"Raport" MAK

avatar użytkownika Unicorn

Tytułem wstępu należałoby napisać, że taki raport może sobie stworzyć prawie każdy. Ani słowa o rosyjskiej odpowiedzialności, natomiast wg przytoczonych przez media konkluzji, cała wina spada na stronę polską. Na stronie 7 wersji angielskojęzycznej znajduje się określenie "non- regular international flight PLF 101 carrying passengers from Warsaw." Wracamy zatem do zasłony dymnej, puszczanej przez media po 10 kwietnia- lot wojskowy czy cywilny. W ujęciu zbliżonym do rządu- "lot prywatny." Oczywiście jest to bzdura.

Strona 10: "The Polish side requested to provide a navigator on board the aircraft." I dalej- "The request in question was agreed(...)". Strona 11: "There was no leaderman- navigator on board the aircraft."

Strona 13: "Further the aircraft crashed inverted and was totally destroyed." Wspomniano także o uszkodzeniach linii wysokiego napięcia.

Strona 71: "The K3- 63 three- component recorder was not found at the accident site. This recorder is an electromechanical film- based quick access recorder and can record the values of speed, altitude and vertical acceleration. As the same parameters are recorded by the MSRP-64 FDR system the absence of K3-63 recorder did not affect the investigation."

Strona 81: "The forward fuselage with the cockpit was totally destroyed. A fragment of the nose with nose gear strut was at 397 m from the runway threshold." I fotka:

Na stronie 91 znajduje się informacją, którą podano wcześniej w przeciekach medialnych o rzekomym przeciążeniu 100g.

Na stronie 92 znajduje się grafik działań ratunkowych- pierwszy wyruszył wóz strażacki. Jeśli przyjmiemy czas 8.41/10.41 to ruszył po pięciu minutach-10.46. O 10.55 przybyła na miejsce pierwsza brygada strażacka. Pouczające jest zliczenie osób będących na miejscu, w różnych rolach. Weźmy na przykład: 10.51- 40 osób, 10.54- 180 osób. O 10.58 przybyła na miejsce "first emergency sanitary brigade". I teraz pytanie o co chodzi bo o 11:10: "7 ambulances arrived at the accident site." Obojętnie jak będziemy rozpatrywać tłumaczenie, trochę dziwne.

Strona 94: "The rescue operations at the accident site were conducted till April 16, in total 1110 persons(...).

Strona 104-105: "in general there was nothing unusual in the physical and chemical characteristics of the fuel samples  quality taken from the Tu-154M PFL 101 fuel system." Ale:

"Some deviations in the chemical and physical characteristics detected in the fuel samples and some bottles according  to the conducted research are connected with foreign agents penetrating the fuel in the course of sample selection, due to the aircraft destruction and due to the interaction with polymeric materials."

Ostatnia część wydaje się najciekawsza.

Dalej przytoczono zeznanie świadka o "odważnym pilocie lądującym w takiej mgle"- lewe skrzydło ponoć dotykało ziemi. Jeśli lubicie horrory zerknijcie na fragment filmu Zapowiedź:

http://www.youtube.com/watch?v=LDqfmEd4fQ8

Rzecz jasna dodatkowi ludzie na wieży nie mieli żadnego "bezpośredniego" wpływu na przebieg lotu.

To, co wszyscy lubią najbardziej, strona 130: "findings of the ballistic and pyrotechnic expertise."

Wg raportu nie znaleziono śladów środków wybuchowych w resztkach samolotu. Ale...stwierdzenie jest dziwne: "(...)no explosives (trotyl, cyclonite or octogen) were found in the wash-offs of the Tu-154M 101 aircraft parts."

 

Etykietowanie:

8 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. w TVN24 u Morozowskiego niejaki Hypki snuje dalej narrację

z 10 kwietnia o wyłącznej winie pilotów . Lotnisko OK. Co za ..... (wpisać co kto sobie życzy).

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

2. Baaardzo delikatne

Baaardzo delikatne "przyznanie się" Rosjan, że nie wszystko było takie piękne znajduje się na stronie 115:
http://doc.rmf.pl/rmf_fm/store/finalreport_eng.pdf

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

3. Polskie uwagi do raportu MAK

Błędy w organizacji ruchu powietrznego na lotnisku w Smoleńsku i nieprzekazanie wielu informacji dotyczących okoliczności katastrofy Tu-154 i ustaleń poczynionych w trakcie ich badania - to niektóre z uwag strony polskiej do projektu raportu końcowego MAK.
W środę na stronie internetowej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego Federacji Rosyjskiej opublikowano końcową wersję raportu nt. katastrofy smoleńskiej oraz polskie uwagi do projektu raportu zgłoszone 17 grudnia 2010 ubiegłego roku.

Zdaniem strony polskiej do katastrofy przyczyniły się brak decyzji o skierowaniu samolotu na lotnisko zapasowe, brak informacji o widzialności pionowej i spóźniona komenda odejścia.

Strona polska wylicza nieuwzględnione w rosyjskim dokumencie czynniki związane z katastrofą. Zalicza do nich "niepodjęcie decyzji o skierowaniu samolotu na lotnisko zapasowe (...) pomimo posiadania informacji o warunkach atmosferycznych uniemożliwiających prowadzenie jakichkolwiek operacji lotniczych na lotnisku Smoleńsk +Północny+".

Kolejne okoliczności wskazane w polskich uwagach to niepodanie przez kontrolera lotniska informacji o widzialności pionowej oraz zbyt późno wydana przez Grupę Kierowania Lotami komenda przerwania podejścia do lądowania.

Według autorów uwag załoga Tu-154 była "błędnie informowana o właściwym położeniu na kursie i ścieżce, gdy w rzeczywistości samolot był ponad ścieżką".

Zdaniem strony polskiej Rosjanie nie powinni byli wydać zgody na lot polskiego samolotu bez rosyjskiego lidera - nawigatora znającego lotnisko docelowe. "Wykonanie lotu przy niespełnieniu wymagania sformułowanego w punkcie 3.9 AIP (Zbiorze Informacji Lotniczych Federacji Rosyjskiej - PAP) nie może być usprawiedliwione otrzymaną od 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego rezygnacją z obecności lidera na pokładzie samolotów" - stwierdza jedna z uwag pod adresem Rosji.

Według Polaków raport MAK nie bierze pod uwagę, że jednym z głównych czynników, które przyczyniły się do katastrofy, było to, że Rosjanie nie przekazali tuż przed startem Tu-154 ostrzeżenia o warunkach pogodowych uniemożliwiających lądowanie.

Zdaniem polskiej komisji na katastrofę mógł mieć też wpływ fakt, że Rosjanie przed wylotem Tu-154 nie poinformowali strony polskiej o "faktycznych i prognozowanych warunkach atmosferycznych na lotnisku Smoleńsk +Północny+". Polacy nie dostali też - jak zaznaczono "mimo pisemnych próśb" - aktualnych danych aeronawigacyjnych lotniska.

Zdaniem strony polskiej przerwana kilka metrów nad ziemią próba lądowania rosyjskiego wojskowego samolotu transportowego Ił-76 na kilkanaście minut przed katastrofą świadczy, że należało wstrzymać operacje powietrzne na lotnisku w Smoleńsku.

Autorzy uwag do projektu raportu MAK powołują się na relacje świadków przerwanego lądowania rosyjskiego samolotu transportowego Ił-76. "Załoga samolotu pierwsze podejście przerwała nad samym pasem, wykonując zakręt () na niebezpiecznie małej wysokości. () Potwierdzeniem tak niskiego odejścia jest zapis rozmów na Stanowisku Kierowania Lotami, gdzie słychać przerażenie w głosach Grupy Kierowania Lotami w związku z zaobserwowaną sytuacją" - napisano.

"Drugie podejście było również nieudane (). Z powyższego można wnioskować, że załoga samolotu Ił-76 wykonała podejście poniżej minimów lotniska bez nawiązania we właściwym czasie kontaktu wzrokowego ze środowiskiem drogi startowej".

"W analizowanej sytuacji (), według przepisów Federalnych Przepisów Lotniczych Wykonywania Lotów w Lotnictwie Państwowym" () operacje startów i lądowań na lotnisku Smoleńsk +Północny+ powinny być wstrzymane" - stwierdza polskie stanowisko.

Strona polska uskarża się też, że MAK odmówił wydania zapisu rejestratora Iła-76, uznając, że analiza tego lotu nie ma żadnego wpływu na badania katastrofy Tu-154.

Inny zarzut dotyczy braku odpowiedzi na pytanie, czy 10 kwietnia w Smoleńsku próbował lądować jakikolwiek samolot, zanim, na ponad godzinę przed katastrofą, wylądował tam Jak-40, którym przylecieli polscy dziennikarze.

Strona polska podkreśla też, że rosyjski kierownik strefy lądowania "miał znikome doświadczenie w pracy", bo pełnił tę funkcję siedem razy w ciągu roku przed katastrofą, z czego tylko raz przy złej pogodzie.

Pominięcie w projekcie raportu MAK działań kontrolera lotu Nikołaja Krasnokutskiego może - zdaniem autorów uwag - świadczyć o chęci ukrycia niedociągnięć w procesie decyzyjnym na nadrzędnych stanowiskach kierowania ruchem lotniczym w Rosji. Według strony polskiej działalność Krasnokutskiego została niemal całkowicie pominięta, a to on "powinien przekazywać do nadrzędnych stanowisk kierowania ruchem lotniczym informacje o tym, że warunki atmosferyczne na lotnisku Smoleńsk +Północny+ pogorszyły się poniżej minimum lotniska".

Zdaniem strony polskiej to Krasnokutski powinien był też "otrzymać z odpowiedniego stanowiska jednoznaczną decyzję o dalszym postępowaniu mającym zapewnić bezpieczeństwo lotu samolotu o statusie szczególnie ważnym". Według polskiego dokumentu, "brak w Raporcie analizy wykonywanych przez tego kontrolera czynności może świadczyć o chęci ukrycia niedociągnięć w procesie decyzyjnym na nadrzędnych stanowiskach kierowania ruchem lotniczym".

W projekcie raportu MAK napisał o Krasnokutskim, że był on zaangażowany w koordynację i kontrolę pracy wszystkich służb lotniska i nie brał udziału w kierowaniu ruchem lotniczym. Według strony polskiej - co przyznaje też sam projekt MAK - słychać jednak jego słowa w rozmowie z załogą Tu-154M, co oznacza, że Krasnokutski "przekroczył swoje kompetencje", a ustalenia MAK co do niego są "wzajemnie sprzeczne".

W uwagach jest stwierdzenie, że niedociągnięcia w zobrazowaniu ścieżki zaniżania na wskaźniku stacji radiolokacyjnej miały wpływ na "końcowy rezultat lotu".

Polskie uwagi kwestionują także słowa z projektu raportu MAK, by dane o przygotowaniu dowódcy samolotu kpt. Arkadiusza Protasiuka do lotów międzynarodowych budziły wątpliwości. W uwagach stwierdzono też, że MAK bezzasadnie podważa wiarygodność szkolenia w ośrodku PLL LOT, jakie w 2005 r. odbył Protasiuk.

Według strony polskiej nie da się wysnuć wniosku - jak uczynił to MAK - że dowódca załogi kpt. Arkadiusz Protasiuk był "konformistą i człowiekiem uległym". W dokumencie podkreślono, że nie wszystkie rozmowy w kabinie pilotów udało się odczytać i nie rozstrzygnięto celu, w jakim dowódca Sił Powietrznych gen. Andrzej Błasik znalazł się w kabinie. Dowódca "nie ingerował aktywnie w proces pilotowania" - stwierdza stanowisko strony polskiej.

W uwagach stwierdzono też, że nie można się odnieść do informacji o obecności alkoholu we krwi gen. Błasika ze względu na "brak dokumentacji źródłowej". Zdaniem strony polskiej nie można wykluczyć, że alkohol "wykazany podczas autopsji mógł mieć pochodzenie endogenne (samodzielnie wytworzone przez organizm - PAP)".

Uwagi wyliczają dokumenty, o które Polska się zwróciła, lecz ich nie otrzymała. Dotyczą one szczegółów technicznych pracy urządzeń na lotnisku, wyników ekspertyz, dokumentacji fotograficznej miejsca zdarzenia oraz roli poszczególnych osób na stanowisku kontroli lotów.

Według autorów uwag Rosjanie nie odpowiedzieli na prośbę o przekazanie dokumentu określającego minimalne warunki do lądowania na lotnisku. Nie poinformowali o obowiązkach osób odpowiedzialnych za kierowanie i zabezpieczenie lotów. W uwagach stwierdzono też, że Polakom nie pozwolono wysłuchać wszystkich osób, które 10 kwietnia ub.r. były na stanowisku dowodzenia na lotnisku, w tym szczególnie pomocnika kierownika lotów, kontrolera lotniska i osoby określanej jako "głównodowodzący".

Inne zastrzeżenia dotyczą braku udostępnienia dokumentów technicznych - schematu rozmieszczenia oświetlenia lotniska oraz środków radiolokacyjnych i radionawigacyjnych. Inne zastrzeżenie dotyczy nieprzekazania wyników wykonanego po wypadku oblotu technicznego sprawdzającego pracę systemów na lotnisku.

Dokument z uwagami stwierdza, że strona polska nie otrzymała odpowiedzi na pytanie, jak należy interpretować zwrot - "posadka dopołnitielno" - lądowanie warunkowo - oraz czy wyposażenie radiolokacyjne 7 i 10 kwietnia było takie samo.

Jak stwierdzają autorzy uwag, bez odpowiedzi pozostały pytania, kto i kiedy uruchomił system ratownictwa lotniczego i naziemną akcję ratowniczą; o czas i sposób działania ratowników (m.in. kiedy odnaleziono ofiary katastrofy).

W przekazanym MAK stanowisku Polska wystąpiła o ponowne sformułowanie przyczyn i okoliczności katastrofy Tu-154. Zdaniem polskich ekspertów niektóre z przedstawionych przez stronę rosyjską konkluzji nie mają potwierdzenia w faktach.

Przekazując swoje uwagi w grudniu ub.r., Polska wystąpiła do Rosjan o dołączenie ich do raportu końcowego MAK, gdyby wnioski strony polskiej nie zostały uwzględnione. W środę przedstawiciele MAK poinformowali, że w raporcie uwzględnili ok. 20-25 polskich uwag. Całe stanowisko, w języku polskim, opublikowano razem z końcową wersją raportu na stronie internetowej MAK.

PAP - 12-01-2011 18:22

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

4. Na stronie 92 znajduje się

Na stronie 92 znajduje się grafik działań ratunkowych- pierwszy wyruszył wóz strażacki. Jeśli przyjmiemy czas 8.41/10.41 to ruszył po pięciu minutach-10.46. O 10.55 przybyła na miejsce pierwsza brygada strażacka. Pouczające jest zliczenie osób będących na miejscu, w różnych rolach. Weźmy na przykład: 10.51- 40 osób, 10.54- 180 osób. O 10.58 przybyła na miejsce "first emergency sanitary brigade". I teraz pytanie o co chodzi bo o 11:10: "7 ambulances arrived at the accident site." Obojętnie jak będziemy rozpatrywać tłumaczenie, trochę dziwne.
----
Oficjalny czas to 10.41. A tu: 11.10...Pół godziny karetki jechały. Strażacy momentalnie. Po przeczytaniu fragmentów z liczbami- sporo osób się tam kręciło- zastanawiam się, czy strażacy faktycznie byli strażakami...

Ostatnio zmieniony przez Unicorn o śr., 12/01/2011 - 19:08.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

5. "Zdobyliśmy zapisy, których nie przekazał nam MAK, nie mogę powi

"Zdobyliśmy zapisy, których nie przekazał nam MAK, nie mogę powiedzieć jak"
Mamy rozmowy kontrolerów ze Smoleńska z Moskwą, na początku przyszłego tygodnia upublicznimy je podczas naszej symulacji. Pomimo próśb nie otrzymaliśmy ich oficjalnie z MAK-u, ale nie zdobyliśmy ich nielegalnie - powiedział w "Kropce nad i" w TVN24 Jerzy Miller, przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Zdobylismy-zapisy-ktorych-nie-prz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

6. http://www.mak.ru/russian/inv

http://www.mak.ru/russian/investigations/2010/files/tu154m_101/comment_p...
Nie otrzymano, nie otrzymano, nie otrzymano, nie udostępniono, nie przekazano, brak odpowiedzi...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

7. RAPORTY



Raport MAK - wersja w języku rosyjskim (pdf)

Raport MAK - wersja w języku angielskim (pdf)

Polskie uwagi do raportu (pdf)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Matsu

8. A ja napiszę wam, że

w Rzepie ekspert - zapytany o alkohol "znaleziony" w próbce gen. Błasika odpowiedział, że to niekoniecznie był alkohol skonsumowany przez generała. Warto też przeczytać tekst Rolexa, który przypomina losy zwłok i określa Anodinę mianem - ŁGARA, zgadzam się z nim.
Dodatkowo przeczytałam, że taka prezentacja raportu jest niezgodna z konwencją na załącznik do której tak ciągle się Anodina powoływała, bo według przepisów NIE WOLNO wskazywać winnych i NIE WOLNO przedstawiać żadnych faktów odnoszących się do ludzi. MAK miał opisać sprawy TECHNICZNE a nie zajmować się kwestią nacisków i sprowadzać psychologów bo to WYKRACZA poza słynną konwencję. Ale to, czego chcieli już się stało więc mamy pozamiatane.

Matsu