BRATERSTWO WYROSŁE Z KRWI

avatar użytkownika Aleksander Ścios

 Wczorajszy wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie Tomasza Turowskiego, może stanowić jedno z najważniejszych wydarzeń przybliżających nas do oceny okoliczności związanych z tragedią smoleńską.

Orzeczenie S.A. zdaje się potwierdzać, że postać ambasadora tytularnego w Moskwie stanowi klucz do zrozumienia procesów zapoczątkowanych na długo przed dniem 10 kwietnia 2010 roku.
Tomaszowi Turowskiemu możemy przypisać rolę inicjatora i moderatora procesu „zbliżenia” polsko-rosyjskiego. Wynika to z jego aktywności w latach 2007-2010 i bliskich związków z moskiewską Akademią Ekonomii i Prawa (MAEiP). Tuż po zwycięstwie wyborczym Platformy Obywatelskiej, z inicjatywy MAEiP powołano do życia tzw. Klub Polski w Moskwie. Inicjatywie patronował rektor MAEiP Władymir Bujanow, który od lat próbował wiązać swoją placówkę z polskimi uczelniami. Tomasz Turowski -  jako ambasador tytularny w Moskwie oraz doradca szkół wyższych, prowadził w tym czasie ożywioną działalność na rzecz integracji środowisk uniwersyteckich. Jego bliskie związki z MAEiP zaowocowały podpisaniem umów o współpracy z polskimi uczelniami, m.in. z Uniwersytetem Warszawskim. W marcu 2008 roku powstał Klub Rosyjski w Warszawie, założony pod patronatem byłego ambasadora PRL w Moskwie Stanisława Cioska, prezesa Stowarzyszenia "Polska-Wschód" (wcześniejsza nazwa: Towarzystwo Przyjaźni Polsko-Radzieckiej) Stefana Nawrota oraz „przyjaciela uczelni” Tomasza Turowskiego.
Zwieńczeniem działalności ambasadora tytularnego były wydarzenia kończące rok 2010. Podczas wizyty w Polsce prezydenta Rosji Miediwiediewa, Warszawę odwiedziła również delegacja MAEiP. Zapowiedziano podpisanie kolejnej umowy o współpracy, (tym razem z Wyższą Szkołą Menedżerską w Warszawie) zaś 6 grudnia w Pałacu Kultury i Nauki – w obecności Turowskiego - odbyło się wspólne posiedzenie „Klubu Rosyjskiego” w Warszawie i „Klub Polskiego” w Moskwie. Oficjalny komunikat głosił, iż „w oparciu o zasady dobrego sąsiedztwa i pojednania, podpisano porozumienie w sprawie utworzenia na ich bazie, "Polsko-Rosyjskiego Centrum” w Warszawie i "Polsko-Rosyjskiego Centrum” w Moskwie”.
Obecna władza w błyskawicznym tempie przeforsowała specjalną ustawę o powołaniu takiego Centrum, nadając mu uprawnienia instytucji rządowej odpowiedzialnej za zadekretowanie „przyjaźni polsko-rosyjskiej”. Cele działalności Centrum są niemal identyczne z treścią zarządzeń ministrów spraw wewnętrznych PRL z 1975 i 1989 roku, w sprawie ustalenia statutu TPPR Choć projekt ustawy wpłynął do Sejmu w dniu 3 grudnia 2010 roku, to już 25 marca 2011 została ona uchwalona. Za przyjęciem był cały klub PO i PSL, przeciwko 138 posłów PiS-u. W kwietniu 2011 ustawę podpisał Bronisław Komorowski.
Nie ulega wątpliwości, że Tomasz Turowski był jednym z najaktywniejszych architektów tego procesu, a jego działalność przerwała dopiero publikacja Cezarego Gmyza na temat agenturalnej przeszłości ambasadora.
 Moskiewska MAEiP – z którą łączyły Turowskiego bardzo bliskie związki, jest – nawet jak na warunki rosyjskie – bardzo szczególną uczelnią.
Pielęgnuje się w niej „tradycje ZSRR”, „dzieła Wojny Ojczyźnianej” i wojny afgańskiej oraz pamięć weteranów Armii Czerwonej. W ramach Akademii działają m.in. kluby patriotyczne „Pamięć” oraz klub przyjaźń rosyjsko-wietnamskiej, a częstymi gośćmi uczelni są sowieccy generałowie i delegacje KC Komunistycznej Partii Wietnamu. W gronie wykładowców uczelni znajdziemy wielu pracowników rosyjskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, weteranów GRU i KGB oraz tak egzotyczne postaci, jak minister spraw zagranicznych rządu Republiki Beninu, czy ambasador nadzwyczajny i pełnomocny Republiki Socjalistycznej Wietnamu.
Podstawowe pytanie, jakie pojawia się przy okazji aktywności Turowskiego dotyczy ustalenia pozycji, z jakiej prowadził swoją szczególną działalność. Z oświadczenia MSZ, wydanego po ujawnieniu przeszłości Turowskiego wynika bowiem, że został on przywrócony do służby dyplomatycznej 14 lutego 2010 roku, po trzyletniej przerwie i natychmiast skierowany do Moskwy na stanowisko kierownika wydziału politycznego ambasady RP. W jakim charakterze występował zatem Tomasz Turowski w latach 2008-2010, działając jako „akuszer” polsko-rosyjskiego „pojednania”? Nie był wówczas urzędnikiem polskiego MSZ ani pracownikiem ambasady w Moskwie.  Warto przypomnieć, że po powrocie do Polski w roku 2005, Turowski pracował w MSZ jako radca-minister w dyspozycji Biura Kadr i Szkolenia oraz radca-minister w Departamencie Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej. Od lutego do maja 2007 roku pełnił funkcję ambasadora tytularnego w Departamencie Strategii i Planowania Polityki Zagranicznej. Z  informacji przekazanych przez ministerstwo wynika, ż, trzy miesiące po tym awansie, nastąpiło "rozwiązanie stosunku pracy w MSZ".
Jeśli zatem wytłumaczyć jego wspólne wizyty w MAEiP z ambasadorem Bahrem czy rolę „eksperta ministerstwa” podczas uczelnianego wykładu z kwietnia 2009 roku? Kogo wówczas reprezentował Turowski i w jakim charakterze „zacieśniał” przyjaźń polsko-rosyjską?
Myślę, że również w tym zakresie wczorajsze orzeczenie Sądu Apelacyjnego przynosi podpowiedź.
Z doniesień prasowych wynika, że SA uwzględnił apelację pełnomocników Turowskiego, którzy wnosili o uchylenie wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, w którym uznano ambasadora tytularnego za „kłamcę lustracyjnego” i zakazano mu na 3 lata pełnienia funkcji publicznych.  Zdaniem mediów - z tajnego uzasadnienia wyroku SA ujawniono tylko dwa zdania o tym, że "sprawa w ogóle nie powinna trafić do sądu, a postępowanie lustracyjne nie powinno się odbyć".
Nieco więcej informacji można wyczytać z {również tajnego) uzasadnienia Sądu Okręgowego z 10.10.2011 r., w którym napisano:   „Nie można wykluczyć, że zaszła sytuacja nielojalności państwa wobec swojego funkcjonariusza, który został postawiony w sytuacji bez wyjścia”.
W świetle powyższych stwierdzeń, uwolnienie Tomasza Turowskiego od zarzutu „kłamstwa lustracyjnego” może wskazywać, że ten były oficer Departamentu I SB MSW i wieloletni watykański „nielegał”, nadal jest funkcjonariuszem lub współpracownikiem w czynnej służbie i pracuje dla Agencji Wywiadu III RP. Gdyby tak było, Turowski winien  złożyć do zbioru zastrzeżonego IPN tajną "Deklarację o pracy lub służbie w organach bezpieczeństwa państwa",  do której dostęp ma wyłącznie "osoba wyznaczona" przez szefa służby. Jeśli Turowski nie złożył takiej deklaracji lub nie trafiła ona do zbioru zastrzeżonego, IPN, działając  na podstawie pozyskanych materiałów - miał prawo zakwestionować jego oświadczenie lustracyjne i wystąpić z wnioskiem do sądu. Jeśli deklaracja znajdowała się w zbiorze zastrzeżonym, a IPN o tym nie wiedział – doszło do dekonspiracji czynnego funkcjonariusza Agencji Wywiadu. 
 Przypomnę, że taką tezę postawiła przed kilkoma miesiącami„Gazeta Wyborcza” , sugerując, że Turowski był funkcjonariuszem lub współpracownikiem AW, a jego praca w MSZ (od 1993r) stanowiła „przykrycie” dla działalności wywiadowczej. Dowodem miał być również fakt, że Rosjanie już raz - w 1998 r. - podejrzewali Turowskiego o działalność agenturalną, a jego nazwisko znalazło się na liście 19 polskich dyplomatów "biorących udział w działalności wywiadowczej na terenie krajów WNP".
Nietrudno zrozumieć, że wczorajsze orzeczenie Sądu Apelacyjnego może potwierdzać, że ambasador tytularny  działał w III RP jako czynny oficer lub współpracownik Agencji Wywiadu.
Gdyby tak było, należałoby całkowicie zweryfikować ocenę aktywności Turowskiego w latach 2007-2010 oraz w zupełnie innym świetle spojrzeć na jego rolę w przygotowaniu wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Ponieważ trudno przypuszczać, by służby sowieckie, a później rosyjskie, nie znały pełnego dossier agenta „Orsoma” – jego nagłe skierowanie na moskiewską placówkę należałoby raczej oceniać, jako nawiązanie szczególnej formy współpracy między służbami III RP, a służbami Federacji Rosyjskiej. Wówczas pojawia się pytanie o rolę Agencji Wywiadu, a generalnie, tajnych służb III RP w całym, wielomiesięcznym procesie „zacieśniania” przyjaźni polsko-rosyjskiej oraz w przygotowaniach zmierzających do tragicznego lotu. Odpowiedź na pytanie: jaką misję wypełniał w tym okresie Tomasz Turowski - może przynieść zasadnicze rozstrzygnięcie również w kwestii odpowiedzialności za śmierć Prezydenta i polskiej elity.  
Teza, iż ambasador Turowski był czynnym oficerem polskich służb musi prowadzić do wniosków, przy których bledną dotychczasowe ustalenia w sprawie tragedii smoleńskiej , zaś refleksja wynikająca z tej informacji otwiera nas na rzeczywistość, którą tylko niewielu z nas potrafiłoby podźwignąć...
 
 
Linki:
 
 
 

Tomasz Turowski podczas wywiadu, jakiego udzielił w dniu 12 kwietnia 2010 roku rosyjskiemu radiu FINAM FM powiedział: „I Rosja, i Polska należą [...] do tej samej ogromnej judeo-chrześcijańskiej tradycji, a wielkie rzeczy w tej tradycji zawsze rodziły się we krwi. I jestem pewien, że z tej krwi wyrośnie to, na co my wszyscy czekamy - nowe, dobre stosunki pomiędzy Polską i Rosją”.  

7 komentarzy

avatar użytkownika kazef

1. Szanowny Panie Aleksandrze

Z informacji PAPu, którą cytują przekaźniki medialne, zazwyczaj pomijane jest zdanie:

"Zgodnie z polskim prawem status współpracownika obecnego polskiego wywiadu jest wieczystą tajemnicą państwową".

To jest kolejne potwierdzenie, tezy którą Pan przedstawił.

http://www.dziennikpolski24.pl/pl/aktualnosci/kraj/1210403-tajne-uniewin...

Radek, minister, powiedział, że "nie przewiduje" powrotu Turowskiego do swojego resortu. Ciekawe jaką przyszłośc przewiduje Orsom dla Radka i jego resortu.

Pozdrawiam serdecznie.

avatar użytkownika Maryla

2. Szanowny Panie Aleksandrze

nielegał 'Orsom" to klasyczna droga janczara.

Ktoś bardzo szczegółowo pracował nad jego karierą i legendowaniem.

Na pewno jest kims wysoko postawionym w strukturze, która go stworzyła i miała moc sprawczą wprowadzić do struktur MSZ na tak wazny odcinek.

"Po trzyletniej przerwie, 14 lutego 2010 roku, Tomasz Turowski wrócił do pracy w MSZ. Dzień później został skierowany do Ambasady RP w Moskwie, na stanowisko kierownika wydziału politycznego. Zadanie: przygotowanie wizyty przedstawicieli polskich władz w Katyniu"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

3. Jeszcze jedno, Panie Aleksandrze

Im to "braterstwo krwi" głęboko wrosło w trzewia. Odzywa się od czasu do czasu.
Komorowski mówił tak:

„Trzeba w tym miejscu pokazać to, że mimo wszystkich różnic, Polacy są sobie braćmi. W rodzinach bywają spory, bywają kłótnie, ale poczucie więzi braterskiej jest czymś niesłychanie ważnym. Każdy, kto podnosi rękę na brata, każdy kto przelewa braterską krew, jest godny potępienia. Nawet jeśli jest to szaleniec, ale jeśli gdzieś w jego szalonej głowie mieszały się motywy niezrozumiałe dla nas, z jakimiś poglądami, nienawiścią o podłożu politycznym, trzeba mówić o tej zbrodni jako bratobójczej".

Kiedy tak mówił? 23 pażdzienika 2010 r., gdy razem z Tuskiem i Schetyną, skoro świt, potajmnie i w pijarowskim równym szeregu stanęli wspólnie przed łódzką siedzibą PiS. Tam, gdzie trzy dni wcześniej członek Platformy Obywatelskiej zastrzelił Marka Rosiaka i ciężko ranił nożem Pawła Kowalskiego.

Pozdrawiam.

avatar użytkownika Aleksander Ścios

4. Szanowny Panie Kazefie,

Dziękuję za zwrócenie uwagi na ten przepis. W przypadku Turowskiego daje gwarancję całkowitej bezkarności.
Pańska ciekawość jest oczywiście zasadna i można się zastanawiać, kto w rzeczywistości reprezentuje III RP? Wiemy, że lista członków służby zagranicznej, którzy przyznali się do służby lub współpracy z bezpieką oraz osób, które IPN podejrzewa o kłamstwo lustracyjne liczy sobie 237 nazwisk. To armia ludzi, którzy decydowali/ decydują o naszej przyszłości.

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika Aleksander Ścios

5. Szanowna Pani Marylo,

„W marcu 2010 r. Pan Tomasz Turowski otrzymał od ówczesnego kierownika placówki, Pana Ambasadora Jerzego Bahra, także zadanie udziału w przygotowaniu wizyt w Katyniu, zarówno Premiera RP Pana Donalda Tuska w dniu 7 kwietnia 2010 r., jak i Prezydenta RP Pana Lecha Kaczyńskiego w dniu 10 kwietnia 2010 r. W ramach przygotowań do wizyty Prezydenta RP Pan Tomasz Turowski pełnił funkcję „łącznika” pomiędzy wyższymi urzędnikami Kancelarii Prezydenta RP i MSZ a pracownikami Ambasady, brał udział w części spotkań podczas pierwszej wizyty przygotowawczej w Moskwie, był obecny podczas wszystkich spotkań grup przygotowawczych” – informował Sikorski w odpowiedzi na interpelację poselską.
Określenie - "pełnił funkcję łącznika" wydaje się niezwykle trafne.

Pozdrawiam Panią

avatar użytkownika Krzysztofjaw

6. @AŚ

Witam serdecznie

Rzeczy ważne nieraz umykają przykryte po raz kolejny już znanymi faktami jak teczki Bolka i jego motorówkowy przypływ.

Wczoraj po raz kolejny oglądałem "Generała Nila"... W czasie rozmowy polskiej bezpieki z sowiecką na temat absurdalności postawienia zarzutów współpracy z hitlerowcami szefowi KEDYWU... z ust NKWD-zisty padły lekko zmienione słowa J. Goebbelsa "im absurd bardziej absurdalny tym łatwiejszy dla mas do przełknięcia"... Ostatnio też czytałem najnowsze wydanie książki W. Suworowa: "GRU - Radziecki Wywiad Wojskowy", gdzie wielokrotnie ich działania były tak przerażająco absurdalne, że lepiej zdawałoby się "przełknąć" każde kłamstwo niż poznać szokującą prawdę...

Dziś ten, kto choć trochę przyjrzał się wszystkiemu co działo się przed i po 10 kwietnia, musi mieć przeświadczenie, iż tragedia smoleńska nie była przypadkiem. Wiele wskazuje na to, że można się doszukiwać jej przyczyn we współpracy GRU z polskimi okołowojskowymi służbami specjalnymi rodem z PRL.

Być może tak nie jest i naprawdę cieszyłbym się, gdyby moja hipoteza była fałszywa, ale jest coraz więcej przesłanek i poszlak skłaniających do jej przyjęcia. Z każdym z kim rozmawiam na ten tema zadaję trzy pytania:

1. Dlaczego D. Tusk zrezygnował z kandydowania na prezydenta i kiedy?,

2. Dlaczego kuriozalnie rozdzielono uroczystości na dwie 7 i 10 kwietnia?,

3. Kto zyskał najbardziej (ze strony polskiej, sowieckiej i pozostałych) chociażby tylko na śmierci: Lecha Kaczyńskiego (pewnego kandydata na prezydenta i dysponenta aneksu do raportu z likwidacji WSI), Skrzypka (szefa NBP), Kurtyki (IPN), generalicji NATO, Szmajdzińskiego (kandydata na prezydenta SLD) i Płażyńskiego (współtwórcy PO, którą szybko opuścił)?

Prawda o smoleńsku będzie porażała, ale musimy się z nią zmierzyć... Podobnie jak z wpływem na wprowadzenie Stanu Wojennego środowisk związanych z B. Geremkiem, okoliczności zamachu na bł. Jana Pawła II i śmierci bł. J. Popiełuszki... i rzeczywiście Turowski... agent w Watykanie i agent smoleński?...

Pozdrawiam serdecznie

Krzysztof Jaworucki (krzysztofjaw)

avatar użytkownika Maryla

7. jaki ostrozny i zapobiegawczy ojciec, taki i syn

to wiele tłumaczy z dokonanych wyborów życiowych

http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/artykuly-praso...

Tata ukrył się w armii Berlinga. Walkę zakończył w Dreźnie jako podporucznik - mówi prezydent. - Nie chciał jednak składać broni. Postanowił wstąpić do partyzantki antysowieckiej. Nawiązał kontakt z konspiracją w Częstochowie. Ale spotkał tam jednego mądrego człowieka, który mu powiedział: „Ty lepiej nie idź do lasu, bo takich jak ty jest tam dużo. Idź na studia". I tym uratował go przed wszystkimi konsekwencjami, dalszym dramatem, który był udziałem właśnie Żołnierzy Wyklętych.

Zygmunt Komorowski, żeby uniknąć prześladowań, zdobył fałszywe dokumenty na nazwisko Gorski. Dzięki nim mógł rozpocząć studia na Uniwersytecie Poznańskim. Prezydent do dziś przechowuje indeks ojca. - Widnieje w nim nazwisko Gorski, a pod spodem dopisane są już prawdziwe dane. - Tata ujawnił swoje prawdziwe nazwisko dopiero po amnestii w 1947 roku - wyjaśnia Bronisław Komorowski."

Komorowskiemu :

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl