REFORMA SŁUŻB CZY POWRÓT „KUŁAKA” ?

avatar użytkownika Aleksander Ścios

 W powszechnej opinii, ostatnie roszady i dymisje w MSW mają być efektem wewnętrznych rozgrywek w PO i świadczyć o pozbywaniu się urzędników związanych z Grzegorzem Schetyną. Ta prosta interpretacja, narzucona odbiorcom przez rządowe media pozwala oceniać zakres zmian w kategoriach walk frakcyjnych, a tym samym, skutecznie skrywa prawdziwe intencje grupy rządzącej i utrudnia głębszą ocenę zjawiska.

W podobny, mocno uproszczony sposób opiniuje się decyzję o powołaniu na stanowisko szefa MSW Jacka Cichockiego, dostrzegając w niej m.in. zamysł przejęcia przez premiera kontroli nad służbami specjalnymi. Jest to opinia o tyle błędna, że zawiera w sobie ukrytą supozycje, jakoby do tej pory Donald Tusk formalnie nie posiadał takiej władzy lub musiał o nią zabiegać. Warto zatem przypomnieć, że już w listopadzie 2007 roku Tusk zapowiedział likwidację stanowiska koordynatora ds. służb specjalnych i oświadczył, iż on sam będzie ponosił odpowiedzialność za funkcjonowanie tych formacji. Deklarację powtórzył w styczniu 2008 roku, obejmując osobisty nadzór nad pięcioma służbami specjalnymi. Była to decyzja o tyle zasadna, że grupa rządząca od początku traktowała służby instrumentalnie i po okresie personalnych czystek, uczyniła z nich narzędzie dla ochrony partyjnych interesów. Zapoczątkowany wówczas proces „bondaryzacji”, doprowadził do powstania szeregu patologii w funkcjonowaniu służb i  przyczynił się do budowy „rzeczpospolitej aferalnej”.
Na obecne działania Donalda Tuska warto jednak spojrzeć z perspektywy wyzwań czekających wkrótce grupę rządzącą i ocenić je w świetle wspólnych interesów Pałacu Prezydenckiego i Kancelarii Premiera, definiowanych głównie poprzez strategię utrzymania władzy. Sprawa dymisji i roszad personalnych wskazuje więc, że planowane są wspólne działania, które pozwolą rządzącym przetrwać najtrudniejszy okres kryzysu ekonomicznego i umożliwią zneutralizowanie zagrożeń wynikających np. z wybuchu protestów społecznych.
W tym celu sięgnięto po rozwiązania sprawdzone w okresie PRL-u, a praktykowane obecnie w putinowskiej Rosji. Dotyczą one wprowadzenia specyficznej koncepcji bezpieczeństwa - rozumianej jako zapewnienie gwarancji bezkarności i samowoli grupy rządzącej. Wymagają zatem objęcia społeczeństwa nadzorem służb specjalnych, stosowania różnorakich form kontroli i  represji oraz działań służących marginalizowaniu, a następnie eliminacji autentycznej opozycji.   
Z tego też powodu, wszelkie regulacje prawne podejmowane przez rząd Tuska w sferze bezpieczeństwa, zmierzały zawsze w kierunku zbliżonym do rozwiązań rosyjskich i dotyczyły m.in. koncepcji centralizacji specłużb, przeprowadzonej zgodnie z sowieckim modelem „kułaka” – czyli „zaciśnięcia” wszystkich formacji wokół jednej struktury, powstałej na wzór KGB. Wydaje się, iż warunkach III RP rolę tę spełniała dotychczas Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wyposażona m.in. w potężne instrumenty nadzoru nad procesami gospodarczymi czy przepływem informacji. Wszystkie regulacje łączył wszakże wspólny mianownik; prowadziły do zwiększania (i tak niebotycznych) uprawnień służb oraz rozbudowy systemu kontroli nad społeczeństwem. Sprawiały również, iż formacje siłowe były w pełni dyspozycyjne wobec grupy rządzącej i zapewniały ochronę jej interesów.
Wbrew obiegowym opiniom - działania podejmowane dziś przez ministra Cichockiego, szczególnie w zakresie planowanej reformy służb, nie są pomysłem rządu Donalda Tuska. Ich autorów należy poszukiwać w strukturach prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego, nie zapominając jednak o możliwych źródłach inspiracji. Warto więc przypomnieć, że według ustaleń dziennikarzy „Gazety Polskiej”, tuż po ogłoszeniu wyników wyborów parlamentarnych doszło w Warszawie do konsultacji polsko-rosyjskich, w których udział wzięli przedstawiciele BBN i aparatu Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. W październikowym spotkaniu uczestniczył m.in. szef BBN Stanisław Koziej oraz zastępca szefa Biura Zdzisław Lachowski – zidentyfikowany niedawno przez „GP” jako tajny współpracownik komunistycznej bezpieki.  14 października ub.r., dzień po tajemniczych konsultacjach odbyły się zaś rozmowy „ekspertów” obu krajów, których tematem była „Polska w polityce bezpieczeństwa Rosji. Rosja w polityce bezpieczeństwa Polski”.
Nie sposób oczywiście ocenić – czy i na ile tego rodzaju konsultacje wywarły bezpośredni wpływ na koncepcje bezpieczeństwa powstające w BBN, trudno wszakże nie dostrzec, że plany reformatorskie Tuska i Cichockiego zostały opracowane w środowisku Bronisława Komorowskiego i powstały tuż po spotkaniach z rosyjskimi „ekspertami”.
W nr 20/2011 kwartalnika BBN, z listopada 2011 roku, zatytułowanym „Ku nowej strategii bezpieczeństwa Unii Europejskiej” znajdujemy bowiem opracowanie Lucjana Bełzy „Pozycja szefów służb w sferze bezpieczeństwa pozamilitarnego”, w nim zaś - wszystkie pomysły  związane z planowaną obecnie reformą, w tym  - przeprowadzenia gruntownych zmian systemowych w zakresie kontroli nad służbami specjalnymi. Na stronie 124 dokumentu BBN widnieje zatem postulat podporządkowania ABW ministrowi spraw wewnętrznych (przy założeniu wydzielenia spraw administracji do odrębnego resortu), z ograniczeniem jej zadań do spraw ochrony kontrwywiadowczej”, zaś pozostałe wnioski prowadzą do sugestii  podporządkowania Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) ministrowi obrony narodowej oraz utworzenia jednej Agencji Wywiadu powstałej z połączenia Agencji Wywiadu ze Służbą Wywiadu Wojskowego (SWW) z wyodrębnionym pionem cywilnym i wojskowym.
Warto przypomnieć, że gdy na początku stycznia 2011 roku „Gazeta Polska” twierdziła, iż jedną z pierwszych decyzji Komorowskiego było zlecenie Biuru Bezpieczeństwa Narodowego przygotowania zmian systemowych w zakresie kontroli nad służbami – informacja ta spotkała się z dementi rzeczniczki prasowej BBN. Tymczasem treść oficjalnych dokumentów Biura świadczy, że opracowano szczegółową koncepcję, której wykonaniem ma zająć się ekipa stworzona przez ministra Cichockiego. Jeśli obecny szef  MSW twierdzi, iż będzie chciał „przedstawić panu premierowi kilka wariantów zmian systemowych, bazując na doświadczeniach z minionych 4 lat” – wiele wskazuje, że nie będą to pomysły nowego ministra, a ich autorów należy poszukiwać w środowisku Bronisława Komorowskiego. 
Na uwagę zasługuje fakt, że projekty powstałe w BBN postulują włączenie SWW oraz SKW w strukturę Sił Zbrojnych RP – czyli sugerują powrót do rozwiązań sprzed 2006 r., kiedy to Wojskowe Służby Informacyjne znajdowały w strukturze MON, a funkcje dowódcze mogli pełnić wyłącznie żołnierze zawodowi. Obecna koncepcja połączenia, według której funkcjonariusze cywilni nie mogliby być szefami służb wojskowych, zmierza zatem do odtworzenia układu personalnego WSI. Dokument opracowany w BBN zawiera taki właśnie postulat, ze szczegółowym uzasadnieniem: „Połączenie struktur wywiadu cywilnego i wojskowego (przy założeniu istnienia pionu wojskowego w nowej strukturze i zastrzeżeniu, że stanowiska w tym pionie powinny być obsadzane przez żołnierzy zawodowych) poza ewidentnym ograniczeniem kosztów wyeliminowałoby dublowanie zadań i usprawniłoby proces koordynacyjny i decyzyjny”.
To również w BBN-ie można poszukiwać genezy pomysłu podziału MSWiA i utworzenia nowego ministerstwa administracji i cyfryzacji. W cytowanym opracowaniu zawarto bowiem wniosek o „przekazanie z ABW i SKW do wyodrębnionej struktury w sferze administracji (np. przy Kancelarii Prezesa Rady Ministrów) zadań o charakterze administracyjnym wynikających z ustawy o ochrony informacji niejawnych”. W nowym resorcie, kierowanym przez Michała Boniego, znajdą się właśnie sprawy administracyjne z zakresu ustawy o ochronie informacji niejawnych.
Jeśli dostrzec, że pomysł włączenia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego do struktur MSW (związany ze znaczącym ograniczeniem jej kompetencji) jest także autorstwa BBN, można sądzić, że istota proponowanych przez Cichockiego zmian systemowych zmierza do odebrania Agencji dotychczasowej pozycji „kułaka” i zbudowania „nowego” modelu służb, funkcjonującego w oparciu o układ personalny byłych WSI.  Byłby to powrót do peerelowskiej koncepcji – nie tylko z powodu lokalizacji w MSW cywilnego wywiadu i kontrwywiadu, ale głownie z uwagi na uprzywilejowaną pozycję służb wojskowych i faktyczny zakres ich uprawnień. W „nowym” układzie nie przewidziano możliwość sprawowania parlamentarnej kontroli nad służbami. Zadbano o to na początku grudnia ub.r. konstruując taki skład sejmowej komisji ds.specsłużb, iż brak profesjonalizmu jej członków zapewnia całkowitą szczelność, a zatem i bezkarność działań służb.
Patrząc z tej perspektywy na dokonane już i planowane dymisje, można przypuszczać, że ich kluczem nie jest bynajmniej przynależność do frakcji „schetynistów” lecz użyteczność urzędników w zakresie funkcjonowania nowej struktury służb specjalnych oraz związana z tym potrzeba bezwzględnej dyspozycyjności. Odejście Andrzeja Matejuka, a szczególnie dymisja Adama Rapackiego mogą świadczyć, że byli oni przeciwnikami planowanych zmian lub zgoła inaczej postrzegali swoje zadania. Powołanie w ich miejsce ludzi nieznanych, za to w pełni dyspozycyjnych wobec premiera, ujawnia również powód nominacji Jacka Cichockiego na stanowisko szefa MSW.  
Dokonywane zmiany wskazują jednocześnie, że realna władza nad służbami specjalnymi nie musi należeć do premiera, a tym bardziej do marionetkowych ministrów jego rządu. Już zagadkowa rezygnacja Donalda Tuska z kandydowania w wyborach prezydenckich, ujawniła rzeczywisty zakres przywództwa polityka PO. Wzniesiona na tej rezygnacji kandydatura Komorowskiego – szczególnie w kontekście późniejszej o dwa miesiące tragedii smoleńskiej - wydawała się wówczas efektem zawarcia swoistego konsensusu między głównymi graczami polskiej sceny. Tymczasem zdarzenia ostatnich miesięcy, a wśród nich spektakl medialny wokół Gromosława Czempińskiego, mogły świadczyć, że w obszarze gry interesów i podziału ról, narasta poważny konflikt.  „Nowe rozdanie” w służbach specjalnych i realizacja przez rząd koncepcji zatwierdzonych w BBN wydają się sugerować, że centrum decyzyjne leży dziś w Pałacu Prezydenckim, zaś beneficjantów planowanych rozstrzygnięć należy upatrywać wśród przyjaciół Bronisława Komorowskiego.  
 
 
 

Artykuł zamieszczony w nr 2/2012 Gazety Polskiej 

Etykietowanie:

13 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Szanowny Panie Aleksandrze

„Nowe rozdanie” w służbach specjalnych i realizacja przez rząd koncepcji zatwierdzonych w BBN wydają się sugerować, że centrum decyzyjne leży dziś w Pałacu Prezydenckim, zaś beneficjantów planowanych rozstrzygnięć należy upatrywać wśród przyjaciół Bronisława Komorowskiego. "

Potwierdza to plotka puszczona dla ciemnego luda o rzekomym wysyłaniu Komorowskiego na emeryturę przez Tuska, jak wczorajsze występy Komorowskiego , pod nieobecność Tuska.

Wszystko ostatnio kręci się poza rządem, wszystkie "inicjatywy obywatelskie" i różne działania publiczne wywodzące się z kręgów "ekspertów" kancelarii prezydenta . Mam wrażenie czasami, że Unia Wolności wróciła do rządu . Nie ma dnia w TVN24 aby ktoś z byłych prominentnych działaczy UW nie nauczał ze studia na Wiertniczej.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

2. Szanowny Panie Aleksandrze

Tekst powstał zapewne, jeszcze przed eventem z udziałem prokuratora Przybyła (czego Pan, jako człek skromny, już nie dopisał), ale czyta się go z tym większą uwagą.

Wszak okoliczności czynu prokuratora, natychmiastowe zaangażowanie się prezydenta i niedwuznacznie zaproponowane rozwiązania potwierdzają tezy z Pańskiego artykułu określającego "obszar gry interesów i podziału ról". Ostatnie wydarzenia dostarczają też dodatkowego potwierdzenia, o "nowym rozdaniu" i narastającym "poważnym konflikcie".
Otrzyjemy nadto nader czytelny dowód przenikliwości Pańskich słów, że "centrum decyzyjne leży dziś w Pałacu Prezydenckim, zaś beneficjantów planowanych rozstrzygnięć należy upatrywać wśród przyjaciół Bronisława Komorowskiego".

Ostatnio zmieniony przez kazef o śr., 11/01/2012 - 19:41.
avatar użytkownika Aleksander Ścios

3. Pani Marylo,

Przydałaby się (obowiązująca w PRL-u) zasada "czytania wspak" tekstów oficjalnej propagandy :) Czasem również doniesień "prawicowych" mediów.
Od 10 kwietnia 2010 roku, a dokładniej od chwili wycofania się Tuska z wyścigu prezydenckiego, to środowisko Komorowskiego ma głos decydujący i obecne zdarzenia potwierdzają ten stan.

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika Maryla

4. Szanowny Panie Aleksandrze

dzisiaj dzień PZPR w tvn24 - u Pochanke był Miller, u Olejnik Cimoszewicz. Kopacz powoływała się dzisiaj na "marszałka Borowskiego", a Oleksy jest głównym komentatorem.

Dr Tadeusz Witkowski - Służby w prokuraturze
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120110&typ=my&id=my07.txt

"Daleki jestem od obarczania odpowiedzialnością za dzisiejszy stan rzeczy jednej tylko partii, ale przywódcy Platformy Obywatelskiej zrobili szczególnie dużo, by zniszczyć wizerunek całej polskiej klasy politycznej i uczynić z III Rzeczypospolitej kraj przypominający Białoruś i Rosję. Profesor Jadwiga Staniszkis określiła arbitralny stosunek premiera Tuska do procedur prawnych i demokracji mianem putinizacji. Dostrzegła ją w wielu decyzjach politycznych, zarówno przy wyborze ścieżki śledztwa w katastrofie smoleńskiej, jak i w zachowaniach polskiego rządu w odniesieniu do projektów w strefie euro. Współdziałanie premiera z prokuraturą apelacyjną podczas śledztwa w sprawie Raportu o działaniach żołnierzy i pracowników WSI... gładko wpisuje się w owe trendy i, jak by go nie nazwać, jest jeszcze jednym świadectwem, iż III Rzeczpospolita schodzi pod rządami Donalda Tuska na manowce bezprawia. Najsmutniejsze jest jednak to, że koszty odejścia od demokratycznych procedur okażą się, jak zwykle, najbardziej dotkliwe dla Polaków."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Aleksander Ścios

5. kazef

Szanowny Panie,

Tekst rzeczywiście powstał przed inscenizacją poznańską i - jak trafnie Pan zauważył - to wydarzenie potwierdza jedynie, że jesteśmy świadkami ofensywy Pałacu Prezydenckiego.
Szerzej na ten temat napisałem w tekście, który zostanie opublikowany w Warszawskiej Gazecie, a o kierunkach tej inscenizacji pisałem na bieżąco w komentarzach na blogu.
Dziś już jednak można dostrzec, że gra toczy się nie tylko o nadzór nad służbami (fikcja Cichockiego) ale o wpływ na sprawy armii i decyzji o charakterze systemowym.
To duża stawka, dlatego ośrodki propagandy robią wszystko, by ukryć prawdziwy cel i rzeczywistych decydentów.
Martwi mnie jedynie, że czynią to na tyle skutecznie, że również opozycja nie dostrzega mechanizmów tych procesów.

Pozdrawiam Pana

avatar użytkownika Aleksander Ścios

6. Pani Marylo,

O putinizacji nie musimy się dowiadywać od pani Staniszkis, bo piszemy o tym od kilku lat :)
Ponieważ nie istnieją żadne różnice między środowiskiem PO, a tzw. lewicą - głos tych ludzi doskonale się uzupełnia i wzajemnie wspiera.

avatar użytkownika kazef

7. List

Przewodniczącego Zespołu Parlamentarnego Ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Smoleńskiej Antoniego Macierewicza do red.Wiórkiewicz z portalu wpolityce.pl.
 ---
Szanowna Pani,

przeczytałem Pani wpis z 5 01 '12 dotyczący odczytu systemu TAWS oraz FMS. W pełni zgadzam się z rekonstrukcją wydarzeń dotyczących odczytu jaki pani przedstawiła. Można jedynie dodać,
że:

1. Redmond ( a za nim NTSB) jasno napisał (co zresztą odnotowały materiały dołączone do raportu Millera), że system informatyczny TAWS i FMS zawiera jeszcze wiele innych informacji i że Redmond może je odczytać i przekazać. O informacje te ani Anodina ani Miller się nie zwrócili.

2. Tymczasem być może znajdują się tam np. zapisy informujące o sygnałach dźwiękowych TAWS, które słyszał (lub o których czytał w stosownym raporcie) min. Klich czemu dał wyraz w rozmowie z Klichem Edmundem mówiąc, że TAWS przekazywał informacje głosową: 'sixty metrers, forty meters, twenty meters'. rzecz w tym, że w odczytanych i przekazanych do wiadomości publicznej zapisach z czarnej skrzynki ten komunikat głosowy nie został odnotowany. Odnotowano jedynie komunikaty o wysokości przekazywane przez nawigatora. Brak tych komunikatów stanowi istotne zafałszowanie przebiegu wydarzeń i warto sprawdzić czy informacja na ten temat znajduje się w pamięci TAWS bo powinna.

3. Nie ma wątpliwości, że Remond i za nim NTSB przekazali odczyty tego co dostali. jak jednak Pani widzi (i sama to Pani odnotowuje!) nie ograniczają się do prostego odczytu tego o co ich spytano lecz wskazują, że jest danych możliwych do odczytania więcej! Nie narzucają się z tym 'więcej' ale fakt odnotowują. Na tej podstawie jeden z prawników w imieniu rodziny zwrócił się o to 'więcej'. Zobaczymy jaka będzie reakcja.

4. Nie ma jednak wątpliwości, że Amerykanie świadomi są rosyjskiej chęci ograniczenia informacji z TAWS i FMS i sygnalizują, że prawda jest szersza niż to czego od nich zażądano. Zapewne więc podobnie by postąpili gdyby okazało się, że otrzymali materiał sfałszowany etc.

5. Jest też inna ważna kwestia, o której mogła Pani nie wiedzieć. W tych badaniach uczestniczył (z ramienia Polski członek komisji Millera - wówczas jeszcze chyba z ramienia Klicha Ed. bo ten był przewodniczącym komisji do 27 kwietnia) jeden z ekspertów . Oświadczył to podczas wysłuchania w Senacie w ubiegłym roku. Jest więc świadkiem, którego można na tę okoliczność przesłuchiwać.

6. Najważniejsze jednak z perspektywy Pani stanowiska jest domniemanie (oczywiście nie pewność!), że Amerykanie choć nie formalnie brali jednak odpowiedzialność za charakter odczytywanych zapisów i dlatego do swojej ekspertyzy dołączyli informacje :"jest jeszcze więcej informacji, które możemy odczytać i przekazać..."

7. Oczywiście nie znaczy to, że zapisy TAWS i FMS nie były w różnorodny sposób fałszowane etc. Zanim jednak to stwierdzimy sprawdźmy co wynika z tych treści, które Rosjanie moskiewscy i warszawscy ukryli. Tak jak ukryli ostatni zapis TAWS i jak ukryli przynajmniej dwa zapisy FMS dotyczące wysokości i toru lotu samolotu.

I tak naprawdę to z mojego punktu widzenia cały problem sprowadza się do tego, że część publicystów podzielających koncepcje FYM-a nie chce w ogóle podjąć badań tego co można zbadać zakładając z góry, że ponieważ wszystko zostało sfałszowane to jakiekolwiek badanie nie ma sensu, jest strata czasu a w skrajniejszych wypadkach zarzuca się także mnie współuczestnictwo w oszustwie. To przykre, ale przykrość jest tu kwestią pięciorzędną. Ważniejsze, że w sposób oczywisty kieruje to cały nasz wysiłek na bezdroża, gdzie można spotkać tylko duchy i swobodne wytwory wyobraźni lub.,. świadomej dezinformacji.

W żadnym wypadku nie chcę generalizować i obciążać tym zarzutem wszystkich zwolenników koncepcji FYM-a ani też wszystkich wypowiedzi, które wydają i się błędne. Przeciwnie doceniam korzyści płynące z wielu analiz opartych na tezie 'maskirowki'. Bo 'maskirowka' w sposób oczywisty odgrywała w tej operacji kluczowa rolę. Nie mam co do tego wątpliwości. Sądzę jednak, że jej celem było (i jest) uniemożliwienie zbadania tego dramatu w oparciu o twarde dowody, które lezą nieomal na wierzchu a maskirowka ma nie dopuścić do ich wyodrębnienia i zbadania. Taką rolę odgrywa też niestety teza FYM-a jako całość.

Czy z pewnością mam rację? Nie! Mogę się mylić. I zawsze podejmę dyskusję nad moimi błędami gdy mi zostaną wskazane. Ale nie będę polemizował i traktował jako wyraz dobrej woli i chęci rzeczywistego dojścia do prawdy wyzwisk i epitetów w postaci zarzutów świadomego wprowadzania w błąd itd. Nigdy bowiem tego nie robiłem w całej mojej działalności publicznej w ciągu ostatnich 45 lat i nie robię tego zwłaszcza w sprawie smoleńskiej, którą uważam za najważniejszą sprawę mojego życia i najważniejszą sprawę Polski!

Pisze to wszystko do Pani bo kilka rozmów jakie odbyliśmy pozwala mi mieć nadzieje co do wzajemnej dobrej woli. Widzę równocześnie jak jest świadomie rozkręcana akcja ataku na Zespół i ekspertów z nami współpracujących i to akcja mająca charakter dywersji. Z jednej strony uderza w nas atak establishmentu zarzucającego nam 'kłamstwa o zamachu', z drugiej zaś coraz bardziej rozwija się akcja wspierana przez środowisko skupione wokół Nowego Ekranu (nie muszę Pani akurat tłumaczyć co w języku służb znaczy sformułowanie 'ekran' a więc i 'Nowy Ekran') mająca zdezawuować jakiekolwiek konkretne badania faktów. Gdybyśmy to zrobili nie można by wykazać fałszerstw Kopaczowej i Tuska, kłamstw Klichów i Millera, oszustw Anodiny. Krótko mówiąc cała ta maskirowka realnie chroniąca prawdę o tym co się wydarzyło byłaby nietknięta. Z jednej strony opinia publiczna miałaby do czynienia z liczbami, wykresami, świadkami itd. Z drugiej zaś z nie popartymi żadnymi dowodami teoriami o porwaniu etc. Skutek oczywisty. Stalibyśmy się sektą a opinia publiczna pogrążałaby się w apatii i beznadziei.

Powtarzam: szereg pytań a i wniosków sformułowanych w ramach koncepcji 'porwanie' uważam nie tylko za przenikliwe ale i trafne. Równocześnie jednak twierdzę, że koncepcja ta nie ma wsparcia w żadnych realnych faktach, a szereg faktów bezspornych ja kwestionuje. (Przede wszystkim rozmowa telefoniczna Premiera Kaczyńskiego z Bratem).

Przepraszam, że zająłem Pani zbyt wiele czasu.
Ale szanuję Panią i cenie wiedzę oraz dociekliwość. Proszę więc o uczciwą dyskusję i rozważenie moich argumentów.

z poważaniem.

Antoni Macierewicz

http://wpolityce.pl/artykuly/21314-antoni-macierewicz-w-sprawie-koncepcji-fym-a-pelny-tekst-listu

avatar użytkownika Maryla

8. @kazef

zbyt jasny i klarowny tekst Pana Aleksandra, bo znikł jak sen jakiś złoty z "podium" S24.
Zawisł tak niesmiało nisko na pudle, ale widać telefony zadziałały, bo był, i sie zmył....

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

9. Szanowny Panie Aleksandrze

List Antoniego Macierewicza zalinkowany pod Pańskim blogiem w innym miejscu "blogosfery" rzeczywiście bardzo ważny.

Na marginesie:

Nie mam pojęcia, co w języku służb znaczy "ekran", ale przypomniał mi się program z gierkowskiej telewizji, która udawała otwartość na świat i bałamuciła publikę miałkimi programikami rozrywkowymi. To wtedy zaczął karierę towarzysz Walter, budując fałszywy wizerunek socrealnego sukcesu poprzez programy rozrywkowe w TVP.
Program nazywał się "Telewizyjny Ekran Młodych" i produkowali się w nim m.in. Janusz Weiss , Bogusław Wołoszański i Bożena Walter...
Jako studentka zaczynała też tutaj Elżbieta Jaworowicz, zrazu robiąc telewizyjnym gwiazdorom herbatę.

Dziś tutuł "Telewizyjny Ekran Młodych" brzmiałby dziwacznie i anachronicznie. Podobnie: "Internetowy Ekran Młodych".

"Nowy Ekran" brzmi lepiej.

Pozdrawiam.

avatar użytkownika kazef

10. @Maryla

"był, i sie zmył..."

To jest tekst, który dziś ukazał się w Gazecie Polskiej, salonowi funkcjonariusze byli zatem już na niego przygotowani: dać na chwilę na górę (żeby, wicie-rozumicie, nikt sie nie pieklił, że dyskryminacja, że inaczej niż z innymi tekstami Ściosa postępujemy), a po godzinie w dół, w dół i w dół... robota wykonana. Ktoś zauważy? Oj, tam, nieliczni.

avatar użytkownika Aleksander Ścios

11. kazef

Myślę, że Pańskie skojarzenia są trafne. Słowo "ekran" ma mocną tradycję w tym towarzystwie, zaś poprzednim właścicielem praw do tytułu prasowego "Ekran" (odkupionego przez Oparę) był Bogdan Poręba z „moczarowskiego” Zjednoczenia Patriotycznego "Grunwald".
Dziękuję za zamieszczenie całości ważnego tekstu Antoniego Macierewicza.
Mój dzisiejszy artykuł nadto nie pasuje do oficjalnej egzegezy Salonu24, musiał zatem zostać ukryty :)

Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika Beta

12. ,,Dziś już jednak można

,,Dziś już jednak można dostrzec, że gra toczy się nie tylko o nadzór nad służbami (fikcja Cichockiego) ale o wpływ na sprawy armii i decyzji o charakterze systemowym.
To duża stawka, dlatego ośrodki propagandy robią wszystko, by ukryć prawdziwy cel i rzeczywistych decydentów.'' Czy służby - to słowo o nieokreślonym zakresie nazwy - to jest ta siła, która ciągle się rozrasta, a która ćwiczy gotowość zawsze na zapleczu, z dala od demonstracji.
Wszyscy czujemy,że to nie wojsko, nie policja(choć czasem noszą ich mundury)i że w zetknięciu z nimi obywatel nie ma żadnych praw. A jeśli będzie tak,że rozluźni się europejskie
wsparcie dla naszych figurantów i to oni wyłonią w sytuacji kryzysowej swojego decydenta?
Dziękuję za ten tekst.

avatar użytkownika Maryla

13. wszystko dogadane, sprzedane

Warmińsko-mazurska strefa ekonomiczna znalazła partnerów w Rosji


Warmińsko-Mazurska Specjalna Strefa Ekonomiczna podpisała w czwartek
umowę o współpracy z Kaliningradzką Izbą Przemysłowo-Handlową, co ma
ułatwić kontakty biznesowe przedsiębiorców z obu regionów po wejściu w
życie porozumienia o małym ruchu granicznym.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl