Wszystko jasne - słowo zza ściany domu Big Brothera
Foxx, wt., 08/02/2011 - 23:00
Od jakiegoś czasu otrzymuję trochę maili z pytaniami, dlaczego przestałem komentować bieżące wydarzenia na blogu, a przecież "tyle się dzieje". Przypomniał mi się w tym kontekście jeden ze skeczy Jana Pietrzaka z kasetowych nagrań jego występów krążących wśród znajomych przed '89. Odtwarzam z pamięci.
ZOMO-wcy widzą uciekającego człowieka z paczką bibuły pod pachą. Dogonili go, stłukli, rzucili na glebę ze zwyczajowymi tekstami o "odpowiedzialności za działanie na szkodę porządku socjalistycznego". W pewnym momencie jeden z nich sięga po paczkę, przecina sznurek - a tu się wysypują czyste, niezapisane, arkusze.
- Panie, są ulotki, ale gdzie jest tekst?! - pyta - na co pada odpowiedź:
- Po co tekst? I tak wszystko jasne!
Mam wrażenie, że jesteśmy w podobnej sytuacji. Nie ma sensu podkreślać kolejnego przykładu następstw działań rządu III PR sprowadzających się do PR-u właśnie. Jeżeli chodzi o "politykę kadrową", pierwsze miesiące nowej kadencji pozbawiły wątpliwości, że czeka nas powtórka "czasów saskich". Wystarczy samo hasło "kondominium". Chociaż, faktycznie, trudne do przewidzenia były takie wydarzenia, jak eliminacja dużej części antysowieckiej elity, zachowanie strony rządowej w tej sprawie, czy z sukcesem przeprowadzaną przez psychiatrę działającego za komuny w ruchu pacyfistycznym funkcjonalną likwidację polskiej armii. Linkuję te zagadnienia nie tylko dlatego, żeby podbić "klikalność", ale również, by pokazać że już po pierwszych miesiącach rządów PO "wszystko było jasne" - wszak np. przygody P. Zyzaka, zanim ktokolwiek przeczytał jego książkę wypisz-wymaluj ilustrują przytoczony wyżej skecz znanego satyryka. Można by je potraktować jako farsę, gdyby nie cały totalniacki kontekst. Do czego jednak zmierzam?
Ano do tego, że obserwując zarówno to, co się dzieje po prawej stronie sceny politycznej, jak i blogosfery - mam wrażenie, iż zaczęliśmy się dzielić nie na zwolenników idei Dmowskiego i Piłsudskiego, czy sympatyków "G.P." i RM, a nawet - "na Boga!" - jak od jakiegoś czasu zakrzykują w telewizjach przedstawiciele SLD, czy sympatyzujący z PO celebryci... na wierzących i niewierzących... Tylko na przyjmujących warunki obowiązujące w "Domu Wielkiego Brata" oraz nimi niezainteresowanych.
Powiedzmy sobie jasno - Rubikon został już dawno przekroczony. Albo strona, która w dyskusjach o Polsce w ogóle operuje pojęciem państwa narodowego - a nie np. "ten kraj" (jak wiemy ze "Szkiełka" - w tym kraju żyć się nie da) - stanie razem, albo będziemy sobie kwękać w internecie na ten niedobry świat. Skąd w tym wszystkim motyw Big Brothera? Ano stąd, że np. ludzie z partii Między Kuchnią a Salonem (znani w półświatku z przywłaszczonej nazwy "PJN") wyraźnie wybrali ersatz polityki proponowany przez "przyjazne media". Joanna Kluzik-Rostkowska gotowała więc w TVN-owskim "MKaS" pomidorową, wcześniej delegacja "Dzień dobry TVN" odwiedziła rodzinę Poncyliuszów, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że pan Paweł od Mikołaja dostał czerwoną piżamkę. Ostatnio cały festiwal Michała Kamińskiego w kolejnych programach A. Morozowskiego. Od "spontanicznego" odczytania wiersza Słonimskiego po "martyrologię" z okazji utraty stołka szefa frakcji w PE. Oczywiście można na chwilę założyć, że mamy do czynienia naiwnymi ideowcami... Moim pierwszym skojarzeniem był jednak J. Korwin-Mikke brylujący u T. Drozdy w TVP Kwiatkowskiego i Czarzastego. Toż to wielka antysystemowość i dyskryminacja przez media... Sytuacja nie była tak poważna, jak dzisiaj, jednak dobrze pamiętamy realia Rywinlandu. I to warto mieć na uwadze. Podobnie, jak wyraźnie zarysowane układy towarzyskie.
Reasumując - w jak najlepiej pojętym interesie już nie tylko naszym, ale "tego kraju" jest odrzucenie zasad "Wielkiego Brata" i trzymanie się razem. Z tej perspektywy, mimo zdrowej zasady ograniczonego zaufania znanej np. z realiów prowadzenia samochodu - powiedzmy sobie wprost. Wszelkie sianie zamieszania po naszej stronie w tej chwili to wybór zgodny z propozycjami Wielkiego Brata.
Jeżeli teraz nie staniemy razem, i nie podtrzymamy tego, niezależnie od wyników wyborów - w przyszłości może to nie mieć większego znaczenia. Wiecie, że zwykle staram się unikać wielkich słów. Tym razem jednak, w ciągu najbliższych kilku lat, gra będzie szła o wszystko. W tym przypadku: o Polskę. Po co więc tekst - skoro wszystko jasne?
ZOMO-wcy widzą uciekającego człowieka z paczką bibuły pod pachą. Dogonili go, stłukli, rzucili na glebę ze zwyczajowymi tekstami o "odpowiedzialności za działanie na szkodę porządku socjalistycznego". W pewnym momencie jeden z nich sięga po paczkę, przecina sznurek - a tu się wysypują czyste, niezapisane, arkusze.
- Panie, są ulotki, ale gdzie jest tekst?! - pyta - na co pada odpowiedź:
- Po co tekst? I tak wszystko jasne!
Mam wrażenie, że jesteśmy w podobnej sytuacji. Nie ma sensu podkreślać kolejnego przykładu następstw działań rządu III PR sprowadzających się do PR-u właśnie. Jeżeli chodzi o "politykę kadrową", pierwsze miesiące nowej kadencji pozbawiły wątpliwości, że czeka nas powtórka "czasów saskich". Wystarczy samo hasło "kondominium". Chociaż, faktycznie, trudne do przewidzenia były takie wydarzenia, jak eliminacja dużej części antysowieckiej elity, zachowanie strony rządowej w tej sprawie, czy z sukcesem przeprowadzaną przez psychiatrę działającego za komuny w ruchu pacyfistycznym funkcjonalną likwidację polskiej armii. Linkuję te zagadnienia nie tylko dlatego, żeby podbić "klikalność", ale również, by pokazać że już po pierwszych miesiącach rządów PO "wszystko było jasne" - wszak np. przygody P. Zyzaka, zanim ktokolwiek przeczytał jego książkę wypisz-wymaluj ilustrują przytoczony wyżej skecz znanego satyryka. Można by je potraktować jako farsę, gdyby nie cały totalniacki kontekst. Do czego jednak zmierzam?
Ano do tego, że obserwując zarówno to, co się dzieje po prawej stronie sceny politycznej, jak i blogosfery - mam wrażenie, iż zaczęliśmy się dzielić nie na zwolenników idei Dmowskiego i Piłsudskiego, czy sympatyków "G.P." i RM, a nawet - "na Boga!" - jak od jakiegoś czasu zakrzykują w telewizjach przedstawiciele SLD, czy sympatyzujący z PO celebryci... na wierzących i niewierzących... Tylko na przyjmujących warunki obowiązujące w "Domu Wielkiego Brata" oraz nimi niezainteresowanych.
Powiedzmy sobie jasno - Rubikon został już dawno przekroczony. Albo strona, która w dyskusjach o Polsce w ogóle operuje pojęciem państwa narodowego - a nie np. "ten kraj" (jak wiemy ze "Szkiełka" - w tym kraju żyć się nie da) - stanie razem, albo będziemy sobie kwękać w internecie na ten niedobry świat. Skąd w tym wszystkim motyw Big Brothera? Ano stąd, że np. ludzie z partii Między Kuchnią a Salonem (znani w półświatku z przywłaszczonej nazwy "PJN") wyraźnie wybrali ersatz polityki proponowany przez "przyjazne media". Joanna Kluzik-Rostkowska gotowała więc w TVN-owskim "MKaS" pomidorową, wcześniej delegacja "Dzień dobry TVN" odwiedziła rodzinę Poncyliuszów, dzięki czemu dowiedzieliśmy się, że pan Paweł od Mikołaja dostał czerwoną piżamkę. Ostatnio cały festiwal Michała Kamińskiego w kolejnych programach A. Morozowskiego. Od "spontanicznego" odczytania wiersza Słonimskiego po "martyrologię" z okazji utraty stołka szefa frakcji w PE. Oczywiście można na chwilę założyć, że mamy do czynienia naiwnymi ideowcami... Moim pierwszym skojarzeniem był jednak J. Korwin-Mikke brylujący u T. Drozdy w TVP Kwiatkowskiego i Czarzastego. Toż to wielka antysystemowość i dyskryminacja przez media... Sytuacja nie była tak poważna, jak dzisiaj, jednak dobrze pamiętamy realia Rywinlandu. I to warto mieć na uwadze. Podobnie, jak wyraźnie zarysowane układy towarzyskie.
Reasumując - w jak najlepiej pojętym interesie już nie tylko naszym, ale "tego kraju" jest odrzucenie zasad "Wielkiego Brata" i trzymanie się razem. Z tej perspektywy, mimo zdrowej zasady ograniczonego zaufania znanej np. z realiów prowadzenia samochodu - powiedzmy sobie wprost. Wszelkie sianie zamieszania po naszej stronie w tej chwili to wybór zgodny z propozycjami Wielkiego Brata.
Jeżeli teraz nie staniemy razem, i nie podtrzymamy tego, niezależnie od wyników wyborów - w przyszłości może to nie mieć większego znaczenia. Wiecie, że zwykle staram się unikać wielkich słów. Tym razem jednak, w ciągu najbliższych kilku lat, gra będzie szła o wszystko. W tym przypadku: o Polskę. Po co więc tekst - skoro wszystko jasne?
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
15 komentarzy
1. oby to do wszystkich dotarło....
"Wszelkie sianie zamieszania po naszej stronie w tej chwili to wybór zgodny z propozycjami Wielkiego Brata."
Prawica chlubi sie tym, że myśli, pokażmy do tego, że rozumiemy powagę sytuacji.
Nie dostaniemy już długo takiej szansy.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. @Foxx
"Jeżeli teraz nie staniemy razem, i nie podtrzymamy tego, niezależnie od wyników wyborów - w przyszłości może to nie mieć większego znaczenia"
To jest absolutne minimum, o którym powinniśmy wszyscy pamiętać.
3. A propos PJN obserwuję
A propos PJN obserwuję właśnie u siebie jak lokalne odpadki quasiprawicowe i...lewicowe czy wręcz komusze tworzą nowe struktury łasząc się do tworu zwanego złośliwie Forsa jest.... Żeby było weselej nowe struktury zapewne ich wchłoną, w końcu nie liczy się jakość kadr tylko ich "bytność" na scenie, najlepsi są wieloetatowcy: od SLD po LPR, Samoobronę i PO do...
:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'
4. Foxx, "WSZYSTKO JASNE - słowo zza ściany domu Big Brothera"
[...] Reasumując - w jak najlepiej pojętym interesie już nie tylko naszym, ale "tego kraju" jest odrzucenie zasad "Wielkiego Brata" i trzymanie się razem. Z tej perspektywy, mimo zdrowej zasady ograniczonego zaufania znanej np. z realiów prowadzenia samochodu - powiedzmy sobie wprost. Wszelkie sianie zamieszania po naszej stronie w tej chwili to wybór zgodny z propozycjami Wielkiego Brata. [...]
Foxx http://blogmedia24.pl/node/44428
Słowa kluczowe: BOLSZEWIZATOR versus INTEGRATOR et MAM NADZIEJĘ, ŻE PRZETRWA PROMETEJSKA WIZJA POLSKIEJ POLITYKI
_______________________________________________________________________________
Zacytuję teraz fragment tekstu z niedzieli 11 kwietnia 2010 zatytułowanego: "Mam nadzieję, że przetrwa prometejska wizja polskiej polityki". Rzeczywiście miałem wtedy nadzieję, że zajmiemy się naszym odejściem do przodu. Niestety zajęliśmy się komentowaniem tego, co usłużnie podsuwają nam nasi przeciwnicy. To jest błąd, pisał o tym szuan, pisał Aleksander Ścios. Nasi przeciwnicy chcą, abyśmy się tym zajmowali i robimy to, co Oni chcą. Odrzućmy więc propozycje Wielkiego Brata. A oto ten zapowiadany fragment:
_______________________________________________________________________________
To nie tylko "Cui bono", o którym pisze Foxx. [...] Teraz najważniejsze jest co innego. Z tego właśnie powodu wracam do słów Magdy Przełomiec. "Mam nadzieję, że przetrwa prometejska wizja polskiej polityki". Tę nadzieją musimy obronić. [...]
Słowa o wizji są symbolicznym nawiązaniem do tradycji i myśli ambitnej postawy geopolitycznej, sugerowanej Polsce i Polakom przez Jana Pawła II. Nie jest przypadkiem data i chwila tej tragedii. Dokładnie w przeddzień tego samego święta, również w sobotę, pięć lat temu, odszedł Wielki Polski Przywódca, ambitny polski polityk, forsujący wielką misję geopolityczną.
To jest ten znak, którego wszyscy szukamy. Polska misja geopolityczna, to także wielkie codzienne zadanie przetrwania polskiej kultury, historii i tożsamości narodowej. Polska misja geopolityczna, to także nieuchronny koniec dyktatury ciemniaków, kres ociekających kundlizmem i małością, sparaliżowanych kolonialną mentalnością elit władzy w Polsce. Skupmy się więc na wyzwaniu, które niewątpliwie stoi przed nami. Tyle na tę chwilę.
_______________________________________________________________________________
michael 11/04/2010 - 20:42
michael
5. słuszne, tyle że...
... trza se otwarcie powiedzieć, że np. lewackie jaczejki w rodzaju baranków Korwina to ani prawica, ani patriotyczne.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
6. Łatwo pisać: trzymajmy się razem,
pytanie: kto z kim?
Ja się trzymam z tymi, ktorych znam i ktorym ufam, a nie ma ich zbyt wielu. Może nawet mieszczą się na palcach jednej dłoni. (:
pozdrawiam
7. Triarius
Tu akurat zgadzam się w stu procentach, a nawet z rekontrą.
michael
8. Maryla
Właśnie wykorzystanie tej szansy mam na myśli.
9. Kazef
Otóz to, chociaz patrząc na słowa i czyny niektórych osób - paradoksalnie wygląda na maksimum...
10. Uni
To u Was faktycznie coś z tego się lepi? U nas to raczej "krewni i znajomi królika"...
11. Michaelu
Własnie się na tym wyzwaniu skupiamy - mój wpis do wezwanie do unikania "dekoncentracji", której fale coraz szybciej napływają...
12. Tygrysie
Jasne, ale dość skutecznie uwodzą kolejne pokolenia wartościowych małolatów.
13. Kisiel
W moim przypadku nie tylko łatwo pisać, ale - przy odrobinie wysiłku - rzecz jest mozliwa do wykonania. Oczywiście sytuacja trochę zmusza do działań w stylu Państwa Podziemnego - w kilkuosobowych "komórkach". Sam napisalem o "zasadzie ograniczonego zaufania". Obserwuję jednak ostatnio, że wobec różowej ofensywy konsolidują się środowiska nie ufające sobie z zasady. Dość przytoczyć wspomniane przeze mnie "G.P." i RM, czy też skład, który szedł w Marszu Niepodległości. Nie chodzi o to, żeby "rzucać się sobie w ramiona", czy rezygnować z własnych pryncypiów. W mojej ocenie naprawdę znajdujemy się w sytuacji zbliżonej do tej, w której była Armia Krajowa, w ramach której - mimo frakcyjnych tarć - współpracowali patrioci - od socjalistów, przez piłsudczyków po narodowców. Nikt ze swoich pryncypiów nie rezygnował, gdy chodziło o Polskę.
Oczywiście, mamy inne realia, za oknem nikt nie strzela - wręcz jest sielsko-anielsko. Ryzykujemy najwyżej utratą pracy, czy "wilczym biletem". Sytuacja jest jednak bardzo poważna. Jedną z odpowiedzi na pytanie "z kim współpracować" jest niezmiennie BM24 i Fundacja VeS. Jesteśmy bardzo różni, przychodzimy z rozmaitych stron, a kolejne projekty się udają. Ten rok jest "powiedzeniem 'sprawdzam'" środowiskom patriotycznym. Alternatywy dla "stanięcia ramię w ramię" nie widzę. Tym samym założenia, że ktoś sabotujący to działanie występuje "w dobrej wierze" - również.
Pozdrowienia.
14. ...
to jest właśnie kwintesencja postpolityki - słabszy ustala tzw. dżentelmeńską konwencję, żeby się zbytnio nie ubrudzić, ale zawsze zadaje cios poniżej pasa, gdy nikt nie widzi...
Jarosław otarł się o tę postpolitykę również z fatalnym skutkiem, zrezygnował ze swojej charyzmy i przez moment udawał postpolityczną pacynkę przed wyborami prezydenckimi (choć jego wyciszenie mogło być częściowo spowodowane traumatycznymi przeżyciami) - był to okres, kiedy był chwalony przez media za swoją ugodowość, poprawę stylu etc.
15. przypoinam - to coraz bardziej aktualne
Reasumując - w jak najlepiej pojętym interesie już nie tylko naszym, ale "tego kraju" jest odrzucenie zasad "Wielkiego Brata" i trzymanie się razem. Z tej perspektywy, mimo zdrowej zasady ograniczonego zaufania znanej np. z realiów prowadzenia samochodu - powiedzmy sobie wprost. Wszelkie sianie zamieszania po naszej stronie w tej chwili to wybór zgodny z propozycjami Wielkiego Brata.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl