Wieża miała obowiązek zamknięcia Siewiernego

avatar użytkownika Maryla

Po nieudanym lądowaniu rosyjskiego samolotu Ił-76 na lotnisku Siewiernyj powinno ono zostać zamknięte - uważają eksperci ds. lotnictwa. Przedstawiciele Urzędu Lotnictwa Cywilnego podkreślają, że gdy warunki atmosferyczne nie pozwalają na bezpieczne lądowanie, obsługa lotniska kieruje samoloty na lotniska zapasowe. Procedury te są szczegółowo regulowane w prawie lotniczym.

Rosjanie mieli niezaprzeczalny obowiązek zamknięcia lotniska z powodu warunków atmosferycznych natychmiast po nieudanym lądowaniu Iła-76 - ocenia dr Tadeusz Augustynowicz, koordynator lotnisk wojskowych i wieloletni pracownik LOT. - Udzielenie polskiemu samolotowi zgody na podejście do lądowania jest sprzeczne z przepisami - podkreśla. Dodaje, że w takich warunkach atmosferycznych Tu-154M nie powinien być w ogóle wypuszczony z Warszawy na lotnisko w Smoleńsku, "gdyż panowały tam niedostateczne warunki meteorologiczne". - Jeżeli już, to od razu na lotnisko zapasowe, jako port docelowy - wskazuje.
Andrzej Gieroczyński, dyrektor Departamentu Żeglugi Powietrznej Urzędu Lotnictwa Cywilnego, podkreśla, że zgodnie ze szczegółowymi regulacjami bezpieczeństwa lotów kontrolerzy ruchu lotniczego oceniają jego stopień w oparciu o prognozy meteorologiczne. Jeżeli warunki atmosferyczne są złe (np. obfite opady śniegu, deszczu, mgła, oblodzenie itp.), to wówczas nie pozwalają lądować na danym lotnisku, a samoloty są kierowane na lotniska zapasowe. - Są to ogólne zasady bezpieczeństwa, jeżeli jest zagrożenie, niespełnione są warunki minimum, jeśli chodzi o pogodę, to każdy kontroler ma obowiązek podjęcia właściwych działań - mówi. - Są ustalane minima, a kontroler musi dać zgodę na lądowanie - podkreśla. - Każdy musi mieć swoje plany awaryjne, podejmuje się takie środki, które są adekwatne do stanu zagrożenia bezpieczeństwa - dodaje.

Co potrafi radar, który był w Smoleńsku

Na zdjęciach ze smoleńskiego lotniska widać antenę radaru RSP-10 MN. Do tej pory opinia publiczna była informowana, że Tu-154M realizował tzw. podejście nieprecyzyjne, a więc bez użycia radaru precyzyjnego zbliżania PAR. Tymczasem RSP-10MN to stosunkowo dobrej jakości radar klasy PAR dający kontrolerowi zbliżania wszelkie potrzebne dane o kursie i wysokości samolotu i umożliwiający bezpieczne sprowadzenie samolotu przynajmniej do wysokości 60 metrów, w niektórych warunkach nawet do 30 metrów.
Producentem radaru jest ukraińska Aerotechnika. Urządzenie jest zmodernizowaną wersją sowieckich egzemplarzy. Jego przydatność w dużej mierze zależy od sposobu przetwarzania danych - większe są możliwości radaru ze skomputeryzowanym stanowiskiem dowodzenia. O obecności takiego stanowiska świadczą elementy klimatyzacji widoczne na zdjęciach smoleńskiej wieży.
Moskiewski Międzypaństwowy Komitet Lotniczy nie podał w swoim komunikacie żadnych danych na temat wyposażenia lotniska, poza niedokładną pozycją dwóch radiolatarni niekierunkowych. Brakuje też podstawowych danych na temat radaru. Takie dane są tak samo ważne dla wyjaśnienia sprawy jak dane o samolocie, który uległ katastrofie. Taka procedura jest zgodna z międzynarodową praktyką wyjaśniania katastrof lotniczych.
Dane na temat radaru nie stanowią tajemnicy ani wojskowej, ani państwowej. Dlaczego wieża kontroli lotów ani razu nie żądała od pilotów podania informacji, na jakiej wysokości nad ziemią znajduje się maszyna? Odpowiedź na to pytanie może przynieść ujawnienie zapisów z rejestratorów na wieży kontroli. Rejestrowane są np. rozmowy telefoniczne z wieży. Natomiast nie jest absolutną koniecznością kwitowanie wysokości przez pilota. Jeżeli kontroler miał dobrze skalibrowany radar PAR, nie ma takiej potrzeby.
Augustynowicz uważa, że komenda wieży, aby samolot zszedł do 50 m, nie mogła paść, ponieważ to sugeruje, że kapitan samolotu nie wiedział, że przed lotniskiem jest jar o głębokości kilkudziesięciu metrów. - Kapitan Arkadiusz Protasiuk lądował w Smoleńsku ośmiokrotnie w ciągu ostatnich 6 lat, w tym przynajmniej dwa razy jako dowódca załogi Tu-154M. Znał więc dobrze topografię lotniska - stwierdza były pilot.
- Mam wrażenie, że niektóre artykuły prasowe pod pozorem zwrócenia uwagi na mankamenty w postępowaniu wieży kontroli i wyposażeniu lotniska sugerują w gruncie rzeczy poważne (i szkolne) błędy pilotów, a trzeba zaznaczyć, że kpt. Protasiuk był instruktorem i pilotem doświadczalnym - twierdzi Augustynowicz. - Piloci poruszali się w skrajnie niekorzystnych warunkach. I w tym kontekście należy oceniać ich postępowanie - kwituje.

Zenon Baranowski

 

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=105928

Etykietowanie:

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Czy tupolew był ślepy?

Czy rząd Donalda Tuska mógł nie chcieć być dysponentem dowodów w śledztwie smoleńskim, by trudniej było dowieść zaniedbań w przygotowaniu do tragicznego lotu tupolewa?

Przed wylotem do Katynia Kancelaria Prezydenta nie została poinformowana o tym, że samolot Tu-154, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem, dwa dni wcześniej po starcie z lotniska w Pradze miał kolizję w powietrzu na wysokości 1200 m w fazie lotu zwanej wznoszeniem. Jej efektem było uderzenie w osłonę radaru. Jak tłumaczy Ignacy Goliński, wieloletni pracownik Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, może to spowodować nawet jego wyłączenie. - Wyłączenie radaru w tupolewie może spowodować, że samolot jest ślepy - twierdzi.

- Ani minister Jacek Sasin, ani ja nie mieliśmy żadnych informacji na temat tego incydentu w powietrzu na 2 dni przed katastrofą. Gdyby informacje takie dotarły do podległych Kancelarii Prezydenta służb, to na pewno by je ona otrzymała - powiedział wczoraj z rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Maciej Łopiński, minister w Kancelarii Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
Według Ignacego Golińskiego, uderzenie w osłonę radaru może skutkować jego wyłączeniem. - Wyłączenie radaru w tupolewie może spowodować, że samolot jest ślepy, jeśli chodzi o warunki meteorologiczne. Radary dają kolorowy obraz chmur, jąder burzy, zachmurzenia, natomiast nie pozwalają ustalić, czy przed nami jest jakiś obiekt, np. drzewo; tego radar nie wykrywa - wyjaśnia Goliński i dodaje, że radar współpracuje z przyrządami nawigacyjnymi i "jeżeli zada mu się jakąś trasę, to on ją na ekranie pokaże i autopilot za pomocą radaru prowadzi po tej trasie samolot".
Czy piloci powinni po takim zderzeniu zawrócić do Pragi czy kontynuować lot? - W takim przypadku pilot podejmuje w powietrzu decyzję, czy ląduje na najbliższym czy docelowym lotnisku - wyjaśnia gen. Anatol Czaban, szef szkolenia Sił Powietrznych RP. Dodaje, że radar spełnia ważną funkcję, ale nie jest urządzeniem kluczowym przy pilotowaniu. - Radar na samolotach pasażerskich służy głównie do oceny warunków pogodowych, pozwala ustalić, jakie są możliwości ominięcia burz, bo to na radarze bardzo dobrze widać, i samoloty pasażerskie mają radar nie po to, aby wykrywać inny samolot, ale do oceny warunków meteorologicznych - jak ominąć jakąś chmurę, gdzie jest region największej gęstości wody, wyładowania atmosferyczne - mówi generał. Tłumaczy, że zawsze taki incydent jest badany po przylocie samolotu przez zespół techniczny danego lotniska, który podejmuje decyzję, co dalej robić. - Jeśli uszkodzenia są poważniejsze, to sprawę kieruje się do komisji (badania wypadków lotniczych) - mówi - a jeśli jest to tylko jakieś wgniecenie czy inne, ale małe uszkodzenie, to wtedy zespół techniczny analizuje to samodzielnie i podejmuje decyzję o dalszej eksploatacji. Wyjaśnia, że w lotnictwie wojskowym i cywilnym procedura jest podobna.
Wprawdzie będąc w powietrzu, piloci nie mogą dokładnie stwierdzić, co się stało, to jednak, według pilota LOT Janusza Więckowskiego, sami po usłyszeniu odgłosu uderzenia oceniają sytuację i decydują, czy lecą dalej, czy wracają. - Jest czterech członków załogi i każdy słucha, potem wymieniają się poglądami i podejmują wspólną decyzję - mówi Więckowski. Wyjaśnia, że uszkodzenie osłony radaru nie zawsze musi mieć wpływ na jego pracę. - Radar służy do wykrywania jąder burz, które trzeba omijać, bo są tam silne prądy wstępujące i zstępujące i potrafią wystąpić silne opady gradu. Radar jest po to, by nie wejść w jądro burzy - dodaje.
Co uderzyło w kadłub tupolewa? Nie wiadomo. Nie precyzuje tego meldunek do dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego o treści: "Ślady uderzenia w dolną powierzchnię nosową części kadłuba samolotu (osłona radaru) - odpryski powłoki lakierowej w miejscu uderzenia", opisany przez wczorajszą "Rzeczpospolitą". Dowództwo pułku twierdzi, że maszynę po wylądowaniu w Warszawie sprawdzono i nie stwierdzono jej uszkodzeń.
Jeśli w kadłub samolotu uderzył np. ptak, skutki takiego zdarzenia mogą być groźne. - Ptak może wywołać zamieszanie w przypadku, gdy wpadnie w silnik, może go nawet wyłączyć - tłumaczy. Inne niebezpieczeństwa, które samolot może napotkać w powietrzu poza zderzeniem z innym samolotem, to grad. - Poza ptakami zdarzają sie opady gradu, które także mogą być niebezpieczne, bo mogą wpłynąć na zmianę profilu lotu, ale można sobie z tym poradzić, zwiększając prędkość - tłumaczy pilot. Uszkodzenie pokrycia samolotu po zderzeniu z ptakiem może doprowadzić do awarii układu sterowania.
- O incydencie nic nie wiem. Kwestie techniczne wciąż są wyjaśniane. Ta okoliczność na pewno wymaga wyjaśnienia - twierdzi mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy. Na pytanie, czy rząd Donalda Tuska mógł nie chcieć być dysponentem dowodów w śledztwie, by trudniej było dowieść zaniedbań w przygotowaniu do tragicznego lotu tupolewa, mecenas Rogalski ucina: "Nie komentuję". "Nasz Dziennik" próbował ustalić wczoraj, czy Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało Kancelarię Prezydenta RP o uderzeniu w kadłub samolotu podczas lotu z Pragi. Rzecznik resortu odesłał nas do Dowództwa Sił Powietrznych RP. Podpułkownik Robert Kupracz, rzecznik SP, poprosił o przekazanie pytania mailem i oświadczył, że udzieli odpowiedzi w przyszłym tygodniu. 10 kwietnia do Katynia miał lecieć z prezydentem szef MON Bogdan Klich, ale w ostatniej chwili zrezygnował.
Paweł Tunia

----------
a może ta awaria była nieprzypadkowa?
i dlaczego nikt nie pyta Klicha, dlaczego zrezygnował

http://forum.fronda.pl/?akcja=pokaz&id=3563263

Niestety to nie były omamy:
http://fakty.interia.pl/szukaj/news/katastrofa-tu-154m-kto-ujawnil-zezna...

Podobnie jedynym pokłosiem afery hazardowej w naszym niby-państwie może byc proces Mariusza Kamińskiego za dobrą, gorliwą służbe krajowi.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. 67 lat temu zginął generał

67 lat temu zginął generał Władysław Sikorski
prof. Mieczysław Ryba (2010-07-03)

http://www.radiomaryja.pl/audycje.php?id=22121

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Będziemy domagać się ekshumacji

Z Andrzejem Melakiem, członkiem Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010, bratem Stefana Melaka, prezesa Rodzin Katyńskich, rozmawia Mariusz Bober

Otrzymał Pan lub inni członkowie Stowarzyszenie Rodzin Katyń 2010 wyniki badań ciał i ubrań ofiar katastrofy prezydenckiego tupolewa na smoleńskim lotnisku?
- Wiemy tylko tyle, że polska prokuratura chciała spalić ubrania ofiar, co jest bardzo dziwne. Wygląda to na chęć zniszczenia materiału dowodowego przez organ prowadzący postępowanie.

Mają Państwo wątpliwości dotyczące tożsamości pogrzebanych? Przed pogrzebami nie otwierano trumien.
- Część ofiar była chowana do trumien bez udziału rodzin, a trumny przywieziono do Polski zaplombowane i nie można było ich otwierać przed pogrzebem.

Rodziny ofiar nie mają pewności, że to ich bliscy zostali pochowani?
- Niestety, nie mamy takiej pewności. Dlatego niektóre rodziny mają zamiar zwrócić się z wnioskiem o ekshumację. Ta sprawa nie jest jeszcze przesądzona. Zastanawiamy się, czy złożyć wspólny wniosek w tej sprawie, czy też będziemy zwracać się o przeprowadzenie ekshumacji indywidualnie. Niektóre rodziny już zdecydowały się na przeprowadzenie ekshumacji.

Czy akty zgonów precyzowały konkretnie przyczynę śmierci?
- W akcie zgonu mojego brata jako przyczynę wpisano tylko katastrofę lotniczą. Natomiast w polskim akcie zgonu, który otrzymałem na lotnisku w Warszawie, nie ma w ogóle wpisanej ani przyczyny, ani godziny zgonu. W akcie przekazanym przez Rosjan, ale sporządzonym w języku polskim i uwierzytelnionym przez naszego konsula w Rosji, wpisano godz. 10.50 jako dokładny czas zgonu. Jak już wiemy, to nie jest prawdziwa godzina zgonu brata. Jednak ten dokument musiałem oddać po ceremonii przywitania na lotnisku i zamiast niego przekazano mi dokument wydany przez polskie władze.

Jest Pan współzałożycielem Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010. To reakcja na sposób prowadzenia śledztwa przez stronę rosyjską i zachowanie polskich władz w związku z katastrofą?
- Celem stowarzyszenia jest dotarcie do prawdy o tej katastrofie. Przeraziło nas propagowanie kłamstw na temat zachowania pilotów rozbitego samolotu i niektórych pasażerów, za pomocą których obciążano ich winą za doprowadzenie do wypadku. Denerwuje nas też to, że choć teoretycznie obowiązuje tajemnica śledztwa, pojawiają się przecieki mające jakoby świadczyć o winie pilotów. Bez mrugnięcia okiem przyjęto twierdzenia rosyjskiej komisji, że samolot był w dobrym stanie, wykluczono też winę obsługi lotniska, a skupiono się tylko na rzekomej winie pilotów. My natomiast widzimy sprawę inaczej. Dopóki nie zostaną zbadane wszystkie okoliczności katastrofy, nie można wysuwać żadnych pochopnych wniosków. Wszystkie ujawniane szczątkowe informacje mają na celu jedynie podburzanie opinii publicznej i przygotowanie społeczeństwa do zaakceptowania wersji, która od początku jest eksploatowana, tzn. winy pilotów.

Na co śledczy, Pana zdaniem, powinni przede wszystkim zwrócić uwagę?
- Należy dokładnie zbadać, kto i jak przygotowywał wizytę prezydenta w Katyniu. Kto personalnie odpowiadał za zabezpieczenie jej przebiegu, kto przydzielał samolot i jak podróż prezydenta była zabezpieczana. Przecież to nie była wycieczka krajoznawcza, tylko wizyta polskiego prezydenta, zawsze powinna być zatem traktowana jako oficjalna! Przecież jacyś urzędnicy decydowali, kto będzie leciał akurat tym samolotem. Przypomnę, że niecałe 2 lata wcześniej doszło do katastrofy w Mirosławcu, w której zginęło praktycznie całe dowództwo wojsk lotniczych. Podobno po tamtej tragedii zostały wyciągnięte odpowiednie wnioski, wprowadzono nowe procedury itd. Czy w takim razie one nie działały? Zastanawia nas też, kto naprawdę zabezpieczał przyjęcie samolotu prezydenckiego na lotnisku w Smoleńsku. Czy ktoś sprawdzał, czy to lotnisko jest przygotowane do lądowania takich samolotów? Celem stowarzyszenia jest też obrona dobrego imienia ofiar katastrofy, także przed takimi zarzutami, jakie wysuwała rosyjska komisja [Międzypaństwowy Komitet Lotniczy - MAK]. Stawiamy też pytanie: na jakiej podstawie najważniejsze polskie śledztwo w ostatnich kilkudziesięciu latach władze Polski oddały stronie rosyjskiej, bez żadnej próby przejęcia go. Przecież to był polski samolot, z prezydentem Polski na pokładzie. W dodatku zaledwie kilka miesięcy wcześniej ta maszyna była remontowana przez firmę z kraju, na terenie którego doszło do katastrofy. A przecież zwłaszcza w takiej sprawie obowiązuje zasada ograniczonego zaufania!

Władze utrzymują, że współpraca z Rosją układa się świetnie...
- Na 5 wniosków polskiej prokuratury o pomoc prawną skierowanych do prokuratury rosyjskiej odpowiedziano tylko na jeden, i to częściowo. W tej sytuacji bezradność naszego państwa budzi poważne wątpliwości i pytania. Przecież większość Polaków domaga się wyjaśnienia tego śledztwa. Dlatego uważam, że w tej sytuacji trzeba je umiędzynarodowić i nie dopuścić do pozostawienia Rosjanom wolnej ręki. Przypomnę, że rosyjska Naczelna Prokuratura Wojskowa po 15 latach śledztwa umorzyła postępowanie w sprawie zbrodni katyńskiej sprzed 70 lat, a uzasadnienie tej decyzji zostało utajnione. Obawiamy się, że tak samo strona rosyjska potraktuje śledztwo w sprawie katastrofy A.D. 2010. Dlatego będziemy apelować o wywieranie nacisków na władze i organa śledcze, by doprowadziły do rzetelnego wyjaśnienia tragedii smoleńskiej.

Jakie największe zastrzeżenia mają Państwo co do trybu prowadzenia postępowania?
- Pytamy m.in., dlaczego Polacy nie mają oryginalnych rejestratorów pokładowych i parametrów lotu, czyli czarnych skrzynek. Przecież ujawniono, że na kopiach zapisów przekazanych Polsce brakowało pewnych fragmentów nagrań. Dlatego domagamy się, aby nasi specjaliści mieli dostęp do oryginalnych rejestratorów. Nie wiemy też, kto jeszcze prócz kontrolerów znajdował się w wieży kontroli lotów na smoleńskim lotnisku. Jak widać, brakuje kluczowych materiałów potrzebnych do prowadzenia śledztwa.

Dziękuję za rozmowę.

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=105938

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. bardzo ciekawy wpis - polecam !

http://ndb2010.wordpress.com/

Wygraliśmy bitwę! Podziękowania.

Zgodnie z moją wiedzą oraz doświadczeniem mogę napisać, że wygraliśmy pierwszą bitwę. Pierwsza bitwa toczyła się o ludzkie serca. Walka była o to, by nie poddały się kłamstwu.

Człowiek ma naturalne zaufanie do autorytetów, rządu oraz otoczenia. Boi się ostracyzmu, ośmieszenia lub przyklejania etykiet. Nikt nie chce być buntownikiem ani mieć przypiętej etykietki schizofrenika.

Ostatnie dwa m-ce były czasem, gdy trzeba było bronić płomyka prawdy w naszych sercach. Nie mogliśmy pozwolić, aby kłamstwo weszło do naszych serc i zgasiło ten płomyk. W taki sposób powstało PRL, które było oparte na kłamstwie katyńskim.

Była to naprawdę ciężka walka. Wiem, co piszę. Wielu z nas przeżywało zwątpienia, osamotnienia, które były udziałem tysięcy osób, dla których prawda była i jest największą wartością. Mnie osobiście pomagała podstrona, którą założyłem na tym blogu. Nie jedna łza została tam zostawiona.

http://ndb2010.wordpress.com/pamieci-tym-ktorzy-zgineli-w-smolensku/

Przez prawie 3 m-ce dużo pracowaliśmy i odkryliśmy, że to był zamach. Wiele osób, które analizują materiały związane ze Smoleńskiem, nie ma już wątpliwości. Wielu z nich to bardzo dobrze wykształcone osoby.

Dzięki pracy wielu anonimowych osób każdy z nas może zachować prawdę w sercu. Jeśli choć jedna osoba nie dała sobie wmówić kłamstwa, to ci którzy te kłamstwa wmuszali, będą musieli się cały czas bać.

Wierze i kieruje się słowami kogoś, kogo bardzo podziwiam. On powiedział: Prawda Was Wyzwoli.

Poniżej prezentuję dwa komentarze z tego bloga, które są żywą ilustracją tych słów.

---------------------------------

reszta na blogu, BARDZO POLECAM

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl