Święty Pius V, Papież i Wyznawca

avatar użytkownika intix

.

 



      



       Dnia 5. maja
       Święty Pius V., papież.
(1504 - 1572.)

       W Bosko w obrębie biskupstwa włoskiego Tortona urodził się Michał Gislari roku 1504, późniejszy papież Pius V. Pochodził z rodziny zacnej krwią, ale majątkowo już podupadłej. Nauki początkowe pobierał u Dominikanów z Voghera; oni to też wpoili w wraźliwy umysł pobożnego ucznia chęć doskonalszego życia. W 15. roku wstąpił młody Michał do zakonu dominikańskiego. Zajaśniał taką gorliwością w pojmowaniu i spełnianiu nowych swych obowiązków, że został mistrzem i kierownikiem nowicyatu; zaufanie przełożonych poruczyło mu później urząd kaznodziejski i przywoływało go kilkakrotnie na godność przeora. Święcenia kapłańskie otrzymał już bowiem r. 1524 w Genewie. Sprawiał też obowiązki inkwizytora; jeśli niejedne okolice nie popadły w błędy herezyi, to z pewnością zawdzięczają swoją prawowierność czujności młodego zakonnika, który nieraz w urzędach swych narażał się na zasadzki, prześladowania, niebezpieczeństwo śmierci. W uznaniu położonych zasług wyniósł go papież Paweł IV. r. 1556 do godności biskupa w Sutri, a już roku następnego do godności kardynała. Wyniesienie to nie zmieniło ani sposobu życia Michała ani nie pozwoliło u zapomnieć o dalszej działalności na rzecz Kościoła i pożytek wiary.
   
       Następca Pawła IV. zmarłego r. 1559, Pius IV. posunął kardynała na biskupstwo w Mondovi, które wskutek zamieszek wojennych prawie zupełnie było wyniszczone. Nowe tutaj położył zasługi kardynał Michał, a działalność dalsza w Rzymie przy boku papieża nakłoniła za wpływem św. Karóla Boromeusza zebranych kardynałów po śmierci Piusa IV. r. 1565 do wyboru biskupa z Mondovi na następcę Piotra św. w biskupstwie rzymskiem. Z łzami w oczach wypraszał się Michał od tej godności, aż nakoniec zgodził się na przyjęcie wyboru; nazwał się Piusem V. z wdzięczności ku swemu poprzednikowi.
   
       Rządy papieskie rozpoczął Pius V. uczynkami i dziełami miłosierdzia, uporządkowaniem dworu swego, usuwaniem rozmaitych naleciałości, które stały w sprzeczności z karnością kościelną. Sam siebie umacniał dwukrotnem codziennie rozmyślaniem, dowodami niezwykłej pokory, która mu nawet wrzody na nogach chorego kazała całować, postami, które nadwyrężały jego zdrowie.
   
       Jego to dziełem, że ogłosił ustawy soboru trydenckiego, jego dziełem wydanie katechizmu rzymskiego; on też wydał poprawiony brewiarz (1568) oraz mszał rzymski (1570). Dla szerzenia wiary wysyłał misyonarzy do Ameryki. Indyi; niemniej starał się o podtrzymanie katolicyzmu w Europie; pomocą wielką był mu zakon Jezuitów, założony niedawno przedtem przez św.Ignacego Loyola. Pius V. też potępił roku 1567 fałszywe nauki Michała Bajusa, profesora z Lowanium.
   
       Podtrzymywał przewagę rycerzy maltańskich, walczących z Turkami; jego pomocy zawdzięcza wyspa Malta dobrobyt oraz powstanie miasta La Valette. Wogóle łączył panów chrześcijańskich przeciw Mahometanom; aby uprosić zwycięstwo, nakazał w Rzymie publiczne modlitwy, procesye pokutnicze, podobnie i w Loreto. Zabiegom Piusa V. zawdzięcza chrześcijaństwo wielkie zwycięstwo nad Turkami pod wyspą Lepanto, dnia 7. października r. 1571; pamięć tej chwili święci Kościół w wezwaniu: Wspomożenie wiernych, w nazwie Matki Boskiej Zwycięskiej oraz w uroczystości Różańca św., bo panowało przekonanie, że Najśw. Marya Panna przyczyniła się do zniszczenia siły pohańców. Powiadają, że Pius V. w cudowny sposób wiadomość odebrał o zwycięstwie w chwili, kiedy Turcy ratowali się ucieczką podczas bitwy morskiej.
   
       We Francyi pod słabymi rządami Karóla X. utrzymał jako własność Kościoła miasto Awignon pomimo przeszkód, stawianych przez Coligny i Hugenotów; we Włoszech przeprowadził uznanie Kuźmy de Medicis jako Wielkiego księcia Florencyi. W Anglii ujął się za Maryą Stuart przeciw królowej Elżbiecie, na którą rzucił uroczystą klątwę kościelną. W państwie kościelnem zdołał usunąć bandy rozbójnicze, jakie się potworzyły wskutek ciągłych wojen i zatargów.
   
       Zachęcony zwycięstwem pod Lepanto, pragnął Pius V. skorzystać z pogromu Turków i zupełną im klęskę zadać. Jeśli dotychczasową wojną powstrzymał dalsze zabory mahometańskie, to należało obecnie odebrać im Konstantynopol, aby ich na zawsze zmiażdżyć i złamać. Niestety ciężka choroba nie pozwoliła papieżowi całych w tym kierunku rozwinąć sił. Bóle były zapowiedzią bliskiej śmierci; gotował się na nią z przejęciem zakonnika, którego przymioty i cnoty zachował i na Stolicy Piotrowej. Ostatnie 50 dni życia cierpiał niewymownie; pomimo to wołał do Boga: Pomnażaj, Panie, moje bóle, ale udziel zarazem dostatecznej cierpliwości. Kazał sobie głośno czytać psalmy pokutne i ustępy z Pisma św. Bogobojną swą duszę oddał Bogu r. 1572. Klemens XI. zaliczył go r. 1712 w poczet świętych.

       Nauka

       Zasadą chrześcijanina prawdziwego, uczy Pius V., ma być chęć szczera, aby życie zastosować zupełnie do nauki Jezusa i nigdy nic nie stawiać ponad chwałą Bożą. Należy życie pędzić w bojaźni i miłości Bożej, bo tylko wtenczas Opatrzność nad nami i nad naszemi będzie czuwać sprawami.
   
       Błogosławieni ci, mówi papież, którzy dążności swe określają wolą Boga, którzy niczego nie pragną jak upodobania Bożego, a posiadanie Boga wyżej stawiają od wszelkich dóbr ziemskich. Bo rzeczywiście wszystko, co do Boga się nie odnosi, jest zwodnicze, znikome, bez wartości i bez celu prawdziwego.
   
       Uczył też św. Pius, że czem większa godność, tem większa odpowiedzialność; że troski jego znacznie się pomnożyły z chwilą, kiedy objął Stolicę Piotrową. Pomnożyły się bowiem obowiązki, które tem większego wymagały natężenia sił, tem większej sumienności, zabiegliwości. Nie wysuwaj się nigdy naprzód, jeśli nie czujesz się na siłach, aby sprostać zadaniom upatrzonym. Unikaj wprost zleceń, które ogromem swym wydają ci się może za wielkie. Jedynie wtenczas je przejmuj, skoro wyraźna wola przełożonych rozstrzyga; wtenczas zmniejszasz swą odpowiedzialność przez posłuszeństwo, jakie winien jesteś swej władzy. W każdym razie na wzór Piusa staraj się modlitwą i umartwieniem zapewnić sobie pomoc Bożą.

"ŻYWOTY ŚWIĘTYCH PAŃSKICH" - Poznań, dnia 10 lutego 1908.
Na podstawie kalendarza kościelnego z uwzględnieniem dzieła ks. Piotra Skargi T.J.
oraz innych opracowań i źródeł na wszystkie dni całego roku ułożył
Ks. Władysław Hozakowski

 


       Św. Pius V (5 maja)


      
       August Kraus, Św. papież Pius V adoruje Ukrzyżowanego
       (Wikimedia Commons)
      
       Św. Pius V urodził się w Bosco we Włoszech z rodziców pochodzących wprawdzie ze starego szlacheckiego rodu, lecz zubożałych — ubogaconych natomiast hojnie w dobra niebieskie. W czternastym roku życia przywdział habit św. Dominika. Dla cnót heroicznych, które zdobył w życiu zakonnem i dla zdolności, które poznano mimo jego pokornych starań ukrywania ich, mianowano go kolejno Profesorem, Kaznodzieją, Inkwizytorem, Biskupem, Kardynałem, a wreszcie wybrano Papieżem. Na Stolicy Piotrowej odznaczał się gorliwością w pracy nad reformą św. Liturgji, miłością, sprawiedliwością, która czyniła go niedostępnym dla wpływów osobistych a nieustraszonym w przestrzeganiu praw, wreszcie energją w zwalczaniu wrogów Kościoła szczególnie mahometan. Na pamiątkę zwycięstwa odniesionego nad nimi przez chrześcijan, raczej mocą jego modlitwy, niż żarliwością ich oręża zaprowadził święto Matki Boskiej Różańcowej i dodał do litanii o Najśw. Pannie wezwanie: „Wspomożenie wiernych”. Starał się opanować swój gwałtowny temperament, używając nieraz twardych środków dla przyprowadzenia go do karności. Surowość jego życia była tak wielka, że w chwili śmierci nie chciał przyjąć najlżejszej ulgi wołane: „Czyż chcecie, abym dla dwóch dni życia wykraczał przeciw praktykom umartwienia, spełnianym od sześćdziesięciu lat”. Umarł w r. 1572 w 68 roku życia.

Źródło: o. Czesław Kaniak OP, Podręcznik Trzeciego Zakonu Św. Dominika, Lwów 1931.
Za: rytdominikanski.pl

 



      

       NIE-ŚWIĘTY SPOKÓJ... Św. Pius V.
 
       CZY ODCZUWANIE SPOKOJU JEST OZNAKĄ BYCIA NA DRODZE DO ŚWIĘTOŚCI?

       Spokoju sumienia – zazwyczaj tak. „Świętego spokoju” - nigdy. Spokój sumienia osiągamy bowiem wtedy, gdy w naszym życiu podejmujemy różne działania kierując się miłością. „Święty spokój” natomiast osiągamy, gdy w kontaktach z innymi powstrzymujemy się od działania, usprawiedliwiając się „miłością”. Z pewnością dużo łatwiej jest osiągnąć „święty spokój”. Jednak to właśnie dzięki dążeniu do osiągnięcia spokoju sumienia postępujemy na naszej drodze ku Chrystusowi, który nie obiecywał przecież, że będzie łatwo. Tę różnicę doskonale rozumiał Michał Ghislieri, czyli św. Pius V.

       Michał urodził się 17 stycznia 1504 r. w rodzinie Piotra i Dominiki Ghislieri. Jego rodzice byli bardzo pobożni – wyznawaną przez siebie wiarę potwierdzali życiem. Starali się wpoić w swojego pierworodnego syna prawdy wiary katolickiej. Ich trud przyniósł owoce. Michał bardzo wcześnie zaczął słyszeć w swoim sercu wezwanie do podjęcia życia zakonnego. Modlił się gorąco o pomoc – w jego rodzinnym mieście, Bosko, położonym na północy Włoch, nie było bowiem żadnego klasztoru. Pan Bóg wysłuchał prośby chłopca – pewnego dnia do miasteczka zawitało dwóch braci w białych habitach. Synowie św. Dominika porozmawiali z dwunastolatkiem i stwierdziwszy, że faktycznie jest on powołany do życia zakonnego, zapytali, czy nie chciałby pójść z nimi. Chłopiec uradowany pobiegł do rodziców, by poprosić ich o błogosławieństwo. Następnie udał się z braćmi dopobliskiej Voghery. Przebywał tam dwa lata, studiując i pogłębiając swoją więź z Panem Bogiem. Następnie odbył roczny nowicjat, po którym złożył pierwszą profesję. Kontynuował swoje studia aż do uzyskania uprawnień wykładowcy filozofii i teologii w 1524 r. Jego mądrość i wiedza przewyższały wiek, czego świadectwem jest fakt, że na jego wykłady zjeżdżali się studenci i ludzie nauki z całych Włoch. Brat Michał nie zamierzał zostawać kapłanem – pragnął do końca życia służyć Panu Bogu jako skromny brat w zaciszu któregoś z dominikańskich klasztorów. Opatrzność Boża przygotowała mu jednak inną drogę. Na wyraźne polecenie prowincjała przyjął sakrament święceń kapłańskich w 1528 r.

       W tym czasie na terenie Włoch rozprzestrzeniała się reformacja – coraz więcej ludzi ulegało nauce Lutra i odchodziło od prawdziwej wiary. Michał postanowił z jeszcze większą pilnością przykładać się do swojego studium, by móc zdecydowanie obalać błędy Marcina Lutra w sporach toczonych z jego zwolennikami. Wiedział, że bez równoległego rozwoju duchowego jego starania będą daremne, dlatego podjął postanowienia, które miały zapewnić mu ciągłe zbliżanie się do Pana Boga – tym postanowieniom pozostał wierny do końca życia. Każdego dnia czytał Pismo Święte oraz fragment z żywotu św. Dominika lub jakiegoś innego świętego dominikańskiego. Starał się też podejmować prace fizyczne na terenie klasztoru, czego jako kapłan robić nie musiał. Wiernie przestrzegał wszystkich postów nakazanych regułą oraz umartwiał swoje ciało. Starał się także być otwartym na potrzeby braci – w czasie rekreacji zdecydowanie unikał „świętego spokoju” – pocieszał tych, którzy byli smutni, próbował rozbudzić gorliwość zniechęconych oraz pouczał tych braci, którzy błądzili na swojej drodze do świętości.

       Jego postawa spowodowała, że wielokrotnie był wybierany przeorem klasztorów – bracia natomiast za bardzo duże szczęście przyjmowali posłanie do domu, w którym brat Michał był przełożonym. Wierny dominikańskiej tradycji podróżował zazwyczaj pieszo. Chętnie rozmawiał z napotkanymi po drodze ludźmi, kończąc dialog zaproszeniem do wspólnej modlitwy różańcowej. Kiedy szedł sam nie ustawał w dziękczynieniu za piękno stworzenia – wzorem św. Dominika „mówił z Bogiem, albo o Bogu”. Wiedza i cnoty, którymi słynął w całych Włoszech, sprawiły, że został mianowany przez kolegium kardynalskie inkwizytorem w Como. Rzymska Inkwizycja XVI w. wywodziła się ze średniowiecznej inkwizycji papieskiej. Nie stosuje się do niej „czarna legenda Inkwizycji”, która powstała w oparciu o działalność Inkwizycji Hiszpańskiej. Instytucja ta zdecydowanie bardziej niż narzędziem służącym Kościołowi była elementem aparatu represji stosowanego przez Królestwo Hiszpanii. Działalność Inkwizycji Rzymskiej natomiast skierowana była na zapewnienie czystości wyznawanej we Włoszech wiary. Ponadto często dzięki Inkwizycji Rzymskiej udało się uniknąć sporów i wojen domowych. Jako inkwizytor Michał bardzo poważnie podszedł do swoich zadań. Wizytował miasta, podróżował, rozmawiał z ludźmi. Będąc bardzo łagodnego usposobienia, był nieugięty w kwestiach dotyczących prawd wiary i niestrudzenie walczył dla dobra Kościoła.


       Kiedy jeden z heretyków, posiadający znajomości w kapitule w Como, zdołał opublikować i rozpowszechnić książkę zawierającą nauki Lutra, Michał ekskomunikował wszystkich, którzy byli zamieszani w tę sprawę. Nie zmienił zdania pomimo tego, ze grożono mu śmiercią – przedstawił powody swojego postępowania w Rzymie i uzyskał aprobatę Stolicy Świętej.

       Innym przykładem jego troski o prawdę była sytuacja, jaka miała miejsce w Szwajcarskim miasteczku Coire. Dwóch kanoników tamtejszej Kapituły wdało się w spór o przynależne im ziemie. Ponadto jeden z nich był podejrzany o głoszenie herezji. Michał postanowił udać się do Coire osobiście, by zakończyć spór i uporządkować sprawy związane z dyskusją na temat prawd wiary. Doniesiono mu jednak, że okoliczni mieszkańcy są gotowi go zabić. Jego najbliższe otoczenie błagało, by na czas podróży zdjął habit. On jednak zdecydowanie odmówił, stwierdzają że: „Kiedy przyjąłem ten urząd, przyjąłem jednocześnie ryzyko i możliwość śmierci. Nie mógłbym w lepszy sposób zakończyć swojego życia niż oddawszy je w obronie wiary.” Na szczęście udało mu się pomyślnie wszystko załatwić i bezpiecznie wrócić do Como. Jego kariera, wbrew jego woli, ale zgodnie z Wolą Bożą rozwijała się.

       W 1551r. został mianowany Komisarzem Generalnym Inkwizycji Rzymskiej. Wiązało się to z przeprowadzką do Rzymu. Jako Komisarz Generalny każdego ranka odwiedzał więzienia, w których przetrzymywani byli uwięzieni heretycy i poprzez łagodną rozmowę i logiczną argumentację starał się przekonać ich do powrotu do prawdziwej wiary.

       W 1555 r. został mianowany biskupem Napi i Sutri. Kiedy dowiedział się o nominacji udał się do papieża, by błagać go o zmianę decyzji. Ojciec Święty podtrzymał jednak nominację. Do swojej diecezji mógł się jednak udać dopiero po dwóch latach, kiedy uzyskał zwolnienie z pełnienia obowiązków Komisarza Generalnego. Michał okazał się być prawdziwym pasterzem – wizytował wszystkie parafie swojej diecezji, starał się nią zarządzać mądrze i sprawiedliwie. Cały czas błagał papieża, by mógł powrócić do klasztoru i pozostać tam do końca życia. W odpowiedzi papież mianował go kardynałem – było to dla Michała prawdziwym ciosem. Kierowany jednak miłością do Kościoła, która zobowiązywała go do posłuszeństwa papieżowi, przyjął nominację. Jego obawy były spowodowane przeświadczeniem, że nie podoła obowiązkom wynikającym z pełnienia tak odpowiedzialnej funkcji i że stanie się to przyczyną jego wiecznego potępienia.  

       Jako członek Kolegium Kardynalskiego sprzeciwiał się decyzjom papieża, które były przejawem szkodliwego dla Kościoła nepotyzmu (obsadzania stanowisk kościelnych ludźmi, którzy pochodzili z papieskiej rodziny, bądź z rodzin które posiadały w Rzymie duże wpływy). Nie zmienił swojego postępowania nawet wtedy, gdy zagrożono mu, że popadnie w niełaskę. W odpowiedzi mówił, że jeżeli w Stolicy Świętej nie ma miejsca dla niego mówiącego prawdę, to bardzo chętnie wróci do swojej diecezji. W wyjeździe przeszkodziła mu jednak choroba nerek i prośba papieża o to, by pozostał w wiecznym mieście. Kardynał Michał pozostał więc, ku nieskrywanej radości Kolegium Kardynalskiego.

       Kolejny, ostatni już etap jego życia rozpoczął się 17 stycznia 1566 r. Wtedy to został wybrany papieżem. Błagał, by nie zmuszano go do przyjęcia tiary papieskiej – kardynałowie jednak nie zmienili zdania. Jako Głowa Kościoła szczególną opieką otaczał sieroty, biednych i skrzywdzonych. Starał się być zawsze dostępnym – każdy mógł przyjść i poprosić o audiencję. Jednocześnie prowadził głębokie życie modlitwy. Przezcałe życie czuł się związany z Zakonem. Wiernie przestrzegał wszystkich postów i umartwień zalecanych przez regułę dominikańską.

       Nigdy też nie zdjął habitu, zapoczątkowując tradycję noszenia przez papieża białego stroju.

       Pontyfikat Piusa V to czas wprowadzania w życie postanowień Soboru Trydenckiego. Skala zmian, jakie zainicjował Sobór Trydencki jest podobna to tego, co obserwujemy dzisiaj, patrząc na skutki Soboru Watykańskiego II. Oba Sobory przyniosły ze sobą nowy Mszał, Brewiarz a także zebranie podstawowych prawd wiary w postaci Katechizmu.

       Papież Pius V osobiście zatroszczył się o wydanie i rozpowszechnienie Katechizmu Rzymskiego wg. uchwały Świętego Soboru Trydenckiego.

       Dużym zmartwieniem papieża był wzrost potęgi Imperium Osmańskiego. Muzułmanie zaczęli zagrażać Europie. Papież, pragnąc by chrześcijaństwo mogło w przyszłości rozwijać się w pokoju i bez zagrożenia prześladowaniami, wzywał władców Europy do podjęcia walki z Turkami.

       Rozstrzygająca bitwa rozegrała się 7 października 1571 r. pod Lepanto. Do dziś uznawana jest za bitwę, która ocaliła Europę przed inwazją turecką. Świadom pomocy, jaką otrzymali walczący chrześcijanie od Pana Boga i wstawiennictwa Maryi, Pius V ustanowił 7 października świętem Matki Bożej Zwycięskiej.

       Dziś ten dzień to uroczystość Matki Bożej Różańcowej. Sam oprócz zachęt wspierał walczących modlitwą. O sile tej modlitwy świadczy fakt, że Sułtan turecki bardziej niż armii chrześcijańskiej obawiał się właśnie modlitwy Głowy Kościoła.

       Uwieńczeniem życia przepełnionego miłością i walką o prawdę była choroba nerek, która stała się przyczyną śmierci Papieża w 1572 r. Cierpienia towarzyszące tej chorobie były ogromne – święty jednak szukał oparcia w Krzyżu Chrystusa. Kiedy ból stawał się nie do zniesienia, brał do ręki Krucyfiks, całował go i szeptał: „Panie! Pomnóż moje cierpienie, jednak jednocześnie pomnóż także moją cierpliwość”.

       Wiadomość o śmierci ukochanego Papieża spowodowała płacz i smutek w całym Rzymie. Przekonanie o jego świętości rosło, czego ukoronowaniem była beatyfikacja Piusa V w 1672 r. i jego kanonizacja w 1712 r.

       Życie św. Piusa V uczy nas, że tylko kierując się prawdziwą miłością możemy dojść do świętości. Taka postawa bowiem spowoduje, że nie będziemy bali zabrać się głosu w obronie naszej wiary, w obronie Kościoła. Tylko prawdziwa miłość ochroni nas przedn sytuacją, w której „w imię miłości bliźniego” pozwolimy komuś trwać w błędzie, nie zatroszczymy się o zbawienie jego duszy.

       Prośmy zatem gorąco, aby Pan Bóg dał nam właśnie taką miłość – miłość, która pomaga kierować nam naszym życiem, która zapewnia dobry spokój sumienia. Prośmy także o pomoc, byśmy nie ulegali pokusie „świętego spokoju” usprawiedliwiając się źle rozumianą miłością i szacunkiem bliźniego i jeszcze gorzej rozumianą tolerancją dla odmienności jego pprzekonań.


Siostra Kazimiera


Za: dominikanki.pl

 

 



 

3 komentarze

avatar użytkownika intix

1. Bulla "Quo primum tempore" św. Piusa V



Kanon

Ustanowienie Wiecznego Kanonu Mszy św.

Konstytucja Apostolska Jego Świątobliwości Papieża św. Piusa V
z 14 lipca 1570 r.


Pius, Biskup, Sługa Sług Bożych, na wieczną rzeczy pamiątkę


Do Naszych Czcigodnych Braci: Patriarchów, Prymasów, Arcybiskupów, Biskupów, i innych Miejscowych Ordynariuszy w Pokoju i Łączności ze Stolicą Apostolską

Czcigodni Bracia, zdrowie i Błogosławieństwo Apostolskie!


       Po wyniesieniu Nas na tron apostolski, z zadowoleniem skoncentrowaliśmy Nasz umysł i energię, i skierowaliśmy wszystkie Nasze myśli na kwestię zachowania nieskazitelnym publicznego kultu Kościoła; i dołożyliśmy starań, z Bożą pomocą, wszelkimi środkami naszej władzy, do osiągnięcia tego celu.

       Zważywszy, iż, pośród innych dekretów Świętego Soboru Trydenckiego, powierzono nam również obowiązek zrewidowania i ponownego wydania świętych ksiąg, a mianowicie Katechizmu, Mszału i Brewiarza; i zważywszy, że z woli Bożej wydaliśmy Katechizm dla nauczania wiernych oraz gruntownie zrewidowany Brewiarz, następnie, dla właściwego wywiązania się z Boskiego Urzędu, aby Mszał i Brewiarz były w doskonałej harmonii, co jest prawe i właściwe (uznając, iż jest zupełnie stosownym, aby w Kościele był jeden tylko odpowiedni rodzaj psalmodii1 i jeden jedyny ryt odprawiania Mszy św.), uznaliśmy za konieczne natychmiast skierować Naszą uwagę na to, co jeszcze pozostało do zrobienia, a mianowicie, przeredagowanie Mszału tak szybko, jak to tylko możliwe.

       Postanowiliśmy więc przekazać to zadanie wybranemu komitetowi uczonych; a oni, porównując na każdym etapie swojej pracy i z najwyższą uwagą starożytne kodeksy z Naszej Watykańskiej Biblioteki oraz odpowiednie (oryginalne lub poprawione) kodeksy z innych źródeł, konsultując to ponadto z pismami uznanych starożytnych autorów, którzy zapisali nam w testamencie treści dotyczące odprawianych świętych rytów, odtworzyli w ten sposób sam Mszał w pierwotnej formie i rycie świętych Ojców. Gdy efekty tej pracy zostały poddane dokładnemu rozpatrzeniu, a następnie poprawieniu, wówczas My, po głębokim rozważeniu, nakazaliśmy, iż końcowy ich wynik będzie bezzwłocznie wydrukowany i wydany w Rzymie, tak aby wszyscy mogli cieszyć się owocami tej pracy: aby księża wiedzieli jakich modlitw używać, oraz jakich odtąd, przy odprawianiu Mszy św., rytów i ceremonii przestrzegać.

       Dlatego więc, aby wszyscy i wszędzie zaadaptowali i przestrzegali tego, co zostało im przekazane przez Święty Kościół Rzymski, Matkę i Nauczycielkę wszystkich innych Kościołów, będzie odtąd bezprawiem na zawsze w całym świecie chrześcijańskim śpiewanie albo recytowanie Mszy św. według formuły innej, niż ta przez Nas wydana; nakaz ten ma zastosowanie do wszystkich kościołów i kaplic, patriarchalnych, kolegialnych i parafialnych, świeckich bądź należących do zgromadzenia religijnego, czy to męskiego (włączając w to wojskowe) czy żeńskiego, w których Msze św. winny być śpiewane głośno w prezbiterium lub recytowane prywatnie, zgodnie z rytami i zwyczajami Kościoła Rzymskiego; ma to zastosowanie nawet wówczas, jeżeli wymienione kościoły zostały w jakikolwiek sposób zwolnione, czy to przez indult Stolicy Apostolskiej, czy przez zwyczaj, przywilej, lub nawet przez przysięgę lub zatwierdzenie Stolicy Apostolskiej, lub też jeżeli ich prawa i swobody były zagwarantowane w jakikolwiek inny sposób; zachowując tylko te, gdzie praktyka odprawiania Mszy św. w inny sposób była przyznana ponad 200 lat temu wraz z jednoczesnym utworzeniem i zatwierdzeniem kościoła przez Stolicę Apostolską, oraz te, które zachowały podobny zwyczaj nieprzerwanie przez okres nie mniej niż 200 lat; w których to przypadkach w żaden sposób nie odwołujemy ich ww. przywilejów lub zwyczajów. Mimo to, jeżeli ten Mszał, który uznaliśmy, iż jest godzien wydania, bardziej odpowiada tym ostatnim, niniejszym pozwalamy im na odprawianie Mszy św. zgodnie z tym rytem, pod warunkiem uzyskania zgody ich biskupa lub prałata, oraz całej kapituły, i niezależnie od innych warunków. Wszystkim innym ww. kościołom zakazuje się używania innych mszałów, które należy zupełnie i w całości wycofać; i przez tę obecną Konstytucję, która będzie mieć moc prawną po wsze czasy, nakazujemy i polecamy, pod groźbą kary Naszego gniewu, aby nic nie było dodane do Naszego nowo wydanego Mszału, nic tam pominięte, ani cokolwiek zmienione.

       W szczególności, nakazujemy każdemu patriarsze, administratorowi i innym osobom jakiejkolwiek kościelnej godności, choćby był to kardynał Świętego Kościoła Rzymskiego lub posiadacz jakiegokolwiek innego stopnia lub stanowiska, a nakazujemy im to na mocy świętego posłuszeństwa, aby śpiewali bądź recytowali Mszę św. zgodnie z rytem, sposobem i normą niniejszym przez Nas ustanowioną, a tym samym zaprzestali i całkowicie zaniechali wszystkich innych rubryk i rytów innych mszałów, niezależnie jak dawnych, do których przestrzegania byli przyzwyczajeni, i aby nie dopuszczali myśli o wprowadzaniu do odprawiania Mszy św. jakichkolwiek ceremonii lub recytowania jakichkolwiek innych modlitw, niż te zawarte w Mszale.

       Ponadto, na mocy treści niniejszego aktu i mocą Naszej Apostolskiej władzy, przyznajemy i uznajemy po wieczne czasy, że dla śpiewania bądź recytowania Mszy św. w jakimkolwiek kościele, bezwzględnie można posługiwać się tym Mszałem, bez jakichkolwiek skrupułów sumienia lub obawy o narażenie się na karę, sąd lub cenzurę, i że można go swobodnie i zgodnie z prawem używać. Żaden biskup, administrator, kanonik, kapelan lub inny ksiądz diecezjalny, lub zakonnik jakiegokolwiek zgromadzenia, jakkolwiek nie byłby tytułowany, nie może być zobowiązany do odprawiania Mszy św. w inny sposób, niż przez Nas polecono. Podobnie nakazujemy i oznajmiamy, iż nikt nie może być nakłaniany bądź zmuszany do zmieniania tego Mszału; a niniejsza Konstytucja nigdy nie może być unieważniona lub zmieniona, ale na zawsze pozostanie ważna, i będzie mieć moc prawną, pomimo wcześniejszych konstytucji lub edyktów zgromadzeń prowincjalnych bądź synodalnych, i pomimo zwyczajów ww. kościołów, ustanowionych bardzo dawnym lub odwiecznym nakazem, zachowując tylko zwyczaje mające ponad 200 lat.

       W konsekwencji, z Naszej woli i mocą tej samej władzy, zarządzamy, iż jeden miesiąc po opublikowaniu tej Naszej Konstytucji i Mszału, księża Kurii Rzymskiej będą zobowiązani do śpiewania bądź recytowania Mszy św. zgodnie z niniejszym; inni na południe od Alp, po trzech miesiącach; ci, którzy mieszkają za Alpami, po sześciu miesiącach lub tak szybko, jak tylko Mszał będzie dostępny.

       Ponadto, aby wymieniony Mszał był zachowany od skazy i utrzymany wolny od defektów i błędów, karą za nieprzestrzeganie niniejszego w przypadku wszystkich drukarń na obszarze bezpośrednio lub pośrednio podległym Nam, bądź Świętemu Kościołowi Rzymskiemu, będzie konfiskata ich książek i grzywna w wysokości 100 dukatów w złocie płatna ipso facto do Apostolskiego Skarbca. W przypadku siedziby w innych częściach świata, karą będzie ekskomunika latae sententiae i inne kary według Naszego uznania; i mocą Naszej Apostolskiej władzy i zgodnie z brzmieniem tego dokumentu, zarządzamy, iż nie wolno im ośmielić się, albo dopuścić myśli o wydrukowaniu, wydaniu lub sprzedaży, lub w jakikolwiek inny sposób przyczynić się do dostarczenia takich ksiąg, bez Naszego potwierdzenia i zgody, lub bez wyraźnej zgody Komisarza Apostolskiego dla wymienionych rejonów świata, który będzie w tym celu przez Nas wyznaczony. Każda z wymienionych drukarń musi otrzymać od ww. Komisarza Mszał standardowy, który będzie służyć jako wzorzec kolejnych kopii, które, gdy zostaną wykonane, muszą być porównane ze wzorcem i wiernie się z nim zgadzać, nie różniąc się w żaden sposób od pierwowzoru wydrukowanego w Rzymie.

       Ale, ponieważ trudno byłoby przesłać niniejszą Konstytucję do wszystkich części świata i powiadomić jednocześnie wszystkich zainteresowanych, zarządzamy, iż będzie ona, jak zwykle, rozwieszona na drzwiach Bazyliki Księcia Apostołów, na drzwiach Apostolskiej Kancelarii i na końcu Campo da Fiori; ponadto nakazujemy, że drukowane kopie niniejszego dokumentu, potwierdzone przez notariusza i poświadczone pieczęcią funkcjonariusza kościelnego, będą posiadać tę samą niebudzącą wątpliwości ważność, gdziekolwiek w każdym kraju, który chciałby wystawić publicznie niniejszy Nasz tekst. Podobnie, nikomu nie wolno naruszyć lub nierozważnie zmienić tego tekstu Naszego zezwolenia, ustanowienia, nakazania, polecenia, skierowania, przyznania, indultu, deklaracji, woli, dekretu i zakazu. Ktokolwiek by ośmielił się tak uczynić, niech wie, iż naraża się na gniew Boga Wszechmogącego oraz błogosławionych Apostołów Piotra i Pawła.

Dan u Świętego Piotra w Rzymie, w roku tysiąc pięćset siedemdziesiątym Wcielenia Naszego Pana, dnia czternastego lipca, piątego roku Naszego Pontyfikatu.

                   P. P. Pius V

Przypisy:


  1.  Melodii śpiewanego psalmu.

ANEKS

ks. Rajmund Dulac

Zakres obowiązywania bulli Quo primum

Uwagi wstępne

1. Jeżeli bulla wprowadza jakieś rzeczywiste prawo, będzie to prawo ludzkie, którego powaga nie pochodzi ani z natury rzeczy, ani z Bożego objawienia, ale wynika z wolnej woli legislatora jako człowieka.

2. Legislator musi przedstawić tak jasno i w pełni, jak to tylko jest możliwe, naturę i zakres swej woli:

  1. Musi on stwierdzić, iż ustanawia rzeczywiste prawo, stwarzające prawniczy obowiązek,
    a nie tylko wyrażenie życzenia, zalecenie, „dyrektywę” czy nawet może
    formalne wyrażenie jego woli, które zamyka się na jej zadeklarowaniu
    jako wydaniu polecenia podmiotowi jemu podległemu.
  2. Musi on określić zakres obowiązywania prawa odnośnie czasu, miejsca i osób.
  3. Tam gdzie jest to konieczne, musi określić dokładne instrukcje dla
    wywiązania się z obowiązków zawartych w jego dekrecie legislacyjnym: co
    on nakazuje, na co zezwala i, być może, jakie przywileje przyznaje.
  4. Jeżeli legislacja ma zastosowanie do materii podmiotu, która nie jest
    zupełnie nowa, legislator musi precyzyjnie określić związek nowego prawa
    z poprzednim prawem lub zwyczajem.
  5. Tylko częściowa zmiana?
  6. Całkowite odwołanie?
  7. Ponieważ niepisane prawo zwyczajowe niesie ze sobą szczególną sobie
    właściwą siłę, musi on wyraźnie określić w jakim stopniu nowe prawo
    zachowuje to poprzednie, a w jakim stopniu je znosi.

3. Dla formalnego, oficjalnego wyrażenia tych różnych intencji, istnieją pewne „prawne zasady”, słownictwo, propria verborum significatio,
dobrze znane prawnikom. Kościół nigdy nie zaniedbywał uznania ich za
szczególny rodzaj gwarancji, przeciwko zarówno dowolności despotyzmu jak
i anarchii.

Jest faktem, iż „Kościół posoborowy” lekceważy te zasady, a zarazem to
co jego przedstawiciele nazywają „legalizmem”; czyli unika wyraźnego,
szczerego i bezpośredniego wyrażenia swych intencji we wszystkich
dziedzinach: dogmatycznej, etycznej i dyscyplinarnej.

Współczesny członek hierarchii nie odważy się już wydawać poleceń, ale
wypowiada się, używając wieloznacznych sformułowań, sprawiając tylko
wrażenie, że wydaje polecenia. Może on wówczas wycofać się lub postąpić
do przodu, zależnie od oceny sytuacji, nigdy nie tracąc twarzy, ponieważ
w ten sposób jest on ukryty za maską.

Ta nowa władza nadała sobie nową nazwę: nazywa się „służbą”.
„Samoobsługa” byłaby może nawet bardziej odpowiednia! Każdy postępuje
według swego życzenia, od najwyższego do najniższego.

Bulla wprowadza rzeczywiste prawo

1. Jest to prawo niosące ze sobą prawniczy obowiązek wyrażony za pomocą tradycyjnych prawnych sformułowań.

2. Nie jest to po prostu osobisty dekret prawny Najwyższego Pasterza,
ale, bez wątpienia, akt soboru (Trydenckiego). Św. Pius V nawiązuje
wprost do „dekretów Świętego Soboru Trydenckiego”, który zlecił
mu to zadanie po tym, jak Ojcowie wyrazili precyzyjnie swoje życzenia.
To również wyjaśnia oficjalny tytuł mszału: Mszał Rzymski ustanowiony zgodnie z dekretami Świętego Soboru Trydenckiego, wydany przez św. Piusa V. Sobór wprowadził jego ustanowienie, papież nakazał jego wydanie.

3. Wola legislatora jest zaangażowana przy uwzględnieniu różnych
niuansów, które wymieniono szczegółowo w drobiazgowo wyrażonych zdaniach
końcowych, względem czego wykazaliśmy, iż znalazły się one tam nie
tylko dla podkreślenia [wagi]. Jako doskonałe ćwiczenie pełnej szacunku
uwagi, czytelnik może z łatwością umieścić każde z następujących
jedenastu wyrażeń obok odpowiedniego postanowienia bulli. Wyrażenia te
są następujące: „Hanc paginam Nostrae permissionis, statuti,
ordinationis, mandati, praecepti, concessionis, indulti, declarationis,
voluntatis, decreti et inhibitionis…
”.

4. Bulla określa precyzyjnie osoby, czas i miejsca, do których jej postanowienia mają zastosowanie.

5. Obowiązek jest potwierdzony przez wyraźnie określone sankcje.

6. Papież nie obwieszcza tym prawem nowego mszału; on ustanawia
istniejący. Mimo tego, wyraźnie określa, w których miejscach ten
dotychczas istniejący został częściowo zmienionyalbo całkowicie odwołany. Mając to na uwadze, ostatni rozdział (tzw. nieprzystający) jest
precyzyjny, wyraźny i rygorystyczny, i nie jest tylko ogólną wzmianką
dotychczasowych praw i zwyczajów, które teraz mają być zniesione, ale
wymienieniem ich wszystkich z nazwy (co wyraźnie kontrastuje z Mszałem Rzymskim papieża Pawła VI, szczególnie jeżeli chodzi o rozdział nieprzystający).

Bulla szanuje ustanowione prawa

Co charakteryzuje prawdziwie wielkiego władcę, to to, że im bardziej
stanowczo wprowadza obowiązki, tym bardziej skrupulatny jest w
respektowaniu praw; nie tylko ogólnych i absolutnych praw abstrakcyjnej
„osoby”, ale historycznych praw osób i poszczególnych społeczności,
nawet jeżeli są one wyłącznie zwyczajowe.

Św. Pius V potwierdza więc dwa następujące prawa:

  1. Kościołów i społeczności, które cieszyły się używaniem swych własnych mszałów, zaaprobowanych od chwili ich ustanowienia
  2. Tych mszałów, podobnie różniących się od Mszału Rzymskiego, co do
    których można wykazać, iż były używane przez co najmniej dwieście lat.

Powyższe potwierdzenie istniejących praw (nequaquam auferimus)
nie powinno być mylone z „pozwoleniem” lub „indultem”, które potem
następują. Papież potwierdza te istniejące prawa, których zawarcie w
bulli uważa za wystarczające.

Bulla toleruje osobiste preferencje

Po potwierdzeniu praw zgromadzeń zakonnych, kapituł, itp. do
jednoczesnego zachowania swych własnych mszałów, św. Pius V zezwala tym
wspólnotom na wyrzeczenie się ich mszałów na rzecz jego własnego, si iisdem magis placeret,
jeżeli jego mszał bardziej je zadowala. Ale jeden warunek, że taka
zamiana musi być zaakceptowana przez biskupa lub przełożonego, jak też „całą kapitułę”.
Papież tutaj ponownie, choć zalecając swój własny mszał, w pewnych
przypadkach nie życzy sobie naruszania ustanowionych praw, a w
rzeczywistości daje tym prawom priorytet. Wobec powyższego, musimy mieć
na uwadze, iż te poszczególne mszały są zasadniczo identyczne z Mszałem
Rzymskim, różniąc się mniej znaczącymi detalami.

Bulla przyznaje przywilej

Poniżej omawiamy istotny punkt, co do którego, o ile nam wiadomo, nikt dotąd w sposób szczególny nie nawiązywał.

1. „Współczesna mentalność” (według Bugniniego) pragnie ignorować przywileje:
gdy rozważamy wyjątki od prawa powszechnego jako przejaw
arystokratycznej mentalności niegodnej ery, która jest jednocześnie
egalitarna i totalitarna. Era współczesna uznaje tylko prawa i krzywdy
lub „wykroczenia”.

2. „Kościół posoborowy”, żyjąc w tego rodzaju świecie, proponuje wnieść
do niego dwa następujące elementy: tymczasowe „eksperymenty” oraz
zalegalizowane łamanie prawa (wprowadzenie języków narodowych, komunia
na rękę, komunia pod dwiema postaciami, powszechna koncelebra, itd.).

3. Kościół katolicki, ze swej strony, indywidualizuje swe prawa, a
czasami je zawiesza lub łagodzi, ze względu na zwyczaj lub przywileje.
Czy jest to arystokratyczne? Niech i tak będzie, i tym lepiej! Jest to
przejaw wyjątkowej zgodności z Ewangelią, która jest prawem łaski i
wynagrodzenia.

4. Św. Pius V uznał, jak widzieliśmy, wyjątki w stosunku do norm
określonych w swoim mszale. Widzimy teraz, że, oprócz obowiązków
narzuconych przez bullę, dodaje on przywilej, który preferuje jego
własny mszał. Przywilej ten ma być ważny we wszystkich przypadkach i we
wszystkich czasach. „Ponadto, na mocy treści niniejszego aktu, mocą Naszej Apostolskiej Władzy, przyznajemy i uznajemy…” – i w aspekcie powyższego pragniemy poczynić siedem spostrzeżeń:

  1. To co wyróżnia się w tym rozdziale bulli, to użycie czasownikówconcedimus et indulgemus”,
    które są we wstępie. Ich właściwym znaczeniem jest przywilej, który
    nadaje status legalności prywatnemu prawu. Tak więc, w tym przypadku, privilegiumjest
    dodatkiem do prawa; należy to rozumieć jako nadanie mu nowej władzy,
    która ma pierwszeństwo we wszystkich przypadkach, obecnie i w
    przyszłości, gdziekolwiek prawo Quo primum miałoby być przedmiotem ograniczenia. Dlatego, nawet gdyby prawo przestało obowiązywać, przywilej nadal by istniał.
  2. Waga tego przywileju jest podkreślona przez słowa „mocą Naszej Apostolskiej Władzy”, które papież wprowadza przed jego nadaniem.
  3. Przywilej ten jest przyznawany bez wyjątku każdemu księdzu, diecezjalnemu lub zakonnemu, w każdym Kościele, dla każdego rodzaju Mszy.
  4. Żaden przełożony nie może utrudniać użycia tego przywileju z jakiegokolwiek powodu, czy to prywatnie czy publicznie.
  5. Korzystający z tego przywileju nie mogą być zobowiązani przez nikogo, kimkolwiek by nie był, do używania innego mszału („a quolibet cogi et compelli”), lub do wprowadzania choćby najmniejszej modyfikacji Mszału św. Piusa V.
  6. Ta koncesja nie wymaga żadnego dodatkowego zezwolenia, zgody lub potwierdzenia. Bulla stanowi: „na mocy treści niniejszego aktu”, które uznaje się za w pełni wystarczające.
  7. Wreszcie, jest to przywilej „wieczny” (etiam perpetuo).

Ostatnie zdanie prowadzi nas do pytania, które dotyczy każdego
legislacyjnego zarządzenia bulli: do jakiego stopnia może papież wiązać
swoich następców? Jest to ważne i delikatne pytanie, które ograniczymy
tutaj do przypadku omawianego w tej dyskusji. Oczywiście, nie chodzi
tutaj o papieża jako interpretatora Boskiego Prawa, co jest niezmienne,
ale papieża wobec prawa kościelnego.

Czy bulla jest ważna po wsze czasy?

1. Jedna zasada się tutaj wyróżnia: „Par in parem potestatem non habet”:
równi nie mają władzy nad sobą nawzajem. Nikt zatem nie może niczego
wymagać od równego sobie. Jest to zwłaszcza prawdziwe w odniesieniu do najwyższej władzy. W istocie jest tota sama władza
wykonywana przez różne osoby. Należy więc z jak największą ostrożnością
rozważyć pełne znaczenie tej zasady. Jeżeli papież (by ograniczyć się
do mówienia tylko o najwyższej władzy religijnej) może rozwiązać to, co
inny papież dzięki tej samejwładzy związał, powinien użyć tego prawa tylko dla najbardziej istotnych przyczyn: przyczyn, które skłoniłyby jego poprzednika do unieważnienia jego własnego prawa. Innymi słowy, istota najwyższej władzy jest sama skażona następującymi po niej sprzecznymi decyzjami.

Gdy filozofowie dyskutują o „boskiej władzy” używają rozróżnienia,
które ma nieskończenie lepsze zastosowania w omawianym tu przypadku: co
Bóg może uczynić na mocy „władzy absolutnej”, a co może uczynić przy
poszanowaniu Swej „władzy ustalonej”1.

Istota sprawy nie zasadza się na powiedzeniu: „Paweł VI mógł w sposób
ważny znieść bullę św. Piusa V”. Trzeba jeszcze wykazać, że uczynił to
prawowicie.

Tutaj kwestia prawowitości dotyka samego kształtu i podstawy nowego
prawa – w pierwszej kolejności włączając pytanie o zmienność samego
prawa. Boskie prawo zawiera dowód swej własnej uniwersalności i
niezmienności w samym sobie. Ale prawo kościelne, jak całe prawo
ludzkie, musi zawierać dodatkową przesłankę dla faktycznych dowodów,
nawet jeżeli ta przesłanka jest jak najbardziej oczywista – choćby
czysto standardowa, a która, w powszechnym mniemaniu, chroni prawo od
uczynienia go arbitralnym bądź sztucznym.

2. Co do kształtu, bulla Quo primum spełnia wszelkie warunki niezbędne dla wieczności. Wykazaliśmy to odpowiednio przedstawiając wyrażenia użyte przez legislatora.

3. Co do zawartości, jej wieczność jest potwierdzona przez trzy charakterystyczne cechy:

  1. Uwidoczniony cel, to znaczy pragnienie, aby istniał jeden mszał, przez
    co jedność Wiary może być zachowywana i okazywana poprzez jedność
    publicznej modlitwy.
  2. Sposób jej ustanowienia, który nie jest ani sztucznym tworem
    wyłonionym z wielu możliwości, ani nawet radykalną reformą, ale prawym
    ustanowieniem starożytnego Mszału Rzymskiego; prawym ustanowieniem
    dobrze sprawdzonej przeszłości, która jest najlepszym gwarantem
    spokojnej przyszłości.
  3. Jej autorstwo, które pochodzi od papieża działającego z całą mocą
    władzy apostolskiej, w pełnej łączności z wyraźnym życzeniem Soboru
    Powszechnego; w łączności z niezmienną tradycją Kościoła katolickiego;
    a, w stopniu w jakim dotyczy to zasadniczych części Mszału, w łączności z
    Kościołem Powszechnym.

4. Każda z ww. cech wzięta oddzielnie, a jeszcze bardziej wzięte łącznie, upewniają nas, iż żaden papież nie może nigdy legalnieunieważnić bulli św. Piusa V, nawet jeżeli przyjmiemy, że może to uczynić w sposób ważny nie naruszając ani Depozytu Wiary, ani żadnego innego podstawowego prawa Kościoła.

5. Wydaje się, iż nie podlega dyskusji, że Paweł VI faktycznie nie
dokonał żadnego takiego unieważnienia, choćby tylko ograniczając to
rozważanie do prawniczych sformułowań, które byłyby wymagane, a których
nie ma w jego akcie.

6. Niestety, jednakże, podobnie wydaje się bezdyskusyjnym, iż Paweł VI de facto skłania się do zniesienia Mszału Rzymskiego,
czy to z premedytacją, czy poprzez pobłażanie, czy poprzez tolerowanie,
czy też poprzez ograniczenie niejasnymi zobowiązaniami, od których nie
jest w stanie się uwolnić lub które czynią go ich więźniem.

7. Ktokolwiek sprzeciwia się błędom Pasterza, ten służy wiecznemu Papiestwu.

Rady dotyczące dopuszczalnego sprzeciwu

Cztery i pół roku temu2,
publicznie i na piśmie, podaliśmy nasze pierwsze rady dotyczące
przesłanek użycia prawowitych środków sprzeciwu wobec rewolucji
liturgicznej autoryzowanej przez obecnie panującego papieża. Było to we
wrześniu 1967 r., dwa lata przed promulgacją nowego ordo Missae,
ale w czasie, gdy zapowiedzi rewolucji były już tak wyraźne, iż dawały
każdemu zwykłemu księdzu i świeckiemu prawo i obowiązek do takiego
sprzeciwu. Od tego czasu mieliśmy możność potwierdzić nasze stanowisko.
Gdyby nawet założyć, że nasze stanowisko było błędne lub skandaliczne,
to jest niewiarygodnym, że ani Stolica Apostolska, ani biskupi, ani ich
„teologowie” nie potępili ani nie zaprzeczyli postawionym argumentom.
Podobnie niesamowitym jest, iż do dnia dzisiejszego (13 stycznia 1972
r.) autor ani razu nie był przywołany do odwołania swoich poglądów.

Proponujemy zatem następujące kryteria postępowania:

Zasada pierwsza: Mszału Pawła VI nie można nazwać
obowiązkowym w jakimkolwiek ściśle prawniczym sensie, który by nakazywał
jego używanie i jednoczesne wykluczenie „Mszału Rzymskiego ustanowionego dekretem Soboru Trydenckiego i wydanego z polecenia św. Piusa V”.

Zasada druga: bulla Quo primum tempore św. Piusa V nie była całkowicie zniesiona przez Konstytucję Pawła VI, Missale Romanum,
z 3 kwietnia 1969 r. Co najwyżej, Konstytucja papieża Pawła VI zmienia
tylko pewne określone szczegóły Mszału Trydenckiego, których nie
będziemy tutaj szczegółowo omawiać.

Zasada trzecia: Nawet, jeżeli ktoś sądzi, że te zmiany
papieża Pawła są ściśle obowiązujące, jest faktem, iż trzy przywileje
zawarte w bulli św. Piusa V pozostały nietknięte, gdyż nie były w
sposób wyraźny zniesione przez obecnego papieża, podczas gdy zasady prawa wymagają ich wyraźnego zniesienia.

Oto te trzy przywileje:

  1. Prawo każdego księdza do skorzystania z wiecznego przywileju omawianego w rozdziale V powyżej.
  2. Prawo każdego księdza do używania, z pierwszeństwem przed Mszałem
    Pawła VI, Mszału Trydenckiego, ratyfikowane przez zwyczaj, który się
    rozwinął przez piętnaście poprzedzających stuleci i przez stulecia,
    które nastąpiły potem.
  3. Prawo zakonników do zachowania mszału ich zgromadzenia, lub używania
    Mszału św. Piusa V, z pierwszeństwem w stosunku do Mszału Pawła VI (nota bene – zakonnicy należący do zgromadzeń mających swój własny mszał mają prawo żądania, aby ich kapelan używał ich mszału, nawet jeżeli on sobie tego nie życzy).

W konsekwencji, również wierni mają prawo do skorzystania z pierwszych
dwóch przywilejów, poprzez swoich księży, którym te przywileje zostały
wprost nadane. Mogą oni więc, zgodnie z prawem, zwrócić się do swoich
księży i biskupów, aby ci zagwarantowali im regularne odprawianie Mszy
św. według rytu trydenckiego.

Jesteśmy tak pewni tutaj wyłożonej doktryny, iż postanowiliśmy dodać
następujące końcowe zalecenie: jeżeli – broń Boże – jakikolwiek
przełożony jakiegokolwiek szczebla ośmieli się odmówić księżom,
zakonnikom lub wiernym wykonywania tych praw, mogą i powinni oni zgłosić
kompetentnej władzy, przy użyciu wszelkich prawnych środków, ten
przypadek naruszenia bulli św. Piusa V, jako BEZPRAWNE NADUŻYCIE ICH
WŁADZY.Ω

Wyciąg z dodatku do Itineraires nr 162. Tłumaczył Teodor Wielgus.

Przypisy:

  1. Ks. Dulac ma tu na myśli zapewne Sumę teologiczną, I.Q. XXV,
    art. 5, ad 1. „Chociaż Bóg ma władzę wszystko uczynić, jeżeli raz
    postanowi, aby uczynić to w pewien sposób, a nie w inny, nieuniknienie
    wyłącza inne możliwości, np. uczyniwszy duszę ludzką nieśmiertelną, Jego
    władza unicestwienia jej jest w naturalny sposób ustalona lub
    „nakazana” poprzez tę decyzję. Nie mógłby unicestwić czegoś, o czym
    postanowił, że jest nieśmiertelne, bez zaprzeczenia swej pierwotnej
    intencji. Boska „władza ustalona” jest władzą podległą Jego mądrości”.
    Ks. Dulac oczekuje od nas, abyśmy widzieli papiestwo jako ciągły urząd i
    uznali, że tylko najbardziej istotne przyczyny mogłyby zmusić do
    takiego przejawu wewnętrznej sprzeczności, jak w przypadku przyznania
    niezmiennego przywileju przez jednego urzędującego i jego unieważnienia
    przez następcę.
  2. Oryginał tego artykułu pochodzi z 13 stycznia 1972 r. – przyp. red.

(„Zawsze wierni”, nr 1/1998 [20])

Za: http://jednoczmysie.pl/bulla-quo/

avatar użytkownika intix

2. Opowieść o św. Piusie V i bitwie pod Lepanto

  
            Największym, a jednocześnie pierwszym historycznie udokumentowanym cudem różańcowym było zwycięstwo floty chrześcijańskiej w bitwie pod Lepanto. Wydarzenie to zadecydowało o przyszłości Europy, zaś jedną z wówczas konkurujących ze sobą form modlitwy różańcowej – tą znaną po dzień dzisiejszy – uczyniło modlitwą cenioną przez ludzi, propagowaną przez duchownych, przez papieży połączoną z odpustami. Od 1571 r. możemy mówić o ostatecznym ugruntowaniu się jednej formy modlitwy różańcowej.


***


            Państwa wyznające islam od początku dążyły do narzucenia siłą swojej religii całemu światu. Już w VII w., niecałe dwieście lat po śmierci Mahometa, kalif Oman zdobył Jerozolimę, po czym wjechał do miasta na białym wielbłądzie. Ziemia Święta przestała należeć do chrześcijan. W VIII w. muzułmanie, po opanowaniu Afryki Północnej, zajęli Hiszpanię i doszli aż do Poitiers. „Podwojenie tej odległości doprowadziłoby Saracenów do granic Polski i wzgórz Szkocji” – pisał ówczesny historyk.

            Przez krótki czas inwazja Mahometan była skutecznie powstrzymywana przez wyprawy krzyżowe, jednak niebawem islam znów zaczął przeć na zachód. Muzułmańskie imperium kończyło budować ogromną flotę. Turcy planowali zająć chrześcijańskie porty śródziemnomorskie, a z nich ruszyć na podbój Rzymu. Bazylikę papieską chcieli zamienić na stajnię dla swych koni.

            Wszystko to działo się pod koniec XVI w., w latach, kiedy papieżem był św. Pius V. Pisano o nim, że był on „jednym z niewielu chrześcijan traktujących dosłownie słowa i czyny Chrystusa, nie uznającym wyjątków i ograniczeń, człowiekiem, który przeszedł przez świat jak jasna pochodnia rozświetlająca mroki”. Ten pobożny dominikanin w starości wybrany na stolicę św. Piotra był wielkim czcicielem Maryi i gorącym propagatorem różańca. To właśnie on włączył dwuczęściowe Zdrowaś Maryjo do zreformowanego brewiarza, przez co nadał Pozdrowieniu Anielskiemu ostateczną postać, zatwierdzoną przez liturgię Kościoła. To spod jego pióra wyszły słowa: „Różaniec jest najpobożniejszym sposobem modlitwy do Boga, sposobem łatwym do stosowania przez wszystkich, którzy trwają w wysławianiu Najświętszej Dziewicy”.

            Sława świętości Piusa V była tak wielka, że dotarła aż do sułtana Selima II, „pana całej ziemi”, który do swych licznych tytułów pragnął dopisać tytuł władcy Europy. Skrzętni kronikarze odnotowali fakt, że kiedyś, spoglądając na Adriatyk, wyszeptał, że bardziej niż wszystkich galeonów chrześcijańskich boi się modlitw Piusa V. Niebawem miało się okazać, jak dalece lęk jego był słuszny…

            Był wrzesień 1571 r., kiedy do Europy dotarła wieść, że armada turecka opuściła porty Konstantynopola. Zorganizowana przez Piusa V flota Świętej Ligi wypłynęła naprzeciw przeważającym liczebnie okrętom nieprzyjaciela. Ważyły się losy – nie tylko Europy, ale i chrześcijańskiej wiary.

            Nadszedł dzień 7 października. Papież trwał właśnie na modlitwie w swym dominikańskim klasztorze… Pius V ze łzami w oczach przyzywał pomocy Najświętszej Panienki:

            – Daj zwycięstwo. Nie dla naszej chwały, ale dla Twojej, Pani i Matko. Pod płaszcz Twego miłosierdzia uciekamy się… Otocz nas płaszczem, uznaj za swe dzieci, weź pod swoją opiekę.

            Świątobliwy starzec klęczał już klika godzin. Nie czuł jednak bólu, jaki rozsadzał jego kolana, nie czuł że obciążony kręgosłup jęczy jak maszt wygięty w wichurze. Papież był nieobecny w swym ciele. Jego dusza przebywała tam, gdzie odwiecznie ustawiony został tron Wszechmogącego, a który Bóg dzieli z Niepokalaną Matką Swego Syna.

            Nagle papież usłyszał szum wiatru i łoskot żagli. Zdawało mu się, że znajduje się nie w watykańskiej kaplicy, lecz w gdzieś na pełnym morzu, wśród okrętów przygotowujących się do wielkiej bitwy.

            Papież podniósł oczy… W tej samej chwili, wieleset kilometrów od Rzymu, w zatoce Lepanto zaczęła się podnosić spowijająca morze mgła. Pius IX ujrzał Matkę Bożą, jak rozpościera swój płaszcz nad flotą, a oczom chrześcijańskich żołnierzy ukazały się na horyzoncie setki żagli. Chrystusowy Namiestnik zacisnął złożone do modlitwy dłonie. Sto tysięcy ludzi po obu stronach zaczęło przygotowywać się do walki. Święty papież zapatrzył się w Niepokalaną Panienkę i Jej niebieski płaszcz. Ale ani chrześcijańscy, ani zgromadzeni pod znakiem półksiężyca marynarze i żołnierze nie wiedzieli, że poza nimi na polu bitwy jest jeszcze ktoś inny. Papież szepnął: „Matko, nie opuszczaj nas ze względu na swego Syna, Jezusa Chrystusa, który nas umiłował i umarł za nas na Krzyżu.” W tym momencie na flagowym okręcie załopotała wielka bandera z ukrzyżowanym Chrystusem. Kazał ją wciągnąć na maszt admirał Jan don Austria. W tej chwili wielki Maryjny płaszcz zamknął się nas chrześcijańskim wojskiem. „Non virtus, non arma, non duces, sed Mariae Rosiae victores nos fecit” – „Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maria Różańcowa dała nam zwycięstwo” – napisali później Wenecjanie na ścianie zbudowanej w swym mieście kaplicy dziękczynnej.

            Nierówne siły starły się na wiele godzin. Rozpętała się bitwa, od której wyniku zawisły losy całego chrześcijaństwa i Europy… Tylko papież znał już jej wynik…

            Była to ostatnia w historii bitwa morska, którą toczono tak jak na lądzie: tysiące żołnierzy, indywidualne pojedynki, tylko ziemia była chwiejna i wokół rozpościerało się bezdenne morze. Papież słyszał szczęk oręża, krzyki rannych, wołania tonących. Nie patrzył jednak na to, co działo się na morzu. W swym widzeniu spoglądał wyżej, w oczy Maryi, które były spokojne. Nieoczekiwana zmiana wiatru uniemożliwiła manewry muzułmanom, a sprzyjała flocie chrześcijańskiej. Szala zwycięstwa przechyliła się na stronę Świętej Ligi i już się nie cofnęła.

            Kronikarze odnotowali, że gdy kończył się dzień, papież Pius siedział z kardynałami w małej bibliotece na Watykanie. Nagle przerwał rozmowę, opuścił towarzyszących mu dostojników i podszedł do okna. Zatrzymał się przed nim, a po chwili odwrócił się z promiennym uśmiechem, by ogłosić odniesione w tym dniu wielkie zwycięstwo. Pius V podał wynik bitwy na dwa tygodnie wcześniej, zanim oficjalny kurier dotarł z tą wieścią do Rzymu!

            Zwycięstwo pod Lepanto było ogromne. Zatopiono pięćdziesiąt galer wroga, zdobyto połowę okrętów tureckich, uwolniono dwanaście tysięcy chrześcijańskich galerników.

            Św. Pius V, świadom, komu zawdzięcza cudowne ocalenie Europy, uczynił dzień 7 października świętem Matki Bożej Różańcowej. W Encyklice napisał: „Pragniemy szczególnie, aby nigdy nie zostało zapomniane wspomnienie wielkiego zwycięstwa uzyskanego od Boga przez zasługi i wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny w dniu 7 października 1571 r., odniesione w walce przeciw Turkom, nieprzyjaciołom wiary katolickiej.” Papież spełnił swoją misję – ocalił Europę przez swe posty i modlitwy, przez wezwanie chrześcijan do wielkiej modlitwy różańcowej. Mógł odejść już na zasłużone odpocznienie. Pół roku później Pan wezwał go do siebie.


***


            Pius IX tak napisał o tej bitwie w Encyklice Ingravescentibus malis: „Kiedy zaś niewierni mahometanie, dufni w swą flotę potężną i wojska ogromne, nieśli narodom Europy klęskę i niewolę, wzywano z woli Ojca Świętego z całą usilnością opieki Matki niebieskiej i pokonano w ten sposób wrogów, a statki ich zatopiono”. Czyż słowa te nie są wskazówką i dla nas, na współczesne czasy, w których trwa wielka bitwa o wiarę w Boga i o cześć Maryi, Jego Matki?

            Anonimowy hymn z przełomu V-VI w. tak oddaje cześć Maryi, opiekunce narodów:

               Dziewicza Matko Boga,
               my, lud ze wszystkich narodów,
               głosimy Cię błogosławioną;
               Ten, który przewyższa wszystko,
               Chrystus, Bóg nasz, w Tobie zechciał zamieszkać.
               Błogosławieni jesteśmy,
               którzy w Tobie znajdujemy naszą obronę,
               wstawiasz się bowiem za nami dniem i nocą...
               Wyśpiewujemy Ci więc nasz hymn pochwalny, głosząc:
               Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą!

            Niech słowa tej modlitwy wypełnią nasze dusze i pomogą nam jeszcze bardziej pokochać Tę, którą pozdrawiamy w Różańcu jako Pełną łaski.

Wincenty Łaszewski
Za: www.zdrowaśka.pl/

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Kudos, kudos, kudos!

Kudos, kudos, kudos!