Szyfrant Zielonka, Grzegorz Michniewicz , minister Wróbel. Jak zmarł urzędnik premiera.

avatar użytkownika Maryla

Śledczy nie sprawdzili, z kim dyrektor generalny KPRM Grzegorz Michniewicz mógł się kontaktować przed śmiercią - informuje "Rzeczpospolita". 23 grudnia 2009 roku powieszonego urzędnika znalazł o godzinie 9.20 jego kierowca.

Prokuratora Okręgowa w Warszawie, która przez niespełna rok badała sprawę, jest pewna, że Michniewicz, dyrektor generalny KPRM i członek rady nadzorczej PKN Orlen, popełnił samobójstwo.

"Rzeczpospolita" pisze jednak, że z akt śledztwa umorzonego 22 września wynika, że działania prokuratury budzą wątpliwości - między innymi rodziny zmarłego. Według ustaleń gazety, lekarz prowadzący sekcję zwłok nie określił godziny zgonu Michniewicza. Tak zdecydowała osoba prowadząca śledztwo. Tymczasem określenie godziny zgonu to podstawa każdego śledztwa wyjaśniającego okoliczności śmierci: samobójstwa, wypadku czy zabójstwa - podkreśla "Rzeczpospolita".

Grzegorz Michniewicz miał certyfikat dopuszczenia do najściślej strzeżonych państwowych tajemnic; za kolejnych rządów kierował Biurem Ochrony KPRM, był też pełnomocnikiem ds. informacji niejawnych w kancelarii, miał wgląd do najtajniejszych dokumentów, trafiających do premiera i jego współpracowników. Tymczasem prokuratura nie przesłuchała nikogo, by sprawdzić, jakie informacje mógł mieć - zauważa gazeta.

http://biznes.onet.pl/jak-zmarl-urzednik-premiera,18490,4079314,1,prasa-detal

Etykietowanie:

25 komentarzy

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

1. Do Pani Maryli,

Szanowna Pani Marylo,

Kolejna niewyjaśniona śmierć !

Ukłny moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika czarnalolla

2. @

...Marek Karp, ...

"Chciałbym wiedzieć, który z wpływowych polskich polityków, czy które z opiniotwórczych środowisk biorą pieniądze od Rosjan, bo to, że biorą, nie ulega wątpliwości" - prof. Wieczorkiewicz
avatar użytkownika Maryla

3. @czarnaolla

lista jest długa, a z tych, co chcieli zatrzymać architektów OS, pierwszą ofiara był Michał Falzmann.

FOZZ - matka wszystkich afer - NIE WYBACZA.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. Kto chciał ukraść PZU 1/6

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

5. Jak było z Bielską Fabryką Samochodów Małolitrażowych w latach

90,ktorą sprzedano włoskiej Grupie Fiat?

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

6. Jak pan Wąsacz prywatyzował Polskę

i jak początkowo
polsko włoski Bank PKO SA stał sie włosko-polskim bankiem /Uni Credit/?
ten sam,ktory dał kilku milionową odprawę/ niedawno/
panu premierowi Bieleckiemu,
za CO.?
czy za tamte prywatyzacje,przekształcenia i restrukturyzacje,czy za to,by sobie wreszcie Poszedł.....?

Ostatnio zmieniony przez gość z drogi o sob., 11/12/2010 - 16:38.

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

7. Polskie Sieci Energetyczne

i ludzie z NFI...........?

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

8. Pzu Zycie i EUREKO

kto wtedy sie bawił TYMI Polskimi dobrami,niczym zabawkami, jak mały Staś......?
Kto zmieniał Kodeks Handlowy,by "drobni akcjonariusze" nie mogli zaskarżać
Uchwał WZA...? /re Big Bank Gdansk,pozniej Millenium i INNE duze Spólki Akcyjne/

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

9. Afera FOZZ; "Kalendarze pełne odkryć"

czyli "pilnie po-szukiwany" kalendarz Michała Falzmanna
Kalendarz pełen zapiskow,dat i nazwisk.Miały tam być zanotowane rowniez daty ze spotkan z ówczesnycm premierem
Janem,Krzysztofem Bieleckim i szefami Narodowego Banku Polskiego,czy go znaleziono,czy dlatego nie zyje
WZOR Uczciwego,Polskiego Urzędnika,Pan Michał Falzmann ?

gość z drogi

avatar użytkownika basket

10. Prezes

NIK - Walerian Pańko...

basket

avatar użytkownika gość z drogi

11. Matka wszystkich afer,nie wybacza

Tak szanowna Marylu,nie tylko nie wybacza,ale zaczynaja w dziwny sposob,ginąć ludzie.......
młody inspektor "umiera na zawał serca" w krotkim CZASIE na polskich drogach,ginie w
"wypadku samochodowym"
prezes NIKu,Walerian Pańko,7 pażdziernika 1991 r w drodze na Sejm,z wnioskami ktore chciał
przedstawic posłom,służbowa lancia,wygląda tak jak by ktos urwał jej tylną połowe..........,
a więc tam,gdzie siedział prezes Panka
i tak zaczyna się polska droga,droga pełna śmieci nieprzypadkowych
giną policjanci,lowiacy ryby
ginie ,wczesniej przeżywszy zderzenie z białoruskim tirem Marek Karp.../w szpitalu......./ten korowod smierci,niestety TRWA do dzisiaj

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

12. w Kalendarzu miały sie znajdować rowniez zaPISki

dotyczące nazwisk wielu prominentnych działaczy PZPR,oficerow SB oraz wysokich urzędnikow panstwowych
Pan Michał Falzmann wielokrotnie spotykał się z roznymi grozbami i ostrzezeniami,szczegolnie jedna była znacząca:"umrzesz w dowolnie wybranym przez nas
momencie"......

gość z drogi

avatar użytkownika gość z drogi

13. re pana Wąsacza,kto dzisiaj pamięta,ze to dawny szef Huty

Katowice ?
błyskawiczna kariera tego pana budzi u jednych zdumienie, u innych,pełne ironi
usmiechy......
po Hucie Katowice,przyszedł CZAS na STALEXPORT,ale
poniewaz był to prywatyzator z najwyzszej "połki" to Stal szybciutko zamienił na Autostrady/włoskie/ przepraszam za skrót myslowy,ale na ten temat,mozna by PISać ksiązki
a działo się TO to wszystko za CZASów Prezia ,
i Wielkiej Polskiej Prywatyzacji

gość z drogi

avatar użytkownika czarnalolla

14. Ważny tekst

o Piotrze Bednarzu na S24

"Chciałbym wiedzieć, który z wpływowych polskich polityków, czy które z opiniotwórczych środowisk biorą pieniądze od Rosjan, bo to, że biorą, nie ulega wątpliwości" - prof. Wieczorkiewicz
avatar użytkownika dydek

15. ad Wąsacz

'kto dziś pamięta, że przyszedł z szefa Huty Katowice'...

Jego historia jest jeszcze ciekawsza.
Naczelnym Kombinatu 'Huta Katowice' został po krótkim szefowaniu Solidarności w tejże Hucie. A szefem Solidarności (i to był jego najwyższy stołek wcześniej) został prosto z 'fotela' mistrza zmianowego na jednej z walcowni huty:)

Co bardziej podejrzliwi się zastanawiają, co też on robił w Stalexporcie, jednej z z central- filarów służb wcześniejszych, wojskowych.
Może miał delegację z Solidarności do demilitaryzacji tejże centrali? :)
Taki wcześniejszy Antek? :)
Chyba mu nie wyszło sądząc po późniejszym otrzymaniu przez Stalexport koncesji na autostradę Kraków-Katowice, koncesji na bardzo ciekawych warunkach....

dydek
avatar użytkownika Jacek Mruk

16. czarnalolla

Szkoda że nie wstawiłaś tego teksu tutaj jako samoistną notatkę
Bo to można uznać za wielką ludzi Solidarności wpadkę
Samobójstwa popełnia się przez cięcie żył na rękach
A nie w brzuch jak harakiri cierpiąc w udrękach
Autorka powinna opisać to w jakiejś poczytnej Gazecie
Lecz wolnej od kłamców bo mało przeczyta ją w necie
Pozdrawiam

avatar użytkownika gość z drogi

17. Basket i policjanci,ktorzy utopili się w czasie

wędkowania..........

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

18. lista się powiększa, kto jeszcze?

W czerwcu samobójstwo popełnił oficer polskiej Służby Kontrwywiadu Wojskowego – ustalił portal tvp.info. To w ostatnim czasie drugi przypadek samobójstwa w wojskowych specsłużbach obok głośnej sprawy szyfranta Stefana Zielonki.

Do zdarzenia doszło 12 czerwca w Wejherowie w województwie pomorskim. W tym mieście znajduje się jednostka wojskowa: Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej. Jak nieoficjalnie ustalił portal tvp.info, żołnierz był oficerem i posiadał wysoką klauzulę dostępu do materiałów niejawnych. Znaleziono go powieszonego.

– Zdarzenie nastąpiło po godzinach służbowych i poza miejscem wykonywania obowiązków – informuje ppłk Andrzej Kapica, zastępca dyrektora gabinetu Szefa SKW.

SKW nie informuje, jaki był stopień służbowy oficera i zakres jego obowiązków. Postępowanie w sprawie śmierci żołnierza prowadzą wejherowscy policjanci pod nadzorem prokuratury rejonowej. – Nie możemy na razie mówić o przyczynach śmierci mężczyzny, ponieważ czekamy na wyniki sekcji zwłok – mówi mł. asp. Anetta Potrykus, rzecznik komendy powiatowej w Wejherowie.

Śledczy czekają na raport ekspertów z zakładu medycyny sądowej. Nieoficjalnie wiadomo, że na ciele oficera nie znaleziono śladów wskazujących na to, by mógł zostać zamordowany.

Mimo to, zdaniem posła PiS Marka Opioły z Sejmowej Komisji do Spraw Służb Specjalnych, zdarzenie powinno być dokładnie zbadane. – Ta sprawa dotyczy wojskowej służby specjalnej. Zawsze, gdy w niewyjaśnionych okolicznościach ginie oficer Służby Kontrwywiadu Wojskowego, należy wykluczyć związek śmierci z jego pracą – tłumaczy.

Samobójstwo oficera to w ostatnim czasie drugie takie zdarzenie wśród funkcjonariuszy wojskowych służb specjalnych. W maju 2009 roku wyszła na jaw sprawa zaginięcia szyfranta Służby Wywiadu Wojskowego chorążego Stefana Zielonki. W połowie 2010 roku jego zwłoki znaleziono jednak nad Wisłą w Warszawie, a prokuratura umorzyła śledztwo stwierdzając samobójstwo.

Wiktor Ferfecki, Rafał Pasztelański

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

19. śledztwo w sprawie tego zgonu

jak widać jest przesądzone, jak w przypadku poprzednich.

Samobójstwo. Kolejne samobójstwo w Zielonej Wyspie pod nadzorem samego premiera Tuska

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

20. Zabójca byłego wiceministra

Zabójca byłego wiceministra niepoczytalny


Gliwicki sąd umorzył sprawę zabójstwa byłego wiceministra transportu
Eugeniusza Wróbla. Syn, który go zamordował, będzie przymusowo leczony

Wniosek o umorzenie sprawy i skierowanie Grzegorza W. na leczenie
rybnicka prokuratura skierowała do sądu już w marcu tego roku, opierając
się na opinii biegłych z Rybnika, którzy uznali W. za całkowicie
niepoczytalnego. W maju rybnicki wydział gliwickiego sądu uznał jednak,
że podejrzanego powinni zbadać kolejni biegli - dwaj psychiatrzy i
psycholog z Wrocławia.

- Nowy zespół biegłych sporządził opinię niemal identyczną jak
wcześniej biegli z Rybnika. Sąd nie miał już żadnych wątpliwości -
powiedział szef rybnickiej prokuratury Jacek Sławik, potwierdzając
informację o umorzeniu sprawy, podaną przez "Dziennik Zachodni".
Specjaliści orzekli, że Grzegorz W. jest niepoczytalny. Uznali też, że
musi być leczony w zakładzie zamkniętym, w przeciwnym razie mógłby
zagrażać sobie i innym.

Decyzja o umorzeniu sprawy jest nieprawomocna, ale Sławik nie
spodziewa się, by ktokolwiek mógł ją zaskarżyć. Na pewno nie zrobi tego
prokuratura, a poza nią zażalenie może teoretycznie złożyć pełnomocnik
pokrzywdzonych i sam sprawca zbrodni. Wkrótce powinna się zebrać
komisja, która zdecyduje o miejscu i sposobie leczenia Grzegorza W.

Eugeniusz Wróbel zaginął 15 października ubiegłego roku. Następnego
dnia informację o zniknięciu ojca przekazała dziennikarzom jego córka.
Za pośrednictwem mediów apelowała o pomoc. Tego samego dnia wieczorem
policja zatrzymała syna poszukiwanego. Zarzucono mu zabójstwo ojca.

Śledztwo rybnicka prokuratura zamknęła w marcu tego roku. Jak mówili
prokuratorzy, sporządzona na jego potrzeby opinia biegłych ma istotne
znaczenie dla zrozumienia sposobu działania Grzegorza W.

Według ustaleń postępowania, do zbrodni doszło w domu Wróbla, potem
zwłoki zostały poćwiartowane, zapakowane do worków, przewiezione nad
Zalew Rybnicki i tam z łodzi wrzucone do wody. Badania potwierdziły, że
szczątki znalezione w zalewie to fragmenty ciała byłego wiceministra.

Podczas przesłuchania w prokuraturze Grzegorz W. przyznał się do
zbrodni. Później, na posiedzeniu sądu, który decydował o jego
aresztowaniu, odwołał swoje wyjaśnienia.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

21. Jak zginął szyfrant Zielonka?

„Gazeta Polska” zapoznała się z aktami śledztwa w sprawie
zaginięcia st. chor. Stefana Zielonki, szyfranta Służby Wywiadu
Wojskowego. Z lektury dokumentów nasuwa się jeden wniosek: odnośnie do
przebiegu zdarzeń co najwyżej można snuć hipotezy, a jedynym pewnikiem
jest fakt zniknięcia wojskowego. Nic nie wskazuje na to, że miał on
depresję lub że cierpiał na chorobę psychiczną. Z zeznań świadków można
wywnioskować, że chorąży snuł plany na przyszłość i nie miał myśli
samobójczych.




Dlaczego w takim razie prokuratura uznała, że przyczyną śmierci chor. Zielonki było samobójstwo? Nie wiadomo, ponieważ uzasadnienie umorzenia jest ściśle tajne. Podobnie jak nie wyjaśniono tajemnicy logowania
do serwisu Nasza Klasa na hasło i login Stefana Zielonki, co miało
miejsce 30 kwietnia 2009 r., już po jego zaginięciu.
Prowadząca w tej sprawie czynności Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego nie znalazła na to odpowiedzi.



W mieszkaniu chor. Zielonki śledczy zabezpieczyli płyty, dokumenty i łuski z broni. Na kontach szyfranta znajdowały się znaczne sumy pieniędzy, chociaż nic nie wskazywało, że jest on człowiekiem aż tak zamożnym.



Przed blokiem, w którym mieszkał, zamontowane kamery monitoringu
zarejestrowały jego dwa wyjścia 12 kwietnia 2009 – o godz. 9:27 (wrócił o
16:45) oraz o godz. 17:09 – wtedy to kamera zarejestrowała go po raz ostatni.
Wychodził z budynku, kierując się do przystanku autobusowego, skąd
jeździł na działkę rekreacyjną położoną nad Wisłą, gdzie obserwował
bobry i ptaki.



Na nagraniu widać, że chor. Zielonka jest ubrany w czarną kurtkę, czarną
czapkę z daszkiem, dżinsy, szare sportowe buty i ma ze sobą torbę na
laptopa.



Z dokumentów wynika, że nie przyjmował żadnych leków, nie nadużywał
alkoholu, bardzo dbał o swoje zdrowie. Zeznający w śledztwie świadkowie,
w tym jego koledzy z SWW, mówili o dużej odpowiedzialności chorążego i o
tym, że nie okazywał żadnych oznak depresji.



O zaginięciu szyfranta wywiadu wojskowego pierwszy napisał „Dziennik” i
niemal natychmiast po tej publikacji ówczesny szef obrony narodowej
Bogdan Klich zasugerował, że Stefan Zielonka miał problemy psychiczne. W
podobnym tonie wypowiadali się partyjni koledzy ministra,  m.in.
rzecznik rządu Paweł Graś czy Konstanty Miodowicz z sejmowej Komisji ds.
Służb Specjalnych.



Informacja na temat psychicznych problemów szyfranta wywiadu wojskowego pojawia się też w notatce policjantki Agnieszki P. z Komendy Stołecznej Policji.
Co ciekawe, powołuje się ona w niej na osoby, które złożyły zupełnie
inne zeznania. Dlaczego policja stwierdziła, że Stefan Zielonka
potrzebował pomocy psychiatry?



Jadwiga W., sąsiadka z działki, ostatni raz widziała Stefana Zielonkę
przed 12 kwietnia 2009 r. Był miły uprzejmy, nie zdradzał żadnych oznak
depresji. Już po jego zaginięciu zauważyła na jego posesji rozkopany
kompostownik. Było to dość dziwne, bo panował tam zawsze idealny
porządek i nikt poza właścicielem nie użytkował działki. Kilka dni
później Jadwiga W. zauważyła, że wszystko zostało uprzątnięte.
Policja, która przyjechała na miejsce, stwierdziła, że kompostownik był
nienaruszony i nic nie wskazuje, żeby ktoś wcześniej tu ingerował. Co
ciekawe, oględziny i notatkę sporządziła Agnieszka P. z KSP – ta
sama policjantka, która napisała o psychicznych problemach chor.
Zielonki.






W historii zniknięcia szyfranta wojskowych
służb specjalnych chor. Stefana Zielonki nie ma nic pewnego poza tym, że
badania DNA kości znalezionych nad brzegiem Wisły zgadzały się z jego
kodem genetycznym. Nie wiadomo, co było przyczyną śmierci i dlaczego w
miejscu, gdzie znaleziono szczątki, były ubrania i przedmioty, których
nie rozpoznała jego rodzina. Nie wiemy też, dlaczego szczątki leżały na
wypalonej trawie, ale nie były spalone i nie nosiły śladów ognia. Nie
ustalono również, dlaczego znajdowały się w miejscu, które rok wcześniej
dokładnie przeszukała policja i wojsko




Wszystkie informacje z akt śledztwa ws. szyfranta Zielonki w obszernym tekście w tygodniku "Gazeta Polska"

http://niezalezna.pl/38655-jak-zginal-szyfrant-zielonka-wstrzasajace-inf...


W czerwcu samobójstwo popełnił oficer
polskiej Służby Kontrwywiadu Wojskowego - ustalił portal Tvp.info. To
drugie samobójstwa w wojskowych specsłużbach w ciągu dwóch lat.

Do samobójstwa doszło 12 czerwca w Wejherowie na
Pomorzu, gdzie znajduje się Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i
Dowodzenia Marynarki Wojennej. Samobójca był oficerem i jak ustalił portal Tvp.info posiadał wysoką klauzulę dostępu do materiałów niejawnych.

-
Zdarzenie nastąpiło po godzinach służbowych i poza miejscem wykonywania
obowiązków - informuje ppłk Andrzej Kapica, zastępca dyrektora gabinetu
Szefa SKW. - Właściwa jednostka organizacyjna SKW przeprowadziła
czynności wyjaśniające w tej sprawie, w wyniku których wykluczono
jakikolwiek związek popełnionego przez żołnierza samobójstwa z
wykonywanymi przez niego zadaniami służbowymi - dodajePostępowanie w sprawie śmierci prowadzą wejherowscy policjanci pod
nadzorem prokuratury rejonowej. - Nie możemy na razie mówić o
przyczynach śmierci mężczyzny, ponieważ czekamy na wyniki sekcji zwłok -
mówi mł. asp. Anetta Potrykus, rzecznik komendy powiatowej w
Wejherowie.

W 2009 roku zaginął szyfrant Służby Wywiadu
Wojskowego 52-letni Stefan Zielonka. Służby informowały, że przyczyną
zniknięcia były najprawdopodobniej problemy osobiste. 27 kwietnia 2010
roku nad Wisłą w Warszawie znaleziono jego zwłoki. Śledczy ustalili, że
najprawdopodobniej popełnił samobójstwo

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

22. Szanowna Pani Prezes,właśnie wychodziłam do kiosku po moje Gazet

gdy rzuciłam okiem ma swoiste Kalendarium Smierci....
Ktoś sie będzie kiedyś smażył w Piekle...ale dla mnie to żadna satysfakcja,zadna...bo ja chcę by dzisiaj już mordercy zostali UKARANI za działanie "wspólnie i porozumieniu na szkodę" Polski ,Naszej Polski...
Szyfrant znał szyfry najtajniejsze,
Generał mający być ważną Osobą w NATO,miał wiedzę ...tez ogromną,
więc pewien walduś na zamówienie kogoś tam...był w smoleńkim samolocie widmie i i
widział Generała i słyszał ...Głosy >>żałosne to wszystko ...
Żałosne i tragiczne
WSI wesoła:(
WSI sPOkojna za czasów tuska i tuskolandii...
a śmierć kroczy wielkimi krokami za tymi,którzy im nie służą,
96 z Prezydentem na czele

dzisiejszy, nie PO POlsku myślący Sejm uchwalił ,co uchwalił...Tylko PIS I Ziobrzyści głosowali przeciw...
to też jakaś namiastka zbrodni w wielkiej przenośni...
nic nie pomoże ,żadne nawoływanie,żadne wyjaśnianie,że kłąmią...NIC
a dlaczego ?bo głupie ludziska wciąż ich wybierają...i nie mówię tu o herr tshusku,lecz o łobuzach z SLD,palących koty i nawet tych od Gowina ,fałszywego i zdradliwego.. bo .by go nie wyrzucono,to powiedział,że WSIo zgodne z Konstytucją....
kiedyś robiąc kółko ,śpiewaliśmy jako Dzieci:
"Mało nas do pieczenia chleba" ano mało
bo reszta to zdrajcy,kłamcy ,relatywiści i najgorsi czyli tzw obojętni,lub ci co wzywają do niegłosowania,czyli głosowania na PO i ferajne...
millery, palace koty i tzw" LÓDOWCY" najbardziej sprzedajne POtwory...
W korowód Śmierci
dzisiaj wszyscy ONI wpisali sie głosując za tuskiem....obdarzanym meNdalami za usługi...
ze smutkiem ,serdecznie pozdrawiam...

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

23. "w podwarszawskich Ząbkach

"w podwarszawskich Ząbkach znaleziono ciało 44-letniego majora z Biura Ochrony Rządu" .Według słów jednego z policjantów "rodzina funkcjonariusza od kilku dni nie miała z nim kontaktu, chciała sprawdzić, co się dzieje. Drzwi do mieszkania były zamknięte, a nikt nie reagował na telefony, więc wezwano ślusarza" , który w obecności policji otworzył drzwi mieszkania Marka K. W mieszkaniu znaleziono martwe ciało funkcjonariusza z rozciętym łukiem brwiowym, co - wedle policji - nie mogło być przyczyną śmierci .

"Marka K. ostatni raz widziano w niedzielę. W poniedziałek miał wolne. Wiadomo, że broń zostawił w jednostce. Wstępnie wykluczono zabójstwo. Możliwe, że był to nieszczęśliwy wypadek lub samobójstwo. Choć w to drugie nie wierzą koledzy funkcjonariusza, bo, jak tłumaczą, dobrze mu się układało. Ponoć nawet kupił mieszkanie" .

"Major Marek K. był szefem wydziału, który zabezpieczał wizyty najważniejszych osób w państwie. Nadzorował też sprawy związane z nadzorem technicznym tzw. VIP-ów w czasie, gdy podsłuchiwano polityków (...) W 2010 roku brał udział w przygotowaniu wizyt prezydenta i premiera 7 i 10 kwietnia 2010 r. w Katyniu. W tej sprawie zeznawał w prokuraturze (...) Major nie miał skłonności depresyjnych" .

"na początku sierpnia br. Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście uchylił decyzję Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która umorzyła śledztwo w sprawie organizacji lotów prezydenta i premiera do Smoleńska w 2010 r. Prokuratura musi wznowić tzw. cywilny wątek śledztwa smoleńskiego".
http://www.rp.pl/artykul/653412,1132892-Tajemnicza-smierc-w-kierownictwi...
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/91121,niewyjasniona-smierc-bor-ow...

Okazało
się, że Marek K. był zakrwawiony, miał ranę łuku brwiowego, ale to
raczej nie ona była przyczyną śmierci. Okoliczności śmierci nie są na
razie znane, bada je prokuratura. Wstępnie wykluczono zabójstwo.
Prokuratura bierze pod uwagę, że do śmierci oficera doszło w wyniku
nieszczęśliwego wypadku lub samobójstwa.


BOR nie skomentował tej informacji. "Rzeczpospolita" przypomina,
że to kolejna tragiczna śmierć funkcjonariusza Biura w tym roku. Kilka
miesięcy temu młody funkcjonariusz popełnił samobójstwo.

Więcej w dzisiejszej "Rzeczpospolitej" >>>


Były wiceszef BOR zapewnia: "Nie mam zamiaru popełniać samobójstwa"


"Bardzo dużo tych tajemniczych śmierci wokół Smoleńska..."

STEFCZYK.INFO: Znał pan „Kopra”? Jakim był oficerem?

Płk Tomasz Grudziński: Tak. To był mój jeden z lepszych kolegów. Nie
wierzę, aby mógł targnąć się na własne życie. Był doskonałym fachowcem
jeśli chodzi o wykonywaną pracę. Można było go kierować do wielu zadań.
Jako o człowieku, koledze nie mogę o nim powiedzieć złego słowa. Można
było z nim pójść na piwo, pomagaliśmy sobie nawzajem. Był spokojny, nie
rwał się do bitek czy innych wariactw.

 

„Koper” miał być też w grupie zabezpieczenia technicznego w
czasie, gdy w warszaawskich restauracjach dochodziło do podsłuchiwania
polityków PO. Może pan to potwierdzić?

Nie potrafię tego potwierdzić, bo już nie jestem w służbie. Wcześniej takiej grupy nie było.

 

Musiała więc zaskoczyła pana ta śmierć...

Przeżyłem szok. Niewiele wiadomo mi o tej sprawie. Ale z tego co
wiem, to nie wierzę, że jest to śmierć samobójcza. Może to był
nieszczęśliwy wypadek, przecież można zginąć we własnym domu.

Największy problem mam z tym, że zeznawał on w sprawie smoleńskiej.
Być może jego zeznania byłyby wykorzystane do sprawy przeciwko jednemu z
generałów, a być może do dwóch: gen. Pawła Bielawnego i gen. Mariana
Janickiego. Bardzo dużo tych tajemniczych śmierci wokół Smoleńska...

Od razu zastrzegę się, że w razie czego, to ja nie mam zamiaru
popełniać samobójstwa. Jestem bardzo szczęśliwy, mam wspaniałą żonę i
zdrowe dzieci, więc wszystko u mnie gra. 

ROZMAWIAŁ: Sławomir Sieradzki



Śmierć majora BOR. "Wszystko wskazuje, że to nie samobójstwo, ale tragiczny w skutkach wypadek"

Śmierć majora BOR. "Wszystko wskazuje, że to nie samobójstwo, ale tragiczny w skutkach wypadek"

Mieszkanie, w którym znaleziono nieżyjącego 44-letniego
majora Marka K. z Biura Ochrony Rządu, było zamknięte od wewnątrz -...
czytaj dalej »

Śmierć majora BOR: to nie było samobójstwo

Śmierć
majora K. to już kolejny przypadek nagłego zgonu funkcjonariusza Biura,
który zahacza o tragedię smoleńską. Przed trzema laty w Kazachstanie
zmarł Adam A., pirotechnik BOR, który zajmował się sprawdzaniem
rządowych tupolewów zarówno przed katastrofą, jak i po niej.

Samobójstwo wykluczone

"NASZ DZIENNIK" ustalił, że major
Marek K. z BOR był zaangażowany w organizację lotów do Smoleńska. Na
dziś prokuratura wyklucza samobójstwo

Oficer znany był w Biurze jako „Koper”,
miał opinię bardzo dobrego fachowca. Najistotniejsze jest jednak to, że
major Marek K. miał dużą wiedzę na temat przygotowań wizyt w Smoleńsku 7
i 10 kwietnia 2010 roku. Jak ustalił „Nasz Dziennik”, pełnił wtedy
funkcję szefa oddziału BOR, który zajmował się zapewnieniem
bezpieczeństwa wizyt premiera i prezydenta w Smoleńsku i w Katyniu.
Koordynując działanie grupy, miał więc duże rozeznanie co do szczegółów
organizacji tych wizyt i ich zabezpieczenia. Marek K. zeznawał w tej
sprawie w prokuraturze. Nadzorował też działania tej formacji związane z
zabezpieczeniem technicznym i osobowym (zabezpieczenia podsłuchowe,
pirotechniczne i sanitarno-epidemiologiczne) najważniejszych osób w
państwie w czasie, gdy wybuchła tzw. afera podsłuchowa z ministrem spraw
wewnętrznych w tle – à propos – ministrem nadzorującym działania BOR. W
Biurze K. pracował od końca lat 90.

Wnioski po sekcji

Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że po rozwodzie z żoną major
Marek K. mieszkał samotnie w domu w podwarszawskich Ząbkach. Przed
śmiercią przebywał na urlopie. Rodzina oficera przez kilka dni nie miała
z nim kontaktu. Nie odbierał też telefonów służbowych. Kiedy
zaniepokojona tym rodzina postanowiła go odwiedzić, okazało się, że
drzwi domu były zamknięte od wewnątrz. Wezwano ślusarza. Po otworzeniu
domu okazało się, że ciało denata leży w jednym z pokojów. Sprawę
okoliczności śmierci K. bada Prokuratura Rejonowa w Wołominie. Śledztwo
toczy się w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Na dziś
prokuratura wyklucza zabójstwo i samobójstwo. Prokuratura zaprzecza,
jakoby na ciele denata, które znaleziono 11 sierpnia późnym popołudniem,
znajdowały się obrażenia wskazujące na to, że przyczyną zgonu był
postrzał.

– Z przeprowadzonych czynności na miejscu zdarzenia nie wynika, by ta
wersja w tym momencie wchodziła w grę – informuje prok. Andrzej Kielak,
zastępca prokuratora rejonowego. – To są wstępne ustalenia, które mogą
się zmienić po przeprowadzeniu sekcji zwłok, wtedy będzie wiadomo więcej
na temat przyczyny zgonu – dodaje.

Jak nieoficjalnie dowiedział się „Nasz Dziennik”, ciało mężczyzny
było zakrwawione, ubrane, widoczne było poważne naruszenie
twarzoczaszki. Około tygodnia przed śmiercią Marek K. miał wypadek –
potrącił go samochód, przebywał w szpitalu, z którego wypisał się na
własne żądanie.

Szefostwo BOR nie chce się w tej sprawie wypowiadać. – Nie udzielamy
informacji w tej sprawie. Czekamy na ustalenia prokuratury i wyniki
sekcji zwłok – ucina mjr Dariusz Aleksandrowicz, rzecznik tej formacji. –
Marek, mówiąc bardzo ogólnie, był odpowiedzialny za miejsce czasowego
pobytu VIP-ów na terenie Polski – dodaje.

Zabezpieczeniem wizyt 7 i 10 kwietnia zajmowała się właśnie ta sama
ekipa funkcjonariuszy BOR, która jednocześnie nadzorowała bezpieczeństwo
VIP-ów na terenie kraju.

O tym, z jakimi utrudnieniami spotkali się oficerowie BOR ze strony
Rosjan: utrudnianie rekonesansu lotniska Siewiernyj, później dostępu do
wraku tupolewa czy szczątków ofiar, „Nasz Dziennik” pisał
niejednokrotnie.

Można dużo napisać na temat braku kompetencji ówczesnego szefa BOR
gen. Janickiego. Faktem jest, że śmierć majora K. to już kolejny
przypadek nagłego zgonu funkcjonariusza Biura, który w pewnym zakresie
zahacza o tragedię smoleńską. Przed trzema laty w Kazachstanie zmarł
Adam A., pirotechnik BOR, który zajmował się sprawdzaniem rządowych
tupolewów zarówno przed katastrofą, jak i po niej. Śmierć Adama A., po
zawiadomieniu złożonym przez BOR, badała Prokuratura Okręgowa w
Warszawie – stwierdzono, że pirotechnik został pobity. Śledczy orzekli
jednak ostatecznie, że przyczyną śmierci była niewydolność serca.

Biorąc to wszystko pod uwagę – BOR jako formacja odpowiedzialna za
bezpieczeństwo najważniejszych osób w państwie znalazło się w sytuacji
co najmniej niekomfortowej.

Kompetentny fachowiec

Koledzy z BOR wspominają majora K. jako człowieka nadzwyczaj
kompetentnego, opanowanego, bardzo dobrego organizatora. Nieangażujący
się w polityczne spory, ambitny, ale bez skłonności osoby robiącej
karierę za wszelką cenę. Doświadczony funkcjonariusz BOR. Oddany
sprawie, bez skłonności do depresji, bez skłonności do myśli
samobójczych. Marek był zawsze człowiekiem szalenie inteligentnym,
potrafił zachować się właściwie w każdej sytuacji. Typ doskonałego
organizatora. Bardzo dokładny, pogodny i spokojny – opisują go koledzy z
Biura. – Jego śmierć jest dla nas wielkim zaskoczeniem – był jednym z
filarów BOR. Jesteśmy bardzo ostrożni, jeśli chodzi o użycie słowa
„samobójstwo” – dodają. Nie chodzi tu o to, byśmy się wypowiadali na
poziomie komisji śledczej, ale wiemy też, że są różne formy nacisku –
podkreślają.

Do myślenia daje też fakt, że oficer BOR ginie w niewyjaśnionych
okolicznościach niedługo po tym, jak sąd nakazał prokuraturze wznowienie
śledztwa dotyczącego organizacji lotów do Smoleńska.

Anna Ambroziak



Polska szkoła wykluczania zabójstw i zamachów

Niepotrzebne są sekcje zwłok, drobiazgowe badania, ekspertyzy.
Wystarczy rzut oka na zwłoki – i jest diagnoza – udział osób trzecich
wykluczony!

Polska szkoła wykluczania zabójstw rozwinęła się twórczo. 
Adepci tej szkoły –...  

Janusz Wojciechowski

JANUSZ WOJCIECHOWSKI


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. 15:32Oficer BOR znaleziony


Oficer BOR znaleziony martwy w mieszkaniu zmarł na zawał

Oficer BOR znaleziony martwy w mieszkaniu zmarł na zawał

Przyczyną śmierci majora Marka K. z Biura Ochrony Rządu
była "niewydolność krążeniowo-oddechowa" - dowiedział się portal...
czytaj dalej »

stwierdził lekarz-patolog, który przeprowadzał sekcję zwłok.

Informację
potwierdziliśmy w Komendzie Stołecznej Policji, która prowadzi
dochodzenie w sprawie tajemniczej śmierci jednego z najważniejszych
oficerów Biura Ochrony Rządu. - Czekamy jeszcze na wyniki dalszych
ekspertyz, np. toksykologicznych. Ale rozstrzygający jest wynik sekcji
zwłok - mówi nam jeden z oficerów zaangażowanych w dochodzenie.

Był zakrwawiony i początkowo policja nie wykluczała żadnej z wersji: od samobójstwa, przez tragiczny wypadek, po zabójstwo.

Jednak
dokładne oględziny mieszkania a czwartkowa ekspertyza lekarza wskazują,
że mężczyzna miał zawał serca. Upadając na podłogę rozciął sobie łuk
brwiowy - stąd ślady krwi.

Marginalny związek ze Smoleńskiem

K.
nie miał problemów w pracy. Wiadomo, że zajmował się logistyką np.
sprawdzaniem hoteli, w których sypiają ochranianie przez BOR osoby.
Wbrew temu co pisały niektóre media - według naszych informacji - major
miał znikomy udział w przygotowywaniu zakończonej katastrofą lotniczą
wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Smoleńsku. Nie był też świadkiem w
postępowaniach, które toczyły się w prokuraturze w związku z tą
tragedią.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

25. Do Pani Maryli

Szanowna Pani Marylo,

Oficer elitarnej jednostki umarł na śmierć, bo nie z powodu, że go żona podrapała w czasie tego siego.

Samobójstwo niewygodnych ludzi to
 Specialité de la maison Polonaise,

Lepper też się sam obwiesił

Ukłony moje najniższe

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz