Kostek-Biernacki - diabeł z Berezy? (1)

avatar użytkownika godziemba
Wacław Biernacki urodził się 28 września 1884 roku w Lublinie. W 1895 roku jedenastoletni Wacek Biernacki rozdawał ulotki PPS wzywające do bojkotu wiernopoddańczej imprezy, zorganizowanej z okazji koronacji Mikołaja II. Aresztowany, nie wydał swoich kolegów i za karę nie został przyjęty do gimnazjum. W 1902 roku redagował w szkole nielegalny miesięcznik „Ogniwo”, a po demonstracji uczniowskiej w kwietniu 1902 roku, wyleciał z wilczym biletem z gimnazjum. Wyjechał z Lublina i przeszedł przez zieloną granicę do Galicji, gdzie w Brzeżanach zdał maturę, a następnie przez dwa lata studiował medycynę na Uniwersytecie Jana Kazimierza we Lwowie.
 
W styczniu 1905 roku poznał Józefa Piłsudskiego, który wciągnął go do Organizacji Bojowej PPS, nadając mu pseudonim partyjny „Konstanty”, który w skróconej formie – „Kostek” – przylgnął do niego na całe życie. "O ile ujęty byłem bardzo osobą Komendanta, o tyle mocno ochłodziły mnie jego słowa: »Wy pewnie myślicie, że teraz idzie się ze strzelbą do lasu, ale tak nie jest. Teraz idzie się na ulicę« (...) Jestem pewien, że gdyby nie dziwny osobisty wpływ, jaki »towarzysz Ziuk« wywierał na otoczenie, nie zgodziłbym się na pracę tak różną od ówczesnych pojęć moich o walce zbrojnej o niepodległość” - wspominał Biernacki w 1932 roku.

            Uczestniczył w akcjach bojowych w Warszawie, Płocku, Dąbrowie Górniczej i Lublinie. Kilkakrotnie aresztowany, w więzieniu na Zamku w Lublinie organizuje ucieczkę dwudziestoosobowej grupy, przekopem, który dwa miesiące drążą, przedostają się do lochów, stamtąd kanałami pod Starym Miastem wydostają się na wolność.

 
Po upadku rewolucji w Królestwie Polskim, w 1908 roku wyjeżdża do Francji, gdzie wstępuje do Legii Cudzoziemskiej.  W czasie rocznej służby w Algierii regularnie korespondował z Walerym Sławkiem, który ściągnął go z powrotem do Galicji. Kostek wszedł do Związku Walki Czynnej i Związku Strzeleckiego. W 1912 roku ukończył kurs oficerski ZWC.
 
            6 sierpnia 1914 roku znalazł się w składzie pierwszej kompanii strzelców, która z Oleandrów wyruszyła do Kielc. Od października do grudnia 1914 roku Kostek był dowódcą legionowej żandarmerii, gdzie dorobił się ponurej sławy i przydomka „Kostek - Wieszatiel”. Faktycznie z pełną stanowczością rozprawiał się ze szpiegami rosyjskimi, pozostawionymi na terenach opuszczonych przez Rosjan.  "Kiedyś opowiadał mi, jak Komendant polecił mu zlikwidować jakiegoś szpiega, który dostał się w ręce pierwszej brygady. Kostek poprosił go o zwolnienie z tego polecenia, gdyż nie odpowiadało to jego powołaniu żołnierskiemu. Piłsudski odpowiedział: »A gówno dla ojczyzny wozić, to nie łaska?«" - napisał w pamiętnikach Michał Browiński. Ponadto jak wspominał Sławoj Składkowski: „W Pacanowie ludność na wieść o naszym przybyciu pozamykała wszystkie sklepy. Nie można było niczego dostać. Dopiero energiczna interwencja szefa żandarmerii, ob. Kostka, zmusiła wylękłych do otwarcia sklepików”.  Z drugiej jednak strony, Biernacki wprowadził ostrą dyscyplinę we własnych szeregach - jeden z żandarmów został stracony za gwałt na miejscowej kobiecie.
 
            Po opuszczeniu stanowiska szefa żandarmerii, zostaje przydzielony do sztabu I Brygady, gdzie był kimś w rodzaju „kaowca”. Poza Pieśnią o Wodzu miłym, do której muzykę napisał sierżant I Brygady Zygmunt Pomarański, redagował też pisemka dla żołnierzy.
Jedzie, jedzie na Kasztance,
siwy strzelca strój!
Hej, hej, Komendancie,
miły wodzu mój!
Gdzie szabelka Twa ze stali?
przecież idziem w bój!
Hej, hej, Komendancie,
miły wodzu mój!
Gdzie Twój mundur generalski,
złotem zszywany?
Hej, hej, Komendancie,
wodzu kochany!
Masz wierniejszych niż stal chłodna
młodych strzelców rój...
Hej, hej, Komendancie,
miły wodzu mój!
Nad lampasy i czerwienie
wolisz strzelca strój...
Hej, hej, Komendancie,
miły wodzu mój!
Ale pod tą szarą bluzą
serce ze złota!
Hej, hej, Komendancie,
serce ze złota!
Ale błyszczą groźną wolą
królewskie oczy!
Hej, hej, Komendancie,
królewskie oczy!
Pójdziem z Tobą po zwycięstwo
poprzez krew i znój!
Hej, hej, Komendancie,
miły wodzu mój!
 
            W lipcu 1917 roku, po kryzysie przysięgowym, został internowany w Beniaminowie. Jak powiedział Komendant: "Szliście na pole bitew umierać za ojczyznę, teraz idźcie za nią do więzienia". W obozie Kostek wydaje gazetkę satyryczną pod tytułem "Sprzymierzeniec". Pisze i wystawia popularną wśród oficerów "Szopkę beniaminowską", prześmiewa w niej życie obozowe i niedawnych sojuszników – Austro-Węgry i Niemcy. Po odzyskaniu niepodległości wydaje ją z dedykacją "Ukochanemu Komendantowi".

            U progu niepodległości Biernacki walczył z Ukraińcami o Lwów. W styczniu 1919 roku zostaje dowódcą batalionu zapasowego 22 pp i komendantem garnizonu w Siedlcach, któremu podlegały sądy doraźne dla ścigania nadużyć skarbowych. Po wojnie polsko-bolszewickiej awansuje do stopnia majora i zostaje zastępcą dowódcy 43 pp w Hoszczy nad Horyniem. Marian Romeyko tak zapamiętał pobyt Kostka w Dubnie: "W przeddzień imienin Piłsudskiego, 18 marca 1921 roku, Kostek zarządził »procesję« pułku po mieście. Na nosidłach, jak na Boże Ciało, niesiono portret Piłsudskiego, a za nim kroczyli oficerowie i szeregowi".

 
            W listopadzie 1923 roku na krótko trafił do aresztu za udział w inspirowanej przez PPS krakowskiej rewolcie robotniczej. W regularnych walkach robotników z policją i wojskiem 6 listopada po obu stronach zginęło 31 osób, ponad 100 zostało rannych. Witos pisze we wspomnieniach, że socjalista Mieczysław Mastek "twierdził z całą stanowczością, że zamiarem Kostka-Biernackiego było objęcie rządów w Krakowie i urządzenie stamtąd marszu na Warszawę". Według aktu oskarżenia, Kostek doradzał oficerom – dowódcom mających pilnować porządku oddziałów wojska, „by najlepiej odmaszerowali z Plant, by nie występowali przeciwko tłumowi, gdyż ten oburzony jest jedynie na policję, a wojsku nic nie zrobi”. W efekcie oficerowie ci „w tym większą popadli bezradność i zachowali się wbrew przepisom”.  W kwietniu 1925 r. major Biernacki stanął przed sądem wojskowym, który uwolnił go z zarzutów.
 
            Po przewrocie majowym ppłk Kostek-Biernacki został dowódcą 38. Pułku Piechoty Strzelców Lwowskich w Przemyślu, w 1929 r. został „pełnym” pułkownikiem.
Kostek wziął udział w „najściu oficerów na sejm” – zbrojnej manifestacji -  31 października 1929 roku podczas otwarcia sesji budżetowej przyszło do  sejmu około stu oficerów, co było oczywistą formą zastraszania posłów. Marszałek sejmu Ignacy Daszyński powiedział Piłsudskiemu: „Pod bagnetami, karabinami i szablami izby ustawodawczej nie otworzę”, na co ten rzucił, wychodząc z jego gabinetu: „to dureń!”. Sejm powołał specjalną komisję do zbadania incydentu. Kostek miał zostać sądzony za te działania, jednak prac komisji nigdy nie doprowadzono do końca.
 
            Dużo poważniejsze zadanie Kostek otrzymał rok później, gdy antyrządowy Centrolew wyznaczył na 14 września 1930 roku serię wieców w przeszło 20 polskich miastach. Dwa tygodnie wcześniej prezydent Ignacy Mościcki rozwiązał parlament, a w nocy z 9 na 10 września aresztowano i osadzono w twierdzy brzeskiej 19 byłych (czyli niemających już immunitetu) posłów.  Dwa tygodnie później do Brześcia trafił także Wojciech Korfanty.  Komendantem twierdzy brzeskiej był wtedy Kostek, który otrzymuje polecenie: "mają poczuć, iż są w więzieniu, że nie mogą czuć się w Brześciu jak bohaterowie". Brzeskie więzienie do lekkich nie należało, obowiązywał w nim surowy wojskowy regulamin. "Kostek-Biernacki miał nie tylko decydujący wpływ na dobór współpracowników, ale »program« zajęć i udręczeń, jakim byli poddawani więźniowie, był w znacznym, jeżeli nie w wyłącznym stopniu jego dziełem" - opowiadał zdecydowany przeciwnik sanacji, przywódca Stronnictwa Pracy Karol Popiel w komunistycznym sądzie na procesie Kostka. Natomiast Wincenty Witos pisze, że go w Brześciu "nie bito, nie przeklinano, nie lżono, nie pchano do ciemnicy i nie zadawano żadnych specjalnych tortur". Kostek "rewizje odbywał zawsze w nocy, gdy już więźniowie zasnęli. Komiczne było świecenie przez niego latarką pod łóżko, na okno, próbowanie krat, oświecanie kubła". Witos przytacza również zasłyszaną wypowiedź Kostka o sobie. Miał powiedzieć o byłym premierze: "Wzięliśmy chama za mordę i jest spokój". Działacz PPS Adam Pragier tak charakteryzował Biernackiego: "Jako nasz gospodarz w więzieniu brzeskim jest jednym z rzadkich w Polsce przykładów właściwego człowieka na właściwym miejscu. Przy czym wcale nie jest głupi. Kostek po prostu wygłupia się, żeby nas nastraszyć".
 
Jak głosiła popularna wtedy wyliczanka:
„Nad uczniem jest nauczyciel
Nad nauczycielem – dyrektor
Nad dyrektorem – minister
Nad ministrem – premier
Nad premierem – prezydent
Nad prezydentem – marszałek Piłsudski
Nad marszałkiem Piłsudskim – Bóg
Nad Bugiem – Brześć
A nad Brześciem – Kostek-Biernacki".

            Piłsudczycy chętnie obciążali winą za Brześć wyłącznie Kostka, choć sam Piłsudski, przemawiając na posiedzeniu Rady Ministrów we wrześniu 1930 r. przyznał: "Co do mnie, to też przygotowałem część tej pracy, bo chcę, by byli karani". I ostrzegał: "Ta bezkarność tego bydła przeklętego psuje całe państwo. Zastrzelę ich jak psów, gdy sądy nie osądzą". Kostka zaczęto nawet bojkotować towarzysko. Podobno na jednej z herbatek w Belwederze w 1931 roku Piłsudski witał gości ustawiwszy obok siebie Kostka i pilnował, by wszyscy goście przywitali się z nim. Ujął się za Kostkiem również Walery Sławek, prawa ręka Piłsudskiego: "Zbadałem sprawę i stwierdzam, że sadyzmu i znęcania nie było. Próbujecie oczernić oficerów, którzy chwalebniejszą niż wy mają przeszłość" - mówił w Sejmie.

 
Cdn
 
 

napisz pierwszy komentarz