Ważny tekst prof. Legutko: Nie ma symetrii między dwiema partiami(...), rządy PO to katastrofa

avatar użytkownika kazef

Nie lubię całego wpisu poświęcać na jeden cytat, ale tym razem robię wyjątek.

Prof. Ryszard Legutko postanowił opisać gangrenę, która szerzy się w polskim dziennikarstwie, a szczególnie irytująca jest w tzw. dziennikarstwie prawicowym. Expressis verbis profesor nie przedstawił genezy powstania tekstu jako reakcję na sytuację w uważających się za prawicowe mediach, jednak myślę, że motywy profesora są takie jak niżej przypuszczam.

Profesor obok zaimplementowanego społeczeństwu chamstwa i antykaczyzmu opisuje słynne siedzenie okrakiem na barykadzie, które od lat zatruwa relacje społeczne i zaraża chorym myśleniem miliony lemingów - także w internecie. Boć przecież frazeologiczny sens tego powiedzenia zakłada funkcjonowanie po obu stronach barykady równoważnych sił, co samo w sobie jest fałszem i obłudą. Nie ma żadnej równowagi. Ci, którzy myślą, że siedzą równo po środku, w praktyce popierają tylko jedną stronę sporu, tę silniejszą, przeciągając tam również nieświadomych zastawionej pułapki czytelników.

Tą dominująca, wszechobecną siłą jest antypolska, unijna, liberalna, kosmopolityczna (jak zwał tak zwał) propaganda. Agresywna, chamska, dysponująca funduszami i armią zawodowych funkcjonariuszy. Trzymająca rząd dusz w mediach, sądach, prokuraturze, biznesach...

Owo przesiadywanie okrakiem na barykadzie, zwłaszcza po katastrofie smoleńskiej, stało się szczególnie dostrzegalnym objawem zwichrowania i oportunizmu dziennikarskiego światka. W ostatnich miesiącach widzimy jak tego typu postawa ma się coraz lepiej, a jej miłośnicy zakładają nowe gazety ("Uważam, rze") i promują podobny relatywizm w swoich mediach (salon24!).

-------------------------

Ryszard Legutko dla wPolityce.pl:

 

Nie ma symetrii między dwiema partiami, bo rządy PiS były przyzwoite, natomiast rządy PO to katastrofa

 

(podkreślenia - kazef)

 

Komentarze polityczne zwykle opierają się na schemacie, który w danym czasie jest popularny. Tak jest i obecnie. Dzisiejsze komentarze organizuje schemat symetrii: obie główne siły polityczne są beznadziejne, obie siebie godne, obie niszczą Polskę. Wszyscy, którzy tak piszą uważają się za bezstronnych komentatorów, bo przecież żadnej ze stron nie faworyzują, zaś obu nieźle przykładają. Przyznam się, że mało który sposób opisywania sytuacji politycznej wprawia mnie w równie silną irytację.

Pamiętam, że komentarze takie zdarzały się w czasach prezydentury Lecha Kaczyńskiego. Wtedy regułą było to, że winny jest prezydent. Ale kiedy już nie dało się obarczyć go winą wyłączną, kiedy już mieliśmy do czynienia z supergrandą i superburactwem w wydaniu premiera, marszałka sejmu czy rządowych urzędasów, to wtedy mówiono: wina leży po obu stronach. Kiedy jakieś urzędnicze zero odmówiło prezydentowi samolotu rządowego na wyjazd na szczyt unijny, to zamiast jednogłośnie ochrzanić premiera, że wprowadza obyczaje żulii do życia politycznego, najśmielsi i najbardziej aspirujący do obiektywności podnosili oczy ku górze i mówili: mój Boże, jedni warci drugich.

Szanowni Państwo.

Nie ma żadnej symetrii. Nie oszukujcie siebie, ani innych. Nie udawajcie obiektywnych, bo nie jesteście. Nie ma symetrii, bo to nie Prawo i Sprawiedliwość schamiło życie publiczne w ciągu ostatnich lat, lecz Platforma Obywatelska. A uczyniła to nie tylko dlatego, że poziom ogłady jest tam niższy od przeciętnej krajowej, lecz przede wszystkim dlatego, że jej na to pozwolono, a nawet zachęcano.

Od 2005 roku obserwujemy wyjątkowe zjawisko. Polska elita, polskie media, polska kultura masowa, polska hołota kulturalna kibicuje Platformie w jej chamstwie. Profesorowie otwarcie lub w swoich gabinetach zacierają ręce, rechoczą ze śmiechu z kolejnych przejawów knajactwa, a w wolnych chwilach plują nienawistną żółcią na samo wspomnienie o PiS-ie. To samo robią artyści i pisarze, nobliści i grafomani, muzycy i muzyczni brzdąkacze. Profesorowie przybrali twarz Palikota i telewizyjnych przygłupów, a Palikot i telewizyjne przygłupy wyrażają głębokie uczucia profesorów. Ta część profesury, dziennikarzy, artystów, która od tego odrażającego widowiska się dystansuje traktowana jest jak niespełna rozumu, lub jak bydło, które nie wpuszcza się za próg.

Politycy Platformy, widząc przyzwolenie społeczne, zrzucili ograniczenia. Nie wiem, co to za mędrzec napisał, że Polacy nie lubią agresji w życiu publicznym. Ależ oni ją uwielbiają. Gdyby jej nie lubili, to Platforma miałaby dzisiaj siłę Samoobrony, a nie poparcie ciągle wielkiej części elektoratu. Na chamstwie zdobyła władzę, utrzymuje ją i nadal cieszy się uznaniem światłej części Polski. Uczestnictwo polskiej inteligencji w politycznej agresji to kompromitacja tej grupy. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących dla jej udziału w dintojrze prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Niejednokrotnie wydawało mi się, obserwując polską inteligencję w ostatnich latach, że mam do czynienia z zachowaniami podobnymi do zachowań kozaków z "Ogniem i mieczem" rozprawiających się z Tatarczukiem i Barabaszem. Kto czytał Sienkiewicza, ten wie, o co mi chodzi. Nie ma symetrii między dwiema partiami, bo rządy Prawa i Sprawiedliwości były przyzwoite, natomiast rządy Platformy to katastrofa.

Wszystkie błędy popełniane przed ministrów PiS, to rzeczywiście tylko błędy, czy słabości. Nie mieliśmy natomiast do czynienia z nieudolnością, nieróbstwem, czy szkodnictwem. Nawet słabsze resorty PiS-u górowały nad obecnymi resortami PO. Roman Giertych, którego młodzież przy aprobacie ludzi kulturalnych chciała wsadzić do wora, a wór do jeziora, jawi się w zestawieniu z Katarzyną Hall jak Hugo Kołłątaj. Trudno wymienić ministerstwo, w którym nie mielibyśmy do czynienia z partactwem. Grabarczyk, Klich, Sikorski, Kudrycka, Kopacz, Rostowski, Grad to ludzie, o których miłosiernie powiedzielibyśmy, że są nieudacznikami, choć sprawiedliwie trzeba by ich nazwać szkodnikami. Odbudowanie tego dziadostwa, które nam zostawią, będzie trwało lata. Pokażcie mi jeden, choćby jeden sukces któregokolwiek z nich. Tylko proszę nie mówić nic o atmosferze i klimacie, bo ja w atmosferze i klimacie buractwa czuję się wyjątkowo źle.

Powiedziałem kiedyś w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej", że głównym czynnikiem odmóżdżenia w dzisiejszej Polsce jest antykaczyzm. Sympatyczny red. Janke to zdanie mi jednak cichcem wyrzucił, uznając je zapewne za przesadne. Ale ono przesadne nie jest. To antykaczyzm sprawił, że runęły wszelkie racjonalne kryteria dyskutowania o Polsce. Jak inaczej nazwać przedziwną sympatię dla tej rządzącej dzisiejszą Polską mieszaniny chamstwa, mistyfikacji, korupcji i niedołęstwa.

Dodatkowym elementem mieszaniny jest lokajstwo wobec wszystkiego, co dzisiejsza kołtuneria nazywa „głównym nurtem": nie było okresu w ostatnich dwóch dekadach, by dano taki popis polskiej niemocy w polityce zagranicznej i poczyniono takie ustępstwa w ustawodawstwie wewnętrznym na rzecz głupich ideologii niszczących rodziny i obyczaje społeczne. Antykaczyzm to stan takiego zaczadzenia umysłów, że zjawisk negatywnych się nie widzi, zaś tych, którzy je dostrzegają uważa za pisowców, czyli wariatów lub ludzi niebezpiecznych. Jak inaczej niż zgłupieniem można nazwać ten stan ducha, gdzie szczytem zdystansowania się od Platformy jest stwierdzenie o symetrii partii rządzącej i opozycji.

Powtarzam raz jeszcze. Nie istnieje żadna symetria. W swojej klasie Platforma nie ma sobie równych. Kiedyś sądziłem, że w tej dziedzinie rywalizacji mistrzostwo osiągnęła SLD. Ale przy Platformie to były jednak pętaki.

Ryszard Legutko

http://tiny.pl/hdw66

11 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. @kazef

..."Profesor obok zaimplementowanego społeczeństwu chamstwa i antykaczyzmu opisuje słynne siedzenie okrakiem na barykadzie, które od lat zatruwa relacje społeczne i zaraża chorym myśleniem miliony lemingów - także w internecie. Boć przecież frazeologiczny sens tego powiedzenia zakłada funkcjonowanie po obu stronach barykady równoważnych sił, co samo w sobie jest fałszem i obłudą. Nie ma żadnej równowagi. Ci, którzy myślą, że siedzą równo po środku, w praktyce popierają tylko jedną stronę sporu, tę silniejszą, przeciągając tam również nieświadomych zastawionej pułapki czytelników."...

Nie ma nic niebezpieczniejszego dla Polski, niz taka postawa.
Ludzie nie chcą się czuć etykietowani, wolą "letnie, wyważone" stanowisko i wpadają w pułapkę zastawioną przez tych z "barykady zwanej bankomatem".

Nie ma nic gorszego. Otwarty wróg NIGDY tak nie zaszkodzi, jak udawany przyjaciel.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

2. @Maryla

Tekst prof. Legutki można traktować jako najnowsze uzupełnienie do wydanego w 2008 r. "Eseju o duszy polskiej".
Profesor mówi nam bardzo oględnie o swoich przeczuciach. Pisząc: "Powiedziałem kiedyś w wywiadzie dla 'Rzeczpospolitej', że głównym czynnikiem odmóżdżenia w dzisiejszej Polsce jest antykaczyzm. Sympatyczny red. Janke to zdanie mi jednak cichcem wyrzucił, uznając je zapewne za przesadne" - profesor Legutko woli wierzyć w dobrą wolę Igora Janke. Myślę, że w gruncie rzeczy wie już dobrze, z jakiego typu ludźmi mamy tu do czynienia i do czego prowadzi propagowana przez nich postawa.

avatar użytkownika Maryla

3. @kazef

najgorsze jest, że takich ludzi jest więcej. I robią straszne szkody Polsce.
Prof. Legutko juz wie, wazne, zeby dotarło to do ludzi, którzy wciąż się łudzą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika dodam

4. >Kazef

Dzięki za ten tekst!
Wrzucam na s24
Pozdrawiam,

avatar użytkownika kazef

5. @dodam

Ja tego na salon24 nie wrzucam z oczywistych wzgledów.
Ostatni tekst jaki tam wrzuciłem 2 dni temu po 15 minutach został usuniety.
To był mały żart z mojej strony.
Niedawno Janke pisał do min. Zdrojewskiego list w sprawie powiększenia listy czasopism, które miałyby otrzymac dotację z ministerstwa.
Nawet ze sobą rozmawiali telefonicznie, interwencja odniosła skutek, dotację dostało parę pism więcej.
Dwa dni temu w tekscie "Barbarzyństwo" Janke wyraził oburzenie wyrzuceniem palących się zniczy przez słuzby miejskie 10 marca z Krakowskiego Przedmieścia. Pisał, że nie da się ustalic decydenta, bo straż miejska mówi, że ratusz, a ratusz, że straż miejska.
Napisałem notke "Propozycja listu do prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz", która miał formę kompilacji. Część wziąłem z listu do Zdrojewskiego, cześć z notki "Barbarzyństwo".

Jakies 100 osób zdążyło to przeczytać :)

avatar użytkownika teresat

6. kazef

Wrzucam wersję wideo wykładu z dnia 25.02. 11 prof. Legutko, który wygłosił we Wrocławiu - pierwsza część - reszta na youtube.pl/solidarni2010tv

Zapraszam na mój blog na wykład prof. Szaniawskiego nt. pł. Ryszarda Kuklińskiego

Pozdrawiam serdecznie

------------------------

Nie strach, nie trwoga tylko Miłość do Boga tarczą mą i drogowskazem.

 

avatar użytkownika basket

7. ten

arcyciekawy tekst ukazał się w wPolityce 13 lutego br., i doczekał się rekordowej ilości
komentarzy - ponad 280. Dobrze, że został przypomniany..

basket

avatar użytkownika basket

8. aha...

opatrzony jest fajną fotką gigantów od symetrii
http://wpolityce.pl/view/7245/Ryszard_Legutko_dla_wPolityce_pl__Nie_ma_s...

basket

avatar użytkownika kazef

9. @teresat

Dzięki za film z wykładem prof. Legutki. Na pewno pobejrzę.

avatar użytkownika kazef

10. @basket

Ten tekst nic nie stracił na aktualności, wręcz przeciwnie. Siedzący okrakiem czują się coraz pewniej, zwłaszcza że aktualnie ktoś Tuskowi przestawił wajchę i można już go zacząc bardziej krytykować. Funkcjonariusze spokojnie dają obecnie przyczek w nos Tuskowi i dokopują równocześnie Kaczyńskiemu.
W roli arbitra elegancji i ałtorytetu spoza tej nawalanki usadawił się SLD, który opanował TVP, a w WSI24 i Polsacie zawsze miał przyjaciół.
Dziś siedzenie na barykadzie oznacza najczęściej zwodzenie naiwnych lemingów nie tylko w objęcia Platformy, ale również w kierunku powrotu do władzy Kwaśniewskiego z Balcerowiczem.

Wszystko w pogardzie dla prawdy, z "głebokim poważaniem" dla polskich interesów.

avatar użytkownika dodam

11. kazef

Żaden mój wpis nie pojawił się od ponad roku na SG w s24. Fakt, że w szkole nie byłem orłem z wypracowań. Wprawdzie teraz zawodowo zajmuję się również pisaniem, ale tekstów w naukach ścisłych, gdzie nie wymaga się jakiegoś wyszukanego kunsztu. Łatwiej przyjąłbym wrzucanie moich wpisów do zsypu, gdyby nie pojawiały się na SG wewnętrznie sprzeczne konglomeraty z wiodących mediów spisane przez idiotów. Świadczyłoby to o tym, że nie jakość pióra jest kryterium, co pewnie dla nikogo tutaj nie jest odkryciem.

Wielokrotnie myślałem o sensie mojej tam obecności. W tej chwili górę wzięła jednak myśl, że mimo wszystko do iluś tam ludzi może przypadkowo dotrze to co dotrzeć powinno do wszystkich.
Pozdrawiam,

Ostatnio zmieniony przez dodam o czw., 17/03/2011 - 12:00.