Proces hutnikow z "Baildonu".

avatar użytkownika Tymczasowy

Ktoregos poznego wieczoru na poczatku stanu wojennego pod koniec  stycznia 1982 r. ktos zadzwonil do drzwi mojego mieszkania. Za drzwiami metalowo-szklanymi korytarza w bloku mieszkalnym zobaczylem dwoch mezczyzn w mundurach wojskowych.

Ponizej - tak mniej wiecej wygladala z mojego okna  w grudniu 1981 r. arteria przelotowa w  Katowicach.Czołgi jadą, czołgi!' 35. rocznica pacyfikacji Huty Katowice

Zwatpilem, ale nie moglem nie otworzyc tych drugich drzwi. -"Niech sie pan nie boi" - powiedzial jeden z wojskowych. Wpuscilem ich do mieszkania. Jeden byl w stopniu majora, drugi w stopniu podpulkownika. Bez zwloki wyjasnili mi cel swojej wizyty. Jak sie okazalo obaj pracowali/sluzyli w sadownictwie wojskowym. Przyszli z propozycja bym wystapil w roli bieglego sadowego w jednym z licznych toczacych sie w tamtym czasie procesow. Dzis bym pewnie ich zapytal dlaczego wlasnie mnie wybrali. W koncu byli rozni ludzie godniejsi ode mnie, uczeni z tytulami docentow i profesorow. Wtedy nie zapytalem i do dzis nie wiem dokladnie jak to bylo. Jedynie pozniej dotarly do mnie sluchy, ze zwracali sie do tych innych godniejszych ale ci odmowili i obciazenie spadlo na barki prostego adiunkta pracujacego w Instytucie Socjologii Uniwersytetu Slaskiego.

huta baildon

Do dyspozycji mialem trzy dni czasu a przede mna lezaly dwa bardzo grube tomy spietych ze soba akt sprawy przywodcow strajku w katowickiej Hucie "Baildon" w pierwszych dniach stanu wojennego. Zaczalem szybko czytac dokumenty i jednoczesnie zastanawialem sie w jaki sposob, jako niby niezalezny ekspert, bede mogl pomoc aresztowanym. W koncu ekspert powinien zaprezentowac cos, co by wygladalo profesjonalnie i bylo przekonywujace - jakis model wyjasniania czy cos takiego.

Ponizej piec martenowski i jeszcze nizej tlocznia.

Katowice Huta Baildon piec martenowski Stock Photo - Alamybaildon

Z zeznan licznych zatrzymanych osob wylanial sie obraz strajku i jego rozbicia przez wladze. Byly to relacje indywidualne, teraz mam wiecej informacji i stac mnie na oglad calosciowy. Tak wiec, w hucie pracowalo 10 tysiecy osob. W nocy 12/13 XII 1981 r. zostal internowany przewodniczacy Komisji Zakladowej NSZZ "Solidarnosc", Ryszard Pabis. W reakcji na to zwiazkowcy w niedziele rano zdecydowali sie zorganizowac strajk. Przystapilo do niego ponad tysiac pracownikow. Do nich dolaczylo 20 studentow z NZS katowickich uczelni, glownie Uniwersytetu Slaskiego. Wejscia do huty zostaly zablokowane i podjeto inne stosowne dzialania.

Ponizej ZOMO-wcy.

Dąbrowa Górnicza - GRUDZIEŃ 1981 - STRAJK NA HUCIE KATOWICE

Wladze przystapily do stlumniena strajku wieczorem 13 XII. Zgromadzono 790 funkcjonariuszy MO, 170 ZOMO-wcow, 2 kompanie Wojska Polskiego z transporterami opancerzonymi oraz 6 agentow AWO (Agenturalnego Wywiadu Operacyjnego). Ci ostatni to tacy wywiadowcy rozpoznajacy teren, ktory mial byc zaatakowany. Pacyfikujacy przybyli tez z hardware w postaci 6 armatek wodnych. Pacyfikacja trwala okolo dwoch godzin. Najpierw przy pomocy czolgu zrobiono wylom usuwajac postawione przeszkody. W ten wylom weszli ZOMO-wcy. Ich rola polegala na wyszukiwaniu grup strajkujacych, biciu ich i doprowadzaniu do samochodow transportowych. W czasie tego ostatniego etapu strajkujacy musieli przechodzic przez 200-metrowa "sciezke zdrowia", czyli bicie przechodzacych przez dwa szeregi funkcjonariuszy. Trzeba dodac, ze ci z ZOMO zachowywali sie nienaturalnie, jakby byli pod wplywem jakichs srodkow chemicznych. Bili nie tylko ludzi, ale takze niszczyli z pasja wyposazenie biur. Odnioslem takie samo wrazenie kiedy widzialem z bardzo bliska ZOMO-wcow wychodzacych z Hotelu "Katowice", gdzie byli zakwaterowani, do autobusu. Wzrok mieli jak zombies z filmow.

Huta baildon - artykuły | Dziennik Zachodni

Wstepnie zatrzymano 243 strajkujacych (czesc sie rozpierzchla, czesc ukryla w wagonach kolejowych) i rozmieszczono ich w szeregu pobliskich aresztow, glownie na Komendzie Miejskiej MO przy ul. Kilinskiego oraz "na Lompach", czyli w nowowybudowanej Komendzie Wojewodzkiej MO w Katowicach. Takze w Bytomiu i Chorzowie.

Po procesie w prasie napisano, ze ekasperyze oparto na wzorze prof. Chalasinskiego z procesu poznanskiego w 1956 r. Nic bardziej mylnego, gdyz sam sposob tlumaczenia Profesora byl bardzo prostoduszny, a jezyk dosc archaiczny. Tak wiec Profesor oswiadczyl, ze staje przed sadem "jako polski uczony, ktory ma obowiazek mowienia prawdy", miedzy innymi "wobec calego swiata uczonych polskich i niepolskich". Dalej Chalasinski mowil o tym jak zrodzil sie "nastroj pokrzywdzenia, ktory przerodzil sie we wzburzenie moralne". I to wzburzenie moralne bylo "bezkrytyczne, impulsywne i bezrefleksyjne". No i w ten sposob Profesor byl juz w ogrodku - protestujacy Poznaniacy  w ten to sposob mieli ograniczona w najwyzszym stopniu zdolnosc rozpoznawania czynow. Finito! Tu Biegly i Wysoki Sad znajdowali sie na znanym gruncie, artykulu Kodeksu Karnego traktujacego o wylaczeniu odpowiedzialnosci karnej najbardziej kojarzacego sie z "zolta karta" czyli calkowita bezkarnoscia osob umyslowo chorych. Tyle, ze drugi paragraf tegoz rozdzialu glosil (w czasach "naszego" procesu): 'Jezeli w chwili popelnienia przestepstwa zdolnosc rozpoznania znaczenia czynu lub kierowania postepowania byla w znacznym stopniu ograniczona, sad moze zastosowac nadzwyczajne zlagodzenie kary".

 Ja jestem bardzo daleki od patosu i pomyslalem by tlumaczenie oprzec na modelu podejmowania decyzji, w ktorym procesy informacyjne odgrywaja podstawowa role. Calosc byla oczywiscie nieco bardziej zlozona, na tyle bym musial ja klarowac przez te dwadziescia minut nakazywane przez poczucie przyzwoitosci. W skrocie, szlo przede wszystkim o to, ze oskarzeni mieli bardzo jednostronne zrodla informacji;korzystali z "solidarnosciowej" prasy i rozmawiali z osobami z tego samego kregu. Z tego punktu widzenia ich decyzje byly calkowicie racjonalne. I tu mamy maly przelom, o ktorym podobno napisal sedzia ze sprawy w jakiejs gazecie prawniczej, moze w Wojskowym Przegladzie Prawniczym? Inaczej mowiac, dowodzilem, ze oskarzeni nie mieli w znacznym stopniu ograniczonej zdolnosci myslenia czy jakies "zaklocenia czynnosci psychicznych". 

Pomyslalem tez, zeby stworzyc zespol wzmacniajac sie nauka psychologii. I te w sadzie reprezentowaly wybrane przez mnie kolezanki z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Slaskiego: dr Katarzyna Otrebska i dr Maria John-Jeleniowa. Byl to nadzwyczaj roztropny pomysl.

Tak wiec zglosilismy sie do Sadu Slaskiego Okregu Wojskowego. Na sali wszystko bylo jak nalezy, przynajmniej w tym sensie, ze byli oskarzeni w liczbie 13 i publicznosc, ktora dopisala. Natomiast okazalo sie ku naszemu zdziwieniu, ze prokuratorem jest wspomniany przez mnie podpulkownik, za sedzia major. Sedzia mjr. Janusz Godyn w tamtym czasie byl Szefem Wojskowego Sadu Garnizonowego w Katowicach. Pozniej zrobil kariere, w latach 1990-2016 piastowal funkcje Prezesa Izby Wojskowej Sadu Najwyzszego. Sluzbe skonczyl w stopniu generala dywizji.

Sama rozprawa byla niezlym cyrkiem, wszyscy grali na jedna bramke. Niby adwokat musial, my mielismy byc bezstronni, ale sedzia i zwlaszcza prokurator?  Nastepnie skonczylem swoja mowe, ktora staralem sie prowadzic w stylu fachmana gloszacego oczywiste prawdy. Ha! Ha! Wywody byly przeciez naciagane. Na to zarowno prokurator, jak i  sedzia zaczeli sie dopominac: "Moze cos jeszcze, panie doktorze?". Troche dorzucilem, ale bylem juz zmeczony z powodu odczuwanego napiecia. I wtedy wprowadzilem kolezanki-psycholozki. No i te inteligentne osoby okazaly sie bardzo elokwentne, zapelnily przestrzen pieknem swojej mowy. W rezultacie, wszyscy wygladali na zadowolonych, no moze poza SB-kami, ktorzy zwykli zasiadac jako czesc publicznosci.

Po wyjsciu z sali podeszla do mnie jakas pani w stroju adwokata, ktora bronila oskarzonych gornikow z "Wujka" (sprawa szla rownolegle w tym samym budynku". Poprosila, zebysmy pojawili sie na jej sprawie. Ja juz bylem zmeczony i nie wiem dlaczego, skojarzylem sobie, ze wypadaloby najpierw przeczytac akta tej sprawy by nie robic cyrku objazdowego. Odmowilem, mysle, ze to byla mec. Teresa Kurcyusz, ktora dzis zasiada w Krajowej Radzie Sadownictwa.

W katowickiej prasie ukazal sie tekst o nastepujacej tresci:

"Sad Slaskiego Okregu Wojskowego we Wroclawiu na sesji wyjazdowej w Katowicach wydal wyrok w stosunku do 13 oskarzonych o kontynuowanie dzialalnosci zwiazku "Solidarnosc" mimo wprowadzenia stanu wojennego i organizowanie strajku protestacyjnego. Po przeprowadzeniu badan psycho-socjologicznych [nikt takich badan nie przeprowadzal] i psychiatrycznych [nikt takich badan nie przeprowadzal] sad przyjal iz do ogolu oskarzonych nalezy zastosowac art.25, par.2 (tzn. iz w chwili popelnienia przestepstwa ich zdolnosc  kierowania byla w znacznym stopniu ograniczona). Sad odstapil od stosowania trybu doraznego [zaklad by zmilitaryzowany] i w trybie zwyklym skazal jednego z glownych oskarzonych na 1 rok i 6 miesiecy pozbawienia wolnosci, a dwoch na 1 rok i 3 miesiace pozbawienia wolnosci. W stosunku do pozostalych zapadly kary od 1 roku do 6 miesiecy pozbawienia wolnosci. W stosunku do pozostalych zapadly kary od 1 roku i 3 miesiecy pozbawienia wolnosci, przy czym w jednym przypadku postepowanie umorzono. Czterem oskarzonym wyrok zawieszono".

Dokladnie, co do oskarzonych w sprawie SOW.71/82 Adam Andruszkiewicz zostal skazany na poltora roku wiezienia, Zbigniew Malinowski i Jerzy Rojek na 1 rok i 3 miesiace, Zbigniew Martynowicz na 1 rok wiezienia, Ryszard Furgala, Wlodzimierz Lewandowski, Jozef Kaczorowski i Jezry Sonek na 10 miesiecy wiezienia, Marek maj, Stanislaw Przeradzki i Henryk Zak na 8 miesiecy wiezienia w zawieszeniu na 4 lata, Jan Burzynski na 6 miesiecy wiezienia w zawieszeniu na 3 lata, zas  Zbigniew Rogowicz zostal uniewinniony. Jak na tamte miesiace stanu wojskowego wyroki te mozna uznac za lagodne. Oczywiscie nie mowie o takich przypadkach jak Ewy Kubasiewicz, dyplomowanej kustoszki, bibliotekarki z Gdyni, ktora dostala pajde 10 lat za rozpowszechnianie ulotek, choc prokurator  zadl jedynie 9 lat.

Dodam, ze w procesie 7 gornikow z KWK "Wujek" w Katowicach zakonczonym 9 II 1982 r.  wyroki znalazly sie w przedziale 3-4 lat wiezienia.

 

4 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy

"okazalo sie ku naszemu zdziwieniu, ze prokuratorem jest wspomniany przez mnie podpulkownik, za sedzia major. Sedzia mjr. Janusz Godyn w tamtym czasie byl Szefem Wojskowego Sadu Garnizonowego w Katowicach. Pozniej zrobil kariere, w latach 1990-2016 piastowal funkcje Prezesa Izby Wojskowej Sadu Najwyzszego. Sluzbe skonczyl w stopniu generala dywizji."

nikt z palestry nie chciał się podjąć obrony, sprytnie wymyślili "obrońców zastępczych", żeby udawać "niezależne sądy". Nie udało się im, bo poważnie potraktowałeś swoją misję.

Kto dzisiaj wraca do tych spraw i rozlicza narzędzia systemu?
Nikt, zbrodnia została bez kary, a Polacy w 40 lat "po" cierpią nadal pod tymi "niezależnymi sądami".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika En passant

2. @Tymczasowy Tylko Ty miales tak wysokie kwalifikacje i odwage

Edek, dobrze ze opisales ta sprawe. Ty i kolezanki psycholozki tworzyliscie historie. Dzieki Wam, oskarzeni hutnicy dostali mniejsze lagodne kary. Oficerowie byli tez uczciwi. Zastanawiales sie, dlaczego Ciebie wybrali. Inni, bardziej utytulowani i siedzacy na stanowiskach koledzy z Wydzialu Nauk Spolecznyczh nie mieli odpowiednich kwalifikacji. Oni nie czuli bluesa i nie wiedzieliby i tak jak to zrobic. Niektorzy na przyklad zajmowali sie bezuzytecznymi tematami typu rozwoj krajow afrykanskich, ale nie spoleczenstwem polskim. Wielu z nich bylo zwyklymi niewypalami naukowymi. W dodatku trzesli ze strachu dupami. Jezeli dupa trzesie sie ze strachu, to trzesie sie tez glowa i reka. Oni nie potrafili ani nie byli w stanie myslec. W dodatkunie nie mieli odwagi. Ty miales idee, wiedze, warsztat, a wiec wysokie kwalifikacje i odwage. Dlatego ci oficerowie zwrocili sie wlasnie do Ciebie, abys napisal ekspertyze jako biegly sadowy. Byles wtedy jednym z najaktywniejszych dzialaczy Solidarnosci na Slasku. Chapeau!

Pozdrawiam serdecznie

Sz.

En passant

avatar użytkownika Maryla

3. Obchody 40. rocznicy

Obchody
40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego. Ks. abp M. Jędraszewski:
Rzekome ratowanie narodu i państwa zaczęło się od brutalnego złamania
prawa

W ramach obchodów 40. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego
przedstawiciele władz państwowych uczestniczyli we Mszy św. w Muzeum
Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL. Homilię wygłosił ks.
abp Marek Jędraszewski. Metropolita krakowski podkreślał, że polskie
społeczeństwo przed czterdziestu laty podniosło głowę, będąc przekonane o
swej moralnej wyższości i sile.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

4. Marylu, En passancie

Bardzo dziekuje za uwagi i dobre slowo.
Serdecznie pozdrawiam.