Film, który powinien być w każdym domu ("Syndrom")

avatar użytkownika Deżawi

 

 

List Leszka Dokowicza z 14 września 2010 r.:

 


 

Drodzy Przyjaciele!

Dwa lata po emisji filmu "Egzorcyzmy Anneliese Michel" oraz rok po emisji filmu "Duch", zapraszamy do obejrzenia nowego filmu pt. "Syndrom".

W Polsce i na całym świecie toczy się zacięta dyskusja o wartości życia nienarodzonych dzieci. Od tego jak się zakończy zależy życie wielu, wielu ludzi, nie tylko doczesne ale i wieczne.

„Syndrom” to film o decyzji, której konsekwencji nie można było przewidzieć, o konsekwencjach, które mogą zniszczyć miłość i o miłości, którą trzeba odnaleźć.

Premiera odbędzie się w największym polskim tygodniku "Gość Niedzielny".

Już 26 września, do numeru 38/2010 dołączony będzie nasz film.

Zachęcamy do przekazania tej informacji jak największej ilości osób.

 

-- Leszek Dokowicz i Maciek Bodasiński.

 

Michael

 


 

 

 

 

 

 

 

O filmie "Syndrom" mówią: Karolina Żelasko i Krzysztof Kołacz    ►[www.revoltadiscreta.pl]

 

 

 

Film jest w aktualnym tygodniku "Gość Niedzielny", jutro lub najpóźniej pojutrze będzie wycofywany ze sprzedaży. Nie pozwólmy, by były jakieś zwroty. Leszek Dokowicz to wyjątkowy twórca, współautor wielu filmów, m.in. "Boskie Oblicze""Egzorcyzmy Anneliese Michel""Duch""Film o Basi". Parę lat temu, w czasopiśmie "Miłujcie się"  (Nr 2/2005) wyjawił przejmujące świadectwo o sobie:


"Mam 38 lat. Jestem mężem wspaniałej żony i ojcem czwórki dzieci. Historia, którą chcę wam opowiedzieć, rozpoczęła się, gdy miałem mniej więcej 13-14 lat. Wtedy właśnie zaprowadzono mnie do człowieka, który nazywał się Harris i jeździł po Polsce jako uzdrowiciel, nakładając na ludzi ręce. Po dwóch wizytach u niego rozpoczął się mój powolny proces odchodzenia od Kościoła. Z każdym rokiem byłem coraz dalej od ołtarza, aż któregoś dnia znalazłem się zupełnie na zewnątrz kościoła.

 

Gdy miałem 18 lat, przytrafiła mi się możliwość wyjazdu za granicę, z której skorzystałem. Tak znalazłem się w Niemczech. Przez wszystkie lata mojego pobytu tam, coraz bardziej stawiałem siebie w centrum, coraz częściej i w coraz poważniejszy sposób przekraczałem Boże przykazania.

 

Na początku lat 90. rozpoczęło się w Europie coś, co dziś jest określane mianem kultury techno. Młodzież zaczęła się gromadzić na dużych imprezach, powstawała nowa muzyka generowana przez komputery, nowe narkotyki, nowy język, nowy wygląd ludzi. Wszystko to było bardzo pociągające. Moje korzenie również tkwiły w muzyce elektronicznej, więc bardzo szybko, z radością zanurzyłem się w tym nowym świecie.

 

Przez pomysł stworzenia nowego urządzenia akustycznego poznałem grupę ludzi należących do jednego z centrów tego ruchu. Tam poznałem Petera – jednego z ideologów ruchu. Gdy usiadłem pierwszy raz naprzeciw niego, szybko zdałem sobie sprawę z tego, że jeszcze nigdy nie rozmawiałem z takim człowiekiem. Miał wszechstronną wiedzę, był profesorem jednej z amerykańskich szkół filmowych. Studiował przez wiele lat pracę mózgu, prowadził doświadczenia ze światłem w nocnych klubach, a w tamtym czasie jego głównym zajęciem było kierowanie ideologią ruchu oraz tworzenie filmów oddziałujących na podświadomość a pokazywanych w czasie potężnych imprez. Po rozmowie zaprosił mnie, bym wszedł z nim we współpracę i poznał jego dzieła. Po jakimś czasie dowiedziałem się od niego, że w rejs po Morzu Śródziemnym wyrusza statek, na którym będzie 350 osób z całego świata – czołowi twórcy ruchu. Wiedząc, że jestem operatorem kamer, zaprosił mnie, bym pojechał z nim i zrobił dla niego zdjęcia. Po ich obejrzeniu zaproponował mi, że będzie mnie uczył, bo szukał kogoś takiego jak ja przez 14 lat. Powoli stało się jasne, że chce, bym przejął dzieło jego życia, bo był już starszym człowiekiem. Tak rozpoczęła się moja wielka przygoda.

 

Moja osobowość zaczęła się coraz bardziej zmieniać, również zewnętrznie: przefarbowałem włosy, zacząłem się inaczej ubierać. Coraz więcej pracy otrzymywałem z wnętrza sceny i całym sobą przyjmowałem to, co się tam działo.

 

Latem 1995 r. okazało się, że moja ówczesna narzeczona, a dzisiejsza żona, jest w ciąży. Peter powiedział, że to, co w najbliższych latach będzie działo się na świecie, wymaga całej naszej koncentracji i uwagi. Dziecko to nie jest problem, wystarczy pójść do lekarza i to załatwić, a za kilka lat, jeśli będziemy mieli ochotę, możemy mieć dzieci. Dzięki Bogu, nie zgodziliśmy się na to i nie doszło do aborcji.

 

Peter przez cały czas kształcił mnie, otrzymywałem specjalnie dla mnie zmontowane kasety wideo, z jego potężnego archiwum dostawałem książki do przeczytania, spotykaliśmy się, rozmawialiśmy na te tematy. Podstawą duchową ruchu był buddyzm i zen. Obserwowałem wszystko, co się działo na scenie, poznawałem metajęzyk, którym się tam porozumiewano.

 

Zimą 1996 r. coś się zmieniło. Do tej pory muzyka była bardzo pozytywna, przedstawiany obraz świata był nawiązaniem do czasów hippisów, głoszono takie hasła jak: Mój dom jest twoim domem, Jesteśmy jedną rodziną... Ale teraz dźwięki stały się ciemniejsze, było więcej uderzeń na minutę, pojawiła się agresja. Ludzie, którzy byli najważniejszymi nośnikami informacji, nosili koszulki z napisem: Terror na całym świecie, wojskowe ubrania, symbole śmierci, karabiny, pistolety. Zapytałem Petera, co się dzieje. Odpowiedział, że to jest tylko krótka zmiana, zakręt, że to wszystko kiedyś wyruszy w inną stronę.

 

Na wiosnę 1996 r. nadszedł czas rozwiązania i czekaliśmy na urodzenie naszego dziecka – wydawało się, że urodzi się w Wielkim Tygodniu. Pierwszy raz byliśmy w szpitalu w Wielki Piątek, a w Wielką Sobotę drugi raz. W Niedzielę Zmartwychwstania Pańskiego urodził się nasz syn – Robert. Peter przyleciał z Amsterdamu i poprosił o to, by mógł ponosić dziecko na rękach i pobyć z nim sam na sam. Zgodziliśmy się na to, bo był naszym przyjacielem. Po powrocie do Polski, noc czy dwie później, zauważyliśmy, że dziecko zaczyna się dziwnie zachowywać. Syn wydawał z siebie niemiłe dla ucha odgłosy. Ale działo się to zwykle w nocy i trwało około godziny, a przez resztę czasu wszystko było w porządku, więc staraliśmy się o tym nie myśleć. W tym czasie wydarzyło się jeszcze kilka innych rzeczy, które nieco zakłóciły nasz spokój. Zaczęliśmy o tym wszystkim rozmawiać. Już wtedy dostrzegałem wiele znaków i poszczególne części, jak puzzle, zaczęły układać mi się w całość. Zdecydowałem, że po przyjeździe do Dortmundu zapytam Petera, co się dzieje, i poważnie z nim porozmawiam.

 

30 kwietnia przyjechałem tam na największą imprezę na świecie, która nazywa się May Day. Jest to noc z 30 kwietnia na 1 maja, gdy według starogermańskich wierzeń bogini miłości łączy się z bogiem wojny: z połączenia seksu i przemocy powstaje perwersja. Tej nocy 20 tys. młodych tańczy w największej hali Dortmundu. Tam też odbywa się praca ludzi, którzy potrafią kierować działaniem tej sceny w najbardziej doskonały sposób. Kiedy tam przyjechałem, Peter powiedział, że tej nocy mam szczególnie uważać, bo to, co będzie pokazywał na ekranach, jest jednocześnie informacją dla mnie – nadszedł czas, by powiedzieć, kim są, co robią i dlaczego. O 1.00 w nocy zmienił się skład prowadzących; przy laserach, światłach, wideo, muzyce zasiadł tak zwany „pierwszy garnitur”. Rozpoczęła się właściwa praca, a gdy stacje telewizyjne wyszły, światła ściemniono, Peter rozpoczął podawanie obrazów. Były one straszne, przedstawiały walkę w świecie, która miała doprowadzić do potężnej wojny atomowej i do zniszczenia. Przedstawiały też ludzi ze sceny techno przejmujących panowanie nad tymi, którzy nie należą do tych struktur. Obrazy te były nieczytelne dla odbiorców z zewnątrz, ale ja je rozumiałem ze względu na jasną dla mnie symbolikę. Za każdym razem, gdy zrozumiałem jakiś obraz, patrzyłem na niego i kiwałem głową na znak, żeby szedł dalej z informacjami. A impreza szalała, tysiące watów było pompowanych do hali przez elektronikę, olbrzymie ściany głośnikowe i światła. Nad samym centrum wisiała konstrukcja w kształcie krzyża ze świateł, które można było zmieniać na dowolny kolor. Wszystko wisiało na łańcuchach, którymi można było poruszać, tak, że tym krzyżem szastano nad głowami tancerzy, a na niego były projektowane laserami różne figury graficzne.

 

W pewnym momencie symbole stały się czytelne i z potężną jasnością zrozumiałem, co się dzieje, i z kim mam do czynienia. Zrozumiałem, że ludzie ci to sataniści, którzy prowadzą młodzież całego świata na zatracenie, że ja jestem jednym z nich, i nie ma dla mnie odwrotu. Różne myśli zaczęły przychodzić mi do głowy. Myślałem o tym, że teraz wszystko stoi przede mną otworem, że mogę zrobić, co chcę, pracować przy dowolnym projekcie, wybierać ludzi, z którymi chcę pracować, a pieniądze nie grają roli. Potem pomyślałem, że, aby to wszystko zrealizować, muszę zostawić żonę i dziecko, bo tam, dokąd idę, nie mogą pójść ze mną.

 

Później przeżyłem coś, co dziś nazywam uprzedzającą łaską, którą Bóg mi dał. Wyraźnie doświadczyłem tego, że na końcu wszystkiego czeka mnie wieczne potępienie. Przeżyłem uczucie wpadania duszy w ciemność, w potężny, straszliwie beznadziejny, okropny w odczuciu lot. Wtedy, nie wiedząc w zasadzie, co robię, jak człowiek mający pistolet przy skroni, jak tonący w fali rozhukanej muzyki i świateł, gdzie wszystko było na najwyższym poziomie energetycznym, upadłem na kolana i zacząłem wołać: Ojcze nasz. Gdy wypowiedziałem pierwsze słowa modlitwy, zobaczyłem białą postać Michała Archanioła z mieczem w ręku. Zadał mi trzy pytania: Czy wierzysz w Boga? Czy zaprzeczasz szatanowi? i Czy chcesz z nim walczyć? Na wszystkie odpowiedziałem „tak”. Wtedy kazał mi wstać i iść w stronę światła.

 

W cudowny sposób wydostałem się stamtąd. Bóg sprawił wszystko, co było konieczne, bym mógł opuścić to miejsce bezpiecznie. Szedłem na wschód, ku wschodzącemu słońcu. Chciałem jechać do Berlina i Polski, bo nagle stało się dla mnie jasne, w czym uczestniczyłem. Szedłem od kościoła do kościoła, szukając schronienia, ale wszędzie drzwi były zamknięte. Nie dostałem się też do żadnego kapłana, nigdzie mi nie otwarto. Nieprzyjaciel atakował mnie bezpośrednio, raz mi się nawet pokazał. W tym momencie dotarło do mnie bardzo silne przekonanie, które odtąd pomagało mi w każdej sytuacji – ja wierzę w Boga i nie możecie mi nic zrobić. Z tą myślą szedłem dalej. W nocy dotarłem do Berlina, gdzie czekał pociąg do Polski. Wsiadłem do niego i po ponad godzinie jazdy poczułem wielki pokój. Wtedy zrozumiałem, że przekroczyłem granicę. Duchowo odczułem potężne bezpieczeństwo i zrozumiałem, że jest to efekt modlitwy tysięcy ludzi, tych wszystkich pokoleń, które aktywnie włączały się w walkę duchową, prosiły Pana o zmiłowanie.

 

Gdy przyjechałem do domu, opowiedziałem rodzicom i żonie, co się wydarzyło. Czułem, że nieprzyjaciel ma do mnie dostęp przez wszystkie moje grzechy i moje dotychczasowe życie. Wiedziałem, że potrzebuję spowiedzi, kapłana, który mnie nie wyśmieje. Mama wskazała mi dwóch, którzy mogliby mi pomóc. Przyszedłem do jednego z kościołów i szukałem wskazanego kapłana. Okazało się, że prowadzi prace budowlane przed kościołem. Szukając go, wyszedłem na plac. Jakaś pani poprosiła mnie o pomoc. W tym czasie po Europie Wschodniej pielgrzymowała figura Matki Boskiej Fatimskiej. Trzy dni później miała być w moim mieście. Miałem pomóc w przeniesieniu krzyża na miejsce spotkania z Matką Bożą. Po raz pierwszy w życiu z własnej woli wszedłem do kościoła, do spowiedzi, by otrzymać sakrament oczyszczenia z grzechów, zabezpieczenie przed szatanem, i od razu otrzymałem do dźwigania krzyż tak ciężki, że wrzynał mi się w ramię i nie mogłem go unieść. Szedłem około trzeciej po południu ulicą św. Jana w parafii poświęconej Maryi, niosąc krzyż. Wtedy usłyszałem bardzo wyraźnie słowa: Jeżeli chcesz pójść za Mną, weź swój krzyż i Mnie naśladuj. Płakałem jak małe dziecko. Ludzie szli z pracy, do sklepów, ale nikt pewnie nie zwracał na to uwagi.

 

Po około dwóch tygodniach postanowiłem pojechać z mamą na Jasną Górę, bo stwierdziliśmy, że we wszystkich ważnych momentach mojego życia była cicho obecna Matka Boża. Jako młody chłopak wraz z rodziną poświęciłem się Jej opiece. Tak więc w środę dziękowałem w Częstochowie Maryi za ratunek, a w czwartek pojechałem do Telewizji Niepokalanów, by dotrzeć do ludzi Kościoła, którzy potrafią przekazać informację dalej i ostrzec innych przed tym, co się dzieje. Wiedziałem, że muzyka techno będzie z wielką siłą wkraczać do Polski. Bóg postawił na mojej drodze siostrę zakonną ze zgromadzenia Sacré Coeur, która po usłyszeniu całej historii powiedziała, że potrzebuję kierownictwa duchowego. Następnego dnia, trafiłem do ojców jezuitów. Zaproszono mnie na pierwszy tydzień rekolekcji ignacjańskich. Tak rozpoczęła się droga mojego nawrócenia i oczyszczenia. Nie zdawałem sobie sprawy, jaki jestem w oczach Boga, ani kim On jest. Musiałem nadrobić wiele lat zmarnowanego czasu, uczyć się czytać Pismo Święte, poznawać drogi Pana, chodzić za Nim. Dziś z przyjaciółmi, których Bóg postawił na mojej drodze, staram się przez media odnajdywać drogi nowej ewangelizacji. Staramy się znaleźć język, który przemówi do ludzi, pokazać największe skarby Kościoła, by ratować tych, którzy toną.

 

Jestem pewien, że nadchodzi czas konfrontacji. Święty Ignacy mówił o dwóch sztandarach – sztandarze Chrystusa, pod którym gromadzi się jedna armia oraz sztandarze armii Szatana. Przy pracy nad filmami zauważyliśmy, że zagubienie ludzi – ich decyzja za Chrystusem lub przeciw Niemu – albo tej całej rzeszy letnich, którzy mówią: Tak, ale…, jest zależna tylko od tego pytania: Kim dla ciebie jest Jezus Chrystus? W związku z tym nie ma ważniejszego zadania dla nas niż ewangelizacja, niż wskazywanie na Pana, że On jest, że jest miłosierny i czeka na każdego, że chce ratować, odnawiać, błogosławić, by nawrócenie stało się udziałem wielu. Jestem przekonany o tym, że każdy, kto zdecyduje się pójść za Nim, jest kwiatem w wiośnie Kościoła, o której mówi Ojciec Święty. To my, dążący za Chrystusem, jesteśmy tymi kwiatami oświetlanymi słońcem Boga, który daje światło dla wydania owocu – pomocy braciom i siostrom, którzy żyją w ciemności. Życie jest krótkie, a to że niektórzy zaprzepaszczają na zawsze wieczność, jest czymś, co musimy dogłębnie zrozumieć. Każdy z nas jest powołany do oczyszczenia, do zjednoczenia z Panem przez przebaczenie, do tego, by stanąć przed Nim i prosić o dary Ducha potrzebne do pójścia naprzód. Polska jest krajem, który Matka Boża osłania swoim płaszczem i w którym jest złożonych bardzo wiele skarbów. Tu ludzie są przygotowani do walki przez łaskę, którą wymodliły pokolenia. Teraz należy wyruszyć. Jezus przygotowywał uczniów trzy lata, a niektórzy z nas są przygotowywani przez dziesięć, piętnaście lat. Teraz jest czas wyjścia, szukania Jego woli, pytania, czego On od nas wymaga i radykalizmu ewangelicznego w pójściu za Nim. Życzę wam wszystkim, aby każdy z was z odwagą wyproszoną na modlitwie wyruszył w drogę zgodną z wolą Pana, byście się stali pochodniami, które rozpalą ten świat.

 

Chciałbym podziękować w tym miejscu dwóm matkom: mojej, będącej przykładem dla tych matek, których dzieci są w ciemnościach. Moja mama modliła się za mnie piętnaście lat i w momencie, gdy myślała, że już wszystko jest stracone, Bóg dał mi łaskę nawrócenia. Drugą matką jest Maryja, która czuwa nad nami wszystkimi; jeśli się schronimy pod Jej płaszcz, nic nie będzie się mogło zdarzyć. Ona zetrze głowę Szatana.

 

Chcę też podziękować Bogu – Stwórcy naszemu, który wszystko ożywia i posyła nas do służby, Jezusowi Chrystusowi, który nas zbawił i Duchowi Świętemu, który daje nam poznać całą prawdę – niech będzie Mu chwała i cześć!"

"Korzenie muzyki techno", Miłujcie się, Nr 2/2005

 

Powyższe świadectwo znajduje się również w zapisie dźwiękowym ze znacznie dłuższego spotkania (99 min. 30 sek.) "Życie - Nawrócenie - Życie" w styczniu 2010 r.:

Leszek Dokowicz: "Życie - Nawrócenie - Życie", Wrzuta.pl

 

Jedna z gwiazd muzyki techno, angielski DJ Carl Cox na tegorocznej "Nocy Walpurgii" (30 IV/1 V 2010) - "Mayday" w Dortmundzie.

 

 


 

 

 

Niektóre filmy współtworzone przez Leszka Dokowicza - wspólnie z Maciejem Bodasińskim i Michałem Lorencem (tytuły linkowane do YouTube):
 
 

[1]  "Boskie Oblicze" (2006)

[2]  "Egzorcyzmy Anneliese Michel"  (2007)

[3]  "Duch"  (2008)

[4]  "Film o Basi"  (2009)

 

 


 

 

-- Dodatkowo film "Cywilizacja aborcji" (2004 r.), scen. i reż. Grzegorz Górny, zdjęcia Leszek Dokowicz [ok. 31 minut]:

 

 

33 komentarzy

avatar użytkownika spiskowy

1. ja chce miec ten film...

Dzieki za informacje.

Ludzi stworzono by sie kochali. Przedmioty by je uzywac. Swiat dzis jest w chaosie, bo ludzie kochaja przedmioty a drugiego czlowieka uzywaja jak przedmiot.

avatar użytkownika Deżawi

2. @spiskowy

Leszek Dokowicz (obok Grzegorza Brauna i Ewy Stankiewicz) pozwolił mi uwierzyć na nowo, że film może być sztuką i nieść bardzo istotne wartości.

Zachęcam do obejrzenia pozostałych filmów (linki są w tytułach pod artykułem). 


Poprzedniemu filmowi Michała Bodasińskiego i Leszka Dokowicza "Film o Basi" poświęciłem odrębny artykuł:


Pozdrawiam serdecznie.

Ostatnio zmieniony przez Deżawi o pon., 27/09/2010 - 16:00.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika natenczas

3. Obejrzałem,

"Boskie oblicze",teraz "Egzorcyzmy Anneliese Michel" ...fascynujące filmy
Pzdr.

avatar użytkownika Deżawi

4. @natenczas

Ja dopiero wczoraj w nocy oglądałem "Duch". Miałbym poważne problemy, gdybym musiał określić, który z nich jest "lepszy". Nie da się: każdy jest inny na swój sposób i porusza zupełnie inne problemy. Pozdrawiam serdecznie.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika natenczas

5. > Deżawi,

Za chwilę obejrzę "Ducha".
Jedno co łączy te filmy,to obecność w nich Boga.
Bóg Wszechobecny...

Pzdr.

avatar użytkownika intix

6. @Deżawi

Witam.
Bardzo dziękuję za tę notkę.
Porusza bardzo poważny problem zagrożenia, jakie niesie dla ludzkości podejmowanie niejednokrotnie "... decyzji, której konsekwencji nie można było przewidzieć, o konsekwencjach, które mogą zniszczyć miłość i o miłości, którą trzeba odnaleźć..."

 Moim zdaniem to dobrze, że problem jest zauważalny, że nie patrzymy obojętnie na otaczający nas świat i to, co się wokół nas i z nami, ludźmi dzieje... To dobrze, że "... W Polsce i na całym świecie toczy się zacięta dyskusja o wartości życia nienarodzonych dzieci. Od tego jak się zakończy zależy życie wielu, wielu ludzi, nie tylko doczesne ale i wieczne...."

"...
Jestem pewien, że nadchodzi czas konfrontacji. Święty Ignacy mówił o dwóch sztandarach – sztandarze Chrystusa, pod którym gromadzi się jedna armia oraz sztandarze armii Szatana..."

Jestem tego samego zdania
Dzięki Panu, który poinformował o możliwości nabycia filmu "Syndrom" oraz moim życzliwym znajomym, którzy przyszli z pomocą w jego zakupie, będę mogła obejrzeć ten film ja oraz większe grono ludzi z mojego otoczenia, którzy też zainteresowali się tematem... Jeszcze raz dziękuję, a właświwie, dziękujemy:-)
Pozdrawiam serdecznie
3-majmy się

avatar użytkownika Deżawi

7. @natenczas

Nie mam nic do dodania. Pan już powiedział wszystko.

No może jeszcze to, że warto się wsłuchać (mimo niesamowitej dłużyzny: 99 minut 30 sekund) w to świadectwo Leszka Dokowicza. Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

8. @intix

Cieszę się, że zainteresował Panią temat. Proszę w wolnym czasie obejrzeć te filmy, o których rozmawialiśmy z @natenczasem. Pozdrawiam serdecznie.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Jacek Mruk

9. Deżawi

Dziękuję za informacje i linki do filmów. Są bardzo ciekawe i godne rozpowszechniania co sam uczynię .
Pozdrawiam

avatar użytkownika intix

10. @Deżawi

"...Cieszę się, że zainteresował Panią temat..."

:-) Deżawi. Rozumiem, że chciał Pan powiedzieć o moim zainteresowaniu przedstawionymi tu filmami na temat...
Sam temat nie jest mi obcy, co można wywnioskować z moich notek oraz wypowiedzi na forum  w wielu komentarzach.
"...Proszę w wolnym czasie obejrzeć te filmy..."
U mnie nie ma "wolnych chwil" :-). Ten temat zasługuje na to, aby wszystko inne stało się drugoplanowe. Można więc domyślać się jak będzie wyglądała moja dzisiejsza, późniejsza pora wieczoru...:-)
Dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie.

avatar użytkownika Deżawi

11. @intix

Miałem na myśli jeden konkretny film, o którym jest ten post (ewentualnie, dodatkowo osobowość Leszka Dokowicza). Ma pani rację, poprzez dodanie kilku filmów - tematyka się znacznie rozwinęła.

Przy okazji: uzupełniłem artykuł wideo-rozmową o filmie "Syndrom" - jest na górze, zaraz pod trailerem (zapowiedzią).

Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika intix

12. @Deżawi

:-)Przed napisaniem pierwszego komentarza
http://blogmedia24.pl/node/37339#comment-121722 ,  przeczytałam uważnie całą notkę. Obejrzałam również wideo-rozmowę. Pozostały mi natomiast do obejrzenia 3 filmy, o których Pan rozmawiał z @Natenczasem oraz film w temacie notki.
Notka ta zainteresowała mnie o tyle, że porusza jeden z istotnych tematów współczesnego życia, / mimo iż mnie bezpośrednio nie dotyczy/, które tak jak napisałam są zagrożeniem dla ludzkości. Mówię o aborcji, homoseksualiźmie, eutanazji. Moim zdaniem jest jeszcze jeden punkt, ale pozwolę sobie tu jeszcze nie wymienić.
Cieszę się, że jeden z tematów, które wymieniłam jest dyskutowany. 
Pozwolę sobie  wrócić po obejrzeniu filmu.

Pozdrawiam serdecznie





avatar użytkownika Deżawi

13. Niektóre filmy na YouTube są "zniknięte"

Dotyczy to jeszcze wcześniejszego filmu Michała Bodasińskiego i Leszka Dokowicza "Cywilizacji aborcji" (2004 r.), na YouTube są tylko części 1 i 3, natomiast druga została "usunięta z powodu naruszenia warunków korzystania z serwisu".


Jest to bardzo dziwne posunięcie, bo gdyby powodem miały być np. prawa autorskie, to dlaczego pozostawiono części 1 i 3?

Zupełnie przypadkowo odnalazłem taką wiadomość z 24 września 2009 r.:

"YouTube cenzuruje filmy antyaborcyjne"

Pamiętacie Lilę Rose? Jej filmiki unaoczniały jak pracownicy Planned Parenthood nakłaniają przychodzące do nich kobiety do kłamstwa, tak aby mogły łatwiej poddać się aborcji. Rose udało się też nagrać materiał, który pokazywał jak chętnie PP współpracuje z rasistami – bierze od nich pieniądze na zabijanie czarnych dzieci.
Wszystkie te video, mimo iż nie zawierały scen przemocy, drastycznych zdjęć czy chociażby wulgaryzmów – zostały usunięte. Serwis tłumaczył, że filmy nie spełniały „zaleceń społecznościowych” i „zasad użytkowania”.
To nie jedyny taki przypadek.
The Citizens for a Pro-Life Society (CPLS) zorganizowali katolicki pogrzeb dla 23 ofiar aborcji. Filmik z tej akcji również został usunięty z serwisu, a właściele konta dostali ostrzeżenie.
Lila Rose, dyrektorka Live Action tak komentuje sytuację:
„YouTube twierdzi, że jest wolny od ideologicznej cenzury, ale wyraźnie usuwają opinie z którymi się nie zgadzają; opinie, które są wymierzone przeciwko Planned Parenthood – organizacji, która ma olbrzmi wpływ na opinię publiczną,a jak się teraz okazuje, również na internetowe media, takie jak YouTube.”
Live Action napisało petycję do serwisu, aby przestał banować antyaborcyjne informacje.



"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

14. "Cywilizacja aborcji" (2004) M.Bodasiński/L.Dokowicz na YouTube:

[1] Część 1: http://www.youtube.com


[2] Część 2: usunięta przez administratora

[3] Część 3: http://www.youtube.com
____________________________________________________________________

Wszystkie trzy części filmu "Cywilizacja aborcji" są skatalogowane na "Frondzie.tv". Część 2 - do której link i sreen: 






Następnie po kliknięciu w ekran "telewizorka" za pomocą hiperłącza - zamiast filmu bezpośrednio na stronie YouTube - czytamy informację (screen):






Tak właśnie wygląda ul. Czerska w YouTube.

/wszystkie linki działają jak na razie zgodnie z powyższym opisem/

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Jacek Mruk

15. Deżawi

Niestety na Frondzie TV też już nie ma.
Może ktoś ma u siebie i mógłby tu wkleić.
Pozdrawiam

avatar użytkownika amarietta

16. nie kupiłam tego filmu

bo nie wiedziałam, niestety..

skąd można go pobrać/kupić?

avatar użytkownika Deżawi

17. @Jacek Mruk, @amarietta

Film był TYLKO w sprzedaży z Gościem Niedzielnym. Niestety, jeśli już nie ma Gościa Niedzielnego - musimy zaczekać, aż ktoś opublikuje film na YouTube. 

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika intix

18. @Amarietta

"... nie kupiłam tego filmu, skąd można go pobrać..."

Dzięki życzliwości moim znajomym, o czym pisałam powyżej, jestem w posiadaniu tego filmu. Okazało się, że dostałam z dwóch źródeł. :-) Mam w ten sposób 2 płyty.
Jedną z przyjemnoścą  sceduję na Ciebie:-) Za kilka minut napiszę do Ciebie w tej sprawie na PW. /Chodzi o podanie adresu/
Pozdrawiam

avatar użytkownika amarietta

19. @intix

avatar użytkownika natenczas

20. Proszę,

Czy o ten film chodziło ? Cywilizacja aborcji

http://www.echochrystusakrola.net/filmy.html

Jeżeli nie będzie odtwarzał się,to proszę kliknąć na powyższy link,zaraz pod Traktatem Lizbońskim.

W ostateczności coś wymyślimy :) pobieram !



Pzdr.

Ostatnio zmieniony przez natenczas o wt., 28/09/2010 - 19:46.
avatar użytkownika intix

21. @Deżawi

Witam.
Mimo, iż nie wierzę w przypadki, zupełnie przypadkowo :-) trafiłam na wywiad z
panem Maciejem Bodasińskim. Mam nadzieję, że nie będzie Pan miał mi za złe, jeśli podam ten link...:-) 
  http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=107596.

Pozdrawiam serdecznie
3-majmy się
P.S. Zastanawiałam się, czy nie wkleić całej wypowiedzi skoro giną filmy poruszające ten temat, ale postanowiłam decyzję tę pozostawić Panu.
 /Wypowiedzi reżyserów produkujących te filmy też mogą zniknąć, jak i inne artykuły.../

avatar użytkownika Deżawi

22. @natenczas

Tak, wielkie dzięki, chodziło dokładnie o ten film. YouTube "wyabortowało" bez ceregieli cały środek filmu (część 2; 10 minut). Film już dodałem na sam dół artykułu, trochę długo się buforuje, ale to przecież prawie 31 minut (tak przy okazji, film "Cywilizacja aborcji" z 2004 r., scenariusz i reżyseria Grzegorz Górny, zdjęcia Leszek Dokowicz - jeszcze bez udziału Michała Bodasińskiego).

Pozdrawiam serdecznie.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

23. @intix - wywiad jest bardzo ciekawy, wklejam go (dziękuję!)

Syndrom, czyli żal za utraconą miłością
Nasz Dziennik, 2010-09-26

Z Maciejem Bodasińskim, reżyserem filmu "Syndrom", rozmawia Bogusław Rąpała

Pański najnowszy film "Syndrom" ukazuje konsekwencje, jakie dla całej rodziny niesie aborcja. Dlaczego podjął Pan ten temat?
- Do nakręcenia tego filmu skłoniły mnie dwie rzeczy. Przede wszystkim osobiste doświadczenie. Swego czasu, przy okazji pracy nad innym materiałem, przeprowadzałem wywiad z psychoterapeutą, który zajmował się leczeniem syndromu poaborcyjnego. Wtedy też pierwszy raz w życiu usłyszałem o tym problemie i ze zdziwieniem odkryłem, że dotyczy on również mnie. Zdałem sobie sprawę z tego, że moja - szeroko rozumiana - rodzina jest nim dotknięta. Syndrom poaborcyjny to zjawisko dające się bardzo precyzyjnie opisać, które dotyka konkretnych dziedzin życia. Wiele problemów nękających współczesne rodziny ma swój początek właśnie w przypadkach aborcji dokonanych w przeszłości: pęknięte relacje między rodzicami, nadopiekuńczość matek, "nieobecni" ojcowie, niezdolność dzieci, które urodziły się po aborcji, do wejścia w odpowiedzialne, dorosłe życie. Jakiś czas później razem ze współautorem filmu Lechem Dokowiczem dotarliśmy do badań statystycznych przeprowadzonych w 1986 r., z których wynika, że w ciągu trzydziestu lat obowiązywania w Polsce ustawy aborcyjnej, wprowadzonej w 1956 r., zginęło 36 milionów dzieci! A trzeba zaznaczyć, że badanie dotyczyło tylko przypadków oficjalnie zarejestrowanych, przeprowadzonych w szpitalach i klinikach. Ta liczba jest szokująca. Oznacza to, że poddano aborcji drugi Naród Polski. To również oznacza, że - statystycznie rzecz ujmując - każda polska rodzina ma problem z syndromem poaborcyjnym. Stało się dla mnie absolutnie jasne, że chcę o tym opowiedzieć i nasz następny film nakręcimy właśnie na ten temat. 

Kim są główni bohaterowie filmu?
- Bohaterami są Tomasz i Lidka, młode małżeństwo, które zaraz po ślubie dokonało aborcji. Nie byli przygotowani na ciążę, nie planowali jej, bali się, że ich życiowe plany legną w gruzach. Film jest opowieścią o wszystkich konsekwencjach tej decyzji. Opowiada również o próbie wyrwania się z tej sytuacji. O żalu i utraconej miłości, za którą się bardzo tęskni, bojąc się, że już nie wróci. O wielkiej potrzebie przebaczenia.

W jaki sposób dotarł Pan do tych ludzi?
- Właściwie trzeba by zapytać, jak oni trafili do nas. Niedługo po tym, jak podjęliśmy decyzję o nakręceniu filmu na temat syndromu poaborcyjnego, zadzwoniła do nas znajoma pani psycholog, która powiedziała, że zna małżeństwo, które jest gotowe opowiedzieć o tym doświadczeniu. W pewnym więc sensie bohaterowie sami się do nas zgłosili. I tak się spotkaliśmy. Dzień po dniu poznawaliśmy się coraz lepiej, zaprzyjaźnialiśmy się, dzięki temu mogliśmy zrozumieć ich motywację, dlaczego chcą o tym mówić. 

To zadziwiające, że ktoś chce przed kamerą opowiedzieć o aborcji, której dokonał...
- Tak, to prawda. Sami na początku byliśmy zdziwieni, iż są ludzie, którzy zgłaszają się na ochotnika, by zrobić coś tak trudnego. Gdy zapytaliśmy ich o to wprost, mówili o ogromnej potrzebie zadośćuczynienia i o tym, jak pewnego dnia, gdy jeszcze przebywali w Polsce, przyszła do nich pewna osoba z rodziny i poprosiła o namiary na dobrego abortera, bo chce przerwać ciążę. Wiedziała, że Tomek i Lidka mają własne aborcyjne doświadczenie. Tomek powiedział wtedy: "Nie przyłożę ręki do kolejnej śmierci". Udało im się odwieść tę osobę od decyzji o aborcji. Dziecko zostało uratowane, a oni zrozumieli, że mówiąc o tym, mogą komuś pomóc.

Czym była dla Pana praca nad tym filmem?
- To było dla mnie coś dużo więcej niż tylko zwykłe kręcenie filmu. Chociażby z tego powodu, że problem dotyczy również mojego życia. Plan zdjęciowy zmieniał nas wszystkich. Spędzaliśmy razem dużo czasu. Razem odkrywaliśmy, jaka jest wartość życia oraz jakie są skutki różnych decyzji, które podejmujemy. Bardzo dużo o tym rozmawialiśmy. Wraz z Leszkiem próbowaliśmy również podzielić się z Tomkiem i Lidką naszymi doświadczeniami, jeśli chodzi o wiarę w Pana Boga. Tomasz i Lidka niedawno zakończyli terapię i znaleźli się na wspaniałej drodze do uzdrowienia wzajemnych relacji i odzyskania nadszarpniętej miłości. Razem odkrywaliśmy Pana Boga i Jego miłosierdzie i razem się modliliśmy. W trakcie zdjęć, po raz pierwszy od dłuższego czasu, mieli okazję pójść do spowiedzi. To było na pewno coś więcej niż zwykła praca, niż opowiadanie kolejnej ciekawej historii.

Taki rodzaj terapii?
- Coś w tym rodzaju. Lidka i Tomek żyją za granicą, daleko od rodziny i od świata, który znają. Bardzo doskwiera im samotność, nie mają wokół siebie rodziny ani przyjaciół, z którymi mogliby dzielić swoją codzienność. I oto nagle przyjeżdża dwóch trochę starszych od nich chłopaków i wprowadza się do ich domu. To na pewno była dla nich duża zmiana. Razem pracowaliśmy, przygotowywaliśmy posiłki, nauczyli się od nas niejednego dobrego przepisu. Nawiązała się między nami silna relacja, po zdjęciach poprosili Leszka, by został ojcem chrzestnym ich kolejnego dziecka. To było niezwykłe przeżycie dla nas wszystkich. Razem też płakaliśmy, gdy rozmawialiśmy o Mateuszu, który nie miał szansy się narodzić, oraz o innych dzieciach nienarodzonych. Bardzo mocno przeżywaliśmy to wszystko. 

W Polsce bardzo mało wspomina się o tym, co przeżywają rodziny po śmierci nienarodzonego dziecka...
- O aborcji bardzo trudno jest mówić. Jeśli w przestrzeni publicznej pojawia się ten temat, to najczęściej dyskusja toczy się wokół samej aborcji - czy wolno jej dokonać, czy nie, czy nienarodzone dziecko jest człowiekiem, czy "tylko" płodem. Po aborcji zapada cisza, nie mówi się o ludziach, którzy jej dokonali, o brzemieniu, jakie muszą dźwigać. Polskich psychologów, którzy się tym zajmują, można policzyć na palcach jednej ręki. A dramat nie kończy się na aborcji, on się dopiero od niej zaczyna. 

W społeczeństwie wciąż pokutuje przekonanie, że aborcja jest tylko i wyłącznie sprawą matki.
- Kwestia aborcji jest sprawą bardzo wstydliwą, skrzętnie skrywaną. Małżonkowie boją się o tym rozmawiać, a jeśli już rozmawiają, to w formie wzajemnych oskarżeń. Jeszcze mocniej ukrywa się ten fakt przed kolejnymi dziećmi, które pojawiły się już po aborcji. One najczęściej nie wiedzą, że miały brata lub siostrę. W związku z tym ludzie rzadko kiedy są w stanie zrozumieć, że wiele ich problemów ma swoje źródło w aborcji. To stereotyp, że aborcja dotyczy tylko dziecka i jego matki. To absolutnie nie jest prawdą. Syndrom aborcyjny dotyczy całej rodziny: mamy, taty, dziadków i dzieci. Mówiąc w dużym skrócie - śmierć zaczyna mieszkać w rodzinie, a to skutkuje pęknięciem relacji na wielu płaszczyznach. Rodziny, które tkwią w syndromie poaborcyjnym, dźwigają wielki ciężar na swoich barkach, ale zawsze jest nadzieja, by się wyrwać z tej sytuacji. Nie jest to łatwe, ale możliwe! 

Do kogo skierowany jest ten film?
- Przede wszystkim kierujemy ten film do osób, które przeżywają syndrom poaborcyjny, aby zdecydowały się otworzyć i zaczęły o tym mówić w swoich rodzinach. Chcemy je przekonać, że warto otworzyć tę puszkę Pandory, wydobyć ten brud na powierzchnię po to, by zostać uzdrowionym. Jeszcze dwa lata temu wydawało mi się, że syndrom poaborcyjny jest zjawiskiem, które dotyczy wąskiej grupy ludzi, że po aborcji może się pojawić, ale nie musi. Teraz wiem, że jest to nieunikniony skutek aborcji, tzn. nie da się uniknąć konsekwencji, które się potem w rodzinie pojawiają. Oczywiście chcielibyśmy również, żeby nasz film obejrzały osoby, które tego syndromu nie doświadczają. Jednak odbiorcami, których przede wszystkim nosimy w naszych sercach i o których myśleliśmy w czasie pracy nad filmem, są rodziny tkwiące w syndromie poaborcyjnym. Mając ich na uwadze, staraliśmy się być bardzo delikatni, aby nikogo nie zranić.

Zajmuje się Pan w swojej twórczości tematami trudnymi, często skrywanymi i uznawanymi za tabu. Nie jest łatwo kręcić takie filmy. Skąd czerpie Pan siłę do pracy?
- Miałem wielkie szczęście i łaskę, że spotkałem w swoim życiu Pana Boga. Spotkałem Chrystusa twarzą w twarz, mogłem Go poznać, nawiązać z Nim relacje i - pomimo swoich grzechów - żyć razem z Nim. To spotkanie zmieniło całe moje życie i sposób patrzenia na świat. Również na moją pracę zawodową. Zapragnąłem robić filmy, które mają szansę zmienić czyjeś życie, pomóc w podjęciu ważnych decyzji, filmy zbliżające innych do Boga. Szukamy więc tematów, które może i są trudne, ale z drugiej strony mamy nadzieję, że te filmy dzięki Duchowi Świętemu i Bożej pomocy mają w sobie siłę i dotykają ludzkich serc. Po emisji filmu "Egzorcyzmy Anneliese Michel" mieliśmy sporo telefonów od kapłanów. Opowiadali, że do konfesjonałów przychodzili ludzie, którzy nie spowiadali się nawet przez dwadzieścia lat. Twierdzili, że po obejrzeniu właśnie tego filmu zaczęli drżeć o swoje życie wieczne. To największa radość móc przyprowadzić kogoś do Pana Boga!

Jakie plany ma Pan na najbliższą przyszłość? O czym będzie następny film?
- Już rozpoczęliśmy prace nad naszym nowym filmem. Będzie w nim mowa o Eucharystii, o największym cudzie, jaki Bóg uczynił dla człowieka, którego możemy doświadczać nawet codziennie. Chcemy zrozumieć, jak to możliwe, że Bóg jest naprawdę obecny w tym niewielkim chlebie. Mszę Świętą nierzadko przeżywamy w sposób bardzo rutynowy, wiem coś o tym, bo często wpadam do kościoła w ostatniej chwili i łapię się na tym, że odbębniam niedzielny obowiązek. A przecież w czasie Eucharystii Bóg przenosi nas na Golgotę, pod krzyż, umiera za nas z miłości. I to wcale nie jest przenośnia. Bardzo chciałbym to zrozumieć.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Bodasiński jest reżyserem, scenarzystą i producentem. Zdobył Grand Prix Międzynarodowego Festiwalu Filmów Katolickich w Niepokalanowie za "Egzorcyzmy Anneliese Michel" (2008) i został laureatem I nagrody w kategorii filmu dokumentalnego za film "Śmierć na życzenie" na tym samym festiwalu (2005).

_________________________________________________________________________


http://www.radiomaryja.pl/ - 26-09-2010

http://www.naszdziennik.pl/ - 26-09-2010


"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika natenczas

24. > Deżawi,

Zależy od łącza.U mnie szybko idzie czyli normalnie :)

Pzdr.

avatar użytkownika Deżawi

25. @natenczas: "zależy od łącza"

Bez dwóch zdań. Jak będę częściej oglądał filmy - na co się raczej nie zanosi (ale też wyznaję zasadę "nigdy nie mów nigdy" ;) - to pomyślę o szerszym paśmie. Póki co, wystarcza mi "cieniutkie", więc się czasami pomęczę :> Dzięki. Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Deżawi

26. YouTube usunęło najistotniejszą część filmu

Wprawdzie trudno jest oceniać, która z trzech części spójnego filmu jest ważniejsza, ale usunięto tę, gdzie jest mowa o dzieciach, a właściwie szczątkach "abortowanych" dzieci nienarodzonych, co się z Nimi robi. W tej części filmu jest też mowa o walce duchowej księży i ruchów przeciwników aborcji, także przejmujące świadectwa matek, które w ostatnim momencie rezygnowały z aborcji. Tu też się mówi o wierze, o Bogu, o sensie modlitwy. Bez tego fragmentu [12 minut!] ten film traci w zasadzie istotę swojego przekazu. Ten film powinien obejrzeć każdy. Obowiązkowo. Oczywiście w nieokrojonej wersji przez YouTube.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika natenczas

27. Zainteresowanych,

pobraniem filmu zapraszam na PW.



Pzdr.

Ostatnio zmieniony przez natenczas o śr., 29/09/2010 - 00:57.
avatar użytkownika circ

28. z forum Frondy

“Zacznę może od wspomnienia o ś.p. dr.Romanie Gerlachu, pracowniku Biblioteki Berkeley. Pan Gerlach był w Szarych Szeregach. Jako urodzony w USA, którego zaskoczyła wojna w Polsce na Uniwersytecie Warszawskim nie skorzystał z oferty wymiany obywateli amerykańskich i został -....żeby być świadkiem Historii. oczywiście miał co pragnął:-)))
Kiedy AK penetrowała kanały przygotowując się do pomocy dla Betar z Getta, zeszli w kanały..i zaczęło pod nogami coś chrzęścić - jak chrust...
Co to jest??? Wtedy starszy pan- kanalarz zdjął czapkę przeżegnał się i powiada...to szkielety aborcjonowanych dzieci. Zanurzył w mazi łopatę i podniósł,,na łopacie zostały maleńkie kostki....czaszki i piszczele..
Przedwojenna Warszawa to był wielki burdel...a skutki wyrzucano do kanałów....Ten kanalarz powiedział później - ze Powstanie Warszawskie to właśnie była Kara Boża..za ten mord masowy...a Kanały Warszawy stały się masowym grobem jej młodzieży.....
Nie pisałem o tym nigdy - ani nie wspominałem nikomu, bo miałem ta informacje z jednego źródła....i nie odważyłem się bez innego potwierdzenia komukolwiek tego powtórzyć -nawet prywatnie...nawet tu w naszym starym i skromnym gronie.
Parę dni temu,,uzyskałem potwierdzenie tego faktu od poważnego człowieka , nauczyciela akademickiego z KUL...z dodatkową informacja...

Skrzętnie skrywane statystyki aborcji w Polsce jasno wykazują - ze dokonano od 45 roku ponad 30 mln aborcji......

Niech Bóg Miłosierny ma nas w swojej opiece....tylko Jego stać na Takie Miłosierdzie...”

http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3634607

avatar użytkownika Deżawi

29. @circ

Według "oświeconych" decydentów człowiekiem mamy prawo nazywać się po urodzeniu. Na dodatek "ten" człowiek musi koniecznie zapłakać. Jeśli nie zapłacze - nie jest (?!) człowiekiem.

O 36 mln aborcji w Polsce mówią autorzy filmu "Cywilizacja aborcji". Oglądałaś ten film?

Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Jacek Mruk

30. Deżawi

Film kupiłem razem z Gościem Niedzielnym , ale chodziło mnie o drugą część Aborcji.
Dziękuję za zamieszczenie jej linku tutaj więc wiem dlaczego tylko tą część wycięto.
Chodziło o walkę skuteczną z nią za pomocą modlitwy , bo modlitwa to moc wielka.
Nawet diabeł się jej boi i wtedy z dala od nas stoi.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Deżawi

31. @Jacek Mruk

Jasne, że tak. Modlitwa jest konieczna do wewnętrznej przemiany (rozwoju duchowego) każdego z nas i do wspólnego działania, np. w ochronie życia nienarodzonych dzieci.

Film "Cywilizacja aborcji" jest dołączony (dzięki @natenczasowi) i teraz można obejrzeć w całości - jest na samym dole artykułu. Pozdrawiam.

"Moje posty od IV 2010"                                              

avatar użytkownika Jacek Mruk

32. Deżawi

Dziękuję ,właśnie skorzystałem z niego.
Pozdrawiam

avatar użytkownika Deżawi

33. 'Film który trzeba koniecznie obejrzeć'

Uwaga Warszawiacy!

Znani z tej notki (patrz wyżej) autorzy: Maciej Bodasiński i Leszek Dokowicz zapraszają na spotkanie i projekcję swojego najnowszego (2013) filmu pt. 'Ostatnie Wezwanie':

1/ 13 grudnia br. (piątek), godz. 19:30, kościół paraf. pw. Matki Bożej Królowej Aniołów (Warszawa-Bemowo, ul. Ks. Markiewicza).

2/ 14 grudnia br. (sobota), godz. 19:00, kościół paraf. pw. Wszystkich Świętych (Warszawa-Centrum, pl. Grzybowski 3/5.

= = = = = = = = = =

Film 'Ostatnie Wezwanie' jest o objawieniach Matki Bożej w Medjugorie:

http://ostatniewezwanie.pl/o-filmie/

* * *

"Moje posty od IV 2010"