Rewelacyjne: Czy lewica ma prawo wtrącać się do polityki?

avatar użytkownika Rebeliantka

Cytuję w całości rewelacyjny tekst blogera „CzarnaLimuzyna”

 
Staram się nie kopiować cudzych tekstów, bo to mało twórcze zajęcie. Tym razem muszę to zrobić, bo tekst jest znakomity, zasługuje na promocję  i nie można z niego uronić ani jednego słowa.
 
Pozwolę sobie też nie zamieścić żadnego wprowadzenia. Byłoby to … pretensjonalne. Liczę na gorącą dyskusję.
 

Czy lewica ma prawo wtrącać się do polityki?

Motto I : „Myślę, że postulat rozdziału państwa i lewicy jest kluczowy dla żywotności duchowej, politycznej i gospodarczej Polski”.

Motto II: „Nie jest utopią coś, co już się kiedyś wydarzyło. Nie jest utopią świat, w którym były obozy koncentracyjne. Nie jest również utopią świat lepszy – bez lewicy, a taki kiedyś był i był na pewno normalniejszy. Granice dobra i zła nie są stałe i trzeba nieustannego wysiłku, aby utrzymać „zadaną niepodległość” i chronić nasze  wartości oraz najmłodszych”.

Jednym z najsilniej działających tabu, które spętało umysł, a tym samym możliwość skutecznego działania u przeciętnego „prawicowca”, jest pogląd polegający na tym, że lewica ma prawo do istnienia w „demokratycznym porządku” świata.

Tabu nowego porządku, powstałe w czasie, gdy Rewolucja Francuska mordowała dziesiątki tysięcy niewinnych ludzi, uczyniło ostatecznie w XX wieku z „prawicy” karykaturę –wierzącą zabobonnie w status quo stworzonego przez lewicę świata.

Czy prawicowy mainstream naprawdę w to wierzy? Wystarczy zapytać:

Czy lewica ma prawo mieszać się do polityki?

Samo zadanie takiego pytania wywołuje u niektórych osób już na wstępie zaskoczenie, rozbawienie, konsternację, odruchową negację zawartej domyślnej tezy, a u innych, bardziej zorientowanych w temacie, wyznanie bezradności w rodzaju: „to utopia”.

Aby mieć odwagę zadać to pytanie i na nie poważnie odpowiedzieć, trzeba wiedzieć, czym naprawdę była i jest lewica oraz że potoczne rozumienie podziału na „lewicę” i „prawicę” jest błędem.
Nie sposób również pominąć w kontekście polskim tragicznego paradoksu najnowszej historii polegającego na tym, że Polacy „wychodząc” z komunizmu sowieckiego równocześnie wchodzili, nieświadomie, w jego inną – mało wówczas jeszcze widoczną, ewoluującą – zachodnią strukturę komunizmu europejskiego.

Społeczeństwo polskie mające tragiczne doświadczenia z sowieckim, zbrodniczym modelem, jest skłonne postrzegać zjawisko komunizmu przede wszystkim w formie reliktu z mrocznej przeszłości… gdy tymczasem najnowsza „zachodnia” odmiana jest w wielu aspektach bardziej toksyczna niż jej starszy sowiecki model.

Czym jest dokonujący rewolucyjnej destrukcji w Polsce „europejski” komunizm, w którego istnienie duża część Polaków NIE WIERZY albo go z charakterystyczną ignorancją lekceważy?

Przede wszystkim nie jest niczym nowym. Każdy, kto zna historię wie, że dzisiejsza lewicowość poza paroma nowinkami jest kontynuacją starych aberracji i patologii.

„Lewica” pojawiła się w III wieku po Chrystusie

Prof. Marek Jan Chodakiewicz w swojej książce „O prawicy i lewicy” opisuje charakterystyczny zbiór bardzo znajomo brzmiących „ideologicznych” postulatów wyznawanych przez powstające już w III wieku po Chrystusie gnostyczne, a potem quasi religijne sekty (z biegiem czasu z racji odrzucenia Boga były to ruchy rewolucyjne, socjalistyczne, komunistyczne).

Konfiskata i zniesienie własności prywatnej (z zachowaniem kastowego przywileju dla wybranych), mordowanie tradycyjnych elit – stanów rycerskiego i kapłańskiego, zniesienie małżeństwa, zakwestionowanie tradycyjnego modelu rodziny, postulat upowszechnienia seksualnych patologii, drastyczne ograniczenie wolności jednostki.

Autor wymienia jeszcze słynną kolektywizację kobiet, którą ostatecznie zastąpiono dziś (niewymienioną przez autora) kolektywizacją dzieci i planowaną ich degeneracją w trakcie molestowania seksualnego (przymus szkolnej i przedszkolnej „edukacji seksualnej”).

Zasadniczą różnicą pomiędzy ówczesną lewicą a dzisiejszą jest to, że kiedyś była to lokalna, ograniczona w czasie i miejscu utopia, a dziś jest aktualną, realną, patologiczną siłą, niszczącą globalnie świat.

„Uczynimy Zachód tak zepsutym, że aż będzie śmierdział” – Willi Münzenberg, członek komunistycznej Partii Niemiec, związany ze słynnym lewicowym think tankiem(1): Szkołą Frankfurcką.

Wszędzie tam, gdzie lewicowi dewianci uzyskują pełnię władzy, tam pojawiają się jawne próby realizacji pomysłu Herberta Marcusa (również Szkoła Frankfurcka), aby za pomocą seksu degenerować dzieci i młodzież. W praktyce są to zalecenia „edukacji” i „praktyki” dotyczące seksu dzieci z dorosłymi, z rodzicami – vide oficjalne materiały „edukacyjne” i propagandowe w Niemczech, Hiszpanii, Holandii.

Nic nie usprawiedliwia również tolerancji dla dezorientacji seksualnej ani przyznania jej praw adopcji dzieci. Pojawiły się już pierwsze raporty, alarmujące, że homoseksualne pary obydwojga płci wykorzystują seksualnie adoptowane dzieci, a nawet niemowlęta. Wypada zaznaczyć, że lewica w wielu państwach przeforsowała prawo do zwyrodniałej „adopcji” właśnie przy bierności dużej części „prawicowego”, ogłupionego i spacyfikowanego społeczeństwa.

Tuż przed ujawnieniem intencji i celów gremiów tworzących tzw. Unię Europejską znany ze swojej przenikliwości, ale także z delikatności Jan Paweł II tak pisał:

„Myślę na przykład o silnych naciskach Parlamentu Europejskiego, aby związki homoseksualne zostały uznane za inną postać rodziny, której przysługiwałoby również prawo adopcji. Można, a nawet trzeba zapytać, czy tu nie działa również jakaś inna jeszcze„ideologia zła”, w pewnym sensie głębsza i ukryta, usiłująca wykorzystać nawet prawa człowieka przeciwko człowiekowi oraz przeciwko rodzinie”. Jan Paweł II „Pamięć i Tożsamość”

Jednym z zasadniczych pytań jest to, jak do tego doszło, że znów mamy recydywę totalitarnego systemu, budowanego tym razem globalnie?

Marsz przez instytucje

Ojciec dzisiejszego komunizmu, Antonio Gramsci(2), doszedł do wniosku, że kluczem do zbudowania komunizmu w Europie nie jest terror na wzór sowiecki, lecz rozbicie tradycyjnego fundamentu cywilizacji przez opanowanie ośrodków kultury i nauki, zniszczenie ich od środka i uczynienie z nich propagandowych centrów destrukcji.

Aby tego dokonać, Antonio Gramsci zalecał słynny marsz przez instytucje (notabene na zachodzie Europy zakończony całkowitym sukcesem).

Zastępczym proletariatem miały być mniejszości etniczne, seksualne, feministki, „artyści” plugawiący religijne symbole, „lewicowi naukowcy” twierdzący dziś np., że zgodnie z „gender” zmiana płci u dzieci do 2 roku życia nie powoduje żadnych konsekwencji.

Aktualnie nie sposób nie zauważyć również mniejszości typowo psychiatrycznych, roszczących sobie prawo nie tylko do manifestowania swoich dewiacji, ale również do nadania osobistym problemom rangi publicznej oraz czerpania z tego faktu korzyści materialnych i innych przywilejów.

Gramsci uważał, że „długi marsz przez instytucje”, czyli zdobycie prawdziwych ośrodków władzy, takich jak uniwersytety, szkoły, media, fundacje, wydawnictwa, instytucje tworzące rozrywkę – i ulokowanie tam nowej komunistycznej elity pozwoli zmienić społeczną świadomość i spacyfikować resztę niepoprawnego społeczeństwa.

Czy tak się już stało w Polsce?

Niestety w ogromnej mierze tak. Prawicowa część społeczeństwa pozwoliła zamknąć się w swoistym buforze „wolnego słowa”, który jest gettem ze ściśle określonymi zasadami. Można tam wyrażać swoje opinie, poglądy, narzekać na rząd, oburzać się, można obserwować słupki wyborcze, lecz nie można złamać tabu. Nie można  przekroczyć granicy getta, wyznaczonej przez triumfującą demokrację. Nie można obalić systemu. Nie można być narodowcem. Nie można ukarać zbrodniarzy komunistycznych, nie można zabronić aktualnym przestępcom kraść w biały dzień.

Można snuć fantasmagorię o wyborczym zwycięstwie PiS-u oraz można marzyć o odzyskaniu państwa, którego… nie ma. Można również bredzić o braku demokracji.

Oczywiście nie można myśleć, że nie ma państwa polskiego, bo świadomość, że III RP jest ledwie jego atrapą, popsułaby nam humor oraz naraziła na propagandowy ostracyzm zależnych i niezależnych mediów oraz dezaprobatę prawicowych lemingów…

Nie oszukujmy się. Większość tzw. niezależnych mediów wyznaje lewicowy paradygmat gwarantujący wynikający z demokracji parytet dla kłamstwa i bzdury. Tak długo oczekiwana druga niezależna telewizja stosuje w praktyce heglowską dialektykę, zapraszając do swych programów kłamców i nikczemników. Dlaczego? Tak właśnie wygląda w praktyce akceptacja lewicy w publicznym dyskursie. Nie całkiem uświadomiony lęk niewolników systemu przed złamaniem tabu jest powszechny.

Czy można to zmienić? Istnieją przecież katolickie media i portale, które nie zapraszają do wywiadów oraz do studia degeneratów, przestępców, kłamców. Są zapraszani, owszem, nie katolicy, lecz lewicy tam nie uświadczysz.

Wracając do zasadniczego wątku:

„Lewica nie zawsze morduje, lecz zawsze kłamie” – Nicolás Gómez Dávila

W szczytowym okresie swojej popularności w XX wieku lewica wymordowała ponad 100 mln ludzi. Dziś, na początku nowego stulecia, w sytuacji hegemonii w instytucjach kreujących obraz świata i obowiązującego w debacie publicznej lewicowego języka, współcześni komuniści zmienili formę niszczenia populacji i jednostek.

W Polsce wygląda to tak:

Czy tysiące ofiar śmiertelnych wśród ludzi, którym odmówiono leczenia z powodu braku jego refundacji lub zwłoki czasowej nie jest zaplanowaną eutanazją? Zwracam uwagę, że limity zostały ustalone przez osobników, którzy nie są upośledzeni umysłowo, lecz cieszą się inteligencją, która potrafi doskonale przewidzieć skutki. Odnosi się to też do wykonawcówbawiących się w pop politykę na wzór lewicowy. „Jestem trochę socjaldemokratą” – Donald Tusk (3).

Na zachodzie zaczęto wprowadzać eugeniczną eutanazję dzieci i ludzi starszych będących często nieświadomymi podjętych za nich decyzji.

Lewica kradnie i niszczy jednostki, rodzinę i społeczeństwo, dlatego potrzebne jest jej państwo „neutralne światopoglądowo”, będące neutralne wobec przestępstw i tolerancyjne w stosunku do patologii.

W rzeczywistości neokomuna posunęła się o krok dalej i tworzy lewicowe państwo wyznaniowe z prawem dostosowanym do marksizmu kulturowego nazywanego podstępnie „poprawnością polityczną”. Samo słowo „poprawność” sugeruje normę, poprawną zasadę, lecz tak naprawdę zawiera w sobie zbiór nonsensów, kłamstw i horrendalnych głupot.

Niestety, polska prawica mainstreamowa również używa lewicowego języka, posługując się propagandowymi zbitkami typu „polityczna poprawność”, „seksualna orientacja”, a słynna brednia o demokracji jest wspólnym sloganem lewicy i „prawicy”.
Nienazywanie rzeczy po imieniu sprzyja brakowi naturalnej asocjacji danego słowa – pojęcia z realnym desygnatem, wzmacniając chaos pojęciowy i aksjologiczny.

Jednym z celów propagandy i dezinformacji lewicy jest wytworzenie fałszywego obrazu własnego, nie tylko wśród społeczeństwa, ale również wśród swoich wyznawców. Niestety, z powodu skutecznego oddziaływania propagandy większość uważa lewicę za uprawniony byt w demokracji. Ten akt zaimplementowanej mniemanologii jest, powtórzę raz jeszcze: niewybaczalną głupotą.

Czy podział na lewicę i prawicę jest błędem?

Ogólny podział politycznej sceny ze względu na opcje światopoglądowe według prof. Chodakiewicza przedstawia się następująco:

Monarchiści (absolutystyczni, zdecentralizowani, konstytucyjni), mieszany system republikańsko-monarchistyczny ( I Rzeczpospolita), konserwatyści, chadecy, centroprawica, liberałowie, socjaldemokraci, socjaliści, narodowi socjaliści, komuniści.

Jest to podział wynikający z istnienia na politycznej scenie „bytów ideologicznych”, lecz zawiera w sobie immanentny fałsz.

„Lewica określa jako prawicę tych ludzi, którzy zwyczajnie znajdują na prawo od niej. Reakcjonista nie znajduje się na prawo od lewicy, ale naprzeciwko niej” – Nicolás Gómez Dávila

Człowiek prawy nie toleruje ani tym bardziej nie legitymizuje zła w instytucjonalnej ani w żadnej innej, np. „demokratycznej”, formie.

Prawość to zapomniane słowo , którym kierowali się kiedyś ludzie normalni nazwani prawicą. Wiedzieli oni, że uleganie odruchom sumienia (dbanie o biednych i pokrzywdzonych) nie jest ani lewicowe, ani prawicowe. Nie jest polityczne, lecz ludzkie (moralne). Jeżeli już mamy różnicować, to właśnie lewica wielokrotnie w historii zinstytucjonalizowała zabijanie, kradzież i destrukcję cywilizacji.

Wybór pomiędzy „prawicą” a „lewicą” nie jest i nie powinien być wyborem politycznym, lecz moralnym.

Na poziomie politycznym i społecznym lewica mobilizuje nieustannie swój elektorat do wojny, lecz na poziomie tych, którzy inspirują i finansują rewolucję, próżno szukać typowych lewaków, a określeniem, które najtrafniej oddaje cel ich działań jest: NWO (New World Order, nowy porządek świata). W tym sensie „lewica” jest tylko narzędziem przemocy. Głównym orężem walki z cywilizacją łacińską.

W zależności od „mądrości etapu” pozorna władza ochlokracji jest zawsze kontrolowana przez zdegenerowanych kryptokratów. Dobitnym przykładem mirażu demokracji jest „demokracja i solidarność unijna” – szyldy dla idiotów.

Pytanie, czy lewica ma prawo mieszać się do polityki, powinno rozbrzmiewać codziennie i bez przerwy w społecznym dyskursie, nie tylko w formie „antymemu” i antykomunistycznej narracji, lecz przede wszystkim jako /wcale nie utopijny/, racjonalny postulat!

Stawiam tezę, że lewica nie ma prawa mieszać się do polityki, ponieważ powinien istnieć rozdział normalności i patologii – rozdział państwa i lewicy. Czy ludzie głupi, zdemoralizowani i bezmyślni powinni mieć prawo decydować o życiu innych? – owszem, mają prawo być idiotami, lecz nie powinni mieć wówczas wpływu na życie społeczne. W prawie istnieje martwy zapis penalizujący propagowanie ideologii totalitarnych. Tymczasem to, co stanowi główny nurt polityki nie tylko unijnej, jest ideologią bazującą na kulturowym marksizmie.

Józef Mackiewicz twierdził, że do bolszewików się strzela, nie podejmując z nimi dyskusji. Przede wszystkim dlatego, że dyskusja z nimi legitymizuje kłamstwo. Dzisiejsza prawica walczy z nimi za pomocą… wyborczej kiełbasy.

Rozdział państwa i lewicy

Lewica powinna być oddzielona od państwa. Tolerowanie lewicy w polityce przypomina zgodę na obecność lisa w kurniku i debatowanie z nim nad problemem zmniejszenia populacji drobiu.

Czy jest to dyskryminacja? Owszem, jest to dyskryminowanie, czyli wykluczenie i oddzielenie zła. Robi to każda zdrowa cywilizacja.

Lewica – używając jej retoryki – nie jest po prostu „inną orientacją” etyczną. Złodzieje i mordercy nie są przedstawicielami innej orientacji moralnej, lecz przestępcami zasługującymi na karę, obowiązek zadośćuczynienia poszkodowanym  i ewentualną resocjalizację. Podobnie rzecz ma się z politykami, którzy kłamiąc i kradnąc publiczne pieniądze, zasługują na wykluczenie ze sfery politycznej.

Jeżeli ktoś ma lewicową pokusę dokonać tego w sposób demokratyczny, to jest w błędzie. Każdy sondaż pokazuje bowiem miażdżącą dominację zsumowanych opcji politycznych, których modus vivendi i faciendi polega na okradaniu i kupczeniu Polską zgodnie z apetytem ościennych, aktualnie silniejszych metropolii.

Tymczasem broniący codziennie zła „gadzi język” wzywa do tolerancji i dialogu, wstrzemięźliwości w ferowaniu ocen, braku agresji oraz piętnuje „mowę nienawiści”. Programowanie niewolników odbywa się permanentnie, 24 godziny na dobę.

Czy dialog z wyznawcami zła i kłamstwa jest przysłowiowym dialogiem z diabłem? Jeżeli tak, to jest wyjątkowo nierozsądnym posunięciem, często uzasadnianym przez propagandowych stręczycieli jako wybór tzw. mniejszego zła (1989).

Zgoda na obecność „polskiej”, komunistycznej lewicy w polityce, która zrobiła sobie, przypomnijmy to, lifting za moskiewskie pieniądze, ta zgoda jest dodatkowo wzmocniona „polskim” okrągłym stołem, przy którym zasiadali przecież agenci NKWD oraz tajni i jawniwspółpracownicy sowieckiej ekspozytury. Jest to kolejne – mniejsze – uświadomione – „odczarowane” u niektórych, lecz nadal budzące lęk przed jego złamaniem, wciążdziałające w praktyce tabu – mit okrągłego stołu, mit polskiego, niepodległego wewnętrznie i zewnętrznie państwa, mit wolności, która codziennie okazuje się pozorną.

Drogi czytelniku!

Być może zbulwersuje cię zdanie, którym postanowiłem zakończyć mój tekst, ale taka jest moim zdaniem prawda: Jeżeli nic nie robisz, czyli w praktyce tolerujesz obecność lewicy w polityce – jesteś tzw. użytecznym i nie szkodzi, że „prawicowym” – idiotą.

PS  Myślę, że teza, iż lewica nie ma prawa wtrącać się do polityki, jest aktualnie kluczowa dla duchowej, politycznej i gospodarczej żywotności Polski.
Osobiście nie wyobrażam sobie, abym mógł udzielić jakiegokolwiek poparcia partii, ruchowi politycznemu, który nie powróci do korzeni i tradycji i nie zacznie uprawiać polityki, którą rozumiem jako realizacje powyższej tezy w rzeczywistej praktyce.
_______________________________________________________
Przypisy:
(1) Think tank (ang., dosłownie: zbiornik myśli). Ubijacze piany. W praktyce zajmują się moderacją i bezpośrednim udziałem w publicznej dyskusji. Utrzymują się często z drenażu publicznych środków. Powiązane w sieć m.in. z fundacjami typu „koń trojański” vide „Fundacja Batorego”. W przypadku Szkoły Frankfurckiej słowem bardziej adekwatnym niż „zbiornik” byłaby „kloaka”.
(2) Antonio Gramsci – nieznany ogółowi, lecz obok przedstawicieli Szkoły Frankfurckiej „ojciec” współczesnego komunizmu – twórca kulturowego marksizmu.
(3) Donald Tusk – jeden z elementów układanki marketingu politycznego, czyli „wybrany demokratycznie premier”.

 Źródło

20 komentarzy

avatar użytkownika Rebeliantka

1. Uwaga

Skopiowałam za zgodą autora.

Rebeliantka

avatar użytkownika guantanamera

2. Te rozważania

rzucają jakby nowe światło, albo inaczej - rzucają światło ze strony dotąd nieoświetlanej na sprawę niby zupełnie oczywistą, ale...
Wiele razy sama pisałam, że twierdzenie, że Kościół nie może mieszać się do polityki to brednia, że Kościół m u s i mieszać sie do polityki ze względu na wspólne dobro, ze względu na to, że mieszanie ma po prostu zapobiegać złu! Przecież wszyscy wielcy kapłani mieszali się do polityki. Ileż razy sama dawałam przykłady księdza Piotra Skargi księdza Ignacego Skorupki...

Ale tutaj został wydobyty aspekt dotąd aż tak ostro nie nazwany: mianowicie, że postulat niemieszania się Kościoła do polityki to po prostu realizacja projektu zła:
Zdaniem tych idących za złem to ono, zło ma prawo mieszać się do polityki, a dobro ma się trzymać od niej z daleka ...

A my żądajmy, by było dokładnie odwrotnie:
Z POLITYKI MA BYĆ USUNIĘTE ZŁO. POLITYKA JEST MIEJSCEM DLA DOBRA!

To powinno być nasze kategoryczne żądanie!

avatar użytkownika Rebeliantka

3. @guantanamera

Zgadzam się.

Kiedyś, w kontrpropozycji do lewackich wypowiedzi na Neonie, zamieściłam tam taki tekst, cytując ojca Bocheńskiego:

http://rebeliantka.neon24.pl/post/107325,katolicki-ksiadz-ma-obowiazek-w...

Rebeliantka

avatar użytkownika guantanamera

4. @Rebeliantka

Przeczytałam...
Ponadczasowe...

avatar użytkownika Rebeliantka

5. @guantanamera

O. Bocheński to jeden z naszych geniuszy, tytanów intelektu, niestety mało znanych polskiej młodzieży. Niestety, rzadko też cytowanych na blogach.

Rebeliantka

avatar użytkownika UPARTY

6. Kilka uwag

Po pierwsze, podziała na lewicę i prawicę jest znacznie starszy i co więcej to właśnie to co obecnie nazywamy lewica było pierwszym ruchem politycznym w naszej cywilizacji. Jej założycielem był Platon. Państwo Platona jest pierwszym projektem lewicy zakładającym, że cechy osobiste człowieka a nie skutki jego działań są głównym wyróżnikiem społecznym, który decyduje o wpływie na innych i o własnej pozycji społecznej i materialnej.
Pierwszym wielkim skutkiem stosowania tej ideologi było pojawienie Aleksandra Macedońskiego, który mówiąc współczesnym językiem " wziął za mordy" pierwszych lewicowców i działając pod kierunkiem Arystotelesa zbudował imperium. Ponieważ młodzieniec ten, niewątpliwie pełen uroku osobistego, nie żył długo więc i jego mentor ideologiczny poszedł w zapomnienie tak dokładne, że dopiero po 200 latach chyba pra-prawnuki jego uczniów, pod osłoną wojsk rzymskich, po zdobyciu Aten przez Rzymian, ujawniły jedyną kopię jego pism. W dość bogatej w sumie literaturze greckiej w okresie ok 200 lat nie pojawiło się nigdzie nawet imię Arystotelesa, nikt nawet nie dyskutował z jego poglądami. Został wymazany z pamięci ludzi!
Czyli mamy do czynienia z pierwszym, o ile nam wiadomo, zapisem cenzorskim i to jeszcze w dodatku niezwykle skutecznym.
Nawiasem mówiąc żadne dzieło Arystotelesa nie zostało nigdy przetłumaczone na Rosyjski i Arystoteles nie jest w Rosji w ogóle znany. Dla tego Rosjanie są inni, bo sensie logicznym, intelektualnym, zachodnie chrześcijaństwo to "Pismo Święte czytane oczyma Arystotelesa". Ponieważ w tej chwili w zasadzie innego chrześcijaństwa niż zachodnie praktycznie nie ma, stąd lewica tak usilnie dąży do jego zniszczenia. Nie przeszkadza im jednak to, że się modlimy do Boga a to jak myślimy, a to że myślimy kategoriami Arystotelesa! Buddyzm im nie przeszkadza, Islam w sumie też nie, a ci ludzie modlą się niejednokrotnie więcej od nas.
Po drugie. Wrogiem lewicy jest też Judaizm. Vide, Druga Księga Machabejska. W Judaizmie również o tym co jest dobre a co złe decydują materialne skutki danego działania a życie społeczne jest oparte o zasadę prostolinijności postępowania, o zakaz kłamstwa, czyli o coś bardzo podobnego do prawdy. Jednocześnie wszyscy ludzie są równi wobec Prawa ( w znaczeniu Biblijnym), czyli w sumie równi wobec siebie. Natomiast platonizm różnicuje ludzi na mądrych i głupich ale nie przez skutki ich działań a przez to, że inni ludzie tak mówią o danym człowieku. Jak to działało w praktyce - odsyłam do wspomnianej Księgi opisującej analogiczne sytuacje do tych, które dobrze pamiętam z PRL`u.
W Ewangelii św, Jana przytoczone jest zdanie Chrystusa: "O to prawdziwy Izraelita, w którym nie ma podstępu". A później jest powiedziane wyraźnie- "nie jesteście synami Abrahama, bo... (kłamiecie) ".
Czyli mamy taki o to ciąg obserwacji. Mamy formację ludzi, którzy nie tyle interesują się skutkami swoich działań, ile wywyższeniem się nad drugiego człowieka (Platon) w celu czerpania z tego korzyści materialnych i emocjonalnych, czerpania korzyści z manipulowania ("podstępów") drugim człowiekiem. Ta formacja zawsze kategoryzuje ludzi. Raz będzie to podział między filozofów i rzemieślników, innym razem między hellenistów i Izraelitów, jeszcze innym razem między klasę robotniczą i kapitalistów, między Aryjczyków i pozostałych, ale zasada jest taka sama.
Ci ludzie też są absolutnie nieskuteczni w życiu społecznym. Gdy oni dochodzą do władzy ustaje postęp technologiczny i ekonomiczny rozwija się natomiast nieokiełznany konsumpcjonizm i powstają wspaniałe jego pomniki.
I to są cechy tej formacji widoczne przynajmniej od 2 500 lat!
W opozycji do nich powstają różne ruchy społeczne próbujące ja zwalczyć, najczęściej o podłożu religijnym. Z resztą słowa Chrystusa o tym, że świat nas będzie nienawidzić odnoszą się do świata społecznego, do formacji społecznej obecnie zwanej lewicą!
CO do drugiej kwestii bliższej nam, czyli sytuacji w Polsce i oceny, że państwa Polskiego nie ma. Też tak sądzę, ale wbrew autorowi uważam to za rzecz pozytywną. Bo to państwo, które odziedziczyliśmy po PRL było i tak do zniszczenia. Można było samemu je zburzyć ale to jest sprzeczne z naszą wiarą. My mamy działać pozytywnie a nie niszczyć. Więc czekamy aż się czas dopełni i będziemy mogli przystąpić nie do odbudowy państwa a do jego budowy. My nie mamy nic do odbudowywania. I RP jest pomysłem całkowicie zamkniętym II RP miała tyle wad, że nie ma co do niej wracać a nie ma też co poprawiać, gdyż nie ma środowisk, które ją tworzyły. My jesteśmy zupełnie inni niż ludzie tworzący II RP. Tak więc zdobycie władzy w państwie całkiem roztrojonym wbrew pozorom jest dla nas lepsze niż w państwie jakoś tam funkcjonującym, bo zawsze byśmy chcieli zostawić to co działa, bo nie jesteśmy barbarzyńcami. Tylko, że to co miało by ewentualnie działać było by nośnikiem obcej nam formacji ideologicznej i było by źródłem naszej słabości, było by nieusuwalną przeszkodą w budowie naszego państwa.
Jednak jeśli chcemy zbudować sobie państwo to musimy mieć świadomość jakie są cechy naszych przeciwników, byśmy mogli się przed nimi bronić. a te cechy biorą się z Platona. Jak w czyichś poglądach dostrzegamy platonizm to znaczy, że mamy do czynienia z wrogiem.
Oczywiście naszym celem powinno być stworzenia sytemu, w którym lewica nie będzie mogła wtrącać się w sprawy państwowe i co więcej jest to pierwszy warunek. Dopiero po jego spełnieniu możemy się zastanawiać jak to państwo ma szczegółowo wyglądać.

uparty

avatar użytkownika TW Petrus13

7. czyli jak wykastrować człowieka płci obojga ;)

na ten temat można pisać tomy,które niczego nie zmienią.Misiu liczy się kasa!,gaje (a raczej szkoły,Sofoklesa też) wymarły,co zostało?. Talmud Bizantyjski i Lichwa!. Ta ostatnia cudowna "cichodajka" daje jak Bogini Wenera każdemu,skutki radosnej miłości - spłacane do końca życia!. To był,jest,i będzie cel nowoczesnej lewicy.Nie trudno odgadnąć kto ją stworzył (jak kibuce) ;)


 

avatar użytkownika UPARTY

8. @Petrus

Nieprawda! Zostało bardzo dużo. Przynajmniej w Polsce są społeczne fundamenty pod budowę nowego państwa. Jedyne co zostało do zrobienia, to pokazać je ludziom, najlepiej w opozycji do tego co robi lewica. My jesteśmy jednym z niewielu społeczeństw europejskich w których taka odbudowa jest możliwa, bo mamy inną strukturę autorytetów, ale to zupełnie inny i bardzo obszerny ( czyli jeszcze nie do końca przemyślany) temat.

uparty

avatar użytkownika TW Petrus13

9. Nieprawda! Zostało bardzo dużo.

no to zatańczymy Polkę! (nie obawiaj się jestem na luzie) chętnie poczytam.Tylko pamiętaj że gogle ćwiczyłem 20 parę lat temu ;)
baw się dobrze ;)
miłego dnia!


 

avatar użytkownika Rebeliantka

10. @All

Dziękuję Wszystkim za głosy w dyskusji, włączę się dopiero za kilka godzin, gdyz mam nieoczekiwane bardzo pilne sprawy do załatwienia.

Rebeliantka

avatar użytkownika TW Petrus13

11. Dziękuję Wszystkim za głosy

ja też :).W tym
Petrus, czw., 24/04/2014 - 07:54
pisałem wprost do Ciebie,wypociny współczesnych lewaków nie interesują mie.Co za różnica kto wymyślił,gilotynę czy prawo Oma.To właśnie jest Sofistyka Jakobinów,a później Bolszewików i dzisiejszej Prokuratury Generalnej!

http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/192711-niemiecki-oboz-koncentracyjny-w...

koniec bajki!


 

avatar użytkownika Rebeliantka

12. @uparty

Dziękuję za ten bardzo spójny, niezwykle interesujący komentarz.

Niektóre informacje i tezy są dla mnie nowe. Dziękuję.

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

13. @Petrus

Twoje wyjaśnienia też są spójne i wyraziste. Dziękuję za jednoznaczny komentarz.

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

14. @UPARTY

Czyli czekam na jego rozwinięcie ;)

Rebeliantka

avatar użytkownika Rebeliantka

15. @Petrus

Nie do końca zrozumiałam. Czy Ty mi stawiasz jakieś zadanie? Żeby się podjąć, musiałabym wiedzieć, czego dokładnie oczekujesz.

Rebeliantka

avatar użytkownika guantanamera

16. Trochę platonizmu... przeniesione z portalu Opoka

Słynne Dialogi, w których Platon pokazuje, w jaki sposób Sokrates (ok. 469-399 przed Chr.) prowadził dyskusje z sofistami i innymi filozofami, zmierzają do jednego podstawowego zagadnienia: wypowiedzi o sprawiedliwości, prawdzie, dobroci, pięknie i o innych zagadnieniach związanych z naszym zmiennym i widzialnym światem będą uzasadnione, jeżeli je można będzie „uogólnić”, a to wskazuje na istnienie wyższego świata odwiecznych i nie podlegających zmianie uniwersalnych idei.

Dusze nasze istniały wcześniej niż świat i cieszą się wiedzą wrodzoną, którą czerpią z uprzedniego oglądania idei. Klemens z Aleksandrii (ok. 150 — ok. 215) i Orygenes (ok. 185 — ok. 254) wiele zawdzięczają Platonowi, a Orygenes od niego zaczerpnął naukę o uprzednim istnieniu dusz ludzkich (zob. DH 403-404).

Początkowo na Ojców Kościoła wpływ wywierał „platonizm średni”, który kładł nacisk na absolutną transcendencję Boga. W pewnym sensie spory ariańskie oznaczały kryzys tej postaci platonizmu; całkowicie transcendentalny Bóg potrzebował pośrednika, czyli „demiurga”, aby stworzyć świat.

Neoplatonizm oddziaływał na św. Augustyna z Hippony (354-430), na jego następców, a także platoników z okresu Odrodzenia, takich jak Marsyliusz Ficino (1433-1499). W przeciwieństwie do Zachodu, gdzie ostatecznie większą lub mniejszą przewagę zdobył arystotelizm, na Wschodzie panował platonizm wśród humanistów takich jak Michał Psellus (ok. 1019-1078) i wśród teologów, którzy teorię przebóstwienia wyjaśniali platońskim pojęciem współudziału. Matthew Arnold (1822-1888) twierdził, że każdy człowiek się rodzi albo platonikiem, albo arystotelikiem.

Alfred North Whitehead (1861-1947) zaś przyznał pierwszeństwo mistrzowi Arystotelesa twierdząc, że wszystkie kierunki filozoficzne są tylko przypisami do Platona.

avatar użytkownika Rebeliantka

17. @guantanamera

Dzięki.

Rebeliantka

avatar użytkownika TW Petrus13

18. Nie do końca zrozumiałam. Czy Ty mi stawiasz jakieś zadanie?

nie żadnych zadań.W polityce mam coraz mniej do powiedzenia,raczej się powtarzam!.A to czasem brzmi jak kawał z brodą!.
pozdrawiam!


 

avatar użytkownika UPARTY

19. @quantanamera

Rzeczywiście platoński nurt myślenia był i jest obecny w Kościele. Problem z Platonem polega na zupełnie czymś innym. Otóż po to by cały system był spójny logicznie dość oryginalnie rozwiązał on problem powstania człowieka. Polegał on, zdaniem Platona ( vide Uczta) na tym, że człowiek wyewoluował z organizmu obojnakiego. Platon stwierdził, że początkowo nie było żadnej płci, że każdy osobnik był zarówno kobietą jak i mężczyzną, był podobny do kulki z jednej strony mającej organ kobiece a z drugiej męskie, nie miał też wykształconych żadnych narządów ruchu. Te kulki targane wiatrami czasem obijały się o siebie. Jak zetknęły się narządami takimi samymi, to nic z tego nie wynikało a jak przeciwnymi to dochodziło do rozmnożenia. Później, w toku ewolucji (!) nabrał znanego nam kształtu. Bez wprowadzenia "trzeciej płci" system platoński jest niespójny wewnętrznie. Ponieważ ten warunek początkowy jest niedorzecznością więc i wszystko inne też nią jest. Stąd też lewica tak usilnie poszukuje ogniw pośrednich, bo ewolucjonizm jest warunkiem spójności ich sposobu myślenia.
Co do zaś dialogów Sokratesa to problem polega na kierunku myślenia.
Otóż rzeczywiście on chce uogólniać to co widzi, ale w ten sposób nigdy nie zobaczy Boga, nigdy się na niego nie otworzy, bo Bóg jest większy od tego co można zobaczyć. Czyli to droga bez sensu.
Wspomniani Ojcowie Kościoła nigdy nie wprowadzili nic do kanonu wiary, co oczywiste ale i do kanonu katechezy- co może dziwić. Jak to uprzejmie napisał papież Benedykt XVI w Jezusie z Nazaretu między innymi o wspomnianych filozofach i teologach, kolejne doktryny teologiczne powstają na gruzach poprzednich, bo mówiąc w skrócie, wszystkie do tej pory rozsypały się w pył.
Żeby zobaczyć do czego ten sposób myślenia prowadzi najlepiej jest przeanalizować oczekiwany kształt "człowieka radzieckiego". On ma być człowiekiem najpierw zastanawiającym się nad możliwościami przeżycia przez siebie następnego dnia, a dalej ma uogólniać, aż w swym rozumowaniu dojdzie do możliwości przeżycia jako społeczeństwo. Oczywiście każdy uogólnia do granic swoich możliwości poznawczych a te są uwarunkowane nie tyle intelektem co przede wszystkim pozycją zajmowaną w społeczeństwie i wynikającą z niej szerokością spojrzenia, horyzontem dostępnym z danej wysokości.
W konsekwencji tak uogólnianych pojęć człowiek ma nie tyle podlegać niezależnym od niego zasadom moralnym czy logicznym a musi zgodzić się na podległość zwierzchnikowi, bo ten lepiej widzi! Jest absolutnie sprzeczne z doktryną katolicką i całym Objawieniem.
Problem z Platonem polega również na tym, że dorobek platoników jest ogromny, ale bzdura przez swój ogrom nie staje czymś innym.
Oprócz Platona przez dość długi czas ludzie chcieli wprowadzić do naszej myśli dzieła Seneki. Były nawet pomysły, by uznać go za honorowego chrześcijanina. On też uważał, ze jest jeden Bóg, ale twierdził, że jest on sumą wszystkich wyobrażeń o Bogu lub bóstwach, które mają ludzie. Czyli Bóg jest sumą ludzi! Jak się czyta Senekę, to jest on jeszcze bardziej łagodny i miły niż Sokrates, ale nie zmienia to faktu, że jest on moim zdaniem apostołem diabła. Chrystus na pustyni był kuszony mega gigantyczną łapówką i to Senka ją dostał.
Tak więc ostrożnie z uznaiem wszystkiego co fajne za dobre.

uparty

avatar użytkownika Rebeliantka

20. @Petrus

Dzięki. Wzajemnie pozdrawiam.

Rebeliantka