Agresywny ateizm jest dziś podstawowym „znakiem czasu”, zaś Polakom zagraża kult pychy – ks. prof. Jerzy Szymik

avatar użytkownika Maryla

W rozmowie z KAI członek Międzynarodowej Komisji Teologicznej mówi też o ględzących kaznodziejach, dialogu z niewierzącymi, własnych frustracjach i kondycji współczesnych polskich księży, zapewniając, że „to nie jest wielki pic ani banda pozerów”. Tłumaczy też dlaczego jest fanem Benedykta XVI.

Uważa Ksiądz, że ta obecna skala ateizmu jest rzeczywiście wyjątkowa na tle historii?

– Tego nie wiem, ale myślę, że wyjątkowa jest skala medialnego rezonansu tego zjawiska, co zwiększa wrażenie jego siły. To co znajduję w tekstach Dawkinsa i Hitchensa, co wyczytuję w felietonach Magdaleny Środy i Kazimierza Kutza, słyszę w happeningowych wypowiedziach Janusza Palikota, bluźnierstwach Nergala et consortes, ten rodzaj agresji, jakiejś „misjonarskiej” wręcz negacji chrześcijaństwa i Kościoła rzymsko-katolickiego, połączenie silnych emocji, pozytywistycznej filozofii i intelektualizmu spod znaku Oświecenia – to jest nowe, jest znakiem tego czasu. Temu już przestał towarzyszyć lęk i wstyd z powodu krwawej przaśności sowieckiego bagnetu niosącego przez większość XX wieku ateistyczne oświecenie wszem i wobec. Ten tupet, ta hucpa, w niektórych przypadkach czysta nienawiść bez jakiejkolwiek maski – to nowe.

Innym mrocznym znakiem czasu jest dla mnie to, co się dzieje w nauce, zwłaszcza na terenie różnych odmian antropologii, filozofii kultury, psychologii, socjologii, socjobiologii zwłaszcza – to sprowadzanie człowieka do zwierzęcia. Wie pan, to co do niedawna nazywaliśmy miłością, okazuje się wyłącznie zespołem prokreacyjnych instynktów i zachowań, religia jest gatunkowym przystosowaniem, czymś zamiast kłów i pazurów w walce o przywództwo na ziemi, randka jest niczym innym jak szukaniem najlepszego dawcy nasienia, etyka nie znajduje żadnego punktu oparcia itd. Przerażające. Mnożenie modułów i grantów, algorytmów i aplikacji – i taki efekt, taka wiedza o nas... Dlaczego? Najkrócej: z odrzucenia Boga odrzucenie człowieka. Żaden grant ani żaden Nobel nie zastąpią człowiekowi wiary w Boga w rozumieniu samego siebie. Ważny negatywny znak czasu. Alarm.

Po trzecie a dla mnie najgroźniejsze: kult pychy. Czasem przebranej za cnotę, ale często nawet nie maskującej rogów, wideł i ogona. Trening od małego: najważniejszy jest twój rozwój, jesteś najlepszy, lepszy od twoich konkurentów, musisz mieć to i to i tamto jeszcze też, to ci się należy, świat należy do ciebie, koniec z matką-Polką, zasługujesz na więcej. Ćwiczenia z pisania samochwalczych CV i z asertywności, punktacje i rankingi. Skromność, pokora, ustąpienie miejsca spotykają się z nieprawdopodobną pogardą i odrzuceniem. Societa hybris – społeczeństwo pychy, mawiają Włosi. Groźny znak czasu."

całość wywiadu pod linkiem:

http://gosc.pl/doc/1148052.Dante-Szekspir-Benedykt-XVI

 

Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika intix

1. @Maryla

Witam.
Bardzo dziękuję!
Bardzo ważna, bardzo potrzebna wypowiedź ks, prof. Jerzego Szymika...
Całość wypowiedzi bardzo istotna, pozwolę sobie zaznaczyć tylko fragment.

...to co do niedawna nazywaliśmy miłością, okazuje się wyłącznie zespołem prokreacyjnych instynktów i zachowań, religia jest gatunkowym przystosowaniem, czymś zamiast kłów i pazurów w walce o przywództwo na ziemi, randka jest niczym innym jak szukaniem najlepszego dawcy nasienia, etyka nie znajduje żadnego punktu oparcia itd. Przerażające. Mnożenie modułów i grantów, algorytmów i aplikacji – i taki efekt, taka wiedza o nas... Dlaczego? Najkrócej: z odrzucenia Boga odrzucenie człowieka. Żaden grant ani żaden Nobel nie zastąpią człowiekowi wiary w Boga w rozumieniu samego siebie. Ważny negatywny znak czasu. Alarm.

Po trzecie a dla mnie najgroźniejsze: kult pychy. Czasem przebranej za cnotę, ale często nawet nie maskującej rogów, wideł i ogona...

***
Często nie zdajemy sobie sprawy
Że wszyscy bez wyjątku...
W każdej chwili jesteśmy narażeni
Na oddziaływujące na Nas - Zło...
Wszyscy wiemy też, że... Ono nie próżnuje
W każdej chwili na Nas poluje...
W każdej chwili jesteśmy narażeni
Że ...myślą, mową, uczynkiem...
Możemy zgrzeszyć...
W każdej chwili trzeba uważać
Aby Złu się nie poddawać...
Bo Zło nie próżnuje...
Coraz częściej za Dobro się przebiera
Z każdym dniem podstępnie nas atakuje...
Z coraz większą intensywnością działa
Aby móc nami władać...
Bardzo potrzebna jest głeboka Wiara
Wielka pokora i modlitwa...
Bo bardzo nasila się ZŁA z DOBREM bitwa...
***
Dziękuję...
Serdecznie Pozdrawiam...

avatar użytkownika intix

2. +

Od wszelkiej manipulacji…
Od nienawiści…
intryg, obłudy, pychy, zawiści...
Od wszelkiego innego Zła, uchowaj Nas, Panie…
Dopomóż nam… prosimy Cię... doprowadzić do władz w Polsce rządzących…
Ciebie o Panie… i Naszą Ojczyznę kochających…
Amen.

avatar użytkownika Maryla

3. Profanacja na Golgocie Beskidów

Nieznani sprawcy uszkodzili figury na trzech stacjach Drogi
Krzyżowej, ustawionych przy drodze na szczyt góry Matyska, zwanej
Golgotą Beskidów. Rzecznik policji w Żywcu (Śląskie) Paweł Roczyna
powiedział w poniedziałek, że w tej sprawie wszczęte zostało śledztwo.

Profanacja na Golgocie Beskidów
 


Kokorik/Wikipedia (PD)


IX stacja drogi krzyżowej na Matyskę - Jezus upada po raz trzeci

Jak powiedział wójt gminy Radziechowy-Wieprz, na terenie której leży
Matyska, Grzegorz Figura, działanie wandali zostało zauważone w sobotę.
"Najprawdopodobniej doszło do niego w nocy z piątku na sobotę. Niestety
na Matysce nie ma monitoringu. Trzeba się będzie jednak zastanowić nad
jego założeniem" - powiedział samorządowiec.

Uszkodzone zostały trzy stacje. Ze znajdujących się na nich
monumentalnych figur odłamane zostały kolce korony cierniowej oraz
fragment włóczni. Niektóre elementy zostały pomalowane białą farbą.
Straty oszacowano na mniej więcej 2 tysiące złotych. Na drodze pojawiły
się też napisy piętnujące autora rzeźb Drogi Krzyżowej, krakowskiego
artystę, twórcę wielu pomników Jana Pawła II i rzeźb sakralnych, prof.
Czesława Dźwigaja. Zarzucono mu przynależność do masonerii.

Góra Matyska w Radziechowach to miejsce szczególne dla wiernych z
diecezji bielsko-żywieckiej. Na szczycie stoi 20-metrowy krzyż, który
kształtem przypomina papieski pastorał Jana Pawła II. Symbol widoczny
jest z wielu miejscowości Beskidów.

U stóp krzyża od 2005 roku wierni usypują symboliczny kurhan,
upamiętniający narodowych bohaterów. Trafiła tam już ziemia z grobów
księdza Jerzego Popiełuszki, Stanisława Pyjasa i jego przyjaciela
Stanisława Pietraszki, są urny z ziemią z Katynia, Miednoje, Bykowa i
Ostaszkowa, z Peru, gdzie zostali zamordowani dwaj polscy misjonarze:
franciszkanie Michał Tomaszek i Zbigniew Strzałkowski, z Radzymina,
gdzie Polacy stoczyli bitwę z bolszewikami, a także z grobów kapłanów,
którzy zginęli 10 kwietnia 2010 roku pod Smoleńskiem.

Wzdłuż drogi na szczyt powstała Droga Krzyżowa. Pierwsze dwie stacje
zostały ustawione w sierpniu 2004 roku. 12 września 2009 roku całość
poświęcił biskup bielsko-żywiecki Tadeusz Rakoczy.


PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika TezPolonus

4. @Maryla #3

Ludzie jak mogą tak starają sie walczyć ze złem i tworami masonerii.
Natomiast w notatce PAP tych ludzi nazywa sie wandalami. Wspaniale - to jest kontynuacja polityki okupantów w Polsce nazywających morderców polskich elit niepodległościowych mężami stanu!!!

Mało tego jak widać, że okolicznej ludności robi się przysłowiową „wodę z mózgu”. Wymusza sie na niej chodzenie na tę masońską „drogę krzyżową” i oddawanie czci szatanowi i masonerii.

Mieszaja Prawdę z kłamstwem aby zło uwiarygodnić!!!
Na szczycie umieszczono krzyż i jest tam usypywany wspomniany w notatce PAP kurhan. Co ma jedno do drugiego - tj. owa masońska droga do krzyża na szczycie?!! Krzyż z kurhanem powinien zostać a wszystkie masońskie stacje owego masona Dźwigaja należy zniszczyć!!! On sam już jest dawno poza Kościołem Katolickicm (KK) jak i wielu hierarchów KK z powodu nałożonej na nich ekskomuniki ipso facto np. Diwisz, Nycz, Michalik, Rakoczy, etc.

Więcej na: http://blogmedia24.pl/node/55242

avatar użytkownika Maryla

5. Porażka lewicowych

Porażka
lewicowych ideologów. Nie udało im się wprowadzić sformułowań
„orientacja seksualna” i „prawo do aborcji” do ważnego dokumentu ONZ

Dokument miał dotyczyć dzieci w okresie dojrzewania.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. „Wojna przeciwko

„Wojna przeciwko Jezusowi”

dodane 2012-05-15 16:13


KAI
|

„Już od trzech stuleci toczy się systematyczna, krwawa wojna
przeciwko Jezusowi” – pisze znany włoski dziennikarz i publicysta
Antonio Socci. Książka pod tym tytułem ukazała się na rynku księgarskim
nakładem Wydawnictwa św. Stanisława BM.

„To wojna ideologiczna, w której wszystkie chwyty są dozwolone. Aż
trudno uwierzyć, że tak niewielu chrześcijan zwróciło na to uwagę, a
jeszcze mniej próbowało bronić się przed tą brutalną agresją” – uważa
autor. Dlatego napisał książkę, która jest historią tej wojny,
ujawniającej się od pierwszych wieków istnienia chrześcijaństwa, ale
szczególnie intensywnie w trzech ostatnich stuleciach. Socci wymienia
długą listę wpływowych osób, których opinie prowadziły do
zdyskredytowania Biblii i kryminalizacji Kościoła. Marks oskarżał
chrześcijan o ludożerstwo, Hitler twierdził, że to wielki trup,
odpowiedzialny z 20 wieków wojen, ideolog nazizmu Alfred Rosenberg
twierdził, że Kościół rzymski jest najbardziej podstępnym wrogiem narodu
niemieckiego.

Czarną legendę chrześcijaństwa tworzyli wcześniej oświeceniowi
myśliciele – Wolter, David Hume, Immanuel Kant. Co znamienne – w swej
wojnie przeciw Jezusowi uznali kłamstwo i oszczerstwo za uprawnioną
metodę. „Trzeba kłamać jak diabeł, nie lękliwie, nie tylko od czasu do
czasu, lecz bezczelnie i bez ustanku” – pisał Wolter w jednym z listów.

Autor analizuje, jak w miarę upływu czasu katolicy znaleźli się w grupie, uważaną za niższą na równi z Żydami i Murzynami.

W kolejnej części książki Socci przywołuje wojnę, toczoną na polu
nauki. Wykazuje, że uczeni nieprzychylni Kościołowi robili wszystko żeby
udowodnić, że Ewangelie zostały spisane nie przez bezpośrednich
świadków wydarzeń, a znacznie później, pod koniec I wieku. Ze strony
„ekspertów”, nieraz bardzo utytułowanych, nastąpił swoisty atak na
boskość Jezusa, kwestionowano opisane w Ewangeliach cuda oraz fakt
Zmartwychwstania. Podsumowując te wysiłki Albert Schweizer stwierdził,
że „Możemy (...) spisać dzieje Jezusa, powodowani nienawiścią. (...)
Była to nienawiść nie tyle w stosunku do osoby, ile w stosunku do aury
nadprzyrodzoności, która tę osobę otaczała. Cytowani autorzy chcieli
zaprezentować Jezusa jako prostego człowieka , odrzeć Go z wytwornych
szat, jakie nosił i znów zarzucić Mu na ramiona łachmany, w których
chodził drogami Galilei”.

Owi powodowani nienawiścią naukowcy nie kryją swych uczuć, co stawia
pod znakiem zapytania ich rzetelność badaczy. Jeden z nich pisał: „To
koniec. Mamy dość apokaliptycznych wizji. Mamy dość męczenników.
Chrześcijaństwo przetrwało dwa tysiące lat. Ale na tym koniec”. Dlatego
Socci, przytaczając teorię, że teksty Ewangelii nie wyszły spod pióra
osób będących w bezpośrednim kontakcie z Jezusem, stwierdza
sarkastycznie, że celem nowożytnej krytyki nie było sprawdzenie, czy
Marek, Mateusz, Łukasz i Jan naprawdę są autorami tych tekstów, a o
lansowanie z góry przyjętych założeń. „Taka postawa kładzie kres
wszelkiej naukowej dyskusji” – podsumowuje.

Przytacza też wyniki badań filologów, papirologów oraz archeologów,
które potwierdzają, że Nowy Testament został spisany przez bezpośrednich
świadków, podających prawdziwe fakty i że dostrzeże to każdy, kto, jak
powiedział jeden z naukowców „po prostu prowadzi badania, bez
ideologicznych uprzedzeń”. I że „jest coś krzepiącego w stwierdzeniu, że
wszystkie odkrycia i wszelkie naukowe analizy potwierdzają
autentyczność Pisma oraz nasze przekonanie, że oto mamy w rękach
zasadniczo nienaruszone, prawdziwe słowo Boże”.

Antonio Socci, Wojna przeciwko Jezusowi, Wydawnictwo św. Stanisława BP, Kraków 2012

http://gosc.pl/doc/1155543.Wojna-przeciwko-Jezusowi

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika intix

7. Jeszcze o książce: "Wojna przeciwko Jezusowi"

...Fragment książki

Drugiego marca 2011 roku w Islamabadzie, stolicy Pakistanu, został zamordowany minister (pełniący tę funkcję od trzech lat) ds. mniejszości religijnych, czterdziestotrzyletni Shahbaz Bhatti, katolik (jedyny w całym rządzie). Bhatti walczył o poprawę dramatycznej sytuacji chrześcijan, będących jedną z mniejszości prześladowanych przez dominujących w Pakistanie muzułmanów. Stanął też w obronie Asi Bibi, młodej matki i katoliczki, skazanej na śmierć na mocy okrytego niesławą prawa przeciwko bluźnierstwu, przewidującego karę śmierci dla wszystkich, na których ciąży zarzut obrazy Mahometa. Jedyną winą Asi jest jej wiara chrześcijańska.
„Jest rzeczą wiadomą – pisze ojciec Piero Gheddo – że odkąd weszło w życie to prawo, każdy chrześcijanin (czy hinduista), który okaże się niewygodny, może zostać skazany na śmierć. Wystarczy, że dwóch świadków potwierdzi jego mniemaną winę”.
Oto dlaczego Bhatti walczył o zniesienie tego prawa (w styczniu tego samego roku został zamordowany również gubernator prowincji Pendżab, Salman Tasser, laicki muzułmanin, który stanął w obronie Asi Bibi. On również był przeciwnikiem wspomnianego prawa).
Siódmego marca roku 2011 watykanista Andrea Tornielli pisał: „Papież wspomniał podczas niedzielnej modlitwy «Anioł Pański» poświęcenie pakistańskiego ministra Shahbaza Bhattiego, zamordowanego w zeszłą środę przez fundamentalistów islamskich. Benedykt XVI, który kilka miesięcy temu przyjął Bhattiego na prywatnej audiencji, wyraził nadzieję, że jego śmierć skłoni do podwojenia wysiłków mających na celu ochronę wolności wyznania”.
Wszystko wskazuje na to, iż Shahbaz zdawał sobie doskonale sprawę, że swoje poczynania przypłaci życiem. Lektura „duchowego testamentu”, jaki po sobie pozostawił, jest wstrząsająca:

„Nazywam się Shahbaz Bhatti. Urodziłem się w rodzinie katolickiej. Mój ojciec, emerytowany nauczyciel, i moja matka, gospodyni domowa, wychowali mnie zgodnie z wartościami chrześcijańskimi i nauczaniem zawartym w Biblii, co miało wpływ na moje dzieciństwo. Od dziecka chodziłem do kościoła i znajdowałem wiele inspiracji w nauczaniu, w ofierze i w ukrzyżowaniu Jezusa. To miłość Jezusa poprowadziła mnie do ofiarowania pomocy Kościołowi. Straszne warunki, w jakich znajdowali się chrześcijanie w Pakistanie, wstrząsnęły mną.
Pamiętam Wielki Piątek, gdy miałem zaledwie trzynaście lat: słuchałem kazania o ofierze Jezusa dla naszego odkupienia i zbawienia świata. Postanowiłem odpowiedzieć na tę Jego miłość, ofiarując miłość naszym braciom i siostrom, służąc chrześcijanom, zwłaszcza ubogim, biednym i prześladowanym, którzy mieszkają w tym islamskim kraju.
Zażądano ode mnie, abym zaprzestał walki, ale ja zawsze odmawiałem, nawet z narażeniem własnego życia. Moja odpowiedź była zawsze taka sama: «Nie, chcę służyć Jezusowi jako przeciętny człowiek».
Moja wiara czyni mnie szczęśliwym. Nie chcę popularności, nie chcę władzy. Pragnę tylko miejsca u stóp Jezusa. Chcę, aby moje życie, mój charakter, moje czyny przemawiały za mnie i mówiły, że idę w ślad za Jezusem Chrystusem. To pragnienie jest we mnie tak silne, że uważałbym się za uprzywilejowanego, gdyby, przez wzgląd na mój żarliwy wysiłek niesienia pomocy potrzebującym, ubogim i prześladowanym chrześcijanom w Pakistanie, Jezus zechciał przyjąć ofiarę z mego życia.
Chcę żyć dla Chrystusa i dla Niego umrzeć. Nie czuję strachu. Wiele razy ekstremiści chcieli mnie zabić, uwięzić, grozili mi, prześladowali i terroryzowali moją rodzinę. Chcę powiedzieć, że póki żyć będę, póki starczy tchu, będę służył Jezusowi i tej biednej, cierpiącej ludzkości, chrześcijanom, potrzebującym i ubogim.
Uważam, że chrześcijanie z całego świata, którzy podali rękę muzułmanom dotkniętym w 2005 roku tragicznym trzęsieniem ziemi, zbudowali mosty solidarności, miłości, zrozumienia, współpracy i tolerancji między dwiema religiami. Jeśli te wysiłki będą kontynuowane, jestem przekonany, że uda nam się przezwyciężyć serca i umysły ekstremistów. Spowoduje to pozytywną zmianę: ludzie nie będą się nienawidzić, nie będą zabijać w imię religii, będą kochać siebie nawzajem, wniosą harmonię, będą pielęgnować w tym regionie pokój i zrozumienie.
Czerpię inspirację z Biblii oraz życia Jezusa Chrystusa. Im dłużej czytam Nowy i Stary Testament, biblijne wersety i Słowo Boże, tym większe są moja siła i determinacja. Rozmyślając o całkowitym poświęceniu Jezusa Chrystusa, o tym, że Bóg zesłał własnego Syna dla naszego zbawienia, zadaję sobie pytanie, jak mam podążyć za Chrystusem w Jego męce. Nasz Pan powiedział: «Jeśli ktoś chce pójść za Mną (…) niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje!» (Mk 8,34). Moje ukochane ustępy Biblii uczą: «(…) byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie» (Mt 25,35-36). Kiedy widzę ludzi biednych i w potrzebie, mówię sobie, że to Jezus wychodzi mi naprzeciw. Dlatego też zawsze, wraz z mymi współpracownikami, staram się nieść pomoc, troszczyć się o los potrzebujących, głodnych i spragnionych.
Uważam, że potrzebujący, ubodzy, sieroty, niezależnie od wyznawanej religii, powinni być traktowani przede wszystkim jako istoty ludzkie. Myślę, że te osoby są częścią mojego ciała w Chrystusie, że są prześladowaną i potrzebującą częścią ciała Chrystusa. Jeśli wypełnimy tę misję, zdobędziemy miejsce u stóp Jezusa, a ja będę mógł spojrzeć na Niego bez wstydu”. Bezsilny Shahbaz Bhatti, pozbawiony wszelkiej ochrony – nawet po tym, jak mu grożono, „mimo nacisków ze strony ambasad państw zachodnich nie przydzielono mu obstawy” – został zamordowany trzydziestoma strzałami z pistoletu.
Shahbaz symbolizuje położenie współczesnych chrześcijan. Jego słowa wyrażają to, co kryje się w chrześcijańskich sercach: umiłowanie Jezusa Chrystusa i zgoda na męczeństwo w imię tej miłości, przynależność do wspólnoty Kościoła i służba Jemu oraz Jego prześladowanym synom, szacunek względem Pisma Świętego (w tym miejscu chciałbym podkreślić znaczenie, jakie Bhatti przypisuje mu w swym testamencie) i tradycji apostolskiej, poczucie wspólnoty z Papieżem, miłosierdzie wobec cierpiących, biednych i opuszczonych, niestrudzony dialog z wszystkimi ludźmi, z przedstawicielami innych kultur i religii, aby budować wzajemne zrozumienie, a także przysłużyć się wspólnemu dobru i pokojowi.
Taki właśnie jest chrześcijański męczennik: bezsilna ofiara, taka sama dzisiaj jak dwa tysiące lat temu. A jednak pewni laiccy intelektualiści ostatnich lat, uciekając się do mistyfikacji i myląc ofiary z oprawcami, zestawili pierwszych chrześcijańskich męczenników z terrorystami islamskimi, którzy zburzyli wieże World Trade Center w Nowym Jorku.
Więcej: http://www.niedziela.pl/artykul_w_niedzieli.php?doc=nd201215&nr=50
***
Można kupić tu: http://e-religijne.pl/pl/p/Wojna-przeciwko-Jezusowi-Antonio-Socci/1559
I tu:  http://www.dobryskarbiec.pl/wojna-przeciwko-jezusowi.html - tu także szerszy opis...