Wyborcza paranoja

avatar użytkownika pawellesiak

Wyborcza paranoja

Kampania wyborcza przed niedzielnymi wyborami samorządowymi dobiega końca. Można śmiało napisać, że wreszcie dobiega końca. Wszechobecne ulotki walające się w skrzynkach pocztowych, na skrzynkach, na klatkach schodowych, a nawet na trawnikach, plakaty i bilbordy szpecące ulice naszych miast debaty telewizyjne, radiowe, reklamy wyborcze w mediach, to niestety szara rzeczywistość kampanii wyborczej przed każdymi wyborami. Postanowiłem przeanalizować materiały wyborcze najróżniejszych partii, komitetów wyborczych, stowarzyszeń oraz poszczególnych kandydatów, choć było to zadaniem wymagającym niezwykłej determinacji i silnej woli. Niestety analiza ogromnej liczby materiałów wyborczych w tym medialnych debat, wystąpień i reklamówek nie może napawać optymizmem. Zdecydowana większość tych materiałów nadaje się do wyrzucenia na śmieci. Z jednej strony reklamują się kandydaci, którzy starają się o reelekcję, a z drugiej, ci którzy po raz pierwszy bądź kolejny raz próbują uzyskać mandat radnego bądź zasiąść w fotelu prezydenta, burmistrza lub wójta. Tych pierwszych cechuje zupełny brak skromności i wręcz nieprzyzwoita pycha, której przejawem jest niesamowicie ogromna skłonność do chwalenia się swoimi osiągnięciami, które w wielu wypadkach są poważnie wyolbrzymiane. Tacy kandydaci dla racjonalnego i świadomego wyborcy powinni być pierwszymi, na których na pewno nie zagłosują. Chwalenie się tym, że wypełniało się obowiązki, za które brało się określone pieniądze, niekiedy całkiem duże, jest delikatnie pisząc niemądre. Każdy pracujący dobrze wie, że wykonuje w swojej pracy jakieś obowiązki i ma obowiązek wykonywać je jak najlepiej potrafi. Jednak żaden pracownik nie chwali się swoim przełożonym jak to wypełnia swoje obowiązki, bo zostałby uznany za wariata. Jednak naszym politykom takie zachowanie w żadnej mierze nie przeszkadza, a wręcz przeciwnie uznają oni, że właściwym jest chwalenie się tym wszem i wobec. Rozumiem, że ci kandydaci, którzy podczas pełnienia tej czy innej funkcji w samorządzie terytorialnym wykazali się umiejętnościami i inwencją wykonując czynności, których zakres ich obowiązków nie obejmował mają rzeczywiście powód do chwały, natomiast ci, którzy tylko robili to co do nich należy, chwalić się tym nie powinni. No chyba, że wykonują te obowiązki społecznie, ale w to wątpię. Ci drudzy kandydaci natomiast zamiast chwalenia się obiecują co oni zrobią, gdy zostaną wybrani. Wachlarz wyborczych obietnic jest naprawdę bardzo szeroki i wiele z tych obietnic dotyczy spraw, którymi samorząd raczej się nie zajmuje. Zdarza się również, że kandydat danego ugrupowania nie zna zupełnie programu wyborczego, czego najlepszym przykładem jest młody kandydat PO, który w programie wyborczym w sposób niezwykle dosadny i wulgarny poinformował telewidzów, że nie zna programu. Zresztą ten sam kandydat został ostatnio usunięty z listy PO, gdyż zainteresowała się nim policja w kontekście handlu narkotykami.

Bardzo ciekawy sposób na pozyskanie męskiego elektoratu znalazły kandydatki niektórych partii, które zamiast programu, konkretnych i merytorycznych propozycji kuszą swymi roznegliżowanymi ciałami widniejącymi na ulotkach, plakatach czy bilbordach. Pewnie część mężczyzna da się skusić na ładne ciałko – ciekawe ile w nim naturalnego piękna a ile magi photoshopa – a mnie bardziej zastanawia, czy taki sposób przedwyborczej reklamy nie godzi w godność kobiety ? No, ale to już sprawa samych kobiet.

W materiałach wyborczych brak jest również rzetelności i obiektywizmu. Wszyscy chwalą się dokonanymi inwestycjami, w większości sfinansowanymi ze środków UE, albo obiecuję masę nowych inwestycji, również współfinansowanych przez UE. Nie sposób jednak znaleźć w jakimkolwiek materiale wyborczym informacji o kosztach związanych z realizacją tych inwestycji i o skali zadłużenia danego samorządu. A wielka szkoda, bo wiele samorządów zadłuża się na potęgę nie zastanawiając się nad przyszłymi konsekwencjami takiego zadłużenia. Kiedyś spirala zadłużenie w końcu pęknie, a za rozrzutność i bezmyślność naszych polityków zapłacą nasze dzieci i wnuki, a być może i my sami, gdyż obecna polityka finansowa rządu i samorządów zmierza ku nieuchronnej katastrofie. Dobrze byłoby, gdyby kandydaci wśród swoich osiągnięć wpisywali również, na ile zadłużyli samorząd, którym zarządzali, czyli de facto na ile zadłużyli nas i nasze dzieci.

Wyborcy niestety nie tylko niezbyt orientują się w programach wyborczych kandydatów i ugrupowań, na które głosują, ale także mają niewielką wiedzę na temat wyborów.  Według niedawno opublikowanego sondażu tylko 7 % osób ankietowanych zdaje sobie sprawę z tego, że w nadchodzących wyborach wybierać będą kandydatów do sejmików wojewódzkich, 61 %, że wybierać będą wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast, 28 % ma świadomość, że wybierać będą kandydatów do rad gminnych, a 18 % do rad powiatów. Jakby tego było mało według sondażu aż 5 % badanych osób stwierdziło, że 21 listopada będą wybierać posłów. A jeśliby zapytać jak wybierani są starostowie i wojewodowie, albo jakie kompetencje ma samorząd gminny, powiatowy czy wojewódzki, to niestety otrzymalibyśmy pełen obraz nieświadomości społeczeństwa. Większość wyborców kieruje się więc nie konkretnymi programami, ale przede wszystkim ulega złudnym przedwyborczym obietnicom czy też reklamowym chwytom, takim jak choćby roznegliżowane fotki, popisy wokalne itp. zagrywki stosowane przez kandydatów. Często słyszy się opinię ludzi, że zagłosuję na tego gościa, bo w sumie rządził już długi czas więc co miał ukraść to ukradł, lub też, że zagłosuję na innego bo ten już tyle rządził, to niech inny się dorobi. Oczywiście kryterium oceny kandydata jest również wygląd, wiek czy wykształcenie. Duży wpływ na wyniki wyborów mają również wszechobecne przedwyborcze sondaże wskazujące rzekomą popularność poszczególnych ugrupowań czy kandydatów. Zostałem niedawno zaczepiony na mieście przez dwie młode dziewczyny ( podobno studentki ), które robiły tzw. badanie opinii publicznej. Zostałem poproszony o udzielenie informacji którego spośród pięciu kandydatów na prezydenta mojego miasta zamierzam poprzeć w nadchodzących wyborach. Zanim jednak zdążyłem udzielić odpowiedzi usłyszałem rzucony tak niby mimochodem tekst, że większość mieszkańców popiera urzędującego prezydenta. Ciekaw jestem czy jest to jakaś nowa forma prowadzenia badań opinii publicznej, czy te panie ze studiami nie miały zbyt wiele wspólnego, a może poziom kształcenia niezbyt wysoki. Przeprowadzanie w taki wręcz karygodny sposób ulicznych sondaży ma za zadanie zasugerować badanym osobom na kogo wypada zagłosować. Trudno powiedzieć, czy takie badania opinii publicznej miały miejsce w innych miastach i czy wyglądały podobnie.

            Na szczęście już o 24 zacznie się cisza wyborcza i będzie w końcu możliwość odpoczęcia od tej politycznej wyborczej paranoi. Jednak zanim to nastąpi pewnie idąc jutro rankiem na zakupy utoniemy w morzu kolorowych ulotek, broszur, gazetek a ulice naszego miasta będą totalnie oszpecone plakatami i bilbordami wyborczymi. Szkoda, że spora część tych materiałów wyborczych finansowana jest przez nas wszystkich w postaci subwencji dla partii politycznych.

http://prostowoczy.blog.onet.pl/

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz