SMOLEŃSKA GWARANCJA (Aleksander Ścios)

avatar użytkownika Redakcja BM24

Podobno polityka państwa winna kierować się realizmem, nakierowanym na obronę własnych interesów, a decyzje podejmowane przez rządy muszą uwzględniać fakty i racjonalne przesłanki. Tak mówi teoria. W praktyce - polityka obecnego rządu wobec Rosji przypomina bardziej postawę zbłąkanego ślepca, niż zmagania ludzi świadomych realiów, w jakich przyszło im działać. W obszarze spraw związanych z katastrofą smoleńską, można z całą pewnością powiedzieć, że państwo polskie zrezygnowało dobrowolnie z roli suwerena i przyjęło pasywną postawę petenta.

Nie mogą zatem dziwić oceny, że zachowanie rządu Donalda Tuska jest wyrazem słabości i niebywałej indolencji, a nawet bardziej ostre opinie, mówiące o służalczej zależności i akcie zdrady. Jakakolwiek byłaby to ocena - nie można powiedzieć, by zachowanie rządu wyrażało realizm i dbałość o polskie interesy.

U podstaw dzisiejszej polityki rządu leży ignorancja faktu, że ostatnie miesiące w stosunkach polsko –rosyjskich były okresem szczególnie agresywnej propagandy antypolskiej i wrogich, niechętnych Polakom wystąpień. Ignorancja dotyczy również aktywności służb Federacji Rosyjskiej, skierowanej przeciwko państwom byłego Bloku Sowieckiego oraz bagatelizowania wypowiedzi rosyjskich polityków, wyraźnie wskazujących na autentyczne intencje rządu płk. Putina.

Dlatego obraz stosunków polsko – rosyjskich, jaki przedstawia nam obecny rząd nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym, choć może być projekcją kompleksów, interesów lub dogmatycznych lęków ludzi ze środowiska Platformy Obywatelskiej. W tym braku realizmu i rezygnacji z uprawnień państwa suwerennego, tkwi niezwykle poważna groźba.

We wrześniu 2009 roku, rosyjscy deputowani z prorządowej partii Putina w niewybredny sposób komentowali uchwałę polskiego Sejmu w sprawie agresji ZSRR na Polskę, twierdząc, iż „ ma ona antysemicką wymowę, bo ignoruje fakt, że to właśnie Armia Czerwona uratowała dziesiątki tysięcy Żydów z zachodniej Ukrainy i zachodniej Białorusi przed holokaustem, pozwalając im później wyjechać w głąb Związku Radzieckiego”, "Gdyby nie Armia Czerwona, to Polacy byliby dziś służącymi i prostytutkami u Aryjczyków", „polska uchwała to prowokacja", „Polska poszła drogą fałszowania historii II wojny światowe”, "ta uchwała to taniec na kościach tych Polaków, którzy razem z milionami Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i innych Europejczyków oddali życie w walce z faszyzmem”. Te głosy, pochodzące od wielu, znaczących polityków Federacji Rosyjskiej zostały całkowicie przemilczane.

W tym samym czasie, rosyjskich historyk i opozycjonista Jurij Felsztyński, w wywiadzie dla „Polska Times” ostrzegał : „Na Kremlu jest duża grupa osób, która sądzi, że okupacja Polski była dobrym politycznym posunięciem. W rządzie rosyjskim w otoczeniu prezydenta jest też grupa ludzi, która przekonuje, że kiedyś o te tereny znów będzie można się upomnieć”.

W lutym 2010 r. prezydent Miedwiediew podpisał dokument nowej rosyjskiej doktryny wojennej, w którym do głównych zewnętrznych zagrożeń wojskowych (na drugim miejscu po NATO) zaliczono „próby destabilizacji sytuacji w poszczególnych państwach i regionach oraz podważenia stabilności strategicznej”, wyraźnie wskazując, że obszaru byłego Bloku Sowieckiego jest nadal traktowany jako strefa wpływów FR. Armii rosyjskiej udzielono prawa do interwencji poza granicami Federacji, „gdy będzie tego wymagać ważny interes Rosji”. 

W zakresie realnej polityki historycznej, nadal obowiązuje treść deklaracji, jaką na początku kwietnia br. rząd Putina skierował do Trybunału w Strasburgu, w odpowiedzi na skargę rodzin oficerów zamordowanych w Katyniu. Napisano tam, że „Nie ma dowodu na to, iż Polaków zamordowano”. Rząd Rosji odmówił również rehabilitacji ofiar, twierdząc, że „nie udało się potwierdzić okoliczności schwytania polskich oficerów, charakteru postawionych im zarzutów i tego, czy je udowodniono.” Na początku kwietnia płk Putin stwierdził zaś, że „zbrodnia katyńska była osobistą zemstą Józefa Stalina za porażkę w wojnie polsko-bolszewickiej roku 1920”.

Tuż przed tragedią 10 kwietnia prorządowa prasa rosyjska pisała „Jeśli my powinniśmy kajać się za Katyń, to Polacy mogliby przeprosić za śmierć tysięcy jeńców-czerwonoarmistów", „w ostatnich latach stosunki Moskwy i Warszawy niezmiennie się pogarszały”,sprawa katyńska do tej pory zatruwa stosunki rosyjsko-polskie".( "Komsomolskaja Prawda"),

Przykładów świadczących o prawdziwych relacjach polsko-rosyjskich można przytaczać wiele. Zignorowano ostrzeżenia przed agresywnymi działaniami tajnych służb FR, zamilczano raport Biura Bezpieczeństwa Narodowego o groźbie rosyjskiej propagandy historycznej, pozwolono na rozgrywanie przez Rosję konfliktów na linii prezydent – premier, ukryto przed Polakami rzeczywiste skutki i treść ustaleń umowy gazowej z Rosją. Wszystkie te przykłady wskazują, że mieliśmy do czynienia z wrogim, ekspansywnym działaniem władz Rosji i przyzwoleniem na nie ( choćby poprzez brak reakcji) rządu Donalda Tuska.

W tym kontekście całkowicie niezrozumiała, a wręcz niedorzeczna staje się reakcja polskiego rządu na wieść o śmierci prezydenta i dziesiątek towarzyszących mu osób. Natychmiastowe i bezwarunkowe wyrażenie pełnego zaufania do płk. Putina, rezygnacja z własnego śledztwa i zapewnienia, że „tragedia nie wpłynie na pogorszenie wzajemnych stosunków i nie przeszkodzi pojednaniu”nie mieści się przecież w żadnej logice polskich interesów, ale też nie znajduje najmniejszego usprawiedliwienia w zachowaniach rządu rosyjskiego sprzed 10 kwietnia. Nie sposób nawet wyobrazić sobie, by jakiekolwiek inne państwo europejskie zareagowało podobnie, w sytuacji tak dramatycznej i groźnej. Wytłumaczenia tej reakcji, nie przynosi również zachowanie władz Rosji po katastrofie, gdy natychmiast przystąpiono do szeroko zakrojonej kampanii dezinformacji i próbowano narzucić winę strony polskiej.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie spodziewał się przecież, że płk. Putin wyrazi zadowolenie ze śmierci polskich oficjeli, podobnie, jak nikt nie mógł sądzić, że Rosja przyzna się do błędów lub zaniedbań, które mogły mieć wpływ na katastrofę. Wobec faktów już dokonanych, nie mają znaczenia werbalne deklaracje o „poprawie stosunków”, a przekazanie przez Miedwiediewa zbioru „dokumentów katyńskich”, znanych polskim historykom od 1992 roku uzupełnia pasmo pustych gestów i urasta do rangi symbolu rosyjskiego fałszu. 

Czym zatem tłumaczyć to irracjonalne, a nawet sprzeczne z polskim interesem zachowanie Tuska i Komorowskiego? Nasuwają się tylko dwa uzasadnienia.

Pierwsze zostało dobitnie wyrażone w tytule, jakim rosyjska „Niezawisimaja Gazieta” opatrzyła swój artykuł o katastrofie prezydenckiego samolotu, już w dniu 13 kwietnia. Brzmiał on: "Katyńska kość niezgody w relacjach Warszawy i Moskwy zostanie pochowana razem z prezydentem Lechem Kaczyńskim".

Rzeczywiście - śmierć polskiego prezydenta, budującego blok niezależnych państw połączonych strategiczną wspólnotą interesów i współpracą energetyczną; człowieka, dla którego historia stanowiła ideowe przesłanie wierności Rzeczpospolitej, z na zawsze wpisaną pamięcią katyńskiego lasu – nie mogła być niekorzystna dla interesów państwa rosyjskiego. Nie tylko w kwestiach historycznych, ale również politycznych, gospodarczych czy militarnych.

Warto zastanowić się – na ile, to gwałtowne, propagandowe zbliżenie w relacjach polsko – rosyjskich, wynika z symbolicznego, ale przecież szokująco realnego „pochowania kości niezgody” i jest wspólnym, zawartym ponad głowami Polaków interesem Tuska i Putina? Świadomość prorosyjskiej polityki tego rządu i licznych przykładów obrony spraw rosyjskich przez marszałka Komorowskiego – czyni to pytanie mocno zasadnym.

Istnieje wreszcie i taka perspektywa, że polski rząd, a przynajmniej ludzie na najwyższych szczeblach władzy posiadają dziś wiedzę o przyczynach katastrofy, jakiej nie ma i mieć nie może polskie społeczeństwo i cała opinia światowa. Dobrowolna rezygnacja z dochodzenia prawdy o tragedii z 10 kwietnia oraz współuczestnictwo w kampanii dezinformacji, stanowiłyby logiczną konsekwencję takiego depozytu. Wówczas też - ta wiedza byłaby gwarantem przymierza, zawiązanego nad smoleńskim kurhanem.

 

Artykuł opublikowany w Tygodniku „ Gazeta Warszawska” nr.19/2010

 

http://cogito.salon24.pl/182460,smolenska-gwarancja

Etykietowanie:

5 komentarzy

avatar użytkownika michael

1. Sami rządzący Polską, są źródłem podejrzenia o zdradę,

zachowują się tak, jak gdyby już przestało zależeć na ukrywaniu takich intencji.

Ostatnio zmieniony przez michael o sob., 15/05/2010 - 22:12.
avatar użytkownika Maryla

2. Rosja poznała tajemnice NATO

Katastrofa polskiego samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim i
najwyższymi dowódcami wojskowymi pozwoliła Moskwie wejść w posiadanie wielu
nieoczekiwanych tajemnic - pisze dziennik "Washington Times", powołując się na
źródła w NATO. Na pokładzie samolotu znajdowały się najprawdopodobniej ściśle
tajne dane, które jeśli dostały się w ręce Moskwy, mogą okazać się wyjątkowo
niebezpieczne dla członków Paktu Północnoatlantyckiego. "Katastrofa z 10
kwietnia w Zachodniej Rosji zabiła prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego i
pozbawiła dowództwa polską armię poprzez śmierć jej kluczowych dowódców,
doradców i osób odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe. Wielu z nich miało
ze sobą komputery i inne urządzenia do przenoszenia danych, które mogły zawierać
NATO-wskie dane wrażliwe" - czytamy w amerykańskiej gazecie.

Jak poinformowało gazetę "Washington Times" źródło zbliżone do władz
wywiadowczych Paktu, istnieje uzasadnione podejrzenie, że po katastrofie w ręce
Rosjan mogły dostać się m.in. ultratajne kody wykorzystywane przez NATO do
zabezpieczania komunikacji satelitarnej. W przypadku potwierdzenia tej
wiadomości Sojusz naraża się na przejęcie przez rosyjskich szyfrantów danych,
które w znaczącym stopniu pozwolą im na łatwiejsze łamanie zakodowanych
sygnałów.
Mimo że jak podkreśla "WT", tuż po katastrofie NATO-wskie kody
zostały z całą pewnością natychmiastowo zmienione i przesłane do wszystkich
sojuszniczych krajów, jednak nie rozwiązuje to wszystkich problemów. Jeśli
hakerzy wchodzą w posiadanie danych dotyczących ultratajnych kodów, to są w
stanie bez problemu odtworzyć i użyć klucza, za pomocą którego koduje się
komunikację wewnątrz ważnych jednostek Paktu. A taką niewątpliwie był samolot
polskiego prezydenta. Rozkodowany w ten sposób klucz może doprowadzić do
ujawnienia najbardziej poufnych tajemnic NATO, jak plany obronne, a nawet dane
identyfikacyjne agentów Sojuszu czy umiejscowienie źródeł podsłuchu. W
normalnych warunkach, jak informuje gazeta, złamanie choćby jednego z takich
kluczy to miesiące, a nawet lata pracy dla elektronicznych szpiegów. Korzystając
z takiej "okazji", jaką był wypadek prezydenckiego tupolewa, rosyjskie służby z
całą pewnością zrobiły wszystko, aby zdobyć tego typu dane.
Zdaniem gazety na
pokładzie rozbitej maszyny znajdowało się wiele tajnych informacji dotyczących
Polski i NATO, a jak dotąd rosyjskie władze odmawiają pełnej współpracy z
polskim rządem, nie dostarczają informacji na temat szczegółów przyczyn
katastrofy i ani myślą zwrócić Polsce czarnych skrzynek. "Washington Times"
pisze też, że rząd w Warszawie w ogóle nie naciska na Moskwę, by ta udzielała
jak najszerszych odpowiedzi na pytania o katastrofę, jak choćby to, dlaczego
rosyjscy tzw. eksperci lotnictwa bez żadnego śledztwa orzekli autorytatywnie, że
do rozbicia samolotu doprowadził błąd pilota; dlaczego stwierdzili tak już w
pierwszych minutach po katastrofie; dlaczego polskim ekspertom utrudniano dostęp
do miejsca katastrofy. Do bardziej zdecydowanych działań nie skłoniła rządu
Donalda Tuska nawet presja opinii publicznej. Jak podkreśla dziennik, dziesiątki
tysięcy ludzi podpisały petycję wzywającą premiera do powołania międzynarodowej
komisji, która zajęłaby się zbadaniem przyczyn wypadku.
Tymczasem wczoraj
minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller stojący na czele polskiej komisji
wyjaśniającej okoliczności katastrofy zbagatelizował to, że do naszego kraju nie
powróciły trzy telefony satelitarne, które znajdowały się na pokładzie Tu-154M.
Służba Kontrwywiadu Wojskowego wydała w piątek po południu specjalne
oświadczenie, w którym zapewnia, że na pokładzie prezydenckiego samolotu "nie
znajdowały się żadne urządzenia ani materiały
kryptograficzne".

Łukasz Sianożęcki

http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=104910


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. KGB o niszczeniu obcych Państw-Jak zniszczyć państwo 1/7

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika michael

4. Washington Times?

Poproszę link, bardzo grzecznie poproszę.