7 Grzechów Głównych... CHCIWOŚĆ...

avatar użytkownika intix

.

 

 

 

Chciwość...

do ludzkich serc

wpuszcza cię

>pycha…

 

Chciwość...

cóż

imię twoje

znaczy...

 

czy

-"mieć" ponad "być"-

w interpretacji

wystarczy…

 

może spróbować

określić ciebie

innymi

słowami:

 

- „umiłowanie” posiadania

większe

od 

 

kochania

Bliźniego...

 

 

o... ludzka chciwości…

gdyby ciebie

nie było...

więcej

Miłości Bliźniego

by było...

 

chciwości ludzka…

trzeba

ciebie

z serc wyrzucić…

 

Miłość…

Miłość Bliźniego

powinna

powrócić…

 

 

* * *

.

 

 

 

**********************************************

/”7 Grzechów Głównych… CHCIWOŚĆ…” – J.B.K. – 28.07.2014 r./

8 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. Chciwość, czyli mieć kosztem być - Ks. Marek Dziewiecki

Śmierć doczesna uwalnia nas
od tego, co posiadamy
i odsłania nam to, kim jesteśmy.


Chciwość jest drugim z grzechów głównych. Fakt ten może niektórych ludzi dziwić, gdyż zło pychy jest oczywiste, natomiast przywiązanie do dóbr materialnych wydaje się zupełnie rozsądną postawą, zwłaszcza wtedy, gdy chciwość mylona jest z unikaniem rozrzutności czy z roztropnym oszczędzaniem pieniędzy. Dramatyczne zło chciwości uświadamiamy sobie dopiero wtedy, gdy rozumiemy na czym ona polega.

Otóż chciwość w to postawa, która sprawia, że rzeczy materialne stają się dla kogoś ważniejsze od osób. Człowiek chciwy jest biedakiem duchowym, bo bardziej „kocha” pieniądze niż ludzi. Chciwiec staje się też kimś smutnym, gdyż radość płynie z dawania a nie z brania czy z gromadzenia rzeczy materialnych. Człowiek chciwy oddala się nie tylko od szczęścia na ziemi ale też od szczęścia wiecznego, gdyż warunkiem wstępu do nieba nie jest wypchany portfel lecz kochające serce.

Kto ulega chciwości, ten staje się biedakiem. Człowiek dojrzały wie, że dobrze wykorzystał tylko te pieniądze, które wydał. Zamienił wtedy symbol i możliwość na realne dobra: na żywność, ubranie, książkę, na dar dla tych, których kocha. Tymczasem człowiek chciwy staje się niewolnikiem tego, co posiada. Chciwość to zatem wyjątkowo prymitywna forma egoizmu. Chciwiec nie jest w stanie wydawać pieniędzy nawet na własne potrzeby. Troszczy się o swoje bogactwa nie tylko bardziej niż o potrzeby bliźnich ale też bardziej niż o własne potrzeby.

Chciwiec jest posiadany przez własną własność. Cieszy się bardziej rzeczami niż ludźmi, ale jest to „radość” równie chorobliwa, jak „radość” alkoholika czy narkomana. Dojrzały chrześcijanin rozumie, że sensem posiadania pieniędzy i innych dóbr materialnych jest to, by z ich pomocą troszczyć się o własny rozwój i by wielkodusznie wspierać rozwój innych ludzi. Kto kocha, ten jest zawsze filantropem. Nie grozi mu to, że umrze z zapasem niewykorzystanych dóbr materialnych. Kto kocha, ten przed śmiercią zdąży rozdać wszystko, co posiada, gdyż wie, że śmierć doczesna całkowicie uwalnia nas od tego, co posiadamy i w pełni odsłania nam to, kim jesteśmy.

Można posiadać niewiele rzeczy a mimo to być człowiekiem chciwym. Chciwością zagrożeni są nie tylko ludzie zamożni. Chciwość dotyczy każdego, kto dla rzeczy materialnych potrafi poświęcić swoje zdrowie, sumienie, czystość, wolność. Ulegając chciwości, człowiek staje się okrutny wobec samego siebie. Chciwość prowadzi bowiem do pracoholizmu, hazardu, lęku o przyszłość czy do dramatycznego zawężenia pragnień, marzeń i ideałów. Człowiek chciwy jest chorobliwie zatroskany o swoją przyszłość, gdyż nie kocha. W konsekwencji usiłuje „kupić” sobie dobrą przyszłość za pomocą kolejnych filarów ubezpieczeń i kolejnych polis na życie, zapominając o tym, że polisy na życie wypłacane jedynie w przypadku... śmierci.

Najlepszą ochroną przed chciwością jest miłość i dojrzałość duchowa, czyli świadomość, że to, kim jestem i jak mocno kocham, jest zdecydowanie ważniejsze niż to, co posiadam. Upewnia nas o tym Syn Boży. Boże Narodzenie to przyjście do nas Boga, który zabiera ze sobą z nieba na ziemię wyłącznie to, kim jest. Rodzi się w stajni. Nie ma nawet pieluszek. Staje się ubogim wędrowcem bez dachu nad głową. Jest ogołocony ze wszystkiego poza miłością i radością.

Człowiek dojrzały i szczęśliwy wie, że jest nieskończenie ważniejszy od tego, co posiada. Jego poczucie bezpieczeństwa płynie z więzi, które buduje i z mądrych wartości, którymi chroni swoją przyjaźń z Bogiem, z samym sobą i z bliźnimi. Taki człowiek potrafi sprzedać i rozdać wszystko, co ma. Potrafi rozdawać innym ludziom samego siebie: swój czas, zdrowie, siły, życie doczesne. Kto naśladuje Chrystusa ten wie, że jedynym wiecznym bogactwem jest miłość, której nie kupi się za żadne pieniądze.

http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TM/md_chciwosc.html

avatar użytkownika Maryla

2. Święty Michale Archaniele

Święty Michale Archaniele, Książę i Wodzu zastępów anielskich, przybywaj na pomoc ludziom zagrożonym przez moce ciemności.

Zostaliśmy stworzeni na obraz Boga, odkupieni życiem, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa, Jego Syna, a przez chrzest staliśmy się świątyniami Ducha Świętego.

Uproś nam siłę woli, byśmy tej godności w sobie strzegli, broniąc się przed złem. W Tobie, Święty Michale, Kościół ma swego Stróża i Patrona. Ty prowadzisz zbawionych do niebieskiej szczęśliwości.

Błagaj Boga Pokoju, aby zniweczył władzę szatana, siewcy zamętu i nie dozwolił mu trzymać ludzi w niewoli ani szkodzić Kościołowi.

Niech przez Ciebie Królowa Aniołów, Niewiasta obleczona w słońce, zetrze głowę szatana i osłania swoje ziemskie dzieci przed jego złowrogim wpływem.

Obrońco chwały Najwyższego, zanieś nasze prośby do Boga i wyjednaj nam Jego miłosierdzie. Amen.

Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny – zmiłuj się nad nami i nad całym światem!



Módlmy się do św. Michała Archanioła

Ks. abp Paul S. Coakley wezwał do modlitwy i pokuty w
intencji odwołania „czarnej mszy”, która ma zostać odprawiona w Oklahoma
City

Ks. abp Paul S. Coakley wezwał wiernych do
modlitwy, pokuty, procesji eucharystycznych i nabożeństw w intencji
odwołania „czarnej mszy”, która ma zostać odprawiona w Oklahoma City.

21 września br. w miejskiej sali koncertowej w Oklahoma City ma dojść
do tego świętokradczego wydarzenia, którego inicjatorem jest
satanistyczna grupa Dakhma of Angra Mainyu – podaje Radio Watykańskie.

„To okropne bluźnierstwo jest rozmyślnym atakiem na Eucharystię, jak
również na fundamentalne prawdy wiary wszystkich chrześcijan” – napisał
ks. abp Coakley w liście do wiernych diecezji Oklahomy.

Mimo wielu próśb i żądań odwołania „czarnej mszy” płynących z
lokalnej archidiecezji i od licznych wiernych urząd miejski wciąż
podtrzymuje decyzję o wynajęciu sali grupie satanistycznej. W
uzasadnieniu powołuje się na pierwszą poprawkę do Konstytucji Stanów
Zjednoczonych, m.in. zakazującą ograniczania wolności słowa.

Sataniści zapowiedzieli, że podczas rytuału będą używać autentycznej,
konsekrowanej Hostii wykradzionej z kościoła. Do swego obrzędu
wprowadzą jednak pewne zmiany, tak aby być w zgodzie z prawem stanowym
Oklahomy w kwestii nagości, publicznego oddawania moczu oraz aktów
seksualnych.

W tej sytuacji ks. abp Coakley prosi wiernych diecezji o codzienną
modlitwę różańcową i uczestnictwo w Godzinie Świętej, a księży
szczególnie o to, aby po każdej Mszy św. odmawiano modlitwę do św.
Michała Archanioła.

Wstęp na „czarną mszę” kosztuje 15 dolarów. Uczestniczyć w niej mogą
osoby, które ukończyły szesnasty rok życia. W przeszłości sataniści z
Oklahomy próbowali już dwukrotnie odprawić tam „czarną mszę”, jednak w
obu przypadkach zostało to odwołane. W styczniu bieżącego roku sekta
Świątynia Satanistyczna (Satanic Temple) bezskutecznie próbowała
postawić w Oklahomie dwumetrowy pomnik szatana przed miejskim Kapitolem.

Archidiecezja Oklahoma City przypomina, że satanistyczny rytuał nie
jest „czarną rozrywką”, lecz śmiertelnie poważnym, bałwochwalczym i
obscenicznym odwróceniem Mszy św.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

3. @Maryla

Serdeczne Bóg zapłać za wspólną modlitwę...

I TA... informacja...

Módlmy się... jeszcze bardziej gorliwie...
Módlmy się i pokutujmy... za siebie i wszystkich grzeszników całego świata...
O co tak bardzo nas prosi od lat Matka Boża... Mateńka nasza...
Królowa Różańca Świętego... Niepokalana... Najświętsza Maryja Panna...
Módlmy się i pokutujmy...

avatar użytkownika intix

4. Czym jest chciwość?

Nasze wady



Czym jest chciwość? Święty Anzelm określa ją jako "wstrętną chorobę duszy", zaś wielki doktor Kościoła, św. Tomasz z Akwinu, mówi o chciwości w szerszym znaczeniu. Szerzej pojęta chciwość "jest nieumiarkowanym pożądaniem posiadania jakiejkolwiek rzeczy, natomiast w ściślejszym sensie jest to nieumiarkowane umiłowanie posiadania dóbr, jak też i pieniędzy". Wynika z tej definicji, że chciwość jest "miłością czegoś", czyli posiada charakter emocjonalny. To nieumiarkowane umiłowanie dóbr doczesnych, zdobywanie ich i gromadzenie wiąże się z przywiązaniem do nich, niemal z bałwochwalczą miłością. Żądza bogacenia się, pokusa chciwości jest jedną z niedobrych skłonności człowieka. Nasuwa się tutaj refleksja i pytanie: Czy zło tkwi w samym posiadaniu bogactw? Oczywiście że nie.

Nauka katolicka nie głosi wcale zasady pauperyzmu - czyli zubożenia ludności. Potępia tylko niemoralne metody bogacenia się i niewłaściwy sposób używania posiadanych bogactw. Św. Tomasz zauważa, iż chciwość w zdobywaniu i użytkowaniu dóbr obraża cnotę sprawiedliwości, gdyż narusza granicę tego, co jest należne bliźniemu.
 
Na kartach Starego Testamentu chciwość była ganiona jako przyczyna innych grzechów (zob. Syr 31,5-8), prowadząca do nieszczęść (zob. Jr 6,13-15,22,17). Bogacze, którzy pomnażają majątki wykorzystując słabość innych, godni są potępienia (por. Mi 2,1-2). Człowiek chciwy jest niegodziwcem o wysuszonej duszy (por. Syr 14,9) i przypomina wilka, który rozszarpuje owce, zapominając, że one należą do samego Boga. Chciwość jest więc bluźnierstwem (por. Ps 10,3) i prowadzi człowieka do zguby (por. Prz 1,19).
 
Pan Jezus wielokrotnie napiętnował ubóstwianie bogactwa. Na kartach Nowego Testamentu wiele razy mamy o tym wzmianki. W przypowieści o bogaczu mówił: "Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował?" (Łk 12,20). "Nikt nie może dwom panom służyć... Nie możecie służyć Bogu i Mamonie" (Mt 6,24). Św. Paweł zaś pisał: "Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym, co macie" (Hbr 13,5).
 
Gdy żądza posiadania przekroczy granice umiarkowania, staje się grzechem. Jednym z grzechów głównych. Chciwy nie przebiera w środkach, ani w wyborze dróg wiodących do zysku, nadużywa zaufania wielu ludzi. Chciwości towarzyszą też inne grzechy, takie jak zdrada, podstęp, krzywoprzysięstwo, nieczułość na potrzeby bliźnich.
Chciwość czyni człowieka smutnym. Albo gniewa się, że nie ma tego, co chciałby mieć, albo obawia się utraty tego, co posiada. Jest on przepojony żądzami zysku, władzy, sławy, co prowadzi do kolejnych występków, a niekiedy nawet zbrodni.
 
Chciwość zabija wszystko, co w duszy ludzkiej jest szlachetne i wzniosłe. Grzech ten podważa zaufanie, niweczy u samych podstaw miłość i wspaniałość ludzkiego serca. Chciwość odbiera duszy całą świeżość, czyniąc z niej zimny i nieczuły głaz.
Chciwość, jak złodziej, rabuje w duszy człowieka to, co w niej jest najcenniejsze: spokój sumienia. Wprowadza wewnętrzną rozterkę i niepewność, czyni z człowieka godne pożałowania pogorzelisko, kompletną ruinę nie do odbudowania.
 
Wyrównać szkody i przywrócić człowieka do równowagi mogą tylko sprawiedliwość i miłość. Sprawiedliwość - normuje czyny ludzkie w odniesieniu do innych osób, nakazując oddać drugiemu, co mu się słusznie należy. Przekazanie części swych dóbr i pieniędzy na szlachetne dzieła pomocy ludziom potrzebującym owocuje poczuciem wolności wewnętrznej i autentyczną radością czynienia dobra. Nie możemy bowiem zapomnieć, że Chrystus "będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić" (2 Kor 8,9). Sprawiedliwość jest wielką cnotą społeczną, która tworzy mocne podwaliny każdego życia społecznego i praworządności w każdym systemie i państwie.
 
Chciwość posiada też swoją stronę emocjonalną, toteż leczenie jej nie może się ograniczyć tylko do regulowania zewnętrznych objawów drogą stosowania sprawiedliwości, lecz powinno wejść w głębsze pokłady duszy. Najskuteczniejszą odtrutką na chciwości jest miłość, będąca jakby szlachetną sprężyną działania ludzkiego.
 
Miłość może uczynić wiele dobrego w duszy człowieka chciwego, jeśli na czas zrozumie on swój błąd, zejdzie z drogi, na którą kieruje go szatan, i jeśli w drugim człowieku odnajdzie pełnię szczęścia, dając mu dary swych rąk i ofiaruje otwarte, pełne miłości serce - w myśl słów Chrystusa: "Nie gromadźcie sobie skarbów na ziemi, gdzie mól i rdza niszczą i gdzie złodzieje włamują się i kradną. Gromadźcie sobie skarby w niebie, gdzie ani mól, ani rdza nie niszczą i gdzie złodzieje nie włamują się i nie kradną. Bo gdzie jest twój skarb, tam będzie i serce twoje" (Mt 6,19-21). Ważne są też inne słowa Chrystusa: "Zaprawdę powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego. Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego" (Mt 19,23-24).
 
Pamiętajmy więc o tym, by gromadzenie dóbr ziemskich, nietrwałych i przemijających, nie zasłoniło nam tych, które potrzebne są do naszego uświęcenia się i zbawienia.
 
Jan Uryga
http://www.katolik.pl/czym-jest-chciwosc-,1295,416,cz.html

avatar użytkownika intix

5. Chciwość – niewola pragnień

Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś ma wszystkiego w nadmiarze, to życie jego nie zależy od jego mienia” (Łk 12, 15)

chciwosc1 Chciwość pochodzi od słowa „chcę”, ale to znacznie więcej niż chcę. To stan posiadania i pragnienia różnych dóbr, przede wszystkim materialnych, choć można to rozumieć szerzej, także jako zachłanność darów duchowych,
np. w odniesieniu do charyzmatów (uzdrawiania, proroctwa, itd.), albo gdy chodzi o wyłączność na przyjaźń z określonymi osobami. Człowiek chciwy jest także skąpy. Sknera nie tylko dąży do niekończącego się  pomnażania stanu posiadania, ale nie chce się dzielić z nikim. Jest jak napompowany balon, który marwi się o to, co zrobić, żeby nie stracić swoich majętności. Jezus przestrzega przed taką postawą w przypowieści o gospodarzu, któremu dobrze obrodziło pole. Człowiek ten chciał zgromadzić wszystko w wielkich spichlerzach, by potem wieść bezpieczne życie. Jednak w chwili śmierci, która może przyjść nagle, odsłoni się cała jego głupota i tym samym totalna przegrana jego życia (zob. Łk 12, 16-21).

Skąpca ogarnia strach i żal na myśl o utracie tego, co ma. Tymczasem chrześcijanijn jest „człowiekiem daru”. Jan Paweł II powiedział kiedyś, że miarą bogactwa ucznia Chrystusa jest nie to, co posiada, ale to, czym się dzieli. Dlatego praktykowanie ubóstwa zawsze było w cenie, aby przez tę cnotę przeciwstawiać się złym skłonnościom. Do św. Faustyny Jezus skierował proste słowa: „Tak urządź wszystko, aby najubożsi nie mieli ci czego zazdrościć” (Dzienniczek, nr 532).

Święty Łukasz podejmuje problem bogactwa i ubóstwa w znanej przypowieści o bogaczu i Łazarzu (zob. 16, 19-31). Interesujące jest przy tym, że to właśnie zaznający biedy człowiek jest nazwany z imienia, podczas gdy właściciel wielu dóbr pozostaje bezimienny ‑ jako „bogacz”. Jest nazwany ze względu na swoje prawdziwe „ja”. Dlatego Jezus mówi: „Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze” (Łk 12, 34). Można jednak odnieść mylne wrażenie, że samo bogactwo lub ubóstwo decyduje o tym, kto jest miły Bogu. Tu raczej chodzi o wolność i umiejętność życia dla innych. „Gorąca miłość Boga widzi wkoło nieustanne potrzeby udzielania się…” (Dzienniczek, nr 1313).

Skąpiec może być tak owładnięty żądzą posiadania, że żal mu samemu korzystać z tego, co ma. Żal mu zjeść ciastko, bo je straci. W istocie jest niewolnikiem swoich pragnień. Święty Paweł o tych braciach, których dążenia są przyziemne, mówił z płaczem: „Ich losem – zagłada, ich bogiem – brzuch” (Flp 3, 19). Skąpec nie żyje życiem nadprzyrodzonym, w którym jest miejsce na ufność w opatrzność Bożą i Jego miłość, zaspokajającą wszelkie potrzeby człowieka. Obce jest mu myślenie, do którego wzywa Jezus: „Nie martwcie się o życie, co będziecie jeść, ani też o ciało…” (Łk 12, 22n). Przeciwnie, robak egoizmu zżera go od środka i samotność stopniowo gasi w nim płomień autentycznego życia, do którego jest powołany. Święta Faustyna z głębokim żalem odkrywa, że „[…] niektóre dusze są jak kamienie, zawsze zimne i nieczułe. Nawet cuda ich niewiele wzruszają, mają wzrok spuszczony na stopy swoje i tak nic nie widzą prócz siebie” (Dzienniczek, nr 1284).

Chciwość może przybierać też niebezpieczną formę, polegającą na ukryciu się pod płaszczykiem koniecznego zabezpieczenia w imię zdrowego rozsądku. To taki mechanizm obronny ogłuszający sumienie. Potrzeba posiadania „na wszelki wypadek” tłumi odruchy hojności i bezinteresowności. Człowiekiem takim rządzi paniczny strach. Nieustannie zabiega o należny mu komfort i bezpieczeństwo. Nigdy nie będzie w pełni zadowolony, choćby ze względu na lęk przed utratą, tego co posiada. Nie ma takiej granicy, przy której człowiek zatrzyma się w pragnieniu posiadania.

Grzech chciwości zniewala człowieka, odbiera mu radość i pokój dziecka Bożego, które unosząc się na falach wiary przyjmuje miłość i ją oddaje. Dopiero otwarcie na kogoś drugiego sprawia, że człowiek staje się człowiekiem. Wtedy może przeżywać siebie tak, jak chce tego jego Stwórca. A On chce tylko jego szczęścia. Niech zakończeniem tych refleksji, jako drogowskaz dla każdego, kto chce postępować w doskonałości, będą słowa, które usłyszała św. Faustyna: „Powiedz spowiednikowi, że tak poufale obcuję z duszą twoją, bo nie kradniesz darów moich, i dlatego zlewam wszelkie łaski na duszę twoją, bo wiem, że nie przywłaszczysz ich sobie” (Dzienniczek, nr 1069).

Ks. Wojciech Rebeta, Lublin

(za: „Angelus bronowicki” ‑ Gazeta parafii św. Michała Archanioła w Lublinie, 1(10)2007, s. 8)

avatar użytkownika intix

6. Chciwość - chora żądza posiadania

1. Zwyczajna czy niezwyczajna chęć posiadania

 Musisz to koniecznie mieć. Tylko to jest najlepsze. Tego jeszcze nie masz. Te i podobne zdania często słyszymy. Niewątpliwie prawdą jest, że chcemy mieć coraz nowsze, a tym samym coraz lepsze rzeczy. Postęp, moda, reklama czy inne metody socjotechniczne wytwarzają w naszych umysłach sztucznie wyolbrzymione potrzeby i sprawiają, że to co mieliśmy dotychczas i co mogłoby nam jeszcze długo służyć, już nas nie zadowala. Stąd już tylko jest krok do chciwości.

 Pieniądz jest środkiem niezbędnym dzisiaj do życia. Jest symbolem i miernikiem wykonanej przez człowieka pracy oraz włożonego w nią wysiłku. Pieniądze czy majątek same w sobie są czymś moralnie obojętnym. Pismo Święte ani Tradycja – nigdy nie potępiły gromadzonych dóbr materialnych. Natomiast ocenie moralnej zawsze poddawało się i nadal poddaje drogę, która prowadzi do ich osiągnięcia, a więc sposób ich zdobywania – zarabiania pieniędzy czy ich wydawanie.

Posiadanie, zarabianie, czy pomnażanie majątku nie jest grzechem. Człowiek ma prawo do swojej prywatnej własności, a pieniądz stał się wręcz konieczny do życia. I tak jak bardzo jest potrzebny, tak bardzo może być dla człowieka niebezpieczny. Może mu wszystko przysłonić i stać się czołowym bóstwem w panteonie współczesnych bożków.
 Poza tym chcemy też być kimś, chcemy coś znaczyć. Chcemy być znani i uznani. Chcemy, jak najlepiej wypaść. Chcemy, aby dużo o nas mówiono. Chcemy być niezależni. Lubimy innymi rządzić i kierować. Nie jest to przejaw tylko i wyłącznie pychy, ale też i chciwości. Człowiek jest chciwy nie tylko pieniędzy, rzeczy materialnych, ale pragnie też posiadać autorytet, władze, uznanie. I samo pragnienie nie jest jeszcze niczym złym. Tak jak w przypadku środków materialnych ocenie moralnej podlega sposób zdobycia sławy, autorytetu, uznania.

2. Chciwość rodzi…

 Chciwość definiowana jest jako nieuporządkowana chęć posiadania posiadłości lub bogactw. Gdy żądza posiadania przekroczy granice umiarkowania, staje się jednym z grzechów głównych. Ma o­na wiele różnych form, jednak zawsze godzi w miłość bliźniego. Człowiek chciwy nie przebiera w środkach ani w wyborze dróg wiodących do zysku. Nadużywa więc zaufania, dopuszcza się zdrady, krzywoprzysięstwa. Jest nieczuły na drugiego. Chciwość czyni człowieka smutnym. Gniewa się, że nie ma tego co mógłby mieć, albo obawia się utraty posiadanych już dóbr. Przepojony jest żądzą zysku, władzy i sławy. Chciwość zabija wszystko co w sercu szlachetne i szczere, niweczy w nim miłość i wrażliwość, zamienia je w zimny i nieczuły głaz, podważa zaufanie. Wprowadza wewnętrzne rozterki i niepewność. Otępia, a nawet zabija sumienie.

 Już Stary Testament chciwość widział w wykorzystywaniu biednych, zatrzymywaniu komuś zapłaty za wykonaną pracę, w nieuczciwym handlu i fałszowaniu wagi, w wymuszaniu okupu. Od tamtego czasu nic się pod tym względem nie zmieniło, poza tym, że do tej listy można jeszcze dopisać kolejne grzechy, które swoje źródło mają w chciwości. Katechizm wskazuje tu: korupcję, przestępstwa podatkowe, źle wykonaną pracę, przywłaszczanie i korzystanie w celach prywatnych z nieswojej własności, wszelkiego rodzaju spekulacje, fałszowanie rachunków, czeków (por. 2409).

3. Pismo Święte o chciwości

 Człowiek pragnie posiadać coraz więcej. Pismo Święte pokazuje nam, że pieniądz może stać się bożkiem i do tego właśnie odnoszą się biblijne przestrogi. Stary Testament piętnuje chęć nadmiernego bogacenia się i niezdrowego posiadania oraz potępia tych, którzy temu ulegają. Syrach gani chciwość jako przyczynę innych grzechów (Syr 31,5-8). W swojej Mądrości stwierdza, iż człowiek chciwy jest niegodziwcem o wysuszonej duszy i przypomina wilka, który rozszarpuje owce, zapominając, że o­ne należą do samego Boga (Syr 14,9). Chciwość jest więc bluźnierstwem (Ps 10,3), prowadzi o­na człowieka do zguby (Prz 1,19). Jeremiasz ukazuje ją jako prowadzącą do licznych nieszczęść (Jr 6,13-15,22,17). Micheasz stwierdza, iż bogacze, wykorzystujący słabość innych do pomnażania swoich majątków, godni są potępienia (Mi 2,1-2). Tak więc Bóg – za pośrednictwem proroków – staje w obronie tych, którzy sami nie potrafią się bronić – ubogich.

 Temat ten podejmuje i rozwija Nowy Testament. To do nich Chrystus odnosi pierwsze ze swoich błogosławieństw: „Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie”. Ubodzy Jahwe (gr. anawim) to ludzie szczególnie bliscy Stwórcy, gdyż ich serca są proste, szczere i pokorne. Sami świadomi swojego wewnętrznego ubóstwa, potrafią się dzielić. To do nich też Benedykt XVI odniesie słowa: „Przychodzą z pustymi rękami. Nie z rękami, które, gdy pochwycą, mocno trzymają, lecz z rękami, które się otwierają i obdarowują, i w ten sposób gotowe są na przyjmowanie darów Bożej dobroci” (Jezus z Nazaretu) – taki jest duch tych ubogich Boga.

 W kwestii bogactwa Chrystus zajmuje jasne i precyzyjne stanowisko. Jednoznacznie stwierdza „Nikt nie może dwom panom służyć” (Mt 6,24) i dopowiada: „Nie możecie służyć Bogu i mamonie” (tamże). Bogactwo łatwo zagłusza głos mówiącego Boga i bardzo często powoduje, że bogaty stosunkowo szybko zapomina o Bogu – dawcy wszystkiego. Stąd Chrystus będzie mówił: „Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia” (Łk 12,15), czy na innym miejscu „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego” (Mt 19,24).

 Ewangelia wprost nazwie chciwca głupcem. Te mocne słowa usłyszy bogacz – bohater Chrystusowej przypowieści: „Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie” (Łk 12,21). Nie jest to potępienie zapobiegliwości, której wyrazem stają się tu pobudowane przez bogacza większe spichlerze, by zabezpieczyć plony, a tym samym zapewnić sobie poczucie nasycenia i bezpieczeństwo, ale przestroga przed niewrażliwym na ludzką biedę sercem. Powie dalej Chrystus: „Tak dzieje się z każdym, kto skarby gromadzi dla siebie, a nie jest bogaty przed Bogiem” (Łk 12,22). Inny jeszcze bogacz – z kolejnej przypowieści – został ukarany nie za to, że dużo posiadał, ale za to, że nie zauważył ubogiego Łazarza, który konał u bram jego pałacu (Łk 16,19-31). Pan Jezus przypomina nam więc, iż bogactwo człowieka mierzy się bogactwem jego serca, a więc miarą jest bezinteresowna miłość i szlachetna mądrość.
 Bóg potępia chciwość i chciwców. Ananiasz i Safira, o których jest mowa w Dziejach Apostolskich, zostali ukarani za podszyte chciwością kłamstwo i chęć zawłaszczenia dla siebie części zdobytego zysku. Ananiasz bowiem sprzedał swoją posiadłość i za wiedzą żony odłożył sobie część otrzymanej zapłaty. Pozostałe pieniądze przyniósł Apostołom, mówiąc do Piotra: „oddaję ci wszystko”, podobnie i żona (Dz 5,1-7). Inna historia opisana w Dziejach odnosi się do Szymona Maga, którego zgubiła niepohamowana chęć władzy. Chciał o­n, tak jak czynili to Apostołowie, nakładając ręce, przekazywać ludziom Ducha Świętego. „Dajcie mi ją” prosił Apostołów, wręczając pełną pieniędzy sakiewkę. Boga jednak nie można przekupić. Jego łaska jest darmowa. I o tym boleśnie przekonał się Mag. (Dz 8,9.17-21).
 Św. Paweł przypomni nam wszystkim, iż „Jezus Chrystus, będąc bogaty, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8,9). Natomiast, udzielając przestróg swojemu wychowankowi, Tymoteuszowi, stwierdzi: „korzeniem wszelkiego zła jest chciwość” (1Tym 6,10). Te swoje słowa poprzedzi obrazem, w którym ukaże, iż goniący za zyskiem ludzie chciwi, wpadają w różne nierozumne pożądania, a to z kolei powoduje, iż odchodzą od Boga. Natomiast autor Listu do Hebrajczyków jasno stwierdzi: „Postępowanie wasze niech będzie wolne od chciwości na pieniądze: zadowalajcie się tym co macie” (Hbr 13,5).

4. Chciwość w teologicznym nauczaniu

 Św. Anzelm z Canterbury określa chciwość jako „wstrętną chorobę duszy”. Stąd św. Augustyn wskazywał: „Im ktoś więcej ma miłości, tym mniej będzie w nim chciwości i odwrotnie”.
 Św. Tomasz z Akwinu powie o niej, iż „jest nieumiarkowanym pożądaniem posiadania jakiejkolwiek rzeczy, natomiast w ściślejszym sensie jest to nieumiarkowane umiłowanie posiadania dóbr, jak też i pieniędzy”. Wynika więc stąd, że chciwość jest „miłością czegoś”, czyli posiada charakter emocjonalny. To nieumiarkowane umiłowanie dóbr doczesnych, zdobywanie ich i gromadzenie wiąże się z przywiązaniem do nich, niemal z bałwochwalczą miłością. Żądza bogacenia się, pokusa chciwości jest jedną z niedobrych skłonności człowieka. Św. Tomasz zauważa, iż chciwość w zdobywaniu i użytkowaniu dóbr obraża cnotę sprawiedliwości, ponieważ narusza granicę tego, co należy się bliźniemu.

5. Skutki żądzy posiadania

 Chciwość powoduje zatwardziałość serca i sprawia, że bardziej kocha się rzeczy niż ludzi, tzn. rzeczy materialne stają się dla człowieka ważniejsze niż sam człowiek.

Osłabienie miłości względem bliźniego doprowadzone w konsekwencji do całkowitego jej zaniku sprawia, iż kierujący się pychą człowiek zabija w sobie wrażliwość na drugiego człowieka, na to co go spotyka, na jego potrzeby, jego los. Niszczy też u ludzi ich postawę bezinteresowności. Człowiek staje się bezdusznym i domaga się za wszystko zapłaty, która zaspokaja jego chęć posiadania więcej. Ponadto niszczy międzyludzkie relacje i powoduje narastanie konfliktów, które w bolesny sposób ranią innych. Chciwość w dużej mierze przyczynia się zniszczenia małżeńskich i rodzinnych więzi. Z jej powodu wynikają zawiść, wrogość, zazdrość; o­na rodzi wszelkie niesnaski.

 Chciwość uzależnia człowieka, zawęża bowiem jego pragnienia. Człowiek zwraca się ku temu co przyjemne i to właśnie wybiera. Zapomina natomiast o tym, co wartościowe i mogłoby mu być potrzebne. Uzależnia nie tylko od pieniędzy, ale też od innych dóbr materialnych. Błędne jest przekonanie, że jak zdobędzie dużo pieniędzy to stanie się szczęśliwy i już nie będzie niczego więcej w życiu pragnął. Gdy zdobędzie już pieniądze – w dalszym ciągu pozostaje nieszczęśliwy. Robi wtedy wszystko, żeby mieć jeszcze więcej. Stąd niebezpieczeństwo jakie zagraża człowiekowi. Nieszczęście chciwca polega na tym, iż nie umie się cieszyć tym co ma, zawsze chce mieć więcej. Jest nieszczęśliwy, gdy posiada niewiele, ponieważ złudnie wierzy, iż bogactwo przyniesie mu szczęście, i gdy posiada za dużo, ponieważ zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest to prawda.

 Chciwość, która jest formą egoizmu, powoduje, że człowiek staje się niewolnikiem tego co posiada. Zamyka go na dzielenie się z innymi miłością i bycie dla nich darem, na dawanie, z którego wypływa radość. Prowadzi więc człowieka do duchowej pustki. Zabija w nim nadzieję i gasi entuzjazm. Prowadzi do chorobliwego lęku o przyszłość i wyzwala w człowieku pracoholizm. Powoduje, że potrafi o­n poświęcić swoje zdrowie, sumienie czy wolność. Człowiek chciwy usiłuje kupić sobie dobrą przyszłość i poczucie bezpieczeństwa. Z chciwości rodzi się więc nieuporządkowana troska o dobra ziemskie oraz niepokój. W zdobywaniu ich człowiek ucieka się do przemocy, podstępu i kłamstwa.

 Negatywnie wpływa też na więzi utrwalone w społeczeństwie. Człowiek chciwy, pragnąc wzbogacić się za wszelką cenę, poprzez intrygi i zawiść dopuszcza się różnych  nadużyć i korupcji, czy też licznych kradzieży. Poprzez to odwraca się od Boga, a zwraca do dobra materialnego. Tym samym oddala się od szczęścia wiecznego. Nikt z wypchanym portfelem nie wejdzie do nieba. Bóg będzie patrzył na moje kochające – przepełnione miłością serce, które rodzi dobre uczynki, nie zaś pełną pieniędzy sakiewkę.

6. Antidotum na chciwość

 Jak posterować, by uchronić się od chciwości, by nie wpaść w jej sidła, by być od niej wolnym?
 Lekarstwem na chciwość jest hojność. Potrafię ogołocić się ze wszystkiego poza prawdziwą miłością. Umiem więc Bogu i ludziom dawać siebie – moje życie i zdrowie, moje siły i mój czas. Wiem bowiem, iż jedynym bogactwem wiecznym jest miłość, która po prostu jest bezcenna i której za żadne pieniądze nie da się kupić. Egoistyczne zapatrzenie w siebie należy przezwyciężyć zwróceniem się i otwarciem na innych, zwłaszcza potrzebujących. Miłość i duchowa głębia bronią człowieka przed ślepą chciwością. To bowiem kim jestem i na ile kocham jest zdecydowanie o wiele ważniejsze od tego ile posiadam. Tak więc chciwość można zwalczyć jedynie dawaniem.

 Ewangeliczne ubóstwo wyróżnia się wolnością od żądzy posiadania i wyraża się w konkretnych przekonaniach, postawach i czynach. Charakteryzuje je przede wszystkim wrażliwość na biedę, prostota życia i umiejętność rezygnowania, odpowiedzialność za bliźniego i umiejętność dzielenia się. Ubóstwo to prawdziwa wolność od posiadania, to życie bez zależności, to życie dzięki innym i dla innych. Jezus ubogi stoi po stronie wszystkich ubogich świata. W nich czeka na mnie, aby mnie swoim ubóstwem ubogacić (por. 2 Kor 8,9).

 Poszukujący recepty na sensowne życie młodzieniec dowiaduje się od Boskiego Mistrza, iż winien wszystko sprzedać i rozdać ubogim, a „będzie miał skarb w niebie”. Potem winien „pójść za Jezusem”. Widzimy ukryty tu paradoks. Brak nam tego, co mamy; to co posiadamy okazuje się dla nas stratą – albowiem stanowi nasze więzienie i blokuje nasz rozwój. Takie – nie służące innym bogactwo – pogłębia nasz egoizm, prowadzi też do samotności.

 Należy więc pamiętać, by gromadzenie dóbr ziemskich nie przesłoniło nam tych, które potrzebne są człowiekowi do jego uświęcenia i zbawienia. Stąd też kierowanie się cnotą sprawiedliwości, która normuje czyny ludzkie w odniesieniu do innych osób, nakazując oddać drugiemu, co mu się słusznie należy, pozwala człowiekowi wyrównać szkody i przywraca wewnętrzną równowagę. Przekazanie części swych dóbr na szlachetne cele, jak chociażby pomoc potrzebującym, owocuje poczuciem wolności wewnętrznej i autentyczną radością z czynienia dobra. Konkretna praktyka wielkopostna, jaką jest jałmużna, może pomóc nam w walce z wadą chciwości i przyczynić się do skutecznego jej pokonania.
   
      ks. Krzysztof Biros

avatar użytkownika intix

8. Słowo Boże na dziś...

SŁOWO

a także:

Opuściliśmy wszystko

Niedziela, 11 października 2015 roku
XXVIII Niedziela Zwykła

Marek 10,17-30

Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" Jezus mu rzekł: "Czemu nazywasz Mnie dobrym? Nikt nie jest dobry, tylko sam Bóg. Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę". On Mu rzekł: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości". Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!" Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości. Wówczas Jezus spojrzał wokoło i rzekł do swoich uczniów: "Jak trudno jest bogatym wejść do królestwa Bożego". Uczniowie zdumieli się na Jego słowa, lecz Jezus powtórnie rzekł im: "Dzieci, jakże trudno wejść do królestwa Bożego. Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne, niż bogatemu wejść do królestwa Bożego". A oni tym bardziej się dziwili i mówili między sobą: "Któż więc może się zbawić?" Jezus spojrzał na nich i rzekł: "U ludzi to niemożliwe, ale nie u Boga; bo u Boga wszystko jest możliwe". Wtedy Piotr zaczął mówić do Niego: "Oto my opuściliśmy wszystko i poszliśmy za Tobą". Jezus odpowiedział: "Zaprawdę, powiadam wam: Nikt nie opuszcza domu, braci, sióstr, matki, ojca, dzieci i pól z powodu Mnie i z powodu Ewangelii, żeby nie otrzymał stokroć więcej teraz, w tym czasie, domów, braci, sióstr, matek, dzieci i pól, wśród prześladowań, a życia wiecznego w czasie przyszłym.


Zachowanie przykazań Bożych jest wstępem do tego, by od Boga oczekiwać więcej, a także by sam Bóg postawił nam większe wymagania. Prawdziwe bogactwo kryje się w ludzkim wnętrzu. Skarb leży w naszej duszy, jest nim miłość. Nie wiedział jeszcze, że miłość wymaga od człowieka dzielenia się dobrami, jakie posiada. Młodzieniec oczekuje konkretnego przepisu, który wypełniając, mógłby otrzymać to, co jest poczuciem pewności, że będzie zbawiony. Jakie uczucia człowieka, takie i jego myślenie. Nic w życiu duchowym nie dokonuje się natychmiast. Czas i drogę przemiany "pisze" Bóg.

Jezus odpowiada, gdy tymczasem ów mężczyzna klęczy u Jego stóp. Postawa uległości, zależności, podporządkowania się. Klęcząc dostrzega i wyznaje, że Nauczyciel jest dobry. Z pozycji zgiętych kolan, można zobaczyć więcej z tego: poznać Jezusa, oraz siebie. W takiej postawie będąc, można pragnąc więcej od Boga. Szukamy rady, zrozumienia, propozycji dotyczących życia u kogoś, kto jest dobry. Dobry jest nauczycielem. Człowiek dobry może zainteresować tym, czym sam żyje. Dobroć można i należy łączyć z umiejętnością życia blisko Boga. Młodość mężczyzny, który przyszedł do Jezusa, była zagospodarowana przez wierność. Zachowanie przykazań umożliwia całościowy rozwój człowieka: intelektualny, moralny i uczuciowy. Brak wierności wymaga nawrócenia się w tych trzech wymiarach życia.

Zauważmy równocześnie, że człowiek niekiedy nie dąży tak naprawdę do Boga, tylko do doskonałości własnej osoby. Rzeczy, ludzie, przeżycia wzruszenia, wreszcie religia, bywają potrzebne do uwielbienia samego siebie. Ciekawe, że Jezus mówiąc mu o wierności przykazaniom, nie wymienił wszystkich dziesięć, tylko tę część, która dotyczy ludzi. Pomija z jakichś powodów zupełnie przykazania dotyczące uwielbienia Boga. Czyżby chciał mu dać delikatnie do zrozumienia, że właśnie tych trzech pierwszych w ogóle nie zachowywał?

Iść za Jezusem to zrezygnować nie tylko z grzechów, ale i z dobrego mniemania o sobie, to również "sprzedać" zdolności, opinie, zmarnować szansę, wyrzec się talentów, nie zaspokoić pragnień, nie zrealizować się, wyzbyć się poważania, stracić opinię bogatego duchowo człowieka. Okazuje się jednak, że łatwiej być wiernym przykazaniom, niż wyrzec się satysfakcji płynącej z ich zachowania. Jezus mówi mu: "potem przyjdź i chodź za Mną", co dosłownie tłumaczy się, towarzysz Mi!

W pytaniu, które człowiek stawia, jest zainteresowanie czynami, które wykonując, mógłby być zbawiony. Czy jest we mnie więcej szukania doskonałości moralnej, czy Jezusa? Czy ja chcę czegoś od Niego, czy też Jego samego? "Co dobrego mam czynić?" Odczuwam w tym pytaniu przekonanie, że człowiek jest zainteresowany wykonaniem określonych czynności, które są dobre same w sobie, a nie jest zainteresowany odpowiedzią na pytania: "Gdzie mieszkasz, Panie? Dlaczego płaczesz? Co jest Twoim pokarmem?" Pytanie człowieka, nie jest szukaniem Boga, lecz zmierza do wypełnienia prawa, które może zbawić. Czy można dobrze czynić, nie myśląc, że mogę coś za to otrzymać? Czy do zbawienia, do radości, do życia w nadziei potrzebne jest mi szukanie drogi własnej doskonałości moralnej? Czy mógłbym o to, o co prosi młodzieniec, nie prosić? Chciałbym Panie iść i słuchać, co mówisz, z kim się spotykasz, co robisz, jak reagujesz na zarzuty, w jaki sposób odnosisz się do tych, którymi inni gardzą.

"Sprzedaj, rozdaj, potem przyjdź i chodź za Mną". Zrozumiał, że bardzo daleko mu do celu. Stawianie sobie samemu wymagań moralnych i odkrycie, jak wiele mi brakuje, może człowieka przerazić, zniechęcić, doprowadzić do rezygnacji w życiu. Smutek powoduje zawsze jakiś odwrót od Jezusa. Nie szuka człowiek Boga, lecz własnej satysfakcji z życia, albo spokoju sumienia. Gdy zauważa, w swojej ograniczoności widzenia, że jest to ponad jego siły – odchodzi, nie wiedząc, że stoi przed Odpowiedzią, na postawione przez siebie pytanie.

Czyż próba nie polega na tym, że pojawia się on przed Jezusem w chwili, gdy jest przekonany, iż osiągnął szczyty doskonałości duchowej? Iluzje dotyczące własnej osoby, najbardziej bolą. Jezus daje mu do zrozumienia, że jeszcze wiele trzeba zrobić. Nie zrozumiał. A gdyby tak powiedział: "Panie, Ty żądasz ode mnie rzeczy trudnej i dopiero teraz otworzyłeś mi oczy. Sam nie wiem, czy potrafię pójść za Twoją radą, ale pomóż mi". Co sprzedać? Co rozdać? Czy właśnie to uniemożliwia nam (Bogu i mnie) spotkanie? Czy to utrudnia przyjście do Ciebie i chodzenie za Tobą? Co mnie obciąża? Czego nie chcę oddać? Od czego lub, kogo nie chcę odejść? Może, dlatego życie moje jest, w określonym wymiarze pozbawione zapału, entuzjazmu? Czyż życie duchowe, nie polega na tym, aby coś lub kogoś tracić? Nie zdobyć, ale właśnie stracić? Co to znaczy, "Jeśli chcesz być doskonały?" Kim powinienem "chcieć być?"

Potrzeba trwać na kolanach nawet wówczas, gdy Bóg daje nam rozwiązania, które w naszym ludzkim rozumieniu, nie są możliwe do realizacji. Trzeba być z Jezusem, chodzić za Nim, aby odkryć skarb, którym jest On sam, a wówczas istnieje możliwość "sprzedania i rozdania ubogim" tego, co stanowi wymiar ziemskiego posiadania. Istnieje konieczność rozeznania, do czego moje serce jest przywiązane, z czym zżyte, jakiego gatunku doczesnością urzeczone; jakimi sprawami żyję, a w jakich powinienem być? Młodzieniec nie zrozumiał, że próba ta odsłania jego słabość, której nie powinien był się dziwić, gdyż stanowiła ona stopień przybliżający go do Jezusa. Tymczasem zasmucił się i poszedł. To jedna z wielu sytuacji, w których źle przyjęta próba prowadzi do zamknięcia się człowieka, na propozycje przychodzące od Boga.

Ks. Józef Pierzchalski SAC
***
a także:
> Motywacja... 28 Niedziela zwykła.

oraz:
> „Nauczycielu, co dobrego mam czynić?”

***
Bóg zapłać...