Medialna mgla

avatar użytkownika Tymczasowy

Jezeli popatrzec w ostatnich dniach na pierwsze strony mediow, to zdecydowanie na czolo wybijaja sie ekscesy roznych ludzi starajacych sie atakowac Jaroslawa Kaczynskiego. Pokazuja to media reprezentujace obie strony sporu politycznego w Polsce. Oczywiscie z calkiem roznych, wlasciwie przeciwstawnych powodow.

Akurat w tych dniach spotykal sie on z mieszkancami miast Wielkopolski. "Gniew" "zwyklych ludzi" robil dziwne wrazenie. W Poznaniu, miescie wojewodzkim liczacym 540 tys. mieszkancow, na protest przyszlo kilkanascie osob z nieporadnie skleconymi "szturmowkami", w tym przypadku kawalkami tektury z koslawcami. Natomiast w miescinie Kornik zamieszkalej przez 7 793 ludzi zgromadzila sie prawie  setka awanturnikow. Oba spotkania odbyly sie w tym samym dniu 23 vII 2022 r. Widac oburzenie "Polakow" i ich protest nie byly spontaniczne. W tymze Korniku organizatorka byla radna M.Kosakowska. Poziom tej kobiety ilustruje jej pokrzykiwanie: "Mamy dla prezesa jajka, zeby sobie zrobil w Korniku jejecznice. Chcialabym je przekazac prezesowi". Jak widac, opozycje wobec obecnej wladzy, tak w parlamencie, jak i na ulicy, stac jedynie na happeningi i wulgaryzmy. 

A tymczasem, jak sie dobrze wsluchac w wypowiedzi dr Jaroslawa Kaczynskiego, najwybitniejszego polskiego polityka przynajmniej od czasow Marszalka Jozefa Pilsudskiego, to nie sposob nie zauwazyc, ze wlasnie przkroczony zostal prog w bardzo waznej sprawie, zas w pewnie na jesien, zostanie przekroczony prog w innej sprawie.

Pierwsza z nich jest dlugo odwlekane wystapienie do Niemiec w sprawie naleznych Polsce odszkodowan za wyrzadzone w czasie II wojny swiatowej szkody. Pierwszy z trzech tomow dokumentow zostanie ogloszony w symbolicznym dniu 1 wrzesnia 2022 r. Dwa pozostale opublikowane zostana pozniej. Taka decyzja przenikliwego stratega wskazuje, ze wedlug jego oceny, nie ma co miec zludzen co do stosunku Niemiec do Polski. A jezeli Niemiec, to takze dyrygowanej przez nich Unii Europejskiej.

Teraz albo nigdy! 

Druga sprawa jest niemilosiernie przeciagana reforma sadownictwa. Prawda, ze duzo juz na tym polu zrobiono, ale takze jest prawda, ze wiele jeszcze zostalo do zrobienia.

W czas ostatnich wystapien Prezesa Prawa i Sprawiedliwosci weszlismy z pesymistycznym wyznaniem  Premiera Mateusza Morawieckiego, ze "nie chce umierac za wymiar sprawiedliwosci". Fakt, pewnie warto bylo zaciskac zeby i znosic impertynencje UE. Jednak ten czas najwyrazniej sie konczy. Szef PiS-u stanowczo powiedzial: "Dosc tego". To byla reakcja na upokarzajace nas zaczepki Jourovej i Reynodsa poparte przez szefowa Komisji Europejskiej.

To "dosc", jak sie kilka dni pozniej okazalo, dotyczy tez innej sprawy, tym razem wewnetrznej. W POznaniu dr Jaroslaw Kaczynski oznajmil: "Niektorzy pytali, co to znaczy, ze ja powiedzialem "dosc" w odniesieniu do kolejnych dzialan, aktow oszukiwania nas przez Unie Europejska. To znaczy, ze ja uwazam, ze my  W  TEJ  CHWILI powinnismy przystapic do zmian w polskim wymiarze sprawiedliwosci [...] Widze, ze to jest wielki bol spoleczny [...]".

Mozna nawet domyslec sie o jakie zmiany chodzi. Z pewnoscia beda immunitety. O nich to J.Kaczynski powiedzial w niedziele 24 VII w Koninie: "[...] potrzebna jest reforma sadownictwa. I do tego jest tez potrzebne zniesienie immunitetow. I to nie tylko parlamentarnych, ale oczywiscie takze sedziow".

Pewne swiatlo na zamiar kontynuowania reformy sadownictwa rzuca wypowiedz Pawla Kukiza w wywiadzie udzielonym "Frondzie" w dniu 23 VI 2022 r.: "Nie podejme decyzji o starcie z PiS-em, w sytuacji takiej, kiedy nie mam jeszcze zrealizowanych uzgodnien, jak ma to miejsce w przypadku oporu dotyczacego sedziow pokoju, ktore - co wiecej - sa przedmiotem naszej umowy. Jesli wiec ten postulat nie zostanie zrealizowany [...] to nie ma mowy o wspolnych glosowaniach, a co dopiero o wspolnym starcie".

Jak powaga tych spraw ma sie do infantylizmu opozycji i jej ulicznych krzykaczy? Tamta strona moze sie bawic i cieszyc, gdyz niewiele jej do tego potrzeba. Niech za wielki sukces uznaja demonstracje zlozone z kilkudziesieciu ludzi. Taka liczbe mozna miec na gwizdniecie. Wystarcza ludzie z polowy ulicy sredniej wielkosci.  Ci zacietrzewieni durnie  nawet wierza w te wszystkie pohukiwania o wsadzaniu naszych do wiezienia w przyszlosci i "mocnych mezczyzn" wyprowadzajacych urzednikow panstwowych. Nasi nie odpowiadaja, ze mocnych ludzi nie brakuje tez po naszej stronie, mimo, ze jest to calkiem oczywiste. Widac im taki obraz  "strachliwosci" odpowiada ze wzgledu na PR.

4 komentarze

avatar użytkownika UPARTY

1. PiS, wbrew pozorom ma problem

i to duży. Otóż problemem tym jest tzw. "mały biznes" a w zasadzie może nie sam "mały biznes" a stosunek władz do niego. Pamiętam codzienne wystąpienia Pana Ministra Kraski, który kilkakrotnie wypowiadał się np. na temat restrykcji, że w zasadzie one nikomu nie szkodzą, bo jedynie sklepikarzom. Nie było miesiąca przez ostatnich parę lat by nie było słychać w jakiejś wypowiedzi oficjalnej wyraźnego lekceważenia tej grupy ludzi. Tyle, że ta grupa ludzi, wraz z rodzinami to ok.20% elektoratu. Bez ich poparcia o samodzielnej większości parlamentarnej nie ma co marzyć. Działaczom PiS wydaje się, że elektoratem bazowym są pracownicy przedsiębiorstw. Tyle, że w całym sektorze przedsiębiorstw pracuje ok 5 mln ludzi, czyli mniej niż połowa zatrudnionych, ale tylko ok. połowa z nich to pracownicy związani z produkcją. Druga połowa to nadzór i pracownicy obsługujący wymogi państwowe (sprawozdawczość, zgodność z normami itp) . Ci ludzie raczej utożsamiają się z tzw władzą a nie pracownikami, mimo że sami nimi są i nigdy w tej grupie PiS nie zdobędzie poparcia.
Natomiast wszystkie programy socjalne są skierowane do grupy pracowniczej, czyli do ok. 2,5 mln ludzi. W efekcie, na Roztoczu, której w poprzednich wyborach było w 80% pisowskie teraz większość jest mocno Pisem zawiedziona. Mają pretensje o różne rzeczy, ale również o to, ze z pomocy w czasie covidu były wyłączone firmy rodzinne, to znaczy takie, które działały w oparciu o najbliższych członków rodziny. Ci nie byli w nich formalnie zatrudnieni, bo byli we wspólnym gospodarstwie domowym z właścicielem i nawet chyba nie powinni mieć umowy o prace. Jeżeli połaczy się to z pogardliwym stosunkiem ministra Kraski wobec "sklepikarzy" to wniosek jaki cu ludzi wyciągają jest taki, że ich los jest dla PiSu`u obojętny. Tu trzeba odwołac się do zasad marketingowych. Otóz jeden niezadowolony klient zraża do firmy 10 innych a zadowolony nie przyciąga nikogo. Stąd bazowanie na negatywnych emocjach nie jest tak bardzo bez sensu, bo wzmacnia to co rzeczywiście istnieje.

uparty

avatar użytkownika Tymczasowy

2. Ze dwa lata temu

wyszlo mi, ze PiS-owi do swobodnego wygrania wyborow wystarcza glosy osob z malych miast i wsi oraz emerytow. Innej strukturalizacji wyborcow nie musialem brac pod uwage. Po jakims czasie do tego samego wniosku dotarli inni i stalo sie to powszednia prawda.

avatar użytkownika UPARTY

3. @Tymczasowy

W małych miastach jest właśnie najwięcej firm czysto rodzinnych, to jedno. Po drugie tylko na wschodzie Polski Pis w tym małych miastach miał miażdżąca przewagę, teraz może być z tym kłopot.
Co do strukturalizacji wyborców, to nie jest to takie proste, bo jak się zacznie analizować rozszerzanie się pisizmu to wyraźnie widać, ze układa sie to jednak terytorialnie.

uparty

avatar użytkownika Tymczasowy

4. @UPARTY

O terytorialnosci nie ma co dyskutowac. W tym wzgledzie ma Pan calkowita racje.