zamiast argumentów i opinii pojawiły się kłamstwa i oszczerstwa. Nie mogę milczeć. Bo część ludzi pomyśli: "Nie reaguje, to prawda". Ale sąd to ostateczność.

Rafał Ziemkiewicz przedstawił się sędzi jako posiadacz 11 ha ziemi, przez co urzędy traktują go jak rolnika. Bronił swojego prawa do dokładania Michnikowi w felietonie. Wyjaśnił, jak wymyślił określenie "usłużni rozgrzani sędziowie". "Rozgrzani sędziowie" to aluzja do słów wypowiedzianych przez Bronisława Komorowskiego, który w 2010 r. wygrał proces wyborczy z Kaczyńskim za oskarżanie go o plany prywatyzacji służby zdrowia. Komorowski zapowiadał kolejne pozwy, jeśli ktoś będzie to powtarzał.

"Usłużni" zaś to aluzja do procesu Grzegorz Braun - Lech Wałęsa. Sąd według Ziemkiewicza orzekł, że Wałęsa nie musi przepraszać Brauna za nazwanie go "usłużnym dziennikarzem". - "Usłużni sędziowie" było złośliwą aluzją. Sędzia, który wydał taki wyrok, musiał się liczyć z tym, że będzie tak nazywany. Jestem gotów bronić tezy, że Adam Michnik zastrasza swoich oponentów poprzez wytaczanie procesów - tłumaczył Ziemkiewicz.

- Wytaczanie pozwów jest zgodne z prawem - zauważyła sędzia.

Publicysta ponarzekał jeszcze, że prawicowi publicyści przegrywają w sądach, a niekorzystne w ich ocenie wyroki "budzą poczucie krzywdy".

Pełnomocnik Michnika mec. Piotr Rogowski dopytywał Ziemkiewicza o warsztat dziennikarski: - Czy przy pisaniu felietonów sprawdza pan fakty, np. czytając akta w sądach, uczestnicząc w rozprawach - dociekał. - Jestem felietonistą, a nie dziennikarzem sądowym. Opieram się na publikacjach prasowych, transmisjach z wyroków - odparł publicysta.

Rogowski: - To skąd osąd, że wymiar sprawiedliwości sprzyja Michnikowi?

Ziemkiewicz: - W licznych felietonach zajmuję się krytykowaniem każdej władzy. Mam takie prawo.

Rogowski: - Bez analizy faktów?

Rogowski przypomniał, jak Ziemkiewicz w „Rzeczpospolitej” tłumaczył się z wpadki, gdy opisał, że Kamil Durczok z TVN był w pracy po alkoholu. „Oczywiście mogłem zadzwonić i zapytać, skoro znamy swoje numery telefonów. Przyjąłem jednak za dobrą monetę krążące po internecie domniemane » urżnięcie «(...) bo się jak zwykle spieszyłem z tekstem na wczoraj, i to » urżnięcie «pasowało do złośliwej puenty, w końcu bez złośliwości nie ma felietonu”. Ziemkiewicz podczas rozprawy cały czas nadawał na bieżąco relację na Twitterze. Wyrok za dwa tygodnie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. jak klony

Monika Olejnik pozywa Karnowskich za zdjęcie przy artykule "Brunatne pióra"


Monika Olejnik chce od tygodnika "wSieci" przeprosin za to, że w tekście "Brunatne pióra" (tego samego, który został zilustrowany na okładce zdjęciem Tomasza Lisa w nazistowskim mundurze) zostało wykorzystane jej zdjęcie. Dziennikarka twierdzi, że zostały naruszone jej dobra osobiste, a także, że jej wizerunek został wykorzystany bezprawnie
14 października w tygodniku "wSieci" ukazał się artykuł, który krytykuje dziennikarzy za poruszanie tematu pedofilii w Kościele. Na okładce pisma umieszczono Tomasza Lisa w nazistowskim mundurze, z różańcem w zakrwawionej ręce. A także dramatyczne pytanie: "Czy zatrzymają się dopiero wtedy, kiedy zaczną ginąć księża?". Przy tekście w środku tygodnika pojawia się również zdjęcie Moniki Olejnik.

"Kampanię oczerniania duchowieństwa rozpoczęto od nagłośnienia kilku przypadków wykorzystania nieletnich, do jakich doszło w klasztorze w Waldbreitbach i w szkole Bad Reichenhall. Oskarżenia skierowano tam pod adresem jednego księdza, jednego nauczyciela świeckiego, ogrodnika i woźnego. Tyle wystarczyło, by rozciągnąć zarzuty na cały Kościół i wykorzystać je do otwartej wojny z chrześcijaństwem" - pisze w swoim tekście Marzena Nykiel, porównując dziennikarzy informujących o pedofilii w Kościele do "goebbelsowskiej propagandy". Nazwisko Olejnik w tekście się jednak nie pojawia.



Delikatna jak Olejnik. Dziennikarka znana z brutalnych przesłuchań polemistów czuje się urażona artykułem "wSieci" i grozi sądem

W odpowiedzi - stosownym pismem - Jacek Karnowski, redaktor
naczelny tygodnika "w Sieci" odmówił opublikowania żądanych przeprosin.

 

Dalej pełnomocnicy delikatnej Moniki Olejnik dowodzą, że na
publikację zdjęcia Moniki Olejnik redakcja powinna... uzyskać jej zgodę:

Nie podlega żadnej wątpliwości, iż zamieszczenie zdjęcia bez jej
zgody i bez wyraźnego związku z treścią artykułu prasowego autorstwa
Marzeny Nykiel (...) narusza dobra osobiste Moniki Olejnik w postaci prawa do wizerunku.
Zdjęcie jest znaczących rozmiarów, zajmuje około 1/3 strony. Poprzez
bezprawne zamieszczenie wizerunku dokonano bezpośredniej asocjacji osoby
pani Moniki Olejnik z zarzutami goebbelsowskiej propagandy i innymi
działaniami dziennikarskimi opisanymi w negatywny sposób w artykule.
Równocześnie zaś z uwagi na brak jakichkolwiek merytorycznych treści w
samym artykule związanych z osobą pani Olejnik dokonano nieuprawnionej
manipulacji jej wizerunkiem.

Artykuł jednoznacznie i dolegliwie naruszył dobro osobiste mojej Mandantki w postaci przede
wszystkim prawa do wizerunku, a z uwagi na charakter publikacji i stawiane w niej zarzuty, także
zagrożone zostały inne dobra jak cześć, dobre imię, reputacja:

Kompozycja artykułu, w szczególności duży, krzykliwy tytuł "Prawie jak Goebbels" na stronie
tytułowej, umieszczony na przy zdjęciu pana Tomasza Lisa ubranego w mundur gestapo' a także
krótki tekst, odsyłający do artykułu wewnątrz numeru "Nagonka na Kościół' - Czy zatrzymają się
dopiero,
gdy zaczną ginąć księża", w sposób jednoznaczny i wyjątkowo dotkliwy
naruszają dobra osobiste Moniki Olejnik, której wizerunek został użyty w
kontekście.

Prawo do ochrony wizerunku wynika również z art.81 ust.1. ustawy o
prawie autorskim i prawach pokrewnych wskazujący, że rozpowszechnianie
wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim przedstawionej.

W braku spełnienia żądania objętego treścią niniejszego pisma
zastrzegamy dalsze kroki prawne przeciwko osobom odpowiedzialnym 7a
publikację inkryminowanych treści, tj. przeciwko Redaktorowi naczelnemu,
autorce artykułu oraz wydawcy.

W odpowiedzi - stosownym pismem - Jacek Karnowski, redaktor
naczelny tygodnika "w Sieci" odmówił opublikowania żądanych przeprosin i
stwierdził
:

W mojej ocenie, umieszczenie w tygodniku "wSieci" w dniu 14
października 2013 roku zdjęcia Pani Moniki Olejnik przy artykule Marzeny
Nykiel pt. „Brunatne pióra” nie wyczerpuje przesłanek uzasadniających
moją odpowiedzialność na podstawie wyżej wskazanych przepisów o czym
szerzej poniżej.

Biorąc pod wzgląd przepisy prawa autorskiego oraz prawa prasowego
należy odnieść, iż co do zasady, zgodnie z brzmieniem art. 81 PrA
rozpowszechnianie wizerunku wymaga zezwolenia osoby na nim
przedstawionej. Jednak zezwolenie takie nie jest wymagane, jeżeli wizerunek wykonano w związku z pełnieniem przez nią funkcji publicznych,
w szczególności politycznych, społecznych i zawodowych z jakimi mamy do
czynienia w przedmiotowej sprawie. Pani Monika Olejnik jest
dziennikarką radiową, telewizyjną i prasową, która prowadzi między
innymi rozmowy w programie Kropka nad i. na antenie TVN24, co
jednoznacznie implikuje jej status takiej osoby. Ustawodawca polski nie
wyjaśnia, według jakich kryteriów należy tworzyć krąg osób "powszechnie
znanych". Jednak w związku z różnymi stwierdzeniami Trybunału
Konstytucyjnego Rada Etyki Mediów uznała za konieczne oświadczyć, iż
dziennikarze są osobami publicznymi, ponieważ ich działalność jest
misją publiczną(…).

Idąc w związku z tym dalej, w swojej argumentacji należy uznać, że
dopuszczalność rozpowszechniania wizerunku bez zezwolenia osoby na nim
przedstawionej zależy od spełnienia dwóch przesłanek, a mianowicie musi
to być osoba powszechnie znana; po drugie, wykorzystanie takiego
wizerunku powinno być związane z przedstawianiem (relacjonowaniem)
wykonywania przez sportretowanego funkcji zawodowych, społecznych lub
politycznych. A zatem nie ma żadnych wątpliwości, że przypadek Pani
Olejnik w niniejszej sprawie tego dotyczy.

Jako redaktor naczelny gazety pragnę podkreślić, iż działanie w
obronie społecznie uzasadnionego interesu w sposób rzeczowy, obiektywny i
podjęty z należytą starannością, wyłącza bezprawność, o której mowa w
art. 24 § 1 k.c.

Artykuł Marzeny Nykiel pod wymienionym wyżej tytułem został
napisany z myślą o powstrzymaniu piętrzącej się fali krytyki Kościoła i
wszystkich księży, w mojej ocenie niesprawiedliwej i mającej cechy
nagonki, jaka ma miejsce w ostatnim czasie w mediach.
Pani
redaktor Olejnik pomimo, iż autorka artykułu nie wymienia jej osoby, w
swoich programach i felietonach atakuje zapalczywie Kościół. Przyznam
więcej, w przypadku Pani redaktor nierzadko  można usłyszeć wypowiedzi,
które publicznie, w sposób ułomny (nie odnoszący się do rzeczywistości)
obrazują różne zjawiska społeczne. Toteż zwracając ponownie uwagę na
przepisy prawa należy wyraźnie podkreślić, iż ocena wypowiedzi prasowej z
punktu widzenia kryterium zgodności z prawdą powinna dotyczyć tylko
wypowiedzi dotyczących faktów, a nie ocen jak czyni Pani redaktor. (...)

 

O dalszym przebiegu tej sprawy będziemy informowali. Swoją drogą
zwraca uwagę coraz powszechniejsze zjawisko podawania do sądu polemistów
z redakcji niezależnych przez doskonale zarabiających, sytych i
przekonanych o własnej wyjątkowości dziennikarzy wielkich mediów.

Facjata MO we "wSieci". "Zarzuty podniesione przez prawników Pani Moniki Olejnik są nadużyciem prawa do ochrony wizerunku"

Tylko u nas

List jaki przesłała do tygodnika wSieci kancelaria Brudkowski
& Wspólnicy, działająca w imieniu i na rzecz Pani MO, można uznać za
kuriozalny na gruncie prawa autorskiego i jestem pewien, że gdy pokażę
go kolegom ‘po fachu’ to wzbudzi on uśmiechy politowania.


  • Kościół i łóżko

    Księża nie przestają nas szokować. "Dzieci starsze potrzebowały
    wcześniejszego zaspokojenia, same wchodziły do łóżek dorosłych - tak
    powiedział...

    Monika Olejnik



  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    19. Ziemkiewicz wygrał proces z

    Ziemkiewicz wygrał proces z Michnikiem. Nie musi przepraszać za felieton w "Gazecie Polskiej"
    Prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz nie musi przepraszać Adama
    Michnika ze swe słowa, że naczelny "Gazety Wyborczej" przy pomocy
    "usłużnych, rozgrzanych sędziów" terroryzuje swych oponentów - orzekł
    Sąd Okręgowy w Warszawie.

    Sąd uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych Michnika, a
    pozwany nie przekroczył granic dopuszczalnej krytyki i działał w
    interesie społecznym, jakim jest swoboda wypowiedzi. Według sądu tekst
    pozwanego nie miał też negatywnych następstw dla powoda.



    Jak mówiła sędzia Anna Pogorzelska w uzasadnieniu wyroku, powód
    oparł swe roszczenia na „nieporozumieniu”. Dodała, że pozwanemu chodziło
    nie o korzystanie przez Michnika z metod terroru, ale tylko z „drogi
    procesu sądowego”.



    Nawet jeśli zwrot może uwłaczać sędziom, powód nie ma legitymacji,
    by występować w ich imieniu - dodała sędzia. Jej zdaniem słów pozwanego
    nie można rozumieć jako zarzutu skorumpowania sędziów przez powoda.



    Według sądu określenie „rozgrzani sędziowie” to właściwy dla
    felietonu „środek literacki” oraz nawiązanie do słów Bronisława
    Komorowskiego po wygranym przezeń procesie z Jarosławem Kaczyńskim w
    czasie kampanii prezydenckiej w 2010 r.



    Sąd uznał, że tekst Ziemkiewicza nie miał negatywnych następstw dla powoda i „obiektywnie nie pogorszył jego odbioru w społeczeństwie”.
    Według sądu osoba mająca pozytywną opinię o powodzie nie mogła jej
    zmienić po tym felietonie, który był tylko "osobistym punktem widzenia”.
    Sąd dodał, że stosunek powoda do „GP” jest negatywny.



    Sędzia
    oświadczyła też, że chcąc zwalczać nieprawdziwe zarzuty, powód nie musi
    uciekać się do wytaczania procesów i można oczekiwać od niego - jako
    szefa dużej gazety - „ponadprzeciętnego” poziomu odporności wobec
    stwierdzeń, które nie pociągają negatywnych dla niego skutków. Istnieje
    bowiem prawdopodobieństwo, że niektórzy zrezygnują z pisania o powodzie,
    obawiając się skutków - zakończyła sędzia.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    20. W związku z „rażącym

    W związku z „rażącym naruszeniem prawa do obrony” w procesie
    wytoczonym przez Adama Michnika redaktorom Gazety Polskiej i wydawcy
    tygodnika, Tomasz Sakiewicz zapowiada zwrócenie się o interwencję w
    procesie do Fundacji Helsińskiej, Rzecznika Praw Obywatelskich i Amnesty
    International.




    Proces wytoczył red. naczelny „Gazety Wyborczej” w 2005 r. po artykule
    Jerzego Targalskiego w „GP” -  „Gry i zabawy ubekistanu” - poświęconym
    Aferze Rywina. Michnika dotknęło stwierdzenie, że miał usprawiedliwiać
    korupcję „jeśli korzystali na niej komuniści”.



    Przed Sądem Okręgowym w Warszawie miało dojść do przesłuchania stron:
    Adama Michnika i Tomasza Sakiewicza. Ponieważ naczelnego „Gazety
    Polskiej” nie ma w kraju – przebywa służbowo w USA - jego pełnomocnicy
    wnieśli o odroczenie procesu. Prowadząca sprawę sędzia Krystyna Gromek
    odrzuciła ten wniosek. Warto zauważyć, że w 2010 r., gdy Adam
    Michnik jechał do Rosji, sędzia Gromek uwzględniła jego wniosek o
    odroczenie i  rozprawa odbyła się w innym terminie.
    Na jednej z
    rozpraw uniemożliwiła zabranie głosu autorowi tekstu Jerzemu
    Targalskiemu. Z uwagi na brak obiektywizmu sędzi Gromek pozwanie już
    trzykrotnie próbowali odsunąć ją od sprawy sędzię, Sąd Okręgowy jednak
    odmówił wyznaczenia nowego sędziego. Kolejna rozprawa odbędzie się 17
    marca.



    ZOBACZ RELACJE WIDEO Z PROCESU







    Czytaj więcej w jutrzejszej Gazecie Polskiej Codziennie
    http://niezalezna.pl/51968-proces-pod-dyktando-michnika-sakiewicz-razace...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    21. IPN nie musi przepraszać za Szechtera. Sąd oddalił pozew Michnik

    IPN nie musi przepraszać za Szechtera. Sąd oddalił pozew Michnika
    fot.Krystian Maj/FORUM
    Warszawski
    sąd oddalił pozew Adama Michnika domagającego się od IPN sprostowania
    informacji dotyczącej jego ojca Ozjasza Szechtera. Instytut w przypisie
    do książki „Marzec 68” podał, że ojciec Adama Michnika został przed II
    wojną skazany za szpiegostwo.

     

    W przypisach do publikacji „Marzec
    68” ukazała się informacja o skazaniu Szechtera przed II wojną światową
    za szpiegostwo. Ojciec Adama Michnika – jak przypomina „Rzeczpospolita” -
    został faktycznie skazany lecz za próbę zmiany przemocą ustroju państwa
    polskiego przez działalność w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy
    kontrolowanej przez sowiecką agenturę. IPN pomyłkę sprostował już w
    swoim Biuletynie. Przeproszono też „wszystkich, których dobra osobiste
    zostały naruszone”.

     

    Jednak Adam Michnik pozwał Instytut
    do sądu. Syn Ozjasza Szechtera domagał się sprostowania informacji w
    „Gazecie Wyborczej ” i „Rzeczpospolitej” oraz przekazania 50 tys. zł
    odszkodowania na cele charytatywne.

     

    Sąd oddalił pozew Michnika.
    Reprezentujący IPN prawnicy podkreślali, że przestępstwa, za które
    został skazany Szechter, przedwojenny kodeks karny klasyfikował jeszcze
    ciężej niż szpiegostwo, bo jako zbrodnię stanu.

     

     

    Źródło: rp.pl


    Read more: http://www.pch24.pl/ipn-nie-musi-przepraszac-za-szechtera--sad-oddalil-pozew-michnika,21764,i.html#ixzz2wLbhFJQ8

    Oprawa Legii: Szechter przeproś za ojca i brata

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    22. Sakiewicz ma przeprosić

    Sakiewicz ma przeprosić Michnika. Sąd o naczelnym "Gazety Polskiej": dopuścił się co najmniej niedbalstwa

    Chodzi o tekst Jerzego Targalskiego „Gry i zabawy UB-ekistanu”, który został zamieszczony w "Gazecie Polskiej" w 2005 roku. Michnik usprawiedliwiał korupcję w Polsce, jeżeli korzystali na niej komuniści - napisał Targalski.

    Adam Michnik, szef „Gazety Wyborczej” domagał się za to przeprosin oraz wpłacenia 30 tys. zł na cel dobroczynny.

    W środę Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że kwestionowany fragment artykułu naruszył dobra osobiste Adama Michnika. Nakazał Tomaszowi Sakiewiczowi i spółce Niezależne Wydawnictwo Polskie opublikowanie na swój koszt oświadczenia, w którym przyznają, że stwierdzenie o usprawiedliwianiu korupcji było nieprawdziwe i bezpodstawnie podważała wiarygodność i dobre imię Michnika, narażając go na utratę zaufania niezbędnego do sprawowania pełnionych funkcji.

    W uzasadnieniu orzekająca w sprawie sędzia stwierdziła, że pozwani nie przedstawili skutecznie żadnych dowodów na obronę stwierdzenia o usprawiedliwianiu korupcji, a ich wnioski dowodowe nie spełniały wymagań proceduralnych.

    Wyrok nie jest prawomocny. Tomasz Sakiewicz w rozmowie z Wirtualnemedia.pl zapowiada, że będzie się odwoływał.

    Redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz i wydawca "Gazety
    Polskiej" zniesławili nieprawdziwymi zarzutami Adama Michnika i mają go
    przeprosić - orzekł sąd.
    Redaktor naczelny Tomasz Sakiewicz i wydawca "Gazety Polskiej" zniesławili nieprawdziwymi zarzutami Adama Michnika i mają go przeprosić - orzekł wczoraj sąd. Sędzia wytknęła Sakiewiczowi, że sala sądowa nie jest od politycznych wieców i uprawiania propagandy.
    - Oświadczamy, że stwierdzenie, że Adam Michnik usprawiedliwiał korupcję w Polsce, jeśli korzystali na niej komuniści, było nieprawdziwe i bezpodstawnie podważało wiarygodność Adama Michnika. W związku z tym przepraszamy za opublikowanie zniesławiającej wypowiedzi godzącej w dobre imię redaktora naczelnego...

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,15692174,Sakiewicz_ma_przeprosic_Michnika__Sa...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    23. Michnik vs Rafał Ziemkiewicz- rozprawa

    "To jest Monthy Python. Za stwierdznie, że Adam Michnik terroryzuje ludzi pozwami sądowymi jestem zastraszany przez niego pozwem sądowym..."

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. Stanisław Michalkiewicz Adam

    Stanisław Michalkiewicz

    Adam Michnik musi uciekać się do pomocy niezawisłych sądów, które sypią jeden za drugim piękne wyroki

    Nie da się ukryć: za komuny było lepiej, a już najlepiej było w
    Związku Sowieckim za Stalina. Jak Stalin, dajmy na to, uznał jakiegoś
    człowieka za wybitnego artystę, to taki artysta mógł wszystko –
    oczywiście do czasu, to znaczy do dnia, kiedy się Stalinowi nie znudził.
    No, może nie wszystko, ale na pewno wiele. Kiedy podczas bankietu
    wydanego w Jabłonnie na cześć delegacji sowieckich literatów
    najważniejszy literat zapytał Antoniego Słonimskiego, gdzie mógłby ulżyć
    naturalnej potrzebie, ten popatrzył nań uważnie i odpowiedział: „Pan?
    Wszędzie!”.

    Podobnie było w dziedzinie naukowej. Jak Stalin uwierzył w takiego,
    dajmy na to, Trofima Łysenkę, to wszyscy też wierzyli, podobnie jak
    teraz wszyscy mądrzy, roztropni i przyzwoici, co to rozpoznają się po
    zapachu, pod rygorem natychmiastowej utraty przyzwoitości wierzą w
    genderactwo. No i wreszcie dziennikarze. Jak który pisywał w „Prawdzie”,
    to wszystko, co napisał, też było prawdą, no bo jakże inaczej? Więc co
    tu ukrywać; za komuny było lepiej, a już najlepiej było w Związku
    Sowieckim za Stalina. Każdy wiedział, czego się trzymać, co się powinno
    podobać, a co nie, no i oczywiście – komu wierzyć niezachwianie, a komu
    za żadne skarby nie wierzyć.

    Teraz jest inaczej. Teraz niestety zapanował nieporządek i chociaż
    korpus autorytetów moralnych usiłuje jakoś opanować chaos i egzekwować
    szacunek według zatwierdzonej rangi, to co rusz jakaś Schwein „każdy
    grzech palcem wytknie, zademonstruje, święte pieczęcie złamie,
    powyskrobuje” – aż sam pan redaktor Adam Michnik musi uciekać się do
    pomocy niezawisłych sądów, które oczywiście powinność swej służby
    rozumiejąc, sypią jeden za drugim piękne wyroki.

    Ale to nie jest łatwa sprawa, bo z jednej strony porządek musi być i
    jeśli, dajmy na to, taka pani redaktor Monika Olejnik jest zatwierdzoną
    gwiazdą dziennikarstwa, co mniej więcej odpowiada randze generalskiej w
    wojsku, to oczywiście niezawisłe sądy muszą to brać pod uwagę, chociaż z
    drugiej strony jest takie gusło, że ma być wolność słowa, zatem trzeba,
    przynajmniej do czasu, zachowywać pozory. Dlatego kiedy pani redaktor
    Monika Olejnik, do której prezydent Lech Kaczyński miał zwrócić się
    mianem „Stokrotka”, a na wieść o spazmach, jakie to wywołało, przesłał
    jej bukiet róż – więc kiedy pani redaktor Monika Olejnik zwróciła się do
    niezawisłego sądu z żądaniem zakazania pewnemu tygodnikowi pisania o
    jej światopoglądzie i biografii, to niezawisły sąd tego żądania nie
    spełnił, no bo przecież nie można wykluczyć, że o światopoglądzie pani
    redaktor wspomniany tygodnik będzie pisał wyłącznie w superlatywach,
    podobnie o biografii jako hagiografii.

    Zatem pozory zostały uratowane, chociaż z drugiej strony niezawisły
    sąd zakazał rozpowszechniania okładki, na której pani redaktor figuruje
    obok generała Jaruzelskiego. Najwyraźniej niezawisły sąd musiał przyjąć,
    że towarzystwo generała Jaruzelskiego jest dla pani redaktor Olejnik
    kompromitujące, co jest o tyle dziwne, że generał Wojciech Jaruzelski,
    podobnie jak generał Czesław Kiszczak, został uznany za „człowieka
    honoru” przez samego pana redaktora Michnika! Najwyraźniej chaos wkrada
    się nawet do niezawisłych sądów i dlatego należy z nadzieją powitać
    inicjatywę Muzeum Historii Żydów Polskich, które w kwietniu i maju
    urządza dla prokuratorów i sędziów oraz dla policji tak zwane warsztaty,
    podczas których niezależni prokuratorzy, niezawiśli sędziowie oraz
    policjanci będą przez pierwszorzędnych fachowców tresowani nie tylko do
    zwalczania przestępstw nienawiści, ale również do zapobiegania im.

    Nie ulega wątpliwości, że dzięki tej tresurze obecny chaos zostanie
    opanowany i w naszym nieszczęśliwym kraju znowu zapanuje porządek – jak
    za komuny, kiedy to było lepiej, a najlepiej było w Związku Sowieckim za
    Józefa Stalina.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. POZWANY MICHNIK

    „Wyborcza” przegrała proces z Lechem Poznań. Organ Michnika obraził kibiców i działaczy klubu

    fot.wPolityce.pl

    fot.wPolityce.pl

    Warszawski Sąd Okręgowy uznał, że działaczom i kibicom Kolejorza należą się przeprosiny ze strony Agory – wydawcy „GW
    za dwa artykuły z 2011 r.: „Czy wreszcie przestaniemy klęczeć przed
    kibolem?” oraz „Kto w kibolu widzi partnera?” oraz jeden wywiad.

    Organ z Czerskiej ma przeprosić klub na swoich łamach i oświadczyć, że podane przez niego informacje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

    Na stronie internetowej Kolejorza można przeczytać:

    Sąd przychylił się do wszystkich wniosków Lecha Poznań, w tym w szczególności do wniosków o złożenie oświadczeń na łamach dziennika Gazeta Wyborcza przez wydawcę dziennika - spółkę Agora S.A., w ramach których Agora S.A. przyznaje się do publikacji nieprawdziwych oskarżeń pod adresem klubu, publikacji nieprawdziwych informacji na temat funkcjonowania klubu, a także przeprasza za publikację artykułów o powyższej treści.

    Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo jeszcze, czy Agora się odwoła do wyższej instancji.


    http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/193748-wyborcza-przegrala-proces-z-lechem-poznan-organ-michnika-obrazil-kibicow-i-dzialaczy-klubu

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. Poeta i polski wokalista


    Poeta i polski wokalista Maciej Świetlicki odmówił przyjęcia
    nagrody NIKE w ramach protestu przeciwko procesowi AGORY z poetą
    Jarosławem Markiem Rymkiewiczem.

    O sprawie informuje portal wNas.pl.

    Artysta napisał:

    „Ja, Marcin Świetlicki, poeta i wokalista polski, proszę o chwilę uwagi. Moja książka poetycka JEDEN została nominowana do nagrody NIKE, a ja WOLAŁBYM NIE.”

    Tomik „Jeden”
    Marcina Świetlickiego znalazł się wśród nominowanych do Nike. Jednak
    poeta zdecydowanie sprzeciwił się nagrodzie, którą przyznaje wydająca
    „Gazetę Wyborczą” Agora.

    Czytaj całą odezwę do narody artysty na portalu wNas.pl! 

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Michnik przegrał w sądzie z

    Michnik przegrał w sądzie z Ziemkiewiczem

    Prawicowy publicysta Rafał Ziemkiewicz nie musi przepraszać Adama
    Michnika ze swe słowa, że naczelny "Gazety Wyborczej" przy pomocy
    "usłużnych, rozgrzanych sędziów" terroryzuje swych oponentów.

    Michnik pozwał Ziemkiewicza (autora m.in. książki pt.
    "Michnikowszczyzna") o ochronę dóbr osobistych za fragment jego
    felietonu w "Gazecie Polskiej" z 2012 r. Podkreślał, że pozwany
    sugerował jego nielegalne związki z wymiarem sprawiedliwości. Wnosił by
    sąd nakazał przeprosiny i wpłatę przez Ziemkiewicza 50 tys. zł na Zakład
    dla Niewidomych w Laskach.

    Ziemkiewicz wnosił o oddalenie pozwu. Twierdził, że publicysta ma prawo
    wyraziście przedstawiać swe opinie w felietonie. Przypominał wygrane
    przez Michnika lub Agorę SA procesy o ochronę dóbr osobistych, m.in.
    wobec Jarosława M. Rymkiewicza, co - zdaniem Ziemkiewicza - "budzi
    poczucie krzywdy".

    SO uznał, że nie doszło do naruszenia dóbr osobistych Michnika, a
    pozwany nie przekroczył granic dopuszczalnej krytyki i działał w
    interesie społecznym, jakim jest swoboda wypowiedzi. Jak mówiła sędzia
    SO Anna Pogorzelska, pozwanemu chodziło nie o korzystanie przez Michnika
    z metod terroru, ale tylko z "drogi procesu sądowego". Nawet jeśli
    zwrot może uwłaczać sędziom, powód nie ma legitymacji, by występować w
    ich imieniu - dodała. Jej zdaniem słów pozwanego nie można rozumieć jako
    zarzutu skorumpowania sędziów przez powoda.

    Sędzia oświadczyła też, że chcąc zwalczać nieprawdziwe zarzuty, powód
    nie musi wytaczać procesów i można oczekiwać od niego - jako szefa dużej
    gazety - "ponadprzeciętnego" poziomu odporności wobec stwierdzeń, które
    "nie pociągają negatywnych dla niego skutków". Według SO określenie
    "rozgrzani sędziowie" to właściwy dla felietonu środek literacki oraz
    nawiązanie do słów Bronisława Komorowskiego po wygranym przezeń procesie
    z Jarosławem Kaczyńskim w kampanii prezydenckiej w 2010 r.

    W apelacji Michnik wnosił o zmianę wyroku SO i uwzględnienie pozwu. SA
    uznał, że doszło wprawdzie do naruszenia jego dóbr osobistych i mógł
    obiektywnie poczuć się dotknięty, ale działanie pozwanego nie było
    bezprawne.

    Uzasadniając wyrok, sędzia SA Krzysztof Tucharz powiedział, że należy
    się zgodzić z apelacją, iż o tym czy dana wypowiedź narusza dobra
    osobiste, nie może przesądzać to, czy wywołała ona dla powoda jakieś
    negatywne konsekwencje. Powód nie musi zaś tego wykazywać.

    Zarazem sędzia dodał, że nie można wyciągać tak daleko idących
    wniosków, jak powód co do znaczenia słów o "terroryzowaniu przy pomocy
    usłużnych sędziów". Według SA zwrotu "terroryzować" w kontekście całego
    felietonu pozwanego nie można rozumieć dosłowne, a słowo "usłużny" nie
    oznacza "znajdujący się na czyichś usługach" i nie sugeruje, by powód
    oddziaływał zakulisowo na sędziów.

    SA uznał, że nie jest bez znaczenia, iż inkryminowane słowa padły w
    felietonie i napisał je publicysta, a nie dziennikarz. SA potwierdził
    prawo do krytyki nawet zjadliwej, ale nie obraźliwej. Sędzia Tucharz
    dodał, że Michnik jest osobą publiczną, wobec której granice
    dopuszczalnej krytyki są szersze niż zwykłych osób, a ponadto "może on
    reagować w swej gazecie na wystąpienia swych oponentów". Sędzia
    podkreślił, że procesy cywilne wytaczane przez powoda "nie miały
    odosobnionego charakteru" i mogły być postrzegane jako "hamowanie
    dyskursu ideowego".

    Pełnomocnik Michnika radca prawny Piotr Rogowski powiedział PAP, że SA
    odmówił Michnikowi prawa do sądu. Dodał, że SA ośmieszył też tym
    wyrokiem niedawne oświadczenie prezesów Sądu Najwyższego, Trybunału
    Konstytucyjnego i Naczelnego Sądu Administracyjnego nt. słów o sędziach
    wypowiedzianych przez Jarosława Kaczyńskiego 13 grudnia.

    Chodzi o reakcję na wypowiedź prezesa PiS, gdy odnosząc się do wyborów
    samorządowych, powiedział: "Fałszerstwem jest sytuacja, w której władza,
    gdy okazuje się, że wybory kończą się katastrofą, że ich wynik jest w
    gruncie rzeczy nieznany, natychmiast rozpoczyna kampanię ukrywania tego
    faktu, wpływa na sądy, można powiedzieć, wręcz terroryzuje sądy i to z
    udziałem prezydenta RP i z udziałem prezesów sądów tych najważniejszych w
    Polsce, i wreszcie rozpoczyna kampanię medialną przeciwko tym
    wszystkim, którzy mówią, że doszło do fałszerstwa". Prezesi SN, TK i NSA
    wyrazili "głębokie oburzenie" tymi sformułowaniami; podkreślili, że
    postawiono im zarzuty "terroryzowania sędziów i namawiania ich do
    określonego orzekania w sprawach rozpoznawanych protestów wyborczych".

    Adwokat Michnika zapowiada skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego, bo -
    jego zdaniem - SA podniósł "kłamstwo i zniesławienie do rangi
    dopuszczalnej krytyki".

    Wyrok jest prawomocny. Na jego mocy Michnik ma zapłacić Ziemkiewiczowi 2070 zł tytułem zwrotu kosztów procesu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    28. Przeprosiny według Wyborczej.

    „Orzeczenie sądu wykonujemy dlatego, że szanujemy wymiar sprawiedliwości naszego demokratycznego państwa. Oświadczamy jednak, że całkowicie nie zgadzamy się z treścią i wymową społeczną tego wyroku” – czytamy w dzisiejszej „Gazecie Wyborczej”.

    Redakcja gazety opublikowała nakazane jej przez sąd przeprosiny. Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Maciejowi Stasińskiemu i spółce Agora S.A. przeproszenie Grzegorza Brauna za podanie nieprawdziwych informacji skutkujących naruszeniem jego dóbr osobistych. Wyrok zapadł w trybie wyborczym.

    „Gazeta Wyborcza” opublikowała 21 kwietnia komentarz pt. „Faszyzm w eterze” na temat występu Grzegorza Brauna w Radiu TOK FM. Autor Maciej Stasiński dowodził, że kandydat na najwyższy urząd w Polsce „uprawia oszczerczą nacjonalistyczną i antysemicką nagonkę na ludzi i instytucje”.

    Braun lży - jako gangsterów, mafiosów i agentów obcych sił - polityków, w tym prezydenta Bronisława Komorowskiego, rzekomo „zwerbowanego” przez rosyjskie służby specjalne

    —pisał Stasiński. Oraz zarzucił Braunowi, że „lansuje faszyzm”. Sąd uznał to za „negatywną agitację polityczną”. „Wyborcza” opublikowała przeprosiny:

    Gazeta Wyborcza, Maciej Stasiński oraz Agora S.A. przepraszają pana Grzegorza Brauna, kandydata na urząd Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej za podanie w artykule pt. „Faszyzm w eterze” opublikowanym w Gazecie Wyborczej w dniu 21 kwietnia 2015 r. nieprawdziwych informacji, jakoby pan Grzegorz Braun promował faszyzm oraz użył wobec dziennikarzy przywołanych w artykule sformułowań, które nie zostały przez niego faktycznie wypowiedziane, a które przypisane zostały przez nas panu Grzegorzowi Braunowi prowadząc wobec niego negatywną agitację wyborczą

    Ale obwarowała je szeregiem tekstów z których wynika, że Stasiński et consortes mieli rację w swej ocenie Brauna. A wyrok jest „niesprawiedliwy”.

    Jako autor tekstu z wyrokiem sądu oraz wymuszoną publikacją zasądzonych przeprosin się nie zgadzam. Tekst przeprosin został narzucony przez sąd, który na rozprawie nawet nie wysłuchał moich racji. Wymaganie posłuszeństwa wobec takiego orzeczenia sądu jest gwałtem na moim sumieniu. Wybieram prawdę i sumienie. Ja, Maciej Stasiński, Grzegorza Brauna nie przepraszam i podtrzymuję to, co napisałem

    —pisze Stasiński w komentarzu pdt. „Za faszyzm Brauna nie śmiem przepraszać”. I dodaje:

    Nie mogę więc Grzegorza Brauna zniesławić, sławiąc go za to, czemu zawdzięcza swoją ponurą sławę, czyli za to, co jest istotą jego poglądów i powodem do dumy. Tym samym nie mogę go uczciwie przeprosić za nazywanie go zgodnie z tym, kim jest i za kogo się gorliwie podaje

    Dalej czytelnicy „Wyborczej” mogą się zapoznać z opiniami dwóch historyków, którzy dowodzą, ze Braun jest rzeczywiście faszystą, zwolennikiem kultury przemocy i miłośnikiem NSDAP. Prof. Włodzimierz Borodziej, z Uniwersytetu Warszawskiego usiłuje nam wmówić, że „poglądy Brauna to dokładne powtórzenie klasycznych tez europejskich faszystów”. Dr. Piotr Osęka z PAN zaś zarzuca Braunowi, że „stosuje kalkę haseł NSDAP” i jest „antysemitą”.

    W publicznych wypowiedziach Brauna stale obecna jest figura Żyda jako zamaskowanego, podstępnego wroga Polski

    —przekonuje historyk. Obraz intelektualnej nędzy i lewackiego zacietrzewienia dopełnia artykuł redakcyjny, w którym redaktorzy z Czerskiej pouczają sąd co to sprawiedliwości i demokracja.

    Twierdzenie, iż to, co uprawia pan Braun, nie jest faszyzmem - zwłaszcza w kraju, który stał się ofiarą tej ideologii i gdzie zginęło w Zagładzie ponad 3 mln polskich Żydów oraz kolejne 3 mln Żydów z innych państw - zakrawa na kołtunerię i zaprzeczanie, że czarne jest czarne, a białe - białe. Taki pogląd jest niemożliwy do obrony w przestrzeni publicznej ani w sądach, w kraju, gdzie faszyzm przybrał najbardziej ludobójcze oblicze, czyli w Niemczech. Ze zgrozą i z oburzeniem stwierdzamy, że sąd Rzeczypospolitej, który wybiela mowę nienawiści Brauna, okrył się złą sławą.

    —dowodzą. A demokracja jak wiadomo istnieje tylko wtedy, gdy sądy wydają korzystne dla „Wyborczej” wyroki.

    http://wpolityce.pl/polityka/244515-przeprosiny-wedlug-wyborczej-wykonuj...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    29. Po 10 latach wygraliśmy z Michnikiem!

    http://niezalezna.pl/67433-po-10-latach-wygralismy-z-michnikiem

    W 2005 r. Jerzy Targalski napisał w „Gazecie Polskiej”, że „Michnik usprawiedliwiał korupcję o ile korzystali na tym komuniści”. Redaktor "Gazety Wyborczej" pozwał "GP". Dzisiaj walka przed sądem się kończy. Sąd Apelacyjny uznał, że stwierdzenie Targalskiego było opinią polityczną, do której miał on prawo i „Gazeta Polska” mogła to wydrukować. Wyrok jest prawomocny.

    Dzisiaj Sąd Apelacyjny uchylił wyrok niższej instancji z marca 2014. Wtedy Sąd nakazał przeprosić Michnika. Dzisiaj SA wytknął Sądowi Okręgowemu niezgodność ze standardami europejskimi dotyczącymi wolności wypowiedzi. Sąd uznał, że stwierdzenie Targalskiego było opinią polityczną, do której miał on prawo.

    Sąd Apelacyjny wskazał na orzecznictwo Trybunału Praw Człowieka, które odnosi się do swobody wypowiedzi. Słowa Targalskiego mieszczą się w tej swobodzie wypowiedzi i nie naruszają prawa. Sąd wcześniej zakwalifikował to jako wypowiedź o faktach, choć była ona opinią.

    Adam Michnik żądał wpłaty 30 tys. zł na Zakład Ociemniałych w Laskach i przeprosin w „Gazecie Polskiej”. Sąd Okręgowy poprzednio wydał wyrok częściowo uwzględniający roszczenia Michnika – nakazała przeprosiny, ale odrzucił zapłacenie 30 tys zł.

    Dziesięć lat temu, w 2005 r. redaktor naczelny ‘Gazety Wyborczej” wytoczył proces „Gazecie Polskiej”. Adam Michnik poczuł się urażony publikacją Targalskiego pt. „Gry i zabawy Ubekistanu” zamieszczoną w „Gazecie Polskiej”. Redaktor „GP,” komentując aferę Rywina na łamach tygodnika, napisał: „Oczywiście można powiedzieć, że redaktor Michnik w niespodziewanym napadzie uczciwości postanowił zlikwidować w Polsce korupcję, którą poprzednio usprawiedliwiał, jeśli korzystali na niej komuniści”.

    Dwa lata temu Adam Michnik wycofał się z powództwa przeciwko Jerzemu Targalskiemu, nastepnie ścigał przed sądem wyłącznie redaktora naczelnego „Gazety Polskiej” Tomasza Sakiewicza.

    "Sprostowanie
    W artykule pt.: "Po 10 latach wygraliśmy z Michnikiem!" zamieszczona została nieprawdziwa informacja, że w procesie wytoczonym "Gazecie Polskiej" Adam Michnik żądał 30 tys. zł zadośćuczynienia oraz 30 tys. zł na cel społeczny. Tymczasem, Adam Michnik nie wnosił o zasądzenie zadośćuczynienia na swoją rzecz.

    Za Adama Michnika:
    Piotr Rogowski, pełnomocnik procesowy."

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika nadzieja13

    30. Z blog-n-roll

    Autor : Gadający Grzyb

    "Braun jako monarcho-faszysta"

    Zwracam się do cadyków z „Wyborczej”: proszę o konsekwencję i nazywanie Brauna „monarcho-faszystą”. Wtedy historia chichocząc zatoczy piękne koło.

    Grzegorz Braun wygrał proces z „Wyborczą”, ta zaś musiała opublikować na swych łamach przeprosiny. Poszło o pamiętną wizytę ówczesnego kandydata na prezydenta w radiu Tok FM, podczas której Braun, jak to się mówi, „zmasakrował” duet prowadzących, czyli Jana Wróbla razem z tą drugą. Efektem była fala publicystycznego hejtu, w ramach której błysnął m.in. prof. Marcin Król, twierdząc, że przeciwnicy ustroju demokratycznego powinni mieć zakaz startowania w demokratycznych wyborach. Owo polowanie na „wrogów ustroju” nie jest pierwszym tego typu wyskokiem pana profesora, u którego co i rusz spod uniwersytecko-liberalnej maski wyłazi ponura gęba totalniaka. On to bowiem publicznie wzywał do rozprawy z pisowską opozycją „nawet jeżeli nie będzie ona zgodna z prawem”. Po maczugę polemiczną sięgnął również Maciej Stasiński, imputując Braunowi w redakcyjnym komentarzu „faszyzm”. I tu się pan redaktor z „GWiazdy śmierci” naciął, bowiem Grzegorz Braun od dłuższego już czasu może pochwalić się urzędowym glejtem, iż faszystą nie jest. Złożył mianowicie w 2013 roku do wrocławskiej prokuratury autodenuncjację w której wnioskował o zbadanie, czy faktycznie propaguje faszyzm, tj. popełnia przestępstwo z art.256 kodeksu karnego. Prokuratura koniec końców umorzyła postępowanie, zatem Braun wedle oficjalnego stanowiska właściwego państwowego organu nie jest faszystą.

    Nie wiem, czy warszawski Sąd Okręgowy sugerował się opinią prokuratury z Wrocławia, niemniej podzielił jej stanowisko i procedując w trybie wyborczym nakazał „GW” przeproszenie kandydata. I tutaj dopiero zaczęła się prawdziwa jazda. „Wyborcza” w histerycznym tonie ogłosiła, że wprawdzie zastosuje się do wyroku, lecz Braun choćby nie wiadomo co faszystą jest i basta, zaś sąd knebluje wolność słowa. Ja rozumiem, że „GW” nie jest przyzwyczajona do przegrywania jakichkolwiek procesów, szczególnie z tzw. „oszołomami”, których notorycznie spotwarza, lecz erupcja wściekłości jaką uraczyła czytelników przy okazji tej porażki jest czymś ponadnormatywnym nawet jak standardy Czerskiej i pokazuje do jakiego stopnia Braun swą kampanijno-medialną aktywnością zalazł organowi „Agory” za skórę.

    Warto przy tej okazji pochylić się nad opiniami dwóch historyków – prof. Włodzimierza Borodzieja i dr Piotra Osęki, twierdzącymi, iż poglądy Brauna wyczerpują znamiona faszyzmu, bowiem faszyści m.in. mówili o spiskach, zdradzie elit, byli antydemokratami oraz antysemitami. Mniejsza już o to, że obaj uczeni w piśmie mieszają faszyzm i niemiecki narodowy socjalizm, chociaż to też kompromitacja. Gorzej, że oba gazetowyborcze autorytety kompletnie mylą porządki – odnoszę wrażenie, że w pełni świadomie.

    Otóż istotą faszyzmu nie jest to, że ktoś nie lubi, bądź wręcz nienawidzi Żydów, masonów, czy kogo tam jeszcze i wygłasza spiskowe tezy. Jest to jedynie pewien zestaw poglądów który może funkcjonować niezależnie od ustroju, jakiego dana osoba jest zwolennikiem. O globalnych spiskach oraz politycznych mackach Izraela perorują również zawzięci lewacy – zwłaszcza na zachodzie Europy.Istotą faszyzmu i szerzej – totalitarnego myślenia – jest gloryfikacja omnipotencji państwa, przede wszystkim w stosunku do obywateli, tudzież ich działalności. „Dla faszystów wszystko jest w Państwie i żadne indywiduum ani grupa nie może być poza państwem” - pisał Giovanni Gentile. „Wszystko w Państwie, nic poza Państwem, nic przeciw Państwu” - dodawał Mussolini. I tu jest sedno sprawy, nie w tropieniu Żydów. W tym ujęciu faszystowska jest współczesna „liberalna” demokracja przebierająca chłopców w sukienki w imię doktrynalnych szaleństw genderyzmu, państwo każące wbrew woli rodziców wysyłać do szkół sześciolatki, czy wspomniane wyżej opinie prof. Króla. Dołóżmy jeszcze połajankę prof. Mirosława Wyrzykowskiego, który nagle wbrew dotychczasowej linii „Wyborczej” objawił światu, że wyroki sądów jak najbardziej można – a wręcz należy – komentować i krytykować, zaś nieprawomyślnego sędziego powinien „spotkać intelektualny ostracyzm”. Co więcej - „trzeba na niego oddziaływać, by się więcej nie pomylił”. Ale to akurat „Wyborczej” się podoba...

    Każdy kto zna wolnościowo-monarchistyczne poglądy Brauna, ostrzegającego, że jeśli nie wymodlimy sobie króla, to w końcu weźmie nas za twarze ordynarna junta, zdaje sobie sprawę, iż oskarżanie go o faszyzm jest absurdem. Ale przecież nie o to chodzi. „Faszyzm” w publicystyce salonowszczyzny ma funkcję stygmatyzującą i oznacza tyle, że „faszystą”, w zależności od potrzeb jest każdy, kto występuje przeciw porządkowi III RP oraz obozowi jej beneficjentów. Na podobnej zasadzie „faszystami” w stalinowskiej propagandzie byli wszyscy nie-stalinowcy - choćby socjaldemokraci określani mianem „socjalfaszystów”. Znać tu starą, dobrą szkołę KPP. Zatem - zwracam się do cadyków z „Wyborczej” - proszę o konsekwencję i nazywanie Brauna „monarcho-faszystą”. Wtedy historia chichocząc zatoczy piękne koło.

    Gadający Grzyb
    http://www.blog-n-roll.pl/pl/braun-jako-monarcho-faszysta#.VWVxu4hinBw

    avatar użytkownika Maryla

    31. Michnik, Żakowski, Kublik staną przed sądem

    http://niezalezna.pl/68530-bedzie-ciekawy-proces-michnik-zakowski-kublik...
    Szef "Gazety Wyborczej" i dwie jego gwiazdy staną przed sądem.
    Adam Michnik, Jacek Żakowski i Agnieszka Kublik zostaną pozwali z
    artykułu 212 kodeksu karnego przez Marka Goliszewskiego, prezesa
    Business Centre Club. Zarzuca on dziennikarzom pomówienie.




    Informację o decyzji Goliszewskiego podaje serwis wirtualnemedia.pl.
    Chodzi o publikacje "Gazety Wyborczej" z października 2014 r. dotyczące
    pracy doktorskiej prezesa BCC, której bronił na Uniwersytecie
    Warszawskim.



    "O nadaniu mu tytułu Rada Wydziału Zarządzania UW miała
    ostatecznie zadecydować w październiku ub.r. Jej członkowie uznali
    jednak, że tytułu Doktora nie należy mu przyznawać"
    - przypomina wirtualnemedia.pl



    Według Goliszewskiego taka decyzja była konsekwencją publikacji
    "Wyborczej", a w rozesłanym wczoraj liście twierdzi, że został pomówiony
    „o kumoterstwo, plagiat, łapówkarstwo i interesowność w związku z
    toczącym się przewodem doktorskim”. Dodaje, iż Jacek Żakowski, Kublik
    (oraz Piotr Nowak, publikujący w portalach Codziennikfeministyczny.pl i
    Strajk.eu) oskarżyli go „de facto o przekupstwo i podnosili zarzuty
    dotyczące niskiej jakości dysertacji”. Poza tym nie kontaktowali się z
    nim. Żakowski ani razu, a Kublik...

    - (...) zaledwie raz, przed swoim pierwszym artykułem,
    poprzedzającym całą ich negatywną serię. I tylko po to, by nakłaniać
    mnie do wycofania dysertacji. Nie wycofałem  -
    pisze Goliszewski.



    Marek Goliszewski pozwał również Adama Michnika.

    - Obwiniam redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” o zaniechanie
    sprawowania pieczy nad przygotowaniem i publikowaniem materiałów
    prasowych J. Żakowskiego i A. Kublik. To szczególnie przykra dla mnie
    sprawa. Adama Michnika poważałem. Próbowaliśmy razem ratować Unię
    Wolności, później budować partię z prof. Religą, B. Geremkiem i innym
    byłymi działaczami opozycji demokratycznej w PRL
    - pisze szef BCC.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. Agora zadłużona u ministra.

    Agora zadłużona u ministra. Milion dla Macierewicza od Michnika

    http://niezalezna.pl/75291-agora-zadluzona-u-ministra-milion-dla-maciere...
    „Gazeta Wyborcza” ma na swojej stronie tytułowej przeprosić
    ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza za szkalującą polityka
    publikację. Przeprosiny mają być jedynym tekstem zamieszczonym na
    okładce „GW”. Taką formę zadośćuczynienia nakazał wydawcy gazety, spółce
    Agora, Sąd Okręgowy w Warszawie w 2011 r. Agora uchyla się od wykonania
    wyroku sądu od ponad czterech lat, co może ją wkrótce kosztować niemal 1
    mln zł.




    Spółka nic sobie nie robi z sądowego nakazu sprostowania kłamstw na
    temat polityka. Procedura sądowa w tej sprawie trwa już od przeszło
    czterech lat. Zgodnie z wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie z
    2011 r. wydawca „Gazety Wyborczej” ma przeprosić Antoniego Macierewicza
    za publikację nieprawdziwych i szkalujących go informacji.




    W artykule z 2009 r. „GW” donosiła, jakoby Macierewicz „wsadził do
    państwowych spółek swojego bratanka, kolegów z komisji ds. WSI i dawnych
    znajomych”. Mimo prawomocnego wyroku i nieskutecznej próby jego
    anulowania przed Sądem Najwyższym Agora odmawiała i nadal odmawia
    respektowania prawa. W efekcie pełnomocnik ministra mec. Andrzej
    Lew-Mirski uruchomił procedury, mające wyegzekwować publikację
    przeprosin przez gazetę, której redaktorem naczelnym jest Adam Michnik.




    Wobec braku publikacji przeprosin sąd może ukarać spółkę grzywną i ponownie nakazać przeprosiny. Jeśli także wówczas wydawca „Wyborczej” nie wydrukuje na okładce tekstu przeprosin, zostanie on opublikowany za pieniądze skarbu państwa, po czym nastąpi procedura odzyskiwania tej kwoty od spółki.
    Chodzi o kwotę 940 tys. zł, wyliczoną we wniosku do sądu zgodnie z
    cennikami Agory za publikację przeprosin na pierwszej stronie dziennika.



    Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie"

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    33. Pięknie :)

    Tak trzymać...
    pozdr

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    34. Międzynarodowy Instytut


    Międzynarodowy Instytut Prasy: Apelujemy do PiS o wycofanie pozwu wobec "Wyborczej"


    Międzynarodowy Instytut Prasy wyraził
    "skrajne zaniepokojenie" procesem jaki PiS wytoczył dziennikarzowi
    "Wyborczej" Wojciechowi Czuchnowskiemu oraz wydawcy "GW", Agorze.
    "Proces to bezpośredni atak na wolność prasy i wolność wypowiedzi w
    Polsce" - napisali w oficjalnym oświadczeniu przedstawiciele MIP.
    W artykule "Mafijne państwo PiS",
    który tak zdenerwował partię rządzącą, Wojciech Czuchnowski stwierdził,
    że partia wywiera naciski na wymiar sprawiedliwości, ponieważ nigdy nie
    zaakceptowała wyroku na byłego szefa CBA...




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    35. PiS pozywa "Gazetę Wyborczą"

    PiS pozywa "Gazetę Wyborczą" za zwrot o "państwie mafijnym"

    PiS
    chce na drodze sądowej przeprosin od wydawcy "Gazety Wyborczej" oraz
    jej dziennikarza Wojciecha Czuchnowskiego za użycie zwrotu "tak działa
    państwo mafijne" przy ocenie ułaskawienia b. szefa CBA Mariusza
    Kamińskiego. Pozwani wnoszą o oddalenie pozwu.

    Czuchnowskiego zabrakło dziś w sądzie

    Prawo i Sprawiedliwość wytoczyło cywilny proces o ochronę dóbr osobistych „Wojciechowi Czuchnowskiemu”, dziennikarzowi „Gazety Wyborczej” i wydawcy gazety. Sąd Okręgowy w Warszawie odroczył dziś sprawę, bowiem pozwany nie stawił się.
    PiS żąda w procesie przeprosin za nazwanie kraju pod jego rządami „państwem mafijnym”.[..]

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Józef Wieczorek

    36. GW naruszyła moje dobra

    GW naruszyła moje dobra osobiste https://blogjw.wordpress.com/2008/12/20/jaselka-akademickie-z-rektorem-u...
    ale sąd uznał, ze nie musi mnie bronić bo mam własną stronę internetową ! W gruncie rzeczy to uznanie dla mojej wiarygodności, Michnik ma stronę internetową i papierową gazetę ale sam się nie jest w stanie obronić, bo kto by w to wierzył ?

    Józef Wieczorek

    avatar użytkownika Maryla

    37. „Gazeta Wyborcza” musi

    Fot. Fratria


    „Gazeta Wyborcza” musi przeprosić za artykuł o kibicach! Agora przegrała w sądzie z Lechem Poznań


    „Agora SA w Warszawie wydawca dziennika
    Gazeta Wyborcza, przeprasza KKS Lech Poznań Spółkę Akcyjną w Poznaniu za
    naruszenie jej dobrego imienia” - taki komunikat musi zamieścić na
    swoich łamach gazeta Adama Michnika.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Michnik przegrywa proces



    Michnik przegrywa proces z Ziemkiewiczem

    Rafał Ziemkiewicz komentuje dla "Gosc.pl" decyzję Sądu Najwyższego.

    Chodzi o stwierdzenie, że szef "Wyborczej" terroryzuje krytyków
    pozwami. Rafał Ziemkiewicz komentuje dla "Gosc.pl" decyzję Sądu
    Najwyższego.


    Sąd Najwyższy odrzucił skargę kasacyjną redaktora naczelnego "Gazety
    Wyborczej" na wyrok dotyczący stwierdzenia Rafała Ziemkiewicza, że
    Michnik terroryzuje pozwami swoich oponentów przy pomocy "usłużnych,
    rozgrzanych sędziów". Ziemkiewicz napisał te słowa w swoim felietonie w
    2012 r. Punktem wyjścia do tego tekstu był wygrany przez Michnika proces
    przeciw Jarosławowi Markowi Rymkiewiczowi.

    Michnik pozwał Ziemkiewicza zarzucając mu naruszenie dóbr osobistych
    poprzez nazwanie szefa "Wyborczej" terrorystą. Zdaniem sędziego jednak
    sformułowanie, którego użył Ziemkiewicz mieściło się w granicach krytyki
    prasowej, a felietonista działał w interesie społecznym. Pozew Michnika
    został oddalony.

    Redaktor Naczelny "Wyborczej" jednak się nie poddał i złożył
    apelację. Ta również została oddalona. Kolejnym krokiem Michnika było
    złożenie skargi kasacyjnej do Sądu Najwyższego. We wtorek Sąd Najwyższy
    również przyznał rację Ziemkiewiczowi.

    W rozmowie z "Gosc.pl" Rafał Ziemkiewicz skomentował wyrok:

    - Moim zdaniem działania Adama Michnika związane z tą sprawa to
    klasyczne pieniactwo. Michnik prawdopodobnie uznał, że każdy sąd
    podejdzie do jego skargi na kolanach, niezależnie od tego, jak byłaby
    absurdalna. Stwierdzenie przez niego, że wyrwane z kontekstu słowa, iż
    "terroryzuje swoich krytyków" oznaczają, że oskarżyłem go o bycie
    terrorystą, który na przykład podkłada bomby, było tak absurdalne, że
    żaden, nawet najbardziej przychylny Michnikowi sędzia, nie mógł przyznać
    mu racji. Naczelny "Wyborczej" najwyraźniej postanowił ukarać mnie za
    to, że skrytykowałem go w felietonie (tak, jak wcześniej skutecznie
    karał pozwami wielu innych). Wykorzystał wszystkie możliwe w polskim
    sądownictwie drogi, aby mnie dopaść, ale mu się nie udało, bo i zarzut
    stawiany wobec mnie był oderwany od rzeczywistości. Miejmy nadzieję, że
    ten wyrok kończy pewną epokę, w której pozwami starano się zamykać usta
    krytyków - powiedział Ziemkiewicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. „Gazeta Wyborcza” ma

    „Gazeta Wyborcza” ma przeprosić ministra Macierewicza

    Sąd Rejonowy dla
    Warszawy Mokotowa wydał postanowienie nakazujące spółce Agora SA
    przeproszenie ministra Antoniego Macierewicza, poprzez zamieszczenie
    przeprosin na pierwszej stronie w wydaniu poniedziałkowym „Gazety
    Wyborczej”.

    Gazeta Adama Michnika, nie chcąc wykonać postanowienia
    Sądu, próbuje na podstawie nieprawdziwych artykułów atakować ministra
    Antoniego Macierewicza. Przypominam, że atak „Gazety Wyborczej” ma
    miejsce w momencie zakończenia największych w Polsce po roku 1989 r.
    ćwiczeń wojsk sojuszniczych NATO – Anakonda 16 i po uzyskaniu przez
    ministra Antoniego Macierewicza korzystnych dla Polski zapewnień o
    stacjonowaniu w Polsce wojsk USA i Sojuszu Północnoatlantyckiego, które
    będą ogłoszone za trzy tygodnie na Szczycie NATO w Warszawie.

    W związku z opublikowanym dzisiaj
    tekstem w Gazecie Wyborczej pt. Tajny agent Macierewicza, przesyłam
    Państwu raz jeszcze odpowiedzi, jakie zostały przekazane ww.
    dziennikowi:

    -------------------------------------------------------------------
    http://dorzeczy.pl/subotnik-ziemkiewicza/id,8970/Lotergejt-czyli-W-Telew...
    "Równie z d. wzięty jest tekst „Wyborczej” o Macierewiczu – kolejna epistoła niejakiego Piątka. Jedyny fakcik, na którym oparta jest cała piramida insynuacji i retorycznych pytań, jest taki, że od kilkunastu lat nikt nie pofatygował się formalnie wyrejestrować fundacji „Głos”, która mniej więcej taki właśnie czas temu przestała dawać jakiekolwiek oznaki życia. W związku z czym w papierach tejże fundacji nadal figurują Antoni Macierewicz oraz niejaki Luśnia. Sprawa pana Luśni była głośna w prasie prawicowej owych kilkanaście lat temu – i zapewne to ona zabiła wspomnianą fundację – i te właśnie publikacje przepisuje teraz redaktor Piątek, robiąc miny, jakby cokolwiek odkrywał – że ów działacz ZChN, Akcji Polskiej (taka kanapowa partia, którą miał Macierewicz pomiędzy wyrzuceniem go z ZChN a przyjęciem do ROP) oraz bodajże LPR okazał się konfidentem SB i aferzystą, i kiedy wyszło to na jaw – a przy okazji stało się jasne, że zapewne trafił facet na prawicę jako lesiakowy agent – wszyscy, także Macierewicz, zerwali z nim kontakty, czym się zresztą pan Luśnia zapewne nie przejął, bo jak i innym konfidentom bezpieki oraz cwaniaczkom oddelegowanym instrukcją 0015/92 do „integrowania centroprawicy” stokrotnie mu się to opłaciło finansowo.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    40. Sąd zdecydował: Wydawca

    Sąd zdecydował: Wydawca "Gazety Wyborczej"ma przeprosić byłego ministra, Dawida Jackiewicza

    Sąd Apelacyjny w środę uwzględnił apelację Dawida Jackiewicza
    od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w 2013 r. oddalił jego
    niemajątkowe roszczenie wobec Agory SA i jej dziennikarza. SA nakazał im
    przeprosiny powoda na 2. stronie wrocławskiego dodatku "GW" oraz na
    portalu tego dodatku.

    Pełnomocnik Agory radca prawny Piotr Rogowski ocenił, że SA postawił dobra osobiste polityka ponad prawem do debaty publicznej i zapowiedział kasację do Sądu Najwyższego.

    W 2010 r. wrocławski dodatek "GW", w artykule pt. "Trup w szafie Jackiewicza", przypomniał incydent z 2006 r., gdy we Wrocławiu ówczesny poseł PiS uderzył pijanego mężczyznę, który wcześniej był agresywny wobec jego żony i dziecka. Upadając, Zbigniew M. rozbił głowę i zmarł w szpitalu. W 2007 r. prokuratura umorzyła śledztwo, uznając, że Jackiewicz działał w obronie koniecznej.

    "Przebieg zdarzeń owego feralnego dnia znamy jedynie z
    zeznań Jackiewicza i jego żony, bo nieliczni świadkowie nic nie
    widzieli" - pisał w "GW" m.in. Jerzy Sawka. Dodawał, że sprawa nie
    została do końca wyjaśniona, bo umorzono ją na etapie śledztwa, a
    powinien zająć się nią sąd.Za bezprawne naruszenie swych dóbr osobistych
    Jackiewicz pozwał wydawcę "GW" i autora tekstu, wnosząc o przeprosiny i
    wpłatę 100 tys. zł na cel społeczny.

    W 2013 r. SO oddalił żądania niemajątkowe powoda, a
    częściowo uznał majątkowe (zasądzając od pozwanych 15 tys. zł). W 2015
    r. SA oddalił wszystkie żądania powoda, uznając je za bezpodstawne. W
    2016 r. Sąd Najwyższy, do którego kasację złożył powód, nakazał jednak
    SA ponownie zbadać wątek sprawy co do żądania przeprosin.

    Pełnomocnik Jackiewicza mec. Katarzyna Kuderska mówiła w SA,
    że nieprawdą jest m.in, by powód działał z premedytacją i miał dążyć do
    samodzielnego wymierzenia sprawiedliwości. "Nie była to rzetelna
    publikacja" - dodała. Rogowski replikował, że nie doszło do bezprawnego
    naruszenia dóbr powoda. Dodał, że krytyka wobec niego miała charakter
    rzeczowy, służyła interesowi publicznemu, a powód jako aktywny polityk musi się liczyć z krytyką. Nieścisłości w tekście uznał za nieistotne.

    Trzyosobowy skład SA uznał w środę, że doszło do
    bezprawnego naruszenia dóbr osobistych Jackiewicza. Dlatego pozwani mają
    go przeprosić za "nierzetelne, naruszające jego dobra osobiste,
    przedstawienie okoliczności sprawy, zakończonej prawomocnym umorzeniem
    ze względu na niepopełnienie przestępstwa".

    Jak mówił sędzia SA Jacek Sadomski w
    uzasadnieniu wyroku, artykuł był oparty na "nierzetelnym założeniu, że
    sprawa powinna się zakończyć wyrokiem sądu, a prawomocne umorzenie
    śledztwa nie pozwala na zamknięcie sprawy". "To oderwanie od realiów
    prawa" - dodał sędzia, podkreślając, że nie jest winą powoda, iż
    śledztwo umorzono.

    Według sędziego, ponadto dziennikarz, podważając przyjęcie
    przez prokuratora działania w obronie koniecznej, przesądził, że powód
    działał z premedytacją. "Ta nierzetelność przesądza o naruszeniu dóbr
    powoda" – oświadczył sędzia Sadomski.

    SA zmodyfikował nieco treść przeprosin, gdyż pierwotną -
    ułożoną przez powoda - uznał za niedopuszczalną. Sędzia podkreślił, że
    ma prawo
    ingerować w propozycję powoda. Zdaniem mec. Kuderskiej, SA zmodyfikował
    przeprosiny w "niewielkim stopniu". Powiedziała ona PAP, że sam powód
    (którego nie było w SA) zdecyduje o ewentualnej kasacji.

    Kasację zapowiedział zaś Rogowski, który orzeczenie SA uznał za "delikatnie mówiąc, kontrowersyjne"
    i wynikające zapewne z błędnej analizy spornego tekstu. "Wbrew sądowi,
    był on wyjątkowo rzetelny i obiektywny" - powiedział PAP. "Sąd zabrania
    krytyki funkcjonariusza publicznego, stawiając jego imię ponad prawem do
    debaty publicznej, która dotyczyła w tym przypadku tragicznego
    zdarzenia" – dodał. Według Rogowskiego, są "zasadnicze wątpliwości" czy
    Jackiewicz, który – jak powiedział - swym działaniem doprowadził do
    śmierci człowieka, działał w warunkach obrony koniecznej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl