Smoleński PAT - co przyniesie przyszłość ?

avatar użytkownika jwp

Zwyciężają ci, którzy wiedzą, kiedy walczyć, a kiedy nie”-Sun Zi.

W ogólnym szumie informacyjnym i mnogich rozważaniach o tzw. „Katastrofie Smoleńskiej”, które skupiają się głównie na tym co się zdarzyło 10 kwietnia 2010 roku i ew. przyczynach tego zdarzenia, ginie szerszy kontekst tego tragicznej w skutkach „katastrofy lotniczej”.

 

 

 

 

 

 

 

 

Pentagon posiada zarówno fragmenty TU-154 ( dostarczone im przez osoby z Polski i Rosji ) jak i materiały w postaci zdjęć i filmu z lotu i samego momentu katastrofy. Przeprowadzono już szereg analiz, a środki techniczne jakimi dysponują amerykańskie służby wojskowe wyprzedzają nie o kilka, a co najmniej o kilkanaście lat to czym dysponują inne kraje. Jest to normalna kolej rzeczy, priorytetem w badaniach naukowych jest wykorzystanie nowych technik i technologii dla celów wojskowych. Dlaczego piszę o źródłach z Polski i Rosji objaśnię w dalszej części tekstu. Przy wszelkich wątpliwościach przyjmijmy ten stan za faktyczny.

Stosunkowo młode państwo jakim są Stany Zjednoczone Ameryki Północnej od zarania kształtowało się na polu walki. Poprzez walkę z rdzenną ludności, oderwanie się od Korony, Wojnę Domową, II Wojnę Światową jak i późniejsze konflikty lokalne. Wielokulturowość Narodu Amerykańskiego pozwalała im czerpać ze skarbnicy wiedzy i kultury różnych narodów, a dzięki temu utrzymują status Mocarstwa przez długie lata, pomimo ekonomicznych i społecznych zawirowań. By jednak utrzymywać się na tak chwiejnej łódce, nie unikając oczywiście wielu, czasem niezbędnych błędów, potrzebna jest długofalowa strategia w kontekście globalnym. Nie wystarczy geniusz jaki dotyka czasem jednostki, niezbędna jest dalekowzroczna myśl, plan i armia strategów.

Często przywołuje się porównanie gry politycznej do partii szachów, mówi się o graczach i rozgrywanych, zapomina się jednak, iż to szachownica jest polem walki, walczy się o zwycięstwo nie w jednej partii, a w całej rozgrywce. Pionki i gracze się zmieniają, pola szachownicy, o które w bieżącej partii się walczy i je zdobywa, pozostają niezmienne. Taka mini mapa geo-polityczna świata. Nasze miejsce na tej szachownicy jest istotnym w Europie obszarem gry. Gry o wpływy i dominację polityczną, ekonomiczną ale i o rząd dusz. Nie można zatem rozpatrywać tego jak przed i po 10 kwietnia zachowuje się nasz „sojusznik” i partner z NATO bez uwzględnienia jego planów względem Europy i Rosji, a w szerszym kontekście świata jako całego pola gry.

Raport MAK-u, wszelkie konferencje, wrzutki i zagrywki ze strony rosyjskiej i polskiej można raczej traktować jako grę w warcaby, dużo szybkich zbić, najlepiej podwójnych i następna partia, by przeciwnik nie złapał oddechu.

Prawdziwa partia szachów ciągle jednak ociera się o sytuację patową. Wynika ona z pozornie sprzecznych ze sobą dwóch metod zarządzania światem.

Pierwsza to znana nam również z Polski, metoda zarządzania poprzez konflikt i wskazywanie wroga, co pozwala usprawiedliwić porażki, niedociągnięcia, zaniedbania w obszarze eokonomiczno-społecznym, przy równoczesnym zaspokajaniu niesłabnącego apetytu lobby zbrojeniowego i wojskowego na ciągle rosnące budżety armii. Jest to wielki mechanizm naczyń połączonych, który jest też siłą napędową gospodarki, nauki i techniki, daje pracę wielu ludziom, lecz zabiera też olbrzymie sumy z innych obszarów i pozwala trwać wąskiej grupie interesu, bardzo wpływowej i nie liczącej się z nikim i niczym. Rosja i kilu dyżurnych wrogów jest niezbędna by wyżywić ten organizm, a i Hollywood nie miałby o czym kręcić filmów. Znana jest współpraca Pentagonu z Hollywood przy produkcji filmów wojennych, thrillerów politycznych, filmów szpiegowskich i nie jest to tylko konsultacja fachowa, a właściwie działanie pod zamówienie.

Druga metoda do dążenie od przejęcia kontroli nad krajem bądź rejonem poprzez wprowadzanie demokracji. Przykładów nie trzeba przytaczać. A konsekwencją demokratyzowania, choć czasem utrzymywania istniejących reżimów, jest poszerzanie obszarów uzależnionych od USA ekonomicznie, politycznie i militarnie.

Te dwie metody pozornie przeciwstawne, w zasadzie się uzupełniają, współistnieją. Jedna przechodzi w drugą, a ekspansja trwa.

Jak to się ma do Polski i Rosji oraz zdarzeń z 10 kwietnia ?

Przecież to nie Obama decyduje samodzielnie o sposobach realizacji interesów USA, a tym bardziej nie może naruszyć ich ciągłości. Obecnie pozorne wycofanie się ze strefy byłych krajów „Bloku Wschodniego” jest tylko jednym z ruchów niezbędnych do realizacji strategii, które ma na celu zneutralizowanie Rosji jako odradzającego się Imperium Wschodniego poprzez próbę dokonania bezkrwawego przewrotu - zmiany władzy. Rosja słabnąca w Azji wobec Chin, oparta na nietrwałej potędze finansowej handlu paliwami, Rosja zdemoralizowanej i rozkładającej się armii, ta Rosja w obecnej formie przestaje być równorzędnym graczem dla USA, a staje się coraz większym zagrożeniem. Jest jak ranny drapieżnik, który może zaatakować na oślep, nie licząc się z ofiarą jaką sam poniesie, wyrządzając przy okazji olbrzymie szkody. Dla Rosji zawiązującej sojusze w Europie, z Niemcami i Francją, paradoksalnie najlepszym i najważniejszym sojusznikiem, który nie pozwoli jej upaść, przy okazji zgniatając dużą część Europy i Azji, tym który wspomoże ją w trudnym, lecz nieuniknionym konflikcie z Chinami i Światem Islamu, tym sprzymierzeńcem są jedynie Stany Zjednoczone. Łączy ich nade wszystko wspólny mocarstwowy interes, utrzymanie odpowiadającego im ładu. By ten cel zrealizować Ameryka nie może się liczyć ani z interesem własnych obywateli, mówimy o Ameryce jako firmie, nie narodzie, ani tym bardziej nie może się liczyć z Polską.

Tylko naiwniak lub abnegat może sądzić, iż amerykańskie służby specjalne i wojskowe nie zdawały sobie sprawy z zagrożenia jakie dla Polski stanowi Rosja, ze swoimi post-czekiści, jakim są Władimir Władimirowicz i jego kompanija, nie posuną się gdy zajdzie potrzeba do każdej, najbardziej podłej i zbrodniczej metody by bronić swoich, zagrożonych interesów. Znaczna część społeczeństwa woli postępować zgodnie z zasadą, czego oczy nie widzą tego sercu nie żal, co w połączeniu z konformizmem, konsumpcjonizmem, a coraz częściej byciem „Europejczykiem” przynosi takie efekty jakie widzimy choćby w Polsce.

Amerykanie jak wspomniałem mają sporo materiałów dotyczących „wydarzeń” z 10 kwietnia w Smoleńsku, oni jednak nie chcą zbić pionka, jakiego i tak podstawiłaby im frakcja FSB-owska. Tu gra toczy się o spory obszar na szachownicy, a nawet o pola przeciwnika. Niestety nie jest nam, a i zapewne graczom dane wiedzieć kiedy przyjdzie odpowiedni moment by zagrać tą jedną z najważniejszych dla XXI wieku partii. Trzeba uważać by przeciwnik, nie zagrał tak, jak gra Smoleńskiem, uważać by nie złamał zasad i jednym ruchem ręki nie zmiótł misternie skonstruowanego układu figur. I tak trwa pozorny pat.

Są m.in. dwa scenariusze zakładane w Pentagonie, jak i również brane pod uwagę w Rosji.

Pierwszy to trwanie za wszelką cenę obecnego status quo, jest on jednak groźny z względu na pewną nieprzewidywalność sytuacji wewnętrznej w Rosji, jak i zmienne czynniki zewnętrzne.

Drugi, pozornie fantastyczny, to pewnego rodzaju „rewolucja demokratyczna”. Jest spora grupa wpływowych osób ( swoiste sygnały daje Gorbaczow ), która chce zadziałać wyprzedzająco i za pomocą kolegów z Pentagonu oraz sporej części wojska wysadzić z siodła nie tylko Putina, ale i w najlepszym z wariantów również Miedwiediewa i zaprowadzić nowy, demokratyczny ład z pewnym atrybutami wolności i demokracji, z reformą gospodarki. Jest to jednak tylko kolejna walka o władzę i jak zwykle cenę niespełnionych nadziei i obietnic zapłaci społeczeństwo.

Pierwszy scenariusz nie umożliwia Ameryce zagrania w otwarte karty z Rosją w sprawie Smoleńska. Możemy liczyć tylko na to, iż w okolicach 1-szej rocznicy Katastrofy Smoleńskiej oprócz wrzutek ze strony Rosji dostaniemy ciche wsparcie ze strony... Prawdopodobnie pojawi się fragment filmu, który Amerykanom w ramach handlu wymiennego przekazali Rosjanie, bynajmniej nie chłopcy od Putina i kila nowych tropów i wskazówek, by sprawa trwała, aż do...

Natomiast dopóki nie wejdzie w życie 2-gi scenariusz, zapomnijmy o sojusznikach, o solidarności. Patrzmy lepiej na ręce Unii, która też jakoś obchodzi bokiem Smoleńsk, choć żywo jest zainteresowana sytuacją wewnętrzną w Polsce i sterowaniem naszą gospodarką ku ostrej rafie przepoczwarzonej idei Wspólnoty Europejskiej.

A Gospodin Putin, czy to pionkiem, czy laufrem, prędzej czy później, gdy zajdzie taka potrzeba zostanie zbity, bo w Rosji, ojczyźnie wielkich poetów, pisarzy, kompozytorów, w sentymenty nikt się nie będzie bawił.

I dlatego możemy liczyć na sojuszników tylko wtedy gdy będą mieli co ugrać dla siebie.

Nie zapominajmy, iż ekspansja jest właściwością Wielkich Mocarstw.

Smoleński Gambit - Uśpieni...

Zamach był tylko preludium...

A teraz z innej beczki.

9 komentarzy

avatar użytkownika barbarawitkowska

1. Wg mojej teorii

Amerykanie nie kiwną palcem (chociaż będą udawać), bo oni też maczali w tym swój palec.
Szerzej tu (nie chcę się powtarzać)
http://blogmedia24.pl/node/44648

avatar użytkownika mmkkmmkk

2. Tak, tak ,tak

Tylko zastanawiam się nad tym wistem smoleńskim . Po to by oderwać Polskę od Europy , bez sensu Rosja przecież i tak ma dużo terytorium . Zmienić relacje Rosja-Niemcy ze sprzedający-kupujący na bardziej zażyłe , nie podejrzewam ,że Niemcy są aż tak głupi , wydaję mi się ,że teraz to będą robili wszystko aby utrzymywać mityczną stabilność i raczej będą utrzymywali chłodny dystans , może się mylę . Francja ma jakieś ambicje , zobaczymy co z nich wyniknie .

avatar użytkownika barbarawitkowska

3. mmkkmmkk

Nie zajrzałeś do mojego linka.?

avatar użytkownika marek5010

4. @jwp

Bardzo cenny artykul! Zgadzam sie w 99.99%
Brakujacy 0.01% to
Jest pewna roznica pomiedzy gra w szachy i zyciem. Pionki i figury na szachownicy nie sa w stanie wydalac z siebie glosow i emocji choc by nie wiem co sie dzialo.
W zyciu moze sie zdarzyc - ze nawet pionki (choc nie wiadomo, kto na nie ma wplyw) w pewnych momentach moga reagowac. Przykladem sa chocby ostatnie sytuacje w Egipcie. (choc nie wiadomo, kto na to ma wplyw)
Slabo gram w szachy - ale wiem, ze sa na szachownicy takie miejsca, w ktorych mozna na poczatku gry ustawic pionka. Nikogo on nie broni, nikomu nie zagraza i zupelnie nie przeszkadza w prowadzeniu dalszej gry.
To wlasnie te 0.01% ktore obecny polski rzad "wypracowal". Inaczej mowiac, gra toczy sie wokol, a na Polske nikt z grajacych nie zwraca uwagi.
Stany Zjednoczone ogolnie nie maja sie ochoty mieszac, a juz napewno nic nie zrobia jesli polski rzad bedzie twierdzil -"nie nada".
Cala nadzieja w takich jak BM24, A.M./A.F. i im podobnych. Moze sie zdarzyc, ze pionki wydadza z siebie emocjie - oby tylko chorem i bez obcego kierownictwa.
Bardzo mi sie podoba to co piszesz.
Pozdrawiam

avatar użytkownika jwp

5. All

Dzięki za komentarze i za link.
Ma Pani sporo racji w Swoich rozważaniach, Pani Barbaro.
A jak sądzę, moje rozważania i tak zostaną przebite przez oczekująca nas "rzeczywistość".

Pozdrawiam Serdecznie

JWP

avatar użytkownika barbarawitkowska

6. N a szczęście dla nas

pozostaje jeszcze spory element entropii do zagospodarowania.

avatar użytkownika jwp

7. Barbara Witkowska

Tym razem bez czynników zewnętrznych oraz naszej woli i działań się nie obejdzie. I wtedy będzie problem z entropią i określeniem jej stanu. Bo choć docelowo ponoć ujemna, to jeszcze płata psikusy.

Pozdrawiam

JWP

avatar użytkownika barbarawitkowska

8. Jwp

jakby odjąć entropię to wyjdzie niewesoło.

avatar użytkownika jwp

9. Barbara Witkowska

To się robi Kononowicz - "Żeby nic nie było".

Pozdrawiam

JWP