Zofia Kossak -Szczucka-Szatkowska, jedna z najwybitniejszych Polek XX wieku
Sto dwadzieścia cztery lata temu , w dniu 10 sierpnia 1889 roku przyszła na Świat w Kośminie, na Lubelszczyźnie, jedna z najwybitniejszych kobiet ostatnich wieków.
Pani Zofia de domo Kossak, p.v Szczucka, s.v Zygmuntowa Kossak Szczucka Szatkowska.
http://bioggraff.blogspot.com/2013/02/z-wizyta-u-zofii-kossak-szatkowskiej-w.html
Międzywojnie.Zofia z ojcem (zm. w 1935)i drugim mężem w Górkach.
Gośćmi w tym czasie bywali:Parandowski,Dąbrowska,Wańkowicz,Witkacy,Sztaudynger.
Bywał też,totunfacki Pani Zofii,-Gustaw Morcinek z pobliskiego Skoczowa,o czym chętnie na ucho ,powtarzają górale.
Pani Zofaia Kossak Szczucka-Szatkowska, w czasie wojny, rzuca pisarstwo, zajmuje się sprawami społecznymi.Staje na czele Frontu Odrodzenia Polski, tajnej organizacji katolickiej. kierowała Wydziałem Ochrony Człowieka w Społecznej Organizacji Samoobrony, przewodniczyła Unii Kobiet oraz redagowała pismo FOP-u Front Odrodzenia Polski “Prawda”.
Widząc tragiczną sytuacje ludności żydowskiej tworzy wraz z Wandą Krahelską-Filipowicz, Komitet Pomocy Społecznej dla Ludności Żydowskiej, pod konspiracyjną nazwą Konrada Żegoty; niedoszłego bohatera Adama Mickiewicza. Kierowała nią chrześcijańska miłość bliźniego. Z narażeniem własnego zycia ratowała życie Żydom. Redaguje pismo "Polska Żyje", które jest organem Komendy Obrońców Polski
Zofia,skautka,po wędrówkach,z drugim mężem ,Zygmuntem Szatkowskim ,osiedliła się ponownie w Górkach Wielkich w Beskidach.Córka pozostała w Anglii.Zamieszkali w domu ogrodnika.Ona zmarła 9.04. 1968,on kilka lat po niej.Obecnie muzeum.
http://bioggraff.blogspot.com/2014/05/majowka-w-dworze-kossakow.html
Anna Szatkowska, córka Zofii z Kossaków Szczuckiej, urodziła się w 1928 roku, jest młodszą przedstawicielką tzw. pokolenia Kolumbów. Dzieciństwo spędziła na Śląsku Cieszyńskim, a wojnę przeważnie w Warszawie i w Gimnazjum Sióstr Niepokalanek w Szymanowie, ale też w wielu miejscach w całej Polsce – jej słynna matka była bardzo zaangażowana w konspirację i pomoc Żydom, dlatego często musiały się ukrywać. Gdy wybuchło Powstanie Warszawskie, Anna miała 16 lat i dzielnie służyła jako sanitariuszka. Po upadku powstania i zakończeniu wojny została wraz z matką wręcz zmuszona do emigracji – przez Szwecję i Anglię trafiła w końcu do Szwajcarii, gdzie założyła rodzinę. / autorka Syrenina, dziękuję Pani /
Anna Szatkowska:
W drugiej połowie czerwca Zofia Kossak otrzymuje list z Warszawy zaadresowany na jej prawdziwe nazwisko, choċ do tej pory stale używała innego. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wzywa do stolicy na rozmowę. Przebieg tej osobliwej wizyty tak relacjonuje córka pisarki: „Minister Jakub Berman przyjął Mamę uprzejmie, ale dośċ chłodno: – Proszę pani, jestem bardzo zajęty, nie mam dużo czasu, ale wezwałem panią, by spłaciċ dług. W czasie okupacji uratowała pani wiele dzieci żydowskich, więc jeżeli pani sobie życzy, mogę pani załatwiċ wyjazd za granicę. Mama oczekiwała wszystkiego, co najgorsze, ale nie takiej propozycji. Milczy zdumiona, myśli mącą się jej w głowie. Minister nalega: – Jak to? Pani się waha?… Jest to najlepsze, co mogę dla pani zrobiċ… A ja radzę pani wyjechaċ!… Ton tego ostatniego zdania był znaczący i nie pozostawiał wątpliwości co do losu czekającego Mamę, jeśli zostanie w Polsce. Konsternacja i rozterka – co odpowiedzieċ?… – Proszę pani, ja nie mam czasu na rozmowy. Jaka jest pani decyzja? – Chyba… przyjmuję propozycję… ale mam tu córkę… – To córka pojedzie z panią… A więc jak?… Czy uważa pani, że spłaciłem dług? – Tak… tak… dziękuję. Minister nagryzmolił coś pośpiesznie na karteczce: – Proszę pójśċ do mojej sekretarki, ona się wszystkim zajmie. Do widzenia pani… Jesteśmy zdruzgotane, i płaczemy. Jak to? Wyjechaċ? Teraz, gdy tyle pracy stoi przed nami? Porzuciċ przyjaciół i uciekaċ za granicę?… Wcale nie jesteśmy zdecydowane skorzystaċ z tej oferty; zaczekajmy, zostawmy sobie czas do namysłu. Pocieszamy się, jak możemy. Wiadomośċ wzbudza zdumienie i konsternację wśród krewnych i przyjaciół. Dziwna wydaje się ta niespodziewana wspaniałomyślnośċ ministra, wszechmocnej osobistości rządu komunistycznego, nieubłaganej i znienawidzonej, odpowiedzialnej za system policyjny, wprowadzony przez nowy reżim. Cała sprawa wydaje się podejrzana i tajemnicza… Dziś sądzimy, że minister uległ prośbom lub namowom swego brata, Adolfa Bermana, który uszedł z getta w 1942 r. i współpracował potem z Mamą w ramach «Żegoty». Widział jej zaangażowanie w ratowaniu Żydów i ogromne ryzyko, na jakie często się narażała. Gdy wojna się skończyła, Adolf Berman na pewno wiedział, że Mama figurowała na «czarnej liście» rządu komunistycznego, który łatwo znalazłby sposób pozbycia się jej na zawsze. Ułatwiając opuszczenie kraju, mógł jej uratowaċ życie…”.
Życzliwi radzą, by wyjeżdżaċ. Czyni to również prymas kard. August Hlond. Prof. Stanisław Kot, polityk Rządu Emigracyjnego, przebywający akurat w Warszawie, zaprasza do Londynu. Oznajmia przy tym, że polski Żyd, Marian Kister, właściciel firmy Roy (Rój) w USA, wydał właśnie w nakładzie blisko pięciuset tysięcy i w angielskim tłumaczeniu „Bez oręża”, które uznano za książkę roku. Proponuje przyjazd do Stanów i wygłoszenie serii odczytów. Jako zadatek na podróż przekazał platynowy pierścionek z brylantem. Nie bierze pod uwagę, że nie istnieją jeszcze żadne możliwości transportu cywilnego, aby wyjechaċ z Polski, i to w dodatku na drugą półkulę. Pierścionek przyda się na zakup biletów w nieznane, do czego zmusza wielką pisarkę nowa władza.
Koniecznośċ pożegnania kraju Zofia i Anna przyjmują jako wygnanie. W połowie lipca opuszczają Częstochowę, zabierając ze sobą obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który powierzą przyjaciołom w Warszawie. Anna szlocha tak rozpaczliwie, że ludzie odwracają się na ulicy. Płacze też głośno w pociągu, na próżno pocieszana przez pasażerów. Jej ubogi ubiór stanowi prosta sukienka i ludowa zapaska, kupiona od wiejskiej kobiety na targu, która zdjęła ją z siebie. Bagaż – to ręcznie uszyty plecak z mocnego czarnego materiału – w nim przybory toaletowe, fotografie ruin Warszawy i około trzystu listów do oddania w Czerwonym Krzyżu od osób poszukujących swych bliskich. Odlot do Sztokholmu następuje 15 sierpnia 1945 r. o godz. 14 pierwszym rejsowym śmigłowcem linii szwedzkich startującym z Warszawy. Stamtąd byċ może do Londynu. „Najsmutniejszy dzień w moim życiu – zanotowała Anna. – Nawet szare niebo płacze ciepłym, letnim deszczykiem. Ja szlocham, a Mama z trudem powstrzymuje łzy. Jak mam zerwaċ z MOIM światem, ze wszystkim, do czego jestem przywiązana… Kamińscy i Genia odprowadzają nas do samego samolotu. Stojąca obok swego męża «ciotka rzeźbiarka», płacząc – szerokim, dostojnym gestem kreśli ku nam, w powietrzu wielki znak krzyża…
Z około 100 tys. więźniów, którzy przechodzą przez Pawiak w latach 1939-44, aż 37 tys. ginie w masowych egzekucjach, zostaje zakatowanych w siedzibie Sichercheitspolizei na Szucha bądź umiera w więziennym szpitalu. Giną pozbawieni posługi kapłana i sakramentów. Grupa działaczy Frontu Odrodzenia Polski, organizacji założonej w początkach 1941 roku w celu pogłębienia i odrodzenia polskiego katolicyzmu, postanawia przyjść im z duchową pomocą. Wyprowadzani na śmierć rodacy będą otrzymywać Komunię Świętą.
Inicjatorką i współorganizatorką tej akcji jest znana przedwojenna pisarka Zofia Kossak-Szczucka, od początku okupacji zaangażowana w konspirację, autorka broszur o okrucieństwach niemieckich w Oświęcimiu i o zbrodniach popełnianych na Polakach i na Żydach, założycielka Rady Pomocy Żydom „Żegota”. Wybitną rolę odegrał w tej sprawie ks. Edmund Krauze (1908-43), również członek FOP, misjonarz i proboszcz parafii Świętego Krzyża. Ten wybitny kapłan, głęboko zaangażowany w budowę moralnego oporu Polaków, uzyskuje bezprecedensową wówczas zgodę władz kościelnych i Watykanu na to, by świeccy przenosili konsekrowane Hostie. Była to sytuacja wówczas jeszcze nie do pomyślenia.
Zofia Kossak zleca znajomemu jubilerowi, również zaprzysiężonemu w konspiracji, wykonanie puderniczki z podwójnym dnem i takiegoż medalionu. I tak oto raz w tygodniu dwie osoby zjawiają się o godzinie szóstej rano w kościele Świętego Krzyża, gdzie w bocznej kaplicy Matki Bożej Częstochowskiej oczekuje już ks. Edmund Krauze. Są poniekąd pionierami posługi nadzwyczajnego szafarza Komunii Świętej. Ksiądz Krauze wręcza im puderniczkę i medalion, do których wkłada kilka Hostii.
Ksiądz Krauze jest też tym kapłanem, który duchowo przygotowuje Jana Karskiego, aktywnego członka Sodalicji Mariańskiej, do czekającej go misji do Londynu z raportem Polskiego Państwa Podziemnego, w tym o sytuacji Żydów. Przed wyjazdem, podczas specjalnego nabożeństwa, Karski otrzymuje szkaplerz z ukrytą Hostią.
Nadzwyczajnymi szafarzami Komunii Świętej dla więźniów stają się również polscy funkcjonariusze Straży Więziennej. Na Pawiaku pracuje Ludwika Uzar-Krysiakowa, ps. „Myszka”. Jest jedną z 46 strażniczek w Warszawie współpracujących z Państwem Podziemnym (trzy za pomoc osadzonym kobietom zostaną rozstrzelane, a 17 wywiezionych do obozów koncentracyjnych). „Myszka” pochodzi z okolic Mielca w diecezji tarnowskiej, gdzie ukończyła Seminarium Nauczycielskie, będąc jednocześnie członkinią Sodalicji Mariańskiej i Związku Harcerstwa Polskiego. Grypsy przenosi w… zapiekanych codziennie przez matkę pierożkach i ciastkach. Kiedy przychodzi do pracy, jej torba jest kontrolowana, ale pierożki nigdy nie wzbudzają podejrzenia. Wracając z pracy, ta drobna, młoda kobieta przemyca informacje dla władz konspiracji. Z pytań zadawanych w czasie morderczych przesłuchań można bowiem wywnioskować, co Niemcy już wiedzą, przygotować się, ostrzec kogo trzeba, oczyścić spalone mieszkanie, zabezpieczyć tajną drukarnię, jednym słowem chronić funkcjonowanie Państwa Podziemnego. Z Ludwiką Uzar-Krysiakową częsty kontakt ma córka Zofii Kossak, Anna Szatkowska, która w swej książce „Był dom…” wspomina: „Bardzo lubiłam chodzić do »Myszki«. Ceniłam jej pogodny spokój, bez żadnej nerwowości, jej przyjazny uśmiech oraz miłą, ciepłą gościnność jej matki”.
Córka Zofii Kossak nieraz w zastępstwie matki wyrusza do kościoła Świętego Krzyża, skąd odbiera „puszkę” z konsekrowanymi Hostiami. Za pośrednictwem trzech różnych osób „puszka” dociera do „Myszki”, która swobodnie przenosi ją w torebce jako własną puderniczkę. Następnie małe części Hostii rozdaje tym kobietom, które mają być rozstrzelane w najbliższych dniach.
Ksiądz Krauze zmarł przedwcześnie w wyniku nieleczonej choroby nerek 17 kwietnia 1943 roku, jest pochowany w grobie Zgromadzenia Księży Misjonarzy na Starych Powązkach w Warszawie, kw. 18.5.
Bohaterska strażniczka w stopniu podporucznika AK będzie jeszcze walczyć w powstaniu warszawskim w zgrupowaniu Waligóra. Zginie 20 września na placu Kazimierza, podobnie jak jej matka. Po wojnie Zofia Kossak-Szczucka, inicjatorka niesienia duchowej pomocy katowanym i mordowanym Polakom, złoży puderniczkę i medalion jako wotum na Jasnej Górze, gdzie do dziś są one przechowywane i wystawiane w klasztornym skarbcu.
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
38 komentarzy
1. Szanowny Panie Michale,
Cześć i chwała Jednej z Największych Polskich Pisarek, a mojej ulubionej.
W styczniu 2007 r. w żydowskim miesięczniku „Midrasz” ukazał się pełen antypolskich i antykatolickich fobii artykuł dr Aliny Całej pt. „Sprawiedliwi wśród Narodów Świata. Trudne ratowanie i gorycz”. Autorka, od wielu lat pracująca w Żydowskim Instytucie Historycznym, oskarżyła o „rasizm” słynną pisarkę katolicką Zofię Kossak-Szczucką - pisarkę, która odegrała w czasie wojny ogromną rolę w ratowaniu Żydów, niejednokrotnie ryzykując przy tym własne życie, i pośmiertnie została uhonorowana w Izraelu medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
Dr A. Cała, fałszując prawdę o roli polskich „Sprawiedliwych” ratujących Żydów, wspomina Zofię Kossak, ale w skrajnie pejoratywnym kontekście. Pisze o niej w jednym zdaniu stwierdzającym, że przed wojną w sprawie żydowskiej „głos zabierały wyłącznie świeckie działaczki katolickie, jak Zofia Kossak-Szczucka, która dała wówczas wyraz swoim rasistowskim poglądom”. A potem w całym artykule nie znajdujemy ani jednego zdania o roli Zofii Kossak-Szczuckiej w czasie wojny. Atakując Z. Kossak-Szczucką jako rzekomą rasistkę przed wojną, bez próby udokumentowania tego faktu, Alina Cała równocześnie zupełnie przemilcza sprawę ogromnej roli odegranej przez Kossak-Szczucką w czasie wojny, to, że ryzykowała życie jako katoliczka, pomagając swym żydowskim bliźnim, mimo że miała bardzo krytyczną opinię o stosunku Żydów do Polaków.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
2. Szanowny Panie Michale :)
czekając na pański esej o Zofii Kossak-Szczuckiej,wybrałam sie na strych i przyniosłam rocznik 1938 Przewodnika Katolickiego
z dzieciństwa pamiętałam,,że własnie w nim pierwszy raz spotkałam ukochaną Pisarkę,jedną z Kossaków
Kult do tej Rodziny w naszym Domu był wielki...tatko uwielbiał malować kopie kossakowskich koni,przy tym opowiadał mi o Nich...
Ale wracając do powieści Pan Zofii w Tygodniku Katolickim,to jest TO
"Popielnice " w odcinkach...
Pierwsze zdanie z tej powieści ..to
" O zachodzie słońca"
Sześcioletni Kurek ,drugi z kolei syn Strąża,za młody był jeszcze na pastucha,dość jednak duży,by wykonać jakąś odpowiedzialną robotę "
Przewodnik Katolicki
13 luty 1938 str 105
ukłony Panie Michale i serdeczne podziękowania za przywrócenie życiorysu i osiągnięć tej bohaterskiej KOBIETY...
,której do stóp nie dorastał niejaki Bartoszewski,nik profesor
Budrysowo z podziękowaniami...:)
gość z drogi
3. Szanowny Panie Michale
Wieczna cześć i chwała dla wielkiej Patriotki polskiej !
"Polskie Termopile" Bitwa pod Zadwórzem - 17 sierpnia 1920 r.
Finał boju pod Zadwórzem opisany przez Zofię Kossak - Szczucką.
"Nie poddawać się! - krzyczy sierżant Dyrkacz - Żeby was potem w niewoli prali po pyskach? Nie poddawać się!
Nie poddawać się! - wtórują inni. Nie ma już ani jednego oficera. Polegli wszyscy. Nie więcej jak pięćdziesięciu żołnierzy i dwóch podoficerów stoi jeszcze kupiąc się w gromadę. Ścisnęli plecami, nastawili groźne bagnety. Nie mają już ani jednego naboju. Z wyciem tryumfu wdziera się ze wszystkich stron nieprzyjaciel. Rozwścieczone, dzikie twarze. Prą jeden przez drugiego, by dostać nareście śmiałków, co zatrzymali ich tyle godzin.Topniejąca garstka stojących, pokryło ją zewsząd mrowie. (...) Przez mgłę Leszek dostrzega, jak nad zrąbany stos trupów wstaje wysoki, barczysty Jasiek Bałyga. Z rozciętej głowy krew tryska, zalewa czoło i policzki. Z czerwoną twarzą, straszny jak upiór, krzyczy wprost w oczy opadającym go zewsząd kozakom, krzyczy śmiertelnie zachrypniętym głosem:
- NIECH ŻYJE POLSKA! NIECH ŻYJE LWÓW!"
Batalion lwowskich ochotników kpt. Bolesława Zajączkowskiego stoczył w tym miejscu trwającą 11 godzin bitwę z ... Konną Armią Siemiona Budionnego. Dysproporcja sił była zaiste godna Termopil.
W początkowej fazie starcia Polacy zdobyli stację kolejową, przy której odparli 6 zmasowanych ataków sowieckiej kawalerii
. Walka była niewiarygodnie wręcz zacięta. Mimo ciężkich strat Polacy wytrzymali do wieczora w ciężkim ogniu sowieckiej artylerii.
Ostatnich 30-żołnierzy próbowało się przebić do pobliskiego lasu. Otoczeni koło budki dróżnika bagnetami kolbami walczyli do końca. Sowieci, rozwścieczeni oporem Orląt, rąbali ich szablami, rannych dobijali kolbami. Zginęło 318 Polaków. Kapitan Zajączkowski nie chcąc iść do niewoli odebrał sobie życie. Jeszcze tego samego dnia Budionny zrezygnował z marszu na Lwów i ruszył w rejon Wieprza i Warszawy.
Finał boju pod Zadwórzem według Zofii Kossak - Szczuckiej.
"Nie poddawać się! - krzyczy sierżant Dyrkacz - Żeby was potem w niewoli prali po pyskach? Nie poddawać się!
Nie poddawać się! - wtórują inni. Nie ma już ani jednego oficera. Polegli wszyscy. Nie więcej jak pięćdziesięciu żołnierzy i dwóch podoficerów stoi jeszcze kupiąc się w gromadę. Ścisnęli plecami, nastawili groźne bagnety. Nie mają już ani jednego naboju. Z wyciem tryumfu wdziera się ze wszystkich stron nieprzyjaciel. Rozwścieczone, dzikie twarze. Prą jeden przez drugiego, by dostać nareście śmiałków, co zatrzymali ich tyle godzin.Topniejąca garstka stojących, pokryło ją zewsząd mrowie. (...) Przez mgłę Leszek dostrzega, jak nad zrąbany stos trupów wstaje wysoki, barczysty Jasiek Bałyga. Z rozciętej głowy krew tryska, zalewa czoło i policzki. Z czerwoną twarzą, straszny jak upiór, krzyczy wprost w oczy opadającym go zewsząd kozakom, krzyczy śmiertelnie zachrypniętym głosem:
- NIECH ŻYJE POLSKA! NIECH ŻYJE LWÓW!"." height="260" width="363">
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Zofia Kossak one of the most
Zofia Kossak one of the most prominent Polish writers of the 20th century. Jedna z najwybitniejszych pisarek XX wieku. (1889-1968)
https://www.facebook.com/KossakZofia/info
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. ANGELS IN THE DUST –
http://archive.org/stream/angelsinthedusta009595mbp#page/n9/mode/2up
do have first US edition "Angels in the Dust" a novel of the first
Crusade from Roy Publishers 1947 New York in mint condition!
m Pawłem II, 5/02
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Szanowny Panie Michale
i najważniejsze, tak ważne dzisiaj, kiedy młodych nikt nie uczy.
Dekalog Polaka - Zofia Kossak
...Jam jest Polska, Ojczyzna twoja, ziemia Ojców, z której wzrosłeś.
Wszystko, czymś jest, po Bogu mnie zawdzięczasz.
1. Nie będziesz miał ukochania ziemskiego nade mnie.
2. Nie będziesz wzywał imienia Polski dla własnej chwały, kariery albo nagrody.
3. Pamiętaj, abyś Polsce oddał bez wahania majątek, szczęście osobiste i życie.
4. Czcij Polskę, Ojczyznę twoją, jak matkę rodzoną.
5. Z wrogami Polski walcz wytrwale do ostatniego tchu, do ostatniej kropli krwi w żyłach twoich.
6. Walcz z własnym wygodnictwem i tchórzostwem. Pamiętaj, że tchórz nie może być Polakiem.
7. Bądź bez litości dla zdrajców imienia polskiego.
8. Zawsze i wszędzie śmiało stwierdzaj, że jesteś Polakiem.
9. Nie dopuść, by wątpiono w Polskę.
10. Nie pozwól, by ubliżano Polsce, poniżając Jej wielkość i Jej zasługi, Jej dorobek i Majestat.
Będziesz miłował Polskę pierwszą po Bogu miłością.
Będziesz Ją miłował więcej niż siebie samego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Do Pani Pelargonii
Szanowna Pani Ewo,
Alina Cała i ten ich instytut jest utrzymywany z naszych podatków.
Instytut to siedlisko ludzi szkalujących Polskę.
W Polsce rzadzą Żydzi, więc nie reaguje i Sikorski i Zdrojewski.
Proszę popatrzeć na Ambasadę i Konsulat w USA, tam nie ma Polaków
Tak jest od 1990 roku.
Szanowna Pani Ewo, większość piszących Polaków boi się tego tematu, bo zaraz z nich zrobią antysemitę !
A ja się nie boję, choć tracę czytelników, którzy nawet boją się czytać.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
8. Pani Gość z Drogi
Szanowna Pani Zofio,
Ach, jak Pani potrafi pięknie pisać.
Ukłony dla Pani i Budrysowa
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. Panie Michale :)
wieczorne pozdrowienia :)
Budrysowo kłania się w komplecie :)
gość z drogi
10. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Już za 17 dni będziemy obchodzić bitwę pod Zadwórzem
Można powiększyć
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
11. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Pięknie dziękuję
Książki Pani Zofii Kossak będę musiał u Pani przechowywać, bo w domu już składuje na podłodze.
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
12. Szanowny Panie Michale
pozwolę sobie podlinkować tekst Piotra Mazurka
http://wpolityce.pl/artykuly/59992-124-lata-temu-urodzila-sie-zofia-koss...
(..)Mimo swych wielkich zasług, szczególnie w kwestii ratowania Żydów przed Zagładą, pisarka pozostaje bardzo słabo znana, a jeżeli już się o niej przypomina to głównie w kontekście.... jej rzekomego antysemityzmu. Pewna wydawana przy ul. Czerskiej w Warszawie gazeta zatytułowała niegdyś poświęcony jej artykuł w następujący sposób: „Katoliczka, patriotka, antysemitka”. Tekst natomiast zaczyna się od słów: „Pomagając Żydom Zofia Kossak występowała przeciwko sobie”.
Oto bowiem okazuje się, że są w Polsce środowiska, które lepiej od przedstawicieli społeczności żydowskiej nagradzającej Zofię Kossak-Szczucką swym najbardziej znaczącym odznaczeniem, wiedzą o tym kto jest, a kto nie jest antysemitą. Wielkie zasługi pisarki, która z narażeniem własnego życia, pomimo grożących jej i jej bliskim konsekwencjom pomagała Żydom okazują się być mniej znaczące dla oceny tej wybitnej postaci od... jej artykułów krytycznych wobec niektórych działań polskich i zagranicznych organizacji żydowskich – także tych, którym zarzucała bierność wobec Holocaustu.
Tezy stawiane przez publicystów, którzy na siłę chcą umniejszyć bohaterstwo Kossak-Szczuckiej jej rzekomym antysemityzmem są zresztą tym bardziej chybione, że we wspominanym już „Proteście” krytykowała także tych Polaków, którzy niechęć do Żydów w czasie okupacji okazywali poprzez chociażby nieudzielanie im pomocy.
Oddając cześć pisarce trzeba, więc również z przykrością stwierdzić, że obrzydliwe ataki na nią są dowodem na to, że miała rację, gdy już w 1942 roku pisała o powstającej już wówczas kłamliwej narracji dotyczącej Holocaustu:
W upartym milczeniu międzynarodowego żydostwa, w zabiegach propagandy niemieckiej usiłującej już teraz zrzucić odium za rzeź żydów na Litwinów i... Polaków, wyczuwamy wrogiej dla nas akcji .
http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=76&t=4616&hilit=G%C3%B3rki+W...
Źródło: "Szlacheckie siedziby na Śląsku Cieszyńskim" Mariusza Makowskiego
W kwietniu 2012r. pałac wyglądał następująco:
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Przykre to co Pani pisze, tym bardziej, że prawda jest taka, że w Polsce nigdy Żydów nie prześladowano
A jeżeli 'prześladowano ' tak jak dziś robi to Donald nimczok Tusk, nazywając polskich polityków pisiorami.
To, że Tusk jest nimczokiem to pół biedy, ale ten nimczok, szwabisko jak za czasów mojej młodości ich nazywano, jest premierem Rządu III Rzeczpospolitej.
Uklony moje najniższe
Po prostu bydle 300 procentowe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
14. @Dziękuje Panie Michale
Ze wzruszeniem przeczytałem.
Dziś odpowiadając komuś napisałem, że w czasie Holokaustu Żydów polskich i zachodnioeuropejskich zaczętym 22.lipca 1942 i trwającym do listopada, który pochłonął życie około 2 milionów polscy nacjonaliści i polscy antysemici dla ratowania Żydów zrobili więcej niż wszyscy Żydzi całego świata razem wzięci.
Mój wujek w książce "Honor i Ojczyzna" napisał "Zupełnie nie wiemy, czemu przypisać należy milczenie żydów całego świata w chwili gdy masowo mordowano ich braci w Polsce. Stwierdzamy przy tym, że o faktach tych mieli oni doskonałe i szczegółowe informacje."
Zapraszam do mojej notki.
15. Ulotka - protest
Ulotka - protest jest mylnie datowana na sierpień 1941. Holokaust zaczął się 22.lipca 1942. Ulotka była wydana w sierpniu 1942.
Pozdrawiam
16. Pan Almanzor
Szanowny Panie,
Pięknie dziękuję.
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
17. Pan Almanzor
Szanowny Panie,
Adolf Hitler proponował Amerykanom i Światu, by wykupił Żydów z Europy, bo on nie ma za co ich utrzymać.
Odpowiedzieli tylko Szwajcarzy, którzy wykupili około 40 000 Żydów z Węgier
Amerykanie i bardzo bogaci Żydzi Amerykańscy, woleli by Hitler wymordował ich braci w wierze miż mieli ich utrzymywać .
Dyktator Hiszpanii, generał Franco, też w jego żyłach płynęła krew żydowska, wyrażał zgodę na przejazd przez Hiszpanie bogatych Żydów do Ameryki, bo mogli sobie wykupić paszporty.
Biedoty już nie.
Główny ideolog holocaustu z Wannsee to Adolf Otto Eichmann.
Ukłony
Ukłony
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
18. „Tej garstce, która nas
„Tej garstce, która nas słucha”. Zofia Kossak w niemieckim obozie śmierci
http://solidarni2010.pl/34659-8222tej-garstce-ktora-nas-slucha8221-zofia...
Ewa Polak - Pałkiewicz Zofia Kossak
„Świat patrzy na tę zbrodnię,
straszliwszą niż wszystko, co widziały dzieje i – milczy – pisała Zofia
Kossak-Szczucka w apelu do społeczeństw Zachodu, podczas zagłady Żydów z
warszawskiego getta w sierpniu 1942 roku. – Rzeź milionów bezbronnych
ludzi dokonywa się wśród powszechnego złowrogiego milczenia… Tego
milczenia dłużej tolerować nie można… Kto milczy w obliczu mordu – staje
się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia – przyzwala”.
Zofia Kossak-Szczucka, lata międzywojenne
Katolicka
powieściopisarka, której książki tłumaczono na wiele języków, nie
potrafiła milczeć. Nie potrafiła zajmować się tylko sobą, swoją
twórczością, przetrwaniem w piekle wojny, dramatycznym losem
najbliższych. Stanęła na czele Frontu Odrodzenia Polski, tajnej
organizacji katolickiej. Z narażeniem życia działała w „Żegocie”.
Została uwięziona w Auschwitz. Siedziała na Pawiaku z wyrokiem śmierci.
Po uwolnieniu przystąpiła do Powstania Warszawskiego.
Po
powrocie z Anglii do Polski w 1957 roku także nie była w stanie
milczeć, choć bardzo ją do tego namawiano. Nawet nic nie mówiąc.
Wykonując tylko pewne wymowne gesty, które powinna była zrozumieć w lot.
Tak jak potrafiło zrozumieć wielu jej kolegów pisarzy – i w pełni
docenić.
Autorka Pożogi (1922), powieści opartej o
wspomnienia z Wołynia, z zagłady Polski szlacheckiej dokonanej przez
bolszewików, zachowała się jednak tak, jakby nie wiedziała, o co chodzi.
Towarzysze potrzebują artystów
Władze
stalinowskie postawiły w PRL-u na artystów. Przekonania nie są ważne,
wszystko jest kwestią ceny. Mieć wielkiego artystę w roli pieska
pokojowego, to się musiało opłacać. Próbowano tej metody także wobec
Zofii Kossak-Szczuckiej. Robiono wiele, by ta wychowana we dworze pani,
znana ze swej religijności i bezkompromisowości, przestała zawracać
sobie głowę rolą sumienia katolickiego narodu. By uznała, że jej miejsce
jest wśród tłumu literatów klaszczących na plenach, siedzących
grzecznie w pierwszych rzędach podczas akademii i stojących sztywno na
trybunach w czasie pochodów pierwszomajowych. Jeżeli nawet nie gorliwie
wychwalających partię – jak przyszli nobliści, Czesław Miłosz (powieść Zdobycie władzy) i Wisława Szymborska (tom wierszy Dlatego żyjemy, 1952 i 1954), a później dwuznacznie z komunizmem polemizujących (Miłosz w Zniewolonym umyśle i wielu innych) – to przynajmniej „walczących z polskim klerykalizmem”.
W
tej dziedzinie zasługi położyła Wisława Szymborska, którą w 2011 roku
prezydent Bronisław Komorowski odznaczył na Wawelu Orderem Orła Białego.
„Pierwsza dama polskiej poezji” – zdaniem arbitrów elegancji w świecie
literackim – była sygnatariuszką (wraz ze Sławomirem Mrożkiem i Janem
Błońskim) manifestu kilkudziesięciu krakowskich twórców, którego celem
było zachęcenie komunistycznych władz do przyspieszenia wykonania wyroku
śmierci na uwięzionych księżach kurii krakowskiej, oskarżonych o
„szpiegostwo i dywersję za amerykańskie pieniądze” (8 lutego 1953).
Zofia
Kossak-Szczucka, wywodząca się z ziemiańsko-malarskiej rodziny Kossaków
(jej wujem był Wojciech Kossak) nie była w stanie zaangażować się w
żadną podobną manifestację podporządkowania nowej władzy.
„Wiadomo,
że honor kosztuje, ale skoro się go ma, trzeba płacić”, pisała w liście
do przyjaciół w roku 1962, wkrótce po awanturze, którą zrobiła, gdy w
prasowym sprawozdaniu jednego z posiedzeń literatów w Warszawie
przypisano jej kłamliwie nie tylko obecność na nim, ale i udzielenie
poparcia dla partii. „Nie ustąpiliśmy, trudno”. Szmatławiec zmuszony
został do zamieszczenia sprostowania. W roku następnym pisarka podpisała
protest przeciw cenzurze („List 34”).
Komuniści prowadzili cały
czas wobec niej subtelną grę naprzemiennych umizgów i kąsania. Zmuszono
ją do emigracji w 1945 roku grożąc więzieniem. Zdecydowała się na pracę
fizyczną na angielskiej farmie. Uczyniła to dla męża, Tadeusza
Szatkowskiego, by ten przedwojenny oficer, po przeżyciach oflagu, mógł
uporać się z depresją. Małżonkowie z dwójką dzieci żyli z dala od
środowiska literackiego, na marginesie rozpolitykowanych kręgów
emigracji, dzierżawiąc małe gospodarstwo i hodując owce w Kornwalii. 1.)
Ktoś
obdarzony talentem tej miary byłby dla partii na wagę złota,
zawyrokowano po roku 1953; jego spolegliwość byłaby uwiarygodnieniem.
Decyzja Jakuba Bermana o wypędzeniu pisarki z Polski zostala anulowana.
Twórczość
Zofii Kossak była dobrze znana na Zachodzie, jej powieści trafiały na
listy bestsellerów, a „Bez oręża” znalazło się na czele Book of the
Month w Stanach Zjednoczonych. (Wtedy, gdy w Polsce – w latach 1951 –
1953 – wszystkie jej utwory objęte były cenzurą, wycofywano je z
bibliotek i czytelni). Zwłaszcza że entuzjazm Polaków towarzyszący jej
powrotowi do kraju wraz z mężem w roku „odwilży”, był ogromny.
Powitanie Zofii Kossak w Polsce po powrocie z Anglii 1957
„Przyjechała
Pani w samą porę. Witają Panią ludzie, wita ziemia, wiosna w powietrzu,
skowronki już przyleciały. A tu trzeba zakasać rękawy, budować na
każdym kroku, taki chaos w głowach, w życiu…” – pisał w liście czytelnik
z Krakowa. Listów powitalnych otrzymywała od Polaków setki.
A ona
sama odczuwała radość i ulgę z powrotu „Zawsze byliśmy tutaj niczym
Twardowski na Księżycu”, pisała w jednym z listów wysłanych jeszcze z
Anglii. „[…] Rozczarowanie nam nie grozi. Dobry czy zły – mój kraj.
Bardzo dręczyła mnie świadomość, że nasze bytowanie na Trossell nie jest
w niczym służbą Polsce. Teraz będziemy służyć”. „Wiadomościom”
londyńskim ucinała krótko przestrogi dawane w rozmowie redakcyjnej:
„Wszystko jest dobre, co jest Polską”.
Jednak już z wywiadu
radiowego, który przeprowadzono z nią na lotnisku, wycięto przed
publikacją w gazecie słowa pozdrowienia rodaków: „Niech będzie
pochwalony Jezus Chrystus!”.
Słowa te po prostu raziły, były „zbyt
dosłowne”, nie pasowały. Wystarczyłoby przecież zwykłe „Dzień dobry”.
Dzisiaj też nie pasują.
„Dwoje starych dzikusów, nagle okadzanych…”
Była
w Polsce popularna i lubiana jeszcze przed wojną. Ale i tuż przed
powrotem z emigracji jej książki zaczęły ukazywać się w dużych
nakładach. Polscy czytelnicy utożsamiali ją z narodowym sumieniem.
Spodziewali się, że jej kultura, wiara, szlachetność, świadomość
cywilizacyjnej roli Polski oparta o świetną znajomość historii oraz
międzynarodowe uznanie, a zarazem tak dla niej charakterystyczny duch
walki wniosą do sprymitywizowanych na wzór sowiecki stosunków ludzkich w
PRL nieco światła, dystynkcji, dystansu do zakłamanej rzeczywistości
politycznej. Odbudują w życiu społecznym dawny kodeks wartości,
przywrócą poczucie tego, czym jest honor. Powstrzymają ideologiczne
zrakowacenie tkanki kulturowej.
Pisarka osiadła w podbeskidzkich
Górkach Wielkich, gdzie mieszkała z rodziną przed wojną. Pochłonęły ją
sprawy najbardziej przyziemne.
Dom moich Dziadków,
wielokrotnie opisywany przez odwiedzających naszą rodzinę literatów, był
obszerny, bardzo stary, bez przesadnych wygód, urządzony z nobliwą
prostotą. Długa, sklepiona sień biegła na przestrzał, od drzwi
frontowych do wyjścia na ogród. Zamykały ją z obu stron potężne i
ciężkie dębowe wierzeje nabite gwoździami, zasuwane na noc od wewnątrz
grubą, ciosaną w kwadrat belką. W dzień była ona wpuszczona w ścianę, za
to wieczorem, silnie pociągnięta, wyjeżdżała dudniąc ze swego schowka,
skutecznie tarasując drzwi. Grube kamienne mury, bielone ściany, jasne
tapety w salonie, podłogi z heblowanych desek i piece kaflowe w pokojach
– taki był górecki dom, lodowaty w zimie, przyjemnie chłodny w upalne
lato. – tak zapamiętała dworek w Górkach Wielkich córka pisarki Anna Szatkowska (Był dom… Wspomnienia).
Dworek Kossaków w Górkach Wielkich
Z
dworu została smutna ruina, spalono go w 1945 roku. „Drzewa porosły jak
wieże […]”, pisała Zofii Kossak w jednym z listów, krótko po powrocie z
emigracji. „Chciałam ucałować próg, ale gąszcz tarniny zarósł wejście”.
Małżonkowie Zofia i Zygmunt Szatkowscy zamieszkali w „domku ogrodnika”
dawnego rodzinnego majątku i zaczęli borykać się z ogromem trosk. Zofia
zmuszona była co rok dopominać się u władz o skromny przydział węgla,
który pozwalałby przetrwać ostre podbeskidzkie zimy („bardzo marzniemy”,
tłumaczyła w podaniu). Pod oknami „domku ogrodnika” zalożyła ogródek,
który był jej wytchnieniem w pisaniu i pomocą w prowadzeniu domowego
gospodarstwa. Jednocześnie obserwowała z bliska jak sowiecki system
niszczył ludzi z sąsiedztwa. Widziała „wartę” złożoną z miejscowych smutnych panów
ustawioną w Skoczowie przed domem umierającego milicjanta, która nie
dopuszczała do niego księdza – przyniósł Najświętszy Sakrament, chciał
wyspowiadać konającego. Patrzyła na zorganizowany wbrew woli rodziny
zmarłego smutny świecki pogrzeb. Usiłowała walczyć z cenzurą, która
ingerowała nawet w jej opowiadania dla dzieci. Nie zgodziła się na
cięcia w tomie Topsy i Lupus.
A zarazem rejestrowała z
rodzajem rozbawieniem oznaki odwoływania się do jej próżności. Pisała do
przyjaciół o pierwszych wrażeniach z Polski: „…jesteśmy ciągle jeszcze
jak pijani, przy tym zagubieni w wirze powitań. Pomyśl: dwoje starych
dzikusów, którzy miesiącami nikogo nie widywali, nagle przeniesionych w
kulturalne warunki i okadzanych. Można zwariować”.
Nie zwariowała.
Zachowała zdolność dokonywania rozróżnień. Pozwoliło jej to na
uczynienie gestu unikalnego w tamtych czasach – rzadko też spotykanego w
latach późniejszych – który został w pełni doceniony przez jej
czytelników.
„Nie mogę przyjąć tej nagrody”
Nie
przyjęła Nagrody Państwowej I stopnia przyznanej w czerwcu 1966 roku
przez władzę ludową „za wybitne osiągnięcia w dziedzinie powieści
historycznej”. Był to królewski gest odrzucenia wyciągniętej ku niej po
faryzejsku ręki. Zignorowała podany na srebrnej tacy apetyczny kąsek.
Nagroda była nie tylko honorowym wyróżnieniem, była premią pieniężną,
której wysokość pozwoliłaby bez trudu odbudować dworek Kossaków. Poza
tym fakt jej przyznania czynił z niej osobistość szanowaną i fetowaną w
peerelowskich salonach kulturalnych, otwierał szeroko wydawnictwa,
biblioteki i księgarnie, do tej pory niedostępne. Po tym, co nastąpiło
Zofia Kossak musiała pogodzić się z myślą, że będzie do końca życia jako
pisarka „nikim”.
Komuniści oniemieli. Nie szczędzili przecież
wysiłków, by z ujadającego brytana o nieprzychylnym spojrzeniu stała się
pieskiem merdającym przymilnie ogonkiem i domagającym się jeszcze
jednego kotlecika. Z odpowiedzi Zofii Kossak na pismo informujące o
przyznaniu wyróżnienia uważanego za najbardziej prestiżowe: „Nie mogę
przyjąć nagrody od władz państwowych […] odnoszących się wrogo do spraw
dla mnie świętych”.
Nagrodę przyznano „tak zupełnie przypadkiem” w
trakcie aresztowania obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. Obchody
milenijne zostały zakłócone wydarzeniami „znieważającymi kult Matki
Boskiej, raniąc boleśnie serca wierzących Polaków”, jak zaznaczyła
Kossak-Szczucka. „Jestem pisarką katolicką – dodawała w swoim krótkim,
zwięzłym liście – żywiącą cześć dla Królowej Polski”. Próbę wręczenia
jej nagrody uznała za nieporozumienie. A jej książki, raz już przez
władze stalinowskie wycofywane z księgarń i bibliotek, ponownie trafiły
na indeks.
Zofia Kossak-Szczucka – lata emigracji
„Oby
taką postawę wykazali również inni katolicy, których kusi się nagrodami
czy orderami” – komentował wzruszony biskup katowicki Herbert Bednorz.
List
Zofii Kossak do władz czytano w kościołach w całej Polsce. To był
pierwszy tak jednoznaczny głos katolika, osoby publicznej, która nie
godzi się na udział w propagandowej farsie. Gdy Prymas Wyszyński
odczytał list na posiedzeniu Episkopatu sala zagrzmiała oklaskami; w
gablotach przy wejściu do kościołów kopie rozlepiali proboszczowie. Była
to chwila upragnionej dumy z ojczyzny, święto ludzi upokarzanych w
ponurych latach gomułkowskich. Znalazł się ktoś, kto obronił honor
Polaków. Autorka znów otrzymała mnóstwo listów od zwykłych ludzi z
wyrazami wdzięczności.
„Jeszcze bardziej bojowo”
„Potępiamy
tych dostojników hierarchii Kościoła, którzy sprzyjali knowaniom
antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki
kulturalne… Zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej
bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o
socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu” (z manifestu krakowskich
literatów podpisanego między innymi przez Wisławę Szymborską).
Warto
zastanowić się przez chwilę, czego tak naprawdę domagali się krakowscy
literaci. Jak przypomniał Stanisław Krajski, czas był taki, że
przynaglani do zajęcia stanowiska w sprawie aresztowanych księży, mogli
ich bronić i w ten sposób uratować im życie. „Władza komunistyczna
wyraźnie się wahała”. Potrzebowała poparcia dla swoich decyzji. Istniało
ryzyko, że ze strony społeczeństwa przyjdzie odpowiedź na tak
drastyczne wyroki wobec duchownych. Pomoc dla aresztowanych nie
nadeszła. Nadeszło „bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny”.
Trzech księży skazano na karę śmierci, pozostałych na wieloletnie
więzienia. Na szczęście wyroków nie zdążono wykonać. Miesiąc po tym
liście umarł Stalin.
Istotnie, w wierszach pisanych przez
późniejszą laureatkę Nagrody Nobla nie zabrakło ducha bojowego. Lenin,
któremu Wisława Szymborska poświęciła jeden z utworów tomiku Dlatego żyjemy,
został nazwany skromnie „nowego człowieczeństwa Adamem”. („Który
jeszcze z żyjących piewców stalinizmu nie ma Orła Białego?” – pytali
przy okazji uroczystości na Wawelu internauci).
Co ciekawe,
manifest krakowskich twórców mógłby i dzisiaj okazać się przebojem
medialnych anten, gdyby tylko przebrzmiałą kategorię narodu zastąpić
„społecznością międzynarodową”, „kochającymi inaczej” lub po prostu
kobietami walczącymi o „wolność do własnego brzucha”.
W miejsce
„niszczenia cennych zabytków kulturalnych” można by wpisać „obronę
niewłaściwych symboli religijnych.” Dokument taki brzmiałby świeżo i
atrakcyjnie dla rzeszy nienawidzących ze szczerego serca „nienawiści”,
którą to nienawiść wszczepiła im nasza Noblistka swoim wierszem o tym
właśnie tytule.
„Gazeta Wyborcza” opublikowała go na pierwszej
stronie nazajutrz po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, 5 czerwca 1994
roku. Stał się prawdziwym hymnem na cześć nienawiści nowej generacji –
nienawiści do zwolenników lustracji i dekomunizacji w Polsce,
nienawiści, która tak naprawdę jest umiłowaniem światowego pokoju, o co
od zawsze walczył przecież bratni Związek Sowiecki.
Wisława
Szymborska od czasu schyłku stalinizmu aż do tej przełomowej chwili
przebywała na emigracji wewnętrznej (wydając tomiki filozoficznych
poezji oraz zamieszczając w prasie literackiej filozoficzne felietony).
Swoim politycznym debiutem na łamach „Gazety Wyborczej” (nie wspominamy
tu jej poparcia dla licznych petycji w sprawie zagrożenia ze strony
ciemnogrodu) przerwała dłuższą nieobecność „w debacie publicznej”.
Zofia Kossak – Szczucka z męzem Zygmuntem Szatkowskim w Kornwalii, początek lat 50. XX w.
W
przemówieniu wygłoszonym podczas uroczystości z okazji odebrania przez
Wisławę Szymborską Nagrody Nobla, poświęconym w dużym stopniu kwestiom
natchnienia poetyckiego i pracy poetów („Ich praca jest beznadziejnie
niefotogeniczna”), jest także wspomnienie z czasów, gdy poetkę właśnie
najbardziej interesowała ludzka praca, zwłaszcza na wielkich budowach.
Zauważa, że jest jeszcze inna grupa ludzi, „których natchnienie
nawiedza”. „To ci wszyscy, którzy świadomie wybierają sobie pracę i
wykonują ją z zamiłowaniem i wyobraźnią”. Poetka biada też, za
Eklezjastą, nad „marnością wszelkich ludzkich poczynań”. Zatrważa ją
myśl o ogromie świata i mówi o rozgoryczeniu „jego obojętnością na
poszczególne cierpienia – ludzi, zwierząt, a może i roślin”.
Uwaga
o cierpieniach zwierząt wydaje się dziś już nieco przejrzała, natomiast
cierpienia roślin to awangarda myśli postępowej. Aktualni przywódcy
ludzkości także niespecjalnie przejmują się cierpieniami zwierząt, już
nie mówiąc o istocie tak marginalnej jak człowiek. Obecnie szermierzy
postępu najbardziej obchodzą rośliny, wody, minerały – środowisko
naturalne. Litując się nad nimi, chcieliby je w końcu „wyzwolić” z
przymusu jakże smutnej egzystencji.
Nienawiść karmiona przez wyobrażenia
W jednej z najważniejszych książek wydanych ostatnio, Eseju o duszy polskiej,
Ryszard Legutko dostrzega znamienne zjawisko na styku kultury i
polityki u progu „epoki transformacji”: „Doszło więc do sytuacji
niepojętej. Niemal w momencie obalania starej rzeczywistości ustrojowej i
powstania nowej cały impet krytyczny i demaskatorski władzy publicznej
nie szedł przeciw komunizmowi i komunistom, lecz przeciw narodowi.
Prawdziwą przeszkodą dla nowego ustroju okazali się sami Polacy”.
Polacy
ze swoim całkowicie nie do przyjęcia przywiązaniem do dawnych kategorii
pojęciowych, do swoich absurdalnych świętości: wiary, tradycji,
polskości. To było i jest gorszące. Wobec takiego braku rozumu należało
wysłać ponownie doskonale wyćwiczoną armię, ze szczególnym udziałem
aktorów, dziennikarzy, pisarzy, poetów – by przywróciła porządek w
głowach i na ulicach.
Prawie się udało, o czym przekonywały
kolejne triumfy wyborcze liberałów i postkomunistów. Prawie, bo
pozostały pełne kościoły, kolejki do spowiedzi, tłumne piesze
pielgrzymki na Jasną Górę. Nawet dwie Nagrody Nobla dla twórców
szczególne zasłużonych, tępiących nasz klerykalizm, ciemnotę,
nietolerancję, prowincjonalizm oraz megalomanię narodową, nie pomogły.
Istnienie Kościoła i milionów wiernych niweczyło i niweczy nadal „plany
sowietyzacji społeczeństwa i restrukturyzację natury ludzkiej”.
Kościół
przez te wszystkie lata dysponował inną rzeczywistością. „Ofiarowywał
swoim wiernym zupełnie inny świat doznań, przeżyć, więzi społecznych,
idei i doświadczeń niż ten, jaki dostrzegali i w jakim musieli
uczestniczyć poza nim… Samo mocne istnienie alternatywnego planu życia
ludzkiego, nieporównywalnego z koncepcją polityczną, planu, o którym
wierny słyszał na każdej mszy w każdym miejscu Polski, nawet w czasie
największego terroru, pozbawiało ideologię komunistyczną tej mocy nad
człowiekiem, do jakiej aspirował” (Ryszard Legutko). To dlatego jeden
tylko drobny ukłon katolickiej pisarki w kierunku partii był tak
upragniony. Tak wiele mógłby zmienić.
Pozbawiana mocy,
skompromitowana, ale przecież ideologia ta nie dawała za wygraną.
Przyczajona, ukryta, uperfumowana, zapierająca się, że to na pewno nie
ona – walczyła. Aż do końca, aż do dziwnie mglistego poranka na lotnisku
Smoleńsk-Siewiernyj. Ta sama, niezmieniona. Ta, której hołd oddawała
przyszła laureatka Nagrody Nobla z Krakowa.
Ta, którą niedoszła
laureatka Nagrody Państwowej, Zofia Kossak-Szczucka, pisząca z talentem o
polskich dziejach, potrafiła z wdziękiem właściwym wielkiej damie zbyć
roztargnionym ziewnięciem. Ona, Zbigniew Herbert i kilku innych, którzy
nie doczekali się – lub nie przyjęli – pochlebstw, orderów, sutych
premii. Bowiem:
Tej garstce która nas słucha należy się piękno
ale także prawda
to znaczy – groza
aby byli odważni
gdy nadejdzie chwila
[Zbigniew Herbert, Widokówka od Adama Zagajewskiego]
Zofia
Kossak, inicjatorka „Żegoty” wraz z Wandą Krahelską-Filipowicz
(Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom „Żegota” przy Delegaturze Rządu na Kraj
przekształcony w 1942 roku w Radę Pomocy Żydom…) w latach okupacji
wykazywała niebywałą energię i pomysłowość w organizowaniu pomocy Żydom:
ukrywała ich w swoim mieszkaniu, wyszukiwała bezpieczne schronienia,
przerzucała do klasztorów, wyrabiała fałszywe papiery, zapewniała
wyżywienie. Wciągała w te działania setki ludzi. Nie otrzymała jednak za
życia tytułu Sprawiedliwy wśród Narodów Świata (przyznano go jej
dopiero pośmiertnie w 1985 roku). Zagranicą
rozpowszechniano informację, że „Żegota” była dziełem socjalistów,
demokratów, gdzieżby tam zaplątał się jakiś katolik.
Fotografia ślubna Zofii i Zygmunta Szatkowskich
Pisarka
została aresztowana we wrześniu 1943 roku na ulicach Warszawy, jako
„frau Sikorska”, w jej torbie były konspiracyjne druki, ale prawdziwej
jej tożsamości Niemcy nie zdołali rozszyfrować. Trafiła na Pawiak, potem
do Auschwitz-Birkenau, gdzie zachorowała ciężko na tyfus. Gdy była
zdrowa, pełna współczucia wobec współwięźniarek inicjowała wspólną
modlitwę, wygłaszała odczyty, prowadziła pogadanki literackie. Zdobywała
dla najbardziej wynędzniałych żywność i leki. Tak jak każdy inteligent
polski za drutami, dodawała sił, umacniała ducha, wypełniała z całą
naturalnością misję służebną wobec bliźnich.
Z Oświęcimia
przewieziono ją znowu na Pawiak, by poddać kolejnemu śledztwu, bowiem
wyszła na jaw jej tożsamość i związki z AK. Została stamtąd wyciągnięta
za ogromną sumę zebraną przez przyjaciół z podziemia.
Pobyt w
Oświęcimiu opisała w książce „Z otchłani”. Obrazy kaźni przeplatają się
tu z rozważaniami nad siłą płynąca z wiary, nadprzyrodzoną opieką w
najskrajniejszych warunkach, mocą modlitwy bliskich, rolą Aniołów i
odczuwalną obecnością szatana. Pisarka była przekonana, że dane jej
zostało oglądać w Oświęcimiu walkę duchów. Rozumiała, co odsłonił przed
nią Bóg. Zobaczyła to, co uchodziło uwadze takich kronikarzy obozowego
życia jak Tadeusz Borowski, autor „Pożegnania z Marią”, to co nie mogło
zainteresować Zofii Nałkowskiej, odwiedzającej niemiecki obóz krótko po
wojnie i opisującej go w „Medalionach” – pisarzy skupiających się na
naturalistycznych opisach sadyzmu niemieckich oprawców i analizie upadku
człowieczeństwa w warunkach zaplanowanego z matematyczną precyzją
upodlenia człowieka. A ona nie potrafiła milczeć na temat działania
Opatrzności także tutaj.
Pisała z prostotą: „Gdyby przeżycie lagru
było ponad siły, toby Bóg tego nie żądał, bo On wie, na ile nas stać. A
skoro żąda, to znaczy, że wytrzymać można… Wierzę, o Boże mój, że nic
mnie nie spotka, czego byś mi od wieków nie przeznaczył, nie zasądził i
do moich sił nie dostosował […]. W lagrze bardziej niż gdziekolwiek
winno być tak-tak, nie-nie. Bo my musimy nie tylko to zło przyjąć i
znieść, ale je zwalczyć” .
Nie zdobyła się w swoich wspomnieniach
na literalne przytoczenie rynsztokowego słownictwa. Nie odważyła się
cytować określenia, jakim strażniczki zwracały się do kobiet. Tak po
staroświecku pojmowała swoją misję służebniczki słowa. Znała obosieczną
moc plugawego języka. Zauważono tę specyficzną formę autocenzury,
wyśmiano jej „skrupuły”. A było to świadectwo duchowej kultury polskiej
katoliczki. Nie wszystko można powiedzieć. Istnieją granice, których
przekraczać nie wolno.
Po opublikowaniu wspomnień z Auschwitz
zaatakował ją Tadeusz Borowski, zarzucając jej grafomanię, mitomanię i
lekceważenie faktów. Ta książka nie mogła podobać się młodemu, ambitnemu
literatowi, który już wpadł w oko komunistom, dla którego Oświęcim był
głównym argumentem na rzecz niewiary, a siła płynąca z nienawiści do
Niemców i przekonanie o niezdolności człowieka do wybaczenia i do
dźwignięcia się ponad poziom wyznaczony biologią, jego „filozofią”.
„Fantazjuje
w każdym niemal zdaniu”, pisał w recenzji „Z otchłani”, „za to jednak
usilnie stara się zaopatrzyć swą relację w obfite naddatki literackie,
sprawiając swą pretensjonalnością makabrycznie wrażenie na przygodnym
czytelniku, który przygodnie również był w obozie Auschwitzu. Pomyłki
autorki rozciągają się od warstwy słownej i poprzez dowolne
interpretowanie faktów sięga do absurdalnych pomysłów
historiozoficznych. […] Wracając do pani Kossak chciałbym sklasyfikować
ją lapidarnie jako książkę złą i fałszywą, a przede wszystkim –
beznadziejnie słabą literacko. Po prostu pamiętnik Alicji z krainy
czarów”.
W innym miejscu insynuował wprost, że ceną przetrwania w
obozie był nieunikniony moralny regres. Każdy więzień był w jego relacji
biernym uczestnikiem zbrodni. „Nie ma co – opowiedzcie wreszcie, jak
kupowaliście miejsca w szpitalu, na dobrych komandach, jak spychaliście
do komina muzułmanów, jak kupowaliście kobiety i mężczyzn, co robiliście
w unterkunftach, kanadach, krankenbaumach, na obozie cygańskim,
opowiedzcie to i jeszcze wiele innych drobnych rzeczy, opowiedzcie o
dniu codziennym obozu, o organizacji, o hierarchii strachu, o samotności
każdego człowieka. Ale piszcie, że właśnie wyście to robili. Że cząstka
ponurej sławy Oświęcimia i wam się należy. Może nie, co?” (Tadeusz
Borowski, Alicja w krainie czarów, „Pokolenie” nr 1/1947).
Ten
napastliwy ton młodego człowieka, który zaczął robić karierę w nowej
rzeczywistości (wkrótce został partyjnym aparatczykiem, a potem
wywiadowcą) wobec starszej od niego kobiety, był już wówczas zapowiedzią
innej agresji – grupy Polaków wobec Polaków, która z taką tragiczną
siłą wybuchła w Polsce, po wielu latach treningu komunistycznego, w 2010
roku i osiągnęła apogeum dziś. To właśnie komunistyczni twórcy wnieśli w
życie publiczne ten rodzaj nieprzejednania, który tak wymownie świadczy
o duchowym kryzysie (przed wojną podobnie oskarżycielski język
charakterystyczny był dla wąskich grup nacjonalistów, także dla
komunistów, ale komuniści stanowili wówczas margines).
„Wykracza poza czas i zmierza ku wieczności”
Pisarka
powracała do siedmiu miesięcy spędzonych w niemieckim obozie zagłady
jeszcze po wielu latach. Nie po to jednak, by dawać upust żalowi,
gniewowi i goryczy z powodu braku zadośćuczynienia ze strony Niemców za
doznane cierpienia, czy obelg, jakimi obrzucił ją rodak, młody
komunizujący „wilczek” (zmarły śmiercią samobójczą w 1951 roku, w parę
dni po urodzeniu pierworodnej córki, jeszcze przed ukończeniem
trzydziestu lat).
Zofia Kossak z mężem i wnukami przed „domkiem ogrodnika”, 1961
„Ta
książka to arcydzieło nacjonalizmu”, mówiła parę lat temu o „Z
otchłani” prof. Carla Toninii, historyk w Bolonii, zajmująca się
historią naszego kraju i dziejami stosunków polsko-żydowskich, w
wywiadzie „Rzeczpospolitej”. „Charaktery więźniarek zależą od ich
narodowości. Wszystkie Polki są więc bohaterkami. Dzielne, bogobojne,
koleżeńskie i nigdy nietracące nadziei kobiety. Ukrainki, Niemki i
Żydówki to czarne charaktery. Osobowości słabe, skłonne do niegodnych
zachowań”. Pani Tonini podkreśla w swoich publikacjach twardo, z
niezbitym przekonaniem naukowca, że Zofia Kossak była „antysemitką”,
choć dziwną – ratującą Żydów. „[…] Sprzeczność leży bowiem w naturze
ludzkiej. Wielu biografów Kossak przedstawiało ją jako osobę
perfekcyjną, niemalże świętą. Taka Kossak jest jednak płaska i nudna.
Tymczasem to była osoba fascynująca. Człowiek z krwi i kości. […]”,
dodaje nieco protekcjonalnie włoska badaczka.
Na emigracji Zofia Kossak napisała książkę przedstawiającą w skrócie historię Polski Oblicze matki.
Wydano ją w 1948 roku w Szwajcarii w języku niemieckim. Można tam
znaleźć fragment: „Poznać – zrozumieć oto dwa prawdziwie ludzkie i
prawdziwie chrześcijańskie słowa. Wszystkie zbrodnie pochodzą od
nienawiści. Nienawiść jest karmiona i utrzymywana przez wyobrażenia i
uproszczone wyrazy o domniemanych właściwościach obcej wspólnoty.
Poznanie burzy te wyobrażenia i pokazuje drugiego takiego, jakim jest
naprawdę”, pisała uzasadniając swój brak jakichkolwiek uczuć niechęci
czy żalu wobec Niemców, Żydów, Ukraińców.
Krótko przed śmiercią Zofia
Kossak mówiła, że praca w konspiracji i pobyt w niemieckim obozie
zagłady, który przetrwała dzięki modlitwie i miłości do ludzi, były
darem i największym jej życiowym zwycięstwem. Tak jak kiedyś o.
Maksymilian Kolbe – po wyjściu z szeregu wynędzniałych postaci w
pasiakach i oświadczeniu, że chce umrzeć za współwięźnia – mógł
powiedzieć z wielką godnością zdumionym Niemcom: „Jestem księdzem
katolickim!” – ona mogła publicznie wyznać wobec komunistów: „Jestem
pisarką katolicką… ” Nie wszystko wolno. Nie każde uczucie jest dobre.
„Używała
mnie do noszenia zeszytu z notatkami, który wiecznie gubiła” –
wspominał jej współpracownik z wojennej konspiracji, Władysław
Bartoszewski (który mimo swoich późniejszych uwikłań nigdy nie
przyłączył się do chóru potępiającego ją jako „antysemitkę”) w książce Warto być przyzwoitym..
„Ale ja czułem się zaszczycony. Nalegała na to, żebym uczestniczył we
wszystkich jej spotkaniach, a była podczas okupacji
człowiekiem-instytucją. Zawdzięczam jej mnóstwo cennych znajomości.
Byłem w nią zapatrzony i była dla mnie wielkim autorytetem. Była
człowiekiem, dla którego Bóg i ojczyzna to nie są hasła, to jest treść
codziennego postępowania, choć ona nie szastała tymi słowami na co
dzień.”
Współpracowała bez uprzedzeń z ludźmi różnych orientacji
światopoglądowych. Wanda Krahelska – Filipowicz, z którą zakladała
Komitetu Pomocy Żydom była socjalistką, członkinią PPS, agnostyczką.
Władysław Bartoszewski był w latach 1942-43 jej sekretarzem, gdy
mieszkała w Warszawie pod przybranym nazwiskiem.
A jednak w
kilkadziesiąt lat po jej śmierci znów pojawiły się oskarżenia – ze
strony ludzi, którzy jej postawę w czasie okupacji i w obozie uznali za
naganną. Ze strony środowisk czyniących z pamięci o Holocauście nowy
rodzaj ideologii, czy wręcz religii zaczęły pojawiać się coraz
liczniejsze potępienia jej „antysemityzmu”. Dało o sobie znać zjawisko
pomysłowego pomniejszania winy Niemców: relatywizowania zbrodni
niemieckich przez próbę utożsamiania z winowajcami także tych, wobec
których kręgi „wtajemniczone” zaczęły wysuwać oskarżenia o antysemityzm.
Nawet, gdyby była to tylko „zbrodnia” popełniana słowem lub myślą, czy,
jak chciał Czesław Miłosz, samym faktem, że się w tych czasach żyło,
chcąc nie chcąc, spoglądało się na płonące getto z pozycji człowieka,
który chodził jeszcze po ulicy w okupowanym mieście.
Tak łatwo
przeinaczono treść Protestu Zofii Kossak z 1942 roku, w którym potępiała
milczenie świata wobec zagłady polskich Żydów: „[…]Nie zabierają głosu
Anglia ani Ameryka, milczy nawet wpływowe międzynarodowe żydostwo, tak
dawniej wyczulone na każdą krzywdę swoich. Milczą i Polacy. […] Ginący
Żydzi otoczeni są przez samych umywających ręce Piłatów”.
„Jak
zawsze bywa w rewolucjach, jedną religię usiłuje się zastąpić inną,
całkowicie sztuczną, naszkicowaną przy biurku przez jakiegoś
intelektualistę…” (Vittorio Messori). Wprawiono w ruch machinę
pedantycznej pedagogiki podejrzeń. Nie, nie można ujść uważnemu
spojrzeniu spod „powieki obrzmiałej jak u patriarchy”. Śledzi ono
uważnie każdy ruch, zapamiętuje każde wypowiedziane słowo. Nie ma taryfy
ulgowej, nie ma przebaczenia.
„Ta sama kultura, która głosi, że walczy ze wszystkimi dawnymi tabu, tworzy inne, nawet bardziej surowe”, to znów Messori w eseju Nadużycie wolności słowa, „i zabijające każdego, kto nie tylko przekroczy ten krąg, ale nawet się do niego zbliży”.
Ktoś
kto wypowiadał słowa krytyczne na temat Żydów – a Zofia Kossak czyniła
to nawet w swoim Proteście, w którym walczyła o pomoc dla narodu
izraelskiego w imię cywilizacji i kultury chrześcijańskiej, w miłości
bliźniego, w imię człowieczeństwa – z definicji nie mógł być kimś dobrym. Jego natura posiada wstydliwy sekret, ohydną plamę, element, który czyni go zepsutym; nie jest taki jak być powinien.
Tak
jak nie mógł być kimś „ludzkim”, zdaniem Tadeusza Borowskiego, ktoś kto
znalazł się w piekle Oświęcimia. On stawał się tam od razu „gorszym”
człowiekiem. Jeśli udawał, że tak nie było, kłamał.
Ten
determinizm, tę założoną degradację moralną, nieuchronne osuwanie się na
coraz niższe szczeble człowieczeństwa zapowiedział Fryderyk Nietzsche.
Dla niego Ewangelia była „wyjaławianiem ludzi”, „pociechą dla słabych”.
Ewangelia była największą przeszkodą dla nowego świata, wiara w Boga
najokropniejszą przewiną. „Trzeba, żeby Bóg umarł, aby mógł żyć
człowiek. Musimy uwolnić się od Nazarejczyka i jego smutku, aby móc
odnaleźć radość. Trzeba wziąć znowu w ręce ster naszego przeznaczenia,
bezprawnie zabrany przez chrześcijaństwo”, to jego słowa. Tragiczny
koniec życia Nietzschego w szaleństwie potwierdza cały sens jego nauk. Tak jak samobójcza śmierć Hitlera, jego gorliwego wyznawcy, pojętnego ucznia, który wcielał je w życie.
A
postawa Zofii Kossak-Szczuckiej, która w okupowanej Warszawie potrafiła
narażać nawet własne dzieci, by przeprowadzić Żydów w bezpieczne
miejsca, gdzie czekały na nich czyjeś współczujące serca, czyjaś realna
pomoc i opieka – tak jak postawa tylu tysięcy Polaków ratujących
żydowskich braci – nie ma żadnych odpowiedników w świecie
niechrześcijańskim. Z niczym nie można jej porównać. Jest wynikiem wiary
w Trójcę Świętą. Umocnienie łaską i przyobleczenie się w pancerz
odwagi, skoro zaufało się Bogu, jest warunkiem wstępnym, by móc pomagać
innym.
„Porządek miłości” jest odmienny i wyższy od każdego innego. Proprium,
czyli istota świętości nie zawiera się w dziedzinie politycznej,
społecznej czy ekonomicznej, jak przypomina Vittorio Messori. „Jednakże
działalność świętych [oraz tych, którzy z nich czerpią dla siebie
wzorzec życia – dodajmy] choć wykracza poza czas i zmierza do wieczności
– ma swoje skutki także w historii”.
„- Spotkaliśmy się podczas
powstania całkiem przypadkowo. Uścisnęliśmy się. Zapytałem, gdzie Witold
i Anna [dzieci Zofii Kossak – EPP]. Powiedziała, że na Starówce.
Zrobiło mi się głupio, bo tam już była bardzo ciężka sytuacja. ‚A masz
może, ciociu [ciocia – to jeden z konspiracyjnych pseudonimów
Zofii Kossak – EPP] jakieś wiadomości od nich?’ – zapytałem. Ona
odpowiedziała: ‚Nie, ale są pod dobrą opieką’. Głupio zapytałem: ‚Jak
to, pod czyją?’. Odpowiedziała: ‚Bożą’. (Władysław Bartoszewski, Wywiad rzeka, Warszawa, 2006)
____
1.) Stefan Szczucki pierwszy mąż Zofii Kossak zmarł w 1921 roku
Źródła:
Anna Szatkowska Był dom… wspomnienia, Kraków 2002
Joanna Jurgała-Jureczka, Zofia Kossak, Opowieść biograficzna, Warszawa 2014
Historia dworu Kossaków – publikacja elektroniczna Fundacji im. Zofii Kossak z Górek Wielkich
Zofia Kossak, Z otchłani, Warszawa, 1958
Vittorio Messori, Przemyśleć historię, Kraków 2002
***
Ewa Polak-Pałkiewicz -
publicystka, pisarka. Autorka m. in. "Prosto w oczy" (wywiad-rzaka z
Janem Olszewskim), "Kobieta z twarzą", "Patrząc na kobiety"(2012),
"Rycerze wielkiej sprawy. Szkice ziemiańskie"(2015), "Powrót pańskiej
Polski"(2016).
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. 75. rocznica śmierci Wojciecha Kossaka
http://dzieje.pl/kultura-i-sztuka/rocznica-smierci-wojciecha-kossaka-naj...
Obraz Wojciecha Kossaka pt. Autoportret z koniem na polowaniu. 1924. W zbiorach Muzeum Narodowego w Warszawie. PAP/Reprodukcja
29 lipca mija 75. rocznica śmierci artysty.
Zamiłowanie
do koni odziedziczył po ojcu – malarzu Juliuszu Kossaku. Pierwszych
lekcji rysunku udzielał mu właśnie ojciec, protoplasta rodu Kossaków,
który zaznaczył się w polskiej sztuce przez syna Wojciecha i wnuka
Jerzego, w literaturze przez wnuczki – poetkę Marię
Pawlikowską-Jasnorzewską i pisarki Zofię Kossak-Szczucką i Magdalenę
Samozwaniec.
Wojciech Horacy Kossak herbu Kos był malarzem, który zdobył sobie w
Polsce największą, obok Matejki, popularność. Sławę i zamożność
zawdzięczał ulubionej przez Polaków tematyce swoich obrazów
przedstawiających konie w galopie, sceny bitewne, portrety ułanów, a
przede wszystkim monumentalnym, modnym w XIX w. panoramom.
Urodził się wraz ze swym bratem bliźniakiem, Tadeuszem, w noc
sylwestrową 1856 r. w Paryżu. Wojciech tuż przed, Tadeusz zaś po
północy, a więc już w roku 1857. Z bliźniąt tylko Wojciech wykazywał
plastyczne zdolności i w nim ojciec upatrywał kontynuatora swej miłości
do malarstwa. Pozwolił Wojciechowi, który miał 15 lat, aby ten
zrezygnował z nauki w gimnazjum i zapisał się do Szkoły Sztuk Pięknych w
Krakowie. Był to początek gruntownego wykształcenia Wojciecha, który
studiując w europejskich akademiach znakomicie opanował warsztat
malarski. Pozwalało mu to – jak napisała Irena Kossowska z Instytutu
Sztuki „nie tylko na swobodne posługiwanie się realistyczną konwencją
obrazowania, ale także na mistrzowską reżyserię olbrzymich spektakli
bitewnych, umiejętne operowanie masami wojsk w iluzjonistycznie
wykreowanej przestrzeni pejzażu rozciągniętego do panoramicznego
formatu”.
Młody Kossak był bardzo pracowity i miał niezwykłą łatwość malowania.
Wychowywał się w wielkim świecie. W domu rodzinnym – Kossakówce, która
była miejscem spotkań krakowskiej inteligencji widywał Modrzejewską,
Lenartowicza, Asnyka, Bartelsa, Brandta, brata Alberta, Anczyca.
„Kochali mojego ojca i +Kossakówka+, co dzień była pełna gości” – pisał
Wojciech we wspomnieniach.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Wystąpienie Prezydenta RP z
Wystąpienie Prezydenta RP z okazji 75. rocznicy powstania Rady Pomocy Żydom „Żegota”
Czcigodni Odznaczeni – Sprawiedliwi wśród Narodów Świata,
Ich Najbliżsi,
Szanowni Państwo Ministrowie,
Szanowni Państwo Posłowie, Senatorowie,
Ekscelencjo, Panie Rabinie,
Szanowni Państwo Prezesi, Przewodniczący,
Wszyscy Dostojni Przybyli Goście!
Bardzo dziękuję za obecność dzisiaj tu, w Warszawie, w Pałacu
Prezydenckim, w tym tak doniosłym dniu, w którym upamiętniamy,
wspominamy kilka wydarzeń.
Pierwszym z nich, na pewno najważniejszym w sensie instytucjonalnym,
jest wspomniana 75. rocznica powstania Rady Pomocy Żydom „Żegota” ‒
pierwszej i jedynej instytucjonalnej, państwowej formy pomocy Żydom, na
których dokonywano zagłady w okresie II wojny światowej. Pierwszą i
jedyną państwową ‒ dlatego że nie kto inny, tylko właśnie rząd
Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie poprzez działalność Delegatury
tego rządu na kraj, który oczywiście był wówczas okupowany, tę właśnie
Radę utworzył.
Ale w jej kontekście nie sposób pominąć dwóch niezwykle ważnych
nazwisk kobiet, które były inicjatorkami powstania tej niezwykle ważnej
instytucji, a właściwie nawet należałoby powiedzieć: niezwykle ważnego
dzieła. Dzieła miłosierdzia, pomocy, braterstwa – bo tak trzeba je
nazwać. Ale też dzieła bohaterstwa. Myślę tutaj o pani Zofii
Kossak-Szczuckiej i o pani Wandzie Krahelskiej-Filipowiczowej. To
właśnie one ‒ będąc świadkami zagłady, jakiej podlegała społeczność
żydowska mieszkająca w Rzeczypospolitej, współobywatele polscy
pochodzenia żydowskiego w gettach, przede wszystkim tutaj, w getcie
warszawskim ‒ zdecydowały się 27 września 1942 roku na utworzenie
Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, który później w efekcie stał się 4
grudnia tego samego roku Radą Pomocy Żydom „Żegota”. To właśnie one
wyszły z tą ideą i to właśnie one tę ideę zrealizowały. Dwa wielkie
nazwiska polskiej historii, dwa wielkie nazwiska w relacjach
polsko-żydowskich ‒ i tamtych, i tych wszystkich przez dziesięciolecia,
przez te 75 lat, aż do dzisiaj.
Szanowni Państwo, co było wielkiego w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”?
Otóż wielkie było to, że zrzeszała ona w swojej działalności ludzi
bardzo różnych poglądów, którzy przynależeli do bardzo różnych ugrupowań
i ich światopogląd często był brzegowo odmienny. Ale jedną rzecz razem
wszyscy rozumieli: że nie może być zgody i nie może być przejścia
obojętnie obok tego, gdy część społeczności naszego państwa, część
polskich obywateli, którzy przecież są sąsiadami, jest mordowana,
niszczona, podlega całkowitej zagładzie.
Oni właśnie wtedy powiedzieli: „Nie!”. Te formy działalności były
bardzo różne – od wydawania dokumentów, organizowania miejsc, w których
osoby mogły się ukrywać, poprzez organizowanie żywności, pomocy
medycznej – właściwie każdej formy bieżącego wsparcia. To była wspaniała
działalność, która objęła tysiące osób pochodzenia żydowskiego na
terenie Rzeczypospolitej. Wystarczy powiedzieć, że samych dokumentów –
oczywiście fałszywych, które umożliwiały przetrwanie ‒ „Żegota” wydała
ponad 50 tys. Żadna inna organizacja w skali świata wówczas nie może się
poszczycić takimi zasługami w dziedzinie ratowania ludzkiego życia jak
wtedy właśnie „Żegota”.
Ale, proszę Państwa, drugim elementem, który niejako nakłada nam się
na tę 75. rocznicę, jest 10. rocznica tamtego spotkania z prezydentem
prof. Lechem Kaczyńskim, którego fragment widzieliśmy przed chwilą.
Wówczas po raz pierwszy Prezydent Rzeczypospolitej odznaczył 53
Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, tak mocno podkreślając tę niezwykłą
rolę, jaką tysiące Polaków odegrały w tamtym dziele braterstwa, w
dziele ratowania – tak, można powiedzieć: ratowania – czegoś, co ja
nazywam Rzecząpospolitą Przyjaciół; Polski, która istniała przed II
wojną światową, Polski, w której obok siebie mieszkały różne
narodowości, ale przede wszystkim Polacy i Żydzi. Bo tak jak powiedział
przed momentem na filmie pan prezydent prof. Lech Kaczyński, Polska była
tym miejscem na świecie, gdzie przed II wojną światową Żydów mieszkało
najwięcej.
Szanowni Państwo, co można jeszcze powiedzieć po tych przypomnianych
słowach pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego? Właściwie one
zawierały wszystko, co najważniejsze. Chciałbym w tym kontekście i w
kontekście „ Żegoty” podkreślić jedno: to bardzo ważne, że „Żegota” była
organizacją, która została stworzona przez polski rząd na uchodźstwie,
że była oparta na Delegaturze tego rządu na kraj. Ale zawsze trzeba
pamiętać o tym, że „Żegota” to byli ludzie – to były setki, tysiące
ludzi w całym kraju, którzy nieśli pomoc, a Sprawiedliwi wśród Narodów
Świata ‒ i ci, którzy zostali tak instytucjonalnie nazwani, i ci, którzy
zasługują na to miano, choć nigdy go nie otrzymali i bardzo wielu z
nich nigdy go nie otrzyma, bo są nieznani ‒ to były dziesiątki, może
setki tysięcy Polaków, którzy kierowani współczuciem, obowiązkiem
obywatelskim, obowiązkiem chrześcijańskim – bo przecież motywacje na
pewno były bardzo różne – nieśli pomoc swoim sąsiadom.
Cieszę się ogromnie, że mogę kontynuować to dzieło rozpoczęte przez
pana prezydenta prof. Lecha Kaczyńskiego – dzieło pokazywania tych
właśnie bohaterów. Bo jak Pan Prezydent pięknie ujął, było to
bohaterstwo nie mniejsze, a może nawet większe niż stawanie z bronią w
ręku. Bo gdy żołnierz czy partyzant stawał z bronią w ręku, to przede
wszystkim ryzykował własne życie – i oczywiście wieczna chwała za to
wszystkim tym, którzy walczyli, wieczna pamięć i chwała tym, którzy
polegli.
Ale Sprawiedliwi wśród Narodów Świata, ci, którzy ukrywali Żydów, ci,
którzy pomagali swoim współobywatelom żydowskiego pochodzenia – zgodnie
z prawem okupanta niemieckiego ryzykowali nie tylko własne życie,
ryzykowali także życie całej swojej rodziny. A więc to ryzyko i
odpowiedzialność były dalece bardziej poważne. I za to przede wszystkim
należy się ogromny szacunek i ogromny pokłon wszystkim Sprawiedliwym
wśród Narodów Świata. Przede wszystkim dziś odznaczonym i ich
najbliższym, także tym, których nie ma już z nami, bo odeszli. Ale
należy się także wszystkim – również bezimiennym, którzy w tym wielkim
dziele pomocy, braterstwa, miłosierdzia wtedy brali udział w
Rzeczypospolitej i – tak jak powiedziałem – starali się utrzymać ten
wielki etos Rzeczypospolitej Przyjaciół.
Polacy współdziałali razem z Żydami, bo przecież także i żydowskie
organizacje włączały się w działalność „Żegoty” ‒ choćby poprzez
współdziałanie z żydowskim Bundem. To była działalność faktyczna. Ale to
także wpływy finansowe, które były konieczne do dobrego realizowania
tej działalności. To było także wsparcie ze strony osób duchownych w
Polsce. To były dzieci, którym przede wszystkim pomagała niezapomniana
pani Irena Sendlerowa. Ale dzieci były także ukrywane w polskich
zakonach, w polskich domach dziecka. Polscy księża wystawiali dzieciom
metryki chrztu po to, aby zbudować im fałszywą tożsamość, aby mogły
przetrwać, aby polskie rodziny mogły je u siebie przechować, aby
stworzyć im warunki do tego, by mogły przeżyć. W to wielkie dzieło
zaangażowanych było wielu ludzi, których dzisiaj wspominamy i przed
którymi ja, jako Prezydent Rzeczypospolitej, po prezydencie Lechu
Kaczyńskim chylę także czoła w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej.
Chciałbym, proszę Państwa, abyśmy o nich zawsze pamiętali. Wielkim
symbolem tego właśnie braterstwa, tego miłosierdzia, a zarazem
niezwykłego oddania i poświęcenia jest dzisiaj w Polsce rodzina Ulmów,
której imieniem nazwano Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II Wojny
Światowej otwarte dwa lata temu w Markowej. Otwarliśmy to muzeum,
proszę Państwa, 17 marca. Chciałbym, żebyśmy o tych ludziach, o tym dniu
i o tamtych wydarzeniach zawsze pamiętali jako Polacy, pokazując także
światu – bo dziś, w dobie, gdy historię w różny sposób próbuje się
kształtować, często fałszując jej rzeczywisty obraz – abyśmy wyraźnie
mówili, kto był zbrodniarzem, a kto bohaterem, kto wykazał się
miłosierdziem, a kto był draniem zasługującym na potępienie.
Dlatego chciałbym, byśmy co roku właśnie 17 marca obchodzili Narodowy
Dzień Pamięci Polaków Ratujących Żydów w Czasie II Wojny Światowej ‒ to
wymaga przyjęcia przez polski parlament, przez Sejm i Senat. Dlatego
przygotowałem projekt ustawy w tej sprawie, który dosłownie w
najbliższym czasie, w najbliższych godzinach trafi do Sejmu ‒ i mam
nadzieję, że zostanie tam przyjęty bez zbędnej zwłoki.
Proszę Państwa, jeszcze raz chciałem bardzo serdecznie podziękować za
udział w dzisiejszej uroczystości. Chciałem podziękować Sprawiedliwym
wśród Narodów Świata, wszystkim Państwu, ich najbliższym. Chciałem
podziękować Ekscelencji Rabinowi, Państwu Ministrom, wszystkim Dostojnym
Gościom. Dziękuję w imieniu swoim, jako Prezydenta, ale dziękuję także w
imieniu Rzeczypospolitej, że jesteśmy tutaj razem po to, aby
upamiętniać te ważne wydarzenia i aby nazywać sprawy po imieniu.
Dziękuję bardzo.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Drogi i nigdy niezapomniany Panie Michale
Pan już Wszystko wie i na pewno długie toczycie rozmowy na ten temat Tam wysoko po drugiej stronie Tęczy
Serdeczna Modlitwa
gość z drogi
22. Żegota Zofia Kossak i ś.p Pan Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
Panie Michale mamy już anno domini 2017,kończy się NOC i za chwilę zacznie nowy Dzień,więc starym zwyczajem napiszę Dobrego Dnia Panu i Tym z Żegoty :)
i jeszcze taki malutki załącznik do tego liściku,załącznik o kwiatach,wszak Pan zawsze nam Kwiaty posyłał :)
"Zofia Kosak Bez Oręża"ostatnie już strony tej tak dzisiaj aktualnej książki i rozmowa Franciszka z bratem Jałowiec:
"A siostrę Klarę czczą wszyscy i powiadają ,ze święta...A ma na pod oknem skraweczek ziemi,który nazywa swoim ogrodem I sadzi w nim trojakie kwiaty:
róże,lilie i fiołki
I kwitną tak,jakby je anieli pielęgnowali.Nigdzie nie ma takich kwiatów ,jak w ogrodzie siostry Klary.Kiedyś biskup zapytał dlaczego nigdy innych nie posadzi,tylko te trzy.Powiedziała,ze lilie to Najświetsza Maryja Panna,a róże to miłość Chrystusowa,a fiołki to ty ,Franciszku...
I że nie chce innych kwiatów
Panie Michale dla Żegoty i dla Pana Kwiatki Siostry Klary i Franciszka
...
gość z drogi
23. Zofia Kossak Bez Oręża
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz:
" Czczona przez Słowiańskich Polańskich czytelników i Świat.
Jest autorka kilkudziesięciu powieści. Na Zachodzie pisarka zaczęła odnosić prawdziwe triumfy. Jej książki trafiały na listy bestsellerów. „Bez oręża” podczas wojny znalazło się na czele Book of the Month książka miesiąca w Stanach Zjednoczonych. W Anglii Zofia Kossak został przyjęta na prywatnej audiencji u królowej, na Afternoon Part w Windsorze.
W Polsce, nawet blaszki jej nie dali !"
Panie Michale,blaszki nie dali,ale naszej Pamięci i szacunku nigdy Jej nie zabraknie
Dobrego Dnia Polsko,tam po drugiej stronie Życia :)
gość z drogi
24. Żegota Zofia Kossak i ś.p Pan Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
Panie Michale mamy już anno domini 2017,kończy się NOC i za chwilę zacznie nowy Dzień,więc starym zwyczajem napiszę Dobrego Dnia Panu i Tym z Żegoty :)
i jeszcze taki malutki załącznik do tego liściku,załącznik o kwiatach,wszak Pan zawsze nam Kwiaty posyłał :)
"Zofia Kosak Bez Oręża"ostatnie już strony tej tak dzisiaj aktualnej książki i rozmowa Franciszka z bratem Jałowiec:
"A siostrę Klarę czczą wszyscy i powiadają ,ze święta...A ma na pod oknem skraweczek ziemi,który nazywa swoim ogrodem I sadzi w nim trojakie kwiaty:
róże,lilie i fiołki
I kwitną tak,jakby je anieli pielęgnowali.Nigdzie nie ma takich kwiatów ,jak w ogrodzie siostry Klary.Kiedyś biskup zapytał dlaczego nigdy innych nie posadzi,tylko te trzy.Powiedziała,ze lilie to Najświetsza Maryja Panna,a róże to miłość Chrystusowa,a fiołki to ty ,Franciszku...
I że nie chce innych kwiatów
Panie Michale dla Żegoty i dla Pana Kwiatki Siostry Klary i Franciszka
...
gość z drogi
25. przepraszam,ale jakiś nocny chochlik
wbił dwa razy tekst,a może to Pan Michał ukarał za Nocne pisanie,miast za spanie,wszak jak mówił nam zawsze Damy w Nocy Śpią,a nie piszą :)
gość z drogi
26. @gość z drogi
dzięki Panu Michałowi i Jego miłości do Polski, Jego pisaniu o bohaterskich Polkach, w sieci mozna było znaleźć, jak ktos szukał, wspomnienie o Zofii Kossak Szczuckiej. Wtedy, kiedy nikt nie pisał.
Teraz też nie za wiele pisza, prawie wcale.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zofia_Kossak-Szczucka
Linki zewnętrzne
http://hej-kto-polak.pl/wp/?p=3292 Żegota, Rada pomocy Żydom (pytania do Wł. Bartoszewskiego) Michał St.de Zieleśkiewicz
http://dzieje.pl/postacie/zofia-kossak-szczucka-1889-1968
http://historykon.pl/10-sierpnia-1889-roku-urodzila-sie-zofia-kossak-szc...
http://www.rp.pl/artykul/1087467-Biografia-Zofii-Kossak-Szczuckiej.html
Książka "Zofia Kossak. Opowieść biograficzna" ukazała się nakładem Domu Wydawniczego PWN.
http://www.dziennikpolski24.pl/magazyny/a/heroiczna-rada-pomocy-zydom-ze...
http://www.polskieradio.pl/39/156/Artykul/906891,Zofia-KossakSzczucka-ni...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. Droga i szanowna pani prezes :)
Pan Michał był wielkim Patriotą i Naszym cudownym Nauczycielem tak bardzo dbał o pamięc Tych,których PRL celowo zapomniał,ba a nawet przesladował
Dobry LOS pozwolił spotkać takiego wspaniałego Człowieka na drodze Życia
Dzisiaj takiej kultury i erudycji już niestety co raz mniej w tym naszym zwariowanym świecie
Serdeczne podziękowania za kontynuowanie Jego Dorobku i tym samym zabezpieczenie Pamięci o Nim,Była Pani obdarzona przez Niego wielkim szacunkiem i podziwem :) Takich Ludzi już niestety co raz mniej ale pamięć i szacunek pozostaną na zawsze z nami
Dobrego Dnia droga Blogmedio24,Dobrego Dnia piękny Saloniku Pamięci i szacunku dlaPolski :)
gość z drogi
28. Na kanwie ostatniej awantury
Na kanwie ostatniej awantury o „polskie obozy śmierci” postanowiłem wrócić do kolejnej, dziwnie „zamilczanej” bohaterki czasów wojny – wielce popularnej niegdyś pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej. To dziwne, bo to właśnie ona stała za powołaniem do życia „Żegoty”. Mówi się dziś wiele o Irenie Sendlerowej, Władysławie Bartoszewskim (jej asystencie, zresztą zapatrzonym w panią Zofię jak w obraz) i in. - a o niej – cisza… Jedna z książek opowiadająca o wojennych inicjatywach Zofii Kossak-Szczuckiej nosi tytuł: „Zwyczajna Święta”.
Ostatnio dokumenty związane Zofią Kossak-Szczucką (tak, tak – z tych Kossaków) zaczęły „wyparowywać” z internetu. Przedstawiam więc garść informacji, jakie znalazłem (jeszcze) na „Wikipedii” w nadziei, że może nasi zacni decydenci od historii i filmu spowodują realizację przynajmniej dokumentu o tej wspaniałej, szlachetnej Polce i jej niezwykłej przenikliwości (przewidziała to, że po wojnie Żydzi oskarżą nas o Holocaust!).
Poniżej – wyciąg informacji z Wikipedii; życzę ciekawej lektury i jeszcze ciekawszych wniosków. Wszak mówi do was świadek historii…
„Protest” Zofii Kossak-Szczuckiej
Geneza
Autorką dokumentu zatytułowanego „Protest!”, sygnowanego przez Front Odrodzenia Narodowego, będący kontynuacją przedwojennej Akcji Katolickiej, była jego przewodnicząca, polska pisarka Zofia Kossak-Szczucka. „Protest!” wydano konspiracyjnie w nakładzie 5000 sztuk w Warszawie dnia 11 sierpnia 1942 w formie ulotki-plakatu. Został on opublikowany w kilka tygodni po rozpoczęciu wielkiej akcji likwidacyjnej w getcie warszawskim, skąd Niemcy – w ramach Akcji Reinhardt – rozpoczęli wywózkę ludności żydowskiej do obozu zagłady w Treblince.
Treść dokumentu
Celem publikacji było określenie stanowiska polskich katolików wobec zagłady Żydów, dokonywanej przez władze niemieckie na terytorium okupowanej Polski. Dokument był apelem skierowanym do społeczności polskich katolików i powoływał się na zasady wiary katolickiej oraz uniwersalne wartości moralne chrześcijaństwa – miłości bliźniego, niezależną od wyznawanego światopoglądu bądź religii. Protest można podzielić na dwie części. Pierwsza ma charakter opisowy i ukazuje ciężkie warunki bytowe Żydów w Getcie oraz okoliczności ich wywózek do niemieckich obozów koncentracyjnych w ramach Wielkiej Akcji.
„W ghetcie warszawskim, za murem odcinającym od świata, kilkaset tysięcy skazańców czeka na śmierć. Nie istnieje dla nich nadzieja ratunku, nie nadchodzi znikąd pomoc. Ulicami przebiegają oprawcy, strzelając do każdego, kto się ośmieli wyjść z domu. Strzelają podobnie do każdego, kto stanie w oknie. Na jezdni walają się niepogrzebane trupy.”
Druga część przedstawia milczącą postawę świata wobec tych zjawisk. Dokument piętnuje milczenie światowej opinii publicznej wobec odbywającego się właśnie holokaustu Żydów. Piętnuje zarówno milczenie Polaków, jak również aliantów, a także samych Żydów, których społeczności rozsiane są po całym świecie. Ich postawę przyrównuje do symbolicznego umycia rąk Poncjusza Piłata, który po zatwierdzeniu wyroku na Chrystusa umył ręce przed tłumem, domagającym się ukrzyżowania oskarżonego. Zofia Kossak napisała:
„Świat patrzy na tę zbrodnię, straszliwszą niż wszystko, co widziały dzieje – i milczy. Rzeź milionów bezbronnych ludzi dokonywa się wśród powszechnego, złowrogiego milczenia. (…) Nie zabierają głosu Anglia ani Ameryka, milczy nawet wpływowe międzynarodowe żydostwo, tak dawniej wyczulone na każdą krzywdę swoich. Milczą i Polacy. (…) Ginący żydzi otoczeni są przez samych umywających ręce Piłatów.”
W kolejnym fragmencie tekstu Kossak potępia to milczenie, wskazując wynikające z niego implikacje moralne
„Tego milczenia dłużej tolerować nie można. (…) Jest ono nikczemne. Wobec zbrodni nie wolno pozostawać biernym. Kto milczy w obliczu mordu – staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia – ten przyzwala.”
Argumentacja Szczuckiej opierała się na religijnym światopoglądzie katolickim, który zgodnie z piątym przykazaniem „Nie zabijaj” zakazywał zadawania śmierci, a w szerszej interpretacji wskazuje na uczestnictwo w zabijaniu oraz bierność wobec niego jako równie niemoralne.
W apelu swoim Szczucka wskazała na polski antysemityzm, określający Żydów jako wrogów Polski, którego dowodem jest fakt, że Żydzi za swój los podczas II wojny światowej oskarżali Polaków, a nie Niemców, oraz że nienawidzili ich bardziej, niż faktycznych architektów swojej zagłady.
„Zabieramy przeto głos my, katolicy-Polacy. Uczucia nasze względem żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski. Co więcej, zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęście. Dlaczego, na jakiej podstawie – to pozostanie tajemnicą duszy żydowskiej, niemniej jest faktem nieustannie potwierdzanym. Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas z obowiązku potępienia zbrodni. Nie chcemy być Piłatami.”
W ostatnich wierszach protestu Kossak wyraża zdecydowany sprzeciw wobec zbrodni dokonywanych przez Niemców na Żydach w Polsce. Zaznacza, że do oglądania tego krwawego widowiska zostali Polacy zmuszeni w wyniku wydarzeń historycznych. Na inspirowane przez Niemców zbrodnie dokonywane w ich kraju nie wyrażają zgody i nie chcą w nich uczestniczyć. Zaznacza tutaj również, że podsycając nastroje antysemickie, Niemcy chcą podzielić się odpowiedzialnością za zbrodnie dokonywane na Żydach również z innymi okupowanymi narodami: Polakami, Litwinami, aby częściowo uniknąć za to przyszłych konsekwencji. Piętnując niemieckie zbrodnie na Żydach oraz tych Polaków, którzy przyzwalają na nie lub w nich uczestniczą, jednoznacznie potępia i wyklucza ich z szeregu narodu polskiego:
„Kto tego nie rozumie, kto dumną, wolną przyszłość Polski śmiałby łączyć z nikczemną radością z nieszczęścia bliźniego – nie jest przeto ani katolikiem, ani Polakiem!”
Recepcja protestu
Protest był dla środowisk lewicowych oraz samych Żydów dużym zaskoczeniem, ponieważ Zofia Kossak związana była z katolickimi kręgami narodowymi, które w przedwojennej Polsce odnosiły się z dużą rezerwą do Żydów i krytykowały środowiska żydowskie. Stanowisko to autorka wyraźnie podkreśliła również w treści swojego protestu. Po ogłoszeniu swojej odezwy Kossak wielokrotnie zamieszczała w prasie podziemnej apele do Polaków o pomoc Żydom. Jej starania doprowadziły we wrześniu 1942 do założenia organizacji niosącej pomoc Żydom, Tymczasowego Komitetu Pomocy Żydom, przekształconej później w Radę Pomocy Żydom „Żegota”, jedynej tego typu organizacji w okupowanej Europie. Współorganizatorką była Wanda Krahelska, działaczka Polskiej Partii Socjalistycznej.
Kossak osobiście pomagała ukrywającym się po „aryjskiej stronie” Żydom, dostarczając im pieniądze oraz fałszywe dokumenty. W 1943 została aresztowana przez Niemców i uwięziona w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, a później przeniesiona do warszawskiego Pawiaka, gdzie skazano ją na śmierć. Uratowana została w 1944 dzięki staraniom polskiego podziemia. Za swój wkład w ratowanie Żydów w czasie II wojny światowej otrzymała pośmiertnie w 1982 medal i tytuł Sprawiedliwej Wśród Narodów Świata…
https://wpolityce.pl/blogi/lech-makowiecki/974-zofia-kossak-szczucka-zyd...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. 50 lat temu zmarła pisarka
50 lat temu zmarła pisarka Zofia Kossak-Szczucka
Postać
Zofii Kossak-Szczuckiej dla wielu jest sztandarowym przykładem
wierzącej katoliczki, która przed wojną pisywała krytycznie o Żydach, a
podczas okupacji poświęciła się ich ratowaniu. 9 kwietnia mija 50 lat od
śmierci autorki „Krzyżowców”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. 50. rocznica śmierci Zofii
50. rocznica śmierci Zofii Kossak-Szczuckiej. Przedstawiciele władz lokalnych złożyli kwiaty na jej grob
W 50. rocznicę śmierci Zofii Kossak-Szczuckiej - pisarki, która
za pomoc Żydom została uhonorowana tytułem Sprawiedliwy wśród Narodów
Świata - przedstawiciele władz woj. śląskiego i powiatu cieszyńskiego
złożyli kwiaty na jej grobie w Górkach Wielkich.
— przypomniała w rozmowie z PAP rzecznik starostwa w Cieszynie Katarzyna Raszka-Sodzawiczny.
Zofia
Kossak urodziła się 1890 r. Była córką Tadeusza Kossaka, bliźniaka
malarza Wojciecha, wnuczką Juliusza oraz kuzynką Marii
Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej. Studiowała malarstwo w Szkole Sztuk
Pięknych w Warszawie i rysunek w Genewie. Wyszła za mąż za Stefana
Szczuckiego, z którym gospodarowała w majątku na Wołyniu. Tam zastała
ich rewolucja bolszewicka. Udało się im wydostać z Wołynia i dotrzeć
do Krakowa, gdzie pozostawali bez środków do życia.
Wówczas
Zofia wydała wspomnienia z ogarniętych rewolucją Kresów. Ukazały się
w 1922 r. pod tytułem „Pożoga” i stanowią jej debiut literacki. W jej
późniejszym dorobku są m.in. powieści „Krzyżowcy” i „Bez oręża”.
Po śmierci
męża Stefana Szczuckiego w 1923 r. zamieszkała w dworze w Górkach
Wielkich. Dwa lata później ponownie wyszła za mąż,
za Zygmunta Szatkowskiego.
Przed wojną w wypowiedziach pisarki
pojawiały się akcenty antysemickie. Jej postawa diametralnie zmieniła
się podczas niemieckiej okupacji. Założyła wówczas konspiracyjne
organizacje Front Odrodzenia Polski oraz Radę Pomocy Żydom Żegota.
Po wojnie została uhonorowana przez izraelski instytut Yad Vashem
medalem „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”.
Kossak-Szczucka
była więźniarką Auschwitz. W obozie straciła drugiego syna Tadeusza.
W 1944 r. Niemcy przewieźli ją z Auschwitz do więzienia na Pawiaku
i skazali na śmierć. Dzięki staraniom władz podziemia udało się
doprowadzić do jej uwolnienia. Pisarka uczestniczyła
w Powstaniu Warszawskim.
W 1945 r. wyjechała do Londynu.
Po powrocie z emigracji zamieszkała w Górkach Wielkich w domu ogrodnika
położonym obok dworu, który spłonął. Zmarła w 1968 r. w Bielsku-Białej.
Spoczywa na góreckim cmentarzu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. Dziekuje
za to przypomnienie tak znakomitej i zamilczanej naszej polskiej pisarki.
Podaje też artykuł o niej z pozdrowieniami Jagna.
https://kultura.onet.pl/wiadomosci/zyd-moj-wrog-moj-blizni-o-zofii-kossa...
32. Senat uczcił pamięć pisarki
Senat uczcił pamięć pisarki Zofii Kossak
Senat
uczcił pamięć wybitnej pisarki i patriotki Zofii Kossak. Z okazji 50.
rocznicy jej śmierci zorganizowano specjalną konferencję; w Senacie
znajduje się także wystawa, która ma być dziełem przywracania pamięci o
zmarłej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. Iluminacja na rocznicę
Iluminacja na rocznicę urodzin Zofii Kossak-Szczuckiej
Okolicznościowa iluminacja na Pałacu Prezydenckim w związku z
rocznicą urodzin Zofii Kossak-Szczuckiej, polskiej powieściopisarki,
współzałożycielki dwóch tajnych organizacji w okupowanej Polsce: Frontu
Odrodzenia Polski oraz Rady Pomocy Żydom „Żegota”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Konferencja poświęcona Zofii
Konferencja poświęcona Zofii Kossak
W Górkach Wielkich na Śląsku Cieszyńskim odbyła się konferencja naukowa z okazji 130. urodzin pisarki Zofii Kossak.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. W województwie lubelskim
W województwie lubelskim uczczono pamięć Zofii Kossak
„Będziesz miłował Polskę pierwszą po Bogu miłością. Będziesz Ją
miłował więcej niż siebie samego” - to słowa znanej pisarki Zofii
Kossak. Gmina Żyrzyn w woj. lubelskim wraz z Katolickim Stowarzyszeniem
Civitas Christiana uczciły pamięć polskiej bohaterki. Jej imieniem
został nazwany most w Kośminie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
36. Cześć pamięci Wielkiej Damie,
Cześć pamięci Wielkiej Damie, Polce, która swe życie poświęciła by ratować innym życie. Wieczna chwała pisarce dzięki której mogliśmy poznać Świat.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Śląskie: W połowie miesiąca
Śląskie: W połowie miesiąca otwarcie ulic m.in. do Muzeum Zofii Kossak w Górkach
Górkach Wielkich, które wiodą m.in. do dworu, w którym mieszkała Zofia
Kossak, i muzeum pisarki - podał zastępca wójta gminy Brenna Dariusz
Jakubiec.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
38. Poczet wielkich Polaków:
Poczet wielkich Polaków: Zofia Kossak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl