Zandberg - sssyn wyrodny - I

avatar użytkownika Tymczasowy

Ledwie agenciak Oskar nie zdolał nawet złapać bialego konia za ogon, a już pojawila się gwiazda budząca nadzieje głupszej połowy ludzi w Polsce zajmujacych się polityką i piszących o niej. Mowa o Adrianie Zandbergu. Dla porządku, należy stwierdzić, że ta gwiazda już raz, w podobny sposób, zabłysła. Cosś tam z nią musialo się przez okres czterech lat dziać, ale ci glupsi tego nie analizują. A warto, gdyż takie wybuchy pijarowskie wystarczą dla uwiedzenia ludzi słabych w myśleniu. Jednak jest to za malo dla zrozumienia zjawiska. Sądzę, że czas na to by skonczyć taryfę ulgową, nazywaną w Ameryce "lunchem za darmo" (free lunch). Właśnie zamierzam się do tego przylożyć. Nawet w kilku odcinkach.

Partia Razem, której Zandberg jest wodzem powstała  w maju 2015 r. W październiku tegoż roku Zandberg wystąpił w telewizyjnej debacie przedwyborczej i zostal uznany za świeży obiekt. Niektórzy juz wtedy orzekli, że ma charyzmę. Zaraz po tym blyśnięciu zostal zaproszony do Radia Zet przez red. Monikę Olejnik. Zapytala go ona o koszulkę z głową Karola Marksa, którą lubił kiedyś nosić i dal się w niej sfotografować. Dodam od siebie, że dał się też sfotografować pod znanym symbolem Sierpa i Mlota. Gwiazdor odpowiedzial:

"To jest chyba zdjecię z, jeżeli się nie mylę ze szkoly letniej szwedzkich socjaldemokratów i to też zresztą śmiesne, bo to wzburzenie, które się pojawiło, moim zdaniem, dobrze pokazuje, jak bardzo Polska różni się od krajów Europy Zachodniej, że ten skadinąd sympatyczny dziwiętnastowieczny myśliciel byl na swój sposób ojcem zachodnioeuropejskiej socjaldemokracji. To, że Karola Marksa wklada się do jednego worka z totalitarnymi reżimami drugiej polowy dwudziestego wieku które funkcjonowaly w Europie Wschodniej, w Rosji, no to ja mam wrazżenie też jakoś tak bardzo specyfika polskiego życia intelektualnego".

Polityk Przemyslaw Wipler zapytał na internecie: "Dlaczego Adrian Zandberg ma taką brodę? Może by nie rozpoznać w nim tego gentelmana w koszulce z Marksem...?"

No i co my tu już na samym wstępie mamy, a co do dziś się nie zmienilo? Przede wszystkim demagogie. Do tego poczucie wyższości akcentowane ciąglym uśmieszkiem. Także podkreślanie "zachodniosci" zanderowej myśli politycznej przeciwstawianej zaściankowosci Polski i Europy Wschodniej, akurat tych rejonów świata, gdzie na własnej skórze spoleczeństwa odczuly praktyczna realizacje doktryny socjalistycznej. O tym wszystkim dokladnie napiszę w następnym odcinku. Na dziś poprzestane na obserwacji, że dziarski socjalista odcina się sie od swojego rodowodu. Ladnie to tak wyrzekać się rodziny?

Partia Razem powstala w maju 2015 r. Najpierw glosiła haslo: "Chcemy wspólnego startu lewicy spolecznej". Później jakoś z niego zrezygnowala i rodzina poszła sama bez zandbergowcow. W skladzie: SLD, PPS, Twoj Ruch (palikoty), Unia Pracy i Zieloni przyciągnela 1.1 mln. wyborców, co dalo jej 7.55% ilości głosujących. Ciut, ciut za malo, by wejść do Sejmu. A te ciutki aż nadto mógl dostarczyć renegat Zandberg ze swoją kamandą. Glosowalo na nich 550 tys. ludzi, czyli 3.62% biorących udzial w wyborach. Zmarnowaly się one czyniąc z Zandberga kelnerem Prawa i Sprawiedliwości. Dla lewicy okazal sie być Jonaszem. Tak czy inaczej, ponieważ Razem przekroczyło 3%, to otrzymalo 15 mln. zl. subwencji z budżetu państwa.  Wybiegając w przyszłość, a ile zdola Zandberg wydębić od SLD po wyborach w 2019 r., gdyż pieniędzy nie dostanie bezpośrednio od państwa?

Na zakończenie, odpowiedź na pytanie co dzialo się z partią Zandberga po jego blyskotliwej gadce w telewizji. Poprzestanę na liczbie zarejestrowanych czlonków. Tak wiec w 2015 r. bylo ich 6 tysięcy, w 2016 r. - 3 tys., w 2018 r. - 2318 i w 2019 r.  "okolo" 2 tys., czyli mniej niż dwa tysiące. To chyba nie tak mialo być, co nie?

Posełka Barbara Nowacka z PO, nigdyś z lewicy dziś rzekla tak o Zandbergu: "On owszem może mieć fejm, ale nie realny sukces".

 

5 komentarzy

avatar użytkownika Tymczasowy

1. https://www.youtube.com/watch

avatar użytkownika Maryla

2. W 2016 r. subwencje

W 2016 r. subwencje otrzymały:

Prawo i Sprawiedliwość – 18 mln zł
Platforma Obywatelska – 16 mln zł
PSL – 5 mln zł
SLD – 3,3 mln zł
Wolność – 3,1 mln zł
Partia Razem – 2,4 mln zł
Nowoczesna – 1,6 mln zł
Twój Ruch – 2,8 mln zł
Unia Pracy – 370 tys. zł
Partia Zieloni – 92,5 tys. zł

Partie polityczne mają obowiązek corocznego publikowania sprawozdań finansowych, który wynika z art. 38 ustawy o Partiach Politycznych. Ugrupowania muszą takie sprawozdanie złożyć najpóźniej do 31 marca.

Partia Razem

Inaczej niż Nowoczesna postąpiła Partia Razem, której sprawozdanie finansowe za 2015 r. także zostało odrzucone przez PKW ze względu na niezgodne z przepisami przelanie środków podczas kampanii wyborczej. Partia Razem odwołała się jednak od tej decyzji do Sądu Najwyższego. W grudniu ubiegłego roku SN postanowił odroczyć wydanie decyzji ws. skargi Partii Razem i zwrócił się do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem prawnym o zgodność z konstytucją przepisów, na podstawie których PKW odrzuciła sprawozdanie finansowe Partii Razem.

Partia Razem będzie otrzymywała subwencję do ostatecznego rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego ws. jej sprawozdania finansowego. KBW poinformowało PAP, że zgodnie z przepisami wypłacona subwencja nie podlega zwrotowi; także w sytuacji, gdyby SN ostatecznie odrzucił sprawozdanie finansowe partii. Trzyletni termin dotyczący utraty subwencji jest liczony od początku kwartału następującego po kwartale, w którym zapadła ostateczna ws. odrzucenia sprawozdania finansowego partii.

Na konto Partii Razem w 2016 r. wpłynęły trzy kwartalne raty rocznej subwencji: każda w kwocie ponad 790 tys. zł, czyli w sumie blisko 2,4 mln zł.

Partia Razem w nieprawidłowy sposób przelała podczas kampanii wyborczej kwotę 10 tys. zł. Zgodnie z przepisami suma ta przepada na rzecz Skarbu Państwa, a roczna subwencja zostaje zmniejszona o trzykrotność nieprawidłowo przelanej kwoty, jednak jedynie do 75 proc. należnej rocznej subwencji. W przypadku Partii Razem jest to 30 tys. zł rocznie.
https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/subwencje-i-dotacje-dla-part...

Pięć partii przez najbliższe cztery lata będzie dostawać z budżetu pieniądze na swoje utrzymanie. Te, które znalazły się w Sejmie, otrzymają jeszcze dotacje, czyli zwrot kosztów kampanii. Po ostatnich wyborach dotacje i coroczne subwencje wpłyną na konta PiS, SLD, PSL, Konfederacji Wolność i Niepodległość oraz niektórych partii z Koalicji Obywatelskiej. Ich wysokość będzie znana dopiero po zbadaniu przez PKW sprawozdań finansowych, czyli najwcześniej wiosną 2020 r. Dotacje i subwencje trafią więc na konta tych, którzy dali swoje loga – PSL (a więc nie do Kukiza), Konfederacji i SLD (ale już nie do Razem czy Wiosny). Tymi pieniędzmi nie będą mogły się podzielić, bo zgodnie z prawem jedna partia nie może finansować drugiej.Jak policzyła „Rzeczpospolita”, PiS będzie otrzymywał 23,3 mln zł subwencji (w poprzedniej kadencji – 18,5 mln). Więcej pieniędzy niż przez ostatnie cztery lata otrzyma też PO – 19,9 mln zł (wcześniej 15,5 mln). SLD dostawał 4,3 mln zł, a teraz kwota wzrośnie do 11,4 mln. Z kolei subwencja PSL z 4,5 zwiększy się do 8,3 mln zł. Konfederacja będzie zaś dostawać 6,8 mln.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Podróba Marksa na prezydenta?

Gawkowski: Namawiamy i Zandberga, i Biedronia, ale nie jesteśmy PO. Żadnych prawyborów

"Wybierzemy
go w gronie trzech partii. Wiosna, Razem i SLD zdecydowały, że to
będzie wspólny kandydat – to najważniejsze. Myślę, że będzie to na
przełomie grudnia i stycznia” – tak o wyborze kandydata Lewicy na
prezydenta mówił w RMF FM Krzysztof Gawkowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Marylu

Mnie wychodzi, ze to podrobka Lenina. O tym dzis albo jutro.

avatar użytkownika michael

5. O mowie pana Zandberga napisałem gdzieś komentarz

Było takie ostatnio w Sejmie takie wystąpienie, które zrobiło furorę w lewicowej rodzinie. Było to wyjątkowo łajdackie wystąpienie, klasyczna lewicowa wredna agitka zbudowana nieomal w 100% z kłamstw i manipulacji. Była to przemowa, która uzasadnia tytułowe określenie - cytuję: "sssyn". Koniec cytatu.

Ale jest tego "sssyństwa" w polskiej przestrzeni politycznej jak w pełnym szambie. Weźmy na przykład takiego człowieka jak Bertold Kittel. Siedzi sobie taki "sssyn" jak świerszcz za kominem, zbiera jad i wszystkie możliwe toksyny, by niszczyć ludzi i robi to od lat i z jego punktu widzenia skutecznie oraz opłacalnie. Jego działalność to najprawdziwsze i zorganizowane gry operacyjne ciemnych służb. Na taką robotę składa się ciężka prace wielu ludzi przy ewaluacji danych segregowanych z przeróżnych archiwów, oficjalnych i nieoficjalnych nasłuchów i działań operacyjnych by wysegregować wszelkie możliwe kompromanty, które później dokleja się do dowolnych prawdziwych faktów i fakcików z życia uczciwego człowieka. Każdą szklankę uczciwego życia można zatruć. To są skomplikowane działania operacyjne wielu ludzi zorganizowanych w "ssyńskie" sploty, angażujące redakcje, dziennikarzy, sprzęt i ekipy techniczne, ale i nne, wcale nie dziennikarskie służby i agentury.

W #47 "Sieci" (25.11.19) Jan Augustyn Maciejewski napisał felieton "Efekt Kuleszowa na Beacie Szydło". To jest tekst o klasycznej sowieckiej metodzie nurzania w błocie każdego człowieka, ponieważ "w świecie telewizyjnej oraz internetowej propagandy każdego można wplątać w powiązania z mafią, służbami, terrorystami". Stara bolszewicka szkoła, i zarazem łajdacka technika wypróbowana przez stulecia i stosowana przez wszystkich komunistów, począwszy od francuskich jakobinów w końcu XVIII wieku, Karola Marksa ("Krytyka programu gotajskiego"), Lenina, Stalina, tego Kuleszowa, który zmarł w 1971 roku no i współcześnie Bertolda Kittela. 

Wspomniane przemówienie Adriana Zandberga było skonstruowane dokładnie tak samo jak akcje Bertolda Kittela. Facet kiedyś zniszczył karierę Romualda Szeremietiewa, później wyprodukował materiał "Urodziny Hitlera", który miał udowodnić światowej opinii publicznej współczesny polski faszyzm. Teraz efekt Lwa Kuleszowa ćwiczony jest przeciwko Beacie Szydło i nieomal równocześnie w bardzo podobny sposób niszczony jest Marian Banaś. 

"Ssyństwo" takich akcji jest oczywiste. Ostatnie popisy takiej wredoty wyprowadziły mnie na tyle z równowagi, że napisałem coś Kittelem w tytule i dalej nie wiedziałem już co konkretnie napisać. Na razie został sam tytuł. I biję się z myślami. Ale to draństwo nie może nas sparaliżować. Szczególnie z tego powodu, że właśnie ten polityczny bandytyzm od stuleci jest paskudnie skuteczny. Francuscy jakobini kończyli takie akcje łomotem gilotyn i strumieniami krwi. Niemieccy i rosyjscy bolszewicy prześcigali się w zbrodniach genocide. Ogniskują moją współczesną uwagę trzy najistotniejsze fakty:

  1. DYSPROPORCJONALNOŚĆ - Podam przykłady. Zasługi Pani Beaty Szydło są oczywiste, a niszczona jest rzekomymi czynami syna, oraz przypadkowymi zdarzeniami bez znaczenia użytymi jako sfałszowane kompromanty.
    Zasługi Mariana Banasia mogę być mierzone kwotą 100 miliardów złotówek odzyskanych dla budżetu, słowa nie mówiąc o zrealizowanym programie utworzenia KAS. A główne "operacyjne" działania Kittela, to albo przeinaczenia i negatywna interpretacja drobnych niejasności w oświadczeniu majątkowym albo niestety fatalne postępowanie jego syna. Mierząc proporcje - Marianowi Banasiowi należałby się wspaniały order i wielka chwała za wynik pracy dla Polski i solidne lanie za błędy w rodzinnym gospodarstwie. I order i lanie. A nie tylko lanie. Sprawiedliwość to nagroda oraz uznanie za wspaniałe osiągnięcia i lanie za błędy. A nie tylko lanie.
    Podobnie dysproporcjonalność w wadze nadawanej aferom PiS przeciwko aferom PO. Na przykład olbrzymia afera z premiami dla ministrów, która wcale nie powinna być traktowana jako afera. A ta rzekoma "olbrzymia afera" w zestawieniu z 264 miliardami wyłudzonych złotówek VAT jest po prostu idiotyczną dysproporcją. Ale dysproporcje wynikające wprost z gnojenia najcenniejszych ludzi po prawej stronie nie są do wybaczenia. Rozumiem, osoby pełniące funkcje państwowe po prawej stronie muszą być prawe i bez skazy, jak żona Cezara. Zgoda. Ale nie powinny być traktowane niesprawiedliwie. 
  2. BEZKARNOŚĆ - draństwo takich facetów jak Kittel albo Zandberg jest jasne widoczne ale jest nie tylko wcielonym złem ich cynicznej demoralizacji ale poraża skutecznością i bezkarnością. Wiem, że karanie takich agentów szatana jest bardzo trudne, chociażby dlatego, że ich podła robota jest dziełem zorganizowanych tajnych służb, jest grą operacyjna rozłożona na wiele fortepianów, realizowana w ukryciu. A niestety ich bezkarność budzi w domenie publicznej podziw dla ich siły i skuteczności. Niestety, sukces w oczach wielu ludzi budzi szacunek a nawet podziw, bez względu czy jest to skuteczność w służbie dobra czy zła. Ludzie mówią, ale kozak i cmokają z podziwu dla pana Kittela, który zawodowo łamie ludziom życie.
    Karanie takiego draństwa jest bardzo trudne. Rozmawiałem parę dni temu z Piotrem, który wspominał, że przed wojną w czasach II Rzeczpospolitej do takiego łajdaka podchodziło trzech oficerów w galowych mundurach i prała takiego łajdaka po pysku. Ponosili kary regulaminowe i nawet sądowe, ale za oczywiste łajdactwo kara powinna się należeć. Ale nigdy nagrody i uznanie. To jest problem do rozwiązania.
  3. NIESPRAWIEDLIWOŚĆ - Kittel, Zandberg i wielu innych agentów czarnej totalitarnej propagandy odnosi sukces, puchną w chwale i zachwytach, zawodowo zajmują się drańską robotą w czarnej antypolskiej propagandzie.
    A w tym samym czasie człowiek, który przez cztery lata stworzył kompletny program stworzenia Krajowej Administracji Skarbowej, zrealizował ten program, wywalając przy tym ponad 300 byłych ubeków z ciepłych posadek i już w pierwszych dwóch latach przysporzył 100 miliardów złotych dodatkowych wpływów do Skarbu Państwa odchodzi w niesławie - to nie tylko kolejny sukces Kittela, ale i niesprawiedliwość.
    Rozumiem, ludzie Państwa Polskiego maja być bez skazy, jak żona Cezara. Jasne. Pełna zgoda.
    Ale by to było sprawiedliwe, należy oddać co cesarskie Cezarowi, a co boskie Bogu. Czyli
    stanąć w prawdzie i oddać honor człowiekowi za jego wielkie zasługi i wydalić ze służby za skazy w robocie.
    A triumf Kittela jest wielką niesprawiedliwością, która w domenie publicznej świadczy o słabości Państwa i jego niesprawiedliwym działaniu. Zwycięstwo łajdactwa musi być niemożliwe. Kara infami i wielki dyshonor to minimum.

https://www.youtube.com/watch?v=31BO6pgw2BU