Unia debatuje z masonami

avatar użytkownika basket
16 października 2010 Liderzy Unii Europejskiej propagując tolerancję uznali za stosowne spotkać się nie tylko z przedstawicielami wszystkich Kościołów i wspólnot wyznaniowych ale także z reprezentantami 18 organizacji filozoficznych, ateistycznych i masońskich. Ma być po równo, zatem po biskupach imamach, i rabinach przyszedł czas na wielkich mistrzów fartuszkowych. Spotkanie dotyczyło zjawiska biedy oraz wykluczenia społecznego w UE. Analizowano zarówno powody biedy, jak i jej konsekwencje, zwłaszcza w kontekście ostatniego kryzysu gospodarczego. Dużo ciekawiej było na konferencji prasowej po spotkaniu. Dziennikarze zadali pytanie, czy liderzy unijni uczestniczący w debacie z masonami a więc Jerzy Buzek, Jose Barroso i Herman Van Rompuy, należą do lóż masońskich. Najsprytniej zachował się Buzek, który się z konferencji ulotnił, Van Rompuy w swoim stylu nie powiedział nic (czy ktoś kiedykolwiek słyszał by w jakiejś sprawie ten człowiek zajął jakiekolwiek stanowisko?), natomiast Barosso udzielił odpowiedzi conajmniej zaskakującej. Szef Komisji Europejskiej przypomniał że w czasie dyktatury w Portugalii za przynależność do masonerii groziło więzienie, wobec tego jest zwolennikiem prawa ludzi (masonów) do nieujawniania swej przynależności. Zaiste, odpowiedź godna filozofa. W czasach Imperium Romanum za wyznawanie Chrystusa groziło rzucenie lwom na pożarcie, nikt jednak nie podnosi tego faktu, by uzasadnić prawo chrześcijan do ukrywania swego wyznania. Brak logiki w odpowiedzi Barroso jest jednak tylko pozorny, jest może ona idiotyczna z punktu widzenia instytucji europejskich, które szef KE powinien reprezentować, natomiast całkiem sensowna z punktu widzenia masonerii, której zależy na utrzymaniu tajności informacji o swych członkach. Barosso zachował się zatem jak dobry adwokat wolnomularstwa, ewentualnie lojalny jego członek, realizujący przyjęta linię. Problemem może być jednak odpowiedź na pytanie czy organizacja której zarówno lista członków jak i cele są tajne może być partnerem dla demokratycznej instytucji za jaką chciałaby się uważać Unia Europejska. No chyba że rację ma patriarcha Cerkwi Prawosławnej, Cyryl, który ostatnio zauważył, że Unia jest w istocie reinkarnacją bolszewickiego Związku Sowieckiego. konserwa http://www.konservat.pl/?sp=art&art=1014&path=arty2010#nc
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Maryla

1. tak, demokratyczne rządy prowadzą negocjacje z tajnymi (!)

w UE i na świecie organizacjami.
Przy pełnej świadomości społeczeństw, co to są za "ciała".

UE to nic innego, jak reinkarnacja bolszewickiego projektu.

Nowy Rząd Światowy wkracza jeszcze w maskach, ale coraz śmielej, po władzę.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl