To nie atak pseudokibiców

avatar użytkownika Maryla

Młody mężczyzna, który zginął w piątek od ciosów nożem, nie był ofiarą porachunków pseudokibiców. Podłożem zbrodni był konflikt towarzyski.

- Ustalono, że śmierć 28-latka nie ma nic wspólnego z porachunkami pseudokibiców, a zdarzenie miało związek z nieporozumieniami towarzyskimi oraz osobistymi o kobietę - podkreśliła policjantka.

http://www.rp.pl/artykul/21,414803.html

 

Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Foxx

1. Warto dodać, kto to wydarzenie z kibicami powiązał

"Krakowska święta wojna: walczą kibole, giną ludzie Dominika Maciejasz2010-01-04, ostatnia aktualizacja 2010-01-04 09:35 W noworoczny poranek nieopodal domu skonał 28-latek, śmiertelnie raniony nożem kibic jednej z krakowskich drużyn. Kilka dni wcześniej czterech zamaskowanych mężczyzn urządziło w biały dzień krwawą zasadzkę na kibica drużyny przeciwnej. W listopadzie kibole pocięli chłopaka na cmentarzu Dariusza J. w kałuży krwi znalazł o 10 rano w Nowy Rok przy ulicy Stanisława ze Skalbmierza przypadkowy przechodzień. 28-latek był już wtedy z stanie agonii. Mężczyzna miał ranę kłutą na nodze, ostre narzędzie przebiło tętnicę udową. Lekarz, który przyjechał na miejsce, reanimował go przez godzinę. Bezskutecznie, mężczyzna zmarł o 11. Według medyka musiał zostać ugodzony nożem około godziny 8 rano. Dariusza J. ostatni raz przed śmiercią widziano w pobliżu bloku przy ulicy Miechowity na krakowskiej Olszy, w którym mieszkał. Stał z grupką osób. Z relacji jednego z mieszkańców osiedla wynika, że między mężczyznami doszło do bójki, bandyci mieli noże, kastety. Dariusz J. zaczął nagle bardzo krwawić. Wtedy wszyscy się rozpierzchli. 28-latek przebiegł 200 metrów w kierunku bloku, potem upadł. Próbował jeszcze doczołgać się do domu. Policjanci nie mają wątpliwości co do motywów zabójstwa. - Wszystko wskazuje na to, że była to bójka pomiędzy pseudokibicami dwóch krakowskich drużyn. Starcie było typowe dla tego środowiska. Bandyci dźgali się nożami, jedno z takich pchnięć zakończyło się śmiertelnie - mówi Dariusz Nowak z małopolskiej policji. Okazuje się, że Dariusz J. był znany policji. W policyjnych kartotekach pojawiał się jako uczestnik bójek, m.in. głośnej walki kiboli przy ulicy Siemaszki, kiedy bandyci zniszczyli kijami bejsbolowymi kilka samochodów, a kilka osób z ranami kłutymi trafiło do szpitala. Śledczy łączą też noworoczną tragedię z zeszłotygodniowymi wydarzeniami na Azorach . We wtorek, w środku dnia przy ulicy Jaremy zatrzymał się samochód. Wysiadło z niego czterech mężczyzn w kominiarkach. Otoczyli przechodzącego chodnikiem 28-letniego mężczyznę, dwukrotnie dźgnęli nożem w pośladek i podudzie. Następnie odjechali, a ich ofiarę przewieziono do szpitala. Potem wszystko potoczyło się zgodnie ze scenariuszem, który w przypadku porachunków kibolskich jest zawsze taki sam: ofiara nie chce zeznawać, odmawia współpracy z policją. Przypadki z ubiegłego tygodnia to, niestety, niejedyne krwawe zajścia na tle kibicowskim, które wydarzyły się w Krakowie w ubiegłym roku. W listopadzie, podczas Święta Zmarłych, młody chłopak został ciężko raniony nożem na cmentarzu. Powód? Miał na szyi szalik w barwach Wisły Kraków. Napastnikom nie przeszkadzało, że 18-latek stał przy grobie, paląc znicze. We wrześniu do krwawych zamieszek doszło w nocy przy ulicy Grota-Roweckiego. Pięciu mężczyzn zostało zaatakowanych przez kilkunastu bandytów nożami i kijami bejsbolowymi. Kilka dni wcześniej chwile grozy przeżyli mieszkańcy ulicy Siemaszki w Krakowie. - Usłyszałam odgłosy walki. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam zakapturzonych chłopaków demolujących auta i walczących między sobą kijami bejsbolowymi - opowiadała "Gazecie" jedna z mieszkanek tej ulicy. Cztery osoby pokłute nożami, przebywające w szpitalu, powiedziały policjantom, że nie wiedzą, kto ich zaatakował. Zdaniem mundurowych, we wszystkich brutalnych zdarzeniach brały udział te same osoby. - Wojna kibiców trwa w Krakowie od kilku lat. Ostatnią sprawą zajęli się policjanci zwalczający bandytyzm stadionowy. Ci funkcjonariusze mają bardzo dobre rozpracowanie, do złapania zabójców powinno dojść szybko - zapewnia Nowak. Do wczoraj jednak zabójców 28-latka nie schwytano. Komentarz Wojciecha Pelowskiego. Uwaga na słowa Co tu komentować? Nie ma o czym gadać. Niech się bandyci sami powyrzynają. Żeby tylko normalnych ludzi w spokoju zostawili. Spotykam się z takimi opiniami, ilekroć w Krakowie któryś ze stadionowych bandytów wyjmie nóż i ugodzi nim tzw. swojego wroga, czyli kibica konkurencyjnej drużyny. To szkodliwe opinie. Tworzą bowiem klimat akceptacji dla agresji i złudzenie bezpieczeństwa przez zamurowanie przemocy w zamkniętych enklawach. Nigdy się to jednak nie udało. Powinien też o tym wiedzieć prezydent Krakowa Jacek Majchrowski, który składając noworoczne życzenia Cracovii, zawołał do sportowców i kibiców, by "nigdy nie zeszli na psy". Proste zestawienie niefortunnych słów prezydenta ze śmiercią 28-letniego kibica byłoby oczywiście nadużyciem. Ale ta wypowiedź wpisuje się w agresywny język kibiców. Rozmawialiśmy na ten temat z psychologiem społecznym dr Mariuszem Makowskim. Przekonywał, że osoba publiczna na tak wysokim stanowisku musi ze szczególną uwagą dbać o to, co mówi. Kiedy masowy odbiorca pełny jest gniewu, taka wypowiedź może być odebrana jako prowokacja. Nie odbieram słów prezydenta jako świadomej prowokacji. Ale, jak od wszystkich osób publicznych, wymagam większej uwagi. Nie budujmy klimatu sprzyjającego agresji. Wojciech Pelowski Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków " Żeby być uczciwym jednak - kibice krakowscy nie przebierają wobec siebie w środkach...