Chciał służyć Bogu i Ojczyznie Ks. Stanisław Suchowolec (1958-1989) zamordowany przez bezpiekę.

avatar użytkownika Maryla

W sypialni ks. Stanisława Suchowolca jakaś nieznana ręka rozlała substancję nieznaną polskiej kryminologii, co spowodowało, że wytworzyła się tam temperatura ponad 300 stopni i nie wybuchł pożar. Taka specjalna substancja do mordowania ludzi, osobliwie księży. Pojawia się pytanie - kto w 1989 r. mógł mieć dostęp do takiej substancji? - Jak zwykle, tradycyjnie chciałbym podziękować panom ze Służby Bezpieczeństwa - mówił na zakończenie Mszy Świętej za Ojczyznę ksiądz Stanisław Suchowolec. - Przemarsz na cmentarz, który zaraz nastąpi, traktujemy jak procesję, nic poza tym. Tak że nie bójcie się. Nic tam nie będzie takiego, co by was zmuszało do interwencji...
  
Panowie ze Służby Bezpieczeństwa, ja was proszę, zostawcie już przesłuchiwanie ludzi. Oni nie są niczemu winni. Chcecie coś, to przyjdźcie do mnie... Przyjdźcie na wspólną modlitwę. Porozumiejmy się wspólnie. Tutaj. Popatrzcie - my nie wiemy, kim jesteście, a podajemy rękę na znak pokoju. A gdybyśmy wiedzieli, kim jesteście, to też rękę podamy. Naprawdę nie jesteśmy źli, jak wam mówią. My jesteśmy tylko solidarni...
   Kronika parafii Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku Dojlidach z roku 1988:
   "Z okien plebanii widać olbrzymie kolejki wszelkich pojazdów po paliwo. Słowem - kryzys pogłębia się. Odwołano dwadzieścia par pociągów, osiemset hektarów nie zaorano, bo brak paliwa. Nasi genialni przywódcy potrafią tylko rujnować. Ryby zatrute, lasy wymierają. To wszystko mało ważne. Ważne, że mamy socjalizm.
   Ksiądz Stanisław raz w miesiącu prowadzi Mszę świętą za Ojczyznę... Cieszy się dobrą frekwencją".


   Chciał służyć Bogu i Ojczyznie

Ks. Stanisław Suchowolec (1958-1989). Fot. arch. Opublikowano w 'Naszym Dzienniku', w numerze 41 (2754) z dnia 17-18 lutego 2007 r.    Ksiądz Stanisław Suchowolec urodził się 13 maja 1958 roku w Białymstoku. Jedynak. Z domu rodzinnego wyniósł głęboką wiarę i patriotyzm. Ojciec - Marian Suchowolec, ranny we wrześniu 1939 roku, żołnierz Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Matka - Bronisława, w wieku 15 lat wywieziona na roboty przymusowe do Niemiec.
   - Staszek był najbardziej oczytany z nas wszystkich, zwłaszcza w literaturze historycznej - wspomina Anna Radziwon, koleżanka szkolna z podstawówki. - W siódmej czy ósmej klasie potrafił na lekcji historii głośno zapytać: "A czy będziemy mówić o Katyniu?". W tamtych latach było to w Białymstoku szokujące, a uczeń gotów takie pytanie postawić musiał być odważny - opowiada.
   W wieku młodzieńczym ks. Suchowolec sam podzieli się wspomnieniem z dzieciństwa:
   - Patriotyzm, zamiłowanie do historii, ukochanie Boga wyniosłem z domu rodzinnego. Ojciec często brał mnie na kolana i opowiadał. Domagałem się opowiadań w postaci bajki, ale żeby to były "bajki prawdziwe". Ojciec spełniał moje prośby i snuł opowieści o Chrystusie, chwale oręża polskiego, wydarzeniach historycznych. Dlatego, gdy stanąłem przed podjęciem decyzji, gdzie mam iść, wiedziałem, że muszę iść tam, gdzie będę mógł najlepiej służyć Bogu i Ojczyźnie.
   Po ukończeniu liceum ogólnokształcącego Stanisław Suchowolec został alumnem Archidiecezjalnego Wyższego Seminarium Duchownego w rodzinnym mieście. Rektorem uczelni był ks. prof. dr hab. Edward Ozorowski. Arcybiskup metropolita białostocki zapamiętał okoliczności poznania młodego alumna. Do jadącego miejskim autobusem księdza profesora podszedł niepozornej budowy seminarzysta i - z należnym szacunkiem - zagadnął przyjaźnie.
   - Od pierwszej chwili sprawiał wrażenie człowieka nietuzinkowego - wspomina ksiądz arcybiskup. - Z jego oczu bił żar. Wydawało się, że swoim młodzieńczym zapałem potrafi pokonywać największe przeszkody. Miałem go przez trzy lata na swoim seminarium naukowym z historii teologii. Pierwsze wrażenie potwierdzało się na następnych spotkaniach.
   - Stanisław Suchowolec wyróżniał się w nauce, osiągając z egzaminów rygorozalnych ocenę bardzo dobrą - wspomina ks. profesor Stanisław Hołodok, wówczas prefekt w seminarium, dziś wykładowca, a jednocześnie proboszcz parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego. - Młody człowiek imponował oczytaniem. Pobudzony intelektualnie. Gotowy do dyskusji. Z nietuzinkowymi pomysłami. Już wtedy dawał dowody osobistej odwagi. Oto przykład. W domu seminaryjnym znajdował się pokaźny zbiór literatury bezdebitowej. Stan wojenny sprowadził zagrożenie rewizją i trudnymi do przewidzenia perturbacjami. Staszek zaproponował wówczas przewiezienie wielu kilogramów druków do rodzinnego domu... Żywy, lubiany przez kolegów. Altruista, a jednocześnie człowiek czynu. Z kilkoma innymi klerykami prowadził z sercem i perfekcyjnie działalność duszpasterską wśród dzieci upośledzonych umysłowo i niepełnosprawnych z Domu Pomocy Społecznej.
   Kleryka Suchowolca poznała Bogusława Maksimowicz-Wencław, dziś wiceprzewodnicząca Zarządu Wojewódzkiego Civitas Christiana w Białymstoku.
   - Był stan wojenny. Staszek odwiedził mnie w domu rodzinnym ze swoim najbliższym przyjacielem z seminarium Jurkiem Sidorowiczem (obecnie prałatem i proboszczem w Jaświłach). Toczyliśmy dyskusję o ówczesnych postawach Polaków. Jurek, starszy wiekiem i bardziej rozważny, zbijał temperaturę rozmowy. Wtem Staszek przywołał ewangeliczne słowa Chrystusa o tym, że człowiek musi być gorący lub zimny. Słowa te sparafrazował w ten sposób: "Nie można być letnim. Dziś trzeba wybierać: albo być za sierpem i młotem, albo przeciw..." - wspomina. Bogusława Maksimowicz-Wencław była wówczas młodą dziewczyną i w pierwszej chwili zareagowała zdziwieniem.
   - Zaraz jednak przyszła refleksja. Przecież on nie proponuje niczego innego, tylko żeby wyraźnie się opowiedzieć. Tak - tak. Nie - nie... Staszek w sposób może radykalny, ale jasny i konkretny przedstawił swój pogląd. On właśnie taki był. Zdecydowany. Otwarty i szczery. Nieraz aż do bólu. Nie uznawał kompromisów w sprawach zasadniczych - opowiada Bogusława.


   "Staszek mnie zastąpi"

Msza św. za Ojczyznę pod przewodnictwem ks. Stanisława Suchowolca (drugi z prawej). Fot. ARCH. Z. Branacha. Opublikowano w 'Naszym Dzienniku', w numerze 41 (2754) z dnia 17-18 lutego 2007 r.    W czerwcu 1983 roku prezbiter Stanisław Suchowolec dostał nominację na wikariusza w parafii Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Suchowoli. Stąd jest zaledwie cztery kilometry do wsi Okopy, miejsca urodzenia słynnego kapłana i męczennika, sługi Bożego ks. Jerzego Popiełuszki.
   Wiekowo dzieliło ich jedenaście lat. Początek drogi kapłańskiej Stanisława zbiegł się z kulminacją dojrzałej posługi duchowej księdza Jerzego. Starszy od pierwszego spotkania stał się dla młodszego wzorem człowieka i kapłana. Zaprzyjaźnili się serdecznie. Wikary z Suchowoli należał do częstych gości w domu Marianny i Józefa Popiełuszków. Po kilku nieudanych zamachach na życie ks. Jerzego, kiedy matka obawiała się o los syna, on przytulał ją i pocieszał słowami: - Mamo, nie martw się. Jeśli mnie - nie daj Boże - coś się stanie, to przecież Staszek mnie zastąpi.
   Przyjaciele umówili się, że 11 listopada 1984 roku odprawią razem Mszę Świętą za Ojczyznę w Suchowoli. Niestety. Najpierw był 19 października.
   Po śmierci przyjaciela ks. Suchowolec opiekował się jego rodzicami jak swoimi własnymi. Miesiąc po pogrzebie odprawił w Suchowoli pierwszą na ziemiach polskich Mszę Świętą w intencji rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego księdza Popiełuszki.
   - Śmierć Jurka była dla Staszka szokiem nie do opisania - mówi ks. Jerzy Sidorowicz, kolega kursowy z seminarium.
   - Po śmierci ks. Popiełuszki w życiu Staszka nastąpił przełom - potwierdzają zgodnie inni przyjaciele.


   Nieustannie inwigilowany

   Młody suchowolski wikary nie wiedział, że już nazajutrz po historycznych uroczystościach żałobnych w kościele św. Stanisława Kostki na warszawskim Żoliborzu bezpieka zintensyfikowała przeciwko niemu tajne, niezgodne z prawem działania. 4 listopada 1984 roku wszczęto w Wojewódzkim Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Białymstoku sprawę obiektową numer ewidencyjny 33 0055 pod kryptonimem "Pogrzeb". Dotyczyła ona, jak uzasadniał prowadzący ją kpt. Włodzimierz Wasiluk - "przebiegu uroczystości żałobnych i symbolicznego pogrzebu szat liturgicznych ks. Jerzego Popiełuszki w Suchowoli. Inicjatorem i celebrantem uroczystości był ks. Stanisław Suchowolec".
   Sprawę "Pogrzeb" zamknięto niecałe pół roku później, co nie oznaczało jednak zaprzestania inwigilacji, szykan i innych niezgodnych z prawem przedsięwzięć przeciwko wikaremu z Suchowoli. Akta sprawy się nie zachowały, zostały bowiem zniszczone w czasie ogólnopolskiej, stricte bezprawnej akcji niszczenia archiwów służb podległych MSW w początkowej fazie funkcjonowania rządu premiera Mazowieckiego. Jednak zamknięcie sprawy "Pogrzeb" zbiegło się z wszczęciem 24 czerwca 1985 roku sprawy obiektowej nr BK - 35 734 pod kryptonimem "Suchowola". Tym razem dotyczyła "zagrożeń politycznych wynikłych z tytułu śmierci ks. J. Popiełuszki na terenie parafii w Suchowoli, będących następstwem działalności ks. St. Suchowolca". Przez rok sprawę prowadził wspomniany kpt. Wasiluk, a potem ppor. Marek Czyż. Także i te akta wkrótce zniszczono.
   W mieszkaniu ks. Suchowolca bezpieka zainstalowała podsłuch telefoniczny. W Mszach Świętych odprawianych przez wikarego uczestniczyli systematycznie funkcjonariusze IV Wydziału SB z Białegostoku, notabene przeważnie wywodzący się z rodzin prawosławnych. Potajemnie nagrywali kazania, których "egzegezą" zajmowali się szefowie wojewódzkiej bezpieki, zawodowi antyklerykałowie aparatu partyjnego i Wydziału ds. Wyznań Urzędu Wojewódzkiego. Ale nie tylko oni.
   W listopadzie 1985 roku bezpieka dostarcza stenogramy homilii ks. Suchowolca do Okręgowego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, czyli peerelowskiej cenzury. Ekspertów zaniepokoiło zwłaszcza to, że wikary "abstrahując od wyroku na sprawców śmierci księdza Jerzego Popiełuszki, co rusz podejmuje ten temat, wskazując na potencjalnych prześladowców zmarłego w szeregach PZPR, SB, ZOMO". Nie interesowała ich prawda zawarta w przesłaniu kaznodziei. Preferowali dywagacje na temat domniemanego, a zwłaszcza faktycznego e f e k t u publicznie głoszonej prawdy. Cenzorzy, którym przewodził mgr Wiesław Radomski, dopatrywali się w kazaniach ks. Stanisława "elementów jątrzących przeciw PZPR i organom porządkowym".
   To dało bezpiece asumpt do zawiadomienia prokuratury, by rozważyła możliwość wszczęcia postępowania przygotowawczego przeciwko autorowi kazań, z paragrafu o nadużywaniu wolności sumienia i wyznania na szkodę interesów PRL. Autorzy służbowego donosu wiedzieli, że kodeks karny przewidywał za tego rodzaju przestępstwo karę pozbawienia wolności od roku do 10 lat. Prokuratura jednak nie dopatrzyła się w kazaniach kapłana cech przestępstwa i z początkiem roku 1986 odmówiła wszczęcia postępowania.
   Równolegle z opisanymi przedsięwzięciami formalnymi czynników urzędowych trwały nieformalne działania tak zwanych nieznanych sprawców. Ksiądz kilka razy został dotkliwie pobity. Telefonicznie grożono mu śmiercią. Uszkadzano kilka razy układ jezdny samochodu wikarego. Wobec nasilających się szykan i prześladowań przełożeni w kapłaństwie przenoszą ks. Suchowolca do Białegostoku. W nadziei, że w większym mieście młody wikary będzie bardziej bezpieczny.


   Kryptonim "Uparty"

   W nowym miejscu pracy, czyli parafii Niepokalanego Serca Maryi w Białymstoku Dojlidach ks. Stanisław Suchowolec kontynuuje odprawianie comiesięcznych Mszy Świętych w intencji Ojczyzny i rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego ks. Jerzego. Przybywają na nie jeszcze większe rzesze wiernych i to nawet z innych diecezji; niektórzy ze sztandarami zakazanej wówczas "Solidarności". Wikary inicjuje, podobnie jak niedawno w Suchowoli, budowę symbolicznego grobu i pomnika ku czci ks. Popiełuszki. Tworzy duszpasterstwo robotnicze i jednoczy miejscową opozycję. Zostaje kapelanem Konfederacji Polski Niepodległej w Białymstoku.
   - Ksiądz Stanisław Suchowolec należał do pierwszoplanowych postaci białostockiego oddziału Komisji Interwencji i Praworządności NSZZ "Solidarność" oraz był jego duszpasterzem - mówi senator Zbigniew Romaszewski, współinicjator i kierownik tej niezwykle pożytecznej instytucji państwa podziemnego.
   Bezpieka nie ustaje w prześladowaniu kapłana, ponownie zmierzając do wytoczenia mu procesu karnego. Wydział IV WUSW w Białymstoku zakłada sprawę operacyjnego rozpracowania opatrzoną kryptonimem "Uparty", której figurantem zostaje ks. Suchowolec. Meldunki na temat Mszy Świętych i głoszonych przez kapłana kazań lokalni funkcjonariusze SB przesyłają już nie tylko do IV Departamentu MSW, ale i bezpośrednio do gabinetu ministra - generała Kiszczaka.
   Do koncelebry Mszy Świętych za Ojczyznę w Dojlidach zgłaszają się coraz to nowi kapłani. Wzrasta frekwencja. Bezpieka i etatowi funkcjonariusze partyjni w Białymstoku szaleją ze złości. Ich samopoczucie pogarsza wiadomość, że ks. Suchowolec zostaje - za przyzwoleniem swojego proboszcza - kapelanem podziemnych struktur NSZZ "Solidarność". Nasilają się anonimowe, coraz bardziej ordynarne zaczepki i pogróżki przeciwko księdzu. Znowu kilka razy zostaje poturbowany przez "nieznanych sprawców". Pobity nieraz korzysta z pomocy lekarskiej.
   W kwietniu 1988 roku z inspiracji MSW powstaje tajna struktura bezpieki do zadań specjalnych w Białymstoku pod nazwą - międzywydziałowa grupa operacyjna. W jej skład wchodzi m.in. nominalny "opiekun" ks. Suchowolca - porucznik Marek Czyż. Specgrupa uzyskuje ze źródeł agenturalnych plan architektoniczny plebanii w Dojlidach oraz informacje, gdzie pozostawiane są klucze od drzwi wejściowych. Funkcjonariusze bezpieki gromadzą też wiadomości o wyposażeniu mieszkania wikarego, typie mebli i ich rozmieszczeniu, a także o jego zwyczajach i rozkładzie cyklicznych zajęć w poszczególnych dniach tygodnia.
   Trwa ciąg zdarzeń mających charakter zbrodniczy, kryminalny, skierowanych przeciwko kapelanowi białostockiej "Solidarności". Jako drobiazg można uznać, że nieznana ręka zawiesiła na klamce jego auta kartkę z rysunkiem wiszącego na szubienicy mężczyzny w sutannie, z podpisem - Stanisław. Ale już całkiem inny wyraz ma przecięcie przewodu hamulcowego w samochodzie wikarego. Nieznana ręka luzuje cztery śruby w tylnym kole jego volkswagena passata. Miesiąc później ta sama albo inna nieznana ręka odkręca w aucie nakrętkę kolumny kierowniczej. Nieco później ktoś celowo odkręca obydwie śruby mocujące końcówkę wahacza. Po kilku tygodniach rozcięto osłonę gumową i uszkodzono krzyżaki. Jeszcze później nieznany fachowiec poluzowuje nakrętkę mocującą kolumnę Persona z łożyskami.
   Samochód - kupiony niedawno od najbliższego przyjaciela, ks. Jerzego Sidorowicza - był w dobrym stanie technicznym i działał bezawaryjnie. Natomiast jest pewne, że wszystkie wymienione uszkodzenia nie mogły powstać samoczynnie. Defekty auta ks. Suchowolca spowodowała sprawna manualnie ręka i to jak najbardziej celowo.
   - Ten, kto spowodował te uszkodzenia, musiał wiedzieć, że naraża na śmiertelne niebezpieczeństwo każdą osobę nieświadomą awarii, a podróżującą tak zdefektowanym autem - mówi mechanik Jan Suchowierski naprawiający uszkodzenia.
   Były to - mówiąc językiem prawniczym - stricte zbrodnicze działania mogące doprowadzić do śmierci księdza albo co najmniej do poważnego uszkodzenia jego ciała.
   Kim byli nieznani sprawcy tych przedsięwzięć? Na czyje polecenie działali i gdzie pobierali honoraria za swoją pracę?


   Polowanie z nagonką

   Zagrożenie wzrastało. Zaszczuwany, osaczany i żyjący pod nieustającą presją zagrożenia życia ksiądz występuje o "zezwolenie na posiadanie i ewentualne używanie osobistego miotacza gazu łzawiącego". Zezwolenia jednak nie otrzymuje. Bezpieczeństwo księdza miała zwiększyć suka rasy doberman, na której posiadanie nie musiał mieć zezwolenia milicji, jak w przypadku owego miotacza gazu.
   Przyjaciele księdza uradzili jesienią 1988 roku utworzenie społecznej pomocy w postaci swego rodzaju straży obywatelskiej. Członkowie NSZZ "Solidarność" i KPN dyżurowali doraźnie w mieszkaniu księdza. Ustalono, że przed każdorazowym udaniem się na nocny spoczynek zatelefonuje do kogoś ze "straży".
   Inicjatywa szlachetna i godna uznania. Tyle że funkcjonariusze bezpieki wiedzieli o tych przedsięwzięciach dzięki zainstalowanemu w mieszkaniu kapłana podsłuchowi.
   Szykany wzmagały się nieustannie. Bezpieka urządziła coś na podobieństwo polowania. Całodobowa inwigilacja. Zadręczanie telefonami z pogróżkami. Nieustające kontrole samochodu. Legitymowanie księdza "na mieście". Życie pod nieustającą presją. Niektórzy przyjaciele księdza mieli świadomość, że może mu grozić najgorsze.
   - Wiesz, śmierci się nie boję, lecz kalectwa - powiedział Dorocie Stypułkowskiej-Wiszowatej, aktorce ubogacającej występami Msze Święte w Suchowoli i Dojlidach.
   Przyjaciele wysyłają list protestacyjny w obronie nękanego kapłana do rzecznika praw obywatelskich profesor Ewy Łętowskiej.
   - Jakiś miesiąc później nadeszła odpowiedź, że szykany opisane w liście, to jedynie wybryki chuligańskie, więc nie ma podstaw do interwencji tak wysokiego urzędu - wspomina Ewa Sypytkowska, jedna z sygnatariuszek petycji.
   - 18 grudnia 1988 roku Stasiu zaskoczył Jurka Sidorowicza i mnie stwierdzeniem, że to już chyba jego ostatnia Msza Święta za Ojczyznę - wspomina Dorota Stypułkowska-Wiszowata. - Mimo wszystko żadnemu z nas nie przyszła do głowy myśl, jak dramatyczna może być przyczyna tej zapowiedzi. Stasiu był przecież młodym, niespełna trzydziestoletnim człowiekiem.
   Nie mija miesiąc, jak do Białegostoku dociera wiadomość o zamordowaniu w Warszawie ks. Stefana Niedzielaka. Z początkiem ostatniego tygodnia stycznia 1989 roku ks. Suchowolca odwiedzili dwaj znajomi z Warszawy: Włodzimierz Sikora, przewodniczący Niezależnego Ruchu Społecznego im. ks. Jerzego Popiełuszki, oraz Włodzimierz Fraszczak z Huty Warszawa. Zauważyli zafrasowanie gospodarza. Zagadnięty o przyczynę niewątpliwego przygnębienia początkowo chciał przemilczeć pytanie. Po chwili jednak rzekł:
   - Pętla wokół mnie zacieśnia się coraz bardziej. Czuję się osaczony i zdradzony. Żyję pod ciągłą presją. Mam graniczące z pewnością przekonanie, że bez wiedzy Służby Bezpieczeństwa nie mogę zrobić - dosłownie - nawet jednego kroku. Grożą mi. Szantażują. Wciąż przyczajeni. Starają się, bym odniósł wrażenie, że nie będę miał spokoju ani pewności bezpieczeństwa, bo oni nieustannie są w pobliżu. Bardzo blisko. W cieniu. Tak, żebym czuł ich oddech.
   Członkowie NSZZ "Solidarność" białostockiej Fabryki Przyrządów i Uchwytów, której kapelanem jest ks. Suchowolec, przygotowują się do wyjazdu na Mszę Świętą za Ojczyznę w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. 29 stycznia 1989 roku zaplanowano wmurowanie tam tablicy poświęconej ks. Jerzemu, a ufundowanej ze składek załogi fabryki.
   - Stasiu odwiedził nas kilka dni przed wyjazdem do Warszawy - wspomina Marianna Popiełuszko. - Zaproponował wyjazd na uroczystość własnym samochodem. Podziękowaliśmy z mężem, bo chcieliśmy pojechać jednym z autobusów, jakim wybierali się ludzie z "Uchwytów".
   Pielgrzymi z Białegostoku przybyli do grobu ks. Jerzego trzema autobusami i pociągiem. Ani w jednej, ani w drugiej grupie nie było ks. Suchowolca. Jego nieobecność jednych zaniepokoiła, a innych nawet poirytowała. Tylko nieliczni wiedzieli, że nie pojawi się na Mszy Świętej o osiemnastej, jak i nie poświęci tablicy z wygrawerowanym napisem: "W hołdzie Księdzu Jerzemu Popiełuszce, Synowi Ziemi Białostockiej, który krzepił nas nadzieją w czasach trudnych - NSZZ SOLIDARNOŚĆ Region Białystok, FPiU". Pielgrzymi powrócili ze stolicy na Podlasie po północy.


   Ostatni dzień

Ksiądz Stanisław Suchowolec w trumnie. Fot. E. Ciołek. Opublikowano w 'Naszym Dzienniku', w numerze 41 (2754) z dnia 17-18 lutego 2007 r.    Nic nie zakłócało porządku niedzielnych Mszy św. w białostockim kościele Niepokalanego Serca Maryi. Ksiądz Stanisław Suchowolec od rana spowiadał, odprawiał Msze Święte. Przed południem pojawiła się na plebanii Anna Kuczyńska (obecnie Kamińska) z nieformalnego grona ochrony wikarego. Po południu przybywa do mieszkania kapłana niezapowiedziany gość.
   - Mężczyzna się nie przedstawił - wspomina pani Anna. - Był jakieś pół głowy wyższy od księdza. Lekko szpakowaty. Krótko ostrzyżony. Mógł mieć około czterdziestu lat. Pozostałam w pokoju gościnnym, a oni przeszli do sypialni, skąd po kilku minutach zaczęły dochodzić odgłosy sprzeczki. Momentami obaj mówili podniesionym głosem. Miałam wrażenie, że doszło do awantury. Byłam podenerwowana i zaniepokojona. Nie wiedziałam, jak zareagować. Nieznajomy wyszedł z plebanii mniej więcej po pół godzinie. Spokojny. Odniosłam wrażenie, że nawet się uśmiechał. W przeciwieństwie do księdza, który był wyraźnie podenerwowany. Jednak nie komentował niczego, a ja nie śmiałam pytać.
   Kim był i czego chciał od księdza nieznajomy? Co było powodem awantury? Co takiego powiedział księdzu, wywołując jego wzburzenie?
   Wieczorem wikary z Dojlid odwiedził kuzynów w innej dzielnicy. Odnieśli wrażenie, że jest przemęczony. W trakcie wizyty przysnął w fotelu na jakieś pół godziny. Zauważyli niecodzienne zachowanie dobermana. Sukę, zazwyczaj czujną i ożywioną, także zmorzył sen.
   - Przed wyjściem z naszego domu Stasiu zdołał ubrać Nikę w uprząż, ale ona, jak nigdy, nie chciała wyjść do samochodu - wspominają Elżbieta i Andrzej Schroederowie. - Musiał wziąć ją na ręce i zanieść do auta.
   Przed północą ksiądz telefonuje - zgodnie z przyjętym systemem - do Doroty Klimowicz (obecnie Krahel). W jego głosie wyczuła napięcie i niepokój. Powiedział, że dwu- czy trzykrotnie podjeżdżał pod plebanię, ale obawiał się wysiąść z powodu stojącego opodal auta. Niewykluczone, że jego pasażerowie wydawali mu się groźni.
   - Z pewnością nie czuł się bezpieczny - wspomina pani Dorota. - Jakby się spodziewał, że może wydarzyć się coś złego. Nastrój księdza udzielił się także i mnie. Po odłożeniu słuchawki telefonicznej ogarnął mnie stan jakiegoś zatrwożenia - dodaje.
   Już po północy ks. Stanisław wyprowadza z plebanii Nikę. Przywołuje dobermana gwizdaniem i kilka minut później powraca do mieszkania.
   - W tym czasie, jak ksiądz Stasiu chodził po podwórku, a Nika biegała, zauważyłam oddalające się z posesji w kierunku ulicy sylwetki trzech mężczyzn - powie Marianna Kuc, 75-letnia emerytka zajmująca pokój na poddaszu plebanii. Kim byli zaobserwowani koło plebanii mężczyźni? Co robili w położonej na skraju miasta okolicy? Jaki był powód ich obecności w ustronnym miejscu w środku nocy?


   Śmiertelna dawka

   Mieszkanie sąsiadujące z lokum ks. Stanisława zajmuje ks. Edward Rafało. Budzi się z bólem głowy po czwartej nad ranem. Jest astmatykiem. Ciężko oddycha. Przyciska kontakt nocnej lampki. Bezowocnie. Leży kilka minut w ciepłej pościeli, po czym zapala świecę i wychodzi na korytarz. Po chwili pojawia się tam także gospodyni Danuta Frączek. Oboje czują swąd spalenizny. Budzą kolejnego wikarego - Józefa Koszewnika. We troje podchodzą do drzwi mieszkania ks. Stanisława. Są zamknięte na klucz. Odpowiedzią na pukanie jest cisza.
   - Dlaczego Nika nie szczeka?! - mówi zdenerwowany ks. Edward. Po kilku minutach wyważa drzwi. Wszyscy wchodzą do mieszkania. Plebania jest pozbawiona prądu. W świetle latarki dostrzegają najpierw sadzę na meblach. Ksiądz Stanisław leży na podłodze sypialni. Trzyma się za głowę. Twarz i dłonie czarne od sadzy. Kontrastują z nimi wystające spod spodni okopconej piżamy stopy - całkiem bielutkie.
   Ksiądz nie daje znaków życia. Wezwany lekarz pogotowia ratunkowego potwierdza zgon. Oficer dyżurny milicji sporządza o godzinie szóstej dziesięć notatkę służbową: "...powiadomili mnie, że w pomieszczeniu, gdzie spał ksiądz Stanisław Suchowolec, zapaliła się lampka nocna w plastikowej obudowie, wskutek czego ksiądz... 'zaczadział', ponosząc śmierć".
   Konsternację wśród prawników wywołało wszczęcie przez prokuraturę rejonową śledztwa w sprawie śmierci kapelana białostockiej "Solidarności". Chociaż na przykład w sprawie zabójstwa ks. Niedzielaka prowadziła je prokuratura wyższej rangi. W tej sytuacji dziwi obecność podczas sekcji zwłok wysokiej rangi oficerów milicji i bezpieki. Niemniej została ona przeprowadzona prawidłowo.
   Za niewątpliwą przyczynę zgonu ks. Suchowolca uznano zatrucie tlenkiem węgla. Badanie metodą Wolffa wykazało, że we krwi zmarłego znajdowało się 58 proc. tlenkowej hemoglobiny. Dla człowieka jest to dawka śmiertelna.
   W układzie oddechowym i przewodzie pokarmowym zmarłego znaleziono sadzę, co wskazywało, że ksiądz oddychał zatrutym powietrzem, w którym krążyła sadza. W górnej części klatki piersiowej kapłana znajdowały się podskórne krwawe wylewy, ściślej - "w dolnej lewej i przednio bocznej części szyi oraz obydwu stawów mostkowo-obojczykowych oraz w powięzi mięśnia piersiowego w rzucie na część chrzęstną drugiego żebra po lewej stronie, a ponadto świeży wylew krwawy do mięśnia piersiowego większego lewego o wymiarach siedem na półtora i jeden centymetrów".


   Błędy i zaniechania prokuratury

Matka księdza Stanisława Suchowolca przy grobie syna. Fot. ARCH. Z. Branacha. Opublikowano w 'Naszym Dzienniku', w numerze 41 (2754) z dnia 17-18 lutego 2007 r.    Zatrucie było bezdyskusyjne, ale pozostawało pytanie, co je spowodowało. Prokuratura szybko znalazła odpowiedź - w mieszkaniu powstał krótkotrwały pożar wskutek awarii termowentylatora i stąd zatrucie tlenkiem węgla. Ekspertyzę przygotowaną przez milicyjnych specjalistów od razu zakwestionowali pełnomocnicy kurii metropolitalnej i rodziny księdza - Jerzy Naumann i Lech Lebensztejn. Na podstawie przeprowadzonego przez cywilnych fachowców z dziedziny pożarnictwa eksperymentu śledczego wykluczono, jakoby przyczyną pożaru był termowentylator. Prokuratura jednak zignorowała te ustalenia, przywiązując wagę jedynie do ekspertyzy milicyjnej.
   Podobnie z krwawymi wylewami na klatce piersiowej i szyi księdza. Prokuratura "przywiązała" się do tezy, że powstały wskutek uderzenia o znajdujące się w mieszkaniu "tępo krawędziaste" przedmioty, jak na przykład krawędź biurka lub oparcie krzesła. Jednak opodal łóżka w sypialni księdza wymienionych przedmiotów nie było. Pełnomocnicy uważali więc jak najbardziej logicznie, że jedną z hipotez śledztwa powinno być sprawdzenie, czy sińce na ciele zmarłego nie są aby skutkiem urazu spowodowanego przez inną osobę lub osoby.
   Prokuratura zignorowała i tę hipotezę. Śledztwo nie przyniosło także odpowiedzi na pytanie, kto i dlaczego oblał cuchnącą substancją ubranie księdza (w tym sutannę) oraz krzyż znajdujący się w mieszkaniu. Nie ustalono nawet składu ani nazwy owej substancji.
   Niewyjaśnioną tajemnicą pozostaje zachowanie dobermana. Nikę znaleziono martwą. To rasa charakteryzująca się czujnością, odwagą, inteligencją, wrodzoną ciętością i doskonałym węchem. Jak to możliwe, że młody, czujny i w pełni sił doberman nie objął właściwym mu zwierzęcym instynktem zagrożenia pożarowego w niewielkim mieszkaniu?
   Ogień, jak wiadomo, należy do szczególnych bodźców wywołujących instynktowne reakcje właściwe każdemu zwierzęciu, nie tylko psom. Tym bardziej zastanawiające jest, że w miejscu znalezienia ciała księdza miał miejsce postępujący z każdą chwilą wzrost temperatury, sięgający nawet kilkuset stopni Celsjusza.
   Wszystko to nie przeszkodziło prokuraturze w umorzeniu śledztwa w czerwcu 1989 roku. Uznano, że śmierć księdza nastąpiła - "wobec nie budzących wątpliwości ustaleń" - w następstwie nieszczęśliwego wypadku, niezawinionego przez osoby trzecie. W postanowieniu o umorzeniu śledztwa tylko jedno nie budziło zastrzeżeń. Zgon księdza był skutkiem zatrucia spowodowanego przebywaniem w atmosferze przesyconej tlenkiem węgla i sadzą oraz oddychania tą atmosferą.
   Postanowienie zaskarżyli pełnomocnicy pokrzywdzonych, zarzucając prokuraturze brak ustalenia okoliczności bezpośrednio poprzedzających zatrucie i oceny, czy miały one charakter losowy, czy też przyczyna sprawcza tkwi w działaniu innych osób, a ponadto regularne oddalanie wniosków dowodowych strony pokrzywdzonej. Jednym z nich był postulat dołączenia do akt śledztwa dokumentacji na temat ks. Suchowolca z IV Wydziału SB w Białymstoku. Prokuratura uznała, że to wniosek... "niedopuszczalny", ponieważ "nie ma znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy".
   Reasumując - wyższa instancja prokuratorska nie uwzględniła zażaleń pełnomocników kurii i rodziny zmarłego na postanowienie o umorzeniu. Osobliwe jest zwłaszcza uzasadnienie odmowy sięgnięcia po dowód w postaci akt operacyjnych bezpieki. Kierownik śledztwa wykluczył udział w śmierci księdza osób trzecich, więc prokuratura uznała się za zwolnioną z poszukiwań okoliczności zaprzeczających przyjętej tezie, a już zwłaszcza gdyby miało to dotyczyć funkcjonariuszy służby bezpieczeństwa.
   - Wszelkie czynione a priori założenia polegające na nałożeniu ograniczeń w przyjmowanych do realizacji wersjach śledczych, w tym wstępnie założona eliminacja okoliczności lub obszaru poszukiwań, nigdy nie służą ustaleniu prawdy - pisał w kolejnym zażaleniu mec. Jerzy Naumann. - Co najmniej je utrudniają, najczęściej zaś uniemożliwiają. Trudno więc zgadnąć, skąd prokuratura ma wyrobione zdanie na temat dowodu, którego nie zna...
   Prokuratura w sposób żenujący bagatelizowała znajdujące się w materiałach postępowania przygotowawczego liczne, podkreślam - liczne ślady żywego i długotrwałego zainteresowania osobą ks. Suchowolca ze strony bezpieki. Prokuratorzy uznali z góry, że nie ma to żadnego znaczenia dla rozstrzygnięć śledztwa. Z tym, że źródła wiedzy na ten temat były ich tajemnicą, a w każdym razie pozostawały poza aktami śledztwa. Zadziwiała pewność, zdecydowane stanowisko prokuratury w sprawie dowodu, którego w sposób procesowy nie znała.
   Zatrważająca ilość ewidentnych błędów i zaniedbań popełnionych przez prokuraturę nie wystawiała jej dobrego świadectwa i skłaniała do refleksji nad rzetelnością i bezstronnością. Nie ma się co dziwić, że w październiku 1991 roku na nowo podjęto umorzone śledztwo. Półtora roku później wprawdzie ponownie je umorzono, ale konkluzje postanowienia okazały się całkiem inne.
   Nie udało się wykryć sprawców użycia przemocy, gróźb i szantażu w stosunku do księdza Suchowolca mających za cel zmuszenie go do odstąpienia od działalności społeczno-politycznej. Nieznani pozostają sprawcy uszkodzeń dokonanych w aucie kapłana, które narażały go na co najmniej ciężki rozstrój zdrowia, jeśli nie utratę życia.
   Umorzono wreszcie śledztwo w sprawie zabójstwa kapłana, ale ustalono, że nie był to żaden wypadek losowy. Przeciwnie. Nieznany sprawca zbrodni wywołał w mieszkaniu księdza krótkotrwały pożar przy użyciu środka łatwopalnego. Płomień błyskawicznie zgasł, ale powietrze wypełniał równie błyskawicznie dwutlenek węgla, którego wchłonięcie przez organizm spowodowało zgon księdza Suchowolca, jak również jego psa.
   Nastąpiła śmierć kapłana, bo taki był zamiar i cel działania sprawcy.
   W trakcie tego śledztwa minister spraw wewnętrznych nie pozwolił ujawnić agentury. Uniemożliwiło to skonfrontowanie zeznań tajnych współpracowników z otoczenia księdza z zeznaniami przesłuchanych funkcjonariuszy bezpieki. Postanowienie zaskarżył zatem mecenas Jan Chojnowski, nowy pełnomocnik poszkodowanych.
   Prokurator złożył wniosek o odtajnienie rzeczonych akt. Minister spraw wewnętrznych odpowiedział, że akta dotyczące księdza Suchowolca zostały zniszczone w 1989 roku. Adwokat w listopadzie 1995 roku złożył wniosek o ponowne podjęcie postępowania w sprawie zbrodni, wnosząc o doprowadzenie do ujawnienia otaczających księdza tajnych współpracowników bezpieki. Nastąpiło to dopiero ponad rok później. Ale:
   - Analiza materiałów przekazanych przez UOP nie wniosła do śledztwa żadnych istotnych elementów - podsumował prokurator Andrzej Śliwski, ówczesny szef białostockiej prokuratury wojewódzkiej.
   W aktach prokuratorskich śledztw nie brakuje śladów świadczących o podejmowaniu prób werbowania agentów bezpieki w otoczeniu księdza. Nie ma tylko dowodów, że kogoś zwerbowano. Niemniej ksiądz Suchowolec miał świadomość, że donosiciel jest wśród bliskich mu osób.
   - Jakieś dwa miesiące przed śmiercią Staś mówił mi o swoim przygnębieniu z tego powodu - mówi ks. prałat Jerzy Sidorowicz. - Nie wymienił jednak żadnych nazwisk - dodaje.
   Pozostaje nadzieja, że uda się ustalić personalia agentury w śledztwie wszczętym w Instytucie Pamięci Narodowej. Na dziś zbrodnia na księdzu Stanisławie Suchowolcu pozostaje wciąż w rejestrze doskonałych, a morderca lub mordercy - nieznani.

Zbigniew Branach     

 

Autor zajmuje się literaturą faktu, napisał m.in. tryptyk o Powstaniu Grudniowym na Wybrzeżu 1970 r. oraz książki o zamordowanych w latach 80. kapłanach: "Tajemnica śmierci ks. Zycha", o zbrodni na
ks. S. Suchowolcu "Sam płonął i nas zapalał" oraz "Piętno księżobójcy. Operacja Popiełuszko, czyli zbrodnia 40-lecia". : o. Tomasz Rostworowski, O Bogu i ludziach, Wydawnictwo Rytm, Warszawa 2005.

 

Artykuł zamieszczony w "Naszym Dzienniku", w numerze 41 (2754) z dnia 17-18 lutego 2007 r.

 

 

Etykietowanie:

28 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Kto donosił i zabił ks. Suchowolca ?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Joanna K.

2. "wytworzyła się tam temperatura ponad 300 stopni i nie wybuchł

pożar."
Na Siewiernym także nie wybuchł....
Przerażające jest to, że najpierw zawsze giną ludzie najmądrzejsi, najdzielniejsi, sprawni organizatorzy.
Marylu, pamiętasz kto to mówił, ze trzy pokolenia wystarczą, zeby Polska przestała istnieć, bo prawdziwych Polaków zabraknie ..., zdaje się że J.Berman, stryjek pana posła elekta Borowskiego

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika guantanamera

3. Moje spotkanie z księdzem Stanisławem Suchowolcem

Niedługo po pogrzebie księdza Jerzego jechaliśmy z Warszawy autokarem do Suchowoli i Okopów, żeby uczestniczyć we Mszy świętej, która miała być odprawiona w intencji księdza Jerzego i Ojczyzny. Rozmawialiśmy o śmierci księdza Jerzego i o tym, że nie wolno nam zaprzepaścić Jego ofiary - którą poniósł przecież za nas. Rozważaliśmy jakie są teraz nasze zadania, a także czego oczekujemy od kapłanów - jakich słów, jakich wezwań, jakich apeli. W Suchowoli wyszedł nam na spotkanie ksiądz Stanisław Suchowolec.
Jego homilia była... absolutnie dokładnym powtórzeniem naszych myśli. Nawet uzyte przez Niego słowa były tymi, które wypowiadaliśmy w autokarze. Oczywiście On ich nie mógł słyszeć w zwykły sposób. Ale je usłyszał sercem....
Było to dla mnie niezwykłe i niezapomniane przeżycie. Wtedy po raz pierwszy zrozumiałam, że ludzie wierzący nie potrzebują listów ani telefonu, żeby się precyzyjnie porozumiewać.

avatar użytkownika Maryla

4. Kolejna rocznica

Kolejna rocznica niewyjaśnionej śmierci ks. Suchowolca

Mija 25 lat od zabójstwa przez SB ks. Stanisława
Suchowolca, kapelana Białostockiej “Solidarności”. Dziś na białostockich
Dojlidach sprawowana była uroczysta Msza św.

Eucharystii przewodniczył ks. abp Edward Ozorowski, metropolita
białostocki. Homilię wygłosił ks. bp Antoni Pacyfik Dydycz z Drohiczyna.

Ks. Suchowolec zginął w pożarze plebanii parafii Niepokalanego Serca
Maryi w białostockich Dojlidach, tydzień przed rozpoczęciem obrad
Okrągłego Stołu, w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 roku. Miał 31 lat.

IPN prowadzi trzecie już śledztwo w sprawie śmierci księdza. Prof.
Wojciech Polak, historyk zwraca uwagę, że bezpieka w momencie gdy już
praktycznie schodziła ze sceny dokonała serii morderstw księży.

- Oprócz ks. Suchowolca jest jeszcze ks. Niedzielak, w tym samym
czasie zamordowany został także ks. Zych. W odstępie kilku miesięcy
zostaje zamordowanych kilku księży związanych z Solidarnością. Można
zapytać: po co bezpieka to robiła? Wydaje mi się, że to był sygnał:
wprawdzie odchodzimy ze sceny ale nasze ręce są długie, liczcie się z
nami bo my możemy bardzo wiele. Niestety, różne późniejsze wydarzenia
wykazują, że rzeczywiście wcale nie zaniechali swojej działalności po
roku 89. czy 90.
– powiedział prof. Wojciech Polak.

Ks. Stanisław Suchowolec przez wiele lat opiekował się rodzicami bł.
ks. Jerzego Popiełuszki po jego zabiciu, stworzył też izbę pamięci ks.
Jerzego w Suchowoli. Sprawował Msze św. w intencji Ojczyzny. Za
działalność był szykanowany przez SB. Wielokrotnie grożono mu śmiercią.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

5. WSI spokojna WSI wesoła myśleli,że zapomnimy zamordowanych

KAPŁANÓW... NIEDOCZEKANIE ich...
nie zapomnieliśmy i NIGDY nie zapomnimy... a Mordercy staną kiedyś przed TYM Najważniejszym Sądem,
tym przed którym staną równie stalinowcy i staliniątka...
w togach...
tam nie będzie zmiłuj się...szkoda tylko,,że TU ,na ziemi...śmieją się nam wprost
w oczy

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

6. Apel o wyjaśnienie śmierci

Apel o wyjaśnienie śmierci ks. Suchowolca w 25. rocznicę śmierci

Radio Maryja

Podlaska NSZZ “Solidarność” zaapelowała o
wyjaśnienie okoliczności śmierci kapelana związku w Białymstoku ks.
Stanisława Suchowolca. Apel wystosował przewodniczący związku w regionie
Józef Mozolewski podczas Mszy św. upamiętniającej kapłana w 25 rocznicę
śmierci. 

Rocznicowe nabożeństwa
odbywają się od 25 lat w parafii w dzielnicy Dojlidy w Białymstoku,
gdzie ks. Suchowolec pracował jako wikariusz i gdzie zginął w pożarze
mieszkania na plebanii w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 r., na krótko
przed rozpoczęciem obrad okrągłego stołu. Organizuje je Solidarność.

W niedzielę Mszy św. przewodniczył
metropolita białostocki ks. abp Edward Ozorowski. Wzięli w niej udział
związkowcy, politycy, samorządowcy. Homilię wygłosił ks. bp drohiczyński
Antoni Dydycz. Po Mszy św., na grobie ks. Suchowolca, który znajduje
się obok kościoła, złożono kwiaty.

Ksiądz Stanisław Suchowolec w chwili,
niewyjaśnionej do dziś, śmierci miał 31 lat. W Dojlidach pracował przez
trzy lata, wcześniej był w rodzinnej parafii błogosławionego ks. Jerzego
Popiełuszki – w Suchowoli.

Przewodniczący podlaskiej Solidarności
Józef Mozolewski oraz ks. bp Antoni Dydycz wspominali w niedzielę, że
ks. Suchowolec i ks. Popiełuszko przyjaźnili się, wyznawali te same
wartości. Mozolewski i ks. bp Dydycz wspominali słowa wypowiedziane
przez ks. Popiełuszkę do swojej matki o ks. Suchowolcu: “Mamo, jeśli ze
mną coś się stanie, to Staszek mnie zastąpi”. Mozolewski powiedział, że
był to swego rodzaju “swoisty testament”, który po zabójstwie ks.
Popiełuszki przez SB, ksiądz Suchowolec wypełniał, zarówno opiekując się
rodziną Popiełuszków jak też odprawiając Msze św. za Ojczyznę –
najpierw w Suchowoli, potem w Dojlidach – oraz wspierając środowisko
robotnicze oraz tych, którzy walczyli o wolność.

“Czy ksiądz Stanisław, czy ksiądz Jerzy
działając w obronie nas wszystkich musieli zapłacić taką cenę?” – pytał
Mozolewski. Tłumaczył, że chodzi o to, że wiele osób pilnowało ks.
Suchowolca, bo sam mówił o tym wprost, że “pętla” służb bezpieczeństwa
wokół niego się zaciska, a jednak został skrytobójczo zamordowany, nie
udało się temu zapobiec. Mozolewski podkreślał, że sprawcy nie zostali
ujęci i dziś korzystają ze wszystkich dobrodziejstw wolności i
demokracji. Mówił, że “to mało satysfakcjonujące”, że dotychczas IPN
ustalił bezsprzecznie, że ks. Suchowolec został zamordowany. “Ale na tym
nie powinna kończyć się ta kwestia” – mówił Mozolewski.

Przypomniał, że w 2008 r. pośmiertnie
ks. Suchowolec został odznaczony przez prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego
Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. “To ważne, ale to za
mało. Dlatego jako Solidarność żądamy w 25. rocznicę tej haniebnej,
męczeńskiej, niepotrzebnej śmierci wyjaśnienia prawdy i odpowiedniej za
nią +zapłaty+ (ukarania sprawców-PAP)” – mówił. Podkreślał, że dopóki ta
i inne tego typu zbrodnie dokonane na walczących o wolność nie zostaną
wyjaśnione i osądzone nie można mówić o “wolnej i niepodległej
Ojczyźnie”.

Ks. bp Antoni Dydycz, który szczegółowo
wspominał życie i działalność ks. Suchowolca mówił, że był to kapłan,
który “wielbił Boga, nauczał miłości do Ojczyzny, kolejny męczennik
naszej polskiej rzeczywistości”, który “opowiedział się za prawdą, za
miłością” i poniósł za to ofiarę, ale o tym milczeć nie można.

Sprawa śmierci ks. Suchowolca jest
obecnie elementem szerszego śledztwa IPN ws. zbrodniczych struktur w
dawnym MSW w latach 1956-89, które mają na koncie m.in. zamachy na
duchownych i działaczy opozycji. W ramach tego śledztwa wyjaśniane są
okoliczności 46 spraw. Śledztwo to obejmuje też zabójstwa i nagłe zgony
księży, m.in. ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka oraz ks.
Sylwestra Zycha. Wcześniejsze śledztwo prokuratorskie było umorzone, nie
uwzględniano w nim jednak wątków politycznych. Jak mówiła przy okazji
otwarcia rocznicowej wystawy, upamiętniającej księdza Suchowolca,
dyrektorka IPN w Białymstoku Barbara Bojaryn-Kazberuk, ws. jego śmierci
“wszystkie nitki prowadzą do SB”.


zdjecie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. PRZYJACIEL KAPELANA „SOLIDARNOŚCI”

26 lat temu został zamordowany ksiądz Stanisław Suchowolec. Mimo
kilkakrotnie wznawianych śledztw sprawcy tej zbrodni pozostają bezkarni

zdjecie

Staszek mnie zastąpi –takimi profetycznymi słowami pocieszał ks. Jerzy
zamartwiającą się o los syna matkę Mariannę Popiełuszko. Faktycznie,
wkrótce po jego zabójstwie jakby narodził się nowy kapelan
„Solidarności”, który krocząc drogą starszego przyjaciela,
bezkompromisową służbę Bogu i Ojczyźnie okupił tak jak on osaczeniem,
zdradą i wreszcie męczeńską śmiercią.

Ks. Suchowolec zginął w pożarze plebanii parafii Niepokalanego Serca
Maryi w białostockich Dojlidach, tydzień przed rozpoczęciem obrad
Okrągłego Stołu, w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 roku. Miał 31 lat.

http://www.naszdziennik.pl/wp/126131,przyjaciel-kapelana-solidarnosci.html

IPN zebrał do książki kilkadziesiąt kazań
http://gosc.pl/doc/2340671.IPN-zebral-do-ksiazki-kilkadziesiat-kazan

Kilkadziesiąt kazań kapelana białostockiej Solidarności ks. Stanisława Suchowolca z jego mszy za ojczyznę udało się zebrać IPN w Białymstoku do przygotowywanej książki. IPN wciąż szuka jednak treści kazań, które były wygłaszane poza Białymstokiem i Suchowolą.
IPN zebrał do książki kilkadziesiąt kazań Marek Piekara /foto gość Archiwa IPN

W piątek mija 26. rocznica niewyjaśnionej śmierci ks. Suchowolca. Przyjaźnił się on z błogosławionym ks. Jerzym Popiełuszko. Po jego śmierci z rąk SB, najpierw w Suchowoli (Podlaskie) - rodzinnej parafii księdza Popiełuszki - a potem w Białymstoku w parafii w Dojlidach, gdzie był wikariuszem, ks. Suchowolec odprawiał msze za ojczyznę. Zginął na swojej plebanii w białostockich Dojlidach w pożarze, który wybuchł w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 r. Miał 31 lat. Już wcześniej IPN podawał, że w sprawie śmierci ks. Suchowolca wszystkie tropy prowadzą do SB.

W 2015. r. miała się ukazać książka będąca publikacją i opracowaniem naukowym kazań. ks. Suchowolca. IPN przygotowuje ją wspólnie z Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnym w Białymstoku. Dr Waldemar Wilczewski, naczelnik oddziałowego Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku, powiedział jednak PAP, że prace się przedłużą. Po ubiegłorocznym apelu o dostarczanie przechowywanych przez mieszkańców treści lub nagrań kazań, wiele takich źródeł dotarło do IPN i archiwum archidiecezjalnego, zebrano - jak to określił - "sporo materiału", jednak teraz trwa jego weryfikacja.

Wilczewski zwrócił uwagę, że książka, która jest przygotowywana, ma być solidną publikacją naukową, dlatego trwają szczegółowe analizy zebranych materiałów. Zdarza się bowiem, że w niektórych momentach weryfikacja jest szersza, bo np. kazanie, które ma taką samą datę i identyczny początek, w różnych materiałach różni się dalej treścią. IPN podkreśla, że mogło tak być, bo kazania były np. nagrywane na kasetach magnetofonowych (dźwięk nie jest z nich dziś dobrej jakości), odpisywano je, niektórzy ludzie zapisywali jedynie fragmenty. Pod uwagę brane są też informacje o tych kazaniach jakie w swoich dokumentach zostawiła SB.

Kazania były kolportowane wśród działaczy opozycji komunistycznej. "Odpisy żyły swoim życiem. Trudno ocenić, ile materiałów ocalało. Msze za ojczyznę odbywały się raz w miesiącu" - mówi Wilczewski.

Wilczewski podkreśla, że działalność księdza Suchowolca miała szeroki zasięg. "Była ona ogromna. Wiedzieliśmy o tym, dlatego poszukiwaliśmy tych kazań" - podkreśla Wilczewski. Przypomina, że działalność księdza rozpoczęła się po śmierci ks. Popiełuszki. Ks. Suchowolec był jego kolegą i najpierw prowadził msze za ojczyznę w Suchowoli, a potem w Białymstoku, gdzie został przeniesiony. Wiadomo, iż ks. Suchowolec był zapraszany do odprawiania mszy za ojczyznę i wygłaszania homilii także w innych miejscach niż Suchowola i Białystok, ale nie ma dotychczas materiałów z tych miejsc. Dlatego, jeśli jeszcze ktoś może posiadać jakąś wiedzę na ten temat - IPN prosi o zgłaszanie się.

IPN chciałby jeszcze w 2015 r. oddać do recenzji książkę z kazaniami ks. Suchowolca. Wilczewski ma nadzieję, że publikacja ukaże się w 2016 r.

Sprawa śmierci ks. Stanisława Suchowolca jest obecnie elementem szerszego śledztwa prowadzonego przez IPN ws. zbrodniczych struktur w dawnym MSW w latach 1956-89, które mają na koncie m.in. zamachy na duchownych i działaczy opozycji. W ramach tego śledztwa wyjaśniane są okoliczności 46 spraw. Śledztwo to obejmuje też zabójstwa i nagłe zgony księży, m.in. ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka oraz ks. Sylwestra Zycha.

W piątek, w 26. rocznicę śmierci księdza Suchowolca, po południu w Białymstoku o śledztwie będą mówić prokuratorzy IPN: szef Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Dariusz Gabrel oraz naczelnik oddziałowej komisji w Warszawie - Marcin Gołębiewicz.

Pierwsze śledztwo w sprawie okoliczności śmierci księdza Suchowolca zakończyło się ustaleniem, że przyczyną pożaru plebanii był zepsuty grzejnik elektryczny; zostało więc umorzone. W śledztwie pominięto jednak całkowicie wątek polityczny i fakt, że miały miejsce liczne groźby pod adresem duchownego ze względu na jego działalność w ówczesnej opozycji, a nim samym interesowała się SB.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Rocznica niewyjaśnionej

Rocznica niewyjaśnionej śmierci ks. Suchowolca

Dziś mija 26. rocznica niewyjaśnionej śmierci ks. Stanisława Suchowolca. IPN
w Białymstoku wraz z Archiwum i Muzeum Diecezjalnym miasta przygotowują
książkę na temat życia kapelana białostockiej „Solidarności”.

Zebrano już kilkadziesiąt kazań z odprawianych przez niego Mszy św.
za ojczyznę. Jak mówi dr Waldemar Wilczewski, naczelnik oddziałowego
Biura Edukacji Publicznej IPN w Białymstoku, wciąż poszukiwane są treści
kazań, wygłaszanych przez ks. Suchowolca poza Białymstokiem i
Suchowolą.

- Przygotowujemy wydawnictwo naukowe, źródłowe, gdzie z
odpowiednim wstępem będą publikowane kazania ks. Suchowolca. Prosimy, by
wszystkie osoby, które mają kazania ks. Suchowolca, czy nagrane, czy
odpisane, składały je w muzeum archidiecezjalnym w Białymstoku. Te
materiały wpływają, na dziś mamy kilkadziesiąt kazań. Problem polega na
tym, że one wymagają weryfikacji. Ten rok jeszcze przeznaczamy na pracę.
Mam nadzieję, że wszystko uda się doprowadzić do szczęśliwego końca i
to wydawnictwo się ukarze
– powiedział dr Waldemar Wilczewski.

Sprawa śmierci ks. Stanisława Suchowolca jest obecnie elementem
szerszego śledztwa prowadzonego przez IPN ws. zbrodniczych struktur w
dawnym MSW w latach 1956-89, które mają na koncie m.in. zamachy na
duchownych i działaczy opozycji. W ramach tego śledztwa wyjaśniane są
okoliczności 46 spraw.

Pion śledczy IPN opublikuje wybrane materiały ze śledztwa w sprawie śmierci kapelana podlaskiej Solidarności ks. Stanisława Suchowolca.

Decyzja o publikacji Białej Księgi zapadnie w przyszłym roku, wtedy najpewniej zostanie zakończony wątek śledztwa IPN dotyczący okoliczności śmierci ks. Suchowolca.

– Wtedy zdecydujemy albo, albo. Albo zostaną postawione zarzuty, albo po decyzji o umorzeniu śledztwa zdecydujemy się na opublikowanie części materiałów ze śledztwa, aby każdy wyrobił sobie zdanie na temat okoliczności śmierci księdza – mówi „Rzeczpospolitej", naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN prokurator Marcin Gołębiewicz.

Prokurator zastrzega jednak, że nadal w tej sprawie prowadzone są czynności śledcze i do końca nie jest wykluczone stawianie zarzutów. Śledczy dysponują bowiem materiałem (w tym wytworzonymi przez komunistyczne służby) z którego wynika jakim szykanom podlegał ksiądz. – Najpewniej nie zdecydujemy się na publikację danych dotyczących rozpracowywania agenturalnego księdza, a także jego życia prywatnego – zastrzega prokurator. Nie jest tajemnicą, że SB preparowała materiały dotyczące jego domniemanego romansu, a w gronie ludzi, z którymi miał bliskie kontakty byli konfidenci SB.

Postępowanie to prowadzone jest w ramach szerszego śledztwa dotyczącego związku przestępczego działającego w ramach struktur w dawnym MSW w latach 1956-89. Ich członkowie mają na koncie m.in. zamachy na duchownych i działaczy opozycji. W ramach śledztwa wyjaśnianych jest 46 spraw. Dotyczą m.in. zabójstw i niewyjaśnionych zgonów ks. Jerzego Popiełuszki, ks. Stefana Niedzielaka oraz ks. Sylwestra Zycha.

Równolegle IPN w Białymstoku przygotowuje opracowanie naukowe kazań księdza Suchowolca. Pracownikom Instytutu udało się zebrać kilkadziesiąt kazań kapelana białostockiej Solidarności z jego mszy za ojczyznę. IPN wciąż szuka jednak treści kolejnych kazań, które wygłaszał poza Białymstokiem i Suchowolą. Publikacja książki planowana jest na 2016 rok. IPN przygotowuje ją wspólnie z Archiwum i Muzeum Archidiecezjalnym w Białymstoku.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

9. serdeczne dzięki za przypomnienie tej smutnej rocznicy i

tragicznej acz zbrodniczej śmierci Niezłomnego Kapłana...
Podziękowania szczególne,jako że ostatnio na nienaszych stronach zapanowała paskudna "moda" na wyszydzanie Kapłańskiego Stanu,nie pomijając Ojca Swiętego...
Może kiedyś nasi następcy dowiedzą się prawdy o oprawcach..może?

gość z drogi

avatar użytkownika Pelargonia

10. Byłam na tym spotkaniu!

W piątek, w 26. rocznicę śmierci księdza Suchowolca, po południu w Białymstoku o śledztwie mówili na spotkaniu z cyklu “Przystanek Historia” prokuratorzy IPN: szef Głównej Komisji Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu Dariusz Gabrel oraz naczelnik oddziałowej komisji w Warszawie – Marcin Gołębiewicz. Powiedzieli oni, że śledztwo powinno się zakończyć w “ciągu roku, dwóch lat”.

Prok. Gabrel powiedział, że w śledztwie zebrano – jak to określił – “właściwie pełen materiał archiwalny, dowodowy”. “Który uprawdopodabnia określone mechanizmy, które funkcjonowały przed śmiercią ks. Stanisława Suchowolca, czy jeszcze w ramach jego działalności opozycyjnej. Są to bardzo istotne materiały biura studiów i analiz służby bezpieczeństwa państwa. To jest w naszej dyspozycji” – powiedział Gabrel. Dodał, że prowadzący śledztwo ma zaplanowane kolejne kroki w tym postępowaniu, ale z uwagi na dobro śledztwa nie może o nich mówić.

Gabrel dodał, że jeżeli nawet nie uda się ustalić sprawców zbrodni, której ofiarą jest ks. Suchowolec, IPN wyda w formie tzw. białej księgi wszystkie zebrane materiały dotyczące sprawy tego księdza, bo mogła się z nimi zapoznać opinia publiczna.

Śledztwo znajduje się w Okręgowej Komisji Badania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie. Szef tej komisji prokurator Marcin Gołębiewicz powiedział, że śledztwo zostało “pogłębione” i w kwestii dowodów z archiwaliów, ale też od strony przesłuchanych świadków. Po zakończeniu śledztwa zgromadzone materiały będą mogły być badane przez historyków i poddane osądowi społecznemu – dodał Gabrel.

Pierwsze śledztwo ws. okoliczności śmierci ks. Suchowolca zakończyło się ustaleniem, że przyczyną pożaru na plebanii był zepsuty grzejnik elektryczny; zostało więc umorzone. W śledztwie pominięto jednak całkowicie wątek polityczny i fakt, że miały miejsce liczne groźby pod adresem duchownego ze względu na jego działalność w ówczesnej opozycji, a nim samym interesowała się SB.

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Pelargonia

11. Grób ks. Stanislawa Suchowolca przy kościele w Dojlidach.

Byłam na pogrzebie ks. Stanisława. Była na nim p. Marianna Popiełuszko, matka ks. Jerzego oraz dużo znanych działaczy opozycji.
Za każdym razem, kiedy odwiedzam tę parafię, zatrzymuję się przy grobie ks. Stanisława:

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika guantanamera

12. A to jest miejsce poświęcone Księdzu Stanisławowi Suchowolcowi

na naszym cmentarzu.Symboliczny grób ks. Jerzego Popiełuszki i Pomordowanych Kapłanów...


 Previous image  At last page  Index page

04
05
06
07
08
  09.jpg

(ze strony http://www.sp.wroclaw.pl/gallery/popieluszko/slides/09.html)

avatar użytkownika Maryla

13. Wkrótce koniec śledztwa ws.

Wkrótce koniec śledztwa ws. zabójstwa ks. Stanisława Suchowolca

W ciągu kilku
miesięcy, po zapoznaniu się z zastrzeżonymi dotychczas zbiorami MON, IPN
planuje zakończyć śledztwo ws. śmierci w 1989 r. kapelana białostockiej
„Solidarności” ks. Stanisława Suchowolca. Do przesłuchania jest jeszcze
ok. 20 świadków.

Poinformowali o tym w
środę po południu w Białymstoku na spotkaniu z cyklu „Przystanek
historia” Marcin Gołębiewicz – naczelnik Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu Instytutu Pamięci Narodowej w
Warszawie i prowadzący śledztwo prokurator Mariusz Rębacz z tej komisji.

Sprawa niewyjaśnionych zabójstw ks.
Stanisława Suchowolca i innych duchownych, m.in księdza Stefana
Niedzielaka czy księdza Sylwestra Zycha, jest elementem szerszego
postępowania IPN ws. istnienia zbrodniczych struktur w dawnym MSW w
latach 1956-89, którym przypisuje się m.in. zamachy na duchownych i
działaczy opozycji. W śledztwie tym badanych jest 46 wątków, w tym także
sprawa śmierci błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki.

Ksiądz Stanisław Suchowolec przyjaźnił
się z księdzem Jerzym Popiełuszką, a po jego śmierci sprawował Msze św. w
intencji ojczyzny i beatyfikacji ks. Jerzego najpierw w Suchowoli
(rodzinnej parafii ks. Popiełuszki – PAP), a po przeniesieniu do
Białegostoku, w parafii w Dojlidach. Zginął w nocy z 29 na 30 stycznia
1989 roku. Miał 31 lat.

Prok. Mariusz Rębacz poinformował w
środę, że śledztwo ws. śmierci ks. Stanisława Suchowolca miało być
zakończone 31 stycznia 2016 r., ale w związku z deklaracją ministra
obrony narodowej Antoniego Macierewicza o odtajnieniu zbioru
zastrzeżonego ministerstwa tak się nie stanie, gdyż prokuratorzy chcą
zbadać jeszcze te materiały.

„Podczas
kwerend, które były do tej pory realizowane, nie uzyskaliśmy żadnych
materiałów, które by pochodziły z Wojskowych Służb Informacyjnych.
Dlatego też stwierdziłem, że nie warto w tej chwili kończyć na siłę tego
wątku postępowania ze względu na tę obietnicę, którą dałem (ws. terminu
31 stycznia-PAP) i narazić się na taki zarzut, że oto zakończyłem
postępowanie, zakończyłem ten wątek, a nie wiadomo, bo być może istotne w
tej sprawie materiały są w zbiorze zastrzeżonym, który znajduje się w
MON”
– powiedział podczas spotkania prok. Mariusz Rębacz.

„Naszym
celem jest weryfikacja hipotezy, że zbrodni tej dokonali funkcjonariusze
komunistyczni. Dokładnie funkcjonariusze SB. I to jest celem naszego
postępowania. Zamierzamy zweryfikować tę tezę, zebrać wszelkie możliwe
dowody, które by wskazywały na prawdopodobieństwo tej tezy, co zresztą
przyjmuje się powszechnie w opinii publicznej” –
powiedział dziennikarzom przed spotkaniem prok. Mariusz Rębacz.

Dotąd w śledztwie dot. księdza
Suchowolca przesłuchano ok. 130 świadków, IPN zgromadził ok. 40 tomów
akt, wcześniej prokuratura 10 tomów. Przesłuchanych ma być jeszcze ok.
20 świadków, głównie dawnych funkcjonariuszy SB. Prokuratorzy IPN nie
chcieli odpowiedzieć wprost, czy wśród tych osób mogą być osoby, którym
mogą przedstawić zarzuty w tej sprawie.

„To śledztwo
w dalszym ciągu jest kontynuowane i przedwczesne byłoby ujawnienie tej
mojej wiedzy zanim osoby, które spowodowały, doprowadziły do śmierci ks.
Suchowolca, nie dowiedziałyby się o tym w formie przedstawienia
zarzutów”
– powiedział Mariusz Rębacz.

Podkreślił, że sprawa jest „trudna i skomplikowana”, ale „póki trwa śledztwo, póty jest taka nadzieja”.

Prokuratorzy IPN podtrzymali swoje
wcześniejsze zapowiedzi o tym, że ukaże się w przyszłości publikacja w
rodzaju białej księgi z materiałami ze śledztwa, by mógł się z nimi
zapoznać każdy zainteresowany.

Pierwsze śledztwo ws. okoliczności
śmierci ks. Stanisława Suchowolca zakończyło się jeszcze w 1989 r.
ustaleniem, że przyczyną pożaru na plebanii był zepsuty grzejnik
elektryczny; zostało więc umorzone. W śledztwie pominięto jednak
całkowicie wątek polityczny i fakt, że miały miejsce liczne groźby pod
adresem duchownego ze względu na jego działalność w ówczesnej opozycji, a
nim samym interesowała się SB.

 W 1993 r. prokuratura ponownie umorzyła
śledztwo z powodu niewykrycia sprawców, ale wskazano, że pożar plebanii
był – jak przypomniała w środę dyrektor IPN w Białymstoku Barbara
Bojaryn-Kazberuk – „zbrodniczym podpaleniem”. Sprawę przejął IPN, gdy
powstał.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. (Brak tytułu)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. 27 lat od zabójstwa ks.

27 lat od zabójstwa ks. Stanisława Suchowolca

Mija 27 lat od zabójstwa księdza Stanisława Suchowolca, kapelana Białostockiej „Solidarności”. Dziś w białostockich Dojlidach, gdzie kapłan przed laty posługiwał i zginął, sprawowana będzie Msza św. w jego intencji.

Eucharystia rozpocznie
się o 11.30 w kościele pw. Niepokalanego Serca Maryi. Uroczystości co
roku organizuje podlaska „Solidarność”.

Jej przewodniczący Józef Mozelewski
mówi, że „Solidarność” jest zobowiązana do kultywowania pamięci o ks.
Stanisławie Suchowolcu.

Śp. ksiądz
Suchowolec był kapelanem „Solidarności”. Najpierw pracował w Suchowoli,
później w Dojlidach. Tak naprawdę za nas oddał swoje życie, byśmy mogli
przebywać w wolnej i niepodległej Ojczyźnie. Jesteśmy zniesmaczeni,
ponieważ tyle lat po odzyskaniu niepodległości organy ścigania nie są w
stanie wyjaśnić tego brutalnego mordu dokonanego na kolejnym kapłanie –
księdzu Stanisławie Suchowolcu –
ubolewa Józef Mozelewski.

Również w archikatedrze łódzkiej
sprawowana będzie dziś Msza św. w intencji ks. Stanisława Suchowolca,
ale też ks. Stanisława Niedzielaka i szesnastu innych kapłanów
zamordowanych przez reżim komunistyczny. Początek eucharystii o godz.
12.30.

Ks. Stanisław Suchowolec przyjaźnił się z
księdzem Jerzym Popiełuszką, a po jego śmierci odprawiał Msze św. w
intencji ojczyzny i beatyfikacji ks. Jerzego najpierw w Suchowoli, a po
przeniesieniu do Białegostoku, w parafii w Dojlidach. Zginął w nocy z 29
na 30 stycznia 1989 roku. Miał 31 lat.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Zamordowali Popiełuszkę,

Zamordowali Popiełuszkę, później Suchowolca. Kto zabijał kapłanów?

Zamordowali Popiełuszkę, później Suchowolca. Kto zabijał kapłanów?
Mord księdza Jerzego Popiełuszki to właściwie jedyna udowodniona
zbrodnia komunistyczna. Tajemnicą nadal jest śmierć kapłana w
białostockich Dojlidach. W PRL ginęli też działacze opozycji i wychowani
w patriotycznym duchu uczniowie.
Patryk Pleskot, dociekliwy historyk Instytutu Pamięci Narodowej, a przy
tym bardzo sprawny pisarz siłą rzeczy nie mógł opisać wszystkich
nieudowodnionych zbrodni z czasów komunizmu. Wiele z nich już na zawsze
pozostanie tylko w sferze domysłów, a przecież im dalej od tragicznych
wydarzeń, tym trudniej o odnalezienie nowych faktów. Grozę u czytelników
i dziś mogą wywołać informacje nie tylko o zabójstwach politycznych,
ale też i kolejnych tajemniczych śmierciach osób powiązanych z ofiarami.

Dzięki inteligentnej konstrukcji książki autor stopniowo wciąga
czytelnika w mroczne sieci, jakie na obywateli w teorii demokratycznego
państwa, rozciągała policja polityczna zwana eufemistycznie Służbą
Bezpieczeństwa. Swoją opowieść rozpoczyna od legendarnej, szczególnie w
Warszawie, akcji oblania białą i czerwoną farbą oraz podpalenia pomnika
Feliksa Dzierżyńskiego z 10 lutego 1982 roku. Dokonali tego
nastolatkowie konspirujący na wzór Armii Krajowej, w dodatku uzbrojeni.
SB, korzystając z usług konfidentów, rozpracowało grupę, a zaledwie
17-letniego Emila Barchańskiego mocno pobiło. Jakże zdziwili się
oprawcy, kiedy podczas publicznego procesu nastolatek odwołał wymuszone
przemocą zeznania i zadeklarował, że będzie w stanie rozpoznać swoich
oprawców. Dwa tygodnie później jego ciało wyłowiono z Wisły. (..)


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Maria Dłużewska: Okrągły Stół budowaliśmy na zabójstwach trzech

Maria Dłużewska: Okrągły Stół budowaliśmy na zabójstwach trzech księży. Pogodziliśmy się z tym. To kim my jesteśmy?
http://wpolityce.pl/polityka/284818-maria-dluzewska-okragly-stol-budowal...

wPolityce.pl: Rozmawiamy po projekcji Pani filmu pt. „Ksiądz”. Pokazała Pani po raz pierwszy m.in. materiały filmowe z wizji lokalnej i zeznania dot. zamordowania ks. Popiełuszki. Widać również ujęcia z sekcji zwłok. Pani film kończy się wskazaniem, że nie wiemy do dziś wszystkiego o śmierci ks. Popiełuszki. Jak to możliwe, jak to rozumieć?

Maria Dłużewska: To trudno zrozumieć. Jeszcze trudniej z tym żyć. Uważam, że w sytuacji, w której istnieją takie podejrzenia, wątpliwości, nie da się żyć. To bowiem jest jak akceptacja zła i zbrodni. Nie możemy na to pozwolić, to degeneruje całe społeczeństwo i każdego z nas. Jednak to jest wygodne dla pewnych grup. Przecież ujawnienie wszystkich okoliczności zbrodni na ks. Popiełuszce oznaczałaby konieczność rozliczenia sprawców.

Dziś ustalenie prawdy może być łatwiejsze? Jaruzelski i Kiszczak nie żyją…

Oni rzeczywiście wymknęli się ziemskiemu osądowi. Jednak wielu innych wciąż żyje. Może się okazać, że prawda nie jest dla nikogo wygodna. Widać mataczenie, ukrywanie, sfingowanie procesu. Ktoś również z tzw. naszej strony musi być w to umoczony. Jestem tego pewna. Również po „naszej” stronie widać choćby zaniechania.

Pani film ma pobudzać do refleksji o polskim społeczeństwie?

On ma budzić pytania o to, kim jesteśmy, jak żyjemy i jak powinniśmy żyć.

Mówiła Pani po pokazie, że mordercy ks. Popiełuszki żyją dziś wśród nas, zaś w III RP istnieje przyzwolenie na to, by zło żyło wśród normalnych ludzi. Z czego to wynika?

Na pewno u zarania transformacji popełniono grzech. To przekłada się dziś choćby na to, jak postrzegana jest scena polityczna, jak oceniane są zmiany tego, co dzieje się w Polsce. Widać, że z nami wszystkimi stało się coś złego. Trudno powiedzieć, czy to kwestia tresury komunistycznej, w której żyliśmy. Możliwe. Widać, że diabeł ma łatwy dostęp do nas, do człowieka. Lepiej nie myśleć, nie szukać rzeczy przykrych.

Dlaczego?

Wtedy musielibyśmy coś zmienić. Mój film to nie jest obraz polityczny, ale raczej składający do rachunku sumienia. Każdego z nas z osobna.

Ks. Stanisław Małkowski, który jest narratorem w filmie, wspomina o innych zbrodniach na księżach. Ks. Zych, ks. Suchowolec, ks. Niedzielak – również zginęli. To jakoś się wszystko łączy ze sobą?

To trochę jak po tragedii smoleńskiej. Smoleńsk pociągnął za sobą całą serię kolejnych nagłych i niewyjaśnionych śmierci. Zło powoduje następne zło. Film pokazuje, że w sprawie ks. Popiełuszki też tak było. Ks. Stanisław wymienia na filmie tych, którzy zginęli. Oni byli świadkami. Musieli zginąć. Zginęli również członkowie rodziny adwokatów rodziny ks. Jerzego. Pełnomocnicy mówili za dużo, za otwarcie, więc ich uciszono. Matkę mecenasa Piesiewicza zamordowano za pomocą takiej samej pętli, jakiej użyto przy okazji zabójstwa ks. Popiełuszko. To było niczym pieczęć na całej sprawie.

Śmierć tych duchownych wciąż pozostaje niewyjaśniona.

Myśmy Okrągły Stół budowali na zabójstwach trzech księży. Pogodziliśmy się z tym. To kim my jesteśmy? Na jednej zbrodni nigdy się nie kończy. Zawsze są następne. Powinniśmy więc przeciwstawiać się złu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. Kto zabił przyjaciela

30 stycznia 1989 roku
odnaleziono w Białymstoku zwłoki księdza Stanisława Suchowolca,
największego przyjaciela ks. Jerzego Popiełuszki, z którym przyja ...

Stanisław Suchowolec był kapłanem w rodzinnej wsi księdza
Jerzego. Ten ostatni powiedział kiedyś matce „Mamo, nie martw się, bo
gdyby, nie daj Boże, coś mi się stało, to przecież Staszek mnie
zastąpi”. Śmierć przyjaciela była dla ks. Stanisława olbrzymim ciosem.
Niedługo potem odprawił swoją pierwszą mszę za Ojczyznę. Kontynuował też
działalność opozycyjną, ściągając na siebie jeszcze większą uwagę SB.
Telefonom i listom z pogróżkami nie było końca. Według zbieranych przez
lata ustaleń i tropów, ksiądz Suchowolec na kilka tygodni przed śmiercią
zaczął podejrzewać, że w kręgu najbliższych mu osób znajduje się agent
SB. 

30 stycznia 1989 ro. ciało księdza odnaleziono na
plebanii w Białymstoku. Przyczyną śmierci – według oficjalnych
oświadczeń – było zaczadzenie. 
Nie ulegało jednak wątpliwości, że za tym zgonem stoją osoby trzecie. Kilka godzin przed śmiercią duchownego świadkowie zauważyli trzy tajemnicze postaci, które krążyły wokół plebanii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

19. "Kto zabijał Księży" ?

tyle lat już minęło,a my wciąż nie wiemy
KTO ?!

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

20. IPN pozyskał akta

IPN pozyskał akta prokuratorskie ws. śmierci księży Niedzielaka i Suchowolca

Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej pozyskało akta
prokuratorskie dot. śmierci kapelana Armii Krajowej i uczestnika
powstania warszawskiego ks. Stefana Niedzielaka oraz kapelana
białostockiej Solidarności ks. Stanisława Suchowolca - poinformował w
czwartek IPN.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. IPN: nie ma podstaw do


IPN: nie ma podstaw do podjęcia na nowo śledztwa ws. śmierci ks. Suchowolca

Nie
ma podstaw do podjęcia na nowo śledztwa w sprawie śmierci w 1989 r.
kapelana białostockiej Solidarności księdza Stanisława Suchowolca –
uznał IPN, po wielu latach poszukiwania dowodów, dzięki którym można
byłoby wznowić prawomocnie umorzone postępowanie.

Ks. Stanisław Suchowolec przyjaźnił się z
księdzem Jerzym Popiełuszko, a po jego śmierci odprawiał Msze św. w
intencji Ojczyzny i beatyfikacji ks. Jerzego najpierw w Suchowoli
(rodzinnej parafii ks. Popiełuszki), a po przeniesieniu do Białegostoku –
w parafii pw. Niepokalanego Serca Maryi w Dojlidach. Zginął w nocy z 29
na 30 stycznia 1989 roku w pożarze mieszkania na plebanii. Miał 31 lat.

W najbliższą niedzielę w Białymstoku odbędą się obchody związane z 29. rocznicą jego śmierci.

Pierwsze śledztwo ws. okoliczności
śmierci ks. Suchowolca, prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w
Białymstoku, zakończyło się 16 czerwca 1989 r. ustaleniem, że przyczyną
pożaru na plebanii był zepsuty grzejnik elektryczny; ponieważ nie
stwierdzono, by doszło do przestępstwa – zostało umorzone.

W śledztwie pominięto jednak całkowicie
wątek polityczny i fakt, że miały miejsce liczne groźby pod adresem
duchownego ze względu na jego działalność w ówczesnej opozycji, a nim
samym interesowała się SB.

Postępowanie podjęte zostało na nowo 22
października 1991 roku. Po zasięgnięciu nowej opinii biegłych
Prokuratura Wojewódzka w Białymstoku oceniła, iż pożar plebanii był
„zbrodniczym podpaleniem” i doszło do zabójstwa. 23 sierpnia 1993 r.
ponownie umorzyła to śledztwo, tym razem z powodu niewykrycia sprawców
przestępstwa.

Nowych dowodów, które pozwoliłyby podjąć
to śledztwo na nowo, szukał od wielu lat pion śledczy IPN, w szerszym
postępowaniu dotyczącym istnienia zbrodniczych struktur w dawnym MSW w
latach 1956-89, którym przypisuje się m.in. zamachy na duchownych i
działaczy opozycji, stanowiące zbrodnie komunistyczne.

Od kwietnia 2017 roku sześć wątków tego
obszernego postępowania, dotyczącego związku przestępczego działającego w
MSW, analizowanych było w Referacie Śledczym w Bydgoszczy – Oddziałowej
Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Gdańsku.

Jak powiedział w czwartek PAP prokurator
Mieczysław Góra z Referatu Śledczego w Bydgoszczy, chodzi przede
wszystkim o śledztwo w sprawie zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki.

Jak wyjaśnił, jeśli chodzi o sprawę
śmierci księdza Suchowolca, prowadzone były tzw. czynności sprawdzające
przed ewentualnym podjęciem śledztwa na nowo – w kierunku popełnienia
zbrodni komunistycznej (w rozumieniu zapisów ustawy z 1998 roku o IPN –
Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu).

Podstaw do takiego podjęcia śledztwa nie udało się jednak znaleźć.

„Brak jest
dowodów na udział w zdarzeniach, które doprowadziły do śmierci księdza
Stanisława Suchowolca, funkcjonariuszy służb specjalnych (czyli dawnej
Służby Bezpieczeństwa – przyp. PAP), bo tylko w tych kategoriach możemy
to rozważać, jeśli chodzi o właściwość Oddziałowej Komisji Ścigania
Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu”
– powiedział PAP prok. Góra.

„Brak jest
jakichkolwiek dowodów na to, żeby można było mówić o podjęciu na nowo
sprawy dotyczącej śmierci księdza Suchowolca jako zbrodni
komunistycznej”
– dodał.

Prok. Góra przypomniał, że aby
prawomocnie umorzone postępowanie mogło być podjęte na nowo, muszą być
wskazane nowe, wcześniej nieznane, okoliczności. Formalnie podjąć
postępowanie może ta prokuratura, która podjęła decyzję o umorzeniu (w
tym wypadku obecna Prokuratura Okręgowa w Białymstoku).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. W Białymstoku uczczono pamięć


W Białymstoku uczczono pamięć ks. Stanisława Suchowolca

W Białymstoku uczczono w niedzielę pamięć ks. Stanisława Suchowolca –
kapelana miejscowej „Solidarności” – w 29. rocznicę jego śmierci.
Rocznicowa Msza św. odbyła się w jego rodzinnej parafii na osiedlu
Dojlidy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Białystok: Uczczono 30.


Białystok: Uczczono 30. rocznicę niewyjaśnionej śmierci ks. Stanisława Suchowolca

Mszą
świętą i złożeniem kwiatów uczczono w niedzielę w Białymstoku 30.
rocznicę niewyjaśnionej dotąd, tragicznej śmierci księdza Stanisława
Suchowolca. Kapelan białostockiej „Solidarności” zginął w nocy z 29 na
30 stycznia 1989 r. w pożarze na plebanii.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. 30. rocznica śmierci ks.


30. rocznica śmierci ks. Stanisława Suchowolca

30
lat temu, w nocy z 29 na 30 stycznia 1989 r. w pożarze na plebanii w
niewyjaśnionych dotąd okolicznościach zginął kapelan białostockiej
Solidarności ksiądz Stanisław Suchowolec. Był przyjacielem zamordowanego
ks. Jerzego Popiełuszki i jednym z pierwszych kapłanów mówiących o jego
męczeństwie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

25. Kasjopea @AnitaSchelde ·

"- Mamo,nie martw się ! Jeśli mnie,nie daj Boże,coś się stanie,to przecież Staszek mnie zastąpi"...powiedział Ks.Jerzy tuż przed śmiercią.Staszek zastępuje Jerzego przez 5 lat...w 1989 "Komando Śmierci" SB oświadcza: "Zdechniesz jak Popiełuszko !" i morduje Śp.Ks.S.Suchowolca.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. 33. rocznica śmierci ks.

33. rocznica śmierci ks. Stanisława Suchowolca

33 lata temu zginął kapelan białostockiej „Solidarności” ks.
Stanisław Suchowolec. Do dziś okoliczności jego śmierci pozostają
niewyjaśnione.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. kolejna rocznica, zbrodnia bez kary

pamiętamy

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Rada Miasta Białegostoku

Rada Miasta Białegostoku oddała hołd księdzu Stanisławowi Suchowolcowi

Rada Miasta Białegostoku przyjęła w poniedziałek stanowisko, w
którym oddała hołd księdzu Suchowolcowi w związku z 40. rocznicą jego
święceń kapłańskich. Z inicjatywą wystąpili do radnych miejscowi
działacze dawnej opozycji antykomunistycznej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl