Deklaracja europejskiej centro-prawicy

avatar użytkownika Maryla

Prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas oświadczenia dla mediów w sprawie toczącej się debaty na temat przyszłości Europy / autor: PAP/Paweł Supernak

 

We wrześniu konferencja ideowa z udziałem sygnatariuszy listu!

Negocjacje ostatecznego kształtu deklaracji trwały od wielu miesięcy i prowadzili je z poziomu PE Ryszard Legutko, Tomasz Poręba, Zdzisław Krasnodębski, a z Polski Paweł Jabłoński.

W komunikacie EKR poinformowano, że we wrześniu w Warszawie planowana jest konferencja ideowa z udziałem sygnatariuszy listu, która będzie kontynuacją ogłoszonej dziś inicjatywy.

 


  •  
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Maryla

1. Deklaracja to dopiero


Deklaracja to dopiero początek? Krasnodębski: Coraz więcej zaniepokojonych obieranym przez UE kierunkiem


wPolityce.pl: Prezes Jarosław Kaczyński wraz z liderami
innych konserwatywnych ugrupowań w państwach UE podpisał deklarację,
która jak rozumiem ma stanowić odpowiedź na tendencje federalistyczne
i trwającą rewolucję kulturową, ale czy tylko?

Prof. Zdzisław Krasnodębski:
Tak jak pani powiedziała, to ma być odpowiedź, ale też próba
znalezienia wspólnego mianownika dla tych wszystkich sił w Europie –
partii politycznych, ale też szerzej, organizacji pozarządowych,
stowarzyszeń itd., przeciwstawiających się tej tendencji, którą dzisiaj
widzimy. A ta tendencja to jest dążenie do centralizacji UE, a z drugiej
strony narzucenie pewnych nowych wartości, zmiany instytucji,
tradycyjnych instytucji społecznych, a więc dokonanie pewnej rewolucji
kulturowej, która byłaby też w jakimś sensie rewolucją odgórną.
To rzeczywiście idzie ze strony instytucji, zwłaszcza w stosunku do tych
regionów Europy, których celem jest ciągle tradycja, chrześcijaństwo
itd., i jest bardzo mocne, ale coraz więcej Europejczyków jest
zaniepokojonych obieranym przez Europę kierunkiem zarówno pod względem
instytucjonalnym, a więc budowy UE jako scentralizowanej organizacji,
nawet superpaństwa, jak i tą rewolucyjną tendencją rewolucji kulturowej.

Czyli można powiedzieć, że ta deklaracja, oprócz tego, że jest deklaracją polityczną, jest zarazem głosem suwerena?

Ja bym
powiedział, że to głównie jest apel do Europejczyków, do części narodów
europejskich, którzy się nie zgadzają z tym kierunkiem, żebyśmy
połączyli się wspólnie w obronie Europy, w imię przyszłości Europy,
bo Europa zawsze opierała się na europejskich narodach, na rodzinie,
na pewnej koncepcji, rozumieniu człowieka i jego godności itd.
To dzisiaj jest podważane. Pan prezes zresztą o tym mówił, że to jest
otwarte dla wszystkich innych, którzy chcieliby się pod taką deklaracją,
czy pod takim manifestem czy apelem podpisać.

Wydaje
się, że to jest tak naprawdę ostatni moment na zwarcie szyków
i obronienie wartości oraz obecnego kształtu UE. Jak Pan
ocenia sytuację?

Niewątpliwie następuje radykalizacja
tych negatywnych, lewicowych tendencji, o których mówimy, dążących
z jednej strony do centralizacji zmiany kulturowej, zaostrzenia pewnych
polityk bez oglądania się na skutki ekonomiczne, społeczne. Czy jest
to ostatni moment? Jeżeli nie będzie żadnego oporu, jeżeli Europejczycy
nie powiedzą temu „nie”, to rzeczywiście można powiedzieć, że powstanie
na naszych oczach coś, co będzie nam bardzo przypominało pewne niedobre
fenomeny, zjawiska z przeszłości – bardzo scentralizowany twór
polityczny, rodzaj państwa opartego na zasadach federacyjnych z bardzo
silną ideologią, która będzie narzucana Europejczykom. Jest to związane
również z daleko idącym zagrożeniem wolności w sensie wolności słowa,
poglądów itd.

Oczywiście to wszystko odbywa się pod hasłem
wolności, ale tak radykalna wolność zawsze przeradza się w zniewolenie.
Jeżeli nie będzie oporu, jeżeli przyjmiemy to wszyscy biernie jako coś,
co jest nieuniknionym biegiem historii, to rzeczywiście znajdziemy się
w bardzo trudnej sytuacji. A zwłaszcza to młode pokolenie, które często
sobie zresztą dzisiaj nie zdaje sprawy z konsekwencji pewnych bardzo
atrakcyjnie brzmiących haseł, bo na przykład wiemy z historii, do czego
doprowadziło hasło „radykalnej równości”. Dzisiaj nie chodzi o równość
ekonomiczną w pierwszym rzędzie, tylko inaczej rozumianą, ale dialektyka
związana z tym, z próbą wprowadzenia takiej fundamentalnej równości,
czy wolności, która byłaby zupełnie pozbawiona pewnych orientacji
aksjologicznych, od zawsze musi kończyć się tak samo. W tym sensie
rzeczywiście jest to sytuacja, która wymaga zdecydowanego głosu
ze strony konserwatystów, tradycjonalistów. Ci ludzie, którzy po prostu
są przywiązani do człowieka, społeczeństwa, narodu, rodziny takimi,
jakie one były przez wieki i były do niedawna.

Dlaczego
tak późno następuje próba zjednoczenia tych ośrodków konserwatywnych
w całej Europie? Przecież rewolucja kulturowa nie jest niczym nowym,
obserwujemy ją od wielu lat. Dlatego tyle czasu zajęło środowiskom
konserwatywnym, prawicowym, dojście do wniosku, że jednak trzeba się
zjednoczyć i zawalczyć o swoje?

Z różnych powodów.
Po pierwsze jest tak, że partie prawicowe, ludzie o poglądach
prawicowych zazwyczaj są to osoby związane bardzo ze swoją wspólnotą
polityczną. Jakby z natury rzeczy konserwatyści, tradycjonaliści,
patrioci nie tworzą międzynarodówek, bo zajmują się przede wszystkim
własnym krajem: Polską, Francją, Włochami i ich problemami. To jest coś,
co zawsze występowało w historii, że powstawały międzynarodówki czy
porozumienia ponadnarodowe socjalistów, grup lewicowych itd., nawet
liberalnych, natomiast konserwatystom jest bardzo trudno. My oczywiście
cenimy i podkreślamy ten kontekst kulturowy partykularny,
tę różnorodność, w której żyjemy i z której czerpiemy. Francuzi mówią
zawsze: „Dla nas Francja jest tym odnośnikiem”; Polacy: „Polska”, ale
dzisiaj niewątpliwie ta rewolucja trwa, wchodzi w taką bardzo radykalną
fazę i też myślę, że dopiero teraz sobie uświadamiamy, że nie obronimy
pewnych wartości sami. Musimy się zjednoczyć. Przy czym występują też
różnice między tymi partiami, czy tymi ludźmi zakorzenionymi w swoich
wspólnotach narodowych – bo one mają różną historię, czasami różne
kultury polityczne, więc trudniej jest im zbudować tego rodzaju sojusz,
dlatego to tak długo trwa.

Czegoś takiego w gruncie rzeczy
jeszcze nie było – nie było takiej próby stworzenia paneuropejskiego
ruchu konserwatystów, tradycjonalistów, czy po prostu ludzi, którzy, tak
jak powiedziałem, chcieli zachować to, co uznają za normalność
i co było uznawane za normalność po upadku Muru Berlińskiego, wtedy,
kiedy Europa się zjednoczyła. Wówczas nie było tych bardzo radykalnych
pomysłów. One nawet wtedy zupełnie przygasły, zostały stłumione pod
wpływem wyzwolenia się z komunizmu. Nieprzypadkowo rewolucja 1968 roku
została zatrzymana w latach 80. właśnie przez ruch Solidarność i jego
oddziaływanie, przez Czechów, również Węgrów i potem przez pewien czas
rzeczywiście nie wracano do tych radykalnych idei. Teraz one się
pojawiły, a ponieważ jest jeszcze instrument narzucania pewnej
interpretacji tego, czym są wartości europejskie i to narzucanie widzimy
coraz wyraźniej – zaczęło się od Polski, Węgier, teraz dotyczy
to Słowenii oraz innych krajów, więc to jest ten impuls do zbudowania
sojuszu tych, którzy opowiadają się za inną Europą i na tym polega
znaczenie tej deklaracji. W jakimś sensie jest to coś nowego.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała Anna Wiejak

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Prezes PiS: "W kilku


Prezes PiS: "W kilku stolicach europejskich przywódcy wielu partii podpisują wspólną deklarację". Chodzi o przyszłość Europy!

Wspólna deklaracja europejskich partii. Prezes PiS: „My tych rewolucji nie chcemy”

Dzisiaj
w co najmniej kilku stolicach europejskich, o tej samej porze przywódcy
wielu partii - około 10, w tym dwie włoskie - Bracia Włosi pani Meloni,
Liga pana Salviniego, w Hiszpanii Vox pana Abascala, we Francji
Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, Fidesz na Węgrzech, w Polsce PiS,
ale tych partii jest więcej, podpisują wspólną deklarację

— poinformował prezes PiS.

Jaki
jest powód? Rozpoczęła się konferencja ws. przyszłości Europy.
Ta konferencja ma niejasne cele i niezbyt jasną strukturę (…). Ale można
przypuszczać, że chodzi o pogłębienie procesów, które nie prowadzą
do rozwoju UE, ale prowadzą do głębokiego kryzysu, który trwa
i do zjawisk, które z założeniami twórców UE i praktyką pierwszych lat,
nie mają nic wspólnego - do superpaństwa, już nie federalizacji,
a centralizacji i przede wszystkim przeprowadzenia rewolucji
kulturalnej, która ma zniszczyć dotychczasowe struktury społeczne,
począwszy od rodziny, dotychczasowe tradycje, można powiedzieć -
stworzyć nowego człowieka.

— mówił Jarosław
Kaczyński, zwracając uwagę na to, że „jest to ten typ inżynierii
społecznej, który się zdarzał i był związany z rewolucjami”.

My tych
rewolucji nie chcemy, uważamy je za przedsięwzięcie, które jak
wszystkie tego rodzaju zamysły w dziejach Europy i świata, przyniesie
tylko bardzo wiele nieszczęść i radykalne ograniczenie wolności

— dodał.

Mamy przeświadczenie o tym, że uczyniliśmy coś dobrego dla przyszłości Europejczyków

Z jednej
strony ten dokument zawiera akceptację dla samej idei UE, założeń,
a także pochwałę sukcesów, które zostały odniesione. Ale z drugiej
strony przestrzega przed tymi wszystkimi zjawiskami, stawia na suwerenne
narody, na przestrzeganie europejskiego prawa, na zaniechane tej
agresywnej inżynierii społecznej

— przekazał lider Zjednoczonej Prawicy.

To jest dokument, który mówi Europejczykom, że jest inna opcja, inna możliwość, inna droga

— podkreślił.

Jarosław
Kaczyński przyznał, iż sygnatariusze deklaracji liczą na to,
że „z czasem tego rodzaju przedsięwzięcie, czy w postaci tego dokumentu,
czy innych, ale o zbliżonej treści, będzie miało poparcie także innych
formacji politycznych” w Europie.

Bo ten ruch
ludzi, którzy albo od dawna się przeciwstawiali temu kierunkowi, albo
dopiero niedawno zauważyli, że to nie jest jednak dobra droga, jest
coraz szerszy

— dodał.

I to jest
można powiedzieć inicjatywa, która po wystąpieniu premiera Węgier
Viktora Orbana w mediach europejskich jest takim potężnym wsparciem dla
tych wszystkich, którzy chcieliby zachować tradycję europejską, narody
europejskie, ich różnorodność, ich bogactwo, a jednocześnie podtrzymać
stałą zinstytucjonalizowaną współpracę, wolność poruszania się, wolność
gospodarczą i wreszcie chcą także podtrzymać - co chcę mocno podkreślić -
wolność indywidualną

— zaznaczył.

Prezes PiS podkreślił, że europejskie partie, które podpisały deklarację, „są różne”.

Nie zawsze we wszystkim się zgadzamy, w tej sprawie są jednak jednomyślne i bliskie jednomyślności

— ocenił.

Mamy
przeświadczenie o tym, że uczyniliśmy coś dobrego dla przyszłości
Europejczyków, wszystkich narodów i dla przyszłości Europy

— zaznaczył Jarosław Kaczyński.

Co zawiera deklaracja?

W podpisanej
w piątek przez liderów europejskich partii centro-prawicowych, w tym
prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego deklaracji podkreślono,
że UE potrzebuje głębokiej reformy, gdyż dzisiaj zamiast chronić Europę
UE staje się źródeł problemów - czytamy w komunikacie Grupy Europejskich
Konserwatystów i Reformatorów.

W odpowiedzi
na inaugurację obrad Konferencji ds. Przyszłości Europy w Strasburgu,
liderzy centro-prawicowych ugrupowań przedstawili dziś w południe
deklarację, w której podkreślają, że Unia Europejska wymaga głębokiej
reformy, gdyż dzisiaj zamiast chronić Europę i jej dziedzictwo, sama
staje się źródłem problemów i niepokoju

— czytamy w komunikacie EKR.

Deklaracja
- jak poinformowała w komunikacie Grupa Europejskich Konserwatystów
i Reformatorów - została podpisana w piątek przez: prezesa PiS Jarosława
Kaczyńskiego, przewodniczącą Braci Włochów Giorgię Meloni,
przewodniczącego hiszpańskiego Vox Santiago Abascala, przewodniczącego
Fideszu Viktora Orbana, przewodniczącego Ligi Matteo Salviniego,
przewodniczącą Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen oraz kilkunastu
innych partii centro-prawicowych z Bułgarii, Austrii, Belgii, Danii,
Estonii, Finlandii, Grecji, Holandii, Litwy i Rumunii.

W deklaracji
jej sygnatariusze podkreślili, że celem podjętej przez nich współpracy
jest głęboka reforma UE poprzez powrót do idei, które legły u jej
podstaw z suwerenną rolą narodów europejskich. Ponadto w deklaracji
zwrócono uwagę na spadek zaufania obywateli państw członkowskich do jej
instytucji, co - według sygnatariuszy - jest konsekwencją
„reinterpretacji treści Traktatów”.

Aby zatrzymać
i odwrócić ten trend, konieczne jest stworzenie – obok istniejącej
zasady przyznania – zbioru nienaruszalnych kompetencji państw
członkowskich Unii Europejskiej i odpowiedniego mechanizmu ich ochrony
z udziałem krajowych sądów konstytucyjnych lub organów o równoważnych
im kompetencjach. Wszelkie próby przekształcania urzędów europejskich
w ciała nadrzędne wobec konstytucyjnych instytucji narodowych rodzą
chaos, podważają sens traktatów, kwestionują podstawową rolę konstytucji
państw członkowskich, a wynikłe stąd spory kompetencyjne
są w rezultacie rozstrzygane przez brutalne narzucanie woli silniejszych
politycznie podmiotów podmiotom słabszym. To zaś niszczy podstawę
funkcjonowania wspólnoty europejskiej jako wspólnoty wolnych narodów

— czytamy w deklaracji.

Ponadto
w deklaracji wśród kluczowych wyzwań wymieniono zahamowanie negatywnych
trendów demograficznych, a rodzinę uznano za podstawową
komórkę narodów.

W komunikacie EKR poinformowano, że we wrześniu
w Warszawie planowana jest konferencja ideowa z udziałem sygnatariuszy
listu, która będzie kontynuacją ogłoszonej dziś inicjatywy.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl