Dwa listy

avatar użytkownika toyah
Blog, który tylu z Was uprzejmie chce niekiedy odwiedzać, ilustrowany jest przede wszystkim zdjęciem Grzegorza Przemyka, a pod nim – pani Anny Walentynowicz. Niżej znajdują się linki do dwóch zaprzyjaźnionych stroniczek, a jeszcze niżej… no właśnie. Jeszcze niżej przez długie miesiące wisiało wyszydzone logo Gazety Wyborczej. Od wczoraj, w związku z faktem, że przede wszystkim dokuczanie Gazecie powoli zaczęło na mnie robić wrażenie jednak zajęcia bardzo prostackiego, a pod drugie, negatywnym bohaterem polskiej (podkreślam – polskiej) opinii publicznej stał się Dziennik, dokonałem tam odpowiedniej zmiany. Nowy obrazek głosi uroczyście, że Dziennika już nie czytam, ponieważ uważam, że on cuchnie. Deklaracja poważna wymaga poważnej konsekwencji. Stało się jednak coś, co zmusiło mnie do przesunięcia pierwszego dnia bojkotu na jutro. Otóż pan Wojciech Wybranowski na swoim blogu poinformował mnie, że redaktor naczelny Dziennika, Robert Krasowski wystosował do mnie list otwarty. Przełamałem się i list przeczytałem. http://www.dziennik.pl/opinie/article385781/List_otwarty_do_obroncow_Kataryny.html Umówmy się więc tak. Dziś odpowiem na ten list swoim listem otwartym, i to będzie moje ostateczne pożegnanie się z tym chorym towarzystwem. Krasowski tytułuje swój tekst następująco: List otwarty do obrońców Kataryny i zaczyna go od zdjęcia majtek i prośby skierowanej do nas, żebyśmy go pocałowali w dziurę, którą on robi kupę. No i dobra. On ma taki styl, taki umysł, a więc, konsekwentnie, i taką prośbę. My tej prośby spełnić nie chcemy, ale za to chcemy powiedzieć parę słów. Wybranowski zrobił już swoje. Ja tylko dorzucę troszeczkę od siebie. Otóż pisze Krasowski tak: „Lubię internet, lubię internautów i lubię ostry język. Nie lubię tylko Was, zawistników, którzy się stali plagą polskiego internetu. Wejdźcie na strony gazet zachodnich, nawet w bulwarówkach nie ma tak debilnych wpisów, jak Wasze. Witajcie komuszki... Niemieckie sługusy... Żydowskie pachołki... Lokaje Tuska... Tak zaczynają się Wasze wpisy i na tym się kończą. Zero myśli, zero finezji, zero dowcipu.” Z tytułu wynika, że to do mnie. Z tekstu z kolei wynika, że nie. Koniec tego kuriozalnego tekstu świadczy jednoznacznie o tym, że jednak nie: „PS. Przepraszam większość internautów za powyższy list. Oczywiście nie jest on skierowany do nich, a tylko do tej wąskiej i hałaśliwej grupy, która samozwańczo nadała ton polskiej sieci. Co do tytułu listu wyjaśniam, że nie kieruję go do wszystkich obrońców Kataryny. Wielu z nich to poważni blogerzy i forumowicze, którzy posługują się rzeczowymi argumentami. Spór dotyczy jedynie tej hałaśliwej grupki, która za chwilę zacznie mnie wyzywać od zdrajców, żydów, pedałów, komuchów i szwabów. Jak sądzę, wszyscy mamy ich dość.” Wyjaśnienie zatem, że kiedy Krasowski pisze list otwarty do obrońców Kataryny, on nie pisze listu otwartego do obrońców Kataryny, przyjmuję z potężnym intelektualnym wysiłkiem, ale chętnie. Zwłaszcza, że ja faktycznie mam wiele zarzutów do Krasowskiego i jego kumpla Michalskiego, może nawet bardziej ciężkich, niż oni by byli gotowi przyjąć, ale akurat nie to, że są żydami, pedałami, a nawet szwabami. Jednak problem pozostaje. Otóż chodzi o to, że Krasowski wykonał bardzo interesujący – oczywiście na swoją skromną miarę – zabieg. On zwraca się niby do obrońców Kataryny, ale wiedząc, że obrońcom Kataryny może, zarówno intelektualnie, ale również w wymiarze czysto ludzkim – jak to mówią młodzi blogerzy – ‘nagwizdać’, tak naprawdę polemizuje z kilkoma nieprzytomnymi ze wściekłości internautami, komentującymi dzień w dzień wszystko co się da komentować na internetowej stronie Dziennika, i w ten sposób pokazuje głównie sobie, jaki to z niego wypasiony ‘dżernalist’. On nie ma ani jednego argumentu, którego mógłby sensownie użyć na obronę tego swojego i tak już nędznego wizerunku, który w ostatnich dniach postanowił jeszcze osobiście obrzygać. Rzuca więc kamieniami w jakieś blogujące dzieci, nie znające różnicy choćby między dniem, a nocą. A robi to dodatkowo na takim poziomie literackiego kunsztu, że jedyne co go może tu jeszcze ratować, to podejrzenie, że być może pisząc ten tekst, był kompletnie pijany. Nieważne. Ja i tak mu pokażę, jak się to robi. Proszę bardzo! LIST OTWARTY DO LUDZI KTÓRZY CHCIELI ZNISZCZYĆ KATARYNĘ To coście zrobili, eliminuje Was z demokratycznego społeczeństwa. Nie zasługujecie na to, żeby uczestniczyć w projekcie, któremu na imię Polska, nawet w formie przestrogi dla młodego pokolenia. Nie ma takiej sprawiedliwości, która zastosowana wobec Was dałaby satysfakcję ofiarom Waszej nikczemności. Wasze nazwiska zostaną zapisane na kartach historii w osobnych, specjalnie dla Was przygotowanych rozdziałach. Nie ma nawet sposobu, żeby zwrócić się do Was słowami „Wstydźcie się”, bo Wasz wstyd jedynie przyniósłby niezasłużony ból głowy tym, którym kiedykolwiek autentycznie było wstyd. Jeśli ludzka porażka może mieć twarz, to jest to twarz każdego z Was. I jeszcze zastrzeżenie. Te moje słowa nie są kierowane do panów Roberta Krasowskiego i Cezarego Michalskiego. One są wyłącznie przeznaczone dla ludzi złych i podłych.
Etykietowanie:

7 komentarzy

avatar użytkownika Przemo

1. Toyahu

Wspaniały wpis. Dzięki wielkie. I pozwolę sobie na cytat. ...... Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana ( Marek Tuliusz obracał się w grobie) Lańcuchy tautologi parę pojęć jak cepy dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu składnia pozbawiona urody koniunktiwu Tak więc estetyka może być pomocna w życiu nie należy zaniedbywać nauki o pięknie ....... Zb.Herbert Potęga smaku

Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.

avatar użytkownika Laurenty

2. Zemsta zawiedzionej kochanki

Tekst Toyaha napisany ze zwykłą mu lekkością klawiatury ;) zawiera to, co pewnie wielu internautów chciałoby wyrazić. Jednak jestem już na tyle stary, aby widząc burzę w szklance wody zapytać naiwnie, ale o co naprawdę chodzi. Czytając tu i ówdzie w necie komentarze do całej tej sytuacji dochodzę do wniosku, że może po prostu chodzi o zwykłą zazdrość, o to, że Blogmedia24 zrobiły to, co nie udało się Dziennikowi. Mianowicie zbudowały, prawie od zera, wolne medium internetowe. Piszę to jako osoba zupełnie niezwiązana nijak ze środowiskiem, które zainicjowało Blogmedia24. Właśnie tacy ludzie jak Maryla - może najbardziej widoczna - ale i inni dzięki swojemu charakterowi i szlachetności przezwyciężyli trudności i medium istnieje i rozwija się. I obawiam się, że to właśnie ten sukces tak bardzo kłuje w oczy i boli "Der Dziennik". Okazuje się, że można nie mieć pieniędzy, wsparcia potężnego koncernu, za to mieć talent, charakter i chęć do pracy i... MOŻNA. Próba pozyskania do współpracy Kataryny nie powiodła się, stąd ta furia. Żal wzgardzonej kochanki... Prośba do panów redaktorów z "Dziennika": trochę klasy... Na koniec, to naprawdę nie Wasza wina, Panowie Redaktorzy, że pracujecie w takiej, a nie innej gazecie. To nie wasza wina, że wasz pracodawca nie pozwala internautom wpisywania swoich komentarzy tak, jak to można robić na Blogmedia24. Wiele razy próbowałem coś napisać na forum Dziennika. Nic z tego, komentarze nie wchodziły. Może były za mało chamskie i wulgarne? A może po prostu tylko Wam wolno je pisać. To by wiele tłumaczyło. Ja na Waszym miejscu zastanowiłbym się, czy naprawdę chcę, muszę pracować w takim miejscu. Obawiam się, że zideologizowanej gazecie, to nawet i Salomon by zgłupiał. To nie jest tak, że jak wyrzucą Was z Dziennika, to już nigdzie pracy nie znajdziecie. Trzeba mieć odwagę... Pozdrawiam Laurenty
avatar użytkownika Traube

3. toyah

Myślę, że oni boją się tego, co ja przynajmniej widzę coraz wyraźniej. Po sobie i po moich znajomych. Jeszcze parę lat temu, aby dowiedzieć się, co się dzieje w Polsce, zaglądałem codziennie na onet, interię czy portal wyborczej. Oglądałem regularnie tvn24. Potem - nie wiem już skąd - dowiedziałem się o czymś takim, jak blogi. Czy blog kataryny był pierwszym, nie wiem. Pamiętam, że zacząłem regularnie odwiedzać jej bloga i blogi przez nią polecane. Galba, Foxx, tad9, karlin i parę innych. Potem trafiłem na Salon24. Z czasem sam zacząłem komentować i pisać. Dlaczego to piszę? Ano dlatego, że teraz zglądam na onet głównie po to, aby skorzystać z kalkulatora walutowego, kiedy mam np. przesłać synowi do Polski kasę na naprawę samochodu. Telewizję, a już zwłaszcza tvn24, oglądam może parę razy w tygodniu. Strony dziennika otwieram, żeby się czymś podirytować. Do wyborczej zaglądam, jak ktoś poda link. Wiedzę o kraju czerpię z blogów. Kiedy rozmawiam ze znajomymi okazuje się, coraz częściej, że z nimi dzieje się to samo. Okazuje się, że coraz więcej ludzi zna poszczególnych blogerów, ma swoje sympatie i antypatie. Dzwoni do mnie z Anglii syn i pyta, czy czytałem to czy tamto. Na Salonie. Nie w Dzienniku. I o tym się rozmawia, a nie np. o artykułach Krasowskiego. Michalkiewicz zupełnie się uniezależnił od gazet, a ilość odsłon mu tylko rośnie. Czytając blogi mam wrażenie autentyczności. Napisze ktoś głupoty, inni go zganią, skorygują. I oni chyba to widzą. Sami mają do zaoferowania głównie kolejne "sensacje" wokół Palikota. Może ja przesadzam, nie znam statystyk itd. Ale jakoś jestem przekonany, że nam rośnie, a im spada. I to ich wścieka. Pisałeś o kunszcie literackim Krasowskiego. Najcelnie ujął to blogowy kolega z innej strony barykady, który w sprawie kataryny napisał sporo i bardzo przyzwoicie. Chevalier w odpowiedzi Sowińcowi stwierdza: "ma Pan rację - Krasowski specjalizujący się dotąd w pseudoerudycyjnych bełkotliwych elaboratach, po raz pierwszy napisał tekst dający się czytać, na swój sposób nawet porywający...Może odnalazł wreszcie najbardziej mu odpowiadający rodzaj i styl? panie Krasowski, trzeba było z takim rodzajem pisarstwa od początku, byłby już Pan rozpoznawalną "marką" - wśród dziennikarzy brukowców, ale zawsze." No, rozpisałem się tym razem:) Pozdrawiam,
avatar użytkownika toyah

4. Przemo

O tak! Herbert był największy.
toyah
avatar użytkownika toyah

5. Laurenty

Ja oczywiście rozumiem, że wzgardzone kochanki stać na wiele. Ale przecież ten Dziennik to nie jest prywatna gazeta Bobka i Czarka.
toyah
avatar użytkownika kazef

6. Laurenty: o co naprawdę chodzi

Bardzo ciekawie napisał na ten temat haribu na salonie: http://haribu.salon24.pl/106907,tu-nie-chodzi-o-zwykly-news#comment_1436541
avatar użytkownika Jazzek

7. Traube

Trafione w punkt! Wiem, że prasie, radiu, telewizji i medialnym portalom nie można ufać. Choćby dlatego, że wykonuje się tam zlecenia "na kogoś". Charakterystyczne, że komentarze na portalach to zwykle jatka. Z drugiej strony mamy blogerów. To ludzie, którzy piszą z wiarą. Co więcej, inni ludzie, z być może inną wiarą, rzeczowo dyskutują. Pozwala to sobie wyrobić szybko zdanie w różnych sprawach. Przy czym uważam za jakościowy skok blogerskie skupiska w rodzaju Salonu24, Blogmedia czy Blogpress. Co ciekawe, chamstwa i celowego trollowania jest naprawdę mało.