Kolejna inicjatywa ustawodawcza prezydenta ograniczająca demokrację w Polsce - referendum

avatar użytkownika Redakcja BM24

 

Bronisław Komorowski w swoim nowym projekcie stworzył zapis, który ograniczy siłę referendów lokalnych. Aby jego wynik był wiążący, będzie musiało wziąć w nim udział co najmniej tylu mieszkańców, co w wyborach samorządowych! To spowoduje, że odwołanie władzy będzie praktycznie niemożliwe - uważa Adam Bochentyn, prawnik z Uniwersytetu Gdańskiego, który konsultował ten projekt. Frekwencja w wyborach samorządowych jest z reguły znacznie wyższa niż w referendach. Często za sprawą samych prezydentów miast, wójtów i burmistrzów. - Zdarza się, że apelują do swoich wyborców, by nie brali udziału w udziału - napisał. Wtóruje mu Marcin Gerwin, politolog i społecznik z Sopockiej Inicjatywy Rozwojowej: - Już dziś większość referendów odwoławczych jest nieważna z powodu zbyt wysokiego progu W prezydenckim projekcie znalazł się zapis, który ograniczy siłę referendów lokalnych. Aby jego wynik był wiążący, będzie musiało wziąć w nim udział co najmniej tylu mieszkańców, co w wyborach samorządowych! Dziś wystarczy 3/5. 

Projekt ustawy jest dostepny na stronie

http://www.prezydent.pl/dialog/fdp/samorzad-terytorialny-dla-polski/inicjatywy-ustawodawcze/projekt-ustawy-o-samorzadzie/

Projekt ustawy o współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego i regionalnego oraz niektórych innych ustaw [RTF]

Prosimy o zgłaszanie uwag do ww. projektu ustawy do 11 lutego 2013 roku

Pliki do pobrania

W tej kadencji zorganizowano już ponad 70 referendów odwoławczych. W poprzedniej (2006-10) - 81. Z czego tylko 14 było ważnych. O referendach zrobiło się ostatnio głośno za sprawą dwóch prezydentów z PO, którzy w ten sposób stracili stanowiska. Piotra Koja odwołali w ub. roku bytomianie, podpadł likwidowaniem szkół. Grzegorz Nowaczyk z Elbląga stracił władzę w kwietniu.
Poza Warszawą, podpisy pod wnioskiem o referendum zbierane są właśnie m.in. w Wyszkowie i Włocławku.
Kancelaria Prezydenta wczoraj sprawy nie komentowała. Ale Olgierd Dziekoński, prezydencki minister odpowiedzialny za projekt tłumaczył pod koniec maja w "Gazecie Wyborczej", że zmiana zwiększy odpowiedzialność za właściwy wybór władz. - Każde odwołanie jest porażką wyborców, bo to oznacza, że w trakcie wyborów w zbyt małym stopniu dokonywali oceny jakości swojego kandydata - mówił. Jego zdaniem zwiększenie progu frekwencji zachęci mieszkańców do udziału w referendum. - Obecnie jest ono traktowane przede wszystkim jako narzędzie walki personalnej ukierunkowanej na odwołanie określonych władz - dodawał.
http://metromsn.gazeta.pl/Wydarzenia/1,127307,14098174,Odwolanie_wladz_bedzie_niemozliwe__Nowy_projekt_referendow.html
 
Na chwilę obecną są prowadzone dwie akcje przeciwko ograniczaniu demokracji w Polsce :
 
http://www.petycje.pl/petycja/9368/stop_utrudnieniom_w_usuwaniu_prezydentow_miast,_burmistrzow_i_wojtow_w_referendach.html
 
PETYCJA DO PREZYDENTA RP BRONISŁAWA KOMOROWSKIEGO
w sprawie projektowanych utrudnień w usuwaniu władz samorządowych na drodze referendum


Jesteśmy za demokracją przeciw oligarchom samorządowym

Szanowny Panie Prezydencie,

Zgłaszamy sprzeciw wobec proponowanego przez Pana Prezydenta artykułu 68 ust. 9 pkt. 2 w „Projekcie ustawy o samorządzie-grudzień 2012 r.” dotyczącym zmiany artykułu 55 ust. 2. „Ustawy z dnia 15 września 2000 roku o referendum lokalnym” (Dz.U. Nr 88, poz. 985 z późn. zm.).
 
Druga inicjatywa :
 
Prezydencki projekt ustawy o referendum lokalnym ułatwia przeprowadzanie tematycznych referendów lokalnych - np. w sprawie budowy biogazowni czy wycięcia parku - co nas bardzo cieszy. Jednocześnie niestety również, zapewne pod wpływem serii odwołań samorządowców PO, zaostrza zasady odwoływania prezydentów i burmistrzów miast, oraz innych organów lokalnych.

5 lipca o godzinie 12:00 spotykamy się pod Pałacem Prezydenckim żeby poprzeć prodemokratyczną część projektu, a jednocześnie zaapelować do Pana Prezydenta o zmianę części antydemokratycznej. Zamiast iść krok do przodu i krok do tyłu - pójdźmy dwa kroki do przodu!
 

7 komentarzy

avatar użytkownika tu.rybak

1. nie wiem czemu mają służyć takie półśrodki

nie powinni wpisać, że prezydentem jest dożywotnio Komorowski i wszelkie zmiany we wszelkich władzach (w tym spółek SP) mogą się odbywać tylko za jego zgodą lub z jego inicjatywy?
Byłoby taniej (nie trzeba będzie wydawać pieniędzy na wybory i referenda)

Rybak
avatar użytkownika Maryla

2. Rybaku

jedynym wytłumaczeniem może być brak zgody protektoratu.
Nawet Król miał problemy, a co dopiero tylko prezydent?

http://blogmedia24.pl/node/63804

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika tu.rybak

3. Eeee,

jak mu każą, tak zdecyduje.

Rybak
avatar użytkownika Maryla

4. Prezydent za trudniejszym odwołaniem władz lokalnych

Według projektu przygotowywanego przez urzędników Bronisława Komorowskiego, dla odwołania władz lokalnych potrzebna byłaby frekwencja minimum taka, jaka była w trakcie ich wyboru. Dziś to 60 procent tych, którzy wzięli udział w wyborach.

Prezydencki minister Olgierd Dziekoński mówił, że proponowane przepisy zniosą wymogi frekwencyjne w referendach dotyczących spraw lokalnych. Według Dziekońskiego z kolei odwołanie władz lokalnych w referendum jest ostatecznym aktem desperacji, a od zmiany władz są wybory odbywające się co cztery lata.

- Chodzi o stabilność w procesie zarządzania, a z drugiej strony by sprawy ważne dla obywateli były z pewnością realizowane - tłumaczy prezydencki minister. Dziekoński ocenia też, że obecny pomysł na referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy to zabieg polityczny.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Władze lokalne potrzebują

Władze lokalne potrzebują stabilności, by realizować trudne reformy - przekonuje w rozmowie z PAP prezydencki minister Olgierd Dziekoński, tłumacząc, dlaczego w prezydenckim projekcie ustawy samorządowej zaostrzono zasady dot. odwoływania prezydentów miast, burmistrzów i wójtów.

Prezydent Bronisław Komorowski zapowiedział na początku czerwca, że przygotowany w KPRP projekt ustawy samorządowej trafi do Sejmu po wakacjach. Projekt przewiduje m.in., że referenda lokalne byłyby ważne bez względu na liczbę uczestniczących w nich osób.

Wyjątek stanowić miałoby referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu wyłonionego w wyborach bezpośrednich - dla ważności takiego referendum konieczna byłaby frekwencja nie mniejsza niż w czasie wyborów tego organu; obecnie jest to 3/5 liczby osób, które wzięły udział w wyborach. Minister Dziekoński zaznaczył we wtorkowej rozmowie z PAP, że zawarte w projekcie propozycje - opracowane jeszcze przy znaczącym udziale nieżyjącego już prof. Michała Kuleszy - mają na celu m.in. zwiększenie wpływu mieszkańców na sprawy lokalnej wspólnoty.

Jak powiedział prezydencki minister, jednym z rozwiązań zmierzających w tym kierunku jest zmiana formuły referendum lokalnego. Olgierd Dziekoński podkreślił, że zawarte w projekcie zapisy dotyczące referendum "to bardzo silne wzmocnienie pozycji mieszkańców w bezpośrednim decydowaniu o sprawach ich dotyczących".

- Proponujemy mechanizm realnego decydowania przez mieszkańców o swoich lokalnych sprawach. Chodzi o to, aby referendum w konkretnej sprawie - referendum merytoryczne - było ważne bez względu na liczbę uczestniczących w nim mieszkańców, a także, aby było ono wiążące zarówno dla władzy wykonawczej jak i uchwałodawczej – powiedział minister Dziekoński.

Jednocześnie, jak dodał prezydencki minister, "aby władze lokalne mogły skutecznie realizować wyniki tak umocowanego referendum merytorycznego, muszą posiadać pewną stabilność w procesie decyzyjnym". - Proponujemy więc - zresztą zgodnie z logiką systemową - aby liczba osób uczestniczących w procedurach odwołania prezydenta miasta, burmistrza czy wójta, była taka sama, jak w procedurach jego wyboru - powiedział Sekretarz Stanu w KPRP.

Jak zaznaczył, w prezydenckim projekcie zaproponowano "mechanizm, w którym mieszkańcy mają bardzo silny udział w decydowaniu o sprawach bezpośrednio ich dotyczących, pozostawiając jednocześnie kwestie personalne do czasu wyborów, które przecież i tak co cztery lata się odbywają".

Według prezydenckiego ministra kwestia odwoływania prezydentów, wójtów i burmistrzów jest sprawą wtórną, "kwestią pewnej polityki, którą należy pozostawić normalnemu kalendarzowi wyborczemu". - Czy nam powinno chodzić o to, żeby kogoś odwołać, czy raczej o to, żeby rozwiązać problemy i załatwić sprawy, które są ważne dla mieszkańców? Osoba czy sprawa? - pytał minister Dziekoński.

I przekonywał: "Wydaje się, że ważniejsza jest sprawa. Dlatego skupmy się na sprawach, załatwiajmy sprawy, pozostawiając normalnemu kalendarzowi wyborczemu wybór osób, którym - zauważmy - projekt narzuca rozwiązania spraw, bo zgodnie z nim wyniki referendów będą wiążące dla władzy wykonawczej i uchwałodawczej".

Zdaniem Olgierda Dziekońskiego "z jednej strony potrzebny jest mechanizm stabilności władzy, a tym samym odpowiedzialności tejże władzy w określonym okresie czasu, a z drugiej strony potrzebny jest też realny mechanizm wpływania przez mieszkańców na sposób realizowania przez tę władzę jej postulatów".

- Nie byłoby rzeczą dobrą, gdyby władze lokalne w okresie sprawowania mandatu podlegały chęci i konieczności patrzenia na słupki popularności - przekonywał Olgierd Dziekoński. Jak zaznaczył, wiele trudnych decyzji przynosi bowiem pozytywne rezultaty dopiero po kilku latach, a władza nie może bać się ich podejmować ze względu na sondaże. Według niego propozycje zawarte w prezydenckim projekcie przeciwdziałają takiej sytuacji.

Zdaniem ministra Dziekońskiego obowiązująca obecnie zasada, że referendum w sprawie odwołania organu jednostki samorządu terytorialnego pochodzącego z wyborów bezpośrednich jest ważne w przypadku, gdy udział w nim wzięło nie mniej niż 3/5 liczby biorących udział w wyborze odwoływanego organu, jest zasadą arbitralną.

Zwrócił uwagę, że próg 3/5 był wielokrotnie zmieniany. Według prezydenckiego ministra zasada, że w referendum w sprawie odwołania prezydenta, burmistrza czy wójta musi wziąć udział taka sama liczba osób, jaka wzięła udział w jego wyborze, jest bardziej czytelna.

Prezydencki projekt ustawy samorządowej przewiduje ponadto m.in. prawo mieszkańców do inicjatywy uchwałodawczej, której zasady określałaby rada gminy lub powiatu w statucie. Uelastyczniono też przepisy dotyczące konsultacji społecznych; szczególną ich formą ma być wysłuchanie publiczne.

Projekt wprowadza też obowiązek podawania do publicznej informacji w Biuletynie Informacji Publicznej imiennych wykazów głosowań radnych. (PAP)

http://www.prezydent.pl/kancelaria/aktywnosc-ministrow/art,658,min-dziek...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. poseł partii rządzącej o referendum

Niemal milion obywateli złożyło podpisy pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum ws. obowiązkowego posyłania do szkół dzieci sześcioletnich. Czy ich głos nie powinien zostać wzięty pod uwagę?

A gdyby milion obywateli zechciało uzbroić się po zęby i wymierzać sprawiedliwość na ulicach. Też byśmy organizowali referendum?

http://wpolityce.pl/wydarzenia/56280-a-gdyby-milion-obywateli-zechcialo-...


Debata o szwajcarskich doświadczeniach referendalnych

Spotkanie w ramach Forum Debaty Publicznej w Pałacu Prezydenckim

O doświadczeniach szwajcarskich w przeprowadzaniu referendów
debatowano w poniedziałek w Kancelarii Prezydenta w ramach Forum Debaty
Publicznej. Według ministra Olgierda Dziekońskiego należy wykorzystywać
wiedzę Szwajcarów na ten temat.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. Spór o referenda Propozycje

Spór o referenda


Propozycje Bronisława Komorowskiego zmierzają
do praktycznego uniemożliwienia odwołania prezydenta miasta, burmistrza
czy wójta w trakcie kadencji.

Kwestia możliwości odwołania władz lokalnych zdominowała wczorajsze
wysłuchanie publiczne w sprawie prezydenckiego projektu ustawy o
współdziałaniu w samorządzie terytorialnym na rzecz rozwoju lokalnego.
Pierwsze czytanie Sejm przeprowadził już we wrześniu.

Wczoraj o inicjatywie, która wyszła z Pałacu Prezydenckiego, swoje
zdanie w ramach wysłuchania publicznego podczas posiedzenia sejmowej
Komisji Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej mogli wyrazić
wszyscy zainteresowani funkcjonowaniem organów samorządowych.

O ile reprezentanci władz samorządowych – choć z pewnymi uwagami –
akceptowali projekt, niejednokrotnie podkreślając, iż jego zapisy
konsultowali już z prezydentem, o tyle krytyczne uwagi zgłaszali przede
wszystkim przedstawiciele różnego rodzaju organizacji obywatelskich.

Wymiana zdań dotyczyła głównie lokalnych referendów. Prezydent
Komorowski zaproponował m.in., aby podnieść próg frekwencji wymaganej w
referendum nad odwołaniem prezydenta, burmistrza bądź wójta – z obecnie
trzech piątych, czyli 60 proc. liczby wyborców, którzy wzięli udział w
wyborze odwoływanego organu, do co najmniej 100 proc. liczby tych
wyborców. Miałoby to uzasadniać potrzebę zachowania stabilności władzy.

Jednocześnie w prezydenckim projekcie uwzględniono możliwość
organizacji tematycznych referendów lokalnych. Władze samorządowe byłyby
zobowiązane do spełnienia woli mieszkańców podjętej w wyniku referendum
– przeprowadzonym bez wymogu minimalnej frekwencji. Jednakże gdyby
stwierdziły, że realizacja przedsięwzięcia będzie miała skutki finansowe
dla gminy, mieszkańcy musieliby zdecydować o samoopodatkowaniu.

W stronę feudalizacji

Andrzej Porawski, sekretarz generalny Związku Miast Polskich,
podkreślał, że zmiany w projekcie zmierzają do wzmocnienia
samodzielności jednostek samorządu terytorialnego.

– Wprowadzenie przepisów sprawi, że samodzielność, która jest
zagwarantowana tylko w Konstytucji, nabierze konkretnego kształtu –
stwierdził.

Pozytywnie odniósł się do kwestii podniesienia frekwencji w
referendum odwoławczym, a negatywnie do inicjatywy bezprogowego
referendum w innych sprawach. Jan Wygnański z Fundacji Pracownia Badań i
Innowacji Społecznych „Stocznia” pozytywnie ocenił m.in. wymóg
imienności głosowań radnych.

Odnosząc się do frekwencji w referendum odwoławczym, powiedział, że o
odwołaniu powinna decydować większa liczba osób od tej, która
zagłosowała podczas wyborów za danym prezydentem, burmistrzem czy
wójtem.

– Uniknęlibyśmy wtedy dyskusji o frekwencji, czy iść, czy nie iść na
referendum – ocenił. Lech Królikowski, przewodniczący Rady Dzielnicy
Ursynów w Warszawie, krytykował systematyczne, jego zdaniem, umacnianie
władzy wójtów, burmistrzów i prezydentów miast.

– Z funkcji usługowej względem samorządów stali się niemal feudalnymi
władcami, na których rady ich gmin mają coraz mniejszy wpływ.
Marginalizacja organów przedstawicielskich samorządu terytorialnego,
czyli rad, kosztem dalszego wzmacniania władzy wykonawczej wójtów
burmistrzów i prezydentów miast jest sprzeczna z Konstytucją –
wskazywał.

Wyborcy nie mają głosu

Królikowski krytykował też zaproponowane rozwiązania w kwestii
referendów odwoławczych. Podobnie jak Łukasz Wróbel ze Stowarzyszenia
Republikanie, który zwracał uwagę, że może dojść do przypadków, iż nawet
51 proc. wszystkich wyborców głosujących za odwołaniem może nie być w
stanie odwołać prezydenta miasta, jeśli podczas jego wyboru frekwencja
wynosiła np. 52 procent.

– To jest ewidentne zaprzeczenie jakimkolwiek zasadom demokracji. Nie
powinniśmy doprowadzać do takich sytuacji. Już dziś trudno jest
zaangażować ludzi w życie publiczne, żeby zainteresowali się ich
sprawami, gdyż nie wierzą, że mają na nie jakikolwiek wpływ. Taką zmianą
prawa pokazujemy ludziom: „faktycznie nie macie nic do powiedzenia, nie
możecie odwołać przedstawicieli lokalnych”. To jest niszczenie
demokracji, którą trzeba rozwijać – stwierdził Wróbel.

Zaznaczył, że podnoszenie progu frekwencyjnego będzie tylko
pogłębiało patologię, którą dzisiaj obserwujemy. – Politycy najwyższych
urzędów apelują o bojkot referendów. Uważam, że powinna być tendencja
odwrotna, a mechanizmy, które mamy, powinny sprawiać, by praktycznie
każdy polityk był zmuszony apelować, mobilizować swoich wyborców do
udziału w referendum – dodał.

Dominik Hernik z Ruchu Społecznego Demokracja Bezpośrednia zwracał
uwagę, iż możliwość odwołania władzy samorządowej wpływa na lepszą
jakość rządzenia. Zmiana przepisów sprawi natomiast, iż władza
praktycznie nie będzie odwoływalna.

– Władza miasta, jeżeli ma przeświadczenie, że w każdej chwili
decyzją cały czas dużej liczby obywateli działa zdecydowanie sprawnie,
czuje się bardziej zobligowana do konsultacji społecznych, do współpracy
ze społeczeństwem – stwierdził.

Zaznaczył, iż nikt, kto ma jasny program, nie musi się obawiać, że
zostanie odwołany, a – jak ocenił – obawiają się ci, którzy z góry
zakładają, że podczas kampanii wyborczej nie powiedzą o wszystkich
decyzjach, które planują podjąć po wyborach. Prezydent Radomia Andrzej
Kosztowniak apelował, by raczej nie zastanawiać się, w jaki sposób
władze samorządowe odwoływać, lecz jak poprawić jakość ich
funkcjonowania. Krytycznie odniósł się do koncepcji bezprogowych
referendów w sprawach tematycznych.

– Nie wyobrażam sobie sytuacji, że na referendum przychodzi 5 czy 7
osób i decyduje o losie samorządu za kilkaset tysięcy osób – mówił
Kosztowniak. Kwestia ta była także podnoszona przez innych
samorządowców, przekonujących, iż może to doprowadzić do swego rodzaju
paraliżu władzy.

Artur Kowalski

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/62130,spor-o-referenda.html

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl