To był wyrok śmierci dla Tu-154 (Gazeta Polska)

avatar użytkownika Maryla

Wieża w Smoleńsku podała pilotom prezydenckiego Tu-154, gdy dolatywał do lotniska: „zejdźcie do 50 metrów”. Tak wynika z zeznań pilota Jaka-40, porucznika Artura Wosztyla, złożonych w prokuraturze (karta 1165), do których dotarli informatorzy „Gazety Polskiej”. Samolot był już wówczas wprowadzony na fałszywą ścieżkę, wprost w głęboką na 60 m dolinę, a widoczność we mgle w pionie wynosiła 30 metrów. Był to wyrok śmierci dla prezydenckiej maszyny.

Porucznik Wosztyl słyszał słowa kontrolera wieży wydawane po rosyjsku pilotom Tu-154 w radiostacji pokładowej Jaka-40, który wylądował w Smoleńsku 10 kwietnia o godz. 7.22. Rosyjski kontroler wypowiedział je, gdy drugi pilot Tu-154, Robert Grzywna, podał na wysokości 80–70 metrów komendę: odchodzimy. To dowodzi, że wieża kontrolna w Smoleńsku kierowała prezydencką maszynę do zderzenia z ziemią. Kontrolerzy na lotnisku Smoleńsk-Siewiernyj wiedzieli, że polski samolot był na fałszywej ścieżce schodzenia – był kierowany wprost w dolinę, głęboką na 60 metrów. Jak zeznał Wosztyl, rosyjski kontroler powiedział do pilotów prezydenckiego tupolewa: „jak na wysokości 50 metrów nie zobaczycie pasa, odlatujcie”. Wieża wiedziała, że widoczność w pionie w rejonie lotniska wynosiła wówczas zaledwie 30 metrów. Zejście polskiego Tu-154 do poziomu 50 metrów oznaczało nieuchronne zderzenie ze zboczem kończącej się doliny. Gdy piloci dojrzeli przez gęstą mgłę wyłaniające się zbocze, byli bez szans. Tylko znakomite umiejętności pierwszego pilota Arkadiusza Protasiuka spowodowały, że maszyna nie rozbiła się od razu o zbocze, lecz udało mu się poderwać samolot na kilkanaście metrów. Ale zaraz tupolew stracił fragment skrzydła, co stało się początkiem dramatu. To jednak nie tłumaczy tak ogromnych zniszczeń samolotu po upadku z kilku metrów. Co stało się w samolocie przed jego uderzeniem w ziemię, dlaczego kabina pasażerska praktycznie zniknęła w wyniku wypadku, dziś jeszcze nie wiadomo.
 

Zeznania polskiego pilota, co ciekawe, są w sprzeczności z zeznaniami Pawła Plusnina, kontrolera lotów w Smoleńsku. Zeznał on (karta 2538), według naszych informatorów, że zabronił schodzić pilotom Tu-154 poniżej 100 m. Zastanawiające, że ani komendy Rosjan, którą słyszał porucznik Wosztyl mówiącej o zejściu do 50 metrów, ani nawet tej z zeznań rosyjskiego kontrolera mówiącej o 100 metrach, która byłaby dowodem dobrych intencji wieży, nie ma w stenogramach. Jest to kolejna przesłanka dowodząca, że stenogramy, podobnie jak całe niemal śledztwo, sfałszowano.

Mijają trzy miesiące od katastrofy, a w śledztwie pojawia się coraz więcej niejasności. Tymczasem p. o nieżyjącego Prezydenta, Bronisław Komorowski, nic w wyjaśnieniu tej tragedii nie zrobił. Poza odznaczeniem rosyjskich milicjantów za ich poświęcenie w zabezpieczeniu miejsca katastrofy....

(lm, gw)

http://media.wp.pl/kat,1022943,wid,12423275,wiadomosc.html?ticaid=1a6ed

Etykietowanie:

25 komentarzy

avatar użytkownika Morsik

1. Tak przypuszczałem...

...nie udało się winy zwalić na pilotów i Prezydenta, to w kolejce czeka jakiś Rosjanin... Byle dalej od centrum dowodzenia. Bardzo ważny artykuł.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika kokos26

2. Maryla

K...a m.ć

Czy trzeba wyjśc na ulicę i samemu wymierzać sprawiedliwość w tym "demokratycznym państwie prawa".
Rząd do dymisji i przed sąd

kokos26
avatar użytkownika Polaczek

3. Spokojnie

prawda leży gdzie indziej. Element spychologii musiał być przewidziany w całym scenariuszu.
Śp. Arkadiusz Protasiuk słyszał i widział więcej. Każda następna rewelacja tylko to potwierdzi.
Gdzie są zapisy z naszej skrzynki ? ( oryginalne zapisy )

Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?

avatar użytkownika darkside.s24

4. To info uzupełnia i dalej nie obala mojej analizy z 04.06.2010

Zresztą już takie "czarne analizy" nt. zamachu na samolot z Prezydentem Lechem Kaczyńskim - jeszcze przed planowanymi na jesień wyborami - przeprowadzałem już... 19 i 31 marca 2010, w komentarzach na blogu A.Ściosa na salonie24 - On to nazwał wtedy political fiction...

Więcej u mnie na blogu TU i tym zbanowanym na salonie.

avatar użytkownika darkside.s24

5. kokos26

Nerwy to faktycznie trudno utrzymać na wodzy.

Zamiast sądu, (aktualnie nie istnieje w Polsce ŻADEN wymiar sprawiedliwości, nawet TK jest tylko z nazwy Konstytucyjny) wystarczy stary, dobry chłopski zryw i ... załadować ten gnój widłami na wagony bydlęce podstawione na "szerokie tory" i bilet w 1-stronę.

Niech jadą tam, u kogo w d'pie siedzą i chcą Naród Polski też za sobą tam PO-ciągnąć.

avatar użytkownika Polaczek

6. Oficjalne media i kołtuńskie fora

milczą. Zadławiły się, klakierzy dyżurni będą mówić, że te zeznania dotyczyły lotu na Marsa.

@darkside.s24

Najlepszą metodą jest opowiedzenie bajki, ulubionej bajki z 48HRS.

Łączcie się, nie tylko w bólu, tylko gdzie ?

avatar użytkownika Maryla

7. Dlaczego szumi w czarnych skrzynkach tupolewa?

Kopiowanie taśm analogowych, a na takich pracowały czarne skrzynki w prezydenckim tupolewie, może spowodować ich zaszumienie. A to z kolei może być środkiem do ukrycia śladów montażu. Nie każda kopia wiernie odzwierciedla zapis oryginalny - twierdzą biegli od zapisów fonoskopijnych, m.in. Jacek Rzeszotarski, ekspert Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Brak w stenogramach rozmów z kabiny pilotów prezydenckiego Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, komendy kontroli lotów, jakoby załoga miała zejść do 50 m, nasuwa poważne wątpliwości co do ich autentyczności. Eksperci zwracają uwagę, że zaszumienie występujące w kopiach nagrań analogowych może być środkiem do ukrycia śladów montażu.
Porucznik Artur Wosztyl, pilot Jaka-40, który przyleciał do Smoleńska przed prezydenckim samolotem, miał zeznać przed polską prokuraturą, że słyszał w pokładowym radiu polecenie kontroli lotów, aby Tu-154 zszedł na wysokość 50 metrów. W udostępnionej przez Rosjan wersji stenogramu z zapisów czarnej skrzynki brak takiej wypowiedzi, ale eksperci MAK zaznaczyli jako niemożliwe do odczytania blisko 20 proc. nagrania. Oficjalnie przyznawano, że to z powodu szumów. Akurat w miejscu, gdzie należałoby szukać tej komendy, w stenogramie brak 1,5 minuty nagrania zaznaczonego jako nieodczytane.
Biegli od zapisów fonoskopijnych (m.in. Jacek Rzeszotarski, ekspert ABW) zwracają uwagę, że kopiowanie taśm analogowych, a na takich pracowały czarne skrzynki w prezydenckim tupolewie, może spowodować zaszumienie, co z kolei może być środkiem do ukrycia śladów montażu. Dlatego eksperci podkreślają, że nie każda kopia wiernie odzwierciedla zapis oryginalny.
Odnosząc się do informacji o zeznaniach polskiego pilota, mecenas Rafał Rogalski reprezentujący rodziny ofiar katastrofy stwierdził, że ich potwierdzenie rodzi wątpliwości co do autentyczności kopii zapisu rejestratorów. - Idąc za tym, to nagranie budzi wątpliwości, dopóki polska prokuratura nie otrzyma oryginałów i ich autentyczność nie zostanie potwierdzona przez polskich ekspertów - ocenia adwokat. Dodaje, że gdy porównuje się materiał dowodowy i znany zapis stenogramu, pojawia się "bardzo wiele elementów budzących wątpliwość". - Ktoś się mija z prawdą - uważa Rogalski.
- Jeżeli tak było faktycznie, to niezaprzeczalny dowód, że zostali wystawieni na śmierć - ocenia zeznania polskiego pilota Andrzej Melak, brat Stefana Melaka, który zginął pod Smoleńskiem. Również inni bliscy ofiar mają poważne wątpliwości co do podawanych przez stronę rosyjską okoliczności katastrofy. - Rosjanie zakładają tylko jedną wersję, winę pilota - wskazują.
Maria Kała, dyrektor Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, gdzie badane są kopie rejestratorów, w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poinformowała, że sporządzanie ekspertyzy dotyczącej zapisów na VCR z tupolewa potrwa jeszcze kilka miesięcy. Drugą kopię rejestratorów badają eksperci policyjni.
Zenon Baranowski

http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100701&typ=po&id=po01.txt

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

8. BOR pyta: co z bronią oficerów, którzy zginęli w Smoleńsku?

Szef Biura Ochrony Rządu zwrócił się do Prokuratury Wojskowej i Prokuratury Okręgowej w Warszawie z zapytaniem, gdzie znajduje się broń funkcjonariuszy, którzy zginęli w katastrofie prezydenckiego samolotu w Smoleńsku.

Jak ustalili reporterzy śledczy RMF FM, strona rosyjska wciąż nie oddała m.in. siedmiu pistoletów typu Glock, kamizelek kuloodpornych, radiotelefonów oraz legitymacji funkcjonariuszy.

Choć Rosjanie już w pierwszych tygodniach po tragedii przekazali polskim służbom rzeczy osobiste wszystkich uczestników tragicznego lotu, to jednak są dalej dysponują sprzętem należącym do BOR-u.

- Ten sprzęt znajduje się w posiadaniu prokuratury rosyjskiej - powiedział reporterom RMF FM prokurator Zbigniew Rzepa. Ma być on potrzebny Rosjanom w ich śledztwie.

Biuro Ochrony Rządu czeka teraz na odpowiedź prokuratorów.

http://wiadomosci.onet.pl/2192378,11,bor_pyta_co_z_bronia_oficerow__ktor...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Unicorn

9. Trochę to trwało ale jest

Trochę to trwało ale jest moja wersja ;)
http://wiadomosci.wp.pl/kat,9251,title,Przed-lotem-do-Smolenska-tupolew-...
"30 godzin przed lotem do Smoleńska prezydencki tupolew zderzył się z ptakiem - ustaliła "Rzeczpospolita".

Miało do tego dojść przed północą 8 kwietnia, tuż po starcie maszyny z lotniska w Pradze. Na pokładzie znajdował się m.in. premier Donald Tusk, który wracał ze spotkania z prezydentem USA Barackiem Obamą oraz z prezydentami państw Europy Środkowo-Wschodniej.

Z meldunku do dowódcy 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego, do którego dotarła gazeta wynika, że tuż po starcie maszyny załoga usłyszała "głośne uderzenie w nosową cześć kadłuba". Tu-154 był wtedy w fazie wznoszenia na wysokości 1220 m. Z dokumentu wynika jedynie, że coś uderzyło w kadłub maszyny. Jak mówią piloci, rządowy samolot prawdopodobnie zdarzył się z ptakiem. W meldunku można przeczytać, że zanotowano "ślady uderzenia w dolną powierzchnię nosową części kadłuba samolotu - odpryski powłoki lakierowej w miejscu uderzenia".

Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiała gazeta, takie zderzenia w powietrzu mogą być groźne w skutkach. - Na wysokości 2 tys. metrów takie uderzenie może mieć siłę nawet 2 ton - podkreślają. Według specjalistów, załoga powinna natychmiast zgłosić zdarzenie i lądować na najbliższym lotnisku. Załoga nie wróciła jednak do Pragi, lecz kontynuowała lot do Warszawy. "
Zgodnie z grafikiem w kolejce czekają jeszcze terroryści czeczeńscy lub gruzińscy...

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika Maryla

10. identyfikacja zwłok przez Kopacz

http://www.pluszaczek.com/2010/07/03/katastrofa-tu-154m-%E2%80%93-analiz...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Solidarni2010.pl Tych, co

Solidarni2010.pl
Tych, co nie wybrali się na spotkanie promocyjne książki "Anna
Solidarność", mam ciekawą lekturę:
Tomasz Małecki bardzo dokładnie
zebrał dostępne informacje nt.katastrofy Smoleńskiej i na google'ach
publikuje dłuższą analizę, którą Wam polecam:


sites.google.com

Analiza przebiegu i przyczyn tragedii.

http://sites.google.com/site/katynii/

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Pożegnanie z koncepcją zmylenia pilotów przez "jar". (Tommy Lee)

Część osób zainteresowanych przebiegiem
katastrofy smoleńskiej jest przekonana, że jej powodem był osławiony
"jar" czyli zagłębienie terenu znajdujące się na torze podejścia do
lotniska od strony wschodniej, w okolicach bliższej radiolatarni.
Zagłębienie to rozciąga się od odległości około 2,2km od początku pasa
do około 1 km a jego maksymalna głębokość to ca 50 metrów (tu
rysunek
, uwaga na różne skale w poziomie i w pionie).

Ileż to powstało już teorii na temat
zmylenia pilotów przez takie ukształtowanie terenu! Pierwsze dotyczyły
zawierzenia załogi tylko wskazaniom radiowysokościomierza, bez kontroli
wysokościomierzy ciśnieniowych. Duże zasługi położył tu S.Amielin i
głosząca jego tezy GW (przykład).
Nieoceniony Miki przedstawił i propagował koncepcję "szczura" (przykład),
czyli planu pilotów zejścia poniżej podstawy chmur i dotarcia później
do lotniska w locie poziomym na niskiej wysokości. Co przeszkodziło w
powiedzeniu się tego planu? Oczywiście feralny "jar". Brawurową hipotezą
popisał się płk Piotr Łukaszewicz (o czym pisałem tu), były
szef szkolenia dowództwa sił powietrznych. Wydedukował on, że na dwa
kilometry od lotniska załoga Tu-154 nagle zwiększyła prędkość opadania,
bo była przekonana, że samolot się wznosi a zmylił ich
radiowysokościomierz - zaczął pokazywać względne zwiększenie wysokości
samolotu. Gdzie: nad jarem! Pochylił się nad problem również nasz
specjalista od katastrof lotniczych Edmund Klich (tu).
Nie omieszkał przy tym dodać o wieloletnich zaniedbaniach w szkoleniu
polskich pilotów, co ma zapewne związek z tym, że byli szkoleni przez
wzmiankowanego wyżej pułkownika Łukaszewicza. Ostatnie pomysły dotyczące
jaru wskazują na jego druzgocący wpływ na działanie autopilota (przykład).

Ja byłem zawsze przeciwnikiem koncepcji
zmylenia załogi Tu-154 przez "jar". Wskazywałem, że przecież nie jest on
jedyny na torze podejścia do lotniska, wcześniej są inne, w dodatku
głębsze. Tym razem spróbuję wykazać, że to nieduże, w gruncie rzeczy,
zagłębienie tereny nie zmyliło pilotów, na gruncie przekazanych przez
stronę rosyjską stenogramów zapisów rejestratora CVR. Nie mam
specjalnego zaufania do ich prawdziwości, ale, dziwnym trafem,
wielbiciele koncepcji "jaru" takie zaufanie mają, więc może uda się ich
przekonać.

W mojej notce
dotyczącej prawdopodobnych trajektorii Tu-154 według stenogramów,
zauważyłem, że zmylenie załogi bądź autopilota przez "jar" mogło
nastąpić w wersji toru lotu nakreślonej przy założeniu, że nawigator
podawał wysokości z radiowysokościomierza (Trajektoria A z tamtej
notki). Przypomnę rysunek jej dotyczący:

tor

W wersji tej otrzymujemy tor lotu Tu-154
od dalszej do bliższej radiolatarni bardzo bliski linii prostej, z
odchyleniami w górę i w dół nie większymi od 10 metrów. Nachylenie tej
linii wynosi 6.8 m/s. Rzeczywiście można zauważyć, że trajektoria w tej
wersji, pomiędzy pierwszym i drugim odczytem przez nawigatora wysokości
100 metrów, jest prawie równoległa do opadającego zbocza "jaru", co może
sugerować zmylenie załogi przez wskazania radiowysokościomierza -
patrząc tylko na niego pilot mógł mieć wrażanie, że samolot jest w locie
poziomym. Propagatorzy tej koncepcji zakładają, że załoga nie zwróciła
uwagi na wskazania wysokościomierza ciśnieniowego bądź wariometru, co od
razu wydaje się dziwne zważywszy, że wysokość 100 metrów była krytyczna
dla podjęcia decyzji o lądowaniu bądź odejściu na drugi krąg. Zauważmy
teraz, że po pierwszym odczycie przez nawigatora wysokości 100 metrów,
system TAWS generuje pierwszy raz ostrzeżenie PULL UP.

Przy kreśleniu trajektorii poprzednio nie
zajmowałem się wcale komunikatami TAWS. Teraz jednak, po przeczytaniu
serii notek (ta
i poprzednie) blogera posługującego się nickiem tichy dochodzę do wniosku, że na
podstawie chwil generacji ostrzeżeń TAWS i ich typu można w znaczący
sposób poprawić wykres toru lotu Tu-154, co pociąga za sobą poważne
konsekwencje. System TAWS jest urządzeniem elektronicznym pobierającym
dane z różnych czujników samolotu i na tej podstawie wypracowującym
komunikaty ostrzegające pilotów o sytuacjach niebezpiecznych. Dla
dalszych rozważań wystarczy nam wiedza, że ostrzeżenie typu TERRAIN
AHEAD jest generowane wówczas, gdy prognozowany tor lotu przetnie się z
powierzchnią ziemi w ciągu następnych 90 sekund, zaś ostrzeżenie typu
PULL UP , gdy to przewidywane przecięcie nastąpi w ciągu 30 sekund.
Zauważmy przy tym, że komunikat PULL UP wskazuje na bardzo poważne
zagrożenie dla bezpieczeństwa samolotu i jako takie jest wątpliwe, by
zostało zignorowane przez załogę. Zakładam, że system TAWS był sprawny,
co zostało potwierdzone po katastrofie przez producenta.

Przyjrzyjmy się teraz zapisom stenogramu w
okolicach osiągnięcia przez samolot wysokości 100 metrów (wg czasu
polskiego).



Punkt

Początek

Koniec

Długość [s]

Źródło

Treść

1

08:40:42,60

08:40:42,70

0,1

NAW

100

2

08:40:42,60

08:40:44,10

1,5

TAWS

PULL UP

3

08:40:44,50

08:40:46,10

1,6

TAWS

PULL UP

4

08:40:46,60

08:40:49,20

2,6

TAWS

TERRAIN AHEAD

5

08:40:48,70

08:40:49,40

0,7

NAW

100

6

08:40:49,20

08:40:49,60

0,4

2P

W normie

7

08:40:49,60

08:40:50,10

0,5

NAW

90

8

08:40:49,80

08:40:51,30

1,50

TAWS

PULL UP

 

W punkcie 2 system TAWS pierwszy raz
generuje ostrzeżenie PULL UP, które trwa 1,5 sekundy. Po jego
zakończeniu, po przerwie trwającej 0,4 sekundy, w punkcie 2 pojawia się
następny komunikat PULL UP trwający 1,6 sekundy. I teraz niespodzianka,
po kolejnej półsekundowej przerwie system TAWS generuje ostrzeżenie
TERRAIN AHEAD. Gdyby samolot kontynuował ruch z taką samą prędkością
pionową jak poprzednio, niewątpliwie powinien tu być kolejny komunikat
PULL UP, tym bardziej, że maszyna była jeszcze bliżej ziemi. Jeżeli
zamiast tego pojawiło się ostrzeżenie TARRAIN AHEAD, może to oznaczać
tylko jedno: prędkość opadania bardzo spadła czyli trajektoria została
zakrzywiona do góry. Jasno to wskazuje, że piloci zareagowali na
osiągniecie wysokości decyzyjnej lub komunikaty PULL UP i zmniejszyli
nachylenie toru lotu w stosunku do ziemi, być może zamierzali przejść do
lotu poziomego.
Potwierdzeniem tego jest druga informacja
nawigatora o wysokości 100 metrów i wypowiedź drugiego pilota: "W
normie", co świadczy kontrolowaniu sytuacji. Niestety, za chwilę samolot
znów zaczyna tracić wysokość, o czym świadczą kolejne odczyty wysokości
i ponownie generowane przez system TAWS komunikaty PULL UP. Przyczyny
tego mogą być różne: awaria, turbulencja, przepadnięcie ( sugeruje to
Almanazor), ale na pewno nie zmylenie pilotów przez "jar".


http://tommy.lee.salon24.pl/209353,pozegnanie-z-koncepcja-zmylenia-pilotow-przez-jar

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

13. Pewnie

ze naszym psim obowiazkim jest drazenie. A prawda o Zbrodni Katynskiej II wyjdzie.
Szkoda, ze nie bedziemy mieli nawet satysfakcji. Jak w 1989 r. ci z 1980 r. szarpiacy sie dzien po dniu we wrzesniu, pazdiezrniku, listopadzie i grudniu 1980 r. A potem w styczniu, a szczegolnie lutym i marcu i kwietniu i maju i czerwcu oraz w lipcu i sierpniu oraz wrzesniu i pazdzierniku, listopadzie, a najgorzej w grudniu 1981 r.

avatar użytkownika Maryla

14. Rosyjskie władze ostrzegały przed lotniskiem w Smoleńsku

"Dziennik Gazeta Prawna": Rosyjskie MSZ w marcu oficjalnie ostrzegało polskie władze, że lotnisko w Smoleńsku jest zaniedbane i nie nadaje się do przyjmowania samolotów rejsowych - pisze gazeta.
Gazeta dotarła do treści zeznań osób pracujących w MSZ na temat przygotowań do wizyty premiera i prezydenta na grobach katyńskich. W oficjalnych pismach strona rosyjska informowała o braku zaplecza technicznego, koniecznego do lądowania samolotu. Chodziło m.in. o sprzęt utrzymania pasa startowego, mobilne agregaty prądotwórcze i cysterny paliwowe.

Czy poznamy prawdę o katastrofie? – opinie na blogach

Tak było jeszcze pod koniec marca. Nadal nie wiadomo dokładnie, jaki urządzenia zostały dostarczone na feralne lotnisko przed przylotem premiera i prezydenta na początku kwietnia. Prokuratura chce też dociec, czy wyposażenie techniczne 10 kwietnia było identyczne, jak to 7 kwietnia, gdy przebywał tam premier Tusk. 17 sierpnia Polska ma otrzymać kolejne tomy rosyjskiego śledztwa.

Po katastrofie 10 kwietnia władze obwodu smoleńskiego zamierzają wyremontować lotnisko w Smoleńsku. W 2013 r. będzie obsługiwać samoloty wojskowe i cywilne - dowiaduje się "Dziennik Gazeta Prawna".

http://wiadomosci.onet.pl/2210405,11,rosyjskie_wladze_ostrzegaly_przed_l...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. Niebo nad Smoleńskiem, 10.04.2010 (Fila)

"Ruch statków powietrznych w rejonie
lotniska Smoleńsk - Siewiernyj w dniu 10. 04. 2010r., czyli wątpliwości
ciąg dalszy...".

 

Powyższe, niezbyt wdzięczne
sformułowanie, zapożyczyłam sobie od jednego z naszych organów
śledczych, zajmujących się katastrofą smoleńską (bodajże od prokuratury)
- brzmi może zbyt sztucznie i mało chwytliwie, ale moim zdaniem dobrze
oddaje to, o czym chciałam tutaj napisać. Będzie to przypomnienie
niektórych faktów (?), dotyczących okoliczności poprzedzających
podejście do lądowania Tu -154.

 

W pierwszych tygodniach po katastrofie
pojawiła się na blogach i forach internetowych ciekawa hipoteza (której
sama byłam zwolenniczką), sugerująca zbieżność czasową podejścia do
lądowania Tu-154 oraz rosyjskiego Iła-76. Miała ona poparcie w
pierwszych relacjach dziennikarskich na temat okoliczności tragedii,
które określały czas nieudanego podejścia Iła (lub, jak kto woli: odmowy
lądowania ze strony wieży, opcjonalnie odlotu do Moskwy) na kilkanaście
minut przed katastrofą tupolewa.

 

 



"Źródła wojskowe podają, że 15 min
przed lądowaniem prezydenta służby kontrolne lotniska zabroniły lądować
wojskowemu Ił-76 ze względu na złe warunki."


(GW)

”Na 10 minut przed tragedią rosyjski wojskowy

transportowiec, który powinien wylądować na tym lotnisku, odleciał na
lotnisko zapasowe.”

 

(1TV.Ru)

 

 

"Ok. 8.30 do lądowania na Siewiernym podchodzi rosyjski Ił-76 z
funkcjonariuszami rosyjskiego odpowiednika Biura Ochrony Rządu. Ze
względu na złe warunki kontrola zabrania mu lądowania, samolot zawraca
do Moskwy."

(Dziennik Wschodni)


image

Kontrolerzy lotów ze Smoleńska odmawiają zgody na lądowanie
rosyjskiemu iłowi-76… o godzinie 8:40″

Gazeta Prawna (2010-04-12)-

grafika po lewej stronie artykułu

 

Uwzględniając fakt, że jak wynika z
ustaleń MAK i stenogramów, do katastrofy doszło o godz. 8:41:06, czyli o
15 minut wcześniej niż pierwotnie podawano, uzasadnione wydawało się
przypuszczenie, że oba samoloty mogły (np. na skutek błędu kontrolera)
podchodzić do lądowania w tym samym czasie, skutkiem czego było ich
niebezpieczne zbliżenie w powietrzu, powodujące np. jedną z poniższych
konsekwencji:

  • turbulencje i utratę przez pilotów pełnej kontroli nad maszyną
  • konieczność wykonania manewru gwałtownego obniżenia lotu w celu
    uniknięcia kolizji

 

Hipotezę tę podważyły jednak zeznania
załogi Jaka -40 oraz stenogramy rozmów pilotów Tu-154 z wieżą kontrolną,
ponieważ:

Wg por. Wosztyla oraz technika
pokładowego R. Musia Ił pojawił się nad lotniskiem po raz pierwszy 15
min po wylądowaniu Jaka (które miało miejsce o 7:22), natomiast drugie
jego podejście nastąpiło po kolejnych 10 minutach

 

 W świetle ich zeznań chronologia zdarzeń wyglądałaby tak:

  • 7.22 - lądowanie Jaka na lotnisku w Smoleńsku
  • 7.37 (ewentualnie, przyjmując, że owe 15 min nie jest wyliczone
    dokładnie: 7.35 -7.40) - I podejście Iła
  • 7.47(ewentualnie 7.45-7.50) - II podejście Iła i jego ostateczny
    odlot

 

W stenogramach nie ma zapisu rozmów
wieży z Iłem, które w wypadku jego obecności w rejonie lotniska między
8.23 (nawiązanie przez kpt. Protasiuka kontaktu z kontrolerem) a 8.41
(katastrofa/koniec zapisu) powinny się tam znależć - analogicznie do
rozmów kontroli lotów w Mińsku z innymi samolotami podczas prowadzenia
korespondencji z Tu-154

 

Podsumowując: wynikałoby z tego, że
Ił-76 odleciał (do Moskwy?) przed godz. 8.00 i więcej się już nie
pojawił. Oficjalnie nie ma również danych, że jakikolwiek inny samolot
oprócz Jaka, Iła i Tu-154 lądował lub podejmował próby lądowania w
Smoleńsku rankiem 10 kwietnia 2010r.

 

Sprawa nie jest jednak tak oczywista,
gdyż pojawiają się nadal pewne wątpliwości:

 

Świadkowie katastrofy w
swoich pierwszych relacjach po zdarzeniu mówili o:

samolocie krążącym nad Smoleńskiem przez 2 godziny przed upadkiem
Tu-154

 

"Rozmawiałam, też z pracownicami salonu samochodowego, który mieści
się dosłownie kilkadziesiąt metrów od miejsca tragedii i tam dziewczyny,
które pracują w tym salonie widziały jak samolot dwie godziny krąży i
wszystkich oczywiście bardzo to interesowało, wszyscy wyglądali."

(Barbara Włodarczyk)

 

Wynikałoby z tego, że jakaś maszyna
poruszała się w przestrzeni powietrznej Smoleńska już przed godz. 7.00
(a nawet ok. 6.30)! Nie pasuje to do żadnego z wcześniej wymienionych
samolotów.

samolocie krążącym nad Smoleńskiem przez dłuższy czas przed samą
katastrofą prezydenckiego tupolewa (przy czym większość świadków była
przekonana, że to był ta sama maszyna, która się pózniej rozbiła, czyli
Tu-154)

 

"Świadkowie mówią, że samolot krążył wokół lotniska przez dłuższą
chwilę, nie wiadomo, czy nie mógł wylądować, niektórzy też mówią, że
gubił paliwo, że mogły być jakieś problemy (...)Udało mi się porozmawiać
z pracownikami tych salonów, którzy to widzieli, ich klientami. Wszyscy
potwierdzają, że właśnie no coś dziwnego się z tym samolotem działo. Że
on kilka razy krążył nad lotniskiem. Że miał jakieś wyraźne problemy."

 

 

(GW)

 



"Mgła była straszna, i na początku
samolotu nie było widać - tylko światło i hałas. Czterdzieści minut
krążył nad miastem, starał się usiąść. Ale z jakiegoś powodu nie mógł.
Kilka razy podleciał bliżej i było widać że był czerwono-biały. Nie
nasz, nasze biało-niebieskie."

 

(Izwiestia - chłopcy ze szkoły nr 3)



I jeszcze kilka relacji ze smoleńskiego forum:

 

 

<...>
...один из очевидцев сказал что летал туда сюда долго потом начла
садится





<...>
чуть
раньше я слышал самолет, но думал что это один и тоже
. <...>





<...> Попытки были. Утром лично сам слышал звуки самолетов. Думал,
что 3 самолета село, т.к. слышно было "реверс". А в четвёртый раз его
не было. В последствии оказалось, что это был один и тот же самолет...
Еще друг позвонил и спросил, не слышал ли я "глухого хлопка". Из-за
густого тумана ничего не было видно. Но очень хорошо слышно. Окна в
квартире были приоткрыты. Живу в этом районе и уже, практически по
звуку, можно определить, когда садится самолет.<...>
(ten świadek prawidłowo ocenił sytuację - 3
różne samoloty! potem został wprowadzony w błąd przez wersję o 4
podejściach do lądowania Tu-154)


 

 



<...> заходил на посадку с первого раза! А тот что кружил был наш
ИЛ-86 который после 4-го захода ушёл на запасной аэродром в
Тверь!!!<...>

Chłopcy (Artur Szkirmancew i jego
koledzy) wspominają o 40 minutach krążenia tupolewa nad Smoleńskiem.
Dzieci nie są na ogół bardzo precyzyjne w swoich zeznaniach, ale na
pewno zarejestrowały dłuższy czas manewrowania jakiegoś samolotu w
okolicach lotniska. Jeśli Tu-154 wykonał tylko jedno podejście (a
wszystko obecnie na to wskazuje), a Ił odleciał ok. 50 minut przed
katastrofą, to kto latał nad Smoleńskiem między 8.00 a 8.41?

 

I zasadnicze pytanie: Dlaczego
świadkowie mieli wrażenie ciągłego krążenia jakiegoś samolotu nad
lotniskiem? Dlaczego nie zauważyli prawie godzinnej przerwy pomiędzy
podejściem Iła a podejściem Tu-154?

 

Zerwanie linii energetycznej o 8:39: 35

Jak możliwe jest, by dokonał go tupolew,
skoro wg stenogramów i oficjalnej wersji o godzinie katastrofy
znajdował się wówczas na wysokości 400m i w odległości ok. 8 km od pasa?

 

zerwania dokonał inny samolot

do katastrofy doszło wcześniej niż
przyjęto oficjalnie

 

I wreszcie rzecz bardzo ważna:
Figurujący w stenogramie komunikat nadany przez statek powietrzny
oznaczony jako "bort" (pokład):

8:27:58 - 8:28:01 Bort: "(niezr.)
Zakończyłem zrzut, zniżanie na wschód.

8:28:02 A : (niezr.)

8:28:04 Bort: "Pozwolili"

 

Co oznacza tajemniczy "bort"? Czy to Ił
-76? A może inny samolot?

Co i dlaczego zrzucał w rejonie
Smoleńska na krótko przed lądowaniem Tu-154?

Czy i dokąd odleciał?

Kto mu odpowiedział? Kontroler z wieży w
Smoleńsku?

 

Warto w tym miejscu wspomnieć, że
niektórzy świadkowie mieli wrażenie, że krążący przez dłuższy czas
samolot (prawdopodobnie błędnie utożsamiany z Tu-154) zrzucał paliwo!

 

Czyli istnieją wyrazne przesłanki, by
sądzić, że nad Smolenskiem dokonywano jakichś zrzutów! W jakim celu?
Czyżby po to, aby zagęścić mgłę? Czy zrzut ok. godz. 8.27 był jedynym
czy też było ich więcej? Np. przed godz. 7.00, przed przylotem Jaka?

 

Główny wniosek: Ktoś niewątpliwie latał
nad Smoleńskiem rankiem 10 kwietnia, prawdopodobnie i przed przylotem
Jaka i przed przylotem tupolewa - i to bynajmniej nie w tym celu, by
wylądować...

 

Być może zdjęcia satelitarne rozwiałyby
trochę tej niepewności, ale chyba się ich nie doczekamy...


http://fila.salon24.pl/220367,niebo-nad-smolenskiem-10-04-2010

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

16. Ano wlasnie

to by potwierdzalo hipoteze FYM o innym samolocie [byc moze bezzalogowym]. Coraz wiecej watpliwosci w tej sprawie, a dzis uslyszalam, ze najprawdopodobniej nie otrzymamy czarnych skrzynek, bo bed potrzebne do sledztwa rosyjskiego w pierwszej kolejnosci. Ile to potrwa? Mozemy sie domyslac, ze baaardzo dlugo. Juz i ja trace nerwy w zwiazq z ta sprawa.T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika ungen

17. Według odczytu

ze ścieżki filmu 1.24 A. Menderieja upadek samolotu miał miejsce o godz. 8.15.
Film 1.24 zaczął być nagrywany o godz. 8.29.

Według odczytu ze ścieżki filmu "drugiego Rosjanina około godz. 9.01 zatrzymano Wiśniewskiego, a "drugi Rosjanin rozpoczął ucieczkę.
Z wypowiedzi zamachowców na tym filmie wynika że Wiśniewski "chyba z pół godziny się tu kręcił".
Jestem świadomy tego, że te dane niezgodne są z wypowiedzią J. Kaczyńskiego, jakoby rozmawiał z Prezydentem jeszcze o godz. 8.20.
Jednak odczyt jest jednoznaczny.

Ostatnio zmieniony przez ungen o czw., 19/08/2010 - 21:55.
avatar użytkownika Maryla

18. Jutro po raz pierwszy ujrzymy

Jutro po raz pierwszy ujrzymy akt zgonu Pana Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.

Opublikuje go Nasz Dziennik.

Istotny brak:
nie podano w akcie zgonu dokładnej godziny śmierci Prezydenta RP.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika manna

19. matko jedyna,

dowiedzieć się wreszcie czegos na pewno...

Wyobrażam sobie od pewnego czasu co mogli czuć bliscy straconych w Katyniu. Niewiedza jest straszna.

Serdecznie...

 

 

avatar użytkownika Nico031

20. Akt zgonu Pana Prezydenta



Świadectwo aktu zgonu nr 923 z dnia 11.04.2010 r.
Nazwisko: Kaczyński
Imię: Lech
Płeć: mężczyzna
Obywatel: polski
Data śmierci: 10.04.2010
Państwo: Rosja
Miejsce śmierci: rejon smoleński Miasto: Smoleńsk
Przyczyna śmierci: liczne obrażenia szkieletu kostnego i organów wewnętrznych
Data urodzenia: 18.06.1949
Wiek - przeżył: lat 60
Które to z kolei dziecko matki: (-)
Wiek matki: (-)
Miejsce ostatniego pobytu: Rzeczpospolita Polska


http://www.naszdziennik.pl/

Ostatnio zmieniony przez Nico031 o pt., 20/08/2010 - 09:37.

"Na każdym kroku walczyć będziemy o to , aby Polska

Polską była, aby w Polsce po Polsku się myślało"/ kardynał Stefan Wyszyński- Prymas Polski/

avatar użytkownika joanna

21. ...kraju niezwyciezonego... !!!

joanna
avatar użytkownika gość z drogi

22. Akt zgonu Mojego Prezydenta

przyznam,ze wstrząsnął mną MOCNO,
mimo kilku miesiecy od Dramatu,dzisiaj znowu zabolało serce,serce matki,
wyrazy wspołczucia
dla matki tak bolesnej,czyli Pani Jadwigi
boli
i dlatego nigdy nie przestane pytać
DLACZEGO.....?
kto za TO ODPOWIADA ?
Myslę,ze kazda polska matka tak samo cierpi w tej chwili i wspołczuje.......TEJ,ktorej Syna
nawet po Smierci Obrażają........
Polskie Matki,wciąz bolesne,wciąż pod kolejnymi Krzyzami

gość z drogi

avatar użytkownika Kama

23. kokos26 oraz wszyscy oburzeni

Jaki sąd ? Jakie Państwo ? Jakie organy ścigania?

PRZECIEŻ WSZYSCY WIEMY, ŻE TO NIE SĄ ORGANY PAŃSTWA TYLKO " ICH IMPERIUM"

Do takiego otwartego mordu politycznego - zaplanowanego i zrealizowanego nie doszłoby, gdyby cokolwiek działało prawidłowo.

TO JUŻ NIE POLOWANIE NIE OBŁAWA NIE ŁÓW - TO PLANOWE NISZCZENIE GATUNKU !!!

Zniszczyli lotnictwo, usunęli Prezydenta, całą generalizacje ( jak w żadnej wojnie),
prezesa banku, prezesa IPN, Rzecznika Praw Obywatelskich.

Uderzyli w naszą obronę, władze, pamięć i tożsamość. Utrącili nam skrzydła i złamali kręgosłup moralny ( znów mordując elity).
Uderzali już wcześniej, przed tupolewem i potem. Uderzą jeszcze nie raz.
Metodycznie konsekwentnie, planowo.
Teraz wystawiają Macierewicza - mam nadzieje, że im się nie powiedzie !!!

To wojna, a ty Kokosie26 chcesz porostu wyjść na ulicę.
Jak to słusznie powiedział jeden z dowódców cichociemnych " wojna nie jest po to abyśmy my na niej ginęli, wojna jest po to, aby ginęli nasi wrogowie".

Jeżeli chcemy wygrać walkę z imperium, przed nami ciężka praca, która na ulicy może się skończyć, ale na ulicy nie powinna się zacząć.
Do walki trzeba być przygotowanym !!!
Pozdrawiam

Nigdy nie zaczynaj rozmowy z idiotą. Najpierw sprowadzi Cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczenie

avatar użytkownika gość z drogi

24. Kama,pięknie i mądrze

dzisiaj wyjscie na ulice,nic nie da......pozniej TAK
Dzisiaj LUDZIE muszą jak przed laty sami uwierzyc,ze to co sie dzieje,to wielka
MISTYFIKACJA
rządzący udają,ze rzadzą,a ministrowie udają,ze pracują na rzecz Panstwa...
30 lat
temu, gdy zaczynalismy tworzyc podwaliny "Solidarnosci"mielismy
Zalogi,
mozna było rozmawiać,przekonywać,spierać sie,udawadniać....
a DZISIAJ?
kto ma wyjsc na ulice?:
bezdomna Matka z osieroconymi dziecmi....?
ona juz jest prawie na ULICY,,bo na czynsz jej nie stać,na chleb cięzko tez zarobic
Na ulice napewno nie wyjdą ani
ci ze szklanych DOMOW/nie z marzen Zeromskiego/ani
ludzie,ktorym sobiesiakoPASNSTWO słuzy........
a wiec POWOLI,i SKUTECZNIE i Konsekwentnie
az do bólu.............
Obnazajmy,tłumaczmy,demaskujmy
i wciąz wspierajmy Nasze Gazety,naszych dziennikarzy i naszych
internautow....:)
bądzmy niezalezni,nieposłuszni,MADRZY.....:)
mądrzejsi niz trzydziesci lat temu,gdy ruskich wyganialismy z kraju,
dzisiaj znamy TW i "elyty" ktore nas po drodze zdradzały
przypominajmy więc MŁODYM,kim
był Zamordowany kapelan Solidarnosci Ks Popiełuszko
i kim był i jest Urban i Michnik
odbierzmy Mefisto i jego kumplom "zabawki" i wtedy mozemy być RADYKALNI.....
a "Ministerstwo Prawdy" samo padnie
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Nico031

25. ŁZY MATKI,,DLA OFIAR TRAGEDI W SMOLENSKU

"Na każdym kroku walczyć będziemy o to , aby Polska

Polską była, aby w Polsce po Polsku się myślało"/ kardynał Stefan Wyszyński- Prymas Polski/