List do IPN c.d. - archiwa śledcze - wojenne zbrodnie hitlerowskie
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl Olsztyn , 15 marca 2010 r.
Prezes IPN
dr hab. Janusz Kurtyka
ul. Towarowa 28,
00-839 Warszawa
Dotyczy : Umorzenia śledztwa w sprawie przekazywania przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich, później jej następczynię, działającą przy Instytucie Pamięci Narodowej, Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu materiałów śledczych dokumentujących hitlerowskie zbrodnie wojenne, oddanych prokuraturom niemieckim przez polskie władze archiwalne do Zentrale Stelle der Landesjustizverwaltungen w Ludwigsburgu.
W nawiązaniu do wcześniejszej korespondencji w sprawie (nasz list z dnia 27 października 2009 r, odpowiedź IPN pismo znak Ko 5/10 z dnia 06.01.2010, odpowiedź z Prokuratury pismo znak I A/06/13/10 z 12.02.2010 przesłane do wiadomości IPN pismem z dnia 20.02.1010) przekazujemy w załączeniu kopię uzupełniającej odpowiedzi z Prokuratury pismem VI Ds/270/09 z dnia 02.03.2010 r.
Oczekujemy od Pana Prezesa wyjaśnienia , jak doszło do stanu umorzenia śledztwa opisanego w odpowiedzi z Prokuratury, która stwierdza, że nie było wniosku z IPN o ściganie zbrodni po okresie objętym umorzeniem, i braku oskarżenia, kiedy umorzenie jeszcze nie objęło sprawców.
Nasze zapytanie w liście skierowanym do IPN w dniu 27 października 2009 r dotyczyło stanu śledztwa dotyczącego nie tylko okresu od 21.09.1961 do 07.11.1999, lecz także okresu obejmującego następczynię Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich, działającą przy Instytucie Pamięci Narodowej, Główną Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Wnioskujemy o udzielenie informacji publicznej sposobu wyjasnienia zakończenia sprawy interwencji dziennikarskiej Pani Małgorzata Goss z Naszego Dziennika:
Sobota-Niedziela, 5-6 sierpnia 2006, Nr 182 (2592)
Polska oddała dokumenty na temat Powstania Warszawskiego i akta Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy w wieczyste użytkowanie niemieckim archiwom
Archiwa jak towar eksportowy
Ujawniona niedawno afera w IPN związana z wysyłaniem do Ludwigsburga oryginalnych dowodów niemieckich zbrodni w Polsce to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Okazuje się, że z archiwum byłej Głównej Komisji Badania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu przekazano do Niemiec... wystawę "Powstanie Warszawskie '44" z autentycznymi zdjęciami oraz akta Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy. Ten "eksport akt" przeprowadzony został wbrew ustawie o narodowym zasobie archiwalnym. Szefem Komisji był wówczas dr Ryszard Walczak, obecnie wicedyrektor Biura Postępowania Sądowego Prokuratury Krajowej.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100305&typ=po&id=po02.txt
Mimo bezprecedensowego charakteru tej sprawy i ogromnego rezonansu społecznego, jaki wywołała - nie wydano żadnego komunikatu dla mediów. Nie zwołano konferencji prasowej. Utrzymując wyniki śledztwa w tajemnicy, nie dano nawet szansy na publiczne napiętnowanie sprawców. Tak jakby było rzeczą naturalną, że funkcjonariusze państwowi odpowiedzialni za zacieranie śladów zbrodni na Narodzie pozostają bezkarni.
- Akta śledcze przekazywane do Niemiec dokumentowały nie tylko zbrodnie na ludności, ale także straty materialne wyrządzone w Polsce w ramach systemu niemieckich represji. Były kopalnią wiedzy na temat podpaleń, grabieży mienia etc. - twierdzą nasi informatorzy związani z IPN.
Materiały z przeprowadzonego w IPN skontrum w archiwach przekazane zostały prokuraturze w celu ustalenia winnych przestępstwa.
Na skutek utraty dowodów zbrodni na Polakach aż 4630 spraw karnych prowadzonych przez pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej pozostaje formalnie w zawieszeniu, a w ponad 600 dalszych nie ma żadnej decyzji procesowej. Prezes IPN zdecydował, że prokuratorzy mają zwracać się do Ludwigsburga o informację, czy strona niemiecka przeprowadziła śledztwo na podstawie przesłanych dowodów i jak się ono zakończyło. Prokuratorzy mają także występować o zwrot oryginalnych materiałów śledztwa lub przynajmniej przesłanie uwierzytelnionych kopii - poinformował Instytut Pamięci Narodowej.
Nie ma zgody społecznej na takie zakończenie sprawy, że po raz kolejny osoby działające na szkodę narodu polskiego nie ponoszą odpowiedzialności za swoje czyny.
Oczekujemy od kierownictwa IPN, a działającej przy Instytucie Pamięci Narodowej, Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w szczególności, podjęcia działań w celu podjęcia śledztwa i ukarania winnych oraz napiętnowania ich publicznie ze wskazaniem personalnie - kto i w jakim okresie - za te działania odpowiadał.
Z poważaniem
Prezes Zarządu
Elżbieta Szmidt
Do wiadomości :
Instytut Pamięci Narodowej
Główna Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko
Narodowi Polskiemu
Naczelnik Wydziału
prok. Marek Sosnowski
Pl. Krasińskich 2/4/6
00-207 Warszawa
List do IPN - archiwa śledcze - wojenne zbrodnie hitlerowskie
Odpowiedź IPN na nasz list
Odpowiedź Prokuratury na nasz list z 20.02.2009 r w sprawie materiałów archiwalnych
- Zaloguj się, by odpowiadać
9 komentarzy
1. sprawą zainteresował sie p Kochanowski
2. ...."Nie potrafił jednak
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. >>>>Wczoraj zwróciliśmy się
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. a zbrodniarze chodzą bezkarni
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. wraz z informacją o prawomocnym umorzeniu postępowania z powodu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. ktos im to ułatwił, prawda prof.Kulesza?
Niemcy szybko przyjęli rolę ofiar
Trzyczęściowy serial produkcji niemieckiej telewizji ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie” („Unsere Muetter, unsere Vaeter”) wyemitowany w TVP wywołał słuszny sprzeciw i oburzenie.
Jednak nie ukrywam, że fabuła i prezentowane w nim treści nie były dla mnie zaskoczeniem z tego względu, że z myśleniem pokazanym w tym filmie spotykałem się od bardzo dawna w Republice Federalnej Niemiec. Zaskoczeniem było dla mnie jedynie to, że film ten został wyemitowany w TVP.
Pragnę jeszcze raz podkreślić, że nic mnie w tym filmie nie zaskoczyło, ponieważ jest to formuła myślenia dostrzegalna w Niemczech od dziesięcioleci. Powiem więcej, że narasta owa skłonność do postrzegania sprawców zbrodni popełnionych przez Niemców w okresie II wojny światowej w istocie rzeczy jako ofiar biegu zdarzeń historycznych, na które owi dobrzy Niemcy nie mieli wpływu. Przy takich argumentach odpowiadam, cytując myśl prokuratora generalnego Hesji – Fritza Bauera, który w 1963 roku doprowadził do pierwszego procesu oświęcimskiego we Frankfurcie nad Menem.
Proces toczył się dwa lata. Wówczas niemiecka opinia publiczna zareagowała w sposób bardzo znamienny. Twierdzono, że po raz pierwszy usłyszano o istnieniu Auschwitz dopiero z aktu oskarżenia przygotowanego właśnie przez Bauera.
Fritz Bauer odpowiedział wtedy: „Kłamstwem jest, że dobrzy Niemcy nie wiedzieli o Auschwitz-Birkenau. Kłamstwem jest, że byli zmuszeni do służby w SS i gestapo. Setki, dziesiątki tysięcy i miliony Niemców służyło realizacji ludobójczej ideologii narodowego socjalizmu. Nie dlatego, że byli do tego zmuszeni, ale dlatego, że ta ideologia odpowiadała ściśle ich przekonaniom i pragnieniom także co do własnej, osobistej pomyślności, którą osiągną wtedy, gdy narodowy socjalizm wyznaczy – jako zwycięska ideologia, urzeczywistniona w Europie – podwaliny pod tysiącletnią III Rzeszę, w której naród niemiecki – jako rasa nadludzi – zapanuje nad podbitymi narodami zaliczonymi do kategorii podludzi”.
Pełną wypowiedź Fritza Bauera można znaleźć w mojej przedmowie opublikowanej w książce pt. „Auschwitz przed sądem. Proces we Frankfurcie nad Menem 1963-1965. Dokumentacja”, wydanej przez Instytut Pamięci Narodowej i Muzeum Pamięci Auschwitz-Birkenau.
Wobec wypowiedzi Bauera film „Nasze matki, nasi ojcowie” nie był dla mnie zaskoczeniem, lecz potwierdzeniem owej skłonności Niemców do traktowania siebie jako ofiar zdarzeń historycznych.
Uważam, że słowa Bauera są idealnym wyjaśnieniem tej skłonności. Warto tu przypomnieć inne słowa tego niemieckiego prokuratora, które wypowiedział już po wygłoszeniu przytoczonych wcześniej przeze mnie słów.
Bauer stwierdził: „Po tym, czego doświadczyłem, przygotowując akt oskarżenia przeciwko sprawcom z Auschwitz, czuję się we Frankfurcie nad Menem, gdy opuszczam moje biuro prokuratora generalnego, jakbym znajdował się we wrogim kraju”. On został ogłoszony przez Niemców wrogiem numer jeden. Dlatego że powiedział prawdę o tym, jak miliony Niemców były zaangażowane w realizację zbrodniczej ideologii i jak szybko Niemcy przyjęli na siebie rolę ofiar zdarzeń historycznych, głosząc, że byli tak samo pokrzywdzeni jak ci, których przyszło im mordować.
not. IK
Prof. dr hab. Witold Kulesza jest prawnikiem, w latach 2000-2006 był dyrektorem Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, jest współautorem projektu ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej – Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.
Prof. dr hab. Witold Kulesza
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/36787,niemcy-szybko-przyjeli-role-ofiar.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. Nierozliczone zbrodnie IPN
Nierozliczone zbrodnie
IPN prowadzi zaledwie trzy śledztwa dotyczące zbrodni niemieckich popełnionych podczas Powstania Warszawskiego.
– Ogólnie tego typu postępowań jest trzy – mówi w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” prokurator Marcin Gołębiewicz, p.o. naczelnik pionu śledczego warszawskiego oddziału IPN.
– Są to postępowania dotyczące zbrodni popełnionych wobec ludności cywilnej, jeńców, powstańców. Oddzielne postępowanie dotyczy zbrodni popełnionych na terenie szpitali i domów opieki – wylicza prokurator.
– Stan ich zaawansowania jest różny. Chodzi o dotarcie do świadków tych wydarzeń, ważna jest także dokumentacja, źródło. Prokuratorzy osobiście jeździli do centrali w Ludwigsburgu zapoznawać się z materiałami będącymi w posiadaniu strony niemieckiej – zapewnia Gołębiewicz. Dodaje, że czyny te są kwalifikowane jako zbrodnie przeciwko ludzkości.
Jedno z postępowań warszawskiego pionu śledczego dotyczy „zbrodni ludobójstwa polegającej na zamordowaniu w dniu 8 sierpnia 1944 r. w ruinach Teatru Wielkiego w Warszawie około 350 osób należących do polskiej ludności cywilnej”.
Śledztwo ślimaczy się od 2000 roku. W jego trakcie ustalono, że w początkach Powstania żołnierze niemieccy „wypędzili ludność cywilną z budynków mieszkalnych znajdujących się w pobliżu Teatru Wielkiego, tj. z rejonu ulic Trębackiej, Focha, Krakowskiego Przedmieścia, Wierzbowej, Senatorskiej, Fredry i Alberta, a następnie ludzi tych umieścili w ruinach opery”.
Cywilów podzielono na dwie grupy: kobiety z dziećmi, które trafiły później do obozu przejściowego w Pruszkowie, i mężczyźni wraz z chłopcami. „Natomiast zatrzymani w ruinach Teatru Wielkiego mężczyźni w liczbie około 350 osób zostali przez żołnierzy niemieckich w dniach 8 i 9 sierpnia 1944 r. zastrzeleni, a ich zwłoki spalono” – podkreślają prokuratorzy.
Udało się wówczas uciec tylko dwóm chłopcom. Mimo starań śledczych ustalono nazwiska jedynie 33 ofiar tej zbrodni.
Prokuratorom udało się przesłuchać wielu świadków oraz żołnierzy 6. armii 46. batalionu „Sturmpioniere”. Korzystając z pomocy prawnej RFN, ustalono, że Centrala Krajowych Administracji Wymiaru Sprawiedliwości z siedzibą w Ludwigsburgu wraz z Krajowym Urzędem Kryminalnym Badenii-Wirtembergii prowadziła „postępowanie sprawdzające przeciwko byłym, nieustalonym członkom Brygady Szturmowej SS ’Dirlewanger’ podejrzanym o zbrodnie na polskiej ludności cywilnej w związku z likwidacją Powstania Warszawskiego w 1944 roku”.
Niestety, umorzono je w kwietniu zeszłego roku. Poszukiwania innej dokumentacji nie dały efektu. Aktualnie w śledztwie „trwa oczekiwanie na przetłumaczenie niemieckich dokumentów”.
Historycy wskazują, że zbrodnie niemieckie popełnione podczas Powstania praktycznie nie zostały osądzone.
– Żadne sankcje tych zbrodniarzy nie spotkały, poczynając od dowódców, np. Ericha von dem Bach-Zelewskiego, Reinera Stahela, czy szeregowych wykonawców zbrodni. Dożywali oni swoich dni w spokoju. Jeżeli byli sądzeni, to za inne zbrodnie, jak Zelewski – mówi prof. Grzegorz Kucharczyk (UAM).
– Jedyny wyjątek to Oskar Dirlewanger, któremu została wymierzona sprawiedliwość w zachodniej strefie okupacyjnej, według niektórych źródeł przez polskich żołnierzy, gdy się dowiedzieli, z kim mają do czynienia – dodaje historyk.
Zenon Baranowski
http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/49779,nierozliczone-zbrodnie.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Pętanie IPN Czy IPN grozi
Pętanie IPN
Czy IPN grozi wygaszenie pionu śledczego i zaprzestanie ścigania komunistycznych zbrodniarzy?
Opinia merytoryczna czy konflikt personalny – takie spekulacje pojawiły się po ujawnieniu krytycznej oceny działalności pionu śledczego Instytutu Pamięci Narodowej, dokonanej przez Radę Instytutu, i zdecydowanej odpowiedzi na nią ze strony prokuratorów IPN.
Prezes Instytutu Łukasz Kamiński wyraził „poważne zaniepokojenie” zaistniałym sporem wewnątrz IPN. Zaznaczył jednak, że ma ograniczony wpływ na Radę i kolegium prokuratorów, ponieważ działają one niezależnie.
„Rada IPN stwierdza, że sposób oraz tempo realizacji polityki ścigania są niezadowalające” – uważają historycy Rady na czele z przewodniczącym dr. hab. Grzegorzem Motyką i członkami: prof. Andrzejem Friszkem czy prof. Andrzejem Paczkowskim.
Według Rady, prokuratorów cechuje „niska efektywność”, ponieważ w tym roku setka śledczych skierowała tylko 11 aktów oskar- żenia, a w 16 sprawach zapadły orzeczenia sądowe. Poza tym wiele śledztw trawa zbyt długo, ponad 3 lata, a uzasadnienia umorzonych śledztw wskazują na to, że prokuratorzy „nie dysponowali odpowiednią wiedzą historyczną”.
Z tymi zarzutami zdecydowanie nie zgadzają się prokuratorzy IPN, zarzucając członkom Rady „gołosłowność i tendencyjność” oraz brak uwzględnienia „specyfiki śledztw”. W swoim obszernym stanowisku podkreślają, że prowadzone śledztwa dotyczące zbrodni komunistycznych służą „nie tylko pociągnięciu sprawców do odpowiedzialności karnej, ale również wszechstronnemu wyjaśnieniu okoliczności tych zbrodni”. Zwracają uwagę, że obciążenie sprawami w analogicznych jednostkach prokuratury cywilnej, czyli prowadzącej skomplikowane sprawy, tak jak IPN, prokuraturach apelacyjnych i okręgowych, jest dużo mniejsze niż w Instytucie.
Rada postuluje jednak ograniczenie liczby prokuratorów i przesunięcie ich do pionu lustracyjnego.
– Wydaje się, że te wnioski, które padły, są nakierowane na wygaszenie pionu śledczego, czyli ostateczne zmierzanie powolnymi krokami w kierunku eliminacji kwestii procesowych czy ścigania zbrodniarzy komunistycznych – ocenia prof. Mieczysław Ryba, były członek Kolegium IPN. – Pamiętajmy, że nie chodzi tutaj tylko o zbrodniarzy z lat 50., ale są także zbrodniarze komunistyczni z lat 80 – dodaje. – Twierdzenie, że pion śledczy jest niepotrzebny, i jeśli go zlikwidujemy, to rozliczenie tych zbrodni będzie niemożliwe, jest moim zdaniem działaniem niezasadnym – podkreśla historyk. – Jeśli chcemy dążyć do poczucia elementarnej sprawiedliwości, absolutnie zbrodnie końca komunizmu są tak samo zbrodniami państwa totalitarnego, jak zbrodnie lat 50. – akcentuje Ryba.
Postulaty Rady IPN podobnie oceniają prokuratorzy, stwierdzając, że w krótkim czasie doprowadzi to do istotnego ograniczenia działalności pionu śledczego IPN, „a w perspektywie do zaniechania […] rozliczenia wielu zbrodni popełnionych przez funkcjonariuszy systemów totalitarnych”.
Krytyczna ocena działań prokuratorów, m.in. dotycząca ilości oskarżonych czy przewlekłości śledztw, może nieco zaskakiwać, ponieważ takie zjawiska występowały już wcześniej i Rada nie przyjmowała specjalnej oceny „polityki ścigania”.
Jednym z zadań Rady jest zatwierdzanie rocznych informacji z działalności Instytutu przedstawianej przez prezesa. Zawiera ona m.in. opis działań pionu śledczego. Jak do tej pory Rada zatwierdzała takie sprawozdania, dokładnie wyliczające ilość prowadzonych śledztw, kierowanych aktów oskarżenia itp. Co prawda Rada jest uprawniona do zajmowania stanowiska w sprawach „oceny polityki ścigania przez Instytut Pamięci Narodowej przestępstw”, ale pojawiło się ono w momencie, kiedy pion śledczy nie był szczególnie krytykowany, wyjąwszy może sprawę z ekshumacjami na cmentarzu na ul. Wałbrzyskiej w Warszawie.
Stąd też spekulacje, że być może jest to przejaw sporów personalnych. Jednym z członków Rady jest prokurator Antoni Kura, mianowany tam przez prezydenta Bronisława Komorowskiego. Kura przez sześć lat był w IPN naczelnikiem Wydziału Nadzoru nad Śledztwami.
– W okresie prezesury prof. Janusza Kurtyki, kiedy byłem członkiem Kolegium IPN, kwestie śledcze były wysoko oceniane ze względu na ich chociażby wartość historyczną. Pomijając aspekt formalnoprawny, pamiętajmy, że przy obecnym prawie, braku koniecznych ustaw, na niwie sądowej doprowadzenie do skutecznego skazania jest bardzo trudne, ale wszystkie przesłuchania, które się dokonywały, mają gigantyczną wartość historyczną – podkreśla prof. Ryba.
Zenon Baranowski/Nasz Dziennik
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
9. Niemcy przyznają: Nie
Niemcy przyznają: Nie rozliczyliśmy naszych zbrodniarzy!
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl