co mogę dać światu (latinitas)

avatar użytkownika Redakcja BM24

Ta notka ma swój początek w ostatnim wpisie toyaha, za który jestem mu bardzo wdzięczna. Sam temat – początek samodzielności młodego człowieka, kulturowy, duchowy początek jego dojrzałości – w mojej hierarchii wielkich tematów zajmuje pozycje najwyższe. Tutaj myślę o tym w kontekście wyposażenia edukacyjnego.

 

Ktoś, kto zaczął szkołę gdzieś, powiedzmy, od połowy lat 90 do dzisiaj włącznie, spotkał wielu złych nauczycieli. Można powiedzieć, że zderzył się z całą korporacją złych nauczycieli. Pozbawieni wyobraźni i wrażliwości, źle przygotowani do zawodu, często ogłupiali i zdemoralizowani, jako swój sposób przetrwania wśród dzieci, wybierają schlebianie im. Kokietowanie ich próżności albo ich złych skłonności. Mam jak najgorszą opinię o polskiej edukacji.

 

Nie jest tak, że ja nie spotkałam w ogóle nauczycieli dobrych, spotkałam. Naprawdę. Nie zmienia to jednak mojej opinii o całości, bo ci ludzie byli po prostu spoza niej, spoza systemu. System zaś nie wychowuje tych młodych, których mu powierzono, tylko urabia "ludzki materiał". Żeby ten ludzki materiał urobić, trzeba go rozmiękczyć i znieczulić. Temu służy kokieteria i schlebianie: Jesteście świetni. Jesteście wolni. Nikogo nie musicie słuchać. Bądźcie sobą. Nikt wam nie może niczego narzucić. Nie pozwólcie się nikomu ograniczać. Jesteście naprawdę niezależni. Nasza młodzież jest wspaniała.

 

To są te hasła. Panie nauczycielki przychodzą do szkoły ubrane tak, jak ich uczennice ubierają się na daleko od szkoły położone dyskoteki, panie mówią do uczniów "idziemy grać mecza", a w świetlicach nie pozwalają dziecku sięgnąć po książeczkę z półki, bo jeszcze trwa ten film, który właśnie puściły podopiecznym na dvd, żeby mieć ich z głowy, a to dziecko z książeczką (8 lat) ma oglądać jakiegoś Harrego skądś tam czy jakąś inną rozwalankę, a nie rozpraszać panią czytającą kolorową gazetę. Ubóstwo duchowe tych pań szuka porozumienia ponad podziałami z ubóstwem duchowym biednych dzieci. Standardy kulturowe i komunikacyjne wyznacza telewizja. Co taka pani ma robić, żeby czuć się dobrze? Jesteście cool, mówi, jesteśmy do siebie podobni. Oglądamy to samo, mówimy tak samo, te same piosenki lubimy, rozmawiamy w domu o tych samych aktorach, a to, że tu jest szkoła i muszę przez jakiś czas udać trochę powagi i dbać z grubsza o poprawność języka, to tylko taka gra. Uśmiechy, mruganie.

 

I taka szkoła pompuje w te dzieci własny fałsz. Jak wiadomo, dzieci fałsz wyczuwają na milę. Ale wiadomo także, że każdy czuje, chce czuć, że jest wielką wartością, że świat na niego czeka i że wnosi ze sobą, tym swoim istnieniem w świecie, jakiś wielki przełom i wielkie dobro. I kiedy brakuje normalnego gruntu wychowania domowego, te dwie rzeczy, czyli wewnętrzne poczucie wartości i kokieteria systemu, w umyśle młodego jakoś się na siebie nakładają i młody zaczyna brać jedno za drugie, myli jedno z drugim, czyli systemową pustkę frazesów bierze za istotną treść własnej wartości.

 

I w końcu przychodzi czas, kiedy ten młody zaczyna odkrywać, że go oszukano, bo orientuje się, że jego świat składa się z samych świetnych, niezależnych, niepokornych i wolnych młodych ludzi, którzy niczym się od siebie nie różnią. Niczym nie różnią, ale przecież każdy jest wyjątkowy, no nie? Każdy to wie. No to w czym jest wyjątkowy. W czym inny. Gdy padnie to pytanie (oby padło), a młody nie słyszał wiele więcej ponad to, co mówiły mu umalowane panie w krótkich spódnicach, wtedy odsłania się pustka. A w niej kwestia: "co ja mogę dać światu". Najpierw czcionką dziesiątką, potem czternastką, wersalikami.Bo człowiek czuje, że przecież powinien mu coś dać, że bardzo tego chce i że jest światu, temu pięknemu światu, który mu podarowano, coś winien. Czuje dług metafizyczny.

 

Jeśli nie pojawi się wówczas ktoś lub coś albo nie uruchomi się taki proces doświadczeń czy myślenia, wskutek którego człowiek zrozumie, że w Wielkim Planie jego życie i osoba waży w sobie los wszystkiego, z czym się spotyka i że dostał w ręce władzę rozstrzygnięcia jednej sekwencji Wielkiego Dramatu, tej, która do niego należy - wówczas przychodzi nie tylko frustracja, ale też wielkie cierpienie.

http://latinitas.salon24.pl/136703,co-moge-dac-swiatu
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika koma

1. Głupim narodem

łatwiej sterowac, to oczywiste. Należy kształtować naród w domach rodzinnych bez cedowania 'wychowywania' na szkołę. Bez oczekiwań, że ta szkola COKOLWIEK może dziecku dać. Nie da. Nigdy. W nas, rodzicach, rola aby uczyć dzieci szacunku do dorosłych uczących bzdur. A prawdy uczyć w domu. Inaczej się NIE DA. Szkoła jest przykrym obowiązkiem kończonym nic nie mierzącymi egzaminami opartymi na testach wyboru. Młody człowiek nie odkrywa, że go oszukano. A jak odkryje to się nie przyzna. Jak doświadczenia nabierze - może ;) To coś jak syndrom wyborcy peło, któremu niedawno mózg stanął w poprzek, ale ni cholery się do tego nie przyzna. Pozdrawiam :)
~~~~~~~~~~~~~~~~ Nastała era triumfu bylejakości.