Mimo wszechobecnej propagandy sukcesu sytuacja gospodarcza Polski jest raczej podła. Gigantyczna dziura budżetowa Tuska nadal się zwiększa a radykalnych reform brak. Tak, tak wiem - "a mój chłopak piłkę kopie, wczoraj strzelił bramki dwie" - parawybory są ważniejsze od jakigoś tam majstrowania przy budżecie.  Po co się narażać społeczeństwu niepopularnymi decyzjami jak można spokojnie panować i rozdzielać uśmiechy.

A tu wytrwale podążamy ścieżką na którą weszła Grecja. Może o tyle jesteśmy w lepszej sytuacji, że nie dusi nas kaganiec Euro, ale wedle zapewnień rządu nic straconego. Ero ma być, jak najszybciej. Wtedy już tylko krok od dyktatu Brukseli i ... przejęcia rządów w Polsce przez europejskich biurokratów. Rząd zaś zostanie jedynie posłusznym wykonawcą poleceń z zewnątrz.

Tak jak się to zaczyna dziać powoli w Grecji. Oczywiście nic za darmo, europejska "pomoc" ma swoją cenę. Ciekawe, że w Niemczech już się odzywają głosy o rekompensatach terytorialnych. Gazeta "Bild" w przeddzień wizyty greckiego premiera Jeorjosa Papandreu w Berlinie opublikowała artykuł  zatytułowany "Sprzedajcie przecież wasze wyspy, splajtowani Grecy... i Akropol razem z nim!", 

Według "Bilda", przyjęty w środę przez grecki rząd pakiet oszczędnościowy w kwocie 4,8 mld euro jest znikomy w odniesieniu od ponad 300 mld państwowych długów. "Nawet jeśli brzmi to być może po wariacku: skoro musimy pomóc Grekom jeszcze miliardami euro, powinni coś za to dać - na przykład parę ich cudownie pięknych wysp egejskich. Motto: wy dostajecie forsę. My dostajemy Korfu" - napisała gazeta.
 

Że nie są to tylko wymysły gazety świadczą wypowiedzi osób powiązanych z  rządem Niemiec. 

Ekspert finansowy współrządzącej liberalnej Partii Wolnych Demokratów (FDP) Frank Schaeffler powiedział "Bildowi": "Pani kanclerz nie może łamać prawa, nie wolno jej obiecywać Grecji żadnej pomocy. Greckie państwo musi się radykalnie pozbyć udziałów w firmach i posprzedawać również nieruchomości, na przykład niezamieszkałe wyspy".

Podobnie zabrzmiała zacytowana przez gazetę opinia Josefa Schlarmanna, szefa działającego w ramach CDU/CSU Stowarzyszenia Średniej Przedsiębiorczości (MIT): "Bankrut musi zamienić na pieniądze wszystko, co ma - by zaspokoić swych wierzycieli. Grecja posiada budynki, firmy i niezamieszkałe wyspy, które można wykorzystać na spłatę długów".

Czyli już wkrótce możemy się spodziewać podobnych żądań wobec Polski?  Oddajcie Śląsk za długi?