Narody mają prawo do Jezusa Chrystusa

avatar użytkownika intix

 


    Zapraszam serdecznie do lektury treści, zawartych i w rekomendacji książki i w... książce, którą - za Autorem poniższej rekomendacji - serdecznie polecam Wszystkim, którzy jej jeszcze nie posiadają. intix.


Rekomendacja książki o. A. Philippe’a CSsR Katechizm o Chrystusie Królu



    Oto leży przede mną mała książka, wręcz książeczka formatu kieszonkowego, nie licząca, jeśli pominąć dodatki, stu stronnic. W oryginale francuskim nosi tytuł Le catéchisme des droit divins dans l’ordre social. Jésus-Christ Maître et Roi, co można przetłumaczyć jako Katechizm Boskich praw w porządku społecznym. Jezus Chrystus Pan i Król. Została napisana i opublikowana w 1926 r. Był to czas, gdy w Seminarium Francuskim oraz na Uniwersytecie Gregoriańskim w Rzymie studiował ówczesny kleryk Marcel Lefebvre. W tym samym roku odbył się w Rzymie zorganizowany przez Ligę Apostolską „Tydzień Katolicki”. Zapewne uczestniczył w nim pewien francuski redemptorysta o. A. Philippe i wielu seminarzystów francuskich, a wśród nich Marcel Lefebvre. Właśnie podczas obrad tego spotkania pojawiła się w głowach uczestników myśl o potrzebie napisania tekstu wyjaśniającego jedno z podstawowych zagadnień, a mianowicie jakie prawa w życiu społecznym, wspólnotowym człowieka ma nasz Pan Jezus Chrystus. Chodziło nie tylko o to, by te prawa wymienić, ale także wskazać ich podstawę, zdefiniować zasadność, scharakteryzować idee, które tym prawom się sprzeciwiają, a w końcu uświadomić samym katolikom, iż wobec tych praw Chrystusa Pana nie mogą pozostawać obojętni. Wspomniany o. Philippe postanowił taki tekst napisać i w ten sposób pojawiła się książka, którą właśnie serdecznie polecam Państwa uwadze.

    W 2002 r. Wydawnictwo Te Deum opublikowało jej polski przekład pod krótkim tytułem Katechizm o Chrystusie Królu. W rzeczy samej jest to katechizm. Słowo to pochodzi z greckiego katechein i oznacza nauczanie poprzez udzielanie odpowiedzi na pytania. O. Philippe zastosował tę starą i sprawdzoną między innymi już przez św. Piotra Kanizjusza formę pytań i odpowiedzi. Wydaje się iż nawet tę formę udoskonalił, bowiem czytając jego pracę, ma się wrażenie rzeczywistej obecności przy niezmiernie ciekawej rozmowie dwóch osób.

    Ówczesny seminarzysta Marcel Lefebvre był z pewnością jednym z pierwszych czytelników tego katechizmu. Wspominał potem tę książkę, a nawet cytował, z wielkim uznaniem przez całe swoje życie1. Zaliczał ją do „dobrych książek”, do książek w których „oddycha się wręcz zbawczą atmosferą chrześcijaństwa”, do książek które „powinny być troskliwie przechowywane w bibliotekach, a jeśli tylko pojawi się ich nowe wydanie, jak najszerzej rozpowszechniane”2.

    Żyjemy w czasach wrogich dwóm podstawowym pojęciom, na których oparty jest wszelki ład i porządek, to jest pojęciom hierarchii i autorytetu. Wobec tych dwóch pojęć, koniecznie potrzebnych do dobrego życia tu na ziemi i do osiągnięcia swego celu w Niebie, katolik winien żywić niezmienną aprobatę. Skoncentrujmy teraz uwagę na pojęciu autorytetu. Słyszałem kiedyś rozmowę dwóch pielgrzymów. Jeden, wskazując dłonią na wędrującą kolumnę pielgrzymią, powiedział: „my tu wszyscy jesteśmy monarchistami”. Drugi, nieco zdziwiony, poprosił o wyjaśnienie i usłyszał: „tak, jesteśmy monarchistami, bo mamy Króla – Pana Jezusa!”. W rzeczy samej mamy Króla! I to Króla, który nigdy nie wypowie niesprawiedliwej wojny, nie zadłuży królestwa, nie nałoży niesprawiedliwych podatków, nie zgorszy poddanych, nie będzie uprawiał prywaty kosztem dobra wspólnego, nie otoczy się złymi, ale pełnymi pochlebstw doradcami. Mamy Króla, który z miłości do nas pozwolił włożyć na swoje skronie cierniową koronę, pozwolił się przybić gwoździami do krzyża i na tym pierwszym ołtarzu oddał za nas w przebłagalnej Ofierze swoje przeczyste życie. Mamy Króla! Jakaż to radość móc się zaciągnąć pod Jego sztandary! Jaki to komfort duchowy złożyć samych siebie w Jego rękach do swobodnej dyspozycji, oddać Mu się i należeć do Niego. Radość przynależenia do Niego!

    O. Philippe uważa jednak słusznie, że to stanowczo za mało. Gdybyśmy uznali Chrystusa Pana Królem tylko naszych dusz, to tak, jakbyśmy oddali jakiemuś ziemskiemu królowi tylko jedną z komnat w jego pałacu stojącym w stolicy jego królestwa. Pan Jezus ma prawo nie tylko do hołdu indywidualnych dusz, ale i do hołdu wszelkich społeczności: rodzin, ludów, narodów, a także wszelkich instytucji na czele z instytucją państwa. Jeśli tylko ludzie łączą się w jakąkolwiek społeczność – a łączą się, bo taka jest ludzka natura – winni jako społeczność uznać nad sobą panowanie Chrystusa Króla. W Jego królewskiej władzy udział ma Kościół ze swoją widzialną głową – Papieżem. Uznanie królewskiej władzy Chrystusa Pana winno znaleźć odzwierciedlenie w treści wszelkich zasadniczych aktów prawnych, takich jak na przykład konstytucje.

    W książce o. Philippe’a wyraźnie jest sformułowane wezwanie do odrzucenia godnej ubolewania praktyki znanej pod nazwą „rozdział Kościoła od państwa”. Trzeba dążyć do tego, aby obie te społeczności ze sobą współpracowały, tak by każdy człowiek mógł bezpiecznie zmierzać ku swemu zasadniczemu celowi – Niebieskiej Ojczyźnie. „Obowiązkiem każdej polityki – pisze o. Philippe – jest zmierzać ku celowi obowiązującemu tak w życiu, jak i we wszelkich prywatnych czy publicznych aktach: ku Bogu”. Podobnie jasno francuski redemptorysta podkreśla, że tylko prawda ma prawo do istnienia. Błąd, czyli uznanie istnienia czegoś, czego w rzeczywistości nie ma, takiego prawa mieć nie może. Można, a nawet trzeba niestety go niekiedy tolerować, ale nie należy mu udzielać żadnych gwarancji prawnych. Dalej, winniśmy wypowiedzieć przynajmniej duchową walkę ideom zawartym w Deklaracji praw człowieka i obywatela z 1789 r. i wszystkim późniejszym jej konstytucyjnym echom. To są dokumenty, które detronizują Chrystusa Króla, a człowiekowi zamiast mówić: szanuj i słuchaj swojego Króla, mówią: zajmij tron i sam panuj, bez oglądania się na swego Króla korzystaj z wszelkich wolności: sumienia, nauczania, prasy, zrzeszania się, kultu. Możesz nawet w nic nie wierzyć i do swej niewiary namawiać innych, możesz w końcu samodzielnie ustalać, najlepiej poprzez demokratyczne głosowanie, co to jest dobro i zło, prawda i fałsz.

    O. Philippe jednoznacznie wskazał na ideologię zawierającą w sobie wszystkie te błędy, ów korzeń wszelkich rebelii, buntów, rewolucji... To liberalizm. Podkreślił, iż katolicyzm nie da się pogodzić z liberalizmem. Tron suwerena jest tylko jeden: albo należne Mu miejsce zajmie Chrystus Król, albo zajmie go, jako uzurpator, na swoją zresztą zgubę, stworzony człowiek. Razem go zajmować nie mogą.

    Nieodłączną kompanką liberalizmu jest laicyzacja. Między katolikami a liberałami trwa więc ciągła wojna o poszanowanie suwerennych praw Chrystusa Króla. Z tego wynikają niezmiernie ważkie konsekwencje. O. Philippe pisze o nich wprost. Po pierwsze, liberalizm jest grzechem, bowiem bunt przeciw Chrystusowi Królowi jest grzechem. Po drugie, zjawisko „liberalnych katolików” jest godne najwyższego ubolewania. Liberalni katolicy mówią niejako Chrystusowi Królowi: Panie, prosimy Cię, posuń się! Nie zajmuj swego tronu sam. Zrób trochę miejsca człowiekowi. Honoruj ludzkie prawa na czele z prawem do wolności sumienia. Uszanuj swoją nieobecność w życiu publicznym narodów, instytucji i państw. Czy nie mogą wystarczyć Ci kościoły i zakrystie, a w nich serca małej garstki wierzących? Trudno, ale takie są teraz czasy, do których i Ty, Panie, i my musimy się jakoś dostosować. Człowiekowi zaś liberalni katolicy mówią niejako: przyjmij zaproszenie, uwierz w Jezusa, który jest twoim wszystko rozumiejącym i niemal automatycznie wszystko wybaczającym bratem. Jeśli jednak twoje sumienie nawet na to nie może przystać, to nie robisz nic innego, jak tylko korzystasz ze swego prawa do wolności sumienia, To prawo dał ci sam Bóg. Będziemy nie tylko ciebie, ale także twój wybór i twoją opcję otaczać szacunkiem. Najważniejsze przecież, by na ziemi był pokój!

    Liberalizm dziś niestety panuje. Sobór Watykański II wyszedł naprzeciw tej ideologii, jednak nie z podniesioną przyłbicą i odkrytym mieczem (tak jak rycerstwo wychodziło dawniej na pole walki), lecz z otwartymi ramionami. Dziś życie katolickie tak głęboko przesiąkło liberalizmem, że najczęściej liberalny katolik nie zdaje sobie w ogóle sprawy z tego, że jego myśli i działania przenika ideologia liberalna. Po prostu nie wyobraża sobie, że można i należy myśleć, mówić i działać inaczej. Dlatego rozmowy katolików wiernych Tradycji z katolikami liberalnymi są takie trudne. Katolikom rozumiejącym szkodliwość liberalizmu, lecz z różnych powodów wahającym się, chciałbym polecić słowa o. Philippe’a: „Miast reagować strachem i ucieczką na samą perspektywę stawienia czoła pewnym panującym dziś przekonaniom, znaleźć należy w nich popychającą nas do walki ostrogę”.

    Książka o. Philippe’a ułatwia zrozumienie jeszcze jednej ważnej sprawy. Katolików wiernych Tradycji zwykle utożsamia się ze sprzeciwem wobec posoborowej liturgii. Otóż chodzi tu nie tylko o Mszę Świętą Wszechczasów według zakorzenionego w czasach apostolskich rytu trydenckiego. Ona oczywiście ma fundamentalne znaczenie w naszym duchowym życiu. W rzeczy samej jest naszym sztandarem, największym skarbem naszej ziemskiej wędrówki. Wierność jednak samemu tylko rytowi to za mało, by móc uchodzić za katolika. Trzeba także zabiegać o społeczne panowanie Chrystusa Króla. Tak więc nasza twierdza zbudowana jest z dwóch bastionów: Mszy Świętej Wszechczasów i tradycyjnego nauczania Stolicy Apostolskiej. Istotną cechą tego nauczania jest walka z siłami liberalizmu o uznanie, nie tylko przez indywidualne osoby, ale także przez całe narody i państwa, Chrystusa Pana za Króla.

    Nie nazwę, proszę wybaczyć nieco żartobliwy ton tego zdania, braku posiadania w domowej bibliotece książki Katechizm o Chrystusie Królu grzechem. Pozwólcie jednak, drodzy Czytelnicy, iż całkiem już poważnie nazwę ów brak wielkim zaniedbaniem. Ta książeczka winna być koło nas. Winniśmy mieć ją pod ręką, w naszych domach, tuż obok Katechizmu katolickiego Piotra kard. Gasparriego. Przez jej pryzmat winniśmy patrzeć na nasze życie narodowe i funkcjonowanie państwa polskiego. O. Philippe niczego właściwie nie naucza od siebie. Niemal na każdej stronie swojej pracy przywołuje autorytet, często z odpowiednim cytatem: Piusa VII, Grzegorza XVI, św. Piusa X, Benedykta XV, Leona XIII, Piusa XI...

    Wydawnictwo Te Deum dołączyło do pracy francuskiego redemptorysty cztery ważne encykliki papieskie: O poświęceniu społeczeństwa ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu (1899), O Jezusie Chrystusie Odkupicielu (1900), O Przenajświętszej Eucharystii (1902) i O królewskiej godności Chrystusa (1925). Trzy pierwsze napisał Leon XIII, czwartą Pius XI. Serdecznie zachęcam do lektury, wyrażając jednocześnie nadzieję, iż obecnie w Polsce żyjący redemptoryści już zaopatrzyli swoje zakonne biblioteki w Katechizm o Chrystusie Królu. Choćby tylko dlatego, że napisał ją ich własny współbrat zakonny. Jeśli ktoś wątpi w zasadność mojej nadziei, a ma z nimi jakiś kontakt, to proszę, niech podaruje im książkę o. Philippe’a. Ω


    Narody mają prawo do Jezusa Chrystusa – cytowane przez o. Philippe’a na s. 67 zawołanie Louisa Veuillot, zmarłego w 1883 r. wieloletniego redaktora dziennika „L’Univers”, autora książki L’illusion libérale (‘Iluzja liberalna’), jak napisał Jacek Bartyzel: „«papieża» ultramontanizmu francuskiego, przed którym drżeli nawet liberalni biskupi”.

Piotr Szczudłowski

Przypisy:
1. Zob. np.: abp M. Lefebvre, Kościół przesiąknięty modernizmem, Chorzów-Poznań 1995, s. 47–48.
2. Przedmowa abpa M. Lefebvre’a zamieszczona w książce o. A. Philippe’a.

* * *



o. A. Philippe CSsR
Katechizm o Chrystusie Królu
Wydawnictwo Te Deum

W dzisiejszych czasach powszechnej apostazji godnymi najwyższej pochwały są ci, którzy starają się wykryć jej zatrute źródła, by żyć w wierze Jezusa Chrystusa i odnaleźć w Nim efekty Jego zbawczej działalności i Jego łaski dla uświęcenia osób, rodzin i społeczności. Teraz jednak trucizna znajduje się we wszystkich perwersjach współczesnego liberalnego ducha, który jakże często był przez papieży opisywany i w jednoznaczny sposób osądzany. Byłoby nad wyraz pożyteczne, by wszyscy ci, którzy pragną oczyścić swe dusze z tego nalotu i obronić się przed nim w przyszłości, z uwagą czytali dobre książki takie jak ta.

https://tedeum.pl/jezus-chrystus-katechizm-o-chrystusie-krolu,c123,p239,pl.html
 


Za: Zawsze wierni nr 4/2004

(pozwoliłam sobie na pogrubienie czcionki fragmentów rekomendacji - intix)

 


Króluj nam Chryste, zawsze i wszędzie...!

 

6 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Leon XIII - Encyklika ANNUM SACRUM

ANNUM SACRUM

ENCYKLIKA PAPIEŻA LEONA XIII :
O POŚWIĘCENIU SPOŁECZEŃSTWA  LUDZKIEGO NAJŚWIĘTSZEMU SERCU JEZUSOWEMU


    Do Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Ordynariuszów zachowujących pokój i jedność ze Stolicą Apostolską. Czcigodni Bracia! Pozdrowienie Wam i apostolskie błogosławieństwo!

    Wstęp

    Niedawno temu, jak Wam wiadomo, ogłosiliśmy listem apostolskim Rok święty, który, starym zwyczajem, będziemy wkrótce obchodzić w Wiecznym Mieście. Dziś zaś, by lepiej przygotować się do przeżycia tych wspaniałych uroczystości religijnych, występujemy z pewną szlachetną propozycją, która, jak się słusznie spodziewamy, przyniesie znakomite i trwałe owoce najpierw dla wiernych, a następnie dla całej społeczności ludzkiej, jeśli tylko zostanie przez wszystkich zgodnie i chętnie przyjęta. Chodzi tu o kult Najświętszego Serca Jezusowego. Idąc za przykładem naszych poprzedników: Innocentego XI, Benedykta XIII, Klemensa XIII, Piusa VI, Piusa VII i Piusa IX, niejednokrotnie dawaliśmy wyraz naszego poparcia dla tej wypróbowanej formy pobożności, starając się równocześnie szerzej ją upowszechnić, czego dokonaliśmy głównie poprzez dekret z dnia 28 czerwca 1899 roku, podnoszący uroczystość Serca Jezusowego do stopnia święta pierwszej klasy.

    1. Papież pragnie poświęcić Bożemu Sercu całą ludzkość, realizując w ten sposób życzenie świata katolickiego.

    Obecnie zaś myśl naszą zajmuje sprawa znalezienia wspanialszej jeszcze formy czci Bożego Serca, takiej mianowicie, która by była koroną i szczytem wszystkich hołdów, jakie kiedykolwiek były Mu oddawane. Sądzimy, że będzie to bardzo miłe dla Jezusa Chrystusa, naszego Odkupiciela. Rzecz zresztą, o której myślimy, nie jest bynajmniej czymś nowym. Już bowiem 25 lat temu, w przeddzień uroczystości dwusetnej rocznicy zwierzenia błogosławionej Małgorzacie Marii Alacoque posłannictwa szerzenia kultu Najświętszego Serca Jezusowego, zaczęły napływać do papieża Piusa IX liczne prośby, zarówno od osób prywatnych, jak i od biskupów, aby zechciał poświęcić temuż Sercu całą społeczność ludzką. Papież jednak uznał za stosowne odłożyć tę sprawę na później, aby lepiej dojrzała. Tymczasem zaś krajom, które tego pragnęły, pozwolono na indywidualne poświęcenie się Sercu Bożemu, według przepisanej formy.

    2. Motywy poświęcenia świata Najświętszemu Sercu Jezusa

    Teraz jednak, kiedy nastały nowe warunki, uważamy, że projekt dojrzał już do realizacji. Jego wykonanie będzie najpełniejszym i najlepszym wyrazem hołdu, który się należy w zupełności Jezusowi Chrystusowi jako najwyższemu Władcy i Panu. Władza Jego bowiem rozciąga się nie tylko na narody katolickie czy na tych, którzy ochrzczeni w należyty sposób, należą prawnie do Kościoła, chociażby na skutek błędu i niezgody żyli z dala od prawdy i miłości. Dotyczy ona także tych wszystkich, którzy jeszcze nic nie wiedzą o wierze chrześcijańskiej. Tak więc we władaniu Jezusa pozostaje cały rodzaj ludzki. I słusznie. Ten bowiem, który jest Jednorodzonym Synem Boga Ojca i posiada jedną z Nim naturę, będąc "odblaskiem chwały i odbiciem istoty Jego" , z konieczności musi też mieć wszystko inne wspólne z Ojcem, a więc i najwyższą władzę nad całą rzeczywistością stworzoną. Dlatego to Syn Boży mówi o sobie przez usta proroka: "Ja jestem ustanowiony królem od niego nad Syjonem, górą świętą jego, bym głosił przykazania jego. Pan rzekł do mnie: Tyś jest Synem moim, jam Ciebie dziś zrodził. Żądaj ode Mnie, a dam Ci narody w Twe dziedzictwo, a w posiadłość Twą krańce ziemi" . Słowami tymi stwierdza On, że otrzymał od Boga władzę zarówno nad całym Kościołem, który symbolizuje góra Syjon, jak i nad resztą świata, dokądkolwiek sięgają jego granice. Podstawy owej władzy wskazują dość wyraźnie słowa: "Tyś jest Synem moim". Przez to bowiem, że Chrystus jest Synem Króla wszechrzeczy, jest równocześnie dziedzicem całej Jego potęgi, co wyrażają znowu słowa: "dam Ci narody w Twe dziedzictwo". Tymi samymi wyrażeniami posługuje się św. Paweł Apostoł, gdy mówi: "...ustanowił Go dziedzicem wszelkich rzeczy" .

    Szczególnie jednak należy wziąć pod uwagę to, co o swojej władzy powiedział sam Jezus Chrystus własnymi ustami, a więc nie za pośrednictwem apostołów czy proroków. Zapytany mianowicie przez rzymskiego namiestnika; "A więc jesteś królem?", odpowiedział bez wahania: "Ty mówisz, że Ja jestem królem" . Wielkość swojej potęgi i nieskończoność swego królestwa potwierdza jasno w słowach skierowanych do apostołów: "Dana mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi" . Jeżeli więc Chrystusowi została dana wszelka władza, z tego niedwuznacznie wynika, że Jego panowanie musi być najwyższe, absolutne, od nikogo niezależne i z niczym nie porównywalne. Ponieważ władza ta została Mu dana na niebie i na ziemi, niebo i ziemia winny Mu być posłuszne. Chrystus Pan wprowadził rzeczywiście w czyn te swoje szczególne uprawnienia, gdy wydał apostołom nakaz szerzenia Jego nauki, łączenia ludzi w jedno ciało Kościoła poprzez Chrzest święty, nakładania na nich praw, których nie wolno odrzucać bez narażenia się na utratę wiecznego zbawienia. Ale to nie wszystko. Chrystus jest władcą nie tylko na mocy praw wynikających z natury rzeczy jako Jednorodzony Syn Boga. On również te prawa do władania nabył przez to, że wyrwał nas "spod władzy ciemności" i "wydał siebie samego na okup za wszystkich" . W ten sposób "ludem nabytym" dla Niego są nie tylko katolicy i ci wszyscy, którzy przyjęli chrzest, lecz każdy poszczególny człowiek i cała społeczność ludzka. Trafnie w tej materii wyraża się św. Augustyn: "Pytacie, co kupił? Patrzcie, jaką cenę zapłacił, a zrozumiecie, co kupił. Zapłatą jest Krew Chrystusa. Cóż ma tak wielką cenę, że takiej wymaga zapłaty? Cóż, jeśli nie świat cały, jeśli nie wszystkie narody? Tym co zapłacił, miał prawo nabyć wszystko" . Św. Tomasz również podaje racje, dla których nieochrzczeni podlegają władzy i panowaniu Jezusa Chrystusa. Mówiąc mianowicie o Jego władzy sędziowskiej pyta, czy rozciąga się ona na wszystkich ludzi i odpowiada twierdząco, uzasadniając to tym, "że władza sędziowska wynika z królewskich uprawnień Chrystusa". Stąd wyciąga wniosek, że "Chrystusowi wszystko jest podległe z tytułu władzy, jaką posiada, chociaż władzy tej nie sprawuje jeszcze faktycznie nad wszystkimi, których ona dotyczy" . Władzę zaś swoją i panowanie nad ludźmi wykonuje Chrystus Pan poprzez prawdę, sprawiedliwość, szczególnie zaś miłość. Do dwóch tytułów tej władzy pozwala nam On w swojej łaskawości dodać jeszcze trzeci, jeśli tego pragniemy, a mianowicie dobrowolne poświęcenie się Jemu. Jest rzeczą oczywistą, że Chrystus Pan, Bóg i Zbawiciel posiada wszystkie rzeczy w doskonałej pełni. My zaś jesteśmy tak biedni i ubodzy, że nie możemy Mu zgoła nic zaofiarować. Dobroć Jego wszakże i miłość jest tak wielka, że nie wzbrania się On przyjąć od nas tego, co faktycznie do Niego należy, a co my Mu dajemy, jakby to było nasze. Co więcej nie tylko nie wzbrania się przyjąć, ale wręcz żąda i prosi: "Synu, daj mi serce swoje". Możemy Mu zatem sprawić przyjemność ofiarą z naszej woli i poruszeń serca. Poświęcając Mu się bowiem, nie tylko uznajemy i przyjmujemy chętnie Jego panowanie, lecz wykazujemy również, że gdyby dar, który Mu dajemy należał do nas, z największą ochotą ofiarowalibyśmy go Jemu. Aktem tym wyrażamy równocześnie prośbę, by nie wzbraniał się przyjąć od nas rzeczy, która w istocie jest Jego własnością. Taka jest doniosłość sprawy, o której mówimy i takie jest nasze o niej zdanie. Serce Boże jest symbolem i żywym obrazem nieskończonej miłości Jezusa Chrystusa, która nas pobudza do odwzajemnienia się również miłością. Dlatego jest rzeczą najzupełniej odpowiednią poświęcenie się temu Najświętszemu Sercu. Poświęcenie zaś takie nie jest niczym innym, jak oddaniem się Jezusowi Chrystusowi, ponieważ wszelki objaw czci, hołdu i miłości względem Bożego Serca odnosi się w rzeczywistości do osoby samego Chrystusa.

    3. Zachęta do dobrowolnego poświęcenia się Bożemu Sercu

    Wszystkich zatem, którzy znają i kochają to Serce Najświętsze, wzywamy i zachęcamy do ochoczego poświęcenia się Jemu. Pragniemy gorąco, by aktu tego dokonali wszyscy w tym samym dniu. Chcemy, by w tym samym czasie popłynęły do nieba wyrazy oddania się tylu tysięcy serc, składających te same przyrzeczenia. Nie możemy jednak pozostawić w zapomnieniu tych, którzy nie zostali jeszcze oświeceni światłem Chrystusowej wiary. Działamy bowiem w imieniu tego, który przyszedł ratować to, co zginęło i który Krew Swoją przelał dla zbawienia rodzaju ludzkiego. Dlatego troszczymy się nieustannie, by ci którzy przebywają jeszcze w cieniu śmierci, zbliżyli się do prawdziwego życia. W tym celu posyłamy do wszystkich części świata głosicieli Chrystusa, by pouczali niewiedzących. Teraz zaś litując się nad ich losem, polecamy ich tym goręcej i oddajemy z całej duszy Najświętszemu Sercu Jezusowemu.

    4. Korzyści wynikające z poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa

    W ten sposób poświęcenie się Bożemu Sercu, do czego tak usilnie zachęcamy, wszystkim przyniesie korzyść. Ci, którzy znają i kochają Jezusa Chrystusa, odczują w sobie wyraźnie wzrost wiary i miłości. Ci, którzy Go również znają, ale nie dbają o zachowanie Jego praw i przykazań, będą mogli zaczerpnąć z tego Serca ogień dla rozpalenia w sobie wygasłej miłości. Dla tych wreszcie nieszczęśliwych, którzy żyją jeszcze w ciemnościach zabobonu, będziemy prosić wszyscy razem o pomoc z nieba. Błagać będziemy, by Jezus Chrystus, którego władzy przecież podlegają, rzeczywiście tę władzę nad nimi wykonywał i to nie tylko ,,w przyszłym wieku, kiedy spełni nad nimi swoją wolę, jednych zbawiając, innych karząc" , ale już w tym obecnym życiu, udzielając im daru wiary i świętości. Oby, mając te cnoty, mogli czcić Boga i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie!

    5. Poświęcenie się Sercu Bożemu lekarstwem na zło

    Poświęcenie się Bożemu Sercu niesie z sobą również nadzieję lepszej rzeczywistości dla państw, ponieważ ma ono moc odnowienia, względnie umocnienia więzów, łączących z natury społeczności świeckie z Bogiem. Jest to tym ważniejsze, że w ostatnich czasach usiłowano już niejednokrotnie wznieść mur między państwami a Kościołem. W ustroju tych państw i w sposobie ich administrowania nie bierze się w ogóle pod uwagę prawa Bożego i jego świętej powagi. Ma to na celu wyrugowanie z życia społecznego wszelkich wpływów religii, co jest niemal równoznaczne ze zniszczeniem wiary Chrystusowej i, gdyby to było możliwe, z wygnaniem samego Boga z tego świata. Cóż więc dziwnego, że większa część ludzkości miotana jest ustawicznie falami zaburzeń, które nikomu nie pozwalają żyć bez strachu i grożą ciągłym niebezpieczeństwem, skoro umysły ludzkie nadęte są tak wielką pychą. Jeżeli odrzuci się religię, najmocniejsze filary bezpieczeństwa publicznego muszą się rozpaść. Toteż Bóg zamierzając słusznie i sprawiedliwie ukarać tych pyszałków, wydał ich po prostu na pastwę własnej żądzy, aby służąc swoim namiętnościom, sami siebie zniszczyli nadmierną wolnością. Moc już od dawna panoszącego się zła zmusza nas do szukania pomocy u tego, który jedynie zdoła je przezwyciężyć. Któż to jest, jeśli nie Jezus Chrystus, Jednorodzony Syn Boży. ,,I nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia, w którym moglibyśmy być zbawieni" . Do Niego więc trzeba się uciekać, bo On jest drogą, prawdą i życiem. Jeśli się zbłądzi, należy wrócić na prawdziwą drogę. Jeżeli ciemności opanowały umysł, należy je rozproszyć światłem prawdy. Jeżeli śmierć nas ogarnia, trzeba przylgnąć do życia. Wtedy tylko będzie można uleczyć tak wiele ran, przywrócić powagę prawa, zaprowadzić ład i pokój oraz wytrącić broń z ręki ludzkiej, gdy wszyscy chętnie i z uległością przyjmą panowanie Chrystusa, gdy wszelki język uzna, "że Jezus Chrystus jest Panem - ku chwale Boga Ojca" .

    6. Serce Jezusa źródłem nadziei

    Kiedy Kościół w początkach swego istnienia uginał się pod jarzmem cezarów, krzyż na niebie ukazujący się oczom młodego władcy był zapowiedzią wielkiego zwycięstwa, które też wkrótce nastąpiło. I oto dzisiaj oczom naszym daje się widzieć inny, ze wszechmiar pomyślny znak Boży: Najświętsze Serce Jezusa, z zatkniętym u góry krzyżem, jaśniejące wśród płomieni najwspanialszym blaskiem. W Nim należy złożyć wszelką nadzieję. W Nim trzeba szukać i od niego oczekiwać zbawienia wszystkich ludzi.

    7. Papież dziękuje za odzyskane zdrowie

    I wreszcie jedna jeszcze rzecz, której nie chcemy pominąć milczeniem, chociaż stanowi ona naszą prywatną sprawę. Oto niedawno Bóg, Stwórca wszelkiego dobra, uwolnił nas od niebezpiecznej choroby i zachował przy życiu. Przyczyniając się obecnie do pomnożenia czci Najświętszego Serca Jezusowego, pragniemy publicznie dać wyraz naszej pamięci i wdzięczności za tak wielką łaskę.

    8. Zarządzenia i błogosławieństwa papieskie

    Rozporządzamy zatem, aby w dniu 9, 10 i 11 najbliższego miesiąca czerwca, w głównym kościele wszystkich stolic i miast odbywały się ustalone modły, do których, w każdym z tych dni, należy dodać zatwierdzone przez Nas litanie do Najświętszego Serca Jezusowego. W ostatnim zaś dniu trzeba odmówić akt poświęcenia, którego formułę przesyłamy Wam, Czcigodni Bracia, wraz z tą encykliką. A teraz Wam wszystkim, całemu duchowieństwu i ludowi powierzonemu Waszej pieczy, udzielamy z całego serca błogosławieństwa Apostolskiego, które niech będzie zadatkiem darów niebieskich i świadectwem naszej względem Was życzliwości.

     Dan w Rzymie, u św. Piotra, dnia 25 maja 1899 roku, w 22 roku naszego pontyfikatu.

    Leon XIII papież


* * *


avatar użytkownika intix

2. Leon XIII - Encyklika TAMETSI FUTURA

TAMETSI FUTURA

ENCYKLIKA PAPIEŻA LEONA XIII :  
O JEZUSIE CHRYSTUSIE ODKUPICIELU.


    Czcigodnym Braciom, Patriarchom, Prymasom, Arcybiskupom, Biskupom i innym Ordynariuszom w łasce i jedności ze Stolicą Apostolską pozostającym!
    Czcigodni Bracia, pozdrowienie i apostolskie błogosławieństwo!

    Miłość do religii

    Jakkolwiek patrząc w przyszłość nie można się pozbyć pewnego uczucia obawy, zwłaszcza, że są niektóre i to niemałej wagi do obaw podstawy, ponieważ tak w publicznych jak i prywatnych stosunkach życia tkwią tak głęboko zakorzenione i tak liczne zdrożności - to jednak wiek dzisiaj gasnący zdaje się przynosić za łaską Bożą otuchę i pociechę. Zaprzeczyć bowiem niepodobna, że ponowne przywołanie na pamięć myśli o skarbach duszy nieśmiertelnej - ożywienie ducha wiary i pobożności nie jest bez znaczenia dla dobra ogólnego; właśnie ożywienia się i spotęgowania tych cnót mamy w ostatnich czasach liczne i jasne dowody.
    Mimo zdradliwych pokus świata, mimo przeszkód rzucanych im pod nogi, wszędzie z wielu stron dążyły rzesze wiernych ku grodowi apostołów, miejscowi i obcy, z dalekich stron, wyznali swą wiarę i religię, i ufni w łaski odpustowe, podane im przez Kościół, starannie korzystali ze sposobów osiągnięcia zbawienia. I czyje by serce nie wzruszyło się na widok tej powszechnej czci oddanej Zbawicielowi ludzkości; na widok tego ogólnego pożądania tysięcy od Wschodu i Zachodu, aby czcić i wielbić Imię Chrystusa?!
    Oby ta miłość po przodkach odziedziczonej religii wywołała zapał powszechny, oby przykład wielu pociągnął za sobą wszystkich innych. Cóż bowiem w naszych czasach konieczniejsze nad powszechną odnowę chrześcijańskiego charakteru i dawnych cnót chrześcijańskich w państwach? Właśnie głównym złem jest to, że wielu na te upomnienia jest głuchych. Gdyby znali słowo Pańskie, gdyby zrozumieli, iż nie ma większego nieszczęścia na ziemi, jak zaprzeć się Zbawiciela świata, zaniechać obyczajów i urządzeń chrześcijańskich, wtedy zaiste i oni by się ocknęli i nawrócili, aby ujść pewnej zguby.

    Zadanie Kościoła

    Dlatego też więc jest tak bardzo zadaniem Kościoła królestwo Syna Bożego na ziemi ochraniać i rozszerzać oraz dążyć do tego, aby ludziom przez udział w darach łaski Bożej zapewnić zbawienie, bo w tym działaniu właśnie jest jego posłannictwo i władzy jego cel i podstawa.
    Mniemamy, że przy tak uciążliwym i trosk pełnym sprawowaniu Naszego pontyfikatu do tego celu aż po dzień dzisiejszy wytrwale dążyliśmy; dla Was atoli, Czcigodni Bracia, jest to, że tak powiemy, codziennym chlebem, aby myśli Wasze i cały Wasz czas wspólnie z Nami temu właśnie poświęcić zadaniu. Atoli i my wszyscy wspólnie z powodu czasów, jakie nastały, musimy jeszcze do wyższych dążyć ideałów, a mianowicie z powodu roku miłościwego szerzyć dalej poznanie Jezusa Chrystusa, miłość ku Niemu przez nauczanie, przekonywanie i upominanie, ażeby głos Nasz przecież może wysłuchany został; a to najpierw u tych, którzy noszą miano chrześcijan, a prowadzą życie bez wiary, bez miłości Chrystusa. Tych Nam najbardziej żal, tych szczególnie pragnęlibyśmy przywieść do świadomości, co im czynić wypada i dokąd dojdą, jeżeli się nie opamiętają i w siebie nie wejrzą.

    Poza Chrystusem nie ma zbawienia

    Nie znać Jezusa Chrystusa wcale, jest to zapewne wielkie nieszczęście, jednak wolne od zatwardziałości i niewdzięczności; atoli poznawszy Go, gardzić Nim lub zapominać Go, to występek tak ohydny i bezrozumny, że zdaje się prawie u ludzi niemożliwym. Albowiem On jest powodem i początkiem wszelkiego dobra i jak rodzaj ludzki bez wstawiennictwa Jezusa Chrystusa nie mógłby być zbawiony, tak i bez Jego pomocy utrzymany być nie może. „I nie masz w żadnym innym zbawienia; albowiem nie masz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które moglibyśmy być zbawieni" (Dz 4, 12). Czyż ludy, pozbawione światła wiary chrześcijańskiej, nie dość głośno ku nam wołać się zdają, jak się kształtuje życie ludzi nie wiedzących nic o Jezusie. „Bożej mocy i Bożej mądrości", i jaki koniec ich czeka? Potrzeba tylko wspomnieć przedstawione u św. Pawła (do Rzymian), ich ciemnotę ducha, zepsucie, niesłychane przesądy i wszelakie nieprawości, aby serce napełniło się zarówno żalem jak zgrozą.

    Dobrodziejstwa łaski Bożej

    To, o czym tu wspominamy, powszechnie jest znane, ale nie dość należycie przemyślane i rozważone. Gdyż tak wielu nie odstręczałaby pycha, a lenistwo nie pogrążałoby w zgubę, gdyby żywa była pamięć o dobrodziejstwach łaski Bożej i gdyby ciągle rozważano, z jakiego stanu Chrystus wyrwał ludzkość i jak wysoko ją podniósł. Pozbawiony niebieskiego dziedzictwa, wygnany, szedł rodzaj ludzki przez długie wieki ku zatracie, pogrążony w przerażającej niedoli, przez grzech pierwszych ludzi wywołanej, a której żadna moc ludzka nie byłaby zaradziła, aż wreszcie Chrystus Pan zstąpił z niebios jako Zbawiciel na ziemię.

    Chrystus Zbawiciel

    Bóg sam już od początku dziejów rodzaju ludzkiego zapowiedział Go jako pogromcę węża; na Jego przyjście z gorącym utęsknieniem czekały następne wieki. Że na Nim cała nadzieja polega, to przepowiednie świętych proroków dawno i z największą jasnością obwieściły; co więcej, wybranego ludu zmienne losów koleje, dzieła, zwyczaje, ustawy, obrzędy i ofiary dały poznać jasno i wyraźnie, że rodzajowi ludzkiemu dane będzie zupełne i najdoskonalsze zbawienie w Tym, który naznaczony został jako przyszły wielki ofiarnik i ofiara zarazem, jako odnowiciel wolności ludzkiej, jako książę pokoju, nauczyciel wszystkich narodów, założyciel wiekuistego państwa na ziemi. Za pomocą wszystkich owych różnorodnych, ale w rzeczowej spójni będących nazw, wyobrażeń i proroctw, przepowiedziany został Ten, który z wielkiej, nadmiernej miłości, jaką nas ukochał, dla zbawienia naszego miał się poświęcić. I w istocie, kiedy przyszedł czas wypełnienia się woli Najwyższego, dał za człowieka jedyny Syn Boga, który stał się człowiekiem, obrażonemu majestatowi swego Ojca najdoskonalsze zadośćuczynienie Krwią swoją i za tak wysoką cenę odkupił rodzaj ludzki. „Nie skazitelnymi rzeczami, srebrem albo złotem wykupieni jesteście od marnego obcowania waszego, od ojców podanego, ale drogą krwią, jako baranka niewinnego i niepokalanego Chrystusa" (1 P 1, 18-19).

    Chrystus Odkupiciel

    W ten sposób On wszystkich ludzi społem, którzy Jego mocy i panowaniu już byli poddani, bo wszystkich jest Stworzycielem i Żywicielem, właściwie i istotnie przez ofiarę na powrót jako swą własność pozyskał. „Azaż nie wiecie, iż ciało wasze jest Kościołem Ducha Świętego, który w was jest, którego macie od Boga? A nie jesteście sami swoi: albowiem jesteście drogo kupieni. Wysławiajcież tedy Boga w ciele waszym i w duchu waszym, które są Boże" (1 Kor 6, 19-20). Tak więc Bóg w Chrystusie wszystko odnowił. „Oznajmiwszy nam tajemnicę woli swojej, według upodobania swego, które był postanowił w samym sobie, aby w rozrządzeniu zupełności czasów w jedno zgromadził wszystkie rzeczy w Chrystusie i te, które są na niebiesiech, i te, które są na ziemi" (Ef 1, 9-10). Z chwilą, w której Chrystus rozdarł zapis dłużny, co przeciw nam świadczył, i dał się przybić do krzyża, ustąpił gniew Boży, rozpadły się więzy dawnego niewolnictwa rodzaju ludzkiego w srogich pogrążonego błędach, który odzyskał miłość i łaskę Boga, prawo do zbawienia wiecznego, możność i środki do jego osiągnięcia. Wówczas to człowiek ujrzał na powrót, jak gdyby z długiego śmiertelnego snu przebudzony, owe tak długo z upragnieniem, a bezowocnie oczekiwane światło prawdy i poznał przede wszystkim, że stworzony jest do używania o wiele wyższych i wspanialszych dóbr, aniżeli te marne i znikome, które pod zmysły podpadają, a którymi poprzednio wszelkie myśli i dążenia swe kierował, że przeznaczeniem ludzkiego życia, jego najwyższym i ogólnym prawem jest, że, jak od Boga pochodzimy, tak znowu na Jego łono wrócimy.

    Odrodzenie ludzkości

    Na tej podstawie odrodzone, ożyło poczucie godności ludzkiej na powrót, serca nastroiły się powszechną miłością bratnią, za czym pojęcia praw i obowiązków częścią udoskonalono, częścią zupełnie na nowo ustalono, a zarazem powołano do życia cnoty, o jakich się żadnej filozofii ludów starożytnych nawet marzyć nie mogło. Wskutek tego myśl ludzka, czyny i obyczaje, przybrały także inny kierunek, a gdy się poznanie Zbawiciela rozszerzyło po świecie, a siła tego poznania weszła w najżywotniejsze soki organizmu państwowego, usuwając dawną ciemnotę i grzechy, wówczas nastał ten zwrot rzeczy, który poczęty w chrześcijańskiej cywilizacji ludów - oblicze kuli ziemskiej gruntownie odmienił.
    Rozważanie wspomnianych prawd i faktów, Czcigodni Bracia, zarówno budzi radosne zadowolenie, jak i dodaje potężnego bodźca do uczucia wdzięczności dla Boskiego Zbawiciela.
    Jesteśmy wprawdzie z powodu minionych wieków oddaleni od źródła i pierwszych początków odzyskanego zbawienia, cóż to jednak znaczy, skoro przecież moc zbawienia jest wieczną, skoro wieczne i nieśmiertelne są jego dobrodziejstwa? Kto zepsutą grzechami naturę odnowić zdoła, zachowa ją, i zachowa na wieki. „On dał samego siebie na okup za wszystkich" (1 Tm 2, 6). "Albowiem jako w Adamie wszyscy umierają, tak i w Chrystusie wszyscy ożywieni będą" (1 Kor 15, 22). „I będzie królował na wieki, a królestwu Jego nie będzie końca" (Łk 1, 33).

    Zbawienie w Chrystusie

    Tak więc z odwiecznych wyroków Boga jest w Chrystusie złożone zbawienie zarówno jednostek jak i całej powszechności; ci, którzy Go opuszczą idą, samochcąc jakoby na oślep ku zgubie i w miarę zakresu swego działania są przyczyną tego, że i całe społeczeństwa ludzkie popadają w ogrom tej niedoli i nędzy, z którego Zbawiciel podźwignął ludzkość mocą swej wielkiej miłości.

    Albowiem coraz bardziej oddalają się od pożądanego celu ci, którzy kroczą manowcami. Skoro czyste i prawdziwe światło prawdy odtrącone zostanie, musi i duch ludzki wpaść w ciemność, a okropna przewrotność w przekonaniach i sądach musi obałamucić umysły. Jakaż nadzieja zbawienia dla tych, którzy początek i źródło życia zatracą. A wszak Chrystus jedynie jest drogą, prawdą i życiem: ,Jam ci jest droga, prawda i żywot: żaden nie przychodzi do Ojca tylko przeze mnie" (J 14, 6); tak, że gdy się Go opuści, traci się owe trzy konieczne do zbawienia warunki.

    Bóg celem człowieka

    Że oprócz Boga nie ma nic, w czym by dążenie ludzkie znalazło swoje zupełne i wszechstronne zadowolenie, tego szczegółowo uzasadniać nie potrzeba, gdyż codzienne doświadczenie to wskazuje i ponieważ każdy, nawet w największej obfitości dóbr ziemskich opływający, w głębi swego serca to czuje. Celem człowieka jest jeno Bóg, a całe życie na ziemi można bardzo słusznie do wędrówki porównać. „Drogą" zaś naszą Chrystus, gdyż z tego żmudnego i pełnego niebezpieczeństw życia ku Bogu, najwyższemu i ostatniemu ze wszystkich dóbr, w żaden inny sposób dojść nie możemy, jak za pośrednictwem i pod wodzą Chrystusa: „Żaden nie przychodzi do Ojca tylko przeze mnie" (J 14, 6).

    O ile tylko przez Niego? Przede wszystkim i głównie tylko za Jego łaską: lecz ta byłaby u człowieka bezpłodną przy zaniedbaniu Jego nauki i przykazań. Jezus Chrystus, dawszy nam zbawienie, pozostawił nam także potrzebny zakon, jako stróża i rządcę rodzaju ludzkiego, aby mianowicie pod jego kierunkiem ludzie nawróceni od zdrożności życia pewnie ku swemu Bogu dążyli. „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody... ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem" (Mt 28, 19). "Jeżeli mnie miłujecie, przykazania moje zachowajcie" (J 14, 15).

    Z tego wypływa wniosek, że głównym wymaganiem religii chrześcijańskiej jest: przykazania Chrystusowe chętnie wypełniać i Jemu, jako najwyższemu Panu i Królowi, z całym oddaniem się cześć oddawać; wielkie to żądanie, które często nawet ciężkiej pracy, walki i wytrwania wymaga. Chociaż bowiem za łaską Zbawiciela natura ludzka na nowo odżyła, to jednak w każdym z nas jest nieco ułomności, słabości i skłonności do grzechu.

    Wypełniać przykazania Chrystusowe

    Rozmaite zachcianki prowadzą człowieka w rozmaite strony, a pokusy z zewnątrz oddziaływują na duszę człowieka, aby nie szła za przykazaniami Chrystusa. A tu należy stawić odpór i z całych sił zwalczać namiętności, stać „na służbie Chrystusa"; gdyż jeżeli namiętności nie dają rozsądkowi posłuchu, wnet go opanowują, wydzierają człowiekowi Chrystusa, a z człowieka samego czynią swego niewolnika. „W sercach swych zepsuci i przeciw wierze grzeszący nie udają niewoli... gdyż są niewolnikami trojakiej żądzy: zmysłowości, pychy, rozkoszy oka" (1). W tej walce musi też każdy chętnie Chrystusowi gwoli przyjąć na się uciążliwości i nieprzyjemności.
    Trudno wyrzec się tego, co tak nieraz pociąga i zachwyca; ciężko to i gorzko pogardzić upojeniem zmysłów, szczęściem ziemskim, aby iść za przykazaniem Chrystusa Pana, a jednak powinien chrześcijanin być prawdziwie cierpliwym w wytrwaniu, jeżeli użyczony mu czas żywota ziemskiego po chrześcijańsku spędzić pragnie. Czyż zapomnieliśmy, czyjego ciała i czyjej głowy jesteśmy członkami? Zamiast ofiarowanych mu radości, wziął na się krzyż Ten, który nam przykazał zaprzeć się samych siebie. Zresztą od wspomnianego właśnie nastroju duszy zależy godność natury ludzkiej. Albowiem, jak to już mądrość starożytnych uznawała, zapanować nad samym sobą i doprowadzić do tego, aby podlejsza część istoty ludzkiej dawała posłuch wyższej, nie jest wcale żadnym poniżeniem lub oznaką słabości woli, ale raczej jest rozumną, godną człowieka, wielkoduszną cnotą.
    Zresztą rozmaite bóle i cierpienia są właśnie przeznaczeniem człowieka; życia bez bólów, najzupełniej szczęśliwego, człowiek prowadzić nie zdoła, tak samo jak nie potrafi odmienić wyroków swego Stwórcy, który skutki dawnego grzechu na wsze czasy rozciągnął. Rozsądną tedy jest rzeczą nie oczekiwać tu na ziemi końca cierpienia, ale z silną wolą znosić bóle a tak uzyskać pewną nadzieję najwyższego dobra. Gdyż ani skarbom i wygodnemu życiu, ani dostojeństwom i władzy, ale cierpliwości i łzom, dążeniu do sprawiedliwości i czystości serca obiecał Chrystus zbawienie wiekuiste.

    Błąd wywyższania człowieka

   
     Widać zatem, jak bardzo błądzą w zarozumiałości swej ci, którzy, pogardzając królestwem Zbawiciela, stawią człowieka na czele wszechrzeczy i żądają ogłoszenia wszechstronnego panowania natury ludzkiej, jakkolwiek, oczywiście, nie zdołają tego panowania osiągnąć, a nawet go bliżej określić. Panowanie Chrystusa bierze swój początek i swoją istotę z miłości Bożej: miłość rzeczy godziwych i świętych jest jego podstawą i celem. Stąd jako naturalne następstwa wynikają: nieskazitelne wypełnianie obowiązków, nienaruszanie praw obcych, przenoszenie rzeczy niebieskich nad ziemskie, a miłość Boga nade wszystko.

    Natomiast panowanie człowieka, który albo jawnie Chrystusa odrzuca, albo Go ignoruje, polega na samolubstwie, nie zna żadnego poświęcenia. Chrystus pozwala człowiekowi panować, atoli jedynie i wyłącznie pod warunkiem, że będzie przede wszystkim służył Bogu i praw Jego przestrzegał.

    Prawo Chrystusowe znajduje się w Kościele

    Pod zakonem Chrystusowym rozumiemy jednak nie tylko naturalne przykazania obyczajowe i owe w starym zakonie przez Boga ludziom dane, a przez Chrystusa tak doskonale wyłożone, objaśnione i zatwierdzone, do najwyższej doskonałości podniesione - lecz także jego całą dalszą naukę i postanowienia. W tym rzędzie naczelne miejsce zajmuje Kościół, a nawet właściwie nie ma takiego urządzenia, wprowadzonego przez Chrystusa, które by w Kościele objęte nie było. Chciał bowiem, ażeby urząd przez Ojca Mu nadany trwał dalej za pośrednictwem tak wspaniale przez Niego utwierdzonego Kościoła, i gdy z jednej strony złożył w tym Kościele wszystkie środki dla zbawienia ludzkości, z drugiej postanowił obowiązek, aby ludzie słuchali Kościoła tak, jak Jego samego, i sumiennie w życiu za jego przewodem postępowali, bo rzekł: „Kto was słucha, mnie słucha, a kto wami gardzi - mną gardzi" (Łk 10, 16). Dlatego zakonu Chrystusowego tylko w Kościele szukać należy; „drogą" człowieka jest Chrystus, ale zarazem i Kościół; On sam przez się i swoją istotę, Kościół - mocą przekazanego mu urzędu i nadanej mu władzy. Z tego powodu błądzą, którzy chcą poza Kościołem dążyć do zbawienia - bo dążą daremnie.

    Dotyczy to także państw

    Tak samo, jak do jednostek, stosuje się wyżej powiedziane nie mniej do państw - i one muszą koniecznie dojść do upadku, jeśli zboczą „z drogi". Stwórca i Zbawiciel natury ludzkiej, Syn Boży jest Królem i Panem tej ziemi, posiada najwyższą władzę tak nad pojedynczymi ludźmi, jak nad społecznościami. „I dał mu władzę, i cześć, i królestwo, aby mu wszyscy ludzie, narody i języki służyły" (Dn 7, 14). „On mnie ustanowił królem... Dam ci narody dziedzictwo twoje; a osiadłość twoją granice ziemi" (Ps 2). Musi zatem w społeczności ludzkiej i w społeczeństwach panować zakon Chrystusowy, tak, ażeby nie tylko prywatnego ale i publicznego życia był przodownikiem i nauczycielem.
    A że to jest prawo i postanowienie Boskie, i nikt bezkarnie sprzeciwiać mu się nie może, źle się dzieje w społeczeństwach, gdziekolwiek ustawy Chrystusowe nie są godnie przestrzegane. Poniżywszy Chrystusa, upada rozum ludzki, pozbawiony swej najdzielniejszej podpory i światła: zaciemnia się w umysłach pojęcie przyczyny, która z woli Bożej dała społeczności ludzkiej żywot doczesny, a która głównie na tym polega, że ludzie, połączeni w społeczeństwa państwowe, osiągają wprawdzie w pierwszym rzędzie dobra doczesne, ale ponadto i głównie owo najważniejsze, najdoskonalsze i wieczne dobro nadprzyrodzone. A gdy raz przyjdzie zamęt pojęć - błądzą zarówno poddani jak rządzący, bo nie ma dla nich drogowskazu i celu.

    Szukanie prawdy słuchaniem Chrystusa

    O ile nieszczęsnym i niebezpiecznym jest zbłądzić z drogi, nie mniej zgubnym jest opuścić prawdę. Wszakże najpierwszą absolutną i istotną „prawdą" jest Chrystus, jako Słowo Boże, Bogu Ojcu równy i jak On wieczny: „Jam jest droga i prawda". Jeżeli tedy rozum ludzki szuka prawdy, to winien przede wszystkim słuchać Jezusa Chrystusa, a może bezpiecznie na nim polegać, bo przez Chrystusa przemawia głos prawdy. Niezliczona jest moc przedmiotów i gałęzi wiedzy, w których badania i dociekania zdolności ducha ludzkiego, jako na swej właściwej podstawie, swobodnie poruszać się mogą, a to nie tylko za zgodą, ale nawet na żądanie natury. Ale występkiem jest, i przeciwnym naturze, nie utrzymać ducha w jego granicach i zaniechawszy należnej skromności, odrzucać powagę Chrystusa-nauczyciela. Nauka, od której całe nasze zbawienie zależy, mówi tylko o Bogu i rzeczach Boskich, a nie wydała jej żadna mądrość ludzka, jeno Syn Boży w całości zaczerpnął i przejął ją od Ojca: „Słowa, które mi dałeś, dałem im" (J 17, 8). Dlatego też koniecznie zawiera ona wiele rzeczy, którym wprawdzie nie są sprzeczne z rozumem, gdyż to zgoła niemożliwe, ale takich, których rozumem tak samo dociec nie możemy, jak nie zdołamy pojąć istoty Boga.
    Jeżeli już w przyrodzie samej jest tyle ukrytych rzeczy, tajemniczych zjawisk, których żaden badacz ludzki wyjaśnić nie potrafi, o których jednak nikt wątpić nie może, to jest wprost nadużyciem wolności, nie chcieć przyznać, że istnieją ponad całą naturą rzeczy wzniosłe, których istoty dojść niepodobna. Nie uznawać dogmatów - to nie uznać religii chrześcijańskiej. Rozum musi ugiąć się kornie „w posłuszeństwie dla Chrystusa" i poddać w jarzmo Boskiego panowania i majestatu: „I podbijając wszelką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe" (2 Kor 10, 5). Tego posłuszeństwa Chrystus koniecznie wymaga prawnie, gdyż Bogiem jest i ma jak nad wolą człowieka, tak i nad jego rozumem jedynie i wyłącznie najwyższą władzę.

    Prawda was wyswobodzi

    Gdy jednak człowiek rozumem Chrystusowi służy, nie czyni tego bynajmniej niewolniczo, ale zgodnie zarówno z rozumem jak i przyrodzoną godnością. Albowiem nie oddaje się dobrowolnie pod panowanie żadnego człowieka, ale swego Stworzyciela, Pana wszystkiego, Boga, któremu już z prawa natura podlega; ani też daje się skrępować poglądami jakiegoś ziemskiego nauczyciela, ale wiecznej i nieodmiennej mądrości. W ten sposób osiąga tak przyrodzone dobro ducha jak i wolność. Prawda, przekazana przez Boskiego Nauczyciela, wyjaśnia doskonale właściwości i wartości wszelkiej rzeczy, a jeśli człowiek tą nauką zbrojny, idzie za głosem prawdy, wówczas nie podporządkuje się rzeczom, ale rzeczy poddadzą się jemu, nie rozum podda się namiętności, ale namiętność rozumowi, a tak po wyzwoleniu się z najgorszej niewoli, niewoli grzechu i błędu - wzniesie się na najwspanialsze wyżyny prawdy: „I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi" (J 8, 32).
    Więc rzecz jasna, że ci, którzy panowanie Chrystusa odrzucają, podnoszą się krnąbrnie przeciw Bogu samemu. Ale wyzwoliwszy się spod panowania i mocy Bożej, nie staną się przeto wolniejszymi; podpadną pod jakąkolwiek moc ziemską; gdyż jak wiadomo, wybiorą sobie kogoś, kogo słuchać będą, przywiążą się doń i nauk jego słuchać będą. A nadto wciskają ducha swego, wykluczonego od udziału w rzeczach Boskich, w ciaśniejszy zakres wiedzy, a i w tym, co rozumem poznają, z mniejszą zdolnością naprzód postępują. Albowiem w naturze wszechrzeczy jest niemało stron takich, do których pojęcia i wyjaśnienia nauka Boska wielce się przyczynia, i nierzadko Bóg karze taką pychę przez to, że ludzie nie znajdują prawdy właśnie, aby ukarani byli. Te dwie są przyczyny, że tak wielu wysoko uzdolnionych i wykształconych uczonych w badaniu natury popełnia niedorzeczności, gorsze od najgorszych błędów.

    Krzyż wzorem życia

    Tak tedy jest stwierdzonym, że w życiu chrześcijańskim rozum musi się poddać całkiem i zupełnie powadze Boskiej. Jeśli w podporządkowaniu rozumu, właściwa ludziom zarozumiałość, tak w człowieku potężna, czuje się uciśnioną i obrażoną - to jest to jednym dowodem więcej, że chrześcijanin potrzebuje nie tylko wielkiego opanowania woli, ale także wielkiej kultury rozumu. O tym powinni pamiętać ci, którzy by chcieli w religii chrześcijańskiej zaprowadzić jakąś normę myślenia i działania, która by przepisy religijne jak najbardziej elastycznymi, dla ludzkiej natury pobłażliwszymi czyniła, nie wymagając od nas albo żadnego wysiłku, albo tylko miernego. Nie rozumieją oni dostatecznie istoty wiary chrześcijańskiej i jej urządzeń i nie spostrzegają, że wszystkim nam przed oczyma, jako wyobrażenie i jako niewzruszony sztandar żywota, stoi „krzyż", nam wszystkim, którzy Chrystusa nie tylko z imienia znamy, ale i w życiu naśladować chcemy.

    Żywot chwały

    Być samym żywotem, to własność tylko Boga jednego. Wszelkie stworzenia biorą udział w żywocie, ale żywotem nie są. Ale od początku wieków i dla istoty swojej jest Chrystus „żywotem" tak, jako i prawdą jest ponieważ jest Bogiem od Boga zesłanym. Od Niego, jako ostatecznego i najwznioślejszego pierwiastka, rozpromieniło się życie po świecie i po wieki rozlewać się będzie; cokolwiek istnieje, co żywię, przez Niego żywię, albowiem „Słowem się stało wszystko co się stało, a bez niego nic stać się nie mogło". Tyle co do życia ziemskiego, przyrodzonego; atoli o wiele doskonalszy, o wiele wyższy żywot mieliśmy na myśli powyżej, ów przez zbawcze dzieło Chrystusa wskrzeszony i utwierdzony „żywot łaski"', którego ostatecznym a nad wyraz szczęśliwym końcem jest „żywot chwały" - ku któremu powinniśmy zwracać wszelkie myśli i uczynki nasze. W tym tkwi cała istota nauki chrześcijańskiej, „abyśmy obumarłszy grzechom, sprawiedliwością żyli" (1 P 2, 24), to znaczy, żyli dla cnoty i świętości, na czym właśnie żywot poczciwy z niewątpliwą nadzieją szczęśliwości wiecznej polega.


    Jezus Chrystus Twórcą, Ojcem i Żywicielem Wiary


    „Sprawiedliwy z wiary żyć będzie" (Gal 3, 11). "A bez wiary nie można podobać się Bogu" (Hbr 11,6). Tak zatem Twórcą, Ojcem i Żywicielem Wiary jest Jezus Chrystus, który w nas żywot cnotliwy utrzymuje i chowa, a to przede wszystkim za pośrednictwem Kościoła, albowiem Kościołowi według swych najłaskawszych i najmędrszych wyroków powierzył środki i sposoby, ażeby takie życie wywołał, chował, a gdyby zagasło na powrót rozniecał. Twórcza i zachowawcza moc przeto cnót zbawiennych wniwecz pójść musi, jeśli etyka rozejdzie się z Wiarą św. i jeśli ci, którzy jedynie rozum chcą uczynić mistrzem obyczajów człowieka, z jego najwyższej godności obedrą, strącą go z jasności nadprzyrodzonych na powrót w otchłań czysto zmysłowego życia, ku zupełnemu zepsuciu. Nie mówimy, aby człowiek nie uznawał i nie słuchał praw naturalnych, ale gdyby je wszystkie uznawał i w ciągu całego życia bez uchybienia - co bez łaski Zbawiciela niepodobna - przestrzegał, to jeszcze wiary nie żywiąc, daremnie szczęśliwości wiecznej spodziewać się będzie.
    Jeśliby kto nie mieszkał we mnie, precz wyrzucony będzie jako latorośl i uschnie; i zbiorą ją i na ogień wrzucą i zgorzeje" (J 15, 6). „Kto nie wierzy, będzie potępiony" (Mk 16, 16). Ostatecznie mamy wiele przed oczyma dowodów, co warta etyka bez wiary, i jakie ona wydaje owoce.

    Etyka bez wiary

    Czemuż to się dzieje, iż mimo wszelkich usiłowań, ażeby podnieść dobrobyt publiczny, państwa w tylu ważnych względach coraz bardziej chromają i cierpią? Mówią wprawdzie, że społeczeństwo samo sobie wystarcza i bez opieki chrześcijańskiego Kościoła prosperuje i cele swe osiąga. Dlatego też wszystko świeckim idzie ładem i w urządzeniach państwowych, w życiu publicznym coraz to mniej śladów religii ojców. Nie wiedzą, co czynią. Albowiem skoro nie będzie sankcji Boskiej dla dobrego i złego, wszelkim ustawom nie stanie najpotrzebniejszej i najznamienitszej powagi, a sprawiedliwość upaść musi: a toć są dwa najważniejsze węzły życia społecznego. I tak samo: zniknie li nadzieja i oczekiwanie nieśmiertelnej szczęśliwości, tym bliższe jest pożądanie dóbr doczesnych i każdy starać się będzie zagarnąć ich dla siebie samego tyle, ile tylko zdoła. Stąd zazdrość, zawiść i nienawiść, a zatem ohydne zamachy, gwałtowne wszelkiej władzy i rządu usuwania, szalone dążenia do przewrotów społecznych; ani zewsząd spokoju, ani bezpieczeństwa wewnątrz - życie społeczne wszelką pohańbione zbrodnią.

    Zbawienie ludów

    W ogólnym zamęcie namiętności wobec sporów społecznych i ogólnego niebezpiecznego położenia albo trzeba zrezygnować i spodziewać się ostatecznego rozkładu, zepsucia, albo zawczasu należy jąć się odpowiedniego zbawczego środka. Złoczyńców na wodzy trzymać, pracować nad uobyczajnieniem ludu, wszelkimi sposobami odstraszać od zbrodni: to potrzebne i pilne. Ale to nie wszystko. Z wyższego punktu widzenia należy objąć zadanie zbawienia ludów; wyższa tu aniżeli ludzka siła w pomoc przyjść musi; siła, która umysły i serca do głębi poruszy, poczucie obowiązku obudzi, poprawi; ta siła, która świat już raz w daleko większych pogrążony błędach zbawiła. Usuńmy przeszkody chrześcijańskiemu duchowi, ożywmy go w społeczeństwie, a społeczeństwo ożyje na nowo. Spór klas niższych z wyższymi ułagodzi się, prawa obustronne ustalą się na podstawie wzajemnego poważania. Słuchając Chrystusa, tak obdarzeni doczesnymi dobrami, jak i ubodzy zarówno zachowają się w granicach swych obowiązków; zrozumieją, że chcąc żyć bezpiecznie, muszą wobec bliźnich iść drogą sprawiedliwości, miłości i umiarkowania. Wówczas odżyje i życie rodzinne w społeczeństwie pod opiekuńczym skrzydłem bojaźni Bożej, ulepszy się, wstanie prawem natury nakazany posłuch i poważanie dla prawowitej władzy, poszanowanie ustaw, okaże się jasno cała ohyda zamachów i buntów.

    Chrześcijański porządek

    Gdzie zakon chrześcijański wszystkim rządzi i gdzie mu nic na zawadzie nie stoi, tam utrzyma się przez Opatrzność samą nakazany ład i porządek, rozwinie się i rozkwitnie pomyślność i dobrobyt. Dobro ogólnospołeczne wymaga zatem powrotu do Tego, od którego nie należało nigdy się odwracać, który jest „drogą, prawdą i żydem" nie tylko jednostek, ale i całej społeczności ludzkiej. W niej to musi ożyć Chrystus, jako Pan jej i władca jedyny, a dane przezeń życie przeniknąć musi wszystkie członki i części państwa, przepisy ustaw, urządzeń, szkół, instytucji publicznych, prawa małżeńskiego i rodzinnego, pałace bogatych, pracownie i chaty robotników. A nie zapominajmy, że właśnie od tego zależy owa tak upragniona cywilizacja narodów rozwijająca się i rozkwitająca, nie tak na używaniu dóbr i rozkoszy doczesnych, ile na podstawie pielęgnowania chwalebnych cnót i obyczajów.

    Rozpowszechniać poznanie Zbawiciela

    Wielu odwraca się od Chrystusa więcej z powodu nieświadomości, aniżeli z powodu złej woli; tych, którzy człowieka i świat badają jest wielu, tych, którzy Syna Bożego poznać pragną - mało. A zatem starać się należy nieświadomość świadomością zastąpić, aby Chrystusa nie odpychano i nie lekceważono jako „nieznajomego".
    Zaklinamy wszystkich chrześcijan całego świata, by nie szczędzili trudu, aby wedle sił rozpowszechniać poznanie Zbawiciela: kto rzecz jasno i z dobrą wolą rozważy, pozna, że nic zbawienniejszego nad Jego zakon, nic bardziej Boskiego nad Jego naukę.

    Prawa Boże

    W wielkiej mierze przyczynić się może Wasza powaga i praca czcigodni Bracia, jak i całego duchowieństwa żarliwość i staranie. Weźcie sobie za pierwszy obowiązek wszczepiać w umysły pojęcie, niejako obraz Jezusa Chrystusa, Jego miłość i zasady, ustnie i pismami, w szkołach dla dziatwy, na zgromadzeniach i gdziekolwiek się sposobność nadarzy. O tak zwanych „prawach człowieka" dosyć słyszą szerokie masy; oby usłyszały także coś o prawach Bożych. Dobra ku temu dziś sposobność: ożywiona u wielu i ujawniona miłość dla Zbawiciela, którą My, jeśli Bóg pozwoli, przekażemy jako zapowiedź lepszych czasów następnemu stuleciu. Ponieważ zaś idzie o coś, czego tylko za łaską Bożą spodziewać się można, zjednoczmy się wszyscy w gorącej modlitwie i błagajmy Wszechmocnego o miłosierdzie, aby nie dał zaginąć tym, których Krwi własnej przelaniem odkupił: oby spojrzał łaskawie na czasy nasze, które wprawdzie dużo zgrzeszyły, ale też i dużo odpokutowały; oby raczył miłościwym okiem objąć ludzi wszystkich narodów i plemion, jak sam rzekł: „A ja gdy będę podwyższony nad ziemię, pociągnę wszystko do siebie" (J 12, 32).

    Błogosławieństwo

    Na zadatek łask Bożych i na znak Naszej ojcowskiej życzliwości udzielamy Wam, Czcigodni Bracia, Waszemu klerowi i całemu ludowi w miłości Chrystusa Naszego apostolskiego błogosławieństwa.

    Dan w Rzymie u św. Piotra 1 listopada 1900, w dwudziestym trzecim roku Naszego pontyfikatu.

    Leon XIII

(1) Św. Augustyn, De vera rei, 36.

Źródło:https://gloria.tv/article/VNEE4DHSDwPk4feNCYurTGBFT



avatar użytkownika intix

3. Leon XIII - Encyklika MIRAE CARITATIS

EN
 - IT
 - LA
]

MIRAE CARITATIS

ENCYKLIKA PAPIEŻA LEONA XIII :  

O Przenajświętszej Eucharystii


    WSTĘP

    1. ENCYKLIKA WYRAZEM TROSKI PAPIEŻA O CZYSTOŚĆ WIARY I MORALNOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ


    Dziwnej miłości ("Mirae caritatis") przykłady, które ku zbawieniu ludzi jaśnieją w Jezusie Chrystusie, zawsze mamy w pamięci i uważnie je śledzimy, ponieważ jest to naszym najświętszym obowiązkiem. Tak jak dotąd, przy Boskiej pomocy staraliśmy się spełnić ten nasz obowiązek, tak też będziemy się starali spełniać go aż do Naszego ostatniego tchnienia. Doczekaliśmy się bowiem czasów chaosu pojęciowego i pychy wrogiej prawdzie i sprawiedliwości. Tak jak o tym świadczą Nasze ostatnie listy Apostolskie skierowane do was, nauczając, napominając i wydając polecenia, nie zaniedbaliśmy niczego z szerokiego zakresu środków, które się zdawały prowadzić najprostszą drogą do rozwiązania różnorodnych błędnych prądów myślowych i wzmocnienia samej praktyki życia chrześcijańskiego. Pomiędzy zaś najnowszymi aktami są dwa ściśle ze sobą związane, których wspomnienie w tych czasach goryczy daje nam satysfakcję pełnienia misji. Jednym z tych aktów było poświęcenie, w sposób wyjątkowy, całego rodzaju ludzkiego Sercu Chrystusa Zbawiciela; drugim zaś było wezwanie tych wszystkich, którzy uważają się za chrześcijan, aby się połączyli w Chrystusie, który nie tylko dla jednostek, ale i dla całych społeczeństw jest w sposób Boski "drogą, prawdą i życiem".

    2. ZAINTERESOWANIE EUCHARYSTIĄ

    Obecnie kierowani troskliwością Apostolską, czuwającą nad potrzebami Kościoła, czujemy się pobudzeni, a nawet niejako zmuszeni do tego, aby do tych dwu aktów dodać jeszcze "coś" nowego, fundamentalnego. Ta nowa rzecz będzie niejako uwieńczeniem aktów Już dokonanych, gdyż zamierzamy wszystkimi Naszymi siłami wskazać chrześcijańskiemu ludowi Najświętszą Eucharystię jako dar najbardziej Boski, ofiarowany ludziom z największej głębi Serca Samego Zbawiciela, który tak "bardzo gorąco pragnął" tego przedziwnego połączenia się z ludźmi. Zarazem jest to dar przedziwnie potężny do urzeczywistnienia najzbawienniejszych owoców Odkupienia Chrystusa. Wprawdzie i w tym kierunku uczyniliśmy już wiele naszymi staraniami i zarządzeniami. Z radością jednak przypominamy, że zatwierdziliśmy i wzbogaciliśmy przywilejami szereg instytucji i stowarzyszeń mających na celu nieustanną adorację Boskiej Hostii. Ponadto dołożyliśmy starań, aby kongresy eucharystyczne odbywały się z należną świetnością i przynosiły obfite owoce. Wymienionym instytucjom, jak też i wielu innym daliśmy za opiekuna św. Paschalisa Baylon, który za życia odznaczał się szczególnym przeżywaniem i czcią ku tajemnicy eucharystycznej.

    3. TAJEMNICA EUCHARYSTYCZNA "ŻYCIEM ŚWIATA"

    Miło Nam dziś, Czcigodni Bracia, poświęcić obecne pismo obronie i uświetnieniu tej właśnie tajemnicy, wokół której koncentrowała się stale troskliwość i życie Kościoła. Tajemnica ta ozdobiona jest niejedną palmą męczeńską, jej poświęcili swe umysły i serca wybitni uczeni i mówcy, a jej piękno starano się oddać w różnych formach sztuki. Wszystko to uczyniono w celu, aby najwyraźniej uwydatnić skuteczność tej tajemnicy, szczególnie zaś jako środka ratunku dla obecnej nieszczęśliwej epoki.

    Chrystus Pan w przeddzień swojej śmierci pozostawił względem ludzi tę pamiątkę swej bezgranicznej miłości, a zarazem największą pomoc "na życie świata"(1). Dlatego, tak jak Chrystusowi przed śmiercią, tak i Nam stojącym już u kresu życia, nie pozostaje nic innego, jak tylko to pragnienie, aby obudzić u wszystkich ludzi uczucie wdzięcznej pamięci oraz czci należnej przedziwnemu Sakramentowi. Naszym zdaniem na tym Sakramencie opiera się nadzieja i skuteczność zdobycia ocalenia i pokoju, tak bardzo przez wszystkich poszukiwanego.

    4. EUCHARYSTIA ŚRODKIEM OCALENIA I POKOJU

    Nasza myśl, być może, zadziwi wielu, że ratunku dla współczesnej epoki pod każdym względem skołatanej i doprowadzonej do obecnego niemal tragicznego stanu należy szukać przede wszystkim we wskazanych środkach i pomocach. Wielu może przyjmie tę myśl z zuchwałą pogardą i oburzeniem. Pochodzi to jednak z pychy. Ilekroć bowiem wada ta opanuje ludzi, to wówczas chwieje się wiara chrześcijańska wymagająca ostatecznie uległości umysłu. Pycha, jakby coraz większa mgła, zasłania sprawy Boże tak, iż do wielu odnoszą się słowa: "ci zaś litemu bluźnią, czego nie znają"(2).

    Takie postępowanie bynajmniej Nas nie powstrzyma od powziętego zamiaru - wprost przeciwnie, jesteśmy jeszcze bardziej zdecydowani oświecić umysły dobrze usposobione oraz prosić Boga, złączeni w bratniej modlitwie z ludźmi sprawiedliwymi, za tych, którzy odrzucają rzeczy święte.
 
    I. EUCHARYSTIA W ZBAWCZYM DZIELE BOGA

    5. OBFITOŚĆ ODKUPIENIA CHRYSTUSA


    Pojmować z całą wiarą skuteczność Eucharystii, znaczy to samo, co pojmować wielkość dzieła, którego dokonał Bóg w pełni swego miłosierdzia, kiedy to stał się człowiekiem dla zbawienia rodzaju ludzkiego. Zgodnym z prawdziwą wiarą jest uznanie Chrystusa za najwyższego Sprawcę naszego zbawienia i przyjęcie Go jako tego, który wszystko naprawił swą mądrością, swoimi prawami, urządzeniami, przykładem, a przede wszystkim przelaniem własnej Krwi. Podobnie jest sprawą tej samej wiary wyznawać Chrystusa i czcić Go obecnego w Eucharystii w takim stopniu rzeczywistości, że pozwala mu przebywać do końca świata między ludźmi, dla których jest mistrzem, pasterzem i pośrednikiem mile widzianym u Ojca. Pozostając jednak na ziemi do końca dziejów będzie Chrystus udzielał ludziom siebie samego w obfitości dobrodziejstw dokonanego odkupienia.

    6. "CHLEB ŻYCIA" DAJE UDZIAŁ W ODKUPIENIU

    Ktokolwiek głęboko i z pobożnością zastanowi się, to musi zauważyć, iż pomiędzy dobrodziejstwami płynącymi z Eucharystii, na pierwsze miejsce wybija się i jaśnieje to, które obejmuje wszystkie inne. To jedyne dobrodziejstwo obejmujące wszystkie inne polega na tym, że z Eucharystii płynie dla ludzi życie: "Chlebem, który Ja wam dam, jest ciało moje za życie świata"(3).

    7. CHRYSTUS TWÓRCĄ I ŹRÓDŁEM NOWEGO PORZĄDKU ŻYCIOWEGO

    W różny sposób Chrystus jest życiem jak już o tym powiedzieliśmy w innym czasie: jako przyczynę bowiem samego przyjścia między ludzi podał On pragnienie obdarzenia ich trwałą pełnią życia więcej niż ludzkiego; "Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości"(4). Albowiem skoro tylko na ziemi ukazała się "dobroć i miłość Zbawiciela, naszego Boga, dla ludzi"(5), to wiadomo każdemu, że z tego zaraz wytrysła jakaś siła twórcza, wprowadzająca nowy porządek rzeczy i jak przeniknęła wszystkie przejawy życia domowego i społecznego. Stąd to powstały nowe więzy między ludźmi, nowe prawa osobiste i publiczne, nowe kierunki dla instytucji, nauk, sztuki, a co najważniejsze - umysły i serca ludzkie zostały skierowane ku prawdzie wiary i ku świętości obyczajów. Tak przeto zostało ludziom dane życie prawdziwie niebiańskie i Boskie. Do tego stosują się mianowicie takie częste wyrażenia Pisma św., jak: "drzewo życia", "słowo życia", "księga życia", "winnica życia", a przede wszystkim "chleb życia".

    8. EWANGELICZNE "CZYNY I SŁOWA" (VERBA ET GESTA) CHRYSTUSA I ICH ZWIĄZEK Z EUCHARYSTIĄ

    Życie to, o którym mówimy, ma wyraźne podobieństwo do naturalnego życia ludzkiego i dlatego tak jak naturalne trwa i podtrzymywane jest pokarmem, tak też i nadprzyrodzone ma być podtrzymywane i zasilane sobie właściwym pokarmem.

    Wypada tu przypomnieć, w jakim to czasie, i w jaki sposób Chrystus poruszył dusze ludzkie i przysposobił je do tego, aby należycie i godnie przyjęły chleb, który w przyszłości miał im być dany. Wówczas, gdy rozeszła się sława o cudzie uczynionym przez Chrystusa na wybrzeżu tyberiadzkim, podczas którego rozmnożył chleby dla nakarmienia rzeszy, natychmiast wielu otoczyło Chrystusa w oczekiwaniu, że może ich również spotka podobne przeżycie. Wówczas Jezus korzystając ze sposobności, podobnie jak wtedy, gdy w rozmowie z Samarytanką z okazji czerpania wody studziennej natchnął ją pragnieniem "wody tryskającej na życie wieczne"(6), tak i teraz tej spragnionej i chłonnej rzeszy tak oświecił umysły, że z wielkim zapałem zapragnęła chleba, "który trwa na życie wieczne"(7). Chleb ten zaś, jak napominał z naciskiem Chrystus, nie jest już tą manną z nieba, która była pokarmem ojców wędrujących po pustyni, ani też nie jest tym chlebem, który otrzymali świadkowie rozmnożenia w sposób cudowny z rąk Zbawiciela zgodnie z jego słowami: "chlebem tym jestem ja sam: "Ja jestem chlebem życia"(8). To samo jeszcze szerzej zaleca Chrystus wszystkim tak w formie zachęty, jak i rozkazu: "jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który ja wam dam jest Ciało moje za życie świata"(9). Wielkość tego przykazania akcentuje dalej w przestrodze: "zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie"(10).

    9. FAŁSZYWA I POPRAWNA KONCEPCJA ŻYCIA DUCHOWEGO

    Obecnie ludzkość jakby zapomniała o tych słowach Chrystusa. Rozpowszechnia się najzgubniejszy błąd, jakoby przyjmowanie Eucharystii należało pozostawić jedynie tym osobom, które nie mają obowiązkowych zajęć i jak się mniema, postanawiają prowadzić "pobożny tryb życia". Przecież to, nad co nie ma nic dostojniejszego i bardziej zbawiennego, odnosi się bez wyjątku do wszystkich: w tym wypadku nie ma znaczenia to, jakie kto pełni zajęcie i obejmuje stanowiska, ponieważ każdy kto tylko chce (a nikomu nie wolno tu nie chcieć) ma szansę wzmożenia w sobie życia łaski Bożej, której ostatecznym celem jest osiągnięcie szczęśliwego życia w łączności z Bogiem.
   
    10. NIEJASNE POJĘCIE OSTATECZNEGO CELU CZŁOWIEKA

    Gorąco pragniemy, aby ludzie mieli właściwe pojęcie o życiu wiecznym i troszczyli się o nie przede wszystkim ci, którzy czy to ze względu na swe zdolności, czy to ze względu na swą pracę lub pełnione funkcje władzy społecznej, mogą wiele uczynić w ukierunkowaniu spraw doczesnych i ziemskich. Natomiast znajdujemy się w smutnej sytuacji i ubolewamy z powodu tego, że wielu opanowanych pychą głosi początek stwarzanej nowej i szczęśliwej epoki. Cechą tej epoki jest gorączkowa pogoń za zdumiewającymi odkryciami, które mają służyć różnym formom wygodnego życia. Tymczasem, jak obserwujemy, społeczność ludzka daleka od Boga nie tylko nie cieszy się upragnionym pokojem i szczęściem, ale cierpi i drży jakby opanowana jakimś febrycznym szalem. Ludzkość, ufając jedynie doczesnej pomyślności i gorączkowo jej poszukując, widzi jak pomyślność ta jest dla niej ciągle nieuchwytna, ginie jak cień ciągle znikający. Ludzie bowiem i społeczeństwa z konieczności pochodzą od Boga. Dlatego tak jak pochodzą od Boga tak też bez Niego nie potrafią ani żyć, ani się rozwijać, ani też wypracować jakiegokolwiek dobra. Wszystko to może człowiek w Bogu przez Jezusa Chrystusa, przez którego spłynęły i spływają wszystkie najszlachetniejsze i najcenniejsze dobra.

    II. GODNOŚĆ CZŁOWIEKA W ŚWIETLE TAJEMNICY EUCHARYSTII

    11. EUCHARYSTIA ŹRÓDŁEM SZCZEGÓLNEGO ZJEDNOCZENIA CZŁOWIEKA Z BOGIEM


    Źródłem i szczytem tych wszystkich dóbr, jakie spływają przez Chrystusa jest czcigodna Eucharystia. Ona to właśnie karmi i podtrzymuje to życie, dla którego tyle się poświęcamy, jak również podnosi niewymownie godność osoby ludzkiej, która w obecnych czasach szczególnie jest doceniana. Nie ma bowiem większego pragnienia nad to, żeby się stać, na ile to jest możliwe, uczestnikiem i wspólnikiem Boskiej natury. To właśnie sprawia Jezus Chrystus w sposób szczególny w Eucharystii, w której człowieka już podniesionego przez łaskę do stanu dziecięctwa Bożego jeszcze ściślej ze sobą łączy i jednoczy. Taka jest różnica między chlebem ciała i chlebem duszy, że pierwszy w nas się przekształca, a drugi nas w siebie zamienia. Dlatego św. Augustyn wkłada w usta Chrystusa słowa: "nie ty mnie (człowiecze) przemienisz jako pokarm swego ciała, lecz ty sam zamienisz się we mnie"(11).

    12. EUCHARYSTIA TAJEMNICĄ WIARY

    Z tego zaś najdostojniejszego Sakramentu, w którym najwyraźniej okazuje się to, do jakiego stopnia ludzie zostają wszczepieni w naturę Bożą, czerpią ludzie moc do najwyższego postępu we wszystkich nadprzyrodzonych cnotach. Na początku należy wymienić wiarę. We wszystkich przecież epokach wiara miała swoich przeciwników. Wiara bowiem daje poznanie rzeczy najwyższych, podnosząc umysł ludzki. Gdy jednak osłania tajemnicą istotę tego o czym mówi, że jest ponad porządkiem naturalnym, to przez to samo zdaje się jakoby krępowała umysł ludzki. W przeszłości zwalczano pojedyncze zasady wiary, a w czasach współczesnych wybuchła walka, która swoimi szerokimi rozmiarami obejmuje nawet całkowitą negację nadnaturalności.

    Dla przywrócenia siły i zapału wierze w duszach ludzkich nie ma odpowiedniejszego środka nad tajemnicą Eucharystii, którą najwłaściwiej można nazwać "tajemnicą wiary". W niej bowiem jednej zawiera się wiele różnorodnych cudów, zawiera się to wszystko, co jest ponad porządkiem naturalnym: "Pan bowiem miłosierny i litościwy uczynił pamiątkę cudów swoich - dał pokarm tym, którzy się go boją"(12).

    13. WCIELENIE A CUD EUCHARYSTYCZNY W SAKRAMENCIE I OFIERZE DLA CZŁOWIEKA

    Bóg, wszystko to uczynił poza naturą i skupił wokoło Wcielenia słowa, aby przez to dobrodziejstwo przywrócić zbawienie rodzaju ludzkiego, jak o tym świadczą słowa Apostoła: "postanowił (...), aby w Chrystusie naprawić wszystko - to co jest w niebie i to co jest na ziemi"(13). Eucharystia, według świadectwa Ojców Kościoła, powinna być z tego względu uważana niejako za dalszy ciąg Wcielenia i jego rozszerzenia.

    Przez Eucharystię bowiem substancja Słowa łączy się z pojedynczymi ludźmi i ponawiana jest w przedziwny sposób Ofiara Kalwaryjska, zgodnie z tym, co przepowiedział prorok Malachiasz: "na każdym miejscu (...) będzie składana memu imieniu ofiara czysta"(14).

    Cudowi temu największemu w swoim rodzaju towarzyszą niezliczone inne cuda, ponieważ tutaj zostają zawieszone wszystkie prawa natury. (Omnes naturć leges). W tym wypadku cała istota chleba i wina przemienia się w Ciało i Krew P. Jezusa. Jednak postacie chleba i wina są utrzymywane mocą Bożą a Ciało Chrystusowe znajduje się jednocześnie w tylu miejscach w ilu sprawuje się ten Sakrament. Aby jednak jeszcze silniej zjednać uległość rozumu ludzkiego wobec tej Tajemnicy, inne cuda, które miały miejsce w przeszłości i w czasach obecnych dostarczają niejako nowych dowodów w tej sprawie. Pomniki tych cudów, publiczne i wspaniałe istnieją na wielu miejscach. Dlatego przez Ten Sakrament wzmacnia się wiara, a tym samym odżywia się rozum, obalane zostają wymysły racjonalistów i dziwnie jest oświetlany nadprzyrodzony porządek rzeczy.
    
    III. ZWIĄZEK EUCHARYSTII Z ŻYCIEM MORALNYM I ŻYCIEM SPOŁECZNYM

    14. PRZYCZYNY UPADKU WIARY I MORALNOŚCI


    Do osłabienia wiary w rzeczy Boże przyczynia się nie tylko pycha, o czym wspomnieliśmy wyżej, ale także zepsucie duchowe. Albowiem jest rzeczą zwyczajną, że im ktoś jest moralniejszy, to tym bardziej jest zdolniejszy umysłowo i odwrotnie - rozkosze zmysłowe przytępiają umysł. Dowodów na to dostarcza nawet etyka pogańska a przed nią ostrzegająca mądrość Boża(15). Jeżeli zaś chodzi o rzeczy Boże, to namiętności zmysłowe, za sprawiedliwym dopuszczeniem Bożym, przyćmiewają światło wiary, a nawet niekiedy zupełnie je gaszą. Nienasycona żądza tych namiętności płonie dziś mocno i na podobieństwo zaraźliwej choroby plami wszystkich od lat dziecięcych. Dlatego w Boskiej Eucharystii znajduje się zawsze gotowy i przedziwny środek przeciw temu złu. Przede wszystkim bowiem, (Eucharystia) wzmacniając miłość, powstrzymuje żywioł zmysłów według słów św. Augustyna: "pokarmem tej (miłości) jest zmniejszenie pożądliwości; uwieńczeniem zaś - zupełny brak namiętności"(16).

    15. CZYSTOŚĆ A NAJŚWIĘTSZY SAKRAMENT

    Ponadto najczystsze Ciało Chrystusa poskramia wyniosłość naszego ciała, jak przestrzegał Cyryl Aleksandryjski: "Chrystus bowiem w nas przebywający poskramia szalejące w naszych członkach prawo ciała"(17) szczególne i najsłodsze są owoce Eucharystii jak to już zawarte zostało w proroctwie: "bo cóż lepszego i cudniejszego znajdziemy u (Chrystusa), jak nie zboże wybranych i wino, które rodzi dziewice"(18). Z Eucharystii bowiem płynie silne i niewzruszone dążenie do świętej dziewiczości, które w Kościele katolickim rozwija się z dnia na dzień szerzej i obficiej, wśród świata opływającego w miękkość używania. Wszędzie jest to zresztą dobrze znane, jaki z tego płynie pożytek i ozdoba dla religii i społeczeństwa.

    16. EUCHARYSTIA ZADATKIEM DÓBR PRZYSZŁYCH

    Dodać jeszcze należy, że Tym Sakramentem jest przedziwnie wzmacniana nadzieja dóbr nieśmiertelnych i ufność w Bożą pomoc. Wszczepione i wrodzone wszystkim ludziom pragnienie zbawienia coraz częściej jest budzone przez poczucie znikomości dóbr doczesnych oraz przez świadomość przemocy ludzi przewrotnych oraz przykrości natury zmysłowej i różne cierpienia duchowe. A właśnie czcigodny Sakrament Eucharystii jest zarazem sprawcą i zadatkiem zbawienia i chwały nie tylko dla duszy, lecz również i dla ciała. Wówczas gdy pełnia darów niebiańskich wzbogaci duszę, wtedy również można przeżyć radość i przewyższającą niezmiernie wszelkie ludzkie oczekiwania w tym względzie. Eucharystia podtrzymuje w przeciwnościach, umacnia w walce o zwycięstwo cnoty, strzeże człowieka dla życia wiecznego i do niego prowadzi, będąc niejako pokarmem.

    Najświętsza Hostia w ludzkim ciele, słabym i ograniczonym, zaszczepia też przyszłe zmartwychwstanie, albowiem nieśmiertelne Ciało Chrystusowe zasiewa w ciele ludzkim ziarno nieśmiertelności, które zakiełkuje w przyszłym życiu. O tych dwu dobrach dla duszy i ciała, płynących z Eucharystii, Kościół od wieków naucza będąc posłusznym nakazowi Chrystusa: "kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dzień ostateczny"(19).

    17. POKUTA A NAJŚWIĘTSZY SAKRAMENT

    W tym miejscu jest także rzeczą właściwą i niezmiernej wagi rozważyć to, że Eucharystia ustanowiona przez Chrystusa na nieustanną pamiątkę Jego Męki, wdraża chrześcijaninowi myśl o konieczności zbawiennej pokuty(20). I rzeczywiście już do swych pierwszych kapłanów rzekł Chrystus: "to czyńcie na moją pamiątkę"(21). Słowa te zaś znaczą: to czyńcie na pamiątkę mego smutku, mego cierpienia i bólu, mojej śmierci krzyżowej. Stąd to sakrament ten jest zarazem ofiarą i wezwaniem do pokuty, w każdym czasie jest wezwaniem do rozmaitych umartwień. Równocześnie jest też ciężkim i poważnym potępieniem wszelkiego hedonizmu, tak bardzo wychwalanego i zalecanego przez ludzi nie mających poczucia wstydu: "albowiem ilekroć spożywacie ten chleb, albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie"(22).

    18. ZANIK MIŁOŚCI NADPRZYRODZONEJ

    Badając pilnie przyczyny współczesnych nieszczęść i klęsk, przekonamy się o tym, że pochodzą one z obojętności, osłabienia miłości Boga, z czym konsekwentnie łączy się zanik miłości między ludźmi. Ludzie zapomnieli o tym, że są dziećmi Bożymi oraz braćmi w Jezusie Chrystusie. Każdy zabiega tylko o rzeczy własne a uprawnienia i własność innych nie tylko się lekceważy, ale i zwalcza, wkraczając w granice i kompetencje innych. Stąd to między różnymi warstwami obywateli powstają często spory i nieporozumienia. Dlatego to wśród silniejszych panuje pycha, surowość, przemoc, zaś wśród słabych szerzy się nędza, nienawiść i spiski. W takiej sytuacji jest rzeczą próżną szukanie ratunku w przezorności praw, w budzeniu lęku przed karą - słowem, w ludzkich środkach zaradczych. W tym wypadku, jak to już wielokrotnie zaznaczaliśmy, konieczne jest to, aby różne warstwy społeczne zbliżały się do siebie na drodze wzajemnych usług, które byłyby nastawione na Boga i wydawały owoce właściwe prawdziwemu duchowi i miłości Chrystusa Pana.

    19. MIŁOŚĆ BRATERSKA LUDZI A EUCHARYSTIA

    Chrystus przyniósł na ziemię miłość i pragnął, żeby przez nią wszystko było opromienione, gdyż ona jedna jest w stanie dać już na ziemi niejako zadatek szczęścia nie tylko dla duszy, lecz również i dla ciała. Ona to, uśmierzając w człowieku wybujałą miłość własną, powstrzymuje chciwość, która jest korzeniem wszelkiego zła(23). Konieczną jest rzeczą, aby wszystkim warstwom odpowiednio były zabezpieczone zasady sprawiedliwości. Możliwe to jednak będzie do osiągnięcia jedynie pod sterem i kierunkiem miłości tak, aby w społeczności ludzkiej zapanowała i została utwierdzona ta "równość", którą zalecał św. Paweł(24). Chrystus pragnął w ustanowieniu tego czcigodnego Sakramentu właśnie tego, aby po obudzeniu miłości ku Bogu, była pielęgnowana wzajemna miłość między ludźmi.

    Jak to jest widoczne, jedna miłość z drugiej naturalnie powstaje i z niej niejako samodzielnie tryska. W tej sytuacji miłość ta nigdy, pod żadnym względem nie zmaleje, lecz wprost przeciwnie, z konieczności musi się rozwijać i wzmocnić. Można mówić o tej konieczności, jeżeli ma się na uwadze Miłość Chrystusa Pana ku ludziom, który przebywając w tym Sakramencie wspaniale okazał swą potęgę i mądrość "wysypując niejako skarby swej miłości ku ludziom"(25).

    Po tym niezwykłym przykładzie Chrystusa, który nas obdarza tym wszystkim co posiada, również i my winniśmy miłować się wzajemnie i pomagać sobie nawzajem, każdego dnia coraz silniej zespoleni w braterskim współżyciu.

    IV. EUCHARYSTIA ZNAKIEM JEDNOŚCI

    20. SAKRAMENTALNY SYMBOL JEDNOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ


    Należy podkreślić i to, że nawet same znaki zewnętrzne tego Sakramentu wskazują najstosowniejsze racje jedności. O tym to właśnie mówi św. Cyprian: "nawet sama ofiara Pańska przedstawia jedność chrześcijańską, złączenie z nim przez silną i nierozerwalną miłość. Albowiem kiedy Pan nazywa chleb swoim Ciałem, uczynionym z wielu ziaren, to tym samym stwierdza, że lud przez niego prowadzony jest ludem złączonym; kiedy zaś wino, wyciśnięte z licznych gron i zlane w jedno, nazywa swoją Krwią, to podobnie wskazuje na to, że nasza społeczność powstała z wielu elementów połączonych i zlanych w jedno"(26).

    Podobnie i Doktor Anielski powtarza za św. Augustynem(27): "Pan nasz przedstawia Ciało swe i swoją Krew w tych rzeczach, które z wielu w jedno są zebrane: pierwsze - to jest Ciało, jest całością powstałą z wielu ziaren; drugie to jest Krew, stanowi całość powstałą z wielu winnych gron". Dlatego też św. Augustyn mówi w innym miejsca: "O Tajemnico pobożności, o spójnio miłości, o znaku jedności"(28).

    21. RÓWNOŚĆ I JEDNOŚĆ SPOŁECZNA NA TLE EUCHARYSTII (ORZECZENIA URZĘDU NAUCZYCIELSKIEGO I ARGUMENTY BIBLIJNE).

    To wszystko jest zgodne z orzeczeniem Soboru Trydenckiego, który mówi, że Chrystus pozostawił Kościołowi Eucharystię "jako symbol tej miłości i jedności, którymi między sobą mają być złączeni i zjednoczeni chrześcijanie [...] Eucharystia jest symbolem tego jednego Ciała, którego Głową jest Chrystus pragnący, abyśmy z Nim byli najściślej złączem przy pomocy więzów wiary, nadziei i miłości"(29).

    Tak samo wyraził to św. Paweł: "ponieważ jeden jest chleb, przeto my, liczni, tworzymy jedno ciało. Wszyscy bowiem bierzemy z tego samego chleba"(30). Całość jest zaiste przepięknym i harmonijnym widokiem chrześcijańskiego braterstwa i równości społecznej, ponieważ do świętych ołtarzy spieszy: pan i wieśniak, bogaty i biedny, uczony i nieuczony. Wszyscy jednak mają równy udział w tej niebieskiej uczcie.

    22. KOMUNIA ŚWIĘTA ZNAKIEM JEDNOŚCI KOŚCIOŁA APOSTOLSKIEGO

    I słusznie dzieje pierwotnego Kościoła wskazują na wzniosły przykład tego, że: "jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących"(31). Jest rzeczą jasną, że to dobro wierzący zawdzięczali uczestnictwu w Komunii św., jak o tym czytamy: "trwali oni w nauce apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwie"(32).

    V. EUCHARYSTIA W MISTYCZNYM CIELE CHRYSTUSA

    23. OFIARA EUCHARYSTYCZNA A ŚWIĘTYCH OBCOWANIE


    Dar wzajemnej miłości między żywymi czerpiący tyle siły i pomnożenia z Sakramentu Eucharystycznego, spływa na wszystkich głównie mocą ofiary, która dosięga wszystkich w Świętych Obcowaniu. Jak wiadomo każdemu, Świętych Obcowanie jest wzajemnym dzieleniem się pomocą, przebłaganiem, modlitwami, dobrymi czynami jakie są udziałem wiernych, którzy osiągnęli już ojczyznę niebieską, z tymi, którzy są skazani na ogień czyśćcowy, oraz tymi, którzy jeszcze na ziemi pielgrzymują do nieba. Wszyscy zaś łączą się w jedną społeczność, której Głową jest Chrystus a czynnikiem ożywiającym miłość. Jest bowiem pewnością wiary, że jakkolwiek tylko samemu Bogu należy składać ofiarę, to jednak można ją również sprawować ku czci świętych królujących z Bogiem dla zjednania sobie ich wstawiennictwa, gdyż Bóg już ich ukoronował swoją chwałą. Ponadto, jak nam przekazuje Tradycja Apostolska, można sprawować tę ofiarę dla zmazania jeszcze niecałkowicie odpokutowanych win braci, którzy zmarli w Panu.

    24. CHRYSTUS OBECNY ODNAWIA OFIARĘ

    Ze szczerej miłości, która wszystko czyni i znosi dla zbawienia i korzyści wszystkich, wypływa pragnienie czynu i działania. Obecny w Najświętszym Sakramencie żywy Chrystus daje niezbite dowody Swej Miłości ku nam i kierowany silą Boskiej Miłości, odnawia ustawicznie Swoją Ofiarę. Widocznym staje się przeto to, z jakiego źródła czerpią swą moc głosiciele prawdy objawionej, skąd jest tyle różnorodnych instytucji dobroczynnych, kształtujących u katolików wytrwałość i szczęśliwą pomyślność.

    25. NAJŚWIĘTSZY SAKRAMENT STRESZCZENIEM WSZYSTKICH ŚRODKÓW POBOŻNOŚCI

    Nie wątpimy o tym, że wyłożenie tych kilku prawd wyjętych z bardzo szerokiego zagadnienia, przyczyni się do wydania obfitych owoców wśród ludu chrześcijańskiego. Stanie się tak, gdy będzie to wszystko przez Czcigodnych Braci odpowiednio zalecone i przestrzegane. Jednak Tego wielkiego, o niezwykłej skuteczności Sakramentu nikt nigdy ani nie wychwalił mową, ani nie urzeczywistnił w taki sposób, jaki mu się należy.

    Sakrament ten winien być uważany za ognisko, w którym się skupia całe życie chrześcijańskie. Dzieje się to wtedy, gdy staje się On przedmiotem medytacji, gdy oddaje się należną Mu cześć, czy wreszcie wtedy, gdy przyjmuje się Go w świętości i czystości. Wszystkie inne środki pobożności, jakiekolwiek by nie były, w Nim się streszczają i ostatecznie zmierzają do tego jednego. Dlatego nie dziwi nas ta przyjazna zachęta Chrystusa i jeszcze wspanialsza obietnica, która głównie sprowadza się do tej tajemnicy i w niej się codziennie spełnia: "przyjdźcie do mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię"(33).

    26. EUCHARYSTIA A SAKRAMENT KAPŁAŃSTWA

    Eucharystia jest wreszcie niejako duszą Kościoła, do której zmierza cała rozpiętość łaski kapłańskiej przez różne stopnie święceń. Stąd to Kościół posiada i czerpie swą wielką siłę i chwalę, tutaj ma źródło wszelka ozdoba darów boskich i wszelkie dobra Kościoła. Dlatego też Kościół otoczył to wszystko swą najwyższą troską tak, aby dusze wiernych oświecił i przez Sakrament Ciała i Krwi doprowadził do najściślejszej łączności z Chrystusem. Mając to na uwadze Kościół upiększa go najświętszymi obrzędami, podnosząc tym samym jego cześć.

    27. KOMUNIA ŚW. SYMBOLEM I POKARMEM

    Nieustanna troskliwość świętej matki Kościoła okazuje się pod tym względem najwyraźniej przede wszystkim w wezwaniu Soboru Trydenckiego, które tchnie jakąś przedziwną miłością i życzliwością. Stąd to pragnienie godne jest tego, abyśmy je w całości powtórzyli ludowi chrześcijańskiemu.

    "Święty Synod z ojcowskim uczuciem upomina, prosi, zachęca i zaklina na wnętrzności miłosierdzia Bożego, aby wszyscy i każdy z osobna, którzy noszą imię chrześcijańskie łączyli się i zbierali przynajmniej w tym znaku jedności, w tej spójni miłości i w tym symbolu zgody. Mając w pamięci tę szczególną Miłość Pana naszego Jezusa Chrystusa, który wydal Siebie samego za cenę naszego zbawienia i Swoje Ciało podał nam na pokarm, winniśmy z taką stałością i mocą wiary, z taką pobożnością, szlachetnością i czcią swego serca wierzyć i adorować te Święte Tajemnice Ciała i Jego Krwi, abyśmy jak najczęściej mogli przyjmować ten chleb nadnaturalny i żeby on był rzeczywiście życiem dla naszych dusz i wieczystym zdrowiem dla naszych umysłów. Wzmocnieni Jego siłą na drodze ziemskiego pielgrzymowania, będziemy mogli dojść do ojczyzny niebieskiej, aby tam pożywać tego samego chleba Aniołów, który tu przyjmujemy pod świętymi postaciami"(34).

    28. PRZYJMOWANIE KOMUNII ŚWIĘTEJ

    Znamiennym świadectwem historii jest to, że życie chrześcijańskie wspaniale rozwijało się w tych czasach, w których ludzie często przyjmowali Komunię świętą. I znowu jest rzeczą sprawdzoną historycznie, że zwykle obumierało natężenie życia chrześcijańskiego, gdy tylko cudzie zaczęli gardzić i lekceważyć Chlebem Eucharystycznym.

    W trosce, aby to życie nie zanikło kiedyś zupełnie, Innocenty III na Soborze Laterańskim postanowił i najściślej zarządził, aby każdy chrześcijanin przynajmniej na uroczystość Wielkanocną przystępował i do Komunii Ciała Pańskiego. Można jednak dostrzec, że to postanowienie zostało wydane z wielką przykrością i zastosowane jako środek ostateczny. Albowiem zawsze było pragnieniem Kościoła, aby wierni przy każdej Ofierze przystępowali do Stołu Pańskiego.

    "Przenajświętszy Synod życzyłby sobie, aby wierni uczestniczący w każdej Mszy Świętej, komunikowali nie tylko pragnieniem duchowym, ale też sakramentalnym przyjęciem Eucharystii, aby przez to były jeszcze obfitsze owoce Najświętszej Ofiary"(35).

    VI. SKUTKI I OWOCE MSZY ŚWIĘTEJ
 
    29. NIESKOŃCZONA WARTOŚĆ MSZY ŚWIĘTEJ


    Ta Najdostojniejsza Tajemnica jako Ofiara, zawiera w sobie przeobfity zapas zbawienia przygotowany nie tylko dla poszczególnych osób, ale i dla wszystkich ludzi. Dlatego to Kościół zwykł ją gorliwie składać "za zbawienie całego świata". Właściwą jest rzeczą, aby dla rozbudzenia pobożności i czci tej Tajemnicy połączyli swe starania wszyscy ludzie dobrej woli, ponieważ w naszych czasach to połączenie jest szczególnie konieczne. Gorąco też pragnęlibyśmy, aby wielka moc i skuteczność Mszy Świętej była szerzej znana i coraz bardziej doceniana.

    30. UWIELBIENIE I DZIĘKCZYNIENIE WE MSZY ŚWIĘTEJ


    Wśród zasad łatwo zrozumiałych dla samego rozumu znajduje się i ta, że Bóg, Stwórca i Zachowawca, ma do ludzi najwyższe i absolutne prawo, tak w życiu prywatnym jak i publicznym. I tak - kimkolwiek jesteśmy, cokolwiek posiadamy dobrego czy to prywatnie czy publicznie, to zawsze musimy pamiętać o tym, że wszystko to mamy z hojności Bożej. Ze strony człowieka zaś należy się Bogu, jako Panu i najhojniejszemu Dawcy, cześć i najwyższa wdzięczność. Jednak ilu dziś jest ludzi, należycie oceniających i spełniających ten obowiązek? Nasza epoka jak żadna inna daje przykład buntu przeciw Bogu, ponieważ dziś odnawia się głos, głos przeciw Chrystusowi: "nie chcemy, aby ten królował nad nami"(36). Z tym łączy się to smutne wezwanie: "zgładzimy go (z ziemi żyjących)". Wielu dąży z niezwykłą starannością do wyrugowania Boga ze stosunków społecznych i ze wszelkich ludzkich poczynań, spraw i zajęć. Jakkolwiek dotąd Bóg dopuszcza ten zbrodniczy obłęd, to jest rzeczą smutną patrzeć, jak ludzie żyją w zapomnieniu Bożego Majestatu, Bożych dobrodziejstw, a przede wszystkim w zapomnieniu zbawienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa.

    Nic też dziwnego, że ta wielka krzywda i obojętność winna być wyrównana i naprawiana zwiększeniem żarliwości w nabożeństwie ku czci Sakramentu Eucharystycznego. Nie może bowiem być nic godniejszego Boga i przyjemniejszego Bogu, niż ten Sakrament, w którym składana jest Boska Ofiara. Przez Nią więc oddajemy Trójcy Świętej tyle czci, ile tego wymaga Jej nieskończona godność. Oddajemy Ojcu dar nieskończony co do wartości i godności, bo jest nim Jego Jednorodzony Syn. Przez to nie tylko dzięki czynimy Jego dobroci, ale ją zupełnie równoważymy.

    31. BŁAGALNY I PRZEBŁAGALNY CHARAKTER NAJŚWIĘTSZEJ OFIARY


    Z takiej Ofiary można i należy zbierać jeszcze inny podwójny owoc. Bólem napawa Nasze serca myśl o szerzącej się fali zepsucia moralnego wskutek zapomnienia obecności Boskiego Majestatu. Ogromna część rodzaju ludzkiego chce chyba ściągnąć na siebie gniew sprawiedliwości Bożej, ponieważ już same klęski żywiołowe, które nawiedzają ludzkość dobitnie dowodzą tego, że słuszna kara Boga powoli dojrzewa.

    Należy więc pobudzić wiernych do tego, aby się starali przebłagać Boga słusznie karzącego, oraz prosić Go o skuteczną pomoc i ratunek w tych nieszczęśliwych czasach. O te dwie rzeczy, oczywiście, należy się starać przede wszystkim przez sprawowanie Świętej Ofiary. Jedynie bowiem mocą zasług i śmierci Chrystusa, mogą ludzie całkowicie zadośćuczynić wymaganiom Bożej sprawiedliwości oraz wyprosić pełnię przebaczenia Pańskiego.

    Tę moc przebłagania i uproszenia pozostawił Chrystus całkowicie w Eucharystii, która nie jest tylko prostą i pustą pamiątką Jego śmierci, lecz prawdziwym i cudownym jej powtórzeniem chociaż w sposób bezkrwawy i mistyczny.
    

    ZAKOŃCZENIE

    32. KULT EUCHARYSTYCZNY I JEGO ROZWÓJ

    Napełnia Nas wielką radością wiadomość, z którą chcemy się podzielić z innymi, że w ostatnich czasach daje się zauważyć wśród wiernych pewne ożywienie miłości i czci do Najświętszego Sakramentu. To pozwala Nam czerpać nadzieję i myśl o lepszych czasach i zasadach współżycia.

    Wiele różnych zwyczajów i praktyk pod tym względem wypłynęło i z nurtu zapobiegliwej pobożności oraz powstało z inicjatywy stowarzyszeń mających na celu troskę o wspaniałość i okazałość Obrzędów Eucharystycznych, nieustanną adorację Najświętszego Sakramentu, oraz ekspiację za grzechy szczególnie przeciw Eucharystii.

    Nie można jednak, Czcigodni Bracia, na tym poprzestać ani Nam, i ani Wam, gdyż o wiele więcej jest jeszcze do zrobienia w tej dziedzinie, aby ten Dar najbardziej Boski był należycie czczony i rozumiany jak na to zasługuje. Szczególnie winien być czczony przez tych, którzy pełnią funkcje szczególne w społeczności chrześcijańskiej tak, aby przez nich tak wielka Tajemnica była otaczana najwyższym szacunkiem. Dlatego sprawy już podjęte należy kontynuować, dawne sposoby i urządzenia należy, jeśliby gdzieś ulegały zapomnieniu, odnowić, jak na przykład: sodalicje eucharystyczne, nabożeństwa czterdziestogodzinne, uroczyste procesje, nawiedzenie Najświętszego Sakramentu oraz inne chwalebne i zbawienne zwyczaje.

    Należy wreszcie popierać i wprowadzić to wszystko, czego w tej dziedzinie domaga się zdrowa pobożność i roztropność. Najsilniej jednak należy dołożyć starań, aby we wszystkich częściach świata akatolickiego odżył zwyczaj częstego przyjmowania Komunii świętej. Do tego zachęcają przytoczone wcześniej przykłady powstającego Kościoła, tego domagają się dekrety, postanowienia soborów, do tego wzywają swym autorytetem Ojcowie Kościoła i święci wszystkich wieków. Dusza podobnie jak i ciało domaga się swego ustawicznego pożywienia. Tego pożywienia najbardziej żywotnego dostarcza właśnie Sakrament Eucharystii.

    Stosowna jest obecnie chwila, aby zupełnie usunąć pewne uprzedzenia przeciwników, pewne bezpodstawne obawy, i różnego rodzaju opinie powstrzymujące od Komunii św. Sprawa, którą się zajmujemy dotyczy wielkiego dobra duchowego dla wierzących, oswobodzenia naszej epoki od przesytu trosk doczesnych oraz rozbudzenia ducha chrześcijańskiego i ciągłego ożywiania jego owoców. Przyczynia się do tego w dużym stopniu zachęta i przykład ludzi uczonych i szlachetnych, a przede wszystkim żarliwość i zapał duchowieństwa. Kapłani, którym Chrystus Zbawiciel powierzył obowiązek sprawowania i szafowania Tajemnicą Swego Ciała i Krwi, nie mogą się lepiej odwdzięczyć za ten najwyższy zaszczyt, jak tylko przez krzewienie wszelkimi sposobami czci eucharystycznej. Ponadto kapłani, ulegli pragnieniom Najsłodszego Serca Zbawiciela, spełnią to wezwanie przez pracę, zachęcanie i pociąganie ludzi do zbawczych źródeł tak wielkiego Sakramentu i takiej Ofiary.
    
    33. WZROST WIARY, NADZIEI I MIŁOŚCI OWOCEM CZĘSTEJ KOMUNII ŚWIĘTEJ

    Spełnieniem tego Naszego najgorętszego pragnienia niech będą coraz obfitsze owoce wypływające z czcigodnej Eucharystii przez coraz większy wzrost wiary, nadziei i miłości oraz wszelkich cnót chrześcijańskich.

    Wszystko to przyczyni się również dla pożytku i korzyści dobra publicznego i przez to coraz wyraźniej będą odkrywane zamiary opatrznościowej Miłości Pana, który ustanowił tę Tajemnicę "na życie świata".
    
    34. BŁOGOSŁAWIEŃSTWO APOSTOLSKIE

    Czcigodni Bracia! Ożywieni wspomnianą nadzieją, jako zadatek Bożego daru i w dowód naszej miłości, udzielamy z całego serca wam, waszemu duchowieństwu i ludowi, naszego apostolskiego błogosławieństwa.

    Wydano w Rzymie, u św. Piotra, 28 maja, w wigilię uroczystości Bożego Ciała roku 1902, w 25-tym roku Naszego Pontyfikatu.

    LEON PP. XIII


................

Przypisy:

1. J 6,52.
2. Jud 10.
3. J 6, 51.
4. J 10, 10.
5. Tt 3, 4.
6. J 4, 14.
7. J 6, 27.
8. J 6, 48.
9. J 6, 51b.
10. J 6, 53.
11. Św. Augustyn, Wyznania I. VII. r. X.
12. Ps 111 (110), 4 - 5; tłum. z Wlg.
13. Ef 1, 9 - 10; tłum. z Wlg.
14. Ml 1, 11; tłum. z Wlg.
15. Mdr 1, 4.
16. Św. Augustyn, O różnych (83) zagadnieniach LXXXIII, zagadn. XXXVI.
17. Św. Cyryl Aleksandryjski, Księga IV r. 2 do Ew. Św. Jana, 6, 37.
18. Za 9, 17; tłum. z Wulg.
19. J 6, 54,
20. Św. Tomasz z Akw. Dzieło LVII Oficjum na Święto Bożego Ciała.
21. Łk 12, 19.
22. 1 Kor 11, 26.
23. 1 Tm 6, 10.
24. 2 Kor 8, 14.
25. Sobór Trydencki, sesja XIII, O Euchar. r. II.
26. Św. Cyprian, List 69, do Magnusa n. 5 (al. 6).
27. Św. Augustyn, Trakt. XXVI do Ew. Św. Jana, 13,17.
28. Suma Teologiczna III, p. g. LXXIX, a. 1.
29. Sobór Trydencki, sesja XIII, O Euchar. r. II.
30. 1 Kor 10, 17.
31. Dz 2,42
32. Mt 11, 28.
33. Sobór Trydencki, sesja XIII, O Eucharystii, r. VIII.
34. Sobór Trydencki, sesja XXII, r. VI.
35. Łk 19, 14.
36. Jr 11, 19.

Źródło: Eucharystia w nauczaniu Papieży XX w. Zebrał ks. R. Rak, wyd. Veritas, Londyn

Za: https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/leon_xiii/encykliki/mirae_caritatis_28051902.html




avatar użytkownika intix

4. Pius XI - Encyklika QUAS PRIMAS

Słowo Wstępne

W czasach pomieszania powszechnego nieodzowną jest rzeczą trzymać się mocno krystalicznej katolickiej doktryny – niezmutowanej!  Otwieramy zatem skarbiec katolickiej doktryny Kościoła.
 
Encyklika Piusa XI Quas primas z 11 grudnia 1925 roku to najwyższy dostępny stopień nauczania Kościoła na temat Chrystusa Króla, Chrystusowego królowania i Chrystusowego Królestwa - a zatem dokument najbardziej autorytatywny i wiążący, a w dobie zamętu w sprawie kultu Chrystusa Króla i kwestii intronizacji - bezcenny.
 
W tematach tych mamy współcześnie do czynienia z wielością interpretacji, wręcz z chaosem. Nikt nie wzniósł się wyżej ponad Papieża Piusa XI. To jest najjaśniejsze Magisterium, porządkujące chaos.
 
Ojciec Święty Pius XI  w Encyklice analizuje przyczyny zła w życiu społeczeństw i państw. Wskazuje na rolę, jaką Kościół katolicki odgrywa i odgrywać powinien w ich życiu. Okazją do tych rozważań był Rok Święty 1925, który uwidocznił ogromne zagrożenia czające się w coraz mniej chrześcijańskim życiu społecznym. Papież widzi ratunek w królowaniu społecznym Chrystusa, tzn. w publicznym oddawaniu Mu czci należnej władcy, również w obowiązkach i posłuszeństwie poddanych. Wskazuje też na królewską godność Chrystusa uwidocznioną w Piśmie świętym i przedsoborowej liturgii.  Jest to streszczenie całej nauki Kościoła katolickiego dotyczące Chrystusa Króla.
 
Encyklika powstała w czasach, kiedy państwa i narody liberalno-demokratyczne pod wpływem masonerii odmówiły Chrystusowi prawa do królowania a wiernym do wyznawania Jego społecznego panowania. Encyklika to donośny głos Kościoła  wypowiadany ustami Piusa XI domagającego się prawa do społecznego panowania Chrystusa Króla w czasach detronizacji. W 1925 r., w obliczu antychrześcijańskich nastrojów w wielu częściach świata, papież Pius XI ustanowił Uroczystość Chrystusa Króla.
 
Jeśli chcesz poznać pełną i całościową naukę Kościoła na temat Chrystusa Króla, koniecznie musisz zapoznać się z tą Encykliką.
Niech to słowo nauczania o Jego Królestwie dotrze szeroko różnymi środkami przekazu do Polaków w kraju i za granicą!
 
Trzymajmy Chrystusowe sztandary wysoko!

Gloria Tibi, Christe, Rex aeternae gloriae!

Króluj nam, Chryste








avatar użytkownika intix

5. Pius XI - Encyklika QUAS PRIMAS


ENCYKLIKA "QUAS PRIMAS", 
O USTANOWIENIU ŚWIĘTA 
NASZEGO PANA JEZUSA 
CHRYSTUSA KRÓLA, 11.12.1925


ENCYKLIKA
QUAS PRIMAS

do wszystkich Czcigodnych Braci Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów i innych Ordynariuszów, którzy pozostają w pokoju i jedności ze Stolicą Apostolską. O ustanowieniu święta Naszego Pana Jezusa Chrystusa Króla



Czcigodni Bracia,
Pozdrowienie i błogosławieństwo Apostolskie!

W pierwszej Encyklice, wydanej na początku Naszego Pontyfikatu do wszystkich Biskupów, zastanawiając się nad najważniejszymi przyczynami nieszczęść i patrząc, jak te nieszczęścia ciężko przygniatają ludzi i jak ludzie z nimi się zmagają, nie tytko - jak wiadomo - zaznaczyliśmy otwarcie, że tego rodzaju wylew zła dlatego nawiedził świat cały, gdyż bardzo wielu usunęło Jezusa Chrystusa i Jego najświętsze prawo ze swych obyczajów, z życia prywatnego, rodzinnego i publicznego; lecz także wskazaliśmy, że nadzieja trwałego pokoju dotąd nie zajaśnieje narodom, dopóki jednostki i państwa wyrzekać się będą i nie zechcą uznać panowania Zbawiciela naszego. Wzywając tedy do szukania pokoju Chrystusowego w Królestwie Chrystusowym, zapowiedzieliśmy, co zamierzamy uczynić, o ile Nam to będzie dane: mówiliśmy mianowicie, że w Królestwie Chrystusowym nie możemy skuteczniej przyczynić się do odnowienia i utrwalenia pokoju, jak przywracając panowanie Pana naszego. Tymczasem jaśniejszą nadzieję lepszych czasów obudził w Nas, czy to dopiero początkowy czy to już silniej rozbudzony zapał, jaki ogarnął narody dla Chrystusa i dla Jego Kościoła, tego jedynego sprawcy zbawienia; stąd też można było wnioskować, że przygotowuje się i dojrzewa powrót do posłuszeństwa u wielu z tych, którzy, wzgardziwszy panowaniem Odkupiciela, stali się wygnańcami z Jego Królestwa.

A czyż z tego, co było i działo się w ciągu św. Roku, a co zaiste jest godnym trwałego wspomnienia i wiecznej pamięci, nie miał Założyciel Kościoła bardzo wiele czci i chwały? Oto publiczna wystawa misyjna tak żywo przedstawiła umysłom i dała odczuć sercu ludzkiemu te trudy Kościoła, które podjął, aby Królestwo Oblubieńca codziennie coraz to dalej rozszerzać na wszystkie ziemie a nawet na najodleglejsze wyspy oceanu; dała poznać wielką liczbę krain, które dzielni i niezwyciężeni Misjonarze potem i krwią swoją pozyskali dla wiary katolickiej; uświadomiła niezmożone przestrzenie, które trzeba jeszcze pozyskać dla słodkiego i zbawiennego panowania Naszego Króla. A następnie jakiż to cel mieli ci, którzy wśród świętego czasu pod przewodnictwem swoich Biskupów lub Kapłanów do Miasta Wiecznego zdążali, jak nie ten, aby, należycie oczyściwszy duszę z grzechów, wyznać przed grobem Apostołów i wobec Nas, że są i pozostaną w Królestwie Chrystusa. Toż Królestwo Zbawiciela Naszego nowym jakimś zdało się zabłysnąć światłem wówczas, gdyśmy sześciu wyznawców i dziewic, po stwierdzeniu najznakomitszych ich cnót, zaliczyli w poczet Świętych. O, jakąż radością napełniło się serce Nasze, ileż pociechy doznaliśmy, kiedy w majestatycznej Świątyni Piotrowej po wydaniu uroczystego dekretu niezliczone rzesze wiernych wdzięcznym sercem śpiewały: Tyś Królem chwały, Chryste! Gdy bowiem wzniesione płomienie wzajemnej nienawiści i wewnętrznej niezgody gubią od Boga oddalonych ludzi i państwa i do ich zagłady się przyczyniają, to Kościół Boży, udzielając bez ustanku pokarmu duchowego ludziom, rodzi i wychowuje coraz to nowe zastępy świętych mężów i niewiast, a Chrystus tych, którzy Mu byli w Królestwie ziemskim wiernymi i posłusznymi poddanymi, nie przestaje powoływać do szczęścia w Królestwie niebieskim. Gdy poza tym w Roku Jubileuszowym przypada szesnastowiekowa rocznica Soboru Nicejskiego, tym chętniej poleciliśmy uczcić to dziejowe zdarzenie i Sami wspomnieliśmy o nim w Watykańskiej Bazylice, ponieważ Sobór ten orzekł i jako prawdę wiary katolickiej wiernym do wierzenia podał, że Jednorodzony Syn Boży jest współistotny z Ojcem, a zarazem, stawiając w skład wiary czyli Symbol słowa: "którego królestwa nie będzie końca", potwierdził królewską godność Chrystusa Pana.

Ponieważ więc Rok ów święty do wyjaśnienia Królestwa Chrystusowego niejedną nastręczył sposobność, sądzimy, że uczynimy rzecz zgodną przede wszystkim z Naszym Apostolskim urzędem, jeżeli przychylimy się do licznych próśb Kardynałów, Biskupów i wiernych, przedkładanych Nam czy pojedynczo czy zbiorowo, i ten właśnie Rok Jubileuszowy zakończymy wprowadzeniem do liturgii kościelnej szczególnego świata Pana Naszego Jezusa Chrystusa - Króla. Sprawa niniejsza tak serce Nasze raduje, iż pragniemy o niej z Wami, Czcigodni Bracia, nieco pomówić: Waszą zaś rzeczą potem będzie podać wiernym przystępnie do wiadomości, co o czci Chrystusa - Króla powiemy i przedstawić im to w ten sposób, aby przyszła doroczna uroczystość przyniosła im w przyszłości obfite korzyści.

Już od dawna weszło w powszechny zwyczaj, iż w przenośnym tego słowa znaczeniu nazywano Chrystusa Królem, a to z powodu najwyższego stopnia dostojeństwa, przez które przewodzi wszystkiemu i wszystkie stworzenia przewyższa. Mówimy przeto, iż Chrystus króluje w umysłach ludzi nie tak dlatego, że posiada głęboki umysł i ogromną wiedzę, ile raczej dlatego, że On sam jest Prawdą, a ludzie powinni zaczerpnąć prawdy od Niego i przyjąć ją posłusznie: mówi się, że króluje również w woli ludzi, nie tyle dlatego, iż nieskazitelna Jego wola ludzka zupełnie stosuje się do najświętszej woli Bożej i jej słucha, lecz, że On naszą wolną wolę nakłania i natchnieniem swoim sobie ją podbija, abyśmy się zapalili do najszlachetniejszych czynów. Wreszcie Chrystus Pan jest Królem serc z powodu swojej, przewyższającej naukę miłości(1), z powodu łagodności i słodyczy, którą dusze przyciąga do siebie; nie było bowiem i nie będzie nikogo, kto przez wszystkich byłby tak umiłowany, jak Chrystus Jezus. Lecz, jeżeli głębiej wnikniemy w rzecz samą, przekonamy się, że imię i władza króla we właściwym tego słowa znaczeniu należy się Chrystusowi - Człowiekowi; albowiem tylko o Chrystusie - Człowieku można powiedzieć, że otrzymał od Ojca władzę i cześć i królestwo(2), gdyż jako Słowo jedną i tę samą z Ojcem posiadający istotę, musi mieć wszystko z tymże Ojcem wspólne, a więc także najwyższe i nieograniczone panowanie nad całym stworzeniem.

Czyż nie czytamy na wielu miejscach Pisma św., iż Chrystus jest Królem? Nazwany On tam jest Panem, który z Jakuba będzie(3), który od Ojca postawień jest Królem nad Syjonem, górą świętą Jego i otrzyma narody dziedzictwo swoje i posiadłość swoją, kraje ziemi(4); pieśń zaś weselna w której pod figurą i podobieństwem nadzwyczaj bogatego i bardzo potężnego króla sławiony jest prawdziwy król izraelski, który przyjść ma, takie zawiera słowa: "Stolica Twoja, Boże, na wieki wieków; laska prawości, laska kró1estwa Twego"(5). Pomijając rozliczne tego rodzaju powiedzenia, znajdujemy na innym miejscu, jakby dla jaśniejszego uwydatnienia rysów Chrystusa, przepowiednię, według której Królestwo Jego nieoznaczone żadnymi granicami, przyczyni się do wzmożenia sprawiedliwości i dobra pokoju: Wznijdzie za dni jego sprawiedliwość i obfitość pokoju... I będzie panował od morza aż do morza: i od rzeki aż do krajów okręgu ziemi(6). Dodajmy do tego liczne przepowiednie proroków, a przede wszystkim tak znane Izajaszowe proroctwo: Maluczki narodził się nam i syn jest nam dany i stało się panowanie na ramieniu jego; i nazwą imię jego Przedziwny, radny, Bóg, mocny, ojciec przyszłego wieku, książę pokoju. Rozmnożone będzie państwo jego, a pokoju nie będzie końca: na stolicy Dawidowej i na królestwie jego siedzieć będzie, aby je utwierdził i umocnił w sądzie i w sprawiedliwości, odtąd i aż na wieki(7). Ale i inni prorocy nie prorokują inaczej niż Izajasza: jak Jeremiasz, przepowiadający płód sprawiedliwy, który powstanie z rodu Dawida; syn ów Dawida będzie królował i mądrym będzie i będzie czynił sąd na ziemi(8); jak Daniel, przepowiadający królestwo, które Bóg niebios sam ma założyć, a który się na wieki nie rozproszy... stać będzie na wieki(9), i nieco potem dodaje: Patrzyłem w widzeniu nocnemu, a oto z obłoki niebieskimi jako syn człowieczy przychodził, i aż do starowiecznego przyszedł i stawili go przed oblicze jego. I dał mu władzę, i cześć i królestwo, i wszyscy narodowie, pokolenia i języki służyć mu będą; władza jego władza wieczna, która nie będzie odjęta, a królestwo jego, które się nie skazi(10). Czyliż Ewangeliści święci nie uznali i nie potwierdzili, iż ziściło się to proroctwo Zachariasza o Królu łagodnym, wsiadającym na oślicę i źrebięciu oślicy, który wśród okrzyków radosnych rzeszy jako sprawiedliwy i Zbawiciel wjechać miał do Jerozolimy?(11) Ta zresztą nauka o Chrystusie - Królu, którą podaliśmy z ksiąg Starego Zakonu, nie zniknęła z ksiąg Nowego Testamentu; przeciwnie, znajduje w nich wspaniałe i jasne potwierdzenie. Wspomnijmy tylko, że poselstwo Archanioła, pouczającego Dziewicę, iż porodzi syna, któremu da... Pan Bóg stolicę Dawida ojca jego, i który królować będzie w domu Jakubowym na wieki, a królestwa jego nie będzie końca(12), sam Chrystus do swego panowania odnosił: czy bowiem w ostatniej mowie do ludu przemawiał o nagrodach i karach, które będą udziałem na wieki sprawiedliwych albo niesprawiedliwych, czy to gdy odpowiedział Staroście rzymskiemu, pytającemu Go publicznie, czy jest królem, czy to, gdy po zmartwychwstaniu dał Apostołom zlecenie nauczania i chrzczenia wszystkich narodów, Chrystus Pan korzystając z nadarzającej się sposobności i sam się Królem nazwał(13), i jawnie potwierdził, że jest Królem(14) i uroczyście oświadczył, iż daną Mu jest wszystka władza na niebie i na ziemi(15), którymi to słowy cóż innego oznaczył, jak nie jeno wielkość, potęgę i nieskończone trwanie Swego Królestwa? Czyż można zatem dziwić się, iż ten, który przez Jana zwany jest książęciem królów ziemi(16), a który temuż Apostołowi w owym widzeniu rzeczy przyszłych się objawił, ma na szacie i na biodrze swoim napisane: Król nad królami i Pan nad pany(17). Albowiem Ojciec postanowił Chrystusa dziedzicem wszystkiego(18); a ma królować, ażby przy końcu świata położył wszystkie nieprzyjacioły pod nogi Boga i Ojca(19). Gdy taka jest powszechna nauka ksiąg świętych, trzeba było, aby Kościół, to Królestwo Chrystusa na ziemi, przeznaczone oczywiście dla wszystkich ludzi całego świata, idąc za tą nauką, powitał Sprawce i Założyciela swojego w dorocznym okresie świętej liturgii, i uczcił go jako Króla i Pana i Króla królów przez dodanie nowej uroczystości. Zaiste, różnymi słowy, choć przedziwnie jedno i to samo oznaczającymi, wyrażał Kościół te objawy czci i dawniej w starej psalmodii i starych księgach obrzędowych i wyraża je obecnie w modlitwach publicznych, codziennie zanoszonych przed Majestat Boży i w niepokalanej ofierze Mszy świętej; łatwo też zauważyć można, że w tej czci, oddawanej Chrystusowi - Królowi, panuje przecudna harmonia między liturgią naszą a liturgią wschodnią, tak iż w tym wypadku sprawdza się owo zdanie: Modlitwa przepisana przez Kościół jest prawidłem wiary.

Na jakim zaś fundamencie spoczywa owa godność i owa władza Pana Naszego, dobrze określa św. Cyryl Aleksandryjski: Posiada On, jednym słowem, panowanie nad wszystkimi stworzeniami, nie wymuszone lecz z istoty swej i natury(20), to znaczy, że władza Jego opiera się na tym przedziwnym zjednoczeniu, które zwą hipostatycznym. Z tego wynika, iż Chrystus nie tylko ma być czczony jako Bóg przez aniołów i ludzi, ale, że aniołowie i ludzie posłuszni i poddani być mają panowaniu jego jako Człowieka: tj. iż przez zjednoczenie hipostatyczne Chrystus ma władzę nad wszystkimi stworzeniami. Cóż może być milszego i przyjemniejszego do rozważania, jak to, że Chrystus panuje nad nami nie tylko prawem natury Swojej, lecz także i prawem, które nabył sobie przez odkupienie nasze. Oby wszyscy ludzie, skłonni do zapominania, rozważyli, ileśmy Zbawiciela naszego kosztowali: Nie skazitelnym złotem albo srebrem jesteście wykupieni... ale drogą krwią jako baranka niezmazanego i niepokalanego Chrystusa(21). Już nie należymy do siebie samych, gdyż Chrystus zapłatą wielką(22) nas kupił; a ciała nasze są członkami Chrystusowymi(23).

Abyśmy zaś moc i istotę tego panowania określili, krótko powiemy, że składa się na nie trojaka władza, której, gdyby brakło, nie moglibyśmy nawet zrozumieć panowania. Świadectwa zaczerpnięte z Pisma św. o powszechnym panowaniu naszego Odkupiciela aż nadto dowodzą i musimy w to wierzyć niezachwianie, że Chrystus Jezus dany jest ludziom jako Odkupiciel, w którym pokładać mają nadzieję, ale zarazem jest On prawodawcą, któremu ludzie winni posłuszeństwo(24). Ewangelie bowiem nie tyle opowiadają o Nim, że ustanowił prawa, ile raczej przedstawiają Go, jak ustanawia prawa; o tych wszystkich, którzy przykazania Jego zachowywać będą, w różnych okolicznościach i w różnych słowach, mówi Mistrz Boski, iż dadzą oni dowód swojej miłości względem Niego i w miłości tej wytrwają(25). O władzy zaś sądowniczej, którą Jezus otrzymał od Ojca, sam mówi do żydów, oskarżających Go o znieważenie spoczynku sobotniego, gdy uzdrowił cudownie paralityka: bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszystek sąd dał Synowi(26). W tej władzy sądowniczej, jako rzecz nieodłączna od sądu, mieści się także i to, aby sędzia miał prawo nagradzania i karania ludzi jeszcze za ich życia. A ponadto przysługuje Chrystusowi władza tzw. wykonawcza, gdyż wszyscy rozkazów Jego słuchać powinni i to pod groźbą zapowiedzianych kar, których uporni uniknąć nie mogą.

Jednakowoż królestwo to jest przede wszystkim duchowe i odnosi się głównie do rzeczy duchowych, co i słowa Pisma św., któreśmy powyżej przytoczyli, bardzo jasno wykazują i Chrystus Pan potwierdza swoim sposobem postępowania. Przy różnych bowiem sposobnościach, gdy żydzi a nawet sami Apostołowie błędnie sądzili, iż Mesjasz przywróci wolność i wskrzesi królestwo Izraelskie, zbijał to próżne ich mniemanie i nadzieję im odbierał; gdy otaczająca i podziwiająca Go rzesza miała Go ogłosić królem, uszedł i ukrył się, bo nie chciał imienia i czci królewskiej; przed Starostą rzymskim oświadcza, że królestwo Jego nie jest z tego świata. Jego bowiem królestwo, jak je Ewangelie przedstawiają, jest takie, że ludzie, którzy chcą należeć do niego, przygotowują się przez pokutę, ale wejść nie mogą inaczej, jak przez wiarę i chrzest, który, chociaż obrządkiem zewnętrznym się spełnia, oznacza jednak i sprawia wewnętrzne odrodzenie; królestwo to przeciwstawia się jedynie królestwu szatana i mocom ciemności - a wymaga od swych zwolenników nie tylko, aby, wyrzekłszy się bogactw i dóbr doczesnych, odznaczali się skromnością obyczajów i łaknęli i pragnęli sprawiedliwości, lecz także, aby zaparli się siebie samych i krzyż swój nieśli. Gdy zaś Chrystus jako Odkupiciel nabył Krwią Swoją Kościół, a jako Kapłan złożył ofiarę ze Siebie samego za grzechy nasze i wiecznie ją składa, komuż tu nie widocznym, że władza Jego królewska zawiera w sobie obydwa te urzędy i w nich ma udział? Błądziłby zresztą bardzo, kto odmawiałby Chrystusowi, jako Człowiekowi, władzy nad jakimikolwiek sprawami doczesnymi, gdyż Chrystus otrzymał od Ojca nieograniczone prawo nad wszystkim, co stworzone, tak, iż wszystko poddane jest Jego woli. Jednak, dopokąd żył na ziemi, wstrzymał się zupełnie od wykonywania tej władzy, a jak niegdyś wzgardził posiadaniem rzeczy ludzkich i nic troszczył się o nie, tak pozostawił je wówczas i dziś je pozostawia ich właścicielom. Co przepięknie wyrażają słowa: Nie odbiera rzeczy ziemskich Ten, który daje Królestwo niebieskie!(27) - Tak więc Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi - jak o tym mówi nieśmiertelnej pamięci Poprzednik nasz, Leon XIII, którego słowa chętnie tu przytaczamy: "Panowanie Jego mianowicie nie rozciąga się tylko na same narody katolickie lub na tych jedynie, którzy przez przyjęcie chrztu według prawa do Kościoła należą, chociaż ich błędne mniemania sprowadziły na bezdroża albo niezgoda od miłości oddzieliła, lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa(28). - I wszystko jedno, czy jednostki, czy rodziny, czy państwa, gdyż ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki. On jest zaiste źródłem zbawienia dla jednostek i dla ogółu: I nie masz w żadnym innym zbawienia. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni(29). On jest sprawcą pomyślności i prawdziwej szczęśliwości tak dla pojedyńczych obywateli, jak i dla państwa: Nie przez co innego szczęśliwe państwo - a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem łudzi(30). Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi, lecz niech ten obowiązek spełnią sami i wraz z ludem swoim, jeżeli pragną powagę swą nienaruszoną utrzymać, i przyczynić się do pomnożenia szczęścia swej ojczyzny. To bowiem, cośmy na początku Naszego Pontyfikatu napisali o zmniejszeniu się powagi prawa i poszanowania dla władzy, to samo i do czasów dzisiejszych zastosować można: "Gdy Boga i Jezusa Chrystusa - takeśmy się żalili - usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą, gdyż usunięto główną przyczynę, dlaczego jedni mają prawo rozkazywać, drudzy zaś mają obowiązek słuchać. Z tego powodu musiało być wstrząśnięte całe społeczeństwo ludzkie, gdyż brakło mu stałej i silnej podstawy"(31).

Przeto, jeżeliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, jak porządek i uspokojenie, jak zgoda i pokój. Jak bowiem królewska godność Pana naszego otacza powagę ziemską książąt i władców pewną czcią religijną, tak też uzacnia obowiązki i posłuszeństwo obywateli. Dlatego to Paweł Apostoł, chociaż nakazał żonom, aby w mężach swych, a sługom, aby w panach swych Chrystusa czcili, to jednak polecił im, aby im byli posłuszni nie jako ludziom, lecz jedynie dlatego, iż oni zastępują Chrystusa, gdyż nie godzi się, aby ludzie przez Chrystusa odkupieni służyli ludziom. Zapłatąście kupieni, nie stawajcie się niewolnikami ludzkimi(32). Jeżeli panujący i prawowici przełożeni mieć będą to przekonanie, że wykonują władzę nie tyle z prawa swego, jak z rozkazu i w zastępstwie Boskiego Króla, każdy to zauważy, jak święcie i mądrze będą używać swojej władzy i jak bardzo zważać będą, wydając prawa i polecając je spełniać, na dobro ogółu i na godność ludzką swoich podwładnych. Oczywiście, że wskutek tego zakwitnie pokój i wewnętrzny porządek się ustali, gdyż wszelka przyczyna zaburzenia będzie usunięta; albowiem chociaż obywatel patrzeć będzie na panującego i innych rządców państwa jako na ludzi do niego z natury podobnych lub może nawet z jakiejś przyczyny niegodnych i na naganę zasługujących, to mimo to nie odmówi im swego posłuszeństwa, gdyż w nich samych widzieć będzie obraz i powagę Chrystusa Boga i Człowieka. Co się zaś tyczy dobrodziejstw zgody i pokoju, jasną jest rzeczą, że im szersze się wytwarza królestwo i wszystkich ludzi obejmuje, tym bardziej ludzie stają się świadomi tej łączności, która ich jednoczy; a świadomość ta jak oddala i usuwa częste zatargi, tak też łagodzi i zmniejsza przykrości tych zatargów. Dlaczegoż więc, gdyby Królestwo Chrystusa objęło w rzeczy samej wszystkich, jak ich z prawa obejmuje, mielibyśmy wątpić o tym pokoju, jaki Król pokoju przyniósł na ziemię, Ten - mówimy - który przyszedł pojednać wszystko, który nie przyszedł, aby mu służono, lecz aby sam służył i który będąc Panem wszystkich dał Siebie za przykład pokory i ustanowił szczególnie prawo nakazujące miłość, Ten wreszcie, który wyrzekł: jarzmo moje słodkie jest a brzemię moje lekkie? O, jakiegoż zażywalibyśmy szczęścia, jeżeliby poszczególni ludzie i rodziny i państwa pozwoliły się rządzić Chrystusowi. "Wówczas to wreszcie - że użyjemy słów, które poprzednik nasz Leon XIII przed 25 laty do wszystkich biskupów wypowiedział - będzie można uleczyć tyle ran, wówczas to będzie nadzieja, że prawo dawną powagę odzyska, miły pokój znowu powróci, z rąk miecze i broń wypadną, gdy wszyscy chętnie przyjmą panowanie Chrystusa i posłuszni Mu będą a każdy język wyznawać będzie, że Pan nasz Jezus Chrystus jest w chwale Boga Ojca"(33).

Otóż, aby te upragnione korzyści obficie mogły spłynąć na społeczeństwo chrześcijańskie i na stałe w nim pozostać, trzeba rozszerzać wśród ludu jak najbardziej znajomość o królewskiej godności Zbawiciela naszego; a do tego celu nic bardziej się nie przyczyni jak ustanowienie własnego i osobnego święta Chrystusa - Króla. Albowiem celem pouczenia ludzi w prawdach wiary i podniesienia ich przez nie do radości życia wewnętrznego daleko skuteczniejsze są doroczne obchody świętych tajemnic, niż choćby najpoważniejsze dowody Kościoła nauczającego; te bowiem zazwyczaj dostępne są niewielkiej tylko liczbie mężów uczonych, ale tamte zajmują i pouczają wszystkich wiernych; te raz jeden, tamte corocznie i wiecznie, że się tak wyrazimy, do ludzi przemawiają; pierwsze oddziałują przede wszystkim na umysł, drugie na umysł i serce a więc na całego człowieka zbawienny wpływ wywierają. I w rzeczy samej, skoro bowiem człowiek składa się z duszy i ciała, zewnętrzne uroczystości świąt mają go tak poruszyć i pobudzić, aby przez rozmaitość i piękność św. obrzędów pełniej zaczerpnął z prawd Bożych, któryby całą istotę jego przejęły i w ten sposób przyniosły mu obfite korzyści w życiu duchownym.

Historia stwierdza zresztą, że tego rodzaju uroczystości wówczas były zaprowadzane w ciągu wieku jedna po drugiej, gdy potrzeby i korzyści ludu chrześcijańskiego zdawały się ich domagać, a mianowicie: gdy lud miał być umocnionym we wspólnym niebezpieczeństwie albo utwierdzony przed zasadzkami błędów heretyckich, albo gdy miał być poruszonym i zapalonym, aby rozważał z większą pobożnością jaką tajemnicę wiary lub pewne dobrodziejstwo Boże. Jakoż, począwszy od pierwszych wieków, gdy chrześcijanie najokrutniej byli prześladowani, zaczęto czcić pamięć Męczenników w świętych obrzędach, aby uroczystości Męczenników - jak świadczy św. Augustyn - były zachętą do męczeństwa(34); do wydoskonalenia się zaś w cnotach, o które chrześcijanie i w czasach pokoju powinni koniecznie zabiegać, przedziwnie przyczyniły się uroczystości obchodzone w późniejszych czasach na cześć św. Wyznawców, Dziewic i Wdów. Lecz przede wszystkim święta na cześć Najświętszej Panny ustanowione sprawiły, że lud chrześcijański nie tylko pobudził się do żywszej czci ku Bożej Rodzicielce, najłaskawszej Opiekunce swojej, lecz także ukochał Ją serdeczniej jako Tę, którą Odkupiciel jakby testamentem za Matkę mu przeznaczył. Do dobrodziejstw, które spłynęły z obchodów publicznych i prawnie zaprowadzonych na cześć Boga Rodzicy i Świętych, zaliczyć przede wszystkim trzeba to, iż Kościół w każdym czasie oddalał zwycięsko zarazę herezji i błędów. I w tym podziwiajmy mądrość Opatrzności Bożej, która jak nawet ze zła zwykła wyprowadzać dobre, dopuszczała również, aby wiara i pobożność ludów osłabła albo fałszywe nauki na wiarę katolicką nastawały, lecz dopuszczała w tym celu, aby prawda nowym jakimś zajaśniała blaskiem, wiara zaś ze snu zbudzona do wyższych i świętszych rzeczy zdążała. Podobny miały również początek i podobne owoce wydały uroczystości, które w mniej odległych czasach włączone zostały w okres roku liturgicznego; tak np., gdy poszanowanie i cześć Najświętszego Sakramentu zmalały, ustanowiono święto Bożego Ciała, w ten sposób obchodzone, aby wspaniałe obrzędy i modlitwy przez całą Oktawę odprawiane wzywały ludzi do oddania Panu czci publicznej; tak też wprowadzono uroczystość Serca Jezusowego właśnie wówczas, gdy dusze osłabione i zniechęcone przygnębiającą i przesadną surowością Jansenistów zupełnie wyziębły i trwożliwie unikały miłości Bożej i nadziei zbawienia.

Jeżeli więc teraz nakazaliśmy czcić Chrystusa - Króla całemu światu katolickiemu, pragniemy przez to zaradzić potrzebom czasów obecnych i podać szczególne lekarstwo przeciwko zarazie, która zatruwa społeczeństwo ludzkie. A zarazą tą jest zeświecczenie czasów obecnych, tzw. laicyzm, jego błędy i niecne usiłowania; wiadomo Wam zaś, Czcigodni Bracia, że zbrodnia ta nie naraz dojrzała, lecz już od dawna ukrywała się w duszy społeczeństwa. Zaczęło się bowiem od tego, że przeczono panowaniu Chrystusa Pana nad wszystkimi narodami; odmawiano Kościołowi władzy nauczania ludzi, wydawania praw, rządzenia narodami, którą to władzę otrzymał Kościół od Chrystusa Pana, aby prowadził ludzi do szczęścia wiekuistego. I wtedy to zaczęto powoli zrównywać religię Chrystusową z innymi religiami fałszywymi i stawiać ją bezczelnie w tym samym rzędzie; następnie podporządkowano ją pod władzę świecką i wydano ją prawie na samowolę rządu i panujących; dalej jeszcze poszli ci, którzy umyślili sobie, że należy zastąpić religię Bożą jakową religią naturalną, naturalnym jakimś wewnętrznym odruchem. A nie brakło i państw, które sądziły, że mogą się obejść bez Boga i że ich religią to - bezbożność i lekceważenie Boga. To też z boleścią w sercu skarżyliśmy się w Encyklice: Ubi arcano i dzisiaj bolejemy nad gorzkimi owocami, jakie tego rodzaju odstępstwo od Chrystusa wydało tak dla pojedynczych obywateli, jak i dla państw i to tak często i na tak długie lata, a są nimi: nasienie niezgody wszędzie porozsiewane, płomienie zazdrości i nieprzyjaźni objęły narody, co powoduje dotąd tak wielką zwłokę w pojednaniu ludów; nieposkromione pragnienia, które często pokrywają się płaszczykiem dobra publicznego i miłości ojczyzny, a z których powstaje rozdwojenie wśród obywateli i ślepy a niepomierny egoizm, na nic innego nie zważający, jak tylko na własną korzyść i na własne dobro i tą jedynie miarą wszystko inne mierzący; zburzony zupełnie pokój domowy wskutek zapomnienia i zaniedbania obowiązków; węzły rodzinne rozluźnione i trwałość rodzin zachwiana; całe wreszcie społeczeństwo do głębi wstrząśnięte i ku zagładzie idące. Mamy więc silną nadzieję, że uroczystość Chrystusa - Króla, którą odtąd corocznie obchodzić będziemy, sprowadzi na nowo społeczeństwo do najukochańszego Zbawiciela. Byłoby - oczywiście - rzeczą katolików, aby ten powrót swoją pracą i działalnością przygotowali i przyspieszyli; jednakowoż wielu z nich nie zajmuje w tzw. życiu społecznym tego stanowiska ani niema takiego znaczenia, jakie mieć powinni ci, którzy niosą pochodnię prawdy. To niekorzystne położenie należy może przypisać opieszałości i bojaźliwości dobrych, którzy nie chcą się sprzeciwiać lub zbyt łagodnie się opierają, wskutek czego przeciwnicy Kościoła z większym zuchwalstwem i hardością występują. Lecz, jeżeliby wszyscy wierni zrozumieli, że pod sztandarem Chrystusa - Króla dzielnie i zawsze walczyć powinni, wówczas z apostolskim zapałem usilnie starać się będą, aby dusze zbłąkane i nieoświecone pojednać z Panem i staną na straży, by prawa Boże nienaruszone zostały.

A ponadto, czyż nie jest widocznym, że doroczna uroczystość Chrystusa - Króla, wszędzie odprawiana, przyczyni się do oskarżenia tego publicznego odstępstwa, któremu z wielką szkodą dla społeczeństwa dało początek zeświecczenie - i do naprawienia tego zła? Albowiem, im więcej najsłodsze Imię naszego Odkupiciela niegodziwym milczeniem się pomija na międzynarodowych zebraniach i w parlamentach, tym głośniej wyznawać Je należy i tym usilniej uznawać prawa królewskiej godności i władzy Chrystusa Pana.

A cóż do ustanowienia tego święta przyczyniło się i w czym widzimy już od końca zeszłego wieku pomyślne i znakomite przygotowanie drogi dla tej uroczystości? Oto wszyscy wiemy, jak mądrze i jasno wykazały liczne książki, wydawane na całym świecie w różnych językach, potrzebę tej uroczystości; do uznania panowania i władzy Chrystusa przyczynił się również pobożny zwyczaj, iż niezliczone prawie rodziny oddawały się i poświęcały Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Co prawda, to nie tylko rodziny tak czyniły, lecz i społeczeństwa i państwa, a nawet cały rodzaj ludzki, za sprawą i pod przewodnictwem Leona XIII, poświecił się temuż Boskiemu Sercu - a było to pod koniec Miłościwego Lata, roku tysiąc dziewięćsetnego. Nie należy również pominąć milczeniem, że do uroczystego uznawania tejże królewskiej władzy Chrystusa nad społeczeństwem ludzkim przyczyniły się przedziwnym sposobem bardzo częste Kongresy eucharystyczne, jakie w naszych czasach zbierać się zwykły, gdyż one do tego zdążały by wierni, czy z poszczególnych diecezji, czy krajów, czy narodów, czy nawet z całego świata, zwołani dla oddania czci Chrystusowi - Królowi, pod osłonami sakramentalnymi się ukrywającemu, oddali hołd Chrystusowi, jako Królowi Niebieskiemu, przez wygłoszone przemowy na zebraniach i kazania w świątyniach, przez wspólną adorację przed Najśw. Sakramentem publicznie wystawionym i przez wspaniałe obchody. Słusznie i sprawiedliwie można by powiedzieć, że lud chrześcijański, poruszony niebieskim natchnieniem, pragnie Tego Jezusa, którego ludzie niegodziwi, gdy do swoich przyszedł, przyjąć nie chcieli, wyprowadzić z zacisza i ukrycia świętych przybytków - i wiodąc Go w triumfalnym pochodzie po ulicach miasta, przywrócić Mu wszystkie prawa królewskie.

Także i obecny Rok Święty, dobiegający już do końca, daje nam dogodną sposobność, nad którą nie widzimy lepszej, do wykonania wspomnianego zamiaru Naszego, gdyż Bóg najłaskawszy, podniósłszy dusze i serca wiernych ku pożądaniu dóbr niebieskich, które zmysł wszelki przewyższają, albo ich łaską Swoją na nowo obdarzył albo też, pobudziwszy ich do usilnego starania się o wyższe rzeczy, umocnił ich, aby do zbawienia właściwą szli drogą. Czy więc weźmiemy pod uwagę przedłożone Nam rozliczne prośby, czy też spoglądniemy na to, co się działo w czasie wielkiego Jubileuszu, znajdziemy zupełnie wystarczającą przyczynę, iż nadszedł wreszcie uprawniony przez wszystkich dzień, w którym możemy ogłosić, że należy uczcić Chrystusa jako Króla całego rodu ludzkiego, osobnym i szczególnym świętem. W tym bowiem Roku, jak na początku powiedzieliśmy, ten Król Niebieski, prawdziwie dziwny w Świętych swoich, nowym zastępem bojowników odznaczonych godnością świętych, chwalebnie uwielbion jest; w tym również Roku podziwiać mogli wszyscy na niezwykłej wystawie przedmiotów i prac, odniesione zwycięstwa przez zwiastunów ewangelii dla rozszerzenia Królestwa Chrystusowego; w tym wreszcie roku uczciliśmy uroczystym obchodem pamięć Soboru Nicejskiego, który obronił współistotność Słowa Wcielonego z Ojcem, a na tej prawdzie, jakby na swoim fundamencie, opiera się panowanie Chrystusa nad wszystkimi narodami.

A przeto powagą Naszą Apostolską ustanawiamy święto Pana Jezusa Chrystusa - Króla, które ma być na całym świecie obchodzone rok rocznie w ostatnią niedzielę miesiąca października, tj. w niedzielę, poprzedzającą bezpośrednio uroczystość Wszystkich Świętych. Polecamy również, aby w tym samym dniu corocznie odnawiano poświęcenie się Sercu Pana Jezusa, który to akt śp. Poprzednik Nasz Prus X każdego roku odnawiać nakazał; w tym tylko jednak roku to poświęcenie się chcemy urządzić 31. tego miesiąca, w dniu, w którym sami odprawimy Najświętszą, Ofiarę na cześć Chrystusa - Króla i zarządzimy, by poświęcenie to odbyło się w Naszej obecności. Sądzimy bowiem, że tym sposobem Rok Święty lepiej i stosowniej zakończymy i Chrystusowi, Królowi wieków, nieśmiertelnemu, serdeczniejszą wdzięczność wyrazimy - w czym jesteśmy tłumaczem uczuć wdzięczności całego świata katolickiego - za dobrodziejstwa udzielone w tym czasie świętym Nam samym, Kościołowi i wszystkim wiernym.

Niema też powodu, Czcigodni Bracia, długo i wiele wyjaśniać, dlaczego ustanowiliśmy uroczystość Chrystusa - Króla, jako oddzielną od innych świąt, które również oznaczają i czczą poniekąd Jego królewską godność. Na jedno bowiem należy zwrócić uwagę: że choć we wszystkich uroczystościach Pana naszego Chrystus jest przedmiotem czci, to jednak w powodach tej czci nic jest uwzględniona władza i imię królewskie Chrystusa. Zapowiedzieliśmy zaś tę uroczystość na niedzielę dlatego, by nie tylko duchowieństwo, odprawiając Msze św. i odmawiając pacierze kapłańskie, oddawało cześć niebieskiemu Królowi, lecz by i lud, wolny od zajęć codziennych, sercem radosnym pięknie zaświadczył, że Chrystusowi jest posłuszny i poddany. Na tę zaś uroczystość wydała się nam ostatnia niedziela października dlatego odpowiedniejszą, niż inne, bo ona zamyka prawie okres roku kościelnego; w ten sposób doroczne uroczystości, w których święcimy pamięć tajemnic żywota Jezusa Chrystusa, zakończą się i pomnożą świętem Chrystusa Króla - i - zanim obchodzić będziemy chwałę Wszystkich Świętych, w przód sławić i chwalić będziemy Tego, który triumfuje we wszystkich Świętych i wybranych swoich. Niechaj więc obowiązkiem i staraniem Waszym będzie, Czcigodni Bracia, aby w dniu oznaczonym przed tą doroczną uroczystością wygłoszono w każdej parafii kazania do ludu, w którychby ten lud dokładnie pouczony o istocie, znaczeniu i ważności tego święta, wezwano, by tak życie urządził i ułożył, iżby ono odpowiadało życiu tych, którzy wiernie i gorliwie słuchają rozkazów Boskiego Króla.

Pozwólcie jeszcze, Czcigodni Bracia, że kończąc ten List Nasz, pokrótce zaznaczymy, jakie to korzyści obiecujemy Sobie i jakich się spodziewamy z tej publicznej czci Chrystusa - Króla i dla Kościoła, i dla społeczeństw świeckich i dla poszczególnych wiernych.

Przez oddawanie tej czci publicznej Królowaniu Pańskiemu muszą sobie ludzie przypomnieć, że Kościół, ustanowiony przez Chrystusa jako społeczność doskonała, żąda dla siebie z prawa mu przysługującego, którego zrzec się nie może, pełnej wolności i niezależności od władzy świeckiej, i że w wypełnianiu powierzonego sobie przez Boga posłannictwa - nauczania, rządzenia i prowadzenia wszystkich do wiecznej szczęśliwości, którzy do Królestwa Chrystusowego należą, nie może zależeć od czyjejś woli. Tę samą wolność ma zostawić państwo członkom Zakonów i Kongregacji męskich i żeńskich, którzy są przecież najdzielniejszymi pomocnikami Pasterzy Kościoła i jak najbardziej przyczyniają się do rozszerzenia i utrwalenia Królestwa Chrystusowego, już to zwalczając potrójną pożądliwość świata przez śluby zakonne, już to dążąc do doskonałości i starająć się, by świętość, która według woli Boskiego Założyciela ma Kościół zdobić i znanym go czynić, wiecznie i coraz to wspanialszym blaskiem jasno świeciła przed oczyma wszystkich ludzi.

Doroczny obchód tej uroczystości napomni także i państwa, że nie tylko osoby prywatne, ale i władcy i rządy mają obowiązek publicznie czcić Chrystusa i Jego słuchać: przypomni im bowiem sąd ostateczny, w którym ten Chrystus, co Go nie tylko z państwa wyrzucono, lecz przez wzgardę zapomniano i zapoznano, bardzo surowo pomści te zniewagi, ponieważ godność Jego królewska tego się domaga, aby wszystkie stosunki w państwie układały się na podstawie przykazań Bożych i zasad chrześcijańskich tak w wydawaniu praw i w wymiarze sprawiedliwości, jak i w wychowaniu i wykształceniu młodzieży w zdrowej nauce i czystości obyczajów.

A ponadto ileż przedziwnej mocy i siły będą mogli zaczerpnąć wierni z rozważania tych rzeczy, by dusze swoje ukształcić według prawideł życia chrześcijańskiego. Albowiem, skoro Chrystusowi Panu dana jest wszelka władza na niebie i na ziemi: skoro ludzie najdroższą Krwią Jego odkupieni, nowym jakby prawom poddani zostali Jego panowaniu: skoro wreszcie panowanie Jego całą naturę ludzką obejmuje, jasną jest rzeczą, że nie ma w nas władzy, która by wyjęta była z pod tego panowania. Trzeba więc, aby Chrystus panował w umyśle człowieka, którego obowiązkiem jest z zupełnym poddaniem się woli Bożej przyjąć objawione prawdy i wierzyć silnie i stale w naukę Chrystusa; niech Chrystus króluje w woli, która powinna słuchać praw i przykazań Bożych; niech panuje w sercu, które, wzgardziwszy pożądliwościami, ma Boga nade wszystko miłować i do Niego jedynie należeć; niech króluje w ciele i członkach jego które jako narzędzia, lub - że słów św. Pawła Apostoła użyjemy(35): jako zbroja sprawiedliwości Bogu, mają przyczynić się do wewnętrznego uświęcenia dusz. Co wszystko, jeżeli wiernym będzie należycie przedstawione do rozpamiętywania i rozważania, o wiele łatwiej będzie ich można pociągnąć do najwyższej doskonałości. Oby się to stało, Czcigodni Bracia, iżby nie należący do Kościoła zapragnęli i przyjęli dla dobra swego zbawienia słodkie jarzmo Chrystusowe, a my wszyscy, którzy z miłosiernej Opatrzności Boskiej jesteśmy Jego domownikami, abyśmy nie ociężale, lecz gorliwie, chętnie i święcie to jarzmo nosili: gdy zaś życie nasze dostosuje się do praw Boskiego Królestwa, serdecznie radować się będziemy z obfitości zbawiennych skutków, a jako dobrzy i wierni słudzy Chrystusowi, staniemy się uczestnikami wiecznej szczęśliwości w Jego Królestwie niebieskim.

To życzenie przy zbliżającej się uroczystości Narodzenia Pana naszego Jezusa Chrystusa niech będzie dowodem Naszej ojcowskiej miłości względem Was, Czcigodni Bracia; a jako zadatek łask Bożych, przyjmijcie Apostolskie Błogosławieństwo, którego Wam, Czcigodni Bracia, Duchowieństwu i ludowi Waszemu najmiłościwiej udzielamy.

Dan w Rzymie u Św. Piotra, dnia 11 miesiąca grudnia, Roku Świętego 1925, w czwartym roku Naszego Pontyfikatu.

PIUS PP. XI

Pius XI





Przypisy:

1. Efez. III, 19.

2. Dan. VII, 13-14.

3. Liczb. XXIV. 19.

4. Ps. II.

5. Ps. XLIV.

6. Ps. LXXI,

7. Iz. IX, 6 - 7.

8. Jer XXIII, 5.

9. Dan. II, 44.

10. Dan. VII, 13 - 14.

11. Zach. IX, 9.

12. Łuk. I. 32 - 33.

13. Mat XXV, 31 - 40.

14. Jan. XVIII, 37.

15. Mat, XXVIII,18.

16. Apok. I. 5.

17. Apok. XIX, 16.

18. Hbr I, 2.

19. I Kor. XV, 25.

20. In Luc. X.

21. 1 Piotr. I. 18 - 19,

22. I Kor. VI. 20.

23. Tamże 15.

24. Sob. Tryd. Ses. VI, can. 21.

25. Jan XIV, 15, XV, 10.

26. Jan V, 22.

27. Hymn: Crudelis Herodes, in off. Egiph,

28. Enc. Annum sanctum d. 25. maii 1899.

29. Act. IV, 12.

30. Św. Augustyn: List do Macedoniusza, c. III.

31. Enc. Ubi arcano.

32. I. Kor. VII, 23.

33. Enc. Annum sanctum, d. 25 maii 1899.

34. Sermo 47, De Sanctis.

35. Rzym. VI, 13.

Źródło: Wiadomości Diecezjalne, rok I, Katowice, dnia 30 marca 1926 r., nr 6, ss. 25 - 31.

opr. kkk/kkk

https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/pius_xi/encykliki/quas_primas_11121925.html