Węgierski narodowy liberalizm

avatar użytkownika Zebe

Nie jest tajemnicą , że Victor Orban - premier Węgier - nie jest lubiany przez lewicę. Nie tylko węgierską zresztą. Jego poglądy określane są przez te polityczne kręgi jako wysoce nacjonalistyczne. Sama Unia Europejska , a konkretnie Komisja Europejska tez patrzy niezbyt przychylnie na węgierską „działalność” Victora Urbana , którą stosuje w celu wyprowadzenia  Węgier z kryzysu. Orban idzie pod prąd ogólnych trendów. Problem polega jednak na tym, że Orban zastosował terapię … liberalną !

 
Trudno więc jednoznacznie krytykować jego nacjonalistyczne ciągotki, bo sporo państw Eurolandu zastosowało protekcjonizm państwowy w walce z kryzysem.
Orban nie jest „malowanym premierem”, czego dowiódł już na samym początku po objęciu stanowiska premiera.
Pierwszym jego  pociągnięciem było opodatkowanie banków w wysokości 0.45 % od aktywów netto.
Na falę krytyki odpowiedział: „Sami płaćcie za wasz kryzys. Opodatkowanie banków to nie tabu.”
Następnym krokiem, który premier Węgier wykonał, było wprowadzenie od tego roku podatku liniowegow wysokości 16 %, likwidując dotychczasowe progi podatkowe 17 i 32 procent. Zlikwidowano też wszelkie ulgi podatkowe.
Z drugiej zaś strony węgierski rząd wprowadził udogodnienia  dla matek, a mianowicie wydłużenie okresu wypłacania zasiłku po urodzeniu dziecka z 2 do 3 lat i utrzymanie dla nich ubezpieczenia przez cały ten okres.
Szokiem dla kapitału zagranicznego było jednak kolejne jego pociągnięcie: dodatkowe opodatkowanie sektora, w którym dominuje kapitał zagraniczny, a więc firm telekomunikacyjnych, energetycznych i sklepów wielkopowierzchniowych.
Na kolejną falę krytyki odpowiedział  minister gospodarki, Gyorgy Matolscy: „Węgrzy muszą zrozumieć, że wzrost gospodarczy zależy od decyzji rządu, a nie od pomocy z zewnątrz. Budapeszt będzie teraz szukał pieniędzy na rynku kapitałowym, co ma lepiej służyć odzyskaniu suwerenności gospodarczej Węgier.”
Żeby nie być gołosłownym, Orban  nie przyjął kolejnej transzy 20 mld euro pomocy MFW uzasadniając, że „zbyt uzależniłoby to Węgry od międzynarodowej instytucji finansowej.”
Najbardziej znanym pociągnięciem Orbana, przynajmniej w Polsce, bo o reszcie nasze media jakoś milczą, było znacjonalizowanie węgierskich OFE. Orban nie dał praktycznie wyboru Węgrom, bo ci co pozostaną w OFE, nie mogą liczyć na to, że państwo przekaże jakiekolwiek pieniądze na ich konta.
Orban zdecydował się też na zmianę w konstytucji. Zmiana ta nie pozwoli już węgierskiemu Trybunałowi Konstytucyjnemu na wetowanie ustaw okołobudżetowych. Ma to być gwarancją na przeprowadzenie do końca reform systemu finansów publicznych.
 
Victor Orban spotkał się z Donaldem Tuskiem w grudniu ubiegłego roku. Nie wiem, czy  sobie zakpił, czy też pozwolił na wyjątkową kurtuazję w stosunku do polskiego premiera. Orban powiedział:
„My Węgrzy chcemy iść polską ścieżką. Przez wiele lat byliśmy krajem kryzysu, teraz zamierzamy z tym skończyć. Chcemy tak jak Polacy osiągać sukcesy gospodarcze.”
 
Nie wiem, co mu odpowiedział  Donald Tusk. Nie wiem nawet czy zrobił przynajmniej dobrą minę do złej gry. Donald Tusk rządzi Polską od 3 lat. Victor Orban rządzi od 28 kwietnia 2010.
Ja nie twierdzę, że Orban jest mężem opacznościowym Węgier, ale ja wiem, że Orban jest odważnym człowiekiem i szczerym patriotą. I wiem też, że Węgry Orbana sobie poradzą, bo ich premier ma to coś, czego niektórym zdecydowanie brak. On ma po prostu jaja.
Życzę Węgrom jak najlepiej.

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. życzymy Węgrom jak najlepiej! niech Im się uda, to nadzieja

Nauka płynąca z Budapesztu.
http://mprzychodzen.salon24.pl/276437,nauka-plynaca-z-budapesztu

Przykład Węgier pokazuje, jak dzięki wielkim ideom można wejść na sam szczyt mimo wielu przeciwności. Jednak, aby zrozumieć fenomen Viktora Orbana i jego centro-prawicowej partii Fidesz należy cofnąć się do czasów wyzwalania się tego państwo spod komunistycznego zwierzchnictwa.

13 czerwca 1989 roku na Węgrzech rozpoczęły się obrady tzw. Trójkątnego Stołu. Miały one na celu pozbycie się ostatnich znamion komunizmu i wejście na drogę demokratycznego rozwoju i dobrobytu. Umowę podpisano 18 września tego samego roku. Przewidywała poprawki do konstytucji, przeprowadzenie całkowicie wolnych wyborów oraz wybór prezydenta przez parlament. Pozorna idylla rozpoczęła się. Pozorna, ponieważ podobnie jak w Polsce władzę przejęli ludzie rządzący Węgrami do 1989 roku.

Pierwsze wybory wygrało Węgierskie Forum Demokratyczne. Premierem został wtedy Jozsef Antall. Jego rządy cechowały ciągłe problemy gospodarcze. Mimo to zyskał on wielki szacunek świata polityki. Na jego pogrzebie w 1993 roku pojawili sie m.in. Helmuth Kohl, czy Margaret Thatcher.

W 1994 rozpoczęło się to co mogło obrócić w pył cały trud włożony w budowanie demokratycznego porządku przez węgierskie społeczeństwo. Premierem został Gyula Horn współzałożyciel postkomunistycznej Węgierskiej Partii Socjalistycznej. Historia premiera Horna to ciąg nieprzerwanego służalstwa Rosji Radzieckiej. Urodził się on w rodzinie działacza Komunistycznej Partii Węgier. Warto także wspomnieć o działalności Horna w czasie powstania węgierskiego, gdzie wraz z komunistycznymi bojówkami walczył z powstańcami. Jego czteroletnie rządy to okres nieustannych kłopotów gospodarczych. To też niechlubny okres w historii Węgier związany z prześladowaniem dziennikarzy krytykujących komunistyczny rząd. Analogie nasuwają się same.

Zmęczone społeczeństwo w 1998 roku wybiera młodego polityka Viktora Orbana, uczestnika powstania węgierskiego i obrad Trójkątnego Stołu. Jego rządy to wreszcie realne zmiany dla tworzących dopiero swoją państwowośc Węgier. To za jego rządów Węgry przystąpiły do NATO, rozpoczęto negocjacje w sprawie przystąpienia do UE. Dużą wagę Orban przykładał do sytuacji mniejszości węgierskiej na Słowacji. Za jego kadencji zmniejszyła się inflacja i bezrobocie. A to wszystko przy agresywnym i krwiożerczym ataku węgierskich "postępowych" mediów.

Dziś znów Węgry rządzone są przez niezależny od komunistycznych wpływów Fidesz i premiera Orbana. Atak medialny nasila się nie tylko na Węgrzech, ale też w całej Europie (prym wiedzie GW porównując premiera do Łukaszenki). Bezczelne i monotonne komentarze docierają do Węgier z całej Europy. Tym bardziej cieszy mnie postawa przewodniczącego Fideszu i przygotowana przez niego ustawa medialna, łamiąca rzekomo wolność słowa "niezależnym" węgierskim mediom.

Przykład ten pokazuje, że mimo przeciwności i ataków ze wszystkich stron, niczym niezmącona wiara w uczciwość i dobro państwo jest w stanie spełnić marzenia o suwerennej i wolnej Ojczyźnie. Pora wyciągnać wnioski, skorzystać z tej węgierskiej nauki. Teraz czas na chwilę patriotyzmu na naszej, polskiej ziemi. Rodacy! Jeszcze nie wszystko stracone !

mprzychodzen

http://mprzychodzen.salon24.pl/276437,nauka-plynaca-z-budapesztu

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl