Kto manipuluje informacjami ws. smoleńskiej katastrofy?

avatar użytkownika kawka

„Wprost” wziął się do ujawniania in formacji z akt smoleńskiej katastrofy. Najpierw była „wrzutka” dotycząca gen. Andrzeja Błasika – jak nie ma twardych dowodów, że siedział za sterami TU 154 M, to przynajmniej trzeba napisać, że prokuratura zajmuje się tym wątkiem. Niech czytelnicy nie mają jasnej sytuacji, niech rozmyślają. Obrzydliwość, czy chłopcy Lisa nie mają za grosz współczucia? Nie domyślają się, co czuje zona ś.p Pana  Generała, co czuja jego bliscy?

Później była kolejna rewelacja – poseł Leszek Deptuła dzwonił do żony tuż przed katastrofą. A skąd mądrale z „Wprost” wiedzą, że tuż przed? A może w trakcie lub tuz po? Ś.p Leszek Deptuła miał nagrać się na pocztę głosową żony Joanny. Słychać było krzyk „Asia, Asia”, głosy tłumu, trzaski. Nagrania nie ma, bo zostało skasowane, ABW nie zrobiła jeszcze badań. No i  nie ma bilingów, chociaż ich zdobycie jest najprostszą sprawą. Większość osób miała telefony służbowe ( np. funkcjonariusze BOR czy posłowie i te bilingi przyszły do tychże instytucji wraz  z rachunkami telefonicznymi.

Ale po co zajmować się „szczegółami” skoro są media? Które przygotują swój „raport” ( a jakże!) i go opublikują. Co ciekawe, tuż przez zapowiadanym od tygodni podsumowaniem prac zespołu Antoniego Macierewicza d.s. wyjaśnienia smoleńskiej katastrofy.

16 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. czy chłopcy Lisa nie mają za grosz współczucia?

ta hiena Lis ma mieć sumienie?
WPROST został odzyskany , aby dąć w jedna trąbę z pozostałymi. A Lis jest w konotacji "służbowej" duzo wyżej od innych funkcjonariuszy.

pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kawka

2. Utajnione bilingi

"Wprost"napisał, że BOR-u nie było na lotnisku w momencie katastrofy ( zeznania oficerów BOR) czyli gen., Janicki kłamie aż się kurzy. Nie ma też bilingów i ciekawe, kiedy zostaną włączone do akt. Bo może się okazać, że "Gazeta Polska" nie mijała się z prawdą pisząc, że niektóre ofiary przeżyły katastrofę.

avatar użytkownika Maryla

3. ciekawe, czy REM zapała oburzeniem i uderzy piorunem w Lisa?

Publikacje "Gazety Polskiej" i "Naszego Dziennika" o tym, że funkcjonariusz BOR Jacek Surówka, który zginął w katastrofie smoleńskiej, miał dzwonić do żony po rozbiciu się samolotu, naruszyły podstawową zasadę rzetelnego dziennikarstwa tj zasadę prawdy - oceniła Rada Etyki Mediów.

Chodzi o publikacje "Gazety Polskiej" i "Naszego Dziennika", które na początku tygodnia napisały, że 10 kwietnia już po rozbiciu się TU154M, lecący nim funkcjonariusz BOR Jacek Surówka miał powiedzieć żonie przez telefon, że jest ciężko ranny w nogi i że "dzieją się tu rzeczy straszne". Następnie połączenie miało zostać przerwane.

Żona funkcjonariusza BOR Krystyna Surówka zaprzeczyła tym doniesieniom. W rozmowie z TVN24 powiedziała m.in że "to bardzo bolesna nieprawda". Mówiła, że mąż do niej nie dzwonił, a ostatnim kontaktem z nim był sms, który mąż wysłał jej z pokładu samolotu, jeszcze przed startem. Później - jak mówiła wdowa po funkcjonariuszu BOR - nie było żadnego kontaktu.

REM oceniła w oświadczeniu przesłanym dzisiaj PAP, że artykuły "Gazety Polskiej" i "Naszego Dziennika" zawierają "nieudokumentowane, sensacyjne hipotezy dotyczące rzekomych zdarzeń na lotniku po katastrofie".

Rada podkreśliła, że informacjom podanym przez te gazety zaprzeczyła kategorycznie wdowa po Jacku Surówce.

"Nie ma żadnych danych potwierdzających tę hipotezę, zatem autorzy publikacji naruszyli podstawową zasadę rzetelnego dziennikarstwa, tj. zasadę prawdy. Kłamliwe artykuły naruszają także inne zasady zapisane w Karcie Etycznej Mediów: zasadę uczciwości, szacunku i tolerancji, która nakazuje liczyć się z wrażliwością osób będących bohaterami publikacji medialnych oraz zasadę kierowania się dobrem odbiorcy" - napisano w oświadczeniu.

W opinii REM dobro odbiorcy zostało przez "Gazetę Polska" i "Nasz Dziennik" "szczególnie wystawione na szwank, gdyż nieprawdziwe publikacje o katastrofie jątrzą świadomość nie tylko rodzin ofiar, ale wszystkich odbiorców, podsycają złe emocje, rodzą podejrzliwość i odruchy nienawiści".

REM uważa "tego rodzaju dziennikarstwo za wyjątkowo naganne i szkodliwe społecznie".

Rada wydała opinię w sprawie obu publikacji, odpowiadając na prośbę prezes Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krystyny Mokrosińskiej.

http://wiadomosci.onet.pl/media/rem-krytykuje-gazete-polska-i-nasz-dzien...

Fragment rozmowy z Magdaleną Bajer, przewodniczącą Rady Etyki Mediów

Dzień dobry, nazywam się Katarzyna Orłowska-Popławska. Jestem zastępcą redaktora naczelnego "Naszego Dziennika". Widziałam Państwa oświadczenie w PAP. Chcę spytać, czy czytała Pani w "Naszym Dzienniku" domniemany artykuł dotyczący rzekomego telefonu ppor. Jacka Surówki do żony?
- No nie, nie czytałam, ale koledzy mi mówili.

Aha, koledzy Pani mówili i podpisała się Pani pod oświadczeniem krytykującym "Nasz Dziennik" za artykuł, którego nie widziała Pani na oczy i nie ma Pani pewności, że w ogóle takowy był? Jak można w ten sposób postępować?!
- No, a nie pisaliście?

Proszę Pani, tak się składa, że jestem odpowiedzialna za wszystkie publikacje w dziale "Polska", i zapewniam Panią, że nigdy takiego artykułu, powtarzam - nigdy - na taki temat nie było. Nigdy żaden z naszych dziennikarzy nawet nie użył nazwiska ppor. Surówki w tekście. Nazwisko podporucznika nigdy nie padło w żadnej z naszych publikacji.
- No to może było w innych działach...

Nie, nie było. Jest Pani w stanie podać tytuł i datę takowej publikacji?
- No nie, ale w takim razie skąd to wszystko się wzięło?

Pani pyta mnie, skąd "to się wzięło". To chyba ja jestem uprawniona do zadawania takich pytań i oczekuję wyjaśnień. Więc pytam: skąd "to", czyli Państwa oświadczenie, "się wzięło"? Dlaczego krytykują Państwo "Nasz Dziennik" za artykuł, który nigdy się w "Naszym Dzienniku" nie ukazał?
- No, ale przecież piszecie o katastrofie.

Owszem. O katastrofie piszemy, jak najbardziej. Ale jest różnica między pisaniem o katastrofie a pisaniem o konkretnym telefonie ppor. Surówki. Oczekuję od Pani wyjaśnień i zapewniam, że nie zostawimy tej sprawy niewyjaśnionej.
- No dobrze, wyjaśnię to.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20101018&typ=po&id=po02.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Biskup KEA, Smolensk 10 IV 2010: "przezylem dramat, ale dzieja s

Taki dziwny komentarz na http://www.niezalezna.pl/artykul/deptula_dzwonil_do_zony/40823/1 znalazlem:

"Podobne doswiadczenie miał biskup kosciola ewangielicko-augsburskiego, ktory po wypadku 10 kwietnia w Smoleńsku otrzymal od niego wiadomość : " przezylem dramat, ale dzieja sie rzeczy dziwne.... " ( biskup ten zostal zamordowany 14 kwitnia w pozorowanym wypadku samochodowym pod Krakowem ).

Tych przypadkow jest wiecej, chociazby z operatorem Wiktora Batera - Knyżem, ktorego zamordowano w kwietniu b. r.."

* * * *
http://www.kosciol.pl/article.php/20100419123410855

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

5. @Maryla

Takie informacje nalezy skrzetnie zbierac i archiwizowac - jako dowod. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika transfokator

6. Jest nadzieja

Zerknijcie na "ŹRÓDŁA PRAWDY BIJĄ" (http://niezalezna.pl/blog/show/id/3344)

avatar użytkownika Maryla

7. teraz w TVP INFO

leci taka manipulacja na temat katastrofy, że Urban może się schować.

Nie wierzę własnym uszom, ale tak jest!

Powtarzanie kłamstw moskiewskich - piloci, naciski, rozmowa Lecha z Jarosławem, fałszywy odczyt z czarnych skrzynek.

KOMUNA WRÓCIŁA Z JEJ FUNKCJONARIUSZAMI Z BEZPIEKI.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

8. @Maryla

To juz druga odslona w publicznej tej parszywej, klamliwej propagandy! Hanba! T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika kawka

9. Czy to już było?

Czy chodzi o ZAKUPIONY przez polską , publiczną TVP czyli za państwowe pieniądze (pan płaci, pani płaci ) film, który został wyemitowany 10 ( chyba października) o którym było głośno na portalach jako o klasycznej, sowieckiej dezinformacji? Może warto pisać do KRRiT w tej spawie? Kto za to odpowiada a przede wszystkim, kto podjął taka decyzję.

avatar użytkownika Selka

10. @Maryla

To próba "zaszczekania" tego, co wyłazi na wierzch!

A CO UNY mają mówić? Sypie się to całe ichnie i ruskie sledztwo w sposób dramatyczny.

Jest jeszcze coś - jakieś dziwne wieści plączą sie w sieci, że kolega Putin może zechcieć "wymienić ekipę" przez spuszczenie im na łeb całej odpowiedzialności za Smoleńsk :)

Prawdę mówiąc - zupełnie w to nie wierzę, a to czego słuchasz - to najprawdopodobniej taka padgatowka pod...kur(w)iozalny raport MAKa: będzie taki, jak brzmiał telefon Sikorskiego do J.K. - "wina pilotów". Dziś w TVP-Info ponoć przed 24.00 powtarzany był ten film ruskich o Smoleńsku (Katyński syndrom, czy jakoś tak) - wiadomo, co miał "wyjaśniać".

Ech...słuchałam dziś dużą część dnia PR III - brzęczała sobie w tle, i sama słyszłałm conajmniej 5x odczytywaną całą! liste pasażerów feralnego Tu-154; cały program III-ki stonowany, wspominkowy, mądry. Można - jak sie chce.
Co zrobić z tymi bydlakami z Polsatu/WSI/ a szczególnie z WSI24? Zacząć prać po pyskach?
Jeśli sie nie zaczną sami bać o swoje "facjaty", to nie ma na nich kary ludzkiej ni boskiej na tym łez padole.

Selka

avatar użytkownika Maryla

11. @kawka

Pisalismy do KRRiT

http://blogmedia24.pl/node/38831

I

http://blogmedia24.pl/node/38050

w sprawie emisji tej propagandówki mozna napisać do nowej dyrekcji TVP.

OFICJALNY PROTEST że dzisiaj powielili tę kłamliwą propagandę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Co zrobić z tymi bydlakami z Polsatu/WSI/ a szczególnie z WSI24?

opisywać po nazwisku - każdego dnia każdą manipulację i kłamstwo.

Każdemu załozyć "TECZKĘ" - przyponiam, że taki projekt juz się zrodził, tylko trzeba go dopracować .
Dopisać do regulaminu - PROJEKTU UNICORNA naszej nagrody i antynagrody BM24.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

13. @kawka, Selka

Tak, dzis wyemitowali ten sam film, wlasnie sie skonczyl. Ja nagralam na video (dla mamy, bo prosila), zeby miec dowod tej podlosci.T

@Maryla
Ten oficjalny protest trzeba uzasadnic. Jakby co, to nagralam i mam dowod(wypowiedzi i sformulowania uzyte w tym filmidle).

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Rekin

14. Po takiej kompromitacji z potępieniem "ND"

cała REM powinna się zapaść pod ziemię.

avatar użytkownika Maryla

15. ZNÓW STEK BZDUR bez potwierdzenia przez TVN24 ,Rzepę i WPROST

Na cztery miesiące przed katastrofą w Smoleńsku w maszynie, która rozbiła się podczas podejścia do lądowania na lotnisku Siewiernyj awarii uległ jeden z wysokościomierzy barometrycznych - informuje serwis tvn24.pl.

21 grudnia 2009 roku Tu-154M o numerze bocznym 101 wrócił do kraju z remontu, jaki odbywał się w rosyjskich zakładach w Samarze. 7 stycznia 2010 roku odbył się lot testowy, który miał sprawdzić czy wszystkie urządzenia na pokładzie samolotu działają poprawnie. Lot sprawdzający trwał około 90 minut. Maszynę pilotował kpt. Arkadiusz Protasiuk, który siedział za sterami również 10 kwietnia. Jedyny problem, jaki stwierdzono dotyczył telefonu satelitarnego, który przez 40 minut nie mógł się zalogować do sieci.

Gdy tego samego dnia Tupolew wyleciał w pierwszy, normalny lot okazało się, że tuż po starcie z Okęcia nastąpiło wyłączenie wysokościomierza barometrycznego. Uszkodzenie to spowodowało również niewłaściwą pracę systemu nawigacyjnego UNS. O awarii po raz pierwszy, pod koniec czerwca, mówił kpt. Grzegorz Pietruczuk z 36 specjalnego pułku lotnictwa transportowego.

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/przed-katastrofa-tu-154-mial-awarie,1,376...

"Wprost" ujawnia zeznania świadków ze smoleńskiego śledztwa. Wśród nich jest informacja o telefonie z pokładu spadającego Tu-154 i braku BOR-u na lotnisku
Potem nagranie się skasowało. Dzień później kobieta poinformowała o wszystkim Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która miała odnaleźć nagranie i je zbadać.

Prezydent chroniony bez broni

Z tego co mieli ustalić prokuratorzy wynika, że na lotnisku w Smoleńsku nie czekali funkcjonariusze BOR, jeśli nie liczyć kierowcy ambasadora Polski w Rosji Jerzego Bahra. Nie zaliczano go jednak do grupy ochraniającej przyjazd prezydenta. Na obecność Polaków na lotnisku mieli nie zgodzić się przedstawiciele rosyjskich służb.

Tak jak nie zgodzili się na uzbrojenie ochroniarzy polskiego prezydenta. Ci, którzy oczekiwali w Katyniu nie mieli żadnej broni służbowej. "Otrzymaliśmy informację, że służby rosyjskie nie wyrażają zgody na wwóz i posiadanie przez nas broni służbowej" - miał zeznać jeden z ochroniarzy. Pistolety typu Glock 17 posiadali jedynie oficerowie ochrony na pokładzie tupolewa.

Kto siedział za sterami?

Prokuratorzy mają też poświęcać bardzo dużo energii badaniu hipotezy, czy gen. Andrzej Błasik siedział za sterami samolotu. O jego relacje z załogami rządowych samolotów śledczy wypytywali pilotów, ich rodziny, znajomych, łącznie kilkanaście osób.

http://www.rp.pl/artykul/459542,558049.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

16. @Maryla

Wiadomym ludziom i sluzbom wlasnie chodzi o taka dezinformacje i zakodowanie w glowach slepych i gluchych na prawde takich "kwiatkow". T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.