GAZPROM zapłacił AGORZE za kolejną reklamę? "SPASIBA" od AGORY i Michnika .Niech idą precz!

avatar użytkownika Maryla

Leninowska zasada organizatorskiej roli prasy uległa poszerzeniu. Już nie tylko organizuje się społeczeństwo ku dobremu – to stało się trudne, bo większość społeczeństwa gazet nie czyta – ale, być może jako kompensację, organizuje się rząd, opozycję, koalicje, programy partyjne, ustawodawstwo. (M.Rybiński)

Ciekawe, kiedy Naród się obudzi i powie SPASIBA tym wszystkim ludziom ?

Kolejna hucpa na grobach 96 ofiar katastrofy pod Smoleńskim. Coraz więcej wskazuje, ze mógł być to zamach na państwo polskie.

1 maja Komunistyczna Partia Polski defilowała z sierpem i młotem po ulicach Warszawy

Trocki w Warszawie, Życiński w Lublinie

Pochody przeszły przez stolicę. 1 maja

http://www.fakt.pl/Pochody-przeszly-przez-stolice-FOTO,galeria-artykulu,...


GAZPROM wykupił kolejną reklamę? Po ITI "SPASIBA" od AGORY i Michnika

Internauci - odpowiemy walterowcom spasiba?

Lista trumniarzy III RP - hieny cmentarne polityczne i medialne.

Адам Михник. "Польша, Россия, Европа". Выступление в "Билингве". 25 październik 2008


Więcej... http://wyborcza.pl/0,0.html#ixzz0n3GB3TrU


Jerzy Antczak, reżyser
Jerzy Baczyński, redaktor naczelny "Polityki"

Hanna Bakuła, malarka, pisarka, publicystka

 

Małgorzata Balasińska, romanistka

 

Jadwiga

 

Barańska, aktorka

 

prof. Agata Bielik-Robson, filozof, Polska Akademia Nauk, Uniwersytet Warszawski

 

Anna Bikont, dziennikarka

 

Seweryn Blumsztajn, dziennikarz

 

Jacek Bocheński, pisarz

 

dr Henryka Bochniarz, prezydent Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan, b. minister przemysłu

 

Teresa Bogucka, publicystka

 

ks. Adam Boniecki MIC, redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego"

 

Halina Bortnowska-Dąbrowska, publicystka, przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka

 

prof. Jerzy Bralczyk, językoznawca, Uniwersytet Warszawski

 

prof. Michał Bristiger, muzykolog, prezes Stowarzyszenia De Musica

 

Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich

 

Andrzej Brzeziecki, redaktor naczelny "Nowej Europy Wschodniej"

 

Beata Chmiel, menedżer kultury, członek Rady Programowej Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w Warszawie.

 

dr Włodzimierz Cimoszewicz, senator, b. premier

 

Izabella Cywińska ,reżyser, dyrektor artystyczny Teatru Ateneum w Warszawie, b. minister kultury

 

prof. Przemysław Czapliński, historyk literatury, Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu

 

Krzysztof Czyżewski, dyrektor Ośrodka "Pogranicze - sztuk, kultur, narodów" w Sejnach

 

Jan Andrzej Dąbrowski, prezes Kolegium Europy

 

Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego we Wrocławiu

 

Waldemar Dąbrowski, dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, b. minister kultury

 

prof. Janusz Degler, historyk literatury, teatrolog, Uniwersytet Wrocławski

 

Krystyna Demska-Olbrychska, teatrolog

 

prof. Stanisław Dubisz, językoznawca, Uniwersytet Warszawski

 

Magdalena Dudzińska, pisarka

 

Andrzej Dudziński, rysownik, grafik

 

dr Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia

 

Feliks Falk, reżyser

 

Elżbieta Ficowska, pedagog

 

Tomasz Fiałkowski, redaktor

 

prof. Magdalena Fikus, genetyk, Polska Akademia Nauk

 

ppłk Tadeusz Filipkowski, członek Rady Naczelnej Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, prezes Fundacji Filmowej Armii Krajowej

 

prof. Aleksander Fiut, historyk literatury, Uniwersytet Jagielloński

 

Hanna Flis-Kuczyńska, dziennikarka

 

Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki w Krakowie

 

prof. Maciej Geller, fizyk, Uniwersytet Warszawski, dyrektor Festiwalu Nauki w Warszawie

 

prof. Michał Głowiński, teoretyk i historyk literatury, Polska Akademia Nauk

 

prof. Stanisław Goldstein, matematyk, Uniwersytet Łódzki

 

dr Agnieszka Graff, pisarka, publicystka, Uniwersytet Warszawski

 

dr Hieronim Grala, historyk, Uniwersytet Warszawski

 

Anka Grupińska, pisarka, dziennikarka

 

Julia Hartwig, poetka

 

prof. Jerzy Hausner, ekonomista, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie, b. wicepremier

 

Agnieszka Holland, reżyserka

 

ks. prof. Wacław Hryniewicz OMI, teolog, Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II

 

prof. Danuta Hübner, posłanka do Parlamentu Europejskiego, b. komisarz Unii Europejskiej ds. polityki regionalnej

 

prof. Andrzej Jajszczyk, Akademia Górniczo-Hutnicza w Krakowie

 

Krystyna Janda, aktorka

 

prof. Maria Janion, historyczka literatury

 

prof. Jerzy Jarzębski, historyk literatury, Uniwersytet Jagielloński

 

Ksawery Jasieński, lektor radiowy i telewizyjny

 

prof. Jerzy Jedlicki, historyk idei, Polska Akademia Nauk

 

dr Adolf Juzwenko, historyk, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu

 

prof. Janusz Kijowski, reżyser filmowy i teatralny, wiceprezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, dyrektor naczelny i artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Olsztynie, Uniwersytet Warmińsko-Mazurskim

 

dr Jarosław Klejnocki, pisarz, poeta

 

Piotr Kłoczowski, wicedyrektor Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza w Warszawie

 

Krystyna Kofta, pisarka

 

dr Michał Komar, pisarz, Collegium Civitas w Warszawie

 

Marcin Kornak, redaktor naczelny antyfaszystowskiego magazynu "Nigdy Więcej"

 

prof. Alina Kowalczykowa, historyk literatury

 

Nina Kowalewska-Motlik, prezes zarządu New Communications

 

Irena Kowalik, ekonomistka

 

prof. Tadeusz Kowalik, ekonomista, Polska Akademia Nauk

 

Krzysztof Kozłowski, dziennikarz, b. minister spraw wewnętrznych

 

Ewa Krasińska, tłumaczka

 

Krystyna Krynicka, wydawca

 

Ryszard Krynicki, poeta

 

prof. Ireneusz Krzemiński, socjolog, Uniwersytet Warszawski

 

Olga Krzyżanowska, lekarz, b. wicemarszałek Sejmu

 

Waldemar Kuczyński, ekonomista, publicysta, b. minister przekształceń własnościowych

 

Sebastian Kudas, ilustrator, rysownik

 

Danuta Kuroń, Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego w Teremiskach

 

Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej"


Kazimierz Kutz

, reżyser

 

prof. Andrzej de Lazari, historyk idei, Uniwersytet Łódzki

 

prof. Jerzy Limon, anglista, Uniwersytet Gdański, prezes Fundacji Theatrum Gedanense

 

Olga Lipińska, reżyserka

 

Ewa Lipska, poetka


Jan Lityński

, matematyk

 

Krystian Lupa, reżyser

 

Bogusław Lustyk, malarz

 

Joanna Lustyk, prawnik

 

ks. dr Andrzej Luter, teolog, publicysta

 

Marcel Łoziński, reżyser

 

prof. Paweł Machcewicz, historyk, Uniwersytet Warszawski, dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku

 

Bronisław Maj, poeta

 

Janusz Majewski, reżyser

 

prof. Andrzej Mencwel, historyk kultury, Uniwersytet Warszawski

 

prof. Krzysztof Michalski, filozof, Boston University, Uniwersytet Warszawski, rektor Instytutu Nauk o Człowieku w Wiedniu

 

Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety Wyborczej"

 

Krzysztof Myszkowski, pisarz, redaktor naczelny "Kwartalnika Artystycznego"

 

prof. Tomasz Nałęcz, historyk, Uniwersytet Warszawski, b. wicemarszałek Sejmu

 

Zofia Nasierowska, fotografik

 

Małgorzata Nocuń, zastępca redaktora naczelnego "Nowej Europy Wschodniej"

 

prof. Stanisław Obirek, antropolog, Uniwersytet Łódzki

 

Daniel Olbrychski, aktor

 

Joanna Olczak-Ronikier, pisarka

 

prof. Zbigniew Opacki, historyk, Uniwersytet Gdański

 

prof. Wiktor Osiatyński, prawnik, Central European University w Budapeszcie

 

o. Wacław Oszajca SJ, poeta, publicysta

 

prof. Ryszard Otręba, grafik

 

Bohdan Paczowski, architekt

 

Jacek Pałasiński, dziennikarz

 

dr Rafał Pankowski, socjolog, Collegium Civitas, koordynator Centrum Monitorowania Rasizmu w Europie Wschodniej "Nigdy Więcej"

 

Daniel Passent, dziennikarz

 

prof. Krzysztof Pomian, dyrektor naukowy Muzeum Europy w Brukseli

 

prof. Jerzy Pomianowski, pisarz

 

Sławomir Popowski, publicysta

 

prof. Grzegorz Przebinda, rusycysta, historyk idei, Uniwersytet Jagielloński

 

Maciej Maria Putowski, scenograf

 

Wacław Radziwinowicz, dziennikarz

 

Marek Radziwon, dyrektor Instytut Polskiego w Moskwie

 

Antoni Rodowicz, grafik

 

prof. Adam Daniel Rotfeld, b. minister spraw zagranicznych, współprzewodniczący Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych

 

ks. prof. Jacek Salij OP, teolog, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie

 

Janusz Sepioł, senator

 

Andrzej Seweryn, aktor, reżyser

 

Ewa Siemińska-Degler, filmoznawca

 

Natalia Sineaeva-Pankowska, dziennikarka

 

Piotr Skiba, aktor

 

Aleksander Smolar, politolog, prezes Fundacji im. Stefana Batorego

 

Eugeniusz Smolar, Centrum Stosunków Międzynarodowych w Warszawie

 

Józef Stachów, redaktor naczelny krakowskiego wydania "Gazety Wyborczej"

 

Alan Starski, scenograf

 

Wiesława Starska, kostiumolog

 

prof. Jerzy Szaflik, lekarz, Warszawski Uniwersytet Medyczny

 

prof. Wiktoria Śliwowska, historyk, Polska Akademia Nauk

 

prof. Rene Śliwowski, historyk literatury, Uniwersytet Warszawski

 

dr Krzysztof Środa, pisarz

 

prof.

Magdalena Środa

, etyczka, Uniwersytet Warszawski

 

Małgorzata Szczęśniak, scenograf

 

Kazimiera Szczuka, krytyczka literacka

 

Wisława Szymborska, poetka, laureatka Nagrody Nobla

 

Olga Tokarczuk, pisarka

 

prof. Joanna Tokarska-Bakir, antropolog, Uniwersytet Warszawski, Polska Akademia Nauk

 

Teresa Torańska, dziennikarka, pisarka

 

prof. Robert Traba, dyrektor Centrum Badan Historycznych Polskiej Akademii Nauk w Berlinie, redaktor naczelny "Borussia"

 

Grzegorz Turnau, piosenkarz, kompozytor

 

dr Bożena Umińska-Keff, poetka, pisarka, publicystka

 

prof. Jerzy Vetulani, neurobiolog, Polska Akademia Nauk


Andrzej Wajda

, reżyser

 

Krzysztof Warlikowski, reżyser

 

dr hab. Andrzej Waśkiewicz, socjolog, Uniwersytet Warszawski

 

dr Hanna Winogrodzka-Szaflik, lekarz, Warszawski Uniwersytet Medyczny

 

Elżbieta Wojnowska, pieśniarka, kompozytorka, pedagog

 

prof. Jan Woleński, filozof, Uniwersytet Jagielloński

 

prof. Anna Wolff-Powęska, historyk, dyrektor Instytutu Zachodniego w Poznaniu

 

Henryk Woźniakowski, prezes Społecznego Instytutu Wydawniczego "Znak"

 

Ludwika Wujec, działaczka samorządowa

 

Katarzyna Zachwatowicz-Jasieńska, muzyk

 

Krystyna Zachwatowicz-Wajda, scenograf

 

Adam Zagajewski, poeta

 

Adam Zamoyski, historyk, prezes zarządu Fundacji Książąt Czartoryskich w Krakowie

 

Krzysztof Zanussi, reżyser

 

o. dr Maciej Zięba OP, dyrektor Europejskiego Centrum Solidarności w Gdańsku


Jacek Żakowski

, dziennikarz

 

abp Józef Życiński

 

26 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. spasiba?

i za to też?

Co stało się 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Pojednanie ze zbrodniczym okupantem (thaer)

http://thaer.salon24.pl/178185,pojednanie-ze-zbrodniczym-okupantem

Szanowni Państwo!

Nie trzeba było długo czekać na szeroko płynące gesty pojednania z narodem Rosyjskim. Dobry przykład dał nam sam pan premier Putin, czule i troskliwie obejmujący premiera Tuska, dla którego przecież polskość jest czymś „nienormalnym”. Oby tylko nie było to objęcie równe temu, co tak zwany „sowiecki kelner” zaserwował nam po II Wojnie Światowej. W ciągu pierwszych dni po tragedii narodowej, jaka rozegrała się pod Smoleńskiem, do boju ruszyli licznie reprezentowani przez tak zwane „środowiska opiniotwórcze” piewcy postawy pojednania i przebaczenia win. Można odnieść wrażenie, iż ukryci na przestrzeni lat, czekali tylko na odpowiedni moment, aby przystąpić do ataku w imię wielkiej i chwalebnej przyjaźni Polsko-Rosyjskiej. Takim odpowiednim momentem była tragedia pod Smoleńskiem, w której to śmierć poniosły osoby z najwyższej półki sceny politycznej z Prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Nic nie stało na przeszkodzie, aby gesty pojednania płynęły cały czas, jednak co tu dużo ukrywać, spotęgowały się one dopiero po katastrofie. Pytanie czemu dopiero wtedy? Sprawa zdaję się być oczywista. Chodziło o to aby, w myśl od wielu lat stosowanej zasady mówiącej ni mniej ni więcej: „Naród głupi, wszystko kupi”, odwrócić uwagę od meritum sprawy. Mianowicie od możliwych przyczyn katastrofy, od swoistego zrywu narodu oddającego cześć tragicznie zmarłym na służbie. Bowiem, wedle doktryny sowieckiego reżimu, nie ma nic gorszego od zachowań, mających na celu wzmocnienie poczucia jedności oraz patriotyzmu. Patriotyzm od dawien dawna jest wrogiem idei komunizmu, tak więc rzesza zakamuflowanych mimików „salonowych”, musiała zająć czymś umysły społeczeństwa. Próba wymuszenia na narodzie postawy pojednania, niczym as z przysłowiowego rękawa, wyszła ze strony środowiska od lat uważanego przez wielu, za środowisko dzielące Polaków. Pamiętajmy, że środowisko to znajduje swoje rozgrzane do czerwoności korzenie w PZPR, a więc partii dla której słowa „Bóg, honor i ojczyzna” na sztandarze, musiały ustąpić miejsca „Wierności wobec idei komunizmu”. Co więcej w obliczu zbliżającej się tak zwanej rocznicy zakończenia II Wojny Światowej, szerokie grono piewców pojednania, namawia na łamach swych dziennikarskich kolumn do stawiania świeczek na grobach żołnierzy radzieckich, którzy oddali to życie w walce o „wolność” i oswobodzenie europy z faszyzmu. A przecież II Wojna Światowa trwała nadal, chociażby z uwagi na fakt działań wojennych toczących się w rejonie Pacyfiku. Wszystko to miałoby jakikolwiek sens, gdyby nie pomijany przez wielu oraz być może celowo zapomniany fakt, że owi „oswobodziciele” 17 września 1939 roku, przyłożyli do granic Polski swoją czerwoną rękę, nie ukrywając nawet zbrodniczego paktu podpisanego z faszystowskimi Niemcami. Paktu, który to miał na celu zniszczenie wszelkich postaw patriotycznych oraz postaw narodowościowych Polaków. Trzeba być naprawdę wielkim hipokrytą, bądź też celowo pomijać fakty historyczne, aby namawiać Polaków do zapalenia świeczki na grobach czerwonoarmistów. Tak naprawdę nie mamy za co dziękować, bo jakże można dziękować komuś kto w miejsce jednego okupanta, przyprowadził na nasze ziemie drugiego okupanta, który trwał jawnie do czasu powstania III RP, a trwa dalej w swej ukrytej formie. Bo pamiętać należy że „pozorna nieobecność jest wyższą formą obecności”. Co tu jednak dużo ukrywać, namawiającymi do pojednania są środowiska, które swój największy sukces zawdzięczają właśnie temu komunistycznemu okupantowi. Środowiska tak zwanych „artystów”, którzy w dobie PRL byli przysłowiowo rozchwytywani, środowiska licznej „profesury”, która dzięki doskonałym kontaktom ze służbami specjalnymi PRL, mogła liczyć na przywileje pod postacią wyjazdu „na zachód”. Środowiska „niezależnych” dziennikarzy, którzy sterowani za pomocą rozsianej po Polsce agentury sowieckiej, realizują odgórnie narzucone „przekazy dnia” . Muszą oni spłacić swój dług, a namawiając naród do pojednania mogą się temu jawnie przysłużyć. Oby się to im nie udało.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. spasiba ! tawariszcz Stalin



Ukraina: w Zaporożu odsłonięto pomnik Stalina

Ukraina: w Zaporożu odsłonięto pomnik Stalina

 



Przy
akompaniamencie hymnu ZSRR w Zaporożu, na wschodzie Ukrainy, odsłonięto
pomnik Józefa Stalina. W związku z wydanym wcześniej przez sąd zakazem
nie doszło do zapowiadanych wcześniej demonstracji przeciwników
gloryfikacji tyrana.  
»

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Już wiemy co Michnik robił w Moskwie 22.4.2010 (PLK)

Takie odebrał polecenia:

http://wyborcza.pl/1,75478,7843408,Polskie_swiatelko_dla_Rosjan.html

Na tej wizycie 22. 4. 2010:

http://stankleskirozumu.salon24.pl/173526,michnik-przebywa-obecnie-w-rosji

http://stankleskirozumu.salon24.pl/178222,juz-wiemy-co-michnik-robil-w-m...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Co się dzieje !!!! Szaleństwo przyjaźni polsko-rosyjskiej !!!

Nie mogę juz spokojnie usiedzieć.

Co kilka minut w telewizorze widzę oznaki szaleństwa przyjaźni polsko-rosyjskiej. Ok. 23.30 TVN24 pokazywał okręt marynarki rosyjskiej w porcie w Świnoujściu !!!

A więc znowu armia rosyjska/sowiecka ????, W Polsce !!!

Czy to nie idzie za daleko? Czy nie powinniśmy się już bać?

Musimy powiedzieć stop! i to jak najszybciej. Powiedzmy Tuskowi i jego ekipie - dosyć tego. Żenada I katastrofa. Traktują naród jak głupców. A wystąpienia wszystkich z PO urągają minimalnemu poczuciu przyzwoitości i zdrowemu rozsądkowi.

Aby spowolnić kolejne zapędy PO - TYLKO wybór p. Jarosława Kaczyńskiego na Prezydenta RP i mobilizowanie całego Narodu do wymiany ekip politycznych w kolejnych wyborach!!!

Jeśli nam się to nie uda - to czeka nas po raz kolejny SOJUSZ POLSKO-ROSYJSKI !!

http://alan99.salon24.pl/178413,co-sie-dzieje-szalenstwo-przyjazni-polsk...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Wajda, zapal znicz po cichu! (Winnetou)

Elyta z Wajdą na czele myśli, że Polacy palą znicze na hasło, pod wpływem jakiegoś apelu czy wezwania. Nie mieści im się w głowach, że pod Pałac Prezydencki i w inne miejsca związane z tragedią smoleńską szliśmy z własnej woli. Jeśli Wajda czy Szymborska chcą zapalić znicz sowieckiemu najeźdzcy, niech zapalą. Szymborska może nawet wyrecytować któryś ze stalinowskich wierszy.

http://winnetou.salon24.pl/178538,wajda-zapal-znicz-po-cichu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. AGORA szykuje sie do kolejnego SPASIBA PUTIN

Pierwsze arcyprezenty GazWyboru dla Narodu na 10 kwietnia

http://korabita.salon24.pl/293727,pierwsze-arcyprezenty-gazwyboru-dla-na...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. "Z satysfakcją wspominali,

"Z satysfakcją wspominali, jak mordowali czerwonoarmistów"

11:33

OSKARŻENIA W ARTYKULE ROSYJSKIEGO DZIENNIKA "IZWIESTIJA"

"Z satysfakcją wspominali, jak mordowali czerwonoarmistów"

"Polakom
przypomniano o czerwonoarmistach" - podkreśla w poniedziałek dziennik
"Izwiestija", informując o tablicy umieszczonej na...czytaj dalej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. "Polskie obozy śmierci" na tablicy w Słupcy

Słupca w Wielkopolsce: przy drodze krajowej nr 92 stoi głaz
upamiętniający 90. rocznicę odzyskania niepodległości przez Polskę. Na
nim ślady po kleju, którym wczoraj ktoś przytwierdził marmurową tablicę z
napisem w języku rosyjskim: „Tutaj spoczywa 8000 radzieckich
czerwonoarmistów, brutalnie zamęczonych w polskich »obozach śmierci” w
latach 1919-1921”.

Nieznanym sprawcom chodziło zapewne o
oddalony o dwa kilometry cmentarz jeniecki w Strzałkowie. Działał tam
niemiecki obóz dla jeńców z I wojny światowej, a potem polski obóz dla
jeńców z wojny polsko-bolszewickiej, zlikwidowany w 1924 r. Dziś
znajduje się tam cmentarz, na którym spoczywa ok. 8 tys. jeńców, w
większości zmarłych z powodu epidemii tyfusu.


Dariusz Grzywiński, wójt Strzałkowa: - Nigdy nie było tutaj
aktów wandalizmu. Nie przyjeżdżają do nas zorganizowane wycieczki z
Rosji, ale cztery lata temu był minister sportu Federacji Rosyjskiej i
chwalił nas za to, że dbamy o jeniecki cmentarz.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Andy-aandy

10. Komunistyczna propaganda w III RP o "Cudzie nad Wisłą"

Komunistyczna propaganda w III RP o "Cudzie nad Wisłą" i o sowieckich jeńcach

K omunistyczny politruk w PRL-bis pisze, że w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku cierpieli wyłącznie... bolszewiccy najeźdźcy

W obszernym materiale opisującym krzywdy i cierpienia sowieckich jeńców wojennych w polskich obozach w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku — komunistyczny propagandzista w PRL-bis tow. Krzysztof Wójcicki pisze, iż: "30 tysięcy jeńców radzieckich... zamordowanych w polskich obozach". [sic!]

Ta antypolska, bolszewicka propagandówka tow. Wójcickiego została opublikowana na lewackim portalu Lewica.pl.[I]

Do tego prymitywnego komunistycznego agitatora i łgarza nie dociera, że Polacy nie "mordowali" jeńców sowieckich, a zła sytuacja zdrowotna jaka panowała w obozach jenieckich — w dużym stopniu wynikała głównie z braku leków oraz z powszechnej biedy panującej w tworzącym się państwie polskim. To odtwarzające się od 1918 roku państwo Polskie — zrujnowane przez I wojnę światową — zmuszone było w dodatku toczyć walki i z groźną dla jego niepodległości nawałą bolszewicką oraz wspomagać powstańców śląskich w ich walce o niepodległość.

Zdaniem tego komunistycznego politruka — "nie ma ofiar komunizmu", a bandytami są polscy patrioci

 Andy — serendipity

avatar użytkownika Andy-aandy

11. Antypolska polityka: Komorowski, IPN, Instytu Adama Mickiewicza

Antypolska polityka Komorowskiego, IPN i Instytu Adama Mickiewicza

Po katastrofie smoleńskiej BBN* wycofało się z patronatu nad historycznym filmem dokumentalnym “Co mogą martwi jeńcy”, a Instytut Adama Mickiewicza z jego dofinansowania. Również IPN nie sfinalizował swojej umowy z twórcami filmu

W filmie “Co mogą martwi jeńcy”[i] autorstwa Anny Ferens przedstawiono sprawę jeńców sowieckich w czasie wojny polsko-bolszewickiej w 1920 roku — jakoby eksterminowanych przez Polaków.

Jak pisze red. Bronisław Wildstein w materiale "Zbrodnia na zamówienie"[ii] film ten „Jest precyzyjnym, a jednocześnie atrakcyjnym filmowo studium manipulacji na ogromną skalę. O nieistniejącej zbrodni uczą się rosyjskie dzieci w szkole, a rządowi publicyści i historycy opisują masowe rozstrzeliwania, których w ogóle nie było.“

Rzekome "polskie zbrodnie" na bolszewickich żołnierzach
O tych rzekomych — "polskich zbrodniach" na żołnierzach oraz popierającej tych bandytów ludności cywilnej — wymyślonych przez rosyjskich politycznych oszustów i propagandzistów, wydawane są w Rosji książki udające poważne prace historyczne. Mówił o tym już wcześniej w swoim wykładzie o rosyjskiej polityce historycznej polski historyk, publicysta, sowietolog i profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Andrzej Nowak.[iii]

Na zakończenie swojego felietonu red. Bronisław Wildstein pisze: „Dla mnie jednak najważniejsza pointa tej opowieści dopisana została w Polsce. Wydawałoby się, że przeciwstawienie się kampanii oszczerstw, którymi są informacje o rzekomych mordach na jeńcach rosyjskich, jest polską racją stanu.

 Andy — serendipity

avatar użytkownika Maryla

12. Sprawę jeńców sowieckich

Sprawę jeńców sowieckich planowano wykorzystać w celach politycznych
- do neutralizowania polskich roszczeń. Kierownictwo polityczne wprost
sugerowało części rosyjskiej Komisji Białych Plam przytoczenie jako
przykładu trudnych losów bojców

Jest zamówienie na anty-Katyń

Z prof. Inessą Jażborowską, członkiem Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych, rozmawia Piotr Falkowski

Kiedy zetknęła się Pani z problemem jeńców wojny 1920 roku?
-
Wojna 1920 roku, w tym losy jej jeńców, była wymazywana ze świadomości
historycznej Rosjan na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Wiedzę naukową
zastępował mit "trzeciego pochodu Ententy" i Polski jako "forpoczty
otoczenia kapitalistycznego Rosji rewolucyjnej". W rzadkich wzmiankach
dotyczących wydarzeń tego okresu nie było mowy o jeńcach ani tej, ani
tamtej strony. Problem losu jeńców sowieckich dał o sobie znać
stosunkowo niedawno, w okresie pieriestrojki, kiedy Michaił Gorbaczow w
1990 roku złagodził dotychczasową politykę zaprzeczania prawdzie o
Katyniu, jednocześnie postanowieniem z 3 listopada 1990 roku wydał dla
szeregu instytucji polecenie poszukiwania przeciwwagi dla ujawnionej
prawdy o Katyniu. Anty-Katyń planowano wykorzystać w celach politycznych
- do neutralizowania polskich roszczeń. Kierownictwo polityczne wprost
sugerowało części rosyjskiej Komisji Białych Plam, zajmującej się
ukrywanymi dotąd trudnymi epizodami naszej wspólnej historii,
przytoczenie jako przykładu trudnych losów jeńców sowieckich. Brałam
wtedy udział w obradach tej komisji. Przewodniczący części rosyjskiej,
akademik Gieorgij Smirnow, powiedział, że "nie podejmiemy się
anty-Katynia" - poszukiwania pretekstów do nowego konfliktu. Owocem prac
komisji stały między innymi równoległe publikacje prac Józefa
Piłsudskiego i Michała Tuchaczewskiego oraz dwa moje artykuły, przyjęte z
uznaniem przez polskich kolegów.

Czyli już wtedy powstało
iunctim problematyki Katynia i jeńców sowieckich jako swoistego
historycznego "bilansu" polsko-rosyjskich stosunków w XX wieku?

-
Ale jednocześnie wśród służalczych dziennikarzy i paranaukowców
znaleźli się chętni do podjęcia się wykonania "zamówienia" władzy w
stylu anty-Katynia. Zaczęła się zawzięta polemika. O szeregu
pseudonaukowych wynurzeń "z tezą" przedstawiłam ostre krytyczne uwagi w
wydanej w Warszawie (razem z prowadzącym w latach 90. śledztwo katyńskie
prokuratorem Naczelnej Prokuratury Wojskowej Rosji Anatolijem
Jabłokowem i ekspertem tejże Jurijem Zorią) książce "Katyń - zbrodnia
chroniona tajemnicą państwową". Po kilku latach badań ukazała się moja,
we współautorstwie z członkinią tejże komisji, dr hab. Walentyną
Parsdanową, książka pod tytułem "Rosja i Polska - syndrom wojny 1920
roku". Na podstawie obszernej faktografii pokazałyśmy nie tylko historię
wojny i jej następstwa, w tym spekulacyjne rozkręcanie problemu jeńców.
Ten wątek także zajął pokaźne miejsce w dwóch wydaniach naszej książki
"Syndrom katyński w stosunkach sowiecko-polskich i rosyjsko-polskich", w
artykułach w "Zeszytach Katyńskich" (nr 22 i 23).

Czym różni się spojrzenie polskich i rosyjskich historyków na sprawę sowieckich jeńców z 1920 roku?
-
W pracach sensu stricto naukowych - praktycznie się nie różni. O tym
dobitnie świadczy ostatnio wydany zestaw artykułów polskich i rosyjskich
specjalistów o białych i czarnych plamach w historii stosunków między
dwoma krajami. Ale w części rosyjskich środków masowego przekazu i
przede wszystkim w komentarzach na stronach internetu, zorientowanych na
tradycje nacjonalistyczne lub komunistyczne, nie wygasa tendencja
wykorzystania anty-Katynia.

Znalazło się zapotrzebowanie polityczne dla takiego sposobu myślenia?
-
Właśnie. W toku każdej kampanii wyborczej komuniści i nacjonaliści dążą
do tego, żeby oczyścić pamięć historyczną z wypominania stalinowskich
represji i wraz ze Stalinem się zrehabilitować. Im prawdziwsza jest
oficjalna wersja zbrodni katyńskiej i przyjmują ją rosyjskie władze -
prezydent, premier i Duma Państwowa - tym głośniej protestuje opozycja.
Trolle w internecie uparcie twierdzą, że stalinowska polityka była
słuszna, zgodna nie tylko z interesami Rosji, lecz i z prawem. I
anty-Katyń, w tym obarczanie winą za rzekome zagłodzenie i nawet
mordowanie jeńców sowieckich w polskich obozach jenieckich, są do tego
wykorzystywane. W kwietniu tego roku na przykład pierwszy kanał
telewizji rosyjskiej nadał program o jeńcach-czerwonoarmistach z 1920
roku w Polsce. Mówiono o "obozach koncentracyjnych", a nawet "obozach
śmierci". Zresztą nie po raz pierwszy. Chyba z rozpaczy.

Jakie jest nastawienie rosyjskiego społeczeństwa do tej historii?
-
Sprzeciw wobec gloryfikacji polityki Stalina z roku na rok rośnie. W
tym samym czasie, w kwietniu, w "Nowej Gazecie" była opublikowana dość
szczegółowa informacja o wynikach ankiety socjologicznej na temat
obecnego stosunku Rosjan do Stalina, w tym do problemu jeńców. Badanie
przeprowadzono na próbce 1600 osób. Ankieta zawierała między innymi
pytanie, czy i w jakim stopniu były usprawiedliwione ofiary ponoszone
przez naród w tym okresie. Zdaniem 60 proc. respondentów, stalinizmu w
ogóle nie można usprawiedliwiać. 24 proc. usprawiedliwiało politykę
represji "w jakiejś mierze". Podtrzymywaniem tego mitu zainteresowani są
przedstawiciele dawnych elit i obecnych komunistycznych oraz część
nacjonalistów. Bo obawiają się odpowiedzialności za trudności i
przestępstwa - kiedyś i teraz. Także stosunek do ofiar represji zmienia
się na pozytywny. Obecnie tak sądzi 71 proc. ankietowanych. Jeśli chodzi
o jeńców wszelkiego rodzaju, to ta liczba wynosi 45 procent. Pytano
również, czy można uznać za ofiary represji osoby, w stosunku do których
nie było formalnej decyzji, a także deportowanych i narody
represjonowane. Wyniki ankiety pokazały, że większość społeczeństwa jest
za destalinizacją.

Czy większość rosyjskich historyków zajmujących się XX wiekiem podziela Pani poglądy?
-
Podejście nie jest z całą pewnością jednoznaczne. Z naukowego punktu
widzenia sprawa jest trudna, bo dane są bardzo nieprecyzyjne. Dlatego
liczby można dowolnie zmieniać. Tak jest z liczbą jeńców sowieckich,
którzy umarli w Polsce. Najczęściej mówi się o 16--18 tysiącach, do 20
tysięcy. Ale niektórzy autorzy dopatrują się jeszcze dalszych tysięcy,
nawet do 30, 50 i 80 tysięcy. Robią sztuczne zabiegi, żeby liczbę
chorych z jednego obozu, w którym panowała epidemia, rozciągnąć na
pozostałe. Wtedy wychodzą ogromne liczby, aż po 100 tysięcy u Natalii
Narocznickiej. W prasie, w internecie, w komentarzach dla mediów bardzo
aktywni są krewni pracowników dawnych organów ścigania. Może niewielka,
ale hałaśliwa grupa. Nawet nazwiska brzmią tak samo jak u
funkcjonariuszy z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.
Czasami nawet przyznają się, że "dziadek tam pracował". Teraz bronią
jego "dobrego imienia", dobytku...

Ale chyba od liczby jeńców sowieckich ważniejsza jest przyczyna ich śmierci?
-
Ja przytoczyłam w książce "Syndrom katyński" dane podawane przez
Muranowa, członka Rady Rewolucyjno-Wojskowej Armii Czerwonej. Melduje on
kierownictwu państwa o stanie wojska po siedmiu latach ciężkich walk:
"doszliśmy do całkowitego wyczerpania"; pisze o głodzie, nieprzespanych
nocach, o epidemiach chorób zakaźnych, o chorych i rannych leżących w
błocie po dworcach kolejowych bez pomocy medycznej. Jest wiele danych
potwierdzających, że wojsko w Rosji sowieckiej przechodziło wtedy przez
falę chorób. Taki był stan Armii Czerwonej przed trafieniem do tych
obozów. Jeńcy przynosili do nich swoje choroby. Więc to nie była tylko
kwestia warunków w polskich obozach jenieckich, ale ogólnej sytuacji.
Takiej samej zarówno w rosyjskich, jak i polskich obozach.

Skoro
śmierć jeńców w 1920 roku ma być przeciwwagą dla Katynia, to rodzi się
pytanie o to, co nazwała Pani w książce "syndromem katyńskim". Dlaczego
właśnie zbrodnia katyńska jest dla części polityków i publicystów w
Rosji taką zadrą?

- Członkowie rodzin represjonowanych w Rosji
dostali jako taką rekompensatę, niedużą, ale już do tego nie wracają,
dokonano rehabilitacji i zamknięto sprawy. A problem rehabilitacji ofiar
Katynia jest bardzo aktualny. Tym samym wracamy do problemów gułagu
jako takiego, roli partii komunistycznej i Stalina. Okazuje się to
bardzo, bardzo aktualne dla społeczeństwa rosyjskiego, przechodzącego
proces destalinizacji. Ten proces nie podoba się władzy, już nie mówiąc o
weteranach organów ścigania. Niedawno w Katyniu Putin powiedział
(chociaż bez przekonania): "Stalin mścił się za czerwonoarmistów, którzy
wtedy zginęli". Podał wówczas za jednym z czasopism popularnonaukowych
liczbę 32 tysięcy. Użycie tej liczby jest niewiele warte, tak jak i sama
teza. Stalin nigdy nie dbał o swoich jeńców. Dlaczego miałby się za
nich mścić? Raczej mogło chodzić o osobiste negatywne wspomnienia z
tamtej wojny. Był obwiniany o niesubordynację i spowodowanie klęski,
został zdegradowany i odwołany z Rady Rewolucyjno-Wojskowej. Warto
zwrócić uwagę na taki aspekt. Putin postawił akcent na inną rzecz - na
wspólną pamięć o byłych ofiarach. I żeby zostawić to za nami...

Dziękuję za rozmowę.


Profesor
Inessa Jażborowska ukończyła historię, obroniła pracę doktorską i
habilitowała się na Uniwersytecie Moskiewskim. Jest autorką ponad 10
książek i 300 artykułów naukowych poświęconych głównie historii Polski i
stosunków dwustronnych. Jest historykiem, politologiem i socjologiem,
zajmuje się współczesnymi procesami społeczno-politycznymi i
globalizacją na przykładzie transformacji politycznej w Europie
Środkowo-Wschodniej. Pracuje jako profesor w Centrum Politologii i
Socjologii Politycznej Instytutu Socjologii Rosyjskiej Akademii Nauk.

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110813&typ=po&id=po37.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. wczoraj Putin odkręcił kurek gazu w rurze północ. Dzisiaj AGORA

Według USA polski MSZ za czasów Anny Fotygi był zdemoralizowany i
osłabiony - podaje "Gazeta wyborcza" powołując się na depesze ujawnione
przez WikiLeaks. Amerykańscy dyplomaci opisują w nich Fotygę jako osobę
"nieporadną", która została szefową MSZ, bo dla PiS "lojalność jest
ważniejsza od kompetencji".

http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10242620,Amerykanie_o_Fotydze__Nieporadna__nieufna__bez_doswiadczenia_.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Fotyga odpowiada na

Fotyga odpowiada na doniesienia Wikileaks


MSZ pod rządami Anny Fotygi był uznawany za zdemoralizowany i
osłabiony - wynika z depeszy Wikileaks. Fotyga ocenia depeszę jako
"komplement"

Fotyga: ta depesza to komplement

Anna Fotyga uważa, że depesze amerykańskich dyplomatów dotyczącej jej
jako szefa polskiego MSZ oparte są na medialnych doniesieniach i
nieprzyjaznych komentarzach jej podwładnych.

Fotyga stwierdziła, że główna depesza z zarzutami wobec niej
powstała gdy przeprowadzała "intensywne działania" zmieniające
personalną obsadę w "miejscach decyzyjnych MSZ".

Podkreśliła, że główne media oceniały jej ówczesne działanie
krytycznie. - Oczywiście w tej sytuacji podniósł się ogromny szum,
zarówno w mediach, jak i wśród ekspertów, dyplomatów (...) najoględniej -
salonu warszawskiego - dodała była minister. Według Anny Fotygi, "jak
się dobrze wczytać się w tą depesze, to jest ona komplementem."

--------------------------------------------
i tak pozostała w MSZ ukryta agentura, która trzęsła portkami przed ujawnieniem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

15. http://wiadomosci.wp.pl/kat,1

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,USA-80-Polakow-nie-zna-tego-minis...
Z depesz, które się dotąd pojawiły można przyjąć, że Amerykanie (przynajmniej oficjalnie i dyplomaci) w ogóle nie orientują się w sprawach polskich. I mnie to nie dziwi. Druga sprawa to agentura wpływu.
"Według depesz ujawnionych na portalu Wikileaks, a pochodzących z amerykańskiej ambasady w Warszawie, MSZ pod rządami Anny Fotygi był uznawany za "zdemoralizowany i osłabiony". W depeszach amerykańskiej dyplomacji zarzucono MSZ upolitycznienie stanowisk wysokiego i średniego szczebla, częste zmiany kadrowe, długie wakaty i "introwertyczne przywództwo".
Normalka. Hołdownicze i uległe masy i przekupni dyplomaci są lepsi do kontrolowania. Niezależni są groźni. Amerykanom nie zależy przecież na tym, żeby nasza dyplomacja była silna. Tak jak kiedyś pomagali Sowietom, tak i teraz będą pomagać Niemcom i Rosji w celu spacyfikowania krnąbrnego "polskiego czynnika."
MSZ to sitwa i agent na agencie, logiczne, że taki stan rzeczy bardzo odpowiadał naszemu, pożal się Boże, sojusznikowi...
Oczywiście, że to komplement. Trzeba czytać od drugiej strony.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

16. Halina Flis-Kuczyńska czeka na Michnika

znów się pojawia jak diabeł z pudełka. Boisz się ? To dobrze, bój się ludzi prawych i uczciwych, nam z tobą nie jest po drodze, aktywistko.

Kto odpowie na krzyk Kaczyńskiego
http://wyborcza.pl/1,75968,11515087,Kto_odpowie_na_krzyk_Kaczynskiego.html

na głos Kaczyńskiego odpowiadają miliony POlaków, a schowani w niszy aktywiści niech sobie pisza w organie michnikowym, w niekoszernej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. cynglówa Kublik i Smolar na II rocznicę

Smolar: Szanujmy Polskę smoleńską

http://wyborcza.pl/1,75478,11513606,Smolar__Szanujmy_Polske_smolenska.html

Agnieszka Kublik: Czy "religia smoleńska" zastąpiła prawicy "religię lustracyjną"? Tak uważa Sławomir Sierakowski, szef "Krytyki Politycznej".


Aleksander Smolar: Coś w tym jest. Cała strategia Kaczyńskiego
od 1989 roku polegała na głębokim dzieleniu społeczeństwa. Narracja,
zespół haseł Porozumienia Centrum, a później PiS
były jednak znacznie bogatsze. Oni walczyli z "czerwonymi", z lewicą,
coraz też bardziej z liberalną częścią elit solidarnościowych. Walczyli z
"układami" i korupcją. Ale potem sam Jarosław Kaczyński przestał mówić o "układach", o korupcji; wychwalał Edwarda Gierka jako patriotę...


Dziś jedynym autentycznym elementem organizującym wyobraźnię i
działania ludzi PiS jest bitwa o interpretację tragedii smoleńskiej.


Kaczyński coraz bardziej mówi Macierewiczem i przyjmuje tezę
zamachu na brata. Mówi o siłach na zewnątrz Polski i wewnątrz Polski,
które na tym skorzystały. Nietrudno zgadnąć, że ma na myśli Tuska i
Putina. Jarosław Kaczyński i PiS tworzą własne kontrspołeczeństwo i
kontrpaństwo, z własnymi obrządkami, z własnymi świętami, świętymi i z
własnymi mediami. Zakreślając granice własnego panowania, mnożą pomniki,
tablice, ulice poświęcone pamięci Lecha Kaczyńskiego.

Wczoraj Kaczyński wymienił te "swoje" media, czyli o. Rydzyka i "Gazetę Polską". Kaczyński może skutecznie podzielić Polskę?


- Podziały polityczne są w demokracji rzeczą naturalną. Problem
polega tu na tym, że mamy rozwód dwóch rzeczywistości. Sondaże pokazują,
że mniej więcej jedna czwarta Polaków utożsamia się z PiS-owską
interpretacją historii. Ale to i tak jest bardzo dużo i to jest godne
rozważenia. Pisał o tym w "Gazecie" Marek Beylin, że trzeba poważnie
traktować - jak on to nazywa - "lud smoleński". Zgadzam się. Jest coś
niedobrego, jeżeli emocje dużej części społeczeństwa redukuje się do
manipulacji ze strony Kaczyńskiego i innych członków PiS. Bo są bez
porównania głębsze i poważniejsze źródła wiary w teorię zamachu: w
sytuacji społecznej, ekonomicznej, moralnej tych ludzi.

Jak
się dogadać z "ludem smoleńskim"? To jego przedstawiciele palili przed
ambasadą rosyjską wiszącą na szubienicy maskotkę Kaczora Donalda.



- Nie chodzi bezpośrednio o tych, którzy demonstrują. Chodzi o
te 25 proc. Polaków, którzy utożsamiają się z wizją historii najnowszej
prezentowaną przez Jarosława Kaczyńskiego. Wizją, która jest jednym
wielkim oskarżeniem o zbrodnie i o zdradę tych, którzy rządzą Polską.


Ale nawet jeżeli uważamy, że te interpretacje są nieracjonalne -
a często są nieracjonalne też z winy władzy, która nie potrafiła
popularyzować prawdy o faktach - to nie można im okazywać lekceważenia,
pogardy czy wrogości. To może dać chwilową satysfakcję tym, którzy mają
poczucie, że są lepsi, mądrzejsi, bardziej racjonalni. Ale to nie służy
integracji społeczeństwa, przezwyciężeniu głębokich podziałów i
konfliktów. No i nie służy zwiększeniu szans Polski.

W
sprawie smoleńskiej trzeba widzieć nie tylko walkę z absurdami na temat
mgły czy jakichś dwóch wybuchów, tu chodzi o walkę o świadomość
społeczną znacznie wykraczającą poza sprawę Smoleńska.

Kto
może wygrać walkę o świadomość społeczną tej grupy, tego "ludu
smoleńskiego"? Kaczyński czy Tusk? Kaczyński na wiecu przed Pałacem
Prezydenckim kilka razy mówił o zwycięstwie.


-
"Lud smoleński" to jest niedobre określenie, bo ono ma w sobie już
element lekceważenia, ironii. Wolałbym mówić o części społeczeństwa
polskiego, tej, która ma poczucie bezradności, kompleksu liliputa, nie
potrafi sobie dać rady z rzeczywistością i w której teorie spiskowe
bardzo często są niezwykle popularne.

W każdym
społeczeństwie są grupy bardziej wrażliwe na takie interpretacje, bo
rzeczywistość ich przerasta, czują się wobec niej tak bezsilni, że
szukają monstrualnych mechanizmów tej rzeczywistości.


Przekonać części społeczeństwa do racjonalnych interpretacji katastrofy
smoleńskiej zapewne się nie da, ale można próbować obniżyć poziom
wrogości i alienacji, chociażby poprzez wykazywanie większego
zrozumienia i większej chęci rozmowy. No i można przynajmniej okazywać
im szacunek i dobrą wolę w poszukiwaniu innych źródeł ich lęków i
frustracji.

Aż 34 proc. Polaków twierdzi, że polskie władze razem z rosyjskimi ukrywają część prawdy o katastrofie.


- Tutaj na pewno jest częściowa odpowiedzialność władz, jej
zdolności rozmawiania, tłumaczenia społeczeństwu. Nasze życie polityczne
jest skarlałe, prawdziwych debat, życia parlamentarnego, zdominowanego
przez partie wodzowskie, prawie nie ma. Autentyczna debata - wyjątek -
dotyczyła reformy emerytalnej.

Kaczyński ma szanse, żeby wygrać wybory i zostać premierem? Wczoraj na wiecu mówił, że budowa IV RP znów ruszyła.


- Mało prawdopodobne, by znów wygrał. Język PiS jest bardzo
ubogi. Kaczyński utracił wiele ze zdolności interpretacji i narzucania
innym procesów politycznych i historii. Ale trzeba też widzieć, że na
Krakowskim Przedmieściu Jarosław Kaczyński powiedział nie tylko, jak w
zeszłym roku, o "zdradzonych o świcie", lecz poszerzył front - i tu jest
zarys jego nowej strategii. Mówił o atakach na Kościół, na nauczanie historii, na kulturę, telewizję publiczną, na ludzi biednych, emerytów, ludzi chorych, na miejsca pracy, mówił o grabieniu majątku narodowego. Atakował we wszystkich kierunkach!

Szanse Kaczyńskiego zależą od trzech czynników. Po pierwsze, głębi kryzysu. Na razie Polska
broni się zupełnie nieźle, zapowiedzi na ten rok są pozytywne. Ale
pogorszenie koniunktury będzie działało na korzyść Kaczyńskiego.


Po drugie, od umiejętności sił rządzących rozmowy ze
społeczeństwem, przekonywania do koniecznych zmian. Tego się nie
osiągnie poprzez wyniosłe milczenie ludzi władzy.

Po trzecie, od zdolności koalicyjnych PiS. Na razie żadna partia nie jest gotowa, by wejść z nim w porozumienie.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18.  

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. Michnik w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji na temat polskiej r

Jeśli napisy nie pojawią się odrazu, kliknij na "CC" a potem na "Polish"
Wywiad tłumaczony przeze mnie, przeprowadzony na początku października 2011 roku.
Źródło: http://www.russia.ru/video/diskurs_12517/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. PiS jako bolszewicy, czyli

PiS jako bolszewicy, czyli złote myśli Daniela Olbrychskiego

Daniel
Olbrychski powrócił. Nie jako aktor ale jako pseudointelektualista. Tym
razem przypomniał, że "za rządów Jarosława Kaczyńskiego czołowi
politycy PiS ... czytaj »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. SYGNATARIUSZ TEJ POLITYCZNEJ OHYDY ZABIERA GŁOS

Paweł Machcewicz: - Pragnę przypomnieć - choć wydaje się to oczywiste - że Muzeum II Wojny Światowej jest polską instytucją kultury, powołaną przez ministra kultury i premiera polskiego rządu, finansowaną z polskiego budżetu
W przemówieniu wygłoszonym na kongresie Prawa i Sprawiedliwości w Sosnowcu (29 czerwca 2013 r) prezes tej partii odniósł się do Muzeum II Wojny Światowej. Jarosław Kaczyński, zapowiadając działania po ewentualnym przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość, stwierdził:

"Zmienimy kształt Muzeum II Wojny Światowej, tak żeby wystawa w tym muzeum wyrażała polski punkt widzenia".

Stwierdzenie to sugeruje, że obecnie kierowane przeze mnie Muzeum nie reprezentuje polskiego punktu widzenia, ale punkt widzenia innych narodów. Jakich - tego już prezes Prawa i Sprawiedliwości nie wyjaśnił. Pragnę przypomnieć - choć wydaje się to oczywiste - że Muzeum II Wojny Światowej jest polską instytucją kultury, powołaną przez ministra kultury i premiera polskiego rządu, finansowaną z polskiego budżetu.

Muzeum, którego otwarcie planowane jest na 2015 r., tworzone jest przez polskich historyków i muzealników. Jego głównym celem jest wprowadzenie polskiej i środkowoeuropejskiej perspektywy do światowej narracji i pamięci historycznej, w obrębie których nasze doświadczenia często zajmują niewiele miejsca i nie są w dostatecznym stopniu znane i rozumiane. Muzeum ma zamiar zmienić ten stan rzeczy, a najlepszą drogą do tego jest ukazywanie polskich losów na szerszym tle historycznym, na tle doświadczeń innych narodów, całego kontynentu europejskiego i świata, bo II wojna była przecież konfliktem globalnym. Takie spojrzenie nie stanowi zagrożenia dla polskości, wręcz przeciwnie pozwala lepiej zrozumieć specyfikę polskiej historii. Nie musimy bać się dialogu historycznego z innymi narodami, współpracy i wymiany poglądów z historykami i muzeami w innych krajach. Taki dialog jest najlepszą drogą do lepszego poznania się, bez zamazywania różnic poglądów.

Mimo, że Muzeum dopiero powstaje, wydaliśmy do tej pory wiele książek, zorganizowaliśmy szereg wystaw (m.in. stała wystawa plenerowa na Westerplatte) konferencji naukowych, prowadzimy szeroko zakrojone działania edukacyjne. To nasz konkretny dorobek powinien być podstawą do oceny dotychczasowych działań Muzeum, także krytycznej. Ważne by była to wymiana rzeczowych argumentów. Do takich nie należą z pewnością sugestie, że Muzeum II Wojny Światowej nie reprezentuje polskiego puntu widzenia. Warto też podkreślić, że nikt nie ma monopolu na orzekanie co jest polskim punktem widzenia, Polacy różnią się między sobą i jest to jedną z największych wartości niepodległego, demokratycznego państwa, którym cieszymy się od 1989 roku.

Niepokój budzi także zapowiedź, że partia polityczna, po objęciu władzy, zmieni treść wystawy Muzeum. Godzi to wprost w zasadę autonomii instytucji kultury. Ingerowanie polityków w sferę historii nie może prowadzić do pozytywnych skutków.

Prof. dr hab. Paweł Machcewicz

Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej

Cały tekst: http://trojmiasto.gazeta.pl/trojmiasto/1,35636,14197971,Dyrektor_Muzeum_...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. Zdjęcie Tuska z Putinem

Zdjęcie
Tuska z Putinem wywołuje panikę w obozie rządowym. Minister Sikorski
zarzuca Tygodnikowi "wSieci" wezwanie do wojny z Rosją

Ani wcześniej minister Graś, ani teraz minister Sikorski odnoszą
się do samego faktu publikacji zdjęcia, a nie do tego, co ono
przedstawia. Zamiast emocji wolelibyśmy wytłumaczenie. na antenie Radia TOK FM minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.

Chciałbym się dopytać redakcję, czy naprawdę wierzy w to, co sugeruje
komentarz, że oto się spotkał premier Tusk z ówczesnym premierem
Putinem i gratulują sobie - według redakcji tygodnika "wSieci" -
wykonania zadania i cieszą się - jak rozumiem - z zamordowania
prezydenta Kaczyńskiego

- mówił Sikorski.

Jeżeli to redakcja sugeruje, to brakuje słów na wyrażenie swojego oburzenia. Gdzie są granice obłędu?

- pyta Sikorski.

To jest wezwanie, do czego już nawoływał pan Macierewicz do
wojny z Rosją. To jest niszczenie i tak już niewielkich pokładów
zaufania społecznego w Polsce.
Nie wiem do czego to może
doprowadzić, jeżeli mówi się, że demokratycznie wybrany premier jest
mordercą prezydenta. To są rzeczy niesłychane. To jest dokładna
realizacja tego, czego premier Tusk się bał, mówiąc, że do katastrofy
fizycznej lotniczej, dojdzie jeszcze katastrofa polityczna

- mówił Radosław Sikorski.

Nieznane zdjęcie ze Smoleńska

Nieznane dotąd zdjęcie ze Smoleńska w dniu, w którym doszło do katastrofy rządowej maszyny opublikował dziś tygodnik „wSieci”.

Na fotografii wykonanej wieczorem widoczni są dwaj premierzy: Polski –
Donald Tusk i Rosji – Władimir Putin, który obecnie jest prezydentem
FR. Ich miny świadczą o tym, że są w znakomitych humorach.

Obrazy ze spotkania – jakie dotychczas znaliśmy – pokazywały
premierów w pozach żałobnych. Poseł Jan Dziedziczak podkreśla, że
okładka tygodnika pokazuje to, o czym wiedziało dużo osób obserwujących
zachowanie premiera Donalda Tuska, jego współpracowników, a także
prezydenta Bronisława Komorowskiego.

- Prezydent Komorowski i premier Tusk, oczekując na trzecią turę
przylotu trumien osób poległych w Smoleńsku, najwyraźniej opowiadali
sobie dowcipy. W każdym bądź razie zaśmiewali się, oczekując na zwłoki.
Dobrze, żeby naród dowiedział się, jak było naprawdę i zobaczył tą
cyniczną grę
– zwrócił uwagę poseł Jan Dziedziczak.

Senator Beata Gosiewska, wdowa po wicepremierze Przemysławie
Gosiewskim podkreśla, że to zdjęcie jej nie zaskoczyło: Po 3,5-letniej
analizie zachowania premiera tak sobie to wyobrażałam, biorąc pod uwagę
to, co widzieliśmy po przylocie trumien z ciałami ofiar do Polski.

– Premier, obecny prezydent i minister spraw zagranicznych
dowcipkowali sobie, byli rozbawieni wtedy, kiedy my byliśmy zdruzgotani.
Wiele osób, które widziały najwyższych dostojników PO w podobny sposób
relacjonowało to, że z trudem ukrywali swoją radość. Jednak niektórzy w
mediach cynicznie mówili, że płakali, jak zobaczyli listę pasażerów
– dodała Beata Gosiewska.

Warto przypomnieć, że cały czas nie poznaliśmy szczegółów rozmowy,
jaka tego wieczoru miała miejsce w Smoleńsku miedzy premierami Polski i
Rosji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Eugeniusz Smolar: Ukraińcy są

Eugeniusz Smolar: Ukraińcy są podzieleni. Wielu uważa, że nie należy zrywać z Rosją

Wiele haseł z Majdanu nie odzwierciedla pełni
opinii społeczeństwa ukraińskiego. Trzeba to brać pod uwagę - mówi
Eugeniusz Smolar w rozmowie z Adrianną Calińską.

Protesty na Ukrainie
trwają już trzeci tydzień. Czy Polska dysponuje jakimikolwiek
narzędziami, które mogłyby mieć realny wpływ na przebieg wydarzeń? Jaka
jest nasza rola w tym konflikcie?


Przede wszystkim, należy sobie uświadomić, że polska dyplomacja działa w ramach Unii
Europejskiej. Nie podejmujemy decyzji, jako kraj oderwany od Europy,
ale członek polityki europejskiej. Im częściej będziemy się do niej
odwoływać, korzystać z jej narzędzi i wpływać na jej mechanizmy, tym
skuteczniejsza okaże się nasza polityka narodowa. Proszę pamiętać, że
jeśli chodzi o politykę zagraniczną Unii Europejskiej, to składa się na
nią polityka zagraniczna 28 państw członkowskich, co sprawia ogromne
trudności w jej ustaleniu.


Jak zatem ocenia Pan
memorandum Prawa i Sprawiedliwości dotyczące polskiej polityki na
Wschodzie? Według prezesa Kaczyńskiego, podstawą osiągnięcia
porozumienia jest m.in. weryfikacja
umowy stowarzyszeniowej z UE. Twierdzi on, że przystanie na jej
aktualną formę, byłoby „ciosem dla ukraińskich gospodarstw domowych”.


Propozycja PiS jest po prostu nierealna. Zupełnie nie uwzględnia
kluczowego faktu - nie mamy do czynienia z biurem politycznym Unii
Europejskiej, tylko z 28 suwerennymi państwami, które przechodzą kryzys gospodarczy.
Przykładowo, w Hiszpanii bezrobocie młodzieży przekracza 40 procent –
nie możemy więc liczyć, że kraje będące w podobnej sytuacji zgodzą się
na dodatkowe obciążenia finansowe, których wymagałyby ewentualne zmiany w
umowie stowarzyszeniowej.



Ponadto, wystąpienie PiS traktuję jako atak na ministra Sikorskiego i
polską dyplomację. Nic ono jednak nie wnosi, bo powtarzam – oderwane
jest od rzeczywistości. Tak naprawdę polska dyplomacja zrobiła bardzo
dużo, znacznie więcej, niż można się było tego spodziewać. Udało się nam
przekonać inne kraje członkowskie, że Ukraina jest ważna i że w Ukrainę
warto inwestować. Warto, bo bez wątpienia jest to kraj, który może być
ważnym partnerem dla Unii Europejskiej i nie wykluczone, że w
przyszłości stanie się także jej członkiem.



Można więc stwierdzić, że wnioski pojedynczych partii politycznych właściwie nie mają znaczenia?

Bardzo dobrze, że debata polityczna w Polsce się toczy. Mogą z niej
wynikać użyteczne wnioski dla różnych środowisk m.in. dla dyplomacji.
Odwołując się jednak do propozycji PiS-u - jest ona bezzasadna.
Tak naprawdę, szkopuł tkwi w
elicie ukraińskiej i sprowadza się do jej interesów, w tym także do
pieniędzy. Łącznie z premierem Azarowem, jej przedstawiciele
kilkakrotnie powtarzali: „jeśli dacie nam 20, 50, 100 miliardów euro, to
umowę podpiszemy”. Otóż Unia
Europejska tak nie działa, Unia nie pozwala sobie na tego rodzaju
rozumowanie. Takie propozycje zostają natychmiastowo odrzucane. W nazwie
Partnerstwo Wschodnie najważniejszym słowem jest słowo: partnerstwo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. W liście do „Gazety Wyborczej”

Gazprom do Polaków: Uniezależnienie się od Rosji będzie was drogo kosztować


W
liście do „Gazety Wyborczej” wiceprezes Gazpromu Aleksander Miedwiediew
zwraca się do Polaków i stara się przekonać ich, że dostawy gazu z
Rosji są dla Polski najlepszą i najtańszą opcją. Pozwala nam jednak na
poszukiwanie innych źródeł surowca – skoro koniecznie chcemy.»

Gazprom: Czemu Polska nas nie lubi? "Zależność od Rosji" to tani, konkurencyjny gaz


Z jednej strony kraj ten jest jednym z najważniejszych odbiorców
rosyjskiego gazu ziemnego w Unii Europejskiej - ustępuje jedynie Niemcom
i Włochom, a ostatnio prześcignął nawet Francję. Co więcej, Polska ma
największy potencjał wzrostu konsumpcji błękitnego paliwa ze względu na
ogromny udział szkodliwego dla środowiska węgla w polskim miksie
energetycznym. Jednakże można przypuszczać, biorąc pod uwagę europejskie
standardy ochrony środowiska, że sytuacja prędzej czy później zmieni
się na lepsze - gaz ziemny będzie wykorzystywany w znacznie większym
stopniu. Z drugiej strony Gazprom spotyka się z wieloma uprzedzeniami w
Polsce. Ich skala bywa uderzająca, pomimo że współpracując z Unią
Europejską od lat, przyzwyczailiśmy się do pokonywania wielu
politycznych barier, a nawet ideologicznych pozostałości zimnej wojny.

Niestety, tłem naszej działalności w Polsce jest często powtarzane hasło
o konieczności uniezależnienia się od rosyjskiego gazu. Nie widzę
żadnego, ekonomicznego uzasadnienia takiej postawy.


Początkowo w Polsce dominowały opinie, że aby Polska uniezależniła się
od dostaw rosyjskiego gazu, należy kupować gaz skroplony LNG od innych
dostawców. Nie reagowaliśmy. Jeżeli chcecie dywersyfikować dostawy gazu,
proszę bardzo, bądźcie tylko gotowi za to zapłacić! Grupa Gazprom
produkuje i sprzedaje LNG od 2005 roku, więc wiemy, jaki jest koszt LNG i
jak ten biznes funkcjonuje. Wydaje nam się oczywiste, że w Polsce
jeszcze długo gaz dostarczany gazociągami z Rosji będzie tańszy niż LNG,
co zostało potwierdzone ostatnimi prognozami, według których gaz
skroplony będzie o 30 proc. droższy od gazu sprowadzanego do Polski z
Rosji. Nie jesteśmy zaskoczeni tymi szacunkami.

Następnie nastąpiła euforia spowodowana perspektywą wydobycia gazu łupkowego.
Jest to wewnętrzna sprawa Polski, dlatego nie przedstawialiśmy swoich
poglądów w tej kwestii. Chcecie wydobywać? Proszę, to nie jest nasza
sprawa. Ilekroć jestem pytany o opinię na temat gazu
niekonwencjonalnego, podkreślam jeden, często pomijany aspekt - koszt
produkcji. Wydobycie gazu z łupków jest znacznie droższe niż z
tradycyjnych źródeł. Nawet w Stanach Zjednoczonych, jedynym państwie,
gdzie gaz łupkowy
jest produkowany na skalę przemysłową, nie powstał dotychczas żaden
efektywny model biznesowy. Koszt wydobycia gazu łupkowego w USA jest
trzykrotnie wyższy niż cena, za którą jest sprzedawany! Ta sytuacja trwa
już kilka lat, ale nie może trwać w nieskończoność. Firmy ponoszą
straty, zmuszone są ograniczać inwestycje oraz sprzedawać aktywa warte
miliardy dolarów. Czy można uznać taki model biznesowy za dobry przykład
dla pozostałych sektorów gospodarki?

A co obserwujemy w Polsce?


Coraz więcej firm zagranicznych, wcześniej skuszonych wizją
łupkowego eldorado, kończy działalność w Polsce, a szacunki złóż gazu
łupkowego są redukowane. Ludzie zaczynają rozumieć, że produkcja gazu
łupkowego jest droga. O wiele droższa w Europie niż w Ameryce Północnej.
Czy to jednak oznacza, że nie ma perspektyw dla gazu łupkowego na
polskim rynku? Nie. Gaz z łupków będzie miał zastosowanie lokalne i
częściowo uzupełni produkcję konwencjonalnego gazu, którego złoża
stopniowo się wyczerpują. Jednakże nie będzie on prawdziwą alternatywą
dla rosyjskiego gazu, i Polacy powinni być na to przygotowani.


Podkreślam, że Gazprom, jako największy producent gazu ziemnego na
świecie, nie jest przeciwny gazowi łupkowemu. Nowe technologie
produkcji gazu przyczyniają się do zwiększenia światowych zasobów i
stwarzają warunki do wzrostu konsumpcji gazu. Jeśli na świecie rośnie
udział gazu w sektorze energetycznym, rosną także nasza sprzedaż i
zyski. Jednakże sprawa kosztów nie powinna być pomijana.

Paradoksalnie wynika z tego, że "niezależność od Gazpromu" oznacza produkcję lub import
droższego gazu z innych źródeł, za który dodatkowo zapłaci przeciętny
konsument. Natomiast "zależność od rosyjskiego gazu" oznacza dla Polski
zakup tańszego paliwa na lepszych, rynkowych warunkach.


Podobną sytuację obserwujemy obecnie w firmie EuRoPol GAZ, która
odpowiada za transport gazu z Rosji przez terytorium Polski. Gazprom
jest znaczącym udziałowcem tej firmy, która od 20 lat z sukcesem działa
na polskim rynku. Przykładowo, w grudniu 2013 roku osiągnięto prawie
maksimum przepustowości gazociągu Jamał - Europa - około 90 milionów m3
gazu dziennie. W 2012 roku przesłano gazociągiem 26,3 mld m3, a w 2013
według szacunków ok. 31,7 mld m3.

Niestety, biorąc pod
uwagę specyfikę funkcjonowania spółek, nie rozumiemy postawy naszych
polskich partnerów. Statut firmy określa, że wybór nowego zarządu
powinien zostać dokonany na podstawie decyzji obu największych
udziałowców. Nagle się dowiedzieliśmy, że strona polska zwolniła kilku
członków i powołała jednostronnie innych, bez przedyskutowania tego z
nami. Temu działaniu towarzyszyły negatywne publiczne komentarze. Jest
to dziwne podejście, szczególnie biorąc pod uwagę obowiązujące prawne
normy i procedury statutowe oraz zwykłą przyzwoitość.


Grupa Gazprom nie ma i nie może mieć żadnych uprzedzeń w stosunku do
polskich partnerów. Kierują nami jedynie biznesowe przesłanki i z chęcią
podejmujemy współpracę na wielu polach. Ostatnio udało nam się stworzyć
bardzo obiecujący model kooperacji przy promocji gazu ziemnego jako
paliwa silnikowego. Firma Gazprom Germania wraz z polskim producentem
autobusów Solbus dokonała przełomu na europejską skalę. Polska została
pionierem w produkcji i zastosowaniu autobusów napędzanych LNG. Tego
typu pojazdy są powszechnie używane w Chinach czy Stanach Zjednoczonych,
a teraz ta innowacyjna technologia czystego i taniego transportu
miejskiego zostanie zastosowana w Olsztynie i Warszawie. Jesteśmy dumni,
że razem z polskimi partnerami stworzyliśmy doskonały komercyjny model,
który pokonał wszelkie uprzedzenia i rozwiał bezpodstawne obawy.
Jesteśmy gotowi na to, aby rozwijać projekt w kolejnych polskich
miastach, a także innych europejskich państwach. Polskie autobusy i rosyjski gaz razem potrafią zdziałać naprawdę wiele!


Jesteśmy otwarci na korzystną dla obu stron współpracę i nie
mamy skłonności do uprzedzeń. Nie patrzymy wstecz, aby móc iść do
przodu. Pewni naszych umiejętności i zasobów jesteśmy przekonani, że
nasza komercyjna oferta jest najlepsza. Nie boimy się konkurencji.
Aktualnie jesteśmy jedynym dostawcą gazu do Europy, który zwiększa eksport
(z 138,8 mld m3 w 2012 do 161 mld m3 w 2013 roku), podczas gdy nasi
konkurencji z Norwegii, Algierii, Kataru, Libii, Nigerii redukują
dostawy już drugi rok z rzędu. Jesteśmy przekonani, że korzyści ze
współpracy zawsze powinny być wzajemne. A my głęboko wierzymy w
znaczenie słowa "wzajemność".

*Aleksander Miedwiediew - wiceprezes zarządu OAO Gazprom oraz dyrektor generalny OOO Gazprom Export





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Anne Applebaum w Magazynie

Europa może kupować od Ameryki tani ciekły gaz ziemny, Ameryka ma łupki i
dobrego sąsiada w Kanadzie. Zróbmy Rosjanom dowcip i przestawmy się na
własne źródła energiiAmerykanie do swojej listy objętych sankcjami dopisali właśnie siedmiu Rosjan,
a także 17 rosyjskich firm. Unia Europejska poszerzyła swoją listę z 33
do 48 pozycji. Analitycy ponownie przyglądają się nazwiskom, aktywom i
wpływom. A niektórzy ponownie zadają pytanie, czy sankcje kiedykolwiek
będą skuteczne, przynajmniej na tyle, żeby zmienić czyjeś zachowanie.



I ponownie rozmawiamy o tym, o czym powinniśmy rozmawiać.



Tak, to prawda, że te sankcje sprawiają wrażenie całkiem
zadowalających - pomyślmy o tych wszystkich ludziach z grubymi
paluchami, którzy już nie mogą korzystać ze swoich złotych kart Visa w
sklepie z rolexami - i że na listach znajdują się często bardzo
nieprzyjemni ludzie. Jest też prawdą, że sankcje naprawdę wywołały na
rynkach międzynarodowych nerwowość względem interesów z Rosją; a
wywołały ją również dzięki pokazaniu, że Rosją kierują ludzie, którym
już nie zależy na opinii rynków - a przynajmniej nie tak jak na
ekspansji terytorialnej.



A jednak nic to nie da. Nawet jeżeli umieścimy na tych listach
pięćset czy pięć tysięcy nazwisk, sankcje nie rozwiążą tego
egzystencjalnego wyzwania rzuconego przez Rosję Europie i
międzynarodowemu systemowi prawnemu.



Co istotniejsze, sankcje są objawem poważniejszego problemu. Od
lat Ameryka i Europa prowadziły swoją politykę zagraniczną opieszale i
reaktywnie, działając wtedy, kiedy już było o wiele za późno. O
skorumpowane rosyjskie firmy należało martwić się 15 lat temu, zanim
stały się częścią międzynarodowego systemu finansowego. O ukrytych pieniądzach Putina trzeba było mówić w latach 90., kiedy po raz pierwszy oskarżono go o zdefraudowanie funduszy St. Petersburga.



Świadomość tych zaniedbań oczywiście teraz nam nie pomoże. Bo
postmodernistyczna inwazja na Ukrainę trwa; dwie wschodnie prowincje
zmierzają ku separatyzmowi lub ku unii z Rosją, a w następnej kolejności
może nastąpić destabilizacja samego Kijowa. Może jednak te wydarzenia
obudzą, niech nawet z opóźnieniem, drzemiące ministerstwa spraw
zagranicznych Zachodu i przekażą im wiadomość, że oto mamy do czynienia z
problemem długookresowym. I wymagającym długookresowych rozwiązań.



***



Zachód powinien przemyśleć swoje strategie militarne, aby
przeciwstawić się nowej taktyce paramilitarnej i psychologicznej, jaką
Rosja zaczęła stosować. Moglibyśmy jednak zacząć myśleć jeszcze bardziej
strategicznie - o zagrożeniu, jakie nie tylko wschodowi, ale i
zachodowi Europy stwarza rosyjski wpływ na międzynarodowe rynki energii w
ogóle, a na europejskie gazociągi w szczególności.



Nie mam tu na myśli natychmiastowej groźby odcięcia dopływu
gazu, lecz groźbę długookresową, stwarzaną przez firmy takie jak
Gazprom, które są instytucjami państwowymi we wszystkim oprócz nazwy.
Niebezpieczeństwo, jakie stwarzają one same i ich monopolistyczne
praktyki, ma charakter zarazem polityczny i gospodarczy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

26. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Warszawski Sąd Okręgowy uznał, że działaczom i kibicom Kolejorza należą się przeprosiny ze strony Agory – wydawcy „GW” za dwa artykuły z 2011 r.: „Czy wreszcie przestaniemy klęczeć przed kibolem?” oraz „Kto w kibolu widzi partnera?” oraz jeden wywiad.

Organ z Czerskiej ma przeprosić klub na swoich łamach i oświadczyć, że podane przez niego informacje nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Na stronie internetowej Kolejorza można przeczytać:

Sąd przychylił się do wszystkich wniosków Lecha Poznań, w tym w szczególności do wniosków o złożenie oświadczeń na łamach dziennika Gazeta Wyborcza przez wydawcę dziennika - spółkę Agora S.A., w ramach których Agora S.A. przyznaje się do publikacji nieprawdziwych oskarżeń pod adresem klubu, publikacji nieprawdziwych informacji na temat funkcjonowania klubu, a także przeprasza za publikację artykułów o powyższej treści.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz