W Polsce pęka właśnie bańka edukacyjna

avatar użytkownika elig

  Wszyscy znamy zjawisko "bańki spekulacyjnej".  Ostatnim, widowiskowym przykładem była afera z kredytami hipotecznymi w USA, która w 2008 roku doprowadziła do ogólnoświatowego kryzysu finansowego.  Podobne zjawiska mogą jednak także występować w zupełnie innych dziedzinach, nie związanych bezpośrednio z ekonomią.

  W ostatnich 15-16 latach w Polsce mieliśmy do czynienia z taką "bańką"w dziedzinie szkolnictwa wyższego.  Zacznę od kilku danych.  W roku akademickim 1990/91 liczba studentów szkół wyższych wynosiła 403,8 tys, a liczba absolwentów w 1990 - 56 tys.  W roku 1995/96 było to odpowiednio 794 tys i 89 tys.  Potem ruszyła lawina.  W 200/2001 było już 1,585 miliona studentów i 304 tys. absolwentow, zaś w 2005/06 - odpowiednio - 1,953 mln i 394 tys.  Potem liczba studentów zaczęła lekko maleć i w roku 2009/10 osiągnęła 1,9 miliona.  Ilośc absolwentów nadal rosła i w 2009 było ich 439,7 tys.

  Jakie byly tego skutki?  Po pierwsze obnizył się poziom nauczania, co było nieuniknione przy tak gwałtownym wzroście ilościowym.  Po drugie dokumentnie zatkał się rynek pracy.  Według danych GUS w 2009 bezrobocie wśród absolwentów szkół wyższych wyniosło 44%, a w 2010 wzroslo jeszcze o 30%.  Ma więc rację Adam Hofman z PiS mówiąc, że co drugi absolwent nie ma pracy.  W sierpniu 2010 w portalu nowiny24.pl mogliśmy przeczytać, że w rzeszowskim taka sama szansę na pracę mają absolwenci szkół wyższych i zawodówek.  Bezposrednim impulsem do napisanie tej notki były dwa artykuły z ostatniego numeru "Uważam Rze" /nr 9/2011/, Pawła Burdzy "Bez pracy nie ma kołaczy" i Anny Maziuk "Zbyt dobrze wykształceni".  Ten drugi pokazuje, że wyższe wykształcenie nie chroni już przed bezrobociem i moze nawet utrudniać sytuację cytuję; "Ania chciała zapisać sie na kursy (...) Usłyszała, ze ma zbyt duże kwalifikacje..." .

  Wszyscy wiemy o niżu demograficznym.  Liczebność roczników 1995 - 2010, jest mniejsza niż ilość absolwentów szkół wyższych z 2009 roku.  Nie zdajemy sobie jednak sprawy z tego, iż fakt, że studia nie chronią już przed bezrobociem /a chłopców nie chronią przed wojskiem, to skutek zaniechania poboru/ dodatkowo zmniejsza zainteresowanie kształceniem się na wyższych uczelniach.  Istnieje precedens z czasów PRL.  W latach 70-tych na studia chciało iść 70-80% maturzystów, a w 80-tych tylko niecałe 40%.  W efekcie liczba studentów wynosiła w roku 1975/76 - 468,1 tys., w 1979/80 - 469,4 tys,, a w 1986/87 - 334,4 tys, czyli tylko o 4,5 tys. więcej niż w roku 1970/71.  Liczba absolwentów w 1980 - 84 tys., a w 1990 - 56 tys.  Tamta "bańka" nie była tak imponujaca jak obecna, gdyż komuniści ściśle reglamentowali dostęp do wyższego wykształcenia, aby ich poddani nie byli za mądrzy.

  Przewiduję, że za 5-!0 lat zarówno ilość studentów, jak i absolwentów powróci mniej wiecej do stanu z 1995 roku.  "Bańka edukacyjna" będzie należała wtedy do przeszłości

 

14 komentarzy

avatar użytkownika elig

1. Polecam moja notkę

Namawiam do przeczytania mojej notki "Internet - pamięć absolutna" http://emerytka.nowyekran.pl/post/9085,internet-pamiec-absolutna .

avatar użytkownika elig

2. Sytuację pogarsza

wybór kierunków studiów przez studentów. W roku 2009 48,3% ich studiowało administrację i ekonomię, nauki społeczne oraz nauki pedagogiczne. Wśród absolwentów kierunki takie ukończyło 56,2%.

avatar użytkownika Maryla

3. Gorąco przed kancelarią premiera. "Hall na pal"

W demonstracji uczestniczy kilkuset związkowców. Mają z sobą flagi związkowe, transparenty, czarne baloniki oraz kukłę podpisaną z jednej strony "Hall na pal", a z drugiej "Hall pierwsza wiedźma RP na stos". Słychać gwizdki i trąby, protestujący skandują "Wysłać Hall w siną dal".

"Tak - dla dialogu i debaty o oświacie! Nie - dla degradacji polskiej oświaty" - tak zaczyna się list do premiera Donalda Tuska związkowców Solidarności, który złożyli w czwartek w kancelarii premiera. Piszą w nim o tym, że wielokrotnie apelowali o podjęcie dialogu i merytoryczną debatę o kształcie polskiej oświaty, zwracając jednocześnie uwagę na, ich zdaniem, niezrozumiałe, kontrowersyjne i szkodliwe decyzje MEN.

"Obecne działania resortu edukacji mają nie tylko antynauczycielski - niszczący status zawodu polskiego nauczyciela, ale również antyoświatowy - niszczący dorobek polskiej myśli oświatowej oraz jakość nauczania" - podkreślili w liście.

Podczas demonstracji oświatowa Solidarność złożyła także w kancelarii list-apel do premiera o odwołanie Hall. Pod tym listem związkowcy zebrali ponad 150 tys. podpisów, które również złożyli w kancelarii wraz z rzeźbą złotej maliny dla najgorszego ministra edukacji.

Solidarność zarzuca Hall m.in. wprowadzanie wiele szkodliwych zmian w prawie oświatowym i systemie edukacji, niszczenie systemu edukacji w imię oszczędności, dalsze zwiększanie zadań oświatowych dla samorządów bez dodatkowych środków, wprowadzenie sześciolatków do źle przygotowanych szkół oraz plan likwidacji kuratoriów oświaty, Centralnej Komisji Egzaminacyjnej i okręgowych komisji egzaminacyjnych i powołanie w ich miejsce nowych instytucji. W liście związkowcy napisali także, że nie godzą się na likwidację kolejnych szkół przez samorządy.

PAP

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika elig

4. @Maryla

Trudno się nie zgodzić z demonstrantami. Przypuszczam jednak, że wiekszość z nich jeszcze niedawno głosowała na PO.

avatar użytkownika spiskowy

5. @ elig

Osobsicie bym nie mieszal tych baniek, z prostej przyczyny, ze banki finansowe sa tworzeniem czegos z niczego. Np dodawanie wartosci czemus co tej wartosci nie ma. A w przypadku studentow to jednak jest troche inna sprawa. Generlanie troche to wszystko jest zbyt uproszczone w twojej notce. A to dlatego, ze cala ta jak to nazywasz banka nie jest tym samym czym byla za komuny. Wynika wlasnie z tego, co stalo sie wraz z upadkiem PRL, wynika z globalizacji itd.

W przypadku studentow prawda jest prozaiczna. Wraz z postem technologicznym zwyczajnie w swiecie potrzeba na ludzi pracy spada. Kiedys, zeby zrobic radio, ilosc pracownikow do jego budowy byla kolosalna. Elementy radia byly lutowane recznie, obudowa z drewna, piekne wykonczenia reczne itd. Dzis cala produkcje wypchnieto do Azji. I tam radio robi tez czlowiek ale przede wszystkim maszyny. Potrzeba wiec raczej energii a nie pracy ludzkiej.

Stad w sposob naturalny pojawila sie potrzeba, zeby jakos tych bezrobotnych ludzi zagospodarowac. Gdyby nie poszli studiowac, to w statystykach istnieliby jako BEZROBOTNI. A przeciez to trzeba bylo pieknie ukryc.

No i calosc wynika z istnienia systemu finansowego w takim ukladzie jaki on dzis jest. Znaczy jesli tzw swiat zachodni moze sie zadluzac w nieskonczonosc a pracuja na to Chinczycy, to w swiecie zachodnim nie trzeba pracowac, ale wystarczy bic piane. A zeby formalnie nie trzeba bylo tym co bija piane placic za te bicie piany to wysyla sie ich na studia opowiadajac bajki o tym, ze beda madrzejsi.

Nie beda madrzejsi. Masa jak wiadomo ciagnie w dol. A skoro tak, to i poziom spada.

Polecam w tej matrii profesora Wolniewicza.
Absolutnie genialny.

Na marginesie - odnosnie poziomu. Jakiejs pindzi z VIVY sie dostal moj adres imejlowy i przez pomylke pisze do mnie imejle w sprawie tego co tam bedzie w nowym numerze VIVY. Tak mi sie zdaje. Oto probka:
***
Angelina Jolie jako Ambasador Dobrej Woli ONZ odwiedziła tereny graniczne Libii i Tunezji, gdzie spotkała się z uchodźcami, którzy opowiedzieli jej o trwających walkach, prześladowaniach i atakach. Podczas wizyty na granicy tunezyjsko-libijskiej dostrzeżono siódmy tatuaż na lewym ramieniu aktorki.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika spiskowy

6. @ elig

No i osobiscie bym sobie zyczyl, zeby jak to mowisz banka pekla. Obawiam sie, ze plany sa inne.

Gdyby pekla, to oznaczaloby, ze w koncu wzielismy sie do budowy Polski.

Ale sadze, ze plany sa inne. Mamy niewolniczyc w Europie. W zwiazku z powyzszym sama banka nie peknie, tylko powoli powietrze z balona wyleci, bo po prostu sie rozjedziemy po Europie, poumieramy i po prostu Polacy zaczna znikac.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika spiskowy

7. W temacie mistrz Wolniewicz

http://www.wgrane.pl/film/27d91e94b9089096f93bd7c6c690b6df

Ostatnio zmieniony przez spiskowy o czw., 07/04/2011 - 19:55.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika elig

8. @spiskowy

Pana analiza jest poprawna, z jednym zastrzeżeniem: postęp techniczny nie tylko likwiduje miejsca pracy, ale stwarza też nowe, na przyklad w informatyce. VIVA to pismo dla idiotek, redagowane przez idiotki. Wolniewicza obejrzę za chwilę.

avatar użytkownika spiskowy

9. @ elig

No jesli chodzi o informatyke to jest tez tak, ze wraz z rozwojem informatyki likwiduje sie to co ona zastepuje:
- liczenie liczydlem
- pisanie na papierze
- archiwizowanie w szafach
Itd itd
Sadze, ze mniej miejsc pracy powstaje w informatyce anizeli ta informatyka miejsc pracy zabija.

To po prostu nowy zawod, a w zamian stare gina.

mi zas chodzilo o co innego. do niedawna (powiedzmy do lat 80-tych) produkcja wiekszosci rzeczy - realna pradukcja - wymagala duzych nakladow pracy LUDZKIEJ. Plus energii. Dzis w zasadzie praca ludzka okazuje sie zbedna - potrzebna jest w minimalnym stopniu - potrzeba tylko energii.

A to generuje problem: co poczac z ludzmi? Jak dac im sens zycia? Co oni maja robic?

W przypadku Polski oczywiscie tak nie jest, gdyz jest wiele rzeczy do zrobienia. zaczac nalezaloby od porzadnych drog, infrastruktury. remonty trakcji kolejowych, elektrycznych, budowa nowoczesnych zakladow energetycznych, budowa mieszkan - bo ludzie mieszkaja w malych klitkach.

Ale to oczywiscie nie jest po mysli tzw Europy Zachodniej a najbardziej Niemcow, wiec o tym nie ma mowy.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika elig

10. @spiskowy

Jeszcze 25-20 lat temu wydawało się, że będzie tak, jak Pan pisze. Potem jednak wszystko się zmieniło. Opisałam to w mojej notce "O zaganianiu do roboty" http://blogmedia24.pl/node/44057 .

avatar użytkownika spiskowy

11. Pani chyba nie zrozumiala

Ja wcale nie uwazam, ze jest to era NIEROBSTWA.
Pisalem przeciez o NIEWOLNICTWIE.
Wiec jak to NIEROBSTWO i NIEWOLNICTWO pogodzic.
Napisalem to wyraznie.
Postep technologiczny jednakze jest jaki jest.
studenci to tez swego rodzaju nieroby przeciez.
Tym bardziej, ze dzisiejszy student to nie student sprzed 20 lat.

Prosze mi napisac z czym sie pani nie zgadza. Z czym w tym co pisze. bo ja nie pisze o tym co sie komus tam WYDAWALO tylko o tym co JEST.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika barbarawitkowska

12. Święte słowa

masa ciągnie w dół. byłoby pół biedy, gdyby jeszcze ta asa miała przynajmniej świadomość , że jest masą , a nie pretendowała do miana elity.

avatar użytkownika Unicorn

13. http://www.youtube.com/watch?

http://www.youtube.com/watch?v=P27QOZhLZGE&feature=related

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika amica

14. Edukacja

Najgorsze w tym wszystkim jest równanie do najniższego. Już 2 lata temu czytałam, że ideałem UE jest 80% ludzi z ukończonymi studiami. Te wszystkie cholerne testy post gimnazjalne czy post maturalne są oceniane z punktu widzenia liczby osób rozumiejacych prosty tekst, instrukcję itp. Jest to familjada promująca przeciętność. I to jest jedno oblicze klęski. Nawet w PRL szkoła nieudolnie, a niekiedy sprawnie, wzorowana była na przedwojniu: zakładała opanowanie pewnego zakresu wiedzy. Rozumienie tekstu kończyło się w 3 czy 4 klasie. Reforma Handkego z obowiązkowym gimnazjum uderzyła w poziom -- nie można wymagać przyswojenia szerszej wiedzy od wszystkich, bo tego nie chcą lub nie są do tego zdolni. Z kolei dla teoretycznie nieobowiązkowego liceum pozostają 2 lata i testy. W 3 roku kształtuje się wyłącznie umiejętność rozwiązywania testow. O naborze decyduje matura. Dotąd Polacy wyróżniali się zasobem wiedzy, co oznaczało, że nawet z maturą byli konkurencyjni poza krajem. Uczono ich się uczyć, a nie zdawać testy. Teraz edukuje się ludzi jednodniowych tzn. niezdolnych do przyswojenia wiedzy wczorajszej i jej porównania z bieżącą. Ideałem będzie człowiek czytający Wyborczą i kupujący gadżet, nie pamiętający, że wczoraj taż Wyborcza pisala coś innego, i modny był inny gadżet. Drugim obliczem są miedzynarodowe koncerny, które zamknęły polskie działy naukowo-badawcze. Polska nie ma na nie pieniędzy, bo całe wplaca do UE, programy UE to za mało dla nauki i badań. Zdolni muszą emigrować lub montować kable w obcych firmach.