OSTATNI MECZ DONALDA TUSKA

avatar użytkownika Aleksander Ścios

 Nawet po latach rządów obecnego układu i doświadczeniach związanych z tragedią smoleńską, wciąż niewiele osób zdaje się dostrzegać, że strategia większości działań Donalda Tuska oraz logika decyzji podejmowanych przez grupę rządzącą nie ma nic wspólnego z 

regułami gier politycznych, a należy do kanonu złożonych czynności, właściwych dla arsenału służb specjalnych. Z tego powodu, analiza poszczególnych decyzji będzie zwykle obarczona błędem wynikającym z założenia, że ludzie ci prowadzą politykę w ramach wydolnego systemu demokratycznego, a celem ich działań jest jakiekolwiek dobro publiczne i troska o obywateli. Taką wizję narzucają nam ośrodki propagandy, próbując objaśniać rzeczywistość III RP poprzez mechanizmy obowiązujące w dojrzałych demokracjach.

Tymczasem począwszy od afery marszałkowej, tarczy antyrakietowej, pułapki smoleńskiej, wyborów prezydenckich czy śledztwa w sprawie tragedii z 10 kwietnia (by wymienić te najważniejsze)  mamy do czynienia z różnego rodzaju kombinacjami planowych działań podejmowanych przy współudziale instytucji państwa (w tym ludzi służb specjalnych) mających za cel takie oddziaływanie na przeciwnika, by poprzez  wprowadzenie w błąd i wykorzystanie tego błędu doprowadzić go do pożądanych zachowań, a tym samym umożliwić realizację interesów grupy rządzącej. Sytuacja wewnętrzna Polski oraz pozycja naszego kraju w świecie dowodzi, że są to kombinacje skuteczne, prowadzące faktycznie do demontażu państwa i wcielenia nas w orbitę wpływów niedawnego okupanta.

Jeśli z takiej perspektywy spróbujemy spojrzeć na obecną akcję represyjną wobec kibiców piłkarskich, może się okazać, że cel tych działań jest dość odległy od ujawnionych już intencji i wykracza poza aktualne domysły. Sprawie tej warto poświęcić uwagę, bo na jej przykładzie łatwo wykazać, że pozornie chaotyczne i incydentalne działania grupy rządzącej mogą prowadzić do znacznie poważniejszych następstw i nie mają nic wspólnego z dbałością  o stan bezpieczeństwa czy dobro obywateli. 

Przede wszystkim zwraca uwagę fakt, że do rozprawy z rzekomymi „kibolami” przygotowywano się od kilku miesięcy, a wydarzenia bydgoskie stanowią zaledwie jeden z elementów bardziej złożonej strategii. Już na początku lutego br. komendant główny Policji powołał zespoły Centralnego Biura Śledczego ds. „walki z przestępczością pseudokibiców”. Powstały one we wszystkich komendach wojewódzkich, miejskich i powiatowych Policji. Do zadań tych zespołów zaliczono „rozpracowywanie grup, odpowiedzialnych są za awantury stadionowe i ustawki.”

Na drugim biegunie tych działań można umiejscowić mobilizację Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którego funkcjonariusze w dniu 22 lutego br. rozpoczęli kontrolę w Poznańskim Ośrodku Sportu i Rekreacji oraz w Urzędzie Miasta Poznania, interesując się głównie poznańskim stadionem. W komunikacie CBA podano, iż „funkcjonariusze będą weryfikować informacje, które docierały do Biura na temat ewentualnych nieprawidłowości przy projektowaniu i rozbudowie poznańskiego stadionu. Przewidywany termin zakończenia kontroli przypada na koniec maja.”

Nietrudno zrozumieć, że od tej chwili obiektem szczególnego zainteresowania służb specjalnych stały te środowiska i miejsca, w których dochodziło do manifestowania postaw krytycznych wobec grupy rządzącej. W Poznaniu, gdzie istnieje doskonale działające stowarzyszenie „Wiara Lecha”, to właśnie kibice piłkarscy organizowali obchody 92 rocznicy Powstania Wielkopolskiego, brali udział w manifestacjach  patriotycznych, włączali się w wybory samorządowe, prowadzili akcje charytatywne, a na stadionach otwarcie demonstrowali niechęć do obecnego rządu i prowadzili kampanię na rzecz bojkotu „Gazety Wyborczej”. Podobna kampania miała również miejsce na warszawskich stadionach.

Ten wyrazisty obraz i polityczne zaangażowanie kibiców musiały nazbyt mocno kontrastować z  propagandowym wizerunkiem „kibola”.

Od chwili powołania specjalnych zespołów do spraw „walki z przestępczością pseudokibiców” można obserwować, że staje się ona priorytetem w działalności CBŚ. Świadczy o tym choćby ilość informacji prasowych zamieszczonych na stronach internetowych Biura, z których każda relacjonuje akcję w ramach „walki z pseudokibicami”. Tylko od lutego br. można  naliczyć blisko 60  tego rodzaju wiadomości. Na uwagę zasługuje sposób redagowania informacji. Opatrzone zostały tytułami w rodzaju: „Zorganizowana grupa pseudokibiców – zatrzymania”, „Zatrzymani handlarze narkotyków powiązani z pseudokibicami”, „Liderzy bojówek pseudokibicowskich w strukturach przestępczych”, „Kibice związani z przestępczością narkotykową” itp. Informacje te nagłaśniane następnie przez ośrodki propagandy rządowej, przyczyniły się do utrwalenia fałszywego obrazu kibica – bandyty i przygotowały podłoże pod ostateczną rozprawę z niewygodnym dla władzy środowiskiem. Prowadzone na ogromną skalę działania operacyjne służb, pozwoliły również na dogłębną infiltrację grup kibiców oraz na ewentualne wytypowanie osób przydatnych z punktu widzenia dalszych celów kombinacji. Jeśli w wypowiedziach posłów PiS na temat zdarzeń na stadionie w Bydgoszczy padały sugestie, że mogło dojść do prowokacji z udziałem służb, jest oczywiste, że mogła się ona odbyć nawet bez bezpośredniego udziału funkcjonariuszy. Wystarczyło, jeśli kilku zatrzymanych wcześniej przez CBŚ kibiców wiedziało, jak ma się zachować podczas meczu.

Warto dostrzec, że akcja przeciwko kibicom nastąpiła w czasie, gdy pojawiła się realna poprawa stanu bezpieczeństwa na polskich stadionach i zwiększyła  frekwencja na trybunach. Jak podkreślono w oświadczeniu Ogólnopolskiego Związku Stowarzyszeń Kibiców „przyczyniła się do tego m.in. działalność stowarzyszeń kibiców”.  Akcje policyjne rozpoczęto dopiero wówczas, gdy stadiony piłkarskie stały się miejscem antyrządowych wystąpień, a organizacje zrzeszające kibiców zaczęły kierować w stronę władzy konkretne postulaty. To podstawowa przyczyna politycznych represji, jakie spadły na fanów piłki nożnej. Niewątpliwie działania operacyjne służb, aresztowania lub sądowe wyroki mają  doprowadzić do rozbicia i dezintegracji stowarzyszeń kibiców oraz skutecznie zastraszyć niepokornych. Na tym jednak nie kończy się rejestr korzyści, wynikających z obecnej kombinacji operacyjnej.

Wytworzenie atmosfery rzekomego zagrożenia oraz postulat zapewnienia bezpieczeństwa w czasie Euro 2012, może posłużyć rządzącym do wprowadzenia niezwykle niebezpiecznych regulacji prawnych. W rządowym projekcie „Ustawy o zapewnieniu bezpieczeństwa w związku z organizacją Turnieju Euro 2012” znajduje się zapis pozwalający Policji na „pobieranie, uzyskiwanie, gromadzenie, przetwarzanie, sprawdzanie i wykorzystywanie informacji w tym danych osobowych o osobach mogących stwarzać lub stwarzających zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. Choć dane te winny zostać zniszczone po zakończeniu Euro 2012, ustawa przewiduje, że jeśli okażą się przydatne dla Policji ( to zaś będzie kwestią uznaniowości) mogą być w dalszym ciągu przetwarzane i wykorzystywane. Ustawa pozwala również ogólnokrajowym związkom sportowym na gromadzenie, przetwarzanie oraz udostępnianie organizatorom meczów piłki nożnej danych osobowych kibiców w tym: imienia i nazwiska, numeru PESEL, numeru dowodu  tożsamości, wizerunku twarzy oraz „innych informacji, w tym danych osobowych, pod warunkiem, że zostaną one poddane anonimizacji”.

Nietrudno dostrzec, że pod pretekstem zapewnienia bezpieczeństwa stadionowego służby Donalda Tuska będą miały okazję do sporządzenia ogromnej bazy danych o obywatelach, w tym również tych, którzy z punktu widzenia tej władzy „stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. W wywołanej celowo atmosferze zagrożenia, wprowadzenie takich regulacji prawnych, wydaje się już  rzeczą łatwą.

Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców trafnie ocenia, że akcja represyjna rządu miała na celu „odwrócenie uwagi opinii publicznej od realnych problemów państwa polskiego, w tym fiaska wielu obietnic związanych z Euro 2012”. Od wielu tygodni na większości stadionów ligowych podczas minionej kolejki piłkarskiej znajdowały się specjalnie przygotowane transparenty z hasłem "Niespełnione Rządu Obietnice = temat zastępczy kibice".

Tu dochodzimy do kolejnego obszaru, na którym rozgrywa się obecna kombinacja.

Raport Najwyższej Izby Kontroli z sierpnia ub. roku nie pozostawiał wątpliwości, że rząd Tuska nie będzie w stanie przygotować wszystkich inwestycji na Euro 2012. W dokumencie stwierdzono, że blisko połowa ze skontrolowanych przez NIK przedsięwzięć nie jest realizowana zgodnie z przyjętym harmonogramem. a części zadań nie uda się ukończyć przed rozpoczęciem mistrzostw. Wywiązanie się w terminie z wielu pozostałych inwestycji - drogowych, kolejowych i lotniczych - stoi również pod znakiem zapytania. NIK informowała, że w procesie przygotowań stwierdzono liczne nieprawidłowości, które mogą istotnie zakłócić organizację EURO 2012, zwróciła uwagę na złe funkcjonowanie spółki PL.2012, a w wystąpieniach sformułowała aż 58 wniosków pokontrolnych.

Na opóźnienia i nieprawidłowości w realizacji przygotowań do mistrzostw wskazywały również kolejne raporty UEFA. Informacje te były zwykle przemilczane lub bagatelizowane przez rządową propagandę. Świadczą jednak, że grupa rządząca może poważnie brać pod uwagę, że nie dojdzie do organizacji mistrzostw Europy w Polsce.

Jeszcze gorsza sytuacja istnieje na Ukrainie. Pod koniec stycznia br. UEFA ostrzegła to państwo, że zawiesi jej krajową federację, jeśli władze nie zaprzestaną ingerencji w wewnętrzne sprawy związku. Zagroziła też odebraniem prawa organizacji EURO 2012.                  W marcu Ukraińska Federacja Piłki Nożnej otrzymała od FIFA i UEFA 30-dniowe ultimatum ”na dopełnienie zbioru dokumentów" oraz „likwidację wszystkich organizacyjno-prawnych nieporozumień z udziałem ukraińskiej federacji piłkarskiej”. W przeciwnym wypadku zagrożono, iż zostanie stworzony wniosek o odebranie Ukrainie organizacji turnieju.

Wiele wskazuje, że obecna akcja grupy rządzącej jest skoordynowana z podobnymi działaniami władz na Ukrainie i może stanowić jeden z elementów budowania propagandowego alibi na wypadek fiaska organizacji Euro 2012. Istnieją przesłanki, by tak sądzić.

Na początku lutego br., gdy powstały zespoły CBŚ ds. „walki z przestępczością pseudokibiców”, we Lwowie, odbyło się spotkanie przedstawicieli Centralnego Biura Śledczego KGP z przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Ukrainy. Jego celem była „wymiana informacji o aktualnym stanie przestępczości zorganizowanej w obu państwach oraz metodach jej zwalczania”. Uzgodniono wówczas podpisanie porozumienia pomiędzy MSW Ukrainy i CBŚ KGP o zakresie i formach współpracy operacyjnej.

Dwa miesiące później, 14 kwietnia br. z wizytą do Kijowa udał się Donald Tusk. Tematem rozmów premiera były m.in. kwestie przygotowań do Turnieju Euro. Dzień wcześniej w Kijowie gościł Władimir Putin, który -  według ukraińskich mediów – miał zniechęcać Ukraińców do zacieśniania współpracy z UE i namawiać ich do odstąpienia od umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Podczas wizyty Tuska odbyło się również posiedzenie polsko-ukraińskiego komitetu ds. przygotowań do finałów Euro., po którym premierzy Polski i Ukrainy buńczucznie  oświadczyli: „ to, że  Euro 2012 się odbędzie, jest faktem dokonanym” i na przekór faktom podali, że „większość kluczowych inwestycji infrastrukturalnych jest realizowanych zgodnie z harmonogramem.”

Prawie miesiąc później, 8 maja 2011 doszło we Lwowie do zorganizowania potężnej manifestacji tysięcy kibiców lwowskich Karpat i kijowskiego Dynamo. Demonstrowano wspólnie pod flagami z wizerunkami przywódców nacjonalistów: Bandery, Konowalca i Szuchewycza, a podczas przemarszu przez miasto kibice ubrani w ukraińskie koszule ludowe wznosili okrzyki  „Sława narodowi, śmierć wrogom”, "Sława Ukrainie, bohaterom sława”.  Manifestacja miała być pokazem siły przed 9 maja, kiedy to na Ukrainie z okazji rocznicy zakończenia II wojny światowej obchodzony jest Dzień Zwycięstwa. Jak nietrudno przewidzieć, 9 maja doszło we Lwowie do ulicznych bójek pomiędzy członkami prorosyjskich organizacji przybyłymi do miasta na obchody rocznicy, a działaczami z ugrupowań prawicowych, wśród których przeważali kibice piłkarscy.  Niszczono czerwone sztandary i inne sowieckie symbole, zaatakowano autobus wiozący weteranów, a rosyjskiemu konsulowi zniszczono wieniec. Wiele osób zostało rannych, kilka zatrzymała milicja. Niezwłocznie swoje oburzenie wyraził Kreml, żądając surowego ukarania „tych, którzy dopuścili się bluźnierstwa”, a prezydent Ukrainy Janukowycz zlecił prokuratorowi generalnemu kraju sformowanie specgrupy i wszczęcie śledztwa w celu zbadania incydentów z 9 maja.

Natychmiast po tych wydarzeniach ukraińscy komuniści zapowiedzieli wystąpienie z wnioskiem do prezydenta UEFA „o pozbawienie Lwowa prawa do organizacji meczów Mistrzostw Europy w piłce nożnej 2012 roku, w związku z wybrykami nacjonalistów 9 maja”, a dyrektor Euro 2012 na Ukrainie Markijan Łubkiwski przyznał, że UEFA zainteresuje się zamieszkami, w których rannych zostało 16 osób. Politycy ukraińscy podkreślali, że wystąpienia „przedstawicieli skrajnych organizacji, w tym profaszystowskich” w czasie Euro 2012 „mogą dyskredytować całą Ukrainę”.

Niezależnie – czy zamieszki we Lwowie przypiszemy rosyjskiej prowokacji czy też są wyrazem żywiołowych i naturalnych reakcji, tego rodzaju zdarzenia zostaną wykorzystane przez dyspozycyjnych wobec Kremla polityków ukraińskich, nie tylko do zaostrzenia represji wobec społeczeństwa, ale też do zrzucenia odpowiedzialności za ewentualne odebranie Ukrainie organizacji turnieju Euro. Jeśli to nastąpi, jako winne zostaną wskazane „organizacje profaszystowskie” i „nacjonaliści”.  W podsycanie politycznych nastrojów na Ukrainie mocno zaangażowana jest Rosja, a wszystkie rosyjskie media gromko potępiły „ekstremistyczne działania ukraińskich nacjonalistów”. Przewodniczący Komitetu ds. Weteranów Dumy Państwowej Rosji Nikołaj Kowalow  ostrzegł, że „podobne neonazistowskie objawy są niebezpieczne, ponieważ zagrażają odrodzeniem faszyzmu” i  zapowiedział, iż „Rosja nie ma prawa bezczynnie obserwować odrodzenia  wrogiej ludziom ideologii w każdej jej postaci”.

Ten sam model strategii widoczny jest w intencjach grupy rządzącej. W zgodzie z nim, warszawskie ośrodki propagandy szczególnie mocno nagłaśniały fakt, że w Marszu Patriotycznym we Wrocławiu z okazji Święta 3 Maja najbardziej widoczni byli kibice Śląska, wszechpolacy oraz działacze z Narodowego Odrodzenia Polski, a sama manifestacja była reklamowana przez PiS i Społeczny Komitet Poparcia Jarosława Kaczyńskiego. Zalew medialnych wypowiedzi wszelkiej maści „autorytetów” o „odradzaniu się tendencji faszystowskich” oraz PiS-ie jako „partii nacjonalistycznej, faszystowskiej”, uzupełniają tę propagandową konstrukcję, w której nietrudno rozpoznać kremlowskie inspiracje.

Incydent bydgoski będzie mógł zatem posłużyć nie tylko pacyfikacji niezależnych od władzy środowisk, ale w ramach szeroko zakrojonej kombinacji pozwoli na obarczenie „kiboli” i tych którzy ich bronią (w domyśle PiS) odpowiedzialnością za brak bezpieczeństwa na stadionach, a w rezultacie za  udaremnienie rozgrywek Euro2012. Połączenie PiS- u z „kibolami” wydaje się zabiegiem stosunkowo prostym. Sposób argumentacji i kierunek przyszłych działań zademonstrował otwarcie poseł PO Andrzej Halicki oświadczając, że  jeśli PiS chce państwa prawa, to bardzo się dziwię, że akceptuje "kibolstwo”. PiS dolewa oliwy do ognia, inspiruje i zagrzewa kiboli do łamania prawa i burd. Zachowania niektórych polityków Prawa i Sprawiedliwości są nieetyczne, a to rodzi współodpowiedzialność za burdy, do których dochodzi. Prokuratura z urzędu powinna zająć się niektórymi wypowiedziami polityków partii Jarosława Kaczyńskiego. PiS uprawia "kibolstwo" polityczne” .

Ta prosta niczym konstrukcja cepa „argumentacja”, ma prowadzić do propagandowego powiązania „kiboli” z PiS-em, a w końcowym efekcie przyzwolić na jurystyczne ograniczenie działalności opozycji i wskazanie jej jako winnej fiaska Euro2012.

Niewykluczone, że trwająca obecnie kontrola CBA na jednym z obiektów Euro – stadionie w Poznaniu, zostanie również wykorzystana w tej kombinacji.

Wiele środowisk i osób publicznych sądzi, że Donald Tusk popełnił błąd decydując się na tak spektakularną rozprawę z kibicami oraz wyraża zdziwienie, że zapominając o  względach wizerunkowych uczynił to w okresie przedwyborczym.

Jestem głęboko przekonany, że grupa rządząca w pełni świadomie podjęła akcję przeciwko środowisku kibiców piłkarskich. Prócz wskazanych powyżej celów kombinacji operacyjnej, istnieje jeszcze jeden, podstawowy.

Donald Tusk i jego towarzysze muszą doskonale pamiętać, że proces obalenia egipskiego satrapy Hosni Mubaraka rozpoczął się właśnie na stadionach. To tam, a szczególnie wśród kibiców kairskiej drużyny Al-Ahly pojawiły się pierwsze antyrządowe hasła i żądania ustąpienia Mubaraka. Wkrótce potem, w styczniu br. kibice tej drużyny (a w Egipcie są ich dziesiątki milionów) wyszli na ulice. Po pierwszych demonstracjach rząd wydał polecenie egipskiej federacji piłkarskiej, żeby zawiesiła rozgrywki ligowe, następnie zakazał treningów drużyn, a wreszcie zamknął stadiony. Kolejny krok polegał na zablokowaniu dostępu do Internetu. Wiemy, że wprowadzenie tych restrykcji nie uratowało Mubaraka, a fala protestów rozlała się na cały Egipt.

Zapewne grupa rządząca Polską ma powody, by obawiać się podobnego scenariusza i decydując się na rozegranie akcji przeciwko środowiskom kibiców chce uprzedzić rozwój wypadków. Mimo wszelkich różnic w ocenie sytuacji w Polsce i w Egipcie, jestem przeświadczony, że plan tej rozgrywki się nie powiedzie, a Donald Tusk rozegra swój ostatni mecz na politycznej arenie.

 

 

 

Artykuł opublikowany w nr 20/2011 Gazety Polskiej. 

20 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Panie Aleksandrze

"Po pierwszych demonstracjach rząd wydał polecenie egipskiej federacji piłkarskiej, żeby zawiesiła rozgrywki ligowe, następnie zakazał treningów drużyn, a wreszcie zamknął stadiony. Kolejny krok polegał na zablokowaniu dostępu do Internetu. Wiemy, że wprowadzenie tych restrykcji nie uratowało Mubaraka, a fala protestów rozlała się na cały Egipt."

przypomnę jeszcze akcję policyjną "widelec" na kibicach Legii. Prokuratura umarza śledztwa, nie ma żadnych podstaw i dowodów na postawienie zarzutów zatrzymanym wtedy i przetrzymywanym nad Wisła.
Po tej akcji sprawnie poszło spacyfikowanie stoczniowców i kupców z KDT.

W GW oburzony anonimowy policjant mówił, że ci kibice to łobuzy, bo znaja swoje prawa i żądają adwokata przy zatrzymaniu.

No tak, w PRL-u szło sprawniej, "ściezka zdrowia" procesy kapturowe i po sprawie.

Po prowokacji bydgoskiej był Gdańsk, wczoraj Białystok. 25 maja w Gdańsku kolejna manifestacja, potem Warszawa - policja już przeszkolona.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Aleksander Ścios

2. Pani Marylo,

Kibice stali się celem, ponieważ zbudowali zbudowali zwarte, dobrze zorganizowane struktury. Ta władza - podobnie jak ich protoplaści z PRL wie, czego powinna się obawiać.
Proszę zwrócić uwagę, że Tusk próbuje naśladować kontr -działania w stylu Mubaraka i po rozprawie z kibicami chce zabrać się za cenzurowanie Internetu.

Pozdrawiam

avatar użytkownika witas

3. autor

> "czy zamieszki we Lwowie przypiszemy rosyjskiej prowokacji czy też są wyrazem żywiołowych i naturalnych reakcji..."

- Podejrzewam, że jedno i drugie.

> "...tego rodzaju zdarzenia zostaną wykorzystane przez dyspozycyjnych wobec Kremla polityków ukraińskich, nie tylko do zaostrzenia represji wobec społeczeństwa, ale też do zrzucenia odpowiedzialności za ewentualne odebranie Ukrainie organizacji turnieju Euro."

- Do tego ostatniego nie dojdzie.
Ale zaostrzyć kurs wobec niepodległościowym organizacjom prorosyjskie władze mogą z tego powodu / pretekstu.

> "Mimo wszelkich różnic w ocenie sytuacji w Polsce i w Egipcie, jestem przeświadczony, że plan tej rozgrywki się nie powiedzie, a Donald Tusk rozegra swój ostatni mecz na politycznej arenie."

- Może i ostatni, ale będzie on trwał trochę dłużej niż byśmy sobie tego życzyli...

Witek
avatar użytkownika witas

4. "Donald matole!"

Przed chwilą usłyszałem, że kibice Jagielloni są prześladowani, nawet karnie, za wznoszenie okrzyków "Donald matole!".
W szoku byłem - przecież każdy sąd powinien uniewinnić za to oskarżanych z powodu nieprecyzyjności do kogo odnosi się ów okrzyk. Może ktoś nie lubi Donalda Rumsfelda, albo Kaczora Donalda ?

Witek
avatar użytkownika Maryla

5. @witas

nie tylko oni, przeczytaj tutaj list do RPO i policji:

http://blogmedia24.pl/node/48503

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Aleksander Ścios

6. witas

Chętnie bym poznał rzeczową argumentację.

avatar użytkownika TezPolonus

7. Może celem stan wojenny

Ekipa herr Tuska prawdopodobnie dąży do takiego zaostrzenia walki z opozycją - do której podłącza i „niebezpiecznych” kibiców oraz reszte społeczeństwa niezadowolonego z jej antypolskich rządów - aby móc wprowadzić stan wyjątkowy i móc rządzić za pomocą dekretów i przedłużyć sobie w ten miejsce na stołku władzy.
Tfu-rcy obecnej konstytucji przewidzieli juz takie rozwiązanie i są nawet odpowiednie paragrafy w tej po PRL-owskiej konstytucji. W stanie wojennym będą mogli pozbyć się wszelkiej opozycji i znów na następne ćwierć wieku hulaj dusza piekła nie ma.

avatar użytkownika kazef

8. @Aleksander Ścios

Bardzo odważne tezy, zwłaszcza te dotyczące ew. utraty organizacji EURO.

Chciałbym zwrócić uwagę na czas rozpoczecia walki z kibicami. Nie zaczeto jej przed rocznicą katastrofy smoleńskiej, bo - jak uważam - obawiano sie, że zdenerwowani kibice dołączą do obchodów rocznicy. Sytuacja mogłaby wówczas wymknąć sie spod kontroli. Akcję zaczęto dopiero teraz i uwzgledniając także w jej ramach kolejne wybuchy niezadowolenia kibiców, protesty, demonstracja itp. (czyli dopuszczając, a może wręcz prowokując wypalenie się emocji), planuje sie przypuszczalnie zakończyć akcję przed wakacjami. Tusk nei może sobei pozwolić na wybuch niezadowolenia społecznego przed samymi wyborami.

Tyle moich skromnych uwag. Pan patrzy na to o wiele szerzej.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika Beta

9. A propos początkowych akapitów.

Zwerbalizował Pan to,co u wielu obywateli tkwi jeszcze w podświadomości - przeczucie, że władza celowo źle wykonuje swoje obowiązki i celowo demontuje instytucję Państwa.
Ludzie na ogół myślą racjonalnie, tak więc przyjęcie ,że Rząd coś robi ,ale robi to tak,żeby mu się nie udało, napotyka na opór.
Jasne określenie w czyim interesie leży niszczenie Rzeczpospolitej, uczyni sytuację racjonalną.
Na razie miliony konformistów nie chcą przyznać,że Rząd nie rządzi i konfabulują o roku dziewięćdziesiątym, jako o czasie nadejścia demokracji.
Ujawnienie decydenta spowoduje olśnienie. Decydenta , który pstryknięciem spowodował,że jednego dnia wszystkie media odwróciły się od Tuska. Teraz Tusk stara się powrócić do łask i widać, że ma pomoc operacyjną.

avatar użytkownika Ewaryst Fedorowicz

10. @Autor

"Ta prosta niczym konstrukcja cepa „argumentacja”, ma prowadzić do propagandowego powiązania „kiboli” z PiS-em, a w końcowym efekcie przyzwolić na jurystyczne ograniczenie działalności opozycji i wskazanie jej jako winnej fiaska Euro2012."

Czy mam rozumieć, iż Pan nie wierzy w wygraną PiS w jesiennych wyborach 2011 ?

Bo rozumiem, że zgodzi się Pan z tezą, iż wygranie wyborów przez PiS, czyni tę całą przedstawiona przez Pana , skomplikowaną konstrukcję, niewiele wartą. ?

Ewaryst Fedorowicz

avatar użytkownika Aleksander Ścios

11. TezPolonus

W działaniu grupy rządzącej nietrudno dostrzec elementy prowokacji. Trzeba patrzeć, jak rozwija się ta kombinacja. Nie wykluczałbym, że celem może być blokada wyborów.

avatar użytkownika Aleksander Ścios

12. kazef

Pańska uwaga dotycząca czasu rozpoczęcia działań jest bardzo trafna. Jednocześnie - to jeszcze jeden dowód, że mamy do czynienia ze złożoną kombinacją operacyjną.
Sprawa kibiców, może być tylko jej częścią.

Pozdrawiam Pana

avatar użytkownika Aleksander Ścios

13. Beta

Jeszcze w roku 2008 Jarosław Kaczyński powiedział otwarcie, że „Tusk chce zdezintegrować naród”. Już wówczas należało te słowa rozumieć dosłownie.
Taktyka realizowana przez partie politycznej agentury wpływu, zawsze zmierza do destabilizacji i dezintegracji państwa, do zrywania więzów społecznych i narodowych.

avatar użytkownika Aleksander Ścios

14. Ewaryst Fedorowicz

Zachęcam do ponownej i uważnej lektury tekstu, ponieważ Pańska konstatacja jest oczywiście błędna.
Mój tekst jest analizą potencjalnego scenariusza, a nie polityczną prognozą.

avatar użytkownika Maryla

15. WARTO ODSŁUCHAĆ - PROF.LEGUTKO

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

16. Aleksander Ścios

Zapewne ekipa Tuska chce się za pomocą tych "afer stadionowych" asekurować i kiedy okaże się, że nie ma tu ani autostrad, ani hoteli, ani nawet stadionów, zwalić wszystko na "faszystowskie pisowskie bojówki kiboli".
A ja mam na to taki pomysł, żeby zrobić kampanię dotyczącą słowa "kibol". Podobno ono jest używane od dawna ale dopiero od niedawna nadano mu pejoratywne znaczenie. Jeżeli tak jest w istocie, to należy teraz nieustannie powtarzać, że dziennikarze i rząd nie znają języka polskiego - skoro słowu z poznańskiej gwary nadają odwrotne od pierwotnego znaczenie. Należy przypominać, że to nie jest pierwszy przykład wrednej semantycznej napaści na nasz język, napaści, w wyniku której wielu słowom nadano przecwistawne znaczenie. I podawać przykłady zmanipulowanych słów - sama mam ich sporo na podorędziu...
Należy podkreślać, że ludzie, którzy nagminnie lekceważą i upodlają język polski - a choćby nawet i gwarę - nie powinni być polskimi dziennikarzami, premierami ani prezydentami. Kibice poznańscy mogliby skandować na stadionach: "M y jesteśmy kibolami, a wy manipulantami". I wytoczyć dziennikarzom parę procesów o znieważenie przez deprecjonowanie słowa "kibol". Byłoby wspaniale, gdyby problem semantycznej napaści podnosiły tłumy na stadionach - przecież atak na pierwotne znaczenia słów jest najbardziej podłą i podstępną metodą dezintegrowania społeczeństw.

avatar użytkownika Deżawi

17. Program "Rzeczpospolita"

We wrześniu ub. r. Rapacki ogłosił program MSWiA - "Rzeczpospolita". 


"Ale sprawą kluczową jest to, jak w razie zamachu zareagują służby: policja, ABW, ratownicy medyczni.

– Wyobraźmy sobie np. działanie służb na miejscu takiego dużego zamachu terrorystycznego, jak ten na Dubrowce w Moskwie. Do takich sytuacji również musimy być przygotowani. Szkolimy służby, ćwiczymy, korzystamy z doświadczeń zagranicznych partnerów – wylicza gen. Rapacki.

Czy opracowanie strategii rzeczywiście pomoże? 

– Jestem za. Pomysł jest dobry – ocenia kryminolog prof. Brunon Hołyst. – Tym bardziej że czeka nas Euro 2012."



W dokumencie była mowa, że w Polsce zagrożenie terrorystyczne jest niskie, ale może się to zmienić podczas Euro 2012.

"Awantura" w Bydgoszczy może być wykazaniem, że zagrożenie wzrasta.

Rapacki przyjął model "brytyjski", bo pozwala na najbardziej wszechstronne działania.

Charakterystyczne, że "narodowe" modele opierają się o najgłośniejsze zamachy, takie jak w Londynie i Madrycie. Z jednej strony jest to logiczne, ale z drugiej, okoliczności obu tragicznych zdarzeń nie zostały do końca wyjaśnione.

Część informacji o programie "Rzeczpospolita" już nie ma.

Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Tamka

18. Kolejne kroki w celu ocenzurowania internetu

http://wiadomosci.onet.pl/kraj/premier-prosi-organizacje-pozarzadowe-o-p...

Ciekawa jestem tylko, ktorzy to blogerzy konsultowali z tuskiem te "naprawcze" dzialania.

@autor
Interesujacy tekst, zwlaszcza wstep - cenny, powinnismy o tym zawsze pamietac.
Pozdr. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Beta

19. ,,Jedyną rzecz, którą można

,,Jedyną rzecz, którą można zrobić, to przystosować się do tego, co się dzieje"- tak prof.Legutko charakteryzuje postawę części społeczeństwa wobec braku suwerenności.
Uczestnicząc w mniej lub bardziej zorganizowanych formach sprzeciwu,zastanawiałam się,co
wyróżnia moich braci i siostry. To nie wiek ,nie wykształcenie i nie pochodzenie, a nawet nie wychowanie. To postawa przeciwna do tej przystosowawczej, to poszukiwanie rozwiązań, to
potrzeba rozwiązywania problemów, jako sposób na budowanie ładu w życiu. A ostatnie 20 lat to ciągłe ,celowe rujnowanie ładu wypracowanego przez cywilizację.
Ludzie nastawieni na przystosowanie się ,mylnie oceniają swoje możliwości ,ciągle cofając się wreszcie zostaną przyparci do muru, a tak naprawdę liczą na innych,że kosztem tych odważniejszych zachowają przestrzeń do życia. Są podatnym tworzywem dla manipulacji.
O takich manipulacjach semantycznych wobec kiboli pisze obszernie A Ścios- o używaniu tej nazwy jedynie w kontekście pejoratywnym. I część głupoli już prześladuje kiboli.
Widać, że sprawujący władzę nie chcą już podobać się społeczeństwu, nie mają zamiaru
zachowywać pozorów. Widać mają już siłę i chcą z niej skorzystać.

avatar użytkownika Maryla

20. Dla Tuska Hiszpania była wzorem

nic dziwnego, że podjęto działania profilaktyczne "Akcja Widelec II" będzie kontynuowana.

Madryt, Hiszpania – Protesty w Hiszpanii związane z kryzysem gospodarczym przyjęły nowy obrót, ponieważ na stronach społecznościowych pojawiły się wezwania do wyjścia na ulice kilka dni przed lokalnymi wyborami.

Gospodarka i bezrobocie są kluczem do naszych protestów, ponieważ one łączą nas wszystkich – powiedział Jon Aguirre Such, rzecznik jednej z głównych organizacji protestujących, zwanej „Prawdziwa demokracja, ale to już” (Real Democracy Now).

Protesty zbiegły się w czasie z ostatnimi dniami kampanii do wyborów lokalnych, planowanych na niedzielę. 8 tysięcy hiszpańskich miast i miasteczek wybierze swoich burmistrzów oraz 13 z 17 regionalnych prezydentów i parlamentów.

Sondaże publikowane w hiszpańskich mediach przewidują wygraną opozycyjnych konserwatystów i klęskę rządzącej obecnie partii socjalistycznej premiera Jose Luisa Rodrigueza Zapatero.

http://biznes.onet.pl/masowe-protesty-w-hiszpanii,18493,4335308,3219970,...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl