Koordynator służb specjalnych Donald Tusk od 11 stycznia 2008. Oceń pracę koordynatora Tuska.

avatar użytkownika Maryla

14 stycznia 2008 premier Donald Tusk przyjął rezygnację pełnomocnika rządu ds. bezpieczeństwa, koordynatora służb specjalnych Pawła Grasia odwołując go ze stanowiska z datą 11 stycznia.

Paweł Graś gościem w radiu Tok FM - 17.08.2007

"Jacek Żakowski: Dlaczego nikt nie podpisał się pod raportem PO w sprawie CBA? Paweł Graś: Raport został przygotowany przez ekspertów PO na użytek głównie zarządu partii po to, żeby członkowie władz PO mogli sobie wyrobić zdanie na temat konieczności powołania komisji śledczej, żeby mogli sobie wyrobić to zdanie nie na emocjach, doniesieniach medialnych, a na ocenie ekspertów. Ci eksperci mają rodziny i dzieci, pracują w różnych miejscach. Jacek Żakowski: I CBA nie wie jak się nazywają pana zdaniem? Paweł Graś: Póki co te nazwiska będziemy trzymać w tajemnicy. Są to ludzie z doświadczeniem, również z praktyką w służbach specjalnych, również tacy, którzy podobne operacje przeprowadzali. Natomiast nie ma wśród nich żadnych czynnych funkcjonariuszy, agentów, ani nikogo takiego."

"Premier nie panuje nad służbami specjalnymi i nie ma koncepcji, jak nimi zarządzać. A to zagraża bezpieczeństwu państwa - w taki sposób rezygnację Pawła Grasia, odpowiedzialnego w kancelarii premiera za bezpieczeństwo komentują posłowie PiS. Przekonują, że polityk PO nie miał żadnych uprawnień, by nadzorować służby specjalne.

Były koordynator służb specjalnych Zbigniew Wassermann i były szef służby Kontrwywiadu Wojskowego Antoni Macierewicz na zwołanej w Sejmie konferencji prasowej ostrzegali, że w służbach specjalnych bardzo źle się dzieje. Przekonywali, że stało się tak, gdy Platforma Obywatelska po objęciu władzy zrezygnowała z funkcji koordynatora służb specjalnych. "

PiS: Graś złamał ustawy, Tusk unika odpowiedzi

PiS domaga się ustąpienia Pawła Grasia z funkcji rzecznika rządu. Rzecznik klubu parlamentarnego PiS Mariusz Błaszczak powołał się na doniesienia mediów, że minister od 13 lat za darmo mieszka w willi należącej do niemieckiego biznesmena. - Doszło do złamania kilku ustaw, Według PiS, Paweł Graś miał także pracować w spółce należącej do Niemca w okresie, gdy nadzorował służby specjalne.Z akt Krajowego Rejestru Sądowego spółki, do których dotarła "Rzeczpospolita", wynika, że Graś nie odszedł z firmy nawet wtedy, gdy został ministrem w kancelarii szefa rządu i odpowiadał za sprawy bezpieczeństwa i służby specjalne.

2013.12.14
Paweł Graś nie będzie już rzecznikiem rządu

Nie tylko nowi wiceszefowie PO, ale i nowy sekretarz generalny. Został nim rzecznik rządu Paweł Graś. Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej zakończyła wewnętrzny proces wyborczy.

23 stycznia 2008

Z Fundacji Batorego do służb specjalnych

Jacek Cichocki (lat 37) będzie odpowiadał za służby specjalne w kancelarii premiera - poinformował premier Donald Tusk, który wczoraj wręczył mu nominację. Cichocki będzie także sprawował funkcję sekretarza Kolegium ds. służb specjalnych. Tusk stwierdził, że posiada on "wymarzone" predyspozycje na to stanowisko ze względu na doświadczenie analityczne i wielką wiedzę na temat spraw wschodnich.
Zbigniew Wassermann, były koordynator ds. służb specjalnych, powiedział, że Cichocki to dobry analityk, ekspert w sprawach Rosji, Ukrainy i Białorusi oraz w dziedzinie bezpieczeństwa energetycznego. - Ale powierzenie mu funkcji osoby nadzorującej służby specjalne jest ryzykowne - podkreślił Wassermann. Dodał, że Cichocki nie będzie miał narzędzi do faktycznego nadzorowania służb specjalnych, które ma kontrolować sam premier, a Cichocki ma mu pomagać - jak wyraził się Wassermann - raz jako doradca, kiedy indziej jako przewodniczący kolegium albo sekretarz stanu. Zdaniem byłego koordynatora, służby mogą wymknąć się spod kontroli, bo premier nie będzie w stanie nad nimi zapanować z racji swoich licznych obowiązków. - Premier nie jest w stanie robić tego sam. To ogromny zakres obowiązków i ogromna odpowiedzialność za instytucje, które nie mogą być pozbawione kontroli, bo wtedy zaczynają sterować rzeczywistością - podkreślał Zbigniew Wassermann.
Nowy doradca premiera jest absolwentem socjologii UW i długoletnim pracownikiem Ośrodka Studiów Wschodnich. W latach 2004-2007 był jego dyrektorem. Związany z warszawskim Klubem Inteligencji Katolickiej, pracował także w Fundacji im. Stefana Batorego (1995-1997). Cichocki zastąpił Pawła Grasia, który dotychczas odpowiadał za służby specjalne, a którego rezygnacja miała być spowodowana względami osobistymi."

Od stycznia 2008 r. poza sprawą inwestorów katarskich i chińskich inwestorów, najwazniejsze sprawy, o których wiemy:

Smoleńskgate – skandaliczne obrazy cz. II – Robert Wit ...

2010-05-14 11:09 pm

- Uzależnienie śledztwa polskiej prokuratury od przekazywania dowodów przez stronę rosyjską i sprowadzenie działań członków komisji badania wypadków lotniczych do recenzentów pracy ich rosyjskich partnerów świadczy, delikatnie mówiąc, o braku wiary w możliwość nawiązania z Moskwą równoprawnych stosunków. To kompromitacja dla władz niepodległego państwa – powiedział “Naszej Polsce” Michał Likowski, ekspert lotniczy i dziennikarz “Skrzydlatej Polski”. Poczucie zniesmaczenia oddaniem śledztwa Rosjanom jakie podziela większość Polaków próbował nieudolnie studzić premier Tusk w sejmie oraz ministrowie Klich i Cichocki. W sprawie afery, którą nazwaliśmy “Smoleńskgate” pojawia się tak dużo pytań, a zwłaszcza dowodów na kłamstwa, uchybienia i “zasypywanie” śledztwa przez stronę rosyjską i polską, że trudno całościowo objąć i skomentować dezinformacje i kłamstwa, które serwują politycy i media w czym celuje stacja TVN i “Gazeta Wyborcza”. Dlatego tym razem poruszymy kilka wybranych kwestii, które niech posłużą za obrazki starań rządu, aby katastrofy Tu-154 nie wyjaśnić.

Szyfrant Zielonka, Grzegorz Michniewicz , minister Wróbel. Jak zmarł urzędnik premiera.

 

Smoleńsk, Nangher Khel, Błasik, Zielonka (grudeq)

Odpowiedź Kancelarii Tuska na petycję Ruchu 10 kwietnia

 

Tusk: raport Millera przed "jatką" kampanii

 

Premier Donald Tusk chce, żeby raport ws. katastrofy smoleńskiej, autorstwa polskiej komisji pod wodzą szefa MSWiA Jerzego Millera, został przedstawiony zanim - jak mówił - zacznie się "jatka" w kampanii wyborczej. Ma nadzieję, że raport będzie upubliczniony w czerwcu.

 

- Czekam na zakończenie prac komisji i muszę to robić z cierpliwością. Komisja dobrze wie, że bardzo ważne byłoby, aby raport trafił nie tylko do mnie, ale w miarę możliwości do opinii publicznej, zanim rozpocznie się ta jatka w kampanii wyborczej - powiedział Tusk na konferencji prasowej w Warszawie.

Ocenił, że tragedia smoleńska na pewno i tak będzie używana o wiele zbyt często w kampanii, więc - jak podkreślił - wolałby, żeby przynajmniej państwowy raport, który ma także znaczenie międzynarodowe, również w relacjach z Rosją, był możliwie od niej odległy.

Zobowiązani do poznania prawdy

Homilia o. Aleksandra Jacyniaka SJ wygłoszona podczas Mszy Św. w intencji ofiar katastrofy smoleńskie (..)

Nie sposób nie widzieć w kluczu tych słów dramatu śmierci tych, którzy zginęli w tragedii smoleńskiej, ale także i tych, którzy byli powiązani z tragedią smoleńską i którzy zakończyli swój żywot w tragicznych okolicznościach. Ktoś napisał: „Nad zgonami osób związanych z katastrofą smoleńską wciąż w środkach masowego przekazu panuje grobowa cisza (grobowa par excellence). 10 kwietnia 2010 r. to nie tylko śmierć 96 osób z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. To także śmierć (...) innych, których odejście owiane jest do dzisiaj tajemnicą”.

Pierwszą z tych śmierci jest śmierć ewangelickiego biskupa Mieczysława Cieślara, który zginął w niedzielę 18 kwietnia 2010 r. w wypadku samochodowym, wracając z nabożeństwa ekumenicznego poświęconego pamięci ofiar 10 kwietnia 2010 roku. Po jego śmierci pojawiła się pogłoska, jakoby tuż po rozbiciu samolotu miał odebrać wiadomość tekstową od ks. Adama Pilcha, że przeżył katastrofę.  Biskup Cieślar miał być jego następcą w pełnieniu obowiązków naczelnego kapelana ewangelickiego w Wojsku Polskim. Media sprawę śmierci Cieślara przemilczały.

Jak napisała Dorota Kania „ta śmierć zapoczątkowała tragiczną serię zgonów osób, które miały kluczowe znaczenie w kontekście dochodzenia do prawdy o smoleńskiej tragedii” (D. Kania, Cień tajnych służb, s. 202).

Na drugim miejscu w porządku chronologicznym plasuje się śmierć Krzysztofa Knyża, który według oficjalnej wersji zmarł 2 czerwca 2010 r. w Moskwie na sepsę (zespół ogólnoustrojowej reakcji zapalnej wywołanej zakażeniem). Zachodnia prasa pisała, że został zamordowany w jego moskiewskim mieszkaniu. Informacji tej nigdy nie zdementowano. Był moskiewskim operatorem kamery „Faktów” TVN.

Według dostępnych informacji był jednym z pierwszych reporterów, którym udało się przybyć na miejsce tragedii, zanim rosyjskie siły specjalne zmusiły ich do opuszczenia terenu. Nagrywane przez niego materiały telewizyjne powiązane z katastrofą – zniknęły. Czy były one prawdziwą przyczyną jego śmierci? Na to pytanie media politycznie poprawnego nurtu nie szukały odpowiedzi. TVN, dla którego zmarły operator pracował, podał jedynie krótką informację o jego śmierci.

Trzecia śmierć zaistniała zaledwie 4 dni później, w niedzielę 6 czerwca. To śmierć prof. Marka Dulinicza, który zginął w wypadku samochodowym. Stał on na czele grupy archeologicznej, która niebawem miała wyjechać do Smoleńska i rozpocząć prace badawcze na miejscu upadku Tu-154M. Dulinicz miał być inicjatorem tej ekspedycji. Aktywnie starał się o przyspieszenie wyjazdu. Do misji archeologicznej w Smoleńsku doszło ostatecznie dopiero pięć miesięcy po jego śmierci. Śmierci Dulinicza media dominującego nurtu nie wiązały z innymi tajemniczymi zgonami po katastrofie.

W tym samym miesiącu umiera w Stanach Zjednoczonych Siergiej Tretjakov, uciekinier z Rosji, były agent KGB, a potem Służby Wywiadu Zagranicznego, który w roku 2000 podjął współpracę z Amerykanami. Włoskie pismo „L'Espresso” podało, że międzynarodowi obserwatorzy nie wierzą w jego naturalną śmierć. Przyczyną śmierci miał być bowiem zawał serca lub zadławienie się kawałkiem mięsa. Z opublikowanych dokumentów wynika, że agent Tretjakow korespondował z szefem jednej z agend CIA. W korespondencji dokonał rekonstrukcji wydarzeń z 10 kwietnia 2010 r. pod Smoleńskiem. 12 dni po katastrofie konkludował: „Rosjanie mają takie plany (scenariusze), aby zabić (...) zachodnich przywódców, które mogą być wykonane”. Tretjakov zwrócił przy tym uwagę, że złe stosunki między Władimirem Putinem a Lechem Kaczyńskim nie były tajemnicą. Sprawą zajęły się media zagraniczne, ale polskie niestety śmierć tę przemilczały.

Piąta śmierć zaistniała w piątek 15 października 2010 roku. W Zalewie Rybnickim znaleziono wówczas poćwiartowane zwłoki Eugeniusza Wróbla. Był wybitnym ekspertem zajmującym się m.in. sprawami stricte lotniczymi. W niektórych dziedzinach był uważany za największego specjalistę w Polsce. Zajmował się tematyką komputerowych systemów sterowania lotem samolotów, precyzyjną nawigacją satelitarną dla lotnictwa, przepisami i prawem lotniczym. Był wiceministrem transportu w rządzie PiS.

Według ustaleń prokuratorskich został zabity i poćwiartowany przez własnego syna, który najpierw przyznał się do zbrodni, a następnie jej zaprzeczył. Syn błyskawicznie został uznany za niepoczytalnego i odizolowany poprzez poddanie obserwacji psychiatrycznej. Do śmierci Wróbla jego rodzina była uważana za wzorową. Nic nie wskazywało na chorobę psychiczną syna. Pokój, w którym miał dokonać zbrodni, nie zawierał żadnych śladów świadczących o ćwiartowaniu piłą. Trudno wyobrazić sobie szaleńca tnącego piłą własnego ojca, który następnie z pietyzmem doprowadza pokój do czystości. Minister Wróbel, ekspert komisji sejmowej badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, zdążył wypowiedzieć wiele krytycznych opinii na temat upadku tupolewa.

Szósta śmierć zaistniała ponad rok później. W piątek 2 grudnia 2011 r., znaleziono 39-letniego Dariusza Szpinetę, powieszonego w hotelowej łazience w dalekich Indiach, gdzie przebywał na urlopie. Był pilotem i ekspertem lotniczym. W opracowaniu „Operacja »Kłamstwo smoleńskie«” poddał krytycznej analizie dokumentację lotu tupolewa do Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku. Parokrotnie wypowiadał się w mediach w sprawie Smoleńska, wskazując, że lot ten był lotem wojskowym. Znajomi z 13-osobowej grupy, z którą pojechał do Indii, zaświadczali, że przed śmiercią był w dobrym nastroju.

Siódmą śmiercią związaną  z tragedią smoleńską jest śmierć twórcy GROM generała Sławomira Petelickiego, który ostro krytykował ustalenia tzw. komisji Millera. Krytykował też Donalda Tuska, że nie zwrócił się do NATO o pomoc przy zbadaniu katastrofy. On także  ujawnił treść sms-a, którego otrzymał 10 kwietnia od polityka Platformy Obywatelskiej i którego dostawali posłowie PO, którzy mieli wypowiadać się w mediach o katastrofie smoleńskiej: „Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił”.

Zginął w sobotę 16 czerwca 2012 r. w czasie, gdy mecz Polska – Czechy zgromadził przed telewizorami miliony widzów, emocjonujących się rozgrywkami Euro. Dlatego też jego śmierć przebiła się do opinii publicznej dopiero następnego dnia. Większość służących poprawności politycznej dziennikarzy jednoznacznie wskazywała na samobójstwo, choć jego bliscy temu zaprzeczali i wskazywali na bardzo dobre jego samopoczucie w dniach poprzedzających tragedię. Zmarł od rany postrzałowej w głowę. Pistolet, z którego oddano strzał był bez tłumika, ale nikt nie słyszał odgłosu wystrzału. Sekcję zwłok przeprowadzono w dwa dni po jego śmierci, choć zdaniem biegłych „im późniejsza sekcja zwłok, tym mniejsze szanse na wykrycie niektórych substancji, które mogły znajdować się w jego ciele przed śmiercią. Przykładem może być Pavulon, który m.in. wpływa paraliżująco na mięśnie oddychania, czy chlorek potasu, który błyskawicznie wstrzymuje akcję serca. Zrobiona po 12 godzinach od momentu zgonu sekcja zwłok nie da jednoznacznej odpowiedzi na pytania, czy substancje te zostały użyte czy też nie” (D. Kania, Cień tajnych służb, s. 170-171).

Kolejnym zmarłym jest chorąży Remigiusz Muś, technik pokładowy Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku, godzinę przed katastrofą Tu-154M, jeden z najważniejszych świadków w sprawie katastrofy smoleńskiej. Fakty przez niego podawane przeczyły oficjalnym ustaleniom. Ujawnił on m.in., że rosyjski kontroler  z wieży na smoleńskim lotnisku, wydał im komendę o zejściu na wysokość 50 metrów. Zapewniał też, że słyszał jak identyczną komendę otrzymała załoga Tu-154M.

Nie mógł się pomylić, bo komenda była powtarzana trzykrotnie. Mówił również, że tuż przed katastrofą tupolewa słyszał dwa wybuchy. W sobotę 28 października 2012 r. znaleziono go powieszonego w piwnicy jego domu, choć niewiele wcześniej robił precyzyjne plany na następne dni. Prokurator, po wstępnych oględzinach, zarządził przeprowadzenie sekcji zwłok dopiero w poniedziałek, podobnie jak w przypadku generała Petelickiego.

Ostatnim tragicznie zmarłym jest Krzysztof Zalewski, „członek Prawa i Sprawiedliwości (...), ekspert lotniczy, który m.in. badał przyczyny katastrofy smoleńskiej, (...) wielokrotnie publicznie podważał oficjalne ustalenia w sprawie przyczyn katastrofy, zarówno te komisji Millera, jak i raportu MAK” (D. Kania, Cień tajnych służb, s. 206, 208). Został zamordowany 10 grudnia 2012 roku.

Obfitość tych zgonów zachęca do powtórzenia prawdy, którą żyło średniowiecze: „Pośrodku życia otoczeni jesteśmy śmiercią”. Wnikając w ich tragizm, zechciejmy jednak spojrzeć na nie przez pryzmat słów Jezusa z dzisiejszej Ewangelii: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity”.  Przeżywamy czas, w którym mamy świadomość, że ziarno wpadło w glebę historii, obumarło w 96 tych, którzy zginęli w Smoleńsku oraz tych, którzy byli powiązani z wyjaśnianiem przyczyn  przebiegu tej tragedii, a zakończyli swój żywot w tragicznych okolicznościach. Ziarno wpadło w glebę naszej ojczystej ziemi, obumarło, ale pęd z tego ziarna nie do końca zdołał się przebić ponad powierzchnię „tej ziemi” i zaowocować.(..)

 

Uzurpator na konferencji premiera. "Widzisz Paweł? Już nie rządzisz"

Uzurpator na konferencji premiera. "Widzisz Paweł? Już nie rządzisz"
"Dwóch rzeczników" na konferencji po posiedzeniu rządu. zobacz więcej »

 

 

 Paweł Graś odchodzi, a konkretnie awansuje na sekretarza Platformy Obywatelskiej. Listu pożegnalnego co prawda nie napisał, ale gdyby to zrobił, miałby co wspominać i komu podziękować. - TVN24 pisze list pożegnalny Grasia

http://www.tvn24.pl/polska-i-swiat,33,m/pozegnalne-sprawunki-rzecznika,381397.html

Afery i kompromitacje Pawła Grasia. Był najgorszem rzecznikiem, a wciąż jest jedną z najbardziej tajemniczych postaci rządzącej ekipy

Afera mieszkaniowa, afera marszałkowa, groteskowe przeprosiny dla rosyjskiej milicji, spotkania przy śmietniku z medialnym biznesmenem. Po takiej postaci jak Graś nawet nijaka Małgorzata Kidawa-Błońska jest na doskonałej pozycji startowej.

Graś był bohaterem wielu historii, po których powinien był zapadać się pod ziemię, jednak występował chętnie, z uśmiechem, a słuszna krytyka spływała po nim jak po kaczce.

Tak było, gdy przepraszał OMON, specjalną, okrytą złą sławą, formację rosyjskiej milicji, za zarzucenie jej funkcjonariuszom okradzenia zwłok śp. Andrzeja Przewoźnika na miejscu katastrofy smoleńskiej. Zrobił to niepytany, sam z siebie. Bez żenady, zadowolonemu, a nawet nieco chełpliwemu (w końcu zna obcy język) obliczu Grasia towarzyszyły słowa wypowiadane po rosyjsku na konferencji prasowej w Warszawie.

Umowy z Niemcem Graś nie uwzględnił w oświadczeniu majątkowym (czym miał złamać ustawę antykorupcyjną). Po zainteresowaniu Urzędu Skarbowego i CBA, prokuratura wszczęła śledztwo. Zostało umorzone.

Później okazało się, że w dokumentach firmy Agemark (należącej do Roglera, w której zarządzie Graś zasiadał, a która miała siedzibę w domu pilnowanym-zamieszkiwanym przez ministra) ktoś dokonywał fałszerstw.

Rzecznik rządu zeznał, że zrzekł się udziałów wraz z objęciem stanowiska w rządzie. Stwierdził, ze jego podpisy zostały podrobione. Wszczęto kolejne śledztwo. Po roku umorzono je. Powód? Do fałszerstwa przyznała się żona Grasia. Jednak okazało się, że powołany przez śledczych biegły grafolog stwierdził jednoznacznie, że podpisywać musiał się minister. Graś poskarżył się prokuratorowi generalnemu na opinię grafologa, ale kolejne odwołanie przegrał.Jedną z najpoważniejszych historii, która Grasiowi nie może być zapomniana, jest jego zagadkowy udział w pacyfikacji miesięcznika „Uważam Rze”. W noc przed publikacją w „Rzeczpospolitej” materiału o obecności śladów trotylu na wraku TU-154M, Graś spotkał się przy śmietniku pod swoim domem z właścicielem gazety oraz tygodnika. Co zdarzyło się później? Niewygodny dla władzy dziennik oraz tygodnik zostały uciszone. Z redakcji „Uważam Rze” odeszli niemal wszyscy dziennikarze. Tygodnik, który szybko podbił rynek, zaczął dramatycznie szybko tracić czytelników, aż wreszcie zniknął z rynku.

Paweł Graś wraca do funkcji partyjnych, został sekretarzem generalnym PO. Kiedyś (w początkach działalności na tej funkcji kolegi z NZS-u Grzegorza Schetyny) pełnił funkcję jego zastępcy, a także koordynatora współpracy rządu z klubem PO. Będzie człowiekiem Donalda Tuska do pilnowania porządku w partii, w której jest coraz więcej bałaganu i iskrzących sztyletów.

Graś dobrze pilnuje. I dobrze sprząta. Na pewno się sprawdzi.

Na koniec cytat:

Najbardziej bolesne jest to, w jak cyniczny sposób ci ludzie zostali oszukani w czasie ostatniej przedwyborczej kampanii, jak rozpalono ich nadzieję >>gruszkami na wierzbie<< a potem skonfrontowano z rzeczywistością rozkładu służby zdrowia, braku pomysłów na walkę z bezrobociem, afer, złodziejstwa i korupcji.

To fragment wpisu Pawła Grasia na blogu z 2004 roku, gdy razem z Pawłem Poncyliuszem brał udział w happeningu polegającym na próbie przeżycia za 500 zł miesięcznie.

Jego słowa są aktualne (może nawet bardziej) i dziś.

Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza minister Graś... A niektórzy wtykają mu szpilki i wyliczają, że dostaje 11 tys. złotych... za nic!

"Wygląda na to, że tak ciepłej posady nie miał od czasu, kiedy opiekował się pałacykiem należącym do niemieckiego przedsiębiorcy. Za opiekę miał możliwość darmowego mieszkania w nim."

Paweł Graś zrzucił maskę? "Ocenę wykonania decyzji likwidacji WSI mam jednoznacznie negatywną, komisja jest potrzebna"

"Osobiście uważam, że to jest taki moment kiedy rzeczywiście ta komisja jest potrzebna."

 

W jaki sposób zginął Mieczysław Wilczek, minister przemysłu w latach 1988-1989 w ostatnim rządzie PRL? Jak ustaliliśmy, wczoraj do prokuratury wpłynęły akta w tej sprawie. Z naszych informacji wynika, że autor ustawy o działalności gospodarczej z ‘88r. miał wyskoczyć z okna swojego mieszkania w Warszawie.

Sprawa jest prowadzona w kierunku samobójczej śmierci

— potwierdziła portalowi wPolityce.pl Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga. Na razie śledczy nie chcą dywagować o ewentualnych motywach targnięcia się na życie Mieczysława Wilczka ani nie ujawniają innych szczegółów postępowania. Ma ono na celu sprawdzenie, czy ktoś nie przyczynił do śmierci byłego ministra.

Wiemy, że Wilczka znaleziono przed blokiem na Saskiej Kępie 30 kwietnia rano, dzień przed długim weekendem. Po kilku godzinach pojawiła się krótka wiadomość o jego śmierci, ale nie podawano, że chodziło o domniemane samobójstwo.

Mieczysław Wilczek miał 82 lata.

CZYTAJ TAKŻE: Zmarł Mieczysław Wilczek, autor „konstytucji” polskiej przedsiębiorczości

http://wpolityce.pl/polityka/194476-ujawniamy-mieczyslaw-wilczek-popelnil-samobojstwo-takie-zalozenie-przyjela-prokuratura

------------------------------------------

sierpień 2014 r.

 

 

Tajny raport NIK: służby specjalne poza kontrolą premiera

Tajny raport NIK: służby specjalne poza kontrolą premiera
Nadzorują same siebie. zobacz więcej »

Służby specjalne w Polsce. Obowiązujące przepisy ograniczają skuteczny nadzór Z raportu NIK wynika, że premier, który zgodnie z przepisami jest zobowiązany do nadzoru nad służbami specjalnymi, pozbawiony jest ważnych instrumentów do tego nadzoru.
 

 

 

Etykietowanie:

377 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Polskie MSW twierdzi, że

Polskie MSW twierdzi, że Polacy nie byli przedmiotem działań służb USA

Jak dotąd nie ma żadnych faktów, które mogłyby potwierdzać, że
polscy obywatele byli przedmiotem działań amerykańskich służb
wywiadowczych - poinformował szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz.

Wzmacnianie rządowego ignoranta, czyli raz jeszcze o groźnym manipulowaniu ustawami dot. służb specjalnych

Tylko u nas

Rząd Tuska podział MSWiA na dwa resorty argumentował m.in.
koniecznością rozbicia potężnego ministerstwa. Dziś rząd Tuska wzmacnia
niepokojąco nowo powstałe MSW i kompromitującego się ministra
Sienkiewicza.

Specsłużby w roli fiskusa, czyli szef CBA jak sędzia we własnej sprawie

Organy takie jak np. CBA na mocy rozporządzenia Rady Ministrów są urzędem podatkowym. To wątpliwe konstytucyjnie.»

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Centrum Usług Logistycznych

Centrum Usług Logistycznych Policji, choć przyniosło 10 milionów strat, nie zostanie zlikwidowane

"W zasobach CUL są zbędne nieruchomości. Za zgodą MSW i MSP chcemy się zwrócić o umożliwienie sprzedaży tego zbędnego majątku".

Los Seremeta w rękach premiera. Ale o odwołanie będzie trudno

- Premier będzie wnikliwie analizował sprawozdanie prokuratora
generalnego i opinię ministra sprawiedliwości - mówi rzecznik rządu



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Czy konkurs na stanowisko w

Czy konkurs na stanowisko w MSW był ustawiony?

Urząd wojewódzki wiedział wcześniej, kto zostanie dyrektorem departamentu nadzoru w MSW.»

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Szef wojskowego kontrwywiadu

Szef wojskowego kontrwywiadu doniósł na własnych żołnierzy. I - być może - złamał prawo

Janusz Nosek przekazał prokuraturze dane WSI i SKW, dotyczące
żołnierzy oraz m.in. operacji służb wojskowych i tajnych
współpracowników. Chciał zaszkodzić Antoniemu Macierewiczowi...

Prof.
Zybertowicz: "Od lat docierają do mnie informacje wskazujące na
niezadowalającą jakość kontrwywiadowczej osłony kraju".

"Nie ma prawnych instrumentów, po które można sięgnąć, gdy do
opinii publicznej docierają niepokojące informacje, że służby nie
działają w interesie państwa. Nie ma organu, posiadającego uprawnienia
do dogłębnego przyjrzenia się takiej sprawie, jak ta opisana w tygodniku
'Sieci'. "

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Piotr Bączek: Odpowiedź

Piotr
Bączek: Odpowiedź ministra Sienkiewicza wpisuje się w dotychczasową
strategię bezpieczeństwa, a raczej niebezpieczeństwa, rządzącego
establishmentu III RP

Co wynika z odpowiedzi ministra nadzorującego służby specjalne?
Przede wszystkim to, że min. Sienkiewicz potwierdził prawdziwość
informacji zawartych w artykule W. Gadowskiego. Odpowiedź szefa MSW
sugeruje również, że szpiegostwo, zwłaszcza wschodnie, nadal jest
traktowane marginalnie.

Red. Gadowski opisał w swoim artykule działalność Rosjanina w Polsce,
który był podejrzewany o szpiegostwo. Jednak pomimo zebrania dowodów
bez przeszkód wyjechał z kraju.

CZYTAJ WIĘCEJ: W tygodniku "Sieci" - niezwykłe śledztwo w sprawie rosyjskiego szpiega. Kto go ostrzegł i w jakich środowiskach werbował?

Tymczasem odpowiedź min. Sienkiewicza  jest skandaliczna, niepokojąca
i każe ponownie zastanowić się nad stanem służb specjalnych w Polsce i
merytorycznym przygotowaniem urzędników sprawujących nadzór nad nimi.

Szef
MSW ograniczył swoją merytoryczną odpowiedź z 7 maja 2013 r. wyłącznie
do stwierdzenia, że p.o. szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego
powołał zespół dla wyjaśnienia okoliczności ujawnienia przedmiotowej
informacji.
W toku prac zespół ustalił, iż treści zawarte we
wspomnianym wyżej artykule stanowiły informacje niejawne. W związku z
powyższym ABW skierowała do Prokuratury Okręgowej w Warszawie
zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 265 § 1 K.k.

Co wynika z odpowiedzi ministra nadzorującego służby
specjalne? Przede wszystkim to, że min. Sienkiewicz potwierdził
prawdziwość informacji zawartych w artykule W. Gadowskiego.
Artykuł
był dokładnie analizowany w ABW. Ówczesny p.o. szefa ABW powołał nawet
specjalny zespół w tym celu. Zespół ABW przeprowadził czynności
wyjaśniające, które trwały około 3. miesięcy. Najprawdopodobniej zespół
ABW musiał zweryfikować ten artykuł z archiwami przechowywanymi w ABW
lub wyjaśnieniami funkcjonariuszy, którzy zajmowali się tą sprawą. Na
tej podstawie zespół ABW stwierdził, że w artykule ujawniono informacje
niejawne, i to najwyższej klauzuli, bo informacje kwalifikowane jako
tajemnicę państwową, czyli tajne lub ściśle tajne. Przepisy art. 265 § 1
– przywołane przez min. Sienkiewicza – określają mianowicie:

Kto ujawnia lub wbrew przepisom ustawy wykorzystuje informacje
stanowiące tajemnicę państwową, podlega karze pozbawienia wolności od 3
miesięcy do lat 5.

Taka kwalifikacja prawna sugeruje, że artykuł W. Gadowskiego zawierał
informacje operacyjne, bo zazwyczaj to tego typu informacje są tak
wysoko kwalifikowane, jako „tajne” lub „ściśle tajne”. Efektem prac
zespołu ABW było skierowanie do Prokuratury Okręgowej w Warszawie
zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z zakresu ochrony
informacji niejawnych. Zwraca uwagę również fakt, że prace zespołu ABW
zakończyły się bardzo szybko, prowadzono je wręcz ekspresowo. Artykuł „W
Sieci” ukazał się 11 lutego 2013 r., zaś Agencja zawiadomienie do
Prokuratury Okręgowej w Warszawie skierowała po niespełna trzech
miesiącach, bo przed 7 maja 2013 r. (bo taką datę nosi odpowiedź min.
Sienkiewicza). Obecnie Prokuratura powinna podjąć decyzję o umorzeniu
czynności lub przedłużeniu śledztwa.

Jednak min. Sienkiewicz nie wskazał, czy w ABW powołano
analogiczny zespół do wyjaśnienia przypadków penetracji polskich
instytucji przez szpiegów. Nie odniósł się również do problemu
działalności rosyjskiego agenta w polskim UOP i MSZ o pseudonimie
„Profesor”, którego ujawnił uciekinier z Rosji do USA, były
funkcjonariusz KGB i SWR Siergiej Trietiakow.

Złożenie zawiadomienia przez ABW w sprawie ujawnienia tajnych
informacji oznacza, że Prokuratura została zobligowana do prowadzenia
śledztwa w sprawie tzw. „przecieku” tajnych informacji do tygodnika „W
Sieci” i poszukiwania źródła tego „przecieku”. Czyli min. Sienkiewicz
próbował scedować całą winę wyłącznie na domniemanego sprawcę
„przecieku”, pomijając problem szpiegostwa w III RP.

Dlatego równie interesujące są „białe plamy” min. Sienkiewicza, czyli
brak odpowiedzi na 16. merytorycznych pytań zadanych w interpelacji
przez posła M. Opiołę. Zwłaszcza, że kilka z tych pytań wcale nie
odnosiło się do informacji ze sfery ściśle tajnej, np. pytanie nr 1.:

Czy
prawdą jest, że podlegli Panu urzędnicy negocjowali z przedstawicielami
mediów nierozpowszechnianie ww. artykułu? Jakie osoby prowadziły te
rozmowy, jaka była ich podstawa prawna, kto wydał takie polecenie?

Min. Sienkiewicz odmawiając odpowiedzi na tę interpelację nie tylko
okazał lekceważenie wobec posła opozycji, ale również zbojkotował
parlamentarny system kontroli pracy służb specjalnych, zwłaszcza że
poseł M. Opioła jest członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych.
Szef MSW swojej odpowiedzi mógł udzielić – jeżeli uznał, że część
informacji podlega rygorom ustawy o ochronie informacji niejawnych –
ogólnie i w trybie niejawnym.

Jednak prawdziwym skandalem jest fakt, że minister nadzorujący służby
specjalne III RP informuje, że wszczęto śledztwo w sprawie ujawnienia
ściśle tajnych informacji, a całkowitym milczeniem pominął istotę
sprawy, czyli udowodniony fakt nieograniczonej aktywności rosyjskich
służb specjalnych w III RP. Tymczasem tego dotyczył problem opisany
przez red. W. Gadowskiego – działalność rosyjskiego obywatela, który był
podejrzewany o szpiegostwo.

Min. Sienkiewicz w żaden sposób nie odniósł się do tego problemu,
zignorował pytania dotyczące tych zagrożeń, nawet w sposób ogólny nie
wskazał na zagrożenie szpiegowskiej penetracji Polski. Co więcej, z
upublicznionej odpowiedzi ministra można odnieść wrażenie, że dla
obecnego rządu poważniejszym zagrożeniem są „przecieki” do prasy
niewygodnych informacji, które ujawniają bezwład i paraliż służb
specjalnych III RP.

Odpowiedź szefa MSW sugeruje również, że szpiegostwo, zwłaszcza wschodnie, nadal jest traktowane marginalnie. Tak jak opisał to na początku artykułu red. Gadowski:

Co się dzieje, gdy polskie służby specjalne demaskują szpiega obcego
państwa? Nic, panuje tak daleko posunięty paraliż, że nawet
niepełnosprawny wywiadowca umknie, zanim ktokolwiek podejmie akcję.

Z doświadczenia społecznej pracy w Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI
mogę stwierdzić, że słowa te były uzasadnione pracą służb specjalnych
III RP.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. Powstanie komitet Rady

Powstanie komitet Rady Ministrów do spraw bezpieczeństwa państwa

Zajmie się opiniowaniem projektów budżetów służb specjalnych,
współpracą międzynarodową służb oraz zapewnieniem bezpieczeństwa
żołnierzom wysyłanym na misje zagraniczne.

Utworzenie komitetu zapowiadali pod koniec
maja premier Donald Tusk i szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz, gdy
przedstawili planowane zmiany w ustawach o służbach specjalnych. W
ostatnich dniach opublikowany został projekt zarządzenia premiera w tej
sprawie.

Komitet będzie stanowić forum inicjowania, przygotowywania i
uzgadniania rozstrzygnięć albo stanowisk prezesa Rady Ministrów w
sprawach dotyczących działalności służb specjalnych. Będzie on odgrywał
rolę ciała opiniodawczo-doradczego premiera w zakresie bezpieczeństwa
państwa i współdziałania służb specjalnych, a zarazem będzie stanowił
skuteczny mechanizm współpracy między służbami specjalnymi, a także
między tymi służbami a służbami +policyjnymi+ i innymi instytucjami
państwowymi
- napisano w uzasadnieniu projektu. Zdaniem jego autorów powołanie kolejnego gremium, zajmującego się służbami specjalnymi, służyć będzie wypracowywaniu lepszych rozwiązań merytorycznych.

Zgodnie z projektem w skład komitetu mają wejść ministrowie: obrony,
spraw wewnętrznych, spraw zagranicznych i finansów. Dodatkowo w skład
komitetu może zostać powołany minister z kancelarii premiera.
Przewodniczącym komitetu ma być szef kancelarii premiera, ale jeśli w
posiedzeniu weźmie udział premier, to on będzie przewodniczył obradom. Z
KPRM ma pochodzić również sekretarz komitetu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

7. po 6 latach rządzenia



MSW przyznaje: były błędy w szkoleniu BOR
[WIDEO]

Stwierdzono, że występują błędy w szkoleniu i niektórych procedurach przy ochronie najważniejszych osób w państwie.


Błędy
w szkoleniu i błędy w procedurach wskazuje raport Biura Ochrony Rządu,
przygotowany po incydencie z jajkiem w Łucku, na Ukrainie

W trakcie postępowania wyjaśniającego przeanalizowano wszystkie
procedury, które są stosowane podczas ochrony najważniejszych osób w
państwie. W raporcie stwierdzono, że występują błędy w szkoleniu i
niektórych procedurach - powiedział p.o. rzecznika MSW Paweł Majcher.

Służby specjalne oddane Cichockiemu i Sienkiewiczowi - zaufanym premiera

Rząd zaczyna tworzyć nowy ład
nadzoru na służbami specjalnymi. Zamiast kolegium
ds. służb specjalnych powstanie Komitet ds.
Bezpieczeństwa Państwa. Autorami zmian są szef
kancelarii premiera Jacek Cichocki i szef MSW Bartłomiej
Sienkiewicz.

Premier przebudowuje nadzór To konstrukcja logicznie sprzeczna.
Skoro premier bezpośrednio pozostaje nadzorcą CBA i
AW, to może się zdarzyć, że komitet
wezwie go, aby się tłumaczył z podjętych
decyzji. To wręcz niepoważne – uważa
Zbigniew Siemiątkowski, były koordynator
służb specjalnych oraz szef Agencji Wywiadu.

Na inny aspekt zwraca uwagę prof.
Andrzej Zybertowicz, który doradzał prezydentowi
Lechowi Kaczyńskiemu w sprawach bezpieczeństwa.
Zauważa, że komitet ogranicza grono, które
dziś bierze udział w pracach kolegium ds.
służb specjalnych. – W skład kolegium
wchodzą szef prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa
Narodowego oraz szef parlamentarnej komisji do spraw
służb specjalnych. Mogę zrozumieć,
że rząd chce ograniczyć prawa opozycji, ale
rugowanie szefa BBN odczytuję jako wzrost napięcia
między obozami premiera i prezydenta – komentuje w
rozmowie z DGP.

Donald
Tusk wyciąga rękę po specsłużby. Duże zmiany i ściślejsza kontrola z
Cichockim i Sienkiewiczem w tle. Co przygotowuje premier?

Zapowiada się na naprawdę duże zmiany w służbach specjalnych i
przejęcie ich przez ludzi szefa rządu. Co tym ruchem chce zyskać
premier?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. Jest akt oskarżenia ws.

Jest akt oskarżenia ws. głośnego zabójstwa. Krzysztof Zalewski zginął przez nieporozumienie dot. spraw finansowych?

Tragiczne wydarzenia miały miejsce 10 grudnia 2012 roku. W
siedzibie wydawnictwa Magnum X miało wtedy miejsce spotkanie zarządu,
podczas którego doszło do nieporozumienia. Po nim doszło do zabójstwa
Krzysztofa Zalewskiego.

Do sądu trafił akt oskarżenia w związku z zabójstwem dziennikarza, eksperta lotniczego Krzysztofa Zalewskiego. Oskarżony
o popełnienie zbrodni został Cezary S., prezes wydawnictwa Magnum X i
wspólnik ofiary. Jak informuje tvp.info S. jest oskarżony o zabójstwo
Zalewskiego oraz usiłowanie zabójstwa Andrzeja U. Tragiczne wydarzenia
miały miejsce w grudniu 2012 r. na warszawskim Grochowie.

CZYTAJ TAKŻE: Nie żyje Krzysztof Zalewski. Został zamordowany na warszawskim Grochowie

Cezary S. podczas spotkania zarządu firmy zdetonował ładunek
wybuchowy, w wyniku czego obrażeń ciała doznali wiceprezes Andrzej U. i
członek zarządu Krzysztof Zalewski. W wybuchu obrażenia odniósł także
sam Cezary S., który mimo ran zadał Krzysztofowi Zalewskiemu kilkanaście
uderzeń nożem w brzuch i w plecy. Pokrzywdzony zmarł

– tłumaczy portalowi tvp.info prokurator Renata Mazur, rzecznik Prokuratury Okręgowa Warszawa Praga.

Cezary S. nie przyznaje się do popełnienia zarzucanych mu czynów. W
czasie śledztwa złożył bardzo obszerne wyjaśnienia, które zdaniem
śledczych, są jednak nieprawdziwe.

Tragiczne wydarzenia miały miejsce 10 grudnia 2012 roku. W
siedzibie wydawnictwa Magnum X miało wtedy miejsce spotkanie zarządu,
podczas którego doszło do nieporozumienia
, ponoć na tle
rozliczeń finansowych. Spór doprowadził do tego, że S. zdetonował
ładunek wybuchowy. Po eksplozji Cezary S., Krzysztof Zalewski i jeszcze
jedna osoba, wyszli na korytarz. Tam S. miał zabić Zalewskiego
zadając mu wiele ciosów nożem w okolice klatki piersiowej i brzucha.
Krzysztof Zalewski zmarł na miejscu.
Rannego Cezarego S. i osobę z wydawnictwa zabrano w stanie ciężkim do szpitala.

Zdaniem śledczych S. zabił w związku z kłótnią związaną z „rozliczeniami
finansowymi i brakiem konsensusu, co do dalszego prowadzenia i formy
kierowania spółką, jak również różnego rodzaju zarzutami wzajemnymi
pomiędzy członkami zarządu, a dotyczącymi m.in. spraw co do przyszłości
spółki oraz m.in. spraw personalnych”
.

CZYTAJ TAKŻE: Czy Krzysztof Zalewski zginął, bo odkrył wschodnie powiązania biznesowe Cezarego S.?

W czasie przeszukania siedziby wydawnictwa w jednej z szaf policja
zabezpieczyła duże ilości broni, amunicji oraz materiałów wybuchowych.
Szafą opiekował się jeden z pracowników wydawnictwa. W jego mieszkaniu
znaleziono więcej niebezpiecznych materiałów.

Wydawnictwo Magnum X wydaje magazyny poświęcone tematyce wojskowej,
m.in.: Nowa Technika Wojskowa, Lotnictwo, Morze Statki i Okręty, Strzał i
Poligon.

Michał Fiszer, pilot, ekspert ds. lotnictwa, tak wspominał śp. Krzysztofa Zalewskiego:

Był bardzo pracowity, zajmował się w firmie bardzo wieloma sprawami,
jednocześnie pełnił funkcje w zarządzie, pełnił funkcje administracyjne,
a jednocześnie był redaktorem naczelnym czasopisma, jednego z
najlepszych w temacie lotnictwa. Sam był też autorem, pisał bardzo wiele
artykułów. Był bardzo aktywny, to człowiek bardzo dużej energii. Często
dzielił się swoją wiedzą w mediach.

Informacja o jego śmierci była dla mnie potężnym szokiem. Ja
znam ich ponad 20 lat, współpracuję przecież z nimi i dla mnie to jest
coś niewyobrażalnego, niewytłumaczalnego. Mówię "ich", bo przecież
człowiek, który go zamordował jest naszym kolegą.
Był człowiekiem spokojnym, raczej o usposobieniu flegmatyka. Trudno mi jest w ogóle zrozumieć, co się tak naprawdę stało.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. „w ścisłej tajemnicy” ale nie przed specami z KGB

Polska ukryła serwery z danymi swoich obywateli

Polscy specjaliści IT przenieśli serwery z danymi personalnymi 38 milionów obywateli do nowego pomieszczenia. →Operacja została przeprowadzona „w ścisłej tajemnicy”.

Przeniesienie
serwerów trwało trzy dni, uczestniczyło w nim 150 osób. Na wypadek
uszkodzeń podczas przeprowadzania operacji specjaliści przygotowali
sześć rezerwowych kopii jednocześnie.
Bezpieczeństwo informacji
zapewniały wzmocnione jednostki Biura Ochrony Rządu. Nowe miejsce
lokalizacji serwerów nie jest znane.

Inwigilacja służb w Polsce. NGO chcą odpowiedzi

Organizacje pozarządowe w Polsce chcą jasnego stanowiska władz wobec takich kwestii jak PRISM.»

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. DYSPOZYTORSienkiewicz stał

DYSPOZYTOR

Sienkiewicz stał się jedną z najbardziej prominentnych osób w
państwie, dziś sam tworzy wokół siebie wierną gwardię - pisze Anna
Kołakowska

Sienkiewicz tak jak jego koledzy, z którymi tworzył UOP –
m.in. Wojciech Brochwicz czy Andrzej Milczanowski – na zawsze będzie
symbolizować przejście ludzi z komunistycznego aparatu represji do
wolnej Polski suchą nogą, bez żadnych konsekwencji – mówi dr hab.
Sławomir Cenckiewicz.

Historyk podkreśla, że Sienkiewicz brał udział w przyjęciu do UOP
całej wierchuszki wywiadu cywilnego, zasłużonych w walce z Kościołem,
„Solidarnością”, emigracją i ze środowiskiem opozycyjnym. Byli to:
Gromosław Czempiński, Sławomir Petelicki i inni związani z płk.
Aleksandrem Makowskim. Ludzie, którzy nigdy nie powinni się nawet
ocierać o aparat państwowy i administrację wolnego państwa.

DGP: Rychłe roszady w specsłużbach. Kontrwywiad dla Roberta Jędrychowskiego. Paweł Wojtunik odejdzie z CBA

Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz koncentruje
wokół siebie bezwzględną władzę nad służbami, oddając je w ręce bliskich
współpracowników- komentuje te pogłoski poseł PiS Marek Opioła


Tajemnicza współpraca SKW z rosyjską FSB po Smoleńsku


Po dymisji szefa SKW wyszła na jaw umowa o współpracy z FSB. Gen.
Janusz Nosek podpisał ją ponad dwa lata temu, po katastrofie
smoleńskiej.

Bartłomiej Sienkiewicz w „Kontrwywiadzie” RMF FM
Minister po raz kolejny podkreślił, że nie zamierza podporządkowywać sobie służb specjalnych. „Pełnię funkcję koordynatora służb specjalnych powierzoną mi przez Premiera – w jego imieniu i tylko na jego rzecz”

Tusk:
scenariusze, które zakładały, że służby są w stanie podsłuchiwać
każdego, zaczynają się ziszczać. Zimno po plecach przebiega

"Rozumiejąc oburzenie, nie można oczekiwać, że od tej pory wszyscy
się przeproszą i zapewnią, że nikt nikogo nie będzie podsłuchiwać".

Zaskakująca reakcja ministra Sikorskiego na pytanie o inwigilację: także my inwigilujemy. Kogo? Po co? I kto to "my"?

"Nie ma tygodnia, żeby na polskie rządowe instalacje nie było prób
wejścia. Są wyspecjalizowane komórki, robimy to, jak umiemy najlepiej".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Płk Grudziński: Dość remontów


Płk Grudziński: Dość remontów w służbach


"W BOR mamy równię pochyłą. Boję się, że większość służb jest w tym stanie".



(..)
To jest porażające. Nie wyobrażam sobie, by można było pomylić miasta. Ja pracowałem wiele lat w BOR, również z tymi ludźmi, którzy w służbie są do dziś. Robiliśmy różne rzeczy, ale zawsze były to działania profesjonalne. Służby amerykańskie czy izraelskie chwaliły nasze działania i rozwiązania. Oni wręcz przyjeżdżali do nas i sprawdzali, w jaki sposób oni są przygotowani do służby. Robiliśmy nawet zawody dla służb.

Obecnie jest gorzej?

Obecne służby skompromitowały się już wielokrotnie, m.in. w Smoleńsku. Pamiętajmy również, że do dziś nie ma żadnej reakcji nowego szefa BOR na incydent z jajkiem w Łucku i atakiem na prezydenta. Nie wiemy, co się tam działo, czy coś poprawiono. Mamy równię pochyłą. Boję się, że większość naszych służb jest w tym stanie. Sądzę, że potrzebne będą dekady, by wszystko naprawić. To jest jednak nie tylko wina BOR, ale głównie polityków. Tych, którzy rządzą Polską od sześciu lat. To jest porażające.

Wymiana kierownictwa w BOR może coś zmienić?

Doszedłem już do konkluzji, że tę jednostkę należy rozwiązać i stworzyć na nowo. Nie mówię, że każdy funkcjonariusz powinien zostać wyrzucony. Część ludzi na pewno umie pracować i zna się na pracy. Jednak to trzeba przeciąć, stworzyć na nowo. To moje zdanie, które prezentuje od jakiegoś czasu.

Dominujące środowiska polityczne wskazują od lat, że "opcja zerowa" w służbach to groźny proces, że tego robić nie należy.

Oczywiście, że to rodzi niepokój pewnych środowisk. Tych, które mają różne niebezpieczne powiązania. Zobaczmy, jak skutecznie Gruzja wyszła ze swoich problemów. Dziś widać, że to była chwilowa zmiana, ale oni przystąpili do rozwiązywania wielu instytucji państwowych, by potem budować je na nowo. Rosjanie byli wściekli, ponieważ gruzińskie służby były w stanie działać profesjonalnie i nie dawały na swoim terytorium działać innym służbom. To również należy zrobić w Polsce. Jest już zbyt dużo bałaganu, by coś naprawiać. Lepiej zburzyć budynek i postawić nowy. Dość remontów.

Projekt ustawy o utworzeniu Centralnego Biura Śledczego Policji

Centralne Biuro Śledcze ma zostać wyłączone ze struktur Komendy
Głównej Policji - przewiduje projekt zmian w ustawie o policji. Zmienić
ma się też nazwa - zamiast CBŚ powstałoby Centralne Biuro Śledcze
Policji.

Kaczmarek: "Rosjanie nadal będą się dobrze czuć w Polsce i będą się rozpychać łokciami pomiędzy ludźmi SKW". NASZ WYWIAD

"Okazuje się, że w Polsce jest komuś na rękę, by takie osoby jak
Piotr Pytel miały silną pozycję w służbach. On obecnie zostaje szefem
wojskowego kontrwywiadu. To jest sprawa żenująca".

Zdradziecki sojusznik, nieudolny przeciwnik

Rozmowa z Edwardem A. Turzanskim, ekspertem ds. wywiadu i metod zwalczania terroryzmu To wszystko szkodzi wizerunkowi Ameryki znacznie bardziej niż sprawa
podsłuchów. Jak to trafnie już w 2009 r. przewidział znawca Bliskiego
Wschodu Bernard Lewis – pod rządami Obamy USA będą postrzegane jako
zdradziecki sojusznik i nieudolny przeciwnik.

Afera podsłuchowa zbiera swoje żniwo. Ale niedawno mieliśmy kryzys
budżetowy, groźbę niewypłacalności. To czarna seria w historii USA?

– Poparcie dla polityki Baracka Obamy jest najniższym poparciem dla
jakiegokolwiek prezydenta w historii USA. Skumulowana liczba skandali
wokół jego osoby, że wspomnę jeszcze „Szybkich i Wściekłych”, czyli
nasyłanie na przeciwników politycznych urzędu skarbowego, ponadto
rozdawanie stanowisk swoim zwolennikom, Bengazi, Syria czy właśnie
Snowden i NSA może wkrótce przełożyć się na przekroczenie punktu
krytycznego. Tak jak to miało miejsce trzy lata temu, kiedy
administracja Obamy zdawała sobie sprawę, że miliony Amerykanów mogą
stracić swoich lekarzy i plany zdrowotne jako rezultat jego reformy
zdrowia. Wtedy szef Białego Domu starał się za wszelką cenę zdławić
rodzący się bunt i w czasie kampanii wyborczej prezydent wielokrotnie
przekonywał, że do takiego scenariusza nie dojdzie. Dziś wiemy jednak,
że to była nieprawda. Tak samo nieprawdą jest to, co mówi na temat
programu podsłuchowego NSA – wiedział o nim. Wie pan, jaki jest teraz
najpopularniejszy dowcip w Stanach? „Po czym poznać, że prezydent Obama
kłamie?”. „Jego usta się poruszają”.

Kaczmarek
ujawnia: ppłk Pytel, p.o. szef SKW, został wydalony z UOP, ponieważ nie
potrafił wytłumaczyć swoich kontaktów z rosyjskimi służbami. NASZ
WYWIAD

"Sądzę, że następne tygodnie przyniosą nam nowe odsłony tej sprawy."

Komisja za odwołaniem szefów SKW

Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych pozytywnie zaopiniowała wnioski szefa
MON o odwołanie obu obecnych wiceszefów Służby Kontrwywiadu Wojskowego:
płk. Dariusza Pilarza i płk. Macieja Hermela. Wiceszefowie SKW chcą
odejść na własną prośbę.

W głosowaniu nie wzięli udziału posłowie PiS bo jak tłumaczą uniemożliwiono im zadawania pytań odchodzącym wiceszefom służby.

- Platforma traktuje Komisję ds. Służb Specjalnych jak maszynkę do
glosowania. Jesteśmy tym oburzeni. Uważamy, że naszym obowiązkiem jest
obradować w trybie normalnym, czyli zadawać pytania zarówno Ministrowi
Obrony Narodowej, który był reprezentowany przez wiceministra zarówno
jeżeli chodzi o szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego i osoby, które
przyszły, i których dotyczyły wnioski, czy panu płk. Pilarzowi i panu
płk. Hermelowi. Nie dano nam tego zrobić. Komisja jest traktowa przez PO
jak własny folwark. Pani Radziszewska tak ją traktuje –
powiedział pos. Marek Opioła, członek sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych.

Tymczasem Poseł Tomasz Kaczmarek domaga się powołania komisji międzyresortowej dotyczącej
infiltracji przez Rosję Ministerstwa Obrony Narodowej i Służby
Kontrwywiadu Wojskowego, a także podległych ministerstwu instytucji
wojskowych.

W związku z  tym skierował pismo do premiera Donalda Tuska, w którym
zawarł 30 pytań. W dokumencie polityk wskazuje na „potajemną i
nieformalną współpracę podległej bezpośrednio Panu Premierowi Służby
Kontrwywiadu Wojskowego ze służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej”.

Akcentuje też, że Prezydent FR Władimir Putin przyznał, iż do maja 2013 roku współpraca
ta miała charakter jednostronnego rosyjskiego operacyjnego
rozpracowania potencjału SKW”. To podjęcie współpracy przez SKW ze
służbami specjalnymi Federacji Rosyjskiej było nielegalne – akcentuje
poseł Tomasz Kaczmarek.

- Chciałbym usłyszeć odpowiedzi na te pytania od bezpośrednio
nadzorującego SKW, premiera Donalda Tuska. To kompletnie żenująca sprawa
– podjęcie nielegalnej współpracy SKW ze Służbami Specjalnymi Federacji
Rosyjskiej. Nielegalne, ponieważ ta współpraca była prowadzona bez
wymaganej zgody premiera rządu i wydanej opinii przez Ministra Obrony
Narodowej. Dziś można postawić tezę, że SKW tak naprawdę samo się
rozwiązało w świetle tej nielegalnej współpracy, w świetle ujawnienia
nazwisk osób, które były w zainteresowaniu operacyjnym SKW, odwołaniu
Janusza Noska, jego zastępców. Dziś ta służba tak naprawdę nie istnieje –
podsumowuje poseł.

Stworzymy polskie szyfry. Za 120 mln zł

Stworzymy polskie szyfry. Za 120 mln zł

Prace zespołów w projekcie będzie koordynować powołane w kwietniu tego
roku Narodowe Centrum Kryptologii MON. W ramach konsorcjum w projekcie
udział wezmą też podległa resortowi obrony Wojskowa Akademia Techniczna
oraz Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Efektem projektu mają
być prototypy urządzeń i narzędzi kryptograficznych, które będą chronić
informacje niejawne. Prototypy mają powstać już za dwa lata, a nad ich
stworzeniem będzie pracować ok. 120 matematyków i kryptologów.

Prace nad projektem mają rozpocząć się już w grudniu.

-
Plan modernizacji polskiej armii nie powiedzie się bez odbudowy
kompetencji wojska w obszarze narodowej kryptologii – mówi gen. bryg.
Krzysztof Bondaryk, dyrektor NCK.


Piotr
Bączek w "Niedzieli": "SKW podąża drogą WSI. Zgodnie z tradycjami
swoich poprzedników rozpracowują różne środowiska opozycyjne"

"W wąskim, niestety, gronie ten niepokój był zawsze. Tylko dzięki trzem osobom WSI zostały w końcu zlikwidowane."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. "Milczenie żołnierzy WSI

"Milczenie
żołnierzy WSI oznacza, że oni już siedzą przy stole, przy którym waży
się przyszły kształt kontrwywiadu wojskowego". NASZ WYWIAD ze
współtwórcą SKW

"Odwołano szefa, jest p.o. szefa SKW. Jednak wobec niego w mediach
pojawiły się bardzo poważne zastrzeżenia, a więc i on powinien przestać
pełnić swoją funkcję. Ani premierowi ani szefowi MON nie zależy już na
tym, by SKW wypełniało swoje zadania".

Maciej Lew-Mirski, oficer służb specjalnych, współtwórca SKW: Przełożeni
szefa SKW - premier, szef MON i w pewnym zakresie szef MSW -
doprowadzili do sytuacji, w której obecnie nie ma kierownictwa SKW.
Odwołano szefa, jest p.o. szefa formacji. Jednak wobec niego w mediach
pojawiły się bardzo poważne zastrzeżenia, a więc i on powinien przestać
pełnić swoją funkcję. Wiemy, że komisja ds. służb specjalnych pozytywnie
zaopiniowała odwołanie wszystkich zastępców szefa SKW. Nie wiemy, czy
oni zostali już zwolnieni, jednak wszystko na to wskazuje. Opinia
komisji jest bowiem ostatnim etapem w tej procedurze. Jeśli tak
rzeczywiście już się stało, to SKW została bez kierownictwa. Wyobraźmy
sobie teraz sytuację, że p.o. szef SKW, który mieszka poza Warszawą, nie
dojedzie do stolicy z jakiegoś powodu. Kto go zastąpi? Nikt, bowiem nie
ma zastępców. Nie zapewniono ciągłości funkcjonowania tej służby!

To zupełny brak wyobraźni. Czym to może się zakończyć?

W
mojej ocenie jest to efekt istnienia planu likwidacji SKW w obecnej
formie. Jak widać ani premierowi ani szefowi MON nie zależy już na tym,
by SKW wypełniało swoje zadania. Szef kontrwywiadu wojskowego mógł
zostać powołany na stałe od razu. Dlaczego ppłk Piotr Pytel został
powołany jako p.o. szef SKW, a nie jako szef SKW? Premier mógł zapewnić
ciągłość pracy wojskowego kontrwywiadu, ale nie zrobił tego. Skoro nie
ma szefa SKW i nie ma zastępców, służba nie może działać prawidłowo.
Takie podejście do SKW uzasadnia tezę, że na szczeblu politycznym już
podjęto decyzję o likwidacji SKW w tym kształcie.

Widać również zmiany dotyczące kompetencji SKW. To również może potwierdzać zaskakujące plany dotyczące likwidacji SKW

Potwierdza
to choćby przekazanie CBA przez Tomasza Siemoniaka kompetencji SKW do
ochrony kontraktów wojskowych. A przecież nikt formalnie nie zwolnił SKW
z jej ustawowych obowiązków. To wciąż jest w gestii tej służby. Pomimo
tego, decydenci uznali najwyraźniej, że SKW robi to nieudolnie i
nieefektywnie. Przekazanie roli wiodącej CBA w tej sprawie, powoduje
faktyczne wyłączenie SKW z tych działań.

Może w takim razie wywiad wojskowy jest niepotrzebny? Skoro nie wiadomo czym ma się zajmować...

O
rozwiązaniach strukturalnych można dyskutować, można rysować różne
schematy służb. Boję się jednak, że w Polsce problemem nie jest to,
jakie instytucje budujemy, ale przede wszystkim, jaki będzie model
nadzoru nad służbami, ich kontroli i zadaniowania oraz miejsca w
strukturze bezpieczeństwa państwa. Przez ostatnie sześć lat zaniechano
nadzoru nad służbami. Służby robiły to, co chciały i kiedy chciały.
Ilość afer, jaką ujawniono w SKW, jest ogromna. Weźmy choćby sprawę
bezprawnej współpracy z rosyjskimi służbami specjalnymi. SKW podjęła
taką działalność bez wymaganej prawem zgody premiera i szefa MON. SKW
współpracowała ze służbą obcą, wrogą. Mając wiedzę o tej sytuacji musimy
postawić fundamentalne pytania. Dlaczego współpracę ukryto -
przynajmniej formalnie - przed przełożonymi. Dlaczego tę współpracę
podjęto akurat po katastrofie w Smoleńsku? Jaki był rzeczywisty cel tej
współpracy i kto był jej beneficjentem, bo obawiam się, że nie była to
strona polska. Nie wiedząc, jaki był zakres współpracy, nie możemy nawet
spekulować na temat stopnia zinfiltrowania SKW przez rosyjskie służby,
bo to, że Rosjanie zainicjowali tę współpracę przesądza o jej celu z ich
strony. Potwierdza to również majowy dekret płk Władimira Putina, w
którym nakazał FSB podjęcie oficjalnej współpracy z SKW. Należy przez to
rozumieć, że do tego czasu była to współpraca nieoficjalna, a więc – z
punktu widzenia FSB – była operacją wymierzoną w SKW, a za jej
pośrednictwem w struktury polskiego państwa. Czy ktokolwiek sprawdził,
czy SKW nie zostało wykorzystane przez FSB do indagacji wywiadowczej?
Wiadomo przynajmniej o kilku „materiałach” pozyskanych „przy pomocy”
FSB, które SKW przedstawiało premierowi i członkom Rady Ministrów.

Poseł Tomasz Kaczmarek wniósł o powołanie komisji rządowej, która miałby wyjaśnić przebieg tej współpracy. To słuszny postulat?

Taka
komisja powinna powstać natychmiast, przejrzeć całą dokumentację
dotyczącą współpracy z rosyjskimi służbami, przesłuchać ludzi służb,
przeprowadzić analizy operacyjne. Ona powinna ocenić stopień
infiltracji. Jak jednak widzimy, nikt się nie poczuwa do
odpowiedzialności, wszyscy stosują spychologię. Pamiętajmy również, że
odwołując Janusza Noska premier i minister Obrony Narodowej zgodnie
twierdzili, że jest to konsekwencja szeregu nieprawidłowości. Główne
nieprawidłowości, o jakich mówiło się głośno, dotyczyły działań
operacyjnych. Tymczasem na p.o. szefa SKW sami wyznaczyli Piotra Pytla,
który za czasów Noska był – i dalej jest - Dyrektorem Zarządu
Operacyjnego SKW.

On odpowiadał za działania, które są przedmiotem kontrowersji?

On
odpowiadał za sprawy, przy okazji których dochodzić miało do
nieprawidłowości np. za współpracę z Rosjanami czyli był osobą
współodpowiedzialną za to, za co zwolniono Noska. Gdzie tu logika? Po co
w takim razie zwalniać Janusza Noska? To nie tylko brak konsekwencji,
ale świadectwo braku jakiegokolwiek przemyślanego planu działania.
Dlatego uważam, że SKW w tym kształcie przestanie niebawem istnieć. Musi
istnieć już jakiś plan reformy, bo jak inaczej tłumaczyć brak
zainteresowania tą służbą przez nadzorujących jej pracę premiera i
ministrów.

Co może dalej dziać się z SKW? Kto może coś chcieć ugrać?

Znamiennym
dla rozważań o przyszłości SKW jest milczenie środowiska byłych
żołnierzy WSI, z gen. Dukaczewskim na czele. To środowisko było
dotychczas niezwykle aktywne medialnie, atakując głównie to, co działo
się w służbach za czasów rządu PiSu. Ich obecne milczenie oznacza, że
już siedzą oni przy stole, przy którym waży się przyszły kształt
kontrwywiadu wojskowego, a być może również, wywiadu wojskowego. Należy
założyć, że powstała grupa lobbingowa byłych żołnierzy WSI, którzy będą
chcieli powrotu do realiów z WSI. Milczenie tego środowiska w sytuacji,
gdy w wojskowych służbach afera goni aferę, jest znamienne.

Wspomniał pan o wątpliwościach dotyczących ppłk. Pytla. Poseł
Kaczmarek wspominał wręcz, że został on wydalony z UOP, ponieważ nie
umiał wytłumaczyć się ze swoich kontaktów z ludźmi rosyjskich służb.
Taka osoba stoi dziś na czele SKW.


Mogę się opierać
jedynie na wiedzy obiegowej, mogę powoływać się na swoich rozmówców ze
środowiska służb oraz ustalenia opisane przez posła Kaczmarka.
Zwolnienia ppłk Pytla dokonał Grzegorz Reszka, któremu przypisuje się
czystki kadrowe przy likwidacji UOP, a potem czystki w SKW. I to on
wyrzucił Pytla z UOP. A gdy potem dowiedział się, że Pytel został
nominowany na Dyrektora Zarządu Operacyjnego SKW wystosować miał pismo
do ówczesnego koordynatora ds. służb specjalnych Jacka Cichockiego, w
którym sprzeciwił się takiemu działaniu. Wskazał wtedy ponoć na
przyczyny zwolnienia Pytla z UOP. W sposób kategoryczny stwierdzić miał,
że ta osoba nie powinna pełnić tak wysokich funkcji. Przerzucił w ten
sposób odpowiedzialność za tę nominację i jej skutki na decydentów
politycznych.

Zna pan to pismo? Ono jest publicznie dostępne?

To
pismo jest jawne, bowiem Grzegorz Reszka nie był już w służbie. To
pismo powinno być więc dostępne dla każdego, kto się o nie zwróci do
MSW. Posiadam wiarygodne informacje, że pismo zostało rzeczywiście
wysłane. To czy nie „zaginęło” w ostatnim czasie jest już osobną sprawą.

To oznacza, że rządzący są świadomi, kto dziś kieruje SKW?

Sądzę,
że oni nie mieli żadnego rozeznania dotyczącego przeszłości Pytla. Tak
niestety dokonuje się obecnie nominacji. Sześć lat działania Janusza
Noska pokazało, że nie miał on żadnych sukcesów ani kompetencji do
pełnienia swojej funkcji. Domyślam się, że ktoś miał pod ręką Pytla,
więc zrobiono z niego p.o. szefa SKW. To miała być nominacja na chwilę,
dająca czas na przygotowanie reformy SKW i niewzbudzająca kontrowersji.
Domyślam się, że nikt pisma Reszki nie czytał, a jak czytał to je
zbagatelizował i nie nadał mu odpowiedniego biegu. Obecnie sprawa
zrobiła się głośna, więc władza ma problem. Być może zostanie to
rozwiązane w ten sposób, że to pismo zniknie i wszyscy będą uważali, że
go nigdy nie było. Ale formalnych wystąpień Tomasza Kaczmarka już zgubić
nie można i premier oraz ministrowie MON i MSW będą musieli zmierzyć z
podniesionymi tam zarzutami. Brak reakcji będzie musiał skutkować ich
późniejszą odpowiedzialnością karną.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Rosyjski wywiad podsłuchuje MSZ, MON i kancelarię Tuska

Rosjanie przechwytują rozmowy telefoniczne w promieniu kilometra od swojej ambasady – wynika z naszych informacji.»

Rosyjski wywiad podsłuchuje MSZ, MON i kancelarię Tuska

Rządowe zmiany w ABW. Służby będą dłużej podsłuchiwać ludzi


Pozytywną nowością jest lista zawodów zaufania społecznego,
których przedstawicieli nie będzie można werbować do tajnej współpracy.
Wśród nich znaleźli się adwokaci, parlamentarzyści ale również np.
dziennikarze i osoby współpracujące z redakcjami. Już kontrowersyjnie
brzmi natomiast zakaz werbowania radców prawnych - ale tylko tych,
którzy pełnią funkcję obrońców w postępowaniach karnych.

Sam
projekt to efekt rządowych obietnic na reformy służb specjalnych, o
kształcie której toczyła się w zaciszu gabinetów wieloletnia dyskusja.
Własny akt prawny dostanie Agencja Wywiadu, dziś złączona w tej samej ustawie
z ABW. Ta ostatnia ma się głównie zająć bezpieczeństwem energetycznym,
zwalczaniem zagrożeń ze strony obcych wywiadów, a także nadzorem nad strategicznymi systemami teleinformatycznymi.

Prócz tych dwóch nowych ustaw, minister
Bartłomiej Sienkiewicz chce, by Sejm zajął się inną, która wprowadzi
rewolucyjną w Polsce instytucję. To specjalny komitet ds. bezpieczeństwa
państwa. Ma się składać z doświadczonych sędziów wybieranych m.in przez
posłów. Zgodnie z pomysłem Sienkiewicza, będzie nadzorować tajne
operacje prowadzone przez wszystkie dziewięć służb, które mają takie
uprawnienia. Jego członkowie będą mogli sięgnąć dosłownie do każdej
informacji, która znajduje się w rękach służb.


Opioła: w SKW dzieje się źle


"Mam wątpliwości, czy ppłk Pytel będzie w stanie uzdrowić sytuację".

Stefczyk.info: coraz więcej kontrowersji budzi Służba
Kontrwywiadu Wojskowego. Gen. Waldemar Skrzypczak, były już wiceminister
obrony, mówił w tygodniku "Polityka", że w SKW ma miejsce przemyt
alkoholu, a żołnierze wykorzystują wbrew przepisom mieszkania
służbowe do celów prywatnych. Obecnie mówi, że często w służbie
odbywają się libacje alkoholowe. W tym tygodniu komisja ma wydać opinię
dot. nominowania na szefa SKW dotychczasowego p.o. szefa służby ppłk.
Potra Pytla. Jak Pan ocenia to, co dzieje się w formacji?




Marek Opioła: Wiele już powiedziano o SKW i tym, co
dzieje się w tej formacji. Od dawna mówiliśmy, że w SKW dzieje się źle.
To, o czym wspomina obecnie gen. Skrzypczak, było już opisywane.
Osobiście składałem interpelacje poselskie w tej sprawie. Wszyscy
przechodzili jednak nad tym do porządku dziennego. Nie było reakcji
nawet premiera i szefa MON. Oni nie widzieli żadnego problemu, gdy SKW
kierował gen. Janusz Nosek. Gen. Skrzypczak obecnie obnaża prawdę o
działalności SKW. To źle dla służby. I wracając do pana pytania, czy ppłk. Piotr Pytel będzie umiał zmienić tę służbę, czy będzie umiał ją wyleczyć?



Będzie umiał? Sam się z niej wywodzi, co może budzić wątpliwości



Mam wątpliwości. Ppłk Pytel był członkiem kierownictwa SKW, gdy służbą
kierował gen. Nosek. To w mojej ocenie jest zła kandydatura. Ta osoba
nie zmieni obrazu służby. A tam, jak widać, są potrzebne bardzo duże
zmiany, nawet instytucjonalne. Ta służba nie zajmowała się ostatnio tym,
czym powinna. A wyzwania, jakie stoją przed kontrwywiadem, są ogromne.
Jeszcze przez rok jesteśmy w Afganistanie, co skutkuje zadaniami dla
SKW. W Afganistanie dzieje się bardzo dużo, więc służba musi realizować
swoje zadania bardzo sumiennie i skrupulatnie. Od tego zależy życie
naszych żołnierzy na misji.



To, co dzieje się w SKW, nie może dawać pewności co do tej
rzetelności. Przyznaje to zdaje się nawet szef MON, który sprawę osłony
antykorupcyjnej w wojsku przeniósł do CBA...



Rząd zapowiedział projekty modernizacyjne, rozpisywanie przetargów itd. Szef MON
zdaje się stwierdził, że służba działała źle. Tomasz Siemoniak wpuścił w
ten obszar kolejną służbę, czyli CBA. Widać, że na tym polu SKW sobie
nie radzi. To jest bardzo ważne, bowiem to właśnie Służba Kontrwywiadu
Wojskowego jest dedykowana do ochrony interesów ekonomicznych Sił
Zbrojnych. Przetargi muszą być bardzo mocno prześwietlane przez SKW, pod
kątem zagrożeń antykorupcyjnych. To właśnie SKW powinno robić, a CBA
mogło wspierać działania wojskowego kontrwywiadu. Jednak szef MON
podpisując porozumienie z CBA przyznał, że wojsko nie ma dobrego
parasola ochronnego we własnych strukturach.



Czy to się jakoś wiąże z gen. Skrzypczakiem?



SKW jest wciąż w rozedrganiu. Bowiem nie rozwiązano sprawy Skrzypczaka.
On wprawdzie odszedł z MON, ale premier Tusk do dziś nie podjął decyzji
dot. poświadczenia bezpieczeństwa byłego wiceministra obrony. Do tej
pory szef rządu nie rozpatrzył zażalenia gen. Skrzypczaka. Co więcej,
nie ma w SKW zastępców. Oni zostali zwolnieni ze służby z nagięciem
prawa. W mojej ocenie ppłk Pytel nie miał prawa wnioskować o odwołanie
zastępców, bowiem nie był szefem, ale pełniącym obowiązki. Dopiero szef
może wnioskować o odwołanie zastępców.



Jak oceniać osobę ppłk. Pytla i jego doświadczenie? W mediach
pojawiły się podejrzenia, że odpowiadał on za bezprawną współpracę SKW i
FSB, a nawet, że został wyrzucony z UOP w latach 90. za kontakty z
rosyjskimi służbami...



Pamiętajmy, że ostatnio ppłk Pytel odpowiadał za pion operacyjny SKW.
Jednak nie widać, żeby on miał jakieś efekty w pracy. To wskazuje, że
ppłk Pytel nie jest odpowiednim człowiekiem, jako kandydat na szefa SKW.
Pamiętajmy, że decyzje w tej sprawie są podejmowane przez rządzących.
To premier i szef MON biorą odpowiedzialność za tę nominację, jeśli do
niej dojdzie. My w komisji ds. służb specjalnych będziemy pytać i
oczekiwać wyjaśnienia podejrzeń dotyczących stanu SKW.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. Zaufany Tuska szefem

Zaufany Tuska szefem speckomisji? "Nie dziwię się decyzji premiera"

Bliski
współpracownik Donalda Tuska ma stanąć na czele nowego organu
pełniącego nadzór nad specsłużbami. Wiceszef sejmowej komisji nie kryje
zaskoczenia. Szefem Komitetu Rady
Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa ma być Jacek Cichocki. Jacek Cichocki kieruje teraz kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

Oficjalnie
Centrum Informacyjne Rządu zapewnia, że nie ustalono jeszcze jakimi
nazwiskami zostaną obsadzone stanowiska. Wiadomo tylko, że nad całym
projektem pracuje sam Cichocki i to prawdopodobnie on obejmie funkcję przewodniczącego.

Reforma systemu specsłużb zakłada m.in. to, że ABW przejdzie pod nadzór MSW, a Komitet ds. Bezpieczeństwa Państwa zastąpi obecnie istniejące Kolegium do Spraw Służb Specjalnych.

Nowy komitet ma być organem pomocniczym Tuska, ale premier nie będzie miał obowiązku uczestniczyć w jego obradach.

- Projekt wyraźnie służy odsunięciu premiera od odpowiedzialności za bezpieczeństwo państwa - ocenia były szef sejmowej speckomisji Stanisław Wziątek z SLD.


Wojtunik i Pytel będą rządzić w służbach. Premier Tusk chwali sobie dotychczasową współpracę 


Druga kadencja Pawła Wojtunika na czele CBA oraz ppłk Piotr Pytel
jako kandydat na szefa SKW to coraz bardziej pewne kandydatury. Sejmowa
Komisja ds. Służb Specjalnych zaopiniowała we wtorek te nominacje. Teraz
czas na stanowisko premiera, Kolegium ds. Służb Specjalnych i opinię
prezydenta.

Wszystko wskazuje jednak na to, że kandydaci mogą być spokojni o stanowiska. Donald Tusk
od dawna nie kryje, że na czele CBA najchętniej nadal widziałby
Wojtunika. - Rozpoczniemy procedury dotyczące wyboru nowego szefa, ale
nowym szefem będzie stary szef, pan Wojtunik - zapowiedział premier.
Sejmowa komisja opiniowała wczoraj także kandydaturę ppłk. Piotra Pytela na szefa SKW. To sprawa szczególnie gorąca po tym, jak premier
odwołał w październiku kierującego tą instytucją od 2008 r. gen. Noska.
Argumentował, że odwołany generał nie spełniał jego oczekiwań. Wśród
zarzutów wymieniał m.in. to, że nie zapewniał "cichego, skutecznego i
bezkonfliktowego działania służby".

Według medialnych spekulacji sprawa miała jednak związek z
konfliktem między nim a ówczesnym wiceszefem MON gen. Waldemarem
Skrzypczakiem. - Kompletnie nie rozumiem tego konfliktu. Podczas mojej
służby istniejące wówczas WSI były moją podporą, osłaniały mnie. Taka
jest ich rola. Szczególnie w kontaktach międzynarodowych zawsze
konsultowałem się z nimi, by nie wdepnąć na minę. Zupełnie nie rozumiem
sytuacji, w której wiceminister toczy wojnę ze służbą - tłumaczy
"Polsce" gen. Roman Polko. I dorzuca, że sprawę w jego ocenie można
nazwać absolutnym skandalem.
Sejm: wybrani nowy szef SKW i CBA

Przed powołaniem szefów służb specjalnych swoją opinię musi też wydać prezydent Bronisław Komorowski.
O pozytywnej opinii ws. Pytla poinformowała zasiadająca w speckomisji poseł Beata Mazurek (PiS). - Jesteśmy usatysfakcjonowani. Cieszę się, że kandydatura została dobrze przez komisję przyjęta - powiedział z kolei szef MON Tomasz Siemoniak.

Pytany o priorytetowe zadania, jakie stawia
SKW, minister wymienił walkę z korupcją, ochronę kontrwywiadowczą i
bezpieczeństwo teleinformatyczne. - Oczekuję od pułkownika Pytla, jeśli będzie powołany przez prezesa Rady Ministrów, aby ciężką pracą tworzył, jak najlepszy wizerunek tej służby - mówił Siemoniak.

Wczoraj kandydatury Pytla i Wojtunika
pozytywnie zaopiniowało Kolegium ds. Służb Specjalnych. Przed powołaniem
szefów służb specjalnych swoją opinię musi też wydać prezydent Bronisław Komorowski. Opinie te nie są wiążące dla premiera Donalda Tuska.

W środę speckomisja ma także wybrać swego
stałego doradcę oraz zaopiniować projekt zarządzenia premiera ws.
powołania Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa. Docelowo
ma on zastąpić Kolegium ds. Służb Specjalnych. Komitet będzie opiniował i
oceniał m.in. współdziałanie służb specjalnych między sobą, ich
współpracę z innymi służbami krajowymi i zagranicznymi, zadania stawiane
służbom specjalnym, projekty
aktów prawnych ich dotyczących, szczegółowe budżety służb oraz
bezpieczeństwo planowanych kontyngentów zagranicznych wojska lub
policji.

Kadencja szefa Centralnego Biura
Antykorupcyjnego kończy się w grudniu, premier chce powołać go na
kolejną. W listopadzie premier mówił, że jest wyjątkowo zadowolony ze
współpracy i efektów pracy Wojtunika, a także ze stylu, w jakim sprawuje
on funkcję szefa CBA, nie szukając pozornych efektów, nie słuchając mnie co ma robić, nie informując mnie wtedy, kiedy nie ma takiej potrzeby.

Ppłk Pytel obecnie pełni obowiązki szefa
Służby Kontrwywiadu Wojskowego; zastąpił odwołanego w październiku gen.
Janusza Noska. Wcześniej był dyrektorem zarządu operacyjnego SKW.

Premier odwołał kierującego SKW od lutego
2008 r. Noska, bo w jego ocenie nie zapewniał cichego, skutecznego i
bezkonfliktowego działania służby. Media podawały, że odwołanie Noska
mogło mieć związek z konfliktem między nim a byłym już wiceszefem MON
gen. Waldemarem Skrzypczakiem, który odpowiadał za zakupy sprzętu i
uzbrojenia. W listopadzie zrezygnowali z pracy dwaj zastępcy Noska - płk
Dariusz Pilarz i płk Maciej Hermel.

Komisja ds. służb kierowana przez ignorantkę oraz dwóch krętaczy, czyli o tym kto ma w poważaniu bezpieczeństwo państwa

"Przez kadrową politykę partyjną komisja ds. specsłużb jest degradowana. Coraz częściej zamienia się w farsę..."

Fot. wPolityce.pl/Youtube.pl/Youtube.pl

Komisja ds. służb specjalnych pełni w systemie
bezpieczeństwa narodowego ważną funkcję. Jej udział w procedurach
nadzoru i kontroli nad służbami jest istotny. Jednak w ostatnim
czasie - przez kadrową politykę partyjną - komisja ds. specsłużb jest
degradowana. Czasami nawet zamienia się w farsę. I świetnie widać to po
aktualnym składzie prezydium tego ciała.
Władze w komisji
pełnią dziś: Elżbieta Radziszewska, Paweł Olszewski i Artur Dębski. Ta
trójka być może ma kompetencje, by zasiadać w Sejmie, jednak od służb
powinna się trzymać z daleka. Trójka kierująca pracami komisji budzi nie
tylko wątpliwości, ale przerażenie.

Już samo skierowanie do
komisji poseł Elżbiety Radziszewskiej wywołało spore zaskoczenie. Znana
była ona bowiem głównie z działalności dot. spraw socjalnych, zajmowała
się medycyną, polityką równościową. Jej obecność w komisji ds. służb
dziwiła od początku. Zaskoczenie było większe, gdy okazało się, że
została ona szefową komisji. Okazało się, że mamy do czynienia z
kolejnym osłabieniem kontroli nad służbami. Radziszewska szybko dała
dowód, że nie jest dobrze zorientowana w obszarze, którym ma się
zajmować.
Ostatnio przewodnicząca komisji wsławiła się naiwnym stwierdzeniem dotyczącym działalności wywiadu rosyjskiego w Polsce.

Aktywność rosyjskich służb wywiadowczych nie jest obecnie zagrożeniem dla Polski, jesteśmy na to bardzo dobrze przygotowani

- mówiła Radziszewska wskazując jednocześnie, że komisja nie zajmowała się działalnością rosyjskich służb związaną z sytuacją na Ukrainie.

Na
jakiej podstawie wygłosiła swoją opinię? Tego nie wiadomo, ale
wydawanie opinii bez podstaw merytorycznych jest dla Radziszewskiej
normą. W czasie procedury odwołania gen. Janusza Noska z funkcji
szefa SKW przewodnicząca komisji ds. służb nie uznała za stosowne
wysłuchać co ma on do powiedzenia.
Choć sprawa dotyczyła
konfliktu, jaki wybuchł między Noskiem a Skrzypczakiem, wiceszefem MON,
komisja wydała swoją opinię zanim wysłuchała gen. Noska. Wydała opinię
bez koniecznej do tego wiedzy. W rozmowie z portalem wPolityce.pl tłumaczyła, że dla niej zbieżność dat między odwołaniem Noska i konfliktem z Skrzypczakiem nie jest oczywisty.


CZYTAJ
TAKŻE: "Nie jestem zwolenniczką spiskowych teorii dziejów i dla mnie
zbieżność czasowa nie jest oczywista". Elżbieta Radziszewska o odwołaniu
gen. Noska. NASZ WYWIAD



Z podobnymi decyzjami mieliśmy do czynienia przy procedurze oceny nominacji ppłk. Piotra Pytla na szefa SKW. Wokół Pytla pojawiło się dużo wątpliwości i podejrzeń. Jednak szefowa komisji Elżbieta Radziszewska nie uznała za stosowne, by sprawę wyjaśnić. Wbrew
postulatom posłów opozycji, nie zgodziła się na zaproszenie byłych
szefów służb, by pomogli oni wyjaśnić wątpliwości, jakie narosły wokół
kandydatury Pytla.


Ostatnie tygodnie pozwalają
stwierdzić, że poseł Elżbieta Radziszewska nie nadaje się do prowadzenia
komisji ds. służb specjalnych. Dla niej wszelkie podejrzenia są
"bzdurą" (tak mówiła o wątpliwościach dot. działalności gen. Noska), a decyzje podejmować należy nie w oparciu o rzetelną analizę informacji, ale wytyczne partyjno-rządowe.

Być może postawa Radziszewskiej wynika ze służalczości partyjnej, być może wynika z braku wiedzy o służbach.
Jednak bez względu na przyczyny, należy uznać, że posłanka nie powinna
pełnić funkcji w komisji zajmującej się nadzorem i kontrolą nad
służbami. Tu potrzebna jest wiedza, dociekliwość i charakter.

O ile Elżbieta Radziszewska powala swoją ignorancją przy prowadzeniu prac komisji, o
tyle dwaj inni członkowie prezydium komisji budzą realny niepokój.
Zarówno Paweł Olszewski, jak i Artur Dębski stanowią bowiem zagrożenie
dla państwa polskiego.
Obaj prezentują zaskakujące podejście do
przepisów polskiego prawa. Ich postawę na pewno można nazwać
krętactwem, choć być może należałoby użyć grubszych słów.

O
działalności posła Olszewskiego pisaliśmy na portalu wPolityce.pl już
kilkakrotnie. Olszewski kilkakrotnie bowiem działał w sposób, który
budzi podejrzenia o łamanie prawa.

W
październiku portal wPolityce.pl pisał, że bydgoski poseł Platformy
Obywatelskiej miał do zapłacenia 6 tys. zł należnego podatku od
sprzedaży mieszkania
, ale "złotousty parlamentarzysta najwyraźniej wychodził sobie u kierownictwa urzędu, by sprawa została zatuszowana".
Nie udało się jednak, więc wybuchł skandal. Skandal, który wskazywał,
że poseł Olszewski nie specjalnie przejmuje się obowiązującymi w Polsce
przepisami i procedurami dot. spraw majątkowych i spadkowych.
Ostatecznie, choć to on nie zapłacił należnego podatku, problemy miała
urzędniczka, która chciała zmusić posła do przestrzegania prawa. Uznała, że prawo powinno obowiązywać wszystkich. Jednak poseł miał inne zdanie...

Zresztą opisana przez nas sprawa jest jednym z kilku przykładów działania Pawła Olszewskiego w sposób niezgodny z przepisami. W
2009 roku dał przykład podobnego podejścia do przepisów. W swoim
oświadczeniu majątkowym poseł nie ujawnił wtedy ponad 100-tysięcznej
darowizny, spóźnił się również z rejestrem korzyści
. W rezultacie złamał zapisy ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. I to dwukrotnie.

Analiza
dokumentów dotyczących Pawła Olszewskiego, które można znaleźć na
stronach sejmowych, pokazuje, że również w 2013 roku oświadczenia
majątkowego Olszewskiemu nie udało się wypełnić w sposób prawidłowy.
Musiał złożyć korektę. Działania Pawła Olszewskiego związane z
oświadczeniami są przykładem działania wbrew obowiązującym przepisom. Na
pewno są przykładem krętactwa, prezentowanego przez parlamentarzystę.


Jeszcze
gorzej natomiast prezentuje się trzeci członek prezydium komisji. Artur
Dębski, poseł związany z partiami Janusza Palikota, jest człowiekiem
objętym działaniami prokuratorskimi. W
2011 roku Dębskiemu prokuratura postawiła zarzuty łamania ustawy o
własności przemysłowej, za co grozi od pół roku do pięciu lat więzienia.

Dębski prowadził działalności polegająca na handlowaniu podrabianym
towarem. Chodziło o torebki, portfele i etui do telefonów. Firma
Portfex, współzależąca do Dębskiego, produkowała je z logo renomowanych
firm Louis Vuitton oraz Burberry. Policjanci zabezpieczyli 3335 sztuk
takiego towaru. Oryginały kosztowałyby 3,5 mln zł. Mimo tego
Dębski trafił do komisji ds. służb specjalnych oraz otrzymał
poświadczenie bezpieczeństwa od ABW.


O tym, jakie
predyspozycje moralne do działania w polityce, ma poseł Dębski pokazał
on sam, gdy na początku 2013 roku w Sejmie odbyło się posiedzenie
Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Wolności Słowa w sprawie próby
zablokowania przez sąd – na wniosek Grzegorza Hajdarowicza – ukazywania
się tygodnika „wSieci”. Po
ostrej wymianie zdań między red. Markiem Pyzą, a posłami Penkalskim i
Dębskim, ten ostatni pokazał redaktorowi portalu wPolityce.pl wulgarny
gest.
Jak widać działania posła Dębskiego plasują go w marginesie społecznym.

Te
trzy postacie, które obecnie pełnią ważne funkcje w systemie
bezpieczeństwa państwa, wywołują wątpliwości. Komisja ds. służb jest
kierowana przez ignorantkę oraz dwóch krętaczy.
Oni dziś nadają
ton parlamentarnej kontroli nad służbami specjalnymi w Polsce.
Tymczasem ludzie nadzorujący służby powinni wiedzieć, czym się zajmują, a
także prezentować nienaganną postawę i przywiązanie do przestrzegania
prawa. Tylko wtedy do nadzoru nad służbami można mieć zaufanie.

W Polsce jednak jest inaczej. Jak widać kwestie bezpieczeństwa państwa niektórzy mają w głębokim poważaniu...


Sejmowi eksperci krytycznie oceniają rządową propozycję zmian dot. służb. Kolejna klapa rządu?

Proponowane przez rząd zastąpienie Kolegium ds. Służb Komitetem
Bezpieczeństwa Państwa (KBP) nie zyskało akceptacji ekspertów
pracujących w komisji ds. służb specjalnych.

Projekt rozporządzenia, które powołuje do życia KBP, trafił na początku grudnia do sejmowej komisji ds. służb. Stamtąd miał szybko trafić pod obrady. Ostatecznie wypadł z harmonogramu. Jak wynika z naszych informacji, to efekt trzech nieprzychylnych opinii autorstwa stałych ekspertów sejmowej komisji.

Wejście w życie rozporządzenia musi być skorelowane z wejściem w życie (nowej) ustawy o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego – napisał ekspert współpracujący z posłami rządzącej Platformy Obywatelskiej. – Chodzi o to, że rozporządzeniem nie można zmieniać ustawy. A obowiązująca ustawa o ABW i AW mówi o istnieniu Kolegium ds. Służb Specjalnych (które miałoby zostać zastąpione przez KBP – red.) – mówi członek speckomisji poseł Marek Opioła z opozycyjnego PiS.

Podobnie pomysły ministrów Jacka Cichockiego i Bartłomieja Sienkiewicza zrecenzował inny z ekspertów: Opiniowany projekt jest zbędny i jak się wydaje – niezgodny z aktualnie obowiązującymi zasadami prawnymi w ustawie o ABW i AW – czytamy w opinii dla posłów.

Sama idea, poza zmianą nazwy z kolegium na komitet, zakładała ograniczenie grona osób wtajemniczonych w sprawy służb. Dlatego autorzy nie przewidzieli udziału w komitecie przedstawiciela prezydenta ani szefa komisji służb specjalnych (którym może być opozycyjny polityk).

Taka koncepcja została zakwestionowana przez Pałac Prezydencki. Gdy na łamach DGP opisaliśmy propozycję Cichockiego – Sienkiewicza błyskawicznie zareagował generał Stanisław Koziej, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. – Mam nadzieję, że rząd jeszcze przemyśli tę konstrukcję – komentował gen. Koziej.

Rząd kończy już pracę nad innymi elementami reformy całego pionu służb; ostatnie szlify dostaje ustawa o Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Ale to właśnie ten projekt może natrafić na najpoważniejsze przeszkody w Sejmie. – Najpewniej zostanie powołana komisja nadzwyczajna. Trzy miesiące pracy i można głosować – mówił nam jeden z posłów PO.

To jednak mało realny scenariusz, gdyż w samej ustawie zawarto wiele kontrowersyjnych rozwiązań. Projektowane kompetencje ABW budzą nawet wątpliwości pozostałych służb. Szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtunik zwrócił uwagę na "profilaktykę kontrwywiadowczą", która będzie pozwalać na rozpoczęcie inwigilacji każdego Polaka w celach prewencyjnych.

– To budzi wątpliwość o zgodność z konstytucją oraz zasadami dobrego prawodawstwa. Nikt nie wie, co oznacza profilaktyka kontrwywiadowcza, to nieopisane prawnie pojęcie – mówi dr Zbigniew Rau, były wiceminister spraw wewnętrznych i ekspert w zakresie bezpieczeństwa.

Inny z pomysłów zapisanych w projekcie daje też ogromne możliwości ABW do rozpracowywania cudzoziemców tylko dlatego, że są cudzoziemcami.


Prezydent Komorowski pozytywnie o szefach SKW i CBA

Prezydent
rekomenduje obecnych szefów CBA i SKW. Bronisław Komorowski pozytywnie
zaopiniował kandydatury Pawła Wojtunika i ppłka Piotra Pytla -
powiedział IAR szef Biura Bezpieczeństwa...

Kolejny oddział Straży Granicznej zlikwidowany

Rząd
sfinalizował zmiany w strukturze Straży Granicznej. Zgodnie z
zapowiedziami istnieć przestał Karpacki Oddział SG. Opozycja od początku
sprzeciwiała się zmianom.

GORĄCE TEMATY - Strona główna - niezalezna.pl


Najważniejsi polscy politycy w samolotach bez cyberochrony

W latach 2014-2017 dzierżawa od LOT-u samolotów embraer na
potrzeby prezydenta i premiera Polski będzie kosztowała Ministerstwo
Obrony Narodowej 140 mln złotych. Tymczasem, jak zauważają eksperci ds.
lotniczych, maszyny nadal nie spełniają szeregu wymagań. M.in. nie
posiadają cyberochrony, nie współpracują z samolotami bojowymi.




Szczegóły umowy MON i LOT-u na następne lata są objęte tajemnicą. Jednak
jak ujawnia TVP Info, samoloty, którymi już latali prezydent i premier
Polski, dopiero teraz mają być wyposażone w odpowiednie urządzenie komunikacyjne. Również poprawie ma ulec bezpieczeństwo lotu embraerami.



Modernizacja ma zostać przeprowadzona dopiero w połowie roku. Jak
zauważają lotniczy eksperci, obecnie główny pasażer rządowych samolotów
nadal nie będzie miał wystarczającej komunikacji ze światem. – Jest tylko możliwość skontaktowania się ze światem za pomocą depesz ACARS – te depesze są otwarte, więc nie ma możliwości przekazania prezydentowi poufnych informacji przestrzega w rozmowie z TVP Info Krzysztof Moczulski, z portalu lotnictwo.net.



Ponadto, samolot ma ograniczenia zasięgu – nie można nim bez międzylądowania pokonać trasy dłuższej niż 3500 km.
Eksperci podkreślają też że maszyna nie ma nie ma tzw. cyberochrony,
nie współpracuje z samolotami bojowymi. Ważna jest także sprawa
wizerunkowa. – Nasza polityka jest przez to mniej skuteczna, nie
traktują nas poważnie, skoro prezydent nie ma narzędzi komunikacji.
Załóżmy, że prezydent Barack Obama chce skontaktować się z prezydentem
Komorowskim, a on akurat leci samolotem pasażerskim –
przekonuje gen. Roman Polko, były dowódca GROM.



Koszt nowej floty to może nawet 200 milionów dolarów, ale zdaniem ekspertów samoloty można było kupić o wiele taniej.
LOT wycofywał boeingi 767, może nie były najmłodsze, ale po ciężkim
przeglądzie spokojnie by się nadawały do przekwalifikowania do wersji
VIP –
przekonuje Moczulski.



Czy jednak po 2017 r. dla przewozu najważniejszych polityków Polski
zostaną kupione nowe samoloty? Prawdopodobnie, przetarg na nowe samoloty
ruszy dopiero po 2015 roku, czyli po wyborach prezydenckich i parlamentarnych.
 


Powrót WSI. Afera w Sejmie

Sejmowa komisja ds. służb specjalnych pozytywnie zaopiniowała
kandydatury płk. Krzysztofa Duszy i Macieja Matysiaka na zastępców szefa
Służby Kontrwywiadu Wojskowego (SKW). Za pozytywną opinią głosowało
pięciu posłów. Swój sprzeciw wobec kandydatów zgłosiło dwoje członków
speckomisji z ramienia PiS.




O powołanie Duszy i Matysiaka wniósł szef MON Tomasz Siemoniak na wniosek powołanego 10 stycznia przez premiera nowego szefa SKW płk. Piotra Pytla. Dusza to dotychczasowy dyrektor gabinetu szefa SKW, Matysiak jest pułkownikiem rezerwy, byłym żołnierzem WSI.
Od 2011 r. Matusiak jest w rezerwie kadrowej szefa MON. Po likwidacji
WSI złożył akces do nowych służb, ale jego wniosek weryfikacyjny nigdy
nie został rozpatrzony.


- Byliśmy przeciw tym kandydaturom, bo uważamy, że nie są to osoby
właściwe do kierowania Służbą Kontrwywiadu Wojskowego.Pan Dusza był
szefem sekretariatu pana generała Noska, uważamy więc, że jest to
kontynuacja kierowania służbą, jaką prowadził poprzednik. Kandydaturze
płk. Matysiaka byliśmy przeciwni, bo uważamy, że jest to powrót do
Wojskowych Służb Informacyjnych. Pan pułkownik Matysiak był w WSI,
później - za czasów, gdy rządziła PO, został wciągnięty do SKW i pełnił
tam funkcje do 2011 roku
– tłumaczył poseł PiS Marek Opioła, który razem z Beatą Mazurek jest członkiem sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

Posłowie Prawa i Sprawiedliwości wyrazili swoje zdziwienie faktem, że Platforma Obywatelska, która głosowała za rozwiązaniem WSI, teraz wspiera ludzi wywodzącej się z tych służb.

- Widać, że Platforma Obywatelska, premier Tusk i minister obrony
narodowej nominując takie osoby - daje zgodę polityczną panu płk.
Pytlowi, żeby w jawny, prosty sposób Wojskowe Służby Informacyjne
przejmowały strukturę i funkcjonowanie SKW
- ocenił Opioła.
Wojskowe Służby Informacyjne wracają do gry...? Płk Polkowski, były oficer WSI, został doradcą komisji ds. służb specjalnych!

„Zgoda na tę kandydaturę oznaczała będzie, że wpływ WSI na
politykę będzie nie tylko doradczy, ale wręcz decyzyjny. Przecież
eksperci przygotowują stanowiska komisji” - mówił gen. Zbigniew Nowek.



Doradca
komisji ds. służb związany z WSI? Kownacki: „PO opowiada się za tym, by
dostęp do tajemnic mieli ludzie szkoleni w Moskwie”.

„Ta sprawa pokazuje, że związki WSI z PO są coraz bliższe i coraz
mocniej się zazębiają. Od głosowania nad ustawą likwidującą WSI minęło
już wiele lat. Wydaje się, że żołnierze tych służb już PO wybaczyli i
teraz zaczynają zwierać szyki przeciwko PiS-owi”.

Jadwiga
Staniszkis broni Macierewicza. Zdaniem socjolog za "wrzutki" medialne
związane z likwidacją WSI i agentem Tomkiem odpowiada Graś

"To patriota, założyciel KOR-u, zawsze był odrębny, ale przez
wszystkie te lata aktywności się nie zmienił, jak wielu innych. To
intelektualista, (...) człowiek niespożytej energii" - charakteryzuje
Staniszkis Macierewicza

Śledztwo
tygodnika "wSieci": Dlaczego w Bejrucie zginął polski konsul? Czy
drugim dnem sprawy były rosyjskie interesy? Zaskakująca bierność MSZ...

"Dotarliśmy do informacji mówiących o tym, że polski konsul
przebywał w Libanie w podwójnej roli: dyplomaty i funkcjonariusza
Agencji Wywiadu."

O czyje bezpieczeństwo dba rząd?

Rządowy projekt zmian ustaw dotyczących ABW i Agencji Wywiadu komentuje Bogdan Święczkowski

W dzisiejszych
planach pracy rządu znajdują się projekty ustaw dotyczących Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu. Główną zmianą ma być
odmienne podporządkowanie tych służb, obecnie podległych premierowi. AW
ma pozostać pod nadzorem premiera, z kolei ABW ma być kontrolowane przez
Ministerstwo Spraw Wewnętrznych. Projekty te zawierają także szereg
innych zmian w zakresie sposobów działania służb specjalnych.

Proponowane zmiany dotyczące ABW i AW są
elementem szerszej reformy służb specjalnych. Zostały one zapowiedziane
przez premiera Donalda Tuska po aferze Amber Gold z 2012 roku. Wówczas
okazało się, że nie było właściwej koordynacji działań służb i organów
państwa.

Osobiście jestem krytycznie nastawiony do projektów tych zmian, zresztą podobnie jak wielu specjalistów.

Moim zdaniem, jest to całkowicie
nieprzemyślany pomysł, który doprowadzi do dezorganizacji służby
wewnętrznej, czyli naszego polskiego kontrwywiadu, oraz przyczyni się do
zmniejszenia jej znaczenia.

Biorąc pod uwagę aktualną sytuację na
Ukrainie, istnieje pilna potrzeba bardzo silnego i mocnego wsparcia
działalności polskiego kontrwywiadu cywilnego. Powinien on zapobiegać
różnego rodzajom prowokacjom i manipulacjom, a także dezinformacjom ze
strony rosyjskiej.

Cała ta sytuacja pokazuje, że Donald
Tusk i jego ekipa chcą tak naprawdę rozmontowywać ten już co prawda
kulawy, ale jeszcze jako tako funkcjonujący system bezpieczeństwa
narodowego.

Nad ulepszeniem prac jednostek służb
specjalnych pracują zespoły ekspertów wspólnie z partiami opozycyjnymi.
Ich propozycje zmian są już gotowe i myślę, że zostaną wykorzystane w
najbliższym czasie.

Nie sądzę jednak, żeby tę ekipę rządową
było stać na realne i rzetelne przemyślenie problemów polskiego systemu
bezpieczeństwa narodowego, roli poszczególnych służb specjalnych, w tym
ośrodka prezydenckiego, kancelarii premiera i jeszcze innych instytucji.
Ta problematyka jest niezwykle obszerna i złożona. Musi zatem zostać
opracowana w sposób kompatybilny i wzajemnie zachodzący na siebie, aby
ten system był szczelny i naprawdę prowadził do bezpieczeństwa
Rzeczypospolitej.

 


 

Autor jest byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Szef Rządowego Centrum Bezpieczeństwa złożył rezygnację. "Względy osobiste"

Dyrektor Rządowego Centrum Bezpieczeństwa Marek Komorowski złożył wniosek o odwołanie ze stanowiska; powodem rezygnacji są względy osobiste - poinformowało RCB.
Marek Komorowski związany był z Rządowym Centrum Bezpieczeństwa od marca 2010 r. Od grudnia 2010 r. pełnił obowiązki dyrektora, a od czerwca 2012 r. kierował Centrum jako dyrektor.RCB działa od 2008 r.

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa zainaugurowało działalność w sierpniu 2008 r. Jego głównym celem jest analizowanie zagrożeń na podstawie danych uzyskiwanych ze wszelkich możliwych źródeł.

RCB zapewnia obsługę Rady Ministrów, premiera, szefa MSWiA i Rządowego Zespołu Zarządzenia Kryzysowego w sprawach zarządzania kryzysowego oraz pełni funkcję krajowego centrum zarządzania kryzysowego.
------------------------------------------------
Sejm zajmie się zmianami w ABW i AW. Pokłosie afery Amber Gold

Główną zmianą - oprócz rozdzielenia ustaw - ma być odmienne podporządkowanie tych służb, obecnie podległych premierowi
.Zmiany to element szerszej reformy służb specjalnych zapowiedzianej przez premiera Donalda Tuska po aferze Amber Gold z 2012 r., gdy okazało się, że nie było właściwej koordynacji działań służb i organów państwa.Główną zmianą - oprócz rozdzielenia ustaw -
ma być odmienne podporządkowanie tych służb, obecnie podległych
premierowi. AW ma pozostać w jego nadzorze, zaś ABW ma przejść pod
nadzór MSW. Po zmianach pod nadzorem premiera pozostanie, oprócz AW, też
CBA. Zostanie też wzmocniona pozycja szefa MON wobec służb kontrwywiadu
(SKW) i wywiadu wojskowego (SWW).Zgodnie rządowymi projektami podział
kompetencji między służbami ma być precyzyjny - ABW ma stać się służbą
bardziej analityczną niż prowadzącą postępowania i ma się specjalizować
we wczesnym rozpoznawaniu zagrożeń, przeciwdziałaniu terroryzmowi,
ochronie informacji niejawnych i w kontrwywiadzie. ABW będzie zajmować
się nadal przestępstwami przeciw interesom ekonomicznym państwa - ale
tylko zagrażającymi uszczerbkiem Skarbu Państwa od 16 mln zł.ABW będzie służbą zajmującą się zagrożeniami
godzącymi w niepodległość, suwerenność, międzynarodową pozycję i
nienaruszalność terytorium państwa. Odpowiadać będzie m.in. za
zwalczanie szpiegostwa, kontrwywiad elektroniczny i radiokontrwywiad.To w kompetencjach ABW będzie przeciwdziałanie zagrożeniom wynikającym z propagowania
totalitarnego ustroju państwa, nawoływania do obalenia przemocą
demokratycznego ustroju państwa, a także stosowania przemocy lub groźby
bezprawnej, publicznego znieważania lub nawoływania do nienawiści z
powodu różnic narodowościowych, etnicznych, rasowych, wyznaniowych albo
ze względu na bezwyznaniowość
.ABW chronić będzie też przed zagrożeniami o
charakterze terrorystycznym oraz związanymi z obrotem z zagranicą bez
zezwolenia towarami, technologiami i usługami.

Przestępstwami gospodarczymi mniejszej
skali, sprawami narkotykowymi i przestępczością zorganizowaną zajmie się
policja. Sprawy korupcyjne z ABW trafią do Centralnego Biura
Antykorupcyjnego, które ma się stać wiodącą służbą odpowiedzialną za
ściganie najpoważniejszych, zagrażających państwu przestępstw
korupcyjnych. Po zmianach proponowanych przez rząd ABW ma prowadzić
mniej niż połowę z obecnych ok. 200 śledztw rocznie.Zgodnie z rządową propozycją ma powstać
wewnątrzrządowy komitet ds. bezpieczeństwa państwa złożony z
przedstawicieli resortów nadzorujących służby i bezpośrednio
zainteresowanych wynikami ich pracy. Rząd chce zlikwidować Kolegium ds.
Służb Specjalnych, w którym, oprócz ministrów, obecnie zasiadają też
przedstawiciele prezydenta i szef sejmowej Komisji ds. Służb
Specjalnych. Projekt zakłada też zniesienie funkcji
ministra-koordynatora służb specjalnych, która nie była obsadzona od
początku rządów PO-PSL.Duża część przepisów w projektach pochodzi z
obecnych uregulowań; nowością jest m.in. zapis, że kontrolę operacyjną,
czyli inwigilację podejrzewanych o przestępstwa wobec obywatela RP,
zarządza sąd na wniosek szefa ABW po uzyskaniu zgody Prokuratora
Generalnego, a w pozostałych przypadkach - szef ABW. Wprowadzono też
maksymalny okres takiej kontroli - nie dłużej niż 12 miesięcy. W obu
agencjach mają działać pełnomocnicy ds. kontroli przetwarzania danych
osobowych - tak jak już jest w CBA.Projekty precyzują, że dziennikarze -
których nie wolno służbom werbować do tajnej współpracy - nie muszą być
osobami zatrudnionymi jedynie na umowę o pracę, ale też na umowę o
dzieło lub zlecenie. Do katalogu zawodów wykluczających werbunek dodano
też radców prawnych.Zadania Agencji Wywiadu w zasadzie nie
zmieniają się; projekt porządkuje przepisy jej dotyczące. Nowością jest
np. umożliwienie, w ramach wykonywania zadań AW na obszarze Polski,
realizacji czynności operacyjno-rozpoznawczych także za pośrednictwem
SKW, a nie tylko ABW - jak obecnie.Zgodnie z projektami w razie rezygnacji szefów służb lub ich zastępców nie będzie już potrzebna opinia sejmowej speckomisji.Oprócz projektów ustaw o ABW i AW w osobnym
uregulowaniu rząd chce utworzyć Komisję Kontroli Służb Specjalnych,
zapewniająca cywilną kontrolę bieżącej pracy służb.

---------------------------------------------------

14 czerwiec 2014 r.

Handel głową Rostowskiego


Afera podsłuchowa, jakiej w Polsce nie było. Ktoś nielegalnie
nagrał spotkania szefa MSW, prezesa Banku Centralnego, byłego ministra
transportu.
Taśmy są kompromitujące. Czy to zamach...


Afera taśmowa. Tak wielkiej kompromitacji służb specjalnych jeszcze nie było

Afera taśmowa. Tak wielkiej kompromitacji służb specjalnych jeszcze nie było

W BOR, ABW i być może w SKW trwają w tej chwili postępowania, które
mają wyjaśnić jak doszło do największej kompromitacji służb specjalnych
w historii Wolnej Polski. Największej, ale przecież nie pierwszej.

Przez dłuższy czas - według słów premiera nawet przez dwa lata -
nagrywano poufne rozmowy najważniejszych osób w państwie. Ostatecznie
dwa nagrania trafiły do redakcji tygodnika Wprost, który je opublikował.

Tymczasem za plecami służb specjalnych odpowiedzialnych za
zabezpieczanie najważniejszych osób w państwie komuś - nadal nie wiemy
komu i z jakiego powodu, mimo, że przeprowadzono już kilka przesłuchań,
przeszukań i zatrzymań - udało się i te, i inne - podobne być może -
rozmowy nagrywać, następnie przechowywać nagrania przez wiele miesięcy,
by potem, w wybranym momencie wypuścić.

W świat idzie więc dziś sygnał, że w Polsce można podsłuchać właściwie
każdego - w tym osoby, które z całą pewnością powinny być przed takim
ryzykiem chronione - a szefowie NBP i MSW są tu na czele listy. Nie
wiemy przy tym nawet, czy którakolwiek z podsłuchanych rozmów zawierała
treści o kluczowym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa - tajemnice
kraju a nie tylko brudne sekrety politycznej kuchni. Oby nie.

Ale wiemy, że widzimy tym razem nie kolejny sygnał ostrzegawczy, że ze
słuzbami dzieje się coś złego, lecz ewidentny dowód, że coś złego już
się z nimi stało.

Jeden z najlepszych dziennikarzy śledczych w Polsce - Robert Zieliński -
wyznaczył przed rokiem początek "bessy" w służbach w roku 2008. Nie
przypadkiem. Bo to wtedy porwano w Pakistanie geologa Piotra Stańczaka.
Przez prawie pięć miesięcy wywiad cywilny i wojskowy nie zdołały uwolnić
inżyniera, mimo posiadania zaplecza - także wojskowego - na terenie
Afganistanu. Ostatecznie Stańczak zginął - stracony przez talibów. Brak
osiągnięć naszych służb był tu bolesny - przed ponurym końcem tej
historii nie udało im się ustalić nawet, które dokładnie ugrupowanie
terrorystyczne przetrzymywało Stańczaka, nie mówiąc już o miejscu jego
uwięzienia.

Powstanie CBŚP. Nowa superjednostka policji

Sejm znowelizował dziś ustawę o policji. Centralne Biuro Śledcze zostanie wyłączone ze struktur Komendy Głównej Policji.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. od kiedy Tusk nie jest koordynatorem?

Piechociński stawia warunki Platformie: premier powinien przejąć nadzór nad służbami specjalnymi

Szef MSW nie może być sędzią w swojej sprawie - uważa koalicyjny PSL i proponuje, by Donald Tusk przejął nadzór nad służbami specjalnymi, by wyjaśnić aferę podsłuchową.

Takie stanowisko przedstawił w rozmowie z „Wiadomościami” TVP1 prezes ludowców Janusz Piechociński i podkreślił, że tylko wtedy PSL zachowa się „tak, jak wymagają tego więzi polityczne”.

Propozycja jest następująca: premier Tusk przejmuje nadzór, bezpośrednio, staje się zarazem koordynatorem do spraw służb po to, żeby wyjąć główny argument, który podnosi znacząca część opinii publicznej, że minister Sienkiewicz jest sędzią w swojej sprawie. Zwracam uwagę, że to jest warunek dla mnie istotny i tylko pod tym warunkiem klub PSL zachowa się tak, jak wymagają tego więzi polityczne

— powiedział Piechociński.

Za TVP Info

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Rosyjski wywiad zwiększył swą

Rosyjski wywiad zwiększył swą aktywność w Polsce

Rosyjski wywiad zwiększył swą aktywność w Polsce, ale
także w wielu innych krajach ze względu na ukraiński konflikt. Taką
informację przekazali posłom szefowie cywilnego i wojskowego wywiadu
oraz kontrwywiadu. W obecnej sytuacji konieczne wydaje się zwiększenie
nakładów na służby specjalne, aby sprostały nowym zagrożeniom.

Jak wynika z informacji przedstawionej przez szefów służb specjalnych
w pierwszej kolejności Rosjanie są zainteresowani postępami w
modernizacji naszej armii. Armii, która po licznych redukcjach obecnie
nie jest w stanie zabezpieczyć całej naszej granicy. Prowadzona jest
także silna akcja propagandowa i informacyjna – dodaje Beata Mazurek z
PiS.

Jest bardzo silna propaganda medialna. Służby rosyjskie
analizują wszystko to, co jest w przestrzeni internetowej, a także to,
co jest napisane w dziennikach, jak również to, co jest przedstawiane w
telewizji, więc tak naprawdę żyjemy w świecie wielkiej iluzji
– powiedziała poseł Beata Mazurek.

Polska doświadcza także wojny gospodarczej. Po embargach na naszą
żywność przyszła kolej na zrywanie umów handlowych bez wyraźnych
powodów.

Prof. Tadeusz Marczak mówi, że szczególnym zainteresowaniem Rosjan cieszy się nasza energetyka.

Nie czołgi, ale ropa naftowa i gaz ziemny, a więc te surowce,
bez których gospodarka całego kraju może stanąć w miejscu, w przeciągu
jednego tygodnia –
wskazał prof. Marczak.

Po posiedzeniu sejmowej speckomisji posłowie podkreślali, że służby
specjalne nie mają wystarczających sił i środków, aby przeciwdziałać
aktywności służb rosyjskich na naszym terytorium, a liczba tych agentów
może być bardzo duża. Mówił o tym płk Henryka Piecuch, były sekretarza
ministra Czesława Kiszczak – przypomina prof. Marczak.

Wojskowo wycofując się z Polski, Rosjanie zostawili u nas 16 tysięcy agentów – powiedział prof. Tadeusz Marczak.

WSI, o które za sprawą lewicowych partii znów rozgorzała batalia nie
zdemaskowały żadnego rosyjskiego agenta, a przecież Polakom znane są
takie pseudonimy jak OLIN, KAT czy MINIM.

TV Trwam News/RIRM

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Rząd nadzoruje służby

Z raportu NIK wynika, że premier, który zgodnie z przepisami jest
zobowiązany do nadzoru nad służbami specjalnymi, pozbawiony jest ważnych
instrumentów do tego nadzoru.





Kto odpowiada za służby? 21 ważnych pytań PRZED raportem NIK

Od lewej: Donald Tusk, Radosław Sikorski, Jacek Cichocki. Fot. kprm.gov.pl

"Czy Prezes Rady Ministrów, bądź Minister
Obrony Narodowej wydali zgodę na uruchomienie przez SKW bezpośredniej
linii łączności z siedzibą FSB w Moskwie?"

W lutym 2013 r. parlamentarzysta zadał 21 pytań prezesowi Najwyższej
Izby Kontroli. Poruszał zasadnicze kwestie, które powinny być
przejrzyste, a - co trudno sobie wyobrazić – były i pozostają wielce
enigmatyczne. Pytał m.in. o to, kto sprawuje faktyczny nadzór nad spec
służbami, jakie są kompetencje
Kolegium ds. Służb Specjalnych i jego ówczesnego sekretarza Jacka
Cichockiego, kto koordynował pracę służb w wielu wrażliwych dla
bezpieczeństwa państwa momentach – jak m.in. po katastrofie
smoleńskiej czy zamachu w Norwegii.

Pismo zawiera przykłady wielu błędów Donalda Tuska w nadzorowaniu
służb specjalnych. Zdaniem posła Kaczmarka są one utajniane, co nie
znajduje oparcia w przepisach prawa.

Publikujemy pełną treść listu posła PiS do prezesa NIK.


Warszawa, 3 lutego 2013 roku

DO
PREZESA
NAJWYŻSZEJ IZBY KONTROLI

W związku z kontrolą prowadzoną przez Najwyższą Izbę Kontroli
dotyczącą nadzoru nad służbami specjalnymi, działając na podstawie
20 ust. 1 ustawy z dnia 9 maja 1996 roku o wykonywaniu mandatu posła i
senatora, zwracam się do Pana Prezesa z prośbą o przeprowadzenie w jej
toku działań, które pozwolą na ustalenie

1) Kto od końca 2007 roku faktycznie odpowiadał za nadzór i
koordynację służb specjalnych? Jakie były kompetencje Pawła Grasia jako
sekretarza stanu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo w tym zakresie
(potocznie zwanego „koordynatorem służb” - brak dementi w KPRM;
vide także interpelacje Marka Opioły nr 22858 z 26-05-2011 w sprawie
realizowania przez prezesa Rady Ministrów ustawowego nadzoru nad Agencją
Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Agencją Wywiadu, Służbą Kontrwywiadu
Wojskowego, Służbą Wywiadu Wojskowego oraz Centralnym Biurem
Antykorupcyjnym oraz interpelacja nr 19 z 08-11-2011 w sprawie
sprawowania przez prezesa Rady Ministrów ustawowego nadzoru nad ABW, AW, SKW, SWW oraz CBA)?

2) Jakie były faktyczne kompetencje Jacka Cichockiego w
zakresie nadzoru i koordynacji służb specjalnych po powołaniu go na
stanowisko sekretarza Kolegium ds. Służb Specjalnych
, a
która to funkcja zgodnie z Rozporządzenie Rady Ministrów z dnia 2 lipca
2002 r. w sprawie szczegółowego trybu i zasad funkcjonowania Kolegium do
Spraw Służb Specjalnych oraz zakresu czynności sekretarza tego Kolegium
jest czysto techniczna i sprowadza się do zapewnienia
materiałów biurowych dla Kolegium.

W dniu 4 lutego 2010 roku, w trakcie przesłuchania przed Komisją
Śledczą do zbadania sprawy przebiegu procesu legislacyjnego ustaw
nowelizujących ustawę z dnia 29 lipca 1992 r. o grach i zakładach
wzajemnych i wydanych na ich podstawie przepisów wykonawczych w zakresie
dotyczącym gier na automatach o niskich wygranych i wideoloterii
oraz do zbadania legalności działania organów administracji rządowej
badających ten proces (3340/VI), pouczony o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań, Prezes rady Ministrów oświadczył m.in.:

Minister Cichocki dysponuje także upoważnieniem z mojej strony, np. do oceniania w moim imieniu materiałów opatrzonych klauzulą.
Chodzi oczywiście o - to też każdy, kto był w mojej roli, na pewno
potwierdzi swoim doświadczeniem - chodzi także o to, aby premier, który
jest często odbiorcą czy adresatem materiałów opatrzonych klauzulą, nie
spędzał wielu godzin każdego dnia na lekturę tych materiałów. Czyli to
upoważnienie, jakiego udzieliłem, o charakterze formalnym, ale także
jakby osobistym ministrowi Cichockiemu, polegało na tym, że to on
stanowił taką śluzę, tzn. on oceniał wagę materiałów po to, abym ja
otrzymywał informację, która naprawdę jest, ma wagę pierwszorzędną z
punktu widzenia
procesów zarządzania państwem. Muszę powiedzieć, że, tak jak w
przeszłości, tak i dzisiaj nie każdy materiał opatrzony klauzulą jest…
znaczy on jest istotny, jeśli chodzi o potrzebę poufności i
dyskrecji, ale jeśli chodzi o zawartość informacji, no, to często
jest to informacja, która nie jest mi potrzebna do wykonywania moich
obowiązków, i dlatego minister Cichocki jest przeze mnie upoważniony,
żeby także oceniać wagę tych materiałów. [i dalsze wypowiedzi]

3) Jaka była faktyczna rola Jacka Cichockiego w sprawie nadzoru nad służbami specjalnymi w związku z porwaniem Piotra Stańczaka? Jakie upoważnienia i od kogo posiadał Jacek Cichocki do zajmowania się tą sprawą?

Z Analizy Biura Bezpieczeństwa Narodowego w sprawie oceny rzetelności
działań podejmowanych przez urzędy państwowe w związku z
uprowadzeniem i śmiercią Piotra Stańczaka wynika, że „w praktyce
były dwa ośrodki koordynacyjne: w MSZ (w
którym za koordynacje odpowiadał kierunkowy podsekretarz stanu) oraz na
poziomie służb specjalnych, gdzie koordynacją zajmował się osobiście
Sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych, Sekretarz Stanu w KPRM Jacek Cichocki. Sprawą porwania Polaka w MSZ
zajmowało się kolejno czterech wiceministrów spraw zagranicznych:
Ryszard Schnepf, Przemysław Grudziński, Jan Borkowski i od grudnia
2008 r. Jacek Najder. Nie było natomiast wskazania, kto koordynował akcję dyplomatyczną oraz działania służb specjalnych.”

4) Jakie faktycznie kompetencje posiada Jacek Cichocki wobec szefów
służb specjalnych? Które z nich wynikają z Rozporządzenia Prezesa Rady
Ministrów z dnia 24 listopada 2011 r. w sprawie szczegółowego zakresu
działania Jacka Cichockiego - Ministra Spraw Wewnętrznych - w zakresie
koordynacji służb specjalnych, a które z innych dokumentów i upoważnień?
Które z nich rzeczywiście realizuje?

Z odpowiedzi na interpelację posła Marka Opioły wynika, że
nadzór nad działaniami służb specjalnych realizuje bezpośrednio Prezes
Rady Ministrów
(vide interpelacja nr 19 z 08-11-2011 w sprawie sprawowania przez prezesa Rady Ministrów ustawowego nadzoru nad ABW, AW, SKW, SWW oraz CBA).

Wskazane powyżej rozporządzenie zostało zaskarżone przez grupę posłów PiS jako niezgodne z Konstytucją RP oraz ustawami regulującymi działanie służb specjalnych do Trybunału Konstytucyjnego (sygnatura akt U 3/12)

5) Jaka jest faktyczna rola Kolegium ds. Służb Specjalnych w procesie nadzoru i koordynacji na działaniami służb specjalnych w latach 2008-2012?

Z odpowiedzi na interpelację Marka Opioły wynika, iż jest to
wyłącznie działalność o charakterze opiniodawczym (vide interpelacje nr
23833 z 26-07-2011 w sprawie informacji o reakcji polskich służb
specjalnych na tragiczne zamachy w Norwegii w dniu 22 lipca 2011 r.
oraz nr 147 z 25-11-2011w sprawie informacji o reakcji polskich służb
specjalnych na tragiczne zamachy w Norwegii w dniu 22 lipca 2011 r.).

6) Kto faktycznie i na jakiej podstawie koordynował działanie polskich służb specjalnych po zamachach w Norwegii?
Z odpowiedzi na interpelacje Marka Opioły wynika, iż takiej koordynacji w ogóle nie było
(vide w/w interpelacje Marka Opioły nr 23883 26-07-2011 i nr 147 z 25-11-2011).

7) Kto faktycznie i na jakiej podstawie koordynował działanie polskich służb specjalnych po tragedii w Smoleńsku?

Z odpowiedzi na interpelacje Marka Opioły wynika, iż taki
ośrodek koordynacyjny nie istniał i nikt faktycznie nie nadzorował, czy
służby wykonują powierzone im zadania w zakresie zapewnienia osłony
kontrwywiadowczej i wywiadowczej wizyt w Smoleńsku 7 i 10 kwietnia 2010
roku, a same służby nie poczyniły w tym kierunku żadnych działań, a
jedynie zapewniły, że „wykonywały swoje ustawowe obowiązki”
(vide interpelacje nr 23560 z 13-07-2011 w sprawie ustawowego nadzoru prezesa RM nad
służbami specjalnymi osłaniającymi lot do Smoleńska w dniu 10 kwietnia
2010 r. oraz nr 4 z 08-11-2011 w sprawie ustawowego nadzoru prezesa Rady
Ministrów nad służbami specjalnymi osłaniającymi lot do Smoleńska w
dniu 10 kwietnia 2010 r.)

8) Kto uzyskał od Prezesa Rady Ministrów upoważnienie do czytania
korespondencji dotyczącej służb specjalnych, w tym tych wysyłanych w
alarmowym trybie określonym w art. 18 ust. 1 oraz ust. 3 ustawy o ABW oraz AW i art. 19 ust. 1 oraz ust. 3 ustawy o SKW oraz SWW?

Z odpowiedzi na interpelację Marka Opioły w tej sprawie wynika, iż jest to pilnie strzeżona tajemnica
(vide interpelacja nr 11263 z 05-11-2012 w sprawie zapoznawania się
przez Prezesa Rady Ministrów z alarmowymi meldunkami przesyłanymi przez
służby specjalne oraz cytowane powyżej wypowiedzi Donalda Tuska w toku
zeznań przed sejmową Komisją Śledczą do zbadania sprawy przebiegu
procesu legislacyjnego ustaw nowelizujących ustawę z dnia 29 lipca
1992 r. o grach i zakładach wzajemnych i wydanych na ich podstawie
przepisów wykonawczych w zakresie dotyczącym gier na automatach o
niskich wygranych i wideoloterii oraz do zbadania legalności działania
organów administracji rządowej badających ten proces (3340/VI)).

Analogicznie poseł Tomasz Karczmarek w trakcie swojej wizyty w dniu 7
września 2012 roku w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów bezskutecznie
próbował uzyskać- na podstawie art. 19 ustawy o wykonywaniu mandatu
posła i senatora - jawną informację, kto w KPRM zapoznał się z notatką Szefa ABW z 24 maja 2012 roku do Prezesa Rady Ministrów ws. afery Amber Gold wysłaną do premiera w trybie art. 18 ust. 1 ustawy o ABW oraz AW. Informacji mu nie udzielono, ani w dniu wizyty, ani po zapytaniu pisemnym (odpowiedzi odmownej udzielił Tomasz Arabski).

9) W jaki sposób weryfikowana jest prawdziwość, poprawność i zasadność przekazywanych Prezesowi Rady Ministrów (oraz Ministrowi ON w przypadku SKW i SWW) informacji statystycznych i sprawozdawczych służb specjalnych?

Z artykułu opublikowanego na stronie
http://www.goldenline.pl/forum/3092218/chore-skw wynika, że co roku
powielana jest zasadnicza treść tych sprawozdań bez ich
dostosowania do rzeczywistej sytuacji oraz wyzwań stojących przed
służbami specjalnymi (vide interpelacja Tomasza Kaczmarka nr 12384 z
30-11-2011 w sprawie ujawnionych w Internecie nieprawidłowości w funkcjonowaniu podległej Prezesowi Rady Ministrów oraz Ministrowi ON Służby Kontrwywiadu Wojskowego).

10) W jaki sposób wygląda nadzór i kontrola działań Szefów SKW i SWW przez Ministra Obrony Narodowej?
Z odpowiedzi na interpelację posła Tomasza Kaczmarka wynika, że nie
istnieje ona w ogóle (vide interpelacje nr 7744 z 02-08-2012 w sprawie
działań kontrolnych podjętych przez MON po informacjach o nieprawidłowościach w SKW; nr 7745 z 02-08-2012 w sprawie działań kontrolnych podjętych przez MSW po informacjach o nieprawidłowościach w SKW;
nr 10067z 08-10-2012 w sprawie braku nadzoru i kontroli przez
odpowiedzialnych ministrów nad Służbą Kontrwywiadu Wojskowego). Analiza
dziesiątek odpowiedzi na interpelacje posłów Tomasza Kaczmarka i Marka
Opioły dotyczących nieprawidłowości w wojskowych służbach specjalnych
pokazuje ogrom problemu, u podstaw którego leży brak prawnych narzędzi i
merytorycznego przygotowania do faktycznej kontroli służb przez
resort obrony narodowej.

11) W jaki sposób koordynujący służby Jacek Cichocki ustalił, iż „służby nie inwigilowały posłów opozycji” (odnosząc się do operacyjnego rozpracowania posłów PiS przez SKW)
i przekazał tę informację jako wiarygodną na posiedzeniu kontrolującej
działanie szefów służb sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych w dniu 10
października 2012 roku (posiedzenie nr 36)?

Skoro w odpowiedziach na interpelacje Jacek Cichocki twierdzi,
iż nie ma on żadnych faktycznych uprawnień kontrolnych wobec szefa SKW, to
skąd czerpał wiedzę to tak kategorycznego stwierdzenia (vide
interpelacje nr 19 z 08-11-2011 w sprawie sprawowania przez prezesa Rady
Ministrów ustawowego nadzoru nad ABW, AW, SKW, SWW oraz CBA; nr 7744 z 02-08-2012 w sprawie działań kontrolnych podjętych przez MON po informacjach o nieprawidłowościach w SKW; nr 7745 z 02-08-2012 w sprawie działań kontrolnych podjętych przez MSW po informacjach o nieprawidłowościach w SKW;
nr 10067 z 08-10-2012 w sprawie braku nadzoru i kontroli przez
odpowiedzialnych ministrów nad Służbą Kontrwywiadu Wojskowego). Czy
fizycznie zapoznawał się materiałami procedury / procedur prowadzonych
przez SKW wobec posłów opozycji, czy też tak ważne oświadczenie złożył na podstawie ustnego zapewnienia szefa SKW?
Czy Jacek Cichocki kontaktował się w tej sprawie z Prokuratorem
Generalnym, który akceptował wydawanie zezwoleń na założenie podsłuchów
posłom PiS, a jeśli tak, to na jakiej podstawie prawnej i
jakie informacje uzyskał?

Podkreślić przy tym należy, że posłowie PiS Marek Opioła i Tomasz
Karczmarek (oraz jeden z jego społecznych asystentów) mają w
prokuratorskim śledztwie prowadzonym w przedmiotowej sprawie status
pokrzywdzonych i biorą udział w czynnościach procesowych takich jak
przesłuchiwanie świadków (sygnatura sprawy w Wojskowej Prokuraturze
Okręgowej w Warszawie Po Śl. 45/12).

12) W jaki sposób odbywa się weryfikacja przez Prezesa Rady Ministrów oraz Ministra Obrony Narodowej (w zakresie dotyczącym SKW i SWW)
prawdziwości odpowiedzi udzielanych na interpelacje poselskie? Czy
organy te przekazują posłom nie zweryfikowaną wiedzę opartą wyłącznie na
oświadczeniu urzędnika, którego błędy, czy zaniedbania wytknięto w
danej interpelacji?
Oba w/w organy nadzorujące i kontrolujące pracę służb specjalnych w
odpowiedziach na interpelacje poselskie oświadczyły, że nie mają takich
uprawnień (vide interpelacje nr 7744 z 02-08-2012 w sprawie działań
kontrolnych podjętych przez MON po informacjach o nieprawidłowościach w SKW; nr 7745 z 02-08-2012 w sprawie działań kontrolnych podjętych przez MSW po informacjach o nieprawidłowościach w SKW;
nr 10067 z 08-10-2012 w sprawie braku nadzoru i kontroli przez
odpowiedzialnych ministrów nad Służbą Kontrwywiadu Wojskowego). Z
powyższego wynika zatem, że merytoryczna kontrola działania służb przez
organy nadrzędne faktycznie nie istnieje, bowiem szefowie służb mogą w
sposób całkowicie dowolny kreować rzeczywistość, jednocześnie
zasłaniając się klauzulami tajności rzekomo istniejących materiałów
źródłowych i mając tym samym pewność, że nikt nie zażąda wglądu w nie.

13) Czy istniała faktyczna podstawa do odmowy udzielenia
odpowiedzi na interpelacje nr: 3, 6, 12, 13, 14, 145, 741, 1140, 1776,
8110 (VII kadencja
Sejmu) sformułowane przez posła Marka Opiołę? Podmiot odpowiedzialny za
udzielenie odpowiedzi powoływał się na „niejawny charakter informacji”.
Konieczne jest sprawdzenie, czy zasadne było uniknięcie sformułowania
odpowiedzi umotywowane w powyższy sposób, co można sprawdzić
ustalając, czy każdorazowo w sprawie poruszonej w interpelacji wydana
została opinia prawna, podpisana przez odpowiednio przygotowanego
pracownika ABW, w
której dokonano analizy treści zapytania i jednoznacznie stwierdzono, że
udzielenie odpowiedzi nie może mieć miejsca w trybie jawnym. Należy
także ustalić, dlaczego w związku z tym nie przekazano tych informacji w
trybie niejawnym, tak jak miało to na przykład miejsce w przypadku
odpowiedzi na interpelację Marka Opioły nr 23436 z 06-07-2011 w sprawie
informacji o kłopotach z uzbrojeniem żołnierzy polskiego kontyngentu w
Afganistanie. Czy interpretacja prawa wskazująca na to, iż art. 193
regulaminu Sejmu nie jest właściwy do uzyskiwania informacji
niejawnych w ramach interpelacji poselskiej nie jest wybiegiem, który ma
uniemożliwić dopełnienie uprawnień kontrolnych wobec działań
służb specjalnych w Polsce?

14) Czy istniała faktyczna podstawa do odmowy udzielenia odpowiedzi na interpelacje nr: 9 ,11, 11243 (VII
kadencja Sejmu) sformułowane przez posła Marka Opiołę? Autor odpowiedzi
odsyła do organów Prokuratury, wskazując, że przedmiotowe informacje
są w gestii tej instytucji. Konieczne jest sprawdzenie na jakiej
podstawie wydawano taką opinię, m.in. poprzez stwierdzenie czy
każdorazowo treść interpelacji była analizowana przez prawnika, który
wydawał opinię o tej treści.

15) Niezbędne jest zbadanie procedury postępowania ABW w sprawie opisanej w interpelacji nr 741 (interpelacja w sprawie odwołania ze stanowiska doradcy szefa ABW, po
zatrzymaniu w październiku A. M., do 2010 r. dyrektora Centrum
Projektów Teleinformatycznych MSWiA, któremu prokuratura zarzuca
korupcję przy przetargach na sprzęt i oprogramowanie instytucji
podległych resortowi). Koniecznie należy dokonać przeglądu wszelkich dokumentów wytworzonych w związku z odwołaniem ze stanowiska doradcy szefa ABW w korelacji do udokumentowanych faktów dot. zatrzymania dyrektora Centrum Projektów Teleinformatycznych MSWiA.

16) Niezbędne jest zbadanie procedury postępowania ABW w sprawie opisanej w interpelacji nr 1775 (interpelacja w sprawie działań ABW związanych z domniemanym ujawnieniem informacji o klauzuli ˝ściśle tajne˝ pochodzących z raportu weryfikacyjnego WSI).
Konieczne jest potwierdzenie dochowania przewidzianego w przepisach
(także niejawnych) sposobu prowadzenia tej sprawy, interpretowania
informacji, oceny zbieranych danych, wyciągania trafnych wniosków.
W jaki sposób szef służby dopełnił staranności realizacji sprawy
zgodnie ze standardami przewidzianymi w zasadach pracy operacyjnej? Czy
sprawa była poddana audytowi dokonanemu przez odpowiednio
przygotowanego i doświadczonego funkcjonariusza, który nie był
bezpośrednio związany z jej prowadzeniem? Czy sprawę powierzono do
prowadzenia jednostce organizacyjnej ABW, która zgodnie z przepisami wewnętrznymi jest przygotowana i przeznaczona do prowadzenia takich spraw?

17) Czy Prezes Rady Ministrów, bądź Minister Obrony Narodowej wydali zgodę na uruchomienie przez SKW bezpośredniej linii łączności z siedzibą FSB w Moskwie tj. służbą specjalną państwa wrogiego NATO
oraz prowadzącego najdalej idącą infiltrację Rzeczypospolitej Polskiej?
Czy w ogóle wiedzieli o tym przedsięwzięciu? Jak wygląda nadzór nad
wykorzystywaniem tego łącza? Czy decyzja o uruchomieniu połączenia była
konsultowana z NATO?

18) Kto i na jakiej podstawie formułuje odpowiedzi na pytania
kierowane przez posłów do Prezesa Rady Ministrów, a dotyczących
działania służb specjalnych? W związku z ogólnikową treścią
odpowiedzi na interpelacje nr: 4, 5, 6, 12, 13, 14, 140, 141, 143, 144,
145, 146, 1140, 1223, 1661, 1773, 1774, 5510, 6339, 8106, 8119, 11243 (VII
kadencja Sejmu), istnieje podejrzenie co do solidności działania
urzędników podległych Premierowi w zakresie przygotowania odpowiedzi.
Konieczne jest zbadanie trybu sporządzania odpowiedzi, na ile podmiot
odpowiadający dopełnił obowiązków uzyskania solidnych i wyczerpujących
informacji w przedmiotowych sprawach, np. poprzez zobowiązanie podległych służb, czy osób do rzetelnego zbadania sprawy, przejrzenia dokumentacji (zapoznania się z nią), przeprowadzenia rozmów z osobami, które posiadają informacje niezbędne do rzetelnego poinformowania posła na Sejm RP.

19) Czy Prezes Rady Ministrów domagał się od ABW rzetelności działania w sprawie zawiadomienia złożonego przez oficera b. WSI Leszka Tobiasza w sprawie możliwości popełnienia przestępstwa oraz czynności zleconych w ramach śledztwa PR-IV-X-Ds. 26/07 prowadzone pod nadzorem prokuratury krajowej, w którą zamieszany był m.in. Bronisław Komorowski? W jaki sposób premier zapewnił sobie, iż działania ABW będą najwyższej jakości? Czy osobiście rozmawiał z szefem ABW, czy domagał się okresowych informacji na temat postępów w sprawie, czy zarządził audyt sprawy po jej zakończeniu?

20) Czy Prezes Rady Ministrów, bądź Minister Obrony Narodowej (wobec SKW) wydali zgodę na to, aby wykonywanie czynności operacyjno-rozpoznawczych przez ABW i SKW było zlecane prywatnym podmiotom, głównie agencjom detektywistycznym?
Czy organy te wydały zgodę na przekazanie prywatnym podmiotom sprzętu
podsłuchowego, w tym niezwykle drogich przenośnych nadajników BTS? Czy powyższa praktyka była konsultowana z Prokuratorem Generalnym?

21) W jaki sposób Prezes Rady Ministrów faktyczny kontroluje
zasadność wniosków służb specjalnych o wyrażenie zgody na werbowanie
redaktorów naczelnych, dziennikarzy lub osób prowadzących działalność
wydawniczą?
Czy wnioski kierowane do Prezesa Rady Ministrów w trybie określonym w art. 37 ust. 2 ustawy o ABW oraz AW, art. 41 ust. 3 ustawy o SKW oraz SWW, art. 26 ust. 2 ustawy o CBA są opatrzone odpowiednimi dokumentami potwierdzającymi zasadność takiego werbunku? Czy
Prezes Rady Ministrów zapoznaje się z teczką personalną danego
kandydata do werbunku? Czy podpisuje wnioski osobiście, czy też także to
uprawnienie scedował na któregoś z podlegających mu urzędników?

Mając powyższe na względzie, uwzględnienie powyższych zagadnień w toku prowadzonej przez NIK kontroli jest w pełni uzasadnione. Wnoszę o ich uwzględnienie oraz o przekazanie mi wyników przedmiotowej kontroli.

Z poważaniem,

Tomasz Kaczmarek
Poseł na Sejm RP





Klub PO za powołaniem komisji śledczej ds. likwidacji WSI

Klub PO poprze wniosek Twojego Ruchu o powołanie komisji śledczej
ds. likwidacji WSI - taka decyzja zapadła ostatecznie na wtorkowym
posiedzeniu klubu PO. W piątek posłowie w głosowaniu rozstrzygną, czy
propozycja TR trafi do dalszych prac w Sejmie.


Gen. Nowek: Najgroźniejsi agenci wpływu


„Dla mnie najbardziej niepokojący jest brak zainteresowania służbami ze strony rządu”.

Gen. Zbigniew Nowek: Należy
zwrócić uwagę na to, że w Polsce nie ma obecnie systemu kontroli nad
służbami. Natomiast w czasie prowadzonych prac nad nowymi ustawami
demontowany jest również system zadaniowania służb. Zadaniowanie,
kontrola i budżet dla służb powinny natomiast stanowić jedną,
nierozerwalną całość. Jednak służby nie są w zainteresowaniu tego rządu.
Najlepiej świadczy o tym fakt, że w ciągu ostatnich 7 lat administracja
rozbudowała się o ponad 100 tysięcy urzędników, a w tym samym czasie w
służbach zwiększyła się liczba wakatów. To wynika z zamrożenia płac oraz
braku zainteresowania tym obszarem i wynikami służb. To powoduje masowe
odejścia.

Będzie lepiej? Rząd chce wprowadzić nowe rozwiązania.

System kontroli nad
służbami istniał w pewnej formie. On się udoskonalał przez lata. Jednak
obecnie mamy do czynienia z regresem. Zrezygnowano na przykład z tego,
co przez lata było podstawą. Przewodniczącym komisji ds. służb była
rotacyjnie osoba wywodząca się z opozycji. Tę zasadę złamano. W związku z
tym przez większość czasu komisją ds. służb kieruje ktoś wywodzący się z
koalicji. To powoduje tak kuriozalne sytuacje, jakie widzieliśmy przy
okazji odwołania szefa SKW, gen. Janusza Noska.

Dlaczego kuriozalne?

Bowiem mimo wniosku
opozycji odwoływany szef nie został zaproszony na posiedzenie komisji,
która miała opiniować jego odwołanie. Kontrola parlamentarna nad
służbami stała się fikcją. A dodatkowo rząd chce zlikwidować kolegium
ds. służb, w którym zasiadali przedstawiciele prezydenta i
przewodniczący komisji sejmowej. Doszło również do faktycznej likwidacji
funkcji ministra-koordynatora, który miał sprawować nadzór nad
służbami.

Nowa ustawa ma podchodzić w nowy sposób do tej tematyki.

Nowa ustawa tworzy
atrapy, które ani nie zadaniują, ani nie będą dbały o budżet. Nowe
ciało, które ma powstać i nadzorować służby, nie zakłada obecności
osoby, która będzie nadzorować CBA i AW, czyli premiera. Obowiązek
uczestniczenia w posiedzeniu ma jedynie szef Kancelarii Prezesa Rady
Ministrów. Cała ustawa ma na celu zdjęcie obowiązku dotyczącego służb z
premiera, więc może się okazać, że w tym posiedzeniu nie będzie
uczestniczył polityk, który nadzoruje dwie ważne służby.

To nowe Kolegium ma mieć również inny skład. To ważne?

Z tego składu
usunięto szefów służb, tam pozostali ministrowie. Może się okazać, że o
budżecie i działaniu służb będą debatować ludzie, którzy w ogóle nie
wiedzą czym się zajmuje wywiad i nie otrzymują materiałów wywiadu. To
jest sytuacja bardzo dziwna.

Doniesienia NIK dotyczące nadzoru nad służbami powinny niepokoić Polaków?

Dla mnie najbardziej
niepokojący jest brak zainteresowania służbami ze strony rządu, a także
brak adekwatnych do zagrożeń nadkładów na służby. Za naszą granicą
toczy się wojna, a więc budżet – szczególnie ABW i AW - powinien ulec
modyfikacji. Co z tego, że rozbudujemy wojsko, skoro ono będzie ślepe?
Biorąc pod uwagę działania rosyjskie należałoby również istotnie
zwiększyć nakłady na kontrwywiad oraz jego liczebność. To pomoże
zablokować działania rosyjskich agentów na masową skalę. Najwięcej może
się ujawnić agentów wpływu. To najtrudniejsza kategoria agentów do
wykrycia, a jednocześnie najgroźniejsza.





Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. PiS nie zablokowało komisji


PiS nie zablokowało komisji śledczej ws. WSI. "Putin dziś rechocze na Kremlu"

PiS nie zablokowało komisji śledczej ws. WSI. "Putin dziś rechocze na Kremlu"
Przeciwko wnioskowi głosowały PO, SLD i Twój Ruch. Część ludowców poparła inicjatywę PiS.
zobacz więcej »

Będzie komisja śledcza ws. likwidacji WSI. Wniosek PiS odrzuconyBędzie komisja śledcza ws. likwidacji WSI. Wniosek PiS odrzucony
Przepadł
wniosek PiS o zaniechanie prac nad projektem ustawy ws. powołania
komisji mającej zbadać okoliczności likwidacji WSI. Teraz będzie on
procedowany na kolejnych posiedzeniach Sejmu.



Donald Tusk wyjeżdża dla immunitetu?

O celowości wyjazdu Donalda Tuska do Brukseli oraz o
podsumowaniu siedmiu lat jego rządów na czele koalicji PO-PSL mówi
socjolog i wykładowca akademicki prof. Andrzej Zybertowicz.

Myślę, że tę sprawę warto rozważyć poważnie, ale i żartobliwie.
Dlaczego także żartobliwie? Dzisiaj bardzo wielu rzeczy nie wiemy. Gdy
chcemy oceniać awans Donalda Tuska, powinniśmy rozważać i interpretacje
optymistyczne, i pesymistyczne – niekorzystne dla Polski.

Interpretacja optymistyczna byłaby taka, że oto mieliśmy premiera,
który dobrze rządził swoim krajem, zwiększył pozycję Polski w Europie,
stał się poważnym, samodzielnym graczem i dzięki temu jako
przedstawiciel tego kraju, jako sprawny polityk, także  na arenie
międzynarodowej, otrzymał istotą funkcje w UE. Nie jest to funkcja
decydująca, ale jest to funkcja istotna, z której będzie można, gdyby
Donald Tusk chciał, wywierać pewien wpływ na bieg spraw w Unii.

Rozważmy teraz interpretację pesymistyczną i zacznijmy od informacji,
którą dwa, czy trzy lata temu podał tygodnik „Wprost”: że Donald Tusk
bardzo mało zajmuje się rządzeniem w Polsce, że są tygodnie, w których
we wtorek przylatuje do Warszawy, a w czwartek z niej wylatuje, że
bardzo często wyjeżdża na przedłużone weekendy do domu w Sopocie, że
wiele spraw puszcza samopas. Otóż powstaje pytanie: na co Donald Tusk
zużywał tę energię życiową? Sam, w rozmowie z jednym, z polityków
słowackich miał powiedzieć, że „piłka nożna go bardziej kreci niż
polityka”.  Oto najważniejszy reprezentant demokracji w Polsce mówi, że
tak naprawdę ta misja polityczna go specjalnie nie ekscytuje. W świetle
jego nominacji na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej nasuwa
się przypuszczenie, że interesowała go gra o osobistą pomyślność, o
awans materialny i symboliczny, ale także o uzyskanie immunitetu.

Dzisiaj wielu rzeczy nie wiemy, ale gdyby system
medialno-demokratyczno-prawny w Polsce funkcjonował  normalnie, w sposób
dojrzały, myślę, że są co najmniej trzy pola, które wymagałyby analizy
rzeczowej, politycznej i prawnej, żeby rozważyć ewentualną
odpowiedzialność Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu. Pierwsza sprawa,
to bezpieczeństwo energetyczne. Druga sprawa, to jakość tajnych polskich
służb i kontrwywiadowcza ochrona kraju. Trzecia sprawa, to śledztwo po
tragedii smoleńskiej. Pozwolę sobie przedstawić kilka uwag w każdej z
tych spraw. Otóż Donald Tusk, jeszcze w czasie, gdy żył śp. prezydent
Lech Kaczyński (któremu także doradzałem na polu polityki
energetycznej), przeprowadził rozmowy bezpośrednio kierowane przez
ówczesnego wicepremiera Waldemara Pawlaka. Były to rozmowy na temat
kontraktu gazowego z Rosją, który jest dla Polski bardzo niekorzystny.
Zawarty jest na wiele lat, nie licząc się z tym, że nowe technologie
mogą spowodować zmiany nośników energii. To kontrakt, którego efektem
jest to, że Polska bezpośrednio sąsiadująca z Rosją, płaci w krajach
Unii najwyższą cenę za gaz. Można tu postawić co najmniej zarzut
niegospodarności szkodliwej dla państwa i dobra publicznego;
niegospodarności, której efektem jest tak bardzo niekorzystny dla Polski
kontrakt gazowy. Wiąże się z tym inny obszar zaniedbania naszego
bezpieczeństwa energetycznego, mianowicie: opóźnienia w budowie
gazoportu, który był projektem zainicjowanym przez rząd PiS. Na plus
trzeba oddać PO, że ten projekt kontynuowała, ale robiła to nieudolnie. W
tym momencie możemy od problematyki bezpieczeństwa energetycznego i
zaniedbań ekipy Donalda Tuska przejść do problematyki tajnych służb.

Otóż niedawno dziennik „Rzeczpospolita” ujawnił, sprawę wielkiej
włoskiej firmy, która realizuje główne zlecenia i inwestycje  związane z
gazoportem. To inwestycje znacząco opóźnione, które powodować mogą poza
konsekwencjami handlowymi renegocjację umowy z Katarem, w której
zobowiązywaliśmy się, że w tym roku będziemy odbierali gazowce z tego
kraju. Ta sytuacja powoduje, ze nie mamy dywersyfikacji takiej, jaka
jest możliwa, w sytuacji, gdy Rosja bawi się w przykręcanie kurka. Otóż
okazało się, że ta włoska firma, która realizuje gazoport, wykonuje
jednocześnie wielkie zlecenia dla Gazpromu. Zatem Polacy spowodowali, że
zlecenie dla naszego państwa, które to zlecenie ma uniezależniać nas od
Rosji, wykonuje włoska firma, która jest w istotnej mirze zależna od
rosyjskiego Gazpromu. Przyczyna wyboru takiego wykonawcy inwestycji leży
w słabości naszych tajnych służb wywiadu i kontrwywiadu, który nie
potrafił rozpoznać pól zagrożeń. Analitycy wskazują, że Rosjanie
posiadają instrumenty, żeby powodować opóźnianie tej inwestycji,  co
oczywiście jest w ich interesie. Otóż osłabienie polskich tajnych służb,
które nastąpiło za rządów Donalda Tuska, przyczyniło się między innymi
do tej sytuacji.

Tak samo afera nagraniowa, to kolejny przejaw tego, że tajne służby
za Donalda Tuska nie realizują interesu państwa, nie chronią osób
kierujących państwem przed nielegalnymi podsłuchami. Odpowiedzialny za
to jest Donald Tusk, który w wielokrotnie  cytowanym przeze mnie
wywiadzie dla tygodnika Polityka z lutego 2008 wskazał, że jest świadomy
niesprawności polskich tajnych służb, a mimo to przez niemal siedem lat
nie zrobił nic, by skutecznie  tę niesprawność zmniejszyć. Ta sprawa
także, po spokojnej analizie, która musiałaby wykroczyć poza kompetencje
socjologa i politologa – mianowicie mieć precyzyjny wymiar prawny – być
może kwalifikowałaby się do Trybunału Stanu. Trzecia kwestia, to rażące
zaniedbania w zakresie dochodzenia do ustalania przyczyn tragedii
smoleńskiej. Lista tych zaniedbań jest bardzo długa. Wszyscy, którzy się
bliżej interesują, tę sprawę znają i można uznać, że Donald Tusk tak,
jak w dwóch pozostałych kwestiach, jest tu odpowiedzialny.  Zwróćmy
uwagę, że mówiąc o tej formule, wokół której jest trochę żartów w
internecie („Wina Tuska”), zogniskowałem swoją uwagę na trzech sprawach o
charakterze strategicznym, za które premier odpowiada.

Sprawy wyżej wymienione, to nie są sprawy trzeciorzędne, powiatowe
czy gminne. To są sprawy, za których przebieg bezpośrednio odpowiada
premier. Jeśli teraz wyobrazimy sobie, że przyszłoroczne wybory
parlamentarne przegra PO, i PiS obejmie rząd, to trzeba się liczyć z
tym, że zamrożone obecnie procedury ustalania prawdy o tych sprawach (o
kontrakcie gazowym z Rosją, o zaniedbaniach w realizacji gazoportu, o
zaniedbaniach w zakresie ochrony kontrwywiadowczej kraju i całej serii
skandalicznych zaniedbań związanych z wyjaśnianiem tragedii smoleńskiej)
będą przecież analizowane przez ekspertów krajowych i zagranicznych.  I
z tego punktu widzenia Donald Tusk, który wie znacznie więcej o tym
wszystkim niż ja i inni ludzie, wie co ma do ukrycia. Immunitet jaki
uzyskał dzięki objęciu tej istotnej unijnej posady, bez wątpienia daje
mu chwilę oddechu – oddechu, bo będzie mógł spokojnie funkcjonować i
dlatego jego głównym interesem, jeśli PiS obejmie władzę, nie będzie
sprawne realizowanie tej nowej funkcji zgodnie z interesem Polski, tylko
takie przymilne układanie się z przywódcami innych krajów Unii, żeby po
2,5 roku (po okresie sprawowania tej funkcji) uzyskać drugą kadencje,
aby swój immunitet przedłużyć.

Zatem bawiąc się w małą psychoanalizę, że jednym z motywów zabiegania
się, przymilania się Donalda Tuska do przywódców zachodnich,
podejmowania zobowiązań szkodliwych dla Polaków (mam na myśli w
szczególności umowę z premierem brytyjskim, dzięki której to umowie
ucierpią polscy emigranci w Wielkiej Brytanii, a Donald Tusk
zagwarantował sobie po wcześniejszym poparciu Angeli Merkel tę
nominację), Donald Tusk prawdopodobnie wewnętrznie jest świadom, że
dokonuje ucieczki z państwa, które pod wieloma względami jest w kiepskim
stanie. Jest świadom, że prędzej czy później system prawny polskiego
państwa albo badacze powiedzą opinii publicznej prawdę o tych bardzo
poważnych obszarach zaniedbań byłego premiera – zaznacza prof. Andrzej
Zybertowicz.


Służby specjalne wyjęte spod nadzoru szefowej MSWSłużby specjalne wyjęte spod nadzoru szefowej MSW
Nowym
koordynatorem służb specjalnych został Jacek Cichocki, szef Kancelarii
Premiera.


 
Rozporządzenie zatytułowane “w sprawie
szczegółowego zakresu działania Ministra-Członka Rady Ministrów Jacka
Cichockiego, w zakresie koordynacji służb specjalnych” Kopacz podpisała
we wtorek. Rozważano także powierzenie zadań Tomaszowi Siemoniakowi.
- Przeważył jednak argument, że ma on zbyt wiele zadań. Jacek Cichocki
z kolei ma doświadczenie dotyczące służb - wyjaśnia jedna z osób
z otoczenia premier.

Jacek Cichocki dzięki rozporządzeniu otrzymuje szerokie uprawnienia.
Ma on możliwość m.in. żądać od szefów służb specjalnych informacji
związanych z planowaniem i wykonywaniem powierzonych im zadań.


- Pytanie brzmi, czy można zawieźć teczki z meldunkami tajnych agentów,
zapisy podsłuchów ministrowi pełniącemu rolę koordynatora - mówi jeden
z rozmówców tvn24.

Służby specjalne w Polsce. Kopacz: Cichocki będzie koordynował

Cichocki ma, w imieniu premier oraz z jej upoważnienia, m.in.
prowadzić proces uzgodnień i konsultacji publicznych oraz wnosić
projekty aktów prawnych dotyczących służb specjalnych.



Aleksander Ścios – O KLUCZENIU I KUŁACZENIU

http://bezdekretu.blogspot.com/2014/09/opowiesc-o-kluczeniu-i-kuaczeniu.html

Gdyby reżim III RP ( jak twierdziła opozycja) opierał się na „systemie Tuska”, a spoistość koalicji zależała od osoby partyjnego lidera, dezercja premiera wywołałaby polityczne trzęsienie ziemi lub doprowadziła do wcześniejszych wyborów. Gdyby służby specjalne były podporządkowane Bartłomiejowi Sienkiewiczowi (o czym zapewniali nas publicyści i eksperci opozycji), zdymisjonowanie tak wszechwładnego ministra spowodowałoby nadzwyczajny wstrząs, lub, z uwagi na zakres tej władzy, okazałoby się niemożliwe.
Z każdym dniem, upływającym od powołania tzw. rządu Ewy Kopacz, publicystyczne tezy o potężnym premierze i jego wpływowych ministrach doznają kompromitacji i tylko amnezja czytelników sprawia, że ludzie głoszący te banialuki mogą nadal kreować się na analityków i zwodzić opinię publiczną.
Z zainteresowaniem będę śledził zabiegi „niezależnych mediów”, które już rozpoczęły pogoń za nowym królikiem, a chcąc usprawiedliwić fałszywe tropy, będą zmuszone również namaścić kolejnych decydentów. W przypadku obecnego rozdania, nie będzie to rzeczą łatwą, bo nawet średnio rozgarnięty odbiorca z nieufnością przyjmie zapewnienia o władztwie pani premier i może powątpiewać w kompetencje absolwentki ATK na stanowisku ministra spraw wewnętrznych. Problem będzie tym większy, że zgodny chór publicystów i polityków PiS zapewnia nas o wyjątkowej słabości i ułomności tego rządu, co wśród nazbyt dociekliwych obserwatorów, może wywołać niebezpieczną refleksję: jeśli ów rząd jest tak wątły i niekompetentny, jak słaba musi być opozycja, która nie potrafi go obalić?
Pojawia się zatem szansa, że mimo wytężonej pracy ekspertów kojarzonych z opozycją, pytanie: kto jest rzeczywistym decydentem i rozdaje karty - zostanie jednak postawione, zaś środowiska te będą zmuszone do udzielenia sensownej odpowiedzi. Mam nadzieję, że nawet pokraczna dialektyka zaprezentowana niedawno przez W. Gadowskiego – „Komorowski to zbyt słaba osobowość i intelekt, aby na nim opierać koncepcje utrzymania władzy. Co innego tzw. ośrodek prezydencki - tak tam rodzą się koncepcje dalszej totalizacji życia społecznego w Polsce” – okaże się niewystarczająca dla wyjaśnienia fenomenu budowy reżimu prezydenckiego, bez udziału Komorowskiego.
Im częściej zaś, będzie widoczna rola Belwederu w kreowaniu polityki III RP, tym większe prawdopodobieństwo pojawienia się innych, intrygujących pytań: jak to możliwe, że przez tyle lat wszystkie siły medialne skupione wokół opozycji, były owładnięte pasją Don Kichota i wielkim zaangażowaniem walczyły z politycznymi wiatrakami? Dlaczego największa partia opozycyjna rezygnuje dziś z podjęcia realnej batalii o prezydenturę, skoro na firmamencie politycznym tak wyraźnie zajaśniało nowe, a zaskakujące wszystkich zjawisko – władzy prezydenckiej?
Najbliższe miesiące mogą upłynąć na próbach pokonania tych niewygodnych antynomii oraz znalezienia „złotego środka”, który pozwoli odsunąć niecne podejrzenia od Pałacu Prezydenckiego oraz zapewni modus vivendi do czasu wyborów parlamentarnych.
Największy kłopot będzie jednak dotyczył służb specjalnych i wytłumaczenia odbiorcy logiki dokonywanych tam zmian. Już niedawne przecieki z tajnego raportu NIK, na temat nadzoru nad służbami, powinny otworzyć oczy tym, którzy wierzyli w silną władzę premiera, a nawet posądzali panów Cichockiego i Sienkiewicza o autorstwo tzw. reformy służb.
Z raportu wynikało, że premier nie tylko nie miał pełnej wiedzy na temat procedur wewnętrznych obowiązujących w poszczególnych służbach, ale nie posiadał też wiedzy na temat poprawności podejmowanych przez nie działań operacyjno-rozpoznawczych w konkretnych sprawach. Mówiąc kolokwialnie: był politycznym słupem, który swoim stanowiskiem firmował samowolę służb. Dostrzeżono także, że tzw. Kolegium ds. Służb, na którego czele stał Donald Tusk, jest tworem całkowicie nieefektywnym i nie ma realnej możliwości sprawdzenia, czy i w jakim stopniu służby wprowadziły w życie polecenia premiera.
Poważne problemy nastręcza również interpretacja noweli ustaw o ABW i AW, których autorami mieli być wszechwładni ministrowie rządu Tuska. Nadal nie wyjaśniono: dlaczego rząd miałby dążyć do ograniczenia uprawnień ABW i wzmacniania kompetencji służb wojskowych? Jaki cel miałaby reforma degradująca służbę podległą premierowi? Czemu w autorskim projekcie ministrów zawarto zapisy, dzięki którym szefowie służb zostali obdarzeni taką władzą, iż pozwolono im nawet ukrywać przed zwierzchnikami tożsamość tajnych źródeł informacji? Dlaczego Donald Tusk miałby rezygnować z nadzoru nad ABW i powierzyć Agencję ministrowi spraw wewnętrznych? Jeśli przez ostatnie lata byliśmy świadkami procesu głębokiej bondaryzacji służb i ciągłego poszerzania uprawnienia ABW, dlaczego w okresie wzmożonych problemów rządu Donalda Tuska, doszło do nagłej dymisji polityka Platformy K. Bondaryka i przestawienia „wajchy” na rozbudowę kompetencji służb wojskowych?
Gdy przed ponad rokiem twierdziłem, że mamy do czynienia z „antytuskową” reformą służb, która zakończy się odejściem premiera i rozpisaniem nowego rozdania – nie byłem zaskoczony przemilczeniem tej tezy. Obecnie, pytania związane z ową reformą oraz dotyczące rzeczywistych decydentów w obszarze służb specjalnych, powracają nieubłaganie i nie da się ich rozstrzygnąć kilkoma frazesami.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie uwierzy, że Ewa Kopacz będzie sprawowała nadzór nad służbami, że może nimi dysponować minister Piotrowska lub nowo namaszczony „koordynator służb specjalnych” Jacek Cichocki. Dzisiejsza nominacja nie daje Cichockiemu żadnej realnej władzy i jest raczej zapowiedzią, że stanie on na czele tzw. Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Państwa (KRMdsBP), który wkrótce zastąpi kolegium ds. służb.
Ten kolegialny twór, w którym (według obecnego rozdania) zasiądą: Siemoniak, Schetyna, Cichocki, Piotrowska i Szczurek, ma służyć nie tylko rozmyciu odpowiedzialności za zarządzanie służbami, ale stanowi rodzaj instytucjonalnej zasłony, zza której będzie działał faktyczny decydent.

Z historii PRL znamy inny organ partyjno-rządowy, o nazwie Komitet do spraw Bezpieczeństwa Publicznego (KdsBP), który miał doprowadzić do reorganizacji komunistycznego aparatu bezpieczeństwa według wzorców sowieckich i posłużył m.in. włączeniu organów wojskowych pod nadzór administracji centralnej. Dzięki działalności KdsBP doszło w istocie do zalegalizowania sowieckich organów kontrwywiadu wojskowego (działających pod nazwą Głównego Zarządu Informacji) i uznaniu ich za polskie służby wojskowe.
Niecałe 30 lat później (w roku 1981), Moskwa powierzyła nadzór nad ministerstwem spraw wewnętrznych Czesławowi Kiszczakowi – oficerowi Informacji Wojskowej, szefowi WSW i II Zarządu Sztabu Generalnego. Zadanie Kiszczaka polegało na skonsolidowaniu wojskowych i cywilnych formacji policji politycznej PRL do walki z opozycją oraz rozbudowie sieci agenturalnej. Jak twierdzi Antoni Macierewicz: „Celem tego zjednoczenia służb była walka z opozycją. W gabinecie Kiszczaka byli ludzie z WSW, którzy nadzorowali zarówno wywiad cywilny, jak i wojskowy oraz kontrwywiad. Krótko mówiąc, Kiszczak dokonał scalenia wszystkich służb i od tego czasu w istocie postępował proces ich ujednolicenia, mimo pewnego zróżnicowania i mimo pewnej odrębności sitwowej.”
Zaszczepiona wówczas sowiecka „koncepcja kułaka” – zaciśnięcia służb wokół jednej formacji, miała doprowadzić do dominacji wojskowej bezpieki, a w rezultacie – do wprowadzenia stanu wojennego i długoletnich rządów junty Jaruzelskiego.
Jestem przekonany, że obecne działania w obszarze służb specjalnych zmierzają w kierunku podobnej konsolidacji i mają na celu wyłonienie takiego modelu służb, który pozwoli ugruntować władzę reżimu prezydenckiego. Na skutek likwidacji WSI oraz wzmocnienia kompetencji ABW, model ten został mocno zachwiany. W tekstach publikowanych od 2012 roku wyjaśniałem główne założenia tego projektu.
Słowo „konsolidacja” jest dziś kluczem do stworzenia uwspółcześnionej „koncepcji kułaka” i pozwala rozpoznać intencje decydentów. Przed dwoma laty, w wywiadzie udzielonym „Rzeczpospolitej”, szef BBN gen. Stanisław Koziej wyznał, że zdaniem ośrodka prezydenckiego „koordynacja i integracja służb jest konieczna”. „Nasze propozycje – zapewnił Koziej – mieszczą się w dotychczasowym systemie konstytucyjnym. Z konstytucji wynika, że są dwa ośrodki władzy wykonawczej – rządowy i prezydencki. Bierzemy jednak pod uwagę, że w przyszłości może się pojawić wola zmiany konstytucji i na przykład przejście na system prezydencki albo gabinetowy”.
To stwierdzenie – nie tylko w perspektywie ostatnich wydarzeń, można odczytać jako zapowiedź ewolucji w stronę reżimu prezydenckiego, w którym „zintegrowane i koordynowane” służby wojskowe będą odgrywały rolę strażnika interesów Belwederu.
Słaby i bezwolny rząd Kopacz, na którym skupia się cała energia marionetkowej opozycji, daje gwarancje, że „koncepcja kułaka” zostanie pomyślnie zrealizowana.
---------------------------------------
S. Zaryn

Jacek Cichocki, obecny szef KPRM, będzie nadzorował służby specjalne w Polsce. Premier Ewa Kopacz zmieniła model stosowany przez premiera Tuska i nie zleciła tego zadania, na szczęście, szefowej MSW Teresie Piotrowskiej. Taki krok byłby kompromitacją i mógłby się skończyć bardzo groźne dla Polski.

CZYTAJ TAKŻE: „Amber Gold? A co w tej sprawie zrobił Kaczyński?” - czy te słowa Piotrowskiej wystarczyły, by wziąć ją do rządu?

Nie oznacza to niestety, że można spać spokojnie. Bowiem nie można.

Jacek Cichocki bynajmniej nie gwarantuje rzetelnej pracy ze
służbami, nie gwarantuje wprowadzenia sprawnego nadzoru, ani
profesjonalnego działania służb. Co więcej, jego dotychczasowy kontakt z tym właśnie obszarem doprowadził do wybuchu wielkiego skandalu i rozkwitu działalności przestępczej pod okiem państwa.

Przypomnijmy, że Jacek Cichocki pełnił już w ostatnich latach funkcję koordynatora służb specjalnych. To właśnie on na mocy rozporządzenia z 24 listopada 2011, jako szef MSW, otrzymał za zadanie nadzorowanie i koordynację pracy służb w Polsce. To również wtedy doszło do rozkwitu działalności spółki Amber Gold, która okazała się być oszukańczym biznesem napędzanym m.in. przez polityków partii rządzącej.
Służby specjalne, którymi zajmował się Cichocki, nie zapobiegły
przestępczej działalności, nie zablokowały rozwoju procederu. Państwo
wręcz zbudowało parasol ochronny nad Marcinem P.

Wyjaśnienia prezentowane przez premiera i szefa MSW ws. afery pokazały, że nadzór nad służbami w 2012 roku poniósł ogromną klęskę. ABW w maju 2012 roku ostrzegała premiera Tuska przed Amber Gold i OLT Express, ale wiadomość ta ponoć nie trafiła do premiera. Ani ABW ani Cichocki nie zadbali o to, choć wiadomo było, że działalność AG naraża na straty Polaków oraz wizerunek władzy w Polsce. Ówczesny szef MSW stwierdził rozbrajająco, że jedynym błędem ABW
był fakt, że premier Tusk nie otrzymał ostrzeżeń w sposób
wyprzedzający. On jednak, jak sam twierdził, ich w ogóle nie otrzymał! A
wina za ten stan rzeczy spada m.in. na Cichockiego. Ówczesny
minister w tej sprawie bronił się przed totalną kompromitacją. Jednak
trudne to było zadanie.

Cichocki jako szef MSW nie poradził sobie z poważnym wyzwaniem, jakim jest nadzór nad służbami. Trudno się spodziewać, by dobrze robił to, jako szef KPRM. W latach 2011-2013 ewidentnie zawiódł. I trudno spodziewać się, by obecnie było inaczej. Sytuacja jest bardziej niż niepokojąca, ponieważ w najbliższych latach Polskę mogą czekać bardzo poważne egzaminy.

Piotr Skwieciński przekonywał na łamach portalu wPolityce.pl,
że Jacek Cichocki służby będzie nadzorował de facto w imieniu Donalda
Tuska, będąc gwarantem zachowania przez niego wpływów i wiedzy o tym, co
dzieje się w Polsce. To jednak paradoksalnie pozytywny dla
Cichockiego i Polski scenariusz. Może być znacznie gorzej…

Może się okazać, że Jacek Cichocki bynajmniej nie jest nominatem Donalda Tuska i to nie jego interesy ma gwarantować.

Jeśliby się okazało, że ślepota polskiego państwa w latach 2009-2012
związana z Amber Gold nie była przypadkiem, co jest więcej niż
prawdopodobne, może się okazać, że Cichocki ma znacznie potężniejszych
mocodawców. Jeśli jego blamaż ws. AG
był celowy (do dziś nie udało się wyjaśnić co i kto krył się za spółką
Marcina P.), Cichocki znów może być narzędziem w rękach tych, którzy w
Polsce de facto rządzą.

Gdy Jacek Cichocki nadzorował służby, doszło do wielkiego skandalu
wokół rządu Tuska. Czym skończy się jego obecna praca ze służbami?

Strach przewidywać…


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

18. „Gazeta Polska” ujawnia: rosyjski konsul informatyzuje rząd i za

„Gazeta Polska” ujawnia: rosyjski konsul informatyzuje rząd i zabezpiecza uczciwość wyborów
http://niezalezna.pl/60430-gazeta-polska-ujawnia-rosyjski-konsul-informa...

Firma honorowego konsula Rosji w Polsce wygrała we wrześniu 2014 r. gigantyczny przetarg na obsługę systemów informatycznych KRUS‐u. Informatyzowała także w ostatnich latach ZUS i Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Wdrażała też system obiegu dokumentów w Rządowym Centrum Bezpieczeństwa. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS‐u, poseł Mariusz Błaszczak zapowiada, że PiS będzie domagało się w tej sprawie wyjaśnień od prezesa Rady Ministrów.

Spółka Unizeto, której prezesem i jednym z głównych akcjonariuszy jest Andrzej Bendig­-Wielowiejski, od 2007 r. konsul honorowy Federacji Rosyjskiej, zdobyła we wrześniu 2014 r. kontrakt na obsługę systemów informatycznych dla KRUS‐u. Oferta firmy, w ramach konsorcjum z Asseco Poland, została wybrana jako najkorzystniejsza w przetargu. Kontrakt wart jest aż 60 mln zł. To zresztą kontynuacja współpracy, bo w 2010 r. Unizeto podpisało z KRUS‐em trzyletnią umowę o wartości 22 mln zł na eksploatację, modyfikację serwisu oraz prowadzenie prac rozwojowych systemów informatycznych.

W 2013 r. Unizeto podpisało umowę z Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Dotyczyła ona realizacji przetargu na „Zaprojektowanie, realizację i nadzór gwarancyjny” systemów „Szyna Usług” oraz „System Administracji” w „Elektronicznej Platformie Gromadzenia, Analizy i Udostępniania Zasobów Cyfrowych o Zdarzeniach Medycznych”. Wartość zamówienia wyniosła 46,6 mln zł brutto.

W 2011 r. Unizeto Technologies SA wygrało przetarg na dostawę i wdrożenie systemu elektronicznego obiegu dokumentów w... Rządowym Centrum Bezpieczeństwa (RCB).

Jak sprawdziła „Gazeta Polska”, certyfikaty zabezpieczeń Unizeto, czyli spółki konsula honorowego Rosji, były także używane przez Państwową Komisję Wyborczą podczas ostatnich wyborów (jako pierwszy pisał o tym w maju 2014 r. Aleksander Ścios).

– Udział funkcjonariusza dyplomacji rosyjskiej w życiu gospodarczym Polski w taki sposób, że spółka, której jest prezesem, uczestniczy w przedsięwzięciach dotyczących bezpieczeństwa kraju, jest skandalem – mówi poseł PiS‐u Piotr Naimski. – Używanie honorowego konsula rosyjskiego do tego typu działań na terenie Polski pokazuje, że Rosja postanowiła wyjść z ukrycia ze swoim wpływem na naszą gospodarkę i bezpieczeństwo. Do tej pory wydawało się, że mamy w kraju jedynie „ukrytą partię rosyjską” – dodaje.

– To brzmi jak jakaś upiorna historia szpiegowska z kraju kolonialnego – ocenia były minister spraw wewnętrznych, poseł PiS‐u Antoni Macierewicz. – Jeżeli firma rosyjskiego konsula honorowego informatyzuje polski rząd, to znaczy, że Rosja nie tylko może wpływać na to, co dzieje się w naszym kraju, ale także zarabiać na tym gigantyczne pieniądze – uważa. I zaznacza, że odkąd firma rosyjskiego konsula honorowego wystąpiła o udział w przetargu na informatyzację polskich urzędów i zaczęła je wygrywać, to ta współpraca powinna być dokładnie zbadana pod kątem możliwości wycieku informacji.

– Osoby, które doprowadziły do tego, że ta firma tym się zajmuje, powinny zostać natychmiast zdymisjonowane – uważa polityk.

Poseł Mariusz Błaszczak zapewnia, że PiS będzie domagało się w tej sprawie wyjaśnień od prezesa Rady Ministrów. – Na najbliższym posiedzeniu Sejmu złożymy wniosek o poszerzenie porządku obrad o informację premier Ewy Kopacz w tej sprawie – mówi.
Do instytucji, które widnieją na stronie firmy jako klienci należą m.in.: Kancelaria Sejmu, Krajowy Depozyt Papierów Wartościowych, Ministerstwo Gospodarki, Ministerstwo Sprawiedliwości, Ministerstwo Obrony Narodowej, Naczelny Sąd Administracyjny, Narodowy Bank Polski.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

19. ukłony za ...:)

no to teraz pozostaje pytanie o wybory ..sfałszowane,czy "kontrolowane" ? i następne
pytanie
o TW ministra Znak ...
serd pozdrowienia...

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

20. " Koordynator służb specjalnych Donald Tusk od 11 styczni

"na forum Koordynator służb specjalnych Donald Tusk od 11 stycznia 2008. Oceń pracę koordynatora Tuska." ku przypomnieniu,gdy by "ktoś " miał wątpliwości w zadawaniu i kierowaniu ...pytań ...do...
pani prezes,Redakcjo...gratulacje...szkoda tylko,ze Polska na tym cierpi...od dawna..a "Milczące Psy" robią od lat swoje ...
pozdr z drogi

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

21. @gość z drogi

ten wątek i szereg innych z aferami ekipy rządu Donalda Tuska to gotowy akt oskarżenia. Tylko kto go sformułuje i postawi zarzuty?
Opozycja śpi, media czasami się przebudza, żeby znowu zasnąć.
Co wybory ta sama polka, a Polski w Polsce coraz mniej.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

22. droga ,szanowna pani prezes ,pytanie,Kto?

jest zasadniczym pytaniem...
ale odpowiem inaczej...
nie Kto,tylko jak ?
skoro pełno szpiononów,śpiochów i zbójców na polskich drogach ...od lat...a daleko szukać nie musimy... ot chociażby złodziejska prywatyzacja,a wcześniej homo sovieticus...i ube,to pytanie
jak ?...jest nadal zasadne..
czyli jak pokonać głupotę,lenistwo,czy wroga utajonego ?
a MY jednak mimo tych wszystkich "przeszkód" idziemy dalej..do przodu...a przykładem niech będzie zupełnie nieznana kiedyś INKA,
dzisiaj nasza ukochana Bohaterka,ale co ja akurat Pani będę ten przykład przypominała... :)
to włąśnie u Pani pierwszy raz o Ince przeczytałam przed laty...
Dzisiaj znamy już Jej Imie i szukamy Jej prochów a mordercę stalinowskiego sędziego POTĘPIAMY z nazwiska....
to tylko mały przykład...z tego zakażonego bakteriami gnilnymi szlaku...ale będzie ICH więcej...budzą się Młodzi...i nie tylko...pan Krzysztof jaw pisze w swoim motto zostawić miłości ślad...my Go zostawiamy...a na nim wyrastają piękne Polskie Kwiaty...wystarczy spojrzeć na Patriotycznych Kibiców,czy
na naszą Polską zmotoryzowaną Husarię...
a więc
Szanowna pani prezes...
a my dalej do przodu..z Nadzieją w sercach i duszy i z Bogiem na ustach :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

23. Spółka rosyjskiego konsula

Spółka rosyjskiego konsula Unizeto straciła certyfikat bezpieczeństwa ABW

Spółka rosyjskiego konsula honorowego Unizeto straciła certyfikat
upoważniający do dostępu do informacji niejawnych - potwierdza
koordynator ds. Służb Specjalnych Jacek Cichocki.

Firma „Unizeto Technologies SA” odpowiada za wielomilionowe kontrakty na informatyzację polskich urzędów m.in. Kancelarii Premiera, Ministerstwa Gospodarki, Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Sprawiedliwości, a także Narodowego Banku Polskiego.

Według
doniesień medialnych, spółka straciła certyfikat bezpieczeństwa ABW. W
reakcji na te relacje, Koordynator ds. służb Specjalnych poinformował,
że „Unizeto Technologies SA” wystąpiła do Agencji Bezpieczeństwa
Wewnętrznego o wydanie świadectwa bezpieczeństwa przemysłowego w 2005
roku. W 2006 roku firma uzyskała je, a prezes spółki - Andrzej Bendig
Wielowiejski - poświadczenie bezpieczeństwa upoważniające do dostępu do
informacji niejawnych. W 2007 roku prezes Unizeto objął funkcję Konsula
Honorowego Federacji Rosyjskiej po uzyskaniu zgody Anny Fotygi,
ówczesnej Minister Spraw Zagranicznych w rządzie Jarosława Kaczyńskiego.

W 2009 roku ABW wszczęło kontrolne postępowanie sprawdzające, a
następnie odmówiło wydania firmie „Unizeto Technologies” kolejnych
świadectw bezpieczeństwa przemysłowego i cofnęła posiadane przez tą
firmę i jej prezesa świadectwa i poświadczenia bezpieczeństwa
upoważniające do dostępu do informacji niejawnych. Prezes „Unizeto Technologies” odwołał się od tych decyzji do premiera. 

W marcu 2010 roku min. Jacek Cichocki, działając z upoważnienia
premiera, podtrzymał decyzje ABW. "Tak więc od 2009 r. firma „Unizeto
Technologis” nie posiada uprawnień do realizacji jakichkolwiek
kontraktów związanych z dostępem do informacji niejawnych" - napisano w
oświadczeniu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

24. natychmiast przypomina się Raport

śp profesora Jerzego Urbanowicza...i ta dziwna śmierć,tuż po jego ogłoszeniu...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

25. Kim są szpiedzy GRU? Rosyjski prawnik związany z Krytyką Polityc

Kim są szpiedzy GRU? Rosyjski prawnik związany z Krytyką Polityczną i bardzo aktywny wojskowy
http://wpolityce.pl/polityka/218555-kim-sa-szpiedzy-gru-rosyjski-prawnik...

To o nich mówią w Polsce
media od kilku dni. Prawnik i podpułkownik Wojska Polskiego
zatrzymani pod zarzutem szpiegowania na rzecz Rosji budzą emocje i
zaciekawienie. Kim są?

Stanisław Sz., prawnik o podwójnym polsko-rosyjskim
obywatelstwie, od lat działa jako ekspert w relacjach
polsko-białoruskich. Do Polski trafił w latach 90. i dopiero później
otrzymał polskie obywatelstwo. Przybyły ze Związku Sowieckiego
prawnik, jak informuje Radio Szczecin, miał być związany przez lata ze
Szczecinem. W tym mieście studiował, a sześć lat temu był jednym z inicjatorów stowarzyszenia „Lecim na Szczecin”.

Jednak ciekawsze są doniesienia dotyczące jego pracy.

Sz. był związany z kancelarią prawniczą, która zajmowała się obsługą m.in. Ministerstwa: Finansów, Rozwoju Regionalnego oraz Sportu i Turystyki, a także ZUS, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, Polskich Linii Lotniczych LOT i PKP Intercity.

Na stronie jednej z imprez, w której miał uczestniczyć Sz., czytamy:

Doświadczenie zawodowe zdobywał jako uczestnik zespołu prawnego obsługującego projekt składowy budowy terminala regazyfikacyjnego w Świnoujściu.

Jak informuje „Fakt” Sz. starał się również o pracę w Ministerstwie
Gospodarki. Miał ponoć duże szanse na zatrudnienie. Nie wiadomo jednak
dlaczego ostatecznie do tego nie doszło.

Sz. działał na styku polsko-białoruskiego biznesu, prowadził aktywny
lobbing na rzecz białoruskiej gospodarki, promując ją wśród polskich przedsiębiorców.


Chętnie zabierał również głos o polityce Rosji, współpracował m.in. z
„Nową Europą Wschodnią”. Pozytywnie o jego tekstach i tezach
wypowiadali się m.in. Sławomir Sierakowski i Cezary Michalski. Sz. był
nawet jednym z koordynatorów klubów Krytyki Politycznej.


Fot. Twitter
Fot. Twitter

W rozmowie z „Głosem Szczecińskim Sz. bronił rosyjskiej agresji na Ukrainę i usprawiedliwiał aneksję Krymu.

Amerykański sekretarz stanu John Kerry nazwał metody Putina
„dziewiętnastowiecznymi”. Ale czy agresje dokonywane w różnych miejscach
świata przez armię USA już w XXI wieku można uznać za bardziej cywilizowane?! (…) Na
Krymie nie doszło do żadnej agresji. To krzywdzący Rosjan przekaz
medialny. Rosyjskie wojska zgodnie z umowami mają prawo przebywać na
terenie swoich baz na Krymie
, a nie ma dowodów na to, że
oddziały, które pojawiły się na ulicach, to jednostki rosyjskie. Być
może są to wojska krymskich separatystów. Poza tym, nie było żadnej
zbrojnej napaści. Nie padły strzały. Krzywdzące są zatem próby
porównywania Putina do Hitlera

— tłumaczył gazecie.

Co najciekawsze Sz. był również aktywny w Sejmie. Brał udział w posiedzeniach sejmowej komisji gospodarki, szczególnie interesował się podkomisją ds. energetyki.

Jak informował TVN24, to właśnie przeniknięcie do Sejmu i zyskanie wpływu na posłów miało być głównym zadaniem Sz. W Sejmie. Rozmówcy TVN24 wskazywali, że realizacja zadania właściwie mu się powiodła. Nie wiadomo jednak jakie były szkody jego sejmowej działalności.

W mieszkaniu Sz. służby znalazły listę osób wytypowanych przez GRU do werbunku. SPRAWDŹ kto znalazł się na celowniku rosyjskiego wywiadu!

Drugim z zatrzymanych jest ppłk Zbigniew J., pracujący
wydziale kultury i oświaty departamentu wychowania i promocji
obronności. Jak wynika ze stron Wojska Polskiego brał on aktywny
udział w życiu kulturalnym Wojska. Zarówno w Polsce, jak i za granicą

Zaznaczono jego obecność na wielu wydarzeniach kulturalnych, m.in.
rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, święcie 5. pułku chemicznego, III
Seminarium Dziedzictwa i Tradycji Oręża Polskiego w Kutnie, Święcie
gimnazjum w Suszu, czy uroczystości ku pamięci pułkownika Leopolda
Lisa-Kuli. J. brał udział również w promocji wojska, opracowywał film promujący wojskowość za co otrzymał międzynarodową nagrodę w 2008 roku.

Jak wskazywały media J. był bardzo aktywny, co zostało
docenione przez dowódców wojskowych. W sierpniu 2014 roku Zbigniew J.
został odznaczony Medalem Złotym za Długoletnią Służbę.

W wiadomościach oficjalnych brak informacji o możliwych powiązaniach J. z Rosją. Nie wiadomo nawet, czy był on kiedyś w Moskwie.

Dziennik „Fakt” wskazuje jednak, że zatrzymany podpułkownik miał mieć dostęp do systemów informatycznych i wielu ważnych dla armii informacji. Miał zdradzić swój kraj dla pieniędzy. Za swoje wiadomości miał być wysoko wynagradzany.

Jak groźne mogła być jego działalność? Zdaniem RMF FM miał on mieć dostęp do systemów, które są zintegrowane z systemami wojskowych organów ścigania, co powodowało, że miał mieć wiedzę o sprawach wrażliwych dla wojska.

Miał również wpływ na programy
kształcenia i formowania wojskowych. Zajmował się m.in. dyscypliną
wojskową, badał nastroje w wojsku, a także nadzorował wojskowy telefon
zaufania. Dzięki rozlicznym kontaktom mógł mieć znacznie większe
wpływy i możliwość oddziaływania niż można by sądzić. Również jego
wiedza mogła być znacząca.

Media wskazują, że J. miał być pod obserwacją kontrwywiadu
przez kilka miesięcy. Wręczona mu nagroda w sierpniu 2014 roku mogła być
elementem uśpienia jego czujności.

Na razie nie wiadomo, czy Stanisław Sz. i Zbigniew J. mieli jakiś
kontakt ze sobą lub czy współdziałali. Ich sprawy prowadzą osobne
prokuratury. Według informacji RMF FM
obaj podejrzani stanowili jedną grupę. Wojskowy miał wynosić
informacje, które potem przekazywał Sz., który dostarczał je rezydentom GRU w Warszawie.
Za jedną informację mieli dostawać nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

saż

CZYTAJ TAKŻE:

Znani dziennikarze, PR-owcy i politycy. Lista werbunkowa GRU znaleziona w mieszkaniu szpiega

Trzynaście przykazań tajnego wroga zrealizowane z sukcesem

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

26. Stanisław Żaryn … i


… i kamieni kupa, tyle zostało z reformy służb. Nibyrząd i „państwo teoretyczne” w praktyce

„Co szczególnie zaskakujące obecnie
zmianami w tym obszarze będzie się zajmowała trójka urzędników, którzy
od służb powinni być trzymani z daleka”.

W czasie pamiętnej rozmowy podsłuchanej w jednej z restauracji Bartłomiej Sienkiewicz recenzował projekt Polskich Inwestycji Rozwojowych, ważnej zdawało się inicjatywy rządu Tuska. To wtedy właśnie szef MSW mówił o kupie kamieni i innych epitetach. Podobne sformułowania i słowa cisną się na usta, gdy patrzy się na inny plan lidera PO, „reformę” służb specjalnych.

Minęły ponad dwa lata od zapowiedzi „głębokich reform” w sektorze
służb. W samym centrum afery Amber Gold Donald Tusk rzucił zapowiedź,
która wyglądała jak poważne zmiany w poważnych instytucjach. Premier mówił o zmianach kompetencji ABW i innych nowelizacjach ustaw i zmianach całego systemu. Dziś
widać jednak wyraźnie, że było to kolejne koło ratunkowe jakie rząd
Tuska rzucił samemu sobie, by wymigać się z trudnej sytuacji.

Do tej pory bowiem właściwie nie wiadomo, o jakich głębokich zmianach myślał premier. Jeśli myślał…

Przy bliższym przyjrzeniu się sprawie widać wyraźnie, że nie mamy do
czynienia z żadnymi głębokimi, przemyślanymi i dopracowanymi reformami.
Tu chodzi jedynie o kosmetykę.
Jednak nawet takich korekt nie udało się rządzącym wprowadzić w życie w
ciągu dwóch lat. W Semie wciąż trwają prace na ten temat, a nowe władze
zapowiadają, że będą kontynuowały proces rozpoczęty przez duet
Tusk-Sienkiewicz. I wciąż nie wiadomo, czym się te prace zakończą.

Rząd swoim niepoważnym podejściem do zmian i służb wzmógł fatalne zjawiska i tak widoczne w tym obszarze.
Ze służb od lat odchodzą ludzie, a same formacje i cały sektor są źle
zarządzane. Zapowiedzi Tuska zwiększyły jedynie patologie, co
skutkowało m.in. włączeniem się służb już jawnie w politykę.
Okoliczności zatrzymania Brunona K. świadczą o tym dobitnie. Być może
ostatnie afery rządowe i ich ujawnienie są również pokłosiem tych
zmian i walki, jaka toczy się wokół służb.

Służby musiały odczuć niepoważne podejście rządzących. Cała
sytuacja na pewno odcisnęła się na ich zdolnościach operacyjnych.
Szczególnie, że wraz z ogłoszeniem
reform wokół służb zaczęły się zapewne walki o wpływy w nowej
rzeczywistości. Gmeranie przy ustawach, wprowadzające niepokój o dalsze
losy, musi odbijać się również na morale ludzi służb. Podobnie, jak demonstracyjne wręcz marginalizowanie ich znaczenia dla obecnej ekipy rządzącej.

Nowelizacja ustaw, lekceważenie służb jest tym bardziej szkodliwe, że zmieniła się diametralnie środowisko międzynarodowe Polski (choć wielu przed tymi zmianami ostrzegało od dawna). Obecnie nawet rząd przyznaje, że Polska jest zagrożona, a Rosja prowadzi ofensywne działania wywiadowcze w naszym kraju.
W przededniu  tej zmiany polskie służby były torpedowane sygnałami o
planowanych reformach. Nie wiadomo, której sprawie
poświęcały więcej czasu…

W związku z zupełnie nowym rozdziałem w przestrzeni międzynarodowej opracowane dwa lata temu kosmetyczne
zmiany mogą się okazać zupełnie bezsensowne. Ten sposób procedowania
jest więc nie tylko niepoważny, ale w obecnych warunkach może być
szkodliwy i niebezpieczny dla państwa.

Choć polskie służby potrzebują zmian tyle, że gruntownych i
poważnych. Państwo zaś potrzebuje efektywnego systemu zarządzania
bezpieczeństwem narodowym. Jednak rząd chce brnąć w fikcję opracowaną za
rządów Donalda Tuska. Co szczególnie zaskakujące obecnie zmianami w tym
obszarze będzie się zajmowała trójka urzędników, którzy od służb
powinni być trzymani z daleka.

Szefowa MSW Teresa Piotrowska sama przyznaje, że nie ma pojęcia o służbach i nie chce się nimi zajmować, tymczasem rząd właśnie pod MSW zamierza podporządkować największą ze służb, ABW. Jacek Cichocki, obecnie koordynujący służby szef KPRM, ma już swoje doświadczenie w pracy ze służbami. Niestety zakończone kompromitacją – gdy zarządzał służbami kwitła w Polsce w najlepsze infoafera.
Trzecie skrzypce w tym koncercie gra Ewa Kopacz, polityk, o której
pełno materiałów mają zapewne rosyjskie służby w związku z jej
aktywnością i kompromitacją po tragedii smoleńskiej.

Kopacz, Piotrowska i Cichocki mają do odegrania najważniejsze role w
czasie reformowania służb oraz zarządzania nimi. Nie wiadomo, czy w tej
sytuacji należy się śmiać czy płakać.

Na pewno można powtórzyć za ministrem Sienkiewiczem: „państwo działa tylko teoretycznie”. A na pewno rząd PO-PSL

http://wpolityce.pl/polityka/221159-i-kamieni-kupa-tyle-zostalo-z-reformy-sluzb-nibyrzad-i-panstwo-teoretyczne-w-praktyce


Wśród nich byli m.in. skompromitowany po aferze taśmowej były szef MSW
Bartłomiej Sienkiewicz (53 l.) , znany ze
wspólnego haratania w gałę Jan Krzysztof Bielecki (63 l.) czy obecny
szef KPRM Jacek Cichocki (43 l.). Nie zabrakło też speca od PR-u byłego
premiera, czyli Igora Ostachowicza (46 l.). Były żarty, wspólne spacery i
wspominki. Szczególnie Tuska z Cichockim


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

27. Amatorka na terroryzm?! Z

Amatorka na terroryzm?! Z rządu Kopacz odchodzi ostatni człowiek, który znał się na służbach specjalnych…
http://wpolityce.pl/polityka/229615-amatorka-na-terroryzm-z-rzadu-kopacz...

fot. PAP/Adam Warżawa

fot. PAP/Adam Warżawa

Nieoficjalnym zapowiedziom  o odejściu Jacka
Cichockiego z funkcji szefa Kancelarii Premiera towarzyszy pytanie:
kto po nim obejmie nadzór nad służbami specjalnymi?!

Samo odejście ministra nie jest czymś zaskakującym. Politycy
nieoficjalnie mówili, że między nim, a premier Kopacz „nie było chemii”
a sam Cichocki, w ostatnim czasie zajmował się głównie funkcjami
administracyjnymi. Co jego odejście oznacza w praktyce? Mówiąc krótko, z
rządu odejdzie prawdopodobnie ostatni w tej chwili człowiek, mający
faktyczne doświadczenie w pracy ze służbami specjalnymi

— zwraca uwagę Łukasz Maziewski na specjalistyczNym portalu
sztab.org, poświęconym problematyce związanej z terroryzmem,
bezpieczeństwem, służbami specjalnymi i geopolityką.

CZYTAJ WIĘCEJ: Zmiany w rządzie? Kopacz szuka nowego szefa swojej kancelarii. Cichocki ma dość…

Analityk przypomina, że Cichocki nadzorował służby od września
ubiegłego roku, kiedy odwołany został minister spraw wewnętrznych,
Bartłomiej Sienkiewicz. Po zmianach w rządzie, kompetencji
tych nie przekazano nowej minister spraw wewnętrznych Teresie
Piotrowskiej, która z wykształcenia jest teologiem, a zanim zajęła się
polityką, pracowała jako katechetka. Co samo w sobie nie jest niczym
złym, ale problem w tym, że o innych dokonaniach i doświadczeniu cicho…
Czy teraz służby specjalne miałyby przejść pod jej kontrolę!?

Maziewski wskazuje na fatalny moment, w którym ma dojść do zmiany nadzorcy specłużb.

Układ geopolityczny jest dziś dla Polski tylko pozornie korzystny. Na
Ukrainie wciąż tli się konflikt z Rosją. We Francji, powiązani z IS
oraz jemeńską al-Kaidą terroryści dokonali niedawno krwawego zamachu,
przez niemal trzy dni wodząc za nos o wiele potężniejsze i bardziej
rozbudowane organy bezpieczeństwa Francji. Pod koniec minionego roku
szefowie AW, ABW i
Ośrodka Studiów Wschodnich wskazali Komisji ds. Służb Specjalnych, że w
szeregach Państwa Islamskiego walczą także obywatele polscy. Trudno
też zapomnieć o aktywności zwyczajowo
nieprzyjaznych nam służb specjalnych

— pisze specjalista.

Cichockiego na stanowisku szefa KPRM, wedle nieoficjalnych informacji, zastąpić ma poseł PO Sławomir Nitras, obecnie główny doradca Kopacz, który nie jest specjalistą od służb specjalnych.

Kto w tej sytuacji obejmie funkcję koordynatora służb specjalnych? Czy nadal będzie ją sprawował szef KPRM, czy
też „odgrzane” zostanie stanowisko ministra-koordynatora? Trudno nam
wyobrazić sobie, by kolejne obowiązki wzięła na siebie premier Kopacz,
doprawdy zaś jeszcze trudniej wyobrazić nam sobie sytuację, że
uprawnienia też przechodzą pod kompetencje szefowej MSW, Teresy Piotrowskiej

— analizuje Maziewski.

I dodaje:

Trudno więc uciec w tej chwili od refleksji, że w kwestii zarządzania
służbami specjalnymi wciąż nie widać spójnej i długofalowej polityki.
A to, w świetle opisanych wyżej zagrożeń, jest wiadomością
bardzo dla Polski niedobrą.

Jacek Cichocki, który nadzorował służby specjalne, ma odejść ze stanowiska szefa KPRM, bo między nim, a Kopacz… „nie było chemii”. Czy służby przejmie katechetka z MSW?

JKUB/sztab.org

wPolityce.pl/tvn24

wPolityce.pl/tvn24

Gen. Krzysztof Bondaryk nie jest już szefem Narodowego Centrum Kryptologii
MON, jego wniosek o dymisję przyjął szef resortu wicepremier Tomasz Siemoniak - poinformował w
środę PAP rzecznik resortu Jacek Sońta. Generał nie chciał komentować swojego odejścia.

Nie komentuję” - powiedział PAP gen. Bondaryk, proszony o informację na temat swojego odejścia ze stanowiska.

Rezygnacji nie chciał też komentować wicepremier Siemoniak, nazywając to „normalną sprawą”.
„Stworzył Centrum, pracował nad nim dwa lata, teraz odszedł” - powiedział PAP Siemoniak.

Sońta powiedział PAP, że dyrektor złożył wniosek o odwołanie ze stanowiska. „Wicepremier przyjął tę
dymisję. Obecnie pracą NCK kieruje dwóch zastępców, w najbliższym czasie zostanie powołany nowy
szef tej instytucji” - powiedział rzecznik. „Centrum funkcjonuje normalnie” - dodał.

Rzecznik poinformował, że we wniosku generała nie było podanych żadnych powodów tej dymisji.

Bondaryk zaczął pracę w MON i tworzenie NCK po tym, jak dwa lata temu - w styczniu 2013 r. -
przestał być szefem ABW. Był nim od 2007 - najpierw jako pełniący obowiązki.

NCK jest jednostką podległą bezpośrednio szefowi MON, działającą we współpracy z ABW, SKW i SWW. Do
jej zadań należy m.in. prowadzenie badań, budowa i wdrażanie technologii kryptologicznych dla
resortu obrony i administracji publicznej.

O dymisji Bondaryka poinformowało RMF FM. Według radia szef MON wydał zarządzenie o pozbawieniu
Bondaryka wszelkich pełnomocnictw i uprawnień.

http://wpolityce.pl/polityka/229678-gen-bondaryk-nie-jest-juz-szefem-nar...


Generał Bondaryk odchodzi po konflikcie

Generał Bondaryk odchodzi po konflikcie
Przez ostatnie lata tworzył Narodowe Centrum Kryptologii.
czytaj dalej »
Generał rezygnację złożył już przed tygodniem, została
przyjęta. Aktualnie NCK kieruje jeden z zastępców - usłyszeliśmy
oficjalnie w MON.

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że
od dłuższego czasu relacje między generałem Bondarykiem a wicepremierem i
ministrem obrony Tomaszem Siemoniakiem były “trudne”. - Doszło do
gwałtownej dyskusji o m.in o liczbie etatów dla NCK. Generał Bondaryk
chciał nawet ponad 300 ludzi - wyjaśnia nam osoba zastrzegająca
anonimowość.  
Dzięki Siemoniakowi generał Bondaryk dostał zielone światło, aby
samo NCK budować od podstaw właśnie przy armii. Jeszcze w 2013 roku
kilkudziesięciomilionowy grant na ten cel przeznaczyło Narodowe Centrum
Badań i Rozwoju. Od jesieni tego roku NCK powstaje na niemal 30
hektarowej działce, leżącej w podwarszawskim Legionowie.

Generał kontra generał?

I  spór właśnie o
decydującą rolę w cyberbezpieczeństwie miał niedawno przegrać Bondaryk.
W poniedziałek o przyjęciu dokumentów, które będą podstawą do
opracowania “doktryny cyberbezpieczeństwa Polski” poinformował prezydent
Bronisław Komorowski. Zrobił to po posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa
Narodowego. Same założenia na niejawnym posiedzeniu przedstawiał szef
Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej. I dymisja Bondaryka
może oznaczać przegraną w sporze o to kto będzie miał decydujący głos w
sprawach cyberbezpieczeństwa właśnie z ośrodkiem prezydenckim.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

28. Zaskakująca nominacja na

Zaskakująca nominacja na wiceszefa ABW

Sejmowa Komisja ds. Służb Specjalnych zaopiniuje w tym tygodniu kandydaturę Piotra Marciniaka na wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Jest to kandydat wskazany przez PSL. Jeszcze rok temu Marciniak nie miał nic wspólnego ze służbami, prowadził kancelarię prawną.

Poseł Marek Opioła, członek speckomisji, mówi, że nominacja na kolejnego wiceszefa ABW jest zaskakująca.

- Mówiło się o tym, że liczba zastępców w poszczególnych
służbach będzie zmniejszona. Do dnia dzisiejszego byliśmy przekonani, że
będzie to nadal kontynuacja. Widać, że tutaj Polskie Stronnictwo Ludowe
wymusiło jednak na pani premier powołanie nowego kandydata. Ta osoba –
jak rozumiem – przed sierpniem 2014 roku, w ogóle nie miała kontaktu ze
służbami. Została zatrudniona w formie doradcy szefa ABW i jest to
bardzo młoda osoba. Jest to pan, który ma ponad 30 lat – tym bardzie
jest to dla nas niezrozumiałe i widzimy, że jest to kolejna nominacja
polityczna
– powiedział Marek Opioła.

Do października 2012 r. Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego miała trzech wiceszefów.

Ówczesny szef, pułkownik, a obecnie generał Krzysztof Bondaryk
zdecydował, że w miejsce płk. Jacka Mąki i płk. Zdzisława Skorży wniesie
o powołanie tylko jednego zastępcy – Mordaszewskiego.

Trzecim wiceszefem był wtedy płk Dariusz Łuczak, obecny szef ABW.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

29. Nowym szefem polskich

Nowym szefem polskich kryptologów będzie płk Rychlica
Jak dowiedział
się Robert Zieliński, dziennikarz TVN24.pl, nowym szefem powstającego
Narodowego Centrum Kryptologii zostanie pułkownik Jacek Rychlica.
Informację potwierdziły służby prasowe Ministerstwa Obrony Narodowej.

Zadaniem pułkownika Rychlicy będzie dokończenie tworzenia Centrum,
za które dotychczas odpowiedzialny był generał Krzysztof Bondaryk.


Zadaniem NCK, według pierwotnych ustaleń, ma być prowadzenie wywiadu
i kontrwywiadu radiowo-elektorniczego. Jednocześnie zatrudnieni tam
specjaliści mieli utworzyć czysto polskie szyfry (aktualnie często
technologia i urządzenia są kupowane od zagranicznych firm), które
wykorzystywałoby wojsko i służby cywilne. Pojawił się również pomysł,
aby NCK zajęło się również cyberbezpieczeństwem.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

30. Wraca sprawa afery

Wraca sprawa afery posłuchowej

Służby specjalne i policja w związku z aferą taśmową
miały inwigilować szefów Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Służb Kontrwywiadu Wojskowego i Biura
Ochrony Rządu.

Według „Gazety Wyborczej” tajna grupa utworzona w Ministerstwie Spraw
Wewnętrznych, którym kierował Bartłomiej Sienkiewicz badała, czy za
aferą podsłuchową stoją byli generałowie i urzędujący szef CBA. Minister
Spraw Wewnętrznych miał ich podejrzewać o spisek. Natomiast
najprawdopodobniej funkcjonariusze działali naginając prawo.

Sam Sienkiewicz odnosząc się do tych informacji powiedział, że są “nieprawdziwe i wręcz absurdalne”.

Natychmiast powinna zostać powołana sejmowa komisja śledcza do spraw
zbadania afery podsłuchowej – podkreślił Bogdan Święczkowski, były szef
ABW.

- Wszystkie istotne organy państwa – zaczynając od służb
specjalnych, prze policję, prokuratora generalnego, który
najprawdopodobniej wyrażał zgodę, a także sądy okręgowe, które
zarządzały kontrolą operacyjną (jeżeli byłaby to prawda) – były w tą
sprawę zaangażowane. Kolejny istotny element – tak naprawdę nie wiemy,
czy te kontrole operacyjne były kontrolami operacyjnymi czy procesowymi.
Jeżeli byłyby to kontrole procesowe, to podsłuchy mogą być tylko i
wyłącznie zakładane na konkretną osobę. Natomiast, jeżeli byłyby to
podsłuchy operacyjne, to mogłyby być zakładane także na przedmioty czyli
na numery telefonów –
powiedział Bogdan Święczkowski.

Szef sejmowej komisji ds. służb specjalnych zapowiedział, że komisja
we wtorek zajmie się sprawą ewentualnych podsłuchów szefów służb.

Jeden z tygodników w ubiegłym roku ujawnił nagrania z podsłuchanych
rozmów wysokich urzędników państwowych podczas spotkań w warszawskich
restauracjach. Śledztwo w sprawie od lipca 2013 r. prowadzi Prokuratura
Okręgowa Warszawa-Praga.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. SKW nie wykryły ataku

SKW nie wykryły ataku rosyjskich hakerów

Kontrwywiad wojskowy nie wykrył rosyjskiego ataku hakerskiego na prywatne konta pocztowe pracowników Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i Ministerstwa Obrony Narodowej.

W efekcie stanowiska mieli stracić gen. Janusz Nosek szef Służby
Kontrwywiadu Wojskowego i Krzysztof Bondaryk szef Narodowego Centrum
Kryptologii Ministerstwa Obrony Narodowej. O sprawie napisał tygodnik
Wprost.

Dziennikarze powołują się na wpływową osobę ze środowiska polskich
służb specjalnych. Do ataku miało dojść w 2013 r. W ręce Rosjan trafiło
tysiąc maili.

Jacek Sońta, rzecznik MON-u, odnosząc się do artykułu napisał na
Twitterze, że atak nie wyrządził szkód. Dodał, że MON i Sztab Generalny
do poczty służbowej nie wykorzystują internetu.

Poseł Marek Opioła, członek sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych
zauważył, że sprawa jest o tyle niepokojąca, że posłowie dowiadują się o
niej z mediów i po tak długim czasie.

- Komisja ds. Służb Specjalnych w ogóle nie została
powiadomiona o takim fakcie, gdzie służby specjalne badały ten atak.
Jest to dla nas bardzo niepokojące. Platforma Obywatelska i Ministerstwo
Obrony Narodowej nie chciały poinformować o tak ważnym zdarzeniu
Komisji ds. Służb Specjalnych co jest kolejnym przykładem na to, że nie
szanuje się komisji w obecnej kadencji, nie informuje się jej o tak
ważnych wydarzeniach
– powiedział poseł Marek Opioła.

Poseł będzie domagał się, aby sejmowa speckomisja zapoznała się z
informacją w tej sprawie. We wtorek członkowie komisji zajmą się aferą
podsłuchową.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

32. Nie będzie śledztwa w sprawie



Krzysztof Bondaryk, Marian Janicki, Paweł Wojtunik/fot. tvn24.pl/wikipedia/ansa/wPolityce.pl


Nie będzie śledztwa w sprawie „spisku generałów”. Prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania

W sprawie "spisku generałów" MSW, policja i
SKW zaprzeczyły, aby podejmowały takie działania. Także ówczesny
minister Sienkiewicz zaprzeczył, jakoby wiedział o działaniu grupy w
MSW.

Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła podjęcia śledztwa w sprawie tzw. spisku generałów - poinformował w piątek PAP rzecznik prokuratury Przemysław Nowak. Odmówiono postępowania, ponieważ takiego czynu nie popełniono - zaznaczył.

Pod koniec lutego „Gazeta Wyborcza” napisała, że MSW
rozważało, czy „afera podsłuchowa” nie była „spiskiem generałów” –
działaniami byłych i obecnych szefów służb wymierzonymi w ówczesnego
ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza. „GW
pisała, że dochodzeniem zajmowała się wydzielona latem 2014 r. grupa
policjantów z Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji oraz
oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego.

W sprawie „spisku generałów” MSW, policja i SKW
zaprzeczyły, aby podejmowały takie działania. Także ówczesny minister
Sienkiewicz zaprzeczył, jakoby wiedział o działaniu grupy w MSW.

Prokuratura zajęła się sprawą sprawdzając, czy można podjąć śledztwo.
W czwartek zdecydowano o jego niepodejmowaniu - poinformował w piątek PAP Nowak.

Rzecznik wyjaśnił, że w ramach postępowania w sprawie przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP
oraz Służby Kontrwywiadu Wojskowego poprzez inwigilację bezpośrednią
oraz kontrolę operacyjną Szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego,
rzecznika CBA i byłych szefów Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Biura Ochrony Rządu i SKW stwierdzono, że takiego czynu nie popełniono.

Prokurator przypomniał, że w gazecie wskazano, że to z inicjatywy
byłego ministra Bartłomieja Sienkiewicza powołana została specjalna
grupa złożona z funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP oraz SKW, której celem miało być ustalenie, czy za nielegalnymi nagraniami w warszawskich restauracjach stoi szef CBA oraz byli szefowie ABW, SKW oraz BOR.

Według gazety wobec tych osób stosowano pracę operacyjną, w tym
bezpośrednią inwigilację, a zgoda na kontrolę operacyjną miała być
uzyskiwana bez zachowania obowiązujących przepisów, np. wskazując ich
numery telefonów, jako numery osób nieznanych.

Prokuratura wystąpiła do redakcji o materiały, na podstawie których
napisano artykuł, ale redakcja ich nie ujawniła, zasłaniając się
tajemnicą dziennikarską - poinformował PAP rzecznik. Prokuratura zwróciła się z pytaniami w tej sprawie do Komendy Głównej Policji i Służby Kontrwywiadu Wojskowego, BOR, ABW,
Centralnego Biura Śledczego Policji oraz Prokuratury Generalnej,
Naczelnej Prokuratury Wojskowej, Komendy Stołecznej Policji i
resortu spraw wewnętrznych.

Rzecznik prokuratury zaznaczył, że odpowiedzi tych instytucji są
niejawne, ale ze zgromadzonego materiału dowodowego nie wynika, aby
został popełniony taki czyn, polegający na podejmowaniu czynności
operacyjno-rozpoznawczych wobec szefa CBA, rzecznika Biura i byłych szefów trzech innych służb przez funkcjonariuszy Biura Spraw Wewnętrznych KGP i SKW.

W tzw. aferze podsłuchowej praska prokuratura okręgowa prowadzi
śledztwo dotyczące podsłuchiwania od lipca 2013 r. w dwóch stołecznych
restauracjach w sumie kilkudziesięciu osób, w tym polityków i
biznesmenów. Zarzuty współudziału w nieuprawnionym zakładaniu i
posługiwaniu się urządzeniem nagrywającym oraz ujawnieniu utrwalonych
rozmów innym osobom przedstawiono dwóm biznesmenom: Markowi Falencie i
Krzysztofowi R. oraz dwóm pracownikom restauracji, gdzie dokonano
podsłuchów - Łukaszowi N. i Konradowi L. Za taki czyn grozi do 2 lat
więzienia. Część podsłuchanych w warszawskich restauracjach rozmów
prowadzonych przez polityków i biznesmenów została opisana w
2014 r. w tygodniku „Wprost”.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

33. ·



 Fot. PAP/Radek Pietruszka


Rząd wyda komunikat ws. Burego. Wcześniej Ewa Kopacz omówi go z Jackiem Cichockim, Pawłem Wojtunikiem i Januszem Piechocińskim

"Służby działają w tej chwili pod bardzo
troskliwym okiem koordynatora służb" - powiedziała premier, po czym
dodała, że odbędzie "bardzo poważną rozmowę" z Cichockim.

W czwartek media opublikowały list Wojtunika do Kopacz, w którym pisze on o „próbach destabilizacji pracy i obniżenia skuteczności funkcjonowania Biura” przez posła Jana Burego. W liście tym Wojtunik ma też zarzucać szefowi klubu PSL, że ten, publikując na swojej stronie anonimy o działaniach CBA, sprowadza realne zagrożenie dla życia funkcjonariuszy Biura. Pismo szefa CBA zostało także skierowane do marszałka Sejmu i sejmowej komisji ds. służb specjalnych.

Bury zwrócił się do Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta z
prośbą o zbadanie spraw poruszonych w anonimach, które dołączył do swego
zawiadomienia o możliwych nieprawidłowościach w delegaturze CBA w Rzeszowie. W poniedziałek dokumenty te z PG otrzymała Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku. Jak powiedział PAP rzecznik prasowy PA w Białymstoku Janusz Kordulski, w najbliższym czasie zostanie podjęta decyzja, do
której z pięciu prokuratur okręgowych w apelacji białostockiej
(Białymstoku, Łomży, Olsztynie, Ostrołęce czy Suwałkach)
trafi to zawiadomienie.

Wyznaczona prokuratura przeprowadzi postępowanie sprawdzające, po
którym zdecyduje, czy zachodzi prawdopodobieństwo, że doszło do
przestępstwa. Jeśli dojdzie do takiego wniosku, zostanie wszczęte śledztwo. Jeśli nie - prokurator śledztwa odmówi

— wyjaśnił w rozmowie z PAP rzecznik PG Mateusz Martyniuk.

O całą sprawę Kopacz spytano na poniedziałkowej konferencji
prasowej w Warszawie; dziennikarze chcieli wiedzieć, czy Kopacz ma już
odpowiedź dla szefa CBA.

Służby działają w tej chwili pod bardzo troskliwym okiem koordynatora służb

— powiedziała Kopacz. Dodała, że w poniedziałek po południu odbędzie
„bardzo poważną” rozmowę z koordynatorem służb Jackiem Cichockim.

Następnie będę rozmawiać również z panem Wojtunikiem; pozwolę sobie
również rozmawiać z szefem partii, do której należy pan poseł Bury,
czyli panem premierem Piechocińskim

— powiedziała.

Jak mówiła szefowa rządu, dopiero po tych rozmowach, na
oddzielnej konferencji poinformuje o swoich decyzjach i wytłumaczy „całą
zawiłość sytuacji”.


http://wpolityce.pl/polityka/255391-zbigniew-stonoga-opublikowal-akta-z-...
Biznesmen Zbigniew Stonoga, który cieszy się ogromną popularnością na portalach społecznościowych, znowu wywołał burzą za pomocą jednego z nich. Kontrowersyjna gwiazda internetu opublikowała na Facebooku akta z afery taśmowej.

Społeczeństwo powinno być sędzią w tej sprawie

— pisze na swoim profilu Stonoga.

Biznesmen zamieścił trzy wirtualne albumy zawierające dokumenty ze śledztwa pogrupowane według tomów. Łącznie znalazły się tam trzy takie zbiory. Możemy w nich zauważyć tajne protokoły, a także załączoną dokumentację (wraz ze zdjęciami).

Najbardziej przykuwa uwagę fakt, że na fotografiach dokumentów opublikowanych przez Stonogę figurują pełne nazwiska.

W sieci trwa dyskusja, czy nie została złamana tajemnica śledztwa i czy Stonoga miał prawo zamieścić materiały w sieci.

Wszystkie dokumenty zostały zamieszczone na stronie „Gazety Stonoga”, czasopisma wydawanego przez kontrowersyjnego biznesmena.

https://www.facebook.com/media

Znany biznesmen Zbigniew Stonoga opublikował na Facebooku
materiały związane z tzw. aferą podsłuchową, którą ujawnił tygodnik
„Wprost”.

Zdjęcia akt śledztwa pojawiły się na facebookowej stronie „Gazeta Stonoga”.
Przedsiębiorca udostępnił w internecie ponad 300 fotografii
zawierających m.in. dokumentację ABW i protokoły z zeznań świadków.

„Społeczeństwo powinno być sędzią w tej sprawie” – napisał pod umieszczonymi materiałami Zbigniew Stonoga.

Afera
podsłuchowa wybuchła w czerwcu 2014 r. po tym jak tygodnik „Wprost”
opublikował stenogramy z nielegalnie podsłuchanych rozmów
najważniejszych polityków, przedsiębiorców i prezesa NBP.

Afera podsłuchowa TOM I

Afera podsłuchowa TOM II

Afera podsłuchowa TOM III

Afera podsłuchowa TOM IV

Źródło: Facebook,

Koordynator służb specjalnych: To największy wyciek w historii, zasługuje na potępienie
Jacek Cichocki,
szef kancelarii premiera i koordynator służb specjalnych, powiedział
na antenie RMF FM, że opublikowanie przez Zbigniewa Stonogę akt sprawy
dotyczącej afery taśmowej to "bezprecedensowa sytuacja" oraz "największy
tego typu wyciek z...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Dymisje w ekipie rządzącej.

zobacz więcej »


"Na taśmach nie ma żadnego przestępstwa, nie ma olbrzymiej afery"

"Na taśmach nie ma żadnego przestępstwa, nie ma olbrzymiej afery"

- Premier Ewa Kopacz chce rozmawiać merytorycznie z
wyborcami, a nie w cieniu taśm, dlatego podjęła decyzję o dymisjach - mówił w "Faktach po
Faktach" w TVN24 Rafał Trzaskowski. Wiceminister spraw zagranicznych
podkreślał, że decyzje personale składają się na pewien wizerunek rządu,
ale nie są najważniejsze.

Trzaskowski mówił, że decyzja premier o
dymisjach w rządzie była prosta: "trzeba się odciąć od taśm i przejść do
merytorycznej rozmowy."

czytaj dalej »


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. Zmiany w rządzie Ewy Kopacz.


Marek Biernacki
zostanie sekretarzem stanu w KPRM oraz koordynatorem do spraw służb
specjalnych. Były minister sprawiedliwości zastąpi na stanowisku Jacka
Cichockiego.


Marek Biernacki sekretarzem stanu - koordynatorem służb specjalnych

Marek Biernacki - poseł PO, obecny przewodniczący sejmowej komisji
ds. służb specjalnych - będzie sekretarzem stanu w KPRM, koordynatorem
służb specjalnych. Wcześniej Biernacki był ministrem sprawiedliwości i
ministrem spraw wewnętrznych.

zobacz więcej »


Koordynator bez doświadczenia

Ewa Kopacz, podobnie jak Donald Tusk,
nie wie, czym są służby specjalne i jak powinny być nadzorowane i
koordynowane – stwierdza Bogdan Święczkowski

Decyzją Ewy Kopacz poseł Platformy
Obywatelskiej Marek Biernacki został nowym koordynatorem służb
specjalnych.

Ten ruch szefa rządu broni tezę, że Ewa Kopacz podobnie jak Donald Tusk
nie wie, czym są służby specjalne i jak powinny być nadzorowane i
koordynowane. Marek Biernacki co prawda ma doświadczenie ministerialne.
Był ministrem spraw wewnętrznych, a także sprawiedliwości, ale to nie
przekłada się na doświadczenie związane z funkcjonowaniem służb
specjalnych, ich pracą operacyjno-rozpoznawczą, inwigilacyjną czy
kontrwywiadowczą. Nie ma także wiedzy z funkcjonowania służb, zwłaszcza w
najbardziej wrażliwym obszarze dotyczącym pracy operacyjnej, czyli tam,
gdzie służby działają na pograniczu praw obywatelskich.

Marek Biernacki przewodniczył także sejmowej Komisji do spraw Służb
Specjalnych. Według obecnego stanu prawnego komisja ta składa się z
figurantów. Bierze się to stąd, że posłowie nie mogą poznać żadnych
szczegółowych informacji odnośnie do metod i sposobów pracy służb
specjalnych. Tak naprawdę wiedzą tylko to, co chcą przekazać im szefowie
odpowiednich służb. A jak możemy się domyślać, wiedza ta jest mocno
okrojona.

Po raz kolejny więc osoba, która ma kontrolować i nadzorować służby
specjalne, nie posiada wiedzy do realizacji powierzonego jej zadania.
Jeżeli nie posiada się wiedzy, to nie można żądać odpowiedzi i
informacji od odpowiednich źródeł. A tak nie da się w sposób prawidłowy
koordynować ich działalności.

Drugim kluczowym czynnikiem jest czas. Marek Biernacki zostaje
koordynatorem służb specjalnych na cztery miesiące, czyli do czasu
następnych wyborów parlamentarnych. Przez ostatnich osiem lat
rozmontowano system bezpieczeństwa narodowego, w tym służb specjalnych.
Nikt, choćby nie wiem jakim był magikiem, w tak krótkim czasie nie
odtworzy choćby namiastki skutecznego systemu bezpieczeństwa narodowego.

To wszystko będzie oznaczało, że w dalszym ciągu służby będą realizować
cele tylko dla nich ważne.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

36. STONOGA MA RAPORT SPORZĄDZONY PRZEZ WSI DLA GRASIA?


Chcę, by cała Polska wiedziała, że zabiorę ze sobą do prokuratury
prawdopodobny załącznik XIII do aneksu o WSI. Wydruk otrzymałem
od nieustalonej osoby. I złożę wniosek dowodowy z zapytaniem
do prokuratury, czy przedmiotowy wydruk stanowi tajemnicę państwową, czy
dokumenty bez pieczątki nie są dokumentem i czy mogę to opublikować
- mówi Stonoga. - Być może jesteśmy o krok od dekomunizacji Polski, te
nazwiska, które tam widzę to nawet na Stonodze robią wrażenie - dodaje.


Przerzut Żydów z ZSRR przez polski wywiad. Bohaterowie afery Art B ślą tajemnicze zaproszenia

Andrzej
Gąsiorowski i Bogusław Bagsik, bohaterowie afery Art-B stoją za
tajemniczą konferencją o operacji polskiego i izraelskiego wywiadu z lat
90.- donosi portal tvn24.pl

Jak pisze tvn24.pl konferencja ma dotyczyć akcji "Most".

Operacja 'Most' to kryptonim operacji przerzutu Żydów z ZSRR do Izraela w
latach 1990-1994 tranzytem przez lotniska w Polsce przy pomocy służb
specjalnych Izraela i Polski. Była realizowaną z ogromnym ryzykiem
największą i najtrudniejszą w historii tajną misją polskich służb specjalnych. Miała na zawsze pozostać ściśle chronioną tajemnicą
- piszą organizatorzy w zaproszeniu.

Na konferencji mają się pojawić przedstawiciele rządu Polski i Izraela, resortu służb specjalnych, chrześcijańskich wspólnot religijnych, środowisk żydowskich, firm komercyjnych, ośrodków akademickich, korpusu dyplomatycznego oraz mediów.

Organizatorzy powołują się na szereg znanych postaci z życia publicznego. Wśród nich jest profesor Roman Kuźniar, doradca prezydenta Bronisława Komorowskiego.
 – Jestem zaskoczony i zdumiony. Nic o tym nie wiem – mówi w rozmowie z dziennikarzem tvn24.pl.

Zaskoczony był również Marek Biernacki, który koordynuje pracę polskich służb specjalnych. Zlecił on służbom sprawdzić dokładnie tę sprawę.

ZOBACZ TEŻ: Bohater największej afery III RP wrócił z Izraela do Polski>>>

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

37. Nowe taśmy. Marszałek Sejmu:

Nowe taśmy. Marszałek Sejmu: Dwóch panów przy alkoholu to nie jest wiarygodne źródłoNowe taśmy. Marszałek Sejmu: Dwóch panów przy alkoholu to nie jest wiarygodne źródło
Małgorzata Kidawa-Błońska, marszałek Sejmu na antenie TVP Info odniosła się do kolejnej odsłony afery taśmowej.


 
[AFERA TAŚMOWA] Tomasz Siemoniak złożył wniosek do prokuratury w związku z publikacją w "Do Rzeczy"


Kalisz: przepraszam ministra Siemoniaka, jeżeli czuje się urażony


Jeżeli pan minister Siemoniak czuje się urażony, to przepraszam. Na
pewno przykro mi za to, jak to zostało wykorzystane – powiedział
„Gazecie...
więcej

Kwaśniewski o aferze podsłuchowej: Ktoś o tym decyduje, to nie przypadki 

Ciągle nie wiemy, kto jest głową, kto zadecydował o tym, że Sienkiewicz
idzie na pierwszy rzut, Sikorski na drugi rzut, potem Bieńkowska, teraz
Siemoniak. Ktoś o tym decyduje - mówił w TVN 24 BiS były prezydent
Aleksander Kwaśniewski.

Rozumiem, że kelnerzy mogli mieć pomysł na zarobienie pieniędzy, bo
mieli dostęp do politycznych celebrytów, z drugiej strony ktoś od nich
te taśmy kupuje. Mógł mieć pewną kolekcję, która mogła być pomocna w
pewnym etapie jego życia. Mówię tu na przykład o panu Falencie. - mówił
były prezydent Aleksander Kwaśniewski w magazynie "Świat" w TVN 24
Biznes i Świat, odnosząc się do sprawy podsłuchanych rozmów polityków.



Podkreślał przy tym nieprzypadkową jego zdaniem kolejność publikowania zarejestrowanych rozmów.



- To, że cała sekwencja druku jest taka, że zaczyna się od
Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, później jest minister spraw
zagranicznych. Sienkiewicz, Sikorski, później jest Bieńkowska, Wojtunik,
teraz Siemoniak (...). To, że to teraz się pojawia, znaczy, że tam jest
głowa, jest dyspozycja polityczna. Ktoś za tym stoi - stwierdził.



Na pytanie, czy zgadza się z sugestią Romana Giertycha, że za
taśmami może stać PiS, odpowiedział, że wziąłby taką możliwość pod
uwagę.



- Podobno nagrano dziewięćset godzin, więc tego jest mnóstwo.
Taśmy będą pojawiać się w czasie kampanii wyborczej. Będą dotyczyć
głównie obozu władzy, co oczywiście kieruje uwagę w stronę opozycji, bo
kto ma to robić - ocenił Kwaśniewski, jednocześnie sugerując, że dla
odsunięcia podejrzeń w którymś momencie może wypłynąć nagranie rozmowy
mało znaczącego polityka opozycji.



Kwaśniewski stwierdził, że jego zdaniem cel publikowania nagrań
jest jasny. - Nie mam wątpliwości, że tak to jest obliczone, że to ma za
zadanie zniszczyć obóz rządzący, zniszczyć te dzisiejsze elity władzy,
stworzyć przestrzeń dla małej czy większej rewolucji kadrowej w Polsce,
ale dziwię się, że to trwa już tyle czasu, że służby państwa polskiego
są w tym wszystkim takie niesprawne
- dodał, podkreślając znów
nieprzypadkową kolejność publikacji rozmów.



- Ciągle nie wiemy, kto jest głową, kto zadecydował o tym, że
Sienkiewicz idzie na pierwszy rzut, Sikorski na drugi rzut, potem
Bieńkowska, teraz Siemoniak. Ktoś o tym decyduje, to nie są przypadki.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

38. "GW": Falenta był potrójnym


"GW": Falenta był potrójnym agentem. Współpracował z ABW, CBŚ i CBA
Główny
podejrzany w aferze podsłuchowej Marek Falenta był współpracownikiem
Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralnego Biura Antykorupcyjnego
i Centralnego Biura Śledczego - pisze "Gazeta Wyborcza".

Dodatkowo, żadna ze służb nie wiedziała o sobie nawzajem.

"Gazeta Wyborcza" pisze, że gdy Falenta zlecał podsłuchy był
jednocześnie informatorem ABW. Oficerowie Agencji Bezpieczeństwa
wewnętrznego z Dolnego Śląska mieli z nim prowadzić "dialog
operacyjny".  Z kolei w ramach współpracy z CBA Falenta miał przekazywać
agentom treść nielegalnych nagrań.

W przypadku kontaktów Falenty z ABW sprawa została zbadana i uznano,
że jego relacje łamały przepisy. Okazało się też, że oficerowie
nie zdawali sobie sprawy, iż informacje, które im dostarczał pochodzą
z nielegalnych podsłuchów. CBA również odniosło się do współpracy
z Falentą i zapewnia, że nie wiedziało o podsłuchach. "Gazeta Wyborcza"
zwraca uwagę na to, że w marcu tego roku Centralne Biuro Antykorupcyjne
przekazało prokuraturze 11 nieznanych nagrań, a szef CBA odmówił
ujawnienia ich źródła.

Ostatni wątek kontaktów Falenty ze
służbami to jego relacje z CBŚ. Jak wynika z ustaleń "Gazety Wyborczej"
funkcjonariusz odpowiedzialny za rozpracowanie Falenty posiada aktualne
zarzuty w związku z nielegalnym nagrywaniem biznesmenów, którzy
konkurowali z Falentą. Oprócz tego, ten sam funkcjonariusz miał
przekazywać Falencie policyjne dane.


Służby specjalne konkurowały o Falentę? Biernacki: Nie było gry

Koordynator służb specjalnych przyjrzy się medialnym doniesieniom, ale
zaprzecza jakoby doszło do gry między służbami. Chodzi o doniesienia
"Gazety Wyborczej" w sprawie biznesmena Marka Falenty. Dziennik napisał,
że był on potrójnym agentem - działał równolegle na rzecz CBA, ABW i
dawnego CBŚ.

PiS o służbach i Falencie: Konieczna jest komisja śledcza

Konieczna jest komisja śledcza, a po wyborach audyt służb
specjalnych. Takie wnioski, zdaniem posła PiS Marka Opioły, należy
wyciągnąć z doniesień mediów na temat głównego podejrzanego w aferze
podsłuchowej Marka Falenty i jego relacji ze służbami specjalnymi.


Kurski o Falencie, Tusku i służbach. "Tacy ludzie jak PO doprowadzili do rozbiorów Polski"


- Widać tu świadomy zabieg, dlatego, że Tusk przez kilka lat
nie powoływał ministra koordynatora służb specjalnych, którym w rządach
PiS-u był ś.p. Zbigniew Wassermann. Można mówić o...

Kopacz przyznaje: Rząd być może nie wie, co się dzieje w specsłużbach...

Premier
Ewa Kopacz postuluje przyspieszenie prac nad ustawą o służbach
specjalnych. Komentując nowe doniesienia na temat Marka Falenty i afery
podsłuchowej, komentuje też zarzuty o brak koordynacji specsłużb. I choć
przyznaje, że mogą być prawdziwe, to i tak lepiej, niż gdyby polityki w
służbach było za dużo.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

39. Zgoda na patologie w służbach, to zgoda na upadek państwa.

http://wpolityce.pl/polityka/260457-zgoda-na-patologie-w-sluzbach-to-zgo...
Polityka władz wobec służb specjalnych jest jak papierek lakmusowy podejścia rządu do państwa, jego suwerenności, niepodległości i podmiotowości. Współczesne kraje, szczególnie o ryzykownej sytuacji geopolitycznej, nie mogą być w pełni autonomiczne bez profesjonalnych, lojalnych wobec narodu i efektywnych służb. Podejście do tych formacji mówi o władzy wiele, znacznie więcej niż deklaracje programowe czy gładkie przemówienia. Nie inaczej jest w Polsce…

Donald Tusk niemal od początku objęcia przez PO władzy prezentował wręcz ostentacyjną niechęć do zajmowania się służbami. PO do władzy szła korzystając z kłamliwej narracji, jakoby rządy PiS-u opierały się na wykorzystywaniu służb do walki politycznej nie tylko z konkurencją, ale i inaczej myślącymi Polakami. Skutkiem tych ataków na PiS była odmowa zajmowania się służbami połączona ze zgodą na ich patologizację. Symbolem tej akceptacji było powołanie na szefa najważniejszej polskiej służby Krzysztofa Bondaryka, człowieka, który do ABW przyszedł wprost z biznesu, co rodziło realny konflikt interesów. Zgoda na swawolę służb dała szybko negatywne owoce, służby pozostawione same sobie przechodzą bowiem zawsze proces wynaturzania. Komentatorzy, czy eksperci mówili o tym od początku, jednak PO udawała, że nie rozumie.

Platforma konsekwentnie prowadziła do rozmontowywania całego obszaru działalności państwa. System nadzoru nad służbami był nieszczelny, brakowało chęci i zdolności do nadzoru nad służbami. Ustawa przygotowana przez Marka Biernackiego kilka lat temu, a dotycząca działalności operacyjno-rozpoznawczej służb, nie zyskała politycznego poparcia partii, która te rozwiązania przygotowała! Rząd Tuska doprowadził do faktycznego upadku Kolegium ds. Służb Specjalnych, sparaliżował Komisję ds. Służb działającą w Sejmie, łamiąc tradycyjną zasadę, że przewodniczy jej członek opozycji. Po Smoleńsku z kolei służby zostały poddane wzmacniającej kryzys operacji rządowo-medialnej, polegającej na nagradzaniu tych, którzy zawiedli państwo polskie, Prezydenta RP i naród. Niestety do dziś trwa ten sam sposób podejścia do służb, chociaż od lat do opinii publicznej docierają informacje pokazujące, że służby są w bardzo znaczącym kryzysie.
Polskie służby nie notują od dawna sukcesów związanych z wojną służb prowadzoną na naszym terytorium, brak jest skutecznych akcji neutralizujących rosyjski wywiad czy skutecznych akcji związanych z osłoną kontrwywiadowczą. Patologii jest znacznie więcej niż sukcesów. Z kont Agencji Wywiadu zniknęły gigantyczne pieniądze, a doniesienia wskazują, że być może AW straciła aż 2 mln złotych po zainwestowaniu ich… w Amber Gold. Do dziś pojawiają się głosy krytyki, że to przez zaniechania AW zginął Piotr Stańczak porwany kilka lat temu w Afganistanie polski inżynier. Doniesienia Piotra Wrońskiego, byłego esbeka i oficera AW, z kolei wskazują, że ta służba celowo prowadziła działania noszące znamiona zaniechań w sprawie smoleńskiej. Do dziś nie wiadomo, co się za tym kryje.

ABW z kolei nie była w stanie przeciwdziałać takim zagrożeniom, jak afera taśmowa, nie była w stanie ochronić wyborów samorządowych w 2014 roku, nie była również specjalnie zainteresowana sprawą smoleńską, czy też ochroną kontrwywiadowczą osób nagranych przez „gang kelnerów”.

Służby wojskowe mają równie wiele cieni na sobie. Do dziś nie wyjaśniono na czym de facto polegał spór gen. Noska, byłego szefa SKW i gen. Skrzypczaka, byłego wiceministra. Pojawiają się podejrzenia, że działalność wojskowego kontrwywiadu była korzystna dla lobbystów zbrojeniowych, zaś sam Skrzypczak donosił (co może, ale nie musi być prawdą), że SKW jest pełna patologii, łącznie z przemytem i wyłudzaniem środków służby. Nie wiadomo, czy to prawda… Do dziś również nie wiadomo, dlaczego utrzymywana jest w mocy umowa między SKW i FSB, zawarta na żądanie Władimira Putina po Smoleńsku. Równie zaskakujące były nagrane przez „kelnerów” rozmowy z udziałem szefa CBA. Okazuje się, że Paweł Wojtunik nie tylko opowiada chętnie o działaniach Biura osobie, która służbami się nie zajmuje, ale również, że jest świadomy wielu patologii, z którymi niczego nie robi. Szef CBA przyznaje de facto, że jest winny wielokrotnego zaniechania i daje przyzwolenie na działania sprzeczne z prawem.

Po 25-leciu „polskiej wolności” sprawa służb specjalnych dobrze oddaje atmosferę III RP, państwa, wobec którego Polacy muszą mieć ograniczone zaufanie.
Sposób podejścia PO do służb dobrze obrazuje sprawa głośnej zapowiedzi Donalda Tuska. W 2012 roku, w chwili rządowego kryzysu spowodowanego aferą Amber Gold, premier rzucił publicznie pomysł: „czas na gruntowną reformę służb specjalnych!” Tusk zapowiedział zmiany systemowe, nowe kompetencje ABW, inny model nadzoru i koordynacji. Choć zmiany miały być szybkie i poważne okazało się, że mieliśmy do czynienia z PR-owską zagrywką. Już od dawna na korytarzach sejmowych słychać było opinie (również polityków koalicji), że ze zmian nic nie będzie, a przed wyborami rządzący o reformie służb nie myślą. Tusk kolejny raz pokazał, jak nieodpowiedzialnie traktuje Polskę, Polaków i politykę.

Dziś PO może pluć sobie w brodę. Służby specjalne rozłożone na łopatki przez rząd PO-PSL nie dają nawet władzy skutecznej ochrony. Ewa Kopacz przyznawała to, gdy pojawiły się wiadomości, że Marek Falenta zamieszany w aferę taśmową miał być współpracownikiem trzech różnych służb jednocześnie. Natychmiast pojawiły się złośliwe komentarze, że to Marek Falenta był prawdziwym koordynatorem służb w rządzie PO-PSL. Kopacz komentując doniesienia dot. Falenty przyznała, że można zarzucić rządowi PO, że nie ma zbyt wielkiej koordynacji.

Oczywiście można nam zarzucać, że być może nie ma zbyt wielkiej koordynacji pracy służb specjalnych. Nie wiem jednak czy nie gorsze by było, gdyby rzeczywiście rządzący, ministrowie, premierzy, koordynatorzy sterowaliby tymi służbami , albo – co nie daj Boże – wykorzystywaliby te służby w walce politycznej

— tłumaczyła.

Sugestia zawarta w słowach Kopacz jednak jest nieuprawniona. Jak wskazują eksperci zgodna na zbyt duża samodzielność służb jest równie groźna dla państwa do ręczne sterowanie nimi. A może nawet groźniejsza.

Służbami przez ostatnie parę lat nie interesowano się zbyt intensywnie i to zarówno premier Tusk, jak i premier Kopacz. W efekcie te służby odrobinę wymknęły się spod kontroli

-– komentował Czesław Rybak, były szef delegatury ABW we Wrocławiu, ekspert Binase.

Zaś Grzegorz Małecki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych w latach 2005-2008 i prezes Binase dodawał, że „w skrajnych wypadkach służby mogą brać udział w grach politycznych”.

Mogą też – jak w przypadku WSI – zajmować się robieniem interesów np. z handlarzami broni

— tłumaczy Małecki.

Jak widać niechęć rządzących do zajmowania się służbami może rodzić gigantyczną liczbę patologii. I rodzą.
wa Kopacz w przywoływanej już rozmowie przypomniała (chyba sobie), że w Sejmie jest projekt ustawy precyzującej działania służb. W jej ocenie do tej sprawy trzeba będzie wrócić w… nowej kadencji Sejmu. Dlaczego przez trzy lata PO nie była zainteresowana realizacją jednej z głośnych obietnic? Każdy może odpowiedzieć na to pytanie na swój sposób. Jednak pewne jest jedno – to działanie kompromitujące klasę polityczną rządzącej partii i członków rządu. Dowodzą tego historie zza naszej zachodniej granicy.

Po wieloletniej analizie walki niemieckich służb z podziemiem faszystowskim Niemcy dokończyli właśnie reformę służb specjalnych. W ramach niej przyjęto m.in. nowe zasady koordynacji działań służb i kontroli. Wszystko, by zniwelować błędy, jakie ujawniły się w czasie rozpracowywania Narodowosocjalistycznego podziemia. W tej sprawie pojawiły się podobne patologie, jakie w Polsce obserwowaliśmy w sprawie Amber Gold. Tyle tylko, że po kilku latach fikcyjnej działalności rządu PO-PSL w Polsce żadne wnioski nie zostały wyciągnięte. A na pewno nie mają charakteru zmian systemowych.

Zmiany takie podjęto za to u innego naszego sojusznika, Wielkiej Brytanii. Tam przez kilka lat wprowadzano w życie opracowaną na poważnie zmianę w służbach specjalnych. 7 października 2013 roku zakończył się na Wyspach proces gruntownej przebudowy służb odpowiedzialnych m.in. za walkę z przestępczością zorganizowaną. Brytyjczycy powołali Narodową Agencję ds. Przestępczości (National Crime Agency), która została opracowana… w 2011 roku. Wprowadzenie opracowanych zmian w życie zajęło Brytyjczykom dwa lata. W tym czasie NCA zaczęła działać, miała nawet powołanego szefa i przygotowywała się do wejścia w życie nowych rozwiązań. Takie działanie miało pozwolić NCA przygotować się do pracy. W sposób naturalny i powolny przygotowano zmianę całego systemu, a potem tę zmianę znów powolnie i konsekwentnie wprowadzano w życie.

Na tle przykładów z Niemiec i Wielkiej Brytanii rząd PO-PSL wygląda jak grupa komediantów, którzy zajmują się sprawami przekraczającymi ich zdolności działania. Rząd Platformy okazał się kolejny raz rządem fikcyjnym, zaś państwo państwem teoretycznym.

Rząd Tuska, a obecnie rząd Kopacz ma służby specjalne w głębokim poważaniu. Tak samo, jak niepodległe, podmiotowe, suwerenne państwo polskie. Walka o samodzielność kraju zdaje się poza ich możliwościami, a może poza ich zainteresowaniem…

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

40. Klich: być może afera

Klich: być może afera podsłuchowa jest podszyta buntem służb


Uważam, że byli tacy oficerowie służb, a być może tacy funkcjonariusze w
służbach, którzy postanowili sprzeciwić się reformie wprowadzanej
przez...
więcej

ABW: nasi oficerowie nie handlowali taśmami z podsłuchów

ABW: nasi oficerowie nie handlowali taśmami z podsłuchów

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego zaprzeczyła, by jej
oficerowie byli związani z oferowaniem nagrań z nielegalnych...
czytaj dalej  »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

41. Służby nie mogą dłużej

Służby nie mogą dłużej rządzić Polską

Osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej zniszczyło system bezpieczeństwa narodowego – mówi Bogdan Święczkowski

Z prokuratorem Bogdanem Święczkowskim,
byłym szefem Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, rozmawia Mariusz
Kamieniecki
W willi premiera miał być podsłuch, podobno są też nagrania rozmowy
Donalda Tuska z Janem Kulczykiem dotyczące jego inwestycji
energetycznych na Ukrainie. Byli funkcjonariusze tajnych służb mieli
oferować oprócz tego zapisu również 700 godzin innych nagrań z
podsłuchów o inwestycjach Kulczyka na Ukrainie...

– Sądzę, że jest to kolejna odsłona tego samego przedstawienia, którego
od jakiegoś czasu jesteśmy świadkami, aczkolwiek nie można wykluczyć, że
pojawiła się inna grupa związana ze służbami specjalnymi, która także
podsłuchiwała i nagrywała najważniejsze osoby w państwie. Zarówno jedna,
jak i druga teoria są prawdopodobne, ale to, jak było w rzeczywistości,
powinna wyjaśnić prokuratura.
Pomijając już fakt, czego te domniemane rozmowy dotyczyły, to pytanie,
jakie się nasuwa, brzmi: jaka jest jakość służb, skoro do nagrania
premiera rządu dochodzi na terenie strzeżonego obiektu?

– Jeżeli tych nagrań dokonywali czy też nagrywanie mieli zlecać
funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, czyli osoby, które
przez pewien czas działały na rzecz bezpieczeństwa państwa, a potem
przeszły na drugą stronę, to fakt ten potwierdzałby powszechną wśród
ekspertów opinię, że osiem lat rządów Platformy Obywatelskiej zniszczyło
system bezpieczeństwa narodowego. Doprowadzono do sytuacji, w której
funkcjonariusze służb specjalnych urwali się spod kurateli państwowej i
działają na szkodę Rzeczypospolitej, na szkodę własnego państwa. Bez
względu na to, kim byłyby nagrywane osoby, jedno jest pewne, że
pozyskane materiały mogły zostać wykorzystane także na szkodę Polski.
Druga kwestia dotyczy tego, że rozmowy miały zostać zarejestrowane w
willi przy ul. Parkowej, a więc w rezydencji, gdzie mieszka wielu
ważnych urzędników państwowych. Skoro podsłuchy „prywatne” założono w
takim miejscu, to pytanie brzmi, jak w kontekście informacji prasowej
wygląda ochrona kontrwywiadowcza tego kompleksu, zwłaszcza że znajduje
się on naprzeciwko ambasady rosyjskiej. Jeżeli nagrań rozmów prezesa
Rady Ministrów mogli dokonać funkcjonariusze służb specjalnych, to
równie dobrze mogli to robić funkcjonariusze obcego wywiadu. Pozostaje
zatem kwestia, ile minut czy godzin nagrań podobnych rozmów jest w
posiadaniu Ambasady Rosyjskiej w Warszawie czy rosyjskich służb
specjalnych.
Czy władze nie widzą zagrożenia wypływającego z tej niekorzystnej
lokalizacji?

– W latach 2006-2007 postulowaliśmy o przeniesienie lokalizacji ważnych
instytucji państwa polskiego poza obszar oddziaływania ewentualnego
sprzętu technicznego zainstalowanego na terenie Ambasady Rosyjskiej w
Warszawie lub też o przeniesienie siedziby ambasady rosyjskiej. Ówczesny
prezes Rady Ministrów Jarosław Kaczyński zgadzał się z takim
stanowiskiem, ale po zmianie władzy spotkało się to z ogromną krytyką.
Dzisiaj mamy sytuację, w której Ambasada Rosji jest w bezpośrednim
sąsiedztwie siedziby Ministerstwa Obrony Narodowej, Kancelarii Prezesa
Rady Ministrów, siedziby prezydenta w Belwederze i wspomnianego
kompleksu rządowego przy ul. Parkowej. Przez osiem lat koalicja PO – PSL
nic nie zrobiła z tym fantem i to jest zatrważające.
Kto zatem rządzi dziś w Polsce: rząd czy może służby, skoro tak wygląda
zabezpieczenie najważniejszych osób w państwie i obiektów rządowych?

– Nie bez racji Wacław Potocki w wierszu z XVII wieku powiedział, że
„Polska nierządem stoi”. Trzeba powiedzieć, że słowa te są bardzo
adekwatne do obecnej sytuacji. Może zabrzmi to brutalnie, ale
rzeczywistość jest taka, że dzisiaj nikt nie rządzi Polską, że tak
naprawdę nikt nie kontroluje działań poszczególnych służb publicznych.
To sprawia, że „sukno” o nazwie Polska jest rozszarpywane przez różne
grupy interesów, środowiska biznesowo-towarzyskie, tudzież przez
środowiska związane z byłymi funkcjonariuszami służb specjalnych,
zarówno komunistycznych, jak i obecnych. Pamiętajmy, że nagrania te mogą
zawierać dowody popełniania szeregu przestępstw przez najważniejsze
osoby w państwie.
To potwierdzałoby tylko tezę byłego szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza,
że państwo istnieje teoretycznie, a służby są poza wszelką kontrolą…

– Wielu specjalistów, ekspertów, od 2007 r. obserwując bierność Donalda
Tuska jako szefa rządu i koalicji PO – PSL, wyraźnie wskazywało, że
dojdzie do sytuacji, kiedy życie publiczne w Polsce znajdzie się
całkowicie poza kontrolą i że nikt nie będzie dbał o zarówno wewnętrzne,
jak i zewnętrzne bezpieczeństwo publiczne Polaków. I taką sytuację mamy
obecnie. Zresztą bierność i karygodne zaniechania Donalda Tuska i
prezydenta Bronisława Komorowskiego, o którym w tym kontekście też nie
należy zapominać, to tylko wycinek błędów czy też świadomych działań
mających na celu osłabienie bezpieczeństwa państwa polskiego.
Co należałoby zrobić, aby ten obraz zmienić?

– Sprawa nie jest taka prosta. Wielu fachowców nad tym pracuje, są
przygotowywane zmiany przepisów prawa w zakresie działalności służb
specjalnych, prokuratury, sądów, bo jest to system naczyń połączonych.
Działania w tych obszarach mają doprowadzić do odbudowy zewnętrznego i
wewnętrznego bezpieczeństwa Polski w kolejnych latach. Sporo pracy w tym
zakresie z pewnością ma administracja prezydenta Andrzeja Dudy. Mam tu
na myśli Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, ale ogrom pracy czeka również
nowy rząd – mam nadzieję – po wyborach 25 października. Jeżeli nie
dojdzie do zmiany władzy w Polsce, to nie oszukujmy się – nie będziemy
mieć do czynienia z pozytywnymi zmianami, a jedynie z pogłębieniem
procesu degeneracji i niszczenia państwa polskiego. To z kolei
oznaczałoby dalsze przejmowanie inicjatywy przez obce mocarstwa czy
służby specjalne. Nie chce mi się zbytnio wierzyć, żeby funkcjonariusze
służb specjalnych w sprawie, o której rozmawiamy, działali jedynie w
celu przyjęcia korzyści majątkowej, ale, jak sądzę, w celu całkowitej
dewastacji tego, co pozostało jeszcze z systemu bezpieczeństwa
narodowego.
Wspomniał Pan o roli i zadaniach kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy,
która – jak można było wywnioskować z ostatniego wywiadu prezydenta –
jest odcinana przez agendy rządowe od dostępu do ważnych informacji
dotyczących funkcjonowania państwa…

– Zapewne biorąc pod uwagę sposób postępowania premier Ewy Kopacz,
funkcjonowanie kierowanego przez nią rządu i szefów poszczególnych
służb, można domniemywać, że tak jest. Natomiast mówiąc o roli
Kancelarii Prezydenta, mam na myśli zadania BBN w kontekście prac
koncepcyjnych i przygotowawczych pod kątem szybkiego wprowadzenia zmian w
przyszłości, oczywiście jeżeli będzie ku temu odpowiednia atmosfera
polityczna. Proszę pamiętać, że przez ostatnie osiem lat rządów koalicji
PO – PSL mieliśmy do czynienia z niszczeniem polskiego systemu
bezpieczeństwa narodowego. Jak bowiem inaczej niż niszczeniem państwa
nazwać np. rozdzielenie prokuratury od Ministerstwa Sprawiedliwości czy
nowelizację ustawy o policji, wreszcie wprowadzenie nowego modelu
postępowania karnego czy chociażby bierność i niemoc w zakresie
zabezpieczenia najważniejszych osób i instytucji przed działaniem obcych
służb. Doprowadzono do sytuacji, w której odbudowa systemu
bezpieczeństwa narodowego jest zadaniem nie na rok czy na dwa, ale, w
mojej ocenie, na pięć czy nawet osiem lat. Prace projektowo-koncepcyjne w
BBN niewątpliwie już teraz powinny się rozpoczynać. Potrzebne będą też
opinie prawne, opinie ekspertów, przygotowanie odpowiednich ustaw, ale
są to wszystko działania konieczne, bo Platforma swoimi rządami
doprowadziła do tego, że system bezpieczeństwa państwa jest w ruinie i
czym prędzej trzeba go odbudować.
Dziękuję za rozmowę.

Mariusz Kamieniecki

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

42. Służby specjalne, czyli ciało obce za rządów PO-PSL.

http://wpolityce.pl/polityka/264500-sluzby-specjalne-czyli-cialo-obce-za...

Afera taśmowa ma swoje kolejne odsłony, pokazując, jak dalece zepsuta jest III RP. Widać, że procesy szkodliwe dla kraju i polityka degenerująca państwo jest utrzymywana i daje kolejne zatrute owoce. Z ciekawą interpretacją obecnego stanu państwa, co rusz elektryzowanego kolejnymi przeciekami i nagraniami, wystąpiła prof. Jadwiga Staniszkis.

Służby chcą zmiany rządu, bo być może stwierdziły, że polityka obecnego rządu jest beznadziejna. (…) To zresztą nie moja opinia, usłyszałam ją od pewnego wysoko postawionego funkcjonariusza służb. One wiedzą bardzo dużo i zdają sobie sprawę, że jest jeszcze gorzej niż my to widzimy. (…) One mogą odpalać pewne tematy, próbować uruchamiać pewne procesy, ale wcale nie ma pewności, czy to zadziała. Mogą próbować pomagać, ale nie są samodzielnym graczem. Dziś służby mają mnóstwo pretensji do Platformy, przeraża je poziom hipokryzji i cwaniactwa, jaki ona przyniosła ze sobą. To je wręcz żenuje

— mówi prof. Staniszkis.

Jeśli jej teza jest prawdziwa Platforma Obywatelska stała się ofiarą własnej, szalenie antypaństwowej postawy. PO od początku objęcia rządów ostentacyjnie gardziła służbami specjalnymi i traktowała je nie jako narzędzia prowadzenia polityki, ale jako ciało obce, na które nie ma pomysłu. Donald Tusk nie miał rzeczywiście pomysłu i nie chciał, by służby działały w sposób rzetelny, czyli były elementem zabiegania o polskie interesy i realizowania polskiej racji stanu. Zarówno Tusk jak i Kopacz zdają się interesować innymi sprawami, godząc się de facto na to, by służby żyły swoim życiem oraz stały się żerowiskiem różnych grup interesów, politycznych, partyjnych czy biznesowych.

Jeśli rację ma prof. Staniszkis, z polskim państwem jest bardzo źle. Jeśli rzeczywiście za ostatnim kryzysem władzy i PO stoją służby, mamy do czynienia z bardzo niedemokratycznym zjawiskiem, które jest skutkiem fatalnej postawy PO. Choć może to prowadzić do oczekiwanej przez wielu Polaków zmiany politycznej, z tego procesu i zjawiska nie mogą się cieszyć zwolennicy odbudowy państwa. Rozpasane służby specjalne, prowadzące swoją politykę i obalające rząd nie mogą być sojusznikiem tych, którzy chcą odbudować polską demokrację. Służby powinny budować polską suwerenność i wzmacniać polskie państwo, ale muszą to robić nie na własną rękę, ale realizując politykę władz. Tylko taka działalność służb może budzić optymizm. Takiej działalności służb III RP potrzebuje.

Niestety kilka wydarzeń z ostatniego czasu wskazuje, że dziś ze służbami jest rzeczywiście źle, że są one rozpasane, że być może są poza kontrolą i prowadzić własną politykę w państwie. Jedną z przesłanek jest fakt, że służbami z ramienia rządu Kopacz zajął się nagle człowiek, który powinien się nimi zajmować od dawna. Dziś koordynatorem służb jest Marek Biernacki, który zdaje się przewyższać kompetencjami i wiedzą o służbach wszystkich dotychczasowych koordynatorów za czasów PO. Być może sięgnięcie do niego, po latach lekceważenia nadzoru nad służbami, wynika z paniki i tego, co służby dziś robią i jak sobie poczynają. Być może Ewa Kopacz zrozumiała, że potrzebny jej jest ktoś, kto służby „ogarnia”. A że służby w III RP trudno „ogarnąć” nie trzeba nikogo przekonywać. Raport NIK z czerwca 2014 roku pokazywał jednoznacznie, że nadzór w Polsce jest pełen luk, a nawet miejscami są fikcją. Fakt, że do dziś nikt nic z tym nie zrobił, że PO i parlament nie zajęły się naprawą sytuacji, świadczy o tym, jak rządzący traktują służby.

Służby być może podjęły decyzję o uderzeniu w rząd, jak twierdzi prof. Staniszkis. Widać dziś pewne napięcie, między władzą a służbami. A przynajmniej owoce tego napięcia. Dziwi, że do dziś służby specjalne nie były w stanie zabezpieczyć władzy przed kolejnymi odsłonami afery taśmowej. Ba, często zdają się nawet uczestniczyć aktywnie w kolejnych odsłonach krytyki rządzących. Przecieki mogą być prowadzona przez nie, albo za ich zgodą czy wiedzą. Znamiennym był za to udział szefa CBA w programie publicystycznym w czasie apogeum ostatniego nawrotu afery taśmowej. Głos chwile później zabrał również szef ABW, płk. Łuczak. W tej sytuacji rodzą się pytania o to, czy służby prowadzą swoją politykę medialną. Cieniem na ich działaniach kładzie się również kariera jednego z ludzi Marka Falenty, oskarżonego o organizowanie nielegalnych podsłuchów. Wśród jego współpracowników był były oficer ABW. Człowiekiem służb jawi się zresztą, dziś do końca nie wiadomo w jakim pozostawał związku ze służbami, sam Falenta, który jak się okazało kontaktował się przynajmniej z dwoma służbami specjalnymi.

W aferze taśmowej widać ludzi, którzy mają związki ze służbami, zaś publiczne występy ludzi służb wyglądają jak próba prowadzenia własnej polityki informacyjnej. Czy zatem rzeczywiście prof. Staniszkis miała rację? Wyjaśnieniem w tej sprawie może być hipoteza, która wskazuje, że za aferą taśmową stoi walka służb o swoje interesy, zapoczątkowana zapowiedzią zmian w całym sektorze bezpieczeństwa. Rzucona w 2012 roku zapowiedź przebudowy służb i praca Bartłomieja Sienkiewicza miałaby spowodować ruchy odwetowe służb i próbę obrony status quo. To tylko hipoteza, ale kolejne doniesienia medialne, m.in. o „grupie generałów”, którą miał ponoć podsłuchiwać Sienkiewicz po ich odejściu ze służb zdają się uwiarygadniać tę wersje. Jeśli to prawda, PO stała się ofiarą własnego patologicznego podejścia do państwa.

Przez władzami, które chcą uporządkować służby specjalne w III RP stoi nie lada wyzwanie. Potrzebne są zapewne zmiany kadrowe, wymiana ludzi, ale i przebudowa instytucjonalna, budowa nowego systemu bezpieczeństwa narodowego. Mówił o tym minister Paweł Soloch w wywiadzie dla wPolityce.pl, mówił również m.in. płk. Grzegorz Małecki w rozmowie z „Gazetą Polską”.

Reformę trzeba rozpocząć od góry, dodając istotny komponent. Należy stworzyć mózg całego systemu, który mógłby skutecznie zarządzać służbami

— mówił Małecki.

Zmiany są potrzebne, by polskie państwo było przygotowane na neutralizację zagrożeń oraz elastycznie reagowało na zmieniające się otoczenie międzynarodowe. Zmiany w obszarze bezpieczeństwa narodowego i służb to również krok na drodze upodmiotowienia III RP i budowy sterownego państwa, które nie daje się ogrywać grupom interesów.

By III RP przeistoczyła się w takie państwo, muszą zajść zmiany w służbach, instytucjach związanych z bezpieczeństwem oraz polityce bezpieczeństwa. Pracy jest dużo, zagrożeń również. Tylko czasu coraz mniej…

autor: Stanisław Żaryn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

43. Nie będzie reformy służb

Nie będzie reformy służb specjalnych w tej kadencji Sejmu

Rząd wycofuje się z
forsowania kontrowersyjnego projektu senatorów, który miał uregulować
kwestię inwigilowania obywateli przez policję i służby specjalne za
pomocą danych telekomunikacyjnych – informuje dziś dziennik
„Rzeczpospolita”.

Projekt krytykowała
sejmowa opozycja, Generalny Inspektor Danych Ochrony Osobowych,
Prokurator Generalny oraz organizacje pozarządowe.

Dotychczasowe rozwiązania zaskarżył
przed rokiem Trybunał Konstytucyjny i dał czas do lutego przyszłego roku
na wprowadzenie nowych. Rząd zwlekał jednak z przygotowaniem projektu
ustawy i ostatecznie wyręczył go Senat.

Propozycja, pomimo krytyki wielu
środowisk, doczekała się powołania sejmowej podkomisji. Rząd nie
wypracował jednak spójnego stanowiska, wobec czego wszystko wskazuje na
to, że ustawa trafi do kosza.

Poseł PiS Jarosław Zieliński, były wiceszef MSWiA mówi, że dobrze się stało, iż rząd wycofuje się z projektu.

– Trzeba
naprawdę zrealizować, a nie udawać, że się realizuje wyrok Trybunału
Konstytucyjnego, a ta ustawa niestety udawała, że ten wyrok realizuje, a
w gruncie rzeczy jeszcze tę sytuację pogarszała, zamiast ją polepszyć.
Jeśli chodzi o kontrolę nad tymi działaniami służb specjalnych, do
których są one uprawnione to muszą one pozostawać pod nadzorem. Pod
rządami PO-PSL – odnośnie nas – służby specjalne pozostają bez nadzoru,
robią co chcą. Mamy w związku z tym, ileś różnych problemów, afer i
niestety słabą skuteczność działania tych służb
– zwraca uwagę Jarosław Zieliński.

Reforma służb specjalnych będzie jednym z pierwszych zadań, przed którym stanie rząd wyłoniony po 25 października.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

44. Zieliński: Straż Graniczna

Fot. Straż Graniczna


Zieliński: Straż Graniczna nie jest gotowa na imigrantów. Nie tak dawno koalicja chciała włączyć SG do Policji!


„Straż została pozbawiona przez ten rząd
broni długiej. Nikt nie chce walki na granicach, ale w przypadku
poważniejszych zagrożeń długa broń jest czynnikiem odstraszającym”.

Słyszeliśmy od dawna zapowiedzi premier Kopacz, że potrafimy
oddzielić uchodźców politycznych od imigrantów ekonomicznych. Wiadomo
było, że to jedynie blef

— mówi portalowi wPolityce.pl poseł PiS Jarosław Zieliński.

wPolityce.pl: Zajmował się Pan swego czasu Strażą Graniczną. Ostrzegał Pan, że rządzący robią źle, likwidując odziały SG na Południu Polski. Czy w Pana ocenie ta instytucja jest przygotowana na falę imigrantów, jaka ma również do Polski przybyć?

Jarosław Zieliński, poseł PiS: Straż Graniczna
mogłaby być gotowa. Jednak nie do końca jest, albo wręcz nie jest.
Została bowiem pozbawiona narzędzi do działania. Nie ma infrastruktury
granicznej, która jest potrzebna, by przywrócić kontrole na granicach.
Taka konieczność może się pojawić. SG została
również osłabiona, ma obecnie około 15 tysięcy funkcjonariuszy, a
miała nie tak dawno 20 tys. Straż została również pozbawiona przez ten
rząd broni długiej.

Sądzi Pan, że będzie aż tak „gorąco”?

Nikt nie chce walki na granicach, ale w przypadku poważniejszych zagrożeń długa broń jest czynnikiem odstraszającym. Fakt, że SG dysponuje długą bronią, albo jej właśnie nie posiada, ma znaczenie. Obecnie należałoby zmienić
przepisy o Straży, by ta formacja została włączona do przewidzianych
działań wojskowych. Ona powinna uzyskać funkcje wojskowe. Powinna
zostać do tej tego przygotowana.

W jaki sposób należy ją przygotować?

Potrzebne są zakupy i szkolenia, na wzór przedwojennego korpusu
ochrony pogranicza. W ostatnich latach Straż została tej funkcji
pozbawiona. Pamiętajmy, że w ostatnim czasie zlikwidowano część
placówek, czy nawet cały Karpacki Odział Straży Granicznej. A dziś od
strony południowej występuje największe zagrożenie dla Polski. Sytuacja
jest bardzo niedobra.

Rzecznik Straży Granicznej zapewniała niedawno, że SG w razie problemów przerzucić może ludzi ze Wschodu na Południe, więc nie ma tu żadnego problemu.

Pamiętajmy, że problem jest, ponieważ funkcjonariuszy jest mniej. Nie
podzielam również opinii, że wszystko można załatwić na zasadzie
tymczasowych przenosin, na bazie zespołów mobilnych itd. One mają swoją
funkcję i swoje znaczenie, jednak możliwość odtworzenia stałych
placówek ma swoje znaczenie. Rzecznik Straży Granicznej nie może się inaczej mówić, musi robić dobre
wrażenie. Jednak tu nie chodzi o robienie dobrego wrażenia, tylko o
rzeczywistą ocenę. Straż Graniczna wymaga wzmocnienia. Ona była objęta
programem modernizacji, jaki uruchomił rząd PiS-u. Zakupy zostały
dokonane, wyremontowano jednostki.

Ten program miał odpowiednią skalę?

Oczywiście on nie był jeszcze na tyle duży, ale za naszych rządów
przyjęto rozwiązania, które były znaczącym postępem. Niestety rząd PO-PSL zamiast to kontynuować zaczął prowadzić działalność szkodliwą dla SG.
Obecnie Straż jest osłabiana. Straż się jakoś trzyma, ale wymaga
usprawnienia. Straż jest potrzebna i ważna, więc powinna być
wzmacniana w sposób stały. Przypomnę natomiast, że koalicja chciała
wręcz włączyć Straż Graniczną do Policji. Tego grzechu na szczęście nie
pozwoliliśmy im popełnić. Rządzący chcieli SG zlikwidować. Dziś okazuje się, jak wielki byłby to błąd.

Czy Straż Graniczna ma możliwości operacyjno-rozpoznawcze, by sprawdzić, jacy ludzie mogą trafić do Polski?

Straż Graniczna ma pewne możliwości w tej kwestii, ale jest
zdecydowanie za słaba, by zajmować się tym samodzielnie. Potrzebne są
więc również inne służby i ich współdziałanie, by się tą sprawą zająć
rzetelnie. Trzeba rozeznać, jakie zagrożenia wiążą się z grupami
przybywającymi do Polski. Tu potrzebne jest współdziałanie służb
specjalnych, Policji, SG, czy służby celnej. Potrzebne jest polityczne rozeznanie w tym, co jest możliwe, a co nie jest we współpracy z innymi krajami UE. Słyszeliśmy od dawna zapowiedzi premier Kopacz, że potrafimy oddzielić uchodźców politycznych od imigrantów ekonomicznych. Wiadomo było, że to jedynie blef.

Dlaczego Pan tak uważa?

Mówiłem o tym wiele razy, że to będzie bardzo trudne. Polska nie
jest na to przygotowana. Dziś okazuje się, że cała Europa nie jest na to
gotowa, a Polska w szczególności. Zapowiedzi i zaklęcia rządzących to
rzucanie słów na wiatr. To jedynie kampanijne wypowiedzi. Rząd musi stwarzać
dobre wrażenie. Prawda jest inna. Dzięki Bogu, że na razie bezpośrednie
zagrożenie nas omija. Ono jednak może się do nas przybliżyć i nastąpi
wtedy konfrontacja rzeczywistości z deklaracjami. Wątpię, by ona wypadła
pozytywnie dla rządu, a co ważniejsze, również dla Polski i Plaków.

W internecie już są mapki, które wskazują, że imigranci
dostają nowe wytyczne ws. drogi do Niemiec. Obecnie sugeruje się im, by
podróżowali do Niemiec przez Ukrainę i Polskę. Co zatem robić? Czas
budować płot na granicy?

Płot to może przesada, ale na pewno trzeba podkreślać znaczenie
ochrony granic, każdej granicy Polski. Trzeba patrzeć na zagrożenia ze
strony Wschodniej. Imigranci mogą do nas przybywać przez Ukrainę, czy
również przez Rosję. Wzmocnienie placówek SG
jest szczególnie potrzebne. Myślę, że nie ma potrzeby budowania muru czy
płotu. Chodzi o to, by na graniach był siły i środki, by było
rozpoznanie zagrożeń, zanim ono dotrze do polskich granic. Polskie
służby muszą być na to przygotowane. SG musi być liczniejsza i lepiej wyposażona, a granica musi być wzmocniona. Uchodźcy, przestępcy mogą w sposób niekontrolowany
przekraczać granice niekoniecznie szlakami, które są monitorowane, ale
również na innych odcinkach. Na to Polska musi być przygotowana. To
zadanie i odpowiedzialność rządu.

Rozmawiał Stanisław Żaryn



Uchodźcy w zainteresowaniu służb

Jeśli spojrzymy na uchodźców przez pryzmat kondycji
państwa, to każda ich liczba jest poważnym zagrożeniem - stwierdza prok.
Bogdan Święczkowski



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

45. Szef Biura Ochrony rządu chce

Szef Biura Ochrony rządu chce odejść ze służby. Złożył raport na ręce minister spraw wewnętrznych

Szef Biura Ochrony Rządu gen. Krzysztof
Klimek chce odejść ze służby z dniem 4 grudnia - podaje serwis TVN24.pl.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że minister Teresa Piotrowska nie
podpisze jego rezygnacji.
Generał Krzysztof Klimek złożył rezygnację na ręce szefowej MSW Teresy...




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

46. Afera taśmowa. SKW

Afera taśmowa. SKW podsłuchiwała opozycję i dziennikarzy


Po wybuchu afery podsłuchowej Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadziła
obserwację dziennikarzy, szefów służb i polityków PiS. Zebrane przez
wojsko materiały nigdy nie zostały przekazane...

 Po wybuchu afery podsłuchowej Służba Kontrwywiadu Wojskowego prowadziła
 obserwację dziennikarzy, szefów służb i&nbsp;polityków PiS.</span>Zebrane przez wojsko materiały nigdy nie&nbsp;zostały przekazane do&nbsp;prokuratury.
 
W maju 2015 r. dziennikarz Cezary Gmyz ujawnił w&nbsp;tygodniku „Do
Rzeczy” rozmowę Elżbiety Bieńkowskiej z&nbsp;Pawłem Wojtunikiem. Publikacja
stała się pretekstem do&nbsp;rozpoczęcia zakrojonej na&nbsp;szeroką skalę
obserwacji. Działania powierzono Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Rok
wcześniej ta sama służba zajmowała się obserwacją m.in. Pawła Wojtunika,
 szefa CBA. Tamta akcja zakończyła się spektakularną wtopą. Samochód
z&nbsp;obserwacją został zdekonspirowany przez funkcjonariuszy z&nbsp;ochrony
osobistej BOR Pawła Wojtunika. –&nbsp;Po&nbsp;tym zdarzeniu trochę się uspokoiło.
Obserwacje nic nie&nbsp;wniosły. Zakończyły się tylko spektakularną klapą
–&nbsp;mówi nasz rozmówca.

Ale w maju 2015 r. znów skorzystano z usług żołnierzy SKW. Tym razem
sieć utkano na podstawie znajomości osób, które przewijały się i były
przesłuchiwane w sprawie nielegalnych podsłuchów w Prokuraturze
Okręgowej Warszawa-Praga.

Tak wytypowano czołowych polityków
Prawa i Sprawiedliwości. Obserwację dostali Maciej Wąsik, były wiceszef
CBA, a dziś poseł PiS, oraz Mariusz Kamiński, poseł PiS. Sprawdzano też
Martina Bożka, który w latach 2006-2009 pracował w CBA. Wszystkich
łączyło to, że znali się z pracy w CBA i są lub byli związani z PiS.
Obserwowany był także Cezary Gmyz.

Obserwacji, według informacji
"Wprost”, zaprzestano na przełomie lipca i sierpnia 2015 r. Żadne
materiały z prowadzonych działań nie trafiły do prokuratury.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

47. Tak bronił się układ –

Tak bronił się układ – podsłuchiwano polityków prawicy, usiłowano zniszczyć ludzi
http://niezalezna.pl/73480-tak-bronil-sie-uklad-podsluchiwano-politykow-...

Za rządów koalicji PO-PSL politycy Prawa i Sprawiedliwości oraz niektórzy dziennikarze byli inwigilowani przez służby – tak wynika z informacji, do których dotarła Dorota Kania, dziennikarka „Gazety Polskiej” i portalu niezalezna.pl. – Inwigilacja miała bardzo szeroką skalę – podkreśliła na antenie Telewizji Republika. Dodała, że eksperci, z którymi rozmawiała, stwierdzili, iż w związku ze sprawą potrzebna jest komisja śledcza lub przynajmniej solidny audyt.

W najnowszym numerze tygodnika „Gazeta Polskiej” ukazał się tekst Doroty Kani dotyczący inwigilacji prawicy w latach rządów PO-PSL. – W swoim tekście opisuję to, co działo się na przestrzeni ostatnich ośmiu lat – mówiła na antenie Republiki autorka. Dodawała, że inwigilowano m.in. „ministra Antoniego Macierewicza, członków komisji weryfikacyjnej, asystentów poselskich, posłów, którzy zajmowali się służbami wojskowymi, również dziennikarzy”.

Druga inwigilacja prawicy pokazuje, jakim zagrożeniem dla układu – bo coś takiego istniało i istnieje – byli ludzie, którzy zajęli się rozmontowywaniem układu postkomunistycznego, okrągłostołowego, którzy walczyli z patologiami trzeciej RP. I to, co teraz obserwujemy, właśnie Trybunał Konstytucyjny, to jest obrona układu, tego stanu rzeczy, żeby – broń Boże – nie zostało to naruszone

– podkreślała Dorota Kania.

Jak dodawała, udało się jej dotrzeć do dowodów, które „pokazują, że usiłowano zniszczyć ludzi w ten sposób, żeby ich wyeliminować z życia publicznego”.

Mechanizm umożliwiający inwigilację był taki, że stwierdzano np., iż dochodziło do naruszenia stanu bezpieczeństwa państwa. – W innych przypadkach wszczynano śledztwa, w których czynności wykonywały służby – Służba Kontrwywiadu Wojskowego, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – wyjaśniała dziennikarka.

Ujawniła też, w jaki sposób inwigilowano.

Były zakładane podsłuchy, były nagrywane rozmowy – audio i wideo. Wiadomo, że były płyty z nagraniami i one zaginęły, nie można ich odtworzyć. Pytanie – co było na tych płytach? Czy na przykład była rozmowa posła ze swoim asystentem? Przecież tego nie wolno robić

– zaznaczała w TV Republika Kania.

Podkreślała też, że „inwigilacja miała bardzo szeroką skalę”. – Ludzie, z którymi rozmawiałam, a którzy znają się na służbach, mówią, że albo komisja śledcza, albo bardzo solidny audyt – dodawała.

Stwierdziła również, że po wyborze na prezydenta Andrzeja Dudy w służbach niszczono dokumenty na masową skalę – co, być może – było próbą ukrycia inwigilacji.


Kania o inwigilacji prawicy: Miała bardzo szeroką skalę. Potrzebna komisja śledcza lub dokładny audyt

– Inwigilacja miała bardzo szeroką skalę. Ludzie, którzy znają się na służbach mówią,...


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

48. Zgroza! B. szef ABW

Zgroza! B. szef ABW niewiarygodnym świadkiem, b. kierownictwo SKW nierzetelnie postępujące z mat. niejawnymi, z AW „zgubione” miliony. Spuścizna PO-PSL...
http://wpolityce.pl/polityka/275912-zgroza-b-szef-abw-niewiarygodnym-swi...
O podejściu władz do służb specjalnych za rządu PO-PSL pisano wiele, wykazując patologie w działaniu rządzących i skutki, jakie rodzi to dla działania służb. Dziś fakty nagłaśniane przez media rzucają nowe światło na to, do czego doprowadziła koalicja Platformy i ludowców.

Spór wokół Centrum Kontrwywiadowczego NATO pokazał w bardzo złym świetle dotychczasowe kierownictwo Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Nie dość, że okazuje się, że płk Dusza – ważna postać w SKW – zachowuje się nie honorowo i nie umie podporządkować się decyzjom przełożonych, to okazuje się, że najważniejsi do niedawna oficerowie w wojskowym kontrwywiadzie mają problemy z obchodzeniem się materiałami niejawnymi. MON w tej sprawie kieruje zawiadomienie do prokuratury, dowodząc, że sytuacja w CEK NATO była poważna. Opis, jaki zaprezentował w mediach Bartłomiej Misiewicz, wskazuje, że mamy rzeczywiście do czynienia z niepokojącymi działaniami. W siedzibie CEK NATO przechowywane miały być materiały niejawne, których nie powinno być w budynku instytucji, materiały miały być przechowywane w sposób niesterylny, władze CEK miały podejmować działania sprzeczne z zasadami obchodzenia się z informacjami niejawnymi.

Sytuacja opisana przez MON, jaką przedstawiciele resortu zastali w CEK NATO, nakazuje pytać o profesjonalizm ludzi kierujących tworzonym jeszcze Centrum. Sytuacja jest tym bardziej niepokojąca, że przecież kilka dni temu gen. Pytel i płk Dusza mieli największy wpływ na kontrwywiad wojskowy, oni nim kierowali. Czy rzeczywiście w CEK NATO nie mieli szacunku dla materiałów niejawnych? W jaki sposób zatem kierowali SKW? Czy podobne patologie widoczne były w tej służbie? Niestety można mieć obawy, że ich niebezpieczne podejście do materiałów niejawnych było fragmentem większych patologii, że nie pojawiły się one nagle wraz z odejściem Pytla i Duszy z SKW. Zapewne szczegółowy audyt w kontrwywiadzie wojskowym wykazał, co się działo w tej służbie. Jednak warto mieć świadomość, że działania wokół CEK kompromitują byłe kierownictwo tej formacji.

Spór wokół Centrum NATO-wskiego kładzie się cieniem na kadrze dowódczej byłej SKW i nakazuje pytać o politykę kadrową za rządów PO-PSL. Niestety podobne pytania budzą się po wyroku uniewinniającym ws. Wojciecha Sumlińskiego. W czasie wygłaszania uzasadnienia ustnego sędzia odniósł się do gen. Krzysztofa Bondaryka, byłego szefa ABW, którego zeznania sąd uznał za niewiarygodne!

Nie da się też logicznie wytłumaczyć, dlaczego pan Tobiasz pojechał z panem Bondarykiem do ABW złożyć zawiadomienie, a nie z funkcjonariuszami. Niewiarygodne jest twierdzenie p. Bondaryka, że p. Tobiaszowi byłoby za ciasno w pięcioosobowym samochodzie. Myślę, że przemęczył by się jednak w samochodzie te kilkanaście minut w tej ciasnocie. Przy odrobinie dobrej woli p. Bondaryk mógł wrócić z którymś z funkcjonariuszy, wtedy nie byłoby ciasno p. Tobiaszowi

— mówił sędzia Stanisław Zdun.Okazuje się, że zeznania byłego już szefa ABW, dotyczące kluczowej dla oceny afery marszałkowej sytuacji są dla sądu niewiarygodne(!). Tak oceniono zeznania człowieka, który pełnił jedną z kluczowych dla bezpieczeństwa państwa funkcji. Były szef ABW uciekł się do zeznań niewiarygodnych próbując wyjaśnić budzące zdziwienie zachowanie swoje i polityków PO. Czy chciał w tej sytuacji coś ukryć? Czy prowadził swoją grę?

Motywacji gen. Bondaryka być może nie poznamy nigdy, jednak sąd przyznał jednoznacznie, że nie traktuje w tym, szalenie ważnym dla oceny sprawy, wątku wiarygodnie zeznań szefa największej tajnej służby. Jak zatem traktować jego wiarygodność jako szefa ABW? Czy można było takiego człowieka mianować szefem największej Agencji? W sprawie zeznań dotyczących afery, która wyglądała jak próba uderzenia w komisję weryfikacyjną działania gen. Bondaryka wyglądały jak gra tą sprawą, zaś zeznania okazują się niewiarygodne. Kogoś gen. Bondaryk krył? Włos jeży się na głowie, gdy pomyśli się jaka postać stała na czele tajnej służby.

Zaskakujące patologie widać było i za czasów gen. Hunii w Agencji Wywiadu. Media donosiły, że z funduszu operacyjnego zniknęło w AW 2 miliony złotych. Sytuacja odbiła się pewnym echem w mediach, jednak do dziś nie wiadomo, co stało się z pieniędzmi, czy zostały odzyskane, czy szefowie AW byli świadomi co działo się z tymi pieniędzmi, jak brak tych środków odbił się na funkcjonowaniu służby. To pytania na razie otwarte. Tu wyjaśnień należy oczekiwać – oczywiście na odpowiednim forum – od nowego szefa AW gen. Grzegorza Małeckiego.

Sytuacja opisana przez MON dotycząca CEK NATO, czy uwaga sądu dotycząca zeznań gen. Bondaryka wpisują się w to, co eksperci i politycy PiS-u mówili od dawna, mówili przez lata – obraz służb za czasów rządu Platformy Obywatelskiej budził duży niepokój i pytania o polskie bezpieczeństwo narodowe. Skrajnie nieodpowiedzialne podejście do tajnych służb, widoczne za czasów PO-PSL dawało zatrute owoce. Dziś są na to kolejne dowody.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

49. ustawa PO

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

50. Policja podsłuchiwała

Policja podsłuchiwała dziennikarzy i prawników związanych z "aferą taśmową". Raport z audytu w KGP

W Komendzie Głównej Policji działała specgrupa do rozpracowania
osób biorących udział w podsłuchiwaniu polityków w restauracji Sowa i
Przyjaciele - potwierdza to audyt przeprowadzony w Biurze Spraw
Wewnętrznych Policji.

Jak nieoficjalnie dowiedział się reporter śledczy Radia ZET Roman
Osica, z raportu wynika, że policjanci podsłuchiwali dziennikarzy i
prawników. W sumie inwigilowanych było prawie 80 osób. Wyniki audytu
pozna dziś minister spraw wewnętrznych i administracji.

Specgrupa, na czele której stanął ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych
KGP, otrzymała praktycznie nieograniczone możliwości. Chodziło o to, by
dowiedzieć się, kto stoi za głównym podejrzanym w tej sprawie - czyli
Markiem Falentą. Aby ukryć sprawę przed prokuraturą i sądami podsłuchy
były zakładane w ramach śledztwa dotyczącego napaści na tle rasowym w
Białymstoku.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

52. i to jakoś dziwnie "brukselki"

nie interesuje ? swetru ,też nie

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

53. CBA opublikowało informację

Nowe szefostwo CBA ocenia stare.<br />
&quot;To ma na celu obrzydzenie mnie&quot;

CBA opublikowało informację podsumującą działalność w poprzednim roku Nowe kierownictwo CBA opublikowało we wtorek informację o wynikach działalności za ubiegły rok. Ostro krytykuje w niej poprzedników. Materiał "Czarno na białym". W "Informacji o wynikach działalności Centralnego Biura Antykorupcyjnego w 2015 roku" pojawiają się zarzuty pod adresem poprzedniego kierownictwa instytucji. Padają oskarżenia, m.in. dotyczące "świadomego działania i zaniechania kierownictwa CBA skutkującego odsunięciem Biura od weryfikacji projektów, w których zaangażowane są znaczne środki publiczne" oraz zarzut "zachowawczej postawy kierownictwa Biura w przypadkach wskazujących na poważne zagrożenia korupcyjne z udziałem osób sprawujących najważniejsze funkcje publiczne". (http://www.tvn24.pl)
Opublikowana we wtorek informacja, to tylko przedsmak. Wkrótce opublikowane mają zostać wyniki audytu w CBA, zarządzonego po przejęciu rządów przez PiS. Na razie jest tajny, ale są przecieki medialne. Mówi się o tym, że w CBA miał być zakaz zajmowania się sprawami warszawskiego samorządu, albo że szef CBA w sposób nieuprawniony przyznał sobie dodatek podwyższający pensję. Do niewątpliwych porażek Wojtunika trzeba zaliczyć to, że jego rozmowy zostały podsłuchane w restauracji. Ma też jednak sukcesy, m.in. śledztwo ws. tzw. infoafery związane z informatyzacją najważniejszych polskich instytucji. - Biuro wegetowało - twierdzi jednak Opioła. - Biuro ma nowe kierownictwo, został przygotowany nowy budżet, są nowe cele mówiące o tym, że ma być przyjętych więcej funkcjonariuszy. Biuro ma zacząć realnie działać.

http://www.tvn24.pl/cba-krytykuje-poprzedniego-szefa-to-ma-na-celu-obrzy...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

54. Kaczyński: Rząd nie poprze

avatar użytkownika Maryla

55. Paniczny strach? Tusk wrabia

Fot. PAP/Radek Pietruszka

Paniczny strach? Tusk wrabia Sikorskiego i obraża szefa MON: "Macierewicz? To ciężka patologia"

"Żądanie eksterytorialności wydawało się ministrowi Sikorskiemu chyba mało realistyczne".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

56. należałoby by ich bardziej przycisnąć do muru,to

wtedy zaczną sami sypać...na siebie..
to tchórze ,którzy za ochroniarzy mają cieci...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

57. Wassermann: będziemy pytać

Wassermann: będziemy pytać Tuska, od kiedy wiedział o istnieniu Amber Gold

Będziemy
pytać premiera Donalda Tuska, od kiedy miał wiedzę, że istnieje coś
takiego jak Amber Gold i kto tę firmę prowadzi – powiedziała w sobotę w
Krakowie przewodnicząca sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold.

"To
jest rzecz rzadko spotykana, żeby premier po pierwsze – tak
przynajmniej twierdzi publicznie – nie miał wiedzy, że taka piramida
finansowa rośnie, a po drugie, żeby jego syn rozpoczął pracę w tej
piramidzie" – mówiła Wassermann.

Jak przekonywała, o wejściu na rynek nowego przewoźnika lotniczego
(OLT Express, powiązanego z Amber Gold - PAP) powinien wiedzieć szef
służb specjalnych, minister infrastruktury, minister spraw wewnętrznych,
premier. "Jeżeli nie wiedzieli, to jest pytanie, czy jakikolwiek urząd w
tym kraju działał? Po co były służby? Po co był premier, jeżeli nie
miał tej wiedzy?" – pytała na spotkaniu Małgorzata Wassermann. "Jeżeli
ją miał, będziemy się zastanawiać, dlaczego dopuszczono do tego, że ta
firma się tak rozrosła. Gdyby w którymkolwiek momencie którykolwiek
urząd stanął jednak na jej drodze, to szkody byłby nieporównywalnie
mniejsze" - wskazała.

Przesłuchanie świadków przed komisją śledczą ds. Amber Gold jest
planowane 8 listopada. Termin, na który miałby być wezwany b. premier
Donald Tusk, nie został jeszcze wyznaczony.

"W pierwszej kolejności rozpoczynamy swoje prace od prokuratury" –
mówiła posłanka PiS. Jak relacjonowała, na posiedzenie komisji 8
listopada wezwana została prok. Barbara Kijanko, a jeśli będzie ona
nadal przebywała na zwolnieniu, posłowie chcą przesłuchać lekarza, który
je wystawiał.

"Nigdy nie widziałam tak prowadzonego postępowania, jak prowadzone
było postępowanie w sprawie Amber Gold, stąd moja wielka determinacja i
moje dążenie do tego, aby pierwsza przed komisją stanęła prokurator
referent tej sprawy, która prowadziła ta sprawę przez blisko dwa lata,
choć nie wiem, czy słowo +prowadziła+ jest odpowiednie do tego, co
znajdziemy w tych aktach" - powiedziała Wassermann.

"Czytając akta tej sprawy przez tyle miesięcy ja nie mogę wyjść ze
zdziwienia, że to rzeczywiście się wydarzyło, że nikt nie był w stanie
skutecznie stanąć na drodze małżonkom P." - mówiła szefowa komisji
śledczej ds. Amber Gold. "Wiemy, że są rzeczy, których urząd skarbowy
obywatelom nigdy nie wybacza, to jest np. złożenie zeznania rocznego, a w
przypadku działalności gospodarczej to są deklaracje podatkowe,
sprawozdania finansowe do sądu (…). Małżonkowie P. mieli, o ile pamięć
mnie nie myli, 14 spółek i w żadnej z tych spółek nie złożyli skutecznie
ani jednego deklaracji podatkowej" – dodała.

Zaznaczyła, że były to firmy zarejestrowane, otrzymywały one
ponaglenia, a mimo to nikt z urzędników w nich się nie pojawił.
"Zadajemy sobie pytanie, kto był beneficjentem tej grupy firm?" - mówiła
na spotkaniu w Krakowie Wassermann. Dodała, że widziała m.in.
świadectwo szkolne Marcina P. "Ciężko mi jest uwierzyć w to, że ten
człowiek wymyślił tę firmę, założył ją i trzy lata ją prowadził. To była
firma bardzo dobrze zorganizowana, tam były bardzo sprawnie działające
procedury" – mówiła posłanka.

Dodała, że firmę "uwiarygadniali" politycy z północy Polski, którzy
towarzyszyli Marcinowi P. na konferencjach prasowych, a on sam był
sponsorem wielu imprez miejskich i pojawił się na nich w lożach VIP.

Poseł Wassermann mówiła, że z jej analizy wynika, że część z czynów
popełnionych w przypadku Amber Gold będzie przedawniona. "Tego nikt nie
zmieni, ale przynajmniej to wybrzmi głośno i pokażemy osoby za to
odpowiedzialne" – mówiła Wassermann. "Dla pokrzywdzonych prowadzone
postępowanie jest bardzo istotne, nie tylko z przyczyn moralnych. To, że
osoby, które zawiniły w tej sprawie, usiądą przed całym społeczeństwem,
będą musiały pokazać swoją twarz, to jest pewnego rodzaju zwycięstwo
moralne nad bezprawiem" – mówiła. Dodała, że prace komisji będą istotne
także dla tych osób, które starają się o zwrot swoich pieniędzy.

Do końca br. roku komisja planuje przesłuchać 22 świadków, głównie
prokuratorów. Jak mówiła PAP Wassermann, kolejność ich wzywania wynika z
kolejności, w jakiej pojawiali się oni w sprawie Amber Gold. "Ten plan
jest bardzo ambitny, może być niemożliwym do zrealizowania" -
powiedziała PAP Wassermann. Poinformowała, że z tego powodu zostały
wyznaczone terminy styczniowych posiedzeń komisji, ale nikt na nie jest
jeszcze wezwany. "To terminy dla tych osób, które z jakichś przyczyn się
nie stawią, ewentualnie, gdyby się zdarzyło, że nie zdążymy przesłuchać
osób, które mamy zaplanowane"- mówiła.

W rozmowie z PAP szefowa komisji powiedziała, że w sprawie wniosku
posłów PO i Nowoczesnej w sprawie zwołania posiedzenia komisji, na
którym minister koordynator służb specjalnych Mariusz Kamiński miałby
wyjaśnić powody odmowy dostępu do informacji niejawnych posłowi Kukiz'15
Pawłowi Grabowskiemu, który w piątek zrezygnował z zasiadania w tej
komisji, chce zasięgnąć opinii specjalistów i zostanie zamówiona opinia
Biura Analiz Sejmowych.

Szefowa komisji apelowała do osób obecnych w Operze Krakowskiej, by
nie wierzyli we "wszystkie niestworzone rzeczy", które w najbliższych
miesiącach będą na jej temat czytać lub słyszeć. "Każde takie zachowanie
będę ścigać na drodze prawnej, ale droga
prawna jest długotrwała" – mówiła. "Liczę się z tym, że tak będzie.
Proszę was, żebyście nie tracili wiary i za każdym razem poczekali na
moją reakcję. Muszę być na to przygotowana. Doszło już do pewnych czynów
w stosunku również do mojego mienia. Takie są konsekwencje robienia
rzeczy trudnych" -
dodała Wassermann.

Jak tłumaczyła, "jeśli nie ma innych argumentów, to jest próba
skompromitowania osoby, która chce do tego dojść, bardzo ohydnymi
metodami". Posłanka nie chciała powiedzieć dziennikarzom, jakie szkody i
czyny wobec niej zostały popełnione.



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

58. powodzenia

Jesteśmy z Panią ...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

59. Maciej Hunia: O obce alfabety

Maciej Hunia: O obce alfabety proszę pytać premiera Tuska

O walce służb z terroryzmem, wątku „obcych alfabetów” w aferze
taśmowej i kontrowersjach wokół śmierci Konstantego Miodowicza - mówi
Maciej Hunia, były szef Agencji Wywiadu, Służby Wywiadu Wojskowego,
oficer Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz kontrwywiadu Urzędu
Ochrony Państwa.
Dlaczego służby są tak nieskuteczne w kwestii terroryzmu? Właściwie nie
ma tygodnia bez zamachu. Zawodzą metody, czy ludzie?
Oczywiście ludzie popełniają błędy. Gdyby ich nie popełniali, żylibyśmy w
superświecie. Jeśli chodzi o porażki służb w sensie zamachów, to one
wynikają z wielu rzeczy, a przede wszystkim z faktu, że zmieniły się
metody zamachowców.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

60. Wszyscy wiedzieli wszystko - czy premier Donald Tusk też?

http://wpolityce.pl/polityka/330541-wszyscy-wiedzieli-wszystko-czy-premi...

Były premier D. Tusk, jako prawdziwy Europejczyk, nie tylko dostał najwięcej nagród od Niemców, ale był i jest niewątpliwie ich zaufanym człowiekiem nad Wisłą. Co gorsza jednak był też pierwszym premierem dużego europejskiego kraju, który porzucił własną Ojczyznę, a nawet swych politycznych przyjaciół z PO, dla dobrze płatnego stołka w Brukseli.
Dziś widać wyraźnie, że jest znacznie więcej, bardzo ciemnych chmur nad głową byłego premiera i może być on poważnym problemem w nieodległej przyszłości, nawet dla jego niemieckich promotorów.

Nikt kto zna choćby trochę mechanizmy działania, nawet państwa „teoretycznego” nie może mieć wątpliwości, że były premier D. Tusk musiał wiedzieć dużo więcej i dużo wcześniej, nie tylko o aferze Amber Gold, skoro ABW została poinformowana o tej aferze już na początku 2010r. A, przecież osobą nadzorującą służby był wówczas właśnie premier D. Tusk. Czyżby szefostwo służb zapomniało poinformować swego zwierzchnika? Wydaje się to dość wątpliwe.

Nie można też wykluczyć, że premier D. Tusk mógł być również wcześniej poinformowany o aferze SKOK-u Wołomin niż w momencie jego upadku na przełomie 2014/2015r., bo bezpośredni nadzór od 2012r. nad SKOK-iem Wołomin sprawowało szefostwo KNF-u z przewodniczącym A .Jakubiakiem podlegające bezpośrednio premierowi D. Tuskowi. Tym bardziej, że przewodniczący KNF był bliskim współpracownikiem v-ce przewodniczącej PO - HGW. Z tej instytucji finansowej już pod okiem nadzoru wyparowało blisko 1,5mld zł. Były premier D. Tusk musiał wiedzieć o podchodach i kombinacjach w sprawie sprzedaży firmy CIECH dr. J. Kulczykowi, rozmowy z taśm kelnerów wiele mówią o tej sprawie i o tzw. dawaniu „zielonego światła”. Premier D. Tusk musiał wiedzieć również o zakończonych powodzeniem zabiegach w/s częściowego przejęcia Grupy Azoty przez zagraniczny podmiot. Musiał wiedzieć o działaniach operacyjnych służb w tych kilku wielkich aferach i biznesach, bo był ich zwierzchnikiem. O ile służby w ogóle za rządów PO-PSL działały, to po dymisji ministra P. Grasia miały tylko jednego przełożonego i był nim premier D. Tusk.

Czy premier D. Tusk mógł nie wiedzieć o gigantycznych wyłudzeniach w ramach zwrotu podatku VAT z tytułu fałszywych i fikcyjnych faktur, rzędu od 30-50mld zł rocznie od swego zaufanego MF, złotoustego J. V. Rostowskiego - trudno w to uwierzyć? I w tej sprawie komisja śledcza przyniosła by z pewnością jeszcze bardziej sensacyjne wyniki niż ta do spraw Amber Gold, choć i w tej fajerwerków coraz więcej, a najciekawsze dopiero przed nami.

Wydaje się, że to właśnie premier D. Tusk wiedział znacznie więcej i znacznie wcześniej niż inni, gdyż tylko premier dysponuje tak ekskluzywną wiedzą w kraju, dzięki informacjom służb specjalnych. Czy ta wielka wiedza może się okazać wielkim ciężarem, która skomplikuje premierowi D. Tuskowi, nie tylko wybór ponowny na szefa RE, ale w ogóle powrót na ojczyzny łono.

autor: Janusz Szewczak

Były szef SKW: Tusk wydał zgodę na współpracę z Rosjanami

Były szef Służby Kontrwywiadu Wojskowego generał Janusz Nosek w rozmowie z dziennikarzem RMF FM powiedział, że kwestia wezwania Donalda Tuska na przesłuchanie...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

61. anno domino 2017

19 kwietnia Donald Tusk przed prokuraturą,na razie w charakterze świadka,ale kto wie ,co bedzie dalej.

" Koordynator służb specjalnych Donald Tusk od 11 stycznia 2008. Oceń pracę koordynatora Tuska."
 serd pozdr z drogi do Celu :)

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

62. Agencja (nie)Bezpieczeństwa


Agencja
(nie)Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Tusk już w maju 2012 r. dostał
informację o przestępczym charakterze biznesu Marcina P.

"Słynna notatka powstała w czasie, gdy do Amber Gold wpływały
największe pieniądze od Polaków omamionych swoistą gorączką złota".
autor: Fratria

Od dawna mówiło się o tym, że premier Donald Tusk już w maju 2012 r. dostał od ABW
informację o przestępczym charakterze biznesu Marcina P. Dziś ujawniamy
na to dowód. Do tej pory był to jeden z najpilniej strzeżonych
dokumentów związanych z aferą. Słynna notatka powstała w czasie, gdy
do Amber Gold wpływały największe pieniądze od Polaków omamionych
swoistą gorączką złota. Dlaczego już wtedy nie przerwano oszukańczego
procederu? Zasadne jest pytanie o pozorowanie pracy przez specsłużby,
a nawet sabotaż


piszą w najnowszym numerze tygodnika „wSieci” Marek Pyza i Marcin Wikło.

Dziennikarze
tygodnika „wSieci” udowadniają, że działalnością Amber Gold można było
zająć się znacznie wcześniej. Publikują notatkę szefa ABW,
Krzysztofa Bondaryka z 24 maja 2012 r., w której informował najwyższe
władze w Polsce, w tym ówczesnego prezydenta oraz premiera,
o przestępczej działalności Amber Gold. Pismo pokazuje, że już wtedy ABW miało całkiem niezłą wiedzę na temat działalności firmy Marciana P.

Afera Amber Gold mogła zostać zduszona w zarodku, gdy w 2010 r., na początku istnienia firmy, ABW
otrzymywała informacje o podejrzanej działalności piramidy finansowej.
Nie zrobiła nic. I można się tylko zastanawiać – co jest większym
grzechem służb: bezczynność sprzed siedmiu lat czy pozorowanie działań
dwa lata później

— zastanawiają się dziennikarze.

Marek
Pyza i Marcin Wikło w swoim artykule zwracają uwagę na działania
podejmowane przez polskie organy ścigania. Pokazują, że już w 2010
działalność Marcina P. budziła uzasadnione obawy.

Mało
kto pamięta, że w tej sprawie ślepota zaczęła doskwierać Agencji już
w 2010 r. Ujawnił to przed komisją śledczą były dyrektor z Ministerstwa
Gospodarki Jarosław Mąka. Jak zeznał, pierwszy raz zawiadomił
funkcjonariusza ABW w styczniu bądź lutym 2010
r., gdy Amber Gold przysłało (grudzień 2009 r.) wniosek o rejestrację
pierwszego w Polsce domu składowego (ABW
otrzymała nawet kserokopie dokumentów spółki). Drugi raz – w czerwcu,
po tym jak okazało się, że Marcin P. był karany, więc wykreślono Amber
Gold z rejestru domów składowych, na co firma nadesłała kolejny wniosek –
z Niemiec. Jak się dowiedzieliśmy, specsłużba ograniczyła się
do sporządzenia notatek z tych spotkań i… o sprawie zapomniała

— piszą Pyza i Wikło.

Autorzy
artykułu zauważają, że od sporządzenia notatki przez Krzysztofa
Bondaryka do zatrzymania Marcina P. mijają niemal trzy miesiące
i zastanawiają się nad uzasadnieniem tak powolnego działania ABW.

Być może skuteczność ABW
byłaby większa, gdyby nie rażąca „nieudolność” funkcjonariuszy. Można
tak nazwać nieumiejętność skopiowania zawartości twardych dysków
z komputerów Amber Gold, ale niesporządzenie stenogramów z trzech
tygodni rozmów telefonicznych Katarzyny P. ( jako „nie mających
znaczenia dla prowadzonego postępowania”) musi być już działaniem
zamierzonym. Analizując harmonogram „pracy” ABW,
odnotowujemy pewną zbieżność dat. Michał Tusk, jak zeznał przed komisją
śledczą, pracował u oszusta do 15 lipca 2012 r. Dzień później w Agencji
powstał plan śledztwa. Co prawda – jak opisaliśmy – nie rusza ono
z kopyta, ale coś zaczyna w sprawie drgać. Podkreślmy: być może to tylko
zbieżność dat, ale nie można jej nie zauważyć. Czy syn premiera
wiedział, kiedy należy odejść z interesu?

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

63. Oficerowie FSB w ABW. Kulisy

Oficerowie FSB w ABW. Kulisy operacji „Wołga”

Przez kilka miesięcy 2012 r. Rosjanie rozpracowywali naszą służbę. więcej

Na polecenie zastępcy dyrektora departamentu i naczelnika wydziału II M
powstało opracowanie tego, co się działo w ABW za czasów rządów PO. –
Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie podaje do wiadomości publicznej
informacji dotyczących prowadzonych spraw i postępowań, bez względu na
to, czy w
konkretnym przypadku są lub nie są podejmowane pewne czynności –
odpisało na biuro prasowe ABW.

Współpraca między ABW i FSB rozpoczęła się w
2012 r. Agencją kierował wtedy gen. Krzysztof Bonadryk. 13 lipca 2012
r. z centrali ABW przy ul. Rakowieckiej do delegatury w Olsztynie
wysłano szyfrofaks o nr I – PF – 12534/2012 i OL ¬ PF – 12478/2012.


Z dokumentów tych wynika, że decyzja o współpracy między ABW i FSB
zapadła po spotkaniu przedstawicieli obu służb, do którego doszło w
obwodzie kaliningradzkim. Nasi i rosyjscy oficerowie bawili tam w dniach
29-31 maja 2012 r.


Nieistniejąca grupa


Po tym zdarzeniu centrala ABW wysłała do olsztyńskiej delegatury pismo, w
którym nakazała jej współpracę z FSB. Na prośbę Rosjan oficerowie
kontrwywiadu z Olsztyna rozpoczęli rozpracowywanie wskazanych przez
Rosjan osób. Wszyscy według zapewnień FSB mieli należeć do grupy
przestępczej, która działała na terenie Obwodu Kaliningradzkiego i
Polski.

– Niby nie było w tym nic złego. Ot, dwie służby walczą z
przestępczością. Ale tutaj było inaczej – mówi informator portalu z
Agencji. Okazało się, że współpraca była od samego początku do końca
fikcją. Żadna grupa przestępcza nie istniała. FSB chodziło zupełnie o
coś innego.

Nieprawidłowości dotyczące współpracy z
Rosjanami zostały opisane w notatce nr OL– PF – 20804/2016 z 14 lipca
2016 r. Z dokumentu wynika wprost, że Rosjanie pod pozorem współpracy
rozpracowali ABW, głównie delegaturę w Olsztynie, która nastawiona jest
na zabezpieczenie działań Rosjan.


Tajna notatka


Dzięki fikcyjnej sprawie dotyczącej grupy przestępczej FSB zdobyło
informacje na temat najbardziej sekretnych tajemnic ABW. – Uzyskano
wiedze na temat naszych możliwości operacyjnych – mówi rozmówca
tvp.info. – FSB poznała też nasze możliwości techniczne i środki, jakimi
dysponujemy, by rozpracować osoby zagrażające Polsce.

Na tym jednak nie koniec. Jak wynika z treści notatki, jednemu z
oficerów FSB ABW pozwoliła na działania operacyjne na terenie Polski. –
Powinien być tylko konsultantem, obserwatorem. A on wykonywał normalną
pracę operacyjną – mówi informator portalu. To, co wyczyniał na terenie Polski oficer FSB, zostało udokumentowane w
Sprawie Operacyjnej „Wołga” KE X000073075. Na tym jednak nie koniec. Jak
wynika z dokumentów wewnętrznych ABW, rosyjski oficer przekraczał
granicę Polski już długo po tym, jak zakończono współpracę na temat
grupy przestępczej. Co robił? „Prowadził działania operacyjne na rzecz
FSB” – czytamy w dokumencie, do którego dotarł portal tvp.info.

Dokumenty na temat nielegalnych działań ABW w 2012 r., zostały
przekazane w czerwcu 2016 r. do centrali służby w Warszawie. Co się z
nimi stało dalej? Czy ABW złożyła doniesienie do prokuratury na
poprzedników?


Agencja jest oszczędna w udzielaniu informacji. „Agencja Bezpieczeństwa
Wewnętrznego nie podaje do wiadomości publicznej informacji dotyczących
prowadzonych spraw i postępowań, bez względu czy w konkretnym przypadku
są lub nie są podejmowane pewne czynności” – napisało nam Biuro Prasowe
ABW.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

64. poWTÓRKA Z ROZRYWKI


Paweł Graś gościem w radiu Tok FM - 17.08.2007

"Jacek
Żakowski: Dlaczego nikt nie podpisał się pod raportem PO w sprawie
CBA? Paweł Graś: Raport został przygotowany przez ekspertów PO na
użytek głównie zarządu partii po to, żeby członkowie władz PO mogli
sobie wyrobić zdanie na temat konieczności powołania komisji śledczej,
żeby mogli sobie wyrobić to zdanie nie na emocjach, doniesieniach
medialnych, a na ocenie ekspertów. Ci eksperci mają rodziny i dzieci,
pracują w różnych miejscach. Jacek Żakowski: I CBA nie wie jak się
nazywają pana zdaniem? Paweł Graś: Póki co te nazwiska będziemy trzymać w
tajemnicy. Są to ludzie z doświadczeniem, również z praktyką w
służbach specjalnych, również tacy, którzy podobne operacje
przeprowadzali. Natomiast nie ma wśród nich żadnych czynnych
funkcjonariuszy, agentów, ani nikogo takiego."




Raport o rządach Macierewicza w MON. PO: Nie pozwolimy zapomnieć o tych fatalnych dwóch latach

PO
skierowała do premiera Mateusza Morawieckiego i szefa MON Mariusza
Błaszczaka raport nt. dwóch lat rządów Antoniego Macierewicza w resorcie
obrony - poinformowała Joanna Kluzik-Rostowska (PO). Jak mówiła rządy
Macierewicza to degradacja armii, obniżenie autorytetu Polski wśród
sojuszników.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

65. „Zespół śledczy Platformy

„Zespół śledczy Platformy
Obywatelskiej do spraw Zagrożeń Bezpieczeństwa Państwa” - to istniejący
organ PO. To nie żart! Jak podaje niezależna.pl, posłowie spot
Jak podaje niezależna.pl, posłowie spotkali się w ramach swojego
„zespołu” już 5 razu. Czym zajmie się zacne gremium z Platformy? To
niebywałe, bo chcą prześwietlać Antoniego Macierewicza.

Łatwiej jednak atakować i krytykować niż robić coś dobrego i
konstruktywnego – będą więc teraz próbować dyskredytować Antoniego
Macierewicza.

A jaki jest skład wspaniałego gremium „Zespołu Śledczego Platformy Obywatelskiej do spraw Zagrożeń Bezpieczeństwa Państwa”?

Pracami zespołu kieruje Joanna Kluzik-Rostkowska. Równie ciekawie
wygląda reszta składu: Bartosz Arłukowicz, Marek Biernacki, Grzegorz
Furgo, Artur Gierada, Rafał Grupiński, Bożena Kamińska, Bogdan Klich,
Magdalena Kochan, Dorota Niedziela, Elżbieta Radziszewska, Leszek
Ruszczyk, Dorota Rutkowska, Tomasz Siemoniak, Paweł Suski, Cezary
Tomczyk.

"PiS stara się zrobić wszystko, byśmy zapomnieli o Antonim
Macierewiczu, ale naszym obowiązkiem jest przypominanie o zrujnowaniu
przez niego polskiej armii" - czytamy na oficjalnej stronie zespołu PO.

Brak słów.

.

Co autor miał na myśli? Komorowski: Rozliczenie ministra Macierewicza musi nastąpić

"PiS zafundował światu okazję, aby przylepić Polakom łatkę społeczeństwa ksenofobicznego."

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

66. Wassermann: „Zeznania


Wassermann: „Zeznania Cichockiego sprowadzały się do absolutnej i bezwzględnej ochrony premiera Tuska. To…

Jako córka ministra koordynatora byłam przez mojego ojca
wielokrotnie uczulana na większą ostrożność. Ja bardziej uważać z kim
nawiązuję kontakty

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

67. Szef RE ostro ws. Jacka K.:

Szef RE ostro ws. Jacka K.: Gdy walczył w moim rządzie z przestępcami, też był atakowany podłymi metodami
https://wpolityce.pl/polityka/388167-tusk-wkracza-do-gry-szef-re-ostro-w...
autor: PAP/EPA; Twitter
Można było spodziewać się, że w obronie Jacka K. staną politycy PO. Ale były wiceminister otrzymał najwyższe wsparcie – od samego Donalda Tuska!

Prokuratura Okręgowa w Białymstoku przedstawiła w czwartek Jackowi K., byłemu wiceministrowi finansów w rządzie PO,
dwa zarzuty niedopełnienia obowiązków służbowych w celu osiągnięcia
korzyści majątkowej dla innych osób w łącznej kwocie ponad
21 miliardów złotych.

Jacek K. nie przyznał się do popełnienia
zarzuconych mu czynów. Prokurator zastosował wobec podejrzanego
poręczenie majątkowe w kwocie 500 tys. zł. (PAP)

CZYTAJ WIĘCEJ: Jacek K. w roli ofiary: „Branża hazardowa próbowała mnie odwołać, próbowała mnie oczernić”. A co z miliardami, które wyciekły?


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

68. Donald Tusk - Ojciec


Donald Tusk - Ojciec Chrzestny wszystkich afer rządu PO-PSL

Co prawda skończyły się dworcowo-peronowe ustawki pod premiera
Donalda Tuska powracającego do kraju pod hasłem; „Witaj zbawco, witaj
królu”, a zaczęło się pompowanie sondażowego balona; pod hasłem „Rośnie
zaufanie do Donalda Tuska”, to tym razem jednak autentyczny strach
przywiódł byłego premiera na łono Ojczyzny. Były premier przybył
natychmiast po zatrzymaniu i postawieniu zarzutów byłemu wice -
Ministerstwa Finansów Jacek Kapicy w związku z tzw. aferą hazardową.


Przesłanie „Króla Europy” do ferajny było jasne; „Jacku trzymaj się, nie
damy Ci zrobić krzywdy” czyli zgodnie z regułą - omerta wiecznie żywa.
To przecież jednak były premier Donald Tusk, dziś przewodniczący RE, co wiemy z taśm prawdy mówił na pokładzie samolotu z Gdańska do Warszawy do ważnego polityka, byłego skarbnika PO,
współpracownika dr Kulczyka Wawrzynowicza; „Twoi przyjaciele to mafia
i bandyci”, czyżby więc premier Tusk wiedział coś szczególnego w tej
materii o czym nie poinformował jak na razie ani opinii publicznej ani
prokuratury. A, przecież premier Donald Tusk musiał mieć wiedzę
o różnych podejrzanych interesach przedstawicieli rządu PO-PSL trwających wiele lat i niezwykle kosztownych dla polskiego społeczeństwa i polskiego budżetu.

Premier Tusk wspólnie z byłym MSP
Aleksandrem Gradem wymogli i przeprowadzili niezwykle kosztowną,
wielomiliardową tzw. Ugodę z firmą Eureko, związaną ze skandalem
prywatyzacyjnym - największej i bardzo dochodowej spółki
ubezpieczeniowej PZU SA.To przecież rząd kierowany przez premiera
Donalda Tuska wyraził zgodę na ryzykowną i nieracjonalną ekonomicznie,
a zarazem przynoszącą ogromne straty inwestycję zagraniczną KGHM SA w Chile
- Sierra Gorda, jak i w Kanadzie gdzie łącznie transfer polskich
pieniędzy zagranicę, związany z inwestycjami, koncesjami i kredytami
zaciągniętymi w zagranicznych bankach kosztowały narazie polskiego
podatnika jak i udziałowców KGHM-u  ok. 16 mld zł i będą nas jeszcze długo i słono kosztować.

Premier
Tusk musiał doskonale wiedzieć o tym wielce wątpliwym wyczynie
inwestycyjnym, podobnie jak musiał wiedzieć od swojego zaufanego MF Jacka Vincenta Rostowskiego, prawdziwego „Sztukmistrza z Londynu” o gigantycznych stratach i wyłudzeniach z podatku VAT (w latach 2007-2015 ok.250 mld zł), niepłaconym podatku CIT czy przemycie towarów akcyzowych, nie tylko paliw, które przez 8 lat rządów PO-PSL,
kierowanego i nadzorowanego przez D.Tuska kosztowało nas kolejne 160
mld zł. Nie mówiąc już o bardzo wątpliwych od strony prawnej, wielce
podstępnych działaniach niektórych banków przy udzielaniu tzw. kredytów
frankowych i walutowych na kwotę ok. 130 mld zł czy rażąco-oszukańczych
polisolokatach na które naciągnięto ponad 3 miliony Polaków
na astronomiczną kwotę ponad 50 mld zł.

Premier Donald Tusk powinien być również poinformowany przez służby skarbowe i MF,
że różnego rodzaju mafie, a nawet kartele narkotykowe prały brudne
pieniądze w polskim systemie bankowo-finansowym na miliardy złotych
i to bez większych problemów i dopiero dziś podjęto realną walkę z tym
procederem. Z pewnością były premier musiał wiedzieć o fakcie likwidacji
w 2009r. ogólnokrajowego pionu tzw. przestępczości zorganizowanej (PZ) i o wytycznych PG o łagodniejszym traktowaniu przestępstw VAT-owskich
jako głównie przestępstw skarbowych. To przecież jego najbliżsi
współpracownicy prowadzili conajmniej dziwne rozmowy na cmentarzach,
w restauracjach czy omawiali pod śmietnikiem politykę informacyjną rządu
i na czas nie dostrzegli tej czy innej info-afery. Ktoś musiał dawać
zielone światło czy „zieloną rękę” jak mawiał znaczący polityk PO, prezes NIK-u.
To przecież ta wyjątkowo pokrętna, polityczna postać - były premier
Donald Tusk pisał na swych wyborczych plakatach; „Człowiek z zasadami”,
ten sam człowiek, który zapewniał własnego syna w sprawie afery Amber
Gold, że choć wiadomo, że to lipa to z tego komisji śledczej nie będzie.

Wydaje się, że premier Donald Tusk musiał wiedzieć, że jego
bliski współpracownik i patron, również były premier Jan Krzysztof
Bielecki podejmował zadziwiające i wielce wątpliwe działania wokół
sprzedaży Grupy Azoty, nie mógł nie wiedzieć o likwidacji polskich
stoczni i równie kompromitującej aferze; „Katarskiego inwestora” czy
spisania polskiego LOT-u na straty. Przecież
Zbigniew Chlebowski, Mirosław Drzewiecki, Paweł Graś, Grzegorz Schetyna,
Sławomir Nowak, Krzysztof Kilian i wreszcie Jan Krzysztof Bielecki
to byli zaufani ludzie premiera Donalda Tuska, którzy obsadzali, a nawet
obejmowali lukratywne posady w spółkach SP.
Wydawano wówczas setki milionów złotych bez ładu i składu i bez
mrugnięcia okiem np. na budowę elektrowni atomowej, po której nie ma ani
śladu. To bliski współpracownik premiera Donalda Tuska były minister,
dziś eurodeputowany PO Janusz Lewandowski odpowiada za wyprzedanie polskiego majątku narodowego za bezcen i to w atmosferze wielu afer i skandali.

Były
premier Tusk to niewątpliwie prawdziwa kopalnia wiedzy o tych wielkich
i tych małych aferach i przekrętach, tych znanych i tych nieznanych
jeszcze, o patologiach procesu prywatyzacji w Polsce, o finansowaniu
z zagranicy KLD, o wielce podejrzanych
i szkodliwych działaniach ludzi służb w sektorze finansowym i bankowym.
Tylko akceptacja prowadzonej od połowy lat 90-tych, tzw. prywatyzacji
polskiego sektora bankowego kosztowała nas Polaków ok. 200 mld zł.
Nadchodzi nowa era Donalda Tuska i to nie jako zbawcy totalnej opozycji
przybywającego na białym koniu, ale raczej jako co najmniej świadka
w wielu procesach i przesłuchaniach w komisjach śledczych. W oczekiwaniu
wielu Polaków, być może nie tylko świadka, ale również podejrzanego
w kontekście tak wielu afer III RP.
Ten nasz trójmiejski, swoisty „Padre Padrone” dopiero oczekuje na prawo
i sprawiedliwość i miejmy nadzieję, że po 2019r. były premier D.Tusk
będzie miał znacznie więcej do roboty niż tylko oglądanie telewizji
i granie w piłkę z wnukami.


autor:

Janusz Szewczak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

69. Komisja Śledcza ds. Amber


Komisja Śledcza ds. Amber Gold przesłuchuje b. szefa ABW Krzysztofa Bondaryka

Komisja
Śledcza ds. Amber Gold przesłuchuje dziś byłego szefa Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego Krzysztofa Bondaryka. To właśnie on w maju
2012 r. wysłał notatkę dotyczącą Amber Gold m.in. do prezydenta
Bronisława Komorowskiego, premiera Donalda Tuska oraz ministra finansów
Jacka Rostowskiego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

70. Szewczak: "Ojcem chrzestnym

Szewczak stwierdził, że można mówić o 250-260 mld zł strat z tytułu
VAT w latach 2008-2015, 100-150 mld zł strat w ramach niezapłaconych
podatków akcyzowanych i 20 mld zł z braku poboru podatku hazardowego.

Były
premier Donald Tusk twierdzi, że zajęciem dżentelmenów jest haratanie
w gałę, a ja bym chciał powiedzieć, że zajęciem dżentelmenów, a na pewno
premierów powinna być dbałość o budżet państwa, o to, żeby nie rabowano
Polakom gigantycznych pieniędzy w ramach wyłudzeń VAT, ale również
innych podatków

— mówił Szewczak.

Poseł PiS powoływał się przy tym na 150-stronnicowy raport Instytutu
Studiów Podatkowych, który - jak mówił - wpłynął do komisji i jest
„oskarżeniem” rządów PO-PSL o „brak działań prawnych, zmian
legislacyjnych” dotyczących ściągalności podatków, a także praktyki
działania urzędów skarbowych w tamtym czasie.

Jest
on (raport - PAP) jednym wielkim oskarżeniem braku działań prawnych,
zmian legislacyjnych, ale również praktyki działania urzędów skarbowych,
administracji skarbowej, która ewidentnie przymykała oko na gigantyczny
rabunek dochodów podatkowych, które łącznie możemy oszacować w latach
2008-2015 na co najmniej 400 mld zł

— powiedział Szewczak.

To są tak
gigantyczne pieniądze, że gdybyśmy je dzisiaj mieli, nie byłoby żadnych
problemów ze znaczącymi podwyżkami dla sfery budżetowej, dla policji,
dla nauczycieli, dla pielęgniarek

— mówił.

Według
Szewczaka z uszczelnienia podatków w 2019 r. wpłynie o 50 mld zł więcej
z tytułu VAT, CIT i PIT niż zakładały szacunki. Jak twierdzi polityk
PiS, dochody z VAT na koniec bieżącego roku wyniosą ok. 170 mld zł.

Za dżentelmena premiera Tuska wpływało około 113, 120, 126 mld zł, więc różnica jest gigantyczna

— ocenił wiceszef komisji finansów.

Ojcem
chrzestnym tych wszystkich afer rządu PO-PSL był jednak premier Donald
Tusk, bo to jego urzędnicy - minister finansów (Jacek) Rostowski,
minister (Mateusz) Szczurek odpowiadali za skarbowość, za utratę tak
gigantycznych dochodów należnych polskiemu państwu

— dodał Szewczak.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

71. Czy rząd Donalda Tuska

Czy rząd Donalda Tuska świadomie pozwalał hasać w Polsce mafii paliwowej? Dlaczego przez lata Polska traciła miliardy złotych? Do tej pory mieliśmy dwa elementy wskazujące na charakter i skalę afery.

Donald Tusk; dokument POPiHN / autor: wPolityce.pl; PAP/EPA
Po pierwsze - wypowiedź Sławomira Siwego ze Związku zawodowego Celników, który przyznał, że za czasów Tuska

Nam nie można było ruszać paliw. Myśmy alarmowali już za poprzedniej władzy, że te paliwa wjeżdżają i są sprzedawane bez VAT-u i nie można było tego ruszać.

Po drugie - wzrost poziomu spożycia paliw po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość. Oto od końca 2015 roku do połowy 2018 roku sprzedaż diesla w Orlenie wzrosła o 45 procent, sprzedaż benzyny o 21 procent.

Szacujemy, że około 10 procent tego wzrostu spożycia paliwa wynika ze wzrostu gospodarczego. Pozostała część, około 35 procent, wcześniej była w szarej strefie. Więc jak pan mnie zapytał o te miliony, które wedle opozycji miało wziąć PiS, to odpowiadam: tu właśnie są te miliony. Myśmy je znaleźli. Przepływały wcześniej obok, bez podatków, tucząc rozmaite układy, a nawet mafie, często zakolegowane z partią rządzącą. Dziś wróciły do gospodarki, dziś przynoszą podatki, budują zyski Orlenu. A ludzie za to odpowiedzialni bawią się dziś w zakłamane plakaty. Hipokryzja, jakiej świat nie widział. To są ogromne interesy i my je naruszamy

— mówił niedawno tygodnikowi „Sieci” prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.

Dziś do tego szokującego obrazu dokładamy kolejny dokument. Portal wPolityce.pl ujawnia pismo, które w 2012 roku wpłynęło od Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN) do Donalda Tuska, wówczas Prezesa Rady Ministrów, zostało też przekazane do wiadomości Wicepremiera Waldemara Pawlaka, Ministra Finansów Jana Rostowskiego, Ministra Skarbu Państwa Mikołaja Budzanowskiego, wiceministra w KPRM Adama Jassera, Prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Marka Woszczyka, szefa sejmowej Komisji Finansów Publicznych Dariusza Rosatiego. Pismo datowane jest na 3 października 2018 roku.

Treść dokumentu jest alarmująca, powinna była wywołać natychmiastową reakcję państwa.

POPiHN w piśmie podpisanym przez dyrektora generalnego Leszka Wieciecha stwierdza m.in.

Pragnę przekazać zaniepokojenie branży z powodu pogarszającej się sytuacji na rynku paliw płynnych w Polsce.

Wedle
naszych szacunków po ośmiu miesiącach 2012 roku konsumpcja trzech
gatunków paliw silnikowych kształtowała się na poziomie 95,1% wielkości
z roku ubiegłego (olej napędowy - 92,9%, benzyna - 96,3%, LPG - 102,5%).

Sytuacja ta będzie miała bezpośrednie przełożenie na wpływy do budżetu
państwa, które - z tytułu VAT, akcyzy i opłaty paliwowej - w 2011 roku
wyniosły około 55 mld PLN, czyli kilkanaście procent całości dochodów
podatkowych budżetu.

W opinii branży, oprócz czynników
obiektywnych, takich jak spowolnienie gospodarcze, decydujący wpływ
na ograniczenie legalnego obrotu paliwami ma szara strefa, Według
naszych szacunków w roku bieżącym budżet państwa straci na jej funkcjonowaniu około 3 miliardy złotych.

Warto podkreślić, że ten proceder się pogłębiał, co w sumie dało kilkadziesiąt miliardów złotych.

POPiHN oceniała, że na szarą strefę w sektorze paliw

składają
się zarówno działania, będące wprost łamaniem prawa, jak też działania
polegające na wykorzystywaniu luk w prawie w celu osiągnięcia korzyści
majątkowych. Do pierwszej grupy zaliczyć można wyłudzanie VAT,
niepłacenie podatku akcyzowego, wwóz nadmiernych ilości paliwa do kraju,
tolerowanie istnienia nielegalnych stacji paliw, wprowadzanie paliw
z nielegalnego źródła na rynek. Do drugiej grupy należą wykorzystywanie
luk w przepisach dotyczących zapasów obowiązkowych, biopaliw oraz
podatku akcyzowego na aleje smarowe.

Jak widać - przyczyny zostały dokładnie wskazane, nie pierwszy raz. Niestety, jak czytamy w piśmie

Niedostatecznie
silna reakcja na zgłaszane przez branżę paliwową postulaty, połączona
z ograniczonym współdziałaniem organów administracji, bez silnego
ośrodka koordynującego, nie ułatwia stworzenia jednolitej polityki
i spójnych przepisów prawa w obszarze tak kluczowym dla bezpieczeństwa
energetycznego i gospodarczego kraju, jakim są paliwa ciekłe.

Warto
podkreślić, że powyższe słowa są miażdżącą recenzją działań,
a właściwie ich braku, ekipy Tusk-Pawlak-Rostowski-Rosati w walce
z rozkradaniem dochodów skarbu państwa.

Ale na tym nie koniec.
Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego alarmuje, że podejmowane
są działania, które mogą kryzys pogłębić!

Nasze
największe zdumienie budzi fakt, że w opublikowanym 28 września br.
projekcie Ustawy prawo energetyczne znalazły się niekonsultowane
z branżą zapisy, likwidujące obowiązek uzyskiwania koncesji na obrót
paliwami ciekłymi i uznające tą działalność za działalność regulowaną,
a także wyłączające spod reguł działalności regulowanej obrót gazem
płynnym poniżej równowartości 10 000 euro rocznie. Grozi to wręcz
eksplozją szarej strefy i upadkiem legalnie działających firm branży
paliwowej, z nieobliczalnymi skutkami dla budżetu państwa.

Wobec
tych faktów branża paliwowa prosi w piśmie o zwołanie konferencji
z udziałem ministerstw, przedstawicieli branży, ekspertów. A także o 

zlecenie
podległym Panu instytucjom podjęcia wszelkich niezbędnych działań,
mogących wreszcie przyczynić się do zmniejszenia rozmiaru szarej strefy.

Chodzi zarówno o wyeliminowanie z rynku elementów przestępczych, jak
też pilną nowelizację istniejącego prawa, a także niedopuszczenie
do przyjęcia nowych przepisów, wprost zachęcających do działalności
w obszarze szarej strefy.

Jaka
była reakcja rządu Tuska i Pawlaka na spadające wpływy podatkowe
w obszarze paliw? Zwiększenie kontroli? Podjęcie postulatów
przedstawionych przez przedsiębiorców? Nic z tego. W czasie rządów
PO-PSL kontrolowano 20-25 cystern wjeżdżających do kraju dziennie,
po przejęcie władzy przez PiS to ok. 50 więcej.

CZYTAJ TEŻ: Jak doszło do likwidacji „szlaku paliwowego” w Polsce

Efekty
były natychmiastowe, podobnie jak walka z wyłudzeniami. Ekipa Platformy
i PSL zamiast wydać wojnę mafii paliwowej, wolała podnieść podstawową
stawkę VAT, podwyższyć wiek emerytalny, wyprzedawać wszystko,
co było możliwe.

Jak ustaliliśmy, żadna odpowiedź na list POPiHN nie została wysłana, żadne działanie nie zostało podjęte.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

72. Donald Tusk zdecydował o

Donald Tusk zdecydował o przesłuchaniu bez pełnomocnika, którym jest
Roman Giertych. – Mam pełnomocnika, on jest tu obecny. Gdybym uznał jego
pomoc za potrzebną, to będę prosił o przerwę.
Na razie nie widzę potrzeby – powiedział świadek.



Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann zapytała świadka, kto w
latach 2009-2012 nadzorował służby specjalne. – Polityczny nadzór nad
służbami specjalnymi wypełnia premier – odpowiedział Tusk. Jak dodał,
nie nie ma poczucia ściągania z siebie jakiejkolwiek odpowiedzialności.




Małgorzata Wassermann zapytała świadka o nadzór nad Komisją Nadzoru
Finansowego. Donald Tusk odesłał przewodniczącą komisji do przepisów.



Na pytanie, kto nadzorował Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów,
Donald Tusk powiedział, że to przewodnicząca ma do dyspozycji pełną
dokumentację.
Donald Tusk pytany o to, dlaczego minister Cichocki wprowadził Polaków w
błąd, odrzekł, że nie potrafi tego wyjaśnić. – Do sierpnia 2012 r.
jedyną informacją w sprawie Amber Gold była notatka Agencji
Bezpieczeństwa Wewnętrznego – zeznał Tusk. – ABW nie miała obowiązku i
nie powinna informować premiera o kwestiach operacyjnych – dodał.



– Zarzucanie ministrowi Cichockiemu kłamstwa bez uzasadnienia byłoby tak
nieprzyzwoite, że nie podejrzewam pani przewodniczącej o takie intencje
– powiedział Tusk.



– Kampania się skończyła. Możemy skończyć z nieprawdziwymi tezami,
które oczerniają służby państwowe – powiedział Tusk, odpowiadając na
stwierdzenie Wassermann, że „pana minister okłamał Polaków, mówiąc, że
działania wobec Amber Gold były prowadzone od 2012 r., podczas gdy
ustalono, że służby zajmowały się sprawą już od roku”.



Donald Tusk zaznaczył, że minister Cichocki jest „ostatnią osobą, której
zarzuciłby kłamstwo”. Stwierdził, że skoro zarzuca mu się kłamstwo,
należy podjąć środki prawne w tej kwestii.

Przesłuchanie Donalda Tuska przed komisją śledczą ds. Amber Gold [RELACJA LIVE]

Do
końca nie było wiadomo, czy Donald Tusk pojawi się dziś przed komisją
śledczą ds. Amber Gold. Były premier pojawił się jednak już w Sejmie.

Wassermann: Tusk nie zdał egzaminu, nie poradził sobie z rządzeniem

Prace
komisji śledczej ds. Amber Gold jednoznacznie pokazały, że Donald Tusk
nie zdał egzaminu i nie poradził sobie z rządzeniem takim dużym państwem
jak Polska - oświadczyła szefowa komisji Małgorzata...

Tusk: Ministrowie przeprowadzali działania kontrolne ws. Amber Gold "według własnego rozpoznania"

Moją
intencją jako premiera było przeprowadzenie kontroli wszędzie tam,
gdzie to mogło przybliżyć nas do wiedzy o sprawie Amber Gold;
ministrowie przeprowadzali takie działania według własnego rozpoznania -

Tusk: Nie zapewniłem synowi ochrony kontrwywiadowczej. Zabrakło mi wyobraźni

Nie
zapewniłem synowi ochrony wywiadowczej, nie miałem takiej wyobraźni -
stwierdził premier Donald Tusk w czasie poniedziałkowego przesłuchania
przed sejmową komisją śledczą ds. Amber Gold.

Tusk o Amber Gold: Zawiodły urzędy skarbowe, UOKiK, ale też prokuratorzy

Urzędy
skarbowe i UOKiK - to, jak mówił przed komisja śledczą b. premier
Donald Tusk - instytucje, o których można powiedzieć, że zawiodły w
sprawie Amber Gold. W tym kontekście stwierdził też, że bardzo zawiedli


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

74. "Wszyscy Polacy muszą

"Wszyscy Polacy muszą wiedzieć". PO rusza z kampanią o aferach PiS. I wylicza: KNF, SKOK, PKP, "Dama z Łasiczką"...

Zadbamy,
by informacje o aferze KNF i aferze SKOK-ów, jako aferach PiS, dotarły
do wszystkich Polaków - zapowiedział w sobotę rzecznik PO Jan Grabiec.
Poinformował, że w internecie zostanie uruchomiona kampania w tej
sprawie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

75. Były rzecznik prasowy rządu

Szef komisji Marcin Horała (PiS) zaczął przesłuchanie od odtworzenia
fragmentu nagrania z 2013 r., z restauracji Sowa i Przyjaciele. Graś
mówił wtedy o procederach wyłudzeń VAT na różnych towarach. – Świadek
wykazał się fachową wiedzą, skąd ją pozyskał – pytał szef komisji Marcin
Horała (PiS).



– Nie była to wiedza tajemna, proceder był znany co najmniej od wejścia
Polski do UE. Wszystkie kolejne rządy usiłowały VAT uszczelnić i działać
w taki sposób, by ta luka była jak najmniejsza. Podobnie było za rządów
koalicji PO-PSL. Od samego początku, od 2008 r. ministerstwo robiło
wszystko, aby ten proceder przynajmniej zminimalizować – mówił Paweł
Graś. – A jak wiadomo, ten proceder istnieje do dzisiaj – dodał.
Powiedział też, że „szeroko dostępna” była również wiedza, jak działa
karuzela VAT-oska.



Zdaniem b. rzecznika rządu pierwsze działania wymierzone w wyłudzenia
były podejmowane przez MF od 2008 r. – Skoro działania były podejmowane,
musiały dotyczyć zjawiska, którym rząd w jakiś sposób się martwił i
przejmował – oświadczył. Zaznaczył, że ta kwestia nie znajdowała się w
jego kompetencjach.




Graś w okresie, którym zajmuje się komisja (2007-2015), był najpierw
sekretarzem stanu w KPRM i pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa
(przełom 2007-08), z której to funkcji złożył po dwóch miesiącach
dymisję. Następnie, w latach 2009-14 był ponownie sekretarzem stanu w
KPRM i rzecznikiem rządu Donalda Tuska. Cały czas był posłem Platformy
Obywatelskiej.


Obecnie Graś jest doradcą przewodniczącego Rady Europejskiej – Donalda
Tuska. Pierwotnie miał być przesłuchany pod koniec lutego tego roku;
przysłał jednak usprawiedliwienie nieobecności.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

76. M. Wassermann: nie ma żadnych


„Skrajnie źle oceniamy działalność służb specjalnych i policji ws Amber Gold”



Przedstawiając projekt raportu komisji, Wassermann mówiła, że większość
instytucji państwowych ocenianych przez komisję śledczą, w latach
2009-2012 „bardzo daleko posunęło się w niedopełnianiu swoich
obowiązków”.



– Skrajnie źle oceniamy przede wszystkim działalność służb specjalnych
oraz policji pod przewodnictwem tutaj na samej górze pana ministra Jacka
Cichockiego - powiedziała przewodnicząca komisji śledczej.
Wassermann mówiła, że Cichocki „aby ukryć te działania zwłaszcza po
stronie policji, ale również ABW (...) po pierwsze przemilczał fakt w
ogóle prowadzenie tej sprawy (dot. Amber Gold) podczas debaty sejmowej
30 lipca 2012 r. A po drugie udzielił Sejmowi, a co za tym idzie opinii
publicznej nieprawdziwej informacji o tym, że służby specjalne
prowadziły działania w stosunku do grupy spółek Amber Gold i OLT,
działania analityczne od roku 2012 roku, od marca”.



Jak mówiła, ta informacja „była informacją nieprawdziwą”. – Prawdziwa
informacja jest taka, że służby specjalne posiadały udokumentowaną
wiedzę o szykującej się przestępczej działalności OLT, czyli wejścia w
linie lotnicze przez Marcina P., od sierpnia 2011 roku – powiedziała
Wassermann.



Dodała, że drugim ministerstwem, które jest oceniane przez nią i
prezydium komisji „skrajnie źle” jest Ministerstwo Transportu i
Budownictwa pod rządami ministra Sławomira Nowaka. Mówiła, że Urząd
Lotnictwa Cywilnego podległy temu resortowi utrzymywał, a nawet
rozszerzał koncesję dla spółek OLT, mimo że te spółki nie spełniały
przewidzianych prawem wymagań.



Wassermann mówiła, że Nowak jako jedyny minister posiadał uprawnienia w
postaci „możliwości wydawania decyzji o zamknięciu działalności przez
odebranie koncesji z rygorem natychmiastowej wykonalności”. – To
oznacza, że pan minister Nowak mógł przeciąć tę działalność w ciągu
jednego dnia - powiedziała przewodnicząca komisji śledczej.

Ocena działań prokuratury ws. Amber Gold - skrajnie zła




Jak mówiła Wassermann zdaniem komisji postępowania prokuratorskie dot. Amber Gold były prowadzone nieprawidłowo.



– Mimo, iż prokurator generalny Andrzej Seremet w 2012 r. wszedł w
posiadanie wiedzy o wszystkich postepowaniach, jakie się toczyły dot.
Amber Gold; mimo że z mównicy sejmowej zapewnił, że każde z tych
postępowań będzie pod jego szczególnym nadzorem, to większość z tych
postępowań została przedwcześnie umorzona bez wyjaśnienia stanu
faktycznego - powiedziała.



Wassermann oświadczyła, że ocena działań prokuratury „jest skrajnie
zła”. – Dwa lata w prokuraturze rejonowej (Prokuratura Rejonowa
Gdańsk-Wrzeszcz- nie wykonano najbardziej elementarnych i podstawowych
czynności. Nie bądźmy naiwni pani prokurator (Barbara Kijanko prokurator
referent prowadząca postępowanie – red.) miała swojego szefa, swoich
przełożonych. To jednoznacznie świadczy o tym, że taki a nie inny sposób
prowadzenia tej sprawy był w Gdańsku akceptowany - wskazała.



Jak dodała, było to „torpedowanie postępowania, a nie postępowanie”.



W jej ocenie, późniejsze decyzje sądów dyscyplinarnych w stosunku do
prokuratorów prowadzących postępowania dot. Amber Gold „zawierały
uzasadnienia szokujące”. – Uzasadnienia mówiły m.in. że działania
prokurator Barbary Kijanko nie podważyły zaufania obywateli do wymiaru
sprawiedliwości – mówiła Wassermann.



Według szefowej komisji, sprawa Amber Gold pokazała, że rozdzielenie
Ministerstwa Sprawiedliwości i Prokuratury Generalnej było ogromnym
błędem. – Sprawa Amber Gold pokazała, że prokuratura, za którą nie
odpowiada nikt w rządzie, jest prokuraturą niezdolną do wyjaśniania
najważniejszych przestępstw, niezdolną do prowadzenia trudnych
postępowań, ale też absolutnie ówczesna prokuratura była niezdolna, aby
wyciągnąć z tego wnioski – powiedziała Wassermann.

„Po trzech lata prac nie ma dla mnie żadnych wątpliwości że Marcin P. był tzw. słupem”




– Wyrażam stanowisko, iż dla mnie po trzech latach prac komisji nie ma
żadnych wątpliwości, że Marcin P. był tzw. słupem. P prowadził
oficjalnie tę działalność, P. dawał sobie z tym radę, natomiast na pewno
nie był osobą, która tę działalność wymyśliła i przeprowadziła –
powiedziała Wassermann przedstawiając na posiedzeniu komisji projekt
raportu.



– Przed komisją stawały osoby, które twierdziły, że Marcin P. to
wszystko wymyślił. Twierdzili tak głównie ci funkcjonariusze, których
zadaniem było wyjaśnienie kto stoi za Marcinem P. i skąd poszły pierwsze
pieniądze. Skoro tego zadania nie wypełnili, to przedstawiali
stanowisko, z którego wedle nich wynikało, że on tego dokonał
samodzielnie – mówiła.



Zwróciła uwagę, że podczas przesłuchania P., gdy był on pytany, czy ktoś
za nim stał „nastąpiła cisza, po czym P. odpowiedział: uchylam się od
odpowiedzi na to pytanie”. – Proszę państwa bez oceny, materiał dowodowy
zawarty w raporcie pozwoli państwu wyrobić sobie własne stanowisko w
tym zakresie – dodała Wassermann.



Szefowa komisji mówiła też o działalności lotniczej Amber Gold. W
połowie 2011 r. spółka przejęła większościowe udziały w liniach
lotniczych Jet Air, następnie w niemieckich OLT Germany, a pod koniec
2011 r. w liniach Yes Airways. Powstała wtedy marka OLT Express. Linie
upadłość ogłosiły pod koniec lipca 2012 r.



– Nie mam żadnych wątpliwości, że Marcin P. nie wszedł w działalność
lotniczą w sposób dobrowolny – oświadczyła w środę Wassermann. Jak
tłumaczyła, według P. oraz świadków zeznających przed komisją, P. z
internetu dowiedział się, że jedna ze spółek lotniczych upada.



– Napisał maila do prezesa, zaprosił go na rozmowę i w ciągu pół
godziny zadeklarował, że przejmie wszystkie zobowiązania i tę spółkę. W
ciągu dwóch godzin, jak to zeznają świadkowie, zadeklarował, że wpłaca
10 mln, aby pohamować wierzycieli i komornika, który na tej spółce jest –
mówiła.



– Wpłaca te pieniądze bez żadnego dokumentu, umowy, papierka, bez
czegokolwiek – dodała. Jak przypomniała Marcina P. tłumaczył taką
decyzję tym, że jego marzeniem było, by zostać lotnikiem, ale żona mu
nie pozwoliła. – W związku z powyższym postanowił zrealizować swoje
marzenie i zakupić linie lotnicze – powiedziała Wassermann.

„ABW torpedowała możliwość wyjaśnienia wątku lotniczego afery”



Przewodnicząca komisji, odnosząc się do wątku afery Amber Gold dot.
lotniczej spółki OLT, zaznaczyła, że ochrona sektora lotniczego w Polsce
jest zarezerwowana dla ABW.



– Wszystkie opowieści, że oszustwo nie należy do ich (ABW) działalności
należy włożyć między bajki. Oni nie pozyskali tylko wiedzy o tym, że to
jest piramida, tylko oni pozyskali wiedzę o wejściu gracza lotniczego
na ten rynek z góry z wiedzą, że będzie wielką konkurencją dla polskich
linii lotniczych. Czyli właściwość w 100 proc. ABW – oświadczyła
Wassermann.



Jej zdaniem funkcjonariusze w Gdańsku torpedowali możliwość wyjaśnienia,
tego co się szykowało w związku z OLT. – I robią to w sposób absolutnie
celowy – dodała. Podkreśliła przy tym, że kierownictwo ABW kierowało
każdą pojedynczą czynnością w sprawie Amber Gold.



– Funkcjonariuszom nie wolno było zrobić nic bez uzgodnienia z
przełożonymi. I w tych okolicznościach dochodzi do sytuacji gdzie całe
OLT – po co powstało, kto kazał w to zainwestować, co tam robił syn
ówcześnie urzędującego premiera, kto go zwerbował do czego im służył –
to wszystko staje się przedmiotem manipulacji – powiedziała.



Według Wassermann do momentu kiedy rządziła PO nie podjęto próby
wyjaśnienia wątku lotniczego w aferze Amber Gold. – To jest robione
aktualnie i obecnie. Zresztą skutkiem tego jest kilka zarzutów dla osób w
tym uczestniczących, a śledztwa wszystkie są rozwojowe – dodała.



Szefowa komisji śledczej zaznaczyła, że według funkcjonariuszy ABW
zebrany materiał dotyczący OLT był zbyt słaby, żeby zrobić z niego
sprawę operacyjną. – Natomiast ten materiał w maju 2012 staje się
wystarczający, żeby szef ABW powiadomił prezydenta, premiera i pięć
najważniejszych osób w państwie, że szykuje się afera, która może
doprowadzić do zagrożenia bezpieczeństwa państwa – dodała.
Sądy i urzędy skarbowe rejestrowały kolejne spółki Marcina P., mimo że nie składał dokumentów”




Wassermann zaznaczyła, że minister gospodarki błyskawicznie zareagował,
gdy uzyskał informacje o tym, że Marcin P. może być osobą karaną, a jego
działalności może być przestępcza.



– Wykreślił go z rejestru domów składowych i to ministerstwo
(gospodarki) pokazało, że jeżeli chciało się postępować w sposób
zdecydowany, można to było zrobić, tam decyzje zapadały z dnia na dzień z
rygorem natychmiastowej wykonalności - mówiła Wassermann.



Dodała, że ubolewa jednak nad tym, iż minister gospodarki wysyłając
informację do sądu rejestrowego, że skreśla Marcina P. ze swojego
rejestru nie podał przyczyny. – Gdyby ją napisał, czyli napisał (że robi
to) z uwagi na karalność tego pana, to sąd rejestrowy nie mógłby dalej
nie zauważać, że ma człowieka wpisanego we wszystkich rejestrach, który
jest dziewięciokrotnie karany, a co za tym idzie nie może pełnić funkcji
prezesa - wskazała Wassermann.



Jak mówiła, liczne spółki Amber Gold i OLT Marcina P. były rejestrowane w
gdańskich urzędach skarbowych i sądach. Zaznaczyła, że te instytucje
dostawały co chwila wnioski o rejestrację nowych spółek z „niebotycznym
kapitałem zakładowym”. – To są kwoty w przypadku Marcina P., które szły w
miliony, Marcin P. ma rozmach, podnosi kapitał zakładowy z 1 mln na 10
mln, z 10 mln na 50 mln – zauważyła przewodnicząca komisji.

Mówiła,
że sąd dostawał wnioski o rejestracje takich spółek z jednej grupy i
jednocześnie widział, że te spółki nie składają sprawozdania
finansowego. – Czy to nie uzasadnia jednak pewnego zastanowienia z jakim
podmiotem mamy do czynienia? Przez trzy lata żadnej reakcji -
powiedziała Wassermann.



Dodała, że „podobna sytuacja” jest w przypadku urzędu skarbowego. –
Większość spółek Marcina P. to jest I Urząd Skarbowy w Gdańsku (...) ma
informacje o kapitałach zakładowych, mnożących się dziesiątkach milionów
złotych. I Urząd Skarbowy w Gdańsku ma informacje o zarobkach Marcina i
Katarzyny P., które szły w milionach złotych, ale jednocześnie ten sam
urząd skarbowy nie ma informacji o tym, aby Marcin P. składał deklaracje
miesięcznie VAT–owskie, nie składa rocznych sprawozdań finansowych, nie
składa CIT–u rocznego – mówiła Wassermann.



– Czy to jest możliwe, aby naczelnik oraz urzędnicy widzieli mnożące się
miliony w składnikach majątkowych, a nie reagowali na fakt, że nie
wiedzą skąd one się biorą, bo on w ogóle się z urzędem nie rozlicza? –
pytała przewodnicząca komisji śledczej.



Wassermann mówiła, że drugą obok Ministerstwa Gospodarki, instytucją,
która próbowała coś zrobić z firmami Marcina P. była Komisja Nadzoru
Finansowego i „pewnie by ją bardzo pochwaliła”, gdyby nie dwa elementy,
których jej zabrakło w działania KNF.



Jak mówiła, KNF nie przeprowadziła kontroli instytucji ubezpieczeniowych
oraz banków, które współpracowały z firmami Marcina P., a w tym
zakresie była obszerna korespondencja.



– Materiał był tak szeroki, jeżeli chodzi o banki, że komisja (śledcza
ds.) Amber Gold wysłała zawiadomienie do prokuratury, mimo iż banki nie
podlegały pracy komisji. Po prostu nie mogliśmy jako funkcjonariusze
publiczni przejść do porządku dziennego nad tym, co żeśmy zobaczyli i
zebrali – mówiła Wassermann.



Jak zaznaczyła, banki zaczęły wysyłać zawiadomienia o transakcjach
podejrzanych dopiero, kiedy sprawą zainteresowało się ABW, czyli w maju
2012 roku.




Tusk: teza, że służby państwowe ws. Amber Gold niczego nie zrobiły – z gruntu nieprawdziwa


Krajewski: możemy dzisiaj powiedzieć, że dotarliśmy do prawdy na temat afery Amber Gold




Wiceszef komisji śledczej ds. Amber Gold Jarosław Krajewski (PiS)
podkreślał podczas posiedzenia, że członkom komisji śledczej zależało,
by przywrócić zaufanie do instytucji państwa.



– Żeby to zaufanie, które utraciły miliony Polaków do osób, które
pełniły wtedy bardzo ważne funkcje, ale również to była utrata zaufania
do instytucji organów państwa, a to był podstawowy obowiązek - zbadanie i
ocena prawidłowości i legalności podejmowanych działań przez instytucje
i organy państwa wobec podmiotów z Grupy Amber Gold - mówił.



Wiceszef komisji powiedział także, ze konkluzją zawartą w projekcie
raportu końcowego jest, iż „w ocenie komisji śledczej powstanie i
ekspansja Grupy Amber Gold były wynikiem słabości państwa,
dysfunkcjonalnością organów stojących na straży praworządności i wymiaru
sprawiedliwości, systemowych luk prawnych, bierności i pobłażliwości
aparatu urzędniczego, a także braku stosowania przepisów prawa przez
organy władzy publicznej”.



Przyznał też, że najbardziej wymiernym rezultatem pracy komisji było
złożenie zawiadomień do prokuratury ws. 29 osób i banku BGŻ. – Co
oznacza, że komisja i to w zdecydowanej większości, zgadza się, że co
najmniej 30 osób powinno ponieść odpowiedzialność karną za aferę Amber
Gold - podkreślił.



– Jesteśmy w stanie dzisiaj powiedzieć, że dotarliśmy do prawdy na temat
afery Amber Gold, ujawniliśmy szereg nowych informacji, które bez
powstania sejmowej komisji śledczej zamiecione byłyby pod dywan, tak jak
większość postępowań prokuratury, ponieważ do 2015 roku większość
postępowań była albo umorzona, albo były odmowy wszczęcia śledztw ws.
Amber Gold - stwierdził.




Brejza o przesłuchaniu Tuska: zeznania nie wniosły nic do prac komisji ds. Amber Gold


Brejza: to była komisja, która miała służyć zniszczeniu Donalda Tuska



To była komisja, która miała służyć zniszczeniu b.premiera Donalda Tuska
i b. prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, to się nie udało – powiedział
poseł PO-KO Krzysztof Brejza.



– Zbliżają się kolejne wybory, to trzeba coś odpalić. Nie ma tu żadnej merytoryki, jest czysta polityka - komentował Brejza.



Jak dodał, komisja została powołana z naruszeniem prawa, gdyż
największemu klubowi opozycyjnemu, klubowi PO-KO, przypadło tylko jedno
miejsce. – Styl pracy, zadawania pytań, styl przesłuchiwania, bardzo
często upokarzanie niektórych świadków, zwłaszcza tych, których się nie
lubi z przyczyn polityczny - wyliczał polityk.



Jak dodał „były też momenty zupełnego skandalu” – dodał mówiąc, że były
„próby obciążania” syna premiera Donalda Tuska, Michała Tuska, który
współpracował z liniami OLT Express należącymi do Amber Gold.



– To była komisja, która miała służyć zniszczeniu Donalda Tuska i
komisja, która miała służyć zniszczeniu (b. prezydenta Gdańska) Pawła
Adamowicza. Nie udało wam się ani pierwsze, ani drugi – stwierdził
Brejza pod adresem posłów PiS.



Wskazywał tu m.in. na zarzuty, że Adamowicz był jednym z klientów Amber
Gold. – Nie było żadnego Pawła Adamowicza na liście klientów Amber Gold,
to było podłe kłamstwo. Był inny Adamowicz, który mieszkał kilkaset
kilometrów dalej – podkreślał polityk PO.



– Proszę pana, nie było w ogóle takiego wątku, pan wymyśla historie,
których nie ma – komentowała Wassermann. – Przecież wasza telewizja o
tym mówiła – ripostował Brejza. Wskazywał, że jeden z dziennikarzy
„biegł i podtykał mikrofon, i mówił: kim jest Paweł Adamowicz na liście
klientów Amber Gold”. – Przecież to wypływało z insynuacji. Jak można
tak kłamać – kontynuował polityk PO.



– Raport może mieć 700 stron, ale i tak jest jednym wielkim zerem –
ocenił Brejza. – Z wielkiego polowania, z wielkiej nagonki, wyszedł
kapiszon i to podmokły kapiszon – dodał.



Brejza zapowiedział, że przygotuje zdanie odrębne do raportu „z dwoma
zawiadomieniami” do prokuratury. Jedno z nich miałoby dotyczyć b.
przewodniczącego KNF Stanisława Kluzy, drugie – prokuratora Piotra
Wesołowskiego.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

77. Twarde fakty pokazują, kto tu


Twarde fakty pokazują, kto tu naprawdę jest proputinowski. Politycy PO z Tuskiem na czele mocno współpracowali z Putinem

autor: FRATRIA

Po wczorajszym spotkaniu w Warszawie liderów partii
konserwatywnych i prawicowych z 11 krajów należących do Unii
Europejskiej, wielu polityków Platformy w mediach społecznościowych,
zaatakowało liderów Prawa i Sprawiedliwości, że próbują tworzyć sojusze
ze zwolennikami Putina.

CZYTAJ TAKŻE: Prezes
PiS zabrał głos na Warsaw Summit. Padły ważne słowa. „Europa, na skutek
działań niemieckich, ma iść w kierunku federalizacji”

Tak
się składa, z wielu powodów, że w krajach Europy Zachodniej w zasadzie
nie ma partii, które w pełni zdawałby sobie sprawę jakim zagrożeniem dla
zachodniej cywilizacji jest i może być w przyszłości putinowska Rosja.
Co więcej większość tych krajów, nie chce narażać dużych interesów swych
firm, które korzystają nie tylko z rosyjskich surowców ale także
chłonny rosyjski rynek, pozwala im na lokowanie na nim wielu
ich produktów.

Jednak liderzy partii, którzy zostali zaproszeni
do Warszawy, szczególnie ci, których europosłowie znajdują się razem
z polską delegacją do PE we frakcji Europejskich Konserwatystów
i Reformatorów, doskonale już wiedzą jakim zagrożeniem może być
putinowska Rosja. Lidera włoskiej Ligi Mateo Saliviniego (nie był
w Warszawie, ale podpisał wcześniejszą deklarację partii prawicowych
i konserwatywnych o współpracy), wprawdzie można krytykować, że pojawiał
się publicznie w koszulce ozdobionej podobizną Putina, czy Marine
Le Pen, że uzyskała kredyt na wybory w 2014 roku w czesko-rosyjskim
banku, ponieważ żaden francuski nie chciał jej partii takiego kredytu
udzielić, ale nie można im zarzucić, że tak jak Angela Merkel robią
z Putinem gazowe interesy dzięki którym Rosja pozyskuje rocznie
do swojego budżetu dziesiątki miliardów dolarów (transakcje surowcami
energetycznymi rozlicza się w USD). Zresztą to co robi putinowska Rosja
wobec takich krajów jak Gruzja, Mołdawia czy Ukraina, budzi coraz
większe obawy także w krajach Europy Zachodniej, w ostatnich miesiącach
kraje te także doświadczają także skutków szantażu gazowego Gazpromu,
czego wyrazem jest ponad 7-krotny wzrost cen gazu w stosunku
do roku ubiegłego.

Co więcej oskarżenia o proputinowskie sympatie
wczorajszych gości premierów Morawieckiego i Kaczyńskiego bledną
w zestawieniu jakie tworzą asy europejskiej polityki z różnych partii
lewicowo- liberalnych, którzy wprost poszli na służbę za duże pieniądze
do Putina. Były kanclerz Niemiec Schroder, były kanclerz Austrii
Schlussel, były premier Francji Fillon, była szefowa MSZ Austrii
Kneissl, były minister finansów Austrii Schelinng, były premier
Finlandii Lipponen, wszyscy oni zajmują wysokie stanowiska w różnych
spółkach rosyjskich zajmujących się wydobyciem i handlem surowców
energetycznych. A z partiami politycznymi, z których wywodzą się
ci politycy, Platforma bardzo ściśle współpracuje w Parlamencie
Europejskim, razem z nimi głosuje, także rezolucje przeciwko
naszemu krajowi.

Także sami politycy Platformy z Donaldem Tuskiem
na czele bardzo mocno współpracowali z Putinem i jego reżimem
i to zarówno na gruncie politycznym, ale także i gospodarczym. Wręcz
skandalicznym w tej pierwszej dziedzinie był udział rosyjskiego ministra
spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa w spotkaniu polskich ambasadorów,
zorganizowanym przez ówczesnego ministra Radosława Sikorskiego,
na którym ten pierwszy tłumaczył politykę zagraniczną swego kraju
i namawiał do jej wspierania. W tej drugiej dziedzinie przebiły się
do świadomości opinii publicznej działania rządu Tuska, dotyczące prób
prywatyzacji koncernu Lotos z udziałem firm rosyjskich, próby sprzedaży
rafinerii Możejki na Litwie, której właścicielem był Orlen, wreszcie
próby przejęcia tarnowskich Azotów przez jednego
z rosyjskich oligarchów.

Szczęśliwie wszystkie one skończyły się
niepowodzeniem, ale głównie ze względu na zdecydowany sprzeciw ówczesnej
opozycji w tym głównie Prawa i Sprawiedliwości, ale także działań
społeczeństwa obywatelskiego, które w przypadku Lotosu zebrało blisko
160 tys. podpisów pod obywatelskim projektem ustawy „O zachowaniu przez
państwo polskie większościowego pakietu akcji grupy Lotos S.A”.

Te twarde fakty dobitnie pokazują, kto tu naprawdę jest proputinowski.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl