Wysyp strategów

avatar użytkownika elig

 

   Miał miejsce w ostatnich dniach.  Zaczął to Coryllus [Gabriel Maciejewski] w swojej pogadance "Czy czeka nas konfrontacja z Rosją" {TUTAJ

(link is external)}. Ukazała się ona pięć dni temu, 24.11.2021.  Coryllus uważa, że na działania zbrojne na lądzie potrzebna jest zgoda mocarstw morskich.  Podaje przykład z czasów wojen napoleońskich, kiedy to wejście jednego brytyjskiego okrętu liniowego na Bałtyk wpłynęło na losy wojny.  Zauważył, iż obecnie na wojnę między Rosją a Ukrainą takiej zgody nie ma, o czym świadczy wpłynięcie amerykańskich okrętów na Morze Czarne.  Wojna więc nie grozi.

  Dwa dni Później w weekendowym wydaniu "Rzeczpospolitej", czyli w "PlusMinus" opublikowano obszerny wywiad Jędrzeja Bieleckiego ze słynnym strategiem amerykańskim Edwardem Luttwakiem "Polacy muszą liczyć na siebie" [zajawka {TUTAJ(link is external)}].  Został on szczegółowo omówiony w rozmowie między Bieleckim a Hubertem Salikiem w Podcaście Rp.pl {TUTAJ(link is external)}.  Warto tego posłuchać.
  Luttwak mówi m.in:

  "Iluzja nie. Są zobowiązania, są zamiary. Ale to Rosjanie wybiorą moment ofensywy, jeśli do niej dojdzie. A stanie się to, gdy Ameryka będzie zajęta czymś innym albo ogarnięta nastrojami izolacjonistycznymi. Polska nigdy nie powinna zapominać, co emitowała BBC po wypowiedzeniu przez Brytyjczyków wojny Niemcom 3 września 1939 r.: finał Wimbledonu. Dlatego w sumie obecność USA jest wręcz dla Polaków szkodliwa. (...) Finowie mają inną strategię. Nie chcą bronić granic. Ale gdy Rosjanie już wkroczą i zgaszą silniki czołgów, 650-tysięczna doskonale wyszkolona armia z poboru zacznie ich zabijać. To będzie rzeź. W środku kryzysu kubańskiego w 1962 r. Chruszczow chciał zająć Finlandię, aby zagrozić Norwegii i uzyskać dostęp do Atlantyku. Ale wtedy generałowie ostrzegli go, że to będzie kosztować życie przynajmniej 150 tys. Rosjan. I Chruszczow się cofnął. Polska, która ma niemal dziesięć razy większą liczbę ludności, też musi się skoncentrować na budowie armii, której Kreml będzie zwyczajnie bał się ruszyć.".

  Luttwak sądzi, że marynarka wojenna nie ma sensu na tak małym akwenie jak Bałtyk.  Nie jest jednak zbyt dobrego zdania o Rosji.  Stwierdza:

  "Ale Rosją zawsze władał rząd mongolski.  I także Putin stopniowo stał się współczesnym wcieleniem Czyngis-chana (...) Rosjanie nic nie potrafią robić dobrze poza jednym: są najlepszymi strategami na świecie.  To odwrotnie niż Chińczycy, którzy potrafią robić wszystko poza opracowaniem skutecznej strategii. (...)  Putin zbudował gangsterską kleptokrację i jeśli to się nie zmieni, nawet przy najlepszej strategii Rosja przegra [starcie z Ameryką].".

  Ameryce jednak też się dostaje:

  "Ameryka jest demokracją handlową.  W przeciwieństwie do Rosji nie ma strategii, lecz jedynie wrogów.  Tych, którzy porywają się na nią, niszczy.  Ale kiedy sama podejmuje misję zamorską, przegrywa.  Dzieje się tak przede wszystkim z powodu słabości amerykańskiego wywiadu (...) Dlatego, jeśli wróg nie jest tak uprzejmy i nie skoncentruje swoich sił w jegnym miejscu, aby Amerykanie mogli je łatwo zlikwidować, Stany nie dają rady.".

  Luttwak mówi że:

  "Wszystko to doprowadziło do sytuacji, w której przeciw Xi ukształtowała się koalicja, która ma i większą ludność i większy dochód narodowy od Chin.  I to bez wliczania w to Ameryki.  A jak powiedziałem powstała ona bez podjęcia przez Waszyngton jakichkolwiek działań w tym celu.".

  Wystarczyły same błędy Chin.  Luttwak sądzi też, że tempo rozwoju gospodarki Chin osłabnie z przyczyn demograficznych.  Uważa też, iż Chińczycy nie zdziałają wiele w sprawie Tajwanu:

  "Bo do tego musieliby mieć marynarkę z prawdziwego zdarzenie, a nie z kartonu.  Tymczasem Cieśninę Tajwańską patrolują trzy amerykańskie okręty podwodne o napędzie atomowym.  Chińczycy w ogóle nie są w stanie ich namierzyć.  Minister obrony Nobuo Kishi zapowiedział, że Japonia zareaguje na ewentualną inwazję Tajwanu.  Zareaguje też Ameryka.".

   Luttwak omówił w tym wywiadzie wszystkie najważniejsze zagadnienia światowej strategii.  Wczoraj [28.11.2021] w portalu Naszeblogi.pl ukazała się notka Ryszarda Surmacza "Pomiędzy Korwinem a Bartosiakiem" {TUTAJ}.  Czytamy w niej:

  "Myśl Bartosiaka, tak czy siak, wyprowadza nas na zupełnie inne tory myślenia. Pokazuje inne rozwiązania, a polityka Łukaszenki i Putina, poprzez aktywizację społeczną, sprzyja tym zmianom. Trzeba wejść w te buty, nauczyć się zasad geopolityki i zacząć ją wykorzystywać dla własnych celów, bo położenie piastowskie wymaga zupełnie innych zachowań, niż jagiellońskie. Terytorium Polski nie przecina już dwóch cywilizacji: łacińskiej i bizantyńskiej, lecz od 1945 r. jest państwem granicznym, a od 2004 r. kresami UE. Mamy więc diametralnie inną sytuację, niż miała II RP, mimo to potrzebujemy takiego społeczeństwa, jakie wykształcone została w okresie międzywojennym, które choć dyskutowało ostro, rozumiało, że zdrada Polski jest niewybaczalna na każdym poziomie i w każdej sytuacji.".

  Na uwagę zasługuje też komentarz Imć Waszeci do tego tekstu mówiący o znaczeniu dronów {TUTAJ}.

1 komentarz

avatar użytkownika UPARTY

1. Też odnosze wrażenie, że

żyjemy w czasie zmiany epok. Zastanawiamy się nad możliwie najbardziej ogólnym obrazem rzeczywistości głownie po to by zorientować co może się stać, co jest realne a co jest nierealne. Stąd potrzeba myślenia w kategoriach "strategicznych".
Obawiam się jednak, że zostały wzruszone nie tyle fundamenty społeczne, co raczej to co było pod nimi, jakby ruszyła się ziemia pod fundamentami budynku.
Kultura europejska opierała się o pojęcie dobra i zła, uczynku dobrego i grzechu. Podział ten wziął się z religii. W tej chwili w kościołach chrześcijańskich, poza Polską, odchodzi się od takiego podziału. Wszyscy są dobrymi ludźmi. Bóg to może i istnieje ale "dżentelmen z ogonem i raciczkami" to już nie.
Poza tym kwestia płci. My mówimy, że mężczyzna i kobieta są sobie równi co do godności. Oznacza to, że każdy człowiek z racji tego, że jest albo kobietą albo mężczyzną ma tą sama godność ludzką. Oznacza to, że nie ma takiej funkcji społecznej, która powodowała by albo jej utratę albo jej nadmiar. Jak rozmyjemy pojęcie płci to i trudno wtedy mówić o tej samej godności. Wszak zmiana płci jest czyniona po to by nabyć innej godności niż się miało.
Do tego dochodzi kwestia stosunku do zwierząt. W Objawieniu uważa się, ze zwierzęta sa rzeczą, ze nie maja nic z godności ludzkiej mimo, że od zawsze w literaturze, czy podaniach występują zwierzęta obdarzone uczuciami, mimo że myśliwi od zawsze wiedzieli, że zwierzęta trochę umieją liczyć, że jeżeli chce się zrobić zasadzkę w ten sposób, że najpierw wejdzie grupa ludzi w jakiś ukryte miejsce a później wyjdą z niego, ale nie wszyscy, grupa musi być zadziwiająco duża by zasadzka się udała itd. Powodem tego jest włąśnie obawa przed rozmyciem pojęcia godności ludzkiej jako podstawy ładu społecznego. Ta granica też jest rozmyta.
Poza tym kwestia miasta czy ogólnie osady. Podstawa naszej kultury jest to, że każda grupa ma swoje miejsce, swoje miasto lub osadę, czy wieś w której żyje, w której zarabia lub traci, w której kocha lub nienawidzi, w której ma swoje wszystkie sprawy związane z życiem. Wokół każdego były przedmieścia a dalej tereny rolne stanowiące zaplecze żywnościowe dla miasta.
Teraz miasta w tym sensie są dewastowane. Likwidowany jest handel, likwidowane są miejsca pracy, jedyne co jeszcze funkcjonuje, to rozrywka, ale też specyficznie rozumiana. W ten sposób nasza kultura traci grunt pod nogami w sensie dosłownym. Przecież sklep w okolicy domu to nie tylko miejsce zakupów ale i miejsce wymiany informacji, to instytucja społeczna. Do sklepu chodziło sie nie tylko po zakupy ale również i po to by się pokazać, by zobaczyć innych. Teraz do sklepu chodzi się nawet w piżamie, bo w nim nie ma nikogo, mimo że obok stoją ludzie!
To samo dotyczy zakładu pracy, nawet dużej fabryki, która poprzez pracowników jest zintegrowana z osadą. W tej chwili sklepy wynoszą się centr handlowych, zakłady pracy do "parków przemysłowych" a w miastach zostaja tylko biura, ale już nie ludność miejscowa, bo centra miast stają gettami dla obcych kulturowo migrantów.
Wydaje mi się, że te przemiany powinny też być uwzględniane w tych rozważaniach strategicznych, bo nie wiemy na ile poszczególne państwa są nimi jeszcze i w jakim stopniu.

uparty