Waszyngton wziety, palac prezydenta spalony

avatar użytkownika Tymczasowy

 W 1812 r. sily zbrojne Stanow Zjednoczonych napadly na Kanade. Wojna trwala kilka lat i nie zakonczyla sie zwyciestwem zadnej ze stron. W jej trakcie nastapilo zdumiewajace i zarazem bardzo malownicze wydarzenie, o ktorym napisze.

Swoja relacje opre na czwartym tomie szesciotomowej calosci, ktora nosi tytul: "People of the United States" autorstwa Johna Bacha McMastera. Rok wydania - 1895, wydawca - D.Appleton and Company, New York. IV t. nosi podtytul: "From the Revolution to the Civil War". (Od Rewolucji do Wojny Domowej). Urok tej ksiazki z mojej domowej biblioteki polega miedzy innymi na tym, ze wiele stron nie zostalo do tej pory rozcietych (starsi wiedza co mam na mysli). Moze dlatego, ze taki tom liczy sobie ponad 600 stron?

Poczatkiem calej sprawy byla nieprzemyslana, samowolna wyprawa amerykanskiego oficera z grupka zolnierzy na teren Kanady. Bylo to w polowie maja 1814 r. a terenem akcji byl Long Point, do ktorego napastnicy dotarli przekraczajac granice na jeziorze Erie w stanie New York. Amerykanie zbytnio sobie nie uzyli, ot spalili kilka mlynow i tartakow, gorzelnie oraz kilka domow prywatnych. W duzej wojnie to nic wielkiego. Jednak dowodca sil brytyjskich Prevost uznal, ze byl to wrogi akt ze strony rzadu amerykanskiego i 18 VII 1814 r. wydal rozkaz wiceadmiralowi Sir Alexandrowi Cochranowi, dowodcy brytyjskich flot na wschodnim wybrzezu Ameryki, by zniszczyli wszystkie miejscowosci nadmorskie od stanu Maine do Floridy. Miala to byc nauczka dla Amerykanow, ktorzy nauczyli sie pladrowania i niszczenia od swych aliantow Francuzow.

Doszedl do tego jeszcze jeden wazny czynnik, otoz brytyjski plan wojny na 1814 r. zakladal odciagniecie czesci sil amerykanskich od granicy z Kanada przy pomocy jakiejs formy dywersji na wybrzezu atlantyckim. Zadanie to zlecono gen. mjr. Robertowi Rossowi.

Ten wybral zatoke Chesapeake stanowiaca ujscie rzeki Potomac, nad ktora w niezbyt duzej odleglosci byla polozona stolica kraju, Waszyngton. Caloscia  na miejscu dowodzili Cochrane, Ross i kontradmiral Cockburn. Brali oni pod uwage trzy mozliwosci: zniszczenie flotylli malych okretow dowodzonych przez kpt. Barneya, zajecie Baltimore albo zdobycie i okupacje stolicy Stanow Zjednoczonych. Pewny byl jedynie pierwszy cel i 46  okretow Cockburna udalo sie na poszukiwanie nieszczesnikow.

W dniu 17 VIII sily ladowe uformowane w trzy dywizje ruszyly w gore rzeki Potomac. Ich trzon stanowily doborowe cztery bataliony z armii ksiecia Wellingtona przybylych z Europy po pokonaniu Napoleona. Rownoczesnie  liczace po kilka okretow oddzialy dokonaly bombardowan wzdluz zamierzonej  trasy piechoty brytyjskiej. Mialo to zniechecic obywateli Baltimore i stolicy do prob udania sie w kierunku kolumn Rossa. Autor pisze: "Nigdy w historii taki marsz wojska nie mial miejsca". Wojsko szlo spokojnie, glownie wsrod lasow oslaniajacych przed promieniami sierpniowego slonca. Nikt ich nie niepokoil, jedynie chwilowo burza dala dodatkowe orzezwienie. Pierwsza noc maszerujacy spedzili w Nottingham i rankiem kontynuowali marsz w kierunku Upper Marlboro. Po drodze uslyszeli grzmot zrobiony przez wysadzone przez Barneya okrety.

Po dotarciu do Upper Malboro marsz zostal wstrzymany na cala dobe; Ross zastanawial sie czy isc na Baltimore czy Waszyngton. Wreszcie, calkiem slusznie wybral stolice. W drodze do niej napotkano jakies mizerne posterunki przeciwnika zas w okolicy Old Fields wieksze sily amerykanskie rozmieszczone na wzgorzach. Mozna bylo miec nadzieje, ze wreszcie odbedzie sie jakas bitwa w obronie stolicy dumnego kraju. Niestety gdy Brytyjczycy uformowali szyki do ataku, obroncy uszli szparko. W ten to sposob wojsko brytyjskie dotarlo na odleglosc 9 mil od Waszyngtonu i rozlozylo sie obozem.

Waszyngton nie byl w ogole przygotowany do obrony. Niby wczesniej, jeszcze w lipcu, prezydent Stanow Zjednoczonych, Madison dal polecenie utworzenia nowego okregu wojskowego Potomac pod dowodztwem brygadiera-generala Williama H. Windera, ale byla to bardzo zla decyzja, Winder do tego sie nie nadawal. Najpierw  objezdzil rozne miejsca by wybrac wybrac najlepsze do obrony. Jednak gdy Brytyjczycy wyladowali u ujscia Potomaku  decyzja nie zostala jeszcze podjeta, nie wykopano ani jednego okopu, nie zrobiono zadnej przeszkody.  W dodatku Winder zostal zasypany poleceniami wydanymi przez roznych decydentow, takze cywilnych (wiadomo, stolica!). Madison wydal polecenie gubernatorom stanow; Pensylwania, Maryland i Wirginia by wyslali zwiadowcow w celu obserwowania marszy Brytyjczykow.

Wreszcie, w niedziele zaczeto kopac pierwsze umocnienia w wybranym miejscu, jakim byl Bladensburg. Kilkutysieczne sily amerykanskie zebraly sie w Wood-Yard, skrzyzowaniu odleglym o kilka mil od drogi z Nottingham do Upper Marlboro, ktora maszerowali Brytyjczycy. w ten to sposob mogli swobodnie obserwowac maszerujacych. W ten dzien mieszkancy stolicy robili co zwykli robic ludzie w ich sytuacji, pakowali sie i uciekali. Tak wiec kosztownosci zakopywano w sekretnych miejscach, mable pakowano na wozy i wywozono. Urzednicy panstwowi pakowali urzedowe ksiegi, dokumenty i inne papiery. Zas banki wyslaly swoje zasoby do Winchester. Nie trzeba dodawac, ze uciekal kto mogl.

We wtorek przeciwne sily mogly odbyc jakas porzadna bitwe. Wojsko amerykanskie bylo calkiem liczne, okolo 3 200 zolnierzy. Bylo to 1 tys. regularnych zolnierzy, 400 marynarzy z wysadzonych okretow Barneya, zas reszte stanowila milicja, czyli ochotnicy. Obecny byl tam prezydent, sekretarze obrony i marynarki. W rezultacie tego calego balaganu zarzadzono odwrot wojsk. W srode rankiem 21 sierpnia kolumny zolnierzy brytyjskich pomaszerowaly do stolicy przeciwnika. Pewien opor dala milicja z Maryland. Nawet wystrzelono z armat, choc tylko jeden raz. I zaraz potem milicja, artylerzysci i pulk wojska z Maryland daly tyly. Uciekajac wyprzedzili po drodze prezydenta Jamesa Madisona wraz z czlonkami jego Gabinetu. Ucieczke nazwano pozniej "Bladensbuskimi Wyscigami" i okreslono jako najwieksza hanbe w historii armii amerykanskiej.

Dzielnosc wykazali marynarze Barneya. Kazal on umiescic piec dzial na wzgorzu polozonym okolo jednej mili od Blandensburga i walczyl. Po odparciu trzech atakow musial ulec. Wszystkie te walki zakonczyly sie o czwartej po poludniu 21 VIII. Brytyjczycy stracili 64 zolnierzy, w wiekszosci byli to zmarli z wyczeroania marszem i porazeniem slonecznym. zabitych Jankesow bylo 26. Nastepnie  Brytyjczycy spoczeli po trudach marszu i walki.

Nastepnie J.McMaster obszernie opisuje dzielnosc pani prezydentowej, ktora kazala najpierw pakowac dokumanty rzadowe, a dopiero na koncu rzeczy osobiste. Wreszcie odjechala powozem do Georgetown, ale niepokoj o meza sprawil, ze powrocila do Waszyngtonu. Tam spotykala meza i oboje odjechali na krotkie  wygnanie rozdzielajac sie po drodze.

Brytyjczycy wkroczyli do miasta wieczorem i odpuscili sobie z dyscyplina. wszak tyle bylo do zwiedzania:).  Legenda glosi, ze Cockburn wszedl z ludzmi do House of Representative, zasiadl na fotelu marszalka i zapytal: "Shall this harbor of Yankee democracy  be burned?". (Czy ta siedziba amerykanskiej demokracji ma byc spalona?). Po przeglosowaniu, zebrano meble na srodku i podpalono. Zrobilo sie jano i Ross wraz z Cockburnem  na czele dwustu zolnierzy cicho poszli do siedziby prezydenta nazywanej Palacem. Ten obiekt byl zupelnie mizerny, nie bylo nawet trawnikow czy kwiatow. DEom nawet nie mial werandy z przodu. Pokoje byly slabo umeblowane. Slynny Pokoj Wschodni, w ktorym odbylo sie wiele waznych wydarzen nie zmienil sie od czasow prezydenta Johna Adamsa, kiedy to jego zona miala tam pralnie. Budynek oczywiscie spalono, a zgorzelisko mialo czesciowo kolor bialy i stad nowy budynek nazwano Bialym Domem. Palenie Waszyngtonu kontynuowano do 24 VIII. Spalono miedzy innymi siedzibe Departamentu Wojny. O bardzo dokladne zniszczenie siedziby gazety "National Intelligencer" zadbal Cockburn. Powodem byly zamieszczane tam artyluly na jego temat kalajace jego dobre imie. Przy okazji podpalen wydarzyl sie nieszczesliwy incydent. Otoz jeden z zolnierzy myslac, ze w studni znajdujacej sie na terenie arsenalu w Greenleaf's Point jest woda, zaswiecil sobie zapalka by sobie zajrzec. Tymczasem studnia byla sucha a w niej Amerykanie ukryli beczki z prochem. Nastapil potezny wybuch i arsenal zostal zniszczony.

Ponizej na obrazie zniszczony Capitol. Bez dachu, osmalone okna, ale mury sie trzymaja. Ponizej po prawej zolnierze brytyjscy w Waszyngtonie.

War of 1812 Montage.jpgBritish Burning Washington.jpg

A na koniec o prezydencie i jego zonie. Na obrazach ponizej: James Madison i Dolley Madison.

James Madison(cropped)(c).jpgDolley Madison.jpg

Otoz tulali sie oni po lasach dazac do tawerny w sadzie jablkowym, gdzie mieli umowione miejsce spotkania. Wszedzie bylo pelno zolnierzy-maruderow i przestraszonych cywili. Kiedy prezydentowa Molley w koncu znalazla tawerne padal deszcz i mimo to uchodzcy zapelniajacy tawerne nie wpuscili jej do srodka. Zarzucano jej, ze byla sprawca nieszczesc. Wreszcie wpuszczono ja gdy przyszla burza. Pozna noca dotarl tez prezydent z towarzyszacymi osobami. Jednak nie pozostali w tawernie, gdyz przybyl kurier z wiescia, ze Anglicy znaja to miejsce ukrycia i wlasnie nadciagaja. Para prezydencka uciekala glebiej w las i schronila sie do malej, brudnej drewnianej chatki.

Ponizej mapa terenu opisywanych wydarzen.

Places of the War of 1812 - War of 1812 (U.S. National Park Service)

 

 

3 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Tymczasowy :)

jeden komentarz mi się nasuwa:
Słaba ta amerykańska demokracja była, każdy robił, co chciał .

Serdeczne pozdrowienia



ps.

Oskarżony o szturm na Kapitol uciekł na Białoruś. "USA nie są państwem prawa"

Mieszkaniec Kalifornii, oskarżony o napaść na policję podczas
zamieszek na Kapitolu 6 stycznia i użycie metalowej barykady jako
taranu, uciekł z USA i prawdopodobnie schronił się na Białorusi -
poinformowali w piątek prokuratorzy.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika En passant

2. @Tymczasowy

Mala wojenka, artykul napisany na wesolo. posmialem sie z perypetii pary prezydenckiej. Nie wiedzialem, ze USA byly wtedy jeszcze takie slabe. Nie potrafily obronc budynkow rzadowych i stolicy. Cos podobnego stalo sie ostatnio podczas przekazywania wladzy.
Wszyscy aktualni dyktatorzy i wrogowie USA, gdyby po sniadaniu przeczytali tytul Twojego artykulu, podskoczyliby z radosci w gore. Gdyby przeczytali caly artykul do konca, poznaliby troche wiecej danych historycznych.

Pozdrawiam serdecznie

Sz.

En passant

avatar użytkownika Tymczasowy

3. Maryla,En passant

Bardzo dziekuje za uwagi.
Pozdrawiam serdecznie.