Piramida korupcyjnych przekrętów Autor: dr Leszek Pietrzak

avatar użytkownika Redakcja BM24

Zapowiadana szumnie cyfryzacja Polski miała być dowodem cywilizacyjnego skoku naszego kraju w czasach rządów premiera Donalda Tuska. Jej sztandarowy projekt – system e-administracja, który miał dać obywatelom możliwość kontaktu z urzędami poprzez internet, okazał się wielką klapą. Nieudolność ministra ds. cyfryzacji, Michała Boniego, sprawiła, że Komisja Europejska zamroziła wypłatę 3,7 mld zł na stworzenie polskiej e-administracji. To kolejny dowód na to, jak daleko deklaracje Tuska odbiegają od rzeczywistości.

Do akcji weszła prokuratura
Dwa tygodnie temu Komisja Europejska zamroziła wypłatę 3,7 mld zł na stworzenie polskiej e-administracji, czyli systemu, dzięki któremu polscy obywatele mogliby kontaktować się z urzędami poprzez internet. Decyzja KE podyktowana była poważnymi obawami, czy Polska w obecnej chwili, w ogóle byłaby w stanie skutecznie wykorzystać fundusze przyznane na ten cel. Niepokój KE został spotęgowany, gdy polskie media zaczęły donosić o korupcji związanej z funkcjonowaniem Centrum Projektów Teleinformatycznych, które odpowiadało za wdrażanie projektu e-administracji. KE swoją decyzję uzasadniła tym, że ma poważne obawy związane z legalnością i regularnością wydatków, jakie strona polska dotychczas dokonywała z otrzymywanych na ten cel unijnych funduszy. Komisja zwracała również uwagę na bardzo niską efektywność zarządzania dofinansowaniem z UE. Skutkiem podjętej przez KE decyzji o zamrożeniu środków jest nakazanie stronie polskiej natychmiastowego podjęcia niezbędnych działań, które w przyszłości dałyby pewność, że unijne pieniądze nie zostaną zmarnowane. W tym celu strona polska ma dokonać kompleksowego audytu wszystkich realizowanych projektów w zakresie cyfryzacji kraju, zwłaszcza projektu e-administracji. Jak podkreślił komisarz UE ds. polityki regionalnej, Johannes Hahn, bez tych działań nie jest możliwa zmiana decyzji podjętej przez KE. Polska ma zaledwie dwa miesiące na przeprowadzenie sugerowanych przez KE działań i poinformowanie o ich skutkach. To bardzo niewiele czasu, aby przeprowadzić sugerowane przez Komisje czynności naprawcze. Dodatkowo, ich przeprowadzenie może okazać się trudne z uwagi na fakt, że w sprawie funkcjonowania Centrum Projektów Teleinformatycznych prowadzone jest przez Prokuraturę Apelacyjną w Warszawie śledztwo, które już na początku pokazało, że cyfryzacja Polski jest swoistą piramidą korupcyjnych „przekrętów”. Ale również sam minister ds. cyfryzacji, Michał Boni, swoją osobą nie gwarantuje wywiązania się z tego zadania.

„Ustawki” informatycznych przetargów
Prokuratura Apelacyjna w Warszawie od kilku miesięcy prowadzi śledztwo ws. „ustawiania za łapówki” przetargów na zakup sprzętu i usług teleinformatycznych przez Centrum Projektów Informatycznych. Zaczęło się to już wtedy, gdy CPI funkcjonowało jeszcze w ramach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. W październiku 2011 r. CBA zatrzymało siedem osób, w tym byłego dyrektora CPI MSWiA, Andrzeja M., w związku z podejrzeniami o korupcję przy przetargach na sprzęt i oprogramowanie instytucji podlegających resortowi. Zeznania Andrzeja M. naprowadziły prokuraturę na ślad całej piramidy cyfrowych przekrętów z udziałem wielu instytucji. Nieoficjalnie wiadomo, że w toku dotychczasowego śledztwa już zebrano materiał dowodowy, wskazujący na udział w aferze osób z kierownictwa ABW. Chodzi między innymi o osoby związane z Departamentem Bezpieczeństwa Teleinformatycznego (DBT) ABW, który jako pion odpowiada za bezpieczeństwo teleinformatyczne kraju, a w szczególności administracji rządowej. DBT także bada i wydaje certyfikaty urządzeń służących do przetwarzania wszelkiego rodzaju informacji niejawnych, głównie w organach administracji rządowej. Niewątpliwie ABW jest ważną instytucją w procesie wdrażania wszelkiego rodzaju projektów związanych z informatyzacją naszego kraju. Na początku grudnia 2011 r. wiceszef DBT i doradca szefa ABW, kpt. Piotr Durbajło, został odwołany z pełnionego stanowiska. Jego dymisja miała związek z zeznaniami zatrzymanego byłego szefa CPI. Dzisiaj już wiadomo, że w prowadzonym przez prokuraturę śledztwie, występują także inne osoby spośród kierownictwa ABW. Nieoficjalnie wiadomo również, że zgromadzony w toku śledztwa materiał dowodowy już uprawnia do postawienia zarzutów innym osobom. Dotyczy to ich udziału w „ustawianiu” wielu informatycznych przetargów. Sprawa ta musiała poważnie zaniepokoić KE, skoro od dawna wiadomo było, że jednym z bohaterów ujawnionej w CPI afery są ludzie z ABW – służby odpowiedzialnej za bezpieczeństwo polskiej cyberprzestrzeni.

Mierny, ale wierny
Wyjścia z trudnej sytuacji nie gwarantuje również sam minister ds. cyfryzacji w rządzie Donalda Tuska, Michał Boni, który usiłuje ukryć przed opinią publiczną faktyczne przyczyny decyzji KE o wstrzymaniu wypłaty unijnych funduszy na polskie projekty związane z cyfryzacją kraju. Minister Boni to postać nieco komiczna, jeśli chodzi o zapowiadaną przez premiera Tuska cyfryzację Polski. Nie miał wcześniej żadnych praktycznych doświadczeń w dziedzinie, którą się obecnie zajmuje. Ale wydaje się także, że nie rozumie w ogóle jej specyfiki. Jest skoncentrowany głównie na sprawach dotyczących przeprowadzki swojego ministerstwa do budynku na ul. Królewskiej 27, w samym centrum Warszawy, z widokiem na Ogród Saski, co – jak zapewne sądzi minister – podniesie rangę kierowanego przez niego resortu. Trudno zresztą wymagać zrozumienia istoty cyfryzacji od kogoś, kto nie jest pasjonatem nowych technologii, tak jak np. wicepremier Waldemar Pawlak. Ten ostatni na pewno byłby znacznie lepszym kandydatem do koordynowania cyfryzacji naszego państwa. Jednak Tusk nie chciał powierzyć swojego sztandarowego projektu modernizacji kraju koalicjantowi. Zapewne obawiał się zagrożenia dla samego siebie ze strony Pawlaka. Pewne jest jedno: minister Boni nie jest w stanie pokonać własnych barier wobec czegoś tak nowoczesnego, jak cyfrowa administracja. Jest przy tym jeszcze kompletnie niezorganizowany. Na pewno przejdzie do historii polskiej cyfryzacji jako postać komiczna i kompletnie nie przystająca do wymogów czasów. Na słynnym spotkaniu 6 lutego 2012 r., premiera Donalda Tuska z internautami w sprawie ACTA, Boni, niczym „leśny dziadek”, biegał jak oszalały z jakimiś „żółtymi karteczkami”. Był kompletnie zagubiony w sytuacji. Nawet jego ukochana „Gazeta Wyborcza” pisała po spotkaniu, że „karteczki Boniego stały się symbolem pewnej bariery wiekowej pomiędzy rządem a internautami”. W każdym razie była to sytuacja komiczna. W zasadzie należałoby postawić pytanie, dlaczego Tusk mianował ministrem ds. cyfryzacji kogoś, kto tak, jak w czasach PRL, funkcjonuje „na teczkach i papierze” oraz kompletnie nie jest w stanie poradzić sobie z powierzonymi mu zadaniami? Odpowiedź może być tylko jedna: Boni jest pod szczególnym parasolem premiera Donalda Tuska. Jest może i mierny, ale za to bardzo premierowi wierny!

Cyfrowa klapa
Zapowiadana szumnie e-administracja okazała się klapą. Nie jest to pierwszy projekt związany z cyfryzacja naszego kraju, który nie wypalił ekipie Donalda Tuska. Warto przypomnieć, że w 2011 r. Polska miała dysponować chipowymi dowodami. Nie udało się. Potem projekt przesunięto na rok 2013, a teraz zapowiedzi mówią dopiero o roku 2015. W Polsce zamierzano również stworzyć system e-PUAP, mający skrócić kolejki w urzędach. Jest on tak pogmatwany, że nie nadaje się do powszechnego korzystania. Miał być również wdrożony system P2, w celu zinformatyzowania służby zdrowia. Zakończył się jedną wielką kompromitacją. Tusk wielokrotnie mówił w swoich wystąpieniach o potrzebie modernizacji Polski. Cyfryzacja naszego kraju miała być jedną z najważniejszych dróg polskiej modernizacji. Okazała się wielką cyfrową klapą. Tuskowi łatwo przychodzą nowocześnie brzmiące zwroty: cyfrowa Polska, e-administracja, jednak, jak pokazuje praktyka, wszystko kończy się na nich.

Autor jest dr. historii, przez wiele lat pracował w Urzędzie Ochrony Państwa, następnie
w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego. Był również członkiem Komisji Weryfikacyjnej ds. Wojskowych Służb Informacyjnych.      

ŹRÓDŁO:         

http://www.gf24.pl/8207/piramida-korupcyjnych-przekretow

OPUBLIKOWANE ZA ZGODĄ AUTORA

 

 

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. ale "latarki informatyzacji" min. Boniego ruszą w teren

zgodnie z planem kasa zostanie wydana. Czy prokuratura udźwignie śledztwo ?

Na razie :

Zagrożone są unijne fundusze na polskie projekty informatyczne o wartości od 700 do 800 milionów złotych. Przyznała to w rozmowie z dziennikarzami w Brukseli minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

Powodem są zarzuty o korupcję i wątpliwości co do rzetelności i skuteczności wydawanych pieniędzy na programy związane z elektroniczną administracją. Komisja Europejska wstrzymała wypłatę części unijnych funduszy w połowie kwietnia.

Minister Elżbieta Bieńkowska powiedziała, że zakwestionowane projekty już przepadły i niemożliwe jest ich sfinansowanie, zatem rząd musi teraz znaleźć nowe. „Ja to mówię z dużym bólem. Wina jest nie tylko po stronie administracji, tam są również zarzuty dla firm, bo dotyczą zmowy cenowej.

Coś się w Polsce dzieje niedobrego po obu stronach”

Ciekawe, ciekawe...niedobrego sie dzieje? W Zielonej Wyspie?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

2. tam,gdzie tw minister boni macza swe paluchy,zawsze są "problemy

ale tylko na POczątku,
pozniej niezalezne sądy zamiatają sprawy POd dywan
a ludzie zapominają o co "szło"
serd pozdr

gość z drogi