Stalowy elektorat Platformy.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

 

 

Wszyscy obecni na tym portalu – czy to obecni z potrzeby serca, czy z jakiejkolwiek innej, czy nawet ze służbowego obowiązku wiedzą, że istnieje coś takiego , jak „żelazny elektorat PiSu”.
I on, ten żelazny elektorat trwał, trwa i trwać będzie przy sztandarze bez względu na wszystko, jak ta grupa z rysunku Grottgera, oddając swe głosy na PIS zawsze i wszędzie.

Elektorat to liczny, z nieuchronną jednak tendencją malejącą, bo demografia jest nieubłagana i pokolenie urodzone przed wojną, które 8 lat temu, a więc podczas wygranych przez Lecha Kaczyńskiego wyborów prezydenckich  było wcale liczne, w przyspieszonym tempie odchodzi na wieczną wartę.

Pokolenie młodzieży sierpnia 80, przerzedzone emigracjami, przedwczesnymi zawałami, zdehumanizowane epidemicznym bezrobociem, wpędzone w depresje i nowotwory też usuwa się w cień, a młodzież dzisiejsza – no cóż:

mrówcza praca tysięcy urzędników systemu deedukacji III RP (promuję to określenie swojego autorstwa) zrobiła i nadal robi swoje i ma na koncie wypuszczenie (także do urn wyborczych) milionów osobników, przy których dawny półgłówek jest erudytą.

Niewielu jednak wie, że istnieje też fenomen, który ja nazywam stalowym elektoratem Platformy, który to elektorat (wyprzedzam nieco bieg wywodu) jest od żelaznego elektoratu PiSu z oczywistych względów silniejszy (jak  stal jest mocniejsza od żelaza) i co więcej – wykazuje stałą tendencję wzrostową.

Gdzie ich znaleźć?

A choćby i tutaj:

W galerii poniżej* mogą sobie obejrzeć Państwo zdjęcia nowych i doskonale skomunikowanych z centrum Warszawy (metro!)  budynków z tzw. ceglanego Ursynowa, na których w dniu 1 sierpnia mieszkańcy nie wywiesili ani jednej flagi.

Gdyby ktoś chciał użyć argumentu, że mieszkańcami są zapewne tzw. słoiki, czyli przybysze z prowincji, dla których Powstanie Warszawskie nie jest tym, czym dla rodowitych warszawiaków, uprzedzam, że dysponuję całą gamą zdjęć tych samych budynków sfotografowanych w dniach 11 listopada czy 3 maja z tym samym rezultatem: ZERO białoczerwonych flag.

I dodam  jeszcze, że w czasie ubiegłorocznych mistrzostw Europy w piłce kopanej, budynki te tonęły w białoczerwonych szalikach, transparentach i flagach piwa marki Tyskie.
 
Ci ludzie rano w metrze wyciągają Gazetę Wyborczą, Newsweeka czy Politykę i jadą do tych swoich stacji w centrum, skąd udają się do prokuratur, sądów, urzędów centralnych i samorządowych, uczelni, redakcji, szkół, komend milicji (nie poprawiać – policja, to była przed wojną), składających się z prawie samych oficerów jednostek wojskowych (prawie, bo szoferaki są niższe rangą).

Ich cechą charakterystyczną jest to, że będą bronić Platformy do upadłego, z determinacją niemniejszą, niż ta z rysunku Grottgera.
Ewidentnym wyrazem tej determinacji są choćby wyniki wyborów, podczas których Platforma zgarnia na tym ceglanym Ursynowie do 80% głosów.

Są odporni na wszelkie dowody łajdactw rządzących i co więcej – są gotowi na wszystko, z najgorszym draństwem włącznie, bo oni nie są żałosnymi idealistami, ale realistami na miarę tych, co po wojnie akowcom łamali kości, budując na tych pogruchotanych gnatach  podwaliny pod swój materialny (a tylko taki się dla nich liczy ) byt.
 
Tak, to III pokolenie UB, jadące na swoją codzienną wojnę z III pokoleniem AK (tak swoją drogą, to symptomatyczne, jak ludzie zwyczajni - bo Tata Radwański jest człowiekiem zwyczajnym, choć niezwykłym -  potrafią jednym krótkim zdaniem opisać rzeczywistość, której opisanie w wykonaniu polityków i naukowców jest jakimś karkołomnym językowym łamańcem).

Oni tej pisowskiej, pierwszosierpniowej, jedenastolistopadowej, trzeciomajowej Polski nawet nie mają w dupie – oni tę pisowską Polskę równo pie…lą.

Oni wiedzą, że co miesiąc od tej swojej III RP dostaną przelew na konto na  najmarniej pięć, a częściej osiem, dziesięć i więcej tysięcy złotych netto bez względu na to, co spie…lą, czego nie załatwią, a co oleją, byleby dawali rękojmię wierności matuszce-partii.
 
I mają zagwarantowane, że im ta III RP nagoni kasę z grantów na kolejny portal dla hodowców chomików albo chodowców homików – jeden ch… , albo zasili ich fundację budowy demokratycznego społeczeństwa bezpłciowego i nikt im nawet nie sprawdzi, czy ten portal odwiedził jeden frajer czy dwóch, i czy fundacja przepala całość kasy czy tylko połowę.
I wiedzą, że tak będzie zawsze, pod warunkiem, że nie pozwolą motłochowi czy motłohowi – nie ważne, jeden ch… jeszcze raz wybrać tych pisdzielców.

Oni rozumieją, że to dla nich są te wydłużone urlopy macierzyńskie i tacierzyńskie , bo pisówki nawet tych urlopów nie powąchają, jako że zatrudnione są na umowach śmieciowych albo i na czarno, a najczęściej nie mają roboty – i dobrze im  tak!

I oni mają świadomość, że jak tylko im fart dopisze, to awansują do kasty wyższej, jak ten kolo co się na zegarki wymienia i wtedy to już nie metrem, ale służbową limuzyną i nie po 10 kafli, a po nieporównanie wyższą kasę jeździć będą.

I takich ceglanych Ursynowów jest w Polsce, jak długa i szeroka dużo i coraz więcej:

i w wielkich miastach i w tych miastach średnich, dawnych stolicach byłych, małych województw.

I w miasteczkach, i nawet na wsiach, gdzie będące na utrzymaniu miejskiej biedoty, która płaci za nich ubezpieczenie NFZ, emerytalne, podatek dochodowy, a dostające 30, 50, 100 tys. zł rocznie nieopodatkowanej dotacji z Unii wiejskie lemingi w wersji zielonej zarykują się ze śmiechu na Prezesową deklarację nietknięcia w razie wygrania przez PiS wyborów  KRUSU (cytat: likwidacja KRUS? czy chcemy głodu na wsi?).

I kiedy profesor Zybertowicz radzi na pisowskich imprach, żeby się do lemingów uśmiechać, a wpatrzona weń z baranim uwielbieniem widownia  pobekuje z ukontentowaniem, to nie jest jeszcze jeden profesor, który opowiada dyrdymały niewymagającej (eufemizm) publiczności:
to jest ktoś, kto  jest pisowskim specem od socjologii, z przełożeniem na partyjne wytyczne komunikacyjne.

Ja nie mam nic przeciw temu, żeby się do lemingów uśmiechać: toż Anglicy mają doskonałe (jak to Anglicy)  powiedzenie uprzejmość aż po ostatni stopień szafotu.

Ale w ramach eksperymentu naukowego proponuję, żeby zamiast stuknąć się w głowę pojechał profesor 11 listopada na ten ceglany Ursynów i zobaczył na własne oczy to, co się w jego profesorskiej łepetynie nie mieści.

I jedna prośba – żeby broń Boże nie jechał do wybudowanego przez Prokom Miasteczka Wianów, bo tam, choć metra nie ma, to PO zbiera i ponad 85% w wyborach.

I jeszcze profesorowi kopara opadnie tak, że tarcza wiertnicza o nazwie Krystyna przedzierająca się pod Wisłą w nadziei wydrążenia tunelu II linii metra, to jest przy niej o, taka tycia.

Kiedy tak popatrzycie Państwo na te aż 35% PiSu w sondażach i tylko 24% Platformy pomyślcie sobie o różnicy pomiędzy żelazem a stalą.

O tym, że ich 24% ma nieporównanie większą siłę, niżby wynikało z arytmetyki :

bo to oni w komisjach  głosy liczą, oni wydają wyroki w sprawach o to, czy powiedzenie prawdy o szwindlach rządzących jest tylko wykroczeniem czy już przestępstwem, bo czymś być musi, to oni umarzają albo nie umarzają, oni decydują, czy dubeltowo zebrana liczba podpisów pod wnioskiem o referendum jest wystarczająca, czy potrzeba liczby potrójnej, poczwórnej albo nieskończonej, bo gówno wam do tego, jakiej potrzeba, żeby było dosyć.

I zastanówcie się, kiedy znów wam ktoś, jak wspomniany profesor Zybertowicz zaproponuje coś w rodzaju drugiej grubej kreski dla tych, co mniej nakradli (cytat: bo to i tak jest nie do odzyskania), czy rezygnacji z opcji zerowych w tych wszystkich newralgicznych dla normalnego funkcjonowania państwa obszarach, czy aby tu znów i po raz nie wiem który nie śmierdzi okrągłostołowym dilem. 

 

* galeria zdjęć http://naszeblogi.pl/40231-1-sierpnia-2013-ursynow

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Stalowy aktyw partyjny - elektorat PO

"Newsweek Polska".

Tygodnik dotarł do nagrania ze spotkania
Donalda Tuska z działaczami Platformy. Spotkanie miało związek z
wyborami szefa PO. Odbyło się 2 sierpnia w ogrodzie hotelu Belweder,
niedaleko kancelarii premiera. Na spotkaniu byli przedstawiciele trzech
regionów: kujawsko-pomorskiego, dolnośląskiego i opolskiego. - Przebieg
rozmowy zarejestrował jeden z gości premiera -
http://polska.newsweek.pl/w-najnowszym--newsweeku---tusk--pisior-w-msw-n...

Premier: Nie mam pojęcia, kim on jest. Ale długo dyrektorem nie będzie

- Nie mam pojęcia, kim jest pan Paweł Majcher, chociaż nazwisko dość znaczące. Semantycznie nawet bardzo - zażartował, nawiązując do tego, że słowo "majcher" pochodzi z gwary złodziejskiej i oznacza długi nóż używany w bójkach. Z relacji tygodnika wynika, że Tusk po chwili spoważniał. - Dzisiaj jeszcze spytam pana ministra Sienkiewicza, kto zacz. Nie usłyszałem tutaj szmerów sprzeciwu, więc rozumiem, że to solidarny pogląd Dolnego Śląska. Zupełnie obcy człowiek, tak?
- To pisior! Pisior! - odpowiedzieli mu chóralnie działacze.

- Pisior, tak? Na mój nos on nie będzie długo dyrektorem gabinetu. Na pewno będę musiał usłyszeć bardzo szczegółowe wyjaśnienie i trudno mi sobie wyobrazić, żeby ono było przekonujące.

Reakcja była szybka: - Przewodniczący Schetyna przekazał mi, że temat Pawła Majchra został podjęty przez pana Grasia, który już zasięgał w tej sprawie dalszych opinii. Mam być informowany o dalszym biegu wypadków - mówi "Newsweekowi" Koczan.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

2. @maryla

:-)))

http://blogmedia24.pl/node/64411

Ewaryst Fedorowicz