Homilia wygłoszona podczas Uroczystości poświęcenia Pomnika - Tablic Memorialnych ofiar Tragedii Smoleńskiej w Parafii p.w. św.
1. Od Gwiazdy Betlejemskiej do Krzyża na Kalwarii.
Jeszcze wciąż jesteśmy pod urokiem duchowości Bożego Narodzenia. Kolędy, tak nam bliskie, nadal towarzyszą naszym modlitwom i spotkaniom. Nadal też wyczekujemy Gwiazdy betlejemskiej, jakby tej pierwszej i tej najważniejszej.
"O gwiazdo betlejemska, zaświeć na niebie mym!
Tak szukam cię wśród nocy, tęsknię za światłem twym."
Tęsknimy za tym szczególnym światłem. Tęsknimy bowiem za jego źródłem, za Jezusem Chrystusem, lata nasze, nasz wiek temu nie przeszkadza. A każda chwila wydaje się być wigilijnym wieczorem. Kilkanaście dni temu doświadczyliśmy tego wszystkiego. Z jedną bardzo istotną różnicą. W miniony wieczór wigilijny wydawało się dla wielu z nas, dla wielu naszych rodaków, mieszkających w Polsce i poza jej granicami, że jakby opłatka było za dużo. Że kogoś brakowało przy stole, że tych nakryć pustych było więcej.
W jaki sposób ta gwiazda ma zaświecić nad naszym niebem, teraz i tutaj, w tę niedzielę, gdy znajdujemy się w kościele św. Rocha, zbudowanym również w kształcie gwiazdy, poświęconym Maryi, Gwieździe Zarannej? I mamy wziąć udział jeszcze w jednej ceremonii, w obrzędzie poświęcenia pomnika pamięci tych naszych Rodaków, którzy polegli pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku. A ten nowy Pomnik w swoim wyglądzie integruje się z architekturą i przesłaniem, które płynie ku nam z intencji, planów, treści, jakimi nas ubogaca ta świątynia, będąca wotum wdzięczności za skuteczną obronę przed bolszewizmem.
Pomnik bowiem wyrasta ze skały, która rozpękła się w kształcie krzyża, po którego obu stronach umieszczono nazwiska wszystkich, którzy oddali swoje życie, pielgrzymując do grobów tysięcy męczenników. Te nazwiska są jakby promieniami gwiezdnymi.
Przedziwna tajemnica życia i śmierci. Starożytni mędrcy przy spotkaniu w Jerozolimie z królem miejscowym zorientowali się, jaka na dworze panuje niechęć do Nowonarodzonego. A jednak podejmują wędrówkę, chociaż kolęda przestrzega:
"Mędrcy świata, złość okrutna,
Dziecię prześladuje.
Wieść okropna, wieść to smutna:
Herod spisek knuje."
Gorąco było w czasie przygotowań do pielgrzymki czci i honoru, powinności i miłości. Niestety, nie zabrakło też rzekomych autorytetów, ludzi ze sfer wpływowych, którzy nie byli zbyt życzliwie nastawieni do tej idei, do tego zamysłu.
Usiłowano nawet zniechęcić, a jednak trzech mędrców nic nie odstraszyło od zamierzonego celu, chociaż ich gwiazda za jakiś czas także zamieni się w krzyż. Co więcej, ona stała się krzyżem. Kto przecież zrozumiał znaczenie gwiazdy, ten nie mógł uciekać przed krzyżem.
Ten Pomnik, Drodzy Mieszkańcy Białegostoku, podobnie stał się krzyżem, chociaż tak mocno zrośnięty z gwiezdnym planem kościoła św. Rocha. A może właśnie dlatego, jest na swoim miejscu. Łączy nas. Naszemu życiu daje wyraźne znak, jak mamy iść za Gwiazdą Betlejemską, aby dojść do krzyża. A krzyż jest naszą Bramą, jak podpowiada nam Norwid. Jest Bramą, która prowadzi nas do innej rzeczywistości, godnej człowieka, przygotowanej mu przez Tego, którego zwiastowało przyjście Gwiazdy betlejemskiej. On to na krzyżu odniósł największe zwycięstwo. I my dzisiaj, składając hołd Tym, którzy nie lękali się wyruszyć w swego rodzaju nieznaną drogę, jednocześnie wyznajemy naszą wiarę w prawdziwość każdego zwycięstwa, któremu patronuje krzyż.
2. Chrystus naszym Odkupicielem.
Przedziwny jest rok liturgiczny w Kościele. Dotyczy i dokonuje się w czasie, ale nie jest czasem skrępowany. Mówi i przypomina o rzeczach tego świata, ale coraz wyraźniej wskazuje na przyszłość. O tym przekonują nas dzisiejsze czytania z Pisma Świętego.
Przez całe tysiąclecia ludzie oczekiwali na przyjście Syna Bożego. Prorocy opisywali takie czy inne okoliczności owego nadejścia. Św. Jan Chrzciciel w dzisiejszym fragmencie Ewangelii wyraźnie wskazuje na Jezusa z Nazaretu. Jezus jest Barankiem Bożym, który gładzi grzechy świata. Zstępuje na Niego Duch Święty i z Nim pozostaje. Jezus jest więc Synem Bożym. "To jest Ten, zapewnia św. Jan Chrzciciel, o którym powiedziałem: Po mnie przyjdzie Mąż, który mnie przewyższył godnością, gdyż był wcześniej ode mnie". Jan to dostrzegł, zrozumiał i uznał.
Czy my potrafimy zdobyć się na tego rodzaju wyznanie?! I okazać podobnie gotowość na przyjęcie i uznanie Prawdy, która przecież dotyczy nas, naszego być tutaj na ziemi i naszej przyszłości?
Św. Paweł jest pewien, że mieszkańcy Koryntu tak postąpili, oczywiście, ci, którzy przyjęli chrzest, "którzy zostali uświęceni w Jezusie Chrystusie i powołani do świętości wespół ze wszystkimi, którzy na każdym miejscu wzywają imienia Pana naszego Jezusa Chrystusa".
To imię towarzyszyło naszym Rodakom, Prezydentowi Rzeczypospolitej i wszystkim, którzy razem z Nim pielgrzymowali do Katynia. To właśnie tam, przy grobach naszych męczeńskich Rodaków wszystko miało się zacząć od Eucharystii, od komunii z Jezusem Chrystusem, Z tego względu był tam Biskup Polowy Wojska Polskiego, był Kapelan Prezydenta, było jeszcze siedmiu kapłanów, byli też ordynariusze polowi: prawosławny i ewangelicki.
To imię było w samolocie obecne z racji na samą misję. Prorok Izajasz zapowiadając przyjście na świat Mesjasza nazywa Go Sługą Pańskim. Nasi Rodacy byli także na służbie, na służbie Rzeczypospolitej, w trosce o pamięć historyczną, o duchowe, kulturowe i materialne dziedzictwo. Pragnęli dać świadectwo wierności, tym wartościom i tym zasadom, dzięki którym Polska nie zginęła, a ich wyrazicieli doczesne szczątki znalazły się w Katyńskim Lesie, gdzie przez całe lata nie mógł stanąć krzyż, a teraz nie można zbudować choćby niewielkiej kaplicy!
Prezydent Rzeczypospolitej wraz z małżonką i pozostali uczestnicy tej pielgrzymki pragnęli zadośćuczynić potrzebom serc i spełnić oczekiwania poety:
"A po tych wszystkich, którzy szli przed nami
Z krzykiem "Ojczyzna" - i z męką szaloną,
A po tych wszystkich, co ginęli sami,
Aby nas zbawić swoją krwią czerwoną,
Za śmierć dla jutra, za ten lot słoneczny,
O Polsko! Odmów: "Odpoczynek wieczny!...""
(Pacierz za zmarłych, Oppman).
Więc, Polsko, jesteśmy. Modlimy się. Pamiętamy i nie tylko z racji na kolejny Pomnik, jaki stawiamy naszym Poprzednikom, poległym na służbie Ojczyźnie. Będziemy pamiętali z potrzeby serc, ze względu na wielkość ofiary. A wielkość ofiary, już nie pierwszy raz, najpewniej krzyżami się mierzy. Tych krzyży przybyło nam wiele. Poeta mówi o słonecznym locie. Ten lot rzekomo odbywał się we mgle. Ale dla nas pozostanie on lotem słonecznym, gdyż słońce było u jego początku i wierzę, że nie zabrakło światła Gwiazdy Betlejemskiej przy przejściu do domu Ojca. Zwłaszcza, że razem była Matka Najświętsza. Ona też poległa, jako że nie wypadało Matce pozostać nienaruszoną, gdy tak wielu Jej czcicieli ciała zamieniły się w proch.
Tylko kwiaty zostały. One najczęściej trwają przy krzyżu na każdym grobie.
3. A co jest z pamięcią historyczną?
Coś pozostaje z przeszłości. W roku 2006, dziesiątego czerwca, w kolejną rocznicę pobytu Jana Pawła II, do Drohiczyna przybył Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej, aby ogłosić Dzień Podlasia. Powiedział wówczas: "Siedem lat temu Ojciec Święty, Sługa Boży Jan Paweł II był tu, jak zrządziła Opatrzność, po raz ostatni. Było znakomitym wręcz pomysłem, żeby ten dzień ostatniej wizyty apostolskiej uznać za Dzień tej dzielnicy Polski, której dzieje są niezmiernie skomplikowane, ale która istotnie pozostała wierna Bogu i Rzeczypospolitej. Stoimy tu na ziemi, która kiedyś przed wiekami była miejscem krzyżowania się różnych wpływów: [...]. Ale Podlasie to ziemia, która dziś i od wieków jest integralną częścią naszego kraju". W tym miejscu Prezydent wymienił wiele wybitnych osobistości, pochodzących z Podlasia, a obecnych znacząco w dziejach Polski. A następnie, mówiąc o potrzebach pewnych zmian w kierowaniu państwem dodał: "To ziemia, na którą w dzisiejszych, trudnych czasach, można liczyć. Bo choć Polska jest dziś od wielu lat niepodległa, choć Polska ma swoje sukcesy - i to sukcesy bardzo poważne - to ostateczna walka o kształt naszego kraju nie została jeszcze zakończona. [...]."
Przypominając te słowa trudno nie postawić pytania: a jak jest teraz? a co robimy, aby program i wizje Prezydenta znalazły wśród nas zrozumienie i zostały wprowadzone w życie?! A może należy dobrze przypatrzeć się naszym dziejom, aby najpierw jak najlepiej zrozumieć ich sens i z miłości do Ojczyzny podjąć odpowiednie działania.
Od ponad tysiąca lat Polska znajduje się w przestrzeni cywilizacji chrześcijańskiej. Początki nie były łatwe. Jak piszą wybitni historycy: "Chrystianizacja rozpoczęła długi proces wszczepiania się w uniwersalną całość. Od wieku X towarzyszy Polsce Kościół; mnożą się wzajemne wpływy i zależności, wzajemne przekształcanie się i uzupełnianie. Byłoby bowiem naiwnym uproszczeniem widzieć identyfikację Polski w Chrześcijaństwie tylko od strony recepcji. Powstająca czy trwająca Polska stale tworzyła Chrześcijaństwo. Wzajemne relacje ulegały przez wieki różnym przekształceniom. Nie można ich odrywać od historii ludzi i instytucji, od rozwoju pojęć i ich rozprzestrzeniania. W dobie piastowskiej przynależność do Chrześcijaństwa rzymskiego umożliwiła identyfikację elit i ukształtowanie państwa. Walka o samookreślenie Polski została wygrana przez pierwszych Piastów dążących do korony i przez pierwszych polskich świętych". (Michał Tymowski, Jan Kieniewicz, Jerzy Holzer, Historia Polski, Paryż 1986).
To bardzo ważnie stwierdzenie. W czasach jagiellońskich ta współpraca posuwa się nadal, do przodu. Nieco zaczyna się chwiać w okresie królów elekcyjnych. To wówczas ks. Piotr Skarga w Kazaniach Sejmowych będzie wołał: "najdziecie sześć szkodliwych chorób jej (Ojczyzny), które jej bliską śmierć (obroń Boże) ukazują, a jako złe pulsy źle jej tuszą. Pierwsza jest - nieżyczliwość ludzka ku Rzeczypospolitej i chciwość domowego łakomstwa. Druga - niezgody i roztyrki sąsiedzkie. Trzecia - naruszenie religiej katolickiej i przysada heretyckiej zarazy (co w naszych czasach oznacza chyba ideologię śmierci). Czwarta - dostojności królewskiej i władzej osłabienie. Piąta - prawa niesprawiedliwe. Szósta - grzechy i złości jawne, które się przeciw Panu Bogu podniosły i pomsty od Niego wołają". Niestety, nie wszyscy brali sobie do serca te ostrzeżenia. One są aktualne i dzisiaj, gdyż tylko gramatyka się zestarzała.
W czasach zaś rozbiorowych nie było polskich struktur państwowych. Cały ciężar przekazywania i pielęgnowania dziedzictwa narodowego spoczął na rodzinie i Kościele. I okazuje się, że podobnie jak za pierwszych wieków, nie brakowało rodzin patriotycznie świadomych i przybywało świętych. Kultura w tym czasie rozwija się ku zaskoczeniu wszystkich. Przybywa bohaterów narodowych. Po 123 latach niewoli Polska miała od czego zacząć i na czym budować. Z licznymi świętymi wkroczyliśmy w niepodległość, z patriotycznie nastawioną młodzieżą. Można było dzięki temu przezwyciężyć pierwsze trudności, odrzucić bolszewizm i przetrzymać kolejną wojnę światową oraz nie dać się podeptać przez następne pół wieku.
I znowu towarzyszą nam święci: Sługa Boży Kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia, Jan Paweł II, bł. Michał Sopocko, bł. Jerzy Popiełuszko i setki tych, którzy przeszli przez zesłania i więzienia, pozostając wiernymi polskiemu etosowi.
Dobro wszakże nie jest dane raz na zawsze. Trzeba umieć je pielęgnować, bronić. Zło przecież nie śpi. Nadszedł nowy czas próby, próby niezbędnej, powiedziałbym nawet koniecznej. Polskość musi się odświeżyć, polskość musi się oczyścić. Dało się to zauważyć już w momencie narodzin "Solidarności". Chyba jednak wówczas byliśmy zbyt pewni naszych patriotycznych cnót.
4. Próby nadszedł czas.
A wszystko w ogniu się próbuje. Tym kowalskim ogniem okazują się współczesne tendencje cywilizacyjne, na wszelkie sposoby zmierzające ku temu, aby oderwać człowieka od Stwórcy, od rodziny, od narodu, od kultury, od obyczaju i co więcej - od siebie samego. Człowiek bywa rozsadzany od wewnątrz. Deprecjonuje się małżeństwo i miłość, z miłością do Ojczyzny włącznie. I to jest ta zasadnicza różnica, która daje o sobie znać w podejściu do jakichkolwiek wartości, które się ośmiesza. Kilkadziesiąt niemal lat temu przestrzegał przed taką postawą nasz myśliciel Henryk Elzenberg, gdyż był zdania, że rzeczą najmniej wybaczalną jest nikczemna hierarchia wartości, czyli osłabianie ludzkich dążeń przez zaniżanie wymagań, zwłaszcza moralnych.
Kilkanaście lat temu, popularny podówczas dziennikarz przestrzegał (Sandauer), "że pod sztandarami "Solidarności" noszącymi insygnia katolickie zgromadziła się liczna gromada ateistów, działaczy KOR-u, którzy w imię celów politycznych postanowili walkę z Kościołem odłożyć na później. W trockistowskich "Les Nouvelles Litteraires", które od miesięcy rozpisują się w tonie apologetycznym o KORze i "Solidarności" i o ich związkach z Kościołem, gdy tylko nadarzała się okazja zaatakowania Ojca Świętego [...] natychmiast przystępują do ataku, zapewniając o swoim sojuszu z Kościołem" (J. Dobraczyński, O każdego człowieka, Warszawa 1987, s. 67). Tak było nieco wcześniej, to zdarza się i teraz.
My niekiedy mówimy, może też tak myślimy pod wpływem niektórych dziennikarskich sugestii, że brakuje nam Prymasa Tysiąclecia. I jest w tym wielka prawda. Ale, czy w obecnej dobie ci sami dziennikarze życzliwie potraktowaliby Jego wypowiedź: "Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! [...] Mamy obowiązek chrzcić i nauczać Naród Polski oraz upominać się o uszanowanie naszej kultury rodzimej, narodowej...".
I oto współczesny komentarz: "Już słyszę te medialne wrzaski i drwiny, że nacjonalista, anty-Europejczyk, że "średniowiecze" i wstyd za granicą. A w roku1974, kiedy kard. Wyszyński wypowiedział te słowa, słuchano go z atencją". "A dziś - zauważa ten sam Autor - nie! Zdecydowanie nie jest to czas mężów stanu, proroków i mędrców. To czas oszustów intelektualnych i manipulatorów, czas celebrytów znanych z tego, że są znani." ("Idziemy", 12. XII. 2010, str. 9).
Ale czy można z tym się zgodzić? Czy można pozostać obojętnymi? Czy mógł Prezydent Rzeczypospolitej i towarzyszący Mu nasi Rodacy zapomnieć o 70-tej rocznicy Męczeństwa tysięcy Polaków, którzy oddali swoje życie za Polskę Piastów i Jagiellonów, czasów elekcji i rozbiorów, wszystkich powstań i wszystkich wojen, wszystkich wygnańców i zesłańców, wszystkich rozstrzelanych, powieszonych i zagłodzonych; za Polskę jakże wspaniałej kultury, za Polskę świętych, matek i ojców, za szare szeregi i za tych, co będą ginęli potem?
Czyż można zgodzić się z tym, czego obawia się niezłomny poeta, gdy o tych
Męczennikach pisze:
"są aby świadczyć Bóg policzy
i ulituje się nad nimi
lecz jak zmartwychwstać mają ciałem
kiedy są lepką cząstką ziemi [...]
potężny głos zamilkłych chórów
tylko guziki nieugięte
guziki z płaszczy i mundurów" (Zbigniew Herbert, O Katyniu).
Nie tylko, drogi Zbigniewie Herbercie, nie tylko. O nich będzie świadczyć na wieki Lech Kaczyński, Prezydent Rzeczypospolitej, który w pobliżu owego miejsca oddał swoje życie. O nich będzie świadczyła Maria Kaczyńska - Małżonka Prezydenta, przez Mackiewiczów tak bliska katyńskiej ziemi. I trzeba w tym miejscu wymienić Ryszarda Kaczorowskiego, Białostoczanina, ostatniego prezydenta na uchodźctwie, biskupów Tadeusza Płoskiego i Mirona Chodakowskiego. Na zawsze pozostanie świadkiem Krzysztof Putra, marszałek Sejmu, ale też Moniuszko Justyna i Gosiewski Przemysław. To tylko, to aż osiem osób mających związek z Białymstokiem, z województwem Podlaskim. W dniu dzisiejszym wspominamy wszystkich, którzy 10 kwietnia zginęli pod Smoleńskiem, także pozostałych osiemdziesięciu ośmiu. Ich imiona na zawsze wpisujemy w księgę naszych serc i serc następnych pokoleń.
Do Smoleńska bowiem udali się, aby dać świadectwo prawdzie, aby wyznać publicznie miłość do Polski. Bo Polska to wprawdzie kraj tylko, to państwo, ale też to historia i kultura, czyli inaczej Polska to jedna z największych wartości.
Bohater "Dewajtisa" na wieść o sprzedaży lasu ze starożytnym dębem bolał "Tyle wieków on stał i wszystko przetrwał! Dziesiątki pokoleń go strzegło, broniło, aż Bóg za karę takich zesłał, co ni pamięci, ni ducha ojców w piersi nie mają. Najcięższy to dopust i próba! Co my warci bez pamięci starej sławy i cnoty? Skąd my ją odbudujemy i utrzymamy?" (Dewajtis, str. 206).
5. Końcowe przesłanie.
Ukochani, Bracia i Siostry, Rodacy! Pochyleni w pokorze przed Panem nieba i ziemi, dziękujemy całym sercem i duszą całą za to wszystko, co pozwala nam wciąż od nowa odkrywać piękno i znaczenie, ważkość i wartość bycia Polakami.
Chcemy podziękować za wszystkich, którzy od ponad tysiąca lat tworzyli to, co składa się na Polskę, co Polskę stanowi. W sposób szczególny pochylamy się nad prochami, pozostałymi po całopalnej ofierze, jaką złożyli Pielgrzymi z Prezydentem Rzeczypospolitej na czele. Krew pozostała pod Smoleńskiem, w pobliżu ofiar Katynia. Prochy powróciły do Kraju.
Panie Prezydencie, drodzy Rodacy Współmęczennicy, przepraszamy Was, żeśmy nie zabezpieczyli Wam tej podróży, ale jedno chcemy Wam przyobiecać, że pamięć o Was zabierzemy ze sobą i jako najcenniejszy dar, a zarazem pamiątkę będziemy przekazywać naszym następcom, bez względu na to, ile to nas będzie kosztowało. Wasza przecież ofiara to najcenniejszy dar, jaki złożyliście Ojczyźnie. A ten Pomnik wyrosły na gwieździe, dojrzały w krzyżu, będzie stałym świadkiem! Pomnik wsparty na polskim kamieniu.
On także sprawia, że ta szczególna ofiara, na ołtarzu Ojczyzny złożona, wpisuje się w najcenniejsze momenty naszych dziejów. I dlatego byłoby mi trudno nie odwołać się na koniec do naszego Wieszcza, zwłaszcza że z Nowogródka jest tuż, tuż i do Katynia i do Smoleńska.
On był świadkiem, jak blisko dwieście lat temu wywożono na Sybir polską młodzież, w wśród niej był także Janczewski.
"A wtem zacięto konia, - kibitka runęła -
On zdjął z głowy kapelusz, wstał i głos natężył,
I trzykroć krzyknął: "Jeszcze Polska nie zginęła." [...]
Ta ręka i ta głowa, zostały mi w oku,
I zostaną w mej myśli, - i w drodze żywota
Jak kompas pokażą, powiodą gdzie cnota:
Jeśli zapomnę o nich, Ty Boże na niebie
Zapomnij o mnie."
Pod Smoleńskiem Polska otrzymała kolejny kompas, zachętę do pamięci i duchowe wsparcie!. Tego zapomnieć się nie da! O tym pamiętać trzeba! Amen!
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109707
Video na stronie
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Bogu dziękujmy za Pasterza !
Chrońmy naszych Pasterzy przed atakami wrogów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Odważny Kapłan, teraz zaczną się w sieci cytaty... zacznijmy
"Kilkanaście lat temu, popularny podówczas dziennikarz przestrzegał (Sandauer), "że pod sztandarami "Solidarności" noszącymi insygnia katolickie zgromadziła się liczna gromada ateistów, działaczy KOR-u, którzy w imię celów politycznych postanowili walkę z Kościołem odłożyć na później.
W trockistowskich "Les Nouvelles Litteraires", które od miesięcy rozpisują się w tonie apologetycznym o KORze i "Solidarności" i o ich związkach z Kościołem, gdy tylko nadarzała się okazja zaatakowania Ojca Świętego [...] natychmiast przystępują do ataku, zapewniając o swoim sojuszu z Kościołem" (J. Dobraczyński, O każdego człowieka, Warszawa 1987, s. 67). Tak było nieco wcześniej, to zdarza się i teraz.
My niekiedy mówimy, może też tak myślimy pod wpływem niektórych dziennikarskich sugestii, że brakuje nam Prymasa Tysiąclecia. I jest w tym wielka prawda. Ale, czy w obecnej dobie ci sami dziennikarze życzliwie potraktowaliby Jego wypowiedź: "Dla nas po Bogu największa miłość to Polska! [...] Mamy obowiązek chrzcić i nauczać Naród Polski oraz upominać się o uszanowanie naszej kultury rodzimej, narodowej...".
I oto współczesny komentarz: "Już słyszę te medialne wrzaski i drwiny, że nacjonalista, anty-Europejczyk, że "średniowiecze" i wstyd za granicą. A w roku1974, kiedy kard. Wyszyński wypowiedział te słowa, słuchano go z atencją". "A dziś - zauważa ten sam Autor - nie! Zdecydowanie nie jest to czas mężów stanu, proroków i mędrców. To czas oszustów intelektualnych i manipulatorów, czas celebrytów znanych z tego, że są znani." ("Idziemy", 12. XII. 2010, str. 9). "
--------------------------------
Czy tak mógłby napisać konformista, dla którego KOR to największa świętość? A mamy takich kapłanów także i prawie WSZYSTKICH polityków, w tym niestety wielu nawet z naszego PiS, którzy nie rozumieją, albo udają że nie rozumieją co jest grane od bardzo dawna. Czy doczekamy się prawdy o procesie kreowania się tych elit, które po 1989 roku dostały władzę, wpływy jako "opozycja" dawna, kombatanci? Jak to możliwe że tak oszukano katolików żeby po leninowsku na plecach ludzi dojść do koryta, do władzy i wypiąć się na katolicki naród polski!
Wspaniały biskup. Trzeba mówić tak tak, nie nie.
marekkajdas.nowyekran.pl
3. Pieśń o ojczyźnie - Ks. prof. Czesław S. Bartnik
Jedną z podstawowych rzeczywistości i zarazem świętości, którą obłędna ideologia liberalno-nihilistyczna odrzuca i wyszydza i której też "nie zna" traktat lizboński, jest ojczyzna. Jednak pojęcie ojczyzny funkcjonuje od wielu tysięcy lat jako jedna z podstawowych rzeczywistości, wielkości i wartości dla każdej jednostki i społeczności.
Pojęcie ojczyzny
Ojczyzna (po hebrajsku nahalah, po grecku patris, po łacinie patria, po staropolsku "ojcowizna") to czasoprzestrzenna, materialna, przyrodnicza i ludzka nisza życia, która człowieka zrodziła, kształtuje, zwłaszcza w początkach, utrzymuje i realizuje osobowościowo i duchowo. Składają się na nią trzy główne czynniki: ziemia rodzinna o różnych zakresach, element rodzicielski (rodzice, ród i inni ludzie, którzy tworzyli naszą etnogenezę) oraz środowisko kształtujące nas psychicznie, osobowościowo i duchowo, zwłaszcza w czasach dzieciństwa i młodości (kultura duchowa i materialna, cywilizacja, zespół pojęć i świadomości społecznych, język, historia, sztuki, religia). Rozróżniamy ojczyznę wielką (kraj, państwo, naród, po niemiecku Vaterland) i ojczyznę małą, czyli owe trzy czynniki najbliższe, o małym zakresie (po niemiecku: Heimat). Żydzi i chrześcijanie znają ponadto: praojczyznę (samych początków ludzkości), ojczyznę ziemską, aktualną, i ojczyznę niebieską, do której zdążamy. Jednakże z samym pojęciem ojczyzny stało się u nas coś tragicznego, wprost przestępczego. Pewna dyrektorka katolickiego liceum społecznego z dużego miasta mówi mi, że kiedy na lekcji wymieni się słowo "ojczyzna", to niektórzy uczniowie się śmieją. Jacy terroryści propagandowi i kiedy zatruli całe powietrze ojczyźniane i polskie?
Ojczyzna jest matką
Kiedy mówimy o ojczyźnie, najpierw się wzruszamy. Potem przychodzi nam na myśl jakaś kraina lub ziemia. Każdy człowiek wiąże się z jakąś najbliższą sobie ziemią, o jedynej dla jego wyobraźni rzeźbie terenu, gór, dolin, pól, łąk, pór roku, dróg, nawet fauny i flory. Jest to ziemia objęta szczególnie mocnymi przeżyciami, zlewająca się z obrazem matki i ojca oraz dzieciństwem. Jej przykładem jest krajobraz z lat dzieciństwa i młodości. Z czasem, oczywiście, krajobraz ten poszerza swoje granice coraz bardziej, o wszystkie pierwotne rzeczy i zdarzenia. Ojczyzna łączy się następnie z żyjącymi na danej ziemi ludźmi: rodzicami, dziadkami, braćmi, krewnymi, rodakami i wszystkimi "swoimi". Należą do tego grona także nauczyciele, wychowawcy, urzędnicy, wszyscy, którzy nas kształtowali i jakoś nam służyli, abyśmy mogli być takimi, jakimi jesteśmy. Jest to szczególnie ziemia przodków i kraj rodzinny (Rdz 31, 3; Lb 10, 30; Ne 2, 3). W rezultacie z obrazem ziemi ojczystej łączą się rozmaite kręgi "swoich" ludzi; od rodziców, poprzez grupy koleżeńskie, zawodowe, klasowe, aż do narodu włącznie.
Ojczyzna przybiera jeszcze konkretne kształty w ramach państwa na danym obszarze ziemi. Państwo jest chyba najwyraźniejszą i najsilniejszą organizacją narodu. Stanowi zatem względnie autonomiczną organizację życia ludzkiego na danym terytorium. Organizm państwowy ma bardzo duży udział w kształtowaniu konkretnych rysów ojczyzny, choć nie przekreśla nigdy świetlanych rysów mistycznych.
W obrębie terytorium, ludności i organizacji państwowej rozwija się wspólna świadomość tożsamości rodzinnej, jakby więź jedności psychicznej. Przejawia się ona w różnych postaciach, najczęściej w kulturze materialnej i duchowej, w określonym sposobie życia, wytworach, prawach, obyczajach, tradycjach, technikach, ideach, moralności, religii. Jednym z ważniejszych czynników jedności psychicznej jest wspólny język, który tworzy określony świat rozumień, przeżyć, wyobrażeń, ułatwia głęboki kontakt międzyludzki i przechodzenie od teraźniejszości ku wspólnej przeszłości. Jednakże chyba najbardziej jednoczy ludzi i skupia ich w jeden organizm złożony ze "swoich" wspólne egzystowanie, a więc ta sama historia, wspólnota działania i losów życia materialnego i duchowego. Wspólność egzystencji wytwarza zażyłość, przyjaźń, poczucie współzależności i pewną tożsamość duchową. Nie ma więc ojczyzny bez historii. Oczywiście historię tę trzeba rozumieć nie tylko jako przeszłość, ale także jako wspólną przyszłość.
W rezultacie ojczyzna wiąże się z naszym rodzeniem się, stawaniem, z początkami, które jednak nie ograniczają się do dzieciństwa, lecz przedłużają do starości, wyrażają po prostu naszą stałą zależność od konkretnego społeczeństwa i wywołują z kolei tendencję do kontynuowania naszych wspólnych powiązań w stosunku do innych. Ojczyzna przypomina więc materialno-duchową tęczę rozciągającą się nad początkiem egzystencji ludzkiej i nad jej pierwotnym zakotwiczeniem w ziemię, w społeczność, w państwo, w kulturę i w czas. Pojęcie ojczyzny zbliża się bardzo do pojęcia szeroko rozumianego macierzyństwa społecznego. Ojczyzna jest faktem pierwotnie danym.
Obowiązek patriotyzmu
Zawsze istniały rozmaite próby negowania wartości ojczyzny: hedonistyczne - ibi partia, ubi bene; religijne - pomiatanie ziemskim pochodzeniem (Tertulian) i perfekcjonistyczne porzucanie konkretnej ojczyzny na rzecz rzekomo doskonalszej (np. kosmopolityzm). Spotykamy też stale wykroczenia per excessum, jak bałwochwalczy kult swego państwa i narodu w hitleryzmie lub inne nacjonalizmy. Chrześcijaństwo stoi na gruncie afirmacji podstawowej wartości w ojczyźnie, jakkolwiek mogą być spory co do tego, jakie konkretne formy patriotyzmu są bardziej odpowiednie. Każda religia zresztą szerzy kult macierzyństwa i początków ludzkich i sam Bóg jest rozumiany przede wszystkim jako Początek.
Na patriotyzm składają się: przeświadczenie o podstawowej wartości ojczyzny, żywienie do niej szacunku i miłości oraz praca dla niej. Jest to więc świadome przeżywanie i ogólne dopełnianie swej więzi z początkami i egzystencją wyższą, z której się wywodzimy. Ojczyzny nie dobieramy sobie, tak jak i matki. Może też nie być dla każdego idealna. Niemniej nie wolno negować jej specyficznej świętości.
W aspekcie praktycznym dawniej patriotyzm zawężano najczęściej do czynu zbrojnego lub przynajmniej politycznego. Była to jednocześnie asceza wysoka, gdyż nierzadko wymagała ofiary z życia. W tym względzie jest tak zresztą do dziś. Wprawdzie nie brakło nigdy ludzi symulujących patriotyzm i unikających ofiar, ale ogólnie państwa musiały czyn militarny stawiać na pierwszym miejscu, by w epoce wojen bronić swego bytu. Należało to do instynktu samozachowawczego. Stąd też ofiarę patriotyzmu stawiano na równi z ofiarą religijną. Można jednak dyskutować na temat różnych form patriotyzmu. Dziś bowiem zagrożenie ludzkości ma wymiar bardziej egzystencjalny. Odkrywamy więc, że także patriotycznie brzmi hasło Nehemiasza: "odbudujmy mur Jerozolimy" (2, 17). Patriotyzm staje się formą zaangażowania w życie bieżące. Należy do niego każdy czyn dobry, a zwłaszcza heroiczny, dla dobra ojczyzny. Nie chodzi tu o ckliwość ani fantazję, jakkolwiek i uczucie karmi potrzebną skądinąd poezję ojczystego życia. Chodzi o zrozumienie sprawiedliwej spłaty za to, co dla siebie wzięliśmy, i wspaniałomyślną chęć dawania jeszcze więcej tym, którzy przyjdą po nas. Bo dla nich i my będziemy częścią ojczyzny. I tak zjawisko ojczyzny łączy się z futurologią. Patriotyzm to wspólnota pracy, polepszanie życia i planowanie tak, żeby nasza Macierz była coraz piękniejsza i coraz bardziej macierzyńska dla przyszłych ludzi. Patriotyzm jest wielkim posłannictwem profetycznym.
Zapewne pojęcia narodu, państwa, a może i ojczyzny będą się zmieniały w przyszłości. Przede wszystkim niektóre będą po prostu ginęły, tak jak ginęły niektóre szczepy, narody, kultury, języki i religie. Poza tym patriotyzm zawsze może być wykorzystywany do różnych partykularnych i błędnych celów. Każda wartość doczesna może być zniekształcana. Wydaje się jednak, że sama zasada ojczyzny nie zginie, bo każda osoba i każda grupa ludzi będzie musiała mieć swoje prapierwotne milieu macierzyńskie w sensie biologicznym, psychicznym, kulturowym i społecznym. Doniosłość zaś konkretnych kształtów tego milieu będzie jeszcze rosła.
Ojczyzna nie utożsamia się z jednym lub drugim zjawiskiem. Jest ona czymś głębszym i zawsze czymś bardziej idealnym, jak duchowe macierzyństwo pod pooraną twarzą matki. Stąd idea ojczyzny wydaje się przezwyciężać czas. Wyrasta ona dla nas z dzieciństwa, jak kraina dobra, piękna i szczęścia. Ale pojawia się także przed nami jako ziemia obiecana, jako kraina marzeń i dążeń. Dla religii ojczyzna ziemska jest konieczną drogą do Ojczyzny; dostrzegamy jakąś ojczyznę w niebie, skąd wyczekujemy Zbawcy i gdzie dokona się przetworzenie naszej egzystencji poniżonej, doczesnej i niewolniczej, na ziemię chwalebną, czyli egzystencję chwały (Flp 3, 20-21). I nawet w niebieskiej ojczyźnie muszą wystąpić jakieś ślady dawnej naszej ojczyzny ziemskiej. I tak przyszłość będzie znowu wielkim ojczyźnianym początkiem.
Polska
Mówimy o ojczyźnie trochę okrężnie. Dla nas ojczyzna to Polska. Konkretna, historyczna, nieunikniona Polska. Co ta nazwa w nas wywołuje? Polska. Jest to nazwa jedna z najwyższych, jakkolwiek nie sposób ująć w słowa wszystkich przeżyć i wszystkich Polaków.
Wypowiadając się na temat Polski, nie zawsze uzewnętrzniamy prawdziwe, serdeczne uczucia, jakimi darzymy naszą Ojczyznę. Polska chyba również rodziła się w blasku mitów jak wszystkie inne ojczyzny, wielkie lub małe. Takie mity same narzucały się kronikarzom. Nie ma rodzin bez dzieci. Tak też rodzili się Słowianie, Wenedowie, Lechici, Sarmaci, Polanie, Polacy... Historia jest konieczna. Spójrzmy na ten "początek" oczyma Jana Długosza. Prowadzi nas fantastycznie gdzieś do Noego i w dół przez Jafeta, Gomera, Ascenasa, Alana i Negnona - ojca Słowian. Nie chodzi o prawdę, chodzi o pewien blask matki. Dochodzimy do Lecha, brata Czecha i Rusa, żyjących pierwotnie w Panonii. Zgodnie z kanonami myślenia musiały przyjść katalogi władców polskich: Lech, Krak, Lech II, Wanda, wojewodowie, Przemysław, Leszek, Leszek II, Leszek III, Popiel, Piast, Ziemowit, Leszek IV. Ziemomysł, Mieszko I...
I tak zaczęła się bynajmniej nie legenda. Zaczęła się Polska. Rodzili się ludzie, przychodziły zdarzenia i sprawy, które złożyły się - i składają nadal - na Polskę. Któż potrafiłby to opowiedzieć? Myśli, serca i czyny. Łowiectwo, uprawa roślin i hodowla. Życie w rodzinie, gminie i państwie. Idee o świecie, ludziach i bogach. Obyczaje, prawa, techniki. Budowanie, nauka, sztuka. Słowa, język, literatura. Gminność, regionalność, polskość. Poczucie wspaniałości polskiej, sławy i chwały. Ujęcie narzędzia w rękę, wytyczanie dróg i opanowywanie ziemi, integracje, podziały. Kłótnie, zatargi, walki. Zarazy, kataklizmy, nieszczęścia. Cierpienie wojen, najazdów, klęsk. Odnoszenie zwycięstw, osiągnięcia i wyzwolenie. Okresy żmudnej pracy, pomyślności i plonów... Trwonienie, bezmyślność i upadki. Aż do rozkładu życia politycznego, państwowego i społecznego, aż do drugich zaborów, strasznej okupacji i ostatnich głębokich doświadczeń.
Jeśli jednak historia scala świadomość społeczną, to wydarzenia dla Polski tragiczne czyniły to w sposób szczególny. Powoli - dla najlepszych synów - polskość, niepodległość, wolność i wreszcie sprawiedliwość stawały się świętościami. Niekiedy zdawało się, że nad ziemią ojczystą unosi się specjalna mistyka polska składająca się z cierpień, ofiar, wysiłków pracy i tęsknot. Nie chodzi tu o mistykę nadprzyrodzoną, lecz o jakąś tajemniczą jedność somatyczno-psychiczną egzystencji polskiej. Dla Polaka miał realny sens każdy przejaw takiej mistyki, nawet dla tych trzeźwych zwolenników zwykłej pracy dla Ojczyzny. Nie było żadnym zbędnym patosem opowiadanie o śpiących rycerzach w Tatrach, czekających na nową epokę Ojczyzny, kiedy to woje, prawdziwi polscy zbrojni, od Lecha aż do dziś, obudzą się pospołu, chwycą za broń: ruszą jak góry na ziemię polską, mszcząc nieprzyjacielskie siły i zdradę, i przynosząc wyzwolenie i ocalenie. Podobnie, kto oglądał mordowanie kobiet i dzieci przez hitlerowców, nie dostrzeże żadnej ckliwości w mistyce chłopa polskiego "z czarną bronią", któremu "serce pękło" (K. Baczyński, "Elegia o chłopcu polskim").
Pieśń o Polsce nie jest oczywiście tylko hymnem chwał i pochwał, ale może to być także skarga i żal. Polacy rozjaśniają i zaciemniają swoją Polskę. Stąd patriotyzm nie oznacza bezkrytycyzmu. Nawet piewca wielkości Polski - Jan Długosz, sumarycznie widział wiele ciężkich wad u Polaków. "Szlachta polska - pisał - sławy chciwa, do łupieży skłonna, niebezpieczeństwy i śmiercią gardząca, w obietnicach niesłowna, poddanym i niższym ciężka, w mowie nierozważna, nad możność rozrzutna, panującemu wierna, rolnictwu i hodowli bydła z zamiłowaniem oddana, dla obcych i gości ludzka i uprzejma, celuje nad innymi narodami gościnnością. Gmin wiejski skłonny do pijaństwa, kłótni, zelżywości i zabójstwa, tak iż trudno znaleźć naród inny równie skalany zabojami i domowymi klęski. Nie wzdryga się żadnych trudów i pracy, głód i zimno cierpliwie znosi, kocha się w zabobonach i gusłach, nowości chciwy, w budowlach niedbały, przestaje na sprzętach podłych; lekkomyślny i śmiały, umysłu gorącego, nieukrócony, w postawie i ruchu przystojny, siły wielkiej, wzrostu dorodnego i wyniosłego, budowy ciała silnej, barwy mieszanej, ciemnej i białej... Polacy przybyszów obcych i ludzi cudzych rzadko przypuszczają do rządu i urzędów, a jeżeli to się trafi, to nigdy bez zawiści... Nie miłuje ani cnoty, ani nauki, ale zlecają godności i urzędy tym, którzy większe bogactwa mają lub umysł zuchwale śmiercią gardzący i do zagłady drugich skory" ("Dzieje Polski", ks. I).
Przede wszystkim my, Polacy, musimy wyjść z zaklętego kręgu tragedii Ojczyzny. Trudno nie usłyszeć głosu Cypriana Kamila Norwida:
A Ojczyzna - czy tylko
Jest tragedią - ojczyzny
("Tymczasem").
Przed każdym z nas staje Polska w najróżniejszych barwach rzeczywistości. Ale jest rzeczywistością. To najważniejsze. Jest faktem i zarazem zadaniem. Ale nawet i to zadanie polskie jest również w pełni rzeczywiste. Chrześcijanie więc winni pierwsi podjąć to zadanie wszystkimi swymi siłami i możliwościami.
Bez względu na przemiany pojęć i uczuć musimy umieć słuchać każdej pieśni o ojczyźnie, a zwłaszcza lamentacyjnej:
Nad rzekami Babilonu -
tam myśmy siedzieli i płakali,
na wspomnienie Syjonu.
Na topolach tamtej krainy
zawiesiliśmy nasze harfy. (...)
Jeruzalem, jeśli zapomną o tobie,
niech uschnie moja prawica!
Niech język mi przyschnie do podniebienia,
jeśli nie będę pamiętał o tobie,
jeśli nie postawię Jeruzalem
ponad największą moją radość
(Ps 137, 1-2.5-6).
Nie ma sytuacji, w której by można było zapomnieć o Polsce, nie miłować jej i nie pracować dla niej. Polska jest rzeczą pospolitą, jest ciągłą sprawą publiczną, jest zbiorowym obowiązkiem, ale jest również rzeczą niepowtarzalną i sprawą najbardziej osobistą.
Jeślibym Cię zapomnieć miał, Polsko,
niech uschnie prawica moja,
niechaj mi przyschnie język
do podniebienia,
jeślibym o Tobie zapomniał...
Teraz, kiedy odprawia się jakaś polska Msza Dziejów, przede wszystkim musimy dbać o jej historyczność i realizm. Wzmacniajmy ducha polskiego w myśl słów Norwida:
Jeżeli przeto ta ojczyzna twoja
Jest historyczna...
(a nie jest jak Troja!),
Niech jak Rzym będzie
i Mszy-dziejów słucha (...)
Kto jednak dziś tak zatruł umysły i dusze tych Polaków, którzy po prostu wstydzą się Polski? Przecież jest brak wyższych uczuć koniecznych do człowieczeństwa, prymitywizm, zdrada swego orlego gniazda i rodzaj degradacji osobowościowej. Niestety, i zły rząd może Polskę zniszczyć.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110118&typ=my&id=my02.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Ludzie jednego ducha i jednego serca
Na dorocznym spotkaniu Kół Przyjaciół Rodziny Radia Maryja zgromadzili się w niedzielę, 16 stycznia, ich członkowie z diecezji drohiczyńskiej, siedleckiej i warszawsko-praskiej. Rozpoczęła je Eucharystia koncelebrowana w katedrze Trójcy Świętej przez wikariusza generalnego diecezji drohiczyńskiej i proboszcza parafii katedralnej ks. prałata Stanisława Ulaczyka, o. dr. Tadeusza Rydzyka CSsR, dyrektora Radia Maryja, oraz ks. kanonika Stanisława Wojciechowskiego z Sadownego.
O doniosłej roli mediów katolickich, które służą pomocą w duszpasterstwie, przypomniał w czasie homilii o. dr Tadeusz Rydzyk. Wskazywał również na siłę radiowej rodziny, ludzi jednego ducha i jednego serca, które ożywiane jest przez samego Boga.
Dyrektor Radia Maryja nawiązał do poświęcenia tego dnia w Białymstoku tablicy ku czci ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, podkreślając, że do dramatów dochodzi wtedy, gdy brakuje miłości. - Zmieniła się bardzo droga Polski po tym, co się stało - kontynuował. Wszyscy jeszcze tego nie widzą. Polska jednak zdobywała dalej wolność i swoje miejsce w świecie, a teraz trzeba się bardzo modlić za Polskę... Redemptorysta apelował o pracę nad kształtowaniem prawych sumień. Niestety, jak zauważył, osoby, które obecnie kreowane są na autorytety, częstokroć są ludźmi bez charakterów, ludźmi niekochającymi Boga, człowieka i Ojczyzny. - Widzimy, że jest antykultura, antypedagogika, antywychowanie, antyetyka. Wszystko "anty" - ubolewał.
Wyrażając radość z ogłoszenia terminu beatyfikacji Sługi Bożego Jana Pawła II, przypomniał, że podczas licznych spotkań Papież zawsze żywo interesował się Radiem Maryja i zachęcał do dalszej działalności.
Kończąc homilię, kaznodzieja zaprosił do modlitwy w intencji przemiany myślenia w Polsce.
Po Eucharystii odbyło się spotkanie opłatkowe, na które przybyli również m.in. ks. bp Antoni Dydycz, pasterz Kościoła drohiczyńskiego, oraz ludzie świata polityki.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=109720
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl