Komorowski, człowiek, który wydał wojnę krzyżowi

avatar użytkownika kokos26

 Ostatnie gorące politycznie dni i tygodnie stały się okazją do przypomnienia niemal wszystkich wpadek Komorowskiego oraz do podsumowania tej niezwykle szkodliwej dla Polski i Polaków prezydentury. W tym całym kampanijnym zgiełku wyraźnie zapomniano o jeszcze jednym ciężkim grzechu, jaki urzędujący prezydent ma na swoim sumieniu.

To nie PiS i Jarosław Kaczyński jak wmawia się do dziś Polakom, ale właśnie „katolik” Komorowski rozpętał wojnę przeciwko krzyżowi na Krakowskim Przedmieściu. Wywołując tę wojnę nie poczekał nawet do momentu swojego zaprzysiężenia na prezydenta, które miało miejsce 6 sierpnia 2010 roku. W sposób niemal namacalny prawda o tym człowieku ukazała się Polakom po raz pierwszy, kiedy rechotał na lotnisku podczas oczekiwania na przylot samolotu z ciałami ofiar Smoleńska. Drugą odsłoną była właśnie wojna wydana krzyżowi. Można dzisiaj powiedzieć, że nieustanne modlitwy i różaniec odmawiane pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu wywołały u Komorowskiego wściekłość niczym u złego ducha podczas odprawianych nad opętanym egzorcyzmów.

Ale zacznijmy od początku. 15 kwietnia 2010 roku w pięknej i spontanicznej akcji harcerze ustawili przed Pałacem Prezydenckim drewniany krzyż, który miał być hołdem dla śp. Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar Smoleńska. Do krzyża zaś przybito tabliczkę z napisem: Ten krzyż to apel harcerzy i harcerek do władz i społeczeństwa o zbudowanie tutaj pomnika
Krzyż stał sobie spokojnie nie niepokojony przez nikogo i gromadził wokół modlących się ludzi, aż do pamiętnego wywiadu, jakiego 10 lipca 2010 roku „Gazecie Wyborczej” udzielił pełniący obowiązki głowy państwa Komorowski mówiąc: Krzyż przed Pałacem Prezydenckim to symbol religijny, więc zostanie we współdziałaniu z władzami kościelnymi przeniesiony w inne, bardziej odpowiednie miejsce. Na drugi dzień PAP zamieścił taką oto informację: Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział w niedzielę, że w sprawie krzyża pod Pałacem Prezydenckim oczekuje zdecydowanej reakcji hierarchii kościelnej. Krzyż powinien być przeniesiony „albo na mogiłę ofiar, albo do Świątyni Opatrzności Bożej lub w inne miejsce kultu wskazane przez hierarchię kościelną.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że Komorowski rozpoczął wojnę z krzyżem bez uprzedniego medialnego przygotowania sobie przedpola i propagandowego ostrzału artyleryjskiego. Ta batalia została starannie przygotowana i już  31 maja 2010 r. Monika „Stokrotka” Olejnik w Radiu Zet dała do zrozumienia, że krzyż jest problemem i o najbardziej odpowiednie dla niego miejsce zapytała komucha Ryszarda Kalisza, na co ten odpowiedział: Ja w tej chwili spekuluję, albo tam, jak jest pomnik prymasa Wyszyńskiego, troszeczkę w lewo przecież, koło Kościoła Wizytek. Naprawdę ten krzyż musi być zachowany, ja pochylam się przed nim z wielkim szacunkiem, bo on jest takim symbolem katastrofy i śmierci wszystkich 96 osób, które zginęły w katastrofie smoleńskiej, ale nie przy pałacu prezydenckim. To jest też szacunek, nawet dla jednego człowieka, który w Polsce... Jeżeli, nawet, jeżeli choćby był jeden człowiek niewierzący to w państwie obywatelskim musi być w kategoriach państwa szacunek dla niego.

Oczywiście idąc tokiem rozumowania towarzysza Kalisza należałoby usunąć wszystkie, nawet te przydrożne krzyże. Ale nie bądźmy naiwni. W tym momencie chodziło o ten jeden konkretny krzyż. Głos komucha, jako eksperta od krzyża to jednak trochę za mało. Przydałoby się wsparcie jakiejś osoby duchownej. Dlatego Monika Olejnik realizując zlecone zadanie sięgnęła po ks. „patriotę”, Kazimierza Sowę i również w Radiu Zet zapytała go: A czy według księdza krzyż, który stoi przed pałacem prezydenckim powinien tam zostać, czy powinien być przeniesiony? 
Ks. Kazimierz Sowa: Trudna sprawa, w polskiej tradycji krzyże stawia się przy drogach, w miejscach, gdzie doszło do tragicznych zdarzeń i to myślę, że akurat tego miejsca, to miejsce akurat z tym nie jest związane. Wydaje mi się, że na pewno będzie, tak sądzę, choć mówię to tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność, ale w kaplicy, która jest przecież w pałacu prezydenckim powinno być jakieś miejsce, które upamiętniałoby tragicznie zmarłe ofiary tej katastrofy. Sam krzyż przy Krakowskim Przedmieściu nie jest dobrym pomysłem, tak sądzę. Ja byłem w ogóle zaskoczony, kiedyś, kilka tygodni temu zobaczyłem, nie wiedziałem, że on po prostu stoi od tego czasu i, że jest tak powiedziałbym dosyć solidnie zamontowany, podobnie jak zresztą byłem zaskoczony jakąś kapliczką taką na peronie we Włoszczowej, czy w kilku innych miejscach, no ludzie potrzebują czasem niektórych znaków, ale nie można też tych znaków czynić w taki sposób, który no wydaje mi się trochę przesadą.
I w ten oto sposób „padgatowka” pod wywiad Komorowskiego dla „gazety Wyborczej” została przygotowana, ale harcerze, którzy ustawili krzyż nie dawali za wygraną i 17 lipca 2010 roku wystosowali apel do mediów, „o niewłączanie krzyża postawionego przed Pałacem Prezydenckim w spory polityczne. Wyrazili nadzieję, że krzyż będzie mógł pozostać w obecnym miejscu do czasu postawienia pomnika”

I teraz przechodzimy do sprytnego oszustwa dokonanego przez kancelarie Komorowskiego przy udziale przedstawicieli kurii, którzy złożyli harcerzom obietnicę spełnienia ich postulatów, choć już od trzech dni Komorowski był w posiadaniu decyzji usłużnej konserwator zabytków, Ewy Nakandy, według której ustawienie pomnika w miejscu krzyża jest wykluczone. Dlatego w symbolicznym dniu 22 lipca 2010 roku rzecznik rządu Paweł Graś mógł triumfalnie ogłosić na antenie Polskiego Radia:Uważam, że jeśli ktoś się zdecyduje na obronę krzyża wbrew decyzji Kościoła, to będziemy mieli do czynienia z działalnością sekty czy ze schizmą, a nie obrońcami.
Wszyscy pamiętamy, co było dalej. Ale zanim doszło do dzikiego ataku na krzyż współczesnych Hunów pod wodzą wylansowanego przez Palikota i „Gazetę Wyborczą”, Dominika Tarasa, posiadacza dwóch wyroków za przestępstwa pospolite. Zanim doszło do poniewierania, bicia, szarpania i wyszydzania modlących się po krzyżem. Zanim doszło do oddawania moczu na palące się znicze, udali się tam wcześniej pożyteczni idioci, czyli celebryci III RP organizując bluźniercze mini happeningi. Czy Michał Piróg, Anna Mucha, Katarzyna Zielińska, Katarzyna Glinka, Małgorzata Socha dumni są do dziś ze swojej postawy w tamtych dniach?  

W przypadku Komorowskiego mamy do czynienia z bardzo specyficznym rodzajem katolika. Katolika, który bez wahania poszedł na wojnę z krzyżem i co najsmutniejsze wśród sojuszników miał nie tylko medialną salonową psiarnię, ale także ludzi w sutannach.  

Tekst ukazał się w Warszawskiej Gazecie. Nowy numer od jutra w kioskach.
Tu można polubić moją stronę

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika guantanamera

1. To trzeba

przypominać.
Bo to świadczy o najgłębszych przekonaniach i uczuciach tego człowieka.
A z tych emocji i przekonań rodzą się czyny.

Uważam, że każdy, kto utożsamia się z Polską i polską racją stanu chce, żeby ten krzyż stał tam, gdzie go pierwotnie postawili harcerze.
I nic mnie obchodzi zdanie "konserwatorów" zabytków - ten krzyż ma się stać w przyszłości wymownym znakiem dla przyszłych pokoleń. Wielu pokoleń!
To jest chyba oczywiste!

avatar użytkownika Maryla

2. Komorowski, jego przyjaciel Palikot i wykonawca Taras

Krzyż z puszek - złoszenie przestępstwa
Zbiór tekstów - zgłoszenie przestępstwa - Krzyż z puszek i inne

Z ostatniej chwili...

"Ożywiajcie i zwyciężajcie, krzyże z puszek piwa stawiajcie", http://wiadomosci.onet.pl/2206920,11,palikot_ozywiajcie_i_zwyciezajcie__krzyze_z_puszek_piwa_stawiajcie,item.html


Warszawa dnia 04.08.2010

Ostatnie dni udowodniły nam jak państwo jest bezradne wobec sytuacji
które nie powinny mieć miejsca. Publicznie zbesztano Księży i Harcerzy,
ludzi którzy coś znaczą w naszym kraju i sercach. Obrażono symbol
religijny i wykorzystano go politycznie podczas uroczystości
przeniesienia 03.08, a przecież wiara jest kwestią prywatną. Składane
deklaracje nie dają rezultatu albo nie mogą mieć miejsca z przyczyn
czysto fizycznych. Miejsce krzyża jest w kapilicy Loterańskiej Kościoła
Św. Anny, Pałac Prezydencki nie jest miejscem przyszłych pielgrzymek i
objawiania fanatyzmu religijnego.Skoro władza nie potrafi poradzić sobie
z tym problemem, sami zaniesiemy krzyż do kaplicy Loretańskiej dla jego
świętego spokoju. Nie chcemy żyć w kraju gdzie chaos i zamieszanie
wywołują symbole religijne i są upolityczniane. Nie reprezentujemy
żadnego ugrupowania politycznego, ani organizacji pozarządowych,
jesteśmy zwykłymi ludźmi, obywatelami i mieszkańcami Warszawy. Naszym
celem jest zakończenie tego cyrku tylko w jeden sposób,

zanieść Krzyż do Kościoła Św. Anny gdzie jest jego miejsce. Z góry
zapewniamy że nie chcemy nikogo urazić, ale jest to jedyny sposób na
zakończenie kwesti krzyża. Apelujemy do władz o wyrozumiałość naszych
działań w dobrej wieże, gdyż nie zamieżamy łamać prawa.

Dnia 09.08 odbędzie się próba przeniesienia krzyża do kaplicy.
Zaczynamy o godzinie 23:00 gdyż nie chcemy przeszkadzać komunikacji
miejskiej i niepotrzebnie zwracać na siebie uwagę turystów.W tym
momencie chcielibyśmy również podziękować każdemu kto się zjawi i razem z
nami

przywróci spokój.

---------------------------------------------------------------------------------------------

Do Prezydent Miasta St. Warszawy

Pani Hanny Gronkiewicz-Walz

Urząd Miasta Stołecznego Warszawy

Biuro Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego

ul. Niecała 2, 00-098 Warszawa

tel. 22 828-82-55, fax. 22 828-82-45

ZAWIADOMIENIE O PLANOWANYM ZGROMADZENIU

Zgodnie z art. 6 i 7 ustawy z dnia 5 lipca 1990 r. - Prawo o zgromadzeniach ( Dz. U. Nr. 51, poz. 297 z późni. zm.)

zawiadamiamy, że Dominik Taras planuje zorganizowanie zgromadzenia publicznego.

I. ORGANIZATOR ZGROMADZENIA

1. Imię i nazwisko osoby odpowiedzialnej za przebieg zgromadzenia :
Dominik Taras działający w imieniu wszystkich przeciwników lokalizacji
krzyża "Smoleńskiego" przed Pałacem Prezydenckim

2. Data urodzenia : 20.06.1988

3. Adres : --------------------------- Warszawa ; Telefon 507-630-571

-------------------------------------------

Według Błaszczaka prezydent Bronisław Komorowski
w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w 2010 r. powiedział, że "trzeba
usunąć krzyż" z Krakowskiego Przedmieścia. - A przy tym krzyżu modlili
się ludzie. Co potem się działo? Przyjaciel prezydenta Komorowskiego
Janusz Palikot organizował grupy ludzi, które atakowały tych, którzy się
modlili - mówił szef klubu parlamentarnego PiS.

Lider Twojego Ruchu Janusz Palikot zapowiedział pozew cywilny przeciwko
Mariuszowi Błaszczakowi (PiS). Chodzi o wypowiedź Błaszczaka, że Palikot
organizował grupy ludzi, które atakowały modlących się pod krzyżem na
Krakowskim Przedmieściu.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17748293,_Tupet_iscie_go...

Bezpośredni odnośnik do obrazka

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Katolicyzm B.Komorowskiego

byl na pokaz. Byl-jak pasowalo. Zamaskowana wrogosc wobe Kosciola pojawila sie, gdy tak pasowalo. To czlowiek bez zasad. Taki w ciagu 10 minut poprze dwa zdania sprzeczne w sensie logicznym. on nawet tego nie zrozumie, tylko tak obie powie. Jak setki tysiecy niedoksztalconych lemingow, ktorzy nie wiedza, ze sa wiejskimi glupkami, wedlug kanonow nauki. Im wystarcza kryteria propagandzistow troche od nich cwanszych.

avatar użytkownika TW Petrus13

4. Zamaskowana wrogosc wobe Kosciola pojawila sie?

gdy zrugał prowadzącego liturgię słowa kapłana,w Prezydenckiej Kaplicy!. Kapłan wyleciał z hukiem,Komorowski został.Pamiętam gościnny występ Gronkiewicz Watz na Jasnej Górze na spotkaniu Członków Odnowy w Duchu Świętym!. Czy ta Waltz dzisiejsza przypomina tą,wtedy na Jasnej Górze ;)?
ps.Ed ja za Tobą tylko o krok,żebyś wytrzymał!,pamiętaj przyjacielu serce masz tylko jedno.choć bije,w bije w nas dwóch!