Aleksander Smolar znów robi za autorytet i zapienia się w TVN24 jako kolejny ekspert. No, to przypomnijmy, kim jest .

avatar użytkownika Maryla

Aleksander Smolar, prominent Unii Wolności, wypromował na szefa tej partii Bronisława Geremka. Jego brat - Eugeniusz - jest jednym z szefów Polskiego Radia. Są synami Hersza Smolara, przedwojennego działacza komunistycznego i jako tzw. szare eminencje mają niebagatelny wpływ na politykę w Polsce.

Saga rodzinna z czerwienią w tle

Są w naszym życiu publicznym ludzie, którzy nigdy nie byli i zapewne nie będą posłami czy ministrami, a mimo to posiadają wpływy większe niż niejeden znany polityk. Przeciętny wyborca często nawet nie wie o istnieniu takich "szarych eminencji" ani tym bardziej o tym, jak znaczącą rolę odgrywają one w polskiej polityce. Do tej kategorii ludzi bez wątpienia należą bracia Smolarowie - Aleksander i Eugeniusz. Oficjalnie jeden jest politologiem, a drugi radiowcem, ale w rzeczywistości są o wiele bardziej znaczącymi postaciami.

http://gazetawyborcza.republika.pl/smolar.htm

Synowie Hersza Smolara i Walentyny Najdus kroczyli początkowo drogą wytyczoną przez rodziców. Starszy Aleksander już w okresie studiów na Uniwersytecie Warszawskim został członkiem PZPR, Eugeniusz przeszedł zaś niezłą szkołę u "walterowców" Jacka Kuronia, czyli w czerwonym harcerstwie. Represje, jakie spadły na komunistyczne środowiska żydowskie w PRL po marcu 1968 roku, były w pewnym sensie niezwykłym dobrodziejstwem dla młodego pokolenia żydowskich komunistów. Dały im przede wszystkim możliwość wyjazdu na Zachód. W sowieckim ustroju w PRL czekała ich zapewne niezła kariera, ale cóż to było w porównaniu z wyjściem na świat w glorii prześladowanych uchodźców politycznych? Pamiętajmy, że było to wówczas marzenie milionów Polaków!

Aleksander został politologiem w elitarnym francuskim Krajowym Centrum Badań Naukowych (CNRS), Eugeniusz zaś - mimo słabej znajomości języka angielskiego - I zastępcą szefa Sekcji Polskiej BBC (szefem był wówczas inny emigrant pomarcowy, Krzysztof Pszenicki). Czy można wyobrazić sobie lepsze kariery?

"Ofiary polskiego antysemityzmu"

Starszy z braci, Aleksander, szybko poszedł w ślady ojca. W latach 60. jako asystent na Wydziale Ekonomii Politycznej Uniwersytetu Warszawskiego był już członkiem PZPR, a od 1962 r. mocno angażował się w działalność Politycznego Klubu Dyskusyjnego, który powstał z inicjatywy Komitetu Uczelnianego Związku Młodzieży Socjalistycznej. Z ramienia KU ZMS patronat nad klubem objął Karol Modzelewski (również pochodzący z rodziny żydowskich komunistów), a wśród aktywistów znaleźli się m.in. Waldemar Kuczyński i Stanisław Gomułka - dzisiaj czołowi ekonomiści opcji udeckiej. Aleksander Smolar związał się wówczas ze środowiskiem tzw. rewizjonistów, czyli niedawnych stalinowców, którzy teraz pozowali na demokratów i liberałów. Było to o tyle naturalne, że na uczelni był asystentem prof. Włodzimierza Brusa, żydowskiego ekonomisty, który wcześniej "zasłużył się" jako oficer polityczny LWP, a także ożenił się z osławioną prokurator stalinowską - Heleną Wolińską.

Związki z rewizjonistami nie wyszły Smolarowi na dobre. Jak sam wspominał: kiedy w 1967 roku wyrzucono mnie z PZPR-u po sprawie Kołakowskiego, przesłuchiwał mnie tow. Dobrosielski. Wtedy to właśnie słyszałem już te antysemickie szmoncesy, które później słyszało się w marcu. Wyrzucono mnie z PZPR między innymi za to, że na zjeździe powiedziałem o antysemityzmie, jaki był widoczny w szeregach partii. Logiczną konsekwencją takiej postawy był udział Smolara w studenckiej grupie "komandosów", kierowanej przez Adama Michnika i Henryka Szlajfera. Podczas protestów studenckich w marcu 1968 r. znalazł się wśród aresztowanych, podobnie jak jego młodszy brat Eugeniusz, którego wyrzucono z drugiego roku nauk politycznych na UW. Trzy lata później, idąc w ślady ojca, obaj bracia wraz z żoną Eugeniusza, Niną Smolar, wyjechali za granicę: najpierw do Szwecji, a później jeszcze dalej na Zachód. Aleksander znalazł się we Francji, gdzie dostał pracę w Krajowym Centrum Badań Naukowych, czyli odpowiedniku naszego PAN-u. Natomiast Eugeniusz trafił do Wielkiej Brytanii i tam został wiceszefem, a później szefem, Sekcji Polskiej radia BBC.

Zaufani ludzie KOR-u

Równocześnie będąc na emigracji, założyli i redagowali kwartalnik polityczny "Aneks", którego współpracownikami byli m.in. Brus, Michnik, Jacek Kuroń, Leszek Kołakowski, Jan Tomasz Gross, Stanisław Barańczak. W ten sposób Smolarowie stali się zagranicznymi przedstawicielami KOR-u, a Aleksander wraz z Kołakowskim został nawet upoważniony do reprezentowania tej organizacji w kontaktach z Międzynarodówką Socjalistyczną. Na tych samych kontaktach bazowała w latach 70. i 80. działalność Sekcji Polskiej BBC. Jak wspominał Eugeniusz Smolar: jeśli potrzebowaliśmy informacji, to dzwoniliśmy do Kuronia, do komisji informacyjnej KOR. Ścisłe związki tych czołowych pomarcowych emigrantów z ich kolegami w kraju najjaskrawiej ujawniły się po "okrągłym stole". Już we wrześniu 1989 r. na łamach francuskiego pisma "Le Quotidien de Paris" Aleksander Smolar zaatakował Prymasa Józefa Glempa za obronę oświęcimskiego Karmelu oraz za to, że chce poprzeć prądy nacjonalistyczne, chrześcijańskie, tradycjonalistyczne, a nie ludzi typu Mazowieckiego. Nic dziwnego, że po kilku miesiącach autor tych słów został doradcą premiera Tadeusza Mazowieckiego, zaś Eugeniusz Smolar bezceremonialnie wykorzystywał Sekcję Polską BBC do promowania jego kandydatury na prezydenta.

 

ZA BLOGIEM :

http://archiwa-ipn.blogspot.com/2012/04/aleksander-smolar-archiwa-ipn.html

Aleksander Smolar- ARCHIWA IPN

Smolar Aleksander -politolog, „Uchodźca" z 1968 r. Syn Grzegorza, który do roku 1968 był redaktorem naczelnym „Folks-Sztyme", organu popieranego przez władze PRL-u. Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Matka Smolara pracowała w KC PZPR. Jest związany z Partią Demokratyczną. Z rodziny przedwojennych komunistów.

„Tylko w Polsce antysemityzm >nie kłócił się< z patriotyzmem i demokracją. Polski antysemityzm nie został skażony kolaboracja z Niemcami i dlatego mógł prosperować nie tylko >na ulicy<, ale również w podziemnej prasie, partiach politycznych i Siłach Zbrojnych (...)". Aleksander Smolar „Jews As a Polish Problem", „Daedalus", wiosna 1987.

„Koncepcja roli PiS-owskiej elity („zakonu sprawiedliwych") w transformacji Polski przypomina bardzo koncepcję partii awangardowej autorstwa Lenina".

„Profesor" Centre National de la Recherche Scientique /Paryż/, „emigrant" z 1968r. Od 1990 roku wraz z innymi „emigrantami" tej nacji, A. Smolar zaszczycił Polskę powrotem do „tego kraju". Aleksander Smolar, brat Eugeniusza Smolara to jeden z rozdających pod politycznym znaczone karty syjonistycznej inwazji. Podobnie jak jego pobratymcy. A. Smolar unika identyfikacji z „zawodowym" półświatkiem koszernych polityków polskojęzycznych.

A. Smolar to jednocześnie prezes Zarządu „Fundacji Batorego", czołowej siatki agentów wpływu żydowskich w „tym kraju".

(źródło: Lichwa rak ludzkości, Henryk Pająk s. 242).

Oto arcyciekawa garść publikacji rodem z IPN-u świadcząca o powiązaniu środowiska żydowskiego w Polsce z międzynarodowym żydostwem. Taka postawa umożliwiała, głównie amerykańskim Żydom, dyskredytowanie Polski w oczach światowej opinii publicznej. Warto także pamiętać, iż wielu, bardzo wielu, ok. 1/3 marcowych emigrantów, to byli stalinowscy zbrodniarze, opluwający Polskę i Polaków do chwili obecnej. Przykładem może być J. T. Gross (jego donosy na przyjaciół tutaj).

PROTOKÓŁ otwarcia korespondencji

II Ds 14/68

Warszawa, dnia 20 maja 1968 r.

Prokurator Prokuratury Wojewódzkiej dla m. st. Warszawy działając na mocy postanowienia z dnia 4.IV.1968 r. w sprawie Nr II 2 Ds 14/68 w przedmiocie zajęcia korespondencji wychodzącej i przychodzącej na adres: Grzegorz Smolar, Warszawa (usunięte przez redakcję) – na zasadzie art. 145§ 1 kpk. Dokonał otwarcia przesyłki skierowanej napowyższy adres. Przesyłka została nadesłana przez Urząd Wymiany Poczty Warszawa 3 przy piśmie z dnia 15 maja 1968 r.

Przesyłka ze stemplem pocztowym „Jamaica N.Y. 5 May 6 PM 1968, o adresie zwrotnym (...), adresowana do G. Smolara, Warszawa (usunięte przez redakcję), zawiera jedną kartkę gładkiego papieru formatu zeszytowego, zapisaną obustronnie pismem ręcznym w języku żydowskim /tłumaczenie w załączeniu/.

Według tłumaczenia list nosi datę: Nowy Jork 6 maja 1968 r. i zaczyna się od słów: „Drogi Herszlu. Dziękuje Ci bardzo za list" a kończy „... kontynuować naukę. Przesyłam serdeczne pozdrowienia". Podpis nieczytelny.

Przesyłkę powyższą przekazano Komendzie Stołecznej MO w Warszawie celem sporządzenia fotokopii.

Oryginał wysłano adresatowi.

Tłumaczenie z języka żydowskiego

Drogi Herszlu,

Dziękuje Ci bardzo za list. Mimo że wiedziałem w jakiej jesteś sytuacji nie chciałem jednak zrezygnować ze swoich planów i dążyłem do tego żebyśmy mogli się spotkać. Zdawałem sobie sprawę z tego, że to spotkanie nie będzie przyjemne, uważam jednak, że oddana rodzina oraz przyjaciele są potrzebni również w biedzie. Jednakowoż miejmy nadzieję, że się w niedalekiej przyszłości spotkamy. Wkrótce pewien Warszawiak przekaże Ci pozdrowienia ode mnie. Był on tutaj w odwiedzinach u brata i wyjechał z powrotem 1-go maja. Odwiedziłem go w Brooklynie dokładnie w dniu wyjazdu. Byłem tak zaskoczony nadarzającą się okazją, że zapomniałem dać mu Twój adres. Jestem jednak pewien, że Cię znajdzie. Nazywa się Michał Zając i jest bardzo miłym człowiekiem. Niestety mógł zabrać tylko parę drobiazgów dla dziecka. Dałem mu 2 buteleczki witamin, sweterek oraz skarpety.

Ponieważ wiem, że trudno wyżyć 2 rodzinom z jednej pensji, chciałem Wam wysłać trochę pieniędzy przez PKO. Nie robiłem tego do tej pory, ponieważ sobie nie życzyłeś. Obecnie chciałbym bardzo Wam pomóc, nie chciałbym jednak nic robić bez Twojej zgody. Rozmawiałem ostatnio z Kaimem. Ucieszył się bardzo wiadomością od Ciebie. Wszyscy przyjaciele są z Tobą i mamy nadzieję, że nadejdą lepsze czasy.

Sądzimy, że Genek będzie mógł w końcu kontynuować naukę.

Przesyłam serdeczne pozdrowienia.

Podpis nieczytelny

Źródło IPN BU 0332/11 t.1 cz.1 s. 62-63


Streszczenie z języka angielskiego

Adresat H. Smolar

Cultural – Social Assosiation of Polish Jews

Warszawa (usunięte przez redakcję)

Biuletyn informacyjny Światowego Kongresu Żydowskiego

- Na przedmieściu Jerozolimy wzniesiony zostanie pomnik wdzięczności narodowi (nieczytelne) za uratowanie w okresie okupacji 7 tys. Żydów.

- Amerykański Kongres Żydów poparł propozycję Białego Domu odnośnie rejestracji posiadanej broni i zezwoleniu na nią.

- Cofnięcie Polsce przywilejów handlowych przez Administrację na skutek przejścia jej na pozycje stalinowskie. Wydawało się, że Polska będzie tworzyć bardziej liberalne rządy a okazuje się coś wręcz odwrotnego.

- dla Żydów amerykańskich nadszedł czas działania. Jeżeli chce się osiągnąć to okres przedwyborczy jest do tego celu najbardziej odpowiedni (Podaję przykład Francji, gdzie gen. de Gaulle obawiając się, że nie osiągnie większości w wyborach zgodził się na sprzedaż (nieczytelne)

- Rząd włoski zadecyduje, czy Żydzi są (nieczytelne)

- Czy A.G.E. (nieczytelne) zbrodniarzy hitlerowskich?

- Nie ma nadziei na rychłe uwolnienie statków zablokowanych na Kanale Sueskim.

- Wzrasta budżet wojskowy w krajach arabskich.

- Algieria prosi o wymianę pasażerów – ofiar piractwa powietrznego.

Źródło: IPN BU 0332/11 t. 1 cz. 1 s. 66

Adresat:
H. Smolar
TSKŻ W-wa


Biuletyn Światowego Kongresu Żydowskiego
Streszczenie z j. ang.

Biuletyn zawiera przegląd wydarzeń prasowych.

- Nahum Goldman przesłał życzenia przewodniczącemu Rady Państwa Rumunii z okazji rocznicy wyzwolenia. Podkreśla w niniejszym, że mniejszość żydowska cieszy się w Rumunii równymi prawami, o czym przekonał się osobiście w czasie pobytu tam w ub. roku.
- Burstein przewodniczący miasta Tel-Aviv został wybrany przewodniczącym wydz. Kultury Światowego Kongr. Żyd. którego celem jest zacieśnienie więzów między Żydami z Izraela i diaspory.
- Eksperci do spraw studiów n.t. Żydów w (nieczytelne) wydali w Londynie publikację omawiającą syt. Żydów pod rządami (nieczytelne) w okresie 6 miesięcy liberalizmu.
- Egipski min. spraw zagr. udał się do W. Brytanii.
(...)
- Prowadzone przez (nieczytelne) i Międzynarodowy Czerwony Krzyż tajne (nieczytelne) pozwoliły na wyjazd z Egiptu ok. 500 rodzinom żydowskim, które otrzymały paszporty do Hiszpanii i innych krajów zachodnich.
- W więzieniach egipskich przebywa ok. 250 Żydów, których się bije i torturuje.
- (...)
Ironicznie zacytowany fragment z radzieckiej prasy, gdzie mówi się, że wejście wojsk na terytorium CSR było podyktowane koniecznością obrony socjalizmu w CSR i najwyższym dobrem ludności.
- Polakom prasa wyjaśnia, że sprawcami sytuacji w CSR obecnie były te same siły co w Polsce w marcu.

Źródło: IPN BU 0332/11 t.1 cz.1 s.67-68

Adresat

H. Smolar

Cultural – Social Assosiation of Polish Jews (TSKŻ)

Warszawa

streszczenie z . angielskiego

Biuletyn informacyjny Światowego Kongresu Żydowskiego

- Światowy Kongres Żydowski zwrócił się z apelem do (nieczytelne) o pomoc w umożliwieniu emigracji prześladowanej mniejszości żydowskiej na Środkowym Wschodzie. Społeczności żydowskie we wszystkich krajach diaspory wstrząśnięte są odmową (nieczytelne) odnośnie wysłania przedstawicieli ONZ na Środkowy Wschód, celem zbadania sytuacji mniejszości żydowskiej. Egipt, Irak i Syria hołdując faszystowskiej doktrynie (nieczytelne) można robić zamieszkałą na swoim terenie mniejszość narodową co się chce, gwałcić międzynarodowe prawa człowieka, Egipt trzyma w więzieniach setki Żydów. Traktuje się ich w brutalny sposób. Po 12 miesięcy siedzą i nie robi się procesów.

- Partia komunistyczna i robotnice podpisały w Bratysławie wspólne oświadczenie, w którym stwierdzają m.in. „że uczynią wszystko co w ich mocy, żeby usunąć skutki agresji Izraela w myśl zasady rezolucji Rady Bezp. ONZ z 22.XI.67 r. o wycofaniu sił izraelskich z okupowanych terenów".

- Arabowie zaatakowali na Zgromadzeniu Ogólnym Światowej Rady Kościołów w dniu 2.VI w Uppasli.

- Jewish Obserwer ukazujący się w Londynie pisze, że knuje się „międzynarodowy spisek" zmierzający do zniszczenia Izraela.

- Żydowski Teatr w Warszawie znalazł się w niebezpieczeństwie a przyszłość organizacji żydowskich jest wątpliwa.

Źródło: IPN BU 0332/11 t. 1 cz. 1 s. 72-73

 

Adresat

Gutkowicz

Folks Sztyma

W-wa

Streszczenie z języka angielskiego.

Biuletyn Żydowskiej Agencji Telegraficznej

- (nieczytelne) rozpoczyna po powrocie ze Szwecji nową serię rozmów z (nieczytelne).

- (nieczytelne) poinformował ambasadora francuskiego i włoskiego, że zwróci Izraelowi samolot o ile Izrael zwolni przynajmniej 4-5 Arabów palestyńskich uwięzionych za działalność terrorystyczną. Amerykańskie Towarzystwo Podróży domaga się akcji zmierzających do natychmiastowego zwrotu Izraelowi samolotu, załogi i pasażerów.

- 17 lat minęło od zgładzenia grupy pisarzy żydowskich w ZSRR. Podaje się, że padli ofiarą „kultu jednostki" a jak dotąd nie wyjaśniono bliższych szczegółów w tej sprawie.

W latach 1948-1959 nie ukazała się w ZSRR żadna publikacja w j. żydowskim. Świat chce znać fakty i przyczyny dlaczego (nieczytelne) do pogromu kultury i literatury żydowskiej w ZSRR.

- W Bukareszcie ukazał się kalendarz żydowski zawierający przegląd działalności Federacji Społeczności Żydowskiej w Rumunii.

- Z okazji 700-lecia osiedlenia się Żydów w CSR zostanie zorganizowana specjalna wystawa poświęcona sztuce żydowskiej.

(....)

- Wzrost liczby studentów w Izraelu o 40% w ciągu najbliższych 4 lat.

(...)

Źródło: IPN BU 0332/11 t.1 cz.1 s. 76-77

 

Adresat

J. Gutkowicz

Folks Sztyme

Warszawa, (usunięte przez redakcję)

Streszczenie z j. angielskiego

Biuletyn Informacyjny Żydowskiej Agencji Telegraficznej

- Eschol oświadczył, że Izrael nie będzie tolerował ataków granicznych oraz poczynań grup terrorystycznych i sabotażowych.

- Moshe Dayan odwiedzał osiedla graniczne – Cel – zabezpieczenie spokojnego życia w tym rejonie.

- Terroryści mogą spowodować nową wojnę.

- 400 delegatów na 49-cia doroczną konferencję kobiet amerykańskich przyjęło rezolucję stwierdzającą, że zajmowane obecnie terytoria muszą pozostać w rękach Izraela i w przyszłości.

- Z diaspory napływają zgłoszenia młodych Żydów na wyjazdy na obozy organizowane w Izraelu. Jest to przejawem budzenia się świadomości o przynależności do narodu żydowskiego Kandydatów jest znacznie więcej niż miejsc.

- Izrael cieszy się dobra opinią w Afryce – oświadczył Meshel po powrocie z kilku krajów afrykańskich, gdzie przewodniczył misji „dobrej woli".

- Syria odrzuciła protest Libanu odnośnie nowych (nieczytelne) na towary libańskie. Syria oskarża Liban o przyjmowanie uchodźców z Damaszku.

- Brazylia wyraża gotowość przyjęcia uchodźców żydowskich z krajów arabskich i Polski – ofiar prześladowań.

- Irak złożył we Francji zamówienie na 54 samoloty typu (nieczytelne).

- W Waszyngtonie potwierdza się wiadomość, że ZSRR odmówiła Egiptowi udostępnienia rakiet dalekiego zasięgu. Nie oznacza to jednak zaprzestania (nieczytelne) Arabów.

- Delegat Egiptu domagał się (nieczytelne) sankcji w stosunku do Izraela za ostatnie ataki powietrzne.

(...)

- Pakistan poparł Arabów na forum Rady Bezpieczeństwa. Podobne stanowisko zajęło szereg innych państw.

Źródło: IPN BU 0332/11 t.1 cz.1 s.80-81

 

Przekład z angielskiego

Willesden Lane,

London NW2, 11 czerwca 1964 r.

Drogi Alex,

Bardzo rad jestem, że Twoje egzaminy już ukończone i jestem pewien, że zdałeś je pomyślnie. Wiem, że pragniesz udoskonalić swój język angielski, więc żona moja i ja zapraszamy Cię do spędzenia letnich wakacji z nami. Są specjalne kursy angielskiego języka podczas lata dla studentów zagranicznych i z pewnością będą one dla Ciebie bardzo pożyteczne. Będziesz oczywiście naszym gościem oraz opłacimy kursy, na które będziesz uczęszczał oraz drobne wydatki. Również opłacimy koszt biletów powrotnych gdy tylko otrzymamy wiadomość, że możesz i chcesz skorzystać z naszego zaproszenia.

Prosimy jak najrychlejszą wiadomość w tym względzie.

Dzisiaj wyjeżdżamy na urlop do Korsyki i wrócimy w początkach lipca. Serdeczności dla Twych Rodziców, dla Niny i Twego brat.

W nadziei, że zobaczymy się tego lata przesyłamy wiele najlepszych życzeń.

podpis

Alec Ray

Ray i Alec Waterman

Źrodło: IPN 0332/11 t.1 cz.1 s. 88

 

NR II 2 Ds 14/68

POSTANOWIENIE

o zajęciu korespondencji

Warszawa,

dnia 4 kwietnia 1966 r.

Prokurator Prokuratury Wojewódzkiej dla m.st. Warszawy (nieczytelne) po zapoznaniu się z aktami w sprawie Nr II 2 Ds 14/68 mając na uwadze, że dla toczącego się śledztwa istotne znaczenie będzie miało zajęcie korespondencji – na zasadzie art. 145 § 1 kpk

postanowił

1. zająć korespondencję wychodzącą i przychodzącą na adresy:

a. (usunięte przez redakcję)

b. Librarian University Of Ife Library – Ife Nigeria,

c. H. Noufeld London (usunięte przez redakcję), Anglia,

d. Emil Komaża Bratysłwa, (usunięte przez redakcję)

e. R. Eshela, (usunięte przez redakcję), Izrael,

f. Eugeniusz Smolar Warszawa, (usunięte przez redakcję)

g. Grzegorz Smolar Warszawa, (usunięte przez redakcję)

h. Olczak Ludwig (usunięte przez redakcję), Sweden,

i. Regina Lityńska Warszawa, (usunięte przez redakcję).

3. Kopię niniejszego postanowienia za pośrednictwem Komendy Stołecznej MO w Warszawie przekazać właściwemu urzędowi pocztowemu.

Źródło: IPN BU 0332/11 t.1, cz.1, s. 87

 

No i proszę, można było się wykazać charakterem podczas przesłuchań. Odmowa odpowiedzi na pytanie wśród ówczesnych „opozycjonistów" była jednak rzadkością. Prawie wszyscy wzajemnie na siebie donosili. Efektem były represje i akty oskarżenia. Mamy więc, aż nadto wśród obecnych tzw. elit, zatrzęsienie ześwinionych moralizatorów i komentatorów. Bez wątpienia prof. Staniszkis jest wśród nich.

L.B.

 

PROTOKÓŁ przesłuchania podejrzanego

Warszawa, dnia 4 kwietnia 1968 roku

Inspektor Biura Śledczego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Warszawie kpt. Aleksy Opaliński w dniu dzisiejszym przesłuchał w charakterze podejrzanego Aleksandra Smolara s. Grzegorza.

Przesłuchanie rozpoczęto o godz. 20.

Pytanie: Proszę wyjaśnić, jakie stanowisko zajęliście w czasie dyskusji nad tezami programowymi Jacka Kuronia wygłoszonymi w mieszkaniu Andrzeja Marchlewskiego w dniu 3 marca 1968 r.

Odpowiedź: Odmawiam odpowiedzi na postawione mi pytanie z przyczyn, które podałem do protokołu z dnia 13 marca 1968 roku.

Pytanie: O której godzinie opuściliście mieszkanie Andrzeja Marchlewskiego i dokąd wówczas poszliście?

Odpowiedź: Odmawiam odpowiedzi.

Pytanie: Kto ze znanych Wam osób był w mieszkaniu Andrzeja Marchlewskiego w dniu 3 marca 1968 roku?

Odpowiedź: I na to pytanie odmawiam odpowiedzi.

Przesłuchanie zakończono o godz. 21.

Protokół osobiście przeczytałem i jako zgodny z moimi wyjaśnieniami podpisuję.

Wyjaśnił:

Aleksander Smolar

Przesłuchał kpt. Al. Opaliński

Źródło: IPN BU 0332/11 t.1 cz. 1 s. 8

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Etykietowanie:

32 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Resztę każdy może sobie wyczytać w sieci

http://gazetawyborcza.republika.pl/smolar.htm

Dziś pokazujemy na przykładzie tej rodziny, jak wyglądała przymusowa wymiana elit w Polsce po 1945 r.

Z sowieckiego nadania...
http://gazetawyborcza.republika.pl/czerwonarodzinka.htm

http://pl.wikipedia.org/wiki/Walentyna_Najdus-Smolar

http://pl.wikipedia.org/wiki/Grzegorz_Smolar

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Towarzysz Oleksy wyraźnie stępiał, za mało czyta?

Oleksy: Kaczyński przed Trybunał Stanu za szczucie przeciwko państwu
Donald Tusk powinien ostro zaatakować Jarosław Kaczyńskiego za nieodpowiedzialność publiczną i rozważyć wniosek o...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. wg TVN24 Smolar jest "publicystą"

Naczelny "uciekł"; Seremet "milczy". Smolar: Tu jest wiele pytań

Naczelny "uciekł"; Seremet "milczy". Smolar: Tu jest wiele pytań
Publicysta był gościem "Piaskiem po oczach".
zobacz więcej »

publicysta i szef Fundacji Batorego.

- Dlaczego prokurator
Seremet milczy do dzisiaj, prawdę mówiąc? - pytał dalej. Ocenił
Seremeta jako fachowca w swojej dziedzinie, ale dodał też, że "na pewno
nie jest fachowcem, jeśli chodzi o sposób zachowania człowieka, który
znajduje się w centrum uwagi publicznej".  - On odpowiada za poczucie
bezpieczeństwa obywateli. Jest człowiekiem, który powinien dać dowód,
że sprawiedliwość panuje w RP - mówił politolog i radził, by prokurator
generalny "stanął przed lustrem i zastanowił się, czy on w ogóle
nadaje się do pełnienia tej funkcji".

Tutaj mamy do czynienia z prowokacją, której skutkiem - świadomym lub
nie - jest podkopywanie stabilności państwa w delikatnej sytuacji, gdy
mamy do czynienia z kryzysem daleko wykraczającym poza Polskę - uważa
publicysta.

Jego zdaniem "trzeba zwrócić uwagę, gdzie jest
początek tego łańcucha czyli zapytać o odpowiedzialność gazety". - To
ukazało się w gazecie. Dzisiaj redaktor naczelny tej gazety gdzieś
uciekł na urlop. To jest dowód kolejnej nieodpowiedzialności. Po
opublikowaniu takiego materiału, który podkładał dynamit pod państwo
Polskie, on sobie po prostu uciekł -
stwierdził Smolar.

Zdaniem Smolara - nie można ich wypowiedzi oceniać na równi. Komentując
słowa premiera, że "nie da się żyć razem w jednym kraju" z Kaczyńskim,
stwierdził, iż świadczą one jedynie o "poziomie napięcia, stresu i
zdenerwowania szefa rządu".
- Natomiast zakładam, że zachowanie prezesa
PiS jest racjonalne i on jest jeszcze w stanie panować nad sobą.
Chociaż wiele momentów świadczy o czymś przeciwnym - uważa publicysta.
Dodał, że nie traktuje poważnie ostrych słów Kaczyńskiego. Chodzi m.in. o
zarzut "zamordowania 96 osób", które leciały do Smoleńska 10 kwietnia
2010 roku. - W dodatku (prezes PiS - red.) dziwi się, czemu "ten Tusk"
tak się denerwuje, kiedy oskarża się o zdradę, zbrodnię, o morderstwo.
To są oskarżenia pod adresem przywódców własnego kraju, demokratycznie
wybranych. Tu jest wiele pytań o odpowiedzialność. O odpowiedzialność za
słowo, ale nie tylko
- podsumował Smolar.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

4. na naszych plecach wdrapali sie

na sam szczyt władzy,niby nikt,niby tylko politolodzy.ale tak na prawdę,to oni rozdają karty,a usłużni plastelinowi dziennikarze,służą im niczym dobrze wytresowane pieski..

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

5. @gość z drogi

rozdają karty i stanowiska. Od Okrągłego Stołu. Obsadzają i obalają rządy..

Plan Sorosa i Sachsa 1989 r realizowany przez Balcerowicza i zmiana w 2011 r. Dezercja czy nowy plan?

Deżawi, czyli Lepper, Balcerowicz i Oscylator.

Dzieci Goldman Sachs i Kazik od Izabell

Panika w szeregach zarządzających New World Order

Oszalała postkomuna Polakom na Święta Wielkiej Nocy. Zyczenia Michnika już wkrótce.

Bo oprócz grupy Agora, istnieje

"towarzystwo" Agory, dawnych licealistów "Gottwalda".

Koledzy z Gottwalda

Korzenie tego "towarzystwa" nie wywodzą się z okresu Solidarności, więzy

między jego nieformalnymi członkami zawiązano jeszcze w czasach szkoły

średniej, w większości w latach 60. i 70., w liceum im. Klementa

Gottwalda (czeskiego komunisty) przy ul. Nowowiejskiej w Warszawie (dziś

nosi ono imię Staszica). Utworzono je w 1951 r. Było to jedyne wówczas

liceum w Warszawie, gdzie nie było religii. Chodziły do niego przeważnie

dzieci stalinowskich aparatczyków, prokuratorów wojskowych, oficerów

politycznych, zamieszkujących pobliskie wojskowe bloki w rejonie ulic

Nowowiejska, Piękna, Filtrowa. Najważniejsza była niespotykana w

zwykłych polskich szkołach specyficzna jednolitość

społeczno-materialno-światopoglądowa środowiska uczniowskiego: większość

dzieci była z domów komunistycznych, często związanych rodzinnie lub

środowiskowo z komunistycznym establishmentem. Dzieci te nie chodziły do

kościoła, a ich status społeczno-materialny był stosunkowo wysoki.

W Gottwaldzie powstał Klub Poszukiwania Sprzeczności. Należeli do niego

m.in. Adam Michnik, Helena Łuczywo, Jan Lityński, Jan Tomasz Gross

(autor znanej książki "Sąsiedzi"), Seweryn Blumsztajn, Józef Zieleniec

(późniejszy minister spraw zagranicznych Czech w latach 90. w rządzie

Vaclava Klausa) czy Józef Blass, późniejszy prezes funduszu emerytalnego

w USA. Klub Poszukiwaczy Sprzeczności – nieformalny klub dyskusyjny

członków ZMS, został założony w 1962 r. przez Adama Michnika. Część

bywalców znała się jeszcze z okresu, kiedy należeli do kręgu drużyn

walterowskich (tzw. czerwone harcerstwo), któremu patronował Jacek

Kuroń. "Walterowcy" to potoczna nazwa powstałej w 1955 r. organizacji

młodzieżowej, nazwanej od nazwiska Karola Świerczewskiego Hufcem

Walterowskim. Miała ona na celu stworzenie w Polsce drużyn na wzór

radziecki. Młodzież wychowywana w tych hufcach została odcięta od

tradycji przedwojennego skautingu. Drużyny walterowskie były używane

m.in. podczas akcji tzw. rozkułaczania zamożniejszych chłopów.

Do Gottwalda chodziły tak znane osoby jak prof. Michał Kleiber (były

minister nauki i informatyzacji), Wanda Rapaczyński (wówczas Gruber),

prezes Agory, Jerzy Woźnicki (były rektor Politechniki Warszawskiej),

Józef Wajncier (dziś Wancer) – obecny prezes zarządu BPH PBK, który,

podobnie jak wielu gottwaldowców, wyjechał z Polski w 1968 r., Marek

Borowski, Karol Modzelewski, Allan Starski – scenograf, zdobywca Oscara.

Niektórzy z wychowanków liceum działali potem w środowisku KOR i

Solidarności. Dziś część z nich skupia się wokół Agory.

Niedawno gazeta "Puls Biznesu" opisała podejrzane transakcje absolwenta

Gottwalda, Józefa Blassa. Blass był konsultantem, któremu amerykański

GTech za zdobyty w 2001 r. wart blisko 300 mln dol. kontrakt z

Totalizatorem Sportowym zapłacił 20 mln dol.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

6. szanowna pani Marylu,przyszły takie czasy,że

naszym obowiązkiem jest powiedzenie Młodym prawdy o latach sześćdziesiatych i o "Kolegach z Gottwalda"
Nasi wspólcześni Młodzi,to Dzieciaki urodzone po roku 1981 a nawet dalej....
Co ONI mogą wiedzieć,o "awtorytetach" z mieszadła,co mogą wiedzieć o tym ,kim naprawde byli dzisiejsi adamowie z raną na czole ?

Nawet przez myśl im nie przejdzie,
że dzisiejsze nazwiska z czołowych szpalt gajzet reżimowych...to ludzie,którzy nie mają prawa podpierać się Solidarnością...nie dość,że ukradziono nam Nazwę i i LOGO ,to jeszcze podszywaja się pod nas....
Duch Ketmana ,wiecznie żywy...donosiciele,nadal "tworzą wizje nowego świata"
świata dla nich,nie dla NAS...
im wiecej wiedzy o ich korzeniach,tym wieksza szansa na uratowanie Młodych,przed
śmiertelną chorobą,
chorobą "zaprzaństwa"
Geremki i im podobne grossy,czas nazwać po imieniu,czas pokazać ich szkodliwe działanie dlaPolski
Czas zatrzymać Korowód KŁAMSTW synów i córek dawnych Towarzyszy z Towarzystwa...
jest jeszcze Towarzystwo z Ordynackiej i ich działalność..i skutki tej "działalności"
bardzo współczesne....
serd pozdrawiam nocna pora,porą Rozmyślań o tych ,
co odeszli na zawsze i o tych,którzy szkodzą Polsce i są przyczyną wielu nieszczęść i wcześniejszych Odejść z tego świata najszlachetniejszych,najodważniejszych z NAS...
a zaczęło się od Pyjasa,zdradzonego,zamordowanego i zapominanego...
kainowska zbrodnia nigdy nie ukarana,
mordy nigdy nie wyjaśnione...kapłani,Grześ ..student zamordowany przez drani z lat tak niedawnych...
tego nie wolno zapomnieć,nie wolno...
pani Marylu,
dzieki RAZ jeszcze za przypominanie,KTO jest KIM

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

7. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Ten, który miał być premierem Został szefem polskiej załganej dyplomacji
Vide:

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=nL4Ul3lMF7U

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika gość z drogi

8. Panie Michale,kiedyś ,gdy pisałam jeszcze

na ukochanym forum,tzw około Naszego Dziennika,miałam szczęscie pisac o podobnych sprawach z pewnym "Rybakiem"który otwartym tekstem opowiadał nam jak w miejscowości,gdzie mieszkał,była tzw szkółka Geremka i własnie ON opisywał to co dzisiaj mozna wysłuchać na podanym adresie...Geremek przygotowywał "kadry" do przejęcia Naszego Majątku...i robił to bez żadnych skrupułów
Myslę,że Rybak z nad morza,zna już ten film i ma satysfakcje,ze mówił nam prawdę o tym
niedobrym człowieku.....DlaPolski
/szukam wciąż kodu ,bo go na smierć zapomniałam ,tak jak na Polskie Forum :) /
serd pozdrawiam.... :)

gość z drogi

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

9. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Smolar to komunistyczne pomiotło.
TVN, ma ten sam rodowód co Smolar, więc się kochają.

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika Maryla

10. Szanowny Panie Michale

cytując klasyka, Marka Borowskiego, też z tego samego korzenia - "komunista zawsze wierny".

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. kolejny ze stajni, po linii żony

Henryk Wujec z Kancelarii Prezydenta uznał wtorkową wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego za szokującą. Dodał, że jeśli przywódca PiS nie panuje nad emocjami, to powinien odejść z polityki, gdyż szkodzi Polsce. Zdaniem Henryka Wujca powołanie międzynarodowej komisji nie uspokoi Polaków, gdyż opinie co do katastrofy smoleńskiej będą podzielone "do końca świata".

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,12789418,_Kaczynski_dosz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. towarzysz Marek Borowski - z tego samego pnia po mieczu

Prezydent nieobecny na pogrzebie Kaczorowskiego. "Zaskakujące i przykre"

Prezydent nieobecny na pogrzebie Kaczorowskiego. "Zaskakujące i przykre"

- Lekceważenie tego pogrzebu jest lekceważeniem tradycji
państwowej - tak brak najwyższych polskich władz na pogrzebie byłego...
czytaj dalej »

"Kaczyński brednie opowiada. To wielkie szkodnictwo"

Politycy
skomentowali też wtorkową publikację "Rzeczpospolitej", w której
napisano, że śledczy na wraku samolotu Tu-154 w Smoleńsku znaleźli
ślady trotylu i nitrogliceryny. Artykuł ten wzbudził liczne komentarze,
m.in. premiera oraz szefa PiS. Jarosław Kaczyński po raz pierwszy mówił
otwarcie m.in. o "zamordowaniu 96 osób".

- Mamy do czynienia albo z
jakąś cyniczną grą, albo z jakimś potwornym urazem psychicznym, który
nie pozwala Jarosławowi Kaczyńskiemu myśleć normalnie - tak o reakcji
szefa PiS na publikację "Rzeczpospolitej" mówił Marek Borowski. Jego
zdaniem, "działanie prezesa PiS w polityce, to jest jakieś wielkie
szkodnictwo".

- Po publikacji w "Rzeczpospolitej" Jarosław
Kaczyński, nie czekając na odpowiedź prokuratury, na nic, formułuje tego
rodzaju absurdalne opinie - mówił. - Kaczyński brednie opowiada -
dodał.

Senator przypomniał też reakcję na tę wypowiedź premiera
Donalda Tuska. Zgodził się, że z Kaczyńskim "nie da się normalne
współpracować, nie ma tego pola".

- Ten samolot nie powinien
wylecieć ani wylądować. (...) Opowiadanie o wybuchu i zbrodni to jest
dewastowanie polskiego życia publicznego. Wszystko jedno, czy się jest
po lewej, czy po prawej stronie. Na takie słowa, jak Kaczyńskiego,
trzeba powiedzieć jedno: brednia - ocenił.

Posługując się terminologią sportową, były wicepremier stwierdził, że
"Jarosław Kaczyński jest kompletnie nieobliczalnym zawodnikiem. Powinien
być zdyskwalifikowany i odesłany do rogu".



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Czego nie pamięta Knapik

Czego nie pamięta Knapik czyli przerażajace poczucie bezkarności chłopców z TVN. Cóż, zatem my przypominamy jak to było

Cały program zaplanowany był chyba jako kolejny element linczu na
Cezarym Gmyzie i "Rzeczpospolitej". Knapik bezwstydnie, jak to w TVN,
wspierał Czapińskiego, pomimo apeli Zybertowicza by choć udawał
bezstronnego obserwatora. Ale profesor miał niespodziankę.

Fot. wPolityce.pl

Taką kartkę pokazał prof. Andrzej Zybertowicz w czasie występu w telewizji TVN24, w prowadzonej przez Macieja Knapika dyskusji z Prof. Januszem Czapińskim, na tematy smoleńskie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. kłamstwa smoleńskie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika benenota

15. Wspomnienia

piZap.com free online photo editor, fun photo effects

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

16. Bec(l)aud

mu sie Natalie.

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika benenota

17. Wszedzie tak samo klamia?

Tak mi tu dobrze...ze dobrze mi tak.
avatar użytkownika gość z drogi

18. kłamstwa smoleńskie,kłamstwa PO ,Kłamstwa obu Komisji,tzn MAK

i Millera....
i tak od prawie TRZECH lat
a smolary, durczoki ,berery i ta harmoszka w tle.....i Kreml
dużo pracy przed nami,dużo, by Kłamstwom powiedzieć DOŚĆ....
sfingowane rozmowy,waldi,ktory słyszał i widział,ba był nawet w Kabinie Pilotów....
Kłamstwa i manipulacje słowem obrazem i ludzkimi Umysłami

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

19. kolejna, tym razem córka , nie syn żydokomuny

''j. kaczyński Karmi się sianiem nienawiści''

holland ostro o prezesie pis

Czerwone dynastie – Fobie Agnieszki Holland – prof. .... Henryk Holland i jego
żona Irena Rybczyńska, Bronisław Baczko i Leszek Kołakowski.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. "Pierwsza kadrowa" PRL

Gdzie i kiedy narodziła się Polska Ludowa? Przez kilkadziesiąt lat komuniści twierdzili, że w Chełmie Lubelskim 22 lipca 1944 r., gdzie miał zostać ogłoszony Manifest PKWN. Dziś wiemy, że Manifest powstał w Moskwie, podobnie jak sam PKWN. Ale o tym, kto będzie rządził Polską, zdecydowano rok wcześniej w Sielcach nad Oką.

"Pierwsza kadrowa" PRL
65 lat temu, 15 lipca 1943 r., w rocznicę zwycięstwa grunwaldzkiego, zorganizowano w Sielcach uroczystą przysięgę 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Formowanie tej jednostki rozpoczęto dwa miesiące wcześniej, zaraz po tym, jak władze sowieckie zerwały stosunki dyplomatyczne z rządem polskim w Londynie, do czego doszło na tle ujawnienia zbrodni katyńskiej. 1. Dywizja była zatem jednostką nie mającą nic wspólnego z legalnymi władzami RP, a w sensie polityczno-propagandowym wymierzoną przeciwko nim. Wyznaczony przez Stalina na jej dowódcę Zygmunt Berling, przedwojenny podpułkownik (stopień generalski otrzymał dopiero w sierpniu 1943 r. od rządu sowieckiego), wcześniej zdezerterował z armii gen. Andersa i po jej ewakuacji na Bliski Wschód pozostał w ZSRR. Faktycznie był więc narzędziem NKWD, lecz na tamte wydarzenia trzeba też patrzeć w aspekcie humanitarnym: wojsko Berlinga było jedyną szansą wyrwania się z sowieckiej niewoli dla tysięcy Polaków, którzy spóźnili się do Andersa.

Na wzór Armii Czerwonej
Tysiące ocalałych z łagrów żołnierzy, którzy przez następne dwa lata bohatersko przeszli szlak bojowy od Lenino do Berlina, to tylko jedna strona dziejów 1. Dywizji rozwiniętej później do korpusu i armii. Druga strona miała mniej bohaterskie oblicze, o którym dziś mało się pamięta. To aparat polityczno-wychowawczy, czyli - mówiąc z rosyjska - politrucy. Gen. Berling wspominał po latach: Instytucja oficerów oświatowych, a później politycznowychowawczych - w tej formie, jaka istniała w 1. Dywizji - była w przedwojennym wojsku nieznana. Tu stała się nieodzownie potrzebna. Ustanawiając ją, wzorowaliśmy się wprawdzie na organizacji aparatu politycznego w Armii Czerwonej, ale jej zadania różniły się od jej zadań dość zasadniczo, jak również różne były przyczyny ich powstania. Nie trzeba też zapominać, że aparat polityczny Armii Czerwonej był ramieniem WKP(b) w wojsku i składał się wyłącznie z członków partii, podczas gdy nasz personel oświatowy zawierał początkowo trzy czwarte, a później nawet do czterech piątych bezpartyjnych, i służył idei walki o wyzwolenie narodu z kajdan niewoli, o wolność i niepodległość naszego kraju oraz o nowe jutro naszego bytu państwowego.
Stanęliśmy przed koniecznością przekonania masy żołnierskiej o wielkości idei, o słuszności naszej drogi, które wynikały z naszych polskich patriotycznych pobudek. Tego bardzo trudnego zadania, wychowania na nowo żołnierza, mógł dokonać tylko oficer - Polak, dowódca o określonych kwalifikacjach.
Kwalifikacji tych nie posiadała nasza podstawowa kadra dowódcza, złożona z oficerów Armii Czerwonej, a zatem musiał je wykonać - na każdym szczeblu dowodzenia, od plutonu począwszy - zastępca dowódcy, oficer oświatowy wychowany w kraju nad Wisłą (Z. Berling, "Wspomnienia", t. II, "Przeciw 17 Republice", Warszawa 1991, s. 123).
Dalej dowódca 1. Dywizji przyznaje, że oficerów oświatowych dobierano z pominięciem kwalifikacji wojskowych kandydata. Znaleźli się tu więc stuprocentowi cywile i tylko niewielki procent z nich przechodził wyszkolenie wojskowe, a jeszcze mniejsza grupa posiadała stopnie podoficerskie (tamże, s. 124). Przeprowadzano więc przyspieszone trzymiesięczne kursy, po których cywilni politrucy stawali się oficerami. Za tę akcję odpowiedzialny był zastępca Berlinga ds. polityczno-wychowawczych Włodzimierz Sokorski, przedwojenny działacz komunistyczny, który jednak - w przeciwieństwie do większości towarzyszy - walczył w kampanii wrześniowej, a po 1941 r. był oficerem Armii Czerwonej, gdzie dosłużył się stopnia majora.

Komuniści jawni i tajni
Jeden z pierwszych dywizyjnych politruków, Marian Naszkowski, wiele lat później przyznawał, że szeregowi żołnierze początkowo nam nie ufali. W rozmowach często objawiali to spojrzeniem skierowanym na ziemię, byle nie patrzeć na oficera oświatowego (L. Kowalski, "Generałowie", Warszawa 1992, s. 213). Nie powinno to dziwić, zważywszy na propagandę, jaką faszerował ich aparat polityczno-wychowawczy. Drastycznym przykładem tej propagandy jest dokument z 1944 r., zatytułowany "Śladem zbrodni niemieckich (Katyń - Zamek - Majdanek)". Zawiera on wytyczne Zarządu Polityczno-Wychowawczego 1. Armii Polskiej, jak wyjaśniać żołnierzom m.in. zbrodnię katyńską: Niemcy wiedzieli, że na podstawie umowy gen. Sikorskiego z rządem radzieckim, w ZSRR ma powstać Armia Polska. W obozach jeńców Armia ta mogła znaleźć gotowe wyszkolone kadry oficerskie. Dlatego zaraz po opanowaniu obozów jeńców polskich w Ostaszkowie i Kozielsku, jesienią 1941 r., Niemcy rozpoczęli tępienie oficerów polskich. Wszystkich pogrzebano w olbrzymich wspólnych mogiłach w lesie katyńskim (cyt. za: I. Blum, "Z dziejów aparatu politycznego Wojska Polskiego. Szkice i dokumenty", Warszawa 1957, s. 162).
Nieufność szeregowych żołnierzy wobec politruków z pewnością wynikała także z odmiennych doświadczeń ostatnich lat: ci pierwsi przeżyli zsyłki i łagry tylko za to, że byli Polakami, drudzy zaś w dużej mierze czuli się bardziej komunistami i obywatelami sowieckimi niż ludźmi pochodzącymi z Polski. Jeden z takich politruków, Leszek Krzemień, w swoich wspomnieniach próbował minimalizować rolę przedwojennych komunistów: Oficerów oświatowych w I Dywizji im. Tadeusza Kościuszki było stu sześćdziesięciu ośmiu, w tym byłych członków KPP i KZMP sześćdziesięciu ośmiu, czyli znikoma garstka wobec czternastotysięcznego stanu osobowego. Wśród podoficerów oświatowych procent komunistów był jeszcze mniejszy (L. Krzemień, "Czas wojny", Warszawa 1980, s. 153).
Co więcej, autor tej opinii podkreślał, że komuniści świadomie dążyli do wciągnięcia w pracę polityczną nie tylko najbliższych im ze względu na poglądy demokratyczne socjalistów i ludowców, ale nawet piłsudczyków, chadeków i narodowców, jeśli ich patriotyzm rokował nadzieję na ewolucję ich poglądów. Jak naprawdę wyglądał ów polityczny pluralizm wśród politruków, pokazuje - opisany przez komunistę Juliusza Hibnera - przykład kapitana Stanisława Wancerza: On był ludowcem, ale takim lipnym ludowcem, bo faktycznie należał do KZMP (B. Puchalska-Hibner, "Życie niepokorne", Warszawa 2000, s. 53). Tak więc rolę ludowca odgrywał działacz przedwojennej młodzieżówki komunistycznej, co do złudzenia przypominało sytuację w utworzonej przez PPR Krajowej Radzie Narodowej, a później w PKWN oraz kolejnych rządach i sejmach PRL.

Vademecum władzy w PRL
Jednak Krzemień ma rację, stwierdzając dalej, że przytłaczająca większość aparatu oświatowego stała się wierną, bojową kadrą obrońców i budowniczych Polski Ludowej. Aby się o tym przekonać, warto zapoznać się z Wykazem oficerów oświatowych 1. Korpusu Polskich Sił Zbrojnych, opracowanym na podstawie rozkazu personalnego z 22 sierpnia 1943 r. Niestety, dokument ten opublikowano tylko raz, w cytowanej już książce I. Bluma z 1957 r., stanowiącej dziś bibliofilski rarytas. Tymczasem ten liczący prawie 200 nazwisk spis politruków powinno się przypominać, gdyż jest on - jak zauważa prof. Paweł Wieczorkiewicz - prawdziwym vademecum władzy w PRL, zwłaszcza do roku 1956, traktowani bowiem jako grupa najwyższego zaufania, zajmowali w strukturach władzy pozycję uprzywilejowaną, podobnie jak po zamachu majowym legioniści z I Brygady (P. Wieczorkiewicz, "Historia polityczna Polski 1935-1945", Warszawa 2005, s. 369).
Mamy na tej liście kilkunastu przyszłych generałów, choć ich doświadczenie wojskowe było najczęściej zerowe lub minimalne. Charakterystyczny przykład opisał Leszek Krzemień: Do obozu sieleckiego przybyłem w pierwszych dniach czerwca 1943 roku. Od razu natknąłem się na wielu znajomych. Ledwo wszedłem do personalnego, by zameldować swój przyjazd, spotkałem Stacha Zawadzkiego, warszawskiego tramwajarza, działacza KPP, organizatora wielu walk czołowego oddziału proletariatu stolicy. Robociarz ów, przywdziawszy mundur oficera, nie zmienił swego sposobu bycia, nie rozstał się też z charakterystyczną gwarą warszawską i był nadal bezpośredni w obejściu. Każdy żołnierz od razu wyczuwał w nim "swojego chłopa" (L. Krzemień, dz. cyt., s. 146). Dodajmy, że Stanisław Zawadzki już w grudniu 1945 r. otrzymał stopień generalski, po czym przez kilka lat kierował departamentem personalnym MON, następnie zaś był I sekretarzem Komitetu Warszawskiego PPR i PZPR oraz wiceministrem i ministrem pracy i opieki społecznej.

Poczet czerwonych generałów
Jeszcze bardziej błyskotliwa była kariera Aleksandra Zawadzkiego: gdy we wrześniu 1943 r. rozpoczął służbę w 1. Dywizji, otrzymał stopień porucznika, a już w maju 1944 r. był generałem brygady, zaś w lutym 1945 r. - generałem dywizji. Lista funkcji, jakie obejmował w swym wojennym i powojennym życiu, jest imponująca: od zastępcy dowódcy 1. Korpusu, przez kierownika Centralnego Biura Komunistów Polskich w ZSRR, zastępcę naczelnego dowódcy Wojska Polskiego, wojewodę śląsko-dąbrowskiego, wicepremiera i wreszcie - od 1952 r. aż do śmierci w 1964 r. - przewodniczącego Rady Państwa PRL. Tak zaskakujące awanse Zawadzkiego miały zapewne związek z faktem, iż przed wojną kierował przez pewien czas Centralnym Wydziałem Wojskowym KPP, który faktycznie stanowił ekspozyturę sowieckiego wywiadu. Był więc szczególnie zaufanym człowiekiem Moskwy, która zresztą widziała w nim personalną alternatywę dla Bieruta i jego potencjalnego następcę.
W marcu 1956 r. zmarłego Bieruta zastąpił jednak Edward Ochab, kolejny dawny KPP-owiec i politruk z Sielc, który trafił na szczyty władzy. Zaraz po wojnie zajmował raczej podrzędne stanowiska (m.in. wiceministra administracji publicznej), by dopiero w 1949 r. zostać wiceministrem obrony i szefem Głównego Zarządu Politycznego LWP u boku marszałka Rokossowskiego, a przy tym otrzymać stopień generalski. Później Ochab pełnił już funkcje wyłącznie cywilne, w tym sekretarza i (krótko) I sekretarza KC, ministra rolnictwa oraz przewodniczącego Rady Państwa (przez 4 lata po Zawadzkim).
Generałami zostali też cytowani wcześniej Leszek Krzemień, Marian Naszkowski i Juliusz Hibner. Najdłużej trwała kariera Naszkowskiego: w 1945 r. został szefem Polskiej Misji Wojskowej w Paryżu, w 1947 r. ambasadorem w Moskwie, 3 lata później wiceministrem obrony i szefem GZP LWP, zaś 1952 r. wiceministrem spraw zagranicznych, którą to funkcję pełnił aż do 1968 r. Następnie przesunięto go na stanowisko redaktora naczelnego "Nowych Dróg", a w 1972 r. wysłano na ambasadora przy Międzynarodowej Organizacji Pracy w Genewie.

Zaufani ludzie Moskwy
O ile Naszkowski był jednak człowiekiem na pewnym poziomie intelektualnym (przed wojną ukończył studia filozoficzne we Lwowie), to inny późniejszy generał, którego nazwisko znajdujemy w wykazie politruków - Kazimierz Witaszewski - stanowił jego przeciwieństwo: łódzki tkacz, bez żadnego wykształcenia, w Polsce Ludowej został pierwszym szefem związków zawodowych, następnie I sekretarzem KW we Wrocławiu, kierownikiem Wydziału Kadr KC, wreszcie w 1952 r. kolejnym wiceministrem obrony i szefem GZP LWP. Na tej funkcji utrzymał się przy Rokossowskim najdłużej, bo aż do października 1956 r. Na dymisję zapracował sobie sławetnym stwierdzeniem o konieczności potraktowania inteligentów rurkami od gazu, co przysporzyło mu powszechnie używany przydomek generał gazrurka. Mimo tak fatalnej opinii w 1960 r. Gomułka mianował Witaszewskiego kierownikiem Wydziału Administracyjnego KC, któremu podlegały m.in. MSW i MON. Zajmował to stanowisko aż do 1968 r., na co z pewnością miało wpływ zaufanie, jakim cieszył się w Moskwie.
Taka sama przyczyna musiała stać za niezwykłą karierą generała Piotra Jaroszewicza, który do obozu sieleckiego przybył jako szeregowy w sierpniu 1943 r., a w końcu wojny był już pułkownikiem, w dodatku zastępcą dowódcy 1. Armii. Co ciekawsze, Jaroszewicz przed wojną nie miał żadnych związków z komunizmem, zaś jako państwowy nauczyciel wręcz angażował się w organizacjach sanacyjnych. On sam pod koniec życia przyznawał: Szybkość moich awansów mnie samego dziwiła. Ale bez przesadnej skromności, wiedziałem, za co mnie cenią. Dla przykładu - wielką satysfakcję sprawiło mi to, że miałem powodzenie wśród żołnierzy jako wychowawca (B. Roliński, "Piotr Jaroszewicz: przerywam milczenie... 1939-1989", Warszawa 1991, s. 53). Chyba jednak sam nie wierzył w to, co mówił, bo trudno talentami pedagogicznymi wytłumaczyć późniejsze awanse na wicepremiera i premiera PRL.

W szeregach UB i GZI
Ale nie tylko wielkie kariery polityczne stały się udziałem politruków z armii Berlinga. Nie do przecenienia jest ich rola w tworzeniu stalinowskiego aparatu represji w Polsce Ludowej. Począwszy od wiceministrów bezpieczeństwa publicznego, generałów Mieczysława Mietkowskiego (który w Sielcach był głównym personalnikiem) i Konrada Świetlika, poprzez dyrektorów i wicedyrektorów departamentów MBP w stopniu pułkownika: Leona Andrzejewskiego, Anatola Fejgina, Józefa Jurkowskiego, Józefa Kratko, po funkcjonariuszy tylko z pozoru mało istotnych, jak dyrektor Centralnej Szkoły MBP płk Mieczysław Broniatowski czy szef Centralnego Archiwum resortu płk Zygmunt Okręt. W obozie sieleckim rozpoczęły się też kariery funkcjonariuszy partyjnych, którzy na fali odwilży przejęli kierownictwo nad bezpieką: Edmunda Pszczółkowskiego, w 1956 r. szefa Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego (już jako emeryt w 1980 r. otrzymał stopień generalski), i Antoniego Alstera, wiceszefa tego Komitetu, a potem wiceministra spraw wewnętrznych z lat 1954-1962.
Nie mniejszy wkład mieli niedawni politrucy w tworzenie drugiego pionu represji tamtych czasów - Głównego Zarządu Informacji LWP. Szefami tej służby byli bowiem płk Stefan Kuhl (1947-1950) i płk Karol Bąkowski (1953-1956), a wiceszefami - wspomniany już płk Fejgin (1945-1950) i płk Eugeniusz Zadrzyński (1945-1946). Warto też pamiętać nazwiska niektórych szefów wydziałów GZI, jak ppłk Wincenty Klupiński, płk Ignacy Krzemień czy płk Władysław Halbersztadt. Ten ostatni w latach 1954-1956 pełnił jeszcze funkcję komendanta Oficerskiej Szkoły Informacji, gdzie kształcono nowe kadry wojskowego kontrwywiadu.

Na froncie ideologicznym
Oficerowie z pionu polityczno-wychowawczego armii Berlinga robili w PRL kariery także w dziedzinach mało kojarzących się z wojskiem: w kulturze, nauce, dziennikarstwie, a nawet sporcie. Przecież sam Włodzimierz Sokorski, już na początku 1944 r. odsunięty na boczny tor, w PRL przez wiele lat był ministrem kultury i sztuki, a później przewodniczącym Komitetu ds. Radia i Telewizji. Jeden z pierwszych jego podwładnych, płk Leonard Borkowicz, zaraz po wojnie został pierwszym wojewodą szczecińskim, a w latach 1954-1958 kierował Centralnym Urzędem Kinematografii. Inny, płk Wilhelm Strasser, w początkach lat 50. stał na czele Polskiej Agencji Prasowej, a później był wieloletnim dyrektorem departamentu w cenzurze. Paweł Hoffman po 1945 r. zajmował fotel redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej" i "Nowej Kultury", a w latach 1950-1954 stał na czele Wydziału Kultury KC, Wiktor Borowski był pierwszym naczelnym "Życia Warszawy", później zaś wieloletnim zastępcą naczelnego "Trybuny Ludu", Stanisław Nadzin kierował tygodnikiem "Żołnierz Polski", Artur Hajnicz - "Żołnierzem Wolności", natomiast Irena Grosz od 1949 do 1971 r. pełniła funkcję naczelnego pisma "Gromada - Rolnik Polski". To oczywiście tylko niektóre dziennikarskie talenty rozkwitłe w armii Berlinga.

Czołowymi piewcami nowego ustroju również byli pisarze noszący wcześniej mundury politruków, m.in. Adam Ważyk, Jerzy Putrament, Arnold Słucki. Jeden z pierwszych oficerów tego pionu, Władysław Krasnowiecki, w czasie wojny kierujący Teatrem 1. Armii, w Polsce Ludowej stał się znanym aktorem i reżyserem, a także rektorem warszawskiej szkoły teatralnej i prezesem SPATiF. Nie mniejszą karierę zrobiła gwiazda Teatru 1. Armii, Ryszarda Hanin, której mąż, kierownik artystyczny tej sceny Leon Pasternak, po wojnie był pisarzem i satyrykiem. Warto też zwrócić uwagę na Czołówkę Filmową LWP, której szefem był kpt. Aleksander Ford, po 1945 r. faktyczny dyktator polskiej kinematografii, a pracownikami m.in. Stanisław Wohl, Ludwik Perski, Władysław i Adolf Forbertowie - czołowi powojenni reżyserzy i operatorzy.

Niektórzy z wyszkolonych w Sielcach politruków zrobili później kariery naukowe. Wymieńmy choćby znanego historyka prawa prof. Juliusza Bardacha, marksistowskiego filozofa i etyka prof. Marka Fritzhanda, historyka prof. Leona Grosfelda, ekonomistę prof. Wiktora Herera (zanim został naukowcem, w latach 1945-1952 był jeszcze podpułkownikiem w MBP) czy dobrze zapowiadającego się socjologa Henryka Hollanda, który popełnił głośne samobójstwo w 1961 r. Ciekawą postacią był też płk Michał Jekiel, znany działacz sportowy, organizator pierwszych Wyścigów Pokoju, wieloletni wiceprezes Głównego Komitetu Kultury Fizycznej i Turystyki oraz sekretarz generalny Międzynarodowej Unii Kolarskiej.

Skład narodowościowy
Podobnych nazwisk można by wymienić jeszcze sporo, choć w sumie była to grupa dość niewielka: owa pierwsza kadrowa, czyli politrucy z 1. Dywizji, to niespełna 200 osób. Po utworzeniu korpusu liczba ta wzrosła kilkakrotnie, ale większość tych, którzy wstąpili do wojska już po jego wymarszu z Sielc, nigdy nie osiągnęła takiej pozycji, jak ci pierwsi. Trzeba też pamiętać, że końcem wpływów owej pierwszej kadrowej stał się rok 1968. Wiązało się to z faktem, iż duża część politruków z 1. Dywizji była pochodzenia żydowskiego.
Już w czasie wojny wywoływało to zresztą niezadowolenie innych oficerów, o czym świadczy donos majora Władysława Sokołowskiego do władz sowieckich z połowy 1944 r., w którym czytamy: Zgodnie z dyrektywą Mietkowskiego, wszyscy Żydzi, pracujący w aparacie politycznym (a Żydów w aparacie politycznym jest zdecydowana większość) podają w ankietach i wszędzie prezentują się jako Polacy. (...) W sprawozdaniach, które Mietkowski przesyła do organów kierowniczych, fakt przesycenia aparatu politycznego Żydami również jest starannie ukryty. W rzeczywistości skład narodowościowy aparatu Armii Polskiej na dzień 1 czerwca 1944 r. wygląda następująco: na 44 oficerów Zarządu Politycznego (łącznie z redakcją gazety wojskowej i kierownictwem Domu Armii Polskiej) - 34 Żydów, 5 Polaków z ZSRR oraz 5 Polaków z Polski, przy czym wszystkie stanowiska kierownicze (szef Zarządu Politycznego, jego zastępca, szefowie wydziałów, redaktor gazety) są obsadzone przez Żydów. Zastępcami dowódców dywizji i brygad są Żydzi, z wyjątkiem jednego Polaka, podpułkownika Gawrońskiego (2.DP). W wydziałach politycznych dywizji na 28 odpowiedzialnych pracowników politycznych - 17 Żydów, na 43 pracowników politycznych na szczeblu pułku - 31 Żydów. W pułkowym aparacie politycznym poszczególnych pułków (4. Pułk Artylerii Przeciwpancernej, 5. Pułku Piechoty) nie ma ani jednego Polaka. Na 86 zastępców dowódców batalionów - 57 Żydów (cyt. za: "Polska - ZSRR. Struktury podległości. Dokumenty WKP(b) 1944-1949", Warszawa 1995, s. 75-76).
Trudno dziś zweryfikować dokładność tych danych, choć z grubsza zapewne odpowiadają rzeczywistości. Taki bowiem był skład narodowościowy środowiska dawnych działaczy KPP, którzy w czasie wojny przebywali w ZSRR. Chociaż z drugiej strony trzeba przyznać, że większym zaufaniem Moskwy - i znacznie dłużej - cieszyli się komuniści o czysto polskich rodowodach, jak generałowie Jaroszewicz, Witaszewski czy Zawadzki.

Drugie pokolenie
Spośród politruków z armii Berlinga żyją już tylko nieliczni. Za to niemałą rolę w życiu publicznym III RP odgrywają ich dzieci. Pełnego wykazu tych czerwonych dynastii zapewne nigdy nie uda się odtworzyć, gdyż bycie synem lub córką człowieka budującego niegdyś komunizm nie jest powodem do dumy. Tytułem przykładu wymieńmy tylko niektórych: poseł Marek Borowski (syn podporucznika Wiktora Borowskiego), reżyserki filmowe Agnieszka Holland i Magdalena Łazarkiewicz (córki kapitana Henryka Hollanda), dyrektor tworzonego właśnie Muzeum Historii Żydów Polskich Jerzy Halbersztadt (syn pułkownika Władysława Halbersztadta), profesor Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego Jan Grosfeld (syn pułkownika Leona Grosfelda), były prezes spółki ITI Corporation, właściciela stacji TVN, Michał Broniatowski (syn pułkownika Mieczysława Broniatowskiego), dziennikarka "Gazety Wyborczej" Krystyna Naszkowska (córka generała Mariana Naszkowskiego)...
Paweł Siergiejczyk

http://www.medianet.pl/~naszapol/0830/0830siei.php

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Mazowiecki w Newsweeku: od

Mazowiecki w Newsweeku: od czasu wyborów prezydenckich Kaczyński kontynuuje coś, co nazywam rokoszem wobec państwa

"Newsweek" w dowodzeniu swojej tezy o "podpalaniu Polski przez
Kaczyńskiego" sięga po salonowe autorytety. Tym razem pyta
Mazowieckiego, czy obecność Kaczyńskiego w polityce skazuje Polskę na
rozłam.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

22. szanowna pani Marylu,najwyższy czas ,by Młodym

przypomnieć,kto jest kim i jak osiągał swe miejsce na "wyżynach"
i dlatego "Czerwone Dynastie"
są doskonałym pamiętnikiem ich "dokonań"
dokonań takich własnie
agnieszek holland, mazowieckich ,lub wajdów...
My ich pamiętamy,ich początki też ,
ale Młodzi pojęcia zielonego nie mają o tym jak rodziły sie "awtorytety"
Ku pamięci więc i ku ostrzeżeniu i by nasza Młodzież przypadkiem nie wpadała w kompleksy...:)
a "Nasza Polska" jest skarbnicą wielu ,wielu ważnych spraw..:)
serd pozdr nocną porą...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

24. komunista zawsze wierny! we własnej osobie


"Słowa o zbrodni było niedopuszczalne. Dyskwalifikują Kaczyńskiego jako polityka" [WIDEO]

O prowokacji służb, spiskach, agentach słyszymy stale ze strony PiS-u
wtedy, kiedy jest im to na rękę. Jeżeli coś im nie wychodzi - winni są
agenci - mówił w Poranku TOK FM były marszałek Sejmu Marek Borowski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

25. a no wierny i czujny

jak zawsze..... no cóz,ach te geny "wierności"

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

26. Marsz Zamiast Niepodległości

Marsz Zamiast Niepodległości i brak koordynacji w zeznaniach "smoleńskich" - St. Michalkiewicz

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

27. Ja tam

nie wierze. Przeciez sam Michnik powiedzial, ze w Polsce nie ma zydow, choc jest antysemityzm. Niby ma byc odwrotnie? Sa zydzi, a nie ma antysemityzmu, czy jak?

avatar użytkownika Maryla

28. Tymczasowy

pamiętaj! Pan Stanisław powiedział juz dawno, że ten jest antysemitą, którego Zydzi nie lubią i wskażą paluchem.

A co do "bycia" - przeciez o to chodzi, w Muzeum Historii Zydów Polskich w Warszawie dowiesz sie, że były miliony, a teraz ich nie ma wcale. Więc co sie z nimi stało?

A to, ci wytłumaczy Gross, Engelking-Boni z Grabowskim.

Sikorski będzie płacił za tłumaczenie na angielski i rozsyłał przez konsulaty po całym świecie. Kwasniewski juz przepraszał, Komorwoski powiedział, że powinnismy sie w końcu z tym pogodzić, Kulczyk sypnął groszem, Gronkieiwcz ze Zdrojewskim budują i propagują.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

29. To teatr absurdu

Nie ma ich, a jest ich az nadto. zupelnie nieprzyzwoicie.

avatar użytkownika Maryla

30. Aleksander Smolar: Minister

Aleksander Smolar: Minister Kownacki jest młodszym klonem ministra Macierewicza

Profesor
Aleksander Smolar krytykuje zerwanie negocjacji z Airbusem w sprawie
zakupu śmigłowców. Jego zdaniem, to jeden z dowodów, że Polska odwraca
się od wspólnych wartości Unii Europejskiej. A to, jego zdaniem, może
się dla nas bardzo źle skończyć.

Polska, podobnie zresztą, jak Francja mówiła dużo o konieczności
obronności europejskiej. Otóż tutaj, czyli innymi słowy potrzebna jest
również broń europejska, tutaj, kiedy jest szansa udowodnienia tego
praktycznie Polska pokazuje, co myśli. Po drugie, Polska w ostatnim
okresie, w ostatnich miesiącach znów się nawróciła na Trójkąt Weimarski,
że to jednak ważne, przedtem min. Waszczykowski mówiąc nieprawdę w
sposób oczywisty, bowiem to zostało zdementowane, powiedział, że ani
Francuzi, ani Niemcy nie są zainteresowani
- mówił na antenie Radia ZET prof. Aleksander Smolar. Otóż przecież ten samolot to
jest produkt nie tylko francuski. To jest firmy francusko-niemieckiej z
udziałem kapitału hiszpańskiego i innych, czyli to jest odwrócenie się
od Trójkąta również Weimarskiego
- wyjaśnił

Prof. Smolarowi nie podoba się też ani sposób, w jaki zerwano umowę, ani też późniejsze wypowiedzi polityków PiS na temat Francji - choćby słowa wiceszefa MON o widelcach. Wie pan, dobre maniery to jest element budowania zaufania i pewnego
klimatu, przychylnego klimatu. To jest zaprzeczeniem, poza wszystkim,
poza merytorycznymi sprawami to jest zaprzeczenie dobrego wychowania i
to co ten pan wiceminister, mniejsza o jego nazwisko, jeszcze mówi o tym
widelcu, to tylko jeszcze pokazuje po prostu poziom tych ludzi
- stwierdził.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

31. dobrze,ze można zachować

ku Pamięci...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

32. Kuriozalne! Takich


Fot. PAP, Guz / wPolityce.pl

Kuriozalne! Takich „ekspertów” TVN24 używa do walki z reformami PiS. Gangster atakuje Zbigniewa Ziobro i broni sędziów!

Na pomoc sędziemu Żurkowi ruszył "członek trójmiejskiego półświatka, wielokrotnie sądzony i skazany na kary więzienia”.

TVN24 oraz Krajowa Rada Sądownictwa znaleźli nowego sojusznika w walce ze Zbigniewem Ziobro i resortem sprawiedliwości. W programie „Czarno na białym” w TVN24 wystąpił jeden z trójmiejskich gangsterów, który „uznał”, że jawne oświadczenia majątkowe sędziów to pomoc dla bandytów.

W programie
poruszano głośną ostatnio kwestię reformy sądownictwa. Resort
sprawiedliwości chce, by wzorem innych zawodów, sędziowie sądów
powszechnych, składali oświadczenia majątkowe, które upublicznianie
byłyby w internecie. Pomysł ten zaatakował rzecznik prasowy Krajowej Rady Sądownictwa Waldemar Żurek.

Oświadczenia staną się słupami ogłoszeń dla przestępców.

– podkreślał Żurek i tłumaczył, że sędziowie składają oświadczenia majątkowe, ale nie mają one charakteru jawnego.

Czytaj także:TYLKONAS. Rzecznik KRS odpowiada ws. sędziego Łączewskiego i oświadczeń majątkowych: „Łapówkarzy należy wyłapać, zamiast robić igrzyska”

Na pomoc sędziemu Żurkowi ruszył, jak nazwano go w programie, „członek trójmiejskiego półświatka, wielokrotnie sądzony i skazany na kary więzienia”. Ze zmienionym głosem i filmowany tak, by nie widać było jego twarzy, raczył dziennikarzy TVN24 swoją „opinia”na temat oświadczeń majątkowych sędziów.

To będzie niczym drogowskaz dla kryminalistów przez duże „K”.(…) Może to stanowić też zagrożenie dla rodzin sędziów.(…)

– „radził” bandyta z Trójmiasta.

TVN24 otworzył więc wczoraj nowy rozdział w historii polskich mediów oraz wymiaru sprawiedliwości. Stojąc
po stronie bandyty i korzystając z „usług” trójmiejskiego gangstera,
by uderzyć w rząd, posunął się jednak za daleko. Czy w kolejnym
programie, atakującym Zbigniewa Ziobro, wystąpi gwałciciel
lub pedofil, który uzna, że przebywanie w celach, to efekt
„zamordystycznej” polityki PiS oraz element walki
politycznej z opozycją?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl