Tej garstce, która nas słucha... Ewa Polak-Pałkiewicz

avatar użytkownika Maryla

Wisława Szymborska, którą 17 stycznia obecny prezydent RP odznaczy na Wawelu Orderem Orła Białego, "pierwsza dama polskiej poezji" - dla arbitrów elegancji w świecie literackim - była sygnatariuszką (m.in. wraz ze Sławomirem Mrożkiem) manifestu kilkudziesięciu krakowskich twórców, którego celem było zachęcenie komunistycznych władz do przyspieszenia wykonania wyroku śmierci na uwięzionych księżach kurii krakowskiej, oskarżonych o "szpiegostwo i dywersję za amerykańskie pieniądze".

"Świat patrzy na tę zbrodnię, straszliwszą niż wszystko, co widziały dzieje i - milczy", pisała Zofia Kossak-Szczucka w apelu do społeczeństw Zachodu, podczas zagłady Żydów z warszawskiego getta w sierpniu 1942 roku. "Rzeź milionów bezbronnych ludzi dokonywa się wśród powszechnego złowrogiego milczenia... Tego milczenia dłużej tolerować nie można... Kto milczy w obliczu mordu - staje się wspólnikiem mordercy. Kto nie potępia - przyzwala".

Katolicka powieściopisarka, której książki tłumaczono na wiele języków, nie potrafiła milczeć. Nie potrafiła zajmować się tylko sobą, swoją twórczością, przetrwaniem w piekle wojny, losem najbliższych. Z narażeniem życia działała w Żegocie. Została uwięziona w Auschwitz. Siedziała na Pawiaku. Po uwolnieniu przystąpiła do Powstania Warszawskiego. Napisała wiele niezwykłej rangi powieści historycznych - dziś niemal zupełnie zapomnianych - i słynne wspomnienia z zagłady Polski kresowej, dokonanej przez bolszewików, "Pożogę".
Po powrocie z Anglii do Polski w 1957 r. także nie była w stanie milczeć.

Towarzysze potrzebują artystów
Władze komunistyczne jeszcze za stalinizmu postawiły na artystów. Im większy talent, tym większe kuszenie. Próbowały także sprawić, na różne sposoby, by Zofia Kossak-Szczucka spokorniała. Żeby przestała zawracać sobie głowę rolą sumienia katolickiego Narodu. Żeby uznała, że jej miejsce jest wśród tłumu literatów jedzących komunistom z ręki. Jeżeli nie gorliwie wychwalających partię - jak przyszli nobliści, Czesław Miłosz (powieść "Zdobycie władzy") i Wisława Szymborska (tom wierszy "Dlatego żyjemy", redakcja Jan Lipski, wyd. Czytelnik, 1952 i 1954), a później dwuznacznie z nią polemizujących (Cz. Miłosz w "Zniewolonym umyśle", i wielu innych) - to przynajmniej "walczących z polskim klerykalizmem". I w tej dziedzinie zasługi położyła Wisława Szymborska, którą 17 stycznia obecny prezydent RP odznaczy na Wawelu Orderem Orła Białego. "Pierwsza dama polskiej poezji" - dla arbitrów elegancji w świecie literackim - była sygnatariuszką (m.in. wraz ze Sławomirem Mrożkiem) manifestu kilkudziesięciu krakowskich twórców, którego celem było zachęcenie komunistycznych władz do przyspieszenia wykonania wyroku śmierci na uwięzionych księżach kurii krakowskiej, oskarżonych o "szpiegostwo i dywersję za amerykańskie pieniądze" (8 lutego 1953 r.).
W podobną manifestację ślepego poddaństwa obcej władzy nie potrafiłaby zaangażować się Zofia Kossak-Szczucka, ze słynnej ziemiańsko-malarskiej rodziny Kossaków (jej wujem był Wojciech Kossak). "Wiadomo, że honor kosztuje, ale skoro się go ma, trzeba płacić", pisała w liście do przyjaciół w roku 1962, wkrótce po awanturze, którą zrobiła, gdy w prasowym sprawozdaniu jednego z posiedzeń literatów przypisano jej kłamliwie nie tylko obecność na nim, ale i udzielenie poparcia dla partii. "Nie ustąpiliśmy, trudno". Szmatławiec zmuszony został do zamieszczenia sprostowania. W roku następnym pisarka podpisała protest przeciw cenzurze ("List 34"). Komuniści cały czas prowadzili wobec niej lisią politykę, na zmianę, umizgów i kąsania. Ktoś obdarzony talentem podobnej miary był na wagę złota, jego spolegliwość ich uwiarygodniała.
Zwłaszcza że entuzjazm Polaków towarzyszący powrotowi pisarki - wraz z mężem Tadeuszem Szatkowskim - z głębokiej angielskiej prowincji był ogromny. "Przyjechała Pani w samą porę. Witają Panią ludzie, wita ziemia, wiosna w powietrzu, skowronki już przyleciały. A tu trzeba zakasać rękawy, budować na każdym kroku, taki chaos w głowach, w życiu...", pisał czytelnik z Krakowa.
Z wywiadu radiowego, który przeprowadzono z nią jeszcze na lotnisku, wycięto natychmiast słowa pozdrowienia rodaków: "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!".

"Dwoje starych dzikusów, nagle okadzanych..."
Polacy utożsamiali ją z narodowym sumieniem. Spodziewano się, że jej szlachetność, kultura, wiara i zarazem duch walki wniosą do sprymitywizowanych na wzór sowiecki stosunków ludzkich nieco światła, dystynkcji, odbudują dawne wartości, powstrzymają zrakowacenia tkanki kulturowej.
Tymczasem Zofia Kossak-Szczucka, która osiadła w podbeskidzkich Górkach Wielkich, w domku ogrodnika dawnego rodzinnego majątku (dwór spalili "wyzwoliciele" w 1945 r.), borykała się z przyziemnymi troskami. Zmuszona była co rok dopominać się o przydział węgla, który pozwalałby przetrwać ostre zimy ("bardzo marzniemy", tłumaczyła w podaniu). Jednocześnie obserwowała z bliska, jak sowiecki system niszczył ludzi. Widziała wartę ustawioną w Skoczowie przed domem umierającego milicjanta, by nie dopuścić do niego księdza, który przyszedł go wyspowiadać i przynieść Pana Jezusa. Patrzyła na zorganizowany wbrew woli rodziny świecki pogrzeb. Walczyła z cenzurą, która ingerowała nawet w jej opowiadania dla dzieci. Nie zgodziła się na cięcia w tomie "Topsy i Lupus".
Jednocześnie cały czas rejestrowała oznaki odwoływania się do jej próżności. Pisała w korespondencji do przyjaciół o pierwszych swych wrażeniach z Polski: "...jesteśmy ciągle jeszcze jak pijani, przy tem zagubieni w wirze powitań. Pomyśl: dwoje starych dzikusów, którzy miesiącami nikogo nie widywali, nagle przeniesionych w kulturalne warunki i okadzanych. Można zwariować".
Nie zwariowała. Zachowała spokój i trzeźwe rozeznanie, co jest czym. Pozwoliło jej to na dokonanie unikalnego w tamtych czasach - ale też niespotykanego później - gestu, w pełni docenionego przez Polaków.

Nie mogę przyjąć tej nagrody!
Był to zaiste królewski dumny gest odrzucenia wyciągniętej ku niej po faryzejsku ręki wroga. Zignorowała podany na srebrnej tacy apetyczny kąsek. Nie przyjęła Nagrody Państwowej I stopnia przyznanej w czerwcu 1966 r. przez władzę ludową, "za wybitne osiągnięcia w dziedzinie powieści historycznej". Komuniści oniemieli. Nie szczędzili wysiłków, by z ujadającego brytana o nieprzychylnym spojrzeniu, stała się merdającym przymilnie ogonkiem pokojowym pieskiem, pokornie zaglądającym w oczy i domagającym się jeszcze jednego łakomego kąska. "Nie mogę przyjąć nagrody", napisała w odpowiedzi na pismo informujące o przyznaniu wyróżnienia uważanego za najbardziej prestiżowe - czyli nałożenia lokajskiemu pieskowi złotej obroży - "od władz państwowych (...) odnoszących się wrogo do spraw dla mnie świętych".
Nagrodę przyznano w trakcie haniebnego aresztowania obrazu Matki Bożej, Pani Jasnogórskiej. Obchody milenijne zostały zakłócone wydarzeniami "znieważającymi kult Matki Boskiej, raniąc boleśnie serca wierzących Polaków". "Jestem pisarką katolicką", dodawała w swoim zwięzłym liście, "żywiącą cześć dla Królowej Polski...". Próbę wręczenia jej nagrody uznała za pomyłkę i nieporozumienie.
"Oby taką postawę wykazali również inni katolicy, których kusi się nagrodami czy orderami", komentował sprawę wzruszony biskup katowicki Herbert Bednorz.
List pisarki do władz czytano w kościołach w całej Polsce. To była chwila upragnionej dumy z Ojczyzny. Autorka otrzymała mnóstwo listów z wyrazami wdzięczności.

"Jeszcze bardziej bojowo"
"Potępiamy tych dostojników hierarchii Kościoła, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne... Zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm i ostrzej piętnować wrogów narodu..." - z manifestu krakowskich literatów podpisanego m.in. przez Wisławę Szymborską.
Warto zastanowić się przez chwilę, czego tak naprawdę domagali się krakowscy literaci. Jak przypomniał niedawno dr Stanisław Krajski, czas był taki, że przynaglani do zajęcia stanowiska w sprawie aresztowanych księży, mogli ich bronić i w ten sposób uratować im życie. "Władza komunistyczna wyraźnie się wahała". Potrzebowała poparcia dla swoich decyzji. Istniało ryzyko, że ze strony Narodu przyjdzie odpowiedź na tak drastyczne wyroki wobec ludzi Kościoła. Pomoc dla aresztowanych nie nadeszła, nadeszło "bezwzględne potępienie dla zdrajców Ojczyzny". Trzech księży skazano na karę śmierci, pozostałych na wieloletnie więzienia. Na szczęście wyroków nie zdążono wykonać. Za miesiąc umarł Stalin.
Istotnie, w wierszach pisanych przez późniejszą laureatkę Nagrody Nobla nie zabrakło ducha bojowego. Lenin, któremu Wisława Szymborska poświęciła jeden z utworów tomiku "Dlatego żyjemy", został nazwany skromnie "nowego człowieczeństwa Adamem". "Który jeszcze z żyjących piewców stalinizmu nie ma Orła Białego?" - pytali niedawno internauci.
Co ciekawe, manifest krakowskich twórców mógłby i dzisiaj okazać się przebojem medialnych anten (które zastąpiły z powodzeniem trybuny w gmachach komitetów i te budowane z okazji rocznic rewolucji, 1 maja...), gdyby tylko przebrzmiałą kategorię narodu zastąpić "społecznością międzynarodową", "kochającymi inaczej" lub po prostu kobietami walczącymi o wolność "do własnego brzucha". W miejsce "niszczenia cennych zabytków kulturalnych" można by wpisać "obronę niewłaściwych symboli religijnych"... Dokument taki brzmiałby świeżo i przekonująco dla ogromnej rzeszy nienawidzących ze szczerego serca "nienawiści", którą to nienawiść wszczepiła im nasza noblistka swoim niezapomnianym wierszem o tym właśnie tytule.
"Gazeta Wyborcza" opublikowała go na pierwszej stronie nazajutrz po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, 5 czerwca 1994 roku. Bez najmniejszej przesady stał się on hymnem na cześć nienawiści nowej generacji - nienawiści do zwolenników lustracji i dekomunizacji w Polsce, nienawiści, która tak naprawdę jest wielkim umiłowaniem światowego pokoju, o co od zawsze walczył przecież Związek Sowiecki, nasz bratni kraj.
Wisława Szymborska od czasu schyłku stalinizmu aż do tej przełomowej chwili przebywała na emigracji wewnętrznej (wydając wszakże swoje filozoficzne poezje i zamieszczając w prasie literackiej filozoficzne felietony). Swoim politycznym debiutem na łamach "Gazety Wyborczej" (nie wspominamy tu jej poparcia dla licznych petycji w sprawie zagrożenia ze strony ciemnogrodu) przerwała dłuższą nieobecność "w debacie publicznej".

Emigracja rzecz ciekawa
(...) Emigracja jako forma egzystencji rzecz ciekawa
bez przyjaciół i bez krewnych pod namiotem
żyć bez sankcji obowiązków każdy przyzna
że na barkach ciąży nam ojczyzna
mroczne dzieje atawizmy rozpacz
znacznie lepiej w lustrach żyć bez trwogi
Mereżkowski gada przez sen Zinaida pokazuje ładne nogi...
(Zbigniew Herbert, "Chodasiewicz")
W przemówieniu wygłoszonym podczas uroczystości z okazji odebrania Nagrody Nobla, poświęconym w dużym stopniu kwestiom natchnienia poetyckiego i pracy poetów ("Ich praca jest beznadziejnie niefotogeniczna"), jest także wspomnienie z czasów, gdy poetkę właśnie najbardziej interesowała ludzka praca, zwłaszcza na wielkich budowach. Zauważa, że jest jeszcze inna grupa ludzi, "których natchnienie nawiedza". "To ci wszyscy, którzy świadomie wybierają sobie pracę i wykonują ją z zamiłowaniem i wyobraźnią". Poetka biada też, za Eklezjastą, nad "marnością wszelkich ludzkich poczynań", zatrważa ją myśl o ogromie świata i mówi o rozgoryczeniu "jego obojętnością na poszczególne cierpienia - ludzi, zwierząt, a może i roślin". Uwaga o cierpieniach zwierząt wydaje się dziś już nieco przejrzała, natomiast cierpienia roślin to awangarda myśli postępowej. Nowa Lewica, aktualni przywódcy ludzkości, także niespecjalnie przejmują się cierpieniami zwierząt, już nie mówiąc o istocie tak marginalnej jak człowiek, obecnie bardziej obchodzą ich rośliny, wody, minerały i litując się nad nimi, chcieliby je w końcu "wyzwolić" - z przymusu, jakże smutnej egzystencji...

Brudni i źli "przykościelni"
W jednej z najważniejszych książek ostatniej dekady, w "Eseju o duszy polskiej" Ryszard Legutko dostrzega znamienne zjawisko na styku kultury i polityki u progu "epoki transformacji": "Doszło więc do sytuacji niepojętej. Niemal w momencie obalania starej rzeczywistości ustrojowej i powstania nowej cały impet krytyczny i demaskatorski władzy publicznej nie szedł przeciw komunizmowi i komunistom, lecz przeciw narodowi. Prawdziwą przeszkodą dla nowego ustroju okazali się sami Polacy". Polacy ze swoim całkowicie nie do przyjęcia przywiązaniem do dawnych kategorii, do swoich absurdalnych - dla nowoczesnej Europy i dla kolejnych technokratycznych "przywódców" - świętości, wiary, tradycji, polskości. To przywiązanie było gorszące. Wobec takiego braku rozumu należało wysłać ponownie doskonale wyćwiczoną w ubiegłych latach, medialno-kulturalną armię, ze szczególnym udziałem, jak zwykle, aktorów, dziennikarzy, prezenterów, poetów - by przywróciła porządek w głowach.
Prawie się udało, o czym przekonują kolejne triumfy wyborcze liberałów i postkomunistów. Prawie, bo pozostały pełne kościoły, kolejki do spowiedzi, tłumne piesze. Tak jak za PRL. Jak za Bieruta, Stalina, Gomułki i Gierka. Jak w stanie wojennym. A tyle atramentu wylano, tyle seriali, felietonów, satyry, teledysków, billboardów, refom, programów szkolnych i partyjnych sporządzono. Tyle napiętnowano "nienawiści". Nawet dwie Nagrody Nobla nie pomogły. Nagrody dla twórców szczególne zasłużonych, tępiących ("jeszcze bardziej bojowo") nasz nacjonalizm, klerykalizm, ciemnotę, nietolerancję, prowincjonalizm oraz megalomanię narodową. Więc jeszcze może ten Orzeł Biały, już prawdę mówiąc bez większej nadziei na sukces, z pewnym zniecierpliwieniem, od pana prezydenta, który z irytacją strofuje kaznodziejów...
Strofuje, bo istnienie Kościoła i milionów wiernych niweczyło i niweczy nadal "plany sowietyzacji społeczeństwa i restrukturyzację natury ludzkiej". Dlaczego? Bo Kościół przez te wszystkie lata dysponował "inną rzeczywistością". "Ofiarowywał swoim wiernym zupełnie inny świat doznań, przeżyć, więzi społecznych, idei i doświadczeń niż ten, jaki dostrzegali i w jakim musieli uczestniczyć poza nim. (...) Samo mocne istnienie alternatywnego planu życia ludzkiego, nieporównywalnego z koncepcją polityczną, planu, o którym wierny słyszał na każdej mszy w każdym miejscu Polski, nawet w czasie największego terroru, pozbawiało ideologię komunistyczną tej mocy nad człowiekiem, do jakiej aspirował..." (Ryszard Legutko).
Pozbawiana mocy, ale przecież ideologia ta nie dawała za wygraną. Przyczajona, ukryta, uperfumowana, zapierająca się, że to na pewno nie ona walczyła. Aż do końca, aż do dziwnie mglistego poranka na lotnisku w Siewiernym. Ta sama, niezmieniona. Ta, której hołd oddawała przyszła laureatka Nagrody Nobla, Wisława Szymborska. Ta, którą niedoszła laureatka Nagrody Państwowej, Zofia Kossak-Szczucka, pisząca o polskich dziejach, potrafiła z wdziękiem właściwym wielkiej damie zbyć roztargnionym ziewnięciem. Ona, Zbigniew Herbert i kilku innych, którzy nie doczekali się - lub nie przyjęli - pochlebstw, orderów, nagród od namiestników. Wystarczyło "wyjść, skrzywić się, wycedzić szyderstwo...". Bowiem:
Tej garstce która nas słucha należy się piękno
ale także prawda
to znaczy - groza
aby byli odważni
gdy nadejdzie chwila
(Zbigniew Herbert, "Widokówka od Adama Zagajewskiego").

 

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20110108&typ=my&id=my03.txt

Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. BIAŁY ORZEŁ BEZ KORONY Z

BIAŁY ORZEŁ BEZ KORONY Z SZYMBORSKĄ W TLE

Order Orła Białego – najstarsze i najwyższe odznaczenie państwowe Rzeczypospolitej Polskiej, nadawane za znamienite zasługi cywilne i wojskowe dla pożytku Rzeczypospolitej Polskiej, położone zarówno w czasie pokoju jak i w czasie wojny. Nie dzieli się na klasy. Nadawany jest najwybitniejszym Polakom oraz najwyższym rangą przedstawicielom państw obcych.
17 stycznia 2011 prezydent Bronisław Komorowski uhonoruje na Wawelu m.in. tym orderem Wisławę Szymborską laureatkę literackiej nagrody Nobla i Agnieszkę Holland. Poprzednio z rąk Komorowskiego to najwyższe odznaczenie państwowe otrzymał redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik.

We wrześniu 2002 roku Jerzy Korzeń prezes Towarzystwa Pamięci Narodowej im. Pierwszego Marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w imieniu zarządu Głównego Towarzystwa napisał list adresowany do ówczesnego prezydenta m. Krakowa Andrzeja Gołasia. Oto znaczący fragment owego listu:
„Szanowny Panie Prezydencie,
nawiązując do pozostającej głęboko w pamięci ostatniej pielgrzymki papieża do Krakowa i jego tradycyjnych spotkań z Krakowianami przed Kurią Metropolitalną przy ul. Franciszkańskiej, przekazuję tekst publikacji prasowej dot. procesu księży z krakowskiej kurii, jaki miał miejsce w Krakowie w styczniu 1953 roku przed komunistycznym sądem wojskowym. Asumptem do przypomnienia tej sprawy jest wydany ostatnio tomik wierszy Wisławy Szymborskiej, zapobiegliwie rozpowszechniany przez poniektóre krakowskie redakcje. Szymborska – obecnie honorowa obywatelka stołeczno – królewskiego miasta Krakowa, odegrała w tych wydarzeniach sprzed pięćdziesięciu laty, swoistą haniebną rolę, podobnie jak kilku innych literatów, wyróżnionych krakowskimi honorami i materialnymi profitami.
Rodzi się pytanie, dlaczego przyznaje się honorowe obywatelstwo miasta, oraz przydziela mieszkanie w luksusowych dzielnicach Krakowa ludziom politycznie skompromitowanym, sygnatariuszom zbrodniczej rezolucji z 8 lutego 1953 roku, kto w magistracie z takimi wnioskami w ogóle występuje, opiniuje i kieruje do realizacji? Myślę, że nie będą to pytania retoryczne”. Do listu dołączono materiały prasowe, w których m. In. jest tekst rezolucji podpisanej przez 53 krakowskich literatów w dniu 8 lutego 1952 roku, w kilka dni po wydaniu wyroków śmierci na jednego księdza i dwie osoby świeckie, dożywocia dla innego księdza, pozostali księża otrzymali 8 i 15 letnie wyroki. Oto tekst rezolucji:

„W ostatnich dniach toczył się w Krakowie proces grupy szpiegów amerykańskich, powiązanych z krakowską Kurią Metropolitalną. My, zebrani w dniu 8 lutego 1953 r. członkowie Krakowskiego Oddziału Związku Literatów Polskich, wyrażamy bezwzględne potępienia dla zdrajców Ojczyzny, którzy wykorzystując swe duchowe stanowiska i wpływy na młodzież skupioną w KSM /Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży – dopisek. A.S./, działali wrogo wobec narodu i państwa ludowego, uprawiali za amerykańskie pieniądze szpiegostwo i dywersję. Potępiamy tych dostojników z wyższej hierarchii kościelnej, którzy sprzyjali knowaniom antypolskim i okazywali zdrajcom pomoc, oraz niszczyli cenne zabytki kulturalne. Wobec tych faktów zobowiązujemy się w twórczości swojej jeszcze bardziej bojowo i wnikliwiej niż dotychczas podejmować aktualne problemy walki o socjalizm, ostrzej piętnować wrogów narodu – dla dobra Polski silnej i sprawiedliwej”.
Sławomir Mrożek dopisał: „Nie ma zbrodni, której byśmy się po nich nie mogli spodziewać. Zaciekłość niedobitków będzie tym większa, tym bardziej będą się upodobniać do SS – manów, do „rycerzy płonącego krzyża” – Ku – Klux – Klanu, do brunatnych i czarnych koszul – występując w tym samym co SS – mani, krzyżowcy, koszule i inni falangiści interesie”. Poza Mrożkiem i Szymborską rezolucję podpisali jeszcze m. In. Adam Włodek / pierwszy mąż Szymborskiej /, Kornel Filipowicz / późniejszy mąż Szymborskiej /, Olgierd Terlecki / konfident SB m.in. w Radiu Wolna Europa /, Bruno Miecugow – ojciec Grzegorza Miecugowa, do dzisiaj prowadzącego wrogą Polsce audycję telewizyjną TVN 24 „Szkło kontaktowe”, Hanna Mortkowicz – Olczakowa – konfidentka SB, Władysław Machejek – naczelny redaktor „Życia Literackiego”- konfident SB, Maciej Słomczyński – konfident SB, Tadeusz Nowak – konfident SB, Tadeusz Kwiatkowski – mąż Haliny Kwiatkowskiej – konfident SB, Jan Błoński – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego – konfident SB, Henryk Markiewicz – profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego – konfident SB, Stefan Otwinowski, Adam Polewka, Karol Szpalski, Jan Wiktor, Jerzy Zagórski, Marian Zagórski – wszyscy konfidenci SB.

Obok takich faktów przywołanych nam brutalnie, krakowskie środowisko literackie nie może przejść obojętnie. Nie może kryć głowy w piasek i udawać, że deszcz nie pada. Jak hańba, to hańba, ułomność literatów jako ludzi małych i koniunkturalnych pozostaje plamą nie do wywabienia w żadnej pralni pisanego słowa. Że niby takie były czasy, że dyktatura, że UB, że partia etc. – takie gadanie nic nie pomoże, zwłaszcza w Krakowie, w którym zobowiązania wobec przeszłości i chwały Najjaśniejszej z natury swojej muszą być klarowne i ponadnormatywne. Kto nie dorósł do wielkości prochów spoczywających w Katedrze – won od pióra. Przynajmniej w takim temacie i w takiej materii”.

Prezydent Bronisław Komorowski w czasie swej krótkiej przecież prezydentury, Orderem Orła Białego zdążył już uhonorować, jak wspomniałem, redaktora naczelnego wrogiej Polsce „Gazety Wyborczej” Adama Michnika. Ta osoba, obok Wisławy Szymborskiej znajduje się w poczcie „polskich świętości”, których nie należy i nie wolno szargać. Skąd inąd wiadomo, iż nic tak dobrze nie robi „świętościom” jak ich szarganie. Pomimo tego każda próba opisania „wielkości” redaktora Adama Michnika kończy się w sądzie. Michnik wyznaje:

„należałem do komunistów w sześćdziesiątych latach. Uważałem, że komunistyczna Polska to moja Polska. Środowisko z którego pochodzę to liberalna żydokomuna. Jest to żydokomuna w sensie ścisłym, bo moi rodzice wywodzili się ze środowisk żydowskich i byli przed wojną komunistami. Być komunistą znaczyło wtedy coś więcej niż przynależność do partii, to oznaczało przynależność do pewnego języka, do pewnej kultury, fobii, namiętności / „Powściągliwość i Praca” nr 6 z 1988 – pismo katolickie /.
Żydokomuna – termin antysemickiej propagandy, a przede wszystkim agitacji politycznej, przypisujący Żydom winę za komunizm. Oskarżenie to zdobyło popularność wśród przeciwników bolszewizmu w czasie wojny domowej w Rosji (1917-1920). W latach dwudziestych termin zdobył popularność na świecie i stał się jednym z ważniejszych elementów ideologii i propagandy nazistowskiej („jüdischer Bolschewismus”).
W Polsce używany też w następujących znaczeniach:
• Nazwa grupy lub organizacji lewicowej o prawdziwej lub rzekomej przewadze Żydów we władzach. Przypisywana Komunistycznej Partii Polski, a następnie Urzędowi Bezpieczeństwa.
• Obecnie używany (w Polsce) dla stygmatyzacji środowisk liberalnych oraz wywodzących się z byłej PZPR.
• Jest używany głównie przez środowiska nacjonalistyczne i ksenofobiczne ,w mediach głównego nurtu praktycznie zupełnie nieobecny.

Pojęcie to pojawiło się na przełomie drugiego i trzeciego dziesięciolecia XX wieku, w związku z przypisywanemu Żydom kierowaniem ruchem komunistycznym – tak w Rosji Radzieckiej, czyli późniejszym ZSRR – jak i w Polsce. / Wikipedia – strona zmodyfikowana 3 grudnia 2010 r. /.
Rodzice Adama Michnika wywodzili się z nurtu działaczy komunistycznych Komunistycznej Partii Polski z programem przyłączenia Polski do ZSRS, oderwania od Polski ziem wschodnich, oraz zrzeczenia się na rzecz „bratnich socjalistycznych Niemiec” Górnego Śląska i Pomorza. Ojciec Adama Michnika odbył przed wojną kilkuletni wyrok więzienia, za działalność przeciwko suwerenności i niepodległości RP.
Jak donosi „Kurier Galicyjski” z września 2008 r – dwutygodnik ukazujący się w Iwanofrankowsku / Stanisławów / w języku polskim, Adam Michnik wytrwale dąży śladami swojego ojca Ozjasza Szechtera pragnącego likwidacji państwa polskiego i przyłączenia Polski do ZSRS. W ten sposób Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów zostanie również zaspokojona w swoich roszczeniach terytorialnych.

Na konferencji prasowej odbytej we wrześniu 2008 w siedzibie redakcji „Kuriera Galicyjskiego” w Stanisławowie Adam Michnik wysunął propozycję likwidacji państwa polskiego i przyłączenia go do Ukrainy. Michnik nowej, poszerzonej o ziemie polskie Ukrainie pragnie nadać nazwę „UKR – POL” lub „POL – UKR”. Będziemy wówczas państwem, z którym się będzie musiał liczyć każdy i na wschodzie i na zachodzie – uważa Adam Michnik. „To jest olbrzymia szansa – ona jest realna. Teraz pytanie: co to pokolenie, które dzisiaj dochodzi do władzy w Polsce i na Ukrainie potrafi z ta szansą uczynić? Ja mam z Ukrainą więzi sentymentalne. Mój ojciec urodził się we Lwowie, mój przyjaciel Jacek Kuroń też się urodził we Lwowie”. W tym miejscu należy przypomnieć jeszcze raz, że ojciec Adama Michnika, członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy z dążeniami przyłączenia Polski do związku sowieckiego odbył 8-letni wyrok więzienia za działalność przeciwko suwerenności i niepodległości Rzeczypospolitej. Instytut Pamięci Narodowej czyn ów nazwał szpiegostwem i z powództwa urażonego Michnika proces przegrał. Za czyn Michnika opisany wyżej Komorowski daje mu Orła Białego, a jeszcze wcześniej Uniwersytet Pedagogiczny obdarza tego „historyka i działacza niepodległościowego” honorowym doktoratem przy cynizmie rektora UP prof. dr. hab. Michała Śliwy, który powiedział protestującym naukowcom: „gdyby nie Adam Michnik, to wszystkich was zamknęła by dzisiaj Służba Bezpieczeństwa PRL”.
Wisława Szymborska zadebiutowała w 1945 roku w pisemku NKWD redagowanym przez Jerzego Putramenta, publikując tam swoje debiutanckie wiersze stalinowsko – leninowskie. Jerzy Putrament, postać ogólnie znana, był jeszcze przedwojennym agentem NKWD w Polsce. Szymborska jest uznaną prekursorką żelbetowej komunistycznej poezji w Polsce po 1945 roku.

Wielbiła gorliwie rewolucję bolszewicką, w wyniku której wymordowano miliony niewinnych ludzi, opowiadając poetycko o zbrodniczych awanturach w Pałacu Zimowym, właśnie na łamach NKWD - owskiego pisemka Jerzego Putramenta.

Miała wówczas 20 lat, gdy napisała taki oto wiersz zamieszczony w owym pisemku:

„…gdy wdarli się na te schody marmurowe,
Kołowały światła złoceń jak w lichtarzach,
Dygotały ściany płowe,
Stropy płowe,
I warczało echo kroków w korytarzach.

Stary świecie, oto przyszła noc zapłaty,
Gdzie się skryjesz przed wyklętym który powstał.
Robotnicza ciężka młotem dłoń
Z sierpem już się wdrąża w twoją skroń.

I zapłacisz

Za te noce dzieci nieprzespane,
Za te matki z swoim życiem przeoranym
Za tych ojców co dla dzieci nadstawiali skroń
Z młotem sierpem ich dosięgnie
Sprawiedliwa dłoń

(…)

…więc zapadaj się jak w topiel w głąb zwierciadła,
Jazdo moru, jazdo głodu, pańska jazdo
Z każdą chwilą podobniejsza do widziadła
Kawalerio kapitału, na dno, na dno”.

„… nie znam mowy ludu Turkmenii,
Myślę tylko że słowa Październik,
Trupem pana
Jak woda źródlana
Pragnącemu miłością podana.

Niż bardziej zwierzęcego
Niż czyste sumienie
Komsomolskie jasne słońce
Opromienia cały świat
Pozdrowienia śle dziś Polsce
Cała młodzież Kraju Ra”..

Szymborska pisała również wiersze wymierzone w katolicyzm, jeden z nich „Budowa nowej plebanii” opowiada, jak księża cynicznie zastraszają ludzi, by wyciągnąć od nich pieniądze.

Zdumiewa wyrażany przez laureatkę polskiego Nobla pogląd w jej utworach o rzekomej obojętności Polaków wobec zagłady Żydów, przecież polskich obywateli. „Antysemityzm” Polaków i antypolonizm jako żywo występuje w wierszach Szymborskiej podobnie jak w „esejach” Jana Tomasza Grossa, odznaczonego w 1996 roku przez Aleksandra Kwaśniewskiego Krzyżem Kawalerskim Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej.

I tak:

„Syn niech imię słowiańskie ma
Bo tu liczą włosy na głowie
Bo tu dzielą dobro od zła
Wedle imion i kroju powiek”.

Twórczość Wisławy Szymborskiej, członkini PZPR, partyjnej lektorki, to przecież oddanie się artystki w służbę zbrodniczemu totalitaryzmowi i jej nadzwyczajna gorliwość w tej służbie. Wierszy Wisławy Szymborskiej o partii, Leninie, Stalinie, profilach, np. czwartym, komunizmie, etc. jest doprawdy ogrom. Poetce, która przez całe swoje twórcze życie napisała ok. 600 wierszy należy postawić pytanie: „czy Pani czuje się Polką, uważając wszystkich Polaków za antysemitów, utożsamiającą się w swojej twórczości z mordercami sowieckimi i wypełniającą „wolne chwile” rezolucjami „zabić księży”, porównującą miłoszowy Ciemnogród, „Polak musi być świnią bo się Polakiem urodził”, czy „…Polaków …mam w dupie”, z twórczością Juliusza Słowackiego i Adama Mickiewicza?

Szymborska próbowała swoje wiersze usuwać z księgarń, zapominając o potędze Internetu.

W 1964 znalazła się wśród sygnatariuszy sfałszowanego przez władze protestu potępiającego Radio Wolna Europa za nagłośnienie Listu 34.
14 marca 1964 Antoni Słonimski złożył w kancelarii premiera w Urzędzie Rady Ministrów dwuzdaniowy list protestacyjny przeciw cenzurze, który później określano, z powodu liczby sygnatariuszy, jako List 34:

Po Inspirację pochwalającą totalitaryzm bolszewicki Szymborska sięgnęła do twórczości swojego pierwszego redaktora w 1945 roku enkawudzisty Jerzego Putramenta:

Jerzy Putrament –„Dziewiąty marca”

„Nasza boleść nie będzie łzawa,
Niech pomoże nam pracować dzielniej.
Niechaj szybciej wzrasta Warszawa
Niech się mnożą wiejskie spółdzielnie.

Niech w najdalsze, najuboższe wioski
Dotrze Jego pomocne słowo
Niech rozświetli rozum stalinowski
ciemnotę, nędzę wiekową.

Z Jego ludem szeregi zwieraj,
Łam trudności, odpieraj wroga!
Poprowadzi Bolesław Bierut
Naszą Polskę Stalinowską drogą”!

A potem już samodzielnie Wisława Szymborska:

„Pod sztandarami rewolucji wzmocnić warty
Wzmocnić warty u wszystkich bram
Oto Partia ludzkości wzrok
Oto Partia siła ludów i sumienie
Nic nie pójdzie z Jego życia w zapomnienie”.

Wstępującemu do Partii

„Pytania brzmią ostro
Ale tak właśnie trzeba
Bo wybrałeś życie komunisty
I przyszłość czeka
Twoich zwycięstw
Jeśli jak kamień w wodzie
Będzie twe czuwanie
Gdy oczy zamiast widzieć
Będą tylko patrzeć
Gdy wrząca miłość
W chłodne zmieni się sprzyjanie
Jeśli stopa przywyknie do ziemi najgładszej
Partia. Należeć do Niej
Z nią działać z nią marzyć
Z nią w planach nieulękłych
Z nią w trosce bezsennej
Wiesz mi to najpiękniejsze
Co się może zdarzyć
W czasie naszej młodości
Gwiazdy dwuramiennej”.

O Leninie

„… że w bój poprowadził krzywdzonych
nowego człowieczeństwa Adam”.

O śmierci Stalina

„Jaki ten dzień rozkaz przekazuje nam
Na sztandarach rewolucji profil czwarty?
Pod sztandarem rewolucji wzmocnić warty”!

Następne wzmocnienie wart przygotował Bronisław Komorowski 17 stycznia 2011 roku na Wawelu. Aleszumm
Aleksander Szumański

http://www.niepoprawni.pl/blog/2171/bialy-orzel-bez-korony-z-szymborska-...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kazef

2. Dwa bardzo dobre teksty

Świetne źródło cytatów z noblistki.