Jak dopisaliśmy nowy rozdział do „Dziejów Głupoty w Polsce”.

avatar użytkownika UPARTY

Przytaczam tytuł książki Aleksandra Bocheńskiego, bo pamiętam jeszcze z dzieciństwa swoje zdziwienie tym tytułem. Jak tylko przestało mi sprawiać dużą trudność składanie liter w słowa i czytałem wszystkie napisy jakie mi wpadły w oko zacząłem penetrować bibliotekę rodziców, Było to o tyle ciekawe, że napisy nie były poziome a pionowe, co było dla mnie wtedy wyzwaniem. Oczywiście penetracja biblioteki ograniczała się tylko do czytania tytułów książek. Ten tytuł zwrócił moją uwagę i wywołał jeden z pierwszych w moim życiu dysonansów poznawczych. Teraz, z perspektywy czasu potrafię nawet zrozumieć, co mnie w tym tytule zdziwiło. Zdziwiło mnie, że głupota może być czymś, co może mieć dzieje a nie jest tylko stwierdzeniem braku, braku rozumu u konkretnej osoby w konkretnej sytuacji lub sytuacjach. Słowo głupota już znałem, wielokrotnie słyszałem, że jakieś zachowanie ( najczęściej moje!) może być głupie, że jakiś człowiek jest głupi, ale słowo to było zawsze używanie w kontekście braku zastanowienia się w konkretnej sytuacji, czy braku wiedzy u człowieka. Jak więc brak może mieć dzieje, może być czymś i miec dzieje.

Do samej książki sięgnąłem wiele lat później, chyba pod koniec liceum. Nie bardzo mi się podobała, choć nie wiedziałem jeszcze dlaczego, ale tytuł do dzisiaj uważam za bardzo zręcznie sformułowany.

Skąd to skojarzenie. Otóż obecnie Antypis próbuje utrwalić swoją władze w Polsce przez to, że nie będzie żadnych wyborów. Nie wiadomo czy mu się to uda czy nie , ale próbuje. Stąd te prowokacje policyjne mające na celu podburzenie tłumu, wywołanie powszechnych zamieszek. To próba powtórzenia francuskiego sposobu na demokrację. Gdy przed przed laty ( tak, to już lata minęły) pierwsza tura wyborów samorządowych we Francji poszła nie po myśli posttępaków, to z powodu powszechnych zamieszek wprowadzono stan wyjątkowy, który uniemożliwił dokończenie wyboru nowych władz lokalnych. Zamieszki te były oczywiście prowokowane zarówno przez kontrowersyjne decyzje polityczne jak i przez działania prowokatorów policyjnych. U nas może być jeszcze o tyle ciekawiej, bo podczas swoich poprzednich rządów, Tusk zawarł z Niemcami umowę o bratniej pomocy. Otóż zgodnie z tą umową rząd Polski może w przypadku powszechnych zamieszek zwrócić się do Niemiec o przysłanie sił policyjnych dla utrzymania porządku, jeśli by naszych zabrakło.

Piszę to w kontekście ogłoszonej przez Kaczyńskiego woli dalszego sprawowania przywództwa w PiS`ie. Gdyby było tak, że niezadowolenie z rządów Tuska powoduje automatycznie wzmocnienie elektoratu PiS`u, to właśnie te plany wpisywały by się w dzieje głupoty ale tak nie jest. Wielu jest niezadowolonych z tego, co robi Tusk, ale nie oznacza to, że chcą poprzeć Kaczyńskiego, bo stracili do niego zaufanie.

Właściwie co takiego złego robi Tusk, że ludzie są z niego niezadowoleni. Otóż on chce narzucić swoją wizje polityczną społeczeństwu i dla wielu jest nieakceptowalne z dwóch powodów. Po pierwsze nie podoba im się ta wizja a po drugie nie chcą by ktokolwiek im narzucał porządek społeczny.

I teraz powodem dla którego tych samych wielu ludzi najpierw wycofało swoje poparcie dla PiS`u a później by zemścić się na PiS`ie za zdradę zagłosowało na Antypis było właśnie to, że wizja społeczna PiS`u nie podobała się im a PiS użył państwa do jej wcielenia w życie. Zdrada zaś polegała na tym, że do władzy szedł jako reprezentant autonomicznego, suwerennego społeczeństwa a zaczął używać władzy do narzucenia społeczeństwu swojej wizji ideologicznej. Ci ludzie uważają, że potraktował ich przedmiotowo. Ponieważ wizja społeczeństwa, którą prezentuje Kaczyński jest tak samo obca tym ludziom jak, to co proponuje Tusk, to względy ideowe nie spowodują przepływu ich głosów.

Paradoksalnie, Tusk stał się bardziej wiarygodny dla swego elektoratu niż Kaczyński dla swego, bo Tusk nie zdradził swoich akolitów a Kaczyński odszedł od zasad jakie prezentował w wyborach, przede wszystkim od tego, że będzie reprezentował wszystkich swoich wyborców.

Jaki porządek społeczny prawny proponuje Tusk. W sumie prosty. O wszystkim decyduje pozycja społeczna, bo ten, który jest wyższej może żyć kosztem tego, który jest niżej. Obowiązki prawne zanikają wraz ze wzrostem pozycji społecznej. Czyli znany celebryta może przejechać staruszkę na przejściu dla pieszych, a jak jeszcze jest w Kancelarii Prezydenta, to może nawet zabić przechodnia na pasach z powodu potężnej wady wzroku, z która w ogóle nie powinien prowadzić samochodu.

Oczywiście przekłada się to również na pieniądze. Im ktoś jest bardziej kimś, tym więcej może brać łapówek, tym więcej może może kraść. Po prostu ograniczenia prawne wraz ze wzrostem pozycji społecznej słabły.

Z kolei Kaczyński proponuje, by jedynym uzasadnieniem dla zarobków była pozycja społeczna. Na przykład świetny Obajtek, który stworzył wielki koncern miał z tego mniej niż jego poprzednik, Krawiec, który w zasadzie nic dla Orlenu nie zrobił. Dlaczego. Bo pozycja społeczna prezesa firmy państwowej jest nie za wysoka. Pracownik jak pracownik. Natomiast system społeczny był nastawiony na to, by zarobki pracownicze w zasadzie mało się między sobą różniły. Spłaszczanie płac poprzez zmniejszanie wynagrodzeń kierowniczych i podnoszenie minimum do tego właśnie prowadzi.

Czyli, wspólne dla Kaczyńskiego i Tuska jest to, że za najważniejszą cechę społeczną uważa pozycję społeczną, oczywiście każdy w inny sposób. Stoi to w oczywistej opozycji do kultury chrześcijańskiej. W Ewangelii Chrystus mówi wyraźnie, że odrzucacie mnie bo ja mówię o chwale Boga a wy chcecie odbierać uznanie jeden od drugiego. A czym jest innym jest pozycja społeczna jak nie obieraniem chwały od innych. Tak więc w społeczeństwie wyrosłym z chrześcijaństwa obie te postawy są równie obce.

I teraz podsumowanie. Niedawno rozmawiałem z młodym człowiekiem, który jak się zorientował, w moich poglądach ośmielił się powiedzieć, ze miał dużo szczęścia, że wchodził w życie za czasów PiS`u, że teraz widzi jak było dobrze. Czy to nie stoi w sprzeczności z tym, co mówiłem o podobieństwie między Tuskiem a Kaczyńskim. No, niestety nie. Otóż w pierwszej kadencji PiS rzeczywiście chciał służyć ludziom. Dopiero w drugiej zaczął zmieniać kurs ale skutki tej zmiany dopiero odczujemy w przyszłości. Tak więc jako punkt odniesienia dobrych rządów pozostanie właśnie PIS. Szkoda tylko, że do tej zmiany doszło, że Antypis mógł podnieść głowę.

Natomiast struktura społęczna w Polsce jest taka, że bez poparcia tych wielu zawiedzionych Pis nie zdobędzie nigdy odpwiedniej większości i powiem więcej, jeśli uzyskał by więszościowe poparcie nawet teraz, to rząd Tuska bardzo szybko by upadł, ale warunkiem jest odzyskanie przez PiS zaufania tej właśnie grupy ludzi a to wydaje się być już  poza zasięgiem Kaczyńskiego chyba, że autentycznie zmienił by światopogląd ale na to się nie zanosi.

 

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. UPARTY

Pan ma jednak fobie......
"Wielu jest niezadowolonych z tego, co robi Tusk, ale nie oznacza to, że chcą poprzeć Kaczyńskiego, bo stracili do niego zaufanie."

Nic bardziej durnego nie czytałam po prawej stronie. Tylko w AntyPisie od kwietnia 2010 r.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

2. @Maryla

Tak, ciągle chce tego samego, wolnej Polski Ojczyzny każdego a nie poletka doświadczalnego dla różnych ideologii. Chce drożnej struktury społecznej, by młodzi ludzie widzieli możliwość czy to dorobienia się, czy spełnienia innych swoich oczekiwań od życia i być może mamy jeszcze na to szansę ale jak zmarnuje się do końca struktury Pis to za mojego życia raczej nic z tego nie będzie

uparty

avatar użytkownika michael

3. MAM TYM RAZEM ODMIENNĄ DIAGNOZĘ, MAM DLA NIEJ NAZWĘ

"DYLEMAT APOLONIUSZA" - niestety jest ona bardzo trudna do sformułowania, przynajmniej dla mnie. Ale zastanawiam się nad tym i chyba dostatecznie prędko, ale w końcu napiszę co trzeba. Teraz, powiedzmy na wstępie, mogę powiedzieć, że mankamentem sporego pakietu diagnoz jest ich zbyt jednowymiarowe kryterium. Na przykład kryterium ideologiczne.

avatar użytkownika amica

4. Tusk Kaczyński

Ogólnie ma Pan rację, rzeczywiście Tusk postawił na przejęcie państwa, w tym sądów, co prowadziło do wzmacniania pozycji polityków, celebrytów i bogatszych, co widać nawet na emeryturach, a PiS ograniczał biedę. O przegranej decydowały inne czynniki. Propaganda - PO prowadziło kampanię za kampanią. Telewizja nagłaśniała rzekome afery korupcyjne, migracyjne, energetyczne. Przedstawili spójny obraz medialny z serduszkami, radością, flagami narodowymi. PiS poparło Zielony Ład i prowadziło toporną propagandę. Nie udało się spacyfikować mediów niemieckich. Lewicowa ekstrema i propozycja istnienia poza sporem czyli lewica i Trzecia droga przesądziły o przegranej. Koalicje są niemoralne, ale brak władzy to tragedia.